Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE Hell In A Cell 2014 PPV (zapowiedź,spoilery,dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  308
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie oglądałem live a to dlatego że karta jakoś do mnie nie przemawiała , ale musiałem sobie obejrzeć walkę Deana i Setha (może obejrzę jeszcze walkę Ortona z Ceną a resztę gdy będzie na Extreme). Trochę się zdziwiłem gdy rano wszedłem zobaczyć szybko wyniki na wiki i czas tej walki to około 13 minut a Orton z Ceną 25, ale gdy obejrzałem do się dowiedziałem że gong rozbrzmiał dopiero po spocie no to spoko. Ale walka mimo wszystko mi się podobała, a spadnięcie z klatki obydwóch nawet nie ze szczytu, ale nie oczekujmy dużo przy obecnych problemach z rosterem.(Vince zaryzykował). Ale rzeczywiście, ale jeszcze na chwilę pójdę do początku. Świetne wejście Ambrose'a i od razu Dean udowodnia jaki ma charakter. Mercury i Noble też dostali na szczycie klatki a przy Suplexie Noble mógł wpaść do środka. Ambrose był chyba dobrze rozpisany po wstał po Powerbombie w stół i dołożeniu Curba Stumba. Świetny także był powrót Braya, ale jedno mi przeszkadza. Rollins spinował Deana po Rock Bottomie w wersji Wyatta. Wcześniej mimo że był ten Senton z rozbiegu to jednak mogli dać Wyattowi by wykonał Deanowi Sister Abigail jeszcze podczas walki a nie dopiero po niej. Ale Dean idzie teraz na Wyatta i teraz pytanie jaką walkę z ich udziałem dostaniemy na Survivor Series bo na TLC przydałby się jakiś TLC Match. A co dalej z Sethem? Randy face-turnu na na razie nie przeszedł no chyba że wydarzy się to na najbliższej tygodniówce, ale Rollinsa był widział w jakimś 5vs5 Tag Team Elimination Matchu a później możliwy match na TLC z Ortonem oczywiście wygrany.

WWE TOP 5 : Styles, Orton, Rollins, Strowman, Fiend

 

 

Typery Attidute:

I miejsce - Euro 2016

211037455454a7d7ec224dd.jpg

  • Odpowiedzi 44
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Lacio

    4

  • -Raven-

    3

  • DashingNoMore

    3

  • Captain Jerry

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Preshow - MizTV

Było lepiej niż sądziłem. Mimo wspominek o RAW i pochwał dla swojego mentora Sandow świetnie sprawdza się w roli dublera, który naśladuje Miza we wszystkim. Ciekawe czy jak Mizanin się załatwia to ten też naśladuje. W sumie to byłby dobry motyw na segment. :lol:

 

Drugi Preshow - Mark Henry vs Bo Washington

I po, co to było? Henry nie miał żadnych problemów i skończył bardzo szybko. Sądząc po słowach Bo dojdzie zapewne do rewanżu, gdzie "czekoladka" znowu go rozjedzie i tym razem nie będzie już "nie byłem gotowy".

 

Ocena: 2-/5

 

Pierwsza walka - Intercontinental Championship: Dolph Ziggler © vs Cesaro

Cieszyłem się na pomysł z 2-out-of-3 falls match, ponieważ jest to jakieś urozmaicenie dla tego tytułu, a ci dwaj goście potrafią wykręcić dobry spektakl. Dolph mocno rozpisany jako... Dawid... . Zaczynam mieć dość tych jego walk, gdzie przez cały czas odstaje od rywala i wygrywa tylko dzięki jednemu Zig Zagowi z zaskoczenia. Było parę akcji godnych uwagi. Superplex, Super kick czy przerzucenie Dolpha i rzut na kolano przy próbie Zig Zaga. To ostatnie wyszło naprawdę świetnie.

 

Ocena: 2+/5

 

Orton i Lesnar o pas? Nie... Cena faworytem.

 

Druga walka - Nikki Bella vs Brie Bella

Nie było tragicznie jak na kobitki. Ciekawił mnie warunek zwycięstwa. Kiedy Stefka stawiała ultimatum Brie bez problemu odchodziła, a teraz woli służyć swojej siostrze niż mieć honor i odejść. :roll:

 

Ocena: 2/5

 

Trzecia walka - Tag Team Championship: The Usos vs Goldust & Stardust ©

Zmiana posiadaczy nie była raczej możliwa. Po serii takich samych pojedynków między tymi drużynami dochodzi do... po prostu kolejnego. Solidna walka, ale niczym się nie wyróżniła.

 

Ocena: 2/5

 

Czwarta walka o tytuł pretendenta nr. 1 do pasa WWE World Heavyweight Championship: Randy Orton vs John Cena

Na początek chciałbym wspomnieć o promo. Nie wiem jak dla innych, ale w moim odczuciu to promo wyróżniało się z pośród innych w WWE. Przedstawienie dwóch, głównych twarzy fedki jak na standardy UFC czy MMA. Szczegół, ale całkiem spoko.

Konfrontacja odwiecznych rywali w środku karty świadczy, że zdecydowali się na Setha i Deana w ME. Prawidłowo. Tym bardziej, że walka była niestety słaba. Nie było momentu, w którym bym się poderwał. Lepsze spoty przewidywalne. Kontra z RKO i rzut na schody, czy uniknięcie Punt kicka i przejście w STF. AA połączone z RKO to rzecz wspomniana w promie. Chyba dopiero drugi raz wykorzystali ten motyw, ale niestety wrażenia też nie zrobiło. Końcówka także. Jak dla mnie zbyt powolnie zrobione.

 

Ocena: 3-/5

 

Ostatni, przyjacielski segment przed walką Showa z Bułgarem. W sumie to jestem ciekaw czy wpłynie to na relacje między nimi jeśli również nasz gigant poniesie klęskę?

 

Piąta walka - US Championship: The Miz vs Sheamus ©

Pojedynek niczym się nie wyróżniał. Dobrze, że urozmaicili końcówkę z Roll-upem i Scull Crashing. Brogue kick też ładnie wyszedł. Sandow wciąż najlepszy z tego wszystkiego. Y.M.C.A. było tak głupie, że się spodobało. :lol:

 

Ocena: 2+/5

 

Szósta walka - Rusev vs Big Show

Rozpisanie walki nie było złe, lecz gorzej z wykonaniem. Powolne akcje wyprowadzane były w lipnej jakości. Zwłaszcza Super kicki w kierunku Show'a. Obecność Marka miała wprowadzić nutkę niepewności i zagrać na nerwach, ale niestety nie wzbudzili u mnie żadnych odczuć. Wynik bez niespodzianki. Bułgar pokonuje większego rywala i wciąż panuje w amerykańskim ringu.

 

Ocena: 2/5

 

Siódma walka - Diva's Championship: AJ © vs Paige

Znowu starcie, które nie wzbudziło emocji. Paige miała przewagę, ale przegrała przez jedną, nieudaną akcję po za ringiem. Wiedziałem, że Fox przyczyni się do porażki. Przyjaźń dobiegła końca, a czy dobiegła końca również rywalizacja między AJ i Angielką? Raczej nie. Z resztą nic innego do zaoferowania laski nie mają.

 

Ocena: 2/5

 

Ósma walka - Dean Ambrose vs Seth Rollins

Tutaj chodziło ponownie o psychologię. Ringowo przez pół walki można było zasnąć. Dean po raz kolejny dał popis. Upadek z klatki nie zrobił na nim wrażenia, podniósł się z noszy, czy sam wjazd na szczyt. Rozczarowany jestem troszkę, bo liczyłem chyba jak wszyscy na bardzo dobre starcie woleli, jednak postawić na co innego. Dostaliśmy krzesła, stoły, kije, ale dzięki czemu wyglądało to lepiej. Końcówka jak dla mnie dobrze zrobiona. Powróciły światełka na trybunach, powtarzające się modły Wyatta (czy ktoś wie w ogóle, co Bray wygadywał i w jakim języku? :D ), dym z sylwetką zjawy dziecka i wyskakujący Bray. To było świetne. Na pewno ma to związek z I coming z proma. Dla mnie wygląda ciekawie. Tylko, co teraz będzie z Rollinsem? Poczeka na swoją okazję inkasacji?

 

Ocena: 3+/5

 

"+"

- bardzo dobra otoczka walki wieczoru z ciekawymi spotami i wtargnięcie Braya

- Sandow dobrze spisuje się w roli dublera

 

"-"

- ogólny poziom gali niestety słaby. Połowę obejrzałem na żywo i na szczęście tą lepszą (boli szczególnie, że nie przyłożyli się bardziej do pojedynku wieczoru, bo niestety usypiał)

 

Podsumowując usypiające PPV. Gdyby nie wydarzenia związane z ostatnią walką to byłoby cienko. Żaden z pojedynków nie wyróżnił się niczym. Szkoda mi tu Zigglera i Cesaro, bo dostali nawet gimmick match. "Żmija" i Jasio także powinni wypaść lepiej.

 

Ocena końcowa: 2/5

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jestem dumny z ME - i bynajmniej nie z poczynań ringowych, choć i te mnie nie zawiodły - Dabju puściło do ME dwóch młodzianów, bez Ceny w tle, ba, w dodatku dali zakończyć show trzeciemu młodemu - temu, za którym się jak najbardziej stęskniłem, Wyattem. Same poczynania ringowe może nie były genialne, ale historia walki nie pozwalała na szaleństwa jak np. w openerze (bntw. dobra walka, mistrz IC zaczyna znaczyć co raz więcej) - kto po upadku z klatki sypie finisherami na prawo i lewo? Nikt szanujący psychologię ringową. Ostatnia scena zbyt gimmickowa, ale z drugiej strony Wyatt nie zbierał heatu, tylko był popowany, więc logicznym jest że zaatakował najbardziej cheerowanego z face'ów. Ambrose vs Wyatt to mikrofonowa miazga na którą każdy ostrzył sobie zęby, kto widział ich poczynania choćby od FCW oraz z mini feudu Tarczy z Rodzinką Wariatów. Co jest niewiarygodne to, to, że Rollins wygrał każdą walkę w feudzie więc co by dużo nie mówić, chłop bardzo mocno dobija się do ME (upper card w tej chwili to najniższa jego pozycja) - na SS powinien żądać walki o pas.

 

Z reszty PPV pamiętam Paige sprzedającą ból i cierpienie w slow motion, Zigglera pokonującego sprytem "bezmózgiego/zbyt pewnego siebie" siłacza, Sandalarza który był zabawny choć głupi, no i Jasia z Ortonem, którzy nie zawiedli w klatce (Ortoś powinien powtórzyć 2010 rok - niech napierdziela RKO na prawo i lewo, nie patrząc się wokół). Szału nie było, ale spędziłem dobrze czas i to jest coś czego Dabju za wyjatkiem NXT nie potrafiło mi zapewnić.


  • Posty:  3 832
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  24.11.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Ponieważ całe PPV mnie nie interesowało, a tylko jedna walka to wokół jej skupi się mój komentarz.

 

Od samego początku walka Deana z Sethem zapowiadała się na niezły bój rodem Street Fight. Ambrose wchodzący do klatki z kendo stickiem na plecach a'la samuraj rozwalił mnie :)) Prosiłem tylko o to, by walka była też na samym szczycie HiaC i się nie zawiodłem. To jak na początku karcił Noble'a i Mercury'ego było piękne.... Niepotrzebnie tutaj znowu wkręcili Kane'a, ale cóż... dla jego musiało się chyba znaleźć jakieś zadanie. Rozczarowała mnie końcówka. Mimo wszystko liczyłem na zwycięstwo Deana, bo dzięki temu jego postać by się trochę podniosła. A tak wciąż ma niezałatwione sprawy z Sethem. Gdy pojawił się Wyatt to najpierw jak było ciemno to pierwsze do głowy wpadło mi: The Boogeyman! Ale nie... czyżby teraz z Bray'a robili drugiego Takera? Deadman miał swoją urnę, a Wyatt będzie miał lampę?

 

Cieszy mnie, że WWE w końcu poszło po rozum do głowy i walka Ceny z Ortonem nie była Main Eventem, aczkolwiek była zaskakująco nisko w karcie. Jasiek jest tym pretendentem, ale co z tego jeżeli Brock wróci w okolicach Royal Rumble?

 

Teraz muszą pociągnąć do Survivor Series jakieś feudy na walki drużynowe. Pewnie The Authority vs reszta i drużyny Bellasek. Jednak... co z TLC? Tutaj aż prosi się, by walką wieczoru był pojedynek o walizkę Money in the Bank miedzy Deanem, a Sethem, co kończyłoby ich długi feud.

 

PS Lana i AJ <3 <3 <3


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Mark Henry vs Bo Dallas - O tej "walce" w zasadzie niewiele można powiedzieć. Mark odwdzięcza się za wszystkie upokorzenia, że strony Dallasa i spuszcza mu wpierdol życia w walce, która nie trwała nawet minuty.

 

Dolph Ziggler vs Cesaro - Nie dziwie się, że ta walka była openerem, bo był to idealny pojedynek na rozpoczęcie gali i rozgrzanie publiczności. Plusem w tym przypadku okazuje się innowacyjne rozegranie 2 out of 3...gdy wszyscy spodziewali się zgarnięcia pinu przez Cesaro, show kradnie Ziggler. Może to być zastanawiające jeżeli mówimy o tym pushu dla Cesaro. Pomimo tego, że przegrał, pokazał się z bardzo dobrej strony. Miał inicjatywę, momentami wręcz masakrował Zigglera jednak w tym przypadku "mądrość"

zwyciężyła. Cesaro był niczym olbrzym ze mitycznych opowieści - silny i głupi.

IC title zaczyna coś znaczyć. Oby co każde PPV panowie dawali nam takie pojedynki.

 

Brie Bella vs Nikki Bella - Cieszy mnie to, że nie kombinowali. Pomimo niezdarności, której raczej nie wyeliminujemy z walki pań, dało się to oglądać. Nie kombinowali z wymyślnymi spotami, interwencjami czy innymi dziwnymi zakończeniami. Postawiły na proste akcje i czysty finish. To mi się podobało.

 

Dusty vs Usos - Powiedziałbym, że była to wręcz tygodniówkowa walka. Pracują mocno, pokazują fajne akcje, budują iluzję pojedynku na którym powinno nam zależeć ale czegoś brakuje. W tm przypadku, brakowało emocji i czasu. Budują jakąs tam historię ale gdy okazuje się, że czasu jest zbyt mało, przechodzą momentalnie do finishu, którego nikt nie kupuje, w którym nie ma żadnych emocji. Brakowało tego przyspieszenia i kilku nearfalli.

 

Randy Orton vs John Cena - Kolejna walka, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Obaj nie sa wirtuozami w ringu, to przyzna każdy. Są za to dobrymi workerami, którzy potrafią zrobić solidne starcie. Były emocje a i sami zawodnicy to podkreślali. Byli tak zaangażowani jakby rzeczywiście walczyli o coś ważnego. Blisko pół godzinny pojedynek potrafił przykuć uwagę, nawet mimo braku sił i walki w zwolnionym tempie. Odkopywanie po finisherach - od tego w ich przypadku nie odejdziemy ale jest to też aspekt, który ratuje ich pojedynki. Kozacko wyglądały rewersale - Orton łapie Cenę po shooulder blocku czy też kontra na AA. RKO OUTTA NOWHERE to coś co może być podstawą face turnu Vipera.

 

Sheamus vs The Miz - Walka? Jaka walka? Było to tylko i wyłącznie przeciętne starcie w którym całą robotę (kradnąc przy tym spotlight zawodnikom) robił Mizdow. Jako stunt double sprawdza się znakomicie, zbiera coraz lepsze reakcje i aż prosi się o face turn i feud z Mizem. Cholernie podobało mi się jak pracował tutaj Damien. Gdy Miz dostawał cios, odczuwał to Mizdow. Fajnie to wyglądało.

 

Dean Ambrose vs Seth Rollins - Storyline, storyline i jeszcze raz storyline. Pod względem ringowym bylo ok i tylko tyle. Wszystko jednak było podporządkowane historii ich feudu. Cały czas dostawaliśmy przypomnienia, że to rywalizacja trwająca bardzo długo, w których wmieszanych kilka osób. Noble, Merkury czy Kane psuli odbiór całej walki ale jednocześnie nie można mieć do nikogo pretensji, że pojawili się w tej walce. Ambrose i Rollins sprawiali wrażenie osób, które naprawde się nienawidzą. Wystąpli w me ppv I myślę, że sprostali zadaniu pomimo oczekiwań jakie urosły w ostatnich miesiącach.

Słowo jeszcze o Wyattcie. Mówcie co chcecie ale dla mnie to on zniszczył ten pojedynek. O ile wymieniona wcześniej trójka miała rację bytu, tak nijak nie mogę zrozumieć wejścia Braya. Po pierwsze, nie ma to żadnego sensu, po drugie, jeżeli kończymy feud, to zróbmy to w miarę czysty sposób, po trzecie, burzy to trochę koncepcję hell in a cell matchu. To już nie pierwszy raz gdy klatka, na pozór szczelna, okazuje się kontstrukcją, którą z łatwością można pokonać.

Jednocześnie cieszy mnie fakt, że Wyatt z Ambrosem dostaną swój program.

Edytowane przez Edgar

  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Dolph Ziggler vs Cesaro Ktoś coś wspominał przypadkiem o pushu dla Cesaro albo o zdobyciu pasa IC? Jak widać Vince ma inne zdanie i dał wygrać Ziggerowi prawie jak jakiemuś terminatorowi. Jak myślałem że skoro tak trudno go odliczyć to Cesaro się zepnie i zrobi jakąś kozacką akcję i odliczy Dolpha. No ale po superplexie długo leżeli, a już samo to ile trwały obie walki nie napawało optymizmem jeśli chodzi o fakt ile będzie trwała trzecia albo czy w ogóle do niej dojdzie. Niestety dla Cesaro Ziggler został zabookowany bardzo mocno i po takiej przegranej rewanż mu się raczej nie należy.

 

The Usos vs Goldust & Stardust Zupełnie nie czekałem na tą walkę i omijałem ich feud na tygodniówkach, ale to starcie wyszło im całkiem dobrze, co nie zmienia faktu że im dłużej Usosi niszczyli rywali tym byłem pewniejszy tego że finalnie polegną. No i za przykładem Cesaro im także superplex przyniósł pecha i niedługo po jego wykonaniu to rywale cieszyli się z wygranej. Nie zmienia to faktu że podwójny superplex wyglądał bardzo dobrze, zresztą jak i kilka innych akcji wykonanych przez braci Uso, którzy moim zdaniem uratowali poziom tej walki.

 

John Cena vs Randy Orton Bardzo dobra walka i bardzo dobra decyzja żeby nie dawać jej na koniec, choć jakby się tam znalazła to bym nie narzekał. Bo to było stanowczo jedno z najlepszych starć Ortona z Ceną jakie widziałem. Duża dawka emocji, Randy kilka razy przyjmujący AA, Cena nie raz powalony przy pomocy RKO, do tego stoły i krzesła, naprawdę nie zmarnowali szansy na zrobienie dobrego widowiska w klatce i to starcie było jak najbardziej godne tego żeby dawało zwycięscy prawo walki o główny pas. Tak naprawdę dużym plusem tej walki było to, że Jasiu nie zgrywał terminatora i nie dawało się go w żaden sposób odliczyć, tylko walczyli an równym poziomie i to nawet Orton był bardziej niezniszczalny, bo przyjął podobną ilość AA co Lesnar miesiąc temu i dopiero po rzuceniu na stół nie dał rady się podnieść. Zaskoczyli mnie bardzo pozytywnie.

 

Big Show vs Rusev Nie wierzyłem w to że Show może wygrać, zwłaszcza po tym jak pojawił się Henry żeby go wspierać i kręcił się zbyt blisko ringu trochę go rozpraszając. Nie pozostaje nic innego jak na kolejnym PPV dać walkę Rusev kontra Show i Henry i może wtedy Amerykanie będą mieli szanse na wygraną.

 

Seth Rollins vs Dean Ambrose Mam mieszane uczucia po obejrzeniu tej walki. Z jednej strony były bardzo mocne spoty, ale z drugiej były mocne przestoje i finalnie chyba lepiej obejrzeć skrót tej walki niż całość. Oczywiście upadek na stoły komentatorskie zrobił na mnie ogromne wrażenie, tak jak i kilka innych momentów, ale kończenie gali Wyattem to nie był szczyt moich marzeń. I teraz co, dołączy do Authority? Bo po takim zakończeniu Dean z Sethem powinni mieć kolejną walkę żeby w końcu ktoś mógł wygrać czysto, albo żeby Dean mógł coś w końcu wygrać w tym feudzie na galach PPV. Mimo wszystko obie walki HIANC były bardzo dobre i cieszy mnie że WWE nie zmarnowało potencjału tej gali.

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Bo Dallas vs Mark Henry – Pokazali Dallasowi, jak bardzo wierzą w jego postać. Tygodniówkowy squash. Bolieve...

 

Dolph Ziggler vs Cesaro – Takie walki mogą przywrócić chwałę temu tytułowi – jeśli będzie się to wiązało z pushem dla mistrza rzecz jasna. Kto przypomniał sobie trzecią WrestleManie, gdy Dolph z Claudio tak wymieniali się near-fallami? Niektóre z nich byly wiarygodne, inne mniej, ale emocji im odmówić nie można. Wkręcili mnie – fajna końcówka, genialny pokaz siły przy superplexie

 

Nikki Bella vs Brie Bella – Może i nie emocjonowałem się historią, ale doceniam ringową widowiskowość, której jest jak na lekarstwo u kobiet w WWE. Z kim zrobić dobrą walkę, jak nie z siostrą. Zwycięstwo Nikki przewidywalne – mimo jej przewagi na tygodniówkach. Dręczenie heela na pozycji asystentki nie miałoby sensu. To musi być face, który finalnie weźmie rewanż za te 30dni.

 

Usos vs Gold & Stardust – Może to zmęczenie materiału, ale ich poprzednie pojedynki były o wiele lepsze. Najwyższy czas postawić w roli pretendentów kogoś innego – powiew świeżości wskazany. Ta czwórka już pokazała swoje maksimum. Tutaj się trochę wynudziłem.

 

Randy Orton vs John Cena – Pierwsza reakcja? Ambrose z Rollinsem w walce wieczoru! Co do walki – na zapleczu WWE są pewnie zachwyceni. Mnie osobiście raził booking, który zakładał totalną dominację Ortona. Mądry fan odliczał minuty do odrodzenia się Jasia. Na szczęście gdy to nadeszło, nie zawijali się do domu, a zaserwowali kilka ciekawszych momentów, jak chociażby kontra AA.

 

The Miz vs Sheamus – Mizdow to przekleństwo Miza. Nikt nie zwraca na głównego aktora uwagi, kiedy dubler tak komicznie go naśladuje. Pojedynek mógłby śmiało się odbyć na tygodniówce. Oby Sheamus doczekał się Ruseva – to najlepsze dla biznesu.

 

Big Show vs Rusev – Bez szaleństw. Rusev trochę w roli „underdoga” – tj. tego mniejszego. Nie do twarzy mu z tym, jednak kiedyś musiał się wypromować na gigancie. Tego kopniaka ma fajnego, ale niekiedy mam wrażenie, że tylko jego i Lane.

 

AJ Lee vs Paige – Lepiej mi się oglądało siostrzyczki :shock: Kolejne zmęczenie materiału? Tu juz nie ma historii do wałkowania. Lubię obie dziewczyny, ale nie mogą wiecznie się obijać o to samo.

 

Dean Ambrose vs Seth Rollins – Genialne wejście Deana. Okrutnie mnie nakręciło na tę walkę. Tak powinno się wchodzić na wojnę! Bo to była wojna, do której WWE będzie wracalo w przyszłości, reklamując ten gimmick match. Mam wrażenie, że pierwszy spot, kiedy obaj przelecieli przez stoły, usatysfakcjonował ludzi. Obaj są mądrzy. Wiedzieli, że nie muszą się silić na typową, wrestlingową walkę. Tutaj mają polecieć spotami. Krzesła mają pękać, stoły się łamać, a ludzie posikają się ze szczęścia. Nie wiem ile moczu pociekło po nogawkach, u mnie obyło się bez, ale zadowolony byłem, emocje Deana czułem. Szopka z Wyattem trochę popsuła widowisko. Kolejny raz coś dziwnego wyczynia w klatce. Albo „straszne” dziecko, albo jakieś świecące gówienka. Nie taką rewolucję Braya chciałem widzieć. To nie jest żadne zapowiadane novum, to jest same old shit.

 

Top 3:

Dolph Ziggler vs Cesaro

Dean Ambrose vs Seth Rollins – choc to nie oni są winni…

Randy Orton vs John Cena

 

Edit: Jestem zaskoczony bardzo negatywną reakcją na to PPV. Ja bawiłem się przyzwoicie

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Też nie rozkminiam tego ogólnego zawiedzenia tym PPV. Według mnie na tak bezbarwną podbudowę ta gala wypadła na prawdę dobrze. Kilka faktów:

- Opener na prawdę dał radę, ok to nie walka roku, ale obaj pokazali kawał dobrego wrestlingu i tak powinny wyglądać walki o ten pas. ZIggler jest mega kupowany przez publikę, ale czy WWE da mu drugą szansę na coś więcej...ciężko powiedzieć. Co do Antka to jak zwykle miażdży w ringu mam nadzieję, że w końcu coś mu wymyślą (FACE TURN DO CHOLERY!!!)

- Odziwo Bellaski dały radę nie zanudziły mnie na śmierć...zważając, że feud Aj vs Paige się wypalił to przydałoby się przerzucić pas na Siostry

- Cholernie podobał mi się booking Ruseva. Nie grał cipo heela tylko poszedł na żywioł, a na końcu jak sprzedał kopniaki po kolei Henremu i Showowi to było meega. Szkoda, że to wszystko zmierza w stronę Jaśka i wielkiego wpierdzielu dla Ruska. Oczywiście im później tym lepiej teraz najlepiej Sheamus i pas US

- Pierwszy HiaC na prawdę dał radę, mimo że mało emocji to kilka spotów zaserwowali, a ja na prawdę markowałem przy tych RKO, jak nie lubie Ortona tak finisher opanował do perfekcji. Dla mnie teraz Orton powinien jobbnąć Rollinsowi, pójść na przerwę i wrócić np jako face

- Sam ME bardzo dobry chociaż dupy nie urwali tak jak to większość zapowiadała. Naciągany ten "mega spot", ale jako sprzedanie nienawiści i że miała to być wojna to plus. Co do powrotu Braya mieszane uczucia cholerne mam...z jednej srony tak perspektywiczny zawodnik wręcz prosi się o to aby coś z nim zrobić, ale czy feud z Deanem teraz to dobra opcja...bo kto tutaj nie wygra to równie utalentowany rywal dużo straci...Oni obaj są po dotkliwych porażkach feudowych, a nie nastawiam się na wielkie proma...wolę się mile zaskoczyć niż zawieść (patrz feud Braya z Y2J'em)


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Szału nie było, ale spędziłem dobrze czas i to jest coś czego Dabju za wyjatkiem NXT nie potrafiło mi zapewnić.

 

To chyba najtrafniejsze podsumowanie całego ppv. Ja z jednej strony spodziewałem się ciut więcej (dzięki czemu obejrzałem ppv live, chyba pierwszy raz od WM-ki), z drugiej jednak nie mogę powiedzieć, że się jakoś specjalnie nudziłem: niezły opener (Cesaro to jobber, ale właściciela pasa IC dobrze wypromował), zaskakująco dobrze rozpisany mecz Ruseva, solidna porcja komedii w wykonaniu naszego wrestlera miesiąca... no i main event przyszłości, z trzema kolesiami mającymi predyspozycje do rządzenia fedką przez następną dekadę. I jasne, można narzekać: że starcie Tarczowników mogło być lepsze (spoty tego typu wolę raczej pod koniec walki) oraz że zakończenie(?) ich feudu jest ciut z dupy. Ale po co? WWE jeszcze nie raz nas zawiedzie, cieszmy się, że tym razem dało nam solidny show.

 

PS: wiedz, że coś się dzieje, gdy siostry Bella dają ciekawszą walkę od AJ i Paige. Choć w sumie patrząc na poczynania tej drugiej... 8-)

#FireSpears

Mistrz Świata w Typerze Mistrzostw Świata a.d. 2018

#FireSpears

Zapomniane Ikony Wrestlingu, odcinek #6 - styczeń 2020.

#FireSpears

10322574215b75ed600e0af.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Dolph Ziggler © vs Cesaro

Było bardzo solidnie, ale nie tak, jakbym się tego spodziewał. Lubię pooglądać trochę takiego prawdziwego wrestlingu, jakiego panowie zaprezentowali na początku walki, było też kilka fajnych kombinacji i kontr, kilka realistycznych near-falli, szkoda, że walka zakończyła się już po drugim pinie, czuję lekki niedosyt z tego powodu, pamiętamy przecież jak w końcówce rozkręcił się ostatni 2 out of 3 między Usami a Rodzinką.

 

Brie vs Nikki Bella

Że też to wyszlo całkiem zjadliwie...były momenty totalnej zamuły, emocji tyle, co przy zawiązywaniu sznurowadeł, ale ogólnie dało się to obejrzeć, jednak między siostrzyczkami jest jakaś tam ringowa chemia :D

 

Gold & Stardust © vs The Usos

Najmniej interesująca walka gali, typowy Smackdownowy zapychacz, co potwierdził również poziom widowiska, nie było tam chyba nic godnego zapamiętania, może poza ciekawymi interwencjami i robieniu "kocioła" w końcówce.

 

John Cena vs Randy Orton

Mi tam się to podobało :) Nawet w początkowej fazie pojedynku działo się kilka ciekawych rzeczy, pierwszym, który mocno nakręcil mnie na resztę walki, był ten Shoulder Block skontrowany na RKO, którego na prawdę się nie spodziewałem, potem zawodnicy zaczęli sypać finisherami i do końca nie wiedziałem jak to wszystko się skończy, co jest kolejnym plusem starcia, po cichu liczyłem na win Ortona - może innym razem, teraz trzeba się cieszyć, że Janusz dostanie kolejny oklep :D

 

Sheamus vs The Miz

Walka była mocno przeciętna, ale otoczka, jaką robi Sandow sprawia, że człowiekowi pojawia się banan na twarzy, a zamiast interesować się poczynaniami ringowymi, patrzymy na to jak Damien przegrywa walkę z cieniem :D Komedia po walce może i była głupawa, ale jeszcze bardziej wywindowała Intelektualistę, który staje się pupilkiem publiczności i tylko czekam, aż kiedyś sprzeda Mizowi SCF.

 

Big Show vs Rusev

Brawo za booking - Bułgar rozprawił się poniekąd z dwoma gigantami, czysta wygrana przez poddanie z Showem promuje Aleksandra jeszcze bardziej, czekam na najbliższe tygodniówki, ale raczej nie powinno być niespodzianki i Rusev za swój kolejny cel obierze US title. Sama walka oczywiście dupy urwać nie miała prawa, choć panowie robili co mogli :)

 

AJ © vs Paige

:( :( - tu chyba kończymy batalię tych dwóch Div, ostatnia walka była znacznie mniej interesująca od poprzedniego triple threatu, liczyłem na większy udział w walce Alicii, miałem też rzecz jasna nadzieję, że obie przekręcą po raz 23-ci Lee z pasa, skończyło się na bitchslapie - i bardzo dobrze, teraz Paige i Foksi poszarpią się ze 2-3 tygodniówki, po czym nastąpi koniec tej bezsensownej koalicji, ciekaw jestem natomiast, co bookerzy wymyślą dla mistrzyni (na myśl przyszedł mi scenariusz, gdzie Nikki nakazuje Brie wygrać dla niej pas :D)

 

Ambrose va Rollins

Trochę szkoda mi tych minut poświęconych na obijanie Deana na szczycie klatki i całą szopkę z noszami, bo właściwy pojedynek był taki, jakiego się spodziewałem - było sporo stiffowych akcji, emocjonujące wymiany, Ambrose świetnie poprowadził sporą część walki, zakończenie? Na pewno zaskakujące, nie powiem, że nie jestem ciekaw, jak potoczy się program dwóch najbardziej interesujących obecnie postaci, nie spodziewam się, że Lunatic Fringe zostanie ukrzyżowany, ale segmenty mogą miażdzyć, zobaczymy, co przyniesie dzisiejsze RAW.

 

Bawiłem się średnio, mimo takiej a nie innej karty dałoby się to rozpisać lepiej, było kilka ciekawych momentów...nigdy nie wiem, co napisać w zakończeniu :D 5,5/10

 

Ambrose vs Rollins

Cena vs Orton

Ziggler vs Cesaro

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  368
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

I jasne, można narzekać: że starcie Tarczowników mogło być lepsze (spoty tego typu wolę raczej pod koniec walki) oraz że zakończenie(?) ich feudu jest ciut z dupy. Ale po co? WWE jeszcze nie raz nas zawiedzie, cieszmy się, że tym razem dało nam solidny show.

Otóż to - spoty na koniec. Najpierw ass whippin' of a lifetime, potem spoty. Nigdy na odwrót, bo robi się z tego coś na wzór walki dwóch pensjonariuszy. Feud się nie skoczył, jeszcze dużo czasu zanim to nastąpi. Może nawet aż do WMki.

Śmieszy mnie, że rok temu była podobna akcja. Danielek "zakończył" feud z Ortonem w main evencie HiaC po interwencji z "zewnątrz" HBK, po czym rzucono go Wyattowi z którym przegrał. Tutaj znowu puszczają ulubieńca publiczności na Braya z którym przegra (więcej niż pewne) tuż po HiaC, i też przegrywa po interwencji "z zewnątrz". Różnica? Bryan skończył z wygraną w ME WMki, Ambrose dostanie co najwyżej środek karty z Rollinsem.

 

Booking Cesaro wywołuje u mnie tą minę: :neutral: Fajnie że Ziggler terminatorzy, tylko szkoda że na midcardzie się to dla niego skończy. Zbyt wielki tłok w kolejce do ME żeby się załapał i nie zaliczył dołowania po drodze.

Walka Bellasek była znakomita. Podczas niej udało mi się iść napić się coli, wpaść do kibla, umyć ręce, i wziąć coś na zagrychę, po czym na spokojnie wrócić do pokoju oglądać trzecią walkę doskonale wiedząc jak skończyła się tamta. Doskonały czasoumilacz.

 

Dustów i Usosów ja już oglądać nie chcę. To znaczy Usosów chcę, ale nie z Dustami. Dustów nie chcę widzieć bo ich gimmick w połączeniu ze światłem reflektorów ma taki sam sens jak płaszcz przeciwdeszczowy do bikini. Zgaście im światła jak Wariatowi, poodpalajcie na suficie złote gwiazdki i wtedy będą miszowie z gimmickiem, jak na razie są tylko faceci z farbą na ryju. O poziomie wrestlingu nie ma co gadać, można pominąć. Dusty to nie kandydaci na dream match.

 

Jak powiedzieli że czas na klatkę to było tylko takie "ku*wa, wy zawsze musicie wszystko spieprzyć", a kiedy zaczęło się gadanie o pretendentach mój wyraz twarzy zmienił się w :shock: . Jasiek w środku karty? Wygląda to podejrzanie. Widać chcą jak najgłębiej zakopać fakt że ten mecz się odbył żeby marki nie zaczęły się zastanawiać "ej no chwila, kiedy cena wygra z lesnarem, dostał shota!". RKO outta nowhere w trakcie AA było na plus, reszta taka jakaś nijaka. Ogólnie fajny mecz do obejrzenia, zwłaszcza jak na tą dwójkę, ale dupy nie urwało.

 

Następnie należało uzupełnić niedobór coli w organizmie.

 

A Rusek znowu wygrywa. Ziew. Zdziwił mnie tylko brak turnu Marka, na cholerę on tam poszedł? Jedyne co sprawiła jego obecność to to, że Big Show wyszedł na ciotę która przegra nawet mając sekundanta i potrzebuje wsparcia po porażce z głowę niższym beczkę piwa lżejszym kurduplem żeby się nie załamać. Rany.

 

Co do ME stronę temu napisałem co myślę, nie chce mi się tego powtarzać. Jedyne co mi się w tym wszystkim podoba to to, że Bray w końcu gra w pojedynkę. Ma zajebisty gimmick, może z tego zrobić nie tylko weird ale i creepy rzeczy i wygląda poważniej. Sorry, ale dla mnie chodzący frajer w masce owcy i brodaty przydupas wyglądali groteskowo. Tak jakby Makbetowi w momencie morderstwa dać dwóch studentów do towarzystwa. Lampionik był genialny, ale było to najbardziej oczekiwane z nieoczekiwanych wyjście. Kiedy zgasły światła pomyślałem "o, dawno Wyatta nie było" i tak oto chwilę później się pojawił. Na minus z efektów wizualnych chyba tylko to, że ewidentnie było widać jak Bray wskakiwał do ringu. Gdyby to jakoś zakamuflowali, że wyłania się z tego dymu po duchu byłby to absolutny majstersztyk i pure genius, tak wyszło takie zwykłe budżetowe rozwiązanie.

I jedna rzecz która mi się rzuciła w oczy: Rotunda schudł. Może mu nie zmienili rozmiaru ciuchów, ale widać, że spodnie na nim teraz trochę wiszą. I nie powiem, dodaje mu to okropnie powagi, bo jak na standardy wrestlera grubas w jego gimmicku wyglądał komicznie. Teraz mu ta waga pasuje. Oby nikt genialny na zapleczu nie wymyślił, że Bray będzie się teraz kłócił z Ambrosem przy reflektorach i łaził jako przydupas tryplaka. Jeśli chcą wyciągnąć 100% z jego gimmicku, nie włączać mu świateł. Telefony na trybunach przez 10 minut, plus Dean chodzący z latarką czy lampionem byłyby tak epickie, że zapłaciłbym żeby to zobaczyć. Wykorzystać najbardziej klimatycznego człowieka w dablju i dać mu równie klimatyczną otoczkę i będzie mega.

Tak, lubię Braya i jego gimmick.


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Preshow - takie sobie Mizdow TV + Henry nagle z łatwością miażdży Dallasa - szkoda, że dopiero teraz.

 

-Ziggler vs Cesaro- Opener ma rozgrzewać publikę - czy był lepszy wybór? Super pokaz skillsów obu panów. Choć wynik średnio napawa optymizmem. Co daje Dolphowi 2:0 z kimś, kto notorycznie przegrywa? O tym, jaki Szwajcar się zrobił słaby w ostatnim czasie, nawet nie chce mi się pisać...

 

-Bella vs Bella- Powiem szczerze, podobało mi się :D Przeszły moje najśmielsze oczekiwania - ja chciałem tylko, bym nie żałował, że nie przewijam walk na PPV. A to były stany średnie!

 

-Star/Goldust vs Usos- Opisywałem galę z pamięci. To jedyne starcie, o którym zapomniałem. Może nie było tragiczne, ale potrzebne też nie.

 

-Cena vs Orton- Dziwnie niskie miejsce w karcie, ale poza nazwiskami nic nie zasługiwało na więcej. No dobra, te parę RKO outta nowhere to były majstersztyki, przyznaję. Ale całości nie ratują. Cena znów na Lesnara, jej.

 

-Sheamus vs Miz- Mizdow's Awesome, clap, clap, clapclapclap. Tyle mogę o tym napisać.

 

-Rusev vs Show- Znowu nudy... Gigant odpłynął niczym jego koleżka jakiś czas temu. Pora na walkę Ruska o US Title - może wtedy się zainteresuję.

-AJ Lee vs Paige- Druga dobra walka kobiet na jednym PPV :shock: Świat się wali. Mógłbym się czepiać, że Paige coś za łatwo się poddała, ale po co. Mamy święto.

 

-Rollins vs Ambrose- Cholera, Dean zrobił lepsze show podczas trwania entrance'a, niż Cena i Orton przez całą swoją walkę. Panowie spodziewanie skradli show i na ten moment to mój MOTY. Bo nie chodzi wyłącznie o akrobacje w ringu - to nie było zwykłe starcie, a wojna oparta na storyline'ie, który trwa już dosyć długo. Napieprzanie się przedmiotami, parę mocnych spotów, nawiązania do dawnych akcji jak głowa w "betonie" czy sam moment rozpadu Tarczowników. No i ta końcówka... Mógłbym narzekać, ale to nikomu niczego nie ujmuje, Seth nadal jest chronionym pupilkiem Authority powoli walącym do ME, a Ambrose też nie spadnie w hierarchii i będzie miał na głowie powracającego Braya. Feud dwóch psycholi. Tu nie ma słabych punktów.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Druga dobra walka kobiet na jednym PPV :shock:

 

Przypomnij sobie poprzednie gale PPV - na każdej były dwie walki Div ;)

 

A co do gali:

 

Podobało mi się MizTV, a może raczej MizdowTV ;) Generalnie bardzo podoba mi się aktualna postać Sandowa. Może i jest typowo jobberska i komediowa, ale facet świetnie odgrywa swoją rolę, a ja w pełni go kupuję.

 

O Squashu Henrego na Bo nie ma co nawet pisać.

 

Ziggler vs Cesaro:

Nie chcę powiedzieć, że walka ta była słaba, bo przy takim składzie nie mogła taka być. Problem w tym, że oczekiwałem więcej. Wkurzyło mnie też - i zawsze wkurza - że mecz zakończył się 2-0, a nie 2-1. Zawsze to większe emocje. Ziggler wyszedł tu na mega kozaka, bo odkopywał praktycznie po wszystkim. To też słabo świadczy o Cesaro. WWE wyraźnie przegapiło jego momentum, gdzie po rozpadzie Real Americans zamiast dać mu face turn dali Heymana, który okazał się wielkim niewypałem. Miejmy tylko nadzieję, że czas Cesaro jeszcze nadejdzie.

 

Obu walk kobiet nie oglądałem, bo po prostu troszkę męczą mnie już te historie i walki. Zmęczenie materiału...

 

... tak jak w walce o pasy Tag Team. Tutaj już nic nowego nie dostaniemy, dlatego prosimy o nowych pretendentów.

 

Cena vs Orton:

Walkę ratowały momenty i niestety tylko one, bo generalnie pojedynek był nudny - zwłaszcza gdy dominował Orton. Człowiek wręcz czekał kiedy Cena odżyje. Na szczęście koniec walki był o wiele bardziej emocjonujący. Sporo near falli i jednak niepewność co do zwycięzcy. Dupy jednak mi ta walka nie urwała, a jedyną wartą zapamiętania rzeczą są świetne RKO Ortona.

 

Sheamus vs Miz:

Bardziej komedia niż walka, choć bywały momenty, że wierzyłem w wygraną Miza. Gwiazdą tej walki był jednak Sandow - co zresztą potwierdziła publika.

 

Rusev vs Big Show:

Rusev jest bardzo mocarnie bookowany. Nie jest typowym cipo heelem, a wiemy jak to bywało z innymi złymi w walkach przeciwko Showowi.

Spodziewałem się też heel turnu Marka Henrego. Widząc go wchodzącego na ring byłem wręcz pewny, że do tego dojdzie. A tu proszę.

 

Ambrose vs Rollins:

Walka na którą (jak chyba każdy) czekałem najbardziej. Dean robi wejście jak na prawdziwego psychola przystało. Jednak dopiero wejście Rollinsa na szczyt potwierdziło moje przewidywania - będzie jakiś chory spot.

No i był, tylko czy był aż tak chory? Myślę, że idealny na erę PG. Nie będę jednak narzekać na niego - doceniam, że w ogóle do tego doszło, bo po plotkach, że federacja boi się kontuzji bałem się, że w ogóle do niczego nie dojdzie.

Walka przeniosła się do ringu, choć tak naprawdę dopiero wtedy oficjalnie się rozpoczęła. Mam co do niej jednak mieszane uczucia. Bardzo podobne do openera. Było dobrze, ale chciałem i liczyłem na więcej.

Powrót Braya Wyatta bardzo fajny i bardzo klimatyczny. Przyznam, że strasznie jaram się tym feudem. Dwóch psycholi, dwie nowe gwiazdy. Kurde, to się nie może nie udać. Modlę się, żeby WWE tego nie zjebało, bo to może być feud roku.

 

Generalnie jestem zawiedziony tą galą. Choć znam powód tego stanu rzeczy. Wszystko przed moje oczekiwania wobec pierwszej i ostatniej walki tej gali. To były pojedynki na które czekałem najbardziej i od których oczekiwałem najwięcej. Wychodzi na to, że trochę za dużo.

Cieszę się natomiast z tego, że galę kończymy z 3 nowymi gwiazdami. Szkoda tylko, że Vince jest ślepy i zamiast w pełni inwestować w swoje nabytki woli sprowadzać stare gwiazdy, albo podnosić ratingi Hoganem gadającym o niczym :roll:


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Druga dobra walka kobiet na jednym PPV :shock:

 

Przypomnij sobie poprzednie gale PPV - na każdej były dwie walki Div ;)

Na Night of Champions też? :P I nacisk jest na słowo "dobre".

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Ziggler vs. Cesaro - niezła walka i tylko niezła. Pomimo tego, że fani na hali spuszczali się z wrażenia, dla mnie zabrakło tu po prostu szybkości, bo pomimo, że akcje były efektowne - wyglądały jak robione na jakimś pokazie, na pół gwizdka. Niestety, kiedy spotykają się dwa takie talenty, to mam trochę większe wymagania i ta walka spełniła je tylko częściowo.

Szkoda, że zabookowali Zygę na 2:0, bo choć uwielbiam Adolpha, to takie pojechanie bez mydła, zrobiło z Czarka trochę wała, którym Zyga wytarł sobie po prostu buty.

 

2. Bellaski - takie było to ciekawe, że ludzie dopingowali... JBL'a :D A tak na serio, to faktycznie dupy to nie urwało, a cycki nie latały, ale szczerze mówiąc spodziewałem się po tych dwóch drewienkach większego gówna (po parów piwkach dało się to strawić).

Brie skaleczyła YES-Lock tak, że Dragon nie powinien jej na chatę wpuścić :D A z Nikki taka aktorka (jej gra twarzą i oddawanie emocji to kiepski żart), że nie ma najmniejszych szans wiarygodnie udawać orgazmów przy Jaśku.

 

3. Usos vs. Dust-y - powiem szczerze, że ich walka z poprzedniego PPV bardziej mi się podobała. Tutaj było po prostu przyzwoicie (bo pomiędzy tymi teamami jest chemia ringowa), ale nie tak dobrze jak mogłoby być. Zabrakło tego "czegoś", bym nie zapomniał o tym starciu, po obejrzeniu kolejnego pojedynku na tym PPV.

Po raz kolejny ringowo bardziej przekonuje mnie stary, dobry Goldust, niż Cody (niestety, ten głupawy - choć świetnie odgrywany - gimmick, mocno go ogranicza).

 

4. Cena vs. Orton - to cud, że wrzucili to tak nisko na karcie (a więc jednak main event będzie ten co należy. Alleluja!). Jak na HIAC to mnie ta walka nie ujęła. Miała oczywiście swoje momenty, ale jako ogół - tonęła w oparach przeciętności i ringowego zamulactwa. No ale cóż, jaka stypulacja (zwycięzca ma prawo jobnąć Lesnarowi), taka i walka. Jaśka musieli podbudować przed ostatnim rozdziałem sagi Lesnarem, a więc Randal był tu bez szans.

Niczym tu nie zaskoczyli (liczyłem, że dadzą Jachowi odbić po Punt Kicku, żeby poszedł przekaz dla Brocka, ale pewnie Randolf by się popłakał Vince'owi w rękaw).

 

5. Miz vs. Sheamus - słaba, pozbawiona dramaturgii walka, która nie porwała mnie w żadnej materii. Blade niemal niezagrożony w żadnym momencie (jeden wiarygodny near fall na całą walkę) i do tego ta tania szopka po zakończeniu (nie ma nic bardziej żenującego niż Sheamus-Dowcipas). Takie sztynksy to powinni upychać na tygodniówkach, a nie zasmradzać nimi PPV's.

 

6. Show vs. Rusev - dobre to to być nie mogło nawet na papierze, ale świetnie podpromowało Bułgarskiego Ruska, który przyjął od Showa na prawdę ciężkie działa i potrafił mimo to często go dominować w walce, a na koniec rozpykał go i Henryka w doublepacku (szczerze mówią, to myślałem, że Enrique odwróci się od kamrata).

Rusev jak na takiego klocka jest całkiem szybki i efektowny w ringu. Szkoda, że niemal bankowo skończy jako "odbudowa" dla Jaśka, po kolejnym jobie na rzecz Lesnara.

A Lana to powinna sobie mniejsze szpilki sprawić, bo te ledwo jej się utrzymywały na stópkach (scheda po starszej siostrze? :D )

 

7. Divas Championship - do obejrzenia i zapomnienia. Pchełka dość gładko broni tytułu i... w sumie tyle. Paige coraz lepiej się ogląda jako postać, ale jak dali im tych minut w ringu jak na lekarstwo, to i gówno z tego wyjść musiało.

 

8. Rollins vs. Ambrose - gros osób będzie sie pewnie zachwycało, ale dla mnie było to słabe, jak na walkę mająca być zwieńczeniem tak solidnego feudu. Dostaliśmy świetny festiwal bumpów i... niewiele więcej, bo tempo było fatalnie wolne i wszystko niemal toczyło się od bumpu do bumpu, przedzielonego niewielką dawką brawlu.

Poza tym - Ambroży, by nie stracić wartości marketingowej (w oczach marków), powinien w końcu wygrać z Rollinsem, a tutaj znowu go ujebali i wychodzi na to, że kolo przegrywa każdą ważną walką (a dla marków "wygrywanie" jest baardzo ważne).

Feud Deana z Wyattem może być bardzo ciekawy, ale któryś z nich będzie musiał jobnąć, a w tym momencie każdemu z nich potrzebne są wygrane, dla odbudowania.

 

Reasumując - niemal każda z walk miała niby coś do zaoferowania (nie był to syf kompletny), a tak na prawdę po całym PPV - niewiele z tych starć pozostało mi w pamięci (może i dobrze :D ). Rozczarował main event, z którego zrobili festiwal bumpów, kiedy to bumpy powinny byc tylko dodatkiem do walki, którą ta dwójka potrafiłaby wykręcic bardzo dobrą. Moja ocena: 2,5/6

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
    • Bastian
      Walka będzie 5 na 5. Breakker, Reed, Lesnar, Logan, McIntyre kontra Punk, Rhodes, Reigns, Jimmy i Jey   Wydaje mi się, że to był celowy zabieg. Nie chcieli dać zwycięzcy brawlu, żeby nie ucierpiało ego strony przegranej  Rozstrzygnięcie było dla fanów w OKC. Widziałem filmiki jak face' owie na koniec zostali w ringu z Loganem i oblali go jego napojem Prime.  
    • vieiraa55
      Nieeee, Jason i Abyss to są producentami walk, raczej w CT mają mało do powiedzenia. Patrząc po Unreal to tylko Bobby Roode siedział, ale wydaje mi się że też mało ma do powiedzenia.
    • Giero
      W miniony weekend, w nocy z soboty na niedzielę miała miejsce gala AEW Full Gear 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Główną część show poprzedziło Collision – Saturday Tailgate Brawl: Full Gear. Zobaczyliśmy cztery pojedynki, a jeden nawet był kontynuowany w trakcie rozpoczęcia PPV. – 200.000 Dollar Four Way Tag Team Match: Bang Bang Gang (Austin Gunn & Juice Robinson) pokonali Anthony’ego Bowensa & Maxa Castera, Big Bilal & Bryana Keitha i The Ou
    • Bastian
      OTC otworzył RAW o OKC. Dołączyli Rhodes i Punk. W San Diego to w połączeniu z Lesnarem i Loganem może sprawić, że ego nie wytrzyma w tak ciasnym pomieszczeniu i rozerwie klatkę na strzępy.  Nie sądziłem, że najwięcej komedii w ostatnich miesiącach w WWE dostarczą mi Kairi Sane i Flop Lesnar ze swoimi pękającymi spodniami i wywrotkami na rampie.   Segment z Mysterio juniorem i mini Ceną to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jaką widziałem w tym roku w WWE. WWE chyba chciało tym pok
×
×
  • Dodaj nową pozycję...