Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Siłownia i inne formy treningu


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Hantla, sztanga na skosie. Prawda jest taka, że ludzie, którzy preferują sztangę na skosie dodatnim kosztem płaskiej, mają dużo lepsze klatki. Do tego, ja wszystko robię na skosie, nawet rozpiętki. idzie zajebiście. Gdybym miał możliwość skosu w dół to byłoby pięknie :)

 

W latach 70 picie galonu mleka było standardem, a nikt tam nie chodził podlany i forma była trzymana cały rok. Pij ile tylko chcesz, takimi pierdołami nie warto się przejmować. Ja na redukcji jadłem jajecznice na kiełbasie z dzika a tłuszcz leciał.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368639
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  233
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline

A jak to jest z seriami na mniejsze i wieksze partie miesniowe? Spotkalem sie z teoria zeby na male tzn bic, tric, ew. barki robic 9 serii, natomiast na wieksze 12. Chodze na silke jakies 1,5 miesiaca i trenowalem FBW ale teraz chce zaczac splita, nie wiem tylko jak z tymi seriami.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368684
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Nie wiem, niektórzy robią 21 serii na pleców i rosną, innym wystarczy 9 i też rosną. Kwestia prób i błędów. Na klatę robię 12, w tym 9 konkretnych i jest mega.

Ja preferuje więcej serii na partie typu: plecy, barki, biceps.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368690
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 858
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.02.2007
  • Status:  Offline

Panowie, mam pytanko. Co lepiej działa na klatę, wyciskanie sztangą czy może hantlami? Słyszałem, że hantle lepiej rozbudują klatę bo jest większy zakres ruchu. Ale jak to jest w rzeczywistości, może wiece z własnego doświadczenia. A, jeszcze jedno. Jak to jest z mlekiem na redukcji, można pić?

Na mnie podobnie jak na Euza najlepiej działa wszystko na skosie dodatnim w kombinacji sztanga + hantle (+oczywiście skos ujemny i co drugi trening wrzucam wyciskanie na skosie).

 

Co do mleka to na redukcji wypijałem tygodniowo 7-10 litrów mleka i zgubiłem prawie 15 cm w pasie bez problemowo ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368748
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Czołem wszystkim ;)

Ostatnio pytałem się odnośnie diety. Co prawda nie jem każdego posiłku z kalkulatorem w ręku, żeby obliczyć ile spożyłem białka i tłuszczów, bo jest to dla mnie niemożliwe. No i też nie zawsze jem tak, jak chciałbym jeść. Na obiad jem to, co mama ugotuje, zaś sam w kuchni to ja raczej nie urzęduję (czego żałuję bardzo). Ale jem regularnie jogurty naturalne, jajka (przeważnie jajecznica na oliwie lub na maśle), pieczywo kupuję z reguły ciemne, owsianka na śniadanie do picia woda i herbata. Olałem całkowicie chipsy, z ciastkami nie zawsze to wychodzi, ale i tak jest lepiej :D. Staram się oscylować wokół tych 2500 kcal, choć największym problemem jest dla mnie obiad, gdyż nie jestem w stanie policzyć ile kcal ma ten i ten kotlet/kawałek mięsa, ile ziemniaki, ile surówka. W każdym razie jem mniej i ostrożniej, co zaowocowało zrzuceniem ok. 4 kg od września. Szału ni ma, ale wiara w lepsze rezultaty już tak :) Jeśli bardziej się przyłożę, to myślę, że osiągalne będzie mniej niż 90 kg (obecnie 94).

Wystarczy zwierzania się o diecie. Teraz chcę zapytać o siłownię. Chodzę od początku listopada, choć brakuje mi regularności (2 razy w tyg, później 3, ostatnio tylko 1, w tym byłem 2, planuję jeszcze 3 - jest motywacja, bo wywaliłem na karnet trochę szmalu, więc niech chociaż czuję, że go dobrze zainwestowałem). Odnośnie tego, co robię - pierwszy miesiąc, więc prawdę mówiąc dopiero co przyzwyczaiłem organizm do wysiłku. Wiadomo - nie przybyło mi po 7 posiedzeniach na siłce 10 cm w bicepsie, ale cieszę się już z tego, że nie mam zakwasów (po pierwszym treningu na triceps nie mogłem ręki wyprostować przez 5 dni, nie czując bólu). Efekty jakieś czuję, może i trochę widzę, w każdym razie będę uparcie się starał.

Ech...pora na pytania i prośby o porady:

Czy chodzenie 4 razy w tygodniu wystarczy, aby siłownia była opłacalna?

Ile czasu przeznaczać na ćwiczenia?

Posiłek przed i po treningu - czy spożywać i co?

Dodatkowe suple (białko, gainer, kreatyna, inne cuda o których nie słyszałem) - konieczne?

Ćwiczyć do upadłego, czy może zostawić sobie jakieś siły, żeby te mięśnie tak nie dawały się we znaki na drugi dzień?

Największy problem mam chyba z planowaniem. Jeden z userów kilka komentarzy wcześniej wspomniał, że po 1,5 miesiąca chodzenia na siłownię miał już plany na ćwiczenia, serie, powtórzenia itp. Czy mógłbym liczyć na jakąś pomoc odnośnie tego które partie mięśni robić danego dnia, jak je łączyć, czy to mi w jakiś sposób ułatwi sprawę bądź pomoże w ćwiczeniach? Bardzo pomógłby mi jakiś plan, wg. którego mógłbym ćwiczyć dane partie (obciążenie wiadomo - dopasować do możliwości).

Jedno z ważniejszych pytań - które ćwiczenia dają najlepsze efekty? Osobiście najbardziej zjechało mnie wyciskanie sztangi pod skosem, tzn. głowa najniżej i przesuwanie jej od szyi do klatki. Nie znam fachowej terminologii tego ćwiczenia, ale zdecydowanie daje w dupsko :grin: Mile widziane również porady odnośnie liczby serii, powtórzeń i zmiany obciążenia (czy zwiększać, czy zmniejszać, starać się zrobić więcej powtórzeń na mniejszym ciężarze, czy odwrotnie).

Pozostaje jeszcze sprawa bieżni i rowerka - ile czasu poświęcać na nie, czy robić je osobnego dnia, łączyć z czymś, czy przy każdej okazji jeśli tylko chcę? Np. ostatnio pojeździłem 20 minut, spaliłem 70 kcal. Powtórzę ponownie - szału ni ma, ale nie od razu Kraków zbudowano.

Wiadomo - człowiek uczy się na błędach, ale mając możliwość zaczerpnięcia porad od ludzi, którzy na siłowni spędzili więcej (duuuuużo więcej) czasu, dlaczego z niej nie skorzystać? Wszelkie odpowiedzi mile widziane ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368788
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

- chodzenie 4 razy w tygodniu to jest świetna opcja, już ćwicząc 3x można mieć niezłe efekty.

- przed i po jeść - milion opcji jest. Węglowodany + białko czyli np. ryż + kurczak + warzywa, albo tuńczyk + makaron + jakiś koncentrat np. pomidorowy.

- suple jak sama nazwa wskazuje są tylko suplementami, zamiennikami i dodatkami. Nie ma sensu ich brać, w mojej opinii są całkowicie nieprzydatne i działają jedynie na portfel w ich znakomitej większości. Jeśli regularnie w miarę jesz to niepotrzebne ci są ani białko, ani carbo, bcaa też nie ma sensu brać, inne pierdoły nawet nie działają albo działanie mają znikome więc daruj je sobie. Jedynym wartym preparatem nie-steroidowym jaki zawsze warto jest dorzucić jest kreatyna, czy to monohydrat czy jabłczan, kreta zawsze na propsie.

- jakie ćwiczenia najlepiej wykonywać? - te na wolnych ciężarach, angażujące jak najwięcej partii mięśniowych - wyciskanie sztangi na skosie dodatnim, wyciskanie na barki w siadzie albo na stojąco, przysiady, wiosłowanie sztangą w opadzie, unoszenie sztangi na biceps stojąc, szrugsy,

- nie wiem jaki masz %bodyfatu, ale jeśli nie wyższy niż 15-16% to daruj sobie cardio całkowicie. Prawda jest taka, ze to dieta odkrywa tłuszcz a cardio jedynie w tym pomaga. Można biegać kilka lat, po każdym treningu po 40 min i być zalanym jak prosie jak kilku chłopaków z mojej siłowni. Nie dość, że spadnie Ci siła to jeszcze dojdzie do mechanicznych uszkodzeń włókien mięsniowych.

- jeszcze co do diety to daruj sobie liczenie kalorii. Jeśli nie jesteś tucznikiem to pochłaniaj ile tylko możesz.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368794
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W ogóle nie jestem fanem biegania. Dla mnie to pożeracz czasu. Przebiegne sobie truchtem określoną odległość, póżniej następnego dnia to samo, i jeszcze raz to samo. Organizm przywyknie, przestanie to przynosić efekty. Jedyna sensowna opcja, to biegać dłużej/dalej = poświęcam jeszcze więcej czasu. Przy moim trybie życia nie mogę sobie na takie coś pozwolić. Jeśli bieganie, to tylko sprint lub interwały. Nic innego nie wchodzi w grę.

Poza tym:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368797
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Dobra, a jak z tym łączeniem? Tzn. jednego dnia robić np. biceps i barki, drugiego triceps i plecy itd. Łączyć to jakoś specjalnie, czy po prostu ustalić sobie tak, jak jest mi wygodnie? :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368813
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline

Typowe połączenie

Poniedziałek: Klata z bicem

Wtorek: Plecy

Środa: off

Czwartek: Nogi

Piątek: Barki z tricepsem

 

Co do cardio ja mam trochę inne zdanie nawet na masie chyba warto chociaż z 3 razy w tygodniu chociaż te 20 minut zrobić bieżni czy rowerka w formie zwykłego cardio albo właśnie treningu Hiiit. Po pierwsze nie ulejemy się tak szybko wpitalając dużą nadwyżkę kaloryczną, poza smakosze mogą wpitalać więcej...o zaletach prozdrowotnych nie mówie...no chyba że jesteś chudzielcem który walczy o każde 0,5 kg wtedy musisz jeść jakby jutra nie było i olać cardio. Poza wiele osób robi redukcje bez cardio i robią super formę inni kręcą po 1,5h i też zajebiście...nie ma reguły wiadomo bez cardio musisz baardzo ograniczyć miche

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368815
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 858
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.02.2007
  • Status:  Offline

Poniedziałek: Klata z bicem

Wtorek: Plecy

Środa: off

Czwartek: Nogi

Piątek: Barki z tricepsem

 

Ja bym bica nie robił dzień przed plecami :) (analogicznie tricepsa przed klatą). Lepiej już do klaty wrzucić przód+ boki barków, a tył barków robić z plecami. Mniej więcej wyglądało by to tak:

Poniedziałek: Klata z barkami (przednie i boczne aktony)

Wtorek: Plecy (tylne aktony)

Środa: off

Czwartek: Nogi

Piątek: biceps z tricepsem

 

No ale wiadomo jednemu pasuje właśnie katowanie np. bicepsów dzień przed treningiem pleców, a drugiemu nie. Kto co woli :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368863
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Dzięki, pozostała mi chyba ostatnia kwestia - moja prawa ręka jest słabsza od lewej i czuję to bardzo zarówno przy ćwiczeniach ze sztangą, jak i z hantlami. W jaki sposób najlepiej dążyć do nadrobienia siły? :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368880
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Samo z czasem się nadrobi.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368897
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline

Poniedziałek: Klata z bicem

Wtorek: Plecy

Środa: off

Czwartek: Nogi

Piątek: Barki z tricepsem

 

Ja bym bica nie robił dzień przed plecami :) (analogicznie tricepsa przed klatą). Lepiej już do klaty wrzucić przód+ boki barków, a tył barków robić z plecami. Mniej więcej wyglądało by to tak:

Poniedziałek: Klata z barkami (przednie i boczne aktony)

Wtorek: Plecy (tylne aktony)

Środa: off

Czwartek: Nogi

Piątek: biceps z tricepsem

 

No ale wiadomo jednemu pasuje właśnie katowanie np. bicepsów dzień przed treningiem pleców, a drugiemu nie. Kto co woli :)

 

Powiedz to Arnoldowi który miał wyrypane na schematy i robił plecy z klatą...nie ma reguły trzymanie się sztywno schematów jest nudne i przyrostów może nie być, ale jasne jak komu wygodnie...może sobie we wtorek zrobić nogi a w czwartek plecy

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368938
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ja bym bica nie robił dzień przed plecami :) (analogicznie tricepsa przed klatą). Lepiej już do klaty wrzucić przód+ boki barków, a tył barków robić z plecami. Mniej więcej wyglądało by to tak:

 

A ja bym za chuja nie robił klatki z barkami, bo po dobrze dojebanej klacie, siła na barkach będzie max mizerna (bo zdrowo pracują przy klacie). no chyba, że np. tylko przez miesiąc, żeby przełamać stagnację i "zszokować" mięśnie.

Ogólnie idealnie jest sobie zmieniać układy. Czasem zrobić: klata+biceps, czasem klata+triceps (jako zszokowanie grup mięśniowych), a czasem warto dojebać klata+plecy (ja tak robię na kreatynie, żeby "zaskoczyć mięśnie" i mieć na to powera. Wchodzi na prawdę nieźle).

Reasumując - nie ma złotego środka (zestawu) i warto pokombinować.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368950
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 858
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.02.2007
  • Status:  Offline

ja bym za chuja nie robił klatki z barkami, bo po dobrze dojebanej klacie, siła na barkach będzie max mizerna (bo zdrowo pracują przy klacie). no chyba, że np. tylko przez miesiąc, żeby przełamać stagnację i "zszokować" mięśnie.

Ja taki zestaw stosowałem ,,zamiennie" tzn. jeden tydzień klasycznie (np. klata+triceps), a w następnym tygodniu robiłem taki zestaw jak wcześniej podawałem (właśnie np. klata z barkami i biceps z tricepsem itd.).

Szczerze mówiąc ładnie to wchodziło, ale tak jak mówisz na barki później trzeba brać duże mniejsze ciężary (ale w takiej kombinacji nieźle dostają barki i ładnie nawet się rozrastają, a przynajmniej u mnie barki poszły do przodu z masą, a miałem z nimi trochę problemu) :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33495-si%C5%82ownia-i-inne-formy-treningu/page/33/#findComment-368967
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...