Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE Survivor Series 2014 PPV (zapowiedź,spoilery,dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  254
  • Reputacja:   16
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Jasny

(...) niektóre narzekania to takie już głupie doszukiwanie rzeczy do których można się przyczepić (wyszło jak wyszło, było dobrze, nie było perfekcyjnie ale było dobrze i nie doszukujmy się na siłę). Wiem że porównanie z dupy ale to wszystko przypomina mi płonący stół z Extreme Rules z tego roku. Zamiast cieszyć się że Vince dał w PG trochę ognia to ludzie narzekali że stół palił się tylko po bokach. Wyluzujmy trochę :wink:

 

Większej głupoty dawno nie słyszałem. Rozumiem, że w zimie nie włączasz ogrzewania w samochodzie (załóżmy, że go masz), bo przecież masz tylko gdzieś dojechać, nie musi być perfekcyjnie, prawda?

 

Chciałbym zauważyć, że na całość składa się mnóstwo rzeczy. Jeśli myślisz np. o wrestlerze to co się na niego składa? M.in. gimmick, strój, titantron, theme, sposób wejścia na ring, etc. Powiedz mi czy Underrrtakerrr (uwielbiałem jak mówił to Roberts) bez gaśnięcia świateł, bicia dzwonu czy płomieni byłby równie atrakcyjny podczas wejścia? Nie. Tak samo jak Goldberg bez sztucznych ogni, czy SCSA bez swojego theme'u. To właśnie m.in. te rzeczy składają się na "magię" konkretnej postaci. Sting pozbawiony swojej genialnej wejściówki oraz jakiegoś pierdolnięcia w stylu laserów (ach, Starrcade '97) czy fajerwerków nie wypadł tak dobrze jak mógłby wypaść. Nie było to nijakie, ale mogłoby być lepsze. W końcu to Sting, Icon, jego debiut w WWE :!:

 

//Markowałem...

  • Odpowiedzi 182
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Lacio

    20

  • Doge

    12

  • MSMic

    9

  • PH93

    8

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  368
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Czytam te wszystkie posty, w których jednocześnie wyszukuje się na siłę bullshit w logicznych rozwiązaniach (serio, tak niewielu kupiło, że Big Show ocenił sytuację i chciał ratować tyłek?) i opieprzanie że Sting nie wpadł w pełnej oprawie, i zastanawiam się gdzie w tych postach jest logika. Gdyby dostał lasery, fajerwerki i resztę stuffu i wpadłby zmienić wynik meczu, to rozumiem, że byłoby ok? No bo sorry ale jak entrance themy niespodziewanych ludzi można markom wytłumaczyć, tak żaden janusz nie kupi tego, że fajerwerki wzięły się znikąd i to była niespodzianka, podczas gdy w ringu był niby człowiek "u władzy" i właśnie jemu wkraczający do ringu delikwent pokrzyżował plany. Niespodzianka z oprawą byłaby bullshitem, tutaj po prostu Sting wpadł i już. Szkoda, że świateł nie zgasili i nie było starego theme, ale to tyle z "wad".

A titantron miał epicki.


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

No bo sorry ale jak entrance themy niespodziewanych ludzi można markom wytłumaczyć, tak żaden janusz nie kupi tego, że fajerwerki wzięły się znikąd i to była niespodzianka, podczas gdy w ringu był niby człowiek "u władzy" i właśnie

 

Ale, że specjalnie dla niego stworzono muzykę której nigdy nie było w WWE (czyli pewnie w studiu nagrań odbywała się jakaś praca i HHH na pewno się spytał dla kogo to... a dla Stinga bo wraca na SS :lol: ) oraz to, że na ekranie pojawia się Entrence Video to Janusz już kupi? - rozumiem, że swoją kasete Borden przyniósł? - przecież to jest tak samo głupie jak potencjalne "fajerwerki" dlatego nie doszukujmy się logiki w tym biznesie. Chodzi po prostu o to by to wejście zapadło w pamięć na lata (bo zasługuje) a tak nie jest. Na RR' potrafiłem do wejścia Godfathera z ostatnich wracać często a do Stinga jakoś motywacji nie mam...

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Gdyby dostał lasery, fajerwerki i resztę stuffu i wpadłby zmienić wynik meczu, to rozumiem, że byłoby ok? No bo sorry ale jak entrance themy niespodziewanych ludzi można markom wytłumaczyć, tak żaden janusz nie kupi tego, że fajerwerki wzięły się znikąd i to była niespodzianka, podczas gdy w ringu był niby człowiek "u władzy" i właśnie jemu wkraczający do ringu delikwent pokrzyżował plany. Niespodzianka z oprawą byłaby bullshitem, tutaj po prostu Sting wpadł i już

Być może nie do końca zrozumiałem, więc popraw mnie jeżeli się mylę, ale piszesz o tym, że "niewiarygodnym" byłoby, gdyby Stinga oprawili w te wszystkie duperele - z założenia podnoszące spektakularność danej wejściówki - ponieważ marki nie kupiłyby tego, że Authority na to pozwoliło (będąc zarazem "odbiorcą" niespodziewanego debiutu)? Chodzi o to, że "władza", która o Stingu - ze storyline'owego założenia - nie wiedziała, nie organizowałaby jednocześnie bogatego entrance'u, tak?

 

Bo jeżeli to ma być argumentem przeciwko wpompowaniu kasy w debiut Bordena, to ja go kompletnie nie kupuję. Po pierwsze, marki i janusze mieliby głęboko w dupie zastanawianie się "jak to jest możliwe, że dyrekcja pozwoliła na takie coś" w momencie, w którym gaśnie światło na arenie, nad ich głowami wybuchają fajerwerki, a lasery układają się we wzór skorpiona. Serio, mieliby to gdzieś. Ewentualnie potem mogliby sobie zadawać takie pytanie, tutaj jednak storyline można w stu procentach logicznie wybronić magiczną frazą, brzmiącą "Board of directors" bądź zwyczajnie "Chairman of the board, Vince McMahon" :) .

Po drugie, w wrestlingu ZAWSZE musi istnieć coś takiego jak, parafrazując Napoleona, "uzgodniony zestaw kłamstw", ponieważ pozorna nielogiczność wpływa zwyczajnie na lepszy odbiór danego produktu (to samo występuje wszędzie, gdzie istnieje jakaś fikcja, jak chociażby w filmach bądź grach komputerowych: szczerze wątpię, by ktoś chciał się np. bawić w GTA w czasie rzeczywistym, ginąc po dostaniu jednej kuli). W wrestlingu występują daleko większe nielogiczności podważające jego autentyczność wśród marków i wiele z nich miało miejsce nawet na tej gali (przecież koronnym przykładem są tutaj chociażby umierający sędziowie po lekkim draśnięciu ze strony wrestlera). Wpompowanie w debiut Stinga "fajerwerków" w porównaniu do nich nie byłoby akurat moim zdaniem niczym szczególnym. Nie zapominajmy, że cała ta szopka ma przede wszystkim dostarczyć rozrywki.

 

Szkoda, że świateł nie zgasili i nie było starego theme, ale to tyle z "wad".

Te były największe :wink: .

Żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał. Naprawdę, zamarkowałem podczas wejścia Bordena i sam debiut był na plus. Nie uważam też braku fajerwerków za jakąś ogromną wadę. Problem tkwi zwyczajnie w tym, że W TRAGICZNY SPOSÓB NIE WYKORZYSTANO OGROMNEGO POTENCJAŁU, jaki drzemał w tym (oczekiwanym przez tyle lat) debiucie. Mam wrażenie, że WWE potraktowało to sobie jako "taki fajny bonus, który można wrzucić" (co częściowo potwierdzały newsy), kompletnie zaniedbując sprawę bardziej dokładnego przygotowania i DOPRACOWANIA tegoż. I to mnie boli, bo - mimo, że nie oglądałem wtedy wrestlingu na bieżąco - Sting-Kruk z WCW bardzo przypadł mi gimmickowo do gustu i jako fan tej postaci jestem zwyczajnie zawiedziony z tego, w jaki sposób ją przedstawiono i - przede wszystkim - ile rzeczy, które mogłyby sprawić, że ten debiut byłby jednym z najlepszych w historii, zwyczajnie olano. Mam takie poczucie, że dostałem niejako "wersję minimum". Gorzej zareagowałbym chyba tylko wtedy, gdyby wyskoczyli mi ze Stingiem-surferem (co, znając kreatywnych, pewnie się przez ich chore głowy mogło przewinąć) :twisted: .

A titantron miał epicki.

Tutaj pełna zgoda :) .

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jak dla mnie to Sting mógłby nawet wchodzić przy dźwiękach "Wolność" zespołu Boys. Wychowałem się na WCW, markowałem Bordenowi. ale absolutnie nie odczuwam sentymentu do tego przedpotopowego theme`u.

 

Tak w ogóle tak mega miałka kwestia, jaką niewątpliwie jest muzyczka towarzysząca wrestlerowi podczas wchodzenia na ring, to wbrew pozorom najmniejszy problem, z którym zmaga się WWE.

Przynajmniej dwie osoby oprócz mnie napisały, że powrót Stinga uratował galę.

Według mnie Steve zostanie GMem RAW albo odbędzie krótki run. Potem WWE wraca do punktu wyjścia, czyli znowu będzie nudno.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

W ogóle zastanówmy się co było lep... gorsze

-Debiut Stinga w WWE TV (mega niewykorzystany potencjał)

-Sting wraca "po cichu" do kurnika bez muzyki.

Coś nie ma szczęścia Stinger ostatnimi czasy. :grin:

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Tak w ogóle tak mega miałka kwestia, jaką niewątpliwie jest muzyczka towarzysząca wrestlerowi podczas wchodzenia na ring

W przypadku każdego innego wrestlera zgodziłbym się z opinią, że kwestia samej muzyki bądź ogólnie oprawy wokół danego zawodnika nie jest najważniejsza, jednak ze Stingiem sprawa ma się w moim mniemaniu trochę inaczej. Ta "mega miałka kwestia" i duperele w postaci muzyczki czy fajerwerków, może być dla Bordena wręcz ostatnią i zbawienną zarazem deską ratunku. W ringu gość nie zaprezentuje już prawdopodobnie nic ciekawego (zresztą nigdy nie miał jakiegoś genialnego ring-skilla czy movesetu, a teraz do tego dochodzi przede wszystkim wiek). W swoich ostatnich momentach w TNA widać było, że dość mocno wypadł z formy. Co prawda można mu ewentualnie dać mikrofon, z którym by sobie bez problemu poradził; tutaj jednak kłóci się to z gimmickiem kruka, który z założenia był postacią tajemniczą i MILCZĄCĄ.

 

A zatem otoczka, akurat w przypadku Stinga-Kruka, jest - moim zdaniem - z założenia ważniejsza niż w przypadku większości innych wrestlerów, posiadających mniej odrealnione gimmicki. Dobry przykład podał tu Grigorij z Undertakerem. Mark Calaway bez oprawy, którą stworzyło mu WWE, byłby w sumie "tylko" bardzo dobrym workerem, śmiem jednak wątpić, czy stałby się taką legendą, jaką jest dzisiaj. Taker bez gasnących świateł, genialnego pyro i klimatycznego theme songu nie miałby racji bytu. No chyba, że jako American Badass - ale to już jest zupełnie inny rodzaj gimmicku :) .

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  630
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Chciałbym zauważyć, że na całość składa się mnóstwo rzeczy. Jeśli myślisz np. o wrestlerze to co się na niego składa? M.in. gimmick, strój, titantron, theme, sposób wejścia na ring, etc. Powiedz mi czy Underrrtakerrr (uwielbiałem jak mówił to Roberts) bez gaśnięcia świateł, bicia dzwonu czy płomieni byłby równie atrakcyjny podczas wejścia? Nie. Tak samo jak Goldberg bez sztucznych ogni, czy SCSA bez swojego theme'u. To właśnie m.in. te rzeczy składają się na "magię" konkretnej postaci. Sting pozbawiony swojej genialnej wejściówki oraz jakiegoś pierdolnięcia w stylu laserów (ach, Starrcade '97) czy fajerwerków nie wypadł tak dobrze jak mógłby wypaść. Nie było to nijakie, ale mogłoby być lepsze. W końcu to Sting, Icon, jego debiut w WWE :!:

 

Oczywiście że Undertaker nie byłby taki atrakcyjny podczas wejścia ale jego theme song i tak zrobiłby co miałby zrobić. Takie szczegóły zawsze są plusem (teraz nie wyobrażam sobie wejścia Taker bez piorunów które słychać jak ten stoi przy ringpost).

Tak więc zgodzę się z tym co piszesz, aczkolwiek jak to zrobili to zrobili. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Sam jestem zdania że theme song z WCW wytworzyłby mega klimat, lecz czy wyszło źle? Wyszło dobrze, zabrakło tych szczegółów ale nie powiem że WWE zjebało po całości i spierniczyli debiut Stinga. Jak zjebać wejście Stinga pokazało TNA w pamiętnym powrocie, a odnoszę wrażenie że niektórzy ubolewają z tego debiutu jakby Sting wszedł tak jak w TNA, bez wejściówki, bez świateł, bez uwagi komentatorów, od tak...

NACZELNY HEJTER FINNA BALORA

  • Posty:  254
  • Reputacja:   16
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Jasny

(...) jak to zrobili to zrobili. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Sam jestem zdania że theme song z WCW wytworzyłby mega klimat, lecz czy wyszło źle? Wyszło dobrze, zabrakło tych szczegółów ale nie powiem że WWE zjebało po całości i spierniczyli debiut Stinga. Jak zjebać wejście Stinga pokazało TNA w pamiętnym powrocie, a odnoszę wrażenie że niektórzy ubolewają z tego debiutu jakby Sting wszedł tak jak w TNA, bez wejściówki, bez świateł, bez uwagi komentatorów, od tak...

 

Nie płaczę, choć jakiś niedosyt pozostał. Ja podchodzę do tego w taki sam sposób jak do Takera. Nie oszukujmy się - to są już dziadki (Taker zaraz 50lat, Borden Stevens - 55), nie wykręcą dobrej walki, na mikrofonie nie zaszaleją, bo ich postacie są milczące/małomówne. Co zatem pozostaje - wejściówka, theme i inne "dodatki". Poza tym pewnie z 50% widzów na SS nie wiedziało kto to był - wszedł jakiś pomalowany dziadek, z którym ich Cena nigdy nie walczył. Sting w WWE jest dla smartów, więc mogli dać im to po smartowemu. Chociaż, jak to ujął ktoś wcześniej, przy większej ilości "dodatków" (lasery, może mgła) janusze, którzy nie znali Stinga, zrozumieliby, że to ktoś "ważny"/"niezły". WWE nie zjebało, ale zmarnowało potencjał.

 

Nie oglądam TNA z braku czasu, więc chyba płakałbym przy takim wejściu Icona...


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

hadaszyszek, akurat w moim przypadku Borden wieloletnią postawą dupka (jeszcze w WCW) i chałturnika, który kradnie w TNA czas antenowy młodym talentom, zasłużył na traktowanie jak "każdy inny wrestler".

17 lat temu kilka miesięcy to było dla niego za mało, by przygotować się do walki roku, na której wypadł blado (również dosłownie, bo olał nawet solarium). Tym bardziej teraz nie mam ochoty oglądać go w ringu. Niech obejmie stanowisko GM lub etat eksperta podczas ppv. Oby tylko nie ograniczał młodych i zdolnych z WWE. Wolę, gdy na RAW 10 minut na walkę dostaje ktoś z NXT od segmentu z oldtimerem.

 

Co do theme`u. WWE to przedsiębiorstwo, w którym każdą pierdołę akceptuje kilka osób. Przypuszczam, że reakcja na wejściówkę jest badana na jakiejś tam grupie odbiorców w różnym wieku. WWE celuje w dzieci i młodzież, bo z nich jest największy zysk. Prawdopodobnie dzieciakom, nawet jeśli były nimi wnuki Vince`a ;) , przypadł do gustu ten utwór. Nowy theme Stinga is best for business :D

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  2 264
  • Reputacja:   58
  • Dołączył:  30.05.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone
  • Styl:  Ciemny

17 lat temu kilka miesięcy to było dla niego za mało, by przygotować się do walki roku, na której wypadł blado (również dosłownie, bo olał nawet solarium).

 

A jak miał zrobić coś dobrego z mającym wyjebane na wszystko Hoganem?

 

Main Event jako pierwszy od WM zobaczyłem w całości i jestem usatysfakcjonowany. 5 vs 5 Survivor Series match to moja ulubiona stypulacja i choć daleki byłem od szeroko pojętego markowania, tak całość obejrzałem z przyjemnością. Sting ani mnie ziębi, ani parzy. Moim zdaniem jego debiut w WWE miał sens jedynie w kontekście przerwania streaku Takera na WM.

 

Dla wszystkich którzy widzą w Zigglerze top playera - przypomnijcie sobie, co stało się z Doplhem przed dwoma laty gdy osiągnął momentum właśnie na Survivor Series i TLC. ;) Być może faktycznie były członek Spirit Squad ojebie Rollinsa na TLC, jednakże później wróżę równię pochyłą i jakiś 3 vs 3 tag team match na WM.


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

A jak miał zrobić coś dobrego z mającym wyjebane na wszystko Hoganem?

Hogan nie chciał przegrać czysto, a Sting był bez formy. 17 lat starszy Borden nie da rady nic z siebie wykrzesać.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  2 264
  • Reputacja:   58
  • Dołączył:  30.05.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone
  • Styl:  Ciemny

Ale możesz mi wytłumaczyć co ma Starrcade 97 do Survivor Series 2014? Jasne że Stinger to w chwili obecnej żaden materiał na pełnoetatowego wrestlera, ale co ma do tego historia która miała miejsce, gdy chodziłem do 1 klasy szkoły podstawowej? Że teraz też się nie przygotuje? Jeśli akurat o samo WCW chodzi, to Sting był jednym z niewielu main eventerów, którzy nie mieli bólu dupy gdy przyszło do jobbowania.

  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. WWE TT Championship: Gold&Stardust © vs The Usos vs The Miz & Mizdow vs Los Matadores - jak na opener to nie było najgorzej. Walka może i dupy nie urwała, ale cały czas coś się działo, tempo było nienajgorsze i pomimo kilku botchy - dość przyjemnie się to oglądało. Szkoda, że tak na prawdę najważniejsze w tym starciu było to, kiedy do ringu wjedzie Sandalarz, a nie to - kto wyjdzie z niego z pasami. Trochę zabiło mi to emocje podczas oglądania, bo pajacujący Mizdow spływa po mnie jak zloty deszcz po perwersie. Po prostu to co na początku było zabawne, teraz stało się dla mnie nużące, a najśmieszniejsze jest to, że Sandow dostawał od fanów jeden z największych popów na gali (jeszcze jakiś mędrek znowu wpadnie na pomysł żeby go pushować).

Miz i jego klon wychodzą z tego z pasami... Jasno pokazuje to, w jak czarnej dupie jest dywizja TT u Vince'a :roll:

 

2. Divas Traditional Survivor Series Elimination Match: Alicia Fox, Natalya, Naomi & Emma vs Paige, Cameron, Summer Rae & Layla - w porównaniu do ostatniego takiego starcia, jakim uraczył nas Vince, to nie było tak źle. W prawdzie botchy było tam więcej niż w sumie silikonu, ale jak na Divki to wyszło to i tak w miarę strawnie (być może dlatego, że spodziewałem się po tym, wszystkiego co najgorsze) i w miarę na spokojnie dało się to obejrzeć. Fatalna jest ta Summer Rae... Robią z niej (gimmickowo) kompletną debilkę, a w ringu jest sztywna jak nastolatek przy pierwszym kontakcie z cyckiem. Reszta jakoś mniej lub bardziej dawała radę.

Szkoda tylko, że rozpisali to tak jednostronnie, bo liczyłem na większą efektywność heelek. Poza tym nie wiem co tam robił Tyson Kid, bo stawiałem, że przez niego wyleci Natalka, a tutaj ekipa Anvilówny dość łatwo zequashowała Plemię Bladej.

 

3. Dean Ambrose vs Bray Wyatt - strasznie umęczyła mnie ta walka. Siermiężny brawl, bez jakichś większych fajerwerków, który zaczął nudzić już po pierwszych minutach.

Głupi finisz, gdzie rozpisali Abrożego jak jakiegoś tępaka, który na oczach sędziego wali Wyatt'a krzesłem, fundując sobie przegraną. Wiem, że usiłują kreować Deana na takiego "chwieja", ale to akurat było straszliwie wręcz głupie i urągające inteligencji tego zawodnika.

Obawiam się, że tutaj ciekawszy będzie sam feud niż ringowe wyczyny tej dwójki, bo ringowej chemii między nimi jest tyle co na zajęciach z języka polskiego. Jedyna nadzieja, że zatuszują to gimmick match'em (TLC?) na następnym PPV.

 

4. Rose & Bunny vs. Titus & Slater - typowy zapychacz, aby Królik mógł po raz kolejny zrobić debila z Pana Imprezowicza. Takie gówna to powinni zachować na tygodniówki, bo wrzucanie tego na PPV to obraza tych, którzy płacą za taki szajs.

Slater jobujący pluszakowi pewnie wstydził się później spojrzeć swoim kumplom (spoza WWE) w oczy, nie mówiąc już o własnej kobiecie (zapewne nie pobzykał tego wieczoru).

 

5. AJ Lee © vs Nikki Bella - żałosne jest odbieranie pasa w taki sposób, takiej Mistrzyni jak AJ. Spodziewałem się, że Nikki przejmie pas i siory pofeudują sobie o niego, ale nie myślałem, że tak skaleczą Punkową, krojąc ją z title'a jak ostatnią frajerkę.

Rozpierdala mnie Brie... Albo laska przeszła właśnie heel turn na tym PPV (co byłoby mega głupie i nielogiczne), albo jest tak marną aktorką, że nie wzięliby jej nawet do M jak miłość. Face pomaga heelowi zdobyć pas (czyt. jest zmuszony do tego), a więc schodząc na back, Brie powinna mieć minę jak zbity pies, a ta popierdalała z takim błogim bananem na ryju, jakby właśnie przypomniała sobie pierwszą minetę zafundowaną jej przez Danielsona. WTF??!!

 

6. Team Cena vs Team Authority - ciekawie się to zapowiada, bo podchodząc do tego starcia, widzę, że została jeszcze niemal dokładnie godzina tego PPV, albo więc dostaniemy tu "Iron Mam Match", albo na koniec zafundują nam jakieś dodatkowe atrakcje (Sting? Lesnar? Orton?).

 

Main event spełnił oczekiwania, bo kapitalnie budowano tu emocje i podkręcano atmosferę. Walka była długa i rozsądnie zabookowana (oprócz końcówki), przez co do końca nie można było być pewnym wyniku. Mocarnie rozpisano Ruseva (taka eliminacja nic mu nie ujęła, a chłopina się zdrowo wypromował), a z Dolpha zrobiono wręcz prze-chuja, zwłaszcza jak na midcardera. Cieszy mnie takie rozpisanie Zygi, bo zawsze mu markuję.

Świetnie, że wyeliminowano Cenę już w połowie walki, przez co od razu zrobiło się ciekawiej. Ziggi trochę za bardzo przyterminatorzył będąc sam przeciwko trzem oponentom (zwłaszcza jak na poziom swojego wypromowania), ale tu właśnie chodziło o "dokonanie niemożliwego".

Debiut Stinga po mnie spłynął. Nigdy nie byłem fanem Bordena i bardziej pasowałaby mi tu interwencja np. Ortona, ale ok. - kumam, że Dziadzia Skorpion musiał mieć swoje porządne momentum.

Zjebali zakończenie po całości, bo chyba nawet ja, po kupieniu sierpa od mike'a Tysona, po tak długim czasie (Hunter ze Stingiem czaili się do siebie jak pies do jebania jeża) dałbym rade walnąć kick out'a, a tu Rollins daje się spinować jak ostatnia mameja :roll: Było to tak wiarygodne jak perypetie w Modzie na sukces. Liczyłem, że po zejściu Bordena, Seth walnie kick outa i rozstrzygną to z Dolphem "jeden na jednego".

Kapitalna gra aktorska Huntera, zwłaszcza twarzą. Przez całą walkę facet oscarowo wręcz sprzedawał emocje i odgrywał jak bardzo jest obsrany. Świetnie się go oglądało. Stefka była też niezła, zwłaszcza w końcówce, pokazując nerwy.

Ogólnie dobra walka, pomimo dennego, mało realistycznego zakończenia.

 

Reasumując - tak na prawdę dobry był tylko main event, który oglądało się z prawdziwymi emocjami. Opener był "do obejrzenia", a eliminacyjna walka babek - bez rewelacji, ale lepsza niż zakładałem. Resztę można było sobie darować. Szału nie ma, cycki nie latają. Moja ocena: 2+/6

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  359
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

WWE pięknie popsuło TAKI DEBIUT. Reakcja publiczności to dno, ale to nie dziwi skoro w hali połowa dzieci nie mających pojęcia co to WCW czy Sting. Gdyby gala odbywała się w jego rodzinnym mieście, czy w Chicago, to reakcja zapewne byłaby odpowiednia do tak wielkiego wydarzenia. Sam segment też słabiutki, zupełnie inaczej wyobrażałem sobie debiut Stinga, jakiś kij bejsbolowy, zjazd z sufitu itp. akcje rodem z WCW.

 

Naprawdę boje się, co WWE z nim zrobi, bo do niszczenia legend z WCW, to oni mają smykałkę.

 

Końcówka z tym Stingiem była taka sobie, nie wiem nawet co on takiego osiągnął, bo znam go tylko z prom gry WWE 2k15.

http://www.gifwave.com/media/10640/sad-dumb-and-dumber-crying-jim-carrey.gif

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Podobno też gala z weekendu wyszła dobrze, choć jeszcze nie miałem czasu sam zajrzeć jak wypadła. Co ciekawe CMLL w ostatnich dniach również zebrało bardzo dobre recenzje
    • KyRenLo
      Podczas gali Worlds End 2025 odbędą się półfinały i finał turnieju Continental Classic. Dwie grupy. Złota i Niebieska w obrazku: Skład zapewni sporo bardzo, bardzo dobrych pojedynków. Trudno wskazać jednoznacznie głównego faworyta. Fletcher? Okada? Takeshita ? Zobaczymy.
    • Mr_Hardy
    • KyRenLo
      Ojejku. Ja jestem zdecydowanie i aż do przesady team Star Wars, ale będzie trzeba jednak zerknąć: Get a First Look at One of WWE’s Biggest Stars in Star Trek Spin-Off ‘Starfleet Academy’ [Exclusive] COLLIDER.COM Get an exclusive first look at WWE star Rebecca Quin, aka Becky Lynch, as a Starfleet officer in the upcoming Star Trek: Starfleet Academy series.
    • KyRenLo
      Dla nas informacja żadna, ale można wrzucić, że jednak jakaś korzyść dla AAA współpracy (No powiedzmy) z WWE jest: FOX strengthens sports offering in Mexico with addition of Lucha Libre AAA Worldwide in 2026 WWW.WWE.COM The new agreement consolidates FOX as the home of sports in Mexico by adding one of the country’s most iconic and widely followed spectacles. Zakładam, że WWE w jakimś tam stopniu się do tego się przyczyniło.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...