Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

Z Hawkiem odwalili kawał świetnej roboty, bo tak jak NJPW z Naito zauważyli w porę że po prostu publika za nim nie przepada, więc zrobili z niego heela. Jakby jeszcze WWE potrafiło zauważyć to samo z pewnym długowłosym brunetem..

 

W każdym badz razie tak jak mówisz Monster Express pewnie na tej gali przegra i się skończy. Shimizu i Yoshino pewnie znajdą się w jakiejś innej stajni albo stworzą nową.

2036019559a718103ce0a.png

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

wXw World Tag Team League 2016

 

Moustache Mountain (Tyler Bate and Trent Seven) vs Ringkampf (Timothy Thatcher and Walter) - *** i ½

Bardzo fajnie, że to właśnie Thatcher dołączył do Waltera, bo razem są gwarancją dobrej walki. Bate musi się jeszcze dużo uczyć, ale już jest dobry i razem z Trentem także są wstanie sporo pokazywać. Sama walka mimo, że był w niej potężny Walter to była szybka i był to idealny wybór na opener turnieju.

 

The Leaders Of The New School (Marty Scurll & Zack Sabre Jr.) vs A4 (Absolute Andy & Marius Al-Ani) - *** i ¾

Pierwsza częśc walki to sporo heelowych zagrywek Brytyjczyków, które z jednej strony były fajne i ciekawe, ale z drugiej prędkość toczenia walki nie mogla być za szybka. Potem jednak zawodnic y przeszli do samej walki i wyszło to świetnie. Al.-Ani nie odstawał od reszty i dzięki temu przebili opener, który też był dobry.

 

wXw Shotgun Title – Da Mack vs Pete Dunne - *** i ½

Nie jestem fanem Dunna, lecz tutaj pokazal się z dobrej strony i odebral pas gościowi, który według mnie nie powinien zostawać mistrzem. Mack jest poprawnym lotnikiem, ale mimo wszystko przez swoje nikłe gabaryty nie robi takiego wrażenia w ringu. Zobaczymy jak długo mistrzem będzie Brytyjczyk.

 

Death By Elbow (Chris Hero & JT Dunn) vs Cerberus (Ilja Dragunov & Julian Nero) - ***

Nie było tak dobrze jak w poprzednich pojedynkach, ale dalo się to obejrzeć. Cerberus mocno dominowało i wtedy walka była raczej średnia. Wszystko się ożywiło dopiero w momencie wkroczenia do akcji Chrisa Hero. JT Dunn jest efektowny, ale tutaj głównie robił za obijanego face’a i nie pokazał właściwie nic.

 

Bad Bones vs Mike Bailey - *** i ½

Przy takim składzie walka nie mogła raczej się nie podobać. Duży i potężny vs mały i szybki, gdzie to finalnie ten kurdupel kranie roll up i pokonuje swojego przeciwnika. Mike wygrywa miano pretendenta i oczywiście nie wygra, ale starcie z Simmonsem także będzie mogło się podobać.

 

Angelico & Jack Evans vs JML (David Starr & Shane Strickland) - *** i ¼

Szkoda że tak krótko, bo sama walka była kapitalna, lecz przy siedmiu minutach raczej nie było nawet mowy o wyższej ocenie. Drużyna z AAA podobała mi się tutaj bardziej, bo mimo, że Starr i shane stali na swoim poziomie to mało kto jest wstanie przebić Angelico i Evansa.

 

Pierwszy dzien bardzo dobry.

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

 

Hero vs Shibata na Global Wars!

 

Do tego wcześniej ogłosili że Chris pierwszego dnia zmierzy się z Ishim, więc w ciągu dwóch dni powalczy on z najbardziej stiffowymi wrestlerami na świecie. Powodzenia Chris :D

2036019559a718103ce0a.png


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 1

Pentagon Jr vs Marty Scurll – Poza końcówką – mało płynną, ale wciąż – nie porwali mnie jakoś przesadnie. Cały czas żałowałem, że spotykają się tak wcześnie w drabince turnieju – bo obu bym mocno kibicował - że się oszczędzają, że nie dali publice wymówki do szaleństwa. Spokojne tempo, poprawność, Cero Miedo, nic poza tym. Niezły patent z przywiązaniem maski do lin.

 

Jeff Cobb vs Ricochet – Matanza vs Prince Puma. Dla mnie zaskoczenie, że Ricochet przeszedł dalej, bo przebieg walki wskazywał na to, że daje z siebie więcej – czyt. żegna się z turniejem. Skoro on był rozpisany – szkoda, wolałbym Cobba – to można ponarzekać na Jeffa, że tak mało ofensywy zaoferował. Rzucanie Ricochetem, czy diving headbutt, to najlepsze momenty walki. Chłop musi tylko popracować nad sellingiem, bo na tym polu trochę kulał. Szczególnie raziła mnie końcówka, kiedy dynamicznie wstał po nieudanym skoku Ricocheta. Wcześniej przecież sporo oberwał.

 

John Hennigan vs Matt Sydal – Morrison vs Bourne. Komentatorzy jak potoczyli z ECW :twisted: I może lepiej było się trzymać tematów pobocznych, bo sama walka... słabizna. W ogóle ta seria kolan Morrisona, to jakiś kryminał. Poprzednicy serwowali near-falle,a tu... No nic, tyle dobrego, że awansował ten, którego zwyczajnie w świecie wolę dalej oglądać.

 

Fenix vs Will Ospreay – Pojebani są. Tak oficjalnie. Może to było krótkie, ale intensywne. W pierwszej rundzie turnieju takie szybkie emocje są nawet lepsze. Kilka genialnych kontr, pincet salt w powietrzu. Szkoda, że ktokolwiek musiał odpaść (choć musząc wybierać, byłem za Ospreayem)

 

Tommy End vs Zack Sabre Jr – Oprócz tego, że nie jestem fanem dawania mistrza do turnieju, którego jedną z nagród jest walka o pas, to byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się dość żmudnej, mocno technicznej batalii, a tu rollercoaster z fajnymi akcjami. Tommy End to jeden z lepszych uderzaczy. Wolę jego, ale nie dziwie się, że nie rozpisali mu czystego zwycięstwa 1on1 z mistrzem. Sabre polegnie jak sie zaczną triple threaty.

 

Chris Hero vs Jushin Thunder Liger – Hero zamienia się w tego Boo Boo z Dragon Balla. Tylko tu chyba następna forma nie przewiduje chudszego wydania. Stary, odziedziczyłeś kolorystyke po Mabelu, nie musisz iść w gabaryty. "The World's Largest Love Machine" Chris Hero. Liger wyglądał przy nim lekko pół śmiesznie – Mascarita Sagrada? Walka dość toporna. Fajnie, że Jushin się pojawił, ale to (PWG) już nie na jego serducho

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

BOLA Night 1

 

Marty Scurll vs Pentagon Jr - *** i ¾

Fani znakomicie przywitali zarówno jednego jak i drugiego. Wynik mógł pójść w dwie strony i prawdę mówiąc dwa razy uwierzyłem, że Meksykanin przejdzie do kolejnej fazy turnieju. Finalnie jednak mój faworyt całej rywalizacji poddaje oponenta i idzie dalej. Bardzo dobre rozpoczecie turnieju.

 

Jeff Cobb vs Ricochet - ****

Wolalem zobaczyć w drugiej rundzie Cobba, lecz on jeszcze sporo osiagnie na amerykanskiej scenie. Widać było, że się znają, bo walka była bardo dobra jak na typowy pojedynek duży vs mały. Ricochet idzie dalej, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że drugi raz wygra ten turniej. Super walka.

 

John Hennigan vs Matt Sydal – *** i 1/4

Dobre kilka sekund się zastanawiałem czy kiedyś nie mieli razem tytułów drużynowych w WWE. Tutaj jednak czuć było, że stać ich na więcej. Niby było solidnie, lecz gdy zaczęli się rozkręcać to zaraz zakończyli. Morrison wygrywa w swoim debiucie i idzie dalej, ale jakoś nie widzę dla niego wielkiego sukcesu w BOLA.

 

Will Ospreay vs Fenix – ****

Druga walka LU vs Europa. Ospreay pokazał się dużo lepiej od Fenixa, który był aktywny, ale prawdę mówiąc nie zaciekawił mnie tym wystepem. Dwóch świetnych lotników i ten lepszy przechodzi do kolejnej rundy. Osobiscie twierdze, że Ospreay ma szansę tutaj nawet na finał i fajnie będzie jak jego droga zetnie się w pewnym momencie ze Scurllem.

 

Tommy End vs Zack Sabre Jr - **** i ¼

Na razie najlepsza walka dnia. Sabre Jr pokazał tutaj jak zwykle sporo dobrej techniki, a Tommy był bardziej efektowny co razem dało świetną mieszankę. Wygrać tutaj mógł zarówno jeden jak i drugi, ale prawdę mówiąc to skoro Holender idzie do WWE to nic dziwnego, że jego udział zakończył się już na pierwszej rundzie. Prawdopodobnie będzie to walka dnia.

 

Jushin Thunder Liger vs Chris Hero - ***

Liger był i fajnie, to mi wystarczy. To dobrze, że duzo lepszy Hero awansowal do kolejnej fazy turnieju, bo ringowo jest wstanie pokazać sporo więcej. Thunder nie pokazał właściwie nic ciekawego jednak dobrze, że pojawił się w turnieju.

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 2

Dalton Castle vs Tommaso Ciampa – Ciampa chciał się chyba nacieszyć PWG, bo sporo śmieszkował. Jego dominacja mnie mocno wynudziła. Walka nawet nie przeciętna, jak na standardy federacji. Kilka przyjemnych akcji, to zdecydowanie za mało.

 

Mark Andrews vs Pete Dunne – Lubię tego Dunne’a. Taki klasyczny heel. Widziałbym go w poważniejszych federacjach. Nawet w tej, co to ostatnio dywizję Cruiser reaktywowali. Lepszy od wielu tamtejszych. Z Mandrewsem musiała wyjść przynajmniej niezła walka, bo bardzo dobrze się znają. I kilka akcji Pete’a było mega. A i tak najlepsza to ten nokautujący cios pod koniec :twisted: Na totalnej wyjebce, a wyglądało mocarnie. Szkoda, że musiał przegrać.

 

Sami Callihan vs Cody R – Intensywnie, ale bez fajerwerków. Cody całkiem przyzwoicie, Sami zjadliwy tylko na starcie. Maski zbędne, near-falli brak, emocji również.

 

Kamaitachi vs Trevor Lee – Tak jak pierwszej nocy były walki, gdzie szkoda było kogoś eliminować, tak tą walkę określam mianem – szkoda, że ktoś musiał wygrac. Znów pozbawione to emocji. O dziwo, Kamaitachi podobał mi się bardziej od Trevora, który dalej tonie we wspominkach z TNA – nie lubię.

 

Cedric Alexander vs Mark Haskins – Ta noc jest zdecydowanie slabsza, jeśli chodzi o walki turniejowe, ale akurat Cedric z Haskinsem mi się podobali. Mark zalicza dobry występ i mam nadzieję, że go jeszcze zobaczę w PWG (mowa o przyszłych galach), a Cedric trzyma poziom z CWC. Może nie tonęło to w emocjach, ale akcje oglądąło się przyjemnie. Gdyby podbudowali końcówkę, to klepanie Alexandra spotkałoby się ze sporym zaskoczeniem i mocną reakcją. Niestety, zabrakło tego rollercoastera.

 

Kyle O’Reilly vs Matt Riddle – MMA Panowie, MMA. Dobrze, że szybko zrezygnowali z tej otoczki, bo każda wycieczka wrestlingu w kierunku tego sportu, kończy się bardzo kiepsko – patrz chociażby nowy pas TNA. Na moje nieszczęście sporo tam wracali, więc emocje mocno siadały. KO okrutnie zamulał. Nie mogłem być chyba bardziej za Riddlem. Tak jakby chciał udowodnić, że on w byłym świecie Matta, tez by się chętnie spróbował.

 

Szóstka na koniec wyłączyła jakiekolwiek hamulce. Miałem nie oglądać walk poza turniejowych, ale ... kur

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

PWG Battle Of Los Angeles 2016 Day 1

Marty Scurll def. Pentagon Jr. (*** ½ )

Ta dwójka jest tak over z publiką że mogli tak jak niegdyś Sabre z Tozawą usiąść i siedzieć tak z 10 minut, a fani i tak byliby zadowoleni. Walka mniej więcej taka jak można się było spodziewać, czyli bardzo dobra, aczkolwiek na pewno na koniec całego turnieju mało kto będzie o niej pamiętał.

 

Oczywiście nie obyło się bez botchu Justina, a fanom nawet nie chciało się narzekać, po prostu załamali się po raz kolejny :P

 

PS: Niech zrobią coś z tą dolną liną, bo ktoś się na nich zabije :D

 

Ricochet def. Jeff Cobb (****)

No i poprawili dolną linę, więc nikt nie umrze.

 

Walka po prostu fenomenalna. Ricochet to wybryk natury i o tym jak dobry on jest to wiedzą chyba wszyscy od dawien dawna. Ale Cobb pokazał się szerszej publiczności całkiem niedawno, o ile się nie mylę jego 3 gala w PWG i myślę że za każdym razem prezentuje się lepiej. Gedo niech lepiej załatwi jego a nie jakiegoś tam Rybacka, bo Cobb to podobny wrestler do Elgina, który w NJPW radzi sobie świetnie.

 

John Hennigan def. Matt Sydal (*** ¼ )

Chanty „ECW” na początek, fani PWG <3

 

Słyszałem że ta walka wypadła najgorzej z całego turnieju i szczerze mówiąc dupy to nie urwało. No nie wiem, strasznie wolno zaczęli, po chwili próbowali trochę technicznego wrestlingu, wszystko jakieś takie wolne, w ogóle nie w stylu PWG. A dziwne, bo od Hennigana/Mundo spodziewałem się tutaj bardzo dużo, a wyglądał tak jakby chciał już być po gali. Ta walka dobrze wyszłaby pewnie w EVOLVE, natomiast w PWG oczekuje się innego pojedynku. Publika też tak trochę średnio zainteresowana, mimo iż kilka bardzo dobrych spotów było. Ale mimo wszystko myślę że wszyscy nieco się zawiedli, bo mimo wszystko Sydal i Mundo znani są z tego że potrafią wykręcać świetne walki, a ta na pewno do takich nie należała.

 

Will Ospreay def. Fenix (**** ¼ )

FLIPPY SHIT! FLIPPY SHIT! FLIPPY SHIT! Walka trwała jakieś 10 minut, ale ta dwójka nie zamierzała się patyczkować I od początku walka była szalona. Wiele efektownych akcji, niesamowite kontry jak ten spot z Powerbombem a potem oczywiście Spanish Fly z lin, który obydwaj ustali. Ospreay ma przed sobą jeszcze z 2 czy 3 walki, a już tu robił rzeczy szalone. A ponoć miał trochę zmienic swój styl na bezpieczniejszy….

 

Zack Sabre Jr. def. Tommy Fucking End (**** ¼ )

Walka kompletnie inna od spotfestu Willa z Fenixem, ale tego można się było spodziewać. Początek bardzo spokojny, ale po Moonsaulcie Enda na dobre się rozkręciło. Walka pełna świetnych uderzeń i sekwencji. Trzeci już dziś kapitalny pojedynek.

 

Chris Hero def. Jushin Thunder Liger (*** ¾ )

Wiadomo było że publika w Resedzie będzie wielbić Ligera, więc fajnie że Hero grał tu heela, bo dodało to walce trochę smaczku. Fajnie opowiedziana historia, ale Hero w 2016 roku mógłby mieć dobrą walkę z kimkolwiek kto oglądał BOLA na żywo. Tu było bardzo dobrze, aczkolwiek dwie ostatnie walki z pewnością lepsze. Ale i tak Liger w ringu PWG to coś co trzeba zobaczyć.

 

Mount Rushmore 2.0 def. Dalton Castle & The Boys (*** 1/4)

Na 5 stara przyjdzie czas jutro, dziś Bucksowie i Cole pobawili się z Daltonem i reDRagon (ciii..). Dużo komedii i szczerze mówiąc taka komedia akurat mi do gustu przypadła :P Sama walka to nic specjalnego, ale warto zobaczyć bo można się tu i ówdzie pośmiać, szczególnie z komentarzem Chucka Taylora, który tym razem rozwalił system.

 

Ogólnie dzień pierwszy znakomity, trzy świetne walki, reszta też zbytnio nie odstawała. Trochę zawiodła mnie walka Sydala z Mundo, ale i to było zjadliwe. Oby dni 2 i 3 były jeszcze lepsze, na to liczę.

 

PWG Battle Of Los Angeles 2016 Day 2

Dzień pierwszy wypadł świetnie, ale to właśnie dzień drugi był tym najlepszym, a wielu mówiło tu nawet o potencjalnej gali roku. Riddle vs O’Reilly, Fenix & Pentagon vs Hero & End, no i oczywiście 6 man tag w main evencie, któremu Meltzer dał 5*. Czas się więc przekonać czy miał rację i czy dzień 2 faktycznie był taki świetny..

 

Dalton Castle def. Tomasso Ciampa (*** ½)

Openery w PWG mają to do siebie że zawsze można się trochę pośmiać, ale walki też są niczego sobie. Trochę im zajęło żeby się rozkręcić, ale jak już wskoczyli na wyższy bieg to było bardzo dobrze. Fajne było to że Ciampa używał finiszerów gwiazd WWE, całkiem śmiesznie to wyszło :P No i cóż, przyszedł czas na jego pożegnanie z PWG.

 

Mark Andrews def. Pete Dunne (****)

Dunne debiutuje właśnie w PWG, no i myślę że bardzo dobrze pokazał się fanom w Resedzie. W Brytyjskich Fedkach widziałem tylko kilka jego walk i opinii nie zdążyłem sobie wyrobić, ale tu zaprezentował się świetnie i liczę na to że zobaczymy go jeszcze w PWG. Andrews jak zwykle pozwolił rywalowi na bardzo dużo, a sam też pokazał jak zawsze kilka efektownych akcji. Świetna walka.

 

Cody Rhodes def. Sami Callihan (***)

Śmierć, podatki i Sami Callihan mający najgorszą walkę na gali PWG.

 

Callihan jest po prostu strasznie przeciętny gdziekolwiek się nie pojawi, poza tym jego komedia jest zazwyczaj na strasznie niskim poziomie. Co do Cody’ego to wypadł bardzo dobrze i publika ciepło go przyjęła, szkoda tylko że na debiut dali mu takiego leszcze jakim jest Sami. No ale awansuje dalej, a tam pewnie będziemy mogli zobaczyć go z lepszym przeciwnikiem.

 

Fenix & Pentagon Jr. def. Heroes Eventually Die (Chris Hero & Tommy Fucking End) (**** ½)

Po takim składzie należało spodziewać się świetnej walki, ale mało kto oczekiwał chyba tak spektakularnego pojedynku. Po prostu niesamowity pojedynek, a kilka spotów to wręcz nie z tej ziemi, z tym Asai Moonsaultem Fenixa z Pentagona na czele. Każdy musi to zobaczyć, dla mnie kandydat do walki roku. Niesamowity pojedynek.

 

TNA SUUUPERSTAR Trevor Lee def. Kamaitachi (*** ½)

Nic nie generuje w PWG tak dobrego heatu jak TNA SUPERSTAR podczas przedstawiania Trevora przed walką :P Ale w sumie po chwili cały hala i tak chantowała „Delete” i „Brother Trevor”.

Walka naprawdę dobra i aż chciało się żeby potrwało to jeszcze z kilka minut, bo śmiało mogło to przebić pojedynek Dunne’a z Andrewsem. Wypada tylko mieć nadzieję że Kamaitachi przed powrotem do NJPW pokaże się w Resedzie jeszcze raz czy dwa.

 

Mark Haskins def. Cedric Alexander (****)

Tej dwójce udało się zrobić to co nieudanie próbowali dzień wcześniej Sydal i Mundo. Nie była to typowa walka dla PWG, nie ich styl, ale walka wypadła świetnie. Haskinsa tak samo jak Dunne, widziałem jedynie kilka razy w PROGRESS, lecz nie wiele szczerze mówiąc pamiętam. Tutaj natomiast wypadł znakomicie, zaprezentował kilka fenomenalnych akcji w końcówce, no i cała walka była naprawdę świetna. Ciekawe co pokaże nam w następnej rundzie.

 

 

Kyle O’Reilly def. Matt Riddle (**** ¼)

Dzieciaki, jak będziecie kiedyś wrestlerami, to ubierajcie buty. Nie bierzcie przykładu z Mateusza.

Walka znakomita, ale to można było przewidzieć, skoro spotyka się dwóch fenomenalnych zawodników. O’Reilly czy to w ROH, PWG czy w NJPW nie zawodzi i zawsze ma świetne walki, a przecież na dobrą sprawę w NJPW dopiero zaczyna jako Heavyweight, a na Final Battle wygra pewnie ROH World Title, więc najlepsze jeszcze przed nim. A Riddle to Rookie roku i chyba nie ma co do tego wątpliwości. Fenomenalnie radzi sobie w EVOLVE, ale ja liczę że wkrótce będziemy go mogli oglądać czy to w NJPW czy to w WWE, bo Mateusz ma potencjał na bycie tam wielką gwiazdą. Finisz też kreatywny, bo nawet O’Reilly nie powinien odklepywać Riddle’a, a takie zakończenie każdemu pasuje.

 

Will Ospreay & Ricochet & Matt Sydal def. Mount Rushmore 2.0 (The Young Bucks & Adam Cole) (**** ¾)

Przed walką widziałem już z 1000 gifów z tej walki w każdej części Internetu, nasłuchałem się od jednych jak ta walka była kapitalna, a od innych jaka była przereklamowana, a sam Meltzer dał tu ***** więc naturalnie bardzo chciałem tą walkę zobaczyć.

No i cóż, walka oczywiście była fenomenalna tak jak można się było spodziewać, szczególnie końcówka była pamiętna, po prostu seria niesamowitych spotów, najpierw Cutter w powietrzu Ospreay’a, potem SSP Meltzer Driver, a na koniec potrójne SSP. Do tego przez całą walkę szalona publika, ale tego należało się spodziewać. 5 stara tu nie dam, coś mnie mimo wszystko przed tym zatrzymuje, ale tak jak mówię, spektakularny pojedynek o którym długo się jeszcze będzie mówić, a dla PWG bardzo dobrze się złożyło że Meltzer dał *****, bo zyskają na pewno wielu nowych fanów.

 

5 walk którym dałem **** lub więcej, w tym dwa po prostu niesamowite pojedynki, które z pewnością wylądują na szczycie wielu list najlepszych walk roku. A pozostałe trzy walki też bardzo dobre. Myślę że każdy kto kocha wrestling powinien poświęcić te dwie i pół godziny i tą galę zobaczyć na własne oczy. Moim zdaniem obok Wrestle Kingdom 10 i King Of Pro Wrestling najlepsza gala roku w pro-wrestlingu.

Edytowane przez RainmakerF7

2036019559a718103ce0a.png


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

BOLA Night 2

 

Dalton Castle vs Tomasso Ciampa - *** i ¾

Mi to się oglądało bardzo dobrze i sam nie wiem dlaczego. Zwyczajnie lubię takie wrestling, a wszelkie braki Daltona naprawiała tutaj mocna dominacja Ciampy. Szkoda troszkę, że Tomasso tak szybko wypada z turnieju, bo nie wiem czy chce nadal oglądać Daltona.

 

Mark Andrews vs Pete Dunne - ****

Bardzo mocny debiut Dunne’a, który da się zapamiętać fanom, a to jest już coś. Andrews to świetny zawodnik i musiał to wygrać, cholera wie czy chłop nie dojdzie nawet do półfinału. Poziom walki był bardzo wysoki od początku do końca, a botch z gongiem dodał tylko dramaturgii.

 

Cody Rhodes vs Sami Callihan - *** i ½

Nie nierpie Callihana więc obawiałem się o poziom tej walki, ale na całe szczęście Cody po bardzo dobrym występie odprawia rywala i sam idzie do kolejnej rundy. Było dość szybko i Rhodes nie jest zardzewiały, a można się było tego obawiać. W kolejnej rundzie rywal powinien być już dużo lepszy wiec dopiero tam Cody się pokaże.

 

Tommy End and Chris Hero vs Fenix and Pentagon Jr - ****

Gwiazdy Lucha pokazały się tutaj z dużo lepszej strony niż podczas walk pierwszej rundy turnieju (mimo że tam wypadli dobrze). End i Hero to bardzo dobry Tag Team i widac było między nimi zgranie. Mimo wszystko nie sprawili, żebym uważał tą walkę za niesamowitą.

 

Kamaitachi vs Trevor Lee - ***

Japoniec niesamowicie działa mi na nerwy więc bardzo się cieszę, że chłop odpada z turnieju już na tak szybkiej fazie. Trevor też dobrze się nie pokazał, ale na całe szczęście to on przechodzi dalej, mimo że powinien odpaść już w kolejnej walce.

 

Mark Haskins vs Cedric Alexander - ****

Prawdopodobnie jedyna walka, w której to zwycięzca nie miał dla mnie żadnego znaczenia, bo zarówno Haskinsa jak i nowy nabytet WWE cholernie lubie. Alexander po świetnych występach w CWC był tutaj faworytem, lecz dalej idzie Mark i to też bardzo dobra opcja. Jk na razie była to najlepsza walka dnia.

 

Kyle O’Reilly vs Matt Riddle - **** i ½

Ponownie znakomita walka Riddle’a, który był tutaj dominującą stroną. Kyle też mi się podobał i razem wyszła z tego świetna mieszanka. Najlepsza walka turniejowa do tej pory i troszke szkoda, że były zawodnik UFC odpada już na pierwszej fazie rywalizacji. Z drugiej strony Kyle w kolejnych pojedynkach to też nie jest coś złego ;)

 

Matt Sydal, Ricochet and Will Ospreay vs Mount Rushmore 2.0 - *****!

Meltzer dał 5* co było sporym szokiem, ale faktycznie ta walka była aż tak niesamowita. Mocny kandydat do walki roku, bo przez całe te 20 minut poziom był wręcz z kosmosu. Springboard Cutter Ospreaya na lecącym Jacksonie może być idealnym podsumowaniem całego pojedynku. Mój osobisty Dream Match to zobaczyć w PWG walkę 4 vs 4, gdzie to obok Bucksów i Cole’a stanie lider Bullet Club czyli Kenny Omega. Wspaniałe zakończenie drugiego dnia.

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2016, Night 1

 

-Scurll vs Pentagon- Dupy mi nie urwali. Jedyne, co zapamiętałem, to maska przywiązana do lin i... wstanie po Package Piledriverze i, parę sekund później, walka jakby się nic nie stało. A to niby inni są od no-sellingu.

 

-Cobb vs Ricochet- PWG wygrywa z emocjami, bo tutaj Matanza może przegrać. Wydaje mi się, że się już w LU spotkali raz czy dwa, ale nie czułem, że oglądam ciągle to samo. Fajna walka. Trochę szkoda, że Jeff się tak szybko żegna z turniejem.

 

-Hennigan vs Sydal- Największy zawód. Liczyłem na spoko pokaz, w końcu Mundo w LU pokazuje, że w ringu coś umie. A tutaj? Straszne dłużyzny, mało akcji. Cieszy mnie zwycięzca, bo liczę na to, że John jeszcze udowodni, że coś potrafi.

 

-Fenix vs Ospreay- No i mamy faworyta. Niektóre wymiany były boskie. W środku starcia był moment na złapanie oddechu, ale wynagrodzili to całą resztą. Spanish Fly z 3 liny i lądowanie na nogach to piękny moment. Fuck you Vader, dla mnie to jest wrestling.

 

-End vs Sabre Jr- Na Zacka w technicznych walkach chyba nigdy nie narzekałem i to się nie zmienia. Tommy też jest dobry, więc można się było spodziewać, że wielu lepszych starć dzisiaj nie będzie. Takich techników mogę oglądać.

 

-Hero vs Liger- Tu się seryjnie wynudziłem. Miałem w dupie to starcie i nie zrobili nic, by mi udowodnić, że mam złe podejście. Najgorsza sytuacja. Bo niby u Sydala i Hennigana się zawiodłem po wysokich oczekiwaniach, ale tutaj przeżyłem zawód mimo BRAKU oczekiwań. To trochę chore.

 

-peDRagon/Castle vs Bucks/Cole- Jestem dumny z "peDRagon", lepszej nazwy nie wymyślę :D Trochę liczyłem na The Boys, ale chyba jednak nie są dobrymi wrestlerami i dostaliśmy zacne zastępstwo. Choć nie miało to wielkiego znaczenia, bo to był comedy match i może bliźniaki by to ogarnęli. Można się było uśmiechnąć, ale na moje to było trochę za długie.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

SMASH vs Chikara

 

Super Smash Brothers vs Dasher Hatfield & Oleg The Usurper

Solidny opener, ale ze SSB to nie ma co się martwić o poziom walki. Polubiłem ich po tej zmianie gimmicku na mroczniejszy. Nie wiem czemu Oleg dostaje aż taką reakcję. No dobra, gimmick jest dobry jak na jego gabaryty, a w ringu też coś umie, ale jednak nie jest aż tak dobry by dostać tak dobrą reakcję według mnie.

 

Well Oiled Machines (Braxton Sutter & Mike Rollins) vs Brent Banks & Scotty O'Shea

Z proma wynika, że O'Shea i Banks mają feud, ale teamują ze sobą, ponieważ nie chcą się pozabijać. No niech im będzie. No i w sumie jakieś różnice mieli, gdyż Scotty był tym gościem który nie oszukuje, w przeciwieństwie do Banksa. Ale dobre chociaż to, że mają oni jakąś chemię ze sobą.

 

Kimber Lee vs Candice LeRae

Z kolejnego proma wynika, że to długo wyczekiwany rematch. To była bardzo dobra walka, która niestety miała jednego bardzo głupiego botcha. Może gdyby to była walka jakiś frajerów młokosów, to mógłbym na to przymknąć oko, ale przy tak doświadczonych zawodniczkach jest to niewybaczalne.

 

Kevin Bennett vs Tyson Dux vs Space Monkey vs Juan Francisco de Coronado

Nawet mi się podobało. Juan Francisco to chyba mój ulubiony heel z Chikary. Jego wejście jest niesamowite. Umie wkurzyć publikę przy minimalnym wysiłku. Space Monkey to jeden z tych debilnych gimmicków, których nie kupuję (a kupić mogę w sumie wszystko). Tyson Dux to klasa, co pokazał w CWC. Bennett też jest świetnym heelem. Walka była nawet dobra.

 

Matt Cross vs Hallowicked

Niezła walka gdzie high-flyerowy Cross walczył z techniką gostka z Chikary. Największym minusem było to, że Hallowicked był cieniem przy Crossie. Teraz nawet sobie nie przypominam niczego co on zrobił w tej walce.

 

The Colony vs Pineapple Soda Club

Walka niczym z Chikary, z wieloosobowymi submissionami i typową mrówczą komedią. Ale niestety nie pomogło tej walce być za długą i nudzącą. Cały czas czekałem aż się zacznie main event. Ale jednak muszę zaznaczyć, że panowie się starali.

 

Johnny Gargano vs Icarus

Pożegnalna walka Gargano z tą fedką to była. Co do walki to był pokaz umiejętności Johnny'ego z chwilowym udziałem Icarusa. Historią walki było to, że Gargano nie chce więcej oszukiwać w swoich walkach (spoiler: oszukał). Nie spodobało mi się to, ale jednak walka była dobra i można na nią rzucić okiem.

 

 

SMASH vs PROGRESS - Dzień 1

 

Scotty O'Shea vs Mark Andrews

Dobry opener. Tylko jedyny problem był ze Scottym o którym ciężko powiedzieć po której stronie barykady się znajduje. Niby walczył jak heel, ale publika go cheerowała.

 

Mike Rollins vs Jack Gallagher

Rollins wygląda jak brat bliźniak EC3. Po tej walce stwierdzam, że zatrudnienie Gallaghera to najlepsza rzecz, jaka może się zdarzyć w WWE w tym roku. Ten facet to żyła złota. Przy pomocy podstaw wrestlingu, których się uczył pierwszego miesiąca może postawić na nogi całą publikę.

 

The Overdogs (John Greed & Sebastian Suave) vs London Riots (James Davis & Rob Lynch)

Kolejna porządna walka. Overdogów widziałem wcześniej tylko w ich walce z Colony, ale tutaj jednak mogli wyjść poza komedię i pokazać swój talent. Suave nie umie wybijąc się z lin, ale w ringu wydawał się solidny. Poza małymi błędami, porządne kilkanaście minut do wykazania się przed publiką.

 

Facade vs Kevin Bennett - Ladder Match for a future SMASH Championship Match

Nie wiem co sądzić. Cała walka to był spot, przerwa, spot, przerwa i tak w kółko Macieju. Nic z niej nie wynikało.

 

Evil Uno vs El Ligero

Podoba mi się ta bardziej zła wersja Playera Uno. I podoba mi się także heelowo-komediowa wersja El Ligero. No i właśnie pierwsze pół walki polegało na komedii (momentami nawet genialnej!), zaś drugie pół to już prawdziwa walka. Prawdziwe propsy za spot z zamianą masek.

 

TARIK vs Zack Sabre Jr.

Podobała mi się ta walka. Tylko dziesięc minut, ale wykorzystali je w 100 procentach. Sabre jest fantastyczny w próbach wyrwania ręki przeciwnikowi. TARIK też się wykazał swoją agresją. Najlepsza walka gali.

 

Mark Haskins vs Brent Banks - SMASH Championship Match

Haskins przed walką dostał prezent - nowy pas! A na komentarzu usiadł Scotty O'Shea, który został wybuczany (więc chyba jednak jest heelem). Ta walka była dobra, zdecydowanie numer dwa tej gali.

"You're just a boy in a man's world. And I'm a man who loves to play with boys" - Kurt Angle

 

1x WrestleCircus Sideshow Champion

1575015285565e157eedb15.jpg


  • Posty:  3 631
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.11.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2016 Day 1

 

Pentagon Jr - Marty Scurll *** i 3/4*: dobra walka na rozgrzewkę, ale mam wrażenie, że nie wykorzystali całego potencjału obydwóch zawodników. Trochę było też krótko. Publika na szczęście dużo dała też od siebie i mimo wszystko bardzo przyjemnie oglądało się ten pojedynek.

 

Jeff Cobb - Ricochet - ****: w myślach pisałem już "Matanza - Prince Puma" :P Po raz pierwszy Cobba lukałem w normalnym looku i było to trochę dziwne dla mnie, ale na początku miałem wrażenie, że jakby trochę zbyt powoli się porusza. Później jednak takie wrażenie zniknęło. Obydwaj świetnie się pokazali.

 

John Hennigan - Matt Sydal *** : chyba najsłabsze starcie pierwszego dnia, choć źle nie było. Jeżeli tak jak czytałem była to najsłabsza walka turnieju, to dobrze, że tak szybko za mną.

 

Fenix - Will Ospreay - **** i 1/4: Ospreay to kozak nad kozakami! Ta kontra na Spanish Fly z lin... fenomenalnie obydwaj się zgrali. Po prostu. Świetny pojedynek.

 

Zack Sabre Jr - Tommy End ****: może nie jestem fanem technicznego wrestlingu w czystym jego znaczeniu, ale z czasem, gdy się rozwinęli, to walka naprawdę zaczęła mi się podobać. Sabre nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a nie wiem czy Enda nie lukałem po raz pierwszy w akcji.

 

Chris Hero - Jushin Thunder Liger *** i 3/4*: mam wrażenie, że Hero jest w zdecydowanie gorszej dyspozycji niż przy zeszłorocznym turnieju. Wtedy jak na niego patrzyłem, to wydawało mi się, że przechodzi jakiś renesans i w swojej formie i w wyglądzie. Natomiast Liger to jest absolutnie fenomen. Mimo lat nie schodzi poniżej jakiegoś poziomu i pokazuje się świetnie, niezależnie gdzie walczy. Taki Noriaki Kasai wrestlingu ;)


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

PWG BOLA Night 3

 

Trevor Lee vs Dalton Castle - ***

Lee w tej walce przypomniał jak cholernie jest dobry, a ten German Suplex po salcie w tył to potwierdziłl. Myślałem że zarówno Castle jak i Trevor odpadną w tej rundzie, ale oni zestawili ich ze sobą. W tej sytuacji „TNA Superstar” musiał tutaj wygrać i przejść dalej. Czy finał jest realny? To dopiero będzie wielka sensacja.

 

John Hennigan vs Ricochet - ****

Było dużo lepiej niż w pierwszej walce Morrisona, ale mimo wszystko nie było to jakieś niesamowite. Dobra walka dwóch świetnych zawodników i tyle. Prawdę mówiąc to byłem pewny, że jako debiutant przejdzie dalej Hennigan, a jak trafiłby na Lee to finał byłby dość realny. Rozegrali to zupełnie inaczej i to chyba nawet lepiej.

 

Cody Rhodes vs Marty Scurll - ****

Kolejny już bardzo dobry występ Rhodesa, który dostał świetnego Scurlla i w dobry sposób pożegnał się z turniejem. Podobała mi się bardzo relacja w tej walce między żoną Rhodesa, a Scurllem. Brytyjczyk wygrywa i przechodzi do półfinału. Jest on moim faworytem tego turnieju, bo do półfinału wszedł dość łatwo.

 

Chris Hero vs Mark Andrews - ** i ½

CH przechodzi Heel Turn trochę taki jak kiedyś Roderick Strong, po którym rozpoczął drogę po pas mistrzowski, który trzymał cholernie długo. Andrews przechodzi dalej, ale nie wiem czy po zainkasowaniu kończącego Piledrivera podejdzie do kolejnej walki.

 

Kyle O’Reilly vs Mark Haskins - ****

Widać było, że Haskins jest tutaj tym bardziej świezym i dobrze, że wygrał. Podobnie jakc Trevor i Andrews jego udział w walce półfinałowej to bardzo duże zaskoczenie. Najwiekszym minusem tej walki było to, że zakończyła się ona kompletnie z dupy i nie było momentów, w których to mogłem uwierzyć, że O’Reilly wygra.

 

Will Ospreay vs Zack Sabre Jr. - **** i 1/4

Tak więc aż czterech brytyjczyków w półfinałach. Wiadomo było, że będzie to najlepsza walka tej rundy. Czas minął bardzo szybko ponieważ panowie się nie oszczedzali i od samego początku szli na całość. Finalnie Sabre Jr nie traci nic na porażce, a William przechodzi do półfinału, a i finał dla niego jest dość realny.

 

Pentagon Jr and Fenix vs The Young Bucks - **** i ½

Lata mijają, a Young Bucksi to nadal największe drużynowe kozaki na scenie wrestlingu. Po ostatnich zmianach jakie zaszły w WWE chciałbym zobaczyć ich kiedyś w NXT. Pentagon i Fenix podczas tych dwóch dni pokazali jak dobrze razem współpracują i jak mają wracać to najlepiej właśnie jako zespół.

 

Mark Andrews vs Trevor Lee - *** i ¼

Andrews szalał, a Trevor oszczędzał siły na ostatnią walkę dnia. Gdybym miał typować osobe, która raczej na 100% nie ma szans na finał to jako pierwsze nazwisko prawdopodobnie wskazałbym Trevora. Ten jednak pokonuje trzeciego rywala i trafia pierwszy raz w karierze do wielkiego finału (mimo że rok temu miał dużo większe szanse).

 

Mark Haskins vs Marty Scurll - **** i ¼

Doskonale było widać jak dobrze się znają. Haskins miał szansę, ale to dobrze, że Scurll trafia do ostatniej walki dnia, bo przeciez jakby nie patrzeć była gwiazda TNA dopiero debiutuje w tej federacji. Poziom ringowy był bardzo dobry od początku do końca co dobrze świadczy o zawodnikach, którzy przecież już toczyli tego dnia długie boje.

 

Ricochet vs Will Ospreay - ****

William odprawia kolejnego faworyta do fimału turnieju. Tutaj nie było tak dobrze jak podczas ich walki w Japonii, ale zmęczenie musiało być dużo większe. Ospreay wygrywa i to dobra wiadomość, bo przecież Ricochet już kiedyś wygrał ten turniej, a dla Willa to pierwszy finał. Ricochet mimo odpadnięcia może zaliczyć turniej do bardzo udanych.

 

Nie miałem już sił by oglądać całą walkę drużynową.

 

Trevor Lee vs Marty Scurll vs Will Ospreay - **** i ½

Marty Scurll wygrywa BOLA i zmierzy się ze swoim partnerem z drużyny o pas mistrzowski. Fajna historia była opowiedziana w tej walce, gdzie to finalnie największy skurwiel wygrał. Zdziwiłem się, że pierwszy wyleciał William, bo właściwie on jako jedyny był tutaj facem. Myslałem że na końcu dojdzie do rywalizacji między Anglikami, ale to Amerykanin zyskał tutaj bardzo wiele. Świetne zakończenie turnieju, który przebił zeszłoroczny.

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 3

Dalton Castle vs Trevor Lee – Parodiowanie Daltona przez Trevora, było jednym z trafniejszych. Wyszło mu bardzo dobrze i okazało się jedną z rzeczy, którą zapamiętam najmocniej. To też świadczy o poziomie samej walki, która dupy nie urwała. Pogubili się na koniec.

 

John Hennigan vs Ricochet – Taka walka była potrzebna Johnowi. Pokazał, że związek z PWG może przetrwać. To było ładne tango uników. Czuć bylo chemie i zaufanie.

 

Cody R vs Marty Scurll – Villain zaczął od mocnego akcentu. Gdzieś tam po cichu liczyłem, że ta walka osiągnie taki szybki finał, co by oczyściło Cody’ego z porażki – zaskoczył mnie – i dało wymówkę do pełnoprawnego rewanżu na kolejnej gali. Ale to PWG, tu rzadko ma miejsce budowanie historii. A Marty’ego nigdy za wiele. Kolejny bardzo dobry występ Anglika. I dobry w ringu, i dobry entertainer.

 

Mark Andrews vs Chris Hero – Walka małego z dużym w PWG przeważnie się udaje. Tu zabrakło przede wszystkim czasu. Szybko zawinęli się do domu. Ofensywa Mandrewsa, to głównie piny, i jeden z nich się udał. Trochę za mało budowy takiego shockera, żebym się przejął. Byłem za hero, ale do tej pory z nocy 3, tylko jeden z faworyzowanych przeze mnie przeszedł dalej (Scurll)

 

Mark Haskins vs Kyle O’Reilly – Trwało to spoooro czasu, a wycisnęli tak mało. Emocje bardzo nieznaczne, widowiskowość nawet mniejsza. Haskinsa oglądało mi się o niebo lepiej od KO, więc dobrze, że poszedł dalej.

 

Will Ospreay vs Zack Sabre Jr – Dla mnie kozak walka. Mogą śmiało ich zestawiać z pasem na szali. Ospreay zaczął latać pierwszej nocy i mam wrażenie, że jeszcze nie wylądował. Tutaj dał świetny, latający start, a później potrafił wdawać się w techniczne wymiany z mistrzem od technicznych wymian. To nie jest jeden z najbardziej widowiskowych wrestlerów. To JEST najbardziej widowiskowy wrestler.

 

Mark Andrews vs Trevor Lee – Historyjka była taka, że Andrews jest mocniej obity i tu walczy by przetrwać – przynajmniej tak to wyglądało. Niczym rasowy underdog się odgryzał, ale... soków z tego nie spili. Za mało poświęcili czasu, żeby publika mogła się wkręcić.

 

Mark Haskins vs Marty Scurll – Kolejny start godny prawdziwego czarnego charakteru. Fajne jest to, że gdyby przed turniejem, ktoś podkręciłby mi taką walkę, to absolutnie by mnie ona nie interesowała. Jednak z przebiegu zawodów, to była dwójka, do której sympatia rosła z każdą rundą. Głównie w przypadku Haskinsa, bo fanem Scurlla jestem już od przejścia na ciemną stronę mocy - #fuckpartymarty. Walka ustąpiła poziomem, tylko Ospreayowi z Sabrem. Angielski wrestling zrobił takeover w tegorocznej BOLA

 

Will Ospreay vs Ricochet – Ludzie zgrzani byli jeszcze przed pierwszą akcją. PWG musiało dostac swoją wersję tego zestawienia. Piękna sprawa, jak oni się poruszają. Aż mnie naszło na refleksje, jakby dorwać kogoś, kto zatrzymał się z wrestlingiem na erze Hogana w WWF, i pokazać mu w co to wszystko się przerodziło, jaka byłaby jego reakcja?

 

Trevor Lee vs Marty Scurll vs Will Ospreay – Trevor Lee, jak bardzo nie na miejscu. Na tle pozostałej dwójki nie pokazał zbyt wiele. W ogóle nawet na niego nie zwracalem uwagi, bo nie dopuszczalem opcji, że może tu wygrac. Kiedy Ospreay odklepał, to wszystko stało się jasne, co zabrało mi sporą dawkę emocji. Trzy noce czekasz na finał, a dostajesz tak ewidentne zestawienie, że trudno się rajcować. A fakt, że wygrał Scurll jest świetny. Mam nadzieje, ze przejmie pas.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

PWG Battle of Los Angeles - Dzień 1

 

Pentagon Jr. vs Marty Scurll

Nie było specjalnie za dobrze, no może poza końcówką. Szkoda, że na tak wczesnym etapie jeden z nich musiał odpaść. Fajny pomysł z przywiązaniem maski do lin.

 

Jeff Cobb vs Ricochet

Cobb też według mnie powinien przejść do drugiej rundy, ale on to jeszcze tu w indysach trochę pobędzie. Jak na gabaryty zawodników to było dobrze, widać, że się znają. Ciekawe skąd 8-)

 

John Hennigan vs Matt Sydal

Najgorsza walka dnia. Strasznie wolno. Coś tam próbowali w parterze się pobawić, ale im nie szło. Zupełnie nie w ich stylu. Widać było, że publika zawiedziona była.

 

Will Ospreay vs Fenix

Z drugiej strony ci latajce byli dużo lepsi. Niektóre akcje były genialne. Nie próbowali łapać oddechy, tylko cały czas przez jakieś 10 minut walili jakiegoś mocnego spota.

 

Tommy End vs Zack Sabre Jr.

Jestem fanem technicznego wrestlingu, więc ta walka to dla mnie kosmos. A jak zaczęli jechać pod koniec na 5 biegu, to już mistrzostwo. No ale wiadomo, że oni poniżej pewnego poziomu nie zejdą.

 

Jushin Thunder Liger vs Chris Hero

Hero udowadnia, że osoba z moim brzuchem może odnaleźć sukces w wrestlingu :D Liger przy nim wyglądał jak karzeł. Jushin to jest jednak poziom, ale jednak to już nie poziom PWG. Ale i tak fajnie go było tam zobaczyć.

 

Dalton Castle & The Boys vs Adam Cole & Young Bucks

Jutro five star, a dziś komediowa walka z Bullet Clubem, Dalton i Boysami (mówię wam, że gdyby masek nie zdjęli to nikt by nie wiedział, żę to reDRagoni!). I takie walki są idealne w PWG. A zwłaszcza z komentarzem Chucka Taylora, który niszczy wszystko.

"You're just a boy in a man's world. And I'm a man who loves to play with boys" - Kurt Angle

 

1x WrestleCircus Sideshow Champion

1575015285565e157eedb15.jpg


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline

Skąd pobrać BOLA 2016?

"Nie mam czasu na spodnie"

~Johnny Mundo 2017

13924869559388e42a4721.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 118 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 018 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 884 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      Night 1 1. Gunther (c) vs. Jey Uso - nie wkręciła mnie ta walka. Niby coś się działo, ale wszystko szło jakby obok mnie. Tak rozpisali Szkopa, że zamiast podejrzeń, człowiek nabierał tylko pewności, że żadnego zaskoczenia tu nie będzie i pas zmieni właściciela. Tanie sztuczki typu przywalenie pasem i "o, kurwa - po tym się już bankowo nie podniesie!" - nie zadziałały. Na koniec zrobili Guntherowi dobrze, bo Yeet-Man nie potrafił go dobić żadnym z własnych finiszerów i musiał się posłużyć subem rywala. Jak na opener, to jakoś za specjalnie mnie to nie nakręciło na ciąg dalszy gali. P.S. Lałem z tego buraka, jakiegoś długowłosego amerykańskiego sportowca, którego pokazaywali w przerwie, a ten popisywał się, że na raz potrafi wyzerować kubek piwa... Widać kolo zatrzymał się mentalnie na etapie gimnazjum  P.S. 2 Ta dupa co zapowiada walki powinna bulić prawa autorskie za fryzurę, dziadkowi Morty'ego 2. The War Raiders (Erik and Ivar) (c) vs. The New Day (Kofi Kingston and Xavier Woods) - nie spodziewałem się niczego, po tej dorzuconej do karty walce, może też dlatego całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie było to może nic wielkiego, ale sporo się tam działo, były solidnie rozpisane oba teamy i całkiem przyjemny, zakręcony finisz. Jak na takie tygodniówkowe gówno-starcie, to lepiej by się to sprawdziło w openerze niż Yeet-Man. 3. Jade Cargill vs. Naomi - jak na tak "emocjonalny" feud, walka z tych emocji była kompletnie wykastrowana. Odpierdalały swoje od spotu do spotu, a pojedynek ciągnął się jak wóz z węglem. Zero odgrywania w ringu tej "nienawiści" na której był nakręcany ten angle. Liczyłem na jakieś zawirowania, pojawienie się Bi-Anki (że to jednak nie Glowo była mózgiem ataku), jakieś elementy niepewności, a tutaj pojechali po lini najmniejszego oporu, że Siwa się odegrała i tyle. Spierdolili potencjał tego feudu po całości, spłycając go w chuj. Z innej beczki - Callgirl oszpeciła się na maksa tymi krótkimi włosami. Czyżby wizażystka Rondy nadal dorabiała sobie w WWE? 4. LA Knight (c) vs. Jacob Fatu - ogólnie nic ciekawego, ale walka została rozpisana dokładnie tak jak musiała zostać - Grubasu musiał dominować, a Rycerz bazować na unikach i kontrach. Totalne rozczarowanie to finisz. Był potencjał żeby zaognić zgrzyty pomiędzy Jakubem a Sikaczem (przez co LAczek zachowałby pas), a oni czysto podłożyli mistrza heelowi. Niby fajnie, że mocno promują Tłuszczaka, ale tutaj to aż prosiło się o to, żeby Solista przypadkowo wyjebał Spike'a Kubie i uniemożliwił mu zdobycie Srebra. 5. Rey Fenix vs. El Grande Americano - w końcu konkretna walka na tym PPV, szybka, dynamiczna, z kontrami, zmianami przewag i świetnymi akcjami. Szkoda tylko, że finisz rozpisali tak sztampowo, ale cóż - Fenix był tam tylko na zastępstwo Mysteriusza, tak więc musieli zachować dziewictwo Americano dla Krasnala jak już wróci po kontuzji. Mogli to tylko zrobić jakoś bardziej pomsłowo, a nie "just like that". 6. Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair - tak właśnie powinna zostać rozpisana walka Jade i Glow. Tutaj w każdej sekundzie widać było, że babki się nienawidzą i chcą się pozabijać. Bardzo dobra walka, pełna emocji i zwrotów akcji. Zabukowana tak, że do samego końca nie można było być pewnym, która z tego wyjdzie z pasem. Bardzo mocno rozpisana każda z zawodniczek. Stratna wcale nie odstawała na tle bardziej doświadczonej Flary. Plus za finisz, gdzie młoda czysto pokonuje Królową Rozwodów. Tak się powinno promować nowe gwiazdy. Na marginesie - nie wiem, kto odpowiada za strój Jabłecznikowej, ale gacie dobrali jej tak, że podkreślały mocno brak dupska, bo wisiały na niej jak pranie na sznurze, nie mając się na czym opinać. 7. Roman Reigns vs. CM Punk (with Paul Heyman) vs. Seth Rollins - wybaczam. Wybaczam chujowe rozpisanie tej walki, która przez połowę czasu nie mogła się rozkręcić. Wybaczam słabe rozpisanie ringowe, gdzie mało się działo (mocnych momentów było jak na lekarstwo), a wszystko ciągnęło się bardzo wolno. Wybaczam, że Heymana, który był clue całego tego feudu, uaktywnił się dopiero na samym końcu, a przez całą walkę nie widać po nim było żadnych dylematów. Wybaczam, bo scena gdzie na koniec Rollo stoi tyłem do czającego się z krzesłem Romka i nie odwraca się nawet na moment (świetnie odegrał to twarzą), bo wie, co zaraz odjebie Paul - to było mistrzostwo świata. Na dokładkę ludzie popujący Setkę i odklepanie Rzymskiego - to było piękne (mógł tylko Crub Stomp pójść na krzesło, bo zwyklak na Pięknego, to trochę mało wiarygodne). Pomimo, że ten main event dupy nie urwał pod kątem ringowym (uważam, że potencjał nie został tu wykorzystany nawet w połowie), to wygrana Rollka (gdzie "pogodził" dwóch cwaniaków) cieszy mnie jak sam chuj. Prawie tak samo jak brak wygranej Punka.  
    • MattDevitto
      Walka z pre-show w porządku. Nic specjalnego, ale było trochę pozytywnego chaosu i koniec końców wyszło ok. Małe 'ale' - już nie wiem co oni robią z tą Roxanne i Corą. Raz są w teamie, zaraz nie są i tak w kółko. One dwie w NXT miały więcej powrotów do siebie niż Ridge i Brooke w Modzie na Sukces #gimbynieznają Opener - byłem dość sceptycznie nastawiony na pojedynek tej dwójki, ale zupełnie niepotrzebnie, bo wyszło całkiem dobrze. Nie był to oczywiście żaden 5-star, ale przyjemnie się oglądało takie zestawienie w akcji. Zmiany przewag zrobiły robotę dzięki czemu można było uwierzyć w zmianę mistrza. Ostatecznie Ricky broni pas, ale nie będę udawał, że interesuje mnie co dalej będzie się z nim działo Tag teamy - MOTYC i choć piszę na bieżąco to strzelam, że MOTN. Ciężko będzie przebić reszcie co tu się działo...Było dynamicznie, widowiskowo, zaskakująco, jednym słowem dostaliśmy w tej walce absolutnie wszystko. Świetne starcie, które nawiązywało poziomem do klasyków NXT z przeszłości. Paradoks obecnie tej dywizji jest jednak taki, że na PLE praktycznie zawsze teamy dowożą, natomiast jeśli idzie o historie i znaczące story to już inna sprawa. Zmiana mistrzów na plus Ladder match - kto nie lubi ladder matchy? Szczególnie jak wychodzą tak dobrze jak ten. Zadanie nie było proste, bo panie musiały wyjść po świetnej walce tagów, ale dały radę. Nie było zamulania, a to w takich pojedynkach najważniejsze. Spodziewałem się jak będzie wyglądać końcówka, ale Sol to do końca kariery będzie miała puszczane ostatnie minuty tego pojedynku. Ponownie dobra decyzja co do nowej mistrzyni i już widzę kolejkę, która ustawia się do tego tytułu. Sol vs. Kelani, Zaria itd. to znowu mogą być interesujące zestawienia już na niedaleką przyszłość. Tag teamy - niezła walka, która jednak pozostawała gdzieś w tle do tego co działo się między członkami D'Angelo Family. Rozegrali to wręcz idealnie, bo kiedy wszyscy myśleli, że już nic z tego nie będzie - znowu zaskoczyli. Od dawna całe to family już mnie nie interesuje, ale teraz sam jestem zainteresowany co będzie dalej. Podoba mi się to rozwiązanie i fakt, że zacznie dziać się w końcu coś nowego, świeżego wokół Tony'ego. Czas na to najwyższy... 4-way - przyjemna walka, choć nie ukrywam, że czekam już na story Giuli z Vaquer. Grace i Parker niech robią swoje, ale w zestawieniu o którym wspomniałem jest największy potencjał. Cała czwórka pokazała się tutaj z dobrej strony i każda miała swoje 5 minut w walce. Jedyny minus jest tak naprawdę taki, że absolutnie niczym nie zaskoczyli. Stephanie dalej z mistrzostwem po odliczeniu Parker - tak jak można było obstawiać domy. PS: Booker totalnie odleciał ME bardzo dobry, ale Williams tylko w 3-waych wypada dobrze i nie chce mi się już go szczerze oglądać na szczycie karty w NXT. Trzeba końcu po tylu miesiącach czegoś nowego. Oba dalej mistrzem, czyli bez zaskoczenia, ale skłamałbym gdyby jego title run był ciekawy. Wieje nudą w main eventach i nawet bardzo dobre walki tego nie zmienią, bo teraz znowu będzie trzeba męczyć się z lichymi segmentami tydzień po tygodniu. Podsumowując, nic nowego: NXT znowu dowiozło na PLE, ale nie ma tu story (poza mały wyjątkami) dla którego warto włączać ten brand co tydzień. Mimo to gala do polecenia każdemu, kawał dobrego wrs
    • IIL
      Sabu zakończył karierę na gali Joey Janela Spring Break w No Ropes Barbed Wire i mimo, że to jego ostatnia walka, nie poszedł na skróty...  
    • LegendKiller
      Dobra, powiem to całkiem szczerze — już po tym RAW, kiedy Rollins rzucił Heymanowi, że “wisi mu przysługę”, miałem przeczucie, że Gruby wydyma i Punka, i Romana. I co? Dokładnie tak się stało. W normalnych okolicznościach marudziłbym jak ostatni skurwysyn — że przewidywalne, że naciągane, że “sratatata”. Ale nie tym razem.   Całokształt tego main eventu, tempo walki, emocje, a przede wszystkim absolutnie fenomenalna gra aktorska Heymana sprawiły, że oglądało mi się to z kurewską satysfakcją. A to się u mnie, zgryźliwego dziada, nie zdarza często. Mało która walka potrafi mnie jeszcze poruszyć na tyle, żebym po wszystkim powiedział: „No kurwa, to było dobre.” A tu? Tu się udało. I to z nawiązką. Jednym z najlepszych momentów był ten szalony spot, gdzie każdy każdemu odpalił jego własny finisher. Kurwa, jak to było świetnie rozpisane i zrealizowane — totalna uczta dla fanów. Czysty chaos, ale kontrolowany i cholernie efektowny. MVP tej walki — ba, całej pierwszej nocy WrestleManii — to bezapelacyjnie Seth. Pieprzony. Rollins. Gość udźwignął ten storytelling jak nikt inny. Po jego drugim łomie aż podskoczyłem z kanapy i z takim impetem zajebałem ręką w półkę, że świeczka się rozjebała, a żona się wkurwiła. Warto było. Coś pięknego. Ten match dosłownie uratował tę miałką, nijaką pierwszą noc. Dla mnie: absolutny five-star. Zero gadania. Po prostu mistrzostwo. No ale żeby nie było za słodko — były też momenty, które wywołały u mnie co najwyżej wzruszenie ramion albo lekką irytację. Na pierwszy ogień: opener. Nie wiem, może jestem już skrzywiony przez najbardziej gejowski chant we współczesnym sports entertainment i przez samego Jeya Uso (dla mnie to tylko i aż bardzo dobry tag wrestler), ale serio — miałem wrażenie, że oglądam Sami Zayn vs Gunther, tylko że w wersji z Temu. Jay ma tyle wspólnego z ringową psychologią co ja z lewicą. A to, że walka o World Heavyweight Championship wyglądała bardziej jak segment mający rozgrzać publikę wejściem Jeya, to dla mnie totalne nieporozumienie. I nie zrozumiem nigdy, dlaczego TLC match – który idealnie pasowałby jako opener, żeby dać ludziom konkretny zastrzyk adrenaliny – został przesunięty na… SmackDown. Kto to kurwa bookował? Jeszcze słówko o Guntherze. Reign tragiczny. Jedna naprawdę dobra walka z Ortonem, poza tym wieczne tkwienie w tle i absolutny brak momentów, które by coś znaczyły. Porównanie jego IC title runu do tego WHC to jak porównywać gówno z czekoladą. Bez smaku, bez mocy, bez sensu. Z rzeczy, które mnie zaskoczyły na plus — Charlotte Flair. Serio, nie sądziłem, że to powiem, ale szacunek za to, że schowała ego w kieszeń i czysto jobbnęła Tiffy. Niestety, sama walka do zbyt dobrych nie należała — Stratton momentami wyglądała jakby zgubiła mapę. Jeszcze sporo nauki przed nią, bo na razie to raczej vibe NXT niż Mania. Fatu vs LA Knight oraz Jade vs Naomi — tu zapamiętałem głównie dwa momenty: piękną kontrę moonsaulta w BFT i ten brutalny powerbomb z pozycji electric chair dropa. Reszta? Meh. No i tag teamy… totalny filler. Nawet nie próbuję udawać, że oglądałem — robiłem sobie w tym czasie śniadanie.  
    • IIL
      Obudzić się do takiego newsa w trakcie weekendu WM to jakiś scenariusz z horroru...      Niezbyt mnie to cieszy. Monopol w wrestlingu do niczego dobrego nie prowadzi. Odbito też piłkę odnośnie kolaboracji CMLL/AEW w Arena Mexico i WWE zorganizuje w czerwcu supershow AAA/NXT... JBL w story przejął AAA, komplementuje Alberto Del Rio i nazywa Meksyk krajem trzeciego świata...    Co dalej? Impact? NOAH?   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...