Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE Money In The Bank 2016 PPV (zapowiedź,spoilery,dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  114
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.10.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jedna rzecz - Rebuild Seth Rollins czysto pokonuje RR. Czyściuteńko. I to jest niby heel? Musi być face turn.

"Come Royal Rumble, understand, when you step in the ring... your arms are just too short to box with God."

 

Masz Twittera? Chcesz pogadać o wrestlingu? Kliknij!

  • Odpowiedzi 77
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • DashingNoMore

    7

  • smartfan

    6

  • TakerFanKrk

    5

  • Caribbean Cool

    5


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Fatal 4 Way

Mimo wszystko zadziwiająca obrona pasów przez New Day. Ogółem chyba tylko Vaudevillians nie mieli szans na wygranie ale ND byli dla mnie w tej materii drudzy od końca. Mimo wszystko nie przeszkadza mi ich zwycięstwo... chyba jednak dostanę tą walkę New Day vs The Club na zasadzie 2vs2. The Club, które trochę w WWE zawodzi.

 

To co się działo w tej części gali nie jest warte wspominki ;)

 

AJ Styles vs John Cena

Oj chyba wróciliśmy do standardowego schematu walk Cenaminatora. To był niestety ten niefajny Jasiu, którego ostatnio było coraz mniej. 5 moves of doom i milion podejść do AA... oglądało się to okropnie w porównaniu do tego, co Cena czarował w ringu w zeszłym roku. Niby spoko, pięknie nakreślili historię, AJ jest lepszym wrestlerem, Jaś nie może mu się równać ale oferującego tak mało w ringu Cene ogląda się o wiele gorzej. Nawet zwycięstwo AJ'a tak nie cieszy... bo było cipowate. Taką wygraną Styles się nie podbuduje a przecież kolejne walki już tylko będzie przegrywał.

PS: AJ zrobił świetną robotę jako heel.

 

Money in the Bank

Nie był to spotfest ale był to dobry ladder match. Bez miliona lądowań na drabinach... ale tych też nie zabrakło. Mi się podobało, czasem dobrze obejrzeć taki ladder match zrobiony z większym sensem. Najmniej przyjął chyba Del Rio, najwięcej Czarek... obydwaj przy okazji byli tymi, którzy pokazali się najlepiej w całym pojedynku(nadrabiali mikrofonową kaszanę jaką serwowali przez ostatnie tygodnie ^ ^). Dean zgarnął walizkę... kurwa... dlaczego zmieniłem typ na Owensa skoro od początku mówiłem, że Ambrose to wygra? ;D

PS: Ciekawostka... Albercik wystąpił w gaciach Alberto El Patrona ;P

 

Rollins vs Reigns

Mnie się podobało. Długo się rozkręcali ale gdy już się rozkręcili to dali naprawdę dobry pojedynek... w którym tak BTW w moim odczuciu Seth robił za face'a a Romek za heela. To Reigns dominował, to Rollins dostał comeback... i w moim odczuciu obydwaj byli bardzo dobrzy w swoich rolach. Mark out gdy Seth czysto przypiął Romana... ciut mniejszy mark out gdy Dean wyszedł cashować walizkę. Nie chciałem tego ale chyba można było się tego spodziewać. Ambrose wreszcie mistrzem... zasługiwał na to ale uważam, że historia Moxleya zdobywającego pas miała większy potencjał(czyt. zapowiedzenie cash in'u przed Wrestlemanią i zdobycie pasa na samej WM'ce... trzecia WM'ka z rzędu skończona przez Tarczownika z tytułem)

 

Money in the Bank... poniżej oczekiwań ale na pewno nie było to złe PPV... ale na pewno nie było to też najlepsze Money in the Bank w historii(poprzeczka i tak zawieszona jest naprawdę wysoko). Odbiór zepsuły głównie mało znaczące walki, których wysyp dostaliśmy w pierwszej części show i możliwe, że przy większym wymieszaniu tego co lepsze z tym co gorsze, gale oglądałoby się lepiej

 

Top 3:

1. Rollins vs Reigns

2. Money in the Bank

3. Styles vs Cena


  • Posty:  106
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.04.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Starcia rodem z tygodniówek pominę, bo nie ma sensu o nich się wypowiadać. Było minęło, na RAW wszyscy o tym zapomną.

 

Fatal Four Way Tag Team Match - Czyli New Day idzie na rekord Londona i Kendricka. To dobrze, bo przez dłuższy czas ciągnęli całą tą dywizje na swoim barkach. Teraz więcej teamów się pojawiło i pewnie gdzieś na Summerslam zrzucą pasy. Co do samej walki, przytrafiło się kilka botchy (chociażby ten Gallows przerywający za późno), nie był to pojedynek na pełnym gazie przez cały czas, a szkoda. Mimo wszystko jednak, niezły opener. *** i 1/2*

 

AJ Styles vs. John Cena - Jasiu tradycyjnie przegrał pierwszą walkę w feudzie, żeby wygrać dwie następne? Słaba perspektywa. Szkoda, że nie dali Stylesowi wygrać tego czysto skoro już podpisał ten kontrakt bez The Club przy ringu. Ewentualnie gdyby ktoś zasilił stajnie swoją interwencją, to byłby fajny motyw. W zamian mamy dość klasyczne zagranie i AJ nie zyskał dzięki temu zwycięstwu tyle ile by mógł. Rewanż to sprawa oczywista, zobaczymy czy dodadzą jakąś sytpulacje. Może zróbmy handicap match 3 vs. 1 na Battleground. Club vs. Cena i powtórzmy to co Big Show zrobił z SES? Nie zdziwiłbym się gdyby taki pomysł gdzieś na zapleczu padł. Będąc jednak poważnym, to pociągną to do Summerslam i tam zobaczymy czy chcą poważniej inwestować w Stylesa. Walka solidna, mam nadzieje że zachowali coś na przyszłe starcia. Jedyny minus, to że strasznie głośno się komunikowali. Przynajmniej ja, słyszałem wyraźnie w kilku momentach poszczególne instrukcje. *** i 3/4*

 

Money in the Bank Ladder Match - Niby Ambrose był faworytem, jednak ja nie do końca w niego wierzyłem. Po pierwsze, wciąż w stu procentach nie kupuje jego gimmicku. Po drugie, sytuacja praktycznie bliźniacza do tej sprzed roku. Dwóch członków Shield walczy o pas w ME, a trzeci jest w pojedynku o walizkę (rok temu Romek też miał być faworytem, a wygrał rudy). W końcu jednak postawili na Ambrożego, a biorąc pod uwagę wydarzenia z walki wieczoru, postawili też na Triple Threat pomiędzy członkami The Shield na Summerslam. Sama walka nie porwała jakoś mocno, zabrakło tam typowego kolesia od spotów, taki Kalisto by się im przydał. Jeden motyw mi się spodobał, jak cała szóstka biła się na trzech drabinach, tego wcześniej chyba nie było. Było nieźle, w fotel mnie nie wcisnęli *** i 1/2*

 

Roman Reigns © vs. Seth Rollins for WWE Title - Dużo trudu trzeba było sobie zadać, żeby przebrnąć przez początek tej walki. Po pewnym czasie zaczęli się jednak rozkręcać i nie było tragedii. Wydaje mi się jednak, że Roman wypadł lepiej w starciach ze Stylesem. Co do rezultatu... zrobili chyba najlepiej jak mogli zrobić. W przypadku porażki Setha z Romkiem, straciłby on swoją wiarygodność, jako koleś który powinien być mistrzem, bo nigdy tytułu nie przegrał. W dodatku zbliża się ten podział brandów, możliwe że w WWE wciąż nie wiedzą jak to będzie z pasami na Smackdown, czy coś dokładamy, czy nie. Dlatego tej walizki musieli się pozbyć w miarę szybko, żeby wszystko zaczynało się od zera. Poza tym, historia pisze się sama... Rollins stracił pas w ten sam sposób, w jaki go za pierwszym razem zyskał. Teraz przeciągną to do Summerslam, na Battleground wrzucą jakąś walkę Rollins vs. Ambrose, a później gdzieś pojawi się Reigns i mamy Triple Threat. Sama walka *** i 3/4*.


  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

Karta była mocarna, jedna tak jak przeciętne były tygodniówki do mitb prowadzące, tak i sama gala wyszła nad wyraz przeciętnie.

 

Jobberek Apollo pokonuje Shemusa. Słabo, nie dość , że pewnie na battleground dostaniemy powtórkę z rozgrywki, to Irlandczyk, na którego forum miało już milion pomysłów związanych z besztaniem ludzi z nowej ery poszło się delikatnie mówiąc obmacywać. Swoją drogą jak na walkę, która była świetna u mnie w 2k15 wyszła słabizna. ;) Murzynek nie polatał. Shemus natomiast zastąpił Randala w sprowadzaniu rywala do ...headlocków

 

Rusev zbeształ Titusa a Corbin Zigglera... w sumie to tyle z ważnych informacji o tych pojedynkach. Gdyby Zigga nie paradował w tamtm roku z Laną, łączyłbym tę 4 w walce o midcardowy pas. Nic lepszego do brand split nie zobaczymy.

 

 

Walka Aj z Ceną to mega rozczarowanie. Jan bez formy! Chemi między panami nie było za grosz, na dodatek zrąbali z końcówką, niczym w pamiętnym starciu Kane z Wyattem. Słabe to było, obawiam się , że lepsze nie będzie.

 

 

Fatal 4 Way o pasy było typowym średniakiem z niezłą końcówką, aczkolwiek, chyba tylko Vaudevillans nie dodali od siebie botcha. Szkoda, że New Day cały czas rock, bo zapamiętam ich run jako niekończący się scenariusz. Obalili wszystkie teamy...no wiadomo są Golden Truth czy Breezango, ale proszę. Chodzi mi po głowie pomysł na zdjęcie z nich pasów na rzecz Owensa/Zayna, bo ci nie mają nic do roboty a w taki sposób mogliby przedłużyć ich tułaczkę do ss, gdzie mistrz tt zawalczy z misrzem tt, ale to niestety mało realne.

 

Wynudziłem się na walce o walizę, jak na taki skład, to powinny się tu dziać rzeczy z kosmosu, a dostaliśmy może dwa ciekawe spoty. Wciąż liczyłem na coś z rodzaju ,,holly shit'''. No cóż Sin Cary nie było, to i drabina pierdyknąć nie mogła.

 

Wynik mitb zaskoczył , tak jak i walka wieczoru. Nie było źle! Szkoda,że Romek ma taki a nie inny move set, bo od super man punchy rzygam. Znów niespodzianka, bo Seth gładko jedzie Romka! Czysto! Tylko dwa peedigry starczyły by Roman dał się przypiąć. (Swoją drogą ta kontra ze speara to tragedia) Seth będący nowym mistrzem, to jawny spoiler pojawienia się Ambrose 'a. Choć w cale nie byłem pewien, że zostanie on mistrzem. Cóż myliłem się, Dean na ten moment to cieniutki champ. Ciekawe jak długo zostanie z głównym złotem i na czyją korzyść to złoto straci?

Byleby z dala od Romana.

 

Lekkim zawodem okazało się mitb, choć nie ukrywam , że cholernie czekam na raw a brand splitu w prost nie mogę się doczekać. Widzę natomiast, że niemal wszyscy jak jeden mąż bookują już triple threat tarczowników na summerslam. Śmiem wątpić, tym bardziej, że wracające do łask sd! powinno namieszać...głównie rosterem. Wszyscy spodziewacie się Deana, Setha i Romana na jednym show, czy po prostu będzie to między brandowa wojna o miano najlepszego tarczownika? :roll:

Edytowane przez Caribbean Cool

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  548
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Płakałem no po prostu płakałem przy końcówce gali! :cry: :cry: :D ze szczęścia, Vince stary Capie ty potrafisz czasami człowieka uczęśliwić po ciężkiej robocie! Nie no jednego dnia taką Victorię odpierdolić tego się nie spodziewałem! Czekałem na to kupę lat, aż się doczekałem tego widoku Deeeeaan Ambrose z głównym pasem WWE! Na dodatek Rollins nabił se statystykę co mnie również cieszy i czysto pocisnął Romana! Który całą walkę zachowywał się jak typowy rasowy heel, no prostu ten Boooking przebił wszystko co możliwe w tym roku, wątpię że ktoś zabookuje taki konkret jeszcze raz, po prostu serce mi stanęło... Ja tu sobie myślę, no znając życie Rollins dostanie Spear'a i pochłopaku a tu takie jaja, Rollins go ciśnie, Ambrose wlatuje i wykorzystuje walizkę! Nie przjebał je!? NIE! Więc w cale się nie dziwię że ta jego walka z Lesnar'em to była zasłona dymna, przed jakimś Main Event'owym pushem, ten pas należał mu się jak psu karma! Jestem w chuj zadowolony, serducho się cieszy razem ze świętującym Dean'em już na dzisiejszym RAW.

 

A co do Romana, oby ponownie nie rozjechał braci... Choć coś mi tu nie pasi, przegrał czysto więc Vince chyba już się na niego wypiał (oby)

 

Do tego AJ wycisnął z Ceną genialną walkę i AJ został rozpisany konkretnie, tylko ta interwencja Clubu mógł pocisnać Johna w pierwszej walce, a tak to pewnie dostaniemy Cena Winner 2 :x

 

Walka o pasy Tag Team'owe przebiła wszystkie Tag Team Match sprzed kilku lat, chyba najlepszy Tag Team'owy Match od wielu, wielu lat oby tego nie spierdolili...

 

Cała gala była nie zła, nie mogę narzekać nawet ten cały Heel Turn Nataly był znośny więc ja jestem zadowolony z gali i przetracenia 3 godzin mojego życia.

 

Ambrose Champ 8-)

Przywiązanie jest ograniczeniem samego siebie.

83847756857933960bf77b.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Pierwszy Kickoff - The Golden Truth vs Breezango

Tutaj naprawdę Fandango i Breeze wyglądali jak para, a schodząca skóra całkowicie sztuczna. Wiadomo, że się nie spalą dla jednej walki, ale wyglądało lipnie. :D Nic Nadzwyczajnego, lecz oczywiście tak miało, być. Słaba komedia na otwarcie i mam nadzieję zakończenie tego feudu. Dzieciaki się pośmiały, jedziemy dalej.

 

Ocena: 2-/5

 

Drugi Kickoff - Lucha Dragons vs The Dudley Boyz

Typowa walka drużynowa jaką widujemy praktycznie za każdym razem. Zwycięzcy też nie zaskakują.

 

Ocena: 2/5

 

Pierwsza walka - Tag Team Champiosnhip: Enzo Amore & Big Cass vs The Vaudevillains vs Luke Gallows & Karl Anderson vs Kofi Kingston & Big E ©

Początek dosyć chaotyczny, potem było o wiele lepiej. Tradycyjna wymiana finisherów zrobiła emocję. Niestety rzucił się bardzo poważny błąd. Big E ma jego kumpla na barku, a Gallows stoi i się gapi. Oczywiście trochę tu winy Cassa, który nie w porę się obudził i łysy musiał czekać na wykonanie spotu. Druga sprawa do pin Enzo. Jestem w stanie uwierzyć, że to był work i mamy powód do feudu z mistrzami SAWFT.

 

Ocena: 3-/5

 

Bardzo lubię słuchać Owensa, Chrisa, a nawet Alberto, bo trzeba przyznać, że swoją rolę gra nieźle. Ale niech ladder match już to skończy.

 

Druga walka - Baron Corbin vs Dolph Ziggler

Zatem Baron wygrywa cały feud. :shock: Chyba nie będą ciągnąć tego dalej, prawda? Poprawna walka i niech zamknie ich rywalizację.

 

2+/5

 

Trzecia walka - Charlotte & Dana Brooks vs Becky Lynch & Natalya

Dana dalej dla mnie nic nie pokazała, Charlotte wciąż jest dominująca mimo licznych, brudnych zagrywek, za to Natalya przechodzi Heel turn. Dobra popłakała się, że zaatakowała przyjaciółkę. Aż jestem ciekawy motywu. Ma dosyć porażek i całego świata? Zaskoczyli mnie tym, przyznaję.

 

Ocena: 2/5

 

Ambrose napalony na walizkę. Też czekam... .

 

Czwarta walka - Sheamus vs Apollo Crews

Skoro Irlandczyk z taką zajadłością atakował rywala to na pewno nie jest ich ostatnie starcie tym bardziej, że irokez przegrał poprzez Roll. Niestety nuda i właściwie tylko 2 ruchy były żywe.

 

Ocena: 2/5

 

Piąta walka - AJ Styles vs John Cena

Dla wielu na pewno dream match. Ja też czekałem, nie ukrywam. Publika fajnie generująca emocje (pozdro dla typka w pierwszym rzędzie w koszulce Bayernu, co przeżywał końcówkę :D ). Ciekawe momenty pojedynku, w szczególności liczne wymiany czy to akcji kończących czy pomniejszych ruchów przeplatały się z nudniejszymi postojami kiedy oboje leżeli bez sił na macie. Dla najlepszym momentem była ta ciut przedłużona końcówka. normalnie Cena zrobiłby AA już po pierwszej akcji i skończył, ale pobawili się dłużej. Nie podobało mi się za to wtargnięcie Clubu. Przecież hasłem przewodnim P1 było, że może pokonać Jacha bez niczyjej pomocy. Oczywiście jest to powód do przedłużenia rywalizacji, ale niestety tego rozwiązania nie popieram.

 

Ocena: 3/5

 

Szósta walka - Money in The Bank

Przyjemne starcie. Może rzeczywiście nie było lotnika, który by ciężarem swojego ciała złamał drabinę, ale były ciekawe spoty. Cała szóstka na trzech drabinach to coś nowego aczkolwiek dla mnie fajniejsze były pomniejsze rzeczy jak KO lądujący plecami na leżącej bokiem drabinie (RIP plecy), Foot Stomp na drabinę w wykonaniu Del Rio na Cesaro i "zabawa w narożniki", którą zapoczątkował Szwajcar. Całokształt solidny. Postawili, jednak na Ambrose'a, a wydawało się, że nie ma kompletnie szans na triumf po tym, co widzieliśmy na SmackDown!.

 

Ocena: 3+/5

 

Siódma walka - US Championship: Rusev © vs Tytus O'Neil

Bez niespodzianki. Bułgar odbił sobie atak na jego osobę i to z ogromną nawiązką. Może i nie było jego całkowitej dominacji, ale zmusił rywala do odklepania na oczach jego potomstwa. Wystarczający akt dominacji.

 

Ocena: 2/5

 

Ósma walka - WWE World Heavyweight Championship: Seth Rollins vs Roman Reigns ©

Pierwsze, co to pop dla Rollinsa (k***a headbanging typka w koszulce Setha bije fana Bayernu :lol: ). Tempo nie było zbyt szybkie i początek mnie troszkę rozczarował. Seth ruszył ostro, ale z czasem wyraźnie odstawał od Romka siłowo. Wiadomo iż nie mogli rozpisać pretendenta, aby rzucał mistrzem jak Lesnar, ale to rebuild powinno mu zapewnić solidniejszy wygląd w walce. Po tym jak Romek zaorał w bandy już wiedziałem, że będzie dla niego źle. Bardzo fajne wyprowadzenie Pedigree kontrując Spear. Nie złapał rywal dokładnie, ale props za sam pomysł na akcję. Dean mistrzem to spore zaskoczenie, ale pozytywne. Także lubię Ambrose'a i zawsze życzyłem mu jak najlepiej. Pozostaje się modlić żeby nie odebrali mu szybko tytułu. Trzech byłych kumpli w rywalizacji o tytuł to materiał na największą galę w roku. Problem jest taki, że do niej jeszcze kupa czasu.

 

3+/5

 

"+"

- inkasacja walizki przez Ambrose'a

- solidny ME i MiTB

- niezłe starcie AJ'a z Ceną

 

"-"

- Club pomagający Stylesowi wygrać

- pierwszy kickoff oparty o przedszkolny humor

 

Bardzo miłe zaskoczenie z rezultatem walki wieczoru. Poza tym to po prostu kolejne PPV od WWE. Trzy główne walki okazują się jedynymi, wartymi obejrzenia. Reszta? Zapychacze, które w większości (mam nadzieję) kończą pomniejsze feudy ciągnące się jak telenowele.

 

Ocena końcowa: 2+/5

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  348
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.10.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie pamiętam dokładnie, kiedy ostatnio tak markowałem, gdy ktoś w końcu zdobywał mistrzostwo. Pierwsza myśl to Christian w 2011 roku. Ambrose dostarczył emocji, których tak dawno brakowało mi w WWE. Świetny moment - CT poszło jednak inną drogą i kiedy ukazywali Deana jako faworyta, to tak naprawdę zaskoczyli z jego zwycięstwem. Liczę, że Ambrose da teraz jeszcze więcej od siebie, w końcu to na nim będzie skupiona cała uwaga, a nie tak jak dotychczas był 5 kołem u wozu (liczę że nie zawiedzie). Jak na ten moment zapowiada się lato Ambrose'a, czyli coś czego oczekiwałem. Sprawa z Triple Threatem też doskonale rozwiązana, każdy ma prawo do walki. Szkoda tylko, że jest to Battleground, bo emocje mogą opaść. Brak tymczasowego pretendenta dla Deana. Oby tylko nie zakończyło się to odbiciem mistrzostwa przez Reignsa (byłby wtedy już 4-krotnym WHC :mad:) na BG.

 

AJ Styles zabookowany w ciekawy sposób w walce z Ceną. Nie wiem dlaczego, ale feud mnie w ogóle nie grzeje. Na papierze wygląda to dobrze, ale czegoś mi brakuje. Pewnie zdążą być jeszcze wodzącym feudem na SmackDown.

 

A walka drużyn to festiwal botchy. Największy zrobił wielbiony Big Cass ze swoim timingiem. Big E bierze Andersona na barki pod finisher, a Gallows musi stać jak idiota, bo miał tam wbiec Colin. Partner z drużyny też nie pozostał mu dłużny, gdy zbotchował przyjęcie (a właściwie jego brak) Trobule In Paradise.


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Zacznę od początku - Dabju wymyśliło sobie tagline, slogan, jak zwał tak zwał, "Greatest MitB PPV of all Time" - Co kurwa? Nic może być większym MitB PPV od tego w Chicago. Ba, niewiele jest PPV które w ogóle może się z tym równać. Pajace od marketingu ... wybiorą sobie byle szajs, nazwą go czymś "największym itp." i nagle tak ma być. Gówno totalne. MitB 2011 organicznie stało się genialnym PPV, kobiecy wrestling w NXT stał się czymś genialnym naturalnie (a nie jakieś gówniane Divas Revolution).

 

Wracając do wczorajszego PPV ... ja, oglądając to, czuję obrazę że ktoś śmie walić takie teksty a potem taka galę. Gala nie była przesadnie zła, ale do tagline'u nijak się nie imała. Co zauważyłem, to fakt że chyba każdy dzisiaj był pod formą - w każdej walce było coś pokroju botcha, złego lądowania, głupoty itp. itd.

 

Walka tagów to był głównie pokaz braku pomysłów, niemocy New Day (Kingston i jego "kopniak" na Enzo), oraz epickiego finiszu. Anderson stagował Englisha by wejść do ringu, klepiąc go w tyłek ... po czym wykonuje Magic Killer i próbuje go przypiąć. English już dawno jest nielegalnym w ringu ... a New Day go odliczyło. WTF?

 

Dalej dostaliśmy najgenialniejszy segment wszechczasów - Jericho, Owens i Del Rio - rozrywkowa miazga, tekst gonił tekst. Jericho ma absolutnie genialny run jeśli chodzi o mic w tym roku, beszta wszystkich, totalnie.

 

Potem był bodajże Corbin vs Ziggler - w momencie kiedy zobaczyłem amatorskie podchody Ziggler wylączyłem tą walkę. Przegówniany feud, to i Ziggler robi z siebie przegównianego debila. Po co udaje zapaśnika amatorskiego skoro to mu nie przyniosło żadnych korzyści? Corbin wygrał na PPV na głównej karcie ... jeśli chcą coś (cokolwiek) wycisnąć to to jest kierunek.

 

Kobiety coś próbowały - niby fajnie, niby jakiś zwrot akcji po walce ... ale ta walka nie była tu potrzebna ... (jak i drugie pół karty). Natalya przeszła turn, a Becky zostaje ofiarą po raz kolejny - w tym jest pomysł, ale na razie to melodia przyszłości. Jeden apel - skoro Charlotte odcięła się od Rica to czemu ach kurwa czemu ciągle używa theme songu ojca, maniery ojca, chopsów ojca i całej tej reszty? Jprdl...

 

BTW - Genialny hot tag u fejsów - Natalya tak długo grała motyw z wyciągnięciem ręki do Becky że to był śmiech na sali.

 

Apollo vs Sheamus na PPV? To był ten moment w którym zacząłem się poważnie zastanawiać dlaczego ja to jeszcze oglądam ... jakieś pomysły były, Apollo na tle reszty rosteru nie wyglądał tak nieudolnie. Końcówka może być - Sheamus wykonał w zasadzie swoją najmocniejszą akcję (bo z narożnika) ale przez kłótnie z sędzią dał się odliczyć - założenie fajne, tylko wykonanie trochę sztywne (osobiście wykonałbym to płynniej, nie dałbym kickoutu Crewsowi tylko od razu by kontrował próbę pinu swoim)

 

AJ vs Cena - pomysł był, Cena miał nie odnaleźć się w ring-skillu Stylesa, a ten robił go jak chciał. Taki był początek walki - dalej była typowa Jaśkowa sztampa - głośne gadanie, przełamywanie finisherów. Publika była żywa, niby wszystko zmierzało w dobrym kierunku, Cole'a trzymały się żarty typu "Greatest MitB PPV of all Time", aż doszliśmy do finishu ... Świetnego finishu - AJ pokonał Cenę przez Magic Killera. Pierwsza rzecz na tym PPV która zostałą wypromowana - finisher Klubu. To że Styles był nieprzytomny to tylko pierdu pierdu. Była jedna rzecz która mnie zniesmaczyła jednakże - JBL zaczął trąbić jak go okradliśmy ze świetnej walki - po pierwsze walka nie była świetna, po drugie on jest heelowym komentatorem i każde takie zachowanie propsował, i nagle ma ból dupy, a ja ma w to uwierzyć? GFY.

 

Finish daje prawo do rewanżu - i to akceptuje. Nie robili takiego gówna jak rok temu, gdzie facet przypiął go czysto, pojechał go bez mydła i na tej samej gali ogłosili rewanż bez powodu - tu powód jest - Club zainterweniował więc ten "dream match" nie ma klarownego roztrzygnięcia. Great.

 

Do MitB mam tylko jedno "ale" - zwycięzcę. Tak długo robili z niego sitcom-crazy debila że zacząłem mieć gościa dość. Dobrze że chociaż trzymało się to kupy i historii bo gdyby nie scashował tego wczoraj to bym hejtował jego zwycięstwo w ladder matchu....

 

...po prostu będę hejtował jego zwycięstwo pasa. Rozumiem że dość jednogłośnie wygrał feud z Jericho, ale przed tym robił za szmatę do podłogi dla Lesnara. I niby każdy jest dla niego tą szmatą, ale on się dość mocno osunął w hierarchii, spadł do roli prowadzącego talk-show i nagle mam go traktować poważnie na szczycie? Dobrze że chociaż na SS szykuje się Triple Threat (na następnym Battlefield będzie raczej jakiś rewanż..) co promocyjnie opowie coś fajnego ale na razie jestem mega sceptycznie nastawiony.

 

Miałem duże oczekiwania co do tej gali - hej, miałem prawo, od tygodniu powtarzali "Greatest MitB PPV of all Time" więc liczyłem na fajerwerki. Tu był ogrom niewypałów. Zanim do nich doszło to już zdążyli mnie zniesmaczyć. Była kiedyś teoria że gale NJPW można podzielić na pół - pierwsze pół można odpuścić, a drugie należy oglądać. Tu mamy taki przypadek - pierwsze pół usunął bym ze swojej pamięci, drugie ... niby też ale nie tak namiętnie.


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Zerknąłem na kickoff na YT. Nie patrzę na komentarze, z oczywistych względów. Szkoda, że obok playera pokazały się inne filmy... Piękny spoiler z Deanem :/ Już nie raz tak oglądałem, a takiego pecha nie miałem.

 

-Breezango vs Golden Truth- Syf nad najsyfniejsze syfy. Widziałem segment przed walką, ale nie wpadłem na to, że serio wyjdą jako spaleni... Co oni myśleli? Że to była dobra komedia? NOPE. Publika dobitnie pokazała, co o tym myśli. Zero reakcji. Masakra.

 

-Lucha Dragons vs Dudley Boyz- Tygodniówkowe starcie, do tego puścili reklamy w trakcie. Kalisto wraca do dywizji TT z sukcesem, tyle.

 

-4way TT- Coś nie pykło. Cztery teamy, a tempo nie porywało. Do tego botche. Ech, na szczęście mistrzowie obronili tytuły. Po takim runie muszą je stracić w porządnym 2vs2.

 

-Ziggler vs Corbin- Przerwa na siku tak szybko? Czym to się różniło od ich poprzednich walk? O, wiem! Tym razem Dolph prawie się wyglebił. Byron go uratował przy schodkach. Wow.

 

-Brooke/Charlotte vs Lynch/Natalya- Skoro heelówy wygrały, to jaki był sens tego starcia? Olać to. Na koniec turn Natalyi... Jedno omyłkowe uderzenie i mamy na 99% kolejnego heela. Becky to ma pecha do partnerek. Na niej to nawet Cena by przeszedł turn.

 

-Crews vs Sheamus- Apollo tego nie spieprzył, uff! Krótko i sprawnie, nie ma się czego czepić. Miło, że dostał się do głównej karty i zgarnął W na zeszłorocznym WHC. Nawet jak to rollup. Przy jego muskulaturze takie przytrzymanie jest OK.

 

-Styles vs Cena- Jaka niekonsekwencja... Przez 20 minut oglądałem świetny pojedynek, w którym weteran AJ garował Jacha ring skillem, ale oczywiście Cena miał swoje kontry. A niech będzie, jak równy z równym. Coś, co się musiało podobać. Na co się czekało te całe lata. A na koniec... ref bump i The Club. Poważnie? Podpowiedź: heelowie potrafią robić chamskie zagrywki. Jakby Styles na koniec jakoś chamsko skroił Johna, ALE SAM, o niebo lepiej by to wyglądało. A tak? 90% walki robią z niego kozaka, by na koniec brutalnie pokazać miejsce w szeregu. I kolejne walki to będzie pewnie "ratowanie" Ceny zwycięstwami. Szkoda, bo zepsuli humor po najlepszej walce wieczoru.

 

-MITB- Z początku mało akcji, potem się rozkręcili. Było na co popatrzeć. Szacun dla Owensa za przyjęcie Michinoku Drivera na bok drabiny, wyglądało boleśnie. Propsy dla Del Rio, bo finisher z użyciem drabiny wreszcie miał jakiś sens - przeciwnik nie mógł się zwyczajnie przed tym uchylić!

Dean wygrywa. Co ma sens, ale szkoda, że CT nie potrafił wymyślić sposobu na wkręcenie go do tytułowego obrazka bez walizki. Przecież się dało. A neseserka dać Owensowi. Bo teraz będzie rok bez straszenia cash-inem.

 

-Rusev vs O'Neil- A więc to jest przerwa na siku! Brawa dla Bułgara. Dzień Ojca, a ten zgarował Titusa i dowalił jego dzieciom przy ringu - cudowne święta :twisted:

 

-Reigns vs Rollins- Styles chyba wycisnął z Romka więcej. Pod koniec były już ciekawsze momenty, ale jako całość mi to nie podeszło. Wolno! Zaskoczyli z wygraną Setha. Koksik się znudził? Nareszcie!

AMBROSE! No i cała trójka z The Shield miała dzisiaj pas. Śmiesznostka: Reigns z 3 reignami, Rollins z dwoma, Ambrose z 1. Hierarchia. Czekamy na Triple Threata z prawdziwego zdarzenia.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  348
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.10.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

...po prostu będę hejtował jego zwycięstwo pasa. Rozumiem że dość jednogłośnie wygrał feud z Jericho, ale przed tym robił za szmatę do podłogi dla Lesnara. I niby każdy jest dla niego tą szmatą, ale on się dość mocno osunął w hierarchii, spadł do roli prowadzącego talk-show i nagle mam go traktować poważnie na szczycie?

Ambrose spadł mocno w hierarchii? Co? Gdyby Owens wygrał walizkę i wykorzystał ją tej samej nocy, to nie byłoby takiego gadania. A jest niżej od Deana przynajmniej o stopień (właściwie to każdy w MITB był od niego niżej, także lepszego wyboru pod tym względem nie było). Ambrose był ostatnim w RR Matchu po wyczerpującej walce o pas IC, miał feud z Triple H, gdzie walczył z nim jak równy z równym (prawie wygrał), brał udział w jednym z głównych feudów na WM (a to że Lesnar go zniszczył nijak się ma do spadku, bo Brock robi to z każdym). Po WM jechał każdego jak chciał na tygodniówkach (tutaj już patrzę pobieżnie) i wygrał feud z Jericho. Ostatnio się Deanowi dużo zarzuca, ale twierdzenie że spadł w hierarchii (mocno) jest błędne. A prowadzącego talk-show też można brać na poważnie (Edge, Y2J czy może nawet Piper).


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Golden Truth vs Breezeango – Tygodniówke można by było ubrać w taki motyw. Dajemy te segmenty, pod koniec RAW walkę. WWE najwyraźniej było szkoda czasu antenowego i wrzucili szybki skrót na YouTube. Gdyby Golden Truth to wygralo, to mogliby się rozpaść chwilę później na dobrą sprawę. Zresztą sam fakt takiego zwycięstwa niewiele im daje. Mam wrażenie, że takimi zagrywkami to Breezeango zyskuje w oczach oficjeli więcej.

 

Lucha Dragonz vs Dudley Boyz – Poważnie? Lucha Dragonz wygrali? Dudleye już niżej się stoczyć nie mogą. Kogo jak kogo, ale zamaskowanych powinni pocisnąć. Walka poza przebłyskami Kalisto była słaba, ale to mogliśmy założyć na długo przed jej startem.

 

Enzo & Cass vs The Club vs New Day vs Vaudevillains – To było tak chaotyczne – w negatywnym słowa znaczeniu – że nawet nie mogę czepić się błędów, bo nie przygotowałem notatnika, żeby to wynotować. Aiden pod koniec chyba umarł, publika doliczyła się już sporo wcześniej zwycięstwa Enzo i Cassa, ten sam Amore zresztą też umarł na myśl (!) o ataku Kofiego. Dziwne, bardzo dziwne. Nie wiem, kto był legalny. Zamiast emocji, czułem zmieszanie. Vince i tak może być zadowolony, bo jego nowy pupil się dobrze zaprezentował. Cass czyścił. Bookerzy dostali przykaz, kto ma w tym ringu królować. I kto mimo braku złota ma być cichym zwycięzcą.

 

Świetny segment Owensa i... reszty. Piszę o Del Rio i Jericho reszta, bo tak bardzo nie mieli znaczenia przy Kevinie.

 

Baron Corbin vs Dolph Ziggler – Zdecydowanie ich najlepsza walka, ale to nie była wysoko zawieszona poprzeczka. Corbin dalej mocno zamulał, ale zamulał w dość wiarygodny sposob. Mam przez to na myśli, że publika pójdzie spać, ale już agenci na zapleczu pewnie są z jego postawy zadowoleni. Raz uratował wpadkę Dolpha przy schodach, a na przestrzeni całego pojedynku był tym siłowo walczących brawlerem. Niczego innego od niego nie oczekują. Ma walczyć tak, żeby go nie lubili.

 

Charlotte & Dana vs Natalya & Becky – Ostatnia rzecz na jaką bym postawił, to zwycięstwo mistrzyni tutaj. Nie przewidziałem, że Natalya może przejść turn. Dziewczyna była zmęczona byciem wiecznie dobrą Nattie. Może to i lepiej. Może zacznie się z nią coś dziać. Walka do pominięcia. Zobaczcie końcówkę i oglądajcie dalej.

 

Sheamus vs Apollo Crews – Apollo pokazał się z przyzwoitej strony, choć to jeszcze nie miejsce i nie walka, żeby wystrzelić jako potencjalna gwiazda. To było tygodniówkowe starcie, bez absolutnie żadnych emocji. Nic nie zbudowali na przestrzeni pojedynku, a to już wstyd.

 

John Cena va AJ Styles – Hmm... przez większość walki Cena wyglądał na ostrą ciotę, ale żeby go pokonać Styles i tak potrzebował pomocy kolegów. Czyli jest jeszcze większą ciotą? To nakreślanie wyższości ringowych umiejętności, było obrazowane tak łopatologicznie, że aż nie czerpałem z tego przyjemności. Możę gdyby jeszcze Styles nie heelował, tylko po prostu robił, co do niego należy, to miałbym inne zdanie. Walka była przyjemna, ale chyba więcej frajdy miałem z pojedynków AJa z Romkiem – już o Jericho nie wspominając. Miał walczyć bez kolegów, wiec rewanż gotowy. A tam już tak to nakreślane nie będzie, tam Cena się odrodzi jak Jaś z popiołów.

 

Money in the Bank – Szczerze? Cholernie dobrze się to oglądało. Sami utalentowani goście w ringu, każdy dostał swój moment, ale Cesaro odbijający się od lin, zeskakując z drabiny, chyba wygrał wszystko. Szwajcar, Kevin i Zayn zrobili piękne widowisko. Pozostała trójka trochę z boku, tylko na przebłyskach. Ktoś jednak na bocznym torze wylądować musiał, więc cieszę się, że padło na nich. Jak Kevin Owens nie będzie mistrzem w tej federacji, to Vince powinien odejść na emeryturę :wink: KO Show.

 

Rusev vs Titus O’Neill – Ale fatalne położenie. Kick-offy chyba mogły mówić o lepszym. Szczerze zapomniałem, że to w ogóle jeszcze mnie czeka. Fajne w tej walce było to, że nie będę o niej pamiętał. Oprócz Lany. Stroju Lany nie zapomnę :wink: Titus wypadł na tyle mocno, że jeszcze szanse dostanie. Szkoda, że synalek okazał się niemotą i klepnął Ruska w cycka. Mógł sobie już darować jakiegokolwiek „ataki”.

 

Roman Reigns vs Seth Rollins – Zabawny fakt jest taki, że WWE się pomieszało, kto jest kto. Zwykle heel obija face’a, a ten dobry odgryza się widowiskowymi akcjami. Tutaj Reigns pastwił się nad Sethem, a tamten odpowiadał efektownymi zagrywkami. Zaczynają być świadomi nienawiści do Romka i powoli szykują turn? A walka była bez szaleństw. Szczególnie jak wezmę pod uwagę historię, którą dzielą.

 

Seth Rollins vs Dean Ambrose – Mówiliśmy o tym w AM, ale w kontekście totalnego fantasy bookingu. Nikt nie wierzył, że mogliby to zrobić. A jednak, WWE pozytywnie zaskakuje i mocnym akcentem kończy PPV. Nie wiem, czy jestem przekonany do Deana jako twarzy federacji. Nie sądzę, by potrwatło to długo, ale ma mój kredyt zaufania. Za bardzo go lubię, żeby od razu wieszać na nim psy.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Golden Truth vs Breezango

Co za gówno... rozumiem, że cały ten feud jobberów stawia na komedię, ale to co zaprezentowano nam na pre show nie było ani śmieszne, ani fajne. Nie oglądajcie tego...

 

Luchas Dragons vs Dudley Boyz

Możecie za to obejrzeć drugą walkę Pre Show. Nie ma w niej nic wielce odkrywczego, bo to zwykła walka Tag Team. Stała jednak na całkiem niezłym poziomie.

 

TT Titles 4Way

Bardzo fajna walka, niestety ze spieprzoną końcówką. Spieprzoną, bo zabrakło synchronu i to chyba Cass się spóźnił. Do tego nie rozumiem czemu Kofi rzucił się do pinu na gościa, który leżał tam od jakiegoś czasu, zamiast pinować Andersona na którym wykonali z Big E akcję.

Myślałem, że New Day straci tu pasy, bo nie musieliby ich pinować. Skoro jednak zostawili im je + po raz pierwszy (chyba) wspomnieli o rekordzie w długości trzymania pasów to myślę, że zostawią je im aż do jego pobicia.

 

Świetny segment z Owensem i resztą. Świadomie piszę Owens i reszta, bo to Kevin gasił wszystkich i był gwiazdą tego segmentu :D

 

Corbin vs Ziggler

Corbin może i słabiak, ale ładnie złapał Dolpha potykającego się o schody.

Generalnie jednak bez emocji, bo i ciężko się emocjonować czymś co już tyle razy widzieliśmy.

 

Kobitki

Zaskoczył mnie wynik, ale chyba był on robiony pod wydarzenia po walce. Czy oznaczają one heel turn? Wyglądało bardziej jak frustracja po walce, a nie przejście na "złą stronę mocy". Zobaczymy na RAW.

 

Sheamus vs Crews

Walka nie powaliła (bez zaskoczeń - Sheamus w składzie), tak jak do tej pory Apollo w głównym rosterze (a pamiętam jak pierwszy raz go zobaczyłem w NXT i strasznie mi się spodobał). Ta walka tego nie zmieniła, ale trzeba przyznać że wygrana z kimś takim jak Sheamus, nawet przez roll up, to spore osiągnięcie. Zobaczymy czy coś to przyniesie. Według opinii osób popierających bland split, właśnie takie postacie jak Apollo miałyby na tym zyskać. Poczekamy, zobaczymy ;)

 

AJ vs Cena

Publika baaardzo gorąca. Jako, że jest we mnie sporo złośliwości w kierunku TNA ;) , to nie mogłem nie pomyśleć o AJu w TNA. Wiem, że walczył przed sporymi publikami np. w Japonii, ale i tak jakie musiały być jego myśli gdy spotkał się z takimi reakcjami jak tu w WWE ;)

Kurde, zawiodłem się walką, a chyba najbardziej tym zakończeniem. Ale po kolei. Może miałem zbyt duże wymagania, bo Cena z "perełkami" zawsze robił świetne walki. Tutaj może i był wyrównany pojedynek i często dostawaliśmy zmiany przewag. Czegoś mi jednak tu brakowało. Wydaje mi się, że nie było aż takiej chemii, jako choćby rok temu z Owensem. Mam też wrażenie, że tempo na początku było dość wolne.

AJ wygrał, ale po interwencji i uważam to za mega słabe. Rozumiem, że heel itd. Ale nie po to podpisywali umowę na brak Clubu, by ci przy pierwszej okazji się pojawili i dali wygraną Stylesowi. Pewnie wszystko będzie kontynuowane, no i pewnie wygra Cena. Porównajmy to jednak z zeszłym rokiem i czystą wygraną Owensa. Jest różnica. Szkoda, że brakło im odwagi.

 

MitB Ladder Match

Tutaj również miałem spore oczekiwania, ale co się dziwić gdy spojrzy się na skład w którym nie było słabych ogniw. Pisałem już o tym, ale liczyłem na Del Rio. Nie tylko dlatego, że go lubię, ale i dla bólu dupy fanów, bo danie mu walizki przy takim składzie byłoby (według większości) najgorszym wyborem ze wszystkich ;)

Potwierdziło się jednak, że walizkę zgarnął ten, który w walce pokazał (i przyjął) najmniej. Czy to źle, że Dean ma walizkę? Nie, bo jest jej wart i na pewno na nią zasługuje.

 

Rusev vs Titus

Poza jednym, trzeba oddać dość długim zrywem Titusa, to tak naprawdę była pełna dominacja mistrza. I to jeszcze przed dziećmi Titusa w dzień ojca :D Jak tu nie kochać WWE :twisted: No i piękne sceny po walce. Rusev wraca na dobre tory.

 

Rollins vs Reigns

Początek mocno szarpany (dużo spojrzeń w publikę, gestykulacji itp) i praktycznie dominacja mistrza przez co oglądało się to średnio. Potem było zdecydowanie lepiej, choć muszę przyznać, że brakowało mi emocji, bo nie wierzyłem w wygraną Rollinsa :D Dopiero ten drugi Pedigree jakoś mnie ruszył i okazał się końcem walki :D

Jak się jednak okazało, nie był to koniec zaskoczeń... a przynajmniej byłby gdybym nie trafił (z własnej winy) na spoiler. Dean wykorzystuje walizkę i wygrywa pas :D No nie powiem, brawo dla WWE za aż takie zamieszanie. Aż chcę zobaczyć do czego to wszystko doprowadzi, bo zapowiada się super.

 

Na pewno końcowa decyzja wpływa na ocenę końcową walki, bo uważam że wypadła bardzo fajnie. Nie ma co jednak ukrywać, gdy spojrzy się na poszczególne walki to nie wypada tak super. Niektóre walki mogły się podobać, ale ja do każdej miałem jakieś "ale". Koniec końców cieszę się jednak z zakończenia i to jest chyba tu najważniejsze.


  • Posty:  115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.04.2016
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Dzisiejsze MITB w Las Vegas się odbyło,

Światła, bogactwo aż wszystko lśniło.

Pierwsza walka była uwagi warta,

Śmiechem i żartem była podparta.

Golden Truth na ring wyszło,

Łatwo im to przyszło.

Jednak Breezango tak łatwo nie miało,

Bo ich bolało całe ich ciało.

Wyszli cali rumiani tacy,

Jak świnki z jabłkami podane na tacy ;)

Sposobów na ból wypróbowali wiele,

Zdało się to na naprawdę niewiele.

Podczas walki z bólu się zwijali,

Choć do końca się nie poddali.

Jednak mimo swych starań przegrali,

Chyba zbyt często bóle miewali.

Na arenę wkroczyli Włosi,

Aż się ich głos po hali roznosił.

Kolejni Cyrkowcy weszli na scenę,

Niczym akrobaci w cyrku na arenę.

Wystrojeni jak nigdy we fraki pogniecione,

Zaś głowy ich w cylindry były przystrojone.

Następnie Gallows z Andersonem wbili,

Wyśmiewając przy tym rzeszę debili.

No i na reszcie Niudejsi

Najbardziej znani tutaj fejsi.

I rozpoczął mecz kwartetowy,

Atak raczej mało rakietowy.

Jedni drugim się wcinali,

Aż się z bólu wyginali.

Aż powstało zamieszanie wielki,

Na zakończenie tego szanse były niewielkie.

Niudejsi tę walkę wygrali,

Inni zaś z tego powodu rozpaczali.

Szansa im wielka przeszła koło nosa,

Mogli jej tylko powiedzieć Adios(a).

Kolejna walka z Kick-Offa przeniesiona,

Publiczność zapewne nie przyzwyczajona.

To Ziggler z Corbinem za łby znów się biorą,

Wzięli się za to dość późną porą.

I unikali i ciosy zadawali,

Jeden drugiemu co rusz w nos przywali.

Są też zaduszki,

Choć bez poduszki.

Uderzył jeden i z tego się cieszy,

Zaś drugi przez to na ringu leży.

Starał się Ziguś i to nawet bardzo,

Ale jak widać nie było warto.

Wchodzi Irlandczyk z kraju koniczyny,

Strojąc przy tym najróżniejsze miny.

Teraz Apollo idzie na ring już,

Niczym opiekun do swych muz.

Panowie ci kontrastowi tacy,

Udowadniali jacy to z nich są Kozacy.

Z miejsca na miejsce się przemieszczali

I po całym ringu buszowali.

Koniec końców wygrał Crew,

Sheamus aż buntował się za stu ;)

Do ringu powoli fenomenalny wchodzi,

Co tutaj The Club’owi dowodzi.

Następnie Jasiu wkracza na arenę,

Choć mógłby zatańczyć macarenę. ;)

„Let’s go Cena” rozbrzmiewało,

„AJ Styles” mu wtórowało.

AJ Cenie uśmiechy słał,

Choć ten na nogach ledwie stał.

Oooo, jak miło, Jasia przytulił,

Pewnie myślał, że tym go przymuli ;)

Cena na pewien chwyt się skusił

I prawie Styles’a nam tu udusił.

Obaj się w walce tej namęczyli,

Nie raz jej koniec odroczyli.

Gdy panowie z Club’u interweniowali,

Niezbyt ładnie, ale Cenę oszukali.

A teraz moi mili drodzy,

Na ring wchodzą chuliganolodzy ;)

Pierwszy Jericho bez kurtałki wchodzi,

Pewnie pomyślał: „A się nie ochłodzi”.

Następnie Cesaro kroczy do ringu,

Póżniej Zayn przy publiczności dopingu.

I w końcu wchodzi Alberto Del Rio,

Dołącza do wcześniejszego trio.

I Owens roszczący do walizki prawo,

Jakby mu się to z góry należało.

Na samym końcu Ambrose wchodzi,

Wśród postawionych drabin przechodzi.

Od razu w pary się dobrali

I do bijatyki czy prędzej zabrali.

Drabiny latały to tu, to tam,

Każdy do tego przyczynił się sam.

Próbowali walizki sięgnąć co wisiała,

Jakby największym skarbem się stała.

Chociaż to prawda, tak przecież było,

No i bez drabinki się nie obyło.

Zrobili mostek z drabiny pierwszej,

Od liny wcale nie giętszej.

Do pierwszej drugą dołożyli,

I nawet równiutko ją ułożyli.

Walkę mieliśmy całą,

Jakby ring był wrzącą lawą.

Na drabinach tych trzech się gnieździli

I niejednemu krzywdę tym wyrządzili.

Jeden z drugim do walizki sięgali,

Jednak wysokości odpowiedniej nie osiągali.

Ambrose dobry moment sobie wybrał,

No i w końcu walizkę wziął i wygrał.

RuRu teraz na ring wchodzi,

Zaś Lana go zapowiedzią nie zawodzi.

Do niego Titus O’Neil dołącza,

Zaś jego skóra taka błyszcząca.

Zaczęli swą walkę nawet ostro

Drogi bracie i siostro.

Klepali się nawzajem i prosto i równo

Ale ta walka to wielkie g***o

Wygrał RuRu, Titusa obraził

I niezbyt miło się o nim wyraził.

Nadeszła pora na walkę wieczoru,

Której dodano wielkiego splendoru.

Bohaterami są dawni przyjaciele,

Niejedną ranę mając na ciele.

Pierwszy to Roman Reigns, The Guy’em zwany,

Który przez Setha Rollinsa został wykiwany.

To Seth Rollins na ring wkroczył pierwszy,

Następnie Roman mniej popularniejszy.

Od razu do konkretów się zabrali,

Na sztuczki swoje się nie nabrali.

W oczy swe szczerze co raz patrzyli,

Siłę przeciwnika przez to mierzyli.

I pinowali i powalali,

Jeden drugiemu w twarz tu przywalił.

Już prawie przypiął, co za emocje,

Na wygraną pojawiały się różne opcje.

Roman w tarana się zabawił

I bólu głowy przez to się nabawił.

Jednak to Seth Rollins mistrzem został,

Chociaż nim długo nie pozostał.

A to dla tego, że Ambrose z walizką wbił

I Setha na ringu zbił.

Walizkę zrealizować chciał,

Chwilę później pas w ręku miał.

Jak widać na koniec emocji co nie miara,

A wygrał ten co się postarał. ;)

 

„Poeta widzi więcej….” – Jasmina

Prezent dla Amy :D

2877324958a34e082e833.jpg


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Pierwsze PPV jakie oglądałem na telewizorze zamiast monitora. No i genialne komentarze mojej mamy xD.

 

Nie wiem co oni chcą zrobić z tym Golden Truth. To jest tak samo głupie i bezcelowe jak Shinninh Stars.

 

Dudleye.. Oni chyba by chcieli wrócić do TNA.

 

Fatal 4 way mnie rozwalił. Botchamania. Finish tak głupi że hoho. Ale jednej rzeczy nie zrozumiem. To jest WWE. Wrestling i wgl. Czemu nie było momentu w którym Cass i Gallows się mierzą wzrokiem a potem tłuką? Dwaj tacy duzi w końcu.

 

2 walki przewijałem.

 

Divy (tak to był typowy match div) - botch przy tagu był cholernie głupi. Natalya tyle tam leżała jak ryba na lądzie żeby potem i tak zrobić taga? Lol. A moja ukochana piękna i najlepsza Becky znowy została wyruchana (kiedy moja kolej?) przez koleżankę. Ech. Jak oni nie zrobią jakiegoś super story z Becky wygrywająca pas na WM to się wkurzę.

 

Jak dla mnie to Aj vs Cena nie było takie dobre jak chociażby Cena i Owens. Albo to zestawienie nie działa albo specjalnie to zrobili żeby ich kolejne walki były lepsze.

 

MitB - Dużo przewagi Del Rio :shock: No i więcej to nie wiem co mam powiedzieć. Sami i Kevin chyba zapomnieli że to nie PWG i walnęli kozacki michinoku na drabinę.

 

WWE nie ogarnia Tytusa O'neila. Ten gość wygląda świetnie jak terminatorzy a wygląda kompletnie unwatchable jak dostaje wpiernicz. Logika nakazuję że powinni go pushować a nie jobbować na śmierć i to na oczach syna który jeszcze poklepał Ruseva po klacie :D

 

ME mi się podobał. Roman jako heel. Proszę niech oni to zrobią bo w tej walce on wyglądał wspaniale. Propsy dla Setha że powtórzył akcję która go poprzednio wyeleminowała z akcji. Ambrose wygrywa pas akurat wtedy kiedy gówno mnie (i może kogoś jeszcze?) obchodzi jego postać :roll: . I dream match triple treat będzie pewnie na SS a nie w ME WM. No cóż. I'aint even mad.

 

Ale to co rozwalało mnie najbardzie podczas drogi do Money in the Bank to promowanie walki Setha i Romana jako takiego ultimate matchu i wgl 2 years in the making. Przecież oni walczyli na RAW przed Night of Champions 2014 i Roman wygrał :lol: . Przez to ja nie mogłem za nic się wczuć w hype na tą walke. Potwierdziła się moja teoria że WWE nie powinno dawać dużych walk od tak na RAW bo potem nie ma hype.

"Nie mam czasu na spodnie"

~Johnny Mundo 2017

13924869559388e42a4721.jpg


  • Posty:  64
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2016
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

OMG Ambrose mistrzem. Niby fajnie ale:

1. za późno

2. czy długość jego panowania ma znaczenie teraz, kiedy za miesiąc czeka nas podział brandów? Moim skromnym zdaniem: nie.

96371963556eed45236468.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Giero
      Za nami kolejny, ostatni przed Survivor Series 2025 odcinek WWE Monday Night Raw. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Zgodnie z zapowiedziami, Raw otworzył Roman Reigns. Dość szybko przerwał mu… WWE Champion Cody Rhodes. Cody przypomniał, że Roman poprzednim razem wywiązał mu się z danego słowa. Chciał wiedzieć, by ponownie tak będzie. I jaki cel ma Roman w związku z nadchodzącym WarGames. Reigns odpowiedział, iż on i Cody nie lubią się. Nawet zbytnio się nie znają
    • IIL
      Kusi, aby finałem była walka Okada vs Takeshita. Kazu jest mocarnie bookowany i byłby to bardzo emocjonujący finał ze względu na to, że Takeshita jest mistrzem IWGP i wygrał tegoroczny G1 Climax. Jon Moxley ostatnio poddaje grubsze walki przez submission i jemu taka wygrana by się teoretycznie przydała, ale jego wizerunek jest już oczywiście zabudowany na maxa i może to też uwalić. Hajp na Darby Allina po powrocie nieco przygasł, także jemu wygrana w turnieju i zdobycie mistrzostwa Con
    • Grins
      Coś czuje że Kyle O'reilly miał być zwycięzcą tego turnieju, na chwilę obecną to największe szansę mają PAC, Darby, Moxley, Fletcher ale po ostatnim zwycięstwie bym widział właśnie PAC'a we finale no i Darby'ego któryś z nich mógłby zdobyc mistrzostwo. 
    • CzaQ
      Z początku myślałem, że chodzi o Króliczka z pierwszego odcinka drugiego sezonu - kiedy to nabijali się na castingu z jej waginy   Ale raczej chodzi o Hawkgirl, czyli Isabele Merced, która występuję oczywiście jako Dina w Last of Us sezonie drugim Absolutnie ładna babeczka. (W grze Dina była brzydsza ;p )
    • MattDevitto
      Podobno też gala z weekendu wyszła dobrze, choć jeszcze nie miałem czasu sam zajrzeć jak wypadła. Co ciekawe CMLL w ostatnich dniach również zebrało bardzo dobre recenzje
×
×
  • Dodaj nową pozycję...