Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

TNA Slammiversary XII PPV


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co wymyślą w takim razie dla Roode'a? Bo nie wierzę, że nie wykorzystają tego, że MVP, który storyline'owo Bobbyego zawiesił jest nieobecny (teoretycznie), i nic dla kanadyjczyka nie przygotują. Bobby jest na najlepszej drodze, żeby przy odpowiednim użyciu jego osoby zostać "poster boyem" federacji na długie lata, pominięcie go przy okazji Slammi to zgroza sama w sobie, a nie znalazłem nigdzie żadnego newsa, żeby miał jakąś kontuzję.

Kontuzji żadnej raczej nie ma, po prostu został storylinowo zawieszony. Zgadzam się z tym co piszesz, że Roode mógłby być takim "poster boyem" tylko czy TNA będzie chciało na niego postawić? Jeśli chodzi o samo Slammi to według mnie na 99% zobaczymy Bobby'ego na tej gali. Nie po to robili akcje z przywróceniem go na Slammi, żeby miało go zabraknąć, a jest to jeden z najlepszych i najważniejszych zawodników w TNA.

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals

  • Odpowiedzi 32
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • marcel

    6

  • N!KO

    4

  • Tupak

    4

  • Bastian

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 302
  • Reputacja:   231
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

1. James Storm kontra Mr. Anderson (Single Match)

Konflikt obu panów nie porywa. Pewnie dlatego, że James Storm i Mr. Anderson są elementami drabinki z programami. Poza tym ich feud jest bardzo nudny. Jest heelowy Storm i face' owy Anderson. Przy mikrofonie jakoś mogłoby to wyglądać, jednak na PPV Slammiversary mikrofony odłożą na bok. Mam nadzieję, że lada moment obaj odłożą na bok również storylinową chęć dokopania sobie nawzajem. ,,Kowboj" powinien wygrać. Gala jest w Teksasie, a kolejna porażka na PPV śmiało mogłaby sprowadzić Storma do miana jobbera...

Mój typ: James Storm

 

2. Magnus kontra Willow (Single Match)

Tyle mówi się o brutalności Magnusa, tymczasem na PPV dostaniemy Single Match. Ten program finalnie wygra zapewne Willow, zaś jedyną korzyścią dla Magnusa i Brama będzie formowanie ich jako TT. Szału w ringu nie będzie. Nie zdziwi mnie, jeśli Willow wygra przez dyskwalifikację...

Mój typ: Willow

 

3. Bobby Lashley kontra Samoa Joe (Single Match)

Kontuzja MVP pokrzyżowała szyki nie tylko walce wieczoru, ale i tym pojedynkom. Zyskują one jakąś stawkę, chociaż z walk o niepewnym rozstrzygnięciu, stają się proste do wytypowania. Eric Young nadal będzie promowany jako underdog, zaś ludzie MVP jako ci mocni, jednak nie na tyle, żeby zrobić to, co miał zrobić szef. Zbyt banalny będzie booking tej walki jak na walkę wieczoru jednego z najważniejszych PPV TNA...

Mój typ: Bobby Lashley

 

4. Austin Aries kontra Kenny King (Single Match)

Krótko i zwięźle: liczę na na ponad dziesięć minut w ringu i wysoki poziom, choć obawiam się bookingu z Kenny Kingiem jako tchórzem i Austinem Ariesem jako gnojącym oponenta facem przegrywającym w nieuczciwy sposób...

Mój typ: Kenny King

 

5. The Bro - Mans kontra Von Erich 3G (Tag Team Match)

Debiut trochę podobny do walki EC3 na PPV Bound for Glory, z tą różnicą, że Ethan był jakoś promowany, z kolei o braciach von Erich jako nowym tworze TNA wiemy niewiele. Pachnie mi tu squashem i zwycięskim debiutem. Federacja chce ich sprawdzić. Inaczej nikt nie pchałby Wilków do walki o TNA X Division Championship i dał im szansę kolejnej obrony pasów...

Mój typ: Von Erich 3G

 

6. Ethan Carter III kontra Bully Ray (Texas Death Match)

Szansa na EC3 w roli mistrza świata wagi ciężkiej chyba przepadła, poza tym face' owy Bully Ray raczej nie przegra drugiej walki z rzędu, choć gimmick match zwiększa szansę na kompromisowe rozwiązanie, tj. wygraną kantem Cartera. Nawet jeśli Ethan zacznie spadać w hierarchii, to i tak pewnie poradzi sobie w komediowej roli...

Mój typ: Bully Ray

 

7. Angelina Love © kontra Gail Kim (Single Match o TNA Women' s Knockouts Championship)

Choć bardzo lubię Gail Kim to smuci mnie, że znowu widać ją w mistrzowskim obrazku. Na szczęście wydaje się być tylko przystankiem dla Angeliny Love, która chyba będzie czekać na Taryn Terrell. Klasyk Knockouts na najstarszym PPV TNA. Może być nieźle jak na kobiety...

Mój typ: Angelina Love

 

8. Sanada © kontra Davey Richards kontra Eddie Edwards kontra Manik kontra Tigre Uno kontra Crazzy Steve (Six Way Ladder Match o TNA X Division Championship)

Wypadało dać walkę dywizji X na Slammiversary, jednak jej skład i % szanse na zmianę mistrza pokazują, jak bardzo promowana była. Ma liczyć się tylko i wyłącznie show. Crazzy Steve będzie błaznować, reszta polata (The Wolves pewnie nawet jako Tag Team), a wygraną zgarnie Sanada, choć według mnie pierwszy w miarę wiaygodny pretendent odbierze mu tytuł...

Mój typ: Sanada

 

9. Three Way Steel Cage Match o TNA World Heavyweight Championship

Klatka sprawia, że dobrym nie tyle nie wypada, co zwyczajnie nie mogą pomóc mistrzowi. Coś mi się jednak wydaje, że znowu namiesza powracający Bobby Roode i znowu będą szanse na face turn zakończone tylko na spekulacjach. Co by się jednak nie działo to Eric Young zbliża się do końca mistrzowskiej drogi...

Mój typ: Eric Young

 

Karta Slammiversary prezentuje się mizernie jak na najważniejsze wydarzenie lata w TNA. Chyba tylko jakieś zaskoczenia dodadzą kolorytu tej gali. Oby tylko nie były to niespodzianki w stylu Dixielandu...

70800448856fb97a41e5eb.jpg


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

X-Division Championship Ladder Match

To już chyba stały problem X'ów - za krótko. Przynajmniej w moim odczuciu ponieważ żaden z uczestników nie miał szans się wykazać, taki Crazy Steve przyjął jeden moonsault i reszte pojedynku przeleżał za ringiem. Nie powiem, spoty były fajne i jak już pisałem wcześniej, Ladder Matche to ciężkie do spierdolenia pojedynki ale i tak myślę że nie powinno się ich tak bookować. Jeden odpadł po pierwszym Germanie na drabinę, drugi nawet nie pamiętam czemu a jedynym takim mocarnym bumpem który mógł kogoś wyeliminować był sunset flip na drabinę (obawiałem się że zjebią tego powerboma bo często ta akcja w tych warunkach jest botchowana ale nareszcie wyszła ona poprawnie). Sanada obronił tytuł a po mnie to w sumie spływa. Pojedynek sam w sobie był dobry, głównie dzięki kombinacją Wolvesów których chyba było najwięcej.

 

Speech M.V.Piego do przewinięcia. Nie powiedział nic konkretnego, zabrał czas który można było poświęcić na walki i trwało to za długo. Powtarzanie "tak mi dziękujecie!?" przez pięć minut, M.V.P to jednak nie CM Punk :D.

 

Bobby Lashley vs Samoa Joe

Podobał mi się ten pojedynek. O dziwo bo myślałem że będzie średnio. Lashley wyrobił (dostał nowy theme song, nawet fajny a na pewno lepszy od poprzedniego) a Joe od dawna mi się tak nie podobał w ringu (przerwa posłużyła). Jednak podłożyli Samoańczyka i nie wiem czy powinno mnie to dziwić. Niby przeszkodził Joe sędzia i TNA pewnie to traktuje jako nieczyste zwycięstwo a dla mnie Lashley po prostu poskładał przeciwnika :D. I że tak się spytam... od kiedy Bobby Lashley jest dwukrotnym mistrzem świata? Przespałem coś? Nawet jednego feudu z pasem w tle nie pamiętam. Plama w tym miejscu jest równie czarna co Lashley :smile: .

 

Magnus vs Willow

Niby nie było źle ale Magnus jednak dostał za dużo czasu na ofensywe... god damn it :D! Coś tam z pojedynku zapamiętam, głównie fajny skok Hardasa. Magnus wcale nie taki agresywny, wręcz taki sam jak był wcześniej z tym że ma skórzaną kurtkę a z Brama taki wariat że na Jenice się nie rzuci(a tego oczekiwałem patrząc na to jak wygląda postać Kennetha w TNA). Fajnie jednak że Angol wygrał, jakaś konsekwencja zostaje zachowana a ten Abyss niech zniknie, w tych włosach i masce nawet groźnie nie wygląda, taki zwykły misio.

 

Team 3D w Hall of Fame, fajnie ale segment i tak przewinąłem.

 

Austin Aries vs Kenny King

Obawy stały się rzeczywistością: Kenny King znów moczy :). Chciałem się mylić ale oczywiście mam racje kiedy mieć jej nie chce. Z takim bookingiem stajnia M.V.Piego długo nie pożyje... albo inaczej, push Kennego długo nie pożyje. A zwycięstwo dla Ariesa można też odebrać jako próbę udobruchania go przez federacje. Z tego co mi wiadomo to niegrzeczny się na backu robi.

 

Bracia Von Erich: Nie dało się bardziej bezbarwnie. Przyjechało dwóch wiochmenów z tatusiem i nie zrobiło nic. 6 dekad w tym biznesie? Dzisiejszy występ uświadamia mi dlaczego nigdy o ich linii krwi nie słyszałem.

 

Angelina Love vs Gail Kim

W końcówce tego starcia facepalmy leciały jak z rękawa :D. Znowu story z sędzią? Znowu przyjdzie debiut nowej knockoutki która będzie sędziować walki i przez nią Angelina straci tytuł? :P Szkoda tego co się stało bo to był fajny pojedynek a szopka w miejscu w którym nie powinno jej być zniszczyła mi przyjemność oglądania go.

 

Ethan Carter III vs Bully Ray

Dajcie mi żyletkę, potnę się i zaleje ilością krwi jaka "miała" być w tej walce. Jak zwykle, z dużej chmury mały deszcz i na tarce oraz szkle skończyły się hardcorowe spoty. Odsłaniamy deski? Po co ich użyć. Stoi stół w ringu? Po co go użyć. Chyba tylko TNA tak potrafi, promować pojedynek pod kątem krwi, brutalności i hardcoru po czym dostajemy brak krwi, brak hardcoru i znikomą ilość brutalności. A chanty "bullshit" pięknie podsumowały zakończenie ^^.

 

James Storm vs Mr. Anderson

Oni naprawdę dostali promo :lol: ? Chyba trochę za wysoko TNA postawiło ten pojedynek :D. I cóż, co do samej walki, równie bezbarwna co i feud, rzekłbym wręcz że tygodniówkowa. Nie wiem czy zachowanie Storma w końcówce walki nie było spontaniczne, splunięcie piwem można powiedzieć aż za bardzo heelowe(choć wciąż mniej niż środkowy xD) a i reakcja tych cosiów też niczego sobie,rzucili się na Storma jak paczka psów i musiała wkraczać ochrona. Dobrze że James dał promo na nich na początku bo dzięki niemu to zachowanie przekonało mnie że Storm jest świetnym heelem. Poza tym TNA nie byłoby sobą gdyby nie zrobiło czegoś niezrozumiałego, była to walka o pietruszkę a mimo tego James znów moczy :P.

 

Eric Young vs Bobby Lashley vs Austin Aries

Kolejny zwyczajny pojedynek. Lashley trochę porzucał, EY trochę polatał a Aries... poprzyjmował :D. To w sumie tyle. Smutnie, nie?

 

W skrócie o gali: bardzo słabo, poniżej oczekiwań. Świetna publika niestety nie uratowała tego show. Oczekiwałem lepszego show ringowo i bookingowo (ta druga rzecz zawiodła na całej linii). Nie czekam na Impact, nie interesują mnie storyline'y i myślę że ze wszystkich PPV TNA w tym roku to było najgorsze.


  • Posty:  1 867
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.03.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

I że tak się spytam... od kiedy Bobby Lashley jest dwukrotnym mistrzem świata? Przespałem coś?

ECW Championship pod posiadaniem WWE jest przez wielu traktowane jako mistrzostwo świata (jako kontynuator tradycji ECW World Heavyweight Championship), nawet pomimo tego, że później było mistrzostwem drugiej-i-pół kategorii.


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Davey Richards vs Eddie Edwards vs Sanada vs Tigre Uno vs Manik vs Crazy Steeve – MitB zawitało wcześniej do TNA. Kilka niezłych spotów nie przesłoniło mi oczu. Jasne, zwierzaki fajne, Manik w ofensywie zawsze spoko, ale ogółem to ciężko było odczuwać jakiekolwiek emocje. Ciekaw byłem postawy szalonego klauna, by szybko przekonać się, że gosć nie zrobi ABSOLUTNIE NIC. Najlepszy moment walki, to przypięcie Manika drabiną do narożnika. Ten zamiast sprzedawać uderzenie, ustawił grzecznie drabinę :lol: Parodia wrestlingu!

 

Lashley vs Samoa Joe – Mało widowiskowe, jeszcze mniej kreatywne. Samoańczyk zaprezentował absolutne minimum, Black Lesnar potrafił zaoferować mniej. I tak moglibyśmy licytować, ale wystarczy przenieść się do samej końcówki, gdzie super destroyerowi robi się szkoda sędziego, i zapomina o swoim przeciwniku. Typowo wrestlingowe, ale dla Joe troszkę upokarzające.

 

Magnus vs Willow – Upadek Magnusa przed Willow Splashem, prawie sprawił, że nie chciałem już dalej oglądać Slammi. Chyba chciał się prześcigać w absurdzie z Manikiem. Standardowa walka, podobna do poprzedniej. Szkoda, że zmiana Magnusa objawia się tylko w kamizelce z którą wchodził. Myślę, że nie było trudno sprzedać jakieś szaleństwo, które pozwoliłoby się wkręcić fanom w jego transformacje.

 

Austin Aries vs Kenny King –Mnie nie zawiedli. Może nie miałem aż tak wygórowanych wymagań, ale na tym co zaoferowali bawiłem się dobrze. Jeden i drugi pokazali kilka fajnych akcji, przy których można niektóre babole wybaczyć – żeby ktoś mi nie zarzucał, że tamtym wytykam błędy, a tym nie. Są za dobzi, żeby zrobić jakąś złą walkę.

 

Von Erichs vs BroMans – O Von Erichach można powiedzieć tyle, że lubią dropkicki. Bądź co bądź, cieszę się, że nie podłożyli czysto BroMans, tylko potraktowali to jako sentymentalne pocieszenie tłumu.

 

Angelina Love vs Gail Kim – Kolejne zamieszanie z sędzią. Pewnie lepiej by to wyglądało, gdyby dostały wiecej czasu. To co zaprezentowały wyglądało całkiem spoko.

 

Ethan Carter III vs Bully Ray – Przeciętne. Nie dożyło do całego hype’u. Taki match bez krwi, to trochę jak soft porn. Niby można się przy tym bawić, ale czegoś brak. Więcej ucierpiał ring, niż sami zawodnicy. Końcówkę uznaje za właściwą. Szopka z Dixie tutaj miała rację bytu, a nakręcenie ludzi na Carterową przelatującą przez stół, to najlepsze co mogli zrobić. A sama prezydent powinna przemyśleć takiego bumpa. Pozytywna reakcja gwarantowana.

 

James Storm vs Mr. Anderson –Tempo na plus. Szybki start na plus. Wmieszanie Cowboysow na plus. I nie wiem, jak to ugryźć. Mieli kilka dobrych patentów, ale otoczyli to wszystko sztampą. Zdecydowanie za mało czasu dostali na to wszystko. 10-minut dłużej, a moglibyśmy to traktować jako poważnego kandydata na walkę wieczoru – no... o ile by nas Anderson nie uśpił.

 

Eric Young vs Lashley vs Austin Aries – Przyjemny pojedynek. Fajnie się wymieszały style całej trójki. Ariesa jak zawsze oglądało się bardzo dobrze, Young pokazał kilka szalonych i siłowych akcji, a i Bobby znalazł dla siebie miejsce, jako siła trudna do zatrzymania. „Nie do zatrzymania”, chyba, że jest to klatka, którą leniwie otwierał przy pinie – kolejny kompromitujący moment jakiejś jednostki.

 

Top 3

1. Eric Young vs Lashley vs Austin Aries

2. Austin Aries vs Kenny King

3. X-Division Title

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. X-Division - świetny spot-fest, który jako opener oglądało się wyśmienicie i każdy z zawodników miał tam swoje momenty. Były spoty, były bumpy, były akcje podwyższonego ryzyka - czyli wszystko to, za co lubimy Lader Matche. Żeby nie było tak słodko - fatalnie kulał timing. Crazy Steeve czekał na szczycie drabiny żeby zostać zrzuconym, tak długo, że zdążyłby w tym czasie wypolerować wiszący pas do połysku. Takich kwiatków było jeszcze kilka. Poza tym - totalnie zjebali zakończenie. Sanada sobie włazi na drabinę, Edek ma go jak na widelcu (zero problemu by zrzucić typa), ten go lekko odpycha piętą i tak po prostu ściąga pas... Kurwa, aż przecierałem oczy ze zdziwienia, na zasadzie: "to... już?"

Mimo tego (oraz sporej ilości botchy), walka mi się i tak podobała i jak na starter, potrafiła człowieka podkręcić.

 

2. Lashley vs. Joe - Bobik mocno przyrdzewiał od czasu McMahonlandii, bo kiedy prowadził starcie (czyli przez większość walki) - ledwo dawało się to oglądać. Ogólnie wyszedł z tego solidny... sleeper, bo Joe większość czasu ograniczał się do bycia workiem treningowym dla Człowieka O Twarzy Gumisia, który jeszcze na dokładkę wygrał (już oczami wyobraźni widzę ten main event, gdzie ultra underdog Young - dokonuje niemożliwego i broni tytułu w walce z Lashley'em i Kingiem).

 

3. Magnus vs. Willow - ogólnie nic specjalnego. Fajnie pokazali agresywną stronę Angola i nic więcej. Niepotrzebne zamieszanie robił Abyss, kradnąc chłopakom spotlight. Cieszy czysta wygrana heela, ale samej walki zbyt długo w pamięci przechowywał nie będę.

Tak na marginesie, dochodzę do wniosku, że Willow to idealny gimmick dla Hardasa. Jakkolwiek by się nie naćpał i jakiejkolwiek maniany nie odpierdolił, to większość i tak to łyknie jako część jego gimmicku :twisted:

 

4. HoF - ogólnie miałem wywalone na to kogo mają zamiar nominować do HoF (skoro nie będzie to ani AJ ani też Jarrett), ale reakcja fanów w Dallas na Team 3D była po prostu wyjebana w kosmos i choćby dla tego, warto to było zobaczyć (i usłyszeć).

 

5. Aries vs. King - solidne starcie, gdzie każdy z zawodników miał swoje momenty, ale przyznam szczerze, że po tak utalentowanej dwójce spodziewałem się jednak sporo więcej. To był materiał na show stealera, a dostaliśmy po prostu dobrą walkę i nic więcej.

Dobrze, że przynajmniej nie wygrał King i mój scenariusz, jaki sobie wyobraziłem po wygranej Lashley'a (Young vs. Bobik vs. Kenny, gdzie Brodacz retain) - się nie spełni.

 

6. BroMans vs. Von Erichs - oj, sporo jeszcze pracy przed młodziakami, bo w ringu byli bardzo sztywni i sprzedawanie akcji także szło im mało płynnie. Stary Kevin pokazał przez te kilkadziesiąt sekund lepszy wrestling niż oni dwaj razem.

Swoją drogą, dziwnie mi się oglądało Kevina von Erich po tych wszystkich latach. Widok podobny do tego, jak zobaczyłem Matthew McConaughey w Dallas Buyers Club...

 

7. Love vs. Gail - niezły skład i całkiem przyjemna walka, bo obie panie potrafią zaszaleć w ringu. Szkoda tylko, że główną rolę grał tu wiarołomny sędzia, a nie ring skillsy dziewczyn, bo nie lubię takich tanich numerów, a Love i Kim dałyby radę i bez tego.

Geeez, co ta Velvetka zrobiła sobie na łapie? Z tą dziarą wygląda teraz jak jebany Orton. Fatalny "ozdobnik" jak dla kobiety.

 

8. Bully vs. EC3 - dobra walka, z niezłą dawką hardcore'u i kilkoma fajnymi bumpami. Spokojnie mogło się to podobać, choć dużą wadą było to, że Carter się jednak nie pociął. Mimo wszystko po akcji z tarką czy po przyjęciu Cuttera na tłuczone szkło - krwawienie było wręcz obowiązkowe. Inaczej całość traciła na wiarygodności. Poza tym - słabo rozpisali to zakończenie. Kendo stickiem przez łeb i upadek na stoły z apronu i... już? Sorry, ale Bully nie po takich akcjach kick outował, a tu przykimał sobie do dziesięciu. Mogli wymyślić coś bardziej kreatywnego.

Podobało mi się kiedy ludzie zaczęli skandować "ECW, ECW", a Bully spojrzał na nich takim "lubieżnym" wzrokiem, jak ksiądz na nowego ministranta :D Widać było, że chłopina jara się tą całą demolką na rywalu.

 

9. Storm vs. Anderson - słabizna, która szybciej się zakończyła niż rozpoczęła (początek dość szybki i zapowiadający ciekawe starcie, a tu nagle... koniec), z jakimiś przepychankami z zawodnikami Dallas Cowboys i finiszerem "z zaskoczenia". Ogólnie nie wiem jaki był sens montowania czegoś w takim stylu, na PPV? Po to tylko żeby pokazać gwiazdy lokalnej drużyny?

 

10. Main event - godna swej nazwy walka wieczoru, która choć była zdecydowanie za krótka, to sporo się tam działo. W końcu Gumiś pokazał ładnego powera (rozpisany był na niezłego terminatora) miotając sporo mniejszymi przeciwnikami (nie oglądało się go już z takim bólem dupy jak podczas walki z Joe), a Young z Ariesem dopełnili to solidnym ring skillem, kiedy przychodziło im walczyć we dwójkę.

Dziwna końcówka... Czyżby w TNA nie można było obecnie wygrać w Steel Cage Matchu przez ucieczkę z klatki? Po tym jak Bobik - niby przypadkowo - wyleciał poza kraty, myślałem że mamy zmianę Mistrza, a tu walka trwała dalej w najlepsze... Może i dobrze, bo dostaliśmy ładny i szybki finisz w wykonaniu Austina i EY'a, ale jakoś gryzło mi się to z tym, co zawsze oglądam w tego typu gimmick match'ach.

Young to niezły kozak (ma chłopak powera). Z tym Deatch Valley Driverem z dwoma przeciwnikami na ramionach, przypominał mi Cenę i jego AA na Show'ie i Edge'u. Patrząc na to jak Eric walczy w ringu i jak radzi sobie z majkiem, aż żal że zepchnęli go w tak bardzo komediowe otchłanie wrestlingu, bo facet jest na prawdę kompletnym wrestlerem i mając jakąś poważniejszą postać, mógłby na stałę zadomowić się w najważniejszych walkach na kartach PPV's.

Imponujący skok Mistrza ze szczytu klatki. Myślałem, że ta akcja stanie się gwoździem do trumny Younga (z reguły tego typu "ryzykanci" moczą później starcie), ale na szczęście się tak nie stało, bo skoro już dali z dupy pas Ericowi, to ja chcę go jeszcze trochę pooglądać ze Złotem, bo chłopak jak najbardziej daje radę!

 

Reasumując - całkiem niezłe PPV. Może zabrakło prawdziwych ringowych killerów, ale dostaliśmy dobry opener, taką też walkę pań, konkretną walkę Kinga z Ariesem (choć mimo wszystko niedosyt pozostał), bardzo ciekawy main event i zdecydowanie mogący się podobać Texas Death Match. Na dokładkę - świetnie reagująca i podkręcająca klimat publika w Dallas. Może daję ocenę trochę na wyrost, ale przy ostatnich średnio porywających PPV's w main streamie, to zdecydowanie wypadało jak dla mnie "na plus". Ode mnie: 3/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Dziwna końcówka... Czyżby w TNA nie można było obecnie wygrać w Steel Cage Matchu przez ucieczkę z klatki? Po tym jak Bobik - niby przypadkowo - wyleciał poza kraty, myślałem że mamy zmianę Mistrza, a tu walka trwała dalej w najlepsze... Może i dobrze, bo dostaliśmy ładny i szybki finisz w wykonaniu Austina i EY'a, ale jakoś gryzło mi się to z tym, co zawsze oglądam w tego typu gimmick match'ach.

 

TNA ma swoje zasady Steel Cage Matchy, o ile mnie pamięć nie myli. Możesz wygrać przez pinfall, submission, lub przechodząc górą klatki. Takie wyjścia drzwiami są dopuszczalne u wujka Vince'a. Dziwne, wiem, ale to Dixieland. Ich trzeba poklepać po plecach, pogłaskać. Utrzymujmy, że są tacy jak inni :wink:

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Dziwna końcówka... Czyżby w TNA nie można było obecnie wygrać w Steel Cage Matchu przez ucieczkę z klatki? Po tym jak Bobik - niby przypadkowo - wyleciał poza kraty, myślałem że mamy zmianę Mistrza, a tu walka trwała dalej w najlepsze... Może i dobrze, bo dostaliśmy ładny i szybki finisz w wykonaniu Austina i EY'a, ale jakoś gryzło mi się to z tym, co zawsze oglądam w tego typu gimmick match'ach.

 

TNA ma swoje zasady Steel Cage Matchy, o ile mnie pamięć nie myli. Możesz wygrać przez pinfall, submission, lub przechodząc górą klatki. Takie wyjścia drzwiami są dopuszczalne u wujka Vince'a. Dziwne, wiem, ale to Dixieland. Ich trzeba poklepać po plecach, pogłaskać. Utrzymujmy, że są tacy jak inni :wink:

 

Od kiedy to wprowadzili? Bo z tego co pamiętam to na ostatnich Lockdown mieliśmy momenty, że zawodnicy właśnie w taki sposób próbują wygrać walkę... Jeżeli dobrze pamiętam to właśnie na wyjściu przez drzwi opierała się końcówka walki Angle vs Anderson, tak dla przykładu... Tym bardziej nie rozumiem całej sytuacji :)


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

A ja myślę że nie wsłuchaliście się za dobrze w słowa komentatorów którzy podkreślali w pewnym momencie walki że wygrana przez opuszczenie klatki jest niemożliwa (moment przed elbowem ze szczytu klatki). Jeśli chodzi o same Steel Cage Matche w TNA to one ogółem się odbywają na dwóch zasadach, jedna to ucieczka z klatki a druga to pinfall. W TNA Steel Cage Match i Steel Cage Match to dwa różne gimmick matche :D.

  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

X Division ladder match – Bardzo fajny spot fest na otwarcie PPV. Wilki mocno podkręcały akcje, zamaskowani zawodnicy polatali, Sanada też dał coś od siebie, tylko Crazzy Steve był tam zbędny. Przez całą walkę nie zrobił kompletnie nic i jeszcze wyeliminowany został na dość wczesnym etapie. Wcisnęli go na siłę, żeby cała Menażeria mogła się pokazać. Kiedy patrzę na X Division, zawsze czekam na spot, który jeszcze długo po walce będę pamiętał i wreszcie coś takiego dostałem. Sunset Flip Powerbomb na drabinę wyszedł idealnie, a sam impact był mocny i późniejszy widok dokonanych zniszczeń na Richardsie tylko dodał uroku tej akcji. Zabrakło tu tylko czasu. Przy jego większej ilości dałoby radę wyciągnąć z tego nawet kandydata do walki roku.

 

Bobby Lashley vs Samoa Joe – Słaba walka, w której stroną dominującą był Lashley, co odbiło się na jej tempie. Szkoda, że momentów dominacji Joe było tak mało, bo kiedy dochodził on do ofensywy, robiło się nieco ciekawiej. Któregoś z nich czekał jeszcze jeden pojedynek, a że Lashley w optymalnej formie fizycznej nie jest, wyglądało to jak wyglądało. Dziwi mnie tylko to, że tak łatwą ręką poświęcili Joe i to jeszcze w głupi sposób. Sądziłem, że Samoa jest dla nich ważniejszy, szczególnie będąc świeżo po powrocie.

 

Magnus vs Willow – Kolejna nieudana walka, ale przynajmniej Magnus wygrał ją czysto, czego się nie spodziewałem. Prosiło się dać im już tutaj jakąś stypulację, jednak po przebiegu pojedynku i straszeniu się zabawkami, wygląda to na przystawkę do głównego dania, którym może być nawet tag team Monster’s Ball match. W sumie chętnie bym coś takiego zobaczył.

 

Team 3D w HOF, czyli widać już, czym kieruje się TNA przy swoich wyborach. Zamiast nagradzać własnych Originalsów, w pierwszej kolejności do HOF włączają tych, których nie ma w galerii sław WWE. Oczywiście nie twierdzę, że Dudleye, Sting czy Angle nie zasługiwali na takie wyróżnienie, ale widać, że TNA chce jakby uprzedzić konkurencję. Taki Sting trafi do WWE HOF pewnie już w przyszłym roku, ale TNA będzie się szczycić tym, że mieli go u siebie wcześniej. Mimo wszystko cieszę się z takiego wyboru (kapitalna reakcja fanów na Dudleyów), ale nie będę ukrywał, że kandydatów miałem innych (Joe, Lynn). Transparent jednego fana „The Real TNA HOF- AJ & Jarrett” mówi wszystko.

 

Kenny King vs Austin Aries – Kolejna walka, która ucierpiała na czasie. Tą dwójkę stać na wielkie widowisko i gdyby dostali taką możliwość, na pewno spisaliby się lepiej, a tak walka była tylko dobra. Tak naprawdę szkoda było tutaj kogoś umoczyć. Przy porażce K2 gimmicku King of the Night już nie uratują, a po ostatnich wieściach o słabych moralach Ariesa, trzeba było go czymś udobruchać.

 

Von Erichs vs BroMans – Przeciętny debiut. Bracia wyglądali na zagubionych i już nawet ich oponenci wyglądali tutaj lepiej, co dobrze o Von Erich nie świadczy. Niby kontynuują oni tradycję i to już bodaj trzecia generacja, a ja nawet o tej rodzinie nie słyszałem.

 

EC3 vs Bully Ray - Jak dla mnie spore rozczarowanie. Kompletnie nie wykorzystali potencjału tej walki, bo hardcoru było tutaj jak na lekarstwo. Samego liczenia również było mało, bo tak naprawdę nie było po czym je zaczynać. Liczyłem zdecydowanie na więcej, a poza szkłem i to w małej ilości, nie było tutaj nic godnego uwagi. Końcówka niezbyt przekonywująca, Bully nie po takich akcjach kontynuował walkę. Po promocji i nakręcaniu ludzi na niezłą młóckę, wszyscy mogli poczuć się zawiedzeni, czego wyrazem mogły być chanty „bullshit” na finał.

 

James Storm vs Mr. Anderson – Mogli poprzestać na promie Storma, bo to, co się dalej wydarzyło, jest obrazą dla ludzi wykupujących PPV. Równie żałosne jest to, co robią z Cowboyem. Jak heel turn może sporo zmienić…

 

Austin Aries vs Bobby Lashley vs Eric Young – Bardzo dobry Main Event, który po poprzednich miernotach jeszcze mocniej się docenia. Tempo walki i przechodzenie do kolejnych akcji było błyskawiczne, na co pewnie wpływ miała mała ilość czasu (wyglądało to, jakby zawodnicy walczyli z czasem i chcieli pokazać jak najwięcej). Teoretycznie Lashley powinien wygrać. TNA ma to do siebie, że zmienia sobie zasady walk według kaprysu (np. Ultimate X na zeszłorocznym BFG) i tutaj zrobili podobnie, bo akurat tak im pasowało. Zwycięstwa EY’a się spodziewałem, ale był tutaj jeden fajny moment, kiedy nawet zapachniało zmianą mistrza – brainbuster zaraz po spocie z klatki. Nawet by mogli sprzedać taką historię, gdyby ciągłe podejmowanie ryzyka w końcu się na nim zemściło. Ciekaw jestem, co będzie z mistrzem dalej. BFG Series zacznie się zaraz po tym PPV, a mistrza w takim momencie się nie zmienia.

 

Zbyt duży natłok pojedynków i segmentów odbił się na poziomie PPV. Gala była przepełniona różnymi wydarzeniami, co widać było po walkach (nie znalazło się tutaj żadne ponad 20min starcie), bo tego czasu zabrakło przy wielu z nich. Zaprocentowało to tylko w ME, dzięki czemu nikt nie zamulał. Debiut rodziny Von Erich mogli spokojnie przenieść na Impact, bo nie wniósł on nic ciekawego. Segment z MVP również był zbędny, bo powiedział wszystko to, o czym już dowiedzieliśmy się pod koniec tygodnia. Gdyby nie świetna publiczność (nie byli tak głośni, jak 2 lata temu, ale jak na standardy TNA i tak dopisali) męczyłbym się w trakcie oglądania, a tak udało mi się dotrać do końca. Ocena gali: 2/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

X-Division Title Ladder Match: Sanada vs. Manik vs. Tigre Uno vs. Crazzy Steve vs. Eddie Edwards vs. Davey Richards - Dla mnie walka gali. Miało być jak zwykle, miało być nudno, miało być krótko. Owszem, krótko było ale mieliśmy to szczęście, że uraczyli nas kilkoma niezłymi spotami. 10 minut ale każdy pokazał się z dobrej strony. Wolvesi pokazali, że do takich walk świetnie się nadają, dla Tigre Uno walki wieloosobowe to żywioł, selling Manika robił wrażenie, Crazy Steve dostał chyba najlepszą reakcję a Sanada...nie pokazał niczego poza ściągnięciem pasa.

 

Samoa Joe vs. Bobby Lashley - Tempo do zabójczych nie należało ale to akurat dziwić nie może. ME później a Lashley do osób z żelazną kondycją nie należy. Przyzwoita walka. Podobało mi sie to tym bardziej, że to Lashley kontrolował większość pojedynku i miał pomysł na walkę. Ref bump? Było to bardzo wyraźne. Co kilka sekund Hebner przybliżał się coraz bardziej do zawodników. Wiedziałem, że coś musi być nie tak.

 

Willow w/Abyss vs. Magnus w/Bram - Walka z zasadzie tygodniówkowa. Ani nie było w tym emocji, ani ciekawych akcji a i przez ciągłe kłótnie Brama i Abyssa miałem okazję to wyłączyć w cholerę. To tylko psuło widowisko. Dlaczego nie zrobili z tego zwykłego TT matchu? Nawet jeżeli do takiej walki nie dojdzie to i tak czuję, że Brama rzucą na Abyssa.

 

Austin Aries vs Kenny King - Aries zyskuje zaufanie oficjeli? Nic bardziej mylnego. Jeżeli rzeczywiście istnieje heat na Ariesa to poniekąd rozumiem decyzję o jego wygranej. Zawsze to zaskoczenie. Raczej niewiele osób spodziewało się, że King tutaj umoczy. A zrobił to w dodatku czysto. O ile na początku przymulali tak w dalszej częsci się rozkręcili. Brakowało mi takiego Ariesa, przechodzącego płynnie z jednej akcji do drugiej. Jedna z niewielu osób, która widać, że chce walczyć.

 

Ross and Marshall Von Erich vs. The BroMans - Szczerze? Przewinąłem tą walkę/segment czy jak to inaczej można nazwać. Mając w ringu dwóch komediantów, dwóch zielonyc w ringu, którzy jeszcze nieiwel potrafią oraz emeryta, na którym skupia się uwaga to wiedziałem, że niczemu dobremu to nie służy.

 

Angelina love vs Gail Kim - Nie zdziwiłbym się gdyby doszło do kolejnej gimmicki heelowego sędziego...oh wait.

 

Ethan Carter III vs Bully Ray - Potencjał był ale gimmick walki a właściwie jego brak mnie zniszczył? Co to było? TDM czy zwykły Last Man Standing? Zawodnicy co chwilę dawali nam wskazówki, że być może dojdzie do "hardcorowej" akcji i niestety na wskazówkach się kończyło. Dużo czasu spędzili na przemyślenia, próby rozstawiania stołów i zaplanowania kolejnej akcji a to odbiło się na tempie. Na koniec wisienka na torcie - finish...a jakże, w którym ma miejsce interwencja. Naprawdę TNA nie potrafi zrobić czystego finishu? No i ta logika. Bully ma EC3 w zasięgu ręki, może to skończyć tym bardziej, że Dixie jest daleko. Ale po co

 

James Storm vs. Mr. Anderson - Po co nam 15 minutowe walki skoro możemy dać 5 minut walki, 5 minut prom oraz drużynę futbolu amerykańskiego, która będzie zaangażowana w walkę chociaż i tak nie wie o co chodzi? Ehhh....

 

TNA World Title Steel Cage Match: Eric Young vs. Bobby Lashley vs. Austin Aries - Takie Three Way'e mogę oglądać. Tylko 12 minut ale tempo było świetne. Miałem wrażenie, że goni ich czas i chcą w jak najszybszym tempie pokazać to co mają najlepszego. Było wszystko: spoty, nearfallea przede wszystkim - czysty finish. Young czy też Aries na swoim wysokim poziomie ale pozytywnie zaskoczył mnie Lashley. Pokazał, że mimo swojej masy mięsniowej potrafi zrobić z niej użytek będąc przy tym wystarczająco szybkim


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

marcel, jeśli chodzi o rodziny w wrestlingu to Von Erichowie to pozycja obowiązkowa - polecam sprawdzić ich feud z Fabulous Freebirds'ami ;) Besides, samo nazwisko nie powinno być obce w tej fedzie, w końcu inna dziedziczka rodu była tu mistrzynią TT - Lacey Von Erich ;)

 

W tym wszystkim najgorsze jest to że miałem gotowego posta tylko pech chciał że go nie zapisałem .... Zostając w temacie VE 3G, to z młodszego będą ludzie jeśli ma mic skill - coś tam w ringu potrafi, a jeśli nabierze doświadczenia (21 lat?!) to za kilka lat może być obecnym .... starszym synem IRS'a (w sensie pozycji) - jeśli ma oczywiście mic skill... Poza tym co to za debiut w którym debiutujący nie wygrywają? Shit booking No.1

 

Shit booking No.2 - końcówka walki EC3 z Bullym - koncertowo spierdolili fajną walkę. W temacie ex-Dudleya - kozacka reakcja na Team 3D. Zagrywka typowo polityczna, poza tym Dudleye sprawiają wrażenie gości którym wisi to czy pójdą do Wincowego HoF (takie mam wrażenie)

 

Shit ... nie wiem czy booking ale timing na pewno - Crazy Steve na drabinie "nie mogący zdjąć pasa" - karny kutas za obdarcie walki z emocji i logiki.

 

Ale to nie jest tak że szukam tam samych negatywów - ME był spoko, James Storm heelujący bardzo przypada mi do gustu, Brytole v3 i Willow mi sie podobało (którą to już walkę Hardy przegrał w ostatnim czasie?), Davey Richards zniszczony na drabinie po epickim sunset flipie i przede wszystkim publika, która dość żywiołowo reagowała na wiele wydarzeń (reakcja na Team 3D, na Von Erich Claw, i szybkie skwitowanie finishu walki Bully'ego chantami bullshit rozpoczętymi już podczas 10-countu)

 

I tu dochodzę do konkluzji - EY jest w złym miejscu, w złym czasie i sytuacji. Showtime potrafi zaszaleć i w ringu i czasem "zetnie" fajne promo tylko co z tego skoro ratingi, które są notabene najważniejsze w federacji mainstramowej, spadają co każdy Impact na ostatnim kwartale - każdy ME w tv kończy się spadkiem oglądalności.

 

Jest też inne źródło dochodów które daje dupy po całości - house showy. W mieście Bowie, w stanie Maryland, TNA zabookowało sobie stadion który ma 10,000 miejsc. Lokalna drużyna baseball'owa "wykręca" około 3 tys. ludzi, a TNA? 74 fanów. Fanów? No nie do końca. Większość z nich to byli pracownicy stadionu z rodziną. Jak to możliwe? Jak to wytłumaczyć? Nie wiem.


  • Posty:  558
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  10.07.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

1. X-Division Title Ladder Match: Sanada vs. Crazzy Steve vs. Davey Richards vs. Eddie Edwards vs. Manik vs. Tigre Uno

Kolejna walka o pas X-Division, która składem powala, jednak w praktyce czegoś brakuje. Pokuszę się o stwierdzenie, że w tym przypadku przede wszystkim zawalili bookerzy, którzy rozpisali walkę bez ładu i składu opierając się tylko na kilku spotach z nieciekawymi przerywnikami. Również czas przeznaczony na taki rodzaj walki był zbyt mały, aby wrestlerzy mogli rozwinąć skrzydła. Podsumowując nie było źle, jednak dało się to rozwiązać znacznie lepiej.

Obrona pasa przez Sanadę tylko jeszcze bardziej uwypukla jego budowanie jako "Japanese Hero" wyznaczony przez The Great Mutę, aby bronił honoru swej ojczyzny. Wcale mnie to nie dziwi, bo ktoś na współpracy Wrestle-1 i TNA musi zyskać. TNA liczy na zarobki związane z wejściem na rynek japoński (po raz kolejny), a federacja Muty chce w Stanach zbudować wrestlera, który będzie main eventerem na przyszłych kilka lat. Obecnie lepiej wychodzi na tym Wrestle-1, bo federacji Dixie trudno będzie zaistnieć na rynku zdominowanym przez rodzime federacje.

W kontekście kolejnego pretendenta do tytułu X'ów warto zauważyć Manika, który przez większość starcia skupiał się na obecnym mistrzu i wchodził z nim w bezpośrednią rywalizację. Na razie jakichkolwiek konkretów brak zresztą tak samo jak pretendentów.

 

2. Samoa Joe vs. Bobby Lashley

Patrząc na sposób bookowania Lashleya nie mogę oprzeć się wrażeniu, że i w jego przypadku będzie obowiązywała zasada podobno do tej, której ofiarą był Rob Van Dam czyt. nigdy nie stawiaj przeciwko niemu. Z jednej strony nie dadzą mu nigdy głównego tytułu, ale będzie bookowany niesamowicie mocno i tak naprawdę jest w stanie pokonać każdego. Walka z Samoa Joe doskonale to pokazała, bo biorąc pod uwagę storyline to jeden z przywódców opozycji powinien wygrać z pomocnikiem złego szefa.

W ringu panowie zbyt dobrego popisu nie dali, ale nie ma też na co narzekać. Przyznam się szczerze, że przed starciem na wiele więcej nie liczyłem.

 

3. Willow vs. Magnus

Sama decyzja o powtórzeniu walki z kilku wcześniejszych Impactów nie była zbyt dobrym pomysłem, chociaż w tym przypadku chociaż zakończenie jak i samo zabookowanie walki różniło się od tych poprzednich. Magnus zwyciężył stosunkowo czysto, bo Bram zajęty był Abyssem co pozytywnie nastraja na przyszłość w kontekście przyszłych pretendentów do pasa tag team dzierżonych przez The Wolves.

Również w kontekście niedawnego feudu Magnus vs. Abyss walka ta miała sens, chociaż jeśli Magnus i Bram mają być połączeni w tag team to raczej kontunuacja tego story odpada.

 

4. Team 3D w Hall of Fame

Kolejny aktywny wrestler zostaje wprowadzony do Hall of Fame co moim zdaniem zabija trochę teraźniejsze dokonania wprowadzanego. Hall of Fame to jednak miejsce dla wrestlerów czy pracowników, którzy z federacją już zakończyli bądź zmienili rolę.

Co do samej słuszności wprowadzenia Devona i Raya do Hall of Fame raczej nie ma co dyskutować, bo za całokształt swojej pracy w tym biznesie na to zasłużyli.

 

5. Austin Aries vs. Kenny King

W tej walce bardzo dobrze widać to o czym słychać było już wcześniej - TNA nastawia się na fanów przejściowych, a nie na smartów. Gdyby chcieli wyciągnąć więcej z Ariesa i Kinga to pewnie dostaliby więcej czasu i stworzyli coś bardzo dobrego. Trochę szkoda, bo to aż grzech żeby nie wykorzystać dwóch tak dobrych wrestlerów do dobrej walki. Oczywiście nie twierdzę, że ich starcie było słabe, ale czegoś zabrakło.

Zastanawiam się też po co jest tam King skoro jest on kreowany na najsłabsze ogniwo stajni i gościa, który psuje plany szefowi. Wydaje mi się, że to właśnie on jako niedaleka przyszłość TNA powinien być coraz mocniej bookowany, aby w przyszłości stanowić jedną z głównych postaci.

 

6. Von Erichs vs. BroMans

Walka dodana tylko po to, aby świętować dzień ojca i zebrać dobrą reakcję na Kevina, który w Texasie jest bardzo dobrze. Dobrze, że nie podłożyli czysto BroMans, bo byłby to strzał w stopę.

 

7. Angelina Love vs. Gail Kim

Więcej zamieszania niż walki. Wciągnięcie w to dwóch sędziów pewnie ma coś na celu i przyszła mi nawet na myśl walka Hebnera i jego młodszego kolegi, jednak chyba nikt nie chciałby tego oglądać. Pewnie ktoś pomyślał, że fajnie byłoby wykorzystać taki motyw, a teraz myślą jak pociągnąć to dalej.

Mimo że Gail jest mentalną zwyciężczynią to i tak jest po prostu "przejściówką" przed poważniejszym feudem z powracającą Tarrell.

Pojawiły się też pewne wzmianki co do rozpadu Beatiful People, chociaż na to powinniśmy poczekać przynajmniej kilka miesięcy, bo BO dopiero co się zjednoczyły.

 

8. Ethan Carter III vs. Bully Ray

Bully od rozpoczęcia feudu z Dixie praktycznie ciągle dostaje w dupę i kiedyś zemsta musi nastąpić. Pozostaje tylko pytanie kiedy, bo chyba nadszedł na to najwyższy czas patrz reakcja na Dixie leżącą na stole.

Sama walka była ok, chociaż ring zniósł więcej niż wrestlerzy. Na zdjęciach wygląda to dobrze, chociaż w rzeczywistości mega hardcore'owo nie było.

EC III poskładał już trzeciego wrestlera z dużym doświadczeniem i EC III w końcu musi przejść do walk o główny pas fedki. Sting, Angle i teraz Bully to wystarczająco dużo, aby pomyśleć nad czymś więcej dla tego chłopaka.

 

9. James Storm vs. Mr. Anderson

Feud będzie nadal kontynuowany, bo nie do końca czysty finisz i krótki czas walki nie mogą oznaczać końca tego dosyć solidnie zapowiadającego się storyline'u. Dobrze, że wykorzystali Cowboys, bo podobnie jak w przypadku Von Ericha dobrze zadziałało to na publiczność.

 

10. TNA World Heavyweight Championship Steel Cage Match: Eric Young vs. Bobby Lashley vs. Austin Aries

EY nadal mistrzem, chociaż po składzie można było się tego domyślić. Lashley odpada, bo to MVP ma być mistrzem, a Aries storyline'owo do tej roli słabo pasuje.

Match wypadł całkiem dobrze, bo wszyscy wrestlerzy pokazali się ze swojej najlepszej strony co ukryło ich indywidualne braki (wyłączając Ariesa). Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że byli zobligowani do dania walki o pas, jednak i tak czekają na Montela, aby to z nim w roli głównej prowadzić storyline.

 

Gdyby nie publiczność byłoby pewnie źle. Fani w Dallas trochę TNA uratowali, bo już standardowo bookerzy nie wykorzystali potencjału niektórych walk.


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

-X-Div Ladder Match- Świetnie zaczęli galę. Parę efektownych spotów, szybkie tempo. Niektóre starcia po prostu nie potrzebują historii, choć bym się nie pogniewał, jakby jakaś była ;) Jedyny zawód to Crazzy Steve. Nadal nie wiemy NIC o jego ring skillach. A może... Już wiemy, że są słabe? (a w jednym momencie on to powinien wygrać... waliło po oczach)

 

-Lashley vs Joe- Drobnostka - nowe filmy na titantronie, fajnie im to wyszło. Gorzej z nowym theme songiem Bobby'ego, stary chociaż dało się zapamiętać. Co do tego, co ważne - bez większych zastrzeżeń, ale fajerwerków też zabrakło. Ot, typowe starcie dwóch zwinnych heavyweightów(tak, pamiętam, Joe był kiedyś szybszy), które się przyjemnie ogląda, a potem mało pamięta. Przypominam sobie tylko niezłego speara z końcówki.

 

-Magnus vs Willow- Tu w sumie też nie wiem, czego się doczepić... Spodziewałem się czegoś gorszego, a bez problemu wytrwałem do końca. Mogli nam tylko oszczędzić Abyssa. Ale coś musiał zrobić, skoro się pojawił. Niestety.

 

Do HoF wchodzi... a raczej wchodzą... Team 3D(jak usłyszałem "najlepszy TT", myślę: "Beer Money czy MCMG?"). Zaskakujące, niekoniecznie złe. Prędzej obstawiałem choćby AJa. Reakcja publiki kapitalna.

 

-King vs Aries- Dla mnie - największy zawód. Ich stać na więcej. Może po prostu Austin nie chciał się przemęczać przed ME? Dla jasności - to nie było słabe. Tyle że nie sprostali moim oczekiwaniom.

 

-Von Erichs vs BroMans- Wiedziałem, kogo im rzucą. Bo ile innych Tag Teamów jest w TNA? :twisted: Młodziaki wypadli... obiecująco. To jeszcze nie to, co bym chciał oglądać co tydzień, ale się wyrobią. Za parę lat.

 

-Love vs Kim- Jak dla mnie wypadły bardzo dobrze. Jakby nie kombinować z końcówką, byłoby pięknie. Jaja z sędzią pod koniec mnie poirytowały. Za to wcześniejszy moment wejścia starego Hebnera na plus :D

 

-Texas DeathMatch- A, czyli pod tą nazwą kryje się zwykły LMS, ale nie ma liczenia po każdej najmniejszej akcji! Liczyłem na więcej ofensywy ze strony EC3, jednak ogół mi się podobał. Głównie ze względu na to, co napisałem na początku. I Dixie nie była zbędna.

 

-Anderson vs Storm- Walka zabookowana ze względu na Dallas Cowboys? Za wysokie miejsce w karcie, najgorsza walka na gali. Było słychać nawet chanty "Super Dragon".

 

-Steel Cage 3-Way- Starali się. To nie był majstersztyk, ale też mieli mało czasu na przygotowanie i cały pojedynek był zastępstwem za MVPiego, więc przeboleję. Fajne były wymiany między Ariesem i EYem. I to, jak rzucili Lashleyem o klatkę. I nie spodziewałem się, że Young uniesie obu rywali na plecach. Tyle pamiętam.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Eddie Edwards vs Davey Richards vs Tigre Uno vs Crazzy Steve (w/The Menagenarie) vs Manik vs Sanada © - Ladder Match for X-Division Championship

To jest X Division! Wreszcie TNA pokazało, że potrafią robić dobre walki Xów, a drabiny wcale im nie przeszkadzały. Dobrze właśnie, że w pełni wykorzystali te drabiny, bo mieliśmy na nich kilka fajnych i efektownych spotów. Fajne tempo od samego początku walki do samego końca sprawiło, że tą walkę oglądało się bardzo przyjemnie. Szkoda, że Crazy Steve był praktycznie niewidoczny, bo ponoć jest utalentowanym wrestlerem, a ten gimmick nie pozwala mu na zbyt wiele. Cała reszta na duży plus, każdy pokazał kilka swoich firmowych akcji. Szkoda troche tej końcówki, bo samo zdjęcie pasa odbyło się bez większych emocji i troche za wcześnie. Mogli dać im jeszcze z 5 minut, a ocena walki mogłaby być jeszcze większa. Dixie powinna zobaczyć co pewien fan miał napisane na kartce podczas tej walki ( No X Division No TNA ) i wziąć to sobie do serca. Tak na marginesie fajnie, że TNA nie pluje się o to, że ktoś przyszedł w koszulce innej federacji jak to robią inni i koleś w pierwszym rzędzie miał na sobie koszulkę Global Force Wrestling.

Ocena: ****

 

Bobby Lashley vs Samoa Joe - #1 Contender Match for TNA World Heabyweight Championship

Mocno siłowy pojedynek czego można się było spodziewać. Bobby Lashley wytrzymał to kondycyjnie ( nie żeby walka była toczona w jakimś zawrotnym tempie ), pokazał kilka akcji i ku mojemu zdziwieniu to on dominował przez większość walki. Zdziwiło mnie to, że czysto podłożyli Joe. Ten spear Bobby'ego wyglądał kozacko.

Ocena: ** i 3/4 *

 

Magnus (w/Bram) vs Willow (w/Abyss)

Spodziewałem się słabej walki, a zostałem mile zaskoczony. Magnus z Willowem wykręcili niezłą walkę, a dodatkowo Abyss z Bramem dobrze ją urozmaicili. Fajnie został pokazany Bram, który mimo, że ostro obrywał od Abyssa postanowił dalej z nim walczyć. Jeśli Magnus będzie taki sam to z chęcią będę oglądał ich walki, bo mogą być bardzo ciekawe. Dobrze, że walkę wygrał Magnus, bo to jego trzeba podpromować. Dywizja TT ma szanse się odbudować jeśli Magnus zacznie walczyć w TT z Bramem, a ponoć ma wrócić Matt Hardy i będzie reaktywacja Hardy Boyz.

Ocena: *** i 1/4 *

 

TNA Hall of Fame

Widać, że Kurt Angle jest darzony wielkim szacunkiem wśród fanów, bo gdy wchodził na arenę ludzie wstali i zaczeli klaskać. Tak powinno się witać Hall of Famerów. Byłem ciekaw kto w tym roku zostanie kolejnym członkiem TNA HoF i muszę przyznać, że Team 3D to dla mnie olbrzymie zaskoczenie. W ogóle nie brałem ich pod uwagę, a trzeba przyznać, że zasłużyli, by tu się znaleźć. Publika świetnie na nich zareagowała i nie dawała dojść do słowa Bully'emu. Fajnie było znów zobaczyć Ray'a i Devona razem w ringu. Trzeba przyznać, że Hall of Fame TNA wygląda świetnie. Gwiazda WCW, ikona wrestlingu i jeden z moich ulubionych wrestlerów, najlepszy wrestler w historii i jednocześnie jedyny złoty medalista olimpijski, a teraz dochodzi do tego grona najlepszy tag team w historii.

 

Kenny King vs Austin Aries - #1 Contender Match for TNA World Heavyweight Championship

Przyjemna walka, ale troche za krótka. Obaj pokazali się z dobrej strony, dostali przysłowiowe 5 minut, które dobrze wykorzystali. Wygrana Ariesa była do przewidzenia, bo Kenny jest najsłabszym ogniwem w ekipie MVP, ale mnie troche zaskoczyło zakończenie walki, bo spodziewałem się jakieś interwencji Lashley'a. Teraz w Main Evencie będziemy mieć przewagę face'ów, ale za to Aries jest w stanie podnieść poziom tego pojedynku.

Ocena: ***

 

Ross & Marshall Von Erich vs The BroMans (DJ Zema & Jesse)

Średnia walka, w której bracia nawet dobrze sobie poradzili. Jessie ma dar do upadania, a w tym przypadku do wypadania. :D Jak wyleciał z ringu to automatycznie pojawił mi się uśmiech na twarzy, bo robi to w bardzo ciekawy i śmieszny sposób. Zakończenie walki zrobione, aby pokazać widzom ich idola. Fajnie, że TNA postanowiło ściągnąć tutaj dumę Dallas oraz kilku zawodników z lokalnej drużyny.

 

Gail Kim vs Angelina Love © (w/Velvet Sky) - Knockouts Title Match

Zdecydowanie za mało czasu dostały panie na walkę, ale widać było w niektórych momentach, że ta walka po prostu się nie klei. Nie byłoby gali PPV bez nokałtu sędziego, a zakończenie nie było zbyt dobre. Velvetka ma nowy tatuaż, który nawet jej pasuje choć lepiej wyglądała bez, ale dziś urodą błyszczała Gail Kim. Świetnie dobrany strój, który mam nadzieje, że będzie częściej używać. :D

Ocena: ** i 1/2 *

 

Ethan Carter III vs Bully Ray - Texas Death Match

Niewykorzystali potencjału tej walki. Zdecydowanie brakowało tutaj krwi oraz większej ilości przedmiotów. Początek zapowiadał się bardzo fajnie oczywiście do czasu przybycia Dixie. Ta kobieta potrafi zniszczyć nawet najlepiej zapowiadającą się walkę. Było kilka fajnych momentów w tej walce jak RKO Bully'ego na szkło, ale wszystko zostało skreślone przez lipne zakończenie. Jedno uderzenie kijem i Bully pada nieprzytomny, a Rockstar Spud po takim samym ciosie później nadal kręci się koło ringu.

Ocena: *** i 1/2 *

 

James Storm vs Mr.Anderson

Storm ładnie przyheelował jeszcze przed walką. Ringowo była to najgorsza walka, ale zachowanie Storma na duży plus. Pokazał jak powinien zachowywać się prawdziwy heel i doprowadził publikę do szału. Szkoda, że tą walkę przegrał, ale musieli wykorzystać zawodników NFL, a mogli to zrobić tylko przy wygranej Andersona. Walka za krótka, ale widać było po Andersonie, że nabawił się jakieś kontuzji.

Ocena: **

 

Austin Aries vs Bobby Lashley vs Eric Young © - Steel Cage Triple Threat Match for TNA World Heavyweight Championship

Main Event wypadł całkiem dobrze. Początkowo Lashley dominował, więc później musieli jakoś go wyeliminować i zrobili to w dobry sposób. Aries jak zwykle na wysokim poziomie, a i Eric dorzucił coś od siebie przez co walkę oglądało się przyjemnie. Może nie była to jakaś super walka w ich wykonaniu, ale było nieźle. Teraz czekać do Destination X na walkę Eric vs Sanada.

Ocena: *** i 1/4 *

 

Ogólnie Slammiversary jak dla mnie na plus. Może walki nie były zbyt wybitne, ale były na równym poziomie. Zdecydowanie opener wybija się ponad resztę walk. Na duży plus publika, która świetnie się spisała.

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
    • Bastian
      Walka będzie 5 na 5. Breakker, Reed, Lesnar, Logan, McIntyre kontra Punk, Rhodes, Reigns, Jimmy i Jey   Wydaje mi się, że to był celowy zabieg. Nie chcieli dać zwycięzcy brawlu, żeby nie ucierpiało ego strony przegranej  Rozstrzygnięcie było dla fanów w OKC. Widziałem filmiki jak face' owie na koniec zostali w ringu z Loganem i oblali go jego napojem Prime.  
    • vieiraa55
      Nieeee, Jason i Abyss to są producentami walk, raczej w CT mają mało do powiedzenia. Patrząc po Unreal to tylko Bobby Roode siedział, ale wydaje mi się że też mało ma do powiedzenia.
    • Giero
      W miniony weekend, w nocy z soboty na niedzielę miała miejsce gala AEW Full Gear 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Główną część show poprzedziło Collision – Saturday Tailgate Brawl: Full Gear. Zobaczyliśmy cztery pojedynki, a jeden nawet był kontynuowany w trakcie rozpoczęcia PPV. – 200.000 Dollar Four Way Tag Team Match: Bang Bang Gang (Austin Gunn & Juice Robinson) pokonali Anthony’ego Bowensa & Maxa Castera, Big Bilal & Bryana Keitha i The Ou
    • Bastian
      OTC otworzył RAW o OKC. Dołączyli Rhodes i Punk. W San Diego to w połączeniu z Lesnarem i Loganem może sprawić, że ego nie wytrzyma w tak ciasnym pomieszczeniu i rozerwie klatkę na strzępy.  Nie sądziłem, że najwięcej komedii w ostatnich miesiącach w WWE dostarczą mi Kairi Sane i Flop Lesnar ze swoimi pękającymi spodniami i wywrotkami na rampie.   Segment z Mysterio juniorem i mini Ceną to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jaką widziałem w tym roku w WWE. WWE chyba chciało tym pok
×
×
  • Dodaj nową pozycję...