Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

A tak z ciekawości to w jakich graniach oscylują zarobki zawodników sceny niezależnej i czy jak w przypadku MS dostają oni % od sprzedaży merchandise'u?

Z tego co wiem w Indy niema czegoś takiego jak merchandise.Wygląda zazwyczaj to tak że wrestlerzy przed galą rozkładają stoły i tam sprzedają swoje gadżety na własną rękę.Co do zarobków to różnie to bywa zależy od federacji,walki,pozycji wrestlera w federacji jednak z tego co słyszałem są to strasznie małe pieniądze dlatego wrestlerzy indy muszą walczyć bardzo często w wielu fedkach.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-300825
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Indy to nie mainstream - tu nikt nie zabroni swojemu pracownikowi dorabiać gdzie indziej wiedząc ze sami nie płacą mu tyle by się z tego utrzymał.

A tak z ciekawości to w jakich graniach oscylują zarobki zawodników sceny niezależnej i czy jak w przypadku MS dostają oni % od sprzedaży merchandise'u? Wiem, że porównywanie do main eventerów czy nawet jobberów WWE czy TNA mija się z celem ale pewien czas temu jeżeli pamięć mnie nie myli w newsach napisane było, iż w FCW zarabiali około 800 $ za tydzień lub dwa. Wiem, że zarobki te mogą być różne a przede wszystkim niepubliczne, lecz gdyby ktoś miał info o tygodniówkach czy wynagrodzeniu za galę to byłbym wdzięczny za podzielenie się. Google, z którego skorzystałem zanim zadałem to pytanie :P odpowiedziało mi, że od 25 do 1000 $ za mecz. Dolna granica wydaje się być niepoważna, bo za to nawet porządnego posiłku i odżywek nie dostanie się i konieczne jest posiadanie normalnie płatnej pracy. Czy tyczy się to także wrestlerów z ROH i PWG czy totalnego indys nieemitowanego w TV i niewydającego DVD?

 

Zarobki wrestlerow indy nie są znane, federacje nie podają takich informacji, a insiderzy nie za bardzo interesują się sceną indy. Głównym źródłem wiadomości o zarobkach są wywiady wrestlerów. Wyżej opisywane przeze mne shoot Hero, w ktrorym mówił, że zarabiał w Chikarze 75 dolarów, a wtedy był znaczącą postacią w ROH, CZW. Trzeba rozróżnić zarobki w różnych federacjach. Największe są w ROH i pewnie są z przedziału, który podałeś. Być może 25 dolarów dostają lokalni wrestlerzy, którzy uzupełniają kartę. Przyjmuję się, że organizator gali płaci za transport oraz zapewniają jedzenie. Ostatnio nawet była informacja, że ograniczono booking Young Bucks, bo samolot z zachodnia wybrzeża jest za drogi. ROH ma najwięcej merchu z indy. Na pewno wrestlerzy nie dostają procentu z DVD i ippv. Z koszulkami sprawa wygląda bardziej skomplikowanie. Te, które widnieją w sklepie produkuje ROH, kiedyś wyczytałem informacje, że za czasów Gabe projektowaniem zajmowała się jego żona. Koszulki jak wiadomo są indywidualne i wrestlerzy również zabierają je na gale innej federacji i tam je sprzedają. Możliwe, że coś z tego mają. Wrestlerzy jako dodatkowy zarobek robią na wlasną rękę koszulki, DVD czy fotki z autografem. Widziałem stolik Kings of Wrestling i nie jeden z mainstreamu nie mógł by się pochwalić takich merchem. Najlepsi również są trenerami, głównie kilka godzin przed galami. Bryan Danielson nie raz mówił, że mają regularny booking co weekend i 2-3 toury w roku w Japonii finansowo były podobnie jak propozycja TNA, więc nigdy nie był zainteresowany przejścia do nich. Do drugiej grupy płacej można zaliczyć federacje, które wydają gale na DVD i może je znaleźć u nas na forum np. PWG, Chikara, Evolve. Wrestlerzy dostają mniej, ale róźnice w zarobkach też są duże pomiędzy występującymi wrestlerami. Na samym dole mamy local indy. Jedyny zarobek to sprzedaż biletów. Jeżeli przyjdzie 50 osób za 10 dolarów mamy 500 dolarów zysku. Jeżeli wrestlerów i staffu jest 20 osób to wychodzi średnio 25 dolarów na osobę. Oczywiście jak nie ma dodatkowych kosztów jak wynajem sali. Istnieje takie określenie jak 20 miles wrestler czyli osoba jest przeciętna i bookują go tylko w najbliższej okolicy (tzw. 20 mil), bo koszt transport jest niski. Zdarza się, że na większej lokalnej gali bookuję się znanego wrestlera i oprócz kasy za występ robi płatny trening w występującymi wrestlerami i można powiedzieć, że to oni głównie płacą za jego przyjazd. Dzieje się tak np. w DDW. Trzeba również pamiętać, że wrestler otrzymuje różną kase w różnych federacje. Taki Steena inaczej ma płacone w ROH, PWG czy lokalnej kanadyjskiej federacji, która po prostu nie miała by z czego zapłacić jak potentaci.

 

Podsumowując najlepsi z ROH, PWG nie mają co narzekać na zarobki, można z tego się spokojnie utrzymać, szczególnie, że mają co weekend booking i występując 8-10 razy w miesiacu. Nie ma to jednak porównania z WWE czy niektórymi gwiazdami TNA. Inaczej to wygląda z innymi wrestlerami np. tymi co występują tylko w PWG. Federacja ta znajduję się na zachodzie i przelot na wschodnie wybrzeże kosztuje dużo i fedki w tych okolic bookują tylko najlepszych. Pozostaje im tylko lokalne indy, które nie płaci już tak dobrze jak PWG. Dlatego wrestling to dla nich hobby i pracują w tygodniu w innych zawodach. Równie w Chikarze, Evolve, CZW dla wielu wrestling to tylko dodatkowa praca, a licząc, że w stanach lokalnych federacji są setki, to pewnie 90 % pracuje gdzieś indziej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-300857
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  434
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.02.2012
  • Status:  Offline

Dziękuje Wam za wyczerpujące odpowiedzi. Teraz jeszcze bardziej uświadamiam sobie jakim ciężkim kawałkiem chleba jest wrestling. Rzeczywiście trzeba to chyba mieć we krwi i to kochać aby decydować się na takie poświęcenia.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-300863
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 055
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2006
  • Status:  Offline

Widzę, że już dosyć sporo z Was wypowiedziało się na temat PWG Threemendous III i generalnie nie wypada się nie zgodzić, a głupio się powtarzać ;) Main event to jakieś czyste szalone wrestlingowe apogeum spokojnie pretendujące do walki roku w Stanach. Dosć ciekawym posunięciem było bookowanie Youngera, który odbył jedną z najlepszych walk pure wrestlingowych od około dwóch - trzech lat (wcześniejszych nie pamiętam, więc zostawiam takie prawdopodobieństwo ;) ) jak się później okazało Drake obecnie mieszka w LA, więc być może zobaczymy go w najbliższej przyszłości w PWG. Tak swoją drogą mocno siłowo ostatnio się zrobiło. Debiut zaliczył Drake, Elgin tez się powoli rozpycha, Wille Mack, Steen, Brian Cage i gdyby Dragon nie zaliczył kontuzji kostki to chętnie widziałbym solidny stiffowy 3 vs 3 main event ;)

 

Na najbliższej gali zadebiutuje Rich Swan, którego pewnie kojarzymy z CZW. Moim zdaniem to jeden z najlepszych wychowanków CZW Academy. Oby już po pierwszej walce dostał chanta "please come back!" (na długo zapamiętam debiut "sparaliżowanego" Kennego Kinga) bo chłop jest wart dłuższego pobytu w PWG i dobicia do najlepszych spotfeściarzy w LA.

 

Może wiecie, może nie, ale milczący Super Dragon udzielił wywiadu na oficjalnym forum PWG. Warto poczytać. http://prowrestlingguerrilla.com/forum/viewtopic.php?f=1&t=3934

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-300895
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Jestem po pierwszym dniu King Of Trios 12' i jest masakra krótko mówiąc - zero klimatu tego turnieju choćby z poprzedniego roku, wybrali jakąś hale gdzie widzowie siedzą tylko po bokach i to w niezliczonych rzędach bo jest ludzi sporo (także nie widać w ogóle publiki), zero jakiejś chemii przez to na linii ring-kibice, składy na turniej też są bardzo przeciętne i każda walka rozczarowuję - ja wiem że Chikara to głównie satyra z domieszką dobrego wrestlingu ale kurde - w 2011 każda walką trzymała poziom a tu tylko stawiają w pierwszym dniu na rozbawienie publiki - na plus składy z kraju kwitnącej wiśni, to zawsze podnosi atrakcyjność gali...ale ogólnie bieda i ciężko się zabrać za drugi dzień turnieju.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-301124
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG Threemendous III

Famous B vs Joey Ryan- Świetne rozpoczęcie gali. Dwóch bardzo utalentowanych wrestlerów nie mogło zresztą spieprzyć takiej walki. Ryan jest już prawie w TNA które szykuje dla niego już jakieś story, w sumie się nie dziwię gdyż ten chłopak ma charyzmę i idealnie pasuje do mainstreamu. Co prawda jednak w tej walce bardziej pokazał się Famous B który nadał temu matchu tempo prezentując kilka fajnych akcji. Jak na opener walka była w sam raz i zachęciła mnie do dalszego oglądania PWG. **2/4

 

Roderick Strong vs TJ Perkins- Dosyć dziwne zestawienie. Jak zobaczyłem to w karcie to pomyslałem że raczej nic dobrego z tego nie wyniknie.Strog jest mocno techniczynm wrestlerem a TJP jest lotnikiem. Początek walki tak jak się spodziewałem nie zachwycił, gdyż był tam duży nacisk na ten techniczny wrestling. Jednak z czasem walka nabrała tempa i oglądało się ją bardzo przyjemnie. **3/4

 

RockNES Monsters vs Fightin Taylor Boy-Walka która jest promowana powrtoem Chucka Taylora który był bez wątpienia najlepszym wrestlerem w tym starciu. Kiedy Chuck był w ringu coś się działo kiedy nie było już nieco gorzej. RockNESMonsters starali się rozbawić publiczność robiąc z tego comedy match wyszło im to bardzo średnio. Ogólnie cała walka nie zachwyciła. Jednak pamiętam że chyba jakiś fan wykrzyczał ten znakomity chant Taylora co nie jest takie proste . **2/4

 

Brian Cage vs Eddie Edwards-Zauważyłem że nie każdemu ten match przypadł do gustu jednak mi odziwo bardzo się spodobał. Może nie był mega szybki jednak obaj wrestlerzy dobrze się uzupełniali i walkę oglądało się dosyć płynnie. **1/4

Kevin Steen vs Willie Mack- Bardzo dobra walka. Steen po raz kolejny pokazał że jest jednym z najlepszych wrestlerów na scenie indy. Z początku Mack mało pokazywał i był obijany przez Steena jednak potem zaczął coś pokazywać i walka nabrała smaku. Osobiście uważam że to jedna z lepszych walk na tej gali i warto ją obejrzeć. ***

B-Boy vs Drake Younger- Debiut Youngera w PWG musiałby czymś wyjątkowym. W CZW jest jednym z najlepszych wrestlerów(zarówno jak i w normalnych walkach jaki death matchach).Obaj Panowie walczyli w CZW i z tego co pamiętam chyba mieli razem jakąś walkę kiedyś.Tak czy siak ten match stał na bardzo wysokim poziomie.Younger zachwycił publiczność zgromadzoną na hali dając im świetne show.B-Boy również odbył dobry pojedynek. ****1/4

Michael Elgin vs Sami Callihan- Każdy jara się obecnie Semim Callihanem jednak ja od początku kiedy go pierwszy raz zobaczyłem w ringu nie przepadałem z nim. Walk Elgina natomiast widziałem bardzo mało(coś tam chyba w ROH) w tej walce Elgin pokazał mi jak dobrym jest zawodnikiem i zyskał sympatie w moich oczach. Gdyby nie on pewnie bym się nudził gdyż kompletnie nie trawie walk Callihana a tą nawet dałem obejrzeć z przyjemnością. ***3/4

 

Super Smash Bros. (Player Uno & Stupefied – Champions) vs. Future Shock (Adam Cole & Kyle O’Reilly) vs. The Young Bucks (Matt & Nick Jackson)- Nie będę się rozpisywał gdyż tą walkę trzba po prostu zobaczyć! Tyle zajebistych akcji ile tutaj zobaczyłem nie widziałem już dawno w żadnej federacji.Jeden z lepszych Ladder matchy jakie widziałem w życiu. Wiele osób może powiedzieć że moja ocena przesadzona jednak ja daje jej aż ***** . ARCYDZIEŁO!

 

 

 

Najlepsze walki:

1. Super Smash Bros vs Future Shock vs Young Bucks *****

2.B-Boy vs Drake Younger ****1/4

3. Sami Callihan vs Michael Elgin ***3/4

 

Podsumowując gala wypadła znakomicie i polecam obejrzeć ją każdemu kto ma ochotę obejrzeć dobry wrestling bez przewijania do Main Eventu. Main Event zjadł nie jeden Money in the Bank match tak więc zachęcam również fanów mainstreamu by jednak sprawdzili to DVD Ocena gali 7/10

 

CZW ''Tangled Web 5'' 2012

 

Rich Swann vs. Shane Strickland-Średnie otwarcie gali.Pierwszy raz widziałem w akcji Shane'a Stricklanda i niestety nie zrobił na mnie wrażenia. Shane mocno spowalniał walkę i nie pokazał nic ciekawego ze swojej stronę. Swann tradycyjnie pokazał swoje spoty poza ring jednak też niczym się nie wyróżnił. Jednak jak na otwarcie to nie było mega maskary dlatego daje tej walce *2/4.

Drew Gulak vs. Greg Excellent-Krótka walka pod segment który się przed nią wydarzył. Jeżeli chodzi o segment to może nie był najgorszy jednak zdecydowanie za długi i w połowie był już nudny. Mogli chociaż dać równie długą walkę bo Gulaka stać na dużo jednak nic takiego się nie zdarzyło.

Azrieal & Bandido Jr. © vs. Nation Of Intoxication (Devon Moore & Lucky tHURTeen)- Pierwsza dobra walka na tej gali. Nation Of Intoxication pokazali wiele dobrego wrestlingu i oglądało się to przyjemnie.Walka była szybko czego można było się spodziewać od takich zawodników.Azrieal & Bandido Jr. byli nieco w cieniu Devona i Luckiego jednak też pokazali że warto na nich stawiać. **2/4

 

Walkę oraz tytuły wygrali Nation Of Intoxication co mnie bardzo cieszy gdyż są o wiele lepsi od poprzednich posiadaczy i razem w tym tag teamie mogą wiele zdziałać.

 

Ruckus vs. Sami Callihan- Jak już mówiłem przy okazji PWG nie jestem fanem Callihana ale tą walkę nawet dało się obejrzeć i na pewno była to jedna z najlepszych walk na tej kiepskiej gali. **1/4

AR Fox © vs. Alex Colon- Najlepsza walka na tej gali. Bardzo dobra,dosyć długa walka mająca wiele emocji. Fox i Colon świetnie ze sobą pracowali i zrobili dobre show. Jednak w Indy matche na tym poziomie oglądamy zazwyczaj na początku gali a nie pod koniec **3/4

MASADA © vs. Joker- MEGA BULLSHIT! NIE OGLĄDAJCIE TEGO! Nie wiem kto pisał ten skrypt ale powinien się wstydzić gdyż ani ta walka nie podgrzała jakiejś atmosfery feudu ani nie rozgrzała publiki.Takiego czegoś się nie robi.. PADAKA...

DJ Hyde vs. Matt Tremont- Niezły Tangled Web Match jednak tylko niezły gdyż w historii CZW prawie każdy poprzedni był lepszy. Największym minusem walki był Hyde który mocno spowalniał walkę. Jednak dużo się tu działo jak to bywa zawsze w deathmatchach i oglądało się to z uśmiechem na twarzy. Bałem się że po tej walce Matt Tremont nie wejdzie więcej do ringu bo to co pod koniec się stało mogło zakończyć się mega poważną kontuzją. Jednak zawodnicy CZW nie takie rzeczy przyjmowali. **3/4

 

Najlepsze walki:

AR Fox © vs. Alex Colon **3/4

DJ Hyde vs. Matt Tremont **3/4

Azrieal & Bandido Jr. © vs. Nation Of Intoxication (Devon Moore & Lucky tHURTeen) **2/4

 

Podsumowując gala mocno mnie zawiodła a muszę przyznać że przed obejrzeniem byłem mocno zajarany tym DVD.Niestety CZW zamiast dobrych walk skupiło się na segmentach i feudach zapominając o poziomie walk. Gale polecam tylko fanatykom CZW. 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-301172
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

AAW Defining Moment 2012

 

Cameron Skyy vs. Mr. Miller**1/2

Irish Airborne vs. Zero Gravity***

Lamar Titan vs. Isaias Velazquez*3/4

Marion Fontaine vs. Tweek Phoenix**1/4

Colt Cabana vs. Jesse Emerson**1/2

Sami Callihan & BJ Whimter vs. Davey Richards & Kyle O'Reilly****

Danny Daniels vs. Lil Waylon*

Markus Crane vs. Trevor Court vs. Mason Beck vs. Austin Mannix vs. Davey Vega vs. MsChif**1/2

Shane Hollister vs. ACH***1/4

I Quit Match: Silas Young vs. Michael Elgin***1/2

 

Ogólnie gala wyszła średnio: połowa walk trwała od pięciu do ośmiu minut, co było spowodowane bardzo długim ME, który na dobrą sprawę zawiódł moje oczekiwania, nie oglądałem ich poprzednich starć (nie licząc tego z ROH), a komentatorzy okrzykiwali je jako klasyki, przez co miałem bardzo duże wymagania, do tego doszła tak ciężka stypulacja. Dostaliśmy też sześcioosobową walkę którą wygrała MsChief; kto zabookował jej wygraną i kto wpadł na pomysł krzyczenia co minute. Największym pozytywem gali był pojedynek BJ i Samiego z Richardsem i Kylem, świetne tempo, chemia i było aż czuć niechęć Daveya i Callihan, choć jak to bywa w walkach Richardsa i tak na koniec musiał podnieć rękę zwycięzców. Podsumowując jak komuś się nudzi i ma wolne trzy godziny to polecam galę, w prawdzie nie jest to gala trzymająca poziom choićby PWG, ale parę dobrych walk zrobili.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-302249
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2012

Night 1

Joey Ryan vs TJ Perkins – Przyjemne promo Ryana na start. Zastanawia mnie, czemu nie może w TNA zrobić czegoś podobnego. Zestawienie nie należało do najciekawszych. Zbyt wielcy zwolennicy parteru, żeby ruszyć publike w openerze. To była uczta dla koneserów, a nie coś, co można pokazać każdemu. Uroku dodawał uczestnik Gut Checka, ale więcej do zaoferowania temu turniejowi nie miał – parę jego akcji wyglądało słabiutko (by nie powiedzieć komicznie). Cieszy awans TJ’a

Roderick Strong vs Drake Younger – Kolejny raz, brawa dla Drake’a. Dał radę od pierwszej sekundy rozruszać Stronga i pozwolił mi nie usnąć przy walce gwiazdy RoH – do czego dochodzi dość często. Publika ożyła chantując. Walka może nie zapisze się w kartach historii, ale była bardzo solidna. Szkoda, że zwycięzca mógł być tylko jeden. Każdy by wolał oglądać w późniejszym etapie Youngera.

Eddie Edwards vs Kyle O’Reilly – Mimo dobrego połączenia, Panowie wypadli blado przy poprzednikach. Publika krzyki zamieniła na oklaski – tak jakby wpuścili Azjatów na tą walke :wink: Poziom emocji porównywalny do Perkinsa z Ryanem – tylko komedii mniej. Warto zwrocic uwage na to, co robią na każdym froncie z Kylem. Zapowiadał się na gwiazde przyszłości, a teraz moczy wszystko w słabym stylu. Poznali się na nim? Oby!

B-Boy vs Brian Cage – Już nie Cage-Taylor widniało w podpisie. Chyba na dobre wróżą mu kariere singlową. Problem w tym, że zaczyna byc coraz bardziej szary. Gdy nadszedł czas „wybuchu” jego postaci, on robi słabe walki. Wszelkie niedoskonałości zaczynają się ujawniac w najmniej odpowiednim momencie. Na chwile obecna – mimo calej sympatii do Cage’a – to najgorsze starcie tej nocy. MUSI się chłopak poprawic w cwiercfinale

Kevin Steen vs Ricochet – Wiedzieli co robią zestawiając tą dwójke. Mieszanka okazała się wybuchowa. Ricochet jest jednym z najefektowniejszych wrestlerow, a Steen jest najefektowniejsza postacia w indy. Już przed walką było sporo śmiechu. Wszyscy zaprezentowali to, co mają najlepsze w swoim repertuarze. Kevin dominowal sila, Rico musial ratowac sie szybkoscia i lataniem – i skubany lata jak mało kto. PWG zadbało rowniez o to, żeby niespodziewane zwyciestwo underdoga, nie uwłaczało postaci mistrza. Dobra robota!

Sami Callihan vs Willie Mack – Lubie takie walki. Od poczatku robią robote. Nie ma technicznego – zwykle nudnego – poczatku, tylko rzucaja sie sobie do gardel. Niestety, okazalo sie to pierwszym, niemilym zaskoczeniem. A) Koncowka byla zbyt prosta ; B) Sami nie powinien wygrac z Mackiem! Willie jest o wiele ciekawszy, co udowodnil nawet tutaj. Problemem bylo jobbowanie Callihana, na ktore mogl sie juz krzywic – to chyba jego pierwszy zwyciestwo w PWG.

Adam Cole vs El Generico – Kiedy pierwszy raz zobaczylem wrestlera o imieniu Adam Cole, byl aroganckim heelem. Jednak prawdziwa kariere zaczal robic, jako potulny chlopak z sasiedztwa, ktorego polubilyby wszystkie matki. Teraz widze, ze PWG planuje mala transformacje i chwala im za to. Nowy Adam bedzie ciekawszy dla widza. Oby tylko zaczal pracowac nad budowaniem ringowej historii, bo zrobienie takiego przecietniaka z ElGenerico, to zbrodnia.

Michael Elgin vs Davey Richards – Nawiazanie do tegorocznego 5stara. Oczywiscie sukcesu nie powtorzyli, ale ze nie bylo tytulu na szali, Elgin mogl wziac rewanz i awansowac do cwiercfinalu. Dobrze, ze – choc w polowie – chcieli powtorzyc emocje w koncowce walki. Bardzo pozytywny finisz pierwszej nocy.

Najlepsze walki:

1. Kevin Steen vs Ricochet

2. Davey Richards vs Michael Elgin

3. Drake Younger vs Roderick Strong

 

Night 2

Sami Callihan vs TJ Perkins – Obaj sa zaskoczeniem w cwiercfinale i w sumie udowodnili, ze byl to blad. Walka poszla jak po sznurku, z dominacja Samiego i jego koncowym zwyciestwem. Perkins nieznacznie sie odgryzal, ale rozwinac skrzydel mu nie dali.

Adam Cole vs Eddie Edwards – Kolejny dosc bezbarwny pojedynek Adama. Wystarczy to podsumowac tak, ze najbardziej zapamietany zostanie motyw, z wystukiwaniem rytmu We Will Rock You. Eddie Edwards prezentowal sie o wiele ciekawiej na przestrzeni tego starcia.

Brian Cage vs Michael Elgin – Jedno z ciekawszych zestawien. Dwoch wrestlerow, ktorzy mimo dominujacej sily, demonstruja sporo akcji typowych dla lzejszych zawodnikow. Szkoda, że nie pociągneli tego dluzej, bo – mimo przecietnego poczatku – zaczeli sie rozkrecac. Interwencja Steena wydawala sie konczyc starcie, a byla poczatkiem emocji.

Ricochet vs Roderick Strong – Mimo dobrych walk poprzedniej nocy, ta byla powrotem do starego Stronga. Ewolucje mniejszego wygladaly na mocno naciagane, a gdy przyszedl czas przewagi Rodericka, to tempo bylo usypiajace.

Team Statutory vs B-Boy, Drake & Mack – Przerwa w turnieju to szansa na zestawienie przegranych dnia poprzedniego. Statutory to nic innego jak Richards i O’Reilly, w gimmicku Joey Ryana – czyli komedia z niskiej polki. Starcie z tej nedzy wyssalo wszystko, co bylo mozliwe. Zabili czas, nic wiecej.

Sami Callihan vs Adam Cole – Obaj nie walcza jakiegos rewelacyjnego turnieju, ale Cole’owi taki przeciwnik pasowal najbardziej. Problem w tym, ze wszystko skonczylo sie za szybko. Czuc bylo, ze szarpią się o finał, ale czas nie pozwalal na wiele. Bardzo prosta koncowka, ktorej publika sie nie spodziewala – co akurat na plus zaliczyc nie mozna.

Michael Elgin vs Ricochet – Podobna sytuacja, co w przypadku najlepszej walki pierwszej nocy. Moze to nie bylo lepiej rozpisane – tam fajnie rozegrali zwyciestwo Rico – ale lepsze ringowo – a to chyba wazniejsze w PWG. Tutaj bylo bardzo dobrze widac, co federacja chciala osiagnac underdogiem, przedzierajacym sie przez ten turniej. Jak mały był bliski odliczenia Elgina, to chyba nie bylo zywej duszy, ktora siedziala na dupie.

Young Bucks & Brian Cage vs El Generico, Knox & Steen – Nie od dzis wiadomo, ze ringowa komedia w PWG mi nie podchodzi. Mieszanie sedziego – jakkolwiek nie utalentowanego – w walki, to mala szopka. Calosc opierala sie na Steenie dolaczajacym do swojego bylego partnera. Wole jak sie nienawidza...

Adam Cole vs Michael Elgin – Wreszcie dobra walka Adama, choc mialem wrazenie, ze sporo emocji bylo generowane tylko dlatego, ze byl to final. Bylem za Elginem, ale turn Cole'a wzial gore. Postawili na near-falle - czyli skarb dla spotkania takiej rangi - i zajebista koncowke. Wystarczyc powinno wszystkim, choc apetyt po dwoch dniach byl pewnie ogromny.

 

Najlepsze walki:

1. Adam Cole vs Michael Elgin

2. Ricochet vs Michael Elgin

3. Brian Cage vs Michael Elgin

(To nie przypadek. Facet wymiata)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-302345
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline

N!KO, właśnie cała ta sytuacja z Kyle mnie dziwi... ringowo facet jest do kupienia, zwłaszcza, że ma styl cholernie podobny (momentami wręcz identyczny) do Danielsona, a to jest mi bliskie z pewnej perspektywy. Mikrofon? Widziałem w RoH jego 2, czy 3 proma i jak na młodego stosunkowo faceta dało się tego słuchać. Może brak gimmicku... ale czy to takie istotne na niezależnej? :)

 

Ja osobiście zawsze byłem i chyba nadal będę jego zwolennikiem jako melodii przyszłości, dlatego też boli mnie w pewnym sensie to podkładanie na każdym froncie... W Cole'a wyraźnie każdy inwestuje, tutaj wszystko jest na "oborot".

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-302354
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

PWG Battle of Los Angeles 2012 Night One

 

TJ Perkins vs. Joey Ryan[**1/2]

Roderick Strong vs. Drake Younger[****]

Eddie Edwards vs. Kyle O'Reilly[***1/2]

B-Boy vs. Brian Cage[**3/4]

Kevin Steen vs. Ricochet[****]

Sami Callihan vs. Willie Mack[***3/4]

El Generico vs. Adam Cole[***1/4]

Michael Elgin vs. Davey Richards[****1/2]

 

Pierwszy dzień gali był nie wiele gorszy od drugiego. Były trzy bardzo dobre walki, ale za to dwa zamulacze. Z ważniejszych spraw to zawiódł mnie na tej gali Adam Cole, zrobił średniaka z Generico, byłem na ta walkę napalony, a nic nie pokazali poza podstawowymi ciosami. Drugim zawodem był Brian Cage, długo zajeło mu żeby mnie przekonać do siebie, a kiedy mu się udało czar prysł i jest identyczna sytuacja jak z Mackiem jak nie ma chemii między nimi i ich przeciwnikami nawet dobrej walki nie zrobią. Kevin Steen i Ricochet nie mogli zrobić słabej walki, niespodziewanie wygrał Ricochet przez interwencje Cage. Miało to swoje plusy i minusy, na następnej gali mamy title match między Steenem, Ricochet i Elginem; a minus to kontynuacja ich feudu, jednak miano najlepszej walki od początku było zarezerwowane dla Elgina i Daveya. Bałem się że będą dalecy do powtórzenia ich walki z ROH, a brakowało nie wiele. Jest między nimi chemia ringowa niczym między Generico i Steenem. Mógł bym oglądać ich walki w kółko.

 

PWG Battle of Los Angeles 2012 Night Two

 

Sami Callihan vs. TJP[***]

Adam Cole vs. Eddie Edwards[***3/4]

Brian Cage vs. Michael Elgin[****]

Team Statutory vs. Mack/B-Boy/Younger[***]

Ricochet vs. Roderick Strong[***1/4]

Sami Callihan vs. Adam Cole[***1/4]

Michael Elgin vs. Ricochet[****1/4]

Bucks/Cage vs. Knox/Generico/Steen[***1/4]

Adam Cole vs. Michael Elgin[****1/4]

 

Drugiego dnia poziom był bardzo dobry, walki poza turniejowe były średnie ale czymś trzeba było zapchać galę. Co do walki YB vs sędzia to w momęcie gdy Steen chciał zmienić się z Generico to po prostu włączył mi się mark mode :). Co do starć turniejowych to walki z Samim lekko ssały, mogę gościa słuchać, ale dobrą walkę zrobi tylko z zawodnikami z najwyższej półki, jakim Cole jeszcze nie jest, a co dopiero TJP. Wszystkie walki z udziałem Elgina były świetne, koleś jest zajebisty i jestem jego ogromnym fanem. Zdecydowanie powinien wygrać turniej, ale mam nadzieje że na następnej gali odbije sobie i wygra tytuł. Ogólnie turniej wyszedł dobrze, choć liczyłem na więcej. Było parę świetnych walk i już czekam na kolejną galę.

 

Warto zwrocic uwage na to, co robią na każdym froncie z Kylem. Zapowiadał się na gwiazde przyszłości, a teraz moczy wszystko w słabym stylu. Poznali się na nim? Oby!

 

Problem z Kylem jest taki że jest zajebiście odnajmuje się w tagach. Za to w singlu zawsze czekam na jego walki, a potem zawodził i aktualnie nie widzę go jako mistrza singlowego w żadnej federacji

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-302378
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  599
  • Reputacja:   3
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

http://www.angelfire.com/oh5/rwb/EBAY/roderick_strong_shoot.jpg

 

Serdecznie zapraszam do zapoznania się z najciekawszymi fragmentami wywiadu z DVD wydanego przez Highspots, Roderick Strong: Strongstyle – shoot interview.

Roderick Strong, drugi w historii ROH Triple Crown Champion, występujący w ringu od 2000 roku, w tym w ROH od 2003 oraz w PWG od 2005, w całkowicie szczerej rozmowie wypowiada się na poniższe tematy :

 

+ Pierwsze kroki w wrestlingu

+ Początki w Ring of Honor

+ Przełomowy rok 2005

+ Zawieszenie w TNA i prośba o zwolnienie

+ PWG

+ Roddy jako egzaminator dla początkujących wrestlerów

+ ROH on HDNet

+ Adam Pearce za Gabe’a Sapolsky’ego

+ Jim Cornette

+ Odejście zawodników z ROH

+ ROH World Champion

+ Delirious za Adama Pearce’a

+ Wpływ opinii fanów

+ ROH on SBG

+ Mark i Jay Briscoe

+ Kenny King

+ Truth Martini

+ Eddie Edwards

+ Kto jest przyszłością wrestlingu

+ Słowo na koniec

 

 

Kliknij >> TUTAJ <<

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-302841
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

CHIKARA King Of Trios 2012

 

Turniej co roku jest najważniejszym wydarzeniem w Chikarze. 16 drużyn, 48 wrestlerów przez 3 dni rywalizuję ze sobą w prostym systemie pucharowym. W tym roku mieliśmy aż dwa teamy joshi i siódmą Toyotę, męską część Japonii reprezentowały komediowe gimmicki. Mieliśmy również legendy ECW, WWE, WCW, Young Bucks, którzy nie schodzą poniżej pewnego poziomu oraz oczywiście wrestlerów Chikary.

 

Pierwszy dzień jako całość wypadło dobrze, nie było może jakiegoś wybitnego pojedynku, ale kilka dobrych się znalazło. Lepiej z joshi zaprezentowały JWP. Mieliśmy kawał dobrej komedii wykonaniu FIST i Osaka Pro. Nabiera tempa historia pomiędzy Quackiem a Jigsaw. Trochę lepiej można było zestawić Team ROH. Niewiele mogli zrobić z emerytami. Zabawna sytuacja z Submission Squad. Nie dotarli w odpowiednim czasie na galę. Jak wyczytałem, popsuł im się samochód i prosili nawet przejeżdzających czy nie jadą galę, ale nie mieli szczęscia i nie zdążyli. Jednak na dobrze to wyszło, mieliśmy okazję zobaczyć Strangera oraz Santane. Main event ECW vs. WWF mimo wysokiej średniej wieku wyszedł dobrze i udowodnił, że jeszcze są wstanie dać trochę rozrywki publiczności.

 

Do drugiego dnia nie awansowało kilka słabszych ringowo trios i 4 ćwierćfinały stały na wysokim poziomie. Znów należy pochwalić za postawę joshi. Osaka Pro po raz kolejny mnie rozśmieszyła, ale poprzedniego dnia było lepiej. Przy tak dużym potencjale reszty wrestlerów lepiej można było ustalić single matche. Dziwnie krótko trwała walka 1-2-3 Kida, bo jeszcze nie tak dawno potrafił pokazać wysoką formę. Zupełnie nie widział mi się Kingston vs. Tadasuke. Chyba tylko z Gerardem Eddie miał słabszą obronę pasa. Występy Tadasuke w Chikarze nie widzi mi się. Przez niego zmarnowano rok promocji Young Lions Cup, aż dziwne, że przez ten czas go mu nie odebrano. Mimo tych zastrzeżeń dzień drugi był lepszy od pierwszego.

 

Trzeci dzień otworzyły dwa półfinały i należały do czołówki pojedynków weekendu, a jeszcze przed dwoma trios finał. Po efektownych pierwszych walka Saturyne jakby zatrzymała się w rozwoju i kolejny raz dała co najwyżej średnią walkę. Tradycyjny Tag Team Gauntlet dał kilka fajnych niespodzianek, ale pojawianie się legend musiało odbić się na poziomie. Colt Cabana, Swamp Monster, Darkness Crabtree & Yohnel Sanders vs. 3.0, Ebessan & Takoyakida. Trzeba wypisać wszystkich uczestników. Komediowa walka roku, nie ma co dokładnie opisywać co się działo, bo było tego bardzo dużo. Wszyscy co mają luźne spojrzenie na wrestling powinni obejrzeć to wydarzenie. Tag Team joshi, wow. Najwyższa klasa. Nie przesadzę jeżeli napiszę, zę kilka federacji nie miało lepszego Tag Team matchu bez stypulacji, nawet ROH. A mówimy i pojedynku 4 kobiet dobranych ze sobą bez żadnego feudu. Przewinąć walkę kobiet w tym wypadku to nieporozumienie. Tadasuke na gali i znów można stracić cierpliwość. Finał King of Trios to walka roku w Chikarze. Ogromne emocje, szczególnie, że nie znałem zwycięzcy. Bardzo dobry booking i rewelacyjna końcówka. Świetne podsumowanie całego weekendu. King of Trios 2012 Night 3 to najlepsza gala w tym roku w Chikarze. Godna polecenia każdemu kto chce zacząć oglądać Chikarę. Jak po niej ktoś nie przekona się do tej federacji to nie ma co się męczyć z dalszym jej oglądaniem. Cały weekend też trzeba obejrzeć.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-303085
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

DDT Special Korakuen Hall Niariabu 21.10.2012

1. DJ Nira vs. Yuji Hino

2. Hiroshi Fukuda & Yukio Sakaguchi vs. Michael Nakazawa & YOSHIHIKO

3. Cherry & Masa Takanashi vs. Makoto Oishi & Mio Shirai

4. Antonio Honda vs. Hikaru Sato

5. Danshoku Dino vs. Konosuke Takeshita

6. Keisuke Ishii vs. Kenny Omega

7. Hardcore Tag Team Match: Isami Kodaka & Sanshiro Takagi vs. Team Dream Futures (Shigehiro Irie & Takao Soma)

8. HARASHIMA vs. MIKAMI

9. KO-D Openweight Title Match: El Generico © vs. Kota Ibushi

 

O dole karty nie ma się co specjalnie rozpisywać, bo też za dużo się nie działo. Kilka solidnych spotów, kilka akcji, które potrafiły rozbawić, ale ogólnie nuda i brak jakichś większych emocji. Coś lepszego zaczęło się dziać od walki Omega vs. Ishii, gdzie ten drugi znów pokazał, że ma serducho do walki i mimo, że nie był faworytem to pokazał się z dobrej strony i mimo porażki wypadł pozytywnie tak jak i sama blisko 15 minutowa walka. Później był Hardcore Tag Team, który tak naprawdę był całkiem przyjemnym Comedy Matchem. Były takie momenty w których Soma już nie potrafił powstrzymać śmiechu widząc wyczyny Takagiego i muszę przyznać, że ten jego śmiech był bardzo zaraźliwy. Totalnie zniszczył mnie moment w którym Kodaka sam walczył z przeciwnikami, a Takagi w tym momencie ustawiał sobie wieże z krzeseł coś na wzór tej karcianej. Końcówka może trochę nie wyszła, ale sama sytuacja była na tyle nierealistyczna, że aż śmieszna. W walce HARASHIMY z MIKAMIM było kilka niezłych spotów z drabinami, ale liczyłem na walkę dłuższą niż to co otrzymałem. Gdy tak naprawdę zaczynałem się rozkręcać to HARASHIMA już powoli wykańczał swojego rywala, ale i tak nie było najgorzej, bo przez większe fragmenty były zmiany przewag, które całkiem przyjemnie się oglądało. Nie muszę się z tym specjalnie kryć, ale najbardziej czekałem na main event i trochę się jednak zawiodłem. Znów liczyłem na coś dłuższego, ale to nie wszystko. Zabrakło mi trochę większych wymian pod koniec w której obaj pokazaliby swój niesamowity moveset i zabrakło near falli, które zawsze dodają takim walkom emocji. Cóż mimo wszystko gala okazała się średnia, było kilka fajnych momentów, ale mimo wszystko o wiele więcej rozczarowań. DDT stać na więcej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-303338
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

Panowie... mam do was pytanie ;) chodzi mi dokładnie o aktualną sytuacje w CZW. Czy mi się zdaje czy Combat Zone zjeżdża ostro w dół serwując nam sam shit w ostatnim czasie? 2 lata temu było fajnie i słodko, mieliśmy turniej o pas TT gdzie zachwycał Osirian Portal, szalone popisy Moxleya, Gage'a i Ego Fantastico o pas WHC (aahh ten main event z Southern Violence), do tego walka Drewa Blooda z Devonem Moorem o być albo nie być w federacji, chory main event z Tangled Web, potężny feud cult fiction z the suicide kings, krótko mówiąc tak wiele pięknych wspomnień... już nie wspominając o ostatnim pojedynku TJ'a z JC Bailey'em na początku roku. Następnie wchodzimy w rok 2011 i... hmmm Robert Anthony i jego feud z Moxleyem, wizyta braci Briscoe i świetne walki z Phillys most wanted. Oczywiście jakże można zapomnieć niezbyt udany storyline z Golden Boyem czy rozrost dzikiego Adama Cole'a. Ogólnie było fajnie lecz po gali ToD czyli taka już końcówka roku zaczęło się pieprzyć. Zwycięstwo drewnianego Masady, powrót BLK OUT (Swojego czasu wspaniała stajnia miażdżąca system a teraz taki naciągany niezbyt dobry TT) i ten cały Little Mondo... no cóż. Obecny rok 2012 to głównie świetny BOTB (moim zdaniem) i.... i to wszystko. Ciekawie narastała sytuacja między Youngerem a Callihanem i Dannym a Gulakiem jednak nie okazało się to być jakimś większym storylinem. No cóż. Aktualnie wracam po kilkumiesięcznej przerwie i przeglądam tak gotowe do obejrzenia gale z okresu ToD i widząc, że pierwszym wrestlerem który dwukrotnie zwyciężył w ToD jest Masada! Drewno drewno drewno!!! Jednak to moje odczucie więc nie będę się w tym zagłębiał. Dobiła mnie również cała ta szopka DJ Hyde'a który jako owner za bardzo wpieprza się do main eventu. Ogólnie siedzę i załamuję ręce. BBoy szaleje w PWG ale w Combat Zone go nie widać. Rozpisałem się o głupotach nie przechodząc do najważniejszej części albowiem:

 

niech mi ktoś powie czy warto brać się za gale zorganizowane przez CZW i wydawane od czasu pojawienia się ToD. Na forum widziałem jedynie jedną opinię na temat tegorocznego Tangled Web i niestety niebyła ona zbyt pochlebiająca. Są jakieś godne uwagi spoty czy DJ Hyde zrobił totalny shit z tej porządnej federacji?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-303809
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

NJPW 40th Anniversary "King Of Pro Wrestling" 2012

Manabu Nakanishi & Yuji Nagata & Strong Man vs. Toru Yano & Tomohiro Ishii & Takashi Iizuka

Powrót Nakanishiego nie mógł się chyba odbyć w gorszym zestawieniu. Pisałem o tym wiele razy, ale napisze to ponownie. Ile razy można oglądać ten sam scenariusz walki z udziałem Iizuki i jego heelowych partnerów? Od kilku lat to samo, czyli niepotrzebne zajmowanie miejsca w karcie młodszym zapaśnikom i psucie samych walk przez wolne tempo i nastawianie się na nieczyste zagrania. Nagata robił w tej walce co mógł, Nakanishi też chciał pokazać się z niezłej strony, ale nic więcej nie dało się z tego wyciągnąć. Bardzo kiepskie rozpoczęcie gali.

 

Forever Hooligans vs. Time Splitters

Romero i Koslov to jeden z moich ulubionych tag teamów tego biznesu aktualnie i bardzo liczyłem na to, że obronią pasy w starciu z KUSHIDĄ i Shelleyem. Sama walka przypominała trochę starcia z walk mainstreamowych USA jeżeli chodzi o samo show i kiedy dodało się do tego wysokiej jakości ring skille to było na czym oko zawiesić. 15 minut solidnej rozrywki i może nie było to typowy show stealer to jednak jak na miejsce w karcie można być zadowolonym. Do poprawy na pewno sam finisz, bo liczyłem na jakąś konkretniejszą wymianę, a kontra i roll-up mi tego nie zapewniło.

 

Kota Ibushi vs. Low Ki

Na papierze - niesamowicie wyglądające starcie. W ringu - trochę gorzej, ale w dalszym ciągu dobrze. Dostałem stiff, high flying, technikę, zmiany przewag i wszystko to czego mogłem oczekiwać po blisko 20 minutowej walce. Niestety siedzę już w tym tak długo, że po tych dwóch panach spodziewałem się jeszcze czegoś lepszego, czegoś co sprawiłoby, że zapamiętałbym tą walkę na dłużej, a niestety zapamiętam ją głównie przez pryzmat zmiany pasa na korzyść Low Kiego i przez fakt, że akcja która do tego doprowadziła była o wiele za długo przygotowywana. Ki Krusher z narożnika to zawsze powód do zachwytów, ale kiedy tak długo to wszystko trwa i kiedy dodatkowo ma po tym miejsce decydujący pin to pozostaje niedosyt.

 

TenKoji vs. Killer Elite Squad

Jeżeli pozycja numer dwa momentami przypominała amerykański mainstream w pozytywnym znaczeniu tego słowa, o tyle walka o pas tagów tych cięższych zapaśników wypadła już o wiele gorzej. Momentami wiało nudą, a gdy następowały jakieś szybszy wymiany to bardzo szybko wszystko wracało do tego co było na początku. Nie wiem co ostatnio dzieje się z tym pasem, ale zarówno zwycięzcy, czyli Archer i Smith jak i przegrani, czyli Tenzan(kiedyś ten gość wymiatał, teraz nie pokazuje dosłownie nic co jest dla mnie zawsze szokujące, bo ma moveset nie z tej ziemi) i Kojima(świetne momenty tej walki to te w których publika jadła mu z ręki), a przecież jeszcze przed tym pasy mieli ludzi pokroju Iizuki i Yano. Zmierzam do tego, że odkąd Bernard odszedł do WWE ten pas nie tylko stracił na znaczeniu, ale posiadają go nieodpowiedni ludzie.

 

Tetsuya Naito vs. Yujiro Takahashi

Trudno to nazwać walką, ale squash to też nie był. Niestety Takahashi ponownie atakował nogę Naito i do tej pory się zastanawiam po co takie coś umieścili na tak prestiżowej gali. 5 minut pastwienia się nad przeciwnikiem i znikome próby kontr w wykonaniu Naito. Katastrofa i pozycja zbędna w tym show. Dodam tylko, że jako tag team o wiele lepiej się ich oglądało, bo ani jeden ani drugi nie przekonują mnie w singlu. Naito wydaje się być o wiele bardziej utalentowany od Yujiro co pokazywał już w przeszłości i co zauważyła też federacja bardziej promując właśnie jego, ale w dalszym ciągu za mało.

 

Togi Makabe & Wataru Inoue vs. Kazushi Sakuraba & Katsuyori Shibata

Kolejna zbędna walka. Dwaj byli zawodnicy MMA, czyli legendarny Sakuraba i typowy przeciętniak Shibata kontra dwójka wrestlerów. Zazwyczaj w tego typu walkach zamiast ciekawego miszmaszu nie dostajemy ani MMA ani wrestlingu tylko typową papkę, która ma niby stanowić mieszankę tego i tego. Szkoda, że Makabe musi brać udział w czymś takim, bo to na pewno nie miejsce dla niego. Tym bardziej jak eks MMA fighterzy aż tak bardzo prowadzą walkę i aż tak bardzo dominują. Z takimi walkami to do IGF, a nie do NJPW...

 

Kazuchika Okada vs. Karl Anderson

Okada broniący walizki w walce z Andersonem. Cóż do Okady się już przyzwyczaiłem w roli aż tak wypromowanej gwiazdy, ale skoro walka toczyła się o walizkę, która można wykorzystać na najważniejszy pas to Anderson mi tutaj nie pasuje. Jest to wrestler solidny, ale tylko solidny, który rzadko jakoś wyraźnie błyszczy. Okada z kolei to bardzo ciekawy przypadek, kiedy zaczynał swoją przygodę z NJPW był jedną z wyróżniających się postaci i mimo, że zazwyczaj walczył w walkach rozpoczynających gale to pokazywał się z dobrej strony i myślę, że z czasem dostałby należyty push. Niestety był to wtedy okres kiedy NJPW współpracowało z TNA i wysłali go do USA i chyba sami nie wiedzieli po co. Najpierw walczył głównie w dark matchach i podczas Xplosion, a potem dostał gimmick Okato inspirowany postacią Kato z filmu "The Green Hornet". Kiedy jego run w TNA dobiegł końca, kiedy wyleczył kilka urazów wrócił do Japonii i praktycznie z miejsca stał się gwiazdą, zupełnie niepotrzebnie pokonał Tanahashiego i zdobył najważniejszy pas i do tej pory utrzymuje się w ścisłym topie. Jak dla mnie to wszystko to jedna wielka zagadka...

 

Shinsuke Nakamura vs. Hirooki Goto

Standardowo dobra walka obu panów, ale też standardowo wymagałem od niej więcej. Nie wiem dlaczego, ale w większości walk kiedy stają na przeciw siebie Goto jest jakby w cieniu, niby ma momenty podczas których dominuje i tak też było tym razem, ale kiedy przychodzą najważniejsze momenty walki to po prostu czuć to przewagę Nakamury, który spokojnie wychodzi z opresji i przechyla szale walki na swoją korzyść o wiele za łatwo. Brakuje emocji, brakuje bardziej zaakcentowanych near falli, a to przecież sól tego biznesu, tym bardziej, że walka toczyła się o pas.

 

Hiroshi Tanahashi vs. Minoru Suzuki

Czekałem na tą walkę i w sumie się nie zawiodłem, ale jako, że po walkach w Japonii zawsze oczekuje czegoś więcej to tutaj też mi czegoś zabrakło. Obaj świetnie opowiadali historie w ringu, bo obaj jeżeli chodzi o psychologie są świetni, obaj potrafili prowadzić całe to show bardzo umiejętnie i nawet kiedy były gorsze momenty to było wiadomo, że całość do czegoś zmierza i że zaraz będzie lepiej. Niestety znów zawiodłem się trochę na końcówce, brakowało mi near falli, bo same wyjścia z submissionów, reversale itp. to było jednak za mało. Brakowało mi Gotch-Style Piledrivera w wykonaniu Suzukiego, bo wtedy wiedziałbym, że zrobił wszystko co w jego mocy, żeby pokonać Hiroshiego, bo żeby go pokonać trzeba wejść na wyżyny swoich umiejętności, czyli swojego movesetu. Pół godziny minęło mi szybko, ale końcówka mogła sprawić, że zapamiętałbym tą walkę jeszcze bardziej.

 

Ogólnie gala wyszła tak sobie. Myślałem, że po w miarę obiecującym początku końcowe walki dopełnią formalności i wyjdzie naprawdę godna polecenia gala, ale oprócz kilku pozytywów chyba nie warto jej całej oglądać. Jeżeli miałbym coś polecić to chyba głównie main event, bo reszta mogła być dużo lepsza, a zmiany pasów były jakieś takie bez emocji. NJPW jakoś nie ma ręki jeżeli chodzi o robienie tych naprawdę dużych, ważnych gal.

 

niech mi ktoś powie czy warto brać się za gale zorganizowane przez CZW i wydawane od czasu pojawienia się ToD. Na forum widziałem jedynie jedną opinię na temat tegorocznego Tangled Web i niestety niebyła ona zbyt pochlebiająca. Są jakieś godne uwagi spoty czy DJ Hyde zrobił totalny shit z tej porządnej federacji?

 

Sam standardowo mam małe(może więcej niż małe) obsuwy z CZW, ale powiem tak - federacja Hyde'a jest bardzo chaotyczna i z mało znaczącej gali potrafi zrobić niezłe show głównie dzięki juniorom czy niektórym tag team matchom. Potrafi też popsuć świetną kartę czy całą renomowaną galę typu Cage Of Death, więc trudno to wszystko jednoznacznie ocenić. Na pewno były w tej federacji momenty lepsze i akurat ten okres należy do tych znacznie gorszych. Myślę, że jeżeli ktoś nie jest fanem lub nie ma czasu to spokojnie może się ograniczyć do tych większych gal lub po prostu je pominąć. Jeżeli ktoś lubi UV to polecam BJW, a jeżeli ktoś lubi pure wrestling to w samym USA jest kilka federacji z ROH, PWG i Dragon Gate USA na czele które powinny każdego zadowolić.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/133/#findComment-303863
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...