Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

PH93 tylko ta walka nie zasługuje na bycie ME. Sami jest średni a Younger dobry, ale ich walka z grudnia było przeciętna. Jak widzę taki skład walki to mam wyjebane kto wygra i bardzo się zdziwiłem że zrobili z tego ME. Trzeba jeszcze dodać że Steen będzie komentować, więc o humor nie ma się co martwić.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-310586
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline

Walka sama w sobie nie jest może potencjalnym Main Eventem, ale ta dwójka prowadzi ze sobą mini-feud, mają serię walk (na DDT4 mieli już gimmick match) i jeżeli chcą to zakończyć w interesujący sposób (a walka na w.w. zasadach to pewnie zagwarantuje) to będę zadowolony. Z resztą, to ME dnia pierwszego, mam nadzieję, że na dzień drugi przyszykują coś z większym potencjałem, a śmierdzi mi tutaj rewanżem Cole vs Steen.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-310595
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Sin Limite 19.01.2013

 

Długo nie mogłem się doczekać gal AAA, a jak już wyszły to nie miałem zbytnio czasu, aby je oglądać. Dziś jednak postanowiłem troszke nadrobić zaległości. Pierwszą walką na Sin Limite było walka 3 vs 3 w składzie : Dinastía, Mascarita Dorada, Octagoncito vs Mini Charly Manson, Mini Histeria, Mini Psicosis. Pojedynek wrestlerów, którzy głową ledwo siegają do ostatniej lini :D Walka od samego początku trzymała dobre tempo i utrzymało się ono do samego końca. Jak na Lucha Libre przystało było również kilka skoków poza ring. Ogólnie walka była średnia i w miarę krótka. Po walce doszło jeszcze do małej przepychanki, do której dołączył Psiciosis oraz Drago.

Ocena : ** i 1/2 *

 

Drago, El Elegido, Fénix vs Devil Rocker, Machine Rocker, Soul Rocker

El Elegido od początku mnie rozśmieszył swoim tańcem do Gangnam Style :D natomiast skład Rocker ma ciekawe stroje. Walka była niestety krótka, trwała około 5 minut. W takim czasie nie można zbyt wiele pokazać. Na szczęście po walce doszło do kolejnej przepychanki, w której został użyty zszywacz. Szkoda, że Fenix praktycznie się nie pokazał, bo jest to naprawde dobry zawodnik.

Ocena : **

 

Monster Clown, Murder Clown, Psycho Clown vs Máscara Año 2000 Jr., Texano Jr., Toscano

Na początku już rozbawił mnie jeden z klaunów, który porwał dzieciaka z trybun i nosił go wokół ringu, aż jakiś ochroniarz wyrwał dzieciaka ( nie wiem po co, bo przecież nic by mu się nie stało... ). Walka była fajna, były zmiany przewag, sporo ciekawych akcji i dobre tempo. Pojedynek wygrali klauni co mnie osobiście bardzo cieszy, bo jako team prezentują się naprawde ciekawie. Ich wygrana była pewna już gdzieś w środku pojedynku, gdzie doszło do pewnych spięć w drugim teamie, a jak się okazało po walce doszło nawet do przepychanek.

Ocena : ***

 

 

 

Sin Limite 26.01.2013

 

Cuervo, Fabi Apache, Pimpinela Escarlata vs Halloween, Mari Apache, Polvo de Estrellas

Postać Pimpinela Escarlata mnie obrzydza :D Koleś przebrany za panienke, całuje facetów itd. Z drugiej jednak strony wprowadza troszke komedii do pojedynków jak np wtedy, gdy klepnął w tyłek, a oberwało się za to Halloween'owi. Co do samej walki to była nawet fajna.Sporo akcji, szybkie tempo, czyli to co najbardziej lubię. Fajnie, że w AAA często są pojedynki, w których kobiety walczą z mężczyznami.

Ocena : ** i 3/4 *

 

Cibernético, El Mesías, La Parka vs Chessman, el Hijo del Perro Aguayo, Psicosis

Już po samym składzie mam wrażenie, że będzie to dobry pojedynek.

Walka była bardzo dobra. Prawdziwa walka wagi ciężkiej, mimo tego, że wszyscy zawodnicy swoje kilogramy mają to tempo walki była naprawde świetne. Od samego początku w ruch poszły krzesełka i walka przeniosła się poza ring. Z dobrej strony pokazał się El Mesias, koleś wygląda świetnie, publika go kocha, a w ringu również potrafi pokazać coś ciekawego. Nawet skoczył na przeciwników z narożnika poza ring. Chciałbym częściej widywać takie pojedynki w wadze ciężkiej. Naprawde warto zobaczyć ten pojedynek.

Ocena: *** i 3/4 *

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-311534
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

AAA on Televisa: 2013-01-26

taped 2012-12-21 @ Unidad Deportiva Acapulco, Guerrero

1) Cuervo, Fabi Apache, Pimpinela Escarlata vs Halloween, Mari Apache, Polvo de Estrellas **1/2

2) Cibernético, El Mesías, La Parka vs Chessman, el Hijo del Perro Aguayo, Psicosis**3/4

 

Ciąg dalszy gali w Acapulco. Poprzedni odcinek był niezły i federacja skupiła się na pokazaniu kilku konfliktów które mogą być kluczowe w tym roku. W tym odcinku natomiast dostaliśmy porządne walki w stylu AAA. Z początku jak zobaczyłem że w karcie jest Pimpinela i Polovo byłem przekonany że mecz nie wypadnie ciekawie. Jednak nawet ta dwójka dała radę. Co prawda oglądało się to dobrze głównie dla tego że właśnie tej pary był mało w ringu. Cieszy fakt że do starej formy powraca Faby Apache która po raz kolejny pokazuje że jedyna luchadora jaka może z nią się równać to Sexy Star. Fajnie się oglądało starcie między Faby a Halloweenem. Ogólnie pierwsza walka pozytywnie zaskoczyła i warto sprawdzić. Druga walka w gwiazdorskiej obsadzie. Ciekawy jestem czy AAA dostrzegło już ten błąd jaki zrobili na TripleManii nie dając Perro tytułu wagi ciężkiej. Chłopak ma chyba największy pop w całej federacji zaraz za nim jest Mesias czyli były mistrz. Mega nie wypałem było właśnie zabranie mega lubianemu Mesiasowi tytuł i danie go Texano, Jr którego mało kto kupuje. Coś czuje że na Rey de Reyes straci ten tytuł. Wracając do drugiej walki to tradycyjny main event AAA, krzesełka i ogóle rozwałka. Miłym zaskoczeniem było kilka spotów poza ring. Niby to AAA i tam divingi to normalne jednak na tygodniówkach w wadze ciężkiej niema tego za wiele. Tutaj była duża dynamika i ogólnie nie oglądało się tego najgorzej. Tak więc podsumowując warto obejrzeć całą tygodniówkę gdyż stoi naprawdę na niezłym poziomie :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-311868
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

NOAH "GREAT VOYAGE 2013 IN OSAKA"

 

MAYBACH Taniguchi Jr. & Genba Hirayanagi vs. Takaku Fuke & Nanyjo Hayato [*1/2]

Ross & Marshall von Erich vs. Harlem & Lancelot Bravado [**3/4]

Katsuhiko Nakajima & Satoshi Kajiwara vs. Colt Cabana & Jason Jones [**1/2]

Yoshinari Ogawa & Atsushi Kotoge vs. Jushin Thunder Liger & Tiger Mask IV [***1/4]

Mohammed Yone & Ryuji Hijikata vs. Yuji Nagata & Takaaki Watanabe [***1/2]

 

GHC Jr. Heavyweight Title: Shuji Kondo © vs. Taiji Ishimori - wspaniała walka, szybkość Ishimoriego kontra lariaty Kondo. Mimo początkowej nudy poza ringiem, panowie się pięknie rozkręcili. Myślałem że po dwóch 450 splashach to już koniec walki, ale to był dopiero początek emocji. Takich niesamowitych near-falli dawno nie widziałem i za każdym razem łapałem się za głowę, że to jeszcze nie koniec. [****1/2]

 

GHC Tag Team Title: Takashi Sugiura & Naomichi Marufuji © vs. Yoshihiro Takayama & MAYBACH Taniguchi - przez pierwsze dziesięć minut przysypiałem i wiało nudą, aż do wejścia Marufuji. Potem odrodził się pogryziony Sugiura i walka stała się bardzo przyjemna. Pod koniec siedziałem wpatrzony w monitor i błagałem żeby BRAVE nie straciło pasów, na całe szczęście wygrali, bo niestety Takayamy nie trawię. [***3/4]

 

GHC Heavyweight Title: Takeshi Morishima © vs. KENTA - no i ME, pojedynek na który czekałem z niecierpliwością i się zawiodłem - jakoś nie zdążyłem się wkręcić w to starcie, a ono się już skończyło. Mieliśmy parę kopniaków od KENTY, potem akcję poza ringiem i końcówkę za szybko. Nie mówię że żle zabookowali koniec, bo kontra z backdropa w crossface była bardzo fajna, tylko za szybko Morishima odklepał. Podsumowując KENTA jest nowym mistrzem i jest to ładny początek roku, ponieważ jest genialnym wrestlerem, a federacji życzę aby nowym roku wyszła z dołka finansowego. [***3/4]

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-311876
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

EVOLVE 18 - 12/8/12

 

AR Fox vs Tony Nese - ciekawy pokaz dwóch świetnych highflyerów. Nese pokazuje, że nie zasługiwał na to, co dostał w TNA. Pojawił się może ze 2-3razy, o czym nawet wspominali na komentatorce[wgl część show komentował sam Colt Cabana]. A Fox kiedyś powinien dostać propozycję od Dixie i iść naprawić X-Div.

 

Masada vs Papadon - słabizna. O tym pierwszym słyszałem wiele negatywnych opinii i aż tak mnie to nie dziwi. Drugiego widzę pierwszy raz w życiu i tęsknił nie będę.

 

Rich Swann vs Jigsaw - nie było źle, obaj są dobrzy ringowo, ale czegoś mi zabrakło. Na początku się trochę nudziłem.

 

Jon Davis vs Chuck Taylor - Za Davisem nie przepadam, a widać, że go promują. Taylor jest zdecydowanie lepszy. Walka do zapomnienia, ale nie najgorsza na gali.

 

El Generico & Samuray Del Sol vs SSB - świetny TT Match. Jedno z ostatnich wystąpień Generico i wygrana na jego koncie. Super Smash Brothers to chyba najlepszy team, jaki widziałem w zeszłym roku jeśli chodzi o walki - prawdziwy TT, a nie zlepek walczący tak, jakby nie chciał mieć nic wspólnego z partnerem.

 

4-way Freestyle - czyli walka, do której zakwalifikowało się 4 zwycięzców z singlowych walk na początku gali. Zapowiadało się ciekawie, panowie się rozkręcali, a tu... koniec. To miało tylko 5 minut. Spory zawód.

 

Gargano vs Callihan? Tu się nie wypowiem, bo Samiego nie trawię i ciężko mi oglądać jego 30minutowe starcie. Gargano lubię, ale to za mało.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-312107
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

AAA Sin Limite 02.02.2013

 

Mini Charly Manson & Mini Abismo Negro vs Octagoncito & Dinastía

Niby było fajnie, ale jednak czegoś mi brakowało w tym pojedynku. Z dobrej strony pokazał się Octagoncito, koleś naprawde wiele potrafi w ringu. Brakowało mi troche różnych skoków z narożników i za ring. Tempo walki dość szybkie, ale sama walka jakoś mi się dłużyła.

Ocena : ** i 3/4 *

 

Secta Bizarra vs Los Inferno Rockers

Dobry pojedynek, w którym sporo się działo. Inaczej być nie mogło, gdy w ringu mamy aż 6 osób. Podobało mi się to, że nie było prawie żadnych przerw, w której wszyscy zawodnicy by leżeli. Było tak tylko raz, gdy Secta Bizarra wyskoczyli poza ring na Rockersów, ale i tak trwało to krótko. Było wiele zmian przewag przez co obie drużyny dostały czas na zaprezentowanie się. Wygrywają Rockersi po dziwnym zakończeniu. Słychać muzykę i wtedy jeden z Los Inferno Rockers wykorzystuje zaskoczenie i przypina rywala. Na ring wbiegła Faby Apache, ale gdy miała oberwać z krzesełkiem wbieg na pomoc Cibernetico.

Ocena : *** i 1/4 *

 

Pentagon Jr. & Daga & Silver King vs Octagón & Drago & Fénix

Ostatni pojedynek na tej gali i wypadł równie dobrze jak ten poprzedni. Podoba mi się w AAA to, że jest wiele walk 3 vs 3 przez co możemy zobaczyć znacznie więcej ciekawych akcji niż w klasycznym pojedynku 1 vs 1. Tutaj było podobnie. Wiele akcji 2 vs 1 i 3 vs 1 i wiele wyskoków z ringu sprawiało, że walka była ciekawa. Mogliby jedynie zakończenie lepiej wymyślić.

Ocena : *** i 1/4 *

 

 

Ostatnio oglądałem również pierwszy w tym roku Fusion, ale niestety się zawiodłem. Na początku widząc, że będą same walki pań nawet się ucieszyłem, bo niektóre potrafią stworzyć dobrą walkę. Niestety nie tym razem. Obie walki były nudne i wolne. Jedyne co z tego zapamiętałem to to, że Sexy Star jest mistrzynią ponad 400 dni.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-312446
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Prawie pół roku temu ogłoszono że Dragon Gate powraca na kolejny weekend do Anglii. Na początku stycznia zdecydowałem się na wyjazd. Z 3 kolejnych gal wybrałem się na dwie piątkowa i sobotnią. Po poprzednich dwóch wyjazdach były to odpowiednio 3 i 4 gala DG na żywo. W ostatnich moich wizytach galę prezentowały wysoki światowy poziom wrestlingu i moje oczekiwania były duże. Na galę zapowiedziany był El Generico jednak jak wiadomo w styczniu podpisał kontrakt z WWE i musiał zrezygnować z występu, zastąpił go Genki. Samolot z Gdańska do Londynu miałem w piątek o 15.30. O 13 wyjechałem samochodem z mojej wsi i bez problemu dostałem się do samolotu. W London Stansted byłem o 16.45 czasu lokalnego. Po niecałej godzinie każdy jazdy pociągiem i wizycie w hotelu około 19.00 byłem pod halą. Po 6 godzinach zegarowych a 7 realnych byłem już na miejscu. Nie jedną osoba dłużej podrozowalł na WWE w Gdańsku. Gala rozpoczęła się o 19.45. Jak zwykle wiele stoisk gdzie można było zakupić wiele rzeczy. sklep AMerchandise sprzedawał koszulki, dvd tna, dvd z takich federacji jak roh, pwg czy Noah. Angielscy wrestlerzy sprzedawali swoje gadżety. Na stoisku Dragon Gate pierwsze co rzuciło mi się w oczy to okulary CIMY. Cena jedyne 100 funtów. Oba poszły. Jak równiez dużo koszulek, dvd, plakatów już w bardziej przystępnych cenach około 20 funtów. Niestety nie było koszulki Cima Royal i wstrzymałem się z zakupem czegokolwiek do następnego dnia. Za każdym razem przy stoisku był jeden z wrestlerow dg i sprzedawał merch. Był również bar, nie tylko przed gala ale również po każdej walce ktoś wychodził i wracał z piwem. Miejsce miałem w 7 rzędzie ale na podwyższeniu i widok był idealny.

 

http://i47.tinypic.com/vy6sxx.jpg

 

DG:UK Festival of Fire Night 1 22.02.13

 

Martin Kirby vs. Stixx

Walka awizowana jako bonus match przed główną karta. Jeszcze trochę pusto i dużo osób przychodziło w czasie pojedynku. Stixx to silny Straszący posturą wrestler. Trzeba przyznać , że to co najmmiej drugi najbardziej wyrazisty heel na gali. Wrestlerzy z Angli i Japonii, mimo swoich postaci są przyjmowali pozytywnie i tylko Doi swoim zachowaniem zasłużył na heat. Przeciwnik Kirby w odcieniach różu i przy hicie O-zone musiał być faceam. Pojedynek wyszedł spoko, dostali około 10 minut.. Kirby zaliczył kilka efektownych spotów a Stixx często odpowiadał fana na zaczepki i wykonał kilka power moves.

 

Lion Kid def Naruki Doi

Podczas pierwszego w historii DG w UK Lion Kid debiutował w pre show a teraz jak pokazał przebieg pojedynku rozpoczyna feud. Doi prawie od początku skupił się na masce przeciwnika. Gdy mówił masked zbierał mieszana reakcję, ale gdy zaczął wyrywać z niej włosy zgarnął porządny heat. Mimo to na pojedynczy okrzyk Naruki dużo osób odpowiadało Doi. Lion Kid zaprezentował się dobrze i wykorzystał to, że przeciwnik skupiał się na jego masce. Doi jednak po walce zrobił co chciał i zdjął maskę Lionowi, który szybko zasłonił twarz rękoma.

 

Jimmy Susumu vs. Noam Dar

 

http://i50.tinypic.com/2gt2rmc.jpg

 

Noam występami w Anglii zasłużył sobie na występ w głównej karcie. Dar od samego początku zajął się nogą przeciwnika, co skutkowało wieloma submissionami i częstymi okrzykami publiki ask him. Obaj również preferowali podczas walki stifftowe uderzenia. Podczas przyjmowania finishera Dar groźnie upadł na głowę jednak po kilkunastu sekundach wstał o własnych siłach. Obok mnie siedział starszy pan, przyszedł z dorosłym synem, kilka razy reagował śmiechem w paru przypadkach sarkastycznie, ale po dwóch walkach zaczął co raz czesciej bić brawo.

 

Marty Scurll vs. CIMA vs. BxB Hulk vs. Mark Haskins

 

http://i46.tinypic.com/6ds9ox.jpg

 

Scurll i Haskins mogą być kojarzeni z występów w TNA, Marty jeszcze kilka tygodniu temu prawie złamał kark na ich tapingu. Marty wchodził przy techniawie i kilka osób machało z nim rekom ale do szaleństwa z wXw dużo brakowało. Na DG UK wprowadzono zasadę, jeżeli ktoś będzie miał bilans walk -5 będzie musiał opuścić roster na zawsze. W sytuacji -4 był Scurll i musiał wygrać pojedynek, co CIMA podsumowal machnięciem ręki w stronę wyjścia. Smartowe podejście ma to do siebie, że wiedziałem, że ma zaplanowane jeszcze dwie walki i był murowanym faworytem. Związku z możliwością odejścia przez Scurlla Mark kilka razy mu pomagać oddając nawet możliwość pinu. Reakcja na wszystkich była zbliża, Hulk oprócz chantu kill the emo dostawał pop. Mimo , że to był 4 way dało się odczuć, że to mamy tutaj uk vs Japan. Podczas pojedynku najbardziej imponował Hulk swoją efektownoscia. W butelce, która miał było białe wino a nie woda, było je czuć po tym jak opluł przeciwnika. Końcówka była bardzo dobra, szybka i świetnie rozgrzali publikę przed przerwą podczas, której zdecydowana część uczestników pierwszych walk sprzedawała merch.

 

Akira Tozawa vs. Genki Horiguchi

 

http://i46.tinypic.com/2ujrs3k.jpg

 

Tozawa jest niesamowity, ma zdecydowanie największą charyzmę z rosteru Dragon Gate. Ma świetny kontakt z publicznością i wie czego fani oczekuje. Nie dziwię się, że zrobił taka furorę podczas kilku gal PWG. Jeżeli podczas pierwszych dwóch walk reakcja była średnia to tutaj już mieliśmy szaleństwo. Genki jednak zbyt dużo nie odstawał i tez otrzymał kilka chantow. Numerów Akiry pewnie nie wymienię wszystkich, wzięcie łyka piwa i od razu je wyplucie, zabranie chusty z głowy fana czy wchodzenie w publiczność, to tylko najciekawsze jego wyczyny. Dobry poziom ringowy, charyzmą Tozawy, ogromna reakcja publiki składa się na genialna walką podczas oglądania jej na żywo i szalejąc z reszta fanów.

 

Masaaki Mochizuki vs. YAMATO

 

http://i49.tinypic.com/2z6rqqt.jpg

 

Jak można było się spodziewać emocje trochę opadły. Zrobiło się ciszej, ale pewno trochę świadomie by posłuchać kopnięć Masaaki. Nie zdziwił bym się jakby niektóre było słychać aż w Polsce. Realność i odgłosy potrafią zrobić wrażenie na każdym. Pojedynek poszedł właśnie w ta stronę. YAMATO tez ogrywał się mocniejszymi uderzeniami i kopami. Jednak liczyłem, że pokaże się trochę z lepszej strony. Mimo to walką była bardzo dobra, ale pewnie nie wszystkim przypadła do gustu. Finisher Mochizuki czyli odbicie od dwóch lin przy narożniku i kop w głowę nie ma takiego impetu i siły jak inne np. w klatkę. Jednak realnie jako nokautujące uderzenia najlepiej pasuje.

 

Shingo vs. Ricochet

 

http://i47.tinypic.com/1zbcq2x.jpg

 

Czas na main event, który zapowiadał się znakomicie i taki był, najlepsza walka tej gali. Pierwsza myśl po zobaczeniu Ricochet to jego kaloryfer jest niesamowity. To nie jest chudzinka skacząca po ringu, tylko porządnie zbudowany mężczyzna. Obaj dostali duża owację, jednak więcej osób było po stronie Richochet. Dobrym momentem było jak po chwili ktoś rozpoczął znane w PWG O-chet, O-chet i sam wrestler zaczął tańczyć w charakterystyczny sposób. Jego podejście do walki było luźne, często coś odpowiadał publice czy wsłuchiwał się w chanty. Jego luz jednak przekroczył granice, bo zaczął bawić się włosami Shingo i musiało się to dla niego źle skończyć. Przebieg walki to głównie siłowe akcje Shingo, mocne lariaty. Po raz kolejny widziałem go na żywo i jest niesamowitym, a szczególnie przy takim Ricochet, który nie dość, że wygląda parę rozmiarów mniej to jeszcze potrafił świetnie przyjmować akcję i oddawać ich moc. Shingo to wręcz przeciwieństwo Tozawy, skupiony tylko na pojedynku nie interesujący co się dzieje na trybunach i wręcz zachęcający przeciwnika do walka. Ricochet popisał się kilkoma akcjami high-fly, niestety nie zdecydował się na wykonanie Double Moonsalta, mimo nie mam co narzekać na ten świetny pojedynek.

 

Bardzo dobra gala, choć pierwsze dwa pojedynki nie wzbudziły wielkich emocji, ale już kolejne sprawiały, że na sali robiło się co raz głośniej. Bardzo dobry spot fest i charyzmatyczny Tozawa sprawił, że zrobiło się bardzo gorąco, a świetny main event był znakomitym podsumowanie całej gali. Kawał dobrego puro ze żywiołowo reagującą publiką. Motywem przewodnim było liczenie sędziego, on one, publika two, on two, publika three i tak cały dzień.

 

Charlie Haas na mieście

 

http://i45.tinypic.com/5tujnk.jpg

 

Wyczytałem w internecie że w miejscowości gdzie mam nocleg w sobotę w galerii handlowej ma być podpisanie kontraktu na walkę pomiędzy Charliem Haasem a miejscowym wrestlerem. Pojedynek zaplanowany był na następny dzień podczas gali lokalnej federacji. Oprócz Haasa z plakatu nikogo nie rozpoznałem. Do gali DG było jeszcze sporo czasu, więc poszedłem zobaczyć co przygotują. Na środku galerii na tle dużego plakatu gali postawiono stół. Konferansjer zapowiedział obu wrestlerow, którzy weszli przy użyciu ruchomych schodów. Obaj podpisali kontrakt powiedzieli dwa zdania, Haas sprzedał puncha przeciwnikowi. Rozdzieliła ich ochrona federacji, Haasa wyprowadzono, a miejscowy przybił kilka piątek. Ogólnie pomysł dobry by w takim miejscu promować federacji, można byłoby to nawet w Polsce zrobić. Tylko można to o wiele lepiej zorganizować. Obaj mogli dać dłuższy speech i mogli pojawić sic tez inni wrestlerzy. Czy każda taka promocja musi się kończyć brawlem?

 

Konferencja prasowa przed druga gala

 

http://i46.tinypic.com/20hobjk.jpg

 

Podobnie jak podczas poprzedniego touru zdecydowałem się ma zakup biletu ma konferencję połączoną ze spotkani z wrestlerami. Oczywiście głównym tematem była zbliżającą się gala, ale można było zadawać pytania na inne tematy. Wszystkie wypowiedzi były tłumaczone odpowiednio na język japoński albo angielski. Oczywiście nie było żadnych charyzmatycznych speechy, ale było kilka smaczkow. BxB Hulk opowiadający o swoim zamiłowaniu do wina i chęci oplucia nim któregoś z przeciwników, co Hasking skwitował pytaniem o co ci chodzi. Lion Kid przeżywających zdjęcie maski. Dyskusja CIMY I Scurlla zeszła na temat jako potencjalnego przeciwnika Marty o pas CIMY, który odpowiedział, że jest za słaby, Marty zamilkł. Genki zastępujący Generico krzyknął Ole, czym wzbudził podejrzenie, że o to on jest Elem, ale bez maski. Na koniec wszyscy uczestnicy walk stawali twarzą w twarz. CIMA nie mógł sobie darować i wyskoczył z krzesłem na Marty.

 

Następnie odbyło się spotkanie z wrestlerami. Spokojnie można było zrobić sobie zdjęcie, wziąść autograf. Kolejno sobie robiłem fotki i dawałem plakat do podpisu, który zakupiłem prędzej. Miałem na sobie koszulkę Junction 3, która kupiłem podczas poprzedniego touru DG. Niektórzy wrestlerzy mówili że dobra koszulka. Aż podszedłem do stolika CIMY, nie powiedziałem słowa, a on ooo Junction 3, mogę ci zrobić zdjęcie z Maasaki (były lider tej stajni). Lekko zdziwiony odpowiedziałem tak, CIMA wziął swój telefon i zrobił mi zdjęcie z nim. Zapytał mnie czy mam facebooka, powiedziałem nie, co go lekko zdziwiło. Chyba chciał mi podesłać tą fotkę, ale i tak w między czasie zrobiłem sobie z nimi. Pierwszy raz w życiu zapisałem że nie mam facebooka.

 

DG:UK Festival of Fire Night 2 23.02.13

 

http://i46.tinypic.com/1zguvr6.jpg

 

Stixx vs. Jonny Storm

Znów rozpoczynali od pre show matchu. Tym razem miałem miejsce w drugim rzędzie ale bardziej z boku. Już od początku uaktywniło się dwóch kolesi po lewej stronie, zapowiadało się wesoło, szczególnie, że co chwilę ktoś od nich skakał po piwo i wyglądali jakby musieli mieć ciągle pełny kubek podczas gali. Stixx zdąrzył już sobie wyrobić bilans 0-3, więc przy ewentualnej porażce mógł być zagrożonym wyrzuceniem w rosteru. Johnny Storm ma już wyrobiona markę, ale jakoś nie może sie przebić wyżej. Odniosłem wrażenie jakby dostali parę minut mniej poprzedni, ale pojedynek na podobnym znośnym poziomie i podobnie, Storm trochę poskakał a Stixx wykonywał power movesy i co chwilę dyskutował z publika.

 

Masaaki Mochizuki vs. Noam Dar

 

http://i46.tinypic.com/ipo8ee.jpg

 

Już od samego początku publika była żywsza niż na poprzedniej gali, choć nazwiska nie powalały. Pojedynek jednak pozytywnie zaskoczył. Dar nie służył tylko jako mięso armatnie i odważnie odpowiadał na kopnięcia przeciwnika, które znów robiły ogromne wrażenia. Dobry pojedynek w stylu hard- hitting.

 

Haskins vs. Lion Kid v Doi v BxB Hulk

 

http://i48.tinypic.com/21cfl3k.jpg

 

Już od samego początku wszyscy dostali dużą owację, ja najmniej reagowałem na Haskinga. Na poprzedniej gali Doi zdjął maskę Kida. Mimo, że to bardzo heelowe zagranie to co chwilę na pojedynczy Naruki sala odpowiadała Doi, nie mówiąc o ciągłym Doi Doi Doi. BxB Hulkowi delektującemu się winem publika nie szczędzila chantow. Przez zdecydowana część pojedynku mieli tag team match. Najbardziej że sobą współpracowali Hulk i Doi, wręcz co chwilę sypiąc jakimś double teamem. Dochodziło do tego, że Hulk nie łamał pinu Doi. Jednak przez to walką była znacznie efektowniejsza. Dopiepo w końcówce zaczęli myśleć o sobie. Nawet Lion Kid zrzucił Haskinga z narożnika i sam wykonał z niego akcję, czym zasłużył sobie na największy heat walki. Pojedynek jeszcze bardziej efektownym od poprzedniego 4 waha, szybki z dużą ilością spotów i double teamów z gorąca publika.

 

Ricochet vs. Genk Horiguchi

 

http://i50.tinypic.com/2hhllr7.jpg

 

Pierwotnie miało dojść do pojedynku Ricochet vs. El Generico. Najbardziej nastawiałem się na niego, dla mnie to był taki dream match. Jednak zafundowana walka w pełni zrekompensowała absencje Generico. Niesamowicie wiele zabawy miałem przy tym pojedynku, tak mnie wkrecił, że chantowalem wszystko, niezależnie dla którego wrestlera. Już na samym początku mieliśmy O-chet, podczas którego Ricochet zaczął tanczyć, ale również Genki, któremu szybko pokazał, że to niego tylko dla niego i ma przestać. Dużej większości walka prowadzona w sposób humorystyczny, z dobra praca ringowa. Kulminacyjnym momentem była rozciągająca się guma. Pewnie niektórzy już ją widzieli na galach DG. Genki ją wyjął, ale szybko przejął jak Ricochet i ustawił sobie przy linach przeciwnika. Na pomoc przyszedł mu Doi, który zaczął rozciągać gumę aż na sam szczyt trybun. Szybkość puszczonej gumy była olbrzymia, a do tego świetny selling. Holly shit. Po chwili powtórzono to drugiej stronie. Najlepszy moment weekendu. Walka przyspieszyła i na koniec Ricochet uraczył nas 630. Standing ovaction świetnie podsumowuje ten pojedynek.

 

Mieliśmy przerwę przed drugą częścią gali. Podczas której wyszło kilku wrestlerów do stoisk. Wśród nich był Ricochet. Podobnie jak Kings of Wrestling podczas dwóch gal NOAH był najbardziej oblegany i ustawiła się kolejka po wspólną fotke. Brak bariery językowej i większa znajomość amerykańskiego indy może być tego powodem. Jedną z dziewczyn spytała czy może zrobić fotke jak całuje go w policzek. Ricochet trochę się zdziwił, ale powiedział tak. Po chwili słychać było chant one more time. Dziewczyna nie miała wyboru.

 

Yamato vs. Jimmy Susumu

 

http://i46.tinypic.com/xc287r.jpg

 

Patrząc na postawę Yamato poprzedniego dnia nie liczyłem na wiele. Okazało się, że przekroczyła jakiekolwiek oczekiwania. Jest to świetny przykład jak publika kreuje walkę i sprawia, że staje się bardziej niezwykła. Ciężko było znaleźć moment ciszy, reakcja na każdy lariat, chops czy spot była największa na gali. Jednak najlepszy był chant one more time prawie po każdym uderzeniu czy spocie. Wrestlerzy reagowali na niego i powtarzali akcję chodź nie raz nadziewali się na kontrę. Doszło do tego, że po wykonaniu superplexu z narożniku na one more time Jimmy się aż uśmiechnął, ale podjął nie udała próbę powtórki. W końcówce wymiany uderzen sięgały zenitu, w połączeniu z próbami wykonania finisherow robiło ogromne wrażenie. Była to najlepsza walką weekendu i zdecydowanie można ją zaliczyć do motyc. Owacji i chantow na zakończenie nie było końca. Tylko szkoda, że po gongu Jimmy poszedł w komedię.

 

CIMA vs. Marty Scurll

 

http://i49.tinypic.com/qzkrgl.jpg

 

Między ta dwójką utworzyła się ciekawa historia. Na poprzednim tourze walczyli dwa razy w tagu między sobą, w przed drugim pojedynkiem CIMA miał bilans -4 i musiał bronić się przed wyrzuceniem z rosteru. Na pierwszej gali tego weekendu to Marty bronił się w podobnej sytuacji w 4-wayu. Wygrał pinując CIME. Przed dzisiejszym pojedynkiem obaj mieli bilans -3 i walczyli by na następnej gali nie musieli być w sytuacji do or die. Czy możliwe by Marty dwa razy z rzędu spinowal CIME ? Ważny pojedynek i w narożniku stał chyba cały team UK, już na początku jeden z nich przyjął suiside dive. Na chwilę obaj przenieśli się na trybuny korzystając z przy okazji z kubków piwa. Główny chantem było let's go CIMA, CIMA sucks, co nie którzy kojarzyli z największą gwiazda amerykańskiego mainstreamu. Pojedynek wyszedł dobrze.

 

Shingo vs. Akira Tozawa

 

http://i49.tinypic.com/2wn5yqw.jpg

 

W main evencie spotkał się nie pokonany w UK Tozawa z bilansem 4-0 i robiącym furorę Shingo, który w ten weekend obstawiał wszystkie 3 me. Jeszcze dobrze nie zaczęli, ale Akira musiał sobie zrobić przerwę siadając obok najstarszej kobiety na sali. Mimo to dalej skupiał się na swoim przeciwniku i ograniczał wygłupy do minimum. Publika była podzielona i ciężko było powiedzieć czy głośniejsze było Let’s go Shingo czy Tozawa. Po raz kolejny Shingo ze swoją siła wyglądał niszczycielsko, ale Akira starał mu się dorównać. Ostatecznie bo dużej dawce emocji mieliśmy świetną walkę, tylko trochę gorszą od najlepszej Yamato vs. Susumu. Podziękowania od publiki trwały bardzo długo.

 

Gala wyszła świetnie i mimo, że to dopiero początek roku, ale powinna być brana pod uwagę przy wyborze tej najlepszej. Mieszanka stylów była bardzo róznorodna, had-hitting na początek, spot fest podczas 4-wayu, szybki pojedynek z dawką humoru, motyc w stylu puro, walkę z ciekawą historią i stawką oraz main event z power moves’ami i charyzmatycznym wrestlerem. Jedna z tym gal, którą trzeba będzie obejrzeć jak tylko będzie dostępna. To był drugi dzień, pozostał jeszcze jeden, jednak głównie ze względu na duże koszty dojazdu na następną i skomplikowanym powrotem do Polski nie pojechał na trzecią galą kończącą weekend. Kolejny mój wyjazd na DG do Anglii znów okazał się udany. Cała otoczka, duży poziom, bez słabej walki sprawiły, że jestem bardzo z niego zadowolonyy i pozostaje żal, że będę musiał długo czekać by przeżyć takie emocje podczas gali na żywo.

 

Jeszcze takie małe porównanie tego co dzieje się z DG w USA a tym co widziałem w Anglii. Konstrukcja rosteru jest w miarę podobna 6-8 wrestlerów z Japonii i reszta to miejscowi. Pierwszą znacząca różnica to publika, w USA reakcja jest bardzo słabo, jakby mało kogo interesowało co się dzieje na ringu. W Anglii wręcz odwrotnie jak jest choć chwila ciszy robi się głupio i zaczyna ktoś chant albo klaszcze do rytmu. Widzów w Anglii na każdej z gal było po 400 osób, w USA to nawet podczas weekendu WM nie było takiej widowni. Ostatnio rzecz pewnie to trudno to określi z innych perspektyw, ale walki w Anglii są lepsze niż to co pokazują w USA.

 

http://i50.tinypic.com/2hnz29t.jpg

BxB Hulk, Akira Tozawa

 

http://i50.tinypic.com/20jqvwh.jpg

Genk Horiguchi, Jimmy Susumu

 

http://i48.tinypic.com/21e1cmb.jpg

CIMA, Masaaki Mochizuki

 

http://i49.tinypic.com/25pn706.jpg

Yamato, Shingo

 

http://i49.tinypic.com/15dpdg1.jpg

Ricochet, Naruki Doi

 

http://i50.tinypic.com/107007b.jpg

Lion Kid

 

http://i48.tinypic.com/1z3zb46.jpg

Noam Dar, Marty Scurll

 

http://i49.tinypic.com/21axqbc.jpg

Parę rzeczy zakupionych podczas gal

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-312786
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

AAA Sin Limite 23.02.2013

 

Dinastía, Mascarita Sagrada, Octagoncito vs Mini Abismo Negro, Mini Histeria, Mini Psicosis

Przyjemny pojedynek na początek show. Najbardziej zapadał mi w pamięci Mascarita Sagrada, który wykonywał świetne akrobacje w ringu. Ogólnie pojedynek był nieco za krótki i brakowało w nim czegoś co można by zapamiętać na dłużej ( ale to wkońcu tylko tygodniówka ). Po walce wbiegł na ring Psicosis, który zaatakował Dinastia, nie zabrakło również zszywacza i została zapowiedziana walka Dinastía vs Mini Psicosis o pas AAA MINI. Szykuje się ciekawa walka.

Ocena : ** i 3/4 *

 

Fabi Apache, La Jarochita, Lolita vs Jennifer Blake, Mari Apache, Taya Valkyrie

Na początku Taya Valkyrie została świetnie przedstawiona ( oczywiście chodzi mi o to, że po hiszpańsku brzmiało jak po polsku ) " una kurwa " :D Muszę przyznać, że Jennifer i Lolita wyglądają naprawde świetnie. Walka jak na standardy kobiet była naprawde bardzo dobra. Szybkie tempo, wiele ciekawych akcji, których nie zobaczymy u kobiet z WWE lub TNA. Po walce doszło jeszcze do przepychanki Tayi i Jennifer w co włączyła się Mari Apache. Na pomoc rywalce ( Jennifer, bo to ona przegrała tą bójkę ) przybiegły pozostałe trzy panie.

Ocena : *** i 1/2 *

 

Następnie był fajny filmik, w którym było pokazane w skrócie cały konflikt Las Claves del Conflicto de La Sociedad vs AAA.

 

Cibernético, El Mesías, La Parka vs Chessman, Parka Negra, Texano

Bardzo fajny Main Event gali. Za to właśnie lubię AAA, bo nawet zawodnicy wagi ciężkiej są w stanie pokazać kilka efektownych akcji, które zazwyczaj wykonują tylko zawodnicy wagi lekkiej. La Parka znów mnie rozbawił w pewnym momencie, gdy tak kierował swoimi przeciwnikami, że uderzali swoich kompanów z teamu. El Mesias również dobrze się pokazał, gdy wchodził na ring strasznie przypominał mi Undertakera. Troszke nie podobało mi się zakończenie, gdzie Parka Negra przypiął La Parka, gdyby nie to, to pojedynek zostawiłby po sobie znacznie lepszy ślad.

Ocena: *** i 1/2 *

 

Ogólnie podobał mi się ten epizod, bo był cały na wyrównanym poziomie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-312804
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

Po kilku podejściach wreszcie ogarnąłem dwie gali Puro NOAH 2nd Navigation oraz NJPW New Japan Cup 2013. Oto jak prezentowały się poszczególne pojedynki:

 

NOAH 2ND Navigation 10.02.2013

 

Mitsuhiro Kitamiya vs Hitoshi Kumano - *1/2

Kento Miyahara defeats Ross von Erich - **1/2

Yoshinari Ogawa defeats Harlem Bravado - **3/4

Taiji Ishimori defeats Lance Bravado - ***

Maybach Taniguchi defeats Marshall von Erich - **3/4

BRAVE (Naomichi Marufuji & Takashi Sugiura) defeat Diamond Ring (Katsuhiko Nakajima & Satoshi Kajiwara) - ***1/4

No Mercy (Genba Hirayanagi, KENTA & Maybach Taniguchi Jr.) defeat BRAVE (Atsushi Kotoge, Mohammed Yone & Takeshi Morishima) - ***

 

Na początek o samej gali. Pierwszy raz oglądałem 2nd Navigation. Nie wiem z jakiej serii była to gala ale bliżej jej było do zwyłego live eventu. Bardzo mała liczba osób, która nie potrafiła zrobić atmosfery dzięki, której mozna by było obejrzeć galę.. Tak naprawdę krzyków nie było słychać prawie wcale a jedyne co szło od publiczności do klaskanie w niektórych momentach.

 

Jeżeli chodzi o walki do pierwsza wogóle nie powinna mieć miejsca. Bardzo słaby opener z dwoma wrestlerami przypominającymi amatorów. Tak naprawdę obijali się niemiłosiernie po klacie a nogi odrywali tylko w momencie drop kicków. Miałem wrażenie, że bardziej męczą się samym krzykiem niż tym co się dzieje w ringu. Oglądałem tą walkę wczoraj a teraz mam trudności z przypomnieniem sobie tego co się działo w tej walce.

 

Kolejne dwie to bardzo podobne walki. Niczym specjalnym się nie wyróżniły, ciekawych akcji było jak na lekarstwo i w ostatecznym rozrachunku lepiej wypadła walka z jednym z braci Bravado.

 

Z niecierpliwością czekałem na czwartą walkę a więc pojedynek Ishiimoriego z Lancem Bravado. Spodziewałem się nieco lepszej walki ale się nie zawiodłem. Bravado nie jest słabym wrestlerem ale to japończych wypadł lepiej i to on prowadził cały pojedynek, dwoił sie i troił by pojedynek wyszedł w miarę przyzwoicie. Ze strony Lance'a zapamiętam tylko fajny skok przez liny i przejście do DDT.

 

Ostatnia walka nie zawiodła oczekiwan jednak spodziewałem sie nieco innego zakończenia a przede wszystkim dłuższej walki. Kenta tak naprawdę widoczny tylko na początku i pod koniec walki gdy po GTS przypiął zawodnika. Z bardzo dobrej strony pokazali sie Hirayangi oraz Kotone, natomiast Mohhamed Yone to nieporozumienie, cały czas zdawał się na swoje nogi i bardzo mocne kopnięcia jednak jego udział w tej walce był marginalny.

Podsumowując, gala nie spełniła moich oczekiwań. Tak naprawdę warte obejrzenia są 3 pojedynki. Pozostałe typowe midcardowe niczym sie nie wyrózniające i napewno nie zapamiętam ich na dłużej.

 

NJPW New Japan Cup 2013

 

New Japan Cup 2013 First Round Match

Tomohiro Ishii vs Satoshi Kojima - ***3/4

New Japan Cup 2013 First Round Match

Hirooki Goto vs Tama Tonga (9:37) - **1/2

New Japan Cup 2013 First Round Match

Toru Yano vs Manabu Nakanishi (6:18) - *

New Japan Cup 2013 First Round Match

Karl Anderson vs Hiroyoshi Tenzan (8:42) - **3/4

Six Man Tag Team Match

Time Splitters (Alex Shelley & KUSHIDA) & Hiroshi Tanahashi vs Apollo 55 (Prince Devitt & Ryusuke Taguchi) & Captain New Japan (12:09) - ***1/2

New Japan Cup 2013 First Round Match

Yujiro Takahashi vs Togi Makabe (10:45) - **1/2

New Japan Cup 2013 First Round Match

Minoru Suzuki vs Yuji Nagata (10:24) - **1/4

New Japan Cup 2013 First Round Match

Kazuchika Okada vs Lance Archer (10:14) - ***3/4, ****

New Japan Cup 2013 First Round Match

Davey Boy Smith Jr. vs Shinsuke Nakamura (13:06) - ***

 

Pierwsza runda NJC zdecydowanie na plus, mozna wyróżnić kilka pojedynków jednak po kilku spodziewałem się nieco więcej. Ale od początku.

 

Opener gali jak się później okazał stał się według mnie najlepszą walką gali. Strasznie podobał mi się jej booking a więc bardzo stiffowy styl, ciągłe wymiany ciosów po klatach na początku, próby finisherów i submissionów w środku walki oraz dokończenie wymiany pod koniec. Walka przypominała mi tą z NOAH z 2005 roku pomiędzy Kobyashim a Kensuke Sasaki oczywiście zachowując odpowiednie proporcje. Była to jedna z lepszych walk Kojimy jak widziałem( mimo, że nie było ich dużo), przegrał walkę ale prezentował się zdecydowanie lepiej do tego pod koniec walki kilka razy przyterminatorzył więc napewno nic na tej walce nie stracił.

 

Trzecią walkę mozna sobie spokojnie odpuścić. Takich walk powinniśmy oglądać jak najmniej. Zmiast dwóch ledwo co ruszajcych się wrestlerów można było spokojnie rzucic dwóch młodszych. Walka z serii comedy matchów. Panowie coś krzyczeli, publika się śmiała, ja nie wiedziałem o co chodzi i ogólnie słabo wyszło.

 

Po Andersonie spodziewałem się nieco nieco więcej. Wyszła z tego typowa mid cardowa walka. Myślałem, że bliżej tej walce będzie do pojedynku z Tanahashim, która zasługiwała na ponad 4 gwiazdki ale sie przeliczyłem. Chociaż w dalszym ciągu jumping high kick wygląda genialnie.

 

Six Man Tag Team był jedną z lepszych walk gali. Bardzo dobry, techniczny i szybki początek w wykonaniu Shelleya i Devitta. Gorzej niestety prezentowali się Tanahashi oraz Captain NJ, którzy od razu obnizali tempo walki. Była jakas tam historia dotyczące nie wpuszczania Captaina do walki ale nie za dobrze to wyszło. Podobała mi się praca Kushidy z Shelleyme, pokazali kilka fajnych kombinacji, których próżno szukać w obecnych main streamowych teamach. Ocena walki byłaby zdecydowanie wyższa gdyby nie krótka jak na taka ekipę walka oraz końcówka, która całkowicie nie pasowała do tej walki. Wygrywa Tanahashi pinując KAPITANA swoimi dwoam firmowymi ruchami.

 

Takahashi z Makabe również zawiedli. Dostali 10 minut i nie potrafili tego wykorzystać. Fajne szybkie akcje mozna policzyć na palcach jednej ręki, dużo headlocków, przestojów. Końcówka czyli sytuacja z atakowaniem sędziego nieco uratowała tą walkę bo wprowadziło to nieco dramaturgii ale tak naprawdę nie było czego ratować. Końcówka to pokazł siły se strony Takashiego, który fajnie podniósł Makabe do german Suplexa.

 

Suzuki z Nagatą również zawiedli. Suzuki już nie raz pokazał, że potrafi zrobić bardzo dobrą walkę ale potrzebuje do tego odpowiedniego partnera a Nagata takimnie był. Pierwszą połowę walki a więc walkę poza ringiem można sobię spokojnie odpuścić. Podobnie jak w kilku innych walkach ciekawe było tylko ostatnie kilka minut z finisherami i przejściami do kontr.

 

Na walkę Okady z Archerem czekałem chyba najbardziej i nieco się zawiodłem. Prowadzona w wolnym początkowo tempie walka, Archer nie miał pomysłu na tą walkę a nadrabiał to heelowymi zagrywkami. Widziałem oceny na zagranicznych portalach a wachały się one od 3 do 4 gwiazdek. NA 4 raczej nie zasługuje ale nie dużo jej brakowało. Tak naprawdę warte obejrzenia są ostatnie 3/4 minuty.

 

Ostatnie walka Nakamury ze Smithem warta obejrzenia. Nakamura to bardzo dobry zawodnik. Jego selling mnie zadziwia, bardzo dobrze sprzedaje ciosy, łądnie sprzedawał ból lewej ręki co raz atakowanej przez Daveya. Cały czas mam w pamięci jego walkę z Sakurabę i to w jaki sposób przyjął cios kolanem. Niestety DBJS nie jest przeciwnikiem dla Sansuke, potrzebuje on nieco niższego i szybszego zawodnika, widac było, że Nakamura ma problemy z podpowiednim wyprowadzeniem kopnięć. Ogólnie nie było widać chemii między nimi. Mimo to walka zdecydowanie na plus, mieście się w pierwszych 4 walkach.

 

 

Rozlosowane zostały pary kolejnej rundy turnieju. Walki miały miejsce wczoraj i teraz czekam aż zostaną udostępnione bo tam także znajduje się kilka potencjalnych MOTYC. Oto walki 2 rundy:

 

Tag Team Match

Jushin Thunder Liger & Tiger Mask vs BUSHI & Captain New Japan

Six Man Tag Team Match

TenKoji (Hiroyoshi Tenzan & Satoshi Kojima) & Togi Makabe dvs CHAOS (Gedo, Takashi Iizuka & YOSHI-HASHI)

Tag Team Match

CHAOS (Jado & Shinsuke Nakamura) vs Suzuki-gun (Lance Archer & TAKA Michinoku)

New Japan Cup 2013 Second Round Match

Davey Boy Smith Jr. vs Yujiro Takahashi

New Japan Cup 2013 Second Round Match

Hirooki Goto vs Tomohiro Ishii

Tag Team Match

Laughter7 (Katsuyori Shibata & Kazushi Sakuraba) vs Manabu Nakanishi & Yuji Nagata

Six Man Tag Team Match

Time Splitters (Alex Shelley & KUSHIDA) & Hiroshi Tanahashi vs Apollo 55 (Prince Devitt & Ryusuke Taguchi) & Tama Tonga

New Japan Cup 2013 Second Round Match

Toru Yano vs Minoru Suzuki

New Japan Cup 2013 Second Round Match

Kazuchika Okada vs Karl Anderson (

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-314053
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

CZW 14th Anniversary

 

AR Fox© vs. Rich Swann [***1/2]

Latin Dragon vs. Shane Hollister vs. Colin Delaney vs. Shane Strickland [**1/4]

Alex Colon vs. Drake Younger [***]

Adam Cole and Jessicka Havok vs. Sami Callihan and LuFisto [**1/2]

The Nation of Intoxication© vs. OI4K vs. The Catalyst [DUD]

Chrissy Rivera vs. Greg Excellent [DUD]

Chris Brookes vs. Alexander James [*1/4]

Christina Von Eerie vs. MASADA [**]

 

Ponieważ jestem masochistą, zdecydowałem się obejrzeć ten syf. Na początku nic nie wskazywało że to będzie taka porażka. Fox i Swann dali przyjemną walkę, potem trzy walki które jeszcze dało się obejrzeć. Wtedy ukazał mi się genialny booking rodem z TNA i w sumie nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Jednak to nie był koniec, ja nie wiem czy napierdalanie się jedzeniem to ultraviolent, ale nie chcę takiej szopki oglądać. Fajnie że przed ME obejrzałem ludzi, którzy potrafią w ringu tyle co ja. ME... skład woła o pomstę do nieba, zresztą tak jak jego zakończenie. Ocena 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-314055
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Zbliża się Rey de Reyes, więc trzeba troszke nadrobić zaległości z Sin Limite nagranych w Irapuato. Ogólnie podobały mi się te dwie gale i już nie mogę się doczekać Rey de Reyes, które zapowiada się naprawde świetnie.

 

 

1) Argenis & Astro de Plata vs Argos & Último Gladiador

Średnia pierwsza walka. Czegoś mi tutaj brakowało. Niby było fajne tempo walki, kilka fajnych akcji też się pojawiło jak np, gdy Argenis i Astro de Plata wykonali monsoult z jednego narożnika na swoich rywali, którzy stali poza ringiem. Może mi ktoś powiedzieć o co chodzi z tymi koszulkami z napisem PURO? Bo wiem, że kilku zawodników właśnie takie ma, a nie wiem czy to jakaś stajnia czy tak o sobie je noszą :D

Ocena : ** i 1/2 *

 

 

2) Atomic Boy, Fabi Apache, Pasion Kristal vs Black Mamba, Gran Apache, Mari Apache

Ta walka również nie porwała. Była podobna do tej pierwszej, chociaż troszke lepsza. Trzeba przyznać, że Atomic Boy troszke sobie polatał w tym pojedynku i bardzo dobrze, bo w tym składzie to odpowiednia osoba na takie akcje. Fajnie, że pojawiła się również krew po atakach krzesełkiem, które w AAA wyglądają znacznie lepiej ( zawodnicy nie zakrywają się aż tak rękoma ). Z kobiet to najbardziej podobała mi się Fabi Apache, która jest w stanie robić dobre walki.

Ocena : ** i 3/4 *

 

 

3) Monster Clown, Murder Clown, Psycho Clown vs Máscara Año 2000 Jr., Texano Jr., Toscano [AAA TRIOS]

Dobry Main Event gali. Psycho klauni to mój ulubiony team w AAA i ciesze się z tego jak ta walka przebiegała. Praktycznie całą walkę to właśnie oni dominowali i zdobyli pasy. Troche szkoda, że w takich okolicznościach, gdzie z drugiego teamu koleś zaatakował swojego kompana, ale później okazało się, że było to celowe i odszedł od nich. Zdziwiło mnie, że Monster Clown skakał z narożnika, bo jest to jednak zawodnik sporych rozmarów. Mam nadzieje, że długo będą mistrzami.

Ocena : *** i 1/4 *

 

 

1. Dinastía vs Mini Psicosis [AAA MINI]

Przyjemny opener. Dinastia zasługiwał na pas AAA Mini i zdobył go po średniej walce. Myślałem, że panowie pokażą nam troszke więcej w ringu. Szkoda, że ta walka była zbyt krótka, bo trwała chyba niespełna 10 minut, a jak na walkę o pas to troszkę za mało. Podobało mi się zakończenie walki po tym jak Psiciosis i Drago bijąc się opuścili arenę.

Ocena: ** i 3/4 *

 

 

2. Drago, Fénix, Joe Lider vs Daga, Halloween, Psicosis

Dobra walka i długa. Było aż 6 zawodników i każdy miał swoją chwilę na pokazanie co potrafi. Najbardziej w tej walce spodobał mi się Drago i Fenix, a w szczególności ten drugi, który wykonał leg dropa z ringu na kolesia poza ringiem ( pierwszy raz coś takiego widziałem :D ). Szkoda, że osoba, która według mnie najmniej pasuje do tego zestawienia, czyli Joe Lider daje zwycięstwo swojej drużynie. Nie wiem czemu, ale to kolejna walka tego zawodnika i nadal nie mogę się do niego przekonać.

Ocena : *** i 1/4 *

 

 

3. El Mesías & LA Park vs Chessman & Parka Negra

Main Event wypadł nieźle. Troszke brakowało mi takiej akcji, którą można by zapamiętać na parę tygodni. Zaczęło się dość ciekawie, bo od razu w ruch poszło krzesełko, ale później gdzieś zaginęło i walka troche straciła. LA Park jak zawsze sprawił u mnie uśmiech, gdy walczył wraz z sędzią. :D Już myślałem, że zobaczymy podwójny suicide dive w ich wykonaniu. Podoba mi się, że Main Eventy dostają sporo czasu, w tym pojedynku było 20 minut samej walki.

Ocena : ***

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-314064
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

Suzuki z Nagatą również zawiedli. Suzuki już nie raz pokazał, że potrafi zrobić bardzo dobrą walkę ale potrzebuje do tego odpowiedniego partnera a Nagata takimnie był. Pierwszą połowę walki a więc walkę poza ringiem można sobię spokojnie odpuścić. Podobnie jak w kilku innych walkach ciekawe było tylko ostatnie kilka minut z finisherami i przejściami do kontr.

 

Jakieś dziwne rzeczy wypisujesz, proponuje zobaczyć ich walkę z Wrestle Kingdom i przemyśleć swój post

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-314094
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

Suzuki z Nagatą również zawiedli. Suzuki już nie raz pokazał, że potrafi zrobić bardzo dobrą walkę ale potrzebuje do tego odpowiedniego partnera a Nagata takimnie był. Pierwszą połowę walki a więc walkę poza ringiem można sobię spokojnie odpuścić. Podobnie jak w kilku innych walkach ciekawe było tylko ostatnie kilka minut z finisherami i przejściami do kontr.

 

Jakieś dziwne rzeczy wypisujesz, proponuje zobaczyć ich walkę z Wrestle Kingdom i przemyśleć swój post

 

Z Wrestle Kingdom widziałem tylko walki, które mnie interesowały czyli Nakamura vs Sakuraba, Tanahashi vs Okada oraz Devitt vs Ibushi vs Low Ki. Z tego co widzę po ocenach to walka Suzukiego była naprawdę dobra i postaram się ja obejrzeć w najbliższym czasie.

Nie jestem jakimś tam znawcą Puro i mogę się mylić ale po obejrzeniu kilku walk Suzukiego niektóre był bardzo dobre natomiast niektórych nie chciało sie oglądać stąd mój post. Jeżeli jest inaczej to zwracam honor.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-314133
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Taki już jest Minoru Suzuki. W jego walkach wiele zależy od dyspozycji przeciwników, jeśli trafi się ktoś przeciętny to i walka nie bedzię dobra, jeśli natomiast workerem będzie ktoś dobry to można się spodziewać fajerwerków.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/138/#findComment-314137
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Z mojego ulubionego filmu :        Virtually identical  
    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...