Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

CZW Twelve 2011

Ultraviolent Rules Match: Devon Moore vs Drake Younger

Walka o title shota na World Title. Wyszło naprawdę całkiem fajnie, były niezłe bumpy jak np ten z szybą, były emocjonujące near falle i dramaturgia do samego końca co dało bardzo dobry początek gali. Na początku byłem zawiedziony bo liczyłem na kolejną świetną walkę Youngera z B-Boyem, ale ten drugi dał dupy i nie pojawił się na gali i po speechu DJ Hyde'a wnioskuje, że stracił szanse na kolejne pojawienie się w CZW. Co do Youngera to odgrywa swój gimmick świetnie i jest to zdecydowany powiew świeżości, ale fajnie też, że to Moore wygrał, bo należy mu się spot w okolicach main eventów.

 

Sami Callihan vs Alex Colon

Kolejna niezła walka tej pary, ale strasznie irytuje mnie booking CZW w niektórych przypadkach. Niektórzy zawodnicy mają po kilka okazji, żeby dostać się na Best Of The Best i Callihan też dostał taką szansę kosztem Colona, który na poprzedniej gali przecież wygrał. Trochę brak logiki w tym wszystkim i czasami człowiek zaczyna wątpić po co ustalane są niektóre meczowe stypulacje w takich wypadkach. Jedno szczęście, że walka była całkiem przyjemna tak jak już wspomniałem.

 

CZW Wired TV Title: Drew Gulak vs Danny Havoc

Słabiutka walka. Rozumiem, że Gulak ograniczony przez gimmick musi się tak prezentować i przyznaje, że odgrywa swoją postać świetnie co najlepiej pokazał na poprzedniej gali, ale co u licha w takiej walce robi Danny Havoc? Ten wrestler powinien być ciągle w okolicach main eventów, bo nie dość, że potrafi przyjąć chorego bumpa to potrafi też zrobić świetną walkę stricte wrestlingową, a taka mieszanka powinna być najważniejsza w takiej federacji jak CZW.

 

Scotty Vortekz vs Akuma

Liczyłem na tą walkę i zawiodłem się. Obaj potrafią zrobić naprawdę dobry pojedynek, ale tutaj brakowało prawie wszystkiego. Tempo było wolne, za mało ciekawych akcji i dziwny booking. Akuma podoba mi się w CZW, ale powinni jak najszybciej dawać mu ważniejsze walki, bo na razie to jest takie typowe przeskakiwanie z gali na gale. Sytuacja z Vortekzem jak już wspomniał RVD jest strasznie dziwna. Z gościa regularnie przegrywającego zrobili zwycięzce Tournament Of Death i zamiast promować go po takim wydarzeniu to Scotty wrócił do jobbowania. Kolejny brak logiki.

 

AR Fox vs Ryan McBride vs Rich Swann vs. Aaron Arbo vs. Ty Hagen vs Jonathan Gresham

W CZW tego typu walki zazwyczaj zamieniają się w bardzo pozytywne spotfesty, a jako, że ta walka była o spot w BOTB to miałem nadzieje, że będzie to coś naprawdę ekstra. Początek był niezły, bez jakiegoś super tempa, ale widać było, że wszyscy się rozkręcają no i potem się załamałem, bo na ring wpadli Runaways i zrobili czystkę niszcząc wszystkich na ringu. Gdy już byłem pewny, że walka zamieni się w totalną klapę to Osirian Portal zrobiło kolejną masową hipnozę i dzięki humorowi uratowali tą walkę. Awansował Gresham co ładnie współgra z CHIKARĄ, bo on jest tam właśnie 3 członkiem Osirian Portal.

 

CZW World Jr. Heavyweight Title: Adam Cole vs Pinkie Sanchez

Oprócz tytułu można było też wygrać kolejny spot w BOTB. Fajnie, że powrócił Sanchez, bo jakiś czas temu naprawdę był wiodącą postacią jeżeli chodzi o CZW i feud z Bloodem był jednym z lepszych w tamtym okresie. Niestety ta walka była strasznie słaba, obaj przegrali ze swoimi gimmickami i stworzyli totalnie nudne "widowisko". Trochę szkoda, bo gdyby nie zbyt charakterystyczne gimmicki to obaj są w stanie zrobić naprawdę super walkę, a tak wyszła super klapa. Przed tą walką miała się też odbyć walką DJ Hyde vs Greg Excellent, ale do niej nie doszło, a bardzo na nią liczyłem, bo biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia to mogłoby się dużo dziać i mogłoby być dziko.

 

CZW World Heavyweight Title: Jon Moxley vs "Ego" Robert Anthony

Bardzo podoba mi się to jak wypromowali postać Anthony'ego. Najpierw zaczął wymiatać w dywizji juniorów, a teraz jest już w main eventach i walczy o najważniejsze laury. Oczywiście można ponarzekać, że na mikrofonie to nie jest jeszcze odpowiednia półka, ale uwielbiam go oglądać w ringu i to wystarczy. Cieszy mnie fakt, że dali mu pas, bo to zdecydowanie powiew świeżości, a Moxley jako mistrz był świetny i podczas tej walki też bardzo mocno zabookowany, bo przegrał dopiero po 3 finisherze i po takiej porażce na pewno dużo nie stracił.

 

CZW World Tag Team Title, No DQ & No Count Out's Match: Philly's Most Wanted vs Briscoe Brothers

Jak dla mnie najlepsza walka na gali. Działo się naprawdę dużo no i muszę przyznać, że trochę pomarkowałem tym bardziej, że jakoś niespecjalnie wierzyłem w to, że kolejny pas zmieni właściciela. Walka była toczona w niezłym tempie i obfitowała w wiele niezłych spotów, a końcówka to już bardzo pozytywne zaskoczenie, bo nie przypuszczałem, że Sabian wyłapie aż takiego bumpa. Bracia zdobyli pasy i muszę przyznać, że CZW robi się coraz ciekawsze, a przecież wielkimi krokami zbliża się BOTB z gwiazdami BJW na czele. Szkoda, że Joker znów odchodzi do armii bo akurat teraz jest bardzo potrzebny w rosterze...

 

 

Dramatic Fantasia #299

1. Young Drama Cup: Yukihiro Abe vs Kazuki Hirata

2. Young Drama Cup: Takao Soma vs Shigehiro Irie

3a. Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago Three Team Series: Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago vs MIKAMI & Tanomusaku Toba

3b. Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago Three Team Series: Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago vs Michael Nakazawa & Tomimitsu Matsunaga

3c. Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago Three Team Series: Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago vs Toru Owashi & Hideki Shiota

3d. Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago Three Team Series - Bonus Stage: Sanshiro Takagi & Yoshiaki Yago vs Takaku Fuke & Kuishinbo Kamen

4. IWGP Jr. Heavyweight Tag Team Title: Kota Ibushi & Kenny Omega vs Prince Devitt & Ryusuke Taguchi

 

Była to pierwsza część gali Osaka Bay Blues Special(drugą część zobaczę dzisiaj jak się uda) i wyszło kiepsko. O dwóch pierwszych walkach nie mogę za dużo powiedzieć bo były pokazane tylko ostatnie minuty, ale opener wypadł pozytywnie. Później nastąpiła bardzo słaba seria walk z udziałem pary Takagi/Yago. Liczyłem na coś solidnego, podobnego do Tag Team Turmoil Matchu, ale zawiodłem się bo było nudno i schematycznie. Pierwsze 3 walki to słaby humor i Yago pinowany po akcjach...Takagiego. Dopiero w ostatniej walce udało im się wygrać, ale też w słabym stylu. Ostatnia walka nadrobiła oczywiście, ale też nie było to nic porywającego, po prostu solidna walka i jak czas pokazał to ich starcie na NJPW/CMLL Fantastica Mania było o niebo lepsze i bardziej emocjonujące. Na szczęście góra karty wygląda lepiej, więc bardzo możliwe, że jako całość jednak będę miło wspominał te dwie Dramatic Fantasie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-224570
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

CHIKARA Caught In A Cauldron Of Hate 2011

Claudio Castagnoli vs Dasher Hatfield

Niezły opener, ale do takich walk podchodzę bez żadnych emocji. Z tak wypromowaną postacią Castagnoliego ktoś taki jak Dasher nie ma prawa wygrać nawet jeżeli walka ma miejsce na początku gali. Oczywiście możliwe byłoby zabookowanie jakiegoś roll-upu, ale jakoś byłem pewny, że mimo ambicji to Hatfield nie ma żadnych szans i się nie pomyliłem. Walka bez historii.

 

UnStable vs 3.0

Nie przepadam za UnStable, bo ich gimmicki ciężko mi podchodzą. Gerard jakiś czas temu był naprawdę uznawany za talent, ale od tamtego czasu zatrzymał się w rozwoju i jest typowym średnim heelem. 3.0 za to znów zrobiło dobrą robotę i mimo, że w ringu nie działo się zbyt dużo to nadrabiali to humorem. Moment w którym Matthews wyciągnął spod ringu poduszkę i położył się spać był naprawdę mocny. Do tego doszło kilka fajnych tekstów i wyszedł pozytywny niby comedy match, bo aż takich założeń chyba nie było.

 

Icarus vs Gregory Iron

Kolejny występ w Chikarze Irona, który walczy z jedną w pełni sprawną ręką i trzeba przyznać, że ogląda się jego poczynania z podziwem. Wiadomo, że nie jest to poziom trudności Zacha Gowena, ale i tak szacunek się należy, że gość potrafi spełnić swoje marzenie i walczyć w ringu. Tym bardziej mi się podobało, że Iron walczył jak równy z równym i Icarus miał sporo problemów. Myślę, że przy odpowiednim bookingu można Grega wprowadzić na stałe do rosteru, bo publiczność po raz kolejny pokazała, że go kupuje.

 

Brodie Lee vs Sugar Dunkerton

Po ataku Brodiego na poprzedniej gali ta walka była tylko kwestią czasu i szybko postanowiono to zabookować. Wszystko opierało się głównie o brawl, ale później Sugar jako ten underdog potrafił rozruszać tą walkę, ale jak się okazało nie miał większych szans na zwycięstwo. Nie podobała mi się w szczególności końcówka, bo po niej Dunkerton wypadł bardzo blado, a Lee ponownie wyrósł na kogoś bardzo mocnego...

 

Osirian Portal vs Colony

Bardzo przyjemna walka. Gresham idealnie wpasował się w styl Osirian Portal i myślę, że ich trójka jest jednym z faworytów do wygrania King Of Trios. Jako, że dwa ostatnie lata wygrywały heelowe ekipy to Colony też nie są bez szans, a jak pokazała ta walka oba zespoły potrafią porwać publiczność i jest na czym oko zawiesić. Przypadkowo zahipnotyzowany sędzia też spełnił swoją rolę i chyba nigdy nie znudzi mi się ta akcja z udziałem pary Amasis-Ophidian.

 

Rich Swann vs Frightmare

Kolejne miłe dla oka starcie. Działo się dużo, bo też tempo sprawiło, że nie można się było nudzić. Obaj pokazali, że ładnie latają w ringu i myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko gdyby mieli więcej do powiedzenia w rosterze. Frightmare'a ogląda się ostatnio z o wiele większą przyjemnością niż jego partnera z tagu Hallowickeda, który ma ciężkie do prowadzenia programy pod względem porwania publiki(teraz z Donstem).

 

Tim Donst vs Max Boyer

Wszystko zaczęło się od proma Donsta przerwanego przez wspomnianego wcześniej Hallowickeda. Trochę brawlu który przeniósł się na główną sale i kilka akcji, które konkretnie zniszczyły Donsta(mimo, że nie były jakieś mega mocne). Donst został wrzucony na ring, zabrzmiał gong i został odliczony przez Boyera. Niby liczyłem na to, że zobaczę jak tam Boyer się prezentuje, ale walka ta była chyba najkrótszą w historii Chikary i mina Tima dużo mi zrekompensowała.

 

Eddie Kingston vs Johnny Gargano

Na ostatniej gali Eddie zrobił bardzo dobry pojedynek z Generico i tutaj liczyłem na coś przynajmniej w połowie tak dobrego, ale niestety nie dało rady. Jednak odgrywanie gimmicku przez Gargano zbyt często brało górę i nie dało się zrobić w pełni emocjonującej walki. Kingston pokazał jednak, że fizycznie jest w bardzo dobrej formie i powinien dostać niebawem kogoś ciekawego na pożarcie. Bój się Claudio!

 

Campeonatos de Parejas, 2/3 Falls Match: Mike Quackenbush & Jigsaw vs Batiri

Jak przed walką puścili te sklejki poprzednich walk Batiri to się wystraszyłem, że może dadzą im pas, ale na szczęście moje obawy były niepotrzebne. Mogli troszkę inaczej rozpisać długość czasu między 2 i 3 fallem, bo było za krótko i o wiele bardziej przypadłoby mi do gustu gdyby ten decydujący był poprzedzony odpowiednimi wymianami, ale i tak było nieźle. Ogólnie gala wypadła lepiej niż ta pierwsza z tego roku i mam nadzieje, że tendencja zwyżkowa się utrzyma.

 

 

AJPW New Year Shining Series Final Day 2011

Ryota Hama vs Takumi Soya

Widać młodszy brat Manabu ma ciężki początki w AJPW, bo najpierw musiał podczas swojego debiutu zmierzyć się z bratem, a teraz przyszło mu walczyć z Hamą, którego ktoś pokonuje raz na rok. Soya próbował przede wszystkim podnieść rywala, ale skończyło się wiadomo jak i Hama bez problemu wygrał. Nie mogę przeboleć takich freaków w rosterze.

 

KAI & Hiroshi Yamato vs Seiya Sanada & Manabu Soya

Spodziewałem się gorszej walki, ale oglądało mi się to całkiem spoko. Było niezłe tempo i zmiany przewag, a tego się w tym miejscu karty nie spodziewałem, bo też obsada jakoś specjalnie na kolana nie powalała. Nie było może cudów, ale było solidne starcie i pozostaje mi tu pochwalić wszystkich wrestlerów, bo swoje zrobili.

 

Minoru & MAZADA vs Kaz Hayashi & Shuji Kondo

Świetna obsada z trójką najważniejszych juniorów w AJPW no i ten nieszczęsny MAZADA, który niezbyt pasował do tej walki. Było nieźle, dobre momentami całkiem stiffowe wymiany, kilka near falli, ale ogólnie walka bardzo przewidywalna, bo można było w ciemno strzelać, że to ten mniej ważny członek VDM zostanie spinowany i tak też się stało. Nie wiem co tam w AJPW planują, ale walka Minoru vs Hayashi vs Kondo mogłaby wyjść naprawdę świetnie o ile Kondo jest w tak dobrej formie, żeby dotrzymać tempa pozostałej dwójce.

 

TARU & KONO & Super Hate vs Masakatsu Funaki & Minoru Suzuki & Akebono

Star power face'owej trójki był tak duży, że heelowi Voodoo Murders nie mieli w tej walce zbyt wiele do powiedzenia. Najmocniej został rozpisany TARU, ale gdy tylko na ringu pojawiał się Suzuki to od razu przewaga wracała na odpowiednie miejsce. Swoje zrobili też Funaki i przede wszystkim Akebono i na szczęście walka szybko się skończyła, bo porywające widowisko to to nie było.

 

Triple Crown Title: Suwama vs Taiyo Kea

Zaczęło się dość wolno, kilka headlocków, kilka prób sił itp. ale im walka dłużej się toczyła to było coraz lepiej. Wszystko zaczęło się rozkręcać gdzieś w okolicach 10 minuty, a sama końcówka była naprawdę bardzo mocna. Obaj przecież nie są młodzieniaszkami, a sama walka trwała ponad pół godziny, a to właśnie te 5 ostatnich minut było najciekawsze i nie widać było żadnych problemów fizycznych, a zmęczenie było minimalne i obaj zrobili świetne, emocjonujące show ze zmianą przewag i licznymi near fallami. Nie wiem czy Kea już jest w 100% sprawny po tych swoich kilku małych urazach, ale w tej walce nie zawiódł. Była to walka na miarę tak ważnego pasa i zdecydowanie podniosła ogólną ocenę gali.

 

 

Dramatic Fantasia #300

1. Dick Togo & GENTARO & Yasu Urano vs KUDO & Shoichi Uchida & Keisuke Ishii

2. KO-D Tag Team Title: Shiro Koshinaka & Danshoku Dino vs Antonio Honda & Daisuke Sasaki

3. KO-D Openweight Title: HARASHIMA vs Hikaru Sato

 

Liczyłem, że w drugim odcinku, który kończył gale Osaka Bay Blues Special przynajmniej dwie walki z trzech będą w pełnym wymiarze czasowym, ale DDT znów zawiodło i wolało puścić kilka zbędnych powtórek i mało interesujących prom. W pierwszej walce na ringu głównie walczył Togo i Uchida, ale trudno mi się było wczuć w klimat walki. To samo było w drugiej walce która skończyła się jeszcze szybciej niż pierwsza i nie zdążyłem odpowiednio wyczuć klimatu. Na szczęście ostatnia walka na gali była w pełnym wymiarze czasowym i było na czym oko zawiesić. Obaj spisali się i zrobili bardzo emocjonująca walką z licznymi near fallami i nie było wiadomo kto wygra do ostatnich sekund walki. Fajnie, że Sato dostał szanse potrzymania pasa, ale w tej walce to chyba jednak HARASHIMA pokazał się z lepszej strony i był bardziej aktywny. Ogólnie przez rozplanowanie znów dwie Dramatic Fantasie jako całość wyszły słabo i po raz kolejny pojedyncze walki ratowały show.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-224895
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

Union Pro 01.03.2011

Shigehiro Irie & Ryuji Ito vs Seiya Morohashi & Hiro Tsumaki

Walka już chwile trwała zanim ją puścili, ale myślę, że ogólne wrażenie pozostało takie samo. Nie było źle jak na opener, ale łatwo można było przewidzieć wynik tego starcia. Para Ito i Irie zdecydowanie mocniejsza i nawet bez większego udziału tego pierwszego udało się wygrać. Ryuji gdy się tylko pojawiał od razu sprawiał, że jego team odzyskiwał przewagę i tak było do samego końca. Mogło to być lepiej rozpisane.

 

Cherry & Hiroyo Matsumoto & Misaki Ohata vs Black Cherry #1 & Black Cherry #2 & Black Cherry #3

Całkiem znośna walka w wykonaniu joshi. Niezłe tempo, kilka ciekawych spotów, ale końcówka trochę słaba. 6 pań w walce i liczyłem na jakieś konkretne eliminacje przed dojściem do decydującego pinu, a zakończyło się to wszystko po serii roll-upów. Inne wrestlerki chyba oglądały końcówkę tej walki zza ringu, bo też bez większych spotów się ich pozbyto żeby finał starcia wyglądał tak, a nie inaczej.

 

DDT Extreme Title: Captain’s Fall Six Man Tag: Isami Kodaka © & Yano K Data & Survival Tobita vs Kim Nun Pun © & Chou-un Shiryu & Cao Zhang

Słabiutko. Bardzo wyraziste gimmicki się starły i dobrze, że całość nie trwała zbyt długo. Jedyny pozytyw to Kodaka, ale on też nie mógł zbyt dużo zdziałać w tej walce i wyszło jak wyszło. Oprócz uczestników walki dość duży wpływ na pojedynek miała też Princess Makoto, ale też nie była aż tak wyrazista, żeby po czasie o tym pamiętać.

 

Bread Eating Deathmatch: Tsuyoshi Kikuchi vs Ken Ohka

Powiem szczerze, że bardzo liczyłem na tą walkę i tak jak mocno na nią liczyłem tak mocno się zawiodłem. Oczywiście nie czekałem na jakieś wyjątkowe ring skillsy tylko na sporą dawkę ciekawego humoru, ale wszystko wypadło naprawdę żałośnie. Widać było, że bookerzy nie mieli pomysłu jak zrobić z tego "konkursu jedzenia chleba" coś ciekawego, a przecież Ohka i Kikuchi potrafią rozbawić. Do tego doszedł brak jakichkolwiek ciekawych akcji typowych dla wrestlingu i wyszła jedna wielka klapa. O wiele lepiej się bawiłem jak Kikuchi i NOSAWA krzyczeli na siebie podczas gali AJPW z 2(?) stycznia.

 

El Generico vs Shinichiro Tominaga

Debiut Tominagi na ringach Union Pro wypadł naprawdę bardzo dobrze. Fajnie się to oglądało, bo były emocje, a przecież Generic Luchador rzadko odwiedza Japonię, więc był to dodatkowy smaczek. Tominaga zabookowany został mocno i kilka razy zdziwił mnie kiedy robił kick outa po mocnych akcjach Generico, ale to właśnie te emocjonujące near falle sprawiły, że będę tą walkę miło wspominać. Jak się później okazało było to jak dla mnie najlepsze starcie na gali, ale czemu main event nie był lepszy o tym za chwile.

 

Sanshiro Takagi & Munenori Sawa vs Kengo Ohka & Madoka

Dobra obsada, ale jednak walka mocno średnia. Kilka ciekawych spotów, kilka near falli, ale nie było czuć tego fajnego napięcia, które było w poprzedniej walce. Ogólnie typowa walka bez historii, a zapowiadało się świetnie, bo jak już wspomniałem dobra obsada miała gwarantować świetny pojedynek. Tak się jednak nie stało.

 

Manabu Nakanishi vs Shuji Ishikawa

No i main event. Wszystko zaczęło się pozytywnie, obaj pokazali, że mało jest lepszych power wrestlerów w Japonii. Było kilka naprawdę dobrych wymian w których lekką przewagę miał Manabu i bałem się, że jako gwiazda NJPW zostanie zabookowany zbyt mocno i tak też się stało. Kiedy walka miała się rozkręcać i przejść do najciekawszej fazy to się zakończyła. Bez jakiejś większej podbudowy i ze zbyt dużą łatwością wygrał Nakanishi i zamiast uratować ogólne wrażenie na temat gali to tylko wszystko pogłębili. Union Pro zrobiło mizerną gale i gdyby nie występ El Generico to nie byłoby czego wspominać.

 

 

New Years Eve Toshikoshi Pro-Wrestling Countdown Special 31.12.2010

Hikari Minami & Riho & Tsukushi vs Bambi & Makoto & Hamuko Hoshi

Sylwestrową gale otworzyła walka pań. Jak na 10 minut walki do było całkiem nieźle. Przede wszystkim dobre tempo walki sprawiło, że opener spełnił swoje zadanie i rozgrzał publiczność. Riho to chyba największy pozytyw tej walki, bo widać było jak bardzo się stara i bardzo słusznie, że to ona wygrała walkę dla swojego zespołu, a nie kto inny.

 

Ryuichi Sekine & Takumi Tsukamoto & Takao Soma vs Hiroo Tsumaki & Akihito & Tatsuhiko Yoshino

Szansę dostały też nowe twarze japońskiego wrestlingu. Było nieźle, chłopaki próbowały zrobić coś ciekawego, ale bardziej podobały mi się panie. Może dlatego, że trochę mnie działają na mnie walki z którymi nie potrafię się identyfikować, a tutaj tak właśnie było. Nieźle, ale bez szaleństwa. Mogli dostać trochę więcej czasu.

 

One Night Tournament 2010 - Round 1: Command Bolshoi vs. Sanshiro Takagi

One Night Tournament 2010 - Round 1: TAKA Michinoku vs Takashi Sasaki

One Night Tournament 2010 - Round 1: Yuki Ishikawa vs Kana

One Night Tournament 2010 - Round 1: Great Kojika vs Guts Ishijima

Po pierwszej rundzie były oczywiście półfinały i finał, ale nie ma sensu rozpisywać się o każdej walce z osobna. Maksymalny czas walki to 3 minuty i jeżeli w tym czasie nie było rozstrzygnięcia to wrestlerzy walczyli o zwycięstwo grając w słynne "papier, kamień, nożyce". Kilka zabawnych akcentów, ale mało wrestlingu. Na szczęście wszystko szybko się potoczyło, więc nie ma co narzekać. Nagrodę dla najzabawniejszego zawodnika turnieju otrzymuje Yuki Ishikawa hehe.

 

Fluorescent Lighttubes Death Match: Ryuji Ito & Abdullah Kobayashi & Saburo Inematsu vs Masashi Takeda & Isami Kodaka & Takeshi Minamino

Niezła walka z mocną obsadą, ale średnio tutaj pasowali Minamino i Inematsu. Jarzeniówek jak zwykle poszło mnóstwo, ale za mało było akcji wykonanych na leżące jarzeniówki, bo wrestlerzy głównie się nimi uderzali. Zawiodłem się, że Abi musiał znów się tak poświęcać i przyjął tego najwięcej, a Ito był zbyt mało aktywny i wyszedł z tej walki praktycznie bez szwanku. Nie wiem czy miał na dniach jakąś ważniejszą walkę, ale mogli go lepiej rozpisać.

 

World's First! 7 Referees Match: Atsushi Ohashi vs GENTARO

Momentami trochę wiało nudą, ale były też naprawdę zabawne momenty. 7 sędziów i każdy po kolei odliczający pin to było coś i dodatkowo GENTARO świetnie grał poirytowanego całą tą sytuacją. Fajne były też kłótnie między sędziami, które zaczęły się już na początku kiedy dopiero 7 sędzina znalazła ukryty przedmiot w spodniach Ohashiego. Końcówka też świetnie rozegrana, biedny GENTARO kilka razy powinien wygrać, ale przez sędziów mu się to nie udało i Ohashi bezbłędnie to wykorzystał. Pozytywny element gali.

 

Kenny Omega & HIROKI & Tsutomu Oosugi & Hercules Senga vs Minoru & Madoka & Kaji Tomato KAIENTAI & Kamui

Niezła walka, ale liczyłem na coś więcej. 10 minut to zdecydowanie za mało jak na tak wielu wrestlerów z których każdy mógł coś pokazać. Szkoda, że Minoru nie był tak aktywny jak Omega, ale akurat w tym wypadku to zupełnie zrozumiałe, bo w AJPW czekała na niego walka o pas z Hayashim, więc nie było sensu go narażać na zmęczenie czy kontuzje. Szkoda, że Omega tak się pasjonuje Japonią, bo przydałby się chociaż jeden jego dłuższy run w USA, bo pas jakieś federacji miałby zagwarantowany. Może nawet ROH? Oczywiście gdyby nie odgrywał tak mocno gimmicku jak często to robił podczas walk w Stanach.

 

34 Organization Battle Royal

Wiele śmiesznych momentów, ale też wiele przestojów i nudnych akcji. Dino na początku jak zwykle zabawny, ale późnej już jego gejowskie akcje zdecydowanie się przejadły, szczególnie, że dołączył do niego Golden Pine i Shinobu. Sekimoto i Morohashi głównie naprężali muskuły, Kikutaro wszystko nagrywał na smart fona, a Hikaru Sato pozował do zdjęć. Wielu miało swoje własne zajęcia, ale też było dużo szybkich eliminacji i wiele gimmicków z niezależnych federacji. Fajnie się to oglądało i czas jakoś szybko leciał mimo, ze całość trwała koło 40 minut. Ostatnim zawodnikiem i zarazem zwycięzcą został Funaki, który reprezentował 34 organizacje w tym Battle Royal, czyli...WWE.

 

Takeshi Morishima & Shuhei Taniguchi vs Yuji Hino & Shigehiro Irie

Całkiem przyjemna walka i naprawdę kibicowałem Hino razem z kibicami, bo widać było jak zależy mu żeby nie wypaść gorzej od Taniguchiego i Morishimy i trzeba przyznać, że mu się udało, bo wypadł nawet lepiej. Oczywiście star power należał do rosteru NOAH i trzeba było solidnie markować, żeby wierzyć w zwycięstwo mniej znanej pary, ale tak jak mówię, oglądało się to całkiem przyjemnie i kto wie, może niebawem Hino pojawi się w NOAH chociaż na parę gal. Pasuje tam stylem, a Kaientai Dojo aż tak nie ucierpi.

 

Elimination Match: Kengo Mashimo & Yuko Miyamoto & Mammoth Sasaki & Munenori Sawa & Kazuhiro Tamura vs Yoshihito Sasaki & HARASHIMA & Shuji Ishikawa & Fujita "Jr." Hayato & Emi Sakura

Gwiazdorska obsada na koniec i solidna walka, ale nic więcej. Liczyłem na mocniejsze eliminacje, a większość wrestlerów odpadła po wyrzuceniu przez najwyższą line(niektórzy sami siebie wyeliminowali). Sakura mogła być lepiej zabookowana, bo momentami była traktowana mało poważnie, a pod koniec pokazała klasę. Największe emocje przyszły w samej końcówce co zrozumiałe, ale myślę, że gdyby był to ktoś inny niż Mammoth Sasaki i Shuji Ishikawa to mogłoby nie wypaść tak fajnie. Ogólnie gala średnia i liczyłem na dużo więcej, ale też wiem, że trzeba trochę łagodniej to oceniać i trochę przymrużyć oko na niektóre rzeczy.

 

 

Dragon Gate Infinity 201

1. CIMA & Dragon Kid & Ricochet vs Kzy & Yasushi Kanda & Takuya Sugawara

2. Open the Brave Gate Championship – PAC © vs YAMATO

3. Naruki Doi & Gamma vs Genki Horiguchi & Ryo Saito*clipped*

 

Kolejny solidny odcinek Infinity. Fajnie podczas gali wypromowali dopiero raczkującego w rosterze Ricocheta, który miał swoje 5 minut i wykorzystał to idealnie pokazując publiczności swojego firmowego Double Moonsaulta. Fajnie też, że PAC na obronę pasa dostał od razu kogoś tak konkretnego jak YAMATO, bo to podbudowało jego pozycje jako mistrza, a sama walka była naprawdę spoko. Ostatni pojedynek był w formie klipu, więc nie będę do niego nawiązywać jakoś specjalnie. Ze skrótu widziałem, że całość wyszła poprawnie, ale ciągle czekam aż Naruki Doi wróci w sfery main eventów tam gdzie jego miejsce.

 

 

Dragon Gate Infinity 202

1. Ryo Saito & Genki Horiguchi & Dragon Kid & Ricochet vs Naoki Tanizaki & Kzy & Yasushi Kanda & Dr. Muscle

1b. Brodie Lee vs Kzy

4. YAMATO & Shingo Takagi & Cyber Kong vs BxB Hulk & PAC & Super Shisa

2. Kotoka, Shisa BOY VS Super Shenlong, Takuya Tomakomai *Clipped*

3. KAGETORA Vs Kenichiro Arai *clipped*

 

Szkoda, że Deathmatch Wars produkcji BJW ukazuje się tak rzadko, bo jeżeli chodzi o gale TV to nikt nie może się na razie równać z Infinity. Każdy odcinek trzyma wysoki poziom i ten też nie zawiódł. Ricochet znów błyszczał i widać, że niebawem dostanie szanse w jakimś konkretnym programie. Zmartwiło mnie natomiast to co działo się po tej walce, bo Brodie Lee debiutujący w Dragon Gate to nie jest szczyt moich marzeń. Niebawem będzie aktywny w większości federacji, a to dobrze nie wróży, bo nie potrafię się do niego przekonać. Niezłe też było starcie 3 vs 3, a z pozostałych dwóch skrótów najbardziej podobał mi się Arai, ale to głównie ze względów humorystycznych.

 

 

CHIKARA Clutch Of Doom 2011

Green Ant vs Mike Quackenbush

Jak ktoś lubi submissiony, reversale itp to walka powinna mu się spodobać, a jako, że ja lubię to mi się podobało. Oczywiście Green Ant miał problemy, żeby dotrzymać kroku Quackowi w tej technicznej zabawie, bo nie jest to Johnny Saint czy Bryan Danielson, ale i tak to zawsze czysta przyjemność zobaczyć cudowną technikę Mike'a.

 

Icarus vs Ophidian

Typowa walka w wykonaniu Icarusa. W dodatku bardzo pomógł znów Sabato, który jest strasznie irytujący i mimo, że spełnia swoje zadanie to czekam aż skończy się ten storyline z pomaganiem heelom. Ophidian nie mógł nawet zahipnotyzować Icarusa, więc to wyraźnie pokazuje jak okrutny jest Derek hehe.

 

UnStable vs Throwbacks

Zabawny początek, szczególnie na linii Gerard/Dasher, ale później już było słabo. Za ringiem pojawiło się 3.0, znów rzuciło kilka niezłych tekstów i odwróciło uwagę STIGMY przede wszystkim. Walka bez historii, no chyba, że kogoś interesuje fakt odzyskania koszulki przez Dashera.

 

Los Ice Creams vs 3.0 vs Osirian Portal vs Delirious & Daizee Haze

Przyjemna walka, dużo się działo, ale wielka szkoda, że Lodowi Chłopcy tak szybko odpadli, bo to jeden z najzabawniejszych tag teamów na scenie niezależnej w USA. Trzeba jednak przyznać, że sposób w jaki zostali wyeliminowani bardzo dobrze do nich pasowałi było to nieźle rozegrane, chociaż można się było przyczepić do logiki skoro w Chikarze są zasady lucha tag. Fajnie w tej walce wypadła Haze, która więcej zrobiła w ringu niż Delirious, ale od paru lat to norma.

 

Sara Del Rey vs Madison Eagles

No i Madison udało się wygrać. Pokazała się z niezłej strony, ale jednak większą przyjemność miałem z oglądania Sary, która jako heel tak świetnie sobie radzi, że Madison po tej walce dostała niesamowitego popa, a publiczności było sporo, a z tego co mówili komentatorzy to chyba najwięcej w historii.

 

Batiri & Kobald vs UltraMantis Black & Incoherence

Nie było źle. Czuć było, że walka ma swoje podłoże w storylinie i był to aspekt dzięki któremu jeszcze lepiej się to oglądało. Początek całkiem szybki, później mały zastój, ale tempo szybko wróciło i całość wyszła pozytywnie. Wszystko zmierza jednak w kierunku walki Black vs Kizarny, bo taka walka UltraMantisa pewnie nie usatysfakcjonowała. Batiri mimo takiego gimmicku potrafią robić niezłe walki i podobali mi się chyba bardziej niż Incoherence.

 

Tim Donst vs Jigsaw

Znów krótka walka z udziałem Donsta, ale tym razem na jego korzyść. Fajnie się to zaczęło i liczyłem na solidną walkę, ale później znów wmieszał się Sabato i było po walce. Donst wykorzystał nieuwagę Jigsawa i bardzo sprawnie go wykończył. Szkoda.

 

Tursas & Claudio Castagnoli vs Colony

Naprawdę dobra walka. Fire Ant znów pobudził publikę, bo pokazał kilka naprawdę świetnych spotów. Nawet Tursas nie blokował zbytnio tempa i wszystko miało swoją odpowiednią płynność. Może nie było najlepszej końcówki, bo nie nienawidzę pinów po Cross Body, ale biorąc pod uwagę fakt, ze Double C był skupiony na tym co Eddie Kingston robi za ringiem to jestem w stanie to kupić. Po walce starcie na linii Eddie vs Claudio podczas którego aż iskrzyło i świetny speech Kingstona, który za mikrofonem jest absolutnym wymiataczem.

 

Jeszcze dwie rzeczy o których chce wspomnieć jeżeli chodzi o Chikare. Pierwsza z nich to fakt, że Quackenbush i spółka chcą wprowadzić Single Title i ostatnio zapomniałem o tym wspomnieć, a myślę, że to bardzo pozytywny news, który podniesie prestiż niektórych, mniej ważnych gal na których będzie można robić walki o Single Title, a nie tylko o pas tagów czy Young Lions Cup. Drugi news jest taki, że ostatnim zapowiedzianym zespołem na King Of Trios jest Team Dragon Gate! Skład może nie powalający, ale naprawdę solidny: Akira Tozawa, Super Shisa i KAGETORA. Brakuje więc już tylko dwóch tajemniczych członków BDK i coś czuje, że po tym jak stracili pasy ktoś może przejść heel turn i dołączyć do stajni.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-225540
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

EVOLVE 6 22.11.2010 Aries vs. Taylor

 

Drake Younger (3-0) vs. Silas Young (0-1)

Nie zaskoczę nikogo, jeśli powiem, że lucha libre tutaj nie było. Ale zainteresowało mnie to, że ładne uniki stosował Silas Young. Chodzi mi o te mostki, kiedy przeciwnik rusza z atakiem, czy różne takie przeskoki, które są fajne dla oka. Walka polegała w dużej mierze na punchach i chopsach, więc nic elektryzującego. Przeciętna walka, której z pewnością nie zapamiętam. Youngera wolę zdecydowanie widzieć w walkach hardcore'owych, bo w takich standardowych mnie nie przekonuje.

 

AR Fox (0-0) vs. Tony Nese (0-0) vs. Scott Reed (0-0) vs. Rich Swann (0-1)

Tego pierwszego pana kojarzę bardzo dobrze, jestem świadom jego sporych umiejętności i dobrze, że doczekał się debiutu w EVOLVE. Reszta tych dżentelmenów stanowiła dla mnie tajemnicę, ale już w trakcie prezentacji dało się dostrzec, że Rich Swann ma zadatki na entertainera. Jeśli miałbym oceniać tych zawodników po obejrzeniu jednej walki, to najmniej spodobała mi się postać Scotta Reeda, który wygląda na powerhouse'a, ale nie pokazał nic i w sumie najkrócej był w ringu. Bardzo pozytywnie natomiast zaskoczył mnie Rich Swann. Jeszcze nigdy nie widziałem 450 Splash...z ziemi, z miejsca. Facet na pewno jest wart uwagi. O Foxie nie ma co długo opowiadać, bo jak wspomniałem, ma spore umiejętności, natomiast Nese nic bajecznego nie pokazał, ale był bardziej widoczny od Reeda i tyle.

 

Bobby Fish (0-4) vs. Kyle O'Reilly (2-2)

Walka uboga w akcje wrestlingowe. Sporo suplexów i kopniaków - właściwie to 95% walki właśnie tak wyglądało (pozostałe 5% to submissiony). O'Reilly'ego pamiętam z naprawdę dobrych występów w RoH i coś spodziewałem się więcej po nim, bo Fisha kojarzę jak przez mgłę. Widocznie potrzebny jest mu przeciwnik w jego kategorii wagowej, bo naprawdę oczekiwałem od niego żwawszego ruszania się po ringu i większego repertuaru ciosów. Dziwnie się czułem, kiedy O'Reilly założył Ankle Lock. Jakoś ciężko mi jest uwierzyć w to, że takie chuchro może w sposób bolesny zapiąć taką akcję. Jakoś Angle, Richards czy nawet Swagger są dla mnie zdecydowanie bardziej strawni.

 

Super Smash Bros. (0-0) vs. Up In Smoke (3-0)

Może mnie wyśmiejecie, ale pierwszy team porównałem sobie do... Hardyz (chociaż podobni są do siebie, jak ja do Evy Longorii). Dlaczego? Kiedy zobaczyłem akcję, jak ten "chudszy" (Player Dos) wykonuje moonsault z miejsca, a ten grubasek w masce (Player Uno) wykonuje takie uderzenie pięścią, przypomniało mi to wielokrotnie, jak podobną akcję stosowali właśnie bracia Hardy (oczywiście porównanie symboliczne, nie zamierzam obrażać Uno, porównując go do Fatta). A walka naprawdę dobra, dosyć szybko się rozkręciła, a potem było jeszcze lepiej (choć motyw z przetrzymywaniem jednego zbyt długo w defensywie jest już nudny).

 

Homicide (0-0) vs. Jon Moxley (0-1)

Czyli mamy taki mały rewanż z walki o pas CZW, kiedy to wcześniej triumfował Moxley. Ale wtedy walka była, o ile dobrze pamiętam, tragiczna, teraz była zdecydowanie lepsza. Lecz i tak najlepsze były dwa momenty: pierwsza, jak ganiali się po hali (tam nawalił stół, który miał się zapewne załamać, a mimo usilnych prób, to nie nastąpiło), a drugim momentem było już po walce, kiedy Homicide gnębił Moxleya śrubokrętem i widelcem, co jemu jakoś strasznie nie przeszkadzało.

 

Adam Cole (1-2) vs. Ricochet (2-2)

Nie można narzekać na tę walkę, bo naprawdę była fajna i zdecydowanie można ją sobie obejrzeć bez grymaszenia. Problemem było to, że zabrakło mi jednego - serii takich efektownych wymian. Były akcje, których nie widujemy zbyt często (Ricochet udowodnił, że jest świetny w powietrzu, natomiast Adam Cole to również fajny worker), ale występowały one pojedynczo, później mieliśmy zwolnienie akcji i znowu coś fajnego. Taki lekki zarzut, oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń.

 

Johnny Gargano (3-2) vs. Jimmy Jacobs (4-1)

Rewanż za EVOLVE 2, kiedy to triumfował Jacobs. Wciąż ubolewam nad brakiem Jimmy'ego w RoH, ale przynajmniej jego występ w tych mniej popularnych federacjach na scenie niezależnej motywuje do tego, by to obejrzeć. Walka należała do wyróżniających się na tej gali. Był jeden fajny motyw, kiedy po suicide dive wpadli za barierkę na krzesła. No i też niezła zabawa w Morrisona, kiedy chodzili po linach, trzymając się jakiejś belki pod dachem. Tak czy inaczej potwierdza się zasada, że im bliżej main eventu, tym mamy lepsze walki.

 

Austin Aries (0-0) vs. Chuck Taylor (4-1)

Debiut Ariesa w EVOLVE i od razu dostał przeciwnika, który ma naprawdę dobry bilans. Obaj nie są na pewno postaciami anonimowymi, znane nazwiska na scenie niezależnej, więc nie mogła wyjść z tego totalna klapa, dlatego oczekiwania były spore. I wyszła im fajna walka, ale oczywiście stać ich było na więcej. Niemniej jednak nie ma co narzekać, zwłaszcza końcówka przypadła mi do gustu, kiedy często dochodziło do zmian przewag i dominacje nie trwały długo... cieszyło mnie to, bo nie lubię, jak jeden tłucze drugiego przez pół walki, ten kontruje w końcówce i wygrywa. Tutaj było to fajnie zróżnicowane.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-225664
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

IPW "Super Junior Heavyweight Tournament 2009" - 11.07.2009

1. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 1: Marion Fontaine vs. Dustin Rayz (*)

2. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 1: Ryan Rich vs. Tim Donst (**)

3. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 1: Aaron Williams vs. Ricochet (**3/4)

4. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 1: Chrisjen Hayme vs. B-Boy (**3/4)

5. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 1: Flip Kendrick vs. Chuck Taylor (***)

6. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 1: Billy Roc vs. Louis Lyndon (**)

7. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 2: Dustin Rayz vs. Tim Donst vs. Ricochet (**1/4)

8. Super Junior Heavyweight Tournament - Round 2: B-Boy vs. Chuck Taylor vs. Louis Lyndon (***)

9. Survivor Series Style Match: Team Irish Airborne vs. Team Faith In Nothing (***1/4)

10. Super Junior Heavyweight Tournament - Final: B-Boy vs. Dustin Rayz (***1/4)

 

Słów kilka o gali:

IPW ma to do siebie, że jest w cieniu największych i najbardziej znanych federacji niezależnych w USA. Jednakże na ringach Insanity Pro Wrestling pojawiają się bardzo ciekawe nazwiska, łącznie z takimi osobnikami jak Davey Richards czy też Chris Hero. Federacja w 2009 roku zorganizowała bardzo ciekawy turniej "Super Junior Heavyweight Tournament 2009" podczas którego nieco ponad 200 widzów miało szansę zobaczyć w akcji tak znane nazwiska jak Ricochet, B-Boy czy też Chuck Taylor. Pierwsza walka jednak nie zwiastowała dobrego turnieju. Fontaine vs. Rayz trwało raptem 4 minuty i to zdecydowanie za mało jak na taką galę. Później jednak podczas oglądania tego eventu dostajemy odpowiedź dlaczego opening contest był taki krótki. Ciężko coś o tej walce powiedzieć dobrego. Rayz nie pokazał zupełnie nic, oprócz końcowego finishera czyli j-driller. To Marion poprowadził jednak ten bardzo krótki pojedynek. Nic specjalnego. Druga walka na gali to match Rich vs. Donst. Tim'a wszyscy fani Chikary bardzo dobrze znają. Tutaj, pomimo, że match lepszy od openera to jednak też niczym specjalnym ani na chwilę nie zaskoczył. Donst był ograniczony gimmickiem heel'a i przez połowę walki tak na dobrą sprawę nic specjalnego się nie działo. Później jednak kilka rzutów i submissionów zrobiło swoje. Tim w drugiej rundzie turnieju i tak na dobrą sprawę na tle Ryan'a wypadł lepiej. Trzecia walka zwiastowała nam swoisty show stealer, bowiem Ricochet to uznana marka na scenie niezależnej od kilku lat a Williams to jedna z czołowych postaci IPW. Niestety, match pomimo, że dobry i okraszony akcjami podwyższonego ryzyka, mnie osobiście nie przekonał. Powiem więcej, Ricochet poprzez granie heel'a w tej walce strasznie zaniżył loty i nawet nie rekompensuje tego bardzo szybki początek walki. Czwarta walka turnieju, zapowiadała się jeszcze lepiej bowiem walczyli Hayme z B-Boy'em. New Age Punisher'a nie trzeba nikomu przedstawiać, z kolei Chrisjen to niewątpliwie wrestler utalentowany, który swoimi walkami potrafił nawet w nędznym IWA Deep-South nieco podnieść poziom gal. Tutaj miałem dylemat, czy nie dać walce oceny rzędu ***, jednak tak na dobrą sprawę ta dwójka niczym specjalnym mnie nie zaskoczyła. Zrobili solidny pojedynek, B-Boy wykonał kilka swoich firmowych akcji i po sprawie. Przedostania walka w pierwszej rundzie turnieju czyli Kendrick vs. Taylor zdecydowanie najlepsza jak na ten etap gali. Było nieco humoru ale i sporo akcji. 12 minut przeznaczone na ten match ta dwójka wykorzystała należycie, robiąc po prostu dobry pojedynek. Niestety, ale ostatnia walka w pierwszej rundzie turnieju zawiodła. Roc powracał w tamtym okresie na ring, kiedy postanowił zakończyć karierę i za przeciwnika dostał drugiego członka teamu Aeroform jako przeciwnika. Match krótki i stosunkowo niezbyt ciekawie zakończony co wprowadziło nawet wśród widowni zakłopotanie. Pary półfinałowe zapowiadały się ciekawie, jednak taka na dobrą sprawę tylko jeden pojedynek spełnił jakieś tam oczekiwania w nim pokrywane. Dustin Rayz vs. Tim Donst vs. Ricochet było pokazem, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Rayz w tej walce nie pokazał praktycznie absolutnie nic. Ciężar prowadzenia matchu wzięło na siebie dwóch heeli, w tym wypadku Donst i Ricochet a to jednak Dustin awansował do finału turnieju. Walka nie przekonała mnie. Ciężko mi powiedzieć, czy była przyzwoita. Oglądało się bo oglądało, aczkolwiek równie dobrze mogłem się przespać przez te kilka minut. Na szczęście honor drugiej rundy uratował match B-Boy vs. Chuck Taylor vs. Louis Lyndon. Mieliśmy sporo wymian akcji, zmian prowadzeń. Nie ma co się dziwić, skoro obsada była naprawdę doborowa. Mogę z całym sumieniem powiedzieć, że w końcu B-Boy mi się w tej walce podobał. Wróćmy teraz na chwilę do 4-minutowego openera. Dlaczego ta walka trwała tak krótko? Odpowiedź dostajemy w przypadku Survivor Series Style Matchu, który trwał ponad 40 minut! W walce brały udział takie nazwiska jak Jon Moxley, Apollo Kahn, Jake & Dave Crist, Scotty Vortekz, Vincent Nothing czy Christian Faith. Początkowo miało się wrażenie, że ogląda się jakiś battle royal, bowiem w ringu panował istny chaos. Match jednak ustabilizował się i wyszedł naprawdę dobrze. Nie szło się tutaj specjalnie nudzić, nie było zbędnych przestojów. Na plus także, że eliminacje nie następowały w sposób szybki i denny niczym w pieprzonym CMLL. Dobra walka, która była jednak preludium do finału "Super Junior Heavyweight Tournament 2009". Mając w pamięci poprzednie pojedynki, nie oczekiwałem jednak po walce finałowej czegoś specjalnego. B-Boy co prawda rozkręcił się w drugiej rundzie, jednak Rayz nic specjalnego nie pokazywał. I tutaj mamy największe zaskoczenie gali, bowiem w Rayz'a chyba nowe siły wstąpiły (albo oszczędzał się przez dwie pierwsze rundy), bowiem z New Age Punisherem zrobili naprawdę dobry i zaciekły pojedynek! Było tu wszystko, zmiany prowadzeń, dramaturgia i nieco psychologii ringowej. Dustin kompletnie odmieniony w porównaniu do poprzednich dwóch walk, co zaskoczyło chyba nawet samych fanów zgromadzonych w jednej z hal w Indianapolis. Niewątpliwie obok Survivor Series Style Matchu, najlepsza walka na gali.

 

Podsumowanie: IPW "Super Junior Heavyweight Tournament 2009" nie zaskoczyło mnie. Poziom gali zbliżony do eventów CZW, czyli sporo walk średnich i gdzie nie gdzie jakieś odchylenia od normy. Obsada turnieju bardzo ciekawa, jednak potencjał w niej tkwiący nie wykorzystany jednak do końca. Czuje się po prostu pewien niedosyt.

 

Ocena ogólna gali: 6-/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-225942
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

NOAH First Navigation 29.01.2011

Akira Taue & Kentaro Shiga vs Masao Inoue & Takashi Okita

Pierwsze co przyszło mi na myśl jak zobaczyłem skład openera to, że nie będę musiał tych wrestlerów oglądać wyżej w karcie i bardzo dobrze. Walka była słaba, ale trudno żeby było pozytywnie skoro spotkali się tacy ringowi nudziarze. Najlepiej oglądało mi się...o zgrozo Taue, który potrafił niektórymi akcjami mnie rozbawić. Walka jednak do szybkiego zapomnienia.

 

Akitoshi Saito & Yutaka Yoshie vs Ricky Marvin & Bobby Fish

Średnio podoba mi się aż takie bookowanie power wrestlerów z juniorami. Oczywiście lubię takie mieszanki, ale nie kiedy wynik jest z góry wiadomy. Marvin niestety ostatnio walczy głównie w nic nie znaczących walkach i trzeba się chyba do tego powoli przyzwyczajać. Szkoda, że jego kosztem więcej czasu dostaje ktoś taki jak Yoshie, ale miłość Japonii do tego typu freaków jest chyba na takim samym poziomie jak w mainstreamie USA.

 

Takuma Sano vs Taiji Ishimori

Nie było źle, walka miała niezłe tempo, a Ishimori robił co mógł żeby wypaść jak najlepiej. Niestety tutaj też wynik bardzo łatwy do przewidzenia, bo Sano to ostatnio bardzo mocno rozpisywany wrestler, którego nie tak łatwo pokonać i na pewno zwycięstwo Taijiego, który w tej walce był mega underdogiem byłoby dużą niespodzianką. Mogli chociaż trochę mocniej go rozpisać w końcówce walki, bo Sano z dużą łatwością zapisał zwycięstwo na swoją korzyść.

 

Go Shiozaki & Yoshinari Ogawa & KENTA vs Mohammed Yone & Yoshinobu Kanemaru & Genba Hirayanagi

Było średnio, Ogawa znów był mało widoczny, Shiozaki się starał, ale jak przyszło mu się mierzyć z kimś takim jak Hirayanagi to też cudów nie był w stanie zdziałać. Nie to jednak było w tej walce najważniejsze jak się okazało, bo w trakcie trwania pojedynku KENTA odwrócił się od Shiozakiego i przeszedł HEEL TURN. Na pewno sprawi to, że KENTA teraz będzie miał świeższą postać i będzie jedną z czołowych postaci federacji. Stajnia Disobey wygląda już naprawdę bardzo solidnie.

 

Takeshi Morishima & Shuhei Taniguchi vs Kensuke Sasaki & Katsuhiko Nakajima

Całkiem przyjemna walka, ale też byłem bardzo zadowolony z takiego akurat składu. Sasaki znów pokazał, że pod względem przygotowania fizycznego ma chyba najlepszy początek roku w całej Japonii, bo wygląda naprawdę killersko w ringu. Strong style na wysokim poziomie to coś co lubię i każdy w tej walce pasował do niej idealnie. Oczywiście mniejszy gabarytowo Nakajima musiał się trochę więcej napracować, żeby na rywalach zrobić wrażenie, ale wiadomo przecież, że jak akurat on się rozkręci to potrafi zrobić wrażenie na każdym. Jeden z pozytywniejszych momentów gali.

 

Takashi Sugiura & Naomichi Marufuji & Atsushi Aoki vs Yoshihiro Takayama & Bison Smith & Jun Akiyama

Walka może i niezła, ale gorsza od swojej poprzedniczki. Marufuji i Aoki mogli zostać mocniej rozpisani w walce z gigantami, bo jak np. ścierali się z Takayamą to widać było, że były MMA fighter jest nie do ruszenia w wymianach cios za cios. To co miał zrobić to zrobił dobrze Akiyama i widać, że po kontuzji systematycznie odzyskuje formę i ciekaw jestem jakie mają plany co do jego osoby, bo na razie nie zapowiada się na to żeby miał jakiś ciekawy program. Może będzie się odbudowywał w tego typu walkach i zostanie mocno zabookowany na Champions Carnival w AJPW? Kto wie.

 

GHC Jr. Heavyweight Title: Kotaro Suzuki vs Eddie Edwards

Naprawdę bardzo dobra walka. Poziomem zbliżona do walki Minoru vs Hayashi z tym, że tą walką będę wspominał milej, bo mniej od niej oczekiwałem, a dostałem więcej, a w przypadku walki z AJPW było odwrotnie. Fajnie też, że obaj dostali dużo czasu i mogli zrobić naprawdę dramatyczny pojedynek gdzie kilka razy naprawdę myślałem, że Edwards może wygrać pas, bo near falle były niesamowicie realistyczne. Eddie tym samym pewnie na jakiś czas odpocznie od NOAH po porażce, ale pozostawił po sobie świetne wrażenie i bardzo prawdopodobne, że będzie się regularnie pojawiać w gościnnych występach. Walka godna polecenia.

 

 

NOAH Navigation Saturday In Maebashi 2011

Genba Hirayanagi vs Kentaro Shiga

Fatalna walka z niesamowicie tragicznym bookingiem. Nie dość, że prawie przysnąłem na tej walce to końcówka potrafiła postawić mnie na nogi, ale w negatywnym znaczeniu tego słowa. Shiga był już na ringu, a sędzia odliczał Genbe, który był poza nim, więc Shiga nie chciał wygrać w taki sposób i poszedł po rywala. Ten to wykorzystał szybko, szybko wrócił na ring wcześniej uderzając Kentaro i wygrał przez Count Out. Jakim cudem skoro Shiga była poza ringiem tylko przez parę sekund tego chyba nie wie nikt.

 

Kotaro Suzuki & Taiji Ishimori vs Katsuhiko Nakajima & Satoshi Kajiwara

Nawet niezła walka. Czuć było napięcie między Katsuhiko i Suzukim nawet jak nie mierzyli się w ringu. Kajiwara też zrobił swoje i nie wypadł źle. Bardzo możliwe, że surowszym okiem spojrzałbym na tą walkę gdyby była openerem tej gali, ale jako, że odbyła się po takim klopsie to nie trudno było odnieść pozytywnego wrażenia.

 

Atsushi Aoki vs Yoshinari Ogawa

Mocno się zawiodłem. Aoki który już od dłuższego czasu jest solidnie bookowany i walczy z każdym jak równy z równym tutaj dość łatwo oddał walkę. Ogawa jest absolutnie bez formy i myślałem, że tylko w tagach jest tak mało aktywny, ale w tej walce też nie pokazał nic. Aoki który szczególnie podczas near falli jest fajnie bookowany w tej walce bez większej podbudowy został spinowany. Walka miała o wiele większy potencjał niż to co się działo w ringu.

 

Naomichi Marufuji vs Ricky Marvin

Kolejny zawód. Tutaj liczyłem na naprawdę dobre starcie z wieloma spotami i near fallami, a otrzymałem typowego średniaka. Ogawa jako mentor Marvina to zdecydowanie chybiony pomysł i nic nie wniósł do tej walki. W sumie obaj mało pokazali i chyba oszczędzali się na ważniejsze gale, bo widać było nawet wśród publiczności, że jest spory niedosyt. Idealnie podsumowała to wszystko końcówka, która otarła się o botch i wyglądała mało realistycznie.

 

Mohammed Yone & Yoshinobu Kanemaru & KENTA vs Kensuke Sasaki & Takashi Okita & Kento Miyahara

Kolejna walka która pokazała, że ta gala nie mogła wyjść zbyt dobrze, bo była źle zabookowana. Rozumiem, że wrestlerzy czasem muszą odpocząć dostając mniej ważne walki, ale całe gale nie powinny się na tym opierać. Co tacy wrestlerzy jak Okita czy Miyahara mogą zdziałać pod względem swojej promocji jeżeli dostają takich rywali i od razu wiadomo jak walka się rozstrzygnie. Niby fajnie było zobaczyć jak radzi sobie Sasaki, ale jego partnerzy zbyt łatwo dali rywalom dominować i wyszła kolejna średnia walka, bez żadnego polotu.

 

Takuma Sano & Masao Inoue vs Go Shiozaki & Shuhei Taniguchi

I znów to samo. Co w takiej walce robił Inoue? Zupełnie tutaj nie pasował i gdy tylko pojawiał się w ringu to siadało tempo, a emocje przygasały. Niby Sano starał się, ale mając takich dwóch przeciwników w pojedynkę nie mógł za wiele zdziałać. Mam wrażenie, że Inoue nie ma ochoty w ogóle walczyć, większość akcji próbuje oprzeć na elementach słabego humoru zamiast po prostu postarać się i zrobić coś ciekawego, bo nie wierze, że jego repertuar ogranicza się do tych kilku akcji które zazwyczaj pokazuje.

 

Takashi Sugiura & Takeshi Morishima & Yutaka Yoshie vs Yoshihiro Takayama & Jun Akiyama & Akitoshi Saito

Wcześniej na gali podczas podpisywania kontraktu na walkę Sugiura vs Giant Bernard, zawodnik NJPW wykonał Powerbomba na Sugiurze przez stół i Takashi wyszedł do main eventu z obandażowanym brzuchem i 3/4 walki opierało się osłabianiu Sugiury co po kilku minutach zrobiło się po prostu nudne. Najciekawiej w ringu było gdy pojawiał się Morishima, a najnudniej gdy Yoshie, ale niech to nikogo nie zmyli, bo walkę zakończył jakże by inaczej właśnie ten ostatni pinując Saito. Słabiutka gala NOAH i gdyby nie fakt, że na następnej ważnej gali wszystkie pasy federacji będą bronione to mocno bym ją skrytykował, ale rozumiem, że ważniejsza była promocja kolejnego show niż gala która akurat się odbywała. To raczej normalne, ale jeżeli się przesadza to wychodzi coś takiego jak w tym przypadku.

 

 

Freedoms We Are Freedoms 15.12.2010

Hardcore Match: Yuko Miyamoto vs Kamui

W karcie były podane jeszcze dwie inne walki, które miały się odbyć przed tą, ale uploader chyba nie sprawdził, bo TV tego nie pokazała. Chciałem zobaczyć jak się spisze Keita Yano i przede wszystkim Masashi Takeda w pierwszej walce, ale też nie będę za brakiem tych walk płakał. Kamui i Miyamoto zrobili solidną walkę i fajnie, że Kamui został rozpisany jak równy z równym w walce z Yuko, bo najbardziej o to się martwiłem. Nie był to może hardcore najwyższych lotów, ale jak najbardziej do obejrzenia.

 

Takao Omori & Dick Togo & Tatsuhito Takaiwa vs Jun Kasai & Mammoth Sasaki & The Winger

Całkiem przyjemna walka, ale też obsada zobowiązywała. Najbardziej podobały mi się wymiany na linii Sasaki/Omori, bo czuć było elektryczności jak obaj się stykali w ringu. Szkoda, że wszystko nie trwało dłużej, bo nie każdy mógł się pokazać z dobrej strony i taki Takaiwa był mało widoczny. Można było kolejną walkę skrócić na rzecz tej, ale cóż...

 

Tsuyoshi Kikuchi & Ricky Fuji & Ken45° vs Great Kojika & Abdullah Kobayashi & Antonio Honda

Chyba nikogo nie zdziwi jak powiem, że akurat w tej walce naprawdę było nudno. Mieszanka różnych gimmicków i brak hardcore'u dał się tej walce we znaki i czuć było, że wrestlerom czegoś brakuje. Dużo czasu dostał Kojika co nie powinno mieć miejsca, bo z całym szacunkiem dla legendy, ale teraz bardzo ciężko się ogląda. Chłopina nie potrafi dobrze wejść na ring i się po nim poruszać, a co dopiero walczyć, ale właśnie na takich galach jeszcze dostają szanse te legendarne postacie puroresu.

 

2/3 Falls Match: Takashi Sasaki vs GENTARO

Rodzynek tej gali, który potrafił sprawić, że człowiek zapominał o niedociągnięciach z poprzednich walk. Fajnie rozpisane falle i para CMLL i NJPW powinna brać przykład, bo przed każdym kolejnym odliczeniem były emocje i było na czym oko zawiesić nie to co na Fantastica Manii. Działo się dużo i widać było, że obaj próbuje opowiedzieć w ringu jakąś historie, bo psychologia ringowa stała na wysokim poziomie i trudno było oderwać wzrok nawet jak ktoś pracował nad kończyną przeciwnika co nie jest popularne wśród fanów. Dramatyczne near falle pod koniec jeszcze bardziej dodały tej walce uroku i muszę przyznać, że byłem zadowolony po seansie.

 

 

Jun Kasai Produce Blood X'Mas 2010

Street Fight: Kamui vs Kankuro Hoshino

Walka opierała się głównie na brawlu, a cały hardcore to głównie krzesła, ale pod sam koniec zaczęło robić się ciekawie i za innowacyjność należą się słowa pochwały, bo nie spodziewałem się, że Kamui wjedzie samochodem na arenę i skoczy z dachu na przeciwnika leżącego na stole. Niby dach samochodu był niżej niż ringowe narożniki, ale jednak efektowność zrobiła swoje i na fanów to zadziałało.

 

Scramble Bunkhouse Death Match: Ricky Fuji & Ken45° & Mototsugu Shimizu vs GENTARO & Brahman Shu & Brahman Kei

Od początku nie wyglądało to zbyt porywająco, ale z czasem walka się rozkręciła. Chociaż nie wiem czy nazywać to w ogóle walką, bo całość opierała się raczej na humorze, bo też trudno uderzenia pizzą czy świńskim łbem uznać za hardcore. Prym wiedli oczywiście bracia Brahman którzy potrafili momentami solidnie rozbawić, a resztę po prostu próbowała dotrzymać im kroku. Najgorzej wypadł na tym chyba GENTARO, który zupełnie się w ten klimat nie wpasował.

 

Barbed Wire Board Death Match: Mammoth Sasaki vs Masashi Takeda

Na gali Freedoms nie mogłem zobaczyć Takedy to zobaczyłem go tutaj i się nie zawiodłem. Walka może mnie nie porwała, ale była naprawdę solidna mimo, że trochę się obawiałem, bo Sasaki miał dość dużą przewagę na początku i dopiero po czasie Takeda zaczął się odgryzać. Koniec końców finał walki nie zawiódł i obaj walczyli jak równy z równym, ale cały czas czuć było ten większy power Sasakiego. Nie było źle i na pewno nie będę zbytnio narzekać na tą walkę.

 

Fluorescent Lighttubes Ladder Death Match: Yuko Miyamoto vs The Winger

Liczyłem na lepsze połączenie jarzeniówek i drabin, a obaj korzystali z nich raczej osobno i wyszedł typowy średniak. Nie lubię motywów ze ściąganiem maski przeciwnikowi i nie powinni bookować takiego gówna mimo, że Winger nie pierwszy raz pokazał się bez maski to pozostał u mnie jednak pewien niedosyt. Liczyłem też na mocniejszą końcówkę, bo wyszło na to, że Miyamoto w takim gimmick matchu ma problemy z kimś takim jak Winger i nie potrafi go w ringu zniszczyć. I już nie chodzi o sam fakt zwycięstwa, bo lubię wyrównane walki, ale ta jakoś do mnie nie przemówiła.

 

Glass Death Match: Jun Kasai vs Takashi Sasaki

Bardzo dobra walka. Nie dość, że lubię death matche w których wrestlerzy używają szyb to do tego doszedł bardzo dobry wrestling i taka mieszanka spowodowała, że main event spełnił swoje zadanie. W ogóle na ringu już przed rozpoczęciem było trochę szkła z poprzedniej walki i obaj potrafili to wykorzystać. Bumpy na wspomniane szyby może nie były aż tak killerskie, ale później nastąpiła wymiana Back Dropów na resztki tej szyby i to naprawdę urywało jaja, bo obaj po prostu się niszczyli w tych akcjach. Kasai znów strasznie zniszczył sobie plecy, no ale czego się nie robi dla swoich fanów w okresie świąt hehe.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-226307
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

Dragon Gate "Infinity #156" - 06.12.2009

1. FIP World Heavyweight Title: Davey Richards © vs. Masaaki Mochizuki (***3/4)

2. Open the Freedom Gate Title: BxB Hulk © vs. Susumu Yokosuka (****1/4)

 

Słów kilka o gali:

W związku z tym, że mam cholerne zaległości z puroresu i w momencie kiedy piszę ten recap, powoli kończe oglądać gale z 2009 roku, nie powinna dziwić obecność "Infinity" wyemitowanego w dniu moich urodzin :) Odcinek z czasów kiedy Richards pracował dla Dragon Gate USA oraz EVOLVE, aby niedługo później odejść i podpisać ekskluzywny kontrakt z ROH. Pierwsza z dwóch walk na tej gali właśnie wynikała z tej współpracy, bowiem Davey w tamtym okresie dość szybko zdobył FIP World Title. Jego walka z Mochizuki'm zwiastowała nam cholernie stiffowy pojedynek i tak w rzeczywistości było. Tempo chwilami wręcz zawrotne, jednak match przepełniły kopaniny w stójce. Masaaki jak na swój wiek i fakt bycia z jednym z weteranów Dragon Gate pokazał się ze świetnej strony. W drugiej walce świeżo upieczony Open the Freedom Gate Champion - BxB Hulk zmierzył się członkiem New Hazard, Yokosuka. Match wyszedł po prostu świetnie! Długie, ponad 20-minutowe starcie, utrzymane w cholernie szybkim tempie. Masa niewiarygodnych near falli, do tego interwencje ze strony New Hazard. Hulk i Susumu byli naprawdę mocno zabookowani, bowiem w ringu potrafili nieźle pozamiatać widownią, która w wielu przypadkach była przekonana o końcu walki. Zdecydowanie match, który w moim rankingu mieści się w pierwszej 15-tce najlepszych walk 2009 roku!

 

Podsumowanie: Co tu dużo mówić, świetny odcinek "Infinity", w którym nie było słabych stron. Zaledwie 2 walki ale przez 50 minut oglądania tego spektaklu nie szło się nudzić i nie znając wyników, śmiało mógł włączyć się mark mode.

 

Ocena ogólna gali: 8/10

 

 

 

AJPW "Fan Appreciation Day" - 13.12.2009

1. Kikutaro vs. Masakatsu Funaki (1/2)

2. F4 Offer Match: Satoshi Kojima & Mima Shimoda vs. KAI & Hiroshi Yamato (*)

3. Chashao Rope Match: Kaz Hayashi vs. Ryota Hama (*1/4)

4. 3 Way Match - Roppongi "hitomi" Right to Date Single Woman: Osamu Nishimura vs. Masanobu Fuchi vs. Shuji Kondo (**1/4)

5. F-1 Tag Team Title: Keiji Muto & Kannazaki © vs. Shiro Koshinaka & Kendo Kobayashi (*)

6. ALL JAPAN FUTURE: Suwama & Manabu Soya vs. Masayuki Kono & Seiya Sanada (***1/2)

 

Słów kilka o gali:

Niestety, obraz nędzy i rozpaczy. Pierwsze dwie walki bardzo słabe. Kikutaro-Funaki próbowało nadrabiać humorem, jednak wyszło to niezbyt ciekawie, nawet przy bardzo stiffowych kickach Masakatsu. F4 Offer Match pomimo, że Kojima'e partnerowała Shimoda, miał szansę być jedną z najlepszych walk na gali. Tutaj jednak rozczarowanie, bowiem pomimo nawet ciekawego początku, tak na dobrą sprawę w ringu nic specjalnego się nie działo i match dosyć szybko dobiegł końca. Hayashi-Hama nieco lepsze od poprzednich dwóch walk, ale tylko nieznacznie. Fakt, połączenie jr. heavyweight'a z super heavyweight'em mogło zwiastować w miarę solidny match, jednak tutaj wszystko, głównie przez Ryota'e działo się bardzo, bardzo wolno i walka potrafiła przynudzić. W końcu dochodzimy do walki która wyszła solidnie, czyli 3 Way Match. Główna zasługa w tym Nishimury oraz Kondo, którzy wzięli na siebie ciężar prowadzenia pojedynku. Zaryzykuje stwierdzeniem, że udział Fuchi'ego był raczej symboliczny bowiem nic nie pokazał w ringu. Przedostatnia walka, czyli pojedynek o F-1 Tag Team Title miał być z jednej strony niezły a z drugiej, obdarzony typowym, japońskim humorem. Niestety, match zdominował ten drugi czynnik, a więc mieliśmy pokaz udawania innych wrestlerów czy też...łamanie drewnianych patyczków...pośladkami. Honor tej bardzo, bardzo słabej gali uratował main event. Obsada bardzo ciekawa i ja osobiście nie mam powodów do narzekań. W tej walce mieliśmy najwięcej wrestlingu z pozostałych 5 i cała czwórka swoje zadanie wykonała bardzo dobrze. Były zwroty akcji, była dominacja Suwamy, który powalał przeciwników lariatami a na koniec wdarła się dramaturgia. Idealne zakończenie tej bardzo słabej gali.

 

Podsumowanie: AJPW "Fan Appreciation Day" to jedna z najsłabszych o ile nie najsłabsza gala w Japonii w 2009 roku. 2 pojedynki które warto obejrzeć a reszta niech pozostanie bez komentarza. Oglądając ten event odnosiłem wrażenie, że widownia zgromadzona w Korakuen Hall była również chwilami nieco zdegustowana poziomem.

 

Ocena ogólna gali: 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-226474
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  599
  • Reputacja:   3
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wydaje mi się, iż to odpowiedni dział, a fanów sceny niezależnej na tym forum nie brakuje, tak więc zachęcam do zapoznania się z wywiadem z Adamem Colem, którego wrestler udzielił dla nas, dla Polaków.

Miłej lektury ;)

 

http://rohfans.wordpress.com/2011/03/29/adam-cole-wywiad-dla-polski/

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-226482
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

NOAH "Winter Navigation 2009" - 06.12.2009

1. Makoto Hashi vs. Shuhei Taniguchi (**1/4)

2. Akira Taue, Takuma Sano, Junji Izumida & Tsuyoshi Kikuchi vs. Yoshinari Ogawa, Kentaro Shiga, Kishin Kawabata & Genba Hirayanagi (**)

3. Kenta Kobashi, Tamon Honda & Akihiko Ito vs. Bison Smith, Chris Hero & Eddie Edwards (***)

4. Naomichi Marufuji Return Match & Atsushi Aoki Shining Magic 10 Match Series 9th: Naomichi Marufuji vs. Atsushi Aoki (***3/4)

5. GHC Jr. Heavyweight Tag Team Title: Yoshinobu Kanemaru & Kotaro Suzuki © vs. Taiji Ishimori & Ricky Marvin (****1/2)

6. GHC Tag Team Title: Kensuke Sasaki & Takeshi Morishima © vs. Takeshi Rikio & Mohammed Yone (***1/2)

7. GHC Heavyweight Title: Go Shiozaki © vs. Takashi Sugiura (****1/4)

 

Słów kilka o gali:

Ostatnia, duża gala NOAH w 2009 roku zorganizowana w Tokyo Nippon Budokan niewątpliwie przyciągała czterema ostatnimi walkami w karcie. Oczy szerokiej publiczności były skierowane na powrót Marufuji'ego oraz walką o GHC Heavyweight Title, która zapowiadała się wręcz pasjonująco. W openerze spotkali się Hashi oraz Taniguchi. Zrobili dosyć wolną i miejscami aż za bardzo schematyczną walkę, która miała jednak kilka plusów, jak chociażby german suplexy Shuhei'a. Niewątpliwie jego walka z Sekimoto, 1 na 1 byłaby sporym wydarzenie. Match jednak w mojej ocenie wyszedł tylko w miarę poprawnie i nic poza tym. Jeszcze kilka lat temu Hashi był w stanie wykręcić lepszy pojedynek a tutaj z wschodzącą gwiazdą NOAH zrobił walkę, jakich dużo, niczym nie wyróżniającą się. Druga konfrontacja na gali, to 8 Man Tag Team Match. Tutaj nie szło oczekiwać czegoś specjalnego, bowiem obsada była, co tu dużo mówić - bardzo słaba. Trzeba było gdzieś wrzucić kilku emerytów i dobrze, że zrobiono to w takiej formie, niż mieliby razić oczy w pojedynkach będących wyżej w karcie. Najwięcej pokazali Ogawa, Sano i chwilami Taue, co specjalnego zdziwienia na mnie nie zrobiło. Reszta bez historii, typowe zamulanie. Jeśli możemy powiedzieć, że to była słabsza część gali i to po zaledwie dwóch walkach, to od momentu pojedynku japończyków z gaijinami było już tylko lepiej. Match oprócz słynnego trzaskania swoich przeciwników przez Kobashi'ego upłynął pod znakiem efektownej wymiany na linii Ito-Edwards. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że dzięki nim match załapał się na te trzy gwiazdki które mu dałem. Jeszcze raz pozostaje mi ubolewać, że Akihiko zakończył już karierę, bowiem miał wszelkiem predyspozycje aby zawojować jr. heavyweight division w NOAH. Pora przejść do 4 walki gali, w której po kontuzji powracał Marufuji. Match wyszedł miejscami wręcz świetnie. Największym zaskoczeniem było cholernie mocne zabookowanie Aoki'ego, który z jednej strony robił kick out'y po wielu mocnych akcjach, a z drugiej potrafił dosyć długo dominować nad Naomichi'm. Największy plus tej walki to bardzo częste wymiany, które potrafiły rozgrzać widownią zgromadzoną w hali. Jeśli Aoki miał swoich przeciwników, to ta walka powinna ich przekonać do niego. Konfrontacja o GHC Jr. Heavyweight Tag Team Title zapowiadała się kapitalnie. Zapowiedzi zapowiedzmi a w rzeczywistości walka okazała się jeszcze lepsza niż się na to zapowiadało. Match od samego początku wszedł na bardzo wysoki tor i tempo prowadzenia walki mnie osobiście zaskoczyło. Liczyłem bowiem na powolne rozkręcanie matchu a tymczasem cała czwórka praktycznie z miejsca rozpoczęła jedną, wielką wojnę. W zasadzie trzeba samemu zobaczyć co się działo w tym pojedynku, bowiem można byłoby tutaj to wymieniać i wymieniać. Kapitalne zwroty akcji, niewiarygodne near falle oraz po raz kolejny dał o sobie znać ogromny stiff. W 2009 roku chyba nie było tak kapitalnej walki o GHC Jr. Heavyweight Tag Team Title. Zdecydowanie jeden z najlepszych pojedynków 2009 roku, bez dwóch zdań! Przedostatni match tej gali wzbudzał mniejsze emocje niż poprzedni. Przełożyło się to również na jakość walki, która wyszła po prostu bardzo dobrze i nic poza tym. Kapitalna forma Sasaki'ego oraz Morishima'y. Z drugiej strony w mojej opinii korzystniej wypadł Yone niż Rikio ale to tylko moje zdanie na ten temat. Była dramaturgia, ale nie aż w takim stopniu jak w przypadku poprzedniej walki, gdzie końcowe minuty ciężko było oglądać na siedząco. Match był preludium do main eventu, w którym spotkali się Shiozaki i Sugiura. Niewątpliwie ta dwójka była bardzo ważnym ogniwem w rozpoczętym na początku 2009 roku feudzie NOAH vs. NJPW. Obydwoje w tamtym okresie zaliczyli ogromny progress. Sugiura występ(y) w NJPW pokazał wielkiego ducha walki oraz dał znać, że zaczyna powoli liczyć się w batalii o GHC Heavyweight Title. Shiozaki u boku zmarłego w 2009 roku Misawy był jedną z wiodących postaci w NOAH. Kapitalna forma, zwycięstwo z Mitsuharu w Global Tag League. Tak na dobrą sprawę, śmierć Misawy przeszkodziła mu w zdobyciu GHC Tag Team Title. Przeszkodziła, tym bardziej, że podczas pamiętnego wieczoru w Hakata Star Lane, wszystko wskazywało na to, że właśnie ta dwójka odbierze pasy z rąk teamu Akitoshi Saito & Bison Smith. Match Go oraz Takashi'ego na "Winter Navigation 2009" które odbyło się 6 grudnia zapowiadał się zatem pasjonująco, bowiem śmiało można powiedzieć, że stali się generacją wrestlerów która przejęła pałeczkę bo Misawie. Sam match zdecydowanie sprostał oczekiwaniom. Tutaj emocje były budowane powoli, zaczynając od technicznych wymian a skończywszy na batalii rzut za rzut, pin za pin. Zabrakło mi tak na dobrą sprawę jednak większej dramaturgii na koniec, gdzie widz nie znający wyników z tej walki oglądałby końcówkę na stojąco. Mimo wszystko, świetny pojedynek.

 

Podsumowanie: NOAH po dosyć słabszych galach w poprzednich miesiącach, tym eventem pokazało, że nadal jest silne. Fakt, był kontuzjowany chociażby KENTA, jednak i bez niego event wyszedł bardzo dobrze. W zasadzie tylko 2 słabsze walki, co zaskakuje mając w pamięci poprzednie eventy. Jeśli ktoś nie widział, gala warta obejrzenia i to bez dwóch zdań.

 

Ocena ogólna gali: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-226518
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

Michinoku Pro 16.12.2010

Kinya Oyanagi & Ryuichi Sekine vs Kesen Numajiro & Daichi Sasaki

Walka nie była pokazana w całości i dlatego przez dłuższe chwile myślałem, że to single match, bo na ringu ciągle było dwóch wrestlerów, a pozostała dwójka musiała prowadzić brawl gdzieś z dala od ringu. Nic ciekawego jednak nie było w końcówce i nie był to opener z tych które rozgrzewają publiczność. Raczej typowe wprowadzenie do gali, które zostało przyćmione minutą ciszy przed walką w hołdzie zmarłemu Gran Naniwie.

 

Jinsei Shinzaki & TAKA Michinoku vs Ultimo Dragon & FUNAKI

Może nie było źle, ale walka opierała się głównie na humorze i trochę ucierpiał na tym cały pojedynek, bo jednak za krótko to trwało, żeby robić taką mieszankę. Jeden z lepszych momentów to TAKA próbujący naśladować chodzenie po linach Shinzakiego i jak nie trudno się domyślić nie szło mu to zbyt gładko. Widząc taką obsadę na pewno liczyłem na więcej.

 

Fujita "Jr." Hayato & Takeshi Minamino & Maguro Ooma & Rasse vs Kenou & Yapper Man #1 & Yapper Man #2 & Kenbai

Całkiem niezła, szybka walka w której cały czas coś się działo. Oczywiście najciekawiej w ringu było gdy naprzeciw siebie stawali Kenou i Hayato, ale szkoda też że było tego typu wymian tak mało. Każdy w tej walce zrobił swoje i dzięki temu tempo przez cały czas trwania pojedynku było na równym niezłym poziomie. Pozytywnie, ale bez rewelacji.

 

Dick Togo vs Rui Hyugaji

Naprawdę przyjemna walka. Zaczęło się od technicznych wymian w parterze, później cała walka opierała się głównie na całkiem dobrym brawlu. Rui mógł liczyć na interwencje kolegów z Michinoku co dodało walce dramaturgii, bo w typowym starciu 1 vs 1 zdecydowanym faworytem był Togo. Osobiście jeszcze mocniej rozpisałbym pod koniec Hyugajiego, żeby Togo bardziej odczuł tą końcówkę. Nie będę jednak narzekać, bo emocje były i było na czym oko zawiesić.

 

Great Sasuke & Ricky Fuji & Ken45° vs Shu Sato & Kei Sato & Taro Nohashi

Liczyłem na dobry main event, ale po chwili zorientowałem się, że całość pójdzie jednak w kierunku humorystycznym. Głównie brawl poza ringiem powoli zaczynał mnie nudzić tym bardziej, że podobną walkę w podobnej obsadzie oglądałem kilka dni wcześniej na gali Freedoms, ale jak się okazało moje obawy były niepotrzebne. Warto na ten pojedynek rzucić okiem przede wszystkim dlatego, że podczas trwania walki wrestlerzy do osłabiania przeciwników używali demontowanego przez nich systematycznie ringu i wyszło to naprawdę ciekawie. Właśnie ta innowacyjność przykuła moją uwagę, bo jeżeli chodzi o poziom walki to cały czas było średnio poza kilkoma zrywami. Najfajniejszego bumpa przyjął chyba Sasuke, który po zakończeniu tej dziwnej co by nie mówić walki zaśpiewał dla publiczności.

 

 

EVOLVE 6 Aries vs Taylor 2010

Drake Younger vs Silas Young

Średni opener w którym więcej oczekiwałem od Youngera, który nie potrzebuje hardcore'u żeby zrobić dobrą walkę, ale tutaj wypadł jakoś leniwie. O wiele lepiej oglądało mi się Silasa i chociaż zdaje sobie sprawę, że raczej w EVOLVE większej kariery nie zrobi to w tym akurat starciu na zwycięstwo zasłużył.

 

AR Fox vs Scott Reed vs Rich Swann vs Tony Nese

Dla większości był to debiut, a dla Swanna zaledwie druga walka, więc każdy chciał się pokazać z dobrej strony. O Foxa i Swanna byłem spokojny, ale Reed i Nese to była dla mnie tajemnica i muszę przyznać, że raczej się na nich nie zawiodłem. Zrobili swoje, byli oczywiście w cieniu bardziej efektownych kolegów, ale z całą pewnością nie zawiedli podczas tej walki.

 

Kyle O'Reilly vs Bobby Fish

Lubie obu wrestlerów, ale kibicowałem Fishowi, bo Sapolsky na dzień dobry zaserwował mu solidny losing streak. Niby walczył z największymi gwiazdami sceny niezależnej w USA, ale też on do takiego miana kandyduje i myślę, że ma szanse w tym roku się wybić, bo jak nie to nie zdziwię się jak znów wybierze Japonię i tam będzie częściej walczyć. Walka z Kylem wyszła nieźle, nie było rewelacji, ale panowie kilkoma wymianami pokazali, że potrafią poruszyć publikę, a Bobby zanotował pierwsze zwycięstwo i trzeba trzymać kciuki, żeby częściej mógł udowadniać jak wszechstronnym jest zapaśnikiem.

 

Super Smash Bros. vs Up In Smoke

Przyjemna walka. Nie było może zbyt długo, ale dzięki temu cały czas coś się działo. Liczyłem, że Uno zafunduje trochę humoru, ale całość opierała się na ring skillsach i nie będę już wybrzydzać skoro wyszło przyzwoicie. Debiut Uno i Dosa wypadł dobrze i jestem ciekaw co tam dla nich planują, bo wydaje mi się, że akurat ten tag team idealnie pasuje do projektu jakim jest EVOLVE.

 

Homicide vs Jon Moxley

Kolejny debiut, tym razem Homicide'a. Walka opierała się głównie na bardzo dobrym brawlu i elementach podstawowego hardcore'u, czyli np. krzeseł. Kiedy jednak walka przenosiła się z powrotem na ring to było trochę mniej emocji i czuć było, że obaj lepiej czują się w czymś bardziej dzikim. Po walce pokazał to właśnie Notorious 187, bo wprowadził naprawdę fajny klimat. Mimo, że nie lubię akcji typu nacinanie przeciwnika widelcem czy śrubokrętem to wykonaniu Homicide'a wyglądało to naprawdę killersko i po walce odczuć było klimacik jaki tam panował.

 

Ricochet vs Adam Cole

Naprawdę dobra walka. Działo się dużo, było szybkie tempo i niezłe wymiany. Brakowało może mocniejszych near falli, ale jednak pod koniec dałem się wkręcić i walka mocno potrafiła zaciekawić. Liczyłem, że Ricochetowi pozwolą na Double Moonsault, ale jednak było to dość spore ryzyko, bo sufit był niestety dość nisko. Jeżeli chodzi o wspomniane wcześniej tempo to chyba najlepsza walka i jedna z najlepszych jeżeli chodzi o pure wrestling na całej gali.

 

Jimmy Jacobs vs Johnny Gargano

Nie napalałem się na tą walkę, bo w starciu tak dwóch charakterystycznych gimmicków różnie to bywa, ale akurat w tym pojedynku wszystko miało swój balans. Nie było szaleństwa poza kilkoma spotami, ale końcówka w miarę mi to wynagrodziła, bo byłem już prawie pewny zwycięstwa Jacobsa, a Gargano sprytnie wykorzystał swoją pozycje po Contra Code i zdołał pokonać Jimmy'ego z zaskoczenia.

 

Austin Aries vs Chuck Taylor

Ciesze się, że Aries znów będzie się pokazywał w jakimś ważniejszym projekcie, bo jest to jeden z moich ulubionych wrestlerów. Walka była niezła, bez żadnych genialnych wymian czy jakichś niesłychanych emocji, ale było naprawdę w porządku. W końcówce działo się natomiast bardzo dużo i trochę żałowałem, że nie było jeszcze jednego near fallu, bo Austin zdecydowanie za łatwo sobie w ostatnich minutach poradził z Taylorem, a ten przecież wyszedł do walki z bilansem 4-1, więc mógł zostać lepiej rozpisany. Podsumowując, EVOLVE zrobiło niezłą galę, ale jednak brakowało mi przynajmniej jednej konkretnej walki, która byłaby godna zapamiętania. Całość oglądało się z przyjemnością, ale jednak ten jeden hit sprawiłby, że wrażenie byłoby lepsze niż tylko ok.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-226666
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

PWG Kurt RussellReunion II

 

Peter Avalon, Caleb Konley, ODB & Jake Manning vs. Cedric Alexander, Brandon Gatson, Candice LeRae & Willie Mack

Długo się zbierali do rozpoczęcia tej walki, ale później wyglądało to naprawdę nieźle. Sporo chaosu, kiedy to jedni wchodzili do ringu, by wyrzucić drugich, ale było to w miarę ogarnięte. Bardzo mnie to nawet ucieszyło, kiedy w jednej drużynie znalazło się trzech naprawdę fajnych dla oka zapaśników: Alexander, Gatson i Willie Mack, który w każdej walce mnie zaskakuje swoją sprawnością. Ten jego frog splash to poezja. Jak taki potwór spadnie z takim impetem na drobnego przeciwnika, to naprawdę może zaboleć.

 

Mr. Aquila vs. Rey Bucanero

Klimaty lucha libre są mi obce, zatem Reya Bucanero - choć słyszałem o nim parokrotnie - to widziałem w swoim życiu po raz pierwszy. W pamięci pozostanie mi akcja Aquila, kiedy to wykonał lot nad narożnikiem i wylądował za barierkami, by później wykonać efektowny somersault (?) na będącego wśród publiczności Bucanero. Nie wiem który z nich jest bardziej utalentowany, ale w tym konkretnym pojedynku lepsze wrażenie pozostawił, przynajmniej w moim odczuciu, Mr. Aquila.

 

Shane Helms vs. Joey Ryan

Warto zwrócić uwagę na gadkę przed walką Helmsa, kiedy to wystąpił w koszulce "PG Sux", no i posypały się chanty "HBK", co jak mniemam dotyczyło tego, o czym parę miesięcy temu pisało się w newsach. Natomiast już po zdjęciu koszulki, kiedy to Helms został w tym swoim kombinezonie, w oczy rzucał się... jego brzuch. A co do samej walki, to krótko: nic się w niej ciekawego nie działo, wynudziłem się. W takiej formie Shane jedyne, gdzie się nadaje, to do tagu z Mattem.

 

Low Ki vs. Davey Richards

Jedna z dwóch-trzech najciekawiej zapowiadających się walk w karcie. Co tu dużo mówić, zobaczyliśmy dwóch świetnych wrestlerów, więc wymagania były spore. I myślę, że nie ma co narzekać, bo dostaliśmy dobrą, może nawet bardzo dobrą walkę. Spodziewałem się wielu stiffowych kopniaków i ich nie zabrakło, było też parę ładnych wymian. Z dobrej strony po swoim powrocie pokazał się Low Ki i oby tak dalej.

 

Jake "The Snake" Roberts vs. Sinn Bodhi

Wiadomo, że nie mogła to być walka, która powaliłaby swoim poziomem, ale nie to jest w tym wszystkim przecież najważniejsze. Ładne chanty przez całą walkę: "Thank you, Jake" czy "Hall of Famer" sprawiły, że Robers musiał jeszcze przed walką wycierać łzy napływające do oczu. Tak czy inaczej pożegnalna walka, następnym krokiem powinno być wprowadzenie chyba do tej galerii sław?

 

Legends Wrestleroyal

Wielką niespodzianką było pojawienie się Mean Geane'a, któremu zdarzyła się mała wpadka, kiedy to... zapomniał, że miał jeszcze powiedzieć kilka rzeczy. No cóż, wiek robi swoje. Tak czy inaczej: o poziomie nie ma co wiele mówić, ale na pewno jest to gratka dla fanów oldchoolu, których można spotkać nawet i na Attitude.

 

Chris Hero vs. Kevin Steen

Długo kazano mi czekać, ale w końcu doczekałem się pojedynku mojego ulubieńca na scenie niezależnej (Chris Hero). Szczerze mówiąc, początkowo średnio mi się to podobało. Nie lubię takiego ganiania się wśród publiki, ale wystarczyło, że wrócili do ringu i z minuty na minutę podobało mi się to coraz bardziej. Nie była to krótka walka, ale gdy tylko się skończyła, żałowałem, że nie trwa jeszcze parę minut. Dobry mecz, który obok starcia Low Ki z Richardsem na chwilę obecną to dwie wyróżniające się walki.

 

The Cutler Brothers vs. Rocknes Monsters vs. Taylor Boys vs. Young Bucks

Nie będzie żadnego zaskoczenia. Walka szybka, praktycznie bez przestojów, dużo akcji tradycyjnych dla obu drużyn. Zaletą takich walk jak ta jest to, że niemożliwe jest właściwie spowolnienie tempa. Jeden wyleci z ringu, to wpada drugi i pokazuje swój repertuar ciosów. W poprzednich walkach, które zrobiły na mnie wrażenie (Low Ki vs. Richards, Hero vs. Steen) mieliśmy starcia 1vs1, zatem pewne było, że zobaczymy parę zwolnień. Fajna rzecz miała miejsce już po walce, kiedy to Steen wparował, zrobił rozpierdziuchę i wykonał na jednym ze zwycięzców przedziwną akcję.. wyniósł go na powerbomb i pierdyknął nim za siebie, w narożnik. To było naprawdę mocne.

 

Claudio Castagnoli vs. El Generico

No i po ciekawej walce tagów przyszedł czas na udany main event. Pozytywem na plus było to, że Castagnoli nie trzaskał tylu uppercutów w trakcie walki. Wiem, że to jego firmowe ruchy, no ale czasem warto trochę zluzować i zastąpić to czymś innym. Kolejnym pozytywem było to, że - choć Generico miał "kontuzjowane" kolano - to nie mieliśmy zakładania tysiąca dźwigni na nią, tylko wszystko toczyło się w fajnym tempie, naprawdę całość wyszła bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-227097
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

CZW "Status Update: Fantastic!" - 12.03.2011

1. tHURTeen vs. Ruckus (**)

2. For Akuma's Best of the Best X Spot: Akuma vs. Ty Hagen (**)

3. Ryan Eagles vs. Mark Briscoe (**)

4. Jay Briscoe vs. Sabian (**1/4)

5. 3 Way Qualifier for the Best of the Best X: AR Fox vs. Ryan McBride vs. Alex Colon (***)

6. Ultraviolent Rules Match: DJ Hyde vs. Greg Excellent (1/2)

7. 6 Man Tag Team Match: Drew Gulak, Drake Younger & MASADA vs. Danny Havoc, Scotty Vortekz & Homicide (***)

8. CZW World Heavyweight Title (Special Guest Referee: Jon Moxley): "Ego" Robert Anthony © vs. Devon Moore (***1/4)

 

Słów kilka o gali:

"Status Update: Fantastic!" już w samych swoich początkach nie zachwycała swoją kartą. Praktycznie dwóch ostatnich pojedynków w karcie + walki o miejsce w turnieju "Best of the Best X" nic specjalnego tutaj nie było na etapach zapowiedzi. Planowana walka Joker vs. Mark Briscoe finalnie nie doszła do skutku, bowiem ten pierwszy musiał po raz kolejny opuścić CZW na rzecz zobowiązań wobec Armii Amerykańskiej w której służy od ładnych paru lat. Przechodząc jednak do gali, dostaliśmy openera w postaci powracającego po 1-miesięcznej przerwie tHURTeen'a (w styczniu zdziesiątkowanego przez Devon'a Moore'a) z Ruckus'em. Walka jednak nie porywała. Ruckus co prawda wykonał kilka swoich sztandarowych akcji, jak chociażby razzle-dazzle ale nic poza tym. Jego przeciwnik też niczym specjalnym nie zachwycał. Fakt, walka nie nudziła bo praktycznie co chwilę coś się działo, jednak była stosunkowo krótka i praktycznie bez emocji. Drugi pojedynek to po raz kolejny batalia o przejęcie czyjegoś spotu w turnieju BOTBX. W tym wypadku padło na Akume, który zdobył sobie miejsce na turnieju podczas "Cage of Death XII". Walka z Hagen'em, czyli Tyler'em Veritas'em była odrobinę lepsza niż opener. Z racji tego, że walka toczyła się o jakąś stawkę, wkradła się pod koniec dramaturgia. Niestety, mi to dupy nie urwało bo powodów tutaj nawet do tego nie było. Match w zasadzie bez historii. Hagenowi ostatnio urodziło się dziecko, więc niech lepiej wrestling odpuści sobie na jakiś czas i nim się zajmie. Trzecim pojedynkiem miała być konfrontacja na linii Joker-Mark Briscoe, jednak ze wspomnianego wcześniej powodu, nie doszło do tej walki. W ringu pojawił się Ryan Eagles, który tym razem wystąpił w głównej karcie gali (na "Twelve" stoczył match z Kit'em Osbourne'm na tapingu "Wired TV"). Krótkie promo i w ringu pojawił się Mark Briscoe, z którym przyszło mu się zmierzyć. Walka jednak była średnia i była zarazem kolejnym, trzecim już matchem na tej gali który po prostu mnie nie zachwycił. Pod koniec walki pojawił się Sabian, który zaatakował Briscoe, przez co ten wygrał przez dyskwalifikację. Black Jeez nieco poznęcał się nad Mark'em, jednak na ratunek przybiegł mu Jay, co doprowadziło do kolejnej walki. Czwarty pojedynek gali i odrobinę lepszy od pozostałych trzech, ale tutaj również nie ma czym się zachwycać. Briscoe Brothers w jednych z najsłabszych walkach gali?! Niestety, ale w CZW jest to możliwe i pokazuje zarazem jak nieporadny jest creative team. Kolejna walka bez historii. Na szczęście 3 Way Match o miejsce na BOTBX przyniósł wraz z sobą oczekiwany poziom. Pierwotnie w walce miał wziąć udział również Aaron Arbo, ale ten nabawił się kontuzji kilka dni przed galą i jego udział został odwołany. W tym 3 Way Match'u dostaliśmy praktycznie to, czego oczekiwaliśmy. Były zwroty akcji, było high-fly. Wyszedł naprawdę fajny match, z oczekiwanym przeze mnie zwycięzcą i zarazem ostatnim uczestnikiem BOTB. Dobra walka. Niestety, ale kolejny match w którym każdy fan ultraviolentu oczekiwał chociażby trochę namiastki dzikości, rozczarował. Hyde-Excellent polegało generalnie na tym, że DJ za wszelką cenę próbował zmusić Greg'a do tego, aby z nim walczył. Tak więc Excellent przeleciał chociażby przez szybę, czy zaliczył jeszcze kilka mniejszych czy większych akcji. Greg jednak nie chciał walczyć, nawet będąc zalanym krwią. Ciężko ocenić tą walkę. Patrzeć jednak trzeba z perspektywy feudu który nieco potrwa. Tutaj bowiem mieliśmy pod koniec tej pseudo-walki moment, że będąca u boku Hyde'a - Kylie Pierce, zajęła się Greg'em. Prawdopodobnie powoli będziemy mieli heel turn Hyde'a, co wydaje się być rzeczą oczywistą, aczkolwiek nie wiadomo jeszcze jak całość rozwiąże się. Wydaje się, że feud na linii Hyde-Excellent potrwa jeszcze nieco. Przedostatnia walka to jak amerykanie mają zwyczaj powiadać "Huge 6 Man Tag!". Powroty do CZW po występie na "Cage of Death XII" zaliczyli MASADA oraz Homicide. Vortekz zabandażowany po tym, jak tydzień wcześniej na gali IPW dostał fireball'a od Younger'a. Sam match naprawdę dobry, tym bardziej, że mieliśmy tutaj dość spory chaos. Walka toczyła się zarówno na, jak i poza ringiem. Forma Homicide'a nadal nie za dobra, jednak w takim pojedynku było do skrzętnie maskowane, co umożliwiło mu stać się jedną z ważniejszych postaci tej walki. Tym oto sposobem dotarliśmy do main eventu. Świeżo upieczony CZW World Champion - Robert Anthony bronił swój pas po raz pierwszy a jego przeciwnikiem był Devon Moore, który title shot zdobył miesiąc wcześniej na "Twelve" po dzikiej walce z Younger'em. Walka zdecydowanie pokazała, że ma potencjał i jak na poziom CZW, nie było tutaj powodów do narzekania. Match był dość długi, bez specjalnych przestojów. Najważniejsze jednak jest to, że pojawiły się momenty dramatyczne, gdzie widz był w stanie kupić to, że Moore zdobędzie CZW World Title. Koniec końców, interwencja ze strony Moxley'a dała wynik walki. Po matchu mieliśmy interwencje ze strony Sabiana oraz Briscoe Brothers, co ustaliło nam match na BOTBX o CZW World Heavyweight oraz CZW World Tag Team Titles: The Briscoe Brothers © & Devon Moore vs. Robert Anthony © & Philly's Most Wanted /w. Jon Moxley.

 

Podsumowanie: "Status Update: Fantastic!" nie zachwycało, jednak 3 dobre walki nieco podwyższyły ocenę gali. Event jednak bez większej historii, głównie dlatego, że nie pojawiło się kilka nazwisk jak chociażby Adam Cole czy też Sami Callihan, którzy w tym samym czasie walczyli podczas wXw "16 Gold Carat Tournament" w Niemczech.

 

Ocena ogólna gali: 5+/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-227813
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

IWA-DS Carnage Cup 2011

Thumbtack Kickpads: Chris Dickinson vs Jonny Mangue

Przeciętny opener. Kilka mocniejszych akcentów, ale ogólnie to nie był to opener który mógłby porwać widza. Dobrze, że wygrał Dickinson, bo on był w stanie więcej zaoferować podczas turnieju niż Mague, który opierał swoją postać głównie na takim, a nie innym gimmicku i dość gładko przegrał.

 

Carpet Strip Mayhem: Jimmy Feltcher vs Pinkie Sanchez

Straszna nuda. Dwa bardzo podobne do siebie gimmicki, które się ze sobą spotkały od początku nie wróżyły niczego dobrego. Feltcher ledwo się poruszał po ringu, a niektóre typowo gejowskie akcje w ogóle mnie nie bawiły. Pinkie również nie pokazał niczego ciekawego, ale już miał za sobą występ w TOD, więc głównie ze względu na jego star power od razu uznałem go za jednego z faworytów do zwycięstwa.

 

Smash, Pow, B@M!: Danny Havoc vs Matt Tremont

Walka w której większość akcji przyjmował jednak Tremont i to on bardziej się poświęcił dla dobra show. Havoc wypadł średnio, ale głównie ze względu na taki, a nie inny booking dzięki któremu miał po prostu przejść przez pierwszą rundę bez większego szwanku.

 

Barbwire Boards & Weapons: Viper vs Devon Moore

Liczyłem na coś ciekawszego, walka opierała się głównie na brawlu i wykorzystywaniu przeróżnych przedmiotów co absolutnie mnie nie ruszyło. Jedynie Moore momentami grający na bębnie który potem rozwalił na głowie Vipera parę razy sprawił, że walka wywołała u mnie uśmiech na twarzy, ale bardziej ze względu na humor niż na ring skillsy czy bumpy.

 

Pits of Hell: Neil Diamond Cutter vs David Day

Bardzo wyrównane i naprawdę ciekawe starcie. Obaj pokazali się z dobrej strony, były zmiany przewag, near falle i niezłe hardcore'owe spoty. Szkoda, że tak dobra walka miała miejsce już w pierwszej rundzie i że nie mogli obaj awansować dalej, bo patrząc na inne pary to obaj zdecydowanie przyćmili resztę. Jak się później okazało jeden z bardziej pozytywnych momentów gali i chyba najlepsza walka.

 

SAW Deathmatch: John Rare vs Spider Boodrow

W tej walce z kolei miały miejsce najbrutalniejsze akcje z tą jedną, która ma mało wspólnego z wrestlingiem, ale fani deathmatchów już nie takie rzeczy widzieli. Chodzi o to, że Rare dźgnął w ramie Spidera nożem! Nie był to miły dla oka widok i trochę mnie to zniesmaczyło, ale skoro obaj się na takie coś zgodzili to już ich sprawa. Na koniec biedny Boodrow połamał swoim ciałem stół i uderzył głową o ziemie rozcinając sobie skórę. Walka do zapamiętania właśnie przez te dwie akcje.

 

Phil Macchio vs Jeremy Flynt

Typowy przerywnik w turniejach tego typu. Dwaj zawodnicy dostali szanse pokazania się i średnio ją wykorzystali. Słaba walka która opierała się głównie na odgrywaniu gimmicków przez obu panów.

 

Light Tube Doors: Danny Havoc vs Devon Moore

Bardzo liczyłem na tą walkę, ale zawiodłem się na całej linii. Obaj nie pokazali niczego z czego są znani i poza kilkoma spotami nie było na czym oka zawiesić. Myślałem, ze po takim wydawałoby się gładkim kolejnym meczu Havoc to zdecydowany faworyt, ale jak się później okazało, myliłem się.

 

Loose Light Tubes & Weapons: Chris Dickinson vs Pinkie Sanchez

Kolejna walka w której Pinkie nie pokazał nic, ale też bez problemu awansował, bo to jego rywal brał na siebie najcięższe do przyjęcia akcje. Dickinson też nie błyszczał jakoś specjalnie i w tym momencie turnieju byłem już mocno poirytowany postawą niektórych zawodników i ogólną rozpiską całego turnieju.

 

Exorcist Deathmatch: John Rare vs Neil Diamond Cutter

Kolejna dobra walka z udziałem Cuttera, który już po pierwszym pojedynku był moim osobistym faworytem. W tym starciu znów pokazał się z pozytywnej strony, atakował, przyjmował bumpy i dawał z siebie wszystko. Niestety nie dawałem mu większych szans w finale, bo był strasznie wymęczony i widać było kto jako jeden z nielicznych albo jako jedyny wykonał dobrze swoje zadanie.

 

Hardcore Rumble

Kilka nowych twarzy i ogólny chaos jaki panował w tej walce sprawiły, że walka nie zapada w pamięć. Całość opierała się na uderzaniu przeciwnika jakimś przedmiotem i dopiero pod koniec miała miejsca jakaś mocniejsza akcja. Liczyłem na coś szybkiego co podniosłoby poziom show, ale dostałem kolejną dawkę słabej jakości brawlu.

 

Chrisjen Hayme vs Freakshow

Walka o IWA-DS World Title. Hayme próbował dotrzymać kroku Freakshowowi jeżeli chodzi o hardcore, a ten drugi próbował pokazać w miarę zjadliwe ring skillsy i wyszła mocno średnia mieszanka. Na szczęście pod koniec pojawił się Billy Gram i opluł Hayme'a jakąś mazią, a Tremont zaatakował go od tyłu i to dało pas Freakshowowi. Jak się okazało Gram reaktywował w IWA-DS stajnie Cult Fiction! I to chyba będzie najbardziej pamiętny moment tej słabej gali.

 

Tables, Ladders, Light Tubes, & Chairs: Pinkie Sanchez vs Neil Diamond Cutter vs Matt Tremont

Tak, tak to nie pomyłka. Danny Havoc nie mógł kontynuować walki i zastąpił go członek Cult Fiction Matt Tremont! Od razu wykonał Piledrivera na Cutterze i go spinował. Myślałem, że po takim początku to będzie pewny zwycięzca, ale na szczęście Pinkie się w porę obudził i pokazał kilka niezłych akcji w main evencie. Sam może niczego dzikiego przez cały turniej nie przyjął, ale Tremontowi się solidnie oberwało i dwa spoty zapadły w pamięć. Ogólnie rzecz biorąc turniej wyszedł bardzo słabo i jeżeli ktoś chciałby zobaczyć tą gale z czystej ciekawości to odradzam.

 

 

NOAH Great Voyage In Tokyo 2011

Takeshi Morishima vs Makoto Hashi

Zaciekawiło mnie to zestawienie, ale podczas walki byłem zadowolony. Było krótko, ale Hashi solidnie mnie rozbawił kiedy chciał iść na wymiany z Morishimą i po chwili ledwo się trzymał na nogach. Takeshi spokojnie wygrał walkę, ale Makoto kilka razy solidnie go uderzył i widać było pasje w jego oczach haha.

 

Akitoshi Saito & Masao Inoue vs Taiji Ishimori & Kentaro Shiga

Słaba walka. Dobrze, że Shiga i Inoue znaleźli się w jednej walce, bo później nie było dla nich już miejsca w karcie, a najlepiej takie gnioty pokazywać na początku. Największy plus tej walki to nie Ishimori, a bardzo solidny Saito, który był głównie w natarciu i pewnie dzięki temu potrafił wypaść pozytywnie.

 

Mohammed Yone & KENTA & Yoshinobu Kanemaru & Genba Hirayanagi vs Kensuke Sasaki & Takashi Okita & Kento Miyahara & Satoshi Kajiwara

Starcie stajni Disobey z Kensuke Office. Liczyłem, że Sasaki mając takich partnerów sam weźmie na siebie ciężar walki i znów pokaże się z dobrej strony, ale walka opierała się głównie na brawlu poza ringiem i trochę wiało nudą. Nie to było jednak najważniejsze. Podczas trwania walki, niedawno przyjęty do stajni KENTA wraz z partnerami odwrócił się od Yone! Tym samym Yone niejako musi przejść face turn, a jego program z KENTĄ zapowiada się naprawdę ciekawie.

 

Jun Akiyama vs Yutaka Yoshie

Słabo, ale myślałem, że będzie jeszcze gorzej. Yoshie widząc kogo ma za rywala wyraźnie się starał, ale Jun nie miał zbyt dużo do powiedzenia i jedyne na czym się skupiał to na wykonaniu jakiejś akcji na różowym grubasku. Najpierw udało mu się wykonać Explodera z narożnika, a później jeszcze jednego i dzięki temu pokonał rywala. Jeżeli Akiyama chce szybko wracać do formy to musi dostawać bardziej wymagających rywali, bo w innym wypadku może być trudny do oglądania.

 

GHC Jr. Heavyweight Tag Team Title: Naomichi Marufuji & Atsushi Aoki vs Yoshinari Ogawa & Ricky Marvin

Bardzo przyjemna, wyrównana walka z dużą ilością spotów i near falli. Największe słowa uznania należą się Marvinowi, który walczył za dwóch i znów wypadł naprawdę świetnie. Ogawa jest naprawdę ciężki w oglądaniu i znów jedyne co pokazywał to jego charakterystyczne Jawbreakery i walka opierała się głównie na wymianach Marvin vs Aoki albo Marvin vs Marufuji. Może to i lepiej, ale za partnera Marvina wolałbym oglądać Fisha niż będącego bez formy Ogawe i byłoby pewnie jeszcze lepiej.

 

GHC Jr. Heavyweight Title: Kotaro Suzuki vs Katsuhiko Nakajima

Kolejna bardzo dobra walka w obronie pasa w wykonaniu Suzukiego. Starcie było na podobnym poziomie do walki z Edwardsem albo nawet lepsze, bo Nakajima był jeszcze bardziej wymagającym przeciwnikiem. Wiele niesamowitych, stiffowych wymian i emocje do samego końca. Szkoda, że Katsuhiko nie wybił jeszcze ten jeden raz, bo wtedy byłbym w pełni usatysfakcjonowany, a tak byłem tylko bardzo zadowolony hehe. Ciekawe jaki NOAH planuje run z pasem Suzukiego, bo rywali w tej dywizji jest kilku i wiele walk to będzie jedna wielka wyrównana batalia.

 

GHC Tag Team Title: Yoshihiro Takayama & Takuma Sano vs Go Shiozaki & Shuhei Taniguchi

Średnia walka, bo Shiozaki nie był w pełni dysponowany i walczył ze złamanym palcem, ale i tak widać było, że daje z siebie wszystko. Liczyłem na więcej jeżeli chodzi o Taniguchiego i przede wszystkim na mistrzów. Sano który miał bardzo dobry początek roku w tej walce wypadł średnio, a Takayama nie potrafił wziąć ciężaru walki na swoje barki. Mogło być lepiej.

 

GHC Heavyweight Title: Takashi Sugiura vs Giant Bernard

Liczyłem na więcej. Bernard osłabiał ciągle plecy Sugiury, które kontuzjował podczas podpisywania kontraktu na gali wcześniej. Psychologia ringowa stała na wysokim poziomie, ale brakowało mi większej ilości typowych wrestlingowych akcji. Giant dominował przez większość walki, a potem dość gładko przegrał i tej emocjonującej końcówki też mi brakowało. Szkoda, że nawet Bernard nie został zabookowany pod koniec walki na równi z mistrzem, bo to w pojedynkach z udziałem Sugiury jest największa bolączka. Z tego co wiem to jego kolejnym rywalem będzie Murdoch i jestem strasznie ciekawy co pokaże.

 

 

Dramatic Fantasia #301

1. Young Drama Cup: Takao Soma vs Keisuke Ishii

2. Young Drama Cup: Shigehiro Irie vs Yukihiro Abe

3. Michael Nakazawa vs The Great Kojika

4. 6 vs 3 Handicap Rumble: Sanshiro Takagi, Toru Owashi & DJ Nira vs HARASHIMA, Kota Ibushi, Danshoku Dino, GENTARO, KUDO & Tanomusaku Toba

5. Hikaru Sato & Tomimitsu Matsunaga vs Dick Togo & Yasu Urano

 

Kolejna słaba Dramatic Fantasia. Young Drama Cup znów skrócony do minimum i ciekaw jestem czy chociaż finał będzie pokazany w całości. Walka Nakazawy i Kojiki opierała się głównie na humoru i też nie oferowała niczego ciekawego. Handicap Rumble miało pozytywne momenty i to chyba najlepsze minuty tego odcinka. Momentami brakowało sensu, ale przecież z tego typu walk DDT słynie, więc byłem w miarę zadowolony. W main evencie całość opierała się na promocji pierwszej obrony pasa w wykonaniu Sato, który zmierzy się z Togo. Słaba końcówka roku jeżeli chodzi o Fantasie i liczę na solidną poprawę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-227858
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Shimmer vol. 35

 

Melanie Cruise vs. Jessica James

Od razu dało się zauważyc przewagę wzrostu Melanie. Po kilku szybkich akcjach James, Cruise przejęła inicjatywe i tak musiała wyglądać ta walka do końca. Jessica kilkoma ciekawymi akcjami starała się kontratakować i walka w miarę dobrze przez to się ogladało. Nie wystarczyło to i zasłużenia zwyciężyła wyższa z przeciwniczek. Melanie pokazała, że ma duża siłe i podniosła James gdy trzymała ją w czymś w rodzaju gogoplaty.

 

Mercedes Martinez vs. Misaki Ohata

Zadziwiająco nisko znalazła się ta walka w karcie, bo pojedynek był dobry i na poziomie wysokich umiejętności obu. Podobnie jak w poprzedniej walce Mercedes jest znacznie wyższa i silniejsza. Z tego wynikała jej przewaga. Jak powiedziała Martinez wygrała 6 ostatnich swoich walk, choć jak sobie przypominam raczej nie były przeciwniczki z najwyżyszej półki. Jednak streak i tak jest imponujący i zasługuje na title shota.

 

Nikki Roxx & Ariel vs. Daizee Haze & Tomoka Nakagawa

Nie wiem w jaki sposób Ariel dalej utrzymuje się w rosterze shimmer. Raczej nie są to umiejętności, wygląd czy sylwetka sportowca. Nikki spędziło większość czasu na ringu i dzięki temu mieliśmy ciekawą walkę. Dodatkowo Daziee pokazała, że jest bardzo dobrych heelem i potrafi improwizować. Użyła kanapkę od fana przeciwko Ariel, ale również woreczek w jakim była kanapkę i dusiła przeciwniczkę. Śmiesznie wyglądało jak Nakagawa trzymała Ariel a Daziee zamiast ją atakować psuła fryzurę przeciwniczce. Po chwili chyba się zorientowała, że coś nie tak i zaczęła używać pięści. Haze i Tomoka dobrze współpracowały i wygląda, że dłużej będą tagiem, szczególnie, że zaczynają wygrywać.

 

Allison Danger vs. Veronika Vice

Zupełnie nie interesowała mnie ta walka. Rewanż za walka z poprzedniej. Techniczna walka , ale nic specjalnego. Vice jest kolejna zawodniczka, która ma się wypromować na Danger by pójść wyżej w karcie.

 

Serena Deeb vs. Portia Perez

Dobre promo Perez na poprzedniej gali wobec Deeb. Wypomniała jej, że sprzedała sie u Vinca i teraz szuka taniego popu emocjonalnym speechem. Portia cała walkę świetnie radziła sobie jako heel co chwilę szukając sposobu do oszukiwania. Jak na umiejętności obu walka wypadła dobrze. Wygrana dzięki interwencji Nicole to dobre rozwiązanie na początek feudu, bo zapowiada się dłuższa rywalizacja między obiema paniami. Choć Perez staje się wrestlerką, która czysto nie może wygrać pojedynku z przeciwnikiem na podobnym poziomie wyporomowania.

 

Amazing Kong vs. Kellie Skater

Kellie i fani nie wiedzieli kto będzie jej przeciwniczką, bo to był open challenge, który rzuciła każdej rywalce. Na jej nieszczęście do walki zgłosiła się Amazing Kong. Już na początku było wiadomo, że Skater nie jest tą wrestlerką, która zostanie jedną z nielicznych co pokona Kong na gali Shimmer. Trzeba jednak przyznać, że walka nie zakończyło się szybko i Kellie wytrzymała trochę ataki Kong, która oczywiście dominowała w tym pojedynku. Backfist na końcu walki był bardzo efektowny i był on ozdobą pojedynku.

 

Rachel Summerlyn vs. Sara Del Rey

Del Rey przyjęła styl Bryana Danielsona i przez cała walkę kręciła łapę Rachel. A szczególnie mały palec, który co chwilę obrywał. Kręcenie łapy trwało niemalże przez cały pojedynek i dobrze się stało, że Del Rey wygrała przez armbar, bo jej ciągłe ataki dążyły do tego by zakończyła tego typu submissionem. Walka miała jednostronny pojedynek i głównie miała na celu dalszą promocję feud Rachel z Daffney, która co chwilę pojawiała się przy ringu i na koniec musiała się zając obolała już ręką Summerlyn.

 

Ayako Hamada vs. Nicole Matthews

Ostatnie trzy pojedynki zdecydowanie najciekawiej zapowiadały w stosunku do reszty kartę. Walki te spełniły moje oczekiwania. Wymiania slapów na początek wyglądały efektownie, było widać, że się nie oszczędzały i od razy to nakręciło walkę. Stifftowe kopnięcia i akcje Hamady w połączeniu z rzutami i kontrami Nicole sprawiły, że mieliśmy dobrą walkę. Nicole szybko awansowały w singlowej drabince, ale na pokonanie kogoś pokroju Hamady będzie musiała poczekać, ale pewnie nastąpi to szybko.

 

Cheerleader Melissa vs. Ayumi Kurihara

Kiedy Ayumi zaczęła regularnie pojawiać się na tapingach Shimmer jej walkę z Mellisa musiała się odbyć na jednej w gal. Początek to dobry techniczny wrestling i walka o uzyskanie przewagi. Crossbody za ring i dropkick Ayumi były bardzo efektowne. Podobało mi się jak w końcówce po jedynym near fallu Mellisa z dużą agresją atakowała przeciwniczkę. To były główne powody dlaczego mieliśmy kolejną dobrą walkę na gali, choć można było się spodziewać trochę więcej po tej walce i trochę więcej minut dla obu wrestlerek. Mellisa ostatnio dużo jobuje w ważnych pojedynkach. Jest bardzo over i widać chcą by promowały się na niej inne wrestlerki, bo jej takie porażki jej nie zaszkodzą. Choć pewnie nie jeden fan łącznie ze mną widziałby ją z pasem Shimmer.

 

SHIMMER Title Match: Madison Eagles vs. Jessie McKay

Dwie Australijki, dwie zawodniczki które spędziły wiele czasu trenując razem, byłe Tag partnerki, teacher vs. student. Taka znajomość przeciwniczek wywołuje duże oczekiwanie przed walką. Obie otrzymały duży i szybki push. Pas Madison mówi wiele. Everybody favorite girlfriend Jessie McKay w ostatnich dwóch walkach pokonała Nicole Matthews oraz w 3 wayu Hamade i Del Rey. Teraz walczy o pas Shimmer a jeszcze nie tak dawno toczyła walki w mid cardzie. Jak tu nie lubić Jessie dostała duży pop i była zdecydowanym faworytem publiczności do wygrania pojedynku i pasa. Patrząc nawet na tą znajomość obu wrestlerek, walka była o wiele lepsza niż się spodziewałem i zdecydowanie najlepsza na gali. Kto wie czy to nie była czołówka jeżeli chodzi o pojedynki w historii Shimmer. Dobry początek wymiany submisionów, ciekawe spoty w dobrym tempie, dużo near falli po których można było wyczuć, że Jessie ma szanse wygrać pas. Zabrakło był tylko finishera Boyfriend Steeler, po którym publiczność by się nakręciło maksymalnie. Walką zdecydowanie można zaliczyć do tych które potwierdzają słowa female can wrestle.

 

Bardzo dobra gala, szczególnie że gala była bardzo wyrównanan i nie było pojedynyków, które znacznie odstawały od reszty walk. Ostatnie 3 pojedynki były najlepsze tak jak można było się spodziewać spoglądając na kartę przed walkę. Main event były najlepszy i dla niego warto obejrzeć cała gale.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-227901
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

ROH "Champions vs. All Stars" - 14.01.2011

1. Non-Titles Match: Roderick Strong © vs. Christopher Daniels © (**1/4)

2. Grizzly Redwood & Andy "Right Leg" Ridge vs. The Bravado Brothers (**1/2)

3. Adam Cole vs. "The Prodigy" Mike Bennett (**1/2)

4. Homicide vs. Rhett Titus (***)

5. Steve Corino vs. Caleb Conley (**)

6. Colt Cabana vs. Caprice Coleman (**1/2)

7. Kenny King vs. Kyle O'Reilly (***1/4)

8. Champions vs. All Stars: Roderick Strong, Christopher Daniels & Kings of Wrestling vs. Davey Richards, El Generico & The Briscoe Brothers (***3/4)

 

Słów kilka o gali:

Pierwszy event Ring of Honor po całkiem udanym grudniowym "Final Battle 2010". "Champions vs. All Stars" jednak zbytnio nie poszalało z kartą, bowiem przykuć uwagę mogły w zasadzie 2-3 pojedynki. Na początek dostaliśmy non-title match, w którym Roderick Strong podejmował Christopher'a Daniels'a. Do walki doprowadził speech "Messiah of the Backbreaker". Sam match był utrzymany w dobrym tempie, jednak z racji, że ta dwójka miała na tej samej gali wystąpić w main evencie, był dość krótki. Podczas trwania walki interweniowali Kings of Wrestling, którzy chcieli przerwać walkę z racji tego, że cała czwórką miała być w jednym teamie w walce wieczoru. Chwilę nieuwagi wykorzystał Daniels, który założył Strong'owi roll-up i wygrał tą zupełnie przeciętną i krótką walkę. W drugim pojedynku wystąpiły perspektywiczne gwiazdy ROH, z czego Redwood w obecnym gimmicku kompletnie nie pasuje do ROH, o czym trzeba wspomnieć po raz kolejny. Walka utrzymana w całkiem niezłym tempie, nieco akcji dwójkowych. Trochę poszalał Ridge, który po raz kolejny pokazał, że ma w sobie jakiś tam potencjał. I w zasadzie tyle, do zachwytów droga daleka. Trzeci pojedynek zwiastował jednak, że gala wejdzie na nieco wyższy poziom. Niestety, ale rozczarowanie. Bennett poprzez zbytnie odgrywanie swojego gimmicku, zaniżył loty w tym pojedynku. Adam chwilami dwoił się i troił, jednak Mike przy nim wypadł dość blado. Walka bez historii. Kolejny match zapowiadał, że będzie porównywalny poziom poprzednich trzech walk. Niestety, wiemy w jakiej jest formie obecnie Homicide a Titus nie jest jakimś mega wirtuozem w ringu i mojej ocenie, ciężko byłoby mu poprowadzić match w dobrym kierunku. Jednakże tutaj nastąpił kompletne zaskoczenie, bowiem walka była naprawdę dobra! Były całkiem niezłe wymiany, dosyć sprawnie poruszający się Homicide czy w końcu dosyć sporo krwii na twarzy Rhett'a po jednym z headbutt'ów Homicide'a. Bezapelacyjnie jedna z najlepszych walk na tej dość słabej gali. Corino-Conley to kolejny pojedynek. Caleb z wyglądu przypomina nieco młodego Greg'a Valentine'a. Nim walka się rozpoczęła, Steve wygłosił kolejne swoje promo na temat tego, że odmienił się. Wracając do walki, niestety ale match praktycznie bez historii. Na uwagę jedynie zyskuje fakt, że Corino jest nadal w niezłej formie i w tej walce był dość sprawny. Szósty match ciekawił mnie formą Coleman'a na temat którego swego czasu było dość głośno na forum ROH. Walka z Colt'em była solidna i nic poza tym. Zdecydowanie duży wpływ na ten fakt ma pierwsza połowa matchu, czyli wydurnianie się Cabany a potem próba pure wrestlingu, gdzie jednak Caprice zdominował Cabane. Gdyby match był pozbawiony wydurnianie się Colt'a i nagminnej interakcji z publicznością, miał szansę być jednym z lepszych na tym evencie. Przedostatnia walka czyli konfrontacja na linii King-O'Reilly rozpoczęła się od świetnej wymiany akcji, na co poraz pierwszy podczas tego wieczoru, widownia zareagowała aplauzem na stojąco. Oglądając ten match można jednak było odnieść wrażenie, że Kenny przy Kyle'u pod względem umiejętności wypada gorzej. I w rzeczywistości, takie miałem odczucia w trakcie tej walki, bowiem to O'Reilly pokazał podczas tego matchu znacznie więcej. Sama walka wypadła w mojej ocenie naprawdę dobrze i pod względem poziomu ustępowała tylko main event'owi. Tak oto przyszła pora na najlepszą walkę na tej gali. Z taką obsadą jeśliby wyszedł słaby match, to ROH tym samym zbłaźniłoby się. Może nie było jakoś super, to jednak match wyszedł bardzo dobrze. Trzeba powiedzieć, że szczególnie ostatnie 10 minut stało na wysokim poziomie, bowiem pierwsza część walki chwilami popadała w schematyzm. Jeden z najbardziej pamiętnych momentów tego matchu, to wymiana akcji na linii Richards-Strong i brutalnie kopniaki na Rodericku znajdującym się w narożniku. Walka w dosyć udany sposób zakończyła tą zaskakująco słabą galę.

 

Podsumowanie: Pierwsza gala Ring of Honor w 2011 roku kompletnie nie zachwyciła. W wielu momentach gala stała na standardowym poziomie jaki uracza nas masa federacji niezależnych. W zasadzie tylko 3 pojedynki o których można powiedzieć, że były conajmniej dobre. Pozostałe 5 bez historii. Sama karta również nie urywała jaj co pokazało, że "Champions vs. All Stars" było po prostu trzeciorzędną galą ROH.

 

Ocena ogólna gali: 6=/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/117/#findComment-228006
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...