Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE TLC 2015 PPV (zapowiedź, spoilery, dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  548
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Czy jak Austin, napierdalał Vince, to też był taki Heel'owy? :D Każdy Face powinien napierdalać wrogie złego szefa, dla mnie Romek w takiej roli wręcz idealnie się zaprezentował.
Przywiązanie jest ograniczeniem samego siebie.

83847756857933960bf77b.jpg

  • Odpowiedzi 62
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • maly619

    5

  • PeDoWu

    5

  • TakerFanKrk

    4

  • Młody Zgred

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Kończy się 2015 rok, "napierdalanie złego szefa" staje się już nudne... szczególnie, że wszyscy go "napierdalają" od 2,5 roku i nic z tego w sumie nie wynika - przyszłość iluśtam-set-milionowej spółki akcyjnej wciąż w rękach napierdalanego :twisted:

#FireSpears

Mistrz Świata w Typerze Mistrzostw Świata a.d. 2018

#FireSpears

Zapomniane Ikony Wrestlingu, odcinek #6 - styczeń 2020.

#FireSpears

10322574215b75ed600e0af.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Kickoff - Sasha Banks vs Becky Lynch

Team B.A.D. sprawił, że mi krwawiły uszy. Na szczęście Sasha i Becky oszczędziły mi krwawiących oczu i nie mówię tutaj o urodzie. Przyzwoita walka. Niestety Banks wygrywa tylko dzięki przyjaciółkom, ale to już norma w WWE. Lynch jeszcze pewnie nie raz zetknie się z rywalką.

 

Ocena: 2+/5

 

Pierwsza walka - Tag Team Championship: Kofi Kingston & Big E © vs Lucha Dragons vs The Usos

Dawno nie było takiego pojedynku. Bardzo brakowało mi niezłego starcia z drabinami i większą liczbą uczestników. Bardzo ciekawe spoty, porzucali drabinami, poskakali, ale Kalisto tym finisherem skradł show. Ogólnie poświęcił swoje plecy dla tego pojedynku. Nie przewijam walk Lucha Dragons. :D Szkoda, iż Luchadorzy zawsze są niemymi lotnikami. Mysterio był chyba jakimś wyjątkiem w tej kwestii.

 

Ocena: 4/5

 

Druga walka - Rusev vs Ryback

Jezu, co za lipa. Zapowiadało się nawet nieźle podczas dominacji Rybacka, ale oczywiście musieli zepsuć. Bułgar sam pchnie rywala na partnerkę, a potem ta kiepskim aktorstwem znów wszystkich nabiera. Mam uwierzyć iż Rusev wkurzył się i dostał super mocy, bo Lana ucierpiała, ale gdy ta już zaczęła skakać z radości po Super kicku nie domyślił się iż nic jej nie było? Rozumiem, ewentualnie za sam upadek narzeczonej na ziemię mógł się rozjuszyć, ale i tak WWE please.

 

Ocena: 2/5

 

Reings już myślami ze złotem w rękach. Nie tak prędko. :twisted:

 

Trzecia walka - US Championship: Alberto Del Rio © vs Jack Swagger

Chairs match zazwyczaj nie urzeka i tutaj obyło się bez fajerwerków aczkolwiek jakiejś większej nudy nie było. Trochę za duża dominacja Del Rio.

 

Ocena: 2/5

 

Klasyczny wywiadzik o tym, co to się w ECW nie działo. I tak Wyatt faworytami.

 

Czwarta walka - The Wyatt Family vs The ECW Originals

Mieszane odczucia. Stypulacja cały czas trzymała u mnie zaciekawienie. Stoły pękały, co bardzo lubię. Druga sprawa, że pękały nawet kiedy nie miały, a ECW Originals ruszali się jak muchy w smole. Najwięcej życia było u Bubby, natomiast po stronie Wyatt najbardziej zabłyszczał Harper. Ponownie... WWE widzi, że obok Braya to najbardziej kompletny zawodnik rodzinki. Strowman był dzisiaj sztywny. Chyba denerwował się przed swoją pierwszą stypulacją. Plus dla Braya za spot z D-Vonem.

 

Ocena: 3-/5

 

Piąta walka - Intercontinental Championship: Kevin Owens © vs Dean Ambrose

Zatem Pan szalony, który dzisiaj moim zdaniem trochę przesadził z tymi minami triumfuje. Brałem takową opcję pod uwagę i mam nadzieję iż Owens nie odejdzie w cień jak i Dean będzie miał lepszy run niż poprzednio.

Sam pojedynek... Solidny, ale tylko tyle.

 

Ocena: 2+/5

 

Szósta walka - Diva's Championship: Paige vs Charlotte ©

Ta reakcja na wygraną Charlotte, a właściwie jej brak. :twisted: Paige pada na narożnik twarzą i się nie podnosi - lipa. Liczyłem, że dziewczyny wściekle na siebie ruszą i można było poczuć niechęć do siebie, ale nie była to najlepsza walka. Dzisiaj jeżeli chodzi o kobity to lepiej egzamin zdały Sasha i Becky.

 

Ocena: 2/5

 

Siódma walka - WWE World Heavyweight Championship: Sheamus © vs Roman Reigns

Dali znośne widowisko. Romek bardziej dominował, ale liczy się iż Irlandczyk nie pozostał dłużny. Poszły stoły i krzesła. Nawet Roman wykonujący Super Punche był znośny. Pomoc reszty LoN była do przewidzenia, ale mogli to zrobić w sposób, że np. to HHH ich nasłał. Patrząc na Reignsa twarz to widać w nim było złość jakby sturnował, ale Face też może się przecież wkurzyć. Operowo oklepał Tryplaka. :D Zaczyna się program na WM'kę zatem pozostaje sprawa przyszłego pretendenta i rywala Sheamusa. Nie widzę bladego broniącego tytułu na największej gali roku.

 

Ocena: 3+/5

 

"+"

- bardzo fajne starcie po pasy TT

- znośny ME

- poziom pozostałych walk mógłby być lepszy, ale wyszła udana gala

 

"-"

- Rusev i Ryback powinni być w Kickoffie, a ich miejsce w karcie dostać Becky z Sashą

- walka rodzinki z ECW nie była zła, ale bardzo raziło to jak wszyscy byli "drewniani" oraz stoły robiące psikusy

- walka o pas US też bez szału

 

Wypadało, by ocenić sytuację pasa interkontynentalnego. Cóż Owens miał swój run, teraz ponownie ma ten tytuł Ambrose i jest to zmiana, ale mam obawy iż niczym się nie będzie różnił od poprzedniego.

 

Natomiast ogólnie to dobra gala. TLC znowu wyróżniło się znacznie z poza innych PPV serwowanych przez WWE.

 

Ocena końcowa: 3-/5

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  192
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.10.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Naprawdę sądzicie, że od razu po powrocie dadzą Bryanowi pas? Wolne żarty :lol: Widok Sheamusa kończącego Wrestlemanie z pasem też zbyt realistyczny nie jest. Nie mówiąc już o za słabym star powerze takiego pojedynku jak na ME WM-ki. Na 99.9% Rudy straci pas na Royal Rumble.

  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

WWE TLC 2015

 

WWE Tag Team Championship: Ladder Match – New Day vs The Usos vs The Lucha Dragons - *** i 3/4

Idealny opener, który miał prawdę mówiąc bardzo wiele ryzykownych spotów i właściwie nie trafił się żaden poważny botch. Del Sol na drabinę wypadł rewelacyjnie i gdy oglądałem to na żywo to byłem pewien, że w ostatniej chwili rywal Kalisto jakoś tego uniknie. Gwiazdą tej walki był chyba właśnie ponownie Samuray, który pokazuje, że może wielkiej kariery nigdy nie zrobi, ale da się go oglądać.

 

Ryback vs Rusev - ** i 1/4

Jakie to było przewidywalne. Dwa klocki walczą i rzucają się na siebie i mimo że udało się im coś pokazać w ringu to wszystko to zniszczyła końcówka, która była debilna, bowiem Bułgar załatwił przeciwnika tak łatwo, że trochę osłabiło to Ryberga.

 

WWE United States Championship: Chairs Match - ***

Lubię Swaggera i chyba tylko dlatego ta walka mi się jakoś podobała, bowiem sam wynik był wiadomy od samego początku. Jack przez ostatnie miesiące był zwykłym jobberem więc nie mógł tutaj ni z gruchy, ni z pietruchy zgarnąć tytułu. Sądzę jednak, że do końca kariery będzie regularnie przez swój gimmick rywalizował o pas US.

 

4 vs 4 Tables Elimination: ECW Originals vs The Wyatt Family - ***

Squash który według mnie był bardzo słabo zabookowany. Powinni lepiej sprzedać Strowmana, a tutaj wyszedł on na terminatora, ale wcale nie jakoś większego niż Wyatt czy Harper. Chciałbym na Royal Rumble zobaczyć walkę Bubba vs Bray, bowiem ich feud zwłaszcza na mikrofonie powinien być bardzo ciekawy. Tutaj nie wycisnęli z tego nawet 50%, a szkoda, bo szykowało się fajnie.

 

Intercontinental Championship – Kevin Owens vs Dean Ambrose - *** i 3/4

Kawałek znakomitego wrestlingu, który powinien trwać jeszcze dłużej, bowiem dwójkę tą stać na więcej i zrzucili pas z Owensa co mnie lekko zdziwiło, lecz z drugiej strony po plotkach o walce na Wrestlemanii z Lesnarem lub Zaynem było to jakoś realne. Nadal nie wierzę w Brock vs Kevin, ale jeżeli pójdą tą drogą to będzie znakomicie. Kanadyjczyk przetrwał tutaj jeden finisher, a przegrał po Roll Upie więc nie stracił wiele.

 

WWE World Heavyweight Championship: TLC Match – Sheamus vs Roman Reigns - *** i 1/2

Takie walki nigdy nie wychodzą fatalnie więc nie było tak i tym razem. Sheamus musiał wygrać więc wygrał, lecz zdecydowanie ważniejsza była sytuacja po walce. Nie chce mi się wierzyć, że na Wrestlemanii zobaczymy Triple H vs Roman Reigns w walce o pas więc są dwie opcje. Starcie to odbędzie się już na Royal Rumble i doprowadzi ono do prawdziwej walki Huntera na największej ze scenie, lub zwyczajnie Samoańczyk odpuści sobie wygrywanie pasa na kolejnych kilka miesięcy. Sytuacja po walce świetna i takiego Reignsa chce się oglądać..

 

Najlepsze PPV od czasów Wrestlemanii.

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  368
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Sashka pokonała Becky po interwencji. W ogóle się tego nie spodziewałem.

Walka z drabinami nie była jakaś fascynująca - Woods za mikrofonem zwiastował zakończenie, Luchasi tradycyjnie już machnęli parę botchy. Więcej w tym było ringowego szturchania się, niż high flyingu. Szkoda, bo walka niezła, aczkolwiek dupy nie urwała. Potencjał był większy.

Rusev zjechał Rybacka. Niech się odkuje, bo Bułgar ostatnio mocno cierpiał, a potencjał dalej w nim jest. Warto w chłopa inwestować. Kawał mięcha, do tego mocno wiarygodny. Mógłby coś osiągnąć w tym dablju.

Del Rio pokonał Szwagra? Szczerze mówiąc jestem zaskoczony. Wiadomość, że Lesnar idzie na Alberto i jego pasek jeśli ten go obroni była dla mnie zapowiedzią triumfu Jacka, ale jak widać Vince ma jakiś chytry plan na DQ zwieńczone destrukcją meksykanina. Sama walka przyzwoita, klasowy zapychacz. Poziom był, podłoże było, oby więcej takich.

Fantastycznym przykładem zepsucia świetnego materiału była walka Wyattów. Ja rozumiem, że rodzinka musi zebrać markopunkty, ale zepsucie potencjału czegoś tak rzadkiego jak 8-man tables elimination match to zbrodnia. Mogło ich ewentualnie zostać dwóch na koniec na samego Raya, nikt by nie marudził. To się skończyło za szybko, i bez większych fajerwerków.

I tak w ogóle - ktoś liczy te teasery podpalenia stołu od ostatniego udanego ognia? Ja się już pogubiłem. To stało się tak powszechne jak roll-upy.

Kevin zrzuca pas - mam szczerą nadzieję, że oznacza to konkretny plan na niego. Dla Deana to kolejny krok wstecz.

Jedyne co mi się nie podobało w bookingu tego starcia, to frajersko jadący na sukcesach córki Flair. Ja rozumiem, że trzeba jakoś to przedstawić w story, ale używanie Ricka do tak naiwnej roli jest słabe. Gdyby heelował pełną gębą nie miałbym nic do powiedzenia, ale takie miękkie screwowanie przeciwniczek Szarlotki wygląda źle. Oby coś ruszyło w ciemną stronę mocy.

 

Dobra, shit po krótce omówiony. Można zabrać się za to, o czym warto napisać parę słów. Sam main event wypadł przewidywalnie - kawał solidnej walki dzięki akcesoriom, interwencja LoN i wygrana Sheamusa. Tak przewidywałem, i tak się stało. Plus dla obu panów za to, że nie był to klasyczny spotfest jak to ostatnio w tego typu walkach bywa, ale dość wyrównane tempem starcie, w którym nie sposób było się nudzić. Sheamus w obecnej roli wydawał się poronionym pomysłem o zakończeniu jak najszybciej wszyscy marzyliśmy, ale fakty są takie, że Rudy radzi sobie naprawdę rewelacyjnie. Nie obraziłbym się, gdyby potrzymał pas do WMki. W momencie kiedy Romek wziął krzesło w łapska wiadome było, że będzie interesująco :twisted: To bez żadnego cienia wątpliwości najlepsze dziesięć minut Reignsa w main rosterze. Zrobienie sobie z Tryplaka szmaty na pełnym wkurzeniu było niesamowite. Po rozwałce na hiszpańczyku brakowało mi tylko speara, który jakby wywołałem :D Niesamowita sprawa - face'owy, potulny jak baranek, grzeczny Romek według schematu Vince'a zbiera reakcje od buczenia do wybuczania z areny (RR), a Romek z krzesłem zapominający o czymś takim jak sumienie dostaje ogromny cheer i chanty "Thank you Roman". Jeśli to starego nie przekona żeby nieco zmienić jego booking, to nie wiem czy coś to spowoduje. Dodajmy do tego, że publika była mocno smartowa :D Osobiście Romana nie cierpię, ale w takiej roli mogę go oglądać. To jest dobra telewizja, podoba mi się. Poproszę więcej.

 

Krótko mówiąc - mogło być fajnie, wyszło średnio. Przeciętne PPV, nijak ma się do Elimination Chamber, czy WMki, ale wybija się na tle chłamów jak Survivor Series, Fastlane, czy Battleground. 2 godziny dla wytrwałych, 40 minut dla dobrej rozrywki, i 10 minut których nie można przegapić.


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Tag Team Championship Ladder Match - walka, która świetnie się nadawała na opener, bo przy takim spotowym składzie - nie mogła zawieść. Jedyny mój zarzut, to momentami zbyt wiele chaosu, ale niektóre spoty były na prawdę pierwsza klasa i oglądało się je bardzo przyjemnie.

Tak na prawdę, to New Day pokazało tu ringowo najmniej, ale "skradli" tytuły w swoim stylu. Mogli trochę ciekawiej rozpisać końcówkę, ale mimo to, i tak opener ładnie podkręcał emocje przed dalszą częścią tego PPV.

 

2. Rusev vs. Ryback - w miarę przyjemna walka, która - jak na dwóch power house'ów - była toczona w nienajgorszym tempie. Nie była zbyt długa, było kilka fajnych motywów (vide: zawody, kto na kim wykona Suplexa) i niemal czysta ("interwencja" Lany była niemal bez znaczenia dla wyniku) wygrana heela.

Jasne, że za tydzień nie będę nawet pamiętał tego starcia, ale "na żywo" oglądało mi się to bez większego bólu (spodziewałem się, że będzie gorzej).

 

3. ADR vs. Swagger - gimmick match trochę przykrył fakt, że większość już rzyga zestawianiem tej dwójki, których oglądaliśmy do tej pory bez liku.

Nie było najgorzej, jak na tak zgrany scenariusz. Jack - pomimo, że jobber - został rozpisany dość mocno i momentami sprawiał Alberto spore problemy. Było kilka niezłych akcji z krzesłami i oglądało się to bez większego bólu.

Del Rio to prawdziwy niemota pod kątem psychologii ringowej. Jack miał jeden, jedyny moment gdzie mark mógł popłynąć, że pas zmieni właściciela (Patriot Lock z Krzesłem). Patron był w tym subie trzymany w chuj długo, a następnie... kicał sobie jak zając i skakał po narożnikach, zapominając, że ma niemal "pękniętą w kostce nogę". Dopiero po walce zaczął utykać, sprzedając jak należy suba Swaggera. Żenua jak na pozycję jaką zajmuje Del Rio u Vince'a (to jednak zobowiązuje).

 

4. Team Extreme vs. Wyatts - całkiem niezły elimination tables match, w którym sporo się działo i poszło w pizdu 5 stołów. Szkoda, że ten ostatni nie zapłonał, ale Era PG - zobowiązuje.

Cieszy wygrana Leśnych, którzy ostatnio nie mieli dobrej passy u Vince'a, ale z drugiej strony mógł jeszcze przynajmniej Harper przelecieć przez stół, bo tutaj zrobili z Wariatów niemal Terminatorów (vide: Strowman czy Rowan, w pojedynkę potrafiący zdominować całą czwórkę przeciwników).

Walka spokojnie mogła się podobać (rozwalane stoły zawsze na propsie), choć dupy oczywiście nie urwała (za bardzo jednostronna i zbyt mało dramatyczna była).

 

5. Owens vs. Ambrose - jak na taki skład, to ni cholery nie potrafiła wkręcić mnie tą walka. Zdrowo przynudzała i rozkręciła się dopiero w końcówce, ale było juz za późno żeby uratować ogólne wrażenie.

No to się Owens nacieszył IC-kiem... Jeżeli tak maja go promować jako przeciwnika Lesnara na WM-ce, to nic tylko chylić czoła dla bookerów Vince'a. Steen upierdala z Ambrożym na Survivor Series i dostaje na dokładkę w dupę, w rewanżu na TLC... Faktycznie, szykuje się mocarny rywal dla Brocka :twisted:

Szkoda, że już zabrali pas Owensowi, bo wrażenie po jego runie ze Srebrem pozostanie fatalne.

 

6. Charlotte vs. Paige - kolejne przyzwoite starcie tej dwójki. Widać, że jest między nimi ringowa chemia, bo pojedynki sa stiff'owe i Panie ładnie odgrywają nienawiść. Charlotte próbująca używać move set'u ojca lub naśladować jego ruchy - wypada mega sztucznie. Lepiej jej wychodziło jak była "bezbarwnym wirtuozem ringowym" niż "mierną podróbą Rica, w spódnicy".

Słaba, od połowy walki przewidywalna końcówka. Aż sie prosiło o kick out przez Paige i jakąś dobitkę przez Charlotte.

Danie Szarlotce Flair'a, to strzał w stopę, bo ona jest tak bezbarwna, a stary - tak charyzmatyczny, że kiedy tylko Ric robi cokolwiek poza ringiem - w naturalny sposób, z automatu kradnie spot light córce. Ot, taki syndrom Arrrrmando Allllejandro Estrrrrrrady.

 

7. Sheamus vs. Reigns - słaby main event jak na walkę spod znaku TLC. Wszystko toczyło się wolno i wg schematu: spot - dłużyzna - spot - leżenie itd. Zero dramaturgii. Pierwszy atak na pas (po drabinie) był dopiero na 5min przed końcem walki (sic!). Końcówka mega przewidywalna (kto wątpił w interwencję przydupasów Rudiego, skoro ta walka to No DQ?), a zakończenie - uwłaczające inteligencji widza (pracownik przez 10min katuje swojego Szefa i nie reaguje żadna ochrona? Serio???). Poza tym Romek zaatakował Huntera, który w żaden sposób pierwszy na niego nie podniósł ręki, co jest dziwną postawa jak na face'a.

Ogólnie żeby spierdolić taki gimmick match jak TLC, to trzeba sie na prawdę postarać. Bookerzy McMahona po raz kolejny udowadniają, że dla nich - sky is the limit.

 

Reasumując - w większości przypadków dostaliśmy przyzwoite walki, które spokojnie można było obejrzeć, ale do których za chuja nie będzie chciało się wracać. Dobre wrażenie zatarł jednak spierdolony main event oraz fakt, że nie dostaliśmy ani jednego starcia, o którym z czystym sumieniem można by było powiedzieć, że było na prawdę wyjebane (najbliżej tego był pewnie opener, ale tez wyjebanym bym go nie nazwał). Moja ocena: 2+/6.

Edytowane przez -Raven-

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Na początku muszę wspomnieć, że przez końcówkę studiów, pisanie pracy magisterskiej itd. miałem długą przerwę w oglądaniu wrestlingu i praktycznie nie oglądałem tygodniówek, oraz przegapiłem dwie poprzednie gale PPV (choć mam zamiar je, albo chociaż najciekawsze walki nadrobić).

 

New Day vs Lucha Dragons vs Usos - zaczęło się od świetnego (ale to już standard) segmentu New Day. Świetni są i niech to trwa dalej ;)

Miałem spore oczekiwania co do tej walki i chyba najbardziej na nią czekałem, bo uwielbiam Tam Team gimmick matche z większą ilością drużyn. Od razu powiem, że walka nie zawiodła moich oczekiwań. Luchas i Usos sporo latali i wykonywali wiele spotów. Wygrał oczywiście spot Kalisto, który na lata powinien znaleźć się w różnych filmach promujących TLC jak i samą federację.

Mały minusik za parę chaotycznych momentów, ale oglądając potem walkę Originalsów ECW i Wyattów stwierdzam, że tu w ogóle nie było chaotycznie :D

New Day pokazało najmniej i wygrało kantem, ale dokładnie tak powinno być, bo to w końcu heelowa drużyna.

Brawo, że WWE dalej trzyma ich jako mistrzów. Pytanie co dalej? Przydałby się jakiś nowy pretendent.

 

Rusev vs Ryback - jak na dwóch tak masywnych zawodników, to było całkiem nieźle. Co cieszy najbardziej, to praktycznie czysta wygrana Ruseva.

 

Del Rio vs Swagger - nie miałem okazji o tym pisać, ale bardzo zaskoczył mnie i równocześnie ucieszył powrót Del Rio do WWE. Lubię gościa i fajnie, że znów można go zobaczyć w WWE. Hejty na niego (z tego co widzę) lecą srogie, czego trochę nie rozumiem, bo facet ma wizerunek, a za mikrofonem i ringowo jest przyzwoity.

Przechodząc do walki ze Swaggerem. Dupy mi nie urwała, ale też nie było fatalnie. Problemy z nią mam tak naprawdę dwa: przewidywalność (bo Swagger nie mógł tego wygrać) oraz gimmick match. Po prostu nie przepadam za Chairs Matchem.

 

Wyatts vs ECW Originals - Widziałem na forum dyskusję o tym, że ECW Originalsi zajmują miejsce młodym. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Takie powroty raz na jakiś czas są spoko i nikomu nic nie zabierają, bo to walka w środku karty, która ma zapewnić chwilową rozrywkę i zaraz mamy o niej zapomnieć. Zresztą tak też została ta walka stworzona. Eliminacje poprzez rozwalanie na stole? To zdecydowanie coś co chcemy oglądać.

Może poziom nie powalał, ale załatwili to dość szybko i generalnie byłbym daleki od narzekań na tą walkę. Najbardziej przeszkadzał mi chaos i czasami problem z timingiem, gdzie jeden zawodnik musiał czekać na akcję drugiego.

 

Szkoda, że ten ostatni nie zapłonał, ale Era PG - zobowiązuje.

 

Nie wiem czy to nie był lekki botch, bo jednak było widać, że Ray wykonywał ruch w kierunku stołu gdy był wynoszony. Typuję, że stół miał zapłonąć, ale nie wyszło. Szkoda.

 

Owens vs Ambrose - Owens niby poleciał sztampą w swoim speechu ale jednak jest tak dobry za mikrofonem, że wypadło to fajnie i dobrze się go słuchało.

Walka jednak trochę zawiodła. Brakowało mi w niej większych emocji i to mimo iż sam jej wynik jest największym zaskoczeniem tej gali.

Co to oznacza dla Owensa? Mam nadzieję, że ściągnięcie z niego pewnej odpowiedzialności mistrza i może powolne szykowanie dla niego programu na WMce. Lesnar? Byłoby fajnie, ale nie nastawiam się jeszcze na to. Trzeba zobaczyć co dalej z Owensem, bo jednak na ten moment kompletnie nie zasługuje na spotkanie z Bestią.

 

Charlotte vs Paige - coś tam czytałem, że Flairowa jest coraz bardziej heelowa, ale przez nieoglądanie gal nawet nie wiem czemu tak jest. Nieważne. Fakt jest jednak taki, że jako ta zła jest troszkę przyjemniejsza w odbiorze. Ale tylko troszkę ;) Walka średnio mnie interesowała, ale zwróciłem uwagę na bardzo stiffową Paige. Wcześniej chyba taka nie była.

 

Sheamus vs Roman - teoretyczne założenia walki były dobre. Miało być dużo spotów, często miały rozwalać się stoły i generalnie mieli podnieść tą walkę gimmick matchem. W praktyce wyszła trochę droga krzyżowa. Stacja numer jeden: Romek ląduje na stole. Przejście dalej. Stacja numer dwa: Sheamus ląduje na stole. Przejście dalej. Stacja numer trzy.. itd. Doceniam próbę i poświęcenie, bo jednak panowie się nie oszczędzali. Problem w tym, że i tak wyszło przeciętnie. Zresztą było też przewidywalnie (a przynajmniej do pewnego momentu ;) ), bo interwencji Ligi Naród spodziewał się każdy. Chociaż wróć. To nie była Liga Narodów, to była jej część. Gdzie był kurde Barrett? Może to szczegół, ale mocno mi to wadziło, bo skoro chcemy promować tą stajnię, to powinniśmy eksponować ją w całości. Del Rio i Rusev mieli na tej gali walki które wygrali, a Wade? Nawet się nie pojawił. Słabo.

Po tym stało się jednak to co najbardziej zaskoczyło, a więc atak Romka - najpierw na mistrza i jego przydupasów, a potem na szefa federacji. Przyznam, że fajnie się na to patrzyło i taki Romek jest zdecydowanie bardziej do przełknięcia. Wydaje się, że jedną z walka na WMce już mamy choć,

 

 

po RAW już sam nie wiem

 

 

Pozytywnie oceniam mój powrót od oglądania gal po tej krótkiej przerwie. Może nie było jakoś mega, a i bywały o wiele lepsze gale TLC. Przed galą widziałem jednak wiele krytycznych słów na jej temat i była lekka obawa, że wyjdzie kicha.


  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

MSMic

 

 

Może gala wybitna nie była , to co najmniej przyzwoita, dobra. Najlepsza od nie pamiętam kiedy a jak ten słaby rok to bardzo się wyróżniała.

 

Leadder mach był palce lizać. Dawno nie obejrzałem pojedynku bez choćby sekundy przewijania. Finisher Kalisto...uła , miałem na twarzy banana jak stąd do Czigago. Kandydat na pojedynek roku.

 

mały619- Del Rio gadać nie potrafił nigdy. Jego proma zawsze kończyły się destiny, destiny a w ringu ssei jeszcze bardziej , niż w 2014 roku...

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

mały619- Del Rio gadać nie potrafił nigdy. Jego proma zawsze kończyły się destiny, destiny

 

To, że gadał nudno nie znaczy, że robił to źle. Tak miał proma rozpisane i tyle. Nie robię z niego CM Punka, ale mówienie, że ssie to przesada.

 

w ringu ssei jeszcze bardziej , niż w 2014 roku...

 

tej opinii to już w ogóle nie rozumiem, bo był okres w którym Del Rio kończył każde PPV z najlepszą walką na gali. Oczywiście, walki te były "o gówno", ale zawsze były prowadzone w szybkim tempie i oglądało się je z dużą przyjemnością.


  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

tej opinii to już w ogóle nie rozumiem, bo był okres w którym Del Rio kończył każde PPV z najlepszą walką na gali. Oczywiście, walki te były "o gówno", ale zawsze były prowadzone w szybkim tempie i oglądało się je z dużą przyjemnością.

 

Był taki okres może, ale 2011, później już był tylko gorzej i gorzej-czas Mexican hero , zaś w 2014 już tak cholernie sobie odpuścił, jakby na własną rękę dawał słabe walki- frustracja po tym jak Batista się po nim przejechał? LU oglądałem od święta, ale tam jeszcze jako tako się prezentował. Powrócił do wwe i jest najsłabszym, najbardziej miałkim mistrzem us od ...no właśnie nie wiem. Prowadzenie jego postaci jest też cholernie słabe.

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co jest fatalne w jego aktualnej postaci i jej prowadzeniu? Pytam serio, bo nie widzę rzeczy których bym się jakoś wielce czepiał (choć tak samo daleko mi do zachwytów).

  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

-Powrót z Zebem

-ujechanie Ceny po superkicku

-próby wsadzania go do me

- stworzenie Mex America

-odrzucenie Zeba, bo tak, z dupy, po prostu bez jakichkolwiek wyjaśnień, wcześniejszych zgrzytów

-spadek wartości pas, znów stał się on dodatkiem ,o którego bije się nawet Szwagier

 

Już na silę

-dołączenie do LON, bo po rozbiciu z Zebem nie mieli na niego pmysłu?

Początkowo Lon miało być Euopean coś tam

 

Przerósł sam siebie, jest nudniejszy niż kiedykolwiek.

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  192
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.10.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co jest fatalne w jego aktualnej postaci i jej prowadzeniu? Pytam serio, bo nie widzę rzeczy których bym się jakoś wielce czepiał (choć tak samo daleko mi do zachwytów).

Po prostu jest niesamowicie nudny. Słaby ring skill i zero charyzmy, którą kiedyś nawet miał.


  • Posty:  46
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.12.2015
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Pierwsza walka świetna, absolutny hit tego wieczoru. Akcje wysokiego ryzyka, świetne użycie drabin (zwłaszcza przez luchadorów) ostatecznie wygrywa The New Day czyli tak jak wszyscy się spodziewali, oprócz umiejętności ringowych potrafią jeszcze coś za mikrofonem. Bez nich dywizja tag teamów byłaby kompletnie bezpłciowa. Jednak to co w ringu wyczyniali Sin Cara i Kalisto zasługuje na jakieś inne wyróżnienie.

 

Rusev z Rybackiem czyli kiepska walka. Nie przekonuje mnie dwóch klocków w ringu i określenie, że mamy do czynienia ze starciem gigantów. Mało umiejętności w ringu, panowie raczej nie toczą fenomenalnych walk. Wygrywa Rusev tak jak stawiałem, Ryback dominuje a wygrywa Rusev czyli zdaniem WWE zawsze najlepszy sposób na rozstrzygnięcie wyniku walki.

 

Walka o pas pomiędzy Del Rio a Swaggerem czyli pewnie spore rozczarowanie dla wielu z nas. Jej wynik pokazuje, że na Jacka WWE raczej nie ma planów i nadal chcą zarabiać na ADR. Walka stała na przyzwoitym poziomie.

 

W pojedynku pomiędzy ekipą ECW a rodzina Wyatta żałuję tylko, że nie było ognia. Nie powiem, że przez chwile miałem na to nadzieję. Walka nie była toczona w zabójczym tempie, ale kilka ciekawych akcji i wykluczeń spowodowało, że miło się to oglądało. Oczywiście tak jak w poprzedniej walce "znając" zakończenie.

 

Pojedynek Owensa z Ambrosem musze przyznać, że miał swoje emocje. Może nie było tutaj przedmiotów, ale one były zbędne. Panowie zbudowali duże emocje podczas każdej próby przypięcia, gdzie do odliczenia brakowało ułamków sekund. Ambrose jest dla mnie ciekawsza obecnie postacia niż Owens dlatego ciesze się, że ma jakiś pas. Myśle, że na Owensa są inne, większe plany. Jestem ciekawy jak to się rozwinie. Obaj są "jacyś" i ich lubię

 

Walka pań została przeze mnie pominięta, pewnie było na co popatrzeć, ale cały ten storyline nie pasuje do moich klimatów, sprawdziłem która z pań wygrała i przeszedłem do main eventu.

 

Main event troche zawiódł, ale trzeba też przyznać, że tempo było bardzo wyczerpujące dla obu zawodników. Sheamus z pomocą kolegów nie daje sobie odebrać pasa mistrzowskiego. Gali jednak nie kończy jako największy przegrany tego wieczoru. W imponujący sposób powala trzech rywali, a następnie znęca się nad nimi. Prawdziwa furia, którą fajnie się oglądało. Logiczne jest to, że wkurwiony Roman demoluje także swojego szefa. Pokazuje to, że jego wściekłość. Pod koniec gali to on był w centrum uwagi i zapewne już do końca roku tak pozostanie.

 

Przyznam, że gala nie była najgorsza. Cały czas w pamięci mam genialny pojedynek tagów dam 7/10

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Grins
      Coś czuje że Kyle O'reilly miał być zwycięzcą tego turnieju, na chwilę obecną to największe szansę mają PAC, Darby, Moxley, Fletcher ale po ostatnim zwycięstwie bym widział właśnie PAC'a we finale no i Darby'ego któryś z nich mógłby zdobyc mistrzostwo. 
    • CzaQ
      Z początku myślałem, że chodzi o Króliczka z pierwszego odcinka drugiego sezonu - kiedy to nabijali się na castingu z jej waginy   Ale raczej chodzi o Hawkgirl, czyli Isabele Merced, która występuję oczywiście jako Dina w Last of Us sezonie drugim Absolutnie ładna babeczka. (W grze Dina była brzydsza ;p )
    • MattDevitto
      Podobno też gala z weekendu wyszła dobrze, choć jeszcze nie miałem czasu sam zajrzeć jak wypadła. Co ciekawe CMLL w ostatnich dniach również zebrało bardzo dobre recenzje
    • KyRenLo
      Podczas gali Worlds End 2025 odbędą się półfinały i finał turnieju Continental Classic. Dwie grupy. Złota i Niebieska w obrazku: Skład zapewni sporo bardzo, bardzo dobrych pojedynków. Trudno wskazać jednoznacznie głównego faworyta. Fletcher? Okada? Takeshita ? Zobaczymy.
    • Mr_Hardy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...