Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE PPV Backlash 2016 - SMACKDOWN!Live


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Bardzo fajna walka jak na standardy i skład kobiecej dywizji na Smackdown, mimo wypełniania zasady "dwoje w ringu" wszystko szło do przodu dynamicznie, zmiany odbywały się w miarę płynnie i nie zapadły mi w pamięci jakieś większe bocze (Naomi nie mogła wyrzucić Natalyi za ring, ale przymknę na to oko). Trochę szkoda, że na samym początku odpadły dwie moje faworytki do pasa, Alexa faktycznie wyglądała dziś wspaniale i to ona mogła dotrwać do końca, a w pierwszym rzucie pozbyć się Carmelli (której notabene mam już powoli dość i może odmoonwalkować się z powrotem do NXT), Beczka wygrywa i mimo, że za nią nie przepadam, to ma to swoje zalety, mam nadzieję, że potraktują ją jako czekadełko dla pasa tylko i wyłącznie do powrotu All Redtube Everything.

 

Walka o pas IC miała dwie "twarze" - początkowy zamulający wrestling sprawił, że pierwszy raz podczas tej gali zacząłem się nudzić, jednak druga część, gdzie do gry weszły umiejętności Zigglera i element emocjonalny (nigdy w życiu tak nie kibicowałem Mizowi, serio) umożliwiły oglądanie pojedynku w znacznie lepszym nastroju. A jeśli chodzi o rozpoczęcie walki, to też rzuciło mi się w oczy, że był to chyba pstryczek w nos Punka :D

 

Slater ma swój piękny moment i miło było popatrzeć jak taki mogłoby się wydawać niewielki sukces sprawia mu ewidentną satysfakcję i być może wreszcie poczuł, że poparcie, jakie ma od fanów, których ciągle przybywa, przełożyło się na ocenę jego pracy na zapleczu. Jeszcze ważniejszy jest fakt, że nawet tacy debile jak bookerzy WWE doszli do wniosku, że zrobiony na pałę team z krótką historią komediową nadaje się bardziej na pierwszych mistrzów niż Usosi :D Widzę, że bliźniaki mają już spory kredyt zaufania na forum, ja póki co wstrzymam się z oceną, ale nie spodziewałbym się rewelacji.

 

Całkiem niezły main event, którego końcówka jasno sugeruje, że panowie jeszcze spotkają się w ringu, Styles mistrzem powinien być już dawno, jednak z drugiej strony dzięki temu może sobie dopisać do CV dwukrotne pokonanie Janusza, więc nic na oczekiwaniu nie stracił.

 

Sprawy poboczne: dopiero skończyło się jedno "ppv", a już praktycznie znamy rozpiskę następnego, które bodajże za 4 tygodnie (nazwę znajdziecie sobie sami)

Styles vs Ambrose

Miz vs Ziggler i gdzieś tu będzie gimmick match

Orton vs Wyatt

Becky vs oby Eva :twisted:

Nikki vs Carmella

AA vs Usos

Slaters vs ?

no i oczywiście Adonis Crews vs Corbin w kickoffie :D

 

Słowem zakończenia: jasne, że obecnie najgorętszym i najbardziej wartościowym towarem niebieskiego brandu jest nowy mistrz WWE, ale pozostałymi osobnikami, które zmuszają mnie do regularnego śledzenia Smackdown są: Slater, Miz, a niedługo dołączy do nich Ewka, której dopominam się od początku posta. To się kurwa nie dzieje :lol:

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg

  • Odpowiedzi 57
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • wojtek95

    4

  • PH93

    4

  • Jack Doomsday

    4

  • Arkao

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Alexa w pigtailsach wyglądała super, lepiej niż Margot Robbie

 

Aż tak ta Alexa się wam podoba, że Jack pokusił się o skandaliczne napisanie, iż ktokolwiek wygląda lepiej od Margot? :grin: Kurdę sam nie wiem, ale ani Sasha (kiedyś, już przeszło userom) ani teraz Alexa nie powalają urodą. Jeśli się przyjrzymy czystym faktom to Alexa tak - płaska, słaby tyłek, duży nos, słaba figura (nisko osadzona i w ogóle). #musiałem. ;-)

Edytowane przez PH93

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Alexa tak - płaska, słaby tyłek, duży nos, słaba figura (nisko osadzona i w ogóle). #musiałem.

 

Helena mam zawał.

 

Szacun dla Alexy, za sprytny upgrade gimmicku, z tą fryzurą od razu stała się charakterystyczna. Czeka nas kolejny dysputa o tym, która dupa w WWE jest najładniejsza? :) Niech tu Raven wkroczy i rozsądzi :twisted:


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Alexa w pigtailsach wyglądała super, lepiej niż Margot Robbie

 

Aż tak ta Alexa się wam podoba, że Jack pokusił się o skandaliczne napisanie, iż ktokolwiek wygląda lepiej od Margot? :grin: Kurdę sam nie wiem, ale ani Sasha (kiedyś, już przeszło userom) ani teraz Alexa nie powalają urodą. Jeśli się przyjrzymy czystym faktom to Alexa tak - płaska, słaby tyłek, duży nos, słaba figura (nisko osadzona i w ogóle). #musiałem. ;-)

 

Haha you sonovabytch :D Chodziło mi o to że pigtailsy (bo chyba tak ta fryzura się nazywa :P ) bardziej pasują Alexie niż Margot :wink: W całokształcie Margot oczywiście wygrywa :wink: Wybacz tą skandaliczną nieścisłość :twisted:

 

mały, nie banuj, będę bronił ;)


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Apollo Crews vs Baron Corbin

Dali coś na kickoffa, żeby ludź się nie obraził.

 

Women's Six Pack

Strasznie dobra walka, jak na kobiety w dablju. Szczerze to spodziewałem się, że będzie gorzej. Żadna z pań się źle nie pokazała. Wizerunek panny Bliss mnie kupił totalnie.

 

Usos vs Hype Bros

Plus jest taki, że braciaki nie odwalają cyrków z tańcem. Minus był taki, że Mojo jako jedyny jest nahajpowany, przy czym ten hype mnie usypia.

 

The Miz vs Dolph Ziggler

Dostali naprawdę dużo czasu i sprawili, że to była świetna walka. Chociaż niekonsekwentność w stosunku do story Miza trochę boli. Najpierw wali to promo na Talking Smack, potem próbują od tego odejść, by na PPV wrócić z powrotem do tego. Mike nawet kilka ciekawszych akcji pokazał, bardziej lub mniej udanych, ale zaskoczył. Broni pas i w sumie i tak z tego nic nie wynika.

 

Bray Wyatt vs Kane

Newsy, że Randall jest kontuzjowany okazały się prawdą, więc zapychacz trzeba było dodać. Szkoda tylko, że zamiast pojechać po Kane'ie, jak po łysej kobyle, to wbija Orton, sprzedaje mu #RKOuttaNowhere i dupa. Bray'a mogli podbudować do feudu, a tak to nic.

 

Heath Slater & Rhyno vs The Usos

Kolejna tygodniówkowa walka drużynowa i Slater wygrywa, wieńcząc story z wolnym agentem. Szkoda tylko, że pewnie z pasami długo nie pobędą.

 

Dean Ambrose vs AJ Styles

Cieszę się, że Styles zdobył pas, ale chociaż raz w życiu mogli dać czysto wygrać heelowi. Ktoś taki jak AJ powinien jakoś lepiej pas wygrać, niż po low blow. Swoją drogą to mamy szalony miesiąc. Pasy wygrywają Nakamura, Styles, Owens, Balor; Kenny Omega wygrywa Climaxa. Przyznawać się, kto by nawet pół roku temu to przewidział ;)

 

Gala nudna, z niewieloma jasnymi punktami. Wyniki fajne, ale PPV ogólnie na minus.

"You're just a boy in a man's world. And I'm a man who loves to play with boys" - Kurt Angle

 

1x WrestleCircus Sideshow Champion

1575015285565e157eedb15.jpg


  • Posty:  3 942
  • Reputacja:   1 261
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Ciemny

Wcześniej nie miałem czasu, więc teraz jeszcze trochę o całym show:

 

Starcie Corbin/Apollo z Pre-show było nawet ok i myślę, że obecnie dla tej dwójki nie ma nic lepszego na horyzoncie, więc mogą to jeszcze pociągnąć dalej. O dziwo mimo, że jestem fanem przede wszystkim talentu ringowego to Apollo do mnie nie przemawia.

 

Panie dostały mnóstwo czasu na starcie i muszę przyznać, że mi się to podobało. W tym szaleństwie by zestawić praktycznie wszystkie panie z SD (pozdro Eva) była metoda. Oczywiście trochę chaosu było, ale można na to przymknąć oko. Tak jak już pisałem rano wynik jak najbardziej na plus, bo Becky po prostu pasowała w tej chwili na mistrza. Bella ma co robić, więc pas jest jej niepotrzebny, a reszty nie brałem nawet pod uwagę.

 

Turniej o pasy tag team bez rewelacji. Poprawnie, nic specjalnego. Hype Bros zupełnie mnie nie ruszają, ale muszę przyznać, że tak jak nie lubiłem Usosów po dobrej stronie tak tu zagrali na plus i widać w nich potencjał. Lekka zmiana i od razu lepiej się ich ogląda. Takiemu Reigns'owi też bardzo by się to przydało. Mimo wszystko dałbym pas Usos tylko dlatego by podtrzymać choć jeszcze na chwilę story ze Slaterem. Teraz gdy już ma pracę :D taki ciekawy chyba nie będzie.

 

Miz z Dolphem wypadli ok. Solidny match i tą dwójkę pewnie jeszcze zobaczymy na kolejnym ppv. Mike musiał tu obronić pas, nie było innej opcji. Ciekawi mnie tylko do czego prowadzi te story z Danielem, bo raczej nie do ich walki :P

 

Przed ppv były informacje, że RKO wypada z gry, więc można było się spodziewać kogoś innego dla Bray'a. Kane był dobrym wyborem, ale nie podoba mi się rezultat. Przysięgam, że byłem pewny, że tym razem Wyatt nareszcie będzie górą, a tu znowu poszli po bandzie. Jak tu gościa ktoś ma kupić jak on moczy wszystko co popadnie. Nawet po RKO ta porażka boli.

 

O ME już pisałem wcześniej. Na kolejnym ppv rewanż i ciekawe kto potem dla Stylesa. Na Jaśka jeszcze raczej za wcześnie, a na horyzoncie jakoś nie widać innego face'a oprócz Ortona. O Dolphie nie wspominam, bo swoją szansę walki o pas dopiero co miał. Jedna rzecz mnie tu zastanawia, bo nie ma opcji by już na następnym ppv Orton z Wyatt'em zakończyli swoje story. Może po prostu na Survivor Series AJ jako twarz SD poprowadzi swój team w jakieś walce drużynowej. Jest to jednak opcja B, bo na 99% złoto będzie bronione na łączonym ppv.

 

Czytam w internecie oceny Backlash i muszę przyznać, że są lepsze niż można było przypuszczać. Ludzie wolą te ppv bardziej niż SummerSlam i dużą robotę w tym temacie zrobiły prawdopodobnie wyniki. Ludzie są zadowoleni z rezultatów, więc ppv im się podobało. Większość pewnie będzie wracała do niektórych momentów gali, a to najważniejsze. Co ciekawe tutaj wyniki były takie jakie każdy fan chciał oglądać i WWE poszło wszystkim na rękę. Porównajmy to np. z WMką, gdzie każdy kolejna walka i wynik doprowadzały fanów do szału. O main-eventującym Romku kończącym ppv zwycięsko nawet nie wspominam :P

 

/// Jeszcze dla tych co narzekają na pierwszą galę ppv SD radzę poczekać na ppv czerwonego brandu - tam też różowo nie będzie. Trzeba się przyzwyczaić, że teraz na ppv trafiają takie walki, które wcześniej miały by problem załapać się do głównej karty. Dobrym rozwiązaniem wydaje się więc być skrócenie tych gal poszczególnych brandów. 2h30 z hakiem wydają się być chyba idealne :wink:

 

 


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Czasu na opisywanie wszystkiego nie ma, zwrócę więc uwagę ino na...

 

... całkiem fajną jak na standardy WWE walkę pań. 5-star to nie był, 4-star też nie, ale i tak było lepiej, niż można się było spodziewać szykując się do seansu. Sporo wymian, kilka ryzykownych akcji, parę botchy (ach Naomi...) nie zakłócających całościowego obrazu... przyjemne starcie, przyjemny zwycięzca (Becky wygranie czegokolwiek należało się jak psu zupa, do tego dzięki dotychczasowemu anty-streakowi ma pretendentki na kolejne pół roku)... ok.

 

... miły moment dla Slatera i Rhyno - dla obu jest to w sumie jeden z większych sukcesów w karierze. Pytanie ino co dalej, Damien Mizdow też osiągnął swego czasu taki szczyt by potem...

 

... fatalne zakończenie panowania Ambrose'a - na Battleground gość przeżył szczyt i został zabookowany jak mega gwiazda, po podziale na brandy zmarniał jednak niesamowicie. Wina bookingu, wina wpadek na zapleczu, wina zmęczenia, nieważne. Ważne jest to, że w efekcie coś, co zapowiadało się na wielką rzecz zakończyło się przedwcześnie dwutygodniowym feudem opartym na kopaniu się po cojones. Nie jest to dobra telewizja.

 

... fakt, iż główne złota w WWE noszą Kevin Owens i AJ Styles - kto uwierzyłby w to jeszcze pół roku temu?

 

... mega randomowy segment Stylesa na zapleczu. Kim niby miały być te dwa gostki przebrane za zawodników stojące sobie gdzieś na zapleczu gali? Norv Fernum i Dewey Barnes bardziej przypominali wrestlerów od nich...

 

Reszta gali była taka, że nic nie pamiętam. Albo nie chcę pamiętać... oglądanie ostatecznego pogrzebania Wyatt'a, próbującego grać Bryana (genialny wrestler, aktor beznadziejny) czy walki Mojo Rawleya nie sprawia mi przyjemności. Szczególnie podczas ppv...

#FireSpears

Mistrz Świata w Typerze Mistrzostw Świata a.d. 2018

#FireSpears

Zapomniane Ikony Wrestlingu, odcinek #6 - styczeń 2020.

#FireSpears

10322574215b75ed600e0af.jpg


  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

1. Six Pack Women's Elimination Match - nie ma to, jak o poranku przyspoilerować sobie wynik tego meczu, wchodząc w subskrypcje na YouTube. Nie ma też to, jak pilnować się przez tygodniówkami (by tam nie wchodzić), a popełnić taki błąd przed obejrzeniem PPV :roll:

Generalnie, to oglądało mi się to naprawdę całkiem przyjemnie. Ot, taka walka, w której może nie było za wiele płynności, bardziej skupili się na kobiecych spotach, ale z racji, że babek tam trochę było, nie miały miejsca irytujące przestoje w walce. Taką cichą gwiazdą była dla mnie Naomi, której submission był tak... dziwny, że chyba nawet Natalya nie wiedziała, że powinna to w jakiś sposób sprzedawać :lol:

Na plus booking Carmelli, bo naprawdę fajnie to wygląda - eliminuje Bellaskę, jak leci, doszła do finału. Nie wiem czemu, ale dziewczyna przypomina mi młodą Michelle McCool, a ja bardzo, ale to bardzo lubiłem Takerową, więc nie sposób mi było nie trzymać za nią kciuków. Wygrała Becky Lynch, ciężko jest być chyba jedyną osobą na świecie, która w niej nic nie widzi (awersja do Rudych? Lubię Slatera!), ale to ponoć "wybór społeczności", więc niech sobie ma ten pas.

 

O, czyli jednak Randall wypada nam z PPV. Ciekawe, czy wepchną jakiś syf, by zabić ten czas czy może zobaczymy jakieś długie walki. Ja osobiście nie miałbym nic przeciwko, gdyby main event potrwał trochę czasu.

 

2. The Usos vs. Hype Bros - niezmiernie bawi mnie w wrestlingu ta zależność, kiedy skaczące, uśmiechnięte małpki jak Usosi przechodzą heel turn i nagle, galę po turnie, już są to typowe badassy, zero interakcji z publiką, grozne miny itp :lol:

Niemniej, to była jedna z tych nieszczęsnych walk, która - mając na uwadze liczbę meczów w karcie + czas PPV - swoje wytrwać musiała. A takie walki, dodatkowo pozbawione jakichkolwiek emocji, ogląda się bardzo słabo. Blizniacy musieli to wygrać, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały, wygrana Hype Bros była pozbawiona jakiejkolwiek logiki.

 

3. The Miz vs. Dolph Ziggler - przede wszystkim powinni sobie darować w promie walki ten segment z Talking Smack, bo fakt, że oni to tak strasznie skopali, nie powinien być powodem do dumy, tylko raczej ja bym się tym nie chwalił :roll:

Sama walka niestety bez rewelacji. O ile przewagę miał Ziggler, to jeszcze jakoś to w miarę wyglądało. Trochę poskakał, pokazał, że zapaśnicze umiejętności posiada. Gorzej było naturalnie, jak do głosu dochodził Miz, wtedy ewidentnie tempo siadało, a w ringu wiało po prostu nudą. Właściwie, to Mike oprócz parodiowania Bryana (co powinno świadczyć, że Daniel i Miz będą mieli głębszy konflikt, ale dla mnie oni to już przespali dawno) i fajnej kontry na Powerbomb nie pokazał niestety nic. No i ta końcówka, heelowa aż do porzygu i bólu zębów - bardziej typowo i bardziej, by podkreślić charakter Miza-lamusa, który musi być ratowany przez żonę, zrobić się tego już niestety nie dało. Plus jak zawsze dla Maryśki za wygląd :wink:

 

4. Bray Wyatt vs. Kane - stara, dobra zasada: jak nie masz co zrobić, by coś miało ręce i nogi, zaproś Kane'a. Musieli się niezle ratować, by jakoś uratować to starcie i tym samym zyskać cenne minuty w dopchnięciu kolanem czasu antenowego, a No Holds Barred Match to dobra decyzja, ale z przebiegu walki została ona wykorzystana bardzo, ale to bardzo ubogo. Jakoś nigdy nie widzę wielkiej różnicy między NHB, a zwykłym No DQ, dla mnie to jest ciągle to samo, tylko ładniej brzmi.

Walka jak walka takich dwóch wielkich gości, dupy nie urywała i urywać nie miała. Została stworzona wyłącznie po to, by jednak publika nie marudziła, że odpadła im jedna z większych walk w karcie. Jedno krzesło, które zostało wyeksploatowane do granic możliwości oraz bump na stół komentatorski, który zawsze jest dość efektowny, ale głównie w przypadku, gdy ktoś to wykona jednak z większej wysokości.

No i końcówka, która mnie zawiodła. Orton nie jest w stanie się pojawić, zostaje odliczony, by w końcówce jednak przyjść i wykonać RKO na Brayu. Dla mnie to szczyt debilizmu. Rozumiem powód: Kane obecnie się pojawia regularnie na SD, więc go podkładać nie mogli; Bray to wymoczek - wtapia, jak leci - ale jego walka z Ortonem w końcu dojdzie, więc też go czysto podłożyć nie mogli, by go całkiem nie udupić, ale jednak dla mnie takie zagrania są zawsze mega tanie, a ja wolałbym jednak, by kreatywni wykazali się czymś więcej niż podpieraniem się najprostszymi rozwiązaniami.

 

5. Heath Slater & Rhyno vs. The Usos - kiedy walka się zaczęła i Heath dobrze sobie radził, chciałem nawet wyrazić swoje mocne zdziwienie, że odstąpili od bookingu, gdzie Slaterem przez każdego wycierana jest podłoga, by finalnie mógł wejść Rhyno i zrobić różnicę. Początek był mylący, ale po chwili wszystko rzeczywiście wróciło do normy i cała walka właściwie skupiała się wokół tego, kiedy finalnie Slater zrobi tego taga i jego większa połówka (i nie mam tym razem na myśli małżonki :twisted: ) dokończy robotę.

I kończy się tym samym historia z najgorętszym wolnym agentem w rozrywce sportowej. Szkoda, bo ja naprawdę bardzo miło wspominam te wszystkie segmenty, były za każdym razem wiodącą częścią tygodniówki. Teraz pogoń Slatera za kontraktem się kończy i obawiam się tym samym, że nastąpi znaczne obniżenie zainteresowania Heathem, jak i całe to story mocno ucichnie. Trochę szkoda, chciałbym więcej, ale niestety znam WWE i nie wierzę, że będą w stanie w jakiś fajny sposób podtrzymać zainteresowanie tej bardziej "over" strony mistrzów tag teamów.

 

6. AJ Styles vs. Dean Ambrose - niespodzianki tutaj w żadnym wypadku być nie mogło. Niespodzianki, bo Styles po tym, jak jest ostatnio bookowany przez tę federację, po prostu nie mógł tej walki przegrać. Fenomenalny jest na topie i zachowanie pasa przy Ambrosie - nieważne, w jaki sposób miałoby się to wydarzyć - byłoby najzwyczajniej w świecie błędem i przespaniem idealnego momentu, by po prostu dokończyć to, co tak mocno rozpoczęli na SummerSlam.

Myśląc o tej walce, cały czas przed oczami mam wspomniane wyżej SSlam i walkę z Jaśkiem. I od razu mówię, że nie ma sensu tych meczów porównywać, bo Cena i Styles w swoim meczu po prostu pływali. To było płynnie widowisko, pełne festiwalu nearfalli i ogromnych emocji. Tutaj tego zdecydowanie zabrakło. Nie jestem fanem sprzedawania urazu zawodnika podczas walki - dla mnie takie nadmierne skupianie się nad osłabioną nogą jest po prostu na dłuższą metę nudne i zabija rytm walki. Tutaj dodatkowym elementem było to, że Ambrose raz nie mógł chodzić, raz biegał i skakał przez barierki, więc ten jego selling urazu też pozostawiał w mojej ocenie wiele do życzenia. Właściwie dopiero sama końcówka tego starcia troszeczkę podkręciła to tempo - obaj pokazali to, co mają w swoim repertuarze najmocniejsze. Końcówka jest jednak dla mnie zawodem z dwóch powodów.

Po pierwsze - Styles czysto jedzie zdrowego Jaśka, by tutaj musieć ratować się low blow na sprzedającym uraz nogi Ambrosie?

Dwa, jakoś tak czysto Dean jobbnął z tego pasa. Ot, pierwszy finisher i tyle, pinfall. Przed walką - zwłaszcza, widząc ile zostało do końca gali - liczyłem jednak na przełamywanie swoich akcji kończących, a tutaj jeden jedyny finisher zamknął nam ten mecz. Dla mnie to lekkie rozczarowanie, bo Ambrose to jednak nie był ogórek, tylko gość, który kilka tych obron już zaliczył i chociaż liczyłem na wygraną Stylesa, to jednak spodziewałem się, że obaj dadzą nam od siebie więcej. Styles rzeczywiście udowodnił, że jest genialnym workerem (to, jak uderzył w to logo Backlash w narożniku wyglądało dla mnie mega legit), ale jakoś obaj w ringu "dupy nie urwali". Po prostu - liczyłem na więcej.

 

[ Dodano: 2016-09-13, 03:07 ]

Kurdę sam nie wiem, ale ani Sasha (kiedyś, już przeszło userom) ani teraz Alexa nie powalają urodą.

Podpisuję się w 100% :wink:

Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe.

11985408557829e91eb351.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Women's Championship Match – całkiem niezły opnener, gdzie niemal każda z Pań dostała trochę czasu i całkiem fajnie go wykorzystała. Jak patrzę na te wyczyny w ringu Naomi, to żałuję, że dziewczyna nie targnęła jeszcze Złota u Vince’a. I tak ten tytuł u Vinniego jest jak zwykła dziwka (niemal każda go miała), tak więc i Naomi, chociażby za ring skillsy powinna go targnąć.

Fajna stylówa Alexy a’la Legion Samobójców. Zdecydowanie korzystnie wyglądała z tymi kitkami.

Poza tym było kilka fajnych akcji, na których można było zawiesić oko + tempo też było ok. Niestety musieli wszystko zjebać na finiszu, bo jak już zaczęły się eliminacje, to srali nimi jak przy najcięższym przypadku jelitówki. Babolem było też zbyt szybkie wyeliminowanie Jaśkowej (powinna zostać do finałowej dwójki), bo wtedy wiadome już było, że Beczka tego nie da sobie wyrwać.

Cieszy pas dla Lynch (dziewczyna zasłużyła. Za charyzmę, skillsy, oraz to jej zajobowanie niemal na śmierć), chociaż jej proma (pomimo, że ją lubię), to kompletna masakra dla moich uszu (akcent dwa razy bardziej dopierdalający niż u Sheamusa).

 

2. Usos v Hype Bros – Braciaki odświeżyli się trochę tym nowym, heelowym gimmickiem, stali się bardziej brutalni i mniej „śmieszkowaci” (muszą popracować tylko trochę nad grą twarzą, bo momentami zamiast robić „groźne miny”, wyglądają jakby zaraz mieli się zbrechtać), co z pewnością wyjdzie im na plus i odbierze oręż hejterom (bo jechanie po nich stało się od jakiegoś czasu na Atti bardzo trendy).

Sama walka, nic specjalnego. Hype Bros (a zwłaszcza Mojo, który ma takie ADHD, jakby cały czas był na dopalaczach) są tak irytujący, że trudno było nie trzymać kciuków, żeby Usosi zrobili im krzywdę.

Całkiem niezły finisz, z tymi atakami na nogę. Wyglądało to brutalnie i wiarygodnie, a więc tak jak to w przypadku heeli być powinno.

Starcie to poziomem pasowało bardziej na tygodniówkę niż na PPV.

 

3. The Miz v Dolph Ziggler – czy tylko ja odniosłem wrażenie, że ten początek walki, gdzie Zyga szybko sprowadził na glebę szaleńczo atakującego Miza i niemal zdusił w RNC, to miał być przytyk w stronę CM Punka i jego walki w UFC? Vince, ty stary diable… :D

Sam pojedynek, jak na starcie z udziałem męża Maryśki – o dziwo, całkiem niezły. Mocno rozpisali tutaj Miza który chciał coś udowodnić fanom oraz Bryanowi i całkiem nieźle mu to wychodziło. Sporo się działo, akcje były składne, tępo też niezłe, a Mike nie wychodził tu na klasycznego pizdeusza (jak ma to w zwyczaju). Szkoda, że zjebali to na finiszu, bo ta pomoc Marychy była kompletnie zbędna. Booking tej walki jasno pokazywał, że Miz może to wygrać czysto (ładnie garował Ziggiego) i tak też powinni to zakończyć.

Miło mnie zaskoczyli tym pojedynkiem. Dupy oczywiście nie urwał, ale dostałem sporo więcej niż się spodziewałem.

 

4. Bray Wyatt v Kane – nieźle wyjebali fanów, do ostatniej chwili ukrywając, że Randal nie da rady ze względów zdrowotnych wystąpić (w końcu po co ryzykować, że ktoś mógłby zażądać zwrotu za bilet, skoro można ludków omamić quasi-storyline’em, nie? :roll: ), pomimo że zapewne wiedzieli to już od jakiegoś czasu…

Samo starcie z Jacobsem, ani mnie grzało ani ziębiło. Zestawili dwóch main eventowych joberów i dali jeszcze wygrać nie temu, który potrzebował uwiarygodnienia. Kolejne uwalenie Wyatt’a, to szczyt debilizmu. Kane mógł mu gładko się podłożyć, żeby jakoś podpromować Wariata po tych wszystkich ujebanych feudach, ale nieeee… Dorzucili jeszcze kuternogę Randala, który nawet na jednej girze potrafi odpierdolić RKO „znikąd” (było to tak mało wiarygodne i robiło z Bray’a takiego batona, że bania mała). Oczywiście Wyatt jest skazany na porażkę, kiedy Orton „wykuruje” już kulasa, a więc nie wiem, czy gdybym chciał jeszcze bardziej spierdolić postać i potencjał tkwiący w brodaczu, to bym potrafił to zrobić.

Żenująco to rozegrali.

 

5. Rhyno & Slater v Usos – słaba walka, gdzie Samoańczycy gnoili przez ¾ starcia Rudego, a ludki marzyły, aby w końcu Nosorożec przybył mu z odsieczą, co oczywiście finalnie nastąpiło.

Pasy wędrują do Slatera i Rhyno, z czym większego problemu nie mam. Rudolf zasłużył na to, za te wszystkie lata poniewierania, tym bardziej że ostatnio był i tak jedną z ciekawszych postaci na Smacku. Hybryda ta pewnie pasów za długo nie ponosi (przewiduję, ze Rhyno w końcu się w kurwi i odwróci od Slatera, przez co będą mieli jakiś feud, a pasy zrzucą na jakiś helowy team – Usos? – których znowu zaorać będą mogli Amerykańscy Kosmici Z Planety Melmac - czyli Amerykańskie Alfy), ale fajnie że Heatch miał w końcu swoje momentum i WWE dopięło ten angle tak jak należało.

 

6. Dean Ambrose v AJ Styles – nie podobała mi się ta walka. Był w niej o wiele większy potencjał, który nie został tu wykorzystany. To co najbardziej raziło, to booking, gdzie niemal kompletnie zabrakło jakichś płynnych zmian przewag (jak dominował to cały czas jeden, jak nastąpiła kontra – to znowu dominował drugi itd.), przez co oglądałem to z coraz większym znużeniem. AJ został rozpisany kozacko i przez większość czasu garował Ambrożego, no ale po czystym pojechaniu Ceny, raczej nie mogło być inaczej. Niestety, próby odgryzania się przez Mox’a nie były zbyt wiarygodne i jakoś byłem tutaj spokojny o Styles’a (near fall’e niby były wiarygodne dzięki świetnego sellingowi AJ’a, ale podświadomie czuło się, że po czymś takim, to końca nie będzie).

Kompletnie niepotrzebny był ten low blow przed finiszerem. AJ dominował i nie zastosował nawet jeszcze swoich najmocniejszych 2 akcji kończących - a więc dla mnie kompletnie niewiarygodne jest takie jego desperackie zagranie. Styles powinien wygrać to czysto (Jacha ciśnie klarownie, ale z Ambrose’em, który do niedawna przepierdalał wszystko jak leciało, nagle musiał uciekać się do kantu? Tjaaaa…), ale znając życie, jakiś geniusz wydumał, że Allen dostaje taki pop od fanów, że trzeba im solidniej przypomnieć, że jednak jest on helem.

Pomimo tego wszystkiego i tak niesamowicie cieszy mnie fakt, że Vince schował dumę w kieszeń i tak bardzo docenił „chowańca” TNA.

 

Reasumując – słaba gala. Jeżeli najciekawsze starcia na PPV robią babki i… Miz, to wiedz, że coś się dzieje… :twisted: Spokojnie mogli to skrócić do 2h, bo w środkowej części karty (Wyatt vs. Kane, Usos vs. Rhyno & Slater) zacząłem centralnie przysypiać i później musiałem cofać. Jeżeli to było PPV tej stosunkowo lepszej tygodniówki, to jakoś z wielkimi emocjami nie wyczekuję PPV tej słabszej… Moja ocena: 2/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

AJ dominował i nie zastosował nawet jeszcze swoich najmocniejszych 2 akcji kończących - a więc dla mnie kompletnie niewiarygodne jest takie jego desperackie zagranie.

 

Jak dla mnie zagranie było "cwaniackie" tak aby Ambroży miał rewanż nie tylko " z urzędu" ale, że niby tu jest coś głębszego.

 

Ale jak Ambrose robił, swe "signture" w swym "amoku" a publika darła się " AJ STYLES"

PIĘKNOŚCI.

Nie bierz życia za poważnie,

Bo i tak trafisz do piachu.

1240828704e1eb65585182.jpg


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie chcę mi się czytać forum jak patrzę że pierwsze 5 wypowiedzi jest prawie takich samych.

 

1. Backlash to było najlepsze PPV roku pod względem wyników (oprócz Kane vs Wyatt). W każdej walce wygrali Ci którzy są teraz na fali. Z tym Wyattem to jest arcy śmieszne. Przegrał z gościem znanym z promowania młodych talentów. No ale przegrał po 3 finisherach to jeszcze jakoś to wyglądało. Strasznie mi się teraz podoba Wyatt. Nigdy jakoś mnie nie jarał ale ostatnio gośc jest niesamowity. Jego nudne proma nie są dla mnie nudne. I wygląda świetnie. Zrzucenie wagi dobrze mu wyszło.

 

2. Nie podoba mi się to że Usos jako heelowie od razu muszą zamulać w ringu. Niby jest to uzasadnione tym że nie chcą zadowalać fanów. Ale jednak jaki jest sens z dawania gościom fajne gimmicki skoro przy okazji zabiera się skill w ringu? Mojo świetnie zrobił ten wpad poza ringiem.

 

3. Kobiety skradły show. Z jednej strony myśle: tutaj mają wszystkie żeby skraść show a na RAW wystarczą dwie. Ale z drugiej strony: na Smackdown każda kobieta jest dobra i oni to pokazują. Nikki wygląda lepiej niż kiedykolwiek. I w dodatku nie jest promowana <3. Podkładają ją Carmelli cały czas. I skoro o Carmelli mowa, DAMN! Ona jako heel jest miliard razy lepsza niż jako face. Jestem ciekaw czy oficjele W mają to samo zdanie czy widzą w niej może coś innego. Nie wiem co więcej napisać. Dla mnie ta walka była 9/10. Do perfekcji brakowało więcej skakania poza ring. Suicide Dive Nikki to jest zawsze best move walki.

 

4. Początek Miz vs Dolph mnie rozwalił. Mega plus za parodie Punka, i mega plus za pokazywanie zapaśniczych umiejętności Zigglera. Lubię to!

 

O ME nie bd pisać bo zgaduje że wszystko już zostało napisane jaki to AJ jest genialny itd.

 

[ Dodano: 2016-09-14, 20:46 ]

Alexa w pigtailsach wyglądała super, lepiej niż Margot Robbie

 

Aż tak ta Alexa się wam podoba, że Jack pokusił się o skandaliczne napisanie, iż ktokolwiek wygląda lepiej od Margot? :grin: Kurdę sam nie wiem, ale ani Sasha (kiedyś, już przeszło userom) ani teraz Alexa nie powalają urodą. Jeśli się przyjrzymy czystym faktom to Alexa tak - płaska, słaby tyłek, duży nos, słaba figura (nisko osadzona i w ogóle). #musiałem. ;-)

 

Normalnie omijam takie dyskusję ale: SŁABY TYŁEK? ALEXA? WHAT? Toż ona jest obecnie chyba nr 1. pod tym względem.

"Nie mam czasu na spodnie"

~Johnny Mundo 2017

13924869559388e42a4721.jpg


  • Posty:  691
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  30.06.2015
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Mieli bardzo mało czasu na podbudowę gali, było to dość mocno odczuwalne. Raczej miałem wrazenie że oglądam zwykłe SD! aniżeli coś specjalnego od niebieskich.

 

Najważniejsze - AJ mistrzem. Po zgarowaniu Ceny inna decyzja niż wygrana Stylesa nie wchodziła w grę.

 

Z pasem kobiet Becky - zero zaskoczenia. Szkoda, że to nic nie znaczy.

 

NIebieskimi mistrzami drużynowymi ojciec rodziny z wujaszkiem. Koniec epoki free agenta, dłużej nie ma sensu tego ciągnąć.

 

Nowi Usosi mnie nie przekonują. Przynajmniej nie mają pomalowanych i radosnych mordek.

 

Baardzo słabe PPV, wynudziłem się za cały rok, najsłabsza ,,duża" gala w tym roku w WWE, niestety nie tak wyobrażałem sobie podział brandów. Może po przyjściu kilku gwiazd z NXT coś się zmieni.

24571150556b9ddab2c677.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

W końcu nadrobiłem Backlash. Późno, bo późno, ale po drafcie czuję się przesycony WWE i mam straszne opory by to oglądać.

 

6 Pack Challange:

Zacznę od tego, że Alexa wyglądała świetnie. Sam jestem fanem jej urody, ale stylówa na Harley? <3

Walka bardzo przyjemna. Każda z pań dostała trochę czasu na pokazanie się. Sporo akcji naprawdę imponowało. Może to dziwnie zabrzmi, ale nie czuło się że to walka kobiet. O takie Divas Revolution nic nie robiłem.

Wybór Becky najmniej zaskakujący, ale jak najbardziej dobry.

 

Usos vs Hype Bros

Usosi w nowym, bardziej heelowym stylu wyglądają całkiem spoko. Przy okazji, pamiętacie ich debiut w WWE jako heele? Byli FATALNI. Dopiero face turn pokazał, że są coś tam warci. No, ale było to parę lat temu, więc miejmy nadzieję, że się wyrobili.

No i zaczynają się gówno warte, nikogo nie interesujące, tygodniówkowe walki które muszą zapełnić te 3h PPV.

No i walka taka była. Coś tam się działo, ale nie czułem w ogóle zainteresowania.

 

Miz vs Ziggler

Podobało mi się jak Miz wykonywał ciosy Bryana. Powiem więcej, było to imponujące i pokazuje, że Miz jak chce to potrafi. Zresztą ta walka to potwierdza. Oglądało się ją bardzo przyjemnie i Miz nie odstawał bardzo (jak to ma często w zwyczaju w swoich walkach).

Nieczysta wygrana, ale można się było tego spodziewać gdy mamy przed sobą Miza (który czysto nie wygrywa) i Zigglera (który czysto przegrywa rzadko)

 

Wyatt vs Kane

I tak dobrze, że nie Big Show :D (który nawet nie wiem czy jest przypisany do jakiegoś rosteru).

Pomińmy walkę, bo generalnie niewiele można o niej powiedzieć ciekawego. Kpiną jest jednak to co robią z Brayem. Przegrać nawet z Kanem? Ok, rozumiem że to było po ataku Vipera i na potrzeby story. Ale i tak bez jaj. Gość przegrywa już z każdym. W sumie to czekam na jego feud z Zigglerem :D Dwóch którzy wszystko przegrywają. Pewnie skończy się remisem...

 

Usos vs Rhyno & Slater

Tak jak nie lubię bookingu w którym heelowie przez 3/4 walki obijają jednego z drużyny faców, tak tutaj pasowało mi to idealnie. Team Slatera, który wygrywa pasy (i kontrakt Heatha) praktycznie tylko przez pracę Rhyno. No idealny booking :D

Pewnie zaraz stracą oni pasy. Taka, nie inna budowa tego teamu może też łatwo doprowadzić do rozpadu i heel turnu Rhyno. Było w tym jednak trochę frajdy i o to właśnie chodzi.

 

AJ vs Ambrose

Jak na poziom gali to walka bardzo fajna. Wprawdzie kobiety lepsze, ale myślę że dąłbym ją na drugie miejsce. Zdecydowanie na plus wygrana AJa. Szkoda tylko, że musiał być ten low blow. Po co? Przy tak mocarnym bookingu AJa ostatnio było to kompletnie niepotrzebne.

 

No i niestety spełniają się moje obawy co do draftu. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że tutaj mieli galę czym zapełnić: turnieje o dwa pasy. A i tak było miejsce na gówniane walki i zapełniane czasu na siłę. Jak będzie potem? Oj mam spore obawy, że tylko gorzej. Obym nie miał racji.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
      No. Słynny Road Dogg. To w dużej mierze on odpowiada za ten wybitny poziom Smackdown. Może tu powinna odbyć się jakaś zmiana. Cóż, zakładam, że to dobry kumpel Huntera, więc pewnie nic w tej kwestii się nie zmieni. No nic pozostaje czekać na kolejny odcinek, który i tak nie powali na łopatki, bo odcinki już nagrane wcześniej zawsze jakoś wzbudzają u mnie mniej emocji i nigdy nie przepadałem za takimi manewrami, ale pisze się trudno. Obejrzeć i tak się obejrzy.
    • IIL
      Z pozostałych pasuje mi najbardziej L.A Knight. Gościu nie miał jeszcze głównego pasa, a jego momentum było systematycznie używane do podkarmiania runów Romana czy Cody'ego. Zwycięstwo nad Cena w ostatniej walce, to coś jak złamanie streaku Takera - zawsze będziemy o tym pamiętać i tego mu życzę.
    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...