Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Brian Kendrick presents: King Of Flight Tournament

 

Ćwiercfinały

-Paul London vs Samuray Del Sol- Fajny był początek, kiedy Paul rozdawał publice kazoo i dla jednej strony zabrakło, świetna reakcja z ich strony :) Sama walka dobra, choć jeden moment z podróżą Londona na parking był ciut za długi. No i ewidentnie Samuray się oszczędzał, ale co się dziwić - miał jeszcze trochę roboty tego wieczora.

 

-AR Fox vs Nick Jackson- Krócej niż w openerze, ale ciekawiej. Szybkie, trochę stiffowe starcie. Fox awansuje w turnieju, ale Bucksa też jeszcze zobaczymy.

 

-Ricochet vs Amazing Red- Red zrobił się jakby trochę większy, pewnie dlatego też walczył w koszulce :P Ale nadal potrafi latać. Było na co popatrzeć, ale można się było tego spodziewać. Członek WORLD-1 idzie dalej.

 

-Matt Jackson vs Rich Swann- Miałem wrażenie, że mistrz Matt obija ucznia Swanna. Trochę mi to przeszkadzało, ale koniec końców były fajne akcje i nie było to słabe starcie. Była nawet próba Twin Magic ze strony Bucksów :D Ale najlepszy był sędzia, który po walce został zaatakowany przez braci, ale nie dał się obijać i wymierzył im double clothesline'a :twisted: Rich rusza w stronę swojego TT partnera.

 

Półfinały

-AR Fox vs Samuray Del Sol- Kolejna dobra walka na tej gali. Szkoda, że to było tylko 10 minut, chciałbym zobaczyć ich w dłuższym starciu. Luchador idzie do finału.

 

-Ricochet vs Rich Swann- All night long... Swann wyszedł bez muzyki, wystarczyły mu te chanty publiki. Było też "Inner City". Ci dwaj nie mogli zrobić ze sobą słabego starcia. Ricochet trafia do finału.

 

w przerwie...Ryan J Morals vs Mr Tanaka - nie wiem, po co wrzucili akurat ich. Rozumiem że chcieli dać odpocząć Ricochetowi przed ME, ale Morals nic nie pokazał, a Tanaka to przeciwieństwo highflyera. Już lepiej wystąpiłby sam Kendrick z jakąś młodszą personą, która może być przyszłością HF. Ech, ktokolwiek z lataczy. Ponoć Jay Lethal rozdawał autografy. Willie Mack był na widowni. Było im dać powtórzyć starcie z PWG :P

 

Finał

-Ricochet vs Samuray Del Sol- Zaczęli konkretnie, później tempo trochę zwolniło, a ostatnie parę minut było świetne. Ci ludzie zasłużenie dostali miejsce w Main Evencie. Zresztą każdy, kto kojarzy te nazwiska, nawet bez oglądania będzie wiedział, co dobre.

Del Sol zostaje pierwszym King Of Flight, dostał lipna koronę - ale liczy się tytuł, a nie fizyczna nagroda 8-)

 

Nie licząc kompletnie nieważnego pojedynku w przerwie przed ME, ta karta nie ma słabych punktów. Świetna gala! Liczę na kolejne KOF w przyszłym roku, z paroma nowymi gwiazdami typu ACH, Andrew Everett czy Jack Evans - nie wiem, czy na ten turniej nie będę czekał bardziej niż na WM...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-321054
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

IPPV Chikary planowalem obejrzeć w najbliższych dniach, nie czytając spoilerów byłem zaskoczony dyskusją w temacie Attitude Mówi. Poszukałem co pisze się o tej sytuacji w necie, dla rozruszania IZ kilka zdań na ten temat tutaj. Na początek post Edgara jak to wyglądało na iPPV.

 

Sytuacja miała miejsce na ostatnim iPPV. Podczas main eventu Kingston vs Icarius nagle bez żadnych zapowiedzi na ring wbiegła grupka ochroniarzy usuwając z ringu samych zawodników, sędziego, komentatorów po czym zabrali się za rozbieranie dekoracji jak i samego ringu. Na tym kończy się gala.

Obecnie wygląda to tak jakby federacja rzeczywiście przestała istnieć, komentatorzy utrzymują, że zostali zwolnieni, odwołano wszystkie eventy, chociaż zagraniczne portale tu Observer czy PWInsider spekulują na temat rozwinięcia tej sytuacji. Nie dopuszczają do siebie, że może to być faktyczny koniec federacji.

 

Wszystkie gale zostały odwołane, wreslerzy zostali zwolnieni, choć ciężko to tak nazwać, bo nie posiadali oni kontraktów tylko byli bookowani na pojedyncze gale. Z tego co wiadomo przyjmują oni booking w terminach gal Chikary. To tyle co dowiadujemy się od samej federacji, bo na oficjalniej stronie nic aktualizowano od 2 czerwca, oprócz słów cancelled przy galach.

 

Mówi się, że Quack zdradził żone z Saturyne i to jest sposób na nie stracenie federacji przez Quacka podczas rozwodu. Przywołuje się informacji o dużych stratach finanasowych związanych z 3 galami Joshimania w 2011 roku. Oczywiście nie należy zapominać o tym, że to może być storyline, by nabrać większego rozgłosu. Najbardziej dziwna spekulacja z rozwodem Quacka wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. Ewentualna zdradę nie będę oceniał, ale jeżeli by doszło do rozwodu to Quack mógłby stracić federacje na rzecz żony. Chikara wielkiej kasy nie przynosiła, ale był to stały dochód dla Mike'a. Bez jego pasji i umiejętności żona nic dobrego by nie mogła zrobić z federacją, więc pewnie w ramach rewanżu by ją zamknęła albo sprzedała. News o stratach na Joshimanii faktycznie pojawił się w 2011, dużo międzynarodowych lotów i gaże joshi przy nie dużym zainteresowaniu mogły przynieść słabe zyski. Tylko czy było widać to w późniejszych galach ? Chikara zaraz po ROH była najbardziej stabilna finanasowo z duża ilością regularnych gal. W 2012 z wielką pompą zorganizowano kolejne 3 dniowe King of Trios podczas, którego pobito rekord frekwencji 800 widzów. W kwietniu 2013 podczas weekendu WM gala zgromadziła 1000 widzów. Jak widać zainteresowanie federacją rosło, pojawiło sie też wiele gwiazd w 2012 i 2013 w tym wiele z ROH, z którymi przeprowadzono storyline. Gale Chikare charakteryzowały się dużą ilością wieloosobych pojedynków, co wiązało się opłaceniem dużej ilości wrestlerów, jakoś na majowych galach nie było widać oszczędności. Chikara również odwiedzała co raz to więcej nowych miejsc, co zawsze wiąże się z ryzykiem słabej frekwencji i większymi kosztami transportu. Kwiestia zrobienia takiego storyline od tak wydaje się dość ryrykowana. Na początku zrobili dużo zamieszania, tylko w dalszej perspektywie skutek może być odwrotny i mogą utracić najwierniejszych fanów. Wielu planowało wizyty na kolejnych galach a one zostały odwołane. Możliwe, że amerykański fan może nie mieć tyle cierpliwości co polski i oleje federacje przez to.

 

Co dalej z Chikarą to jeszcze większa niewiadoma. Nie chce mi sie wierzyć, że zostanie zamknięta na zawsze. Być może dojdzie do podziału federacji na lokalne terytoria. Ostatnio pojawiło sie wiele siostrzanych federacji typu "Wrestling is" Tylko frekwencja na nich było słaba, cieżko będzie też odtworzyć na nich atmosfery Chikary jak bedzie występować tylko mała część rosteru a reszta wrestlerów będzie prezentować niewielki poziom. Kolejnym rozwiązanie jest ponowne otwarcie federacji jak Quack poukłada prywatne sprawy i będzie mógł bez zagrożenia dalej prowadzić Chikare, być może pod inny nazwą. Sprawa jest rozwojowa z wieloma znakami zapytania i być może nie poznamy prawdziwych powodów tej sytuacjii, a zostanie nam to przedstawione jako storyline.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-321187
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

Wszystko wskazuje na to, że to na szczęście jedynie szalony storyline, mający zwrócić uwagę fanów (trzeba przyznać, że nieźle im to wyszło). Przypuszczenie to opiera się na kilku dziwnych segmentach, odpowiednio związanych z zakończeniem ostatniej gali - Między innymi zniknięcie Quacka oraz obecność ochrony na poprzednich eventach. Należy wspomnieć i o gościu, który sterował tymi gorylami. Od pewnego czasu prowadzony jest jako ten zły. Biorąc pod uwagę częstotliwość debiutujących gal, przypuszczam, że niebawem pojawi się na oficjalnym kanale yt odpowiedni filmik zapowiadający galę, która z pewnością dla łatwiejszego dostępu będzie dostępna w usłudze iPPV. Mam jednak szczerą nadzieje, że nie mają zamiaru pociągnąć tego na galach "Wrestling is..." dla zwiększenia ich popularności. Nie mam pojęcia jak wyglądają gale z tamtego źródła, ale boję się, że mogą ściśle całość z nimi związać.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-321193
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All Star Weekend 9 - Night 2

 

-Lethal vs Mack- To dopiero początek, a już mam przeczucie, że ta noc będzie lepsza od poprzedniej. Willie mnie zaskoczył, nie kojarzyłem go wcześniej. Jakbym widział tylko jego fotkę, pomyślałbym "przewijać" - a tu taka fikająca małpa... Lethal też dał radę. Dobry opener.

 

-Gargano/Taylor vs RockNES- Rozbawił mnie motyw z "Join the Johnnys" :) Walkę mi się dobrze oglądało, ale Gargano i Taylor lepiej wypadli poprzedniej nocy. Jednak z pewnego poziomu nie schodzą.

 

-London vs Trent- Ależ mnie ten Barreta zawodzi... Myślałem że go hamują w WWE, a wychodzi na to, że po prostu więcej nie umie. Mam jeszcze jakąś galę z PWS gdzie walczy bodaj z Duttem, jeśli tam mnie nie zaskoczy - a wątpię - to skreślam gościa. Przynajmniej Paul London zawsze sobie radzi i daje rozrywkę.

 

-Fox/ICMG vs UF'SM- Pełno fajnych akcji, świetny humor[a najlepiej pamiętam Steena popychającego partnerów trzymających wrogów w górze ciut za długo], idealne tempo. Na tą chwilę najlepsza walka, jaką widziałem w tym roku - ale jestem jakoś dziwnie przekonany, że godnych kandydatów do tego miana będzie więcej :)

 

-TJP vs Del Sol- Niezbyt często widuję Perkinsa, więc mnie się nie przejadł. Super się to oglądało. Nawet nie przeszkadzały mi suby, których TJ nie powinien tak często używać - bo jak zaczyna latać, to widać że właśnie do tego jest stworzony. Sam walki nie zrobił - King Of Flight też pokazał się z dobrej strony.

 

-Callihan vs O'Reilly- Męczyłem się, oglądając to. W hardcore matchach każdy może wypaść dobrze - dlatego niedawno chwaliłem Samiego. Dzisiaj znów mi pokazał, że... nie pokazuje nic ciekawego. Ucieszył mnie jedynie wynik, Kyle zwycięża.

 

-Young Bucks vs Dojobros- Kolejna porządna walka. Nawet Strong mi nie wadził, jak to ma w zwyczaju. Takie TT matche chciałbym widywać częściej w mainstreamie. WWE i TNA ma pełno dobrych TT do sprowadzenia z Indysów[nawet Strong i Edwards, którzy chyba nieczęsto razem walczą, dają radę jako TT lepiej niż niektóre produkty MS].

 

-Younger vs Cole- Oglądało mi się lepiej niż Callihana, ale to żadna duża pochwała. To by było w trójce najgorszych walk wieczoru. Nie pokazali nic, co by mogło zachwycić - a to był w końcu Main Event dwudniowej gali.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-321237
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Chikara The Shoulder Of Pallas 06.04.13

 

Kobald vs. Saturyne

The Batiri vs. Devastation Corporation vs.The Throwbacks vs.

UltraMantis Black & Blind Rage

Ophidian vs. Amasis

F.I.S.T. vs. 3.0, Gran Akuma & Marty Jannetty

Tim Donst vs. Archibald Peck

Colony Xtreme Force & Soldier Ant vs. The Colony & Frightmare

Hallowicked vs. Eddie Kingston

Jigsaw & The Shard vs. Mike Quackenbush & Jushin "Thunder" Liger

 

Gala odbyla sie w ramach WrestleCon podczas weekendu WM. Na niej ustanowiono nowy rekord frekwencji 1000 widzów. Wiele osób po raz pierwszy było na gali Chikary i coś mam wątpliwości czy przekonali ich do dalszego śledzenia federacji. Oprócz main eventów reszta pojedynków to były przeciętniaki. Największy zawód to pojedynek o pas Grand. Hallowicked uważany przez niektórych najbardziej niedocenianym wrestlerem na scenie indy. Niestety dla niego nie udowodnił tego, a Eddie kontynuował serie przeciętnych pojedynków w tym roku. Warto też zwrócić uwagę na kolejne mocne zabookowanie Devastation Corporation, którzy na tle innych Tag Teamów wyglądają potężnie. Zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem był main event a szczególnie partner Quacka, który nie został ogłoszony przed galą. Rzadko spotykana sytuacja na galach indy, bo normalnie stara się odkrywać wszystkie karty by zgromadzić jak najwiecej ludzi. Tym razem Chikara zrobiła wielką niespodzianką i partnerem Quacka okazał się Jushin Liger.

 

Chikara Battle Not With Monsters 03.05.13

 

The Batiri vs. The Colony & Los Ice Creams

Missile Assault Ant vs. Saturyne

Colony Xtreme Force vs. 3.0

The Shard vs. Amasis

Jigsaw vs. Archibald Peck

Mr. Touchdown vs. Chiva Kid

F.I.S.T. vs. Spectral Envoy

Green Ant vs. Eddie Kingston

 

Co to była za gala, wysoki, wyrównany poziom przez cały czas jej trwania. Na początku trzeba wspomnieć o Donscie, który zastąpił Gavina w roli annoucera i wyszło mu to znakomicie. Najbardziej spodobało mi się parodiowanie piosenki, żadnej wazelinki do publiki, wręcz odwrotnie, zrobienie hype’u bodajze 3 walce jak to miejsce podczas me u Gavina. Jak przystało na heela faworyzował innych heeli i cieszył się z ich zwycięstw podczas ogłaszania wyniku. Donst to obecnie najciekawsza postac na scenie indy. Swoja niechęcią do wrestlingu i kurtą może kogoś przypominać, nawet ma swój flock. Los Ice Creams po raz kolejny dali sporo zabawy i wprowadzili mnie w dobry humor. Niby krótki mecz Saturyne, ale pokazała się z dobrej strony. Kosmici pokazywali swoje najlepsze sztuczki, a 3.0 starało się ich ośmieszać, w polaczeniu z dobrym wrestlingiem walka jak najbardziej do polecenia. Amasis powraca na ring, oczywiście głównie po to by nakręcić feud z Ophidian, ale nie zapomnianio też o samym wrestlingu. To była najlepsza singlowa walka Jigsawa od dobrych kilkunastu miesięcy. Pewnie mało kto się tego spodziewał, ale to kolejny przykład, że Peck potrafi sobie poradzić w ringu i to bez komediowych wstawek. Touchdown i Chivas Kid to zdecydowanie najbardziej zaskakująca walka gali. Nieznany szerszej publice Kid wykorzystał sytuacje i pokazał, że jest dobrym wrestlerem. Taki 6-man Tag to wizytówka Chikara, zawsze przyjemnie się to ogląda. Tym razem mieliśmy szalenie ważną sytaucję w stajni F.I.S.T. Wreszcie doczekaliśmy się dobrego pojedynku Kingstona w tym roku. Minimalnie, ale to właśnie main event był najlepszy na gali. Green Ant wyrasta na najlepszego z Colony i kto wie jak mocno w przyszłości będą go bookować.

 

 

Chikara The Ghost Of You Clings 04.05.13

 

Chuck Taylor vs. Shenron

Jigsaw & The Shard vs. Fire Ant & assailant

Gran Akuma vs. Sugar Dunkerton

Kobald vs. Amasis

Colony Xtreme Force vs. Spectral Envoy & Green Ant

Tim Donst vs. Saturyne

Mr. Touchdown vs. Eddie Kingston

The Batiri vs. 3.0

 

Pierwsze co się rzuciło w oczy to mała salka i upchani gdzie się da fani. Poprzedniczka powiesiła wysoko poprzeczkę i nie dało się jej przeskoczyc. Jednak nie ma co narzekać, bo gala wyszła dobrze. Dwa pojedynki o pasy były najlepsze. Na szczęscie dla pasa Grand Kingston przypomniał sobie jak się walczy. 8 man tak co miły dla oka pojedynek z ciągłą akcją. Po raz kolejny świetnie swoją postać kreował Donst i jego walka jak i sama przeciwniczka okazały się tylko dodatkiem. Eskalacją był efektowny atak na Gavina.

 

Chikara Anniversario Never Compromise IPPV 02.06.13

 

The Spectral Envoy vs. Colony: Xtreme Force

Przed każdą galą mieliśmy promo, szkoda, że nie każde miało głos, ale chociaż próbują urozmaicić galę i dodać jej rangi. Również przerwe dobrze zapełnili co niektórym federacją rzadko się udaje. Przyjemna walka w dobrym tempie. Kosmici ograniczyli wygłupy do minimum i starali się jak najbardziej efektownie pokonać przeciwnków.

 

Delirous vs. Dasher Hatfield

Wyjątkowa okazja by zobaczyć bookera ROH w ringu. Nie ma co ukrywać heelowy Delirous to nie to samo co face’owy. Widać było, że Deli już nie ta forma. Walka przeciętna i najmniej interesująca z całej karty.

 

Devastation Corporation vs. Colony

Poznaliśmy nowego członka „korporacji”, specjalnie się nie wyróżnił, więc z oceną trzeba poczekać do kolejnych pojedynków. Opener przy tym wypadł jak rozrzewka. Szalony pojedynek, z dużą ilością spotów, z latającym po balkonach Green Ancie. DC coraz mniej są bookowani jako dominatorzy i ich pojedynki stają się co raz bardziej wyrównane i przeciwnicy nie muszą stosować milionów sztuczek by ich pokonać albo w ogóle przetrwać. Tutaj mieliśmy tego dokonały przykład.

 

In a Sarcophagus Match!

Amasis vs. Ophidian

Chikarowa wersja Casket Matchu. Zamiast trumny mieliśmy wielką skrzynie po za ringiem. Specyficzna stypulacja, w której trzeba po prostu wrzucić przeciwnika w tym przypadku skrzynii oraz ją zamknąć. Mieliśmy zatem przez całą walkę kursowanie między ringiem a skrzynią, co chwilę nie mogli się zdecydować czy wrzucać przeciwnika czy może jeszcze go wyniszczyć na ringu. Nie było dyskwalifikacji, w ogóle nie zostało to wykorzystane i nie mieliśmy w użyciu żadnych przedmiotów, a krzesełko mogło być dobrym urozmaiceniem. Mimo tego udało się stworzyć bardzo dobrą walkę. Trochę brakowało emocji bo po wykonanym spocie nie było pinu i wiadomo było, że do końca brakuje jeszcze zaniesienia do skrzynii. Akcją walki zdecydowanie był Canadion Destroyer poza ring.

 

Hair vs. Hair

Gavin Loudspeaker vs. Tim Donst

Taki pojedynek to zawsze wielka obawa o poziom. Dzięki bookingowi wyszło co najmniej poprawnie. Zielony jako werstler Gavin co rusz zaskakiwał akcjami, nie tylko publiczność, ale również swojego przeciwnika. Gavin prawie każdą akcję przyjmował jakby go zabiła i wręcz potrzebował cudu by wygrać ten pojedynek, a jako że to wrestling…

 

Two out of Three Falls Title Contest!

3.0 vs. Pieces of Hate

Jigsaw i Shard powoli kroczyli w górę jako tag team i kwestią czasu był moment jak wygrają 3 punkty. Bardzo dobra walka, w której cała czwórka zaprezentowała się podobnie. Duże emocję w końcówce i w pojedynku na submissiony każda z drużyn mogła wyjść zwycięsko.

 

Main Event Championship Bout!

Eddie Kingston vs. Icarus

Mieliśmy zamianę stron. Jak jeszcze heelowego Kingstona można wytłumaczyć, na ostatnich galach ostro reagował na docinki niektórych fanów, to nie rozumiem o co chodziło z Icarusem. Być może coś działo się na dwóch poprzedzających galach które ominąłem. Mimo wszystko Icarus był bardzo wyraźnym heelem, a teraz, bo go Jannety zainpirował staje się face’m. Aż dziwne, że nie wykorzystali nieobecności zaproszonego przez niego Marty jako: „hej olałem tego beszczelnego dzieciaka nie będę mu pomagał”. Wyszło jednak, że to Marty był tym złym, bo nie pojawił się na gali. Świetnie sytuacje podsumowali komentatorzy: „czy ktoś chantował best in the world ? Co to za dziwny koleś” . Mimo tych udziwnien dostaliśmy bardzo dobrą walkę z niesamowitą reakcją publiczności. Przypomniał się stary dobry Kingston, a Icarus nie został zabookowany jako wyraźnie słabszy i mieliśmy emocjonujący pojedynek gdzie w końcówce obaj byli bardzo bliscy zwycięstwa.

 

Gala, która zyskała sławę dzięki ostatnim dwóch minuta. Jednak żeby one nie przysłoniły tego, że była ona bardzo dobra, być może nawet najlepsza w tym roku. Oprócz jednego pojedynku reszta była co najmniej dobra. Obie walki o pasy będą zaliczane do najlepszych w tym roku. Drugi 6-man Tag również wypadł wyśmienicie. Jak przystało na ippv pojedynki były odpowiednio wypromowane. Aż się robi żal, że teraz szykuję się dłuższa przerwa Chikary, choć na szczęscie mam jeszcze do obejrzenia dwie poprzedzające gale.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-321389
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

AAA TripleMania XXI

 

Dinastía, El Elegido, Faby Apache, Pimpinela Escarlata vs Mamba, Mini Abismo Negro, Silver King, Taya Valkyrie

Walka trwała jakieś 12 minut, z czego pierwsze 5 było nudne. Dopiero od wejścia Dinastii coś się zaczęło dziać w ringu. W sumie to właśnie on w tym pojedynku pokazał się z najlepszej strony, pokazał kilka ciekawych kombinacji. Z kobiet najbardziej wyróżniła się Taya Valkyrie, którą można było często widzieć i wykonała dwa ładne moonsaulty. Dalej nie ogarniam czy Pimpinela to transwestyta czy to taka brzydka niemka :D Opener ma rozgrzać i zachęcić do dalszego oglądania, tutaj niestety nie dostałem prawie niczego co by mnie miało rozgrzać.

Ocena: ** i 1/4 *

 

Heavy Metal vs Chessman [#1 Contenders, AAA HEAVY]

Walka lepsza niż poprzednia i jak na swoją wagę to nawet dobrze im poszło. Wiadomo, że zawodnicy wagi ciężkiej nie będą robić jakiś skoków z ringu czy coś. Od samego początku w ruch poszły krzesełka przez co wiedziałem, pojedynek mimo wolnego tempa będzie ciekawy. Chessman od początku dominował i obijał swojego rywala. Wykonał nawet Suicide Dive w rywala po czym złamali stół, a później ładny spear na drabinę. Oberwało się nawet karzełkowi, który przyjął dość mocne uderzenie gitarą prosto na głowę przez co został wyniesiony na noszach. Zakończenie walki do dupy. Chessman wykonał całą robotę, Heavy Metal nie wykonał żadnego ciosu, a walkę wygrał właśnie Heavy Metal przez pin po nieudanym skoku Chessmana.

Ocena: ***

 

Crazy Boy & Joe Lider vs Angélico & Jack Evans vs Drago & Fénix avs Daga & Psicosis vs Mr. E & Sexy B [AAA TAG]

Przyjemny pojedynek tag team, a w dodatku był to elimination match co jeszcze urozmaiciło ten pojedynek. Zdziwili mnie zwycięzcy tej walki, bo osobiście nie postawiłbym na Crazy Boy'a i Joe Lidera. Chciałem, aby tą walkę wygrał Angelico i Jack Evans, bo oni w ringu spisują się naprawde dobrze i dużo lepiej się ich ogląda. Panowie sobie troszke poskakali, ale cały pojedynek jakoś mi zleciał i nie będzie to walka, którą zapamiętam. Nowym mistrzom pasy wręczył Vampiro !

Ocena: ***

 

Jeff Jarrett, Matt Morgan, Monster Pain vs Monster Clown, Murder Clown, Psycho Clown

Obstawiałem tutaj zwycięstwo zawodników AAA i jak się okazało myliłem się. Oczywiście musieliśmy dostać walkę siłową na zasadzie kto kogo przewróci, ale to było nieuniknione skoro w ringu był Morgan i Monster Clown. Zbyt wiele o walce powiedzieć nie można, bo była ona średnia. Bardziej skupieni byli na walce siłowej czego zbytnio nie lubie. Miło było zobaczyć znów Jeff'a Jarrett'a w ringu oraz oczywiście Karen, która niestety skróciła sobie włosy ( w dłuższych znacznie lepiej wygląda ).

Ocena: ** i 3/4 *

 

Texano Jr. vs Heavy Metal [AAA HEAVY]

Ta walka niestety niczym się nie wyróżniła. Jedyne co można z niej zapamiętać to samo zakończenie, w którym Texano Jr wykonał styles clash z narożnika. W tej walce Heavy Metal również zbyt wiele nie pokazał, większość to on był obijany. Nie wiem czemu to akurat on dostał szanse walki o ten pas, bo sprawiał wrażenie, że nie chce mu się walczyć, Chessman byłby lepszym wyborem.

Ocena: ** i 3/4 *

 

Blue Demon Jr. vs El Mesías [AAA LA]

Ta walka tak jak poprzednia również niczym się nie wyróżniła. Od samego początku było wolne tempo, ale nie ma się co dziwić skoro to zawodnicy wagi ciężkiej, a Blue Demon Jr jest daleki od formy. Zdziwiło mnie to, że Mesias ten pojedynek przegrał, w dodatku przez submission. Ciekawe z kim będzie walczył Mesias w następnych walkach. Mam nadzieje, że będzie to ktoś z kim będzie mógł zrobić dobrą walkę.

Ocena: ***

 

Dr. Wagner Jr., Electroshock, La Parka, Octagón vs Canek, Máscara Año 2000, Universo 2000, Villano IV

Tą walke sobie odpuściłem.

 

el Hijo del Perro Aguayo vs Cibernético [hair]

Main Event wypadł najlepiej ze wszystkich walk na tym PPV. Obaj zawodnicy wylali na ringu sporo potu i krwi. Podobało mi się to, że od samego początku zawodnicy się nie oszczędzali i zaczeli od kilku uderzeń krzesłami. Nie zabrakło również stołów jak i nokałtu, który zaliczył sędzia. Do samego końca było czuć emocje, bo nie byłem pewny, który z nich wygra. Obstawiałem el Hijo del Perro Aguayo i na szczęście się nie myliłem. Przed tą walką spodziewałem się, że ocenię ją na 4 i 1/2, ale ocenka troszke mniejsza, bo tych panów stać na jeszcze więcej.

Ocena: **** i 1/4 *

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-322522
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

House of Hardcore 2

Hale Collins vs Crowbar – Ten cały Hale Collins fajnie pracuje nogami. Kicki ma nieźle opanowane. Niewykluczone, że wyglądało to dobrze tylko na tle przestarzałego Crowbara, który z drugiej strony miał strasznie drewniane punche i poruszał się nieporadnie. Szkoda chłopaka, bo wyraźnie stać go na dynamiczny pojedynek na poziomie, a musiał pajacować z gościem, który odwiedził wielkie fedki i słusznie nie osiągnął w nich wiele. Miło go zobaczyć po latach – jak każdego wrestlera z młodości – bo przynajmniej wiadomo, że więcej spotkań nam nie trzeba. Koniec kariery to dobra decyzja.

 

Vik Dalishus vs Guido Maritato – Nunzio, You still got it… Albo nigdy tego nie zapomniałeś :wink: Tego Pana moglibyśmy wciąż oglądać w największych fedkach, bez zgrzytania zębami. Walka Dawida z Goliatem. Słusznie rozpisana, trochę za szybko zakończona. Jednego i drugiego stać na więcej. Szybko się okazało, że podyktowane to jest późniejszymi powrotami gwiazd ECW. Blue Meanie i Sandman. Nie czują się na siłach by dać normalną walkę, więc miło, że się pojawili w takiej roli. Powinno wszystkim starczyć. Kto śmiał marzyć o czymś więcej niż Sandman tańczący do muzyki Fandango?

 

Sami Callihan vs MVP – Montel po powrocie z Japonii, nie zyskał jakoś szczególnie na jakości. Poprawa w ringu, jeśli jest, to nieznaczna. Doszło do małej modyfikacji stroju – dostosowany do Azji płaszcz – ale nic poza tym. Callihan był ciekawszy, choć do statusu jego fana mi daleko. Jak dla mnie za wolne tempo i końcówka słabiutka, choć trzeba przyznać, że to była pierwsza pełnoprawna walka na tej gali. Powinniśmy oczekiwać od nich więcej. Cóż, może na jakimś SmackDown zaserwują coś lepszego :wink:

 

Mike Bennett vs Carlito Colon – Carlito to kolejna osoba, która śmiało mogłaby wrócić do WWE. Nadal prezentuje się bardzo przyzwoicie, i nadal wiele dobrego można z niego wycisnąć. Bennett nie dał plamy, ale dał to samo, co w większość swoich walk – spoty z Maria. Mam wrażenie, że akcje z Panią Kanellis, to jedyne rzeczy jakie ugadali na zapleczu. Reszta to taki oklepany wrestling. Odrobinę smaczniejszy od poprzedników.

 

Alex Reynolds vs Tony Nese vs Petey Williams – Miło wspominam walkę dwóch pierwszych na HoH 1. Szczególnie Nese’a. Petey to dodatek, który w większości zestawień by był bardzo pomocny. Szkoda, że nie ponieśli się na coś kreatywniejszego, wychodzącego poza ramy „trójkowej sztamy” - gdzie jeden musi leżeć potulnie za ringiem – w której toneli przez większość czasu. Oczywiście, jest to okraszone powietrznymi ewolucjami, ale psychologicznie kuleje. Największa parodia, to jakieś zakręcanie przeciwnika w liny. To co zrobił Reynolds z Nesem, było mocno przesadzone. Sorry, ale jak skrzyżujemy komuś nogi nad dolną liną, to raczej nie powinien mieć problemu, żeby je rozłożyć... Nie obrażajmy inteligencji widza. Wiemy, że to wrestling, ale nie plujcie nam w twarz. Alex mocno odstawał, z chęcią bym zobaczył walkę Petey vs Tony – który dalej udowadania, że powinien występować w większych fedkach.

 

Eddie Kingston & Homicide vs Steiner Brothers – Steinersów uwielbiam, ale niestety, to nie Rick i Scott sprzed lat, więc frajda z ich czysto ringowych poczynań jest niewielka. Kingstona i Homicide’a zwyczajnie nie trawie – tego drugiego lubiłem, gdy jeszcze mu się chciało – a z oglądania Eddiego nigdy nie miałem żadnej frajdy. To zapowiadało się kiepsko i gwarantowało tylko wartość sentymentalną. Na tyle silną, by nie czepiać się ich tak bardzo jak Crowbara. Trochę pompek, trochę szczekania, taunt Steinersów, ja markuje. Czasami do szczęścia potrzeba niewiele. Walka cienka z fatalnie przygotowanym finiszem, gdzie Kingston musiał naskakiwać na barki Scotta.

 

John Morrison vs Too Cold Scorpio – Szkoda, że 2 Cold nie jest młodszy, bo Panowie byliby faworytami do show-stealera, niezaleznie od karty w jakiej by się znaleźli. Na jego wiek trzeba zgonić liczne pajacowanie, którego się dopuścili. Dance-off w środku walki, to lekka przesada. Dostali za dużo czasu, jak na materiał który przygotowali. Efektownych akcji – z których słyną obaj – dostaliśmy minimum. Za dużo tam brawlu i leżenia pozbawionego emocji. Scorpio to i tak najlepszy „emeryt” z dotychczas zaprezentowanych. Po prostu trzeba mu dawać krótsze boje, pozbawione wymuszonych przerw. W teorii budowali emocje, w praktyce nudzili.

 

Brian Kendrick & Paul London vs Young Bucks – Już na starcie London kupił publike. Motyw z wpadnięciem do nich i rozdawaniem uścisków – nie tylko “piątek” – to gwarancja cheeru przez całą walkę. Dobrze sobie coś takiego zapewnić, idąc na wojnę z Bucksami. WWE chyba by się popłakało mając ich w rosterze. Podobnie jak TNA, nie wiedzieliby co z nimi zrobić. Irytujące osobowości, z uwielbianym movesetem. Przy wejściu i w przerwach między kolejnymi move’sami, publika by ich nienawidziła. Wszystko inne podsumowywaliby brawami. Dość powiedzieć, że Brian z Paulem, to przy nich na dzień dzisiejszy szaraki. Papierowe samolociki, przy Boeingach 737. Dobra walka, ale widywałem już lepsze od tej czwórki.

 

Lance Storm vs Tommy Dreamer – Niegodne Main Eventu. Lance’a stać jeszcze na wiele - pisałem to w kontekście jego występów w RoH. A Dreamer? To ciągle drewniany Tomcio Marzyciel, łapiący pop za swoje poświecenie dla tego biznesu. Druga sprawa to to, że poświęcli tą walkę by oddać szacunek Terry’emu Funkowi. Można było wymyśleć inny sposób. Nie kończcie gali wyniszczonym 60-latkiem bez koszulki, bo trzeciej już może nie być.

 

Jak pierwsze HoH, sprawiało wrażenie czegoś wyjątkowego, tak tutaj już zmieniło się w typowe indy. Różniące sie od przecietnych fedek tylko tym, że oferują nadmiar gwiazd z przeszłości, dla których trzeba zmienić podejście. Oceniając ich surowo – tak jak ja – nie sposób być zadowolonym. Traktując to jako galę Reunion, można się cieszyć tylko w zależności od tego, jak często się widuje poszczególnych weteranów. W końcu jeśli ktoś powraca na nasze ekrany po raz enty, to już nie do końca „powrót”.

 

Top3

1. Brian Kendrick & Paul London vs Young Bucks

2. Alex Reynolds vs Tony Nese vs Petey Williams

3. John Morrison vs Too Cold Scorpio

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-322554
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

EVOLVE 20

 

Johnny Gargano vs Matt Jackson - dobry opener. Może tempo nie było najszybsze, ale pokazali parę ciekawych akcji. Ci panowie nie schodzą poniżej pewnego poziomu.

 

Brian Cage vs Chuck Taylor - oj, liczyłem na więcej. Cage zawiesił sobie poprzeczkę występami w PWG. Myślę że z Kentucky Gentlemanem spokojnie mógł wykręcić coś lepszego.

 

FRAY! Match: Andrew Everett, Caleb Konley, Jon Davis, Lince Dorado, Shane Strickland, Tommy Taylor - nie było źle. Najlepiej wypadł chyba Strickland. Szkoda że nie dali się bardziej wykazać Everettowi, bo facet jest genialny(niedawno był znany jako Chiva Kid). Wygrał Lince, który niby pokazał ciut więcej niż podczas swoich poprzednich gal EVOLVE, ale nadal mnie nie przekonuje.

 

EITA vs Tomahawk TT - no i mamy walkę gali. Dragon Gate Showcase. Szybkie starcie z małym spowolnieniem w postaci mini King Of Chops. Ci dwoje jeszcze coś osiągną w Indysach. (i pomyśleć, że exTanizakiego zwykle przewijałem w DG...)

 

The Bravado Brothers vs Sugar Dunkerton & Maxwell Chicago - comedy match. Sugar i Maxwell mi nie przeszkadzają......kiedy walczą w fedkach typu Chikara. Nie tego oczekiwałem, ściągając tą galę. A Bravados... Nadal jestem zdania, że urodzili się ze 20-30lat za późno.

 

Samuray Del Sol vs Anthony Nese - przyszła gwiazda WWE vs facet zmarnowany przez TNA. Ich kolejnej walki możemy już nie zobaczyć przez transfer Del Sola, a szkoda. Dobra walka!

 

EVOLVE Title Match: AR Fox vs Nick Jackson Szybciej i dłużej niż Gargano i drugi Bucks w openerze. Szkoda że wynik był tak oczywisty, ale i tak warto obejrzeć.

 

Warte obejrzenia show. Jak ktoś nie mógł się przekonać do EVOLVE, to dobrze zacząć od tej gali. Czytałem gdzieś że 20,21,22 to najlepsze gale jakie wypuścili i po obejrzeniu dwudziestki stwierdzam że ci ludzie mogą mieć rację.

(na 19 gali ukoronowano pierwszego mistrza, ale poza 2-3 walkami było słabiutko... nawet nie pamiętam czy opisywałem tu tą galę, chyba nie chciało mi się nad nią pastwić... pamiętam że dobre były walki SSB z Bucksami i występ Ricocheta)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-323414
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Również ostatnio oglądałem "King of Flight Tournament". Nie będę opisywał tak jak kolega każdej walki gdyż już ich dokładnie nie pamiętam.Jednak ogólnie polecam tą galę każdemu kto lubi lotników. Dostaliśmy tutaj high flying na najwyższym poziomie. Jedynie zawiódł mnie trochę opener ale to da się wybaczyć.Każda inna walka była naprawdę bardzo dobra. Co walka to coraz lepszy poziom.Fianł i jego zwycięzca to bardzo duże zaskoczenie.Co prawda od początku to właśnie temu zawodnikowi kibicował ale szczerze mówiąc nie wierzyłem że uda mu się dojść do finału a co dopiero to wygrać. Mam nadzieje że za rok też będzie taki turniej.Ogólnie to zapowiada się że Brian Kendrick będzie organizował takie turnieje nie tylko dla techników lecz i innych styli więc każdy powinien prędzej lub później znaleźć coś dla siebie :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-324710
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

CZW Tournament of Death 12

 

Round 1

 

Ron Mathis vs Joe Gacy Świetna walka na początek. Dużo przedmiotów w ringu, z których większość została użyta podczas walki. Do tego zawodnicy byli połączeni ze sobą łańcuchem, co było pretekstem dla dodatkowych atrakcji podczas walki. Było kilka fajnych akcji, ale mi się najbardziej podobało rozwalenie drzwi opartych w narożniku. Przy galach takich jak CZW, szczególnie tych odbywających się na dworze, lubię sobie podkręcić głośność dźwięku. Uwielbiam ten odgłos ringu, który w wypadku tej gali był lepiej słyszalny niż komentatorzy, którzy moim zdaniem są tutaj mało potrzebni. A i bym zapomniał. Gracy chyba zlał się w gacie podczas walki, bo nagle miał bardzo mokre spodnie.

 

Danny Havoc vs Rory Mondo Kolejna świetna walka. Kilometry drutu kolczastego w trumnie, na krzesłach i innych rzeczach musiały zapewnić świetna walkę. Stół do prasowania i krzesło często się przydawały, a trumienka kolczasta to już w ogóle szczyt. Jak można wstać z takich pułapek jakie mieli zawodnicy w tym meczu? Widocznie można.

 

Scotty Vortekz vs Lucky tHURTeen Walka ringowo trochę gorsza od dwóch poprzednich. Ale jeśli chodzi o krew, to z pleców Lucky’ego poszło jej tyle, że nie jeden wampir by się upił. Strasznie ta dziura wyglądała, a jeszcze gorzej ten opatrunek, który mu zrobili. I o co miało chodzić z tym gołym Finlay’em? Co by dużo nie mówić, takie ladder matche mi pasują bardzo.

 

Takumi Tsukamoto vs DJ Hyde Masakra na wysokim poziomie. Tym razem walka opierała się na szkle, a więc szyby, jarzeniówki i inne pierdoły. Ale najlepsze były chyba widelce i ręczna piłka. Naprawdę to co oni wyprawiali w tej walce kilkakrotnie powodowało u mnie głośne wooooow. Teraz czas na drugą rundę, mam nadzieję że jeszcze lepszą.

 

Non-tournament scaffold match: Drake Younger vs Devon Moore Chociaż walka nie turniejowa, to i tak bardzo dobra. Przynajmniej można było odpocząć od widoku krwi. Ale i tak było ostro, szczególnie że walka przez dużą część czasu toczyła się na rusztowaniu. A te akcje z niego, po prostu masakra.

Z racji tego, że składy 2 rundy spolerują wyniki poprzednich walk, więc zamknę je w spojlery.

 

Round 2

 

 

Scotty Vortekz.vs Ron Mathis Walka nie zachwyciła, nie była zbyt szybka i mało było w niej hardcoru. No może poza akcją kończącą na wózek sklepowy. Ale spoko, rozumiem że byli zmęczeni po pierwszych walkach, ale jednego czeka jeszcze finał.

 

Danny Havoc vs. Takumi Tsukamoto Walka lepsza o wiele od poprzedniczki. Jarzeniówki to świetny sposób na ciekawą walkę. Zwycięsca był pewny, bo Japończykowi nie daliby wygrać i wejść do finału raczej. Akcja z Wysokiem poza ring i skokiem na jarzeniówki- piękne.

 

 

Round 3

 

 

Danny Havoc vs Scotty Vortekz Masakra masakra masakra. Takich walk nie ma zbyt często niestety. Dużo krwi, setki rozwalonych świetlówek i zaangażowanie stuprocentowe zawodników dało walkę, którą każdy fan wrestlingu powinien zobaczyć. Oczywiście jeśli ma odpowiedni wiek. Havoc pewnie cierpiał tortury jak mu plecy po walce czyścili ze szkła. Zwycięsca jak najbardziej na plus.

 

 

Mało oglądam CZW, więc nie będę oceniał tej gali w żadnej skali, bo po prostu nie mam za dużego porównania do innych gal tej Fedki.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-325014
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Chyba ogladalismy dwie rozne gale :shock: :roll:

 

CZW Tournament of death 12

 

To po pierwsze, pierwsze 4walki to bylo nieporozumienie. zwykly slaby, powolny, hardcore, nic nie bylo z ultraviolentu.

Z braku zawodnikow wzieli gosci do tego sie nie nadajacych, jak Ron Mathis, ktory zreszta doznal kontuzji w drugiej walce, czy Joe, Havok ktory tez slaby jest w te klocki i jakis Mondo.

Wzasadzie bylo 3gosci z tematu ultraviolent Scotty Vortekz, Danny Havoc i Takumi Tsukamoto.

Finalnie byl zly, bo walczyli juz doswiadczeni gracze, co z tego jak nowych nie widac, znow z braku laku w nastepnych latach bedarobic z polowy turnieju nudny hardcore albo posilkowac sie zawodnikami z BJW.

Gala oprocz jednego polfinalu i finalu, nie warta obejrzenia.

 

Jeszcze slowo o BJW, tez tam wieje nuda, obecnie pas heavy trzyma zawodnik z DDT, ktory mnie nie przekonuje, malo bierze na siebie bumpow. A teraz ma turn i bedzie wygrywal z czolowka BJW.

Wieje nuda w temacie ultraviolent, same tam do znudzenia jazeniowy, rzadko cos innego, tak od lat. I zamiast promowac, mlodych zdolnych wariatow, to daja run "przybyszowi"

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-325046
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Chyba ogladalismy dwie rozne gale :shock: :roll:

 

Street napisałem na końcu że mało oglądam CZW, więc w porównaniu do main streamu to i tak miała prawo zajarać mnie ta gala :D Zresztą moja wiedza o CZW i Ultraviolencie dopiero raczkuje, więc pozwólmy się jej rozwinąć :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-325050
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

Kowal90 Na TOD co roku pojawia się ktoś znany szerszej publice w papierowej formie - taka już tradycja. Zazwyczaj są to jakieś mordy z telewizji (Lindsey Lohan czy rok temu Biber) a w tym roku dla odmiany jakiś wrestler :)

 

Streetovs Zgodzę się z tobą odnośnie cienkiego składu na tegorocznym ToD i tylko z tym. Hyde widzi problem z dywizją UV'owców i wprowadzenie takiego Mathisa, który dopiero wczuwa się w federacje jest jak najbardziej na plus. Joe aktualnie zbiera niezły, zasłużony push i jako jeden z ciekawszych i jeszcze niewyrobionych na main event wrestlerów w pełni zasłużył na coś więcej niż tylko opener :) osoby zainteresowane jego osobą odsyłam do jego walk w tagu z Ryanem Slaterem i ich batalie w turnieju o zwakowany pas (Szczególnie main event Tangled Web). Zaś co do Mondo... wydaje mi się, że gdyby nie jego brat Drew Gulak to by go nie było. Ludzie wciąż wspominają Nicka Mondo jednak to nie powód aby tworzyć jego marną kopie. Rory ma chęci ale brakuje mu umiejętności oraz tego czegoś. A obecność japońskiego zapaśnika to nie ratowanie się, a owoc współpracy z BJW. Co roku mamy gościa.

 

Odnosząc się już do samej gali, oczywiście porywać w takim składzie w żaden sposób nie mogła. Mi osobiście utkwił w głowie głównie segment z Callihanem i jego osobistą interpretacją osoby Dj Hyde'a :) oraz wspaniały main event. Jak na obecne CZW oraz roster, ToD wyszedł zdecydowanie na plus. Fana UV z pewnością zadowoli.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-325073
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

ToD 12 ssał po całości, był jeszcze gorszy niż ostatni turniej (a o to ciężko), jedynym momentem dla którego warto było zawiesić oko to - nieplanowana kontuzja Luckiego, a to już o czymś świadczy - mam nadzieję, że najbliższy CoD coś zmieni bo inaczej rezygnuję już z CZW, tym bardziej, że jestem po New Heights (też bez rewelacji)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-325079
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Jak juz pisalem, final byl ok, bo byli w nim starzy wyjadacze. A Tsukamoto to przecietny zawodnik z BJW.

Tak wiem o wspolpracy, ale to nie ten poziom v=co kilka lat temu, obecna wspolpraca podyktowana jest tym, ze obie federacje przezywaja kryzys, bo ogolnie kryzys jest w UV.

To nie tylko zmiana na stolku szefa CZW o tym zdecydowala, a wspolpraca, jest slaba, mogli by cos razem wykombinowac konkretniejszego, jak pare lat temu, nawet majac taki sklad jaki maja.

Sytuacja CZW i BJW, jest taka ze w obu przypadkach najwazniejsze pasy trzymaja beztalencia, w fedce jest prau na krzyz starych wyjadaczy co potrafia zrobic porzadna walke UV, ale jest ich garstka, sa inne dywizje, ale kogo to na dluzsza mete obchodzi, jeszcze w przypadku BJW te dywizje maja niezly poziom w przypadku CZW, przyciagaly sado maso na ringu i taka prawda, ale to jest coraz slabsze, wiec co ma przyciagac?

Bo parafrazujac znany cytat to:

 

A w CZW, proszę pana, to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana... Walki niedobre... Bardzo niedobre bookingi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/140/#findComment-325088
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Kiedyś Taazy gadał, że nie musi chodzić na treningi, bo patrzy jak inni wykonują jakieś akcje i jedynie powtarza Pasuje idealnie.
    • Grins
      O podbijam, on nie jest już do niczego potrzebny, doszczętnie zakopali charakter Final Boss'a, tak spierdolić koncertową postać to tylko WWE potrafi, teraz już Rock nie jest do niczego potrzebny na tych tygodniówkach bo zabiera tylko czas antenowy innym zawodnikom. 
    • Grins
      Ja tam się rozczarowałem, nie tego się spodziewałem po debiucie na tej platformie, a wygląda na to że dużo się nie zmieni, mam wrażenie że będzie jeszcze większa cenzura, wyciszanie przekleństw podczas walk zawodników to będzie męczarnia, obym się mylił ale nie zapowiada to się dobrze. 
    • CzaQ
      Z mojego ulubionego filmu :        Virtually identical  
    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...