Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE PPV - Extreme Rules 2016 (dyskusja, zapowiedź, spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  390
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Naprawdę chcemy cały czas trzymać się i ograniczać tylko tą 3?

Niedługo stykną 4 lata a my cały czas promujemy shield jako main eventorów.

 

No nie powiedziałbym, czy Ambrose to main eventer, był czas, że siedział w mid-cardzie i go podkładali dość mocno, od kilku miesięcy do upper mid-card, ale wciąż nie nazwałbym tego main-eventem. Walizka na pewno pozwoliłaby mu do tego wskoczyć.

 

#Timetochange

 

Ale czy naprawdę warto coś zmieniać poza wypieprzeniem z ME Reinsa, co i tak się nie zdarzy? :) Po co stopować Rollinsa, kiedy jego się po prostu w tym main-evencie chce?

 

Aha , Cezaro myślę, że ejszcze raz się skrzyżuje z Mizem i tym razem zostanie w końcu championem.

 

To by znowu obniżyło rangę tego tytułu, niech Miz ma chociaż za sobą jeden wygrany w pełni feud, to na pewno też go podbuduje.

 

New Day też z kimś pojedynek miało, ale nie było to istotne.

 

Ogólnie ostatnie tygodnie są dla pasów tag-teamowych okropne, bo mało kto nimi się przejmuje. Przyzwyczailiśmy się, że trzyma je New Day, czyli Ci, którzy zapewniają nam cotygodniową rozrywkę, ale z drugiej strony na braku konkurencji cierpi teraz znaczenie tych pasów.

Jestem zwolennikiem, by pasy zabrali im... Epico i Primo. Nie, to nie żart, niech Enzo z Cassem oklepią jakichś Dudleyów w feudzie, który potrwa dwa miesiące, a potem ruszą na pasy. Epico i Primo są świeży, ringowo też wypadają super, w nowym gimmicku nawet mi się ich przyjemnie słuchało na mikrofonie na ostatnim RAW.


  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

To by znowu obniżyło rangę tego tytułu, niech Miz ma chociaż za sobą jeden wygrany w pełni feud, to na pewno też go podbuduje.

 

Popieram to w pełni. Jednak biorąc pod uwagę, to że w końcu chcą zainwestować jakoś w Szwajcara, skłaniam się ku opcji, iż ostatecznie to i tak Antonio wyjdzie z tarczą w tym feudzie.

 

 

Ale czy naprawdę warto coś zmieniać poza wypieprzeniem z ME Reinsa, co i tak się nie zdarzy? Po co stopować Rollinsa, kiedy jego się po prostu w tym main-evencie chce?

 

 

Może źle się wyraziłem, chodziło mi oto , że na chwilę obecną mogli by promować ogoś innego, aniżeli skupiać się tylko i wyłącznie na feudzie tejże 3. A za pewne tak by się stało gdyby w okolicach summerslam, mieli by się za sobą uganiać. Na chwilę obecną nie chcę mieszać w to Deana. Wolałbym jeszcze wcześniej ujrzeć Aj z Sethem z Romanem w triple threacie, co nie zamknęłoby jakoś jednego feud a od razu zaczęło nowy.

 

No nie powiedziałbym, czy Ambrose to main eventer, był czas, że siedział w mid-cardzie i go podkładali dość mocno, od kilku miesięcy do upper mid-card, ale wciąż nie nazwałbym tego main-eventem. Walizka na pewno pozwoliłaby mu do tego wskoczyć.

 

Dla mnie Dean to ktoś ciężki do określenia. Wpólna historia od razu daje + 50 od statusu i mocy.

Jeśli Ambrose by nie uciepiał w następnych feudach za bardzo, to jestem w stanie nazwać go człowiekiem do walki o najwyższe cele...byle by ich nie wygrał, bo fakt z pasem na chwilę obecną ciężko go sobie wyobrazić. Z Ambrosem to w ogóle mam kłopot. Jakoś zawsze znajdzie się ktoś , kto jest ,,gorętszy'' niż on i Lunatice wypada za następnego w kolejce.

 

Ogólnie ostatnie tygodnie są dla pasów tag-teamowych okropne, bo mało kto nimi się przejmuje. Przyzwyczailiśmy się, że trzyma je New Day, czyli Ci, którzy zapewniają nam cotygodniową rozrywkę, ale z drugiej strony na braku konkurencji cierpi teraz znaczenie tych pasów.

Jestem zwolennikiem, by pasy zabrali im... Epico i Primo. Nie, to nie żart, niech Enzo z Cassem oklepią jakichś Dudleyów w feudzie, który potrwa dwa miesiące, a potem ruszą na pasy. Epico i Primo są świeży, ringowo też wypadają super, w nowym gimmicku nawet mi się ich przyjemnie słuchało na mikrofonie na ostatnim RAW.

 

Dywizja tt , to chwilowa zabawka, na dłuższą metę nie ma co rozpatrywać i tak w końcu coś się zepsuje. Jedynym wyjściem byłaby sytuacja, gdy dywizja składałby się z 10-15 teamów. Szybko się wszystko rozpada, nowi pretendenci przeważnie znikąd a jedno zostaje na swym miejscu...Usosi. Ech

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Na wstępie, kolejny raz ta sama grafika wprowadzająca do PPV. Rok temu mi się podobało, ale zwykle ctrl+c, ctrl+v to szczyt lenistwa. No i Eden brzmiała mocno poważne/smutno, sytuacja z Cody'm, także ten ...

 

Jedna świetna walka, która w zasadzie jest chyba najlepszym pojedynkiem od głównego rosteru. Co śmieszniejsze była to walka bez stypulacji, co tylko pokazuje że koncept Extreme Rules jest totalnie wypalony. Prawda jest taka, że reszta gali była słaba, zwłaszcza pierwsze 4 walki, z których żadna nie trwała dłużej niż 10 minut.

 

Walka o pas IC to było piękne doświadczenie, które może powtórzę, sporo spotów, rywalizacja Zayn vs Owens się wylewa i teraz obaj powinni się pozbawić szans na walizkę w MiTB. Póki co pięknie to rozpisują, że Cesaro nie wygra byłem w 100% przed walką jako pokazali go w spocie reklamującym walkę o walizkę MiTB.

 

Dana Brooke jako pomoc od Ric'a, myślałem że może sędzią będzie Robinson i powtórzą ten numer. Ale Dana została bez Emmy, więc coś z nią zrobili. Wspomnieli o rekordowym runie Charlotte, póki co 245 dni, ale skoro o tym mówią a Sashy Banks nie widać na horyzoncie, bo następne duże PPV to SummerSlam, które jest za ~90 dni wychodzi na to, że mamy w planach kolejny rekord?

 

Asylum match to straszny zamulacz, strata czasu, większość zabawek marnie wykorzystana, lepiej iść w jakość a nie ilość, bo tutaj każdy przedmiot został użyty raz i tyle. Pinezki to ostatnio były podczas starcia Orton vs Foley z 12 lat temu także miły akcent ale tylko tyle. Dobrze, że Jericho tego nie wygrał, bo dłużej tego feudu się nie da oglądać. Ambrose ma fajny gimmick, gada nieźle ale tak zamula w ringu, że oglądanie go w akcji boli. Jericho też ma swoje lat i nie jest już tak sprawny jak kiedyś, także ringowo było średnio, strasznie przedłużone no i totalnie bez emocji. To trwało 26 minut, naprawdę?

 

No i na koniec ME, przede wszystkim dlaczego to był Extreme Rules Match? Użyli tylko krzesełek, które przewijały się przez cały feud a gdzie inne zabawki? No bo skoro ich nie było to zwykły Street Fight czy cokolwiek gwarantującego brak DQ za pierdoły by gwarantowało, bo tutaj poszli po najgłupszej linii oporu. Mamy ME to musi to być ERM, bleh. Walka gorsza od tej z Payback, Romek odklepał po kilku finisherach i krzesłach po czym spear i dobranoc. Druga w miarę dobra walka, ale bez szału.

 

Rollins wrócił, co sobie dwukrotnie zaspojlerowałem, ogólnie nie grzeje mnie to póki co, bo nie wierzę że znacząco wpłynie to na atrakcyjności produktu. Poza tym ten powrót taki niezbyt wyrazisty. Po pierwsze czemu pedigree? Po drugie czemu po walce, a nie w trakcie? Po trzecie, Romuś jest w tej parze face'm a Rollins heel'em, a obaj są lepsi po przeciwnych stronach barykady.

 

5 walk było bardzo słabych, jedna średnia, jedna dobra, jedna bardzo dobra. Bez szału, chociaż IC Fatal 4-Way wynagrodził pierwsze cztery fatalne starcia.


  • Posty:  322
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.07.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jeśli o kickoff chodzi, to całkiem przyjemnie oglądało mi się segment z Rusevem i Laną. Jeszcze kilka takich w Jego wykonaniu i jestem w stanie gościa polubić. Może. Corbin skończył z Zigglerem, więc chyba może już kończyć karierę, skoro z nikim innym Mu nie pozwalają walczyć.

 

Rusev wygrywa tytuł i Jasiu już czai się za rogiem. Stawiałem, że pociągną to jeszcze do Money in the Bank, ale załatwili to od razu. W sumie US title, więc who cares?

 

New Day zgodnie z planem obronili tytuły, choć nie powiem, jeden moment zawahania był. Ciekawe czy Vaudevillains dostaną drugiego shota czy już teraz Vince spuści ich w kiblu. Ostatnio nawet ok się ich oglądało, no ale zobaczymy, Club pewnie kolejny w kolejce.

 

Wszyscy po IC title oczekiwali showstealera i chyba nikt nie narzeka na przebieg walki. Od samego początku było świetnie i do końca dostarczali emocji. Pas zostaje u Miza - co mnie osobiście cieszy, Owens i Sami nie potrzebują pasa w tle do feudu, Cesaro chyba wyszedł na największego kozaka kick outując po wszystkim i mimo, że został spinowany, pewnie i tak pójdzie po pas na MITB, choć nawet gdyby wyszedł na ring z łbem dzika na głowie to i tak byłby najnudniejszy z tej czwórki.

 

Asylum Match - Lubimy Deana? Lubimy. Lubimy Y2Ja? Lubimy. Lubimy różne zabawki (z szacunku dla samych siebie nie wspominajmy o okładaniu się mopem)? I to jak, nawet były pinezki! To chyba mamy wszystkie składniki, potrzebne do zrobienia świetnej walki. To dlaczego to nie było dobre? Oglądając to miałem flashbacka z HiaC z WM'ki. Nudno, za długo i przeciągane dla jednego spotu. Nawet nie myślcie o przedłużaniu tego story...

 

Widzę głównie narzekania na końcówkę walki kobiet i muszę Wam powiedzieć, że były gorsze i daleko się cofać nie trzeba. Powiem więcej, mi się podobało. Dana powinna jeszcze siedzieć w NXT - jasne, ale z Jej pojawienia się w walce można wyciągnąć pozytywy. Na przykład wbrew plotkom nie dołączą do niej Evy Marie, a jeśli by dostała jakieś małe story z Natalyą, to może i się czegś nauczy. Liczyłem na czystą wygraną Szarlotki, ale to też kupuję.

 

AJ Styles jest fenomenalny. Potrzeba było Jego pojawienia się, żeby Roman wykręcił dwie walki swojego życia. Wybuczany przez publikę zanim jeszcze wybrzmiała Jego muzyka mistrz już oficjalnie został Johnem Ceną - były dzieci skandujące "lec goł Roman!", były kick outy po wszystkim co tylko się dało. To ciekawe, że potrafiąc zrobić takiego zajebistego powerbomba (brawo Roman, serio) ten zamiata ludzi Superman punchem. Ciekawe ile razy musieli mu przypominać, że boli Go noga. Wszyscy pamiętali, tylko Jemu się zapominało. Swoją drogą AJ nie odkopał po żadnym spearze.

I najciekawsze miało miejsce już po samej walce - mój człowiek powrócił. Welcome home.

16996091125824ad8c34fd6.jpg


  • Posty:  57
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.03.2016
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Miałem spore oczekiwania, jeśli chodzi o walkę IC i się nie zawiodłem. Specjalne wstałem w nocy i poświęciłem trochę swojego snu, żeby zobaczyć to na żywo - było warto.

 

Prawdopodobnie najlepsza walka spod szyldu WWE w tym roku, jeśli pominie się żółtych. Tu wszystko zagrało od bookingu, poprzez zademonstrowane umiejętności po opowiedzianą historię.

 

Na tej walce zyskał każdy z uczestników. Cesaro skończył na plecach, ale stało się to po przyjęciu 3 finisherów od każdego z przeciwników. Miał także innego spoty, które sprawiły, że wyglądał jak Superman. Miz wygrywa w swoim stylu, do tego w prawdopodobnie najlepszej walce swojego życia - pozostała trójka mocno go pociągnęła.

 

KO i SZ pięknie nakreślili swój feud poczynając od otwarcia do zakończenia walki. Takiego początku się nie spodziewałem i dodało to więcej smaczku do ich rywalizacji niż niejedna 5 minutowa wymiana ciosów w innych pojedynkach.

 

Jeśli chodzi o widowisko, to co nie ma się co rozpisywać wystarczy gif: Rolling Yoshi Tonic - wiem, że panowie zrobili to już w NXT (także w jednej z lepszych walk w NXT), ale miałem małą nadzieję na powtórkę i to dostałem:

 

http://i.imgur.com/z5KMfoE.gif

 

Jeszcze jeden komentarz do Samiego. Spotkałem się z opinaniami, że baby face bez skazy nie ma racji bytu w obecnych czasach. To jak wyjaśnić chanty w kierunku Zayna? Wiem, że pod koniec walki publika skręciła w kierunku "This is awesome!" i "Fight forever", ale to ze względu na wysoki poziom jaki prezentowali wszyscy uczestnicy.

 

Sami bierze kolejny raz udział w świetnej walce, potrafi sprzedać "na gębę" w ringu więcej emocji niż niejeden zawodnik na mikrofonie, częścią jego gimmicku jest fakt, że przegrywa ważne walki o mały włos (nie ma potrzeby grzebania innych zawodników, żeby gość był over), wchodzi do WWE ze świetnym feudem... Jeśli zdrowie i kreatywni dopiszą to SZ ma ogromny potencjał, czego przyznam się nie spodziewałem po jego przeprowadzce z NXT.

Edytowane przez Melville
Just when they think they got the answers, I change the questions. Roddy Piper 1954 - 2015

  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Pierwszy Kickoff - przemowa The Dudley Boyz

Spodziewałem się walki, ale faktycznie coś długo gadali. Dudley'e wypadli nieźle, Cass w swoim stylu, ale nic nadzwyczajnego. Zwykły segment jakich pełno na tygodniówkach.

 

Drugi Kickoff - Dolph Ziggler vs Baron Corbin

Zwycięzca nie dziwi. Nawet spoko starcie, ale materiał typowy dla właśnie Kickoffu. Ten cios w wory zwiastuje, że to jeszcze nie koniec. Widać Ziggler robi za obiekt testów nowego zawodnika. :P

 

Ocena: 2/5

 

Pierwsza walka - The Usos vs The Club

Club faktycznie nie robi nic wielkiego, aby się nimi aż tak zachwycać. Myślę, że ludzie ich dopingują przez pryzmat samego faktu bycia w WWE trzech członków stajni z ze sceny niezależnej i liczą na taką samą otoczkę albo chociaż podobną jak tam.

Pojedynek niezły, dobre tempo, ale nic ponad to.

 

Ocena: 2+/5

 

Druga walka - US Championship: Rusev vs Kalisto ©

Lubię Kalisto, ale od Ruseva mam taki mały kredyt zaufania. Podczas feudu z Ceną, Bułgar zaprezentował się naprawdę nieźle i zrobił lepsze wrażenie niż zakładano kiedy debiutował. Osobiście nie mam nic przeciwko żeby potrzymał ten tytuł. Pojedynek zjadliwy, chociaż pod koniec usypiało tradycyjnie obijanie leżącego.

 

Ocena: 2+/5

 

Trzecia walka - Tag Team Championship: Kofi Kingston & Big E © vs The Vaudevillains

Pojedynek ujdzie. "Retro" wrestlerzy jak widać nie dostają tytułu. Może to i rzeczywiście lepiej. Krótka, choć dynamiczna walka. Troszkę zaskoczyli mnie, że pretendenci mogli przypiąć Xaviera. Nawet nie pamiętam, że tak można. :P Wcześniej mówiłem, że Enzo i Cass nie potrzebują pasów, bo sami się wypromują, ale jak tak patrzę... Cholera, starcie ich z ND może być naprawdę dobre, zwłaszcza w segmentach. :D

 

Ocena: 2+/5

 

Czwarta walka - Intercontinental Championship: Kevin Owens vs Cesaro vs Sami Zayn vs The Miz ©

Showstealer! Jak dla mnie świetne starcie, emocjonujące, Szwajcar mocarnie rozpisany od dosyć nietypowego początku z wyrzuceniem dwójki i zmierzenia się z Sami'm do zaciętych bojów z cała trójką. Liczyłem przyznam na Cesaro, zatem troszkę emocję mną telepały. Jedyne do czego mogę się przyczepić to wgrywa obrońca tytułu, ponownie fartem i ponownie najmniej pokazał, ale taka już uroda jego gimmicku. Mówili bukmacherzy - "jeżeli wygra Rusev, nie licz iż Miz obroni pas". Tym razem im nie pykło. :D

 

Ocena: 4/5

 

Piąta walka - Chris Jericho vs Dean Ambrose

Krzysiek w jeansach=dobra walka albo co najmniej solidna. Tak, zgodzę się na zamulające tempo, ale aż tak źle mi się nie oglądało. Nie wiem być może ze względu na końcówkę. Na plus otoczka. Czarny kolor klatki i wywieszone przedmioty mogłyby zostać. Wykorzystali każdy jaki się pojawił w tym feudzie. Osobiście cieszę się, że w końcu ten kij z drutem poszedł w ruch. Oczywiście ciosy były delikatne, ale przynajmniej użyli ten kij. I przede wszystkim pinezki. Duże zaskoczenie zwłaszcza jak na dzisiejsze standardy. To było do przewidzenia, że walka zakończy się poprzez rzut na nie. To już nie czasy kiedy Orton z poduszką na szpilki zamiast pleców i rozciętym czołem kontynuował starcie. Dzisiaj taki spoot może jedynie kończyć show. Właściwie to kij z plecami, miej parę wbitych w łokieć. Nerw ostro dał o sobie znać Chrisowi w ręce. :/

 

Ocena: 3-/5

 

Szósta walka - Women's Championship: Natalya vs Charlotte ©

Zmarnowali potencjał, aby mistrzyni w końcu poradziła sobie sama. Niedługo nowa będzie miała na pieńku z całą dywizją kobiet. Rozumiem, że pechowo Emma ma kontuzję, ale to już Brooke nie może sobie kontynuować z Becky? I zgodzę się, że troszkę nadużywa tego aktorstwa.

 

Ocena: 2/5

 

Siódma walka - WWE World Heavyweight Championship: AJ Styles vs Roman Reigns ©

Niestety wiadoma wygrana Romka zabijała skutecznie emocje, a początek walki nie porywał. Prawie przespałem moment ich spaceru po trybunach. Na szczęście zaczęło się potem dziać. Wbicie clubu, Usosów, rage AJ'a z krzesłem (chantowałem "YES!" do monitora :D ). Romek jak już wspomniano przebija granicę niezniszczalności. Finisher od pomagierów P1, 2 Styles Clash'e w tym jedno na krzesło. Gość over z publiką, który w ringu odwala fajne rzeczy musi przegrać, bo przyszłością federacji jest typ, który przyjmując cios drewnianie się zachwieje i czeka aż rywal dokończy robotę. :? Błagam, wręcz błagam żeby Seth nie był tchórzliwym Heelem i urozmaicił jakoś ten feud.

 

Ocena: 3/5

 

"+"

- nieoczekiwanie świetny F4W

- solidny ME (mimo kolejnego rekordu nadludzkich mocy Romka) z powrotem Rollinsa

- niezła walka w klatce mimo żałośnie wolnego tempa (spot z pinezkami w PG :twisted: )

 

"-"

- bezsensowny, niczym nie wyróżniający się segment Dudley Boyz w Kickoffie

- wciskanie na siłę Dany Brooks do walki kobiet

- miałki poziom reszty

 

Dzięki trzem pojedynkom, jednym niemal kompletnym, drugim dobrym i trzecim z zamulającym tempem, którego ratowały spoty gala myślę bije Payback, ale dalej daleko do poziomu, który zachęciłby mnie do zarwania nocki.

 

Ocena końcowa: 2+/5

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

The Club vs The Usos #6

Z racji dodanego gimmicku walka była bardziej dynamiczna od poprzednich starć tych tagów, jednak nie ma za bardzo nad czym się spuszczać. Fajnie, że klubowicze odkopali finisher rywali.

3*

 

Rusev niszczy dotychczasowo mistrza US, którego kontuzja oczywiście była storylajnowa, jednak przemoc, jakiej ofiarą padł Kalisto można było wręcz poczuć na własnej skórze.

3 1/4 *

 

New Gay Guys fajnie sobie poradzili sobie ze średniowiecznymi pretendentami, którzy mieli jeden porządny zryw, podczas którego miałem lekkie obawy co do zmiany mistrzów.

3 *

 

Kto by pomyślał, że w jednej z najlepszych walk w tym roku weźmie udział The Miz :D Było mega dynamicznie, nie sposób zliczyć wszystkich efektownych, grupowych akcji, a najlepsze w tej walce było to, że cały czas każdy z zawodników miał szansę zgarnąć pin. Wygrał jedyny, któremu nie kibicowałem i gdyby nie to, pewnie oceniłbym tę walkę jeszcze wyżej.

4 1/2*

 

Asylum trochę mi się dłużył, elementy zawieszone nad ringiem wykorzystałbym w walce nieco inaczej (czytaj: bardziej), końcówka jednak wynagrodziła mi lekki zawód pojedynkiem - pinezki w WWE - koniec świata kurwa :D Ambrose ostatnimi czasy nie zachwyca mnie swoimi pojedynkami, za to Jericho jak zwykle wypada lepiej, gdy występuje w swoich gaciach do street fightów.

3 3/4 *

 

W walce kobiet liczyłem tylko na to, że któraś z pań się zapomni i spróbuje spinować przeciwniczkę, oprócz tego nie zapamiętałem żadnej mega efektownej akcji, submission match nigdy nie należał do najbardziej efektownych typów pojedynku, Flair nie pojawił się podczas starcia, za to tyłek Charlotte uratowała jednak z jego czterdziestu trzech nieślubnych córek i bardzo dobrze, bo Dana ma przez najbliższy czas komu towarzyszyć, a Flairównę z nią u boku można będzie przeżyć jako mistrzynię do tego nieszczęsnego Summerslam.

2 3/4*

 

Styles znowu wyciąga maksimum z Reignsa, wyszła im kolejna całkiem udana walka, gdzie nie szczędzono zdrowia obu zawodników, zabrakło mi bardziej dynamicznego finishu, ale za to nie mogłem narzekać na emocje, bo widząc Usosa wyciągającego AJ'a z ringu po tym, jak ten zaserwował Styles Clash na krzesełko, chciałem dosłownie rozwalić komputer, końcówka jak zawsze wkurzająca - sekundę po odliczeniu Stylesa do 3. zacząłem czytać newsa z wynikami ER...i bym się wjebał w spoilera na chwilę przed ujrzeniem Setha Rollinsa - ten gość to ma dar boży do ratowania średnich PPV :D Koniec końców Moris jest zadowolony.

4 *

Edytowane przez Morison
Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  390
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jednak biorąc pod uwagę, to że w końcu chcą zainwestować jakoś w Szwajcara, skłaniam się ku opcji, iż ostatecznie to i tak Antonio wyjdzie z tarczą w tym feudzie.

 

A skąd pewność, że chcą zainwestować w Cesaro? :) Ja tę bajkę już słyszę od dwóch lat i się na to uodporniłem. Przykro to trochę stwierdzić, ale pas US to chyba wszystko na co go stać, bo IC jest nieco wyżej w hierarchii i jest dla tego upper mid-cardu, Szwajcar siedzi według mnie niżej i tam zostanie, bo nie ma dla niego miejsca wyżej i Vince nie będzie w niego inwestował(akurat w tym przypadku to mu się trochę nie dziwię, bo wątpię, czy on by się zwrócił z gadżetów i innych pierdół).

 

Może źle się wyraziłem, chodziło mi oto , że na chwilę obecną mogli by promować ogoś innego, aniżeli skupiać się tylko i wyłącznie na feudzie tejże 3.

 

A w jaki sposób promowali feud tej trójki w tym roku albo w ogóle w ostatnim czasie? ;) Ostatnie co sobie przypominam to Survivor Series 2015 i finał turnieju, gdzie tych dwóch panów się spotkało(aczkolwiek to też żadna podbudowa do walki shieldziaków nie była).

Zresztą trochę się dziwię, że nie widzisz tego, jak promowany jest Owens, Zayn czy nawet Styles, który po przegranej walce na jego pierwszej WMce wbił ot tak do main eventu i do prawdopodobnie wczorajszego wieczora w nim siedział. W dodatku w feudzie z Reignsem pokazał się kapitalnie, bo wyciągnął z tego drewna maksimum jego możliwości.

 

Po pierwsze czemu pedigree?

 

Prawdopodobnie dlatego, że Rollins póki co wciąż będzie rozpatrywany jako człowiek Authority, pewnie teraz będzie się bujał za kulisami ze Stefką czy coś. A to, że powrócił jako heel(przynajmniej tak mi się wczoraj wydawało, zresztą nie tylko mi :D ) utwierdza mnie w tym przekonaniu.

 

Po drugie czemu po walce, a nie w trakcie?

 

Bo WWE nie chciało zrzucać z niego pasa, a tym bardziej na rzecz Stylesa, bo potem byłyby duże kłopoty z jego ściągnięciem.

 

Po trzecie, Romuś jest w tej parze face'm a Rollins heel'em, a obaj są lepsi po przeciwnych stronach barykady.

 

A tego to już nie ogarniesz. Logika McMahona. ;)

 

Miz wygrywa w swoim stylu, do tego w prawdopodobnie najlepszej walce swojego życia - pozostała trójka mocno go pociągnęła.

 

Ja tak w ogóle nie odczułem, żeby ktoś go ciągnął, Miz dorównał pozostałej trójce i od nich nie odbiegał ringowo. Wszyscy chyba na siłę chcą pokazać, jakim to gówniakiem Miz nie jest w porównaniu do Cesaro czy Owensa, ale prawda jest taka, że ostatnio zaliczył progres i to, że dostał pas, nie wzięło się z dupy. :)


  • Posty:  691
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  30.06.2015
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

* Cena ruszy po pas US, powrót do starych dobrych czasów i będę kibicował Jankowi, ten pas na jego ramionach prezentował się najlepiej od pamiętnych czasów

 

* Fatal 4 Way wyszło pięknie. Byłem za Mizem i cieszę się że wygrał. Owens i Zayn kontynuują feud, powinni znalezc sie w ladder matchu o walizkę. Pas im niepotrzebny. Cesaro w roli mistrza byłby dużo nudniejszy niż Miz, sama sympatia go nie ratuje.

 

* Kobitki nie pokazały za wiele, czekamy na Sashe.

 

* Asylum match można uznać za udany ze względu na pinezki, nic więcej tam ciekawego nie było. Wiało nudą do momentu ściągnięcia wiaderka.

 

* Main Event bardzo fajny, ale ten sprzed miesiąca bardziej do mnie przemówił. Po kiego grzyba dali nam znowu Club i Usosów? Nie dość, że dostali swoją walkę to musieli ich rozpisać w końcówce. BOORING. Styles Clash x2 z czego jeden na krzesełko i Romek odkupuje, tutaj spory minus. Niby Clash zostawili na większe okazje a i tak w WWE jest nic nie warty.

 

* Seth Rollins uratował galę. Wbiegł bez muzyczki, czyżby przyszykowali mu coś nowego? Oby bo ten stary theme song jest bardzo słaby. Seth Fucking Rollins is back!

 

* PPV średnie. Były dobre momenty, ale całość nie prezentuje się zbyt dobrze. ER to ER, cudów oczekiwać nie można było więc i zawodu nie ma. Main Event, walka o pas IC, powrót Rollinsa, to będę pamiętał :twisted:

24571150556b9ddab2c677.jpg


  • Posty:  57
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.03.2016
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ja tak w ogóle nie odczułem, żeby ktoś go ciągnął, Miz dorównał pozostałej trójce i od nich nie odbiegał ringowo. Wszyscy chyba na siłę chcą pokazać, jakim to gówniakiem Miz nie jest w porównaniu do Cesaro czy Owensa, ale prawda jest taka, że ostatnio zaliczył progres i to, że dostał pas, nie wzięło się z dupy. :)

 

Progres zaliczył, ale KO-SZ-Cesaro mają za pasem niezłe pojedynki między sobą nie tylko w NXT. Ringowo Miz odstawał, jeśli trzymać się kayfabe to w ringu spędził prawdopodobnie najmniej czasu i ukradł pojedynek. Czy to źle? Osobiście obstawiałem jego zwycięstwo, więc nie mam z tym problemu. Panowie rozegrali cały feud podkreślając swoje mocne strony - u Miza jest to mikrofon i heelowe manieryzmy - przeciwieństwo Cesaro. Jeśli chodzi o samą walkę to prowadzili ją SZ i Cesaro.

Just when they think they got the answers, I change the questions. Roddy Piper 1954 - 2015

  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wypowiedziałem się już wcześniej do samej gali, ale powrót Rollinsa przeoczyłem, a przecież to mój ulubieniec hehe :D Niestety wrócił jako heel, a więc mięsko armatnie dla RR :/

 

BTW Marzy się mi walka champ vs champ, Samoa Joe vs Rusev.


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Baron Corbin vs Dolph Ziggler – Czerstwe, jak większość walk Barona. Niby były near-falle, ale nie nazwałbym ich wiarygodnymi. Ziggler miewał swoje przebłyski, kiedy można było odżyć, ale było ich niewiele i były zazwyczaj krótkie. Resztę śmiało można przespać.

 

Usos vs The Club – Ech. WWE jednak się nie nadaje do niektórych gimmick matchy. Tornado Tag Team jest jednym z nich, więc może dobrze, że zniknęło na tyle lat. Są tak zaślepieni tym swoim „kręceniem filmów”, tym swoim dbaniem o kamery, że zawsze muszą pokazywać to co najważniejsze. Fajne, tylko w takich walkach idą na łatwiznę, robiąc nam w ringu akcje 2 na 1, gdzie ktoś obity magicznie nie może się podnieść po upadku i czeka, aż obiją jego partnera. I muszę patrzeć, jak dwóch gości ma problem skończyć jednego przez określony czas. Finisz i do domu. Dla mnie nuda. Zero emocji.

 

Kalisto vs Rusev – Ciekawsze niż pojedynki z Rybackiem. Przyjemnie się patrzyło na siłową dominację Bułgara, jak i na przebłyski zamaskowanego. Nie był to żaden ringowy geniusz, ale spełnili swoją rolę. Rusev cofa się do przeszłości, kiedy był najciekawszy. Czy zdobył tytul po to, żeby Cena go odebrał? Niewykluczone.

 

New Day vs Vaudevillains – Vince narzeka na gimmick Vaudevillains, ale w ringu trzymają poziom. Nie spartaczyli jeszcze – słowo klucz? – nic w głównym rosterze. Ta walka niczym specjalnym się nie wyróżniła. Przeciętniaczek, który chyba trochę cierpiał przez zamianę w składzie mistrzów. Z Kofim jest ciekawiej. Chwała za kilka motywów uwiarygadniających możliwość zmiany posiadaczy pasów.

 

Fatal 4-Way – Początek oczywiście nakierował WWE na bezpieczną ścieżkę, gdzie akcja skupia się na dwóch gościach w ringu, ale zrobił to w kreatywny, przyjemny dla oka sposób, więc nijak nie raziło w oczy. Później już trochę drażniło, a okazjonalne akcje grupowe mi tego nie usprawiedliwiają. Dobrze, że nabrali rozpędu i od uppercutów Cesaro, było bardzo dobrze. Publika zaczęła żyć, a Ty nabierałeś przekonania, że juz nic lepszego dziś nie zobaczysz. Sporo wiarygodnych near-falli. Można się czepić, że Szwajcar długo leżał po Helluva Kicku, choć wcześniej wydawał się najmocniejszy w ringu, ale to detal.

 

Dean Ambrose vs Chris Jericho – Więcej komedii, niż emocjonującej walki. Asylum Match mnie do siebie nie przekonał. Pinezki faktycznie były najniebezpieczniejszą i najefektowniejszą rzeczą, więc dobrze, że zakończyły walkę. Niby spoko, jak mopem jeździł mu po twarzy, ale to nie zrobi dobrej walki. Przebłyski tej widziałem tu tylko momentami.

 

Charlotte vs Natalya – Walka bez historii. Trochę za mało budowali Natalyę. Neidhartowa powinna tutaj dominować, podkreślając słabość mistrzyni bez Rica w narożniku – tak to zazwyczaj się odbywa. Pojawienie się Dany bez pierdolnięcia, ale z sensem. Sensem nie tyle dla mistrzyni, co dla samej Brooke. Efekt interwencji? Feud z Natalya, która przygotuje ją na ringowe wyczyny u Vince’a. Bo do tego nadaje się najlepiej.

 

AJ Styles vs Roman Reigns – Mówiłem w AM, że Romek jest nowym Terminatorem, którego nawet nie na rękę pokazywać obitego. WWE z bólem przyjdzie zakonczenie tygodniówki z leżącym mistrzem. Za dużo pieniędzy zainwestowali. Zauważcie jak na RAW, nawet jak Reigns oberwie i spokojnie mogliby kończyć, to zazwyczaj jeszcze się podniesie i będzie walczył. Taka po prostu wizja budowania gwiazdy w tej federacji. Extreme Rules to kolejny przykład. Wiadomo było, że Romek obroni, a Styles miał zrobić wszystko, żeby dobrze przy tym jego rywal wyglądał. I zrobił. Będą go klepać po plecach na zapleczu, a tylko tyle mógł tu wygrać. O złocie nie było nawet mowy. Ja się cieszę, że AJ dał dwie dobre walki z Romkiem. Tym Romkiem, który na streaku dwóch dobrych walk z rzędu na PPV może już nie być :wink:

 

Słabe to Extreme Rules. O dziwo najbardziej Extreme było w walce wieczoru, gdzie przecież walczyli teoretycznie Ci najważniejsi, więc tym bardziej powinniśmu uważać na ich potencjalne kontuzje – czyt. ograniczać do minimum. Nie że narzekam, cieszę się, po prostu stiwerdzam, jak to zazwyczaj w WWE funckcjonuje.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  348
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.10.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Fatal 4 Way to coś niesamowitego. Dawno się tak nie wciągnąłem w walkę, w której każde zwycięstwo by mi odpowiadało. Tutaj w trakcie walki zmieniłem całkowicie zdanie odnośnie wygranej Owensa, bo nie chciałem jego kolejnego title-runu. Bardzo mocno rozpisany Cesaro. A odnośnie walki to po pierwsze początek: coś świetnego, propsuje takie momenty (aż się przypomniał Michaels ze Sweet Chin Music na Triple H). Poza tym mnóstwo innych momentów, których nie ma chyba sensu nawet wymieniać. To trzeba zobaczyć. Jak dla mnie najlepszy F4W jaki oglądałem - może to dlatego że są one rzadko, ale może to też dlatego, że był po prostu dobry. Zaskoczyło mnie jeszcze promo przed walką, kiedy IC dostał promo przed walką? :shock: Wreszcie wyglądało to tak jak powinno.

 

W Asylum Matchu wiało nudą, ale nie rozumiem winienia tutaj Ambrose'a czy Jericho. Nagle Dean stał się drewnem w ringu? Może nie jest jakimś wirtuozem, ale mówienie o nim tak, gdy w rosterze jest taki Baron Corbin jest nie na miejscu. Taki był booking walki, jaki wpływ miał na to Ambrose? Walka do obejrzenia dla końcówki i wystarczy, by móc ją dobrze wspominać. Y2J przywdział nawet swoje stare buty :-).

 

Dana Brooke ma tak pospolitą twarz, że za każdym razem nie mogę jej rozpoznać. Szopki ciąg dalszy... I w sumie jak omijałem, tak będę omijał.

 

Jeszcze jakby Uso wyciągnął Stylesa na więcej niż parę sekund to bym nie był aż tak zniesmaczony. W tym przypadku booking Reignsa to jest jakieś nieporozumienie. WWE chyba rzeczywiście czeka, aż fanom znudzi się buczenie na Romana. Propaganda leci dalej, a władze same widzą, jak się ma dalej sytuacja, wprowadzając na koniec Rollinsa. Co do samego Setha to może za dużo oczekiwałem odnośnie jego powrotu, ale wydaję mi się, że można było wycisnąć z tego więcej. Poza tym drobna zmiana image'u Rollinsa.

Edytowane przez LAN

  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Usos vs Club w openerze... fuck... Technicznie było ok, publika szybko określiła się co do braci U. , a tag team z Japonii zbierał pop. Z jednej strony zasady tornado pozwoliły na więcej, ale z drugiej to był tylko opener który miał niezobowiązujący do niczego. Gun&Gallows wygrali - dla mnie powinni się wygrzebać z tego samoańskiego bagna i iść po pasy (oni mistrzami potrafią być dobrymi)

 

Kalisto jakim był mistrzem, tak stracił pas - bez większej historii. Rusev gwarantuje większe pole do popisu, szczególnie przy ew. odnowieniu rywalizacji z Ceną o pas US (którego Jachu w pierwszej ani w drugiej walce nie wygra) - Cena całkiem dobrze się sprawuje w starciach z ludźmi o charakterystyce Umagi (którego Bułgar niewątpliwie jest reinkarnacją).

 

New Day obronili pasy TT - niby coś a jednak nic. Czekam aż ktoś ich zrzuci z tronu, gdyż albowiem trzeba trochę odświeżyć tytułowy obrazek - skoro New Day są fejsami to można śmiało zakładać że ich pogoń za pasami może się przyjąć pozytywnie. Vaudevillains pokazali swój poziom - stały, wyrównany, bez większych błysków, bez przesadnych emocji.

 

F4W o pas IC - gorąca walka w której każdy miał do zaoferowania coś innego. Poziom bardzo przyjemny dla oka, dużo ludzi - dużo możliwości do kombinowania w ringu. Bez Miza byłoby lepiej? A czy ja wiem? Był ringowo najgorszy ale jako jedyny z tych panów wywołuje negatywne reakcję więc tym też można wiele zagrać (miał ze dwa nearfalle które przy jego statusie pozwalały fanom na doświadczenie palpitacji serca). Fajne, przypominającego młodego Jacka D. z czasów swojej sprinterskiej świetności ( :wink: ), "wyjście z bloków" zakończone Helluva Kickiem, tak mocnym jak matczynym plaskaczem na prawy policzek - nastawiła intensywność niczym Shawn Michaels na jednym z Survivor Series.

 

Publika pod koniec walki była tak gorąca że po zakończeniu musieli trochę odpocząć = następna walka będzie miała ciężki start (nawet kilkuminutowy panel i promo nie wystarczyło by fani odsapnęli). Efekt? Y2J i Ambrose dali jeden z gorszych/bezemocjonalnych "pierwszych połów" jaki mogliby dać tak dobrzy wrestlerzy. Ale czy aby na pewno? Ta pierwsza część cała wyglądała tak jakby oni czekali i czekali aż będą mogli nawiązać jakiś kontakt z publiką - pierwsze mocne wybuczenie było sygnałem że publika oczekuje więcej oraz że wrestlerzy mogą zacząć szaleć w ringu bo fani już odpoczęli. Wg mnie to było "by design" - śmierdzi mi tu aż z Kanady, filozofią Jericho. Cenię myślenie trzy kroki do przodu, ale mając to w pamięci, walka genialna nie była. Y2J dla mnie jest forever young - może nie kondycyjnie, ale reszta ciągle świeża (świetne starcie - nunchaku z deską owiniętą drutem - nieważne co masz, ważne jak potrafisz to wykorzystać - fajnie przekazane). A Ambrose'a zapamiętam głównie z akcji z mopem - sitcomów ciąg dalszy. Cieszę się że Dean wygrał bo gościa trzeba mocno wystrzelić do góry (jest tak dobry) ... ale jednocześnie odpuszczam sobie go jako fejsa - oglądanie go mnie absolutnie irytuje.

 

Submission match nie był zbyt najwyższych lotów - ot pokażemy kilka różnych subów a potem jakoś to skończymy. Dana Brooke w naróżniku Charlotte to jasny sygnał że boją sie Danę promować solo i że na razie może być tylko dodatkiem - ciekawe jak to potem rozwiążą z Emmą ale to nie ma w tej chwili większego znaczenia. Co dalej? Raczej ktoś nowy. Paige? Bitch please.

 

Bardzo dobry ringowo ME kiedy panowie nie szwędali się po arenie - kiedy przyszło do wyciągnięcia artylerii obaj pokazali dużo dobrego. Nie był to co prawda typowy Extreme Rules - raczej walka której pozwolono na olanie wyliczeń pozaringowych oraz dyskwalifikacji - mogli użyć więcej przedmiotów ale z tym co mieli też fajnie zaszaleli. Parę spektakularnych spotów było więc ogólnie jestem zadowolony. AJ Styles wg mnie zdobędzie walizkę - wiecznie fejsem nie będzie mając Club wokół siebie, a ten przedmiot to idealny motyw na turn.

 

Seth Rollins powrócił - mam szczere mieszane odczucia. Z jednej strony, to nieziemski worker. Z drugiej strony to przy zbyt długim promie, najnudniejszy mówca świata - nie raz kiedy otwierał show swoją gadką po jego segmencie miałem dość oglądania Raw bo tak mnie odepchnął swoimi umiejętnościami werbalnymi. Może to kwestia postaci - oby, bo jeśli będzie tak nudził jako face to pasa nie odzyska.

 

Niezłe show z dwiema bardzo dobrymi walkami. Może słowo "extreme" nie było jakoś przesadnie wykorzystane ale się nie nudziłem (poza walką w pewnej klatce) więc nie narzekam. Następne jest MitB i na to się napalam.


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Odnoszę wrażenie, że odkąd w kilku podcastach Ambrose doczekał się charakterystyki w stylu "w ringu poprawny, ale na tle innych mocno odstaje", w Internetach pojawiła się jakaś moda na hejtowanie jego występów ;) Mocno niezrozumiała biorąc pod uwagę, iż gość nie zapewnia wcale gorszej rozrywki niż kiedyś - i to mimo często fatalnego bookingu. Smarci są jednak bardzo łatwi do zmanipulowania...

 

Reszta gali... cóż, właściwie wszyscy już wszystko napisali.

 

Poczwórny spot-fest o pas IC będzie pewnie wysoko we wszystkich głosowaniach na najlepszą walkę 2016 roku. I w sumie słusznie, cała czwórka bowiem (tak, Miz też, przestańmy wreszcie robić z niego taką ofiarę) stanęła na wysokości zadania. Podobnie jak uczestnicy main eventu, który zabiła jedynie przewidywalność. Romek jako mistrz jest zwyczajnie nudny, wszystkie jego starcia są takie same: 2 na 1, 3 na 1, atomówka na klatę, odkopuje, kontra, spear, 1-2-3... nawet Cena nie miał tak złego bookingu, nawet on wydawał się do pokonania. Oj krzywdę mu robią, krzywdę...

 

Co tam jeszcze... panie tym razem zanudziły, w sumie zresztą rekord Charlotte to 11 kolejnych walk na ppv i... jedna dobra? Może dwie? Ją też skrzywdzili - ojcem. Tagi? Nudni mistrzowie i pretendenci bez szans. Pas US? Przejściowy mistrz do poskładania za tydzień. O pre-show w ogóle szkoda wspominać...

Edytowane przez Kcramsib

#FireSpears

Mistrz Świata w Typerze Mistrzostw Świata a.d. 2018

#FireSpears

Zapomniane Ikony Wrestlingu, odcinek #6 - styczeń 2020.

#FireSpears

10322574215b75ed600e0af.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • IIL
      Kusi, aby finałem była walka Okada vs Takeshita. Kazu jest mocarnie bookowany i byłby to bardzo emocjonujący finał ze względu na to, że Takeshita jest mistrzem IWGP i wygrał tegoroczny G1 Climax. Jon Moxley ostatnio poddaje grubsze walki przez submission i jemu taka wygrana by się teoretycznie przydała, ale jego wizerunek jest już oczywiście zabudowany na maxa i może to też uwalić. Hajp na Darby Allina po powrocie nieco przygasł, także jemu wygrana w turnieju i zdobycie mistrzostwa Con
    • Grins
      Coś czuje że Kyle O'reilly miał być zwycięzcą tego turnieju, na chwilę obecną to największe szansę mają PAC, Darby, Moxley, Fletcher ale po ostatnim zwycięstwie bym widział właśnie PAC'a we finale no i Darby'ego któryś z nich mógłby zdobyc mistrzostwo. 
    • CzaQ
      Z początku myślałem, że chodzi o Króliczka z pierwszego odcinka drugiego sezonu - kiedy to nabijali się na castingu z jej waginy   Ale raczej chodzi o Hawkgirl, czyli Isabele Merced, która występuję oczywiście jako Dina w Last of Us sezonie drugim Absolutnie ładna babeczka. (W grze Dina była brzydsza ;p )
    • MattDevitto
      Podobno też gala z weekendu wyszła dobrze, choć jeszcze nie miałem czasu sam zajrzeć jak wypadła. Co ciekawe CMLL w ostatnich dniach również zebrało bardzo dobre recenzje
    • KyRenLo
      Podczas gali Worlds End 2025 odbędą się półfinały i finał turnieju Continental Classic. Dwie grupy. Złota i Niebieska w obrazku: Skład zapewni sporo bardzo, bardzo dobrych pojedynków. Trudno wskazać jednoznacznie głównego faworyta. Fletcher? Okada? Takeshita ? Zobaczymy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...