Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE Extreme Rules 2014 (dyskusja, spoilery, komentarze)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

WeeLC Match - przyznaję, że czekałem na tą walkę i niestety zawiodłem się. Nie zrozumcie mnie źle, to było fajne, oglądałem to z uśmiechem na ustach i często się śmiałem. Problem w tym, że oczekiwałem czegoś innego. Pierwsza sprawa, to miałem nadzieję, że mniej pójdą w komedię. Drażniło mnie też to, że za dużo było w tym innych osób - często miało się wrażenie, że to jakaś walka grupowa, a nie "one on one".

Ogólnie jednak, jeśli oceniać to jako comedy match, to było to świetne ;) Fajnie, że wykorzystali aż tyle sprzętu. Człowiek aż był w szoku, że skusili się na takie bumpy :D Genialna była też cała otoczka tej walki. Karzeł-sędzia, komentatorzy (JB-Elf Rulez :D), announcer. Takie rzeczy i taki entertainment mogę oglądać jednak oby tylko WWE nie przesadziło pod tym względem.

 

Cesaro vs Swagger vs RVD - bardzo przyjemny, dynamiczny pojedynek. Każdy pokazał coś fajnego, ale największe brawa oczywiście dla Cesaro który znów pokazał parę naprawdę ciekawych akcji. Cesaro wygrywa i to chyba najlepszy wybór. Facet jest na fali, więc musiał wygrać.

 

Rusev vs Truth i Xavier - na początek niezły motyw z Putinem. Troszkę drażni mnie jednak to, że Rusev przedstawiany jest jako Bułgar, a Lana robi ciągłe nawiązania do Rosji. Potem się dziwimy, że Amerykanie cały wschód Europy mają za Rosję :P.

Walka bez historii. Żal mi trochę Woodsa, bo facet nawet nie dostał okazji by się pokazać i od razu spadł do jobberlandii.

 

BNB vs Big E - a więc jednak WWE kuje żelazo póki gorące i BNB dostaje pas. Ogólnie walka zaskoczyła mnie na plus. Barrett bardzo mnie zaskoczył, bo zaprezentował się z naprawdę fajnej strony, a z reguły był ringowym zamulaczem. Big E w swoim stylu, a więc imponująco i dynamicznie. Mam nadzieję, że to nie koniec Langstona, bo lubię go i nie chciałbym, żeby poszedł w odstawkę. Choć trzeba przyznać, titlerun miał na poziomie Kingstona... :roll:

 

Shield vs Evolution - panowie troszkę się rozkręcali, ale jak już się rozkręcili, to odwalili najlepszą walkę gali. Kolejny raz jestem pod wrażeniem Tarczy. Ciężko mi wyróżnić kogoś, bo każdy zaprezentował się super, ale chciałbym wspomnieć o Deanie. Ambrose w tej walce pokazał swój geniusz i trochę nie rozumiem narzekań na jego postawę w tej walce.

Wynik mnie zaskoczył, ale to pewnie nie koniec tej historii. Pytanie co z Batistą, bo podobno miał zrobić sobie przerwę?

 

Wyatt vs Cena - na pewno była to lepsza walka niż ta z WMki. Tyle, że uratował ją gimmick match. To jednak nie znaczy, że walka była dobra. Ja powiedziałbym, że taka sobie. Zresztą, nie przepadam zbytnio za Cage Matchami, bo strasznie dużo jest w nich momentów pokazujących wprost jak bardzo jest to udawane. Dwa przykłady rzuciły mi się wyraźnie w oczy:

- pierwszy to moment w którym Cena przechodził przez klatkę, już schodził aż tu nagle Rowan wchodząc wziął go jakby na barana i przeniósł z powrotem na górę. Przecież gdyby John się zaparł, to Rowan choćby się zesrał nie wyniósłby go wyżej;

- w drugim momencie również bohaterami są John i Erick. Tym razem była to sytuacja w której Bray i Harper leżeli na ringu, John przechodził przez klatkę i miał już wygrać, ale wrócił, bo Rowan pojawił się z krzesłem. Serio? Wystarczyłoby, żeby John skoczył na niego i nie dość, że zneutralizowałby zagrożenie, to jeszcze wygrałby walkę.

Aaale... te rzeczy i tak są niczym przy zakończeniu jakie dało nam WWE. Ogólnie oglądając to zakończenie - gdy John czołgał się do wyjścia - pomyślałem, że to dobra okazja do wprowadzenia nowego członka Rodzinki. Nagle gasną światła, no i słyszę jakiś gruby głos. A więc jednak zgadłem :D Światła się zapalają a tam dzieciak... i to jeszcze strasznie nieprzekonujący i słabo grający swoją postać. Załamałem się. Nie wiem jak WWE chce dalej to ciągnąć, ale jedyny sposób by to uratować, to chyba przedstawienie tego dzieciaka jakiegoś symbolu WWE Universe, które też odwróciło się od Johna. W to jednak nie wierzę.

 

Paige vs Tamina - walka nie była zła, ale kurde ciągle mam problem z Paige. Kobita nie przekonuje mnie w ringu. Tak jak wygląd, prezencję itd. ma świetną, tak sama postawa ringowa mnie rozczarowuje i jakoś nie potrafię znaleźć powodów dla których tak wiele osób jarało się nią. Dla mnie AJ zjada ją na śniadanie.

 

Bryan vs Kane - przyjemna walka, bo i sporo było w niej hardcoru (jak na WWE). Troszkę drażniło mnie to, że mimo iż był to Extreme Rules Match, to pinfall musiał odbyć się na ringu. Ale tutaj nie wiem, czy to ja nie mam przypadkiem innego spojrzenia na tą walkę.

Fajne wykorzystanie płonącego stołu, chociaż zepsuł to facet z gaśnicą (albo kamerzysta), który biegał już koło ringu gdy Kane dopiero ustawiał stół (od razu było wiadomo co się zaraz stanie). Ciężko było nie zauważyć jak Kane oblał stół tylko po bokach, ale nie czepiam się. Palący się stół, nawet w taki sposób w erze PG to coś rzadkiego i trzeba się cieszyć, że poszli na ten motyw.

 

Ogólnie bardzo przyjemne PPV. Co ważne, to najlepsze walki tej gali były walkami zgodne z zasadami nazwy tego PPV (Extreme Rules dla niekumantych :P), co też powinno być wskazówką dla federacji jak następnym razem bookować tego typu gale.

  • Odpowiedzi 85
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • PH93

    6

  • Kcramsib

    6

  • Morison

    5

  • aglet

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

*Bardzo przyjemna walka karłów, w której znalazło się sporo fajnych spotów. Również pozostałą trójkę z 4MB przyjemnie się oglądało, bo Los Matadores byli tylko tłem i niczego z ich udziałem nie zapamiętałem... Drew ze swoją akcją poza ring zaskoczył mnie.

 

*Triple Treat to walka, na którą najbardziej czekałem, ponieważ wiedziałem, że cała trójka zawodników da nam bardzo ciekawe widowisko. Z początku brakowało mi jakichś spotów z użyciem przedmiotów, ale z biegiem czasu otrzymałem i to. Jedynie szkoda mi Roba, który perfidnie zakurwił twarzą w kosz.

 

*Z jednej strony cieszę się, że BNB został nowym mistrzem IC, bo od czasu jego debiutu jako BNB zacząłem go lubić... A z drugiej szkoda mi Bigiego, który jest bardzo dobrym zawodnikiem (szybki, zwinny, dynamiczny) jak na takie gabaryty i oby tylko po tej porażce jego pozycja nie spadała w dół.

 

Podsumuwując dobre PPV.


  • Posty:  123
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.11.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Big E jeszcze niedawno miał przed sobą świetlaną przyszłość i był stawiany na równi z boskim Romanem i Bray'em Wyatt'em. Szkoda, że federacja zmieniła zdanie co do Langstona, bo to zawodnik z naprawdę dużym potencjałem w ringu. Na micu również nie zasysał (polecam jeden z epizodów NXT i podpisywanie kontraktu z BO Dallsaem - tam Big E potrafił porwać publikę) więc naprawdę szkoda, że prawdopodobnie skończy niżej od Rybacka.

 

 

Run i panowanie Bryana przypomina mi zdobycie tytułu i Title Run....Benoita! Serio, w 2004 roku Chris wygrał pas w walce trzech przeciwników zmuszając do poddania Triple H'a. W tym roku Bryan również wygrał w Main Evencie poddając Batiste i to też był TTM! Do tego w czasach Benoita na pierwszy plan wysunęło się Evolution, a co mamy w tym roku....? EVOLUTION! Benoit stracił pas na SummerSlam i pewnie teraz Bryan straci pas na SummerSlam, przypadek? Nie sądzę! Do tego obaj byli ulubieńcami publiczności i obaj byli/są uważani za najlepszych technicznie wrestlerów na świecie.

 

 

- co do PPV, to było przeciętne, ale kilka rzeczy zapamiętam:

a) skok Rollinsa z balkonu (swoja drogą gdyby gościu podszkolił się na Micu, byłby drugim CM PUnkiem)

b) palący się stół - mimo wszystko fajnie to wyglądało, i był to odważny ruch federacji mimo ograniczenia PG

c) Big E traci tytuł na rzecz byłego lidera Nexusa. Jak już pisałem wcześniej Big E ma dla mnie duży potencjał, a Barrett to Barrett prędzej czy później stanie się tak samo nudnym i szarym Wade'm

d) booking walki Ceny i Wyatt'a wołał o pomstę do nieba! Serio, ludzie w booking zone lepiej rozpisali tę walkę. Do tego motyw z tym dzieciakiem...żałosne!

 

Jak bardzo szanuje Johna, jako człowieka za to co zrobił dla federacji, to jako wrestlera szczerze nie trawię! I wina nie leży całkowicie po jego stronie (co prawda jest słaby w ringu, ale na MICu to czołówka), a wręcz pokusiłbym się o teorię, że wina za chanty CENA SUCKS i ciągły Heat na Ceny leży po stronie CT i samego McMahona, którzy tak chujowo bookują jego walki.

211437251853627083cc668.jpg


  • Posty:  593
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wymienimy tylko 2 rzeczy które się liczyły:

 

- Walka karłów nawet niezła. Choć w sumie to jakby 2 "gatunki" karłów? Torrito wygląda normalnie, proporcjonalnie więc wygląda po prostu jak dziecko czy niziołek, tyle, że ze sportową sylwetką. Natomiast Horn (nie poznałem go na poprzednim raw tag go zmienili) ma te dziwne nóżki jakby bez kolan. Czy oba rodzaje karłów mają różną "wadę genetyczną"? Bo karzeł karłowi nierówny...

 

Danie główne: Evolution vs Shield. Oh man... Walka nie zawiodła i panowie dali z siebie sporo (a przynajmniej Tarcza i Trypel, reszta starała się nie zamulać).

Najważniejsze momenty:

- Ambrose losing his shit co kilka minut i dzikie szarże na darwinistów (z nowymi, brzydkimi t-szertami) zwłaszcza ta na końcu po stołach komentatorskich.

- Rollins zaliczający główkę o barierki, naprawdę wzdrygnąłem się jak zobaczyłem ta glebę po uniku HHH (swoja drogą WWF/E zawsze miało badziewne barierki wokół ringu, WCW miało te fajne z rurkami które były metalowe, tam jak się kogoś rzuciło to wrestler nie musiał udawać agonii :D )

- Ostatni skok tygrysiej maski Rollinsa. This is THE shit i'm talking 'bout baby! Extrema w najlepszym mainstreamowym wydaniu i widok lezącej na glebie czwórki bezcenne.

- Booty-sta podkłada się Romanowi. Alles klar :twisted:

 

Resztę przewinąłem (no rzuciłem okiem na ostatnią minutę ME żeby zobaczyć stół który palił się tylko po bokach. Tjaa). Oceniając po tym co zobaczyłem, gala dawała radę.

nWo 4 life!

Just 2 sweet!

861576481480fa62cbd549.jpg


  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ze względu na brak czasu, zdecydowałem się na bardzo kompaktowy seans z Extreme Rules, który zaowocował tym, że obejrzałem tylko te starcia, na które rzeczywiście w jakimś tam stopniu czekałem, resztę potraktowałem na przewijaku.

 

Hornswoggle vs. El Torito - dla mnie to esencja tego, czym powinien być pre-show. Nie chcę tu śledzić kolejnego starcia Sandow vs. Ziggler, bo takich widziałem setki na tygodniówkach, a pre-show powinien fajnie podkręcić atmosferę przed PPV, a ta walka mi to dała. Jasne, że było to mocno naciągane, niemniej dostaliśmy kilka fajnych spotów, a i sporo humoru, dlatego oglądało mi się to bardzo przyjemnie.

 

Rob Van Dam vs. Swagger vs. Cesaro - bardzo fajny opener! Mnie się to oglądało świetnie, bo RVD pokazał swoim sceptykom, że nadal w ringu ma dużo do zaoferowania i potrafi polecieć lepiej niż niejeden highflyer - kilka akcji miał kozackch i zrobionych w tempo, dzięki czemu oglądało się to jeszcze lepiej. Jedynym minusem jest booking, bo taki styl eliminacji i finalnego zwycięzcę, można było przewidzieć jeszcze przed PPV.

 

The Shield vs. Evolution - nie dało się na to nie czekać, bo to głównie tym starciem to PPV żyło. Genialny koncept na stworzenie meczu tych dwóch frakcji, niemniej jednak tutaj bolał mnie booking - booking, który jasno wskazał, kto jest dobrym gościem, kto jest złym gościem. W kontekście walki Tarczy z Wyattami nie było takiego czystego podziału na dobrych i złych, dzięki czemu nie było motywów z oklepywaniem face'a przez znaczną część walki - tutaj niestety taki zabieg został już poczyniony.

Kilka spotów i generalnie fakt, że nie ograniczyli się do obecności w ringu, to duży plus, bo mógł się to wykazać po raz kolejny Seth Rollins i tak też się stało. Tarcza wygrywa, może to być jakieś zaskoczenie, ale o żadnej sensacji mowy nie ma.

 

Bray Wyatt vs. John Cena - ta walka uratowała się bookingiem. Żaden z tych panów nam nie wyciągnie przeciwnika na najwyższy poziom, ale to, jak WWE przedstawiło tę walkę, pozwoliło odebrać ją bardzo pozytywnie. Cena naturalnie był sobą - człowiekiem o zapędach do stawania się herosem, ale to jest dość standardowego. Na początku dość mocno ukłuł mnie sposób zaprezentowania nam Braya, niemniej to tak właśnie miało wyglądać, gdzie jego Rodzinka robiła absolutnie wszystko, by Wyatt wygrał, a i sam Bray poszedł o krok dalej, angażując w to dziecko. Dziecko, które zostało potraktowane syntetyzatorem mowy - dla mnie był to jedyny głupi moment tej gali, nie przypadło mi to do gustu, ale z drugiej strony pasowało to do tej historii, więc mogę to zaakceptować.

 

Daniel Bryan vs. Kane - kolejna walka, dzięki której booking podniósł ocenę całości. Bo gdyby to był siermiężny brawl ze strony Kane'a, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyznać, że oczy by krwawiły podczas tej walki. Ale tu po raz kolejny - wyjście poza ring, korzystanie z tego, co miał do zaoferowania backstage, wywindował tę walkę naprawdę - w moich oczach - całkiem wysoko i osobiście byłem usatysfakcjonowany tym, co ujrzałem. Na plus zapisuję również jak najbardziej motyw z podpalonym stołem, który w obecnym WWE nie jest czymś wszechobecnym, dlatego warto pochylić głowę nad tym "oczkiem", puszczonym w stronę hardkorowych fanów.

 

Pozostałe walki w telegraficznym skrócie: mocno finalną ocenę gali psuje mi handicap match, który był absolutnie zbędny. Mnie absolutnie nie interesuje postać Ruseva, on sam nie ma do zaoferowania nic, a na dodatek jest prowadzony szablonowo do każdego innego destroyera (Ryback) - czekam na walki 1 on 3, albo czasy, kiedy będzie poddawał dwóch przeciwników w tym samym czasie.

BNB zdobywa IC Title, ale nie uważam, by to był lepszy run od każdego z jego pozostałych w karierze. Facet ma niestety w sobie coś, co nie pozwala mi go akceptować na dłuższą metę, niemniej to na pewno lepszy pick niż Big E, który gdzieś kompletnie już zniknął.

Paige vs.Tamina po prostu się odbyło, zero emocji. Niedawno zastanawiałem się, kto odbierze tytuł AJ Lee i Paige była jedyną możliwą kandydatką. To teraz - kto mógłby odebrać pas ślicznotki z Wielkiej Brytanii? Chętnie zobaczę normalną walkę AJ Lee vs. Paige, ale w głównym produkcie ciężko na to liczyć niestety.

Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe.

11985408557829e91eb351.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Cesaro vs. RVD vs. Swagger – całkiem przyjemny opener, gdzie akcja działa się szybko, każdy z zawodników (nawet Swaggi) dostał swoje 5 minut, było kilka ciekawych spotów oraz zwycięzca taki jaki powinien (promocja Klaudiusza). Ogólnie byłem usatysfakcjonowany, bo zawodnicy dostali trochę czasu na walkę i wykorzystali go w pełni, dając całkiem niezłe widowisko. Kozacko bookowany był Cesaro, który może nie ma gabarytów Lesnara, czy Batisty (choć jest bardzo fajnie zbudowany), a rozpisywany jest na konkretnego „fizola”.

Czy tylko ja się zdziwiłem, kiedy okazało się, że mamy jednak tu do czynienia z elimination match’em? Dziwnie to wyglądało… Nawet komentatorzy mieli w pewnym momencie zonka nie wiedząc dlaczego pojedynek toczy się dalej… Zastanawiam się, czy planowo Swagger nie miał zrobić kick outa po tym 5-Starze, ale zaniemógł, sędzia klepnął 3 razy i na szybko coś improwizowali, żeby z wygraną nie wyszedł Pan Taunt.

Łapię się za głowę jak widzę wysiłki WWE by na chama podtrzymać momentum Brocka (złamanie streaku)…bez Brocka :twisted: Ten gadający o tym w kółko Heyman był zabawny przez pierwsze 2 tygodnie. Teraz staje się to żałosne. WWE powinno dogadać się z Lesnarem żeby wystąpił chociaż na ER (na świeżo po złamaniu streaku) i zdemolował kogoś o pozycji np. Sheamusa. Niestety, tak jak przewidywałem, poprzez to jak ma skonstruowany kontrakt Brock – jego „epokowy wyczyn” zaczyna się rozmywać i nie zostanie w pełni wykorzystany tak jakby mógł być, gdyby strek złamał ktoś na „pełnym etacie”. Jednak jajca to dopiero będą jak Lesnar dostanie w końcu (a pewnie dostanie) Złoto i będziemy mieli deja vu sytuacji z Rock’iem jako Mistrzem (z tym, że tu nie będzie „via satelitę”, ale feudy będzie prowadził Heyman, a Lesnar tylko wpadał na PPV’s i klepał ryje – podobnie jak na naszych baletach, gdzie dym rozkręca jakiś leszczyk, a później pojawiają się jego skoksowani kumple).

 

2. Xavier Woods & R-Truth vs Alexander Rusev – Daawno nie widziałem próby wywołania tak taniego heatu, jak ta dedykacja walki Putinowi (z pewnych rzeczy nie powinno się robić sobie jaj). Serio Vince, stać Cię na więcej. Trzeba było pójść na całość i zadedykować ją „Świętej Pamięci Bin Ladenowi” – efekt byłby jeszcze lepszy :roll:

Sama walka to słaby squash (szkoda Truth'a na takie gówna). Rusev na razie mnie nie przekonuje (jaki produkt - taki Ivan Drago) ani wyglądem (wolę power house'ów o gabarytach Lesnara czy Batisty, a nie takich brzuchatych miśków. No chyba, że się ruszają jak Umaga, ale Rusev to Umadze mogłby buty czyścić, gdyby ten je kiedykolwiek nosił), ani skillsami (nic ciekawego nie pokazał), ani tym bardziej archaicznym finiszerem. Zobaczymy co pokaże w walkach nie bookowanych na squashe i czy nie podzieli losu Pana Feed Me More.

 

3. Barrett vs. Big E. - mało ciekawe starcie, którego za tydzień będę pamiętał (może poza botch'ami). To co jest warte odnotowania, to pop jaki dostawał Bad News, którego siła zadowoliłaby niejednego main eventera. Facet stał się mocno over z publiką. Fajnie też, że pomimo iż heel, to dali mu tu wygrać całkowicie czysto.

Pas zmienia właściciela i biedny CzaQ będzie musiał sporo wódy wydoić żeby wziąć na klatę nowego Mistrza IC :D

 

4. Tarcza vs. Ewolucja - dobra walka, świetnie promująca Młode Wilki, gdzie każdy z ekipy pokazał się z kozackiej strony (Romuald jako Terminator, Moxley jako wariat nie pękający przed nikim, Rollins jako efektowny spot-monkey). Cały czas coś się działo, było sporo efektownych akcji i bardzo mocno została rozpisana Tarcza (nie dawali sobie w kaszę dmuchać starszym kolegom), która wcale tu nie wychodziła na underdoga.

Wynik mocno dla mnie zaskakujący (choć nie powiem, żebym się nie cieszył), bo po tak solidnie promującym Tarczowników feudzie, Romeo i Spółka zgarniają dodatkowo zwycięstwo na PPV, pokonując grupę topowych main eventerów. Ciekaw jestem na ile był to wynik tego, że Batista bierze sobie teraz wolne na promowanie filmu (co uniemożliwia kontynuację feudu, przy niepełnym składzie Evolution), a na ile tego, że chcieli aż tak mocno przypushować to trio?

Przyznam też szczerze, że mocno mnie zdziwiła tak niska pozycja tej walki na karcie, bo przy takiej promocji obstawiałem, że dojdzie do niej w main evencie... Nie ma jednak tego złego, bo oznacza to, że może jednak Koziołkowi nie grozi syndrom Chrisa Benoit i nie będzie on grał w Fedce ról drugoplanowych, pomimo targania Złota (na tym PPV Bryan wystąpi jednak w main evencie, pomimo że jego feud z Kane'em był słabo promowany i ogólnie nijaki, a dramaturgii w tym starciu będzie tyle, co obecnie Lesnara w WWE).

 

5. Cena vs. Wyatt - słabsza walka niż ich starcie z WrestleManii i wizualnie nie bardzo tu było na czym oko zawiesić. Niestety Cena potrzebuje jakiegoś konkretasa, który poprowadzi go w ringu, żeby zrobić dobrą walkę, a Bray jest jeszcze na to za krótki od strony ring skillsów. Pomimo tego, na odgrywanie gimmicku przez Wariata mogę patrzeć nawet przy ringowym zamulaczu, bo to klasa sama w sobie. Kupuję faceta bez mrugnięcia okiem. Te jego psycholskie zagrania w ringu - wymiatały (vide: diaboliczny "taniec z gwiazdami" z nieprzytomnym Jaśkiem) i w jakiejś mierze ratowały choć trochę to starcie. Niestety Cena standardowo został rozpisany na nadczłowieka, który w klatce sam rozjebał CAŁĄ Familię i tylko przez pecha (a nie to, że Bray był tu lepszy/sprytniejszy/miał lepszy pomysł na ten pojedynek) umoczył to starcie. Szkoda, że nie dali mu przynajmniej wygrać przez pinfall. Niestety ucieczka z klatki nie jest aż tak gloryfikującą formą wygranej (choć i tak fajnie, że to wygrał).

Co do zakończenia, to pewnie wiele osób będzie biadolić że infantylna tandeta, ale dla mnie było niezłe i ja je kupuje. Oczywiście wolałbym, by wyjście z klatki uniemożliwiła Jaśkowi np. grupka dzieci, w maskach owiec, które musiałby "stratować" żeby wyjść (czyt. mogli sobie darować ten grobowy głosik, rodem z horrorów klasy "C". Sam śpiew - ale normalny - mógłby ewentualnie zostać), ale i tak pomysł był fajny i idealnie pasujący do sytuacji (Jachu dostał mega heat w tej walce od fanów, Bray był cały czas popowany, a końcówka pokazała że Wyatt odebrał Cenie nawet jego "żelazny elektorat", czyli dzieci - tak więc wcale nie jest aż takie dziwne, że widząc zastawiającego mu drogę gnojka - BezCenny miał chwilę zawiechy, przez co ujebał). Niestety taka końcówka zwiastuję też kontynuację tego feudu i już teraz czuję w moczu, że Jachu weźmie srogą zemstę na złym Bray'u, za mieszanie w głowach niewinnym dziatkom :roll:

 

6. Paige vs. Tamina - słaba i przewidywalna walka. Nie było tu nic godnego uwagi. Angolka jakoś nie zrobiła na mnie tutaj zbyt piorunującego wrażenia (poza tym, że jak na divę, to jest wizualnie mocno przeciętna i z karnacji pasowałaby do Sheamusa). Zobaczymy, czy z czasem się rozkręci, ale na chwilę obecną, jako "następczyni AJ Lee" to jaj nie urywa (w żaden sposób).

 

7. Koziołek vs. Kane - średni main event, bo Jacobs na tle szybkiego Danielsona rusza sie już niestety jak wóz z węglem, co mocno rzucało się to w oczy. Trzeba jednak oddać, że stricte ringową stronę i niedoróbki, ładnie postarano się zatuszować stroną hardcore'ową (która jak na WWE była całkiem niezła), przez co dostaliśmy chociażby bump przez płonący stół czy efektowny skok Daniela z wysoko uniesionego podnośnika. Walka mogła się podobać lub nie (mi tam dupy nie urwała), ale trzeba przyznać, że WWE przy takim składzie (niestety więcej z obecnego Kane'a się nie wydusi) wycisnęło z niej ile się tylko dało, a świetna publika (zajebiste reakcje) dopełniła reszty. Osobiście spodziewałem się większej kaszany, a więc nie było źle.

Obawiam się tylko, że samo zakończenie zwiastuje nam ciąg dalszy tego feudu, którego dalej chyba nikt już nie chce oglądać, bo prowadzi on donikąd i zapewnia emocje jak na grzybobraniu.

 

Reasumując - dziwne PPV. Teoretycznie mieliśmy tu tylko 2 na prawdę ciekawe walki (opener i Tarcza vs. Ewolucja), ale w main evencie dostaliśmy niezłe bumpy i spoty, a podczas walki Ceny z Wyatt'em - ciekawe, nieszablonowe zakończenie, co także należałoby zaliczyć na plus. Dodatkowo wielkie propsy za zajebistą, świetnie robiącą klimat publiczność, która często ratowała bezbarwne pojedynki i aż się morda cieszyła widząc tak żywe, smartowe reakcje. Być może zawyżam tu ocenę, bo ogólnie ER nie wyróżniało się jakoś specjalnie na tle ostatnich PPVs Vince'a, ale wszystkie te małe plusiki (obok 2 konkretnych walk) powodują, że moją ocenę podnoszę do 3=/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Czy tylko ja się zdziwiłem, kiedy okazało się, że mamy jednak tu do czynienia z elimination match’em? Dziwnie to wyglądało… Nawet komentatorzy mieli w pewnym momencie zonka nie wiedząc dlaczego pojedynek toczy się dalej… Zastanawiam się, czy planowo Swagger nie miał zrobić kick outa po tym 5-Starze, ale zaniemógł, sędzia klepnął 3 razy i na szybko coś improwizowali, żeby z wygraną nie wyszedł Pan Taunt.

 

WWE zmieniło zasady walki na elimination match w piątek czyli po wyemitowaniu epizodu Smackdown.


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

WWE zmieniło zasady walki na elimination match w piątek czyli po wyemitowaniu epizodu Smackdown.

 

W sumie to jeszcze lepiej (zawsze wolałem eliminacyjne "three way dance" rodem z ECW niż zwykłe triple threaty "do pierwszego pinu lub suba"), ale tutaj, po pierwszym pinie, dziwnie zareagowali komentatorzy, jakby za bardzo nie wiedzieli dlaczego walka jest kontynuowana (zapanowała taka dziwna konsternacja).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

W sumie to jeszcze lepiej (zawsze wolałem eliminacyjne "three way dance" rodem z ECW niż zwykłe triple threaty "do pierwszego pinu lub suba"), ale tutaj, po pierwszym pinie, dziwnie zareagowali komentatorzy, jakby za bardzo nie wiedzieli dlaczego walka jest kontynuowana (zapanowała taka dziwna konsternacja).

 

Bo nie wiedzieli/zapomnieli. Jeszcze przed rozpoczęciem walki rzucił mi się na uszy tekst Cole'a, który stwierdził, że pierwszy zawodnik, który uzyska pin, wygra starcie. Po odliczeniu Swaggera natomiast Lawler z zadziwieniem w głosie doyptywał kolegów, czy był 2,5 count. O tym, że ten pojedynek będzie na zasadach elimination informowano chyba nawet na SmackDown (raczej na pewno, bo Main Eventu nie oglądam).

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Już przy wejściu Roba, jak Garcia ich zapowiadała, wyraźnie wspomniała, że to Elimination Match. Komentatorzy ostro spieprzyli sprawę. Ja przez nich myślałem, że to już nie jest Elimination. Ze też nie wspomnę o "and now we're down to RVD and Jack Swagger"...

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
      No. Słynny Road Dogg. To w dużej mierze on odpowiada za ten wybitny poziom Smackdown. Może tu powinna odbyć się jakaś zmiana. Cóż, zakładam, że to dobry kumpel Huntera, więc pewnie nic w tej kwestii się nie zmieni. No nic pozostaje czekać na kolejny odcinek, który i tak nie powali na łopatki, bo odcinki już nagrane wcześniej zawsze jakoś wzbudzają u mnie mniej emocji i nigdy nie przepadałem za takimi manewrami, ale pisze się trudno. Obejrzeć i tak się obejrzy.
    • IIL
      Z pozostałych pasuje mi najbardziej L.A Knight. Gościu nie miał jeszcze głównego pasa, a jego momentum było systematycznie używane do podkarmiania runów Romana czy Cody'ego. Zwycięstwo nad Cena w ostatniej walce, to coś jak złamanie streaku Takera - zawsze będziemy o tym pamiętać i tego mu życzę.
    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...