Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE Payback 2015 | Zapowiedź, dyskusja, spoilery


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

W sumie PPV, po którym nie należało się wiele spodziewać okazało się nienajgorsze.

 

Opener był znośny, bez fajerwerków, ale znośny. Mamy 1:1, więc należy spodziewać się rewanżu. No i pojawiło się trochę krwi, przypadkiem bo przypadkiem, ale zawsze to pożądany dodatek. Bray’a z Rybackiem też oglądało się dość przyjemnie. Sporo lotów jak na tą kategorię wagową i kant na koniec. Pytanie tylko co z nimi dalej po zakończeniu tego konfliktu. Pojedynek Neville’a z Barrett’em odbył się tylko po to, aby Neville wygrał coś na PPV. Niby nic w tym złego, ale w zamian match zawiódł.

 

Zdecydowanie warto pochwalić Tag Team Match. Dobre tempo, sporo fajnych akcji i ciekawa końcówka, a do tego panowie z New Day troszkę się rozgadali, co również było znośne. The New Day w moim odczuciu wyrosło na najciekawszą drużynę w rosterze. Think positive!

 

I Quit Match na początku sprawił wrażenie typowego obijania Ceny przez 15 minut i porażki po dwóch spotach :roll: , jednak na szczęście sytuacja się zmieniła i pojedynek nabrał obrotów. Pojawiło się kilka fajnych akcji i wykorzystanie otoczenia, tyle że było to obdarte z emocji przez oczywisty wynik. Po rozkręceniu ringu łatwo było odgadnąć jak rzecz się zakończy. Stało się to, co niektórzy przewidywali, czyli zakończenie match’u przez Lanę. Jak dla mnie jedna wielka bzdura, bo zasady mówią jasno, że pojedynek kończy się, gdy jeden z UCZESTNIKÓW wypowie słowa „I quit”. Może coś mi umknęło, ale jak na moje oko Lana nie była UCZESTNIKIEM pojedynku. Bullshit porównywalny z rzuceniem ręcznika w Last Man Standing, tyle że jeszcze większy.

 

Main Event. Z początku nic szczególnego, to jakaś akcja, to Kane wpadnie, to ktoś z ringu wypadnie. Sytuacja zmieniła się przy elementach Shield’owych. Fajny Triple Powerbomb na Ortonie i wymiana spojrzeń po nim. Poszły dwa stoły, a to też plus. Panowie chyba się pomylili bo najpierw złamali stół amerykański, potem dopiero hiszpański :twisted: . Potem już tempo było dobre, starcie Romana z Dean’em i ostatnie minuty. Seth drugi już raz kończy pojedynek przez Pedigree. Każdy wynik inny niż ten byłby zaskoczeniem.

 

Ogólnie nie wiedzieć czemu czas zleciał mi wyjątkowo szybko i przy niby niszowym PPV bawiłem się bardzo dobrze.

I Miejsce - Typer NXT 2017
  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    5

  • 8693

    4

  • Vempers!

    3

  • rockydoggy

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Era Attitude wróciła (niby to sarkazm, ale biorąc pod uwagę że Stone Cold Podcast wraca, w dodatku z Heymanem to można się podekscytować jak za tamtych czasów).

 

Akurat podczas tego PPV Era Attitude wróciła na chwilę za sprawą Pięknego Romka, który, ciepnąwszy jednego z JJ ochroniarzy o barierkę... pokazał mu fucka :P Ciekawe, czy to było zaplanowane, czy też mieliśmy objaw widocznego u Reignsa postwrestlemaniowego "wyjeli mi kij z tyłka" ;)

 

W ogóle teraz, już na spokojnie, ciepło wspominam ten main event. Szczególnie właśnie akcje z The Shield (pokazujące, jak już ktoś wspomniał, wielkość tej stajni). I to, że obeszło się bez turnu jednego z członków - bez tego tandetnego "chuj że od 4 lat jesteśmy najlepszymi kumplami na świecie, przy pierwszym starciu o pas strzelę Cię w jaja by wygrać". Szacunek, piąteczka, face-face - tak rzadkie w dzisiejszym wwe...

#FireSpears

Mistrz Świata w Typerze Mistrzostw Świata a.d. 2018

#FireSpears

Zapomniane Ikony Wrestlingu, odcinek #6 - styczeń 2020.

#FireSpears

10322574215b75ed600e0af.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Akurat podczas tego PPV Era Attitude wróciła na chwilę za sprawą Pięknego Romka, który, ciepnąwszy jednego z JJ ochroniarzy o barierkę... pokazał mu fucka Ciekawe, czy to było zaplanowane, czy też mieliśmy objaw widocznego u Reignsa postwrestlemaniowego "wyjeli mi kij z tyłka"

 

A popatrz, tego nie zauważyłem ;) Ależ ten Romek się niegrzeczny zrobił :twisted: :twisted:

 

I to, że obeszło się bez turnu jednego z członków - bez tego tandetnego "chuj że od 4 lat jesteśmy najlepszymi kumplami na świecie, przy pierwszym starciu o pas strzelę Cię w jaja by wygrać". Szacunek, piąteczka, face-face - tak rzadkie w dzisiejszym wwe...

 

I to było świetne - patrzymy poprzez "bigger picture", a nie na chwilowe zachłyśnięcia się fanów. Zdrowa rywalizacja bywa nudniejsza na krótką metę, ale taka w tej federacji to rodzaj wymierający, również potrafiący prowadzić do świetnego feudu.


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

R-Truth vs Stardust – Zapomniałem już o Starduscie i dobrze mi z tym było. Walka z powietrza ściągnięta, na tygodniówkę zasługująca. Nawet nie pokusiłbym się o wymienienie jednej akcji, która zasługuje na uwagę kogokolwiek spoza rodzinnego kręgu walczących – tak, wyobrażam sobie, że tylko Goldust oglądał to z zaplecza.

 

Ascension vs Meta-Powers – O dziwo Ascension zdołało wygrać z legendami. Ciężko to nazwać walką, bo trwało chyba krócej od Prawdy z Gwiezdnym Pyłem, ale Axel i Sandow są dobrzy w tym co robią.

 

Sheamus vs Dolph Ziggler – To było autentycznie dobre :shock: Po tak nędznym story, nie spodziewałem się czegoś tak fajnego, ale widocznie nie wypada wątpić w Show Offa. Od początku ruszyli z tempem, pokazując jaką niechęcią się dażą. To juz ustawiło całą resztę, a oni na tym nie poprzestali. Zaserwowali kilka near-falli, dramatyczne akcje, desperackie kontry, kontynuowali wątek całuśny – brawo.

 

New Day vs Cesaro & Kidd – Dawno nie byłem tak zainteresowany szczytem dywizji Tag Team. Zwykle zbędny dodatek do gal, teraz jeden z jaśniejszych punktów. New Day jest świetne gimmickowo, Cesaro i Kidd na tym polu kuleją, ale z nawiązką rekompensują to w ringu. Świetny występ pretendentów, którzy spokojnie poradziliby sobie na scenie niezależnej, gdzie oczekiwania względem ewolucji są większe. Końcówka trochę naciągana, bo jak mam rozumieć, że sędzia nie dopatrzył się kto jest kto? Rasizm?

 

Ryback vs Bray Wyatt – Feud ten sam co wszystkie Wyatta, walka też niczym nie wyróżniająca się od tych przeciętnych. Jasne, mieli kilka akcji, ale one nie dadzą mi emocji. Jedynie dadzą mi powód do zastanawiania się, czy Ryback przypadkiem naprawdę nie jest kontuzjowany po tym skoku za ring Braya. Wyraźnie źle wszedł.

 

John Cena vs Rusev – Na WrestleManii pokazali się z bardzo dobrej strony. Aż szkoda, że musieli przechodzić przez świecące narożniki na Extreme Rules, bo tutaj udowdnili swoją wartość. Jest tam chemia, jest tam rywalizacja, jest tam wspólne promowanie się. Zapomniałem, że Lana może się poddać za swojego potwora, a więc Rusev mimo porażki ZNÓW nie stracił absolutnie nic – to znaczy inaczej, ona nie powinna móc, ale świat WWE rządzi się innymi prawami i w tym świecie będzie to akceptowalne dla dobra historii. Rusek dalej jest dominującym potworem, który wysoko postawił poprzeczkę twarzy federacji. Kilka mocnych akcentów, i tylko idiotyzmu w stylu „czy chcesz się teraz poddać?” raziły po oczach.

 

Dobry wywiad Byrona z New Day. Uśmiechnąłem się. Coraz bliżęj markowania mistrzom.

 

Naomi & Tamina vs Bella Twins – Naomi umacnia swoją pozycję pretendentki – nic poza tym.

 

King Barrett vs Neville – Mnie by martwiły porażki Króla. Jeszcze zaraz zgarnie nam pas na Elimination Chamber po raz 93. Walka tygodniówkowa. Znane sztuczki Neville’a, nowe sztuczki ucieczki Angielskiego heela. Niby poprawnie, ale absolutnie bez historii.

 

Seth Rollins vs Dean Ambrose vs Roman Reigns vs Randy Orton – Walka sama w sobie nie była niczym wyjątkowym. Każdy dostał swoje 5-minut i tyle. To co piękne – a w ogólnym rozrachunku podnosi ewentualne oceny na bardzo wysokie - to nawiązania do przeszłości, do The Shield. Ciężko było się nie uśmiechnąć, jak Randy leciał przez stół, a Seth potem chciał celebrować z byłymi kumplami. Jeszcze śliczniejsza okazała się interakcja z publiką i powtórzenie Powerbomba na Kanie, a potem chwilowa gadka Romana z Deanem, że nic więcej nie zostało. To jest wrestling, który chce oglądać! Aż łezka się w oku kręci, że taki motyw dostaje w WWE, które gdzieś tam o nich zapomniało na przestrzeni lat. Oby częściej.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  253
  • Reputacja:   141
  • Dołączył:  05.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Jasny

Sorki, że tak nie bardzo na temat ale wie ktoś gdzie mogę ściągnąć Payback?

Dzięki z góry :)


  • Posty:  368
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Powiem absolutnie szczerze - dawno nie miałem na PPV tak wyjebane jak na to Payback. Kartę ogarnąłem na krótko przed preshowem i stwierdziłem "nic nie przegapiłem". Meh.

Ale jest jeden plus tego PPV - Machomania :D Sandał i Axel to w tej chwili pod nieobecność The Most Non-PG Wrestlera of the PG Era najlepsza możliwa TV :D Kupuję ten produkt, biorę podwójną porcję, potrójny czas antenowy, i proszę o roczny run z pasami tag teamów dla nich :D A tak całkiem na poważnie to niech im dadzą te pasy. Chłopaki robią wejściówką rozpierduchę większą, niż niejeden wirtuoz ringu 25-minutowym 5-starem 8-) Takie coś aż chce się oglądać :D Przy wejściu Axela autentycznie myślałem, że Hogana skądś tam wytrzasnęli, mistrzostwo świata. Brawo WWE. Jednak da się zrobić coś śmiesznego, a nie żałosnego, jak pewien futrzasty ssak towarzyszący The Lollipop Manowi.


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

-R-Truth vs Stardust- Po co to trafiło do pre-show? Nie ma Goldusta, nie ma potrzeby wrzucania Stardusta. Truthowi ta wygrana też nic nie daje.

 

-The Meta Powers vs The Ascension- Jako jednorazowy happening - fajne. I zaskakujący wynik. Oby nie zrobili rewanżu na RAW ze zwycięstwem face'ów, bo będzie to miało jeszcze mniej sensu.

 

-Sheamus vs Ziggler- Nic z tego nie pamiętam. No, poza zemstą Ziggiego za ER. Koniec końców i tak przegrał, ale zawsze coś.

 

-Cesaro/Kidd vs The New Day- Freebird Rule w całej okazałości. Ta zasada jest idealna dla heelowych champów. Walka niezła, choć nie obyło się bez słabszych momentów. Przykładowo: oba teamy pokazały mi jedne z najsłabszych akcji teamowych z trzeciej liny, jakie widziałem w życiu. Tysonowi wybitnie nie wyszło, Kofi też ledwo musnął przeciwnika.

 

-Ryback vs Wyatt- Senton poza ring, powerbomb, splash Ryberga z trzeciej liny. Poza tym tak se. Szkoda, że lepsze momenty to jednocześnie te, które zafundowały zawodnikowi kontuzję.

 

-Cena vs Rusev- Czołówka gali, pozytywne zaskoczenie. Tym bardziej, kiedy sobie przypomnę ich poprzednie starcia. Wymieniali się akcjami, nie było ciągłego obijania Jasia. Super się oglądało. Ale żeby nie było za dobrze, końcówka to zło. Wychodzi to tak, że praktycznie każdy mógł się poddać za Ruska. Bo kto tam wie, co on wygadywał. Anyway, lepsze to niż jego zwykłe poddanie. Nie uwalili go.

...jakby się uprzeć, Rusev się poddał już na początku walki, w pierwszej kwestii...

 

-Naomi/Tamina vs Bella Twins- Tragedii nie było. Co tu więcej pisać...

 

-Barrett vs Neville- Count Out, ale po walce i tak Neville natłukł przeciwnikowi. Król Ringu wyszedł tragicznie. Żeby chociaż atak po walce umiał dobrze przeprowadzić... Milion restartów postaci, a potem taki booking - i się dziwią, że z niego nic nie ma.

 

-Rollins vs Reigns vs Ambrose vs Orton- Drugi moment(po I Quit Matchu), w którym pomyślałem, że jednak warto było obejrzeć galę. Ciągle coś się działo, nie było czasu na nudę. Duży plus za chwilowy powrót Tarczowników i reakcję Ambrose'a zaraz po tym :D (nie wiem, czy Romek też zmienił minę - nie mogłem oderwać oczu od mistrza mimiki) Fajne było też to, że to Randy przegrał. Jakby jeszcze porządnie sprzedał to Pedigree...

 

Overall: większość można olać, ale i tak jest lepiej, niż na Extreme Rules.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ascension vs Mega Powers

Przy old-schoolowych wejściówkach (zwłaszcza Axela) publika wyraźnie się rozgrzała, co tak na prawdę było jednym plusem tego pre-showu. Konory wygrały, czego się nie spodziewałem. No i chyba nikt nie powie, że Curtis nie przypominał młodocianego Hogana :D

 

Ziggler vs Sheamus

W zasadzie dostaliśmy to samo, co przed miesiącem, tylko, że panowie zamienili się rolami + jeden wyszedł z walki mocno zalany. Ringowo nie było źle, ale zabrakło sporo, żeby mnie tym występem zainteresować.

 

New Day © vs Cesaro & Kidd

Jak zwykle będę narzekał, że bookują zbyt szybki pierwszy pinfall. Po punkcie zdobytym przez Kidda starcie nabrało prawdziwego tempa, było kilka fajnych akcji, ale botcha Cesaro wypomnieć muszę. Końcówka trochę niezrozumiała dla mnie - to miało być wykorzystanie zasady freebird czy motyw w stylu twin magic? :D Bo reakcje komentatorów wskazują na drugą opcję.

 

Ryback vs Wyatt

Dwa klocuchy nie porwały, pierwszy rozdział opowieści odbębniony.

 

Cena © vs Rusev

Mimo powolnego rozwoju sytuacji zawsze udaje mi się wkręcić w tego typu pojedynki, gdzie budzą się we mnie resztki markowania i przychodzi myśł "a może jasiek ulegnie?". Szczerze mówiąc żadna z akcji nie była na tyle wiarygodna, by móc się po niej (bądź też w trakcie) poddać, zakończenie po raz kolejny było na tyle niejasne, że WWE miałoby pełne prawo do tego, by zabookować kolejny pojedynek :D Rusev pewnie na pocieszenie dostanie title shota na inny pas - ten, któr...ego nie zgarnie w komorze.

 

Naomi & Tamina vs Bella Twins

Zgodnie z przewidywaniami czarnulka uzyskuje pinfall, zapewne za 2 tygodnie na EC (a być może nawet i jutro) dostanie drugą szansę na przejęcie pasa, którą tym razem powinna wykorzystać.

 

Neville vs Barrett

A jednak szkoda im było czysto podłożyć Krula :) Dobry pojedynek na zapchanie karty, chociaż poszli tymi samymi schematami, co w poprzednich spotkaniach Anglików.

 

WWE WHC Fatal 4way

Warto było odpalić tę galę dla samego Triple Powerbomba - aż serce rośnie, gdy w rolach głównych gali PPV widzimy młodych żuków z The Shield, gdyby to było UFC, to bez wahania przyznałbym im nagrodę za performance of the night, z naciskiem na Ambrose'a, który miał moment, by poliderować wydarzeniom po w/w akcji i dalszej części pojedynku. Miła niespodzianka - pin wykonany na Ortonie.

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Ziggler vs. Sheamus - słaby opener. Pomiędzy Zygą i Blade'em jest mizerna ringowa chemia, a tutaj na dokładkę dali jeszcze 3/4 starcia prowadzić Rudiemu, co zabiło dla mnie tą walkę, robiąc z niej strasznego sleepera. Nawet większość "near falli" była mało przekonująca.

Mam nadzieję, że to koniec tego feudu, bo skoro nawet Zyga nie potrafi wycisnąć z Majoneza nic ciekawego w ringu, to dla chłopa nie ma już nadziei (zamulactwo jest mu widać pisane).

 

2. Kapitalny segment z Rollinsem i Kane'em. Jacobs błyszczy w tego typu utarczkach słownych, niczym diament. Końcówka kiedy się brechta przydupasom Setha prosto w twarz (kiedy ci próbowali go zastraszyć) - bezcenna :D

 

3. Tag Team Championship - bardzo przyjemna walka, gdzie sporo się działo i każdy z zawodników miał okazje pokazać się z dobrej strony. Pomiędzy tymi teamami jest mocna ringowa chemia i po raz kolejny robią starcie, które potrafi porwać publikę.

Pomimo, że zwycięzca był z góry wiadomy i tak walka potrafiła wygenerować emocje, co tylko świadczy o jej jakości. Fajnie, że w dywizji tagów znowu coś się zaczyna ciekawego dziać.

 

4. Wyatt vs. Ryback - jakoś nie potrafiła mnie wkręcić ta walka. W ringu nie odchodziło nic, co by mi zapadło na dłużej w pamięć (no może poza botchem Wędkarza, który za długo leżał poza ringiem i kiedy Sędzia doliczył do 9, ten zerwał się i wpadł na ring, jakby właśnie ktoś mu wsadził w dupę opakowanie Energizer'ów), a Bray wręcz musiał to wygrać, by się odbudować. Tym bardziej, że Ryback to nie jego poziom (pod kątem wypromowania). Ogólnie - nic specjalnego. Wyatt - choć uwielbiam jego postać i grę aktorska - jeżeli nie dostaje w ringu kogoś, kto "podciąga w górę", to potrafi zdrowo przynudzić.Tutaj też ciekawiej się robiło kiedy to Głodomór przejmował pałeczkę.

 

5. Cena vs. Rusev - nic specjalnego, obaj mieli już ciekawsze starcia. Jedyny plus to to jak rozpisali Ruska, który musiał to ujebać, ale dla podbudowania zabookowali mu znowu Jacha odpływającego w Acolade (przekaz dla marków - gdyby to był normalny pojedynek, to by Rusev wygrał). Głupia końcówka, bo tak jak przewidywaliśmy - Lana poddaje swojego podopiecznego, w walce gdzie istotą starcia jest przecież to, aby to zawodnik sam wypowiedział "magiczne słowa".

 

6. Divy - o dziwo, w miarę strawna walka, zwłaszcza w drugiej cześci, gdzie sporo się działo. Walka przynudzała z początku, kiedy heelki jednostronnie zdominowały to starcie, ale kiedy do głosu doszły Bellki, zaczęło być ciekawie. Naomi to całkiem niezła diablica i wiarygodnie heeluje. Jednak i tak przez większość walki skupiony byłem na gaciach Brie spod których wystawał kawałek dziary, której wczesniej u niej jakoś nie widziałem :wink:

 

7. Barrett vs. Neville - całkiem niezła walka, gdzie PAC standardowo czarował w ringu, a i Barrett nie zamulał tego jakoś strasznie. Neville jak na mainstream to prawdziwa petarda pod kątem "fruwajstwa", tak więc nic dziwnego, że fani go łykają jak ciepłe buły z Biedrony.

Niby głupia końcówka (malo satysfakcjonująca), ale pod kątem promocyjnym - zrozumiała. Barrett nie mógł tego czysto ujebać (jako nowo namaszczony King Of The Ring), a i widać, że Neville'a nie chcieli tu jobować - stąd też zakończenie, po którym nikomu tu nic nie ubyło. Plus dla bookerów, że widzowie i tak dostali po walce, jako bonus, Red Arrow, który PAC wykonuje wręcz perfekcyjnie i mega efektownie. Fajnie, że podbudowują jego moc (stąd też akcja po walce, zamiast w jej trakcie i kick out lub unik King'a).

 

8. Main event - solidna, pomimo chaosu, walka wieczoru, gdzie sporo się działo a smarci dostali mini-reunion Tarczy. To co mi się nie podobało, to zbyt szybko "określił się" Kane i zaczął pomagać Rollinsowi. Cały pic polegał przecież na tym, że nikt miał nie wiedzieć jak postąpi Jacobs, a tu już niemal na starcie cała tajemnica poszła się seksić.

Porażka na WM-ce Romka to najlepsze co mogło go spotkać. Facet nabrał luzu, nie spina już tak dupy w ringu i zaczął dostawać porządną reakcję od fanów (większy pop na wejściu niż Orton). Jeżeli będą go teraz powoli i metodycznie budować, to jeszcze mogą być z niego ludzie.

Trochę nie pasowało mi to, że Ambroży wchodził tu w jakieś układy. Dla mnie jego postać to typowy, szalony "samotny wilk" i gryzły mi się tu te jego mini-sojusze z Romualdem, choć nie powiem, że zobaczyć Tarczę vol.2 nie było przyjemnie :wink:

Seth wygrywa przez mega zjebane Pedigree (przywróćcie mu tego Curb Stompa!), ale rozpisany był słabiutko. To spierdalanie na czworakach przed Rzymianinem było wręcz żenujące. Szkoda, bo we wcześniejszych walkach z Rollinsa nie robili az takiej cipy.

 

Reasumując - całkiem strawne PPV jak na tak mało znacząca galę. Main event był spoko, Divy też były lepsze niż się spodziewałem, Neville - standardowo czadowy, podobnie jak Tagi. Zawiodła walka o pas US, opener (syndrom Rudego) i walka Wariata. Może i żadna z walk nie rozjebała mnie po całości, ale oglądało mi się to PPV całkiem przyjemnie. Moja ocena: 3-/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co do pre show, to pierwszą walkę przewinąłem, a w drugiej zaskoczył mnie wynik. Nie wiem tylko czy jest to zaskoczenie pozytywne, czy negatywne :D Meta Powers czy jak ich tam zwą są nową drużyną i nie spodziewałem się ich porażki. Z drugiej strony gdyby pokonali Ascension to oznaczałoby totalny koniec Konora i Viktora.

 

Kolejne starcie Zigglera z Sheamusem i niestety kolejny raz jestem zawiedziony poziomem. Przyznaję, że na tle ich poprzednich walk ta była najlepsza, ale to i tak niewiele zmienia. Między panami jest słaba chemia i oby był to koniec ich historii.

Przy okazji, to ładnie krwawił Ziggler :D. Aż przypomniały się stare czasy, a szybkość z jaką jego twarz stała się czerwona przyniosły od razu na myśl bladingi w wykonaniu Flaira albo Shawna :D

 

Kolejny raz w czołówce walk gali trzeba wskazać na pojedynek Tagów. To dobrze świadczy o aktualnym poziomie tej dywizji w WWE. Patrząc na to wszystko aż morda mi się cieszy, że zobaczę Elimination Chamber z drużynami. Oby się nie oszczędzali, a ja czekam na spear między linami tylko tym razem na metalową konstrukcję w wykonaniu Big E :D

 

Ryback vs Wyatt. Nie oczekiwałem tutaj genialnej walki, ale to co dostałem oceniam całkiem dobrze. Szczególnie duży plus dla Rybacka, który pokazał się z bardzo dobrej strony i zaskoczył mnie (zwłaszcza tym pięknym splashem z narożnika). Co do samej historii, to jakoś nie widzę dla niej przyszłości. Zresztą tutaj ujawnia się mały problem z Wyattem. Gość jest super, ma świetną postać, daje radę za mikrofonem, a mimo to jego feudy kompletnie mnie nie pociągają i nie potrafię się w nie wkręcić. Jak było Wyatt Family nie miałem tego problemu (no ale wtedy było też Shield), a teraz gdy Bray jest sam kompletnie nie potrafię zainteresować się tym co robi. I jeśli mam być szczery nie mam pomysłu jak to zmienić.

 

Gdy zapowiedzieli walkę Ceny i Ruseva i to w I Quit Matchu byłem strasznie wkurzony, bo to oznaczałoby kolejną porażkę Ruseva. Oczywiście chodziło mi o jego wypromowanie, bo kolejna z rzędu przegrana mogłaby spełnić przewidywany przez wielu los Ruseva (przegrany feud z Ceną i spuszczenie w klopie). WWE jednak po raz kolejny zaskoczyło i tak się nie stało, bo Rusev był bardzo mocarnie zabookowany w tej walce. Tak btw. to jak to jest, że nie przerywają walki mimo iż jeden z zawodników jest nieprzytomny i nie jest w stanie się poddać, a przerywają ją w momencie gdy ktośz zewnątrz powie, że gość się poddaje? Głupie, no ale jakoś musieli to rozwiązać i zapieczętować rozstanie Lany i Ruseva.

Sama walka nie powaliła. Zresztą strasznie wkurzają mnie I Quit matche z Ceną. Zawsze są one takie same, a więc heel robi z Jasiem co chce, a ten ma tylko chwilowe powroty po których wykonuje jakiś mocarny cios i dalej jest tłamszony przez rywala. Tak samo wkurza mnie Cena odpowiadający czy chce się poddać. Totalnie zero emocji w głosie, tak jakby odpowiadał Nikki że nie chce dokładki ziemniaków :lol:

 

Neville vs Barrett - walka krótka, ale też na niewiele więcej zasługiwała. Nevillowi oszczędzają porażek, Barretta też nie chcą podłożyć skoro całkiem niedawno został królem. Tyle dobrze, że jednak zobaczyliśmy Red Arrow.

 

Całkiem przyjemna walka wieczoru, nawet pomimo sporego chaosu. Zresztą chaos ten był spowodowany przede wszystkim przez Kane'a, Noble'a i Mercurego. Jak dla mnie zbyt często, a przede wszystkim za szybko zaczęli ataki na rywali.

Bardzo fajny był motyw z małym Shield Reunion ;) Co fajne, to właśnie panowie z byłej Tarczy rządzili w tej walce, a stary wyjadacz Orton był tylko mniej ważnym tłem. Zmiana pokoleniowa na naszych oczach? Nie miałbym nic przeciwko. Chciałbym zobaczyć na następnej gali tą samą walkę, tylko już bez Ortona - triple threat match. Czuję, że wyszłaby świetnie.


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

For TT C: To była genialna walka, przy której świetnie spędziłem czas i momentami aż nie dowierzałem w to co widziałem. Cholernie dobra i zbyt genialna, żeby ją tylko jeden raz obejrzeć. Z pewnością będę do niej wracał, bo się mi cholernie podobała.

 

Ryback vs Wyatt: Chyba poraz pierwszy chciałem, aby Wyatt przegrał, bo szczerze to nie widzę sensu w prowadzeniu jego postaci jako part timera... Przez ten sposób jego gimmick cholernie się mi znudził i chciałbym, aby doszło do jakiejś zmiany jego gimmicku. Zawodnik perfekcyjny, ale co z tego skoro jego postać jest prowadzona bezsensu? Powinien ruszyć po złoto, a Ryback w końcu kurwa po srebro, bo obaj żadnego mistrzostwa jeszcze nie mieli.

 

For WWE WHC: Nie chce się mi rozpisywać, ale napiszę, że walka dobra i bardzo cieszył mnie motyw z Shield.


  • Posty:  217
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.07.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Może dlatego, że miałem dobry humor to udało mi się obejrzeć całe Payback bez przewijania, a niestety w przypadku WWE ostatnimi czasy jest to dość rzadko spotykane.

 

Dolph Ziggler vs Sheamus - Panowie jakoś mocno się nie postarali, jak na opener to zaledwie średnia walka, można powiedzieć że przeciwieństwo tej z Extreme Rules. Fakt, że musieli jakoś zapełnić kartę, ale mogli wymyślić coś bardziej kreatywnego.

 

2 out of 3 Falls Match - Według mnie bardzo dobra walka, jak na pojedynek o pasy Tag-Team można rzec, że świetna. Widać chemię między tymi dwoma teamami więc i ogląda się przyjemnie. Kilka bardzo fajnych akcji i nawet to zakończenie nie było takie złe, może sztampowe, ale dzięki temu New Day obroniło pasy, z Tyson i Cesaro niewiele stracili na tej przegranej kantem.

 

Ryback vs Bray Wyatt - Szczerze powiedziawszy to w ogóle nie rozumiałem tego feudu. Nie czułem go od początku i myślę, że lepszym pomysłem byłoby pociągnięcie samego programu do kolejnego PPV, a nie wpychanie nam tej walki już teraz. Sam pojedynek średni, a zwycięstwo Braya było wiadome.

 

John Cena vs Rusev - Jeżeli słyszę nazwisko Cena przy gimmicku I Quit to zaczyna mi się robić niedobrze, tutaj było podobnie gdy usłyszałem o tej walce. Początkowo miałem przewijać z dwóch względów - praktycznie zerowy poziom emocji bo to I Quit i do tego czwarty pojedynek tej dwójki w przeciągu zaledwie kilku miesięcy. Obejrzałem, jakoś przeżyłem i nie było to aż tak złe, ale niestety do dobrej walki to wiele brakowało. I do tego to duszenie na końcu..

 

Neville vs Barrett - Dziwnie szczerze powiedziawszy bookują tego Nevilla. Nie dają mu typowych zwycięstw nad słabszymi tylko rzucają na głębszą wodę i starają się go nie utopić.

 

Main Event - Szczerze powiedziawszy to była jedna z najlepszych walk w WWE w tym roku jak nie najlepsza. Może ze względu na skład, do którego nie mogę się za bardzo przyczepić bo nawet ten Roman za bardzo mi tam nie wadził. Widać między nimi chemię i chęć pokazania swoich umiejętności, a nie odwalenia walki na szybko. Sporo near-falli, a końcówka była do przewidzenia więc całościowo pojedynek bardzo mi się podobał.


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Według mnie członkowie Wyatt Familly nigdy nie mieli takiego potencjału jak The Shield. I jeżeli rozbicie tych drugich było zrozumiałe, bo można było liczyć, że solowo także będą dawać radę, to nie było takiej nadziei dla Wyattów. To typowy przykład zbieraniny przeciętniaków (jeden lepszy, drugi gorszy, trzeci w ogóle po chuju), którzy rozdzieleni tracą całą parę. Przemowy Braya (czyli tego teoretycznie najbardziej utalentowanego) przewijam, a jego walki mnie odstraszają. Tę z Rybergiem obejrzałem chyba tylko dlatego, że miałem akurat wyjątkowo dobry humor. Spodziewałem się czegoś gorszego, ale - oczywiście - rewelacji też nie było. Cieszy mnie głównie, że robią jakieś tam feudy w midcardzie i uppermidcardzie.

 

Generalnie Payback to taka typowa szarość pośród szarości, kolejny przykład na to, że tłuczenie ppv co miesiąc nie ma sensu. Zaznaczyć należy dobrą walkę tagów i całkiem przyzwoity main event z "powrotem" The Shield. Aczkolwiek Roman i Ambrose niepotrzebnie celebrowali tę młóckę po powrocie na ring. Dochodzę do wniosku, że Reigns to jakiś wampir energetyczny. Zamiast czuć moc, gdy staje naprzeciw dawnego kompana zaczynam ziewać. Chyba lepiej dla niego będzie jak w takich momentach będzie przechodził do akcji. Te jego minki oraz uśmieszki wzbudzają irytacje. Też tak macie?

Edytowane przez Ghostwriter

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Tak btw. to jak to jest, że nie przerywają walki mimo iż jeden z zawodników jest nieprzytomny i nie jest w stanie się poddać, a przerywają ją w momencie gdy ktośz zewnątrz powie, że gość się poddaje?

 

Tak na marginesie, dla mnie kapitalnym rozwiązaniem na wypromowanie Bułgara (pomimo porażki) byłoby, gdyby na RAW zaprosili jakiegoś "Tłumacza Przysięgłego" i zapytali co Rusev wykrzykiwał wtedy po bułgarsku (kiedy Lana poddała walkę), a kolo przetłumaczył to jako: "Nigdy się nie poddam! Nie dasz rady mnie złamać, Cena!". Z miejsca +100 do killerskości Ruseva (a feud z Jachem zamknięty mocnym akcentem, pomimo niby-przegranej w ostatnim starciu).

 

Te jego minki oraz uśmieszki wzbudzają irytacje. Też tak macie?

 

Szczerze mówiąc - wręcz przeciwnie. W końcu widać, że Romeo bawi się tym, co robi w ringu, bo wcześniej miał zawsze minę taka jakby mu w międzyczasie ktoś właśnie umierał w szpitalu, a dupę spięta tak, że w najgorszym pierdlu nawet siłą nie dobraliby mu się do zadu. Chłopak w końcu poczuł, że spadła z niego ta cała wielka presja i luzuje, co przekłada się na jego lepszy, bardziej naturalny body language w ringu. Dla mnie - duży plus w kwestii postaci Rzymianina.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Bastian
      W ringu jest bardzo przeciętnie, przy mikrofonie Punk to czołówka WWE. Nie słyszy się o żadnych kwasach na zapleczu, więc ego chyba Phil trzyma na wodzy. Przydałoby się zacząć promować innych. Chciałbym zobaczyć Punka w poważnych programach z Knightem, Loganem czy nawet Rhodesem.
    • Attitude
      Nazwa gali: NJPW World Tag League 2025 - Dzień 4 Data: 25.11.2025 Federacja: New Japan Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Koriyama, Fukushima, Japan Arena: Big Palette Fukushima Publiczność: 699 Format: Live Platforma: NJPWWorld.com Karta: Wyniki: Powiązane tematy: New Japan Pro Wrestling - dyskusja ogólna
    • Grins
      Bardzo dobrze go oceniam, dzięki Punkowi RAW trzyma poziom i zawsze dzieje się coś ciekawego, moim zdaniem chłop odpokutował kwas i akcje z 2023 roku, ten powrót wyszedł mu na dobre, pamiętam jak większość obawiała się że wyjdzie z tego gówno a tu proszę spore zaskoczenie... Punk osiągnął swój cel odbębnił ME WM, wygrał dwa razy tytuł który teraz jest w jego posiadaniu, być może znowu będzie głównym punktem WM i ponownie stoczy walkę w ME ale już solo, no chłop nie może narzekać, jest o wiele le
    • KyRenLo
      Szybko zleciało: Jak oceniacie na teraz ten powrót?
    • KyRenLo
      Czerwona tygodniówka: Roman i Punk, i Blondas. Ależ przepotężny skład na sam początek RAW.  Koniec końców to nie było nic wielkiego poza samą końcówką i tekstem Romana o pasie. Logan wymienił wszystkich, ażeby ostatecznie na końcu już pokazać na siebie. Pewnie to nawet on zgarnie wygraną. Gunther powrócił i dał dwa zajebiste pojedynki. Najpierw Evans, a teraz Melo. Obaj rywale byłego mistrza pokazali się z bardzo dobrej strony, ale zwycięzcą w obu pojedynkach mógł być tylko Gunthe
×
×
  • Dodaj nową pozycję...