Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE RAW PPV: Hell in a Cell 2016


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Podobał mi się main event. Obejrzałem go w całości, a ostatnia walka kobiet, której nie przewinąłem to chyba ta z WrestleManii 32. Wejście Charlotte fajne, wejście Sashy już gdzieś widziałem. Uważam, że początkowa kalka z wiadomego HIAC matchu była zupełnie niepotrzebna. Biorąc pod uwagę częstotliwość z jaką Mick Foley spuszcza się nad Banksową na facebooku nie zdziwiłbym się, gdyby pomysł z takim zbudowaniem Sashy wyszedł od niego. Spodziewałem się nudnego singles matchu, tyle że w klatce, natomiast panie w ogóle się nie oszczędzały i pokazały kilka solidnych spotów. (i kilka popsutych przez warunki fizyczne pań – mówię tu o stołach). W ogólnym rozrachunku też match podobał mi się bardziej niż opener.

 

Mimo dobrego poziomu walki, w dalszym ciągu będę krytykował pomysł z umieszczeniem jej na końcu show. Match jawnie pomylił się i przez przypadek wszedł na miejsce tego o pas Universal. Decyzja na pokaz. Damy kobietom pierwszy w historii HiaC match. No to może od razu walnijmy specjalne wejścia, bo tak, i dla upamiętnienia starcia, zróbmy kalkę z 98’. Gdyby za walką stało chociaż jakieś wyjątkowe story, takie które przyćmiewałoby wszystko inne, wtedy można byłoby próbować usprawiedliwiać decyzję z umieszczenie jej w main evencie. Ale nie stało.

 

Dobrze bawiłem się przez te kilkanaście minut, panie zrobiły dobrą robotę, krzywda mi się nie stała, ale main event to za wysokie progi dla dywizji kobiet. No bo co to znaczy „main event”? Każdy wie jak to przełożyć i każdy może gołym okiem zauważyć, że do miana „głównych”, wydarzeniom z dywizji kobiet daleko.

I Miejsce - Typer NXT 2017
  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • TheVillain

    3

  • pawlik3213

    3

  • -Raven-

    2

  • Pavlos

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  120
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2015
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone
  • Styl:  Klasyczny

Walka o pas US. Średniak. Jedyny fajny moment to łańcuch przy subie Ruseva, tak to dało się to obejrzeć, ale nic specjalnego.

 

Dane z Bayley przewinąłem. Irytuje mnie ten gimmick Bayley, te balony na początku. I w ogóle, że się lubi przytulać (postać wrestlingowa!!!). To od razu mnie odpycha od niej i wolę przewinąć.

 

Fajnie, że Gallows z Andersonem coś w końcu wygrywają, szkoda, że nie pasy. Oby w końcu zaczęli ich lepiej bookować. :roll:

 

Owens z Rollinsem dali walkę gali. Interwencje Y2J'a na plus zaliczam, bo miało to sens i pasowało do story. Ciągle mi się zdawało, że Chris odwróci się od Kevina, ale nic takiego nie miało miejsca. Czy to dobrze? Nie wiem, ale chyba tak. Jeszcze wszystkich soków z tego duetu nie wycisnęli.

 

Cruiserwieght Championship match. Walka niezła, tylko ta milcząca publika psuła odbiór. Fajnie, że Kendrick wygrywa, podoba mi się to, że nie jest taką typową latającą małpką robiącą akrobacje, a stara się opowiadać historię w ringu. Storytelling zawsze na plus. 8)

 

Niestety dalej trzeba się męczyć z mistrzami TT czerwonej tygodniówki. Jezu. :roll: Ileż można? Daliby te pasy w końcu komuś innemu, bo New Day już nudzi.

 

Charlotte z Sashą. Podobało mi się, gdy klatka zjeżdżała, to obie takim spojrzeniem w górę, były wystraszone z miną "Oho. Teraz żarty się skończyły." Kupiłem to. :) Początek z tymi noszami był słaby, miałem wrażenie, że na siłę to przeciągają, a to, że Sasha wróciła do walki. Zerowe zaskoczenie. Zaskoczeniem za to jest wynik, który mi się cholernie podoba. Charlotte wygrywająca w rodzinnym mieście Sashy. Best moment. Warto było oglądać galę, tylko dla tego momentu. :twisted:

 

Szczerze to jak to mówią małe dzieci dydać mi się chce na całą Charlotte i to co wokół niej się dzieje. Dajcie w końcu Sashy to co jej się należy od dawna.

 

Ale co jej się należy? Dziewczyna od debiutu jest co raz gorsza, nie poprawia się. W każdej walce wali botche jakby miała się zaraz zabić. Jej proma też jakieś genialne nie są, żeby nie powiedzieć słabe. A cheer dostaję tylko dlatego, że w NXT była dobra - podobno była, bo nie oglądam. Jak dla mnie jest po prostu przeciętna.


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

kuzyn Snoop Dogga z zakolami

:roll: to jest raczej wysokie czoło, ale mam nadzieję, że te epitet wejdzie do kanonu klasyków obok "szemalskiego ryja" :D

 

zasadzie już się przyzwyczaiłem do tego że jestem najwyraźniej "most hated person" na forum.

 

Ale sobie schlebiasz :D

 

Do rzeczy - na walkę kobiet wcale nie miałem zamiar narzekać, gdyby nie dwie kwestie - początek i koniec. Ten brawl przed walką i heroiczny bój Saszy o to, żeby w ogóle wejśc do klatki sprawił, że z niesmakiem śledziłem kolejne minuty pojedynku, natomiast końcówka nie podobała mi się nawet nie ze względu na wynik, chociaż robienie z tego tytułu gorącego kartofla wkurza mnie niesamowicie, panie na finishu powinny iść na całość/powinni im pozwolić iść na całość, to wszystko moim zdaniem odbyło się zbyt bezemocjonalnie. Sama walka był całkiem ok, bez rażących w oczy boczy, ale i bez fajerwerków, jakie powinniśmy dostawać w tego typu walkach, bo pole do popisu jest spore, nawet jak na kobiety. Wolałbym Universal title w ME.

 

Charlotte vs Sasha Banks

30.10.2016 – Wrestling umarł. Ososoby, które powinny być tylko od dawania dupy oficjelom na zapleczu oraz walka w środku karty weszły do main eventu. Marne to było.

Bez przesady, Ta gala nic nie znaczyła i już dziś mało kto się tym emocjonuje, było - minęło, dobrze, że to nie WMka.

 

że jak? Przecież Charlotte od paru lat mieści się w TOP2 kobiet w WWE - najpierw obok Sashy, potem obok Asuki.

 

PARU LAT. Zadebiutowała w 2013, przez większość czasu w NXT stawiano ją w jednej linii z Richiem Steamboatem, w głównym rosterze zaczynała jak zaczynała, przypomnij sobie segmenty z Paige, gdzie poruszano kwestie jej zmarłego brata, jelita mi się skręcały od jej słuchania, chyba została też doceniona w AWA - kategoria: najbardziej przereklamowany :D

:roll: :roll: :roll:

 

Walka o Universal title również mi się dłużyła, a końcówka była strasznie jednostronna, o czym wiele osób już wspomniało, rozstrzygnięcie godne środk karty i gdyby zaserwowali nam to na koniec, też byłbym rozczarowany. Do zapomnienia.

 

W 3 HiaC matchu można było znaleźć plusy, bo dwóch gości budowanych na twardzieli nie oszczędzało się w ringu, jednak o dynamice znowu nie mogło być mowy, pojedynek w stylu późnych lat 90. tak mi się to kojarzy.

 

Z pozostałych warto tylko wspomnieć o nowym mistrzu CW, tu także walka nie porwała, ale duży plus za końcówkę - bez bookerskiej wirtuozerii, ale w prosty sposób po raz kolejny zarysowali gimmick Kendricka, który oprócz tego, że jest zdecydowanie najciekawszym tworem tej dywizji, to teraz, z tytułem będzie jeszcze bardziej eksponowany, miły moment zobaczyć go z pasem, było widać tę iskrę w oczach.

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Coby nie napisać o Hell in a Cell to na pewno PPV od RAW trzymają wyższy poziom niż te od Smacka, rzekłem.

 

Piszczą gdzieś, że będzie main event na początku, w środku i na koniec gali, liczyłem, że do tego nie dojdzie, Janusze marketingu pracują w WWE.

 

RuRu v Romuś, mogło być fajne gdyby polecieli w brawl, nie polecieli więc mam nadzieję, że to ich ostatnie starcia, bo z tego nic nie da się wycisnąć.

 

Obie walki cruiserów nie dostarczyły zbytnich emocji, także nie ma co się rozpisywać. Walka o pas mistrzowski w niefortunnym momencie karty została umiejscowiona, także ta cisza na hali bolała. Grunt, że Kendrick przejął pas, trzeba promować innych face'owych zawodników, którzy będą bardziej over od TJP.

 

Dana Brooke v Bayley, że niby to bardziej zasługiwało na PPV niż Sami Zayn v Strowman?

 

Walka o pasy TT, hmm gdzieś tak z pół roku temu powinna nastąpić zmiana posiadaczy pasów, ale nie było wiarygodnego przeciwnika, gdy już rywale się znaleźli Enzo&Cass /Club to WWE zajarało się perspektywą pobicia rekordu, jak dla mnie błąd. Cesaro i Rudy nie złapią większego momentum a tak New Day tylko grzebie kolejne TT, niedługo przypną im łatkę Ceny dywizji TT.

 

Czas na walki, które były warte PPV

 

Owens v Rollins, na pewno było ciekawiej niż na CoC gdzie mieliśmy zmulony pojedynek i mało interesującą interwencję. Tutaj było znacznie lepiej, kilka ciekawych spotów, ten ze stołami, który prawie nie wyszedł, Kevin Kevin Ty grubasku!, na pewno znajdzie się w jakiś replayach czy montażach. Interwencja Jericho miała więcej sensu, a co najważniejsze gładko przenosi nam rywalizację z Owensa na Jericho, więc wreszcie sobie Chris zawalczy na PPV. Ponadto Rollins po takiej przegranej zyskał więcej niż Owens na tej wygranej. Grunt, żeby ich rywalizacja zakończyła się na tym PPV, bo już mam dość tych powtórek.

 

Sasha v Charlotte, druga najlepsza walka gali, czy tego chcecie czy nie. Sasha dostała pop gali, walka była zaskakująco emocjonująca, historia była na tyle mocna, że na main event to się nadawało, zwłaszcza że było to w Bostonie. A co do walki, ciekawie rozwiązany początek walki, chociaż słabo wykonany, powerbomb na stół = brak walki? Jeśli to miało być nawiązanie do upadku Foleya, to wyszło to słabo. Po prostu było to zbyt mało wiarygodne, by po czymś takim miało nie dojść do walki, ale w Bostonie jakoś przeszło. Na pewno publiczność pomogła w odbiorze pojedynku, bo botche się zdarzyły, chociaż tym razem po obu stronach, chyba żaden ze stołów nie połamał się jak miał. To co najbardziej mnie razi to wynik pojedynku, Charlotte odbija pasy na PPV, które potem traci na tygodniówkach? Do czego to ma niby prowadzić?

 

Naprawdę nie rozumiem dlaczego Vince zmienił wynik walki. Tym sposobem 4 miesiące programu jest do zapomnienia, bo Sasha finalnie ani nie pokonała przeciwności losu, ani nie przeszła turnu a Charlotte odniosła kolejne czyściutkie zwycięstwo jako heel. Po takim bookingu tej walki aż się prosiło by któraś przeszła turn, po heroicznym zwycięstwie Sashy. Czyli co teraz Bayley wkracza jako rywalka do Charlotte, a powracająca Emma będzie się wraz z Daną znęcać nad podłamaną Sashą?

 

Typowe tygodniówkowe PPV, 1-2 walki które generowały jakieś emocje, reszta bez większego sensu/celu czy emocji.

 

PS w gruncie to zdjęcia tyłeczka Sashy trochę rekompensują wynik main eventu ..


  • Posty:  217
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.07.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Zanim przejdę do poszczególnych walk kilka słów na temat samej koncepcji Hell in a Cell w ostatnich latach. Mam wrażenie, że odkąd ten gimmick match dostał swoją galę PPV to jakość tych pojedynków mocno spadła. Mimo tego, że wpychają do klatki utalentowanych gości, są tam rozgrywane fajne programy tak całokształt według mnie wygląda jakoby klatka nie dawała im więcej możliwości, a wręcz przeciwnie - ograniczała ich.

 

 

Roman Reigns vs Rusev - Panowie bujają się ze sobą już kilka ładnych miesięcy, przez to, że wpychani są zarówno na PPV jak i na tygodniówkach to po prostu ciężko zbudować przy n-tej walce jakiekolwiek emocje. Ludzie po prostu już na to nie czekają bo widzieli to wystarczającą ilość razy. Ciekawych spotów niewiele, emocje publiczności udzieliły się na kilka dobych minut przed samym finiszem gdyż każdy dobrze wiedział jak ta walka będzie rozpisana - jak kolejne pokonanie przeciwności losu przez Romana to i emocji w końcówce być nie miało prawa. Mam nadzieję, że to koniec - dla dobra obydwu, jak i po prostu nas - WWE Universe.

 

Dana Brooke vs Bayley - W pierwszy dzień kiedy Bayley zadebiutowała jakoś się ucieszyłem, później z każdym tygodniem coraz mniej, lubię dziewczynę choć niezbyt rozumiem jej fenomen. Końcówka walki wieczoru może jednak oznaczać, że to zwycięstwo nad Daną może jej dać przepustkę do walki o pas kobiet.

 

Luke Gallows & Karl Anderson vs Enzo & Cass - Tygodnie świetności Klubu minęły, federacja nie wykorzystała ich jako "next big thing", nie dali im tytułów to i teraz muszą się bujać w takich nic nie znaczących pojedynkach. Ani to do niczego nie prowadzi, ani nie jest rozrywkowe - ot jest żeby zabić czas antenowy.

 

Kevin Owens vs Seth Rollins - Jak patrzeć przez cały pryzmat historii za tą dwójką (a właściwie trójką) to cała walka była bardzo fajnie zabookowana pod całe to story. Fajne tempo, kilka imponujących spotów i całokształt zabookowania właściwie całej trójki mi zaimponowała. Bo i Chris znalazł się tam gdzie i jak powinien, sam Seth został piekielnie mocno rozpisany (do tego akurat federacja nas przyzwyczaiła), a sam najbardziej zainteresowany czyli Kevin po prostu obronił złoto. Jestem zadowolony z tej walki, dostarczyła kilku fajnych momentów, to mi wystarczy.

 

Brian Kendrick vs TJ Perkins - Sama dywizja cruiserów miała być czymś fenomenalnym, strzałem w dziesiątkę, a mam wrażenie, że sama publiczność utwierdza federacje w przekonaniu, że jest to niestety niewypał. Sam pomysł był dobry, w sumie to sam nie wiem czego mi tam brakuje, ale zdecydowanie tego czegoś. Zmiana mistrza spływa po mnie całkowicie. Zaczynam się jednak trochę bać, bo może być tak, że Kendrick to jedyna osoba, która jakąkolwiek, może nie najwyższych lotów, ale jednak potrafi sprzedać historię, a reszta to skaczące małpki, które chyba nie robią wrażenia na typowych Amerykanach.

 

New Day vs Cesaro & Sheamus - Mam już serdecznie dość oglądania New Day z pasami, powtarzałem to pod kilkoma ostatnimi PPV i tutaj robię to samo. Ni ziębi, ni grzeje mnie ich promo, ani walka, ani nic, po prostu kompletnie mi się znudzili.

 

Charlotte vs Sasha Banks - Zdziwko mnie lekkie złapało, że to Panie zamykają show, ale tak pomyślałem, że kiedyś musi to nastąpić, a kiedy będzie lepsza okazja jak nie dziś. Sam pojedynek średni, ale to z tego powodu, że ja zawsze miałem problemy z ocenianiem walk kobiet, nie wiem jak to kategoryzować, jak oceniać - jakoś nie bardzo mnie grzała ich historia. Jednakże nie można przejść obok tego całkiem obojętnie. Powtórzę się, ale to chyba nie tyle moja wina co WWE - nie kupowałem, nie kupuję i nawet w heelowej formie najprawdopodobniej nie kupię Sashy Banks. Więc dla mnie wynik zdecydowanie na plus, pokazuje jak bardzo zainwestowali w Charlotte i im się to zwraca choć i ona zaczyna się powoli męczyć. Nie ma się co dziwić, tyle miesięcy bez przerwy, wypaliła się po prostu. Zastanawia mnie jednak co wynik za sobą niesie. Jeżeli kolejny uraz Sashy to najprawdopodobniej koniec jej przygody z Main Eventem bo żeby wypaść dwa razy w przeciągu dwóch miesięcy to przesada. Jeśli inne pobudki, na przykład to, że w końcu federacja utwierdziła się w przekonaniu, że to Panna Flair powinna być numerem jeden to dobrze, jak dla mnie może odprawiać z kwitkiem każdą kolejną przeciwniczkę, nie widzę w tym problemu.


  • Posty:  323
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.08.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Reigns vs Rusev

Jak dla mnie to trochę za długo. Tempa nie było wcale. Raczej nie było takiej opcji żeby Romek klepał więc jeśli chodzi o emocje to też ich brak. Rzeczywiście jeśli chodzi o końcówkę to mogli się na coś ciekawszego połasić. Oby to była ich ostateczna walka. Niestety nie widać żadnego wiarygodnego przeciwnika dla Romana i czasem może znów wrócić do walki o główny pas. Bardziej jestem ciekaw co dalej z Rusevem. Na SS raczej wiadomo, gdzie wyląduje ale co po tym PPV?

 

Dana vs Bayley

Zrobie to tak jak by to skomentował Joey Mercury.

 

Enzo&Cass vs Karl&Luke

Zagranie typowo z tygodniówki. Typowe dla PPV, bo trzeba ten czas czymś zająć. Szkoda, że Anderson i Gallows nie zgarnęli pasów drużynowych. Wygrać wygrali ale nad kim? Enzo i Cass też ostatnimi czasy stoją w miejscu, a teraz bym powiedział, że idą lekko w dół.

 

Rollins vs Owens

Wreszcie coś co dało trochę rozrywki. Wiadomo było, że Seth wyląduje w handicapie. Kevin typowy heel by WWE. Cała historia się buduje, a w głowie siedzi jedna myśl. Kiedy to runie? Owens musi koniec końców zawalczyć z Chrisem 1v1 o pas. Royal Rumble? Rollins troche odsapnie od walki o pas. Tutaj znów genialną wizją dla WWE jest Reigns.

 

Brian vs TJ

Jest problem z tą dywizją. Fakt jeśli coś się może zmienić to za sprawą nowego mistrza. Mimo wszystko obawiam się, że cała dywizja może niedługo wylądować na Main Event albo Superstars jeśli publika dalej będzie taka drętwa w stosunku do nich.

 

New Day vs Sheamus & Cesaro

WWE potrafi człowiekowi zabić jakiekolwiek emocje. Dali to na RAW przed PPV i czego oczekiwali? Zero emocji. Kolejny miesiąc z obecnymi mistrzami.Co gorsze nie wypromowali nikogo kto mógłby im te tytuły zabrać. Pewnie będzie jeszcze jedna walka ale ja nie chce jej oglądać, a znając WWE dostaniemy ją dziś na RAW.

 

Sasha vs Charlotte

Jednak Vince dał im kończyć show. Wynik mnie nie razi. Charlotte wyrasta na naprawdę mocarną postać. Jedno jest pewne coś dla niej mają i to mocnego. Sasha niech odpocznie od pasa. Charlotte znów powinna teraz uwalać kolejne przeciwniczki tylko czy na tyle ich jest, aż do samej WM. Tam Bayley powinna ją czysto skroić 1v1. W sumie obejrzałbym starcie Charlotte vs Lita.

 

Podsumowując. Trzy walki HIAC. Jedna dała trochę rozrywki. Reszta do przejrzenia nawet na szybko. No w sumie jeszcze plusem Charlotte jako mistrzyni. :razz:

2 miejsce - Typer WWE 2015

120921668456dd549defd56.jpg


  • Posty:  1 813
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.10.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

że jak? Przecież Charlotte od paru lat mieści się w TOP2 kobiet w WWE - najpierw obok Sashy, potem obok Asuki.

 

PARU LAT. Zadebiutowała w 2013, przez większość czasu w NXT stawiano ją w jednej linii z Richiem Steamboatem, w głównym rosterze zaczynała jak zaczynała, przypomnij sobie segmenty z Paige, gdzie poruszano kwestie jej zmarłego brata, jelita mi się skręcały od jej słuchania, chyba została też doceniona w AWA - kategoria: najbardziej przereklamowany :D

:roll: :roll: :roll:

 

 

No nie wiem, jak dla mnie w połowie 2014 to był już gotowy produkt - może przesadziłem z tym paru ale pod koniec przygody w rozwojówce oraz od debiut w głównym rosterze Charlotte ogląda mi się bardzo przyjemnie, choć feud z Bella zanudzał, ale to raczej kwestia Nikki a nie Charlotte.


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Roman Reigns vs Rusev

Jak się cieszę, że nie oglądałem na żywo, bo bym zasnął po 5 minutach. Nie było źle, ale dobrze też nie było. Jak już coś spod ringu wyciągnęli to miałem nadzieję, że coś ruszy. Ale nadzieja matką głupich (czyli mnie). Accolade z łańcuchem na gębie oczywiście spoko, ale oczywiście, żeby dźwignia była mocniejsza to trzeba ją zapiąć na schodach, a czemu nie! Końcowy spear spoko, ale trochę dziwnie to wyglądało. W ogóle jak pierwszy raz podnieśli tą zasłonkę na apronie, to zauważyłem, że tam mają te rzeczy cruiserweight dywizji i miałem nadzieję, że im to po prostu ukradną i tym się będą naparzać :D

 

Bayley vs Dana Brooke

Kompletnie do pominięcia.

 

Enzo Amore & Big Cass vs Karl Anderson & Luke Gallows

Małego biją, duży bije, schemat tak stary jak kariera tych panów w WWE. Kolejni nie porwali.

 

Kevin Owens vs Seth Rollins

Trochę się zawiodłem, bo myślałem, że pokarzą jakiegoś fajnego spota, ale narzekać nie mogę, bo i tak się obijali ciągle o tą klatkę.

 

Brian Kendrick vs TJ Perkins

Wcześniejsze walki były lepsze. Może gdyby zamienili tą walkę z poprzednią to jakoś bardziej wciągająca by była. TJ dał się zrobić w konia, jak skończony debil. Kendrick jako mistrz może być świetny.

 

New Day vs Cesaro & Sheamus

W sumie też nic ciekawego nie było. Tylko pompują ten balonik z napisem New Day. Mam nadzieję, że pęknie on jak najszybciej.

 

Charlotte vs Sasha Banks

Genialnie! Kobiety dostały walkę wieczoru, ponieważ są kobietami, a nie bo ich story jest dobre. W sumie to tam jakoś nic się nie dzieje, poza tym, że Sasha i wszyscy płaczą, że Women's Revolution. Charlotte znowu wygrywa i powoli dobija do rekordu swojego ojca. Ten końcowy spot, to kompletny botch raczej był. Niby fajnie, niby historia, ale proszę, nigdy więcej. A jeśli najbardziej podczas walki markuję na medyków (3.0 z Chikary!), którzy wkładają kable od kamer do kołnierza Sashy (najlepszy moment gali jak dla mnie) to wiedz, że jest źle.

"You're just a boy in a man's world. And I'm a man who loves to play with boys" - Kurt Angle

 

1x WrestleCircus Sideshow Champion

1575015285565e157eedb15.jpg


  • Posty:  322
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.07.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

że jak? Przecież Charlotte od paru lat mieści się w TOP2 kobiet w WWE - najpierw obok Sashy, potem obok Asuki.

 

PARU LAT. Zadebiutowała w 2013, przez większość czasu w NXT stawiano ją w jednej linii z Richiem Steamboatem, w głównym rosterze zaczynała jak zaczynała, przypomnij sobie segmenty z Paige, gdzie poruszano kwestie jej zmarłego brata, jelita mi się skręcały od jej słuchania, chyba została też doceniona w AWA - kategoria: najbardziej przereklamowany :D

:roll: :roll: :roll:

 

 

No nie wiem, jak dla mnie w połowie 2014 to był już gotowy produkt - może przesadziłem z tym paru ale pod koniec przygody w rozwojówce oraz od debiut w głównym rosterze Charlotte ogląda mi się bardzo przyjemnie, choć feud z Bella zanudzał, ale to raczej kwestia Nikki a nie Charlotte.

W momencie debiutu trójki z NXT Sasha była gotowym produktem i miała jak najszybciej przejąć tytuł i zamiatać w głównym rosterze, Becky była po prostu dobra i miała nie odstawać nie wiadomo jak bardzo od Banksówny i spokojnie się rozwijać. Jeśli chodzi o Charlotte, to była najgorsza z grupki: ok w ringu, ale lepiej, żeby nie łapała za mikrofon bo aż strach, a jej największym argumentem było magiczne Flair. Od tego czasu Szarlotka poziomem poleciała gdzieś tam w kosmos i IMO jest w topie postaci w federacji – 14:0 w walkach singlowych na PPV? Gratuluje, jesteś tak dobra - Becky jest over jak mało kto i próby samobójcze w ringu to raczej nie jest coś co mi się z nią kojarzy a Sasha... też tu jest. Może i nie dostawała tyle czasu z mikrofonem co obecna mistrzyni a po WM'ce to nawet ją odsunęli na kilka miesięcy, ale zabijania się w ringu regularnie czy takiego samego fejsowego słodzenia co chwilę to nie tłumaczy. Osobiście wyczekuję heelturnu, bo ile można słuchać o marzeniach 10-latki.

16996091125824ad8c34fd6.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Romek vs. Rusev - niby walka nie była zła od strony ringowej, bo cały czas się coś działo, a i Rusev został rozpisany tutaj dosyć mocno, kontrując ładnie szarże Romea. Co z tego, kiedy wszystko zabijał kompletny brak dramaturgii, ponieważ Bułgar miał porównywalne szanse na zwycięstwo jak ja na przelecenie Lany, a i booking starcia niewiele robił, by zasiać we mnie choć cień wątpliwości w kwestii zwycięzcy pojedynku. Kurwa, nawet podczas największego momentum Ruseva w tym starciu (kontra Speara Super Kickiem i pchnięcie w schodki zamontowane w narożniku), Romek twardo odbił "na dwa", a więc nawet nie dało się tego pociągnąć pod near fall.

Poza tym, znowu debile okaleczają Rzymka w oczach fanów, robiąc z niego T-1000. Ja pierdolę, jeżeli już jakiś geniusz rozpisał Rusev'owi Acolade z użyciem łańcucha, to Reigns NIE MIAŁ PRAWA z tego wyjść, jeżeli nie chcieli żeby ludki zaczęły jeszcze bardziej hejtować Romka-Terminatora. Oczywiście Romeo tak to genialnie sprzedawał pod kątem aktorskim, że nawet przez chwilę nie uwierzyłem, że z tego nie wylezie.

Finisz też był naciągany. Niby wizualnie było to fajne, ale Rusev przesadnie długo stał na tych schodkach - jakby to moja babcia powiedziała - "jak chuj na weselu", co całkowicie spoilerowało co tu zaraz nam zaserwują.

Szkoda, bo chłopy ringowo zrobiły robotę, ale debilny booking spierdolił całe dobre wrażenie.

 

2. Bailey vs. Dana Brooke - nienawidzę tego bookingu z "kontuzja kończyny" (trzeba jednak oddać, że Bailey całkiem wiarygodnie ją sprzedawała). Jest słaby, nudny i w chuj przewidywalny. Tu było to samo. Wiadome było, że Danka się popastwi, a Przytulaska i tak ją finalnie wykończy. Co też się stało. #Ziew

 

3. Enzo & Cass vs. The Club - typowy knot rodem z tygodniówki, który niczym nie potrafił mnie bardziej zainteresować, czy rozbudzić. Zero emocji. Oba teamy odjebały swoje, po szablonach i... tyle. Brak dramaturgii + brak zaskoczenia = marnowanie mojego czasu, a tego nie lubię, bo i tak mam go niewiele.

 

4. Owens vs. Rollins - Doobra walka, ale tylko "dobra". Cały czas podczas jej trwania miałem wrażenie, że ta dwójka potrafiłaby to zrobić jeszcze lepiej (a już zwłaszcza w gimmick matchu) i tych prawdziwych "magików z Indys" widziałem tam tylko momentami (vide: ta sekwencja, gdzie nie sprzedawali swoich akcji, tylko walili kontrę za kontrą).

Walka zbyt długo się rozkręcała, gdzie Kev jednostronnie mielił Rollka na tatar, przez co kompletnie bez sensu dla mnie były te myki mające na celu wpuszczenie Jericho do klatki (logiczne to by to było, gdyby Owens dostawał zdrowo po dupie i zastosował wtedy "Plan B" z Y2J'em w roli głównej, a tutaj totalnie dominował i jeszcze sobie sprowadził pomagiera? Po kiego grzyba? :roll: ).

Było kilka na prawdę mocnych momentów oraz świetny bump przez stoły, ale jakoś ten handicap (z Jericho) pokaleczył mi obraz całości, a sam finisz też był jakoś mało finezyjny (Owens na zimno rozjebał Setha przez krzesła i finito. Bez kontr, akcji z zaskoczenia czy jakiegokolwiek innego myku, powodującego, że nie byłoby to takie "po prostu").

Nie wiem jak sprawią się babki w main evencie, ale Owens z Rollinsem nie zrobili starcia godnego walki wieczoru (tej klasy zawodników mierzę innymi standardami i mam większe wymagania), a więc miejsce w karcie niestety dostali odpowiednie.

 

5. Perkins vs. Kendrick - fajny, wyrównany początek i psychologia ringowa w wykonaniu Kendricka, ale im dalej tym słabiej, bo tempo było zdecydowanie zbyt wolne jak na cruiserów (przerwy pomiędzy akcjami zbyt długie), a końcówka mocno przewidywalna (serio, ktoś poza TJ'em się nabrał na tą kontuzję Briana? :D ).

To co na pewno zapamiętam z tego starcia, to kompletnie martwa publika, która swoim brakiem reakcji jasno pokazywała jak bardzo ma wyjebane na tą dywizję :roll:

 

6. New Day vs. Sheamus & Cesaro - jedyne co w tej walce było fajne, to tarcia w drużynie pretendentów, bo cała reszta nie porwała, włącznie z głupią końcówką (DQ za brawl poza ringiem, gdy dwóch prawilnych zawodników jest w ringu? Serio??? :roll: ).

Ciągną już ten run Jednorożców na siłę, chcąc chyba pobić rekord, przez co New Day staje się coraz mniej strawne i coraz mniej śmieszne. Niech ich turnują, albo w jakiś inny sposób "odświeżą", jeżeli nie chcą im na razie zabierać pasów.

Szkoda Czarka na takie szopki. Facet powinien dostać jakiś singlowy push, bo w ringu jest efektowny, a ludziska na galach kupują go niczym Polacy tańsze alco z Biedronki. Niech nawet dadzą mu Menago, albo chociaż gadająca papugę - i facet powinien spokojnie dać radę :wink:

 

7. Banks vs. Charlotte - mam trochę mieszane uczucia, bo z jednej strony Panie dały rade i zrobiły niezłe, brutalne widowisko, ale z drugiej strony - niezłe jak na kobiety i to było momentami odczuwalne. Po niezłym początku, tempo mocno siadło i choć spoty były całkiem spoko, to pomiędzy nimi było sporo "leżenia", co mocno zwalniało walkę.

Absolutnie nie mam nic przeciwko main eventowaniu gal przez Panie, ale HIAC to raczej gimmick match dla facetów, bo tutaj dziewczyny nie do końca dały fizycznie radę i dostawaliśmy takie kwiatki jak przelecenie przez stół po zwykłym front kicu na apronie (słabe to było w chuj).

Szkoda, że zajobowali Sashę w jej rodzinnym mieście, bo pomimo tego, że doceniam skillsy i rozwój Jabłecznikowej, to trochę już przesadzają z tą jej promocją. Szkoda też że skończenie nastąpiło po takim zwykłym finiszu. Mogli tu już dać chociażby tego Moonsaulta przez stół.

Co by nie mówić - wg mnie dziewczyny nie dały dupy main eventując PPV, po prostu momentami przerastał ich gimmick tej walki, ale to raczej było do przewidzenia, że nie odjebią jazdy a'la Foley. Ciekaw jestem, czy Vince nie żałuje swojej decyzji (długo był przeciwny takiemu main eventowi HIAC) i czy fakt, że dziewczyny nie sprawdziły sie tak jakby to zrobili faceci w tego typu gimmick matchu, nie przyblokuje na dłuższy czas dla Pań, kolejnych main eventów PPV's...

 

P.S. Swoją drogą laski były zajebiście zestresowane przed samą walką. Było to zwłaszcza widać po Flair'ówce, która była pospinana jak plandeka na Tarpanie.

 

Reasumując - kolejne słabe PPV od McMahona (powinien napierdalać ich jeszcze więcej i jeszcze dłuższe, a na pewno się to przełoży na ich jakość :roll: ), gdzie żadna z walk nie była do końca satysfakcjonująca. Owensa z Rollinsem było stać na sporo więcej w tego typu walce, a Szarlotka z Gang Banks nie do końca dały rade w tak fizycznym starciu jak HIAC, choć walka ogólnie była dobra. Całą resztę spokojnie można było olać. Moja ocena: 2+/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Joł ludzie! Wszystko pewnie zostało opisane ale ja musze zwrócić uwagę na jedną sprawę:

 

Czy tylko mi się zawsze w oczy rzuca ten mały agresywny sędzia? Taki mały sędzia co cały czas wydaję się wkurwiony. Jak chce odciągnąć zawodnika to zawsze go odpycha jakby nim gardził. Gdy zawodnik się sprzecza to sędzia się napina jakby był Brockiem Lesnarem. I teraz to co on odwalił w ME. Charlotte wyglądała na wystraszoną że ten gość jej zaraz jebnie xD.

 

Pewnie się czepiam ale dla mnie takie szczegóły jak sędzia są ważne. I jeśli taki knypek się nie boi wrestlerów to trochę słabo to wygląda. Ja od zawsze uwielbiałem jak Undertaker tylko podnosił rękę i sędzia uciekał :D . A ten mały (mówię na niego "Angry Ref") zachowuję się jakby to on był wrestlerem a zawodnicy jakimiś lamusami.

 

[ Dodano: 2016-11-02, 01:07 ]

Aha i kolejny szczegół: Triple Main Event. Serio WWE musiało to powtarzać żeby nie było że "kobiety w ME". WTF Dablju

 

[ Dodano: 2016-11-02, 01:18 ]

Charlotte vs Sasha Banks

30.10.2016 – Wrestling umarł. Ososoby, które powinny być tylko od dawania dupy oficjelom na zapleczu oraz walka w środku karty weszły do main eventu. Marne to było. :/

 

Zawszę podejrzewałem Cię o bycie trollem ale teraz mam pewność.

 

Swoją drogą dlaczego ja widzę twoje posty skoro daje Ci ignora przy każdej okazji?

 

[ Dodano: 2016-11-02, 01:31 ]

To forum jest rakotwórcze. Do wszystkich co narzekają na kobiety w ME: Za dużo pornoli oglądacie. Na tej śmiesznej gali (What? in a Cell) kobiety miały największą podbudowę (no bo raczej nie lista Jericho z tym zabawkowym pasem w tle). Na papierze walką wyglądała najlepiej (Sasha i Charlotte kradną show prawie zawsze, wyjątkiem było SS gdzie był Styles i Cena). I po gali jedyne co dobrze wspominam to walka kobiet (koniec mi się nie podobał oczywiście). Mało tego, jakby patrzeć po jakości walk to kobiety powinny main eventować WM 32.

 

Do czego to dochodzi żebym ja (w moim środowisku szowinista w ch*j) bronił kobiet :roll: .

"Nie mam czasu na spodnie"

~Johnny Mundo 2017

13924869559388e42a4721.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Czy tylko mi się zawsze w oczy rzuca ten mały agresywny sędzia? Taki mały sędzia co cały czas wydaję się wkurwiony. Jak chce odciągnąć zawodnika to zawsze go odpycha jakby nim gardził. Gdy zawodnik się sprzecza to sędzia się napina jakby był Brockiem Lesnarem. I teraz to co on odwalił w ME. Charlotte wyglądała na wystraszoną że ten gość jej zaraz jebnie xD.

 

Pewnie się czepiam ale dla mnie takie szczegóły jak sędzia są ważne. I jeśli taki knypek się nie boi wrestlerów to trochę słabo to wygląda. Ja od zawsze uwielbiałem jak Undertaker tylko podnosił rękę i sędzia uciekał :D . A ten mały (mówię na niego "Angry Ref") zachowuję się jakby to on był wrestlerem a zawodnicy jakimiś lamusami.

Czy tylko mi się zawsze w oczy rzuca ten mały agresywny sędzia? Taki mały sędzia co cały czas wydaję się wkurwiony. Jak chce odciągnąć zawodnika to zawsze go odpycha jakby nim gardził. Gdy zawodnik się sprzecza to sędzia się napina jakby był Brockiem Lesnarem. I teraz to co on odwalił w ME. Charlotte wyglądała na wystraszoną że ten gość jej zaraz jebnie xD.

 

Stary, to to jeszcze pikuś. Pooglądaj sobie walki sędziowane przez Hebnera... To było dopiero przegięcie pałki, gdzie stary dziadyga wdawał się w fizyczne przepychanki z koksami (np. odpychali się wzajemnie i Sędzia nie był dłużny zawodnikowi) i te koksy... odpuszczały :roll: Zawsze kojarzyło mi się to z tymi agresywnymi i szczekającymi na wszystko ratlerkami, które można zabić przez nieuważne postawienie plecaka na ziemi :D

Edytowane przez -Raven-

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
    • Bastian
      Walka będzie 5 na 5. Breakker, Reed, Lesnar, Logan, McIntyre kontra Punk, Rhodes, Reigns, Jimmy i Jey   Wydaje mi się, że to był celowy zabieg. Nie chcieli dać zwycięzcy brawlu, żeby nie ucierpiało ego strony przegranej  Rozstrzygnięcie było dla fanów w OKC. Widziałem filmiki jak face' owie na koniec zostali w ringu z Loganem i oblali go jego napojem Prime.  
    • vieiraa55
      Nieeee, Jason i Abyss to są producentami walk, raczej w CT mają mało do powiedzenia. Patrząc po Unreal to tylko Bobby Roode siedział, ale wydaje mi się że też mało ma do powiedzenia.
    • Giero
      W miniony weekend, w nocy z soboty na niedzielę miała miejsce gala AEW Full Gear 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Główną część show poprzedziło Collision – Saturday Tailgate Brawl: Full Gear. Zobaczyliśmy cztery pojedynki, a jeden nawet był kontynuowany w trakcie rozpoczęcia PPV. – 200.000 Dollar Four Way Tag Team Match: Bang Bang Gang (Austin Gunn & Juice Robinson) pokonali Anthony’ego Bowensa & Maxa Castera, Big Bilal & Bryana Keitha i The Ou
    • Bastian
      OTC otworzył RAW o OKC. Dołączyli Rhodes i Punk. W San Diego to w połączeniu z Lesnarem i Loganem może sprawić, że ego nie wytrzyma w tak ciasnym pomieszczeniu i rozerwie klatkę na strzępy.  Nie sądziłem, że najwięcej komedii w ostatnich miesiącach w WWE dostarczą mi Kairi Sane i Flop Lesnar ze swoimi pękającymi spodniami i wywrotkami na rampie.   Segment z Mysterio juniorem i mini Ceną to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jaką widziałem w tym roku w WWE. WWE chyba chciało tym pok
×
×
  • Dodaj nową pozycję...