Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

DDW #8 - Gala, Zlot, Nocleg - Wątek organizacyjny


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jeżeli przyszło 70 osób i każdy wpłacił 40 zł to zarobek 2800 zł.

 

40 PLN to było tylko na pierwszy rząd. Myślę, że średnia za bilet to ok. 25 PLN.

 

Nie zapominajmy o wliczeniu w to tej jedynej sprzedanej koszulki DDW, którą kupił best DDW supporter, czyli Kowal :twisted:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327949
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 222
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • kr3cik-bmc

    25

  • Kowal

    23

  • Przemk0

    21

  • filomatrix

    16

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Zaczęło się spokojnie, choć pewna wiadomość skierowana w stronę naszego portalu, podyktowała "motyw", jaki towarzyszył niektórym z Nas - większości? - przez te 2dni. Mail ma charakter publiczny, więc bez wahania Przemk0 może się nim tu podzielić. Jeśli tego nie zrobi, to wyjaśnie, że chodzi o temat na czasie - Darren Young gejem. Otóż konkurencja została zasypana komentarzami nawołującymi do agresji wobec homoseksualizmu, podczas gdy Nas pochwalono za wyeliminowania anonimowych komentarzy i tym samym podniesienie ich kultury - It's Ok To Be Gay? Słusznie podkreślone, dla nas pocieszne. Nie spodziewaliśmy się, że jesteśmy oceniani nawet pod tym kątem. Szczególny zaciesz pojawił się na twarzy Streeta, który już dla każdego miał przygotowany zestaw pytań, dotyczący orientacji - ścieżka zdrowia dla wszystkich.

 

Dojechaliśmy do Rzeszowa w pociesznej atmosferze. Na miejscu meldunek w Hotelu - bardzo cienkie miejsce swoją drogą - pierwsze problemy z brakiem kogoś, kto się deklarował (Bullinho), i ruszenie na before w Galaktyce. Jedzenie, okolicznościowe gry - bo to kręgielnia - i to co najważniejsze, gala. Z gier warto podkreślić, że choć w piłkarzyki jestem w stanie sam ograć Ganzesa i Kowala w Handicapie, tak jak tylko pojawia się po przeciwnej stronie Przemk0, to wyglądam jak Sporting Gijon na tle Barcelony. Chłop miał 3-lata w pracy takie sprzęty i bierze ludzi z zaskoczenia - nie grajcie z nim, apeluje! :wink: Schoop udowodnił mi, że przy stole bilardowym na Europspocie mnie nigdy nie zobaczycie - zabieram mu Bragging Rights, przyznając sie - ale już we wszystko inne dominował ten, kto powinien - THE BAD GUY!* I bynajmniej nie chodzi o Renegade'a z Węgier, który taki napis miał na dupie :wink:

 

* - Bad Guy, to łatka która szybko jest mi przyklejana, kiedy wkraczam na terytorium DDW. Od samego początku było uczucie, jakbym był za linią wroga. I nie sądzę, że przesadzam. Efekt pewnie niebawem każdy odczuje, a i inni podkreślą. Pokolei...

 

Pierwszy kontakt z Klubem budził niepokój. Cała okolica w ostrej budowie, wszystko rozkopane, przejść się nie da. Chwilę później dowiedzieliśmy sie, że nici z naszego wcześniejszego wejścia - 15minut przed innymi, żeby zająć miejsca - gala jest przesunięta. Obsuwa spowodowana problemami technicznymi. Co prawda nie była to jakaś wielka gafa - idzie wybaczyć - ale na słońcu siedzieć się nie chce. Ludzi wokół dosłownie garstka. Na wejsciu musieliśmy zrezygnować z jakiegokolwiek materiału, bo i Schoopowi zabrali kamere. Gadka z ochroniarzem bezskuteczna, ale też ich tutaj rozumiem. Pokazywać będą sami, nijak nie chcą, żeby ktoś to kręcił i wrzucał gdziekolwiek. Zdjęcia ok, filmy nie.

Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że jak tylko wszedłem na główną sale, to już obok jakieś rozmowy lekko ucichły. Czas nie zwolnił, slow-motion nie było, ale wyraźnie płyta z muzyką przestała grać :wink: Szybko zajęliśmy odpowiednie miejsce, i doszliśmy do wniosku, że Karuzela była zdecydowanie lepsza. Palma jest malutka, krzesełek niewiele, fani siedzieli wyłącznie po dwóch stronach ringu - trzecia to entrance, a czwarta ściana. W pierwszym rzędzie miejsc mieliśmy trzy, które zająłem z Kurczakiem i Kowalem.

 

(Teraz postaram się mieszać walki z wydarzeniami okolicznościowymi wokół ringu, które dla wielu będą pewnie najciekawsze. Grunt, że będzie chronologicznie.)

Na ringu pojawił się Reyshon, który jeszcze niedawno gościł na naszym zlocie. Pełnił rolę konferansjera - bez mikforonu. Teoretycznie nie staraliśmy być jakoś szczególnie wredni = choć wiadomo, że na tym polu się często wykładam. Chłopak wyszedł, powiedział swoje i zapowiedział Dona Roida. Ciosem w krocze była zapowiedź partnerów medialnych, gdzie wszyscy zostali obdarowani solidnym wdechem przed wypowiedzią, a na koniec usłyszeliśmy praktycznie szeptem "... no i Attitude.pl". Pierwszy cios wymierzony w Naszą stronę?

 

Roid wszedł do ringu, a człowiekiem który zaakceptował wyzwanie - WYWANIE!! - był "Terry Shadow z PXW" - czyli zgodnie z przewidywaniami z AM. Bynajmniej tak się nie nazywał, bo... nikt nie wiedział jak się nazywał. Może przespaliśmy, ale śmiem twierdzić, że ktoś z grupy by to wyłapał. Ciężko jakkolwiek reagować na gościa, którego imienia nie znamy, ale skutecznie posiłkowaliśmy się chantami z jego backyardowej przygody. Choć widać było, że Roid doświadczeniem chciał rozruszać publike - jeden z niewielu, którego pozostali fani kojarzyli i jakoś kupowali - tak poziomem nie porwali. W zasadzie całość oparta na najprostszych akcjach, wspartych jednym skokiem za ring - nie pamiętam, chyba Suicide Dive - z lądowaniem na kolanie u siedzącego obok mnie faceta - shit happens. Historia znikoma, debiutant wyglądał jak jobber, który pokazał bardzo niewiele. Dla wielu był to wielki zawód - koleś błyszczał na podwórku - ale rozumiem, że teraz wszedł na drogę pro-wrestlingu, i w zasadzie uczy się od początku. Dość szybki finish - tapout - zaskoczył wszystkich.

 

Następna walka, to pokaz umiejętności HCW - Węgierskiej, zaprzyjaźnionej federacji. Tag Team Match, w którym zmierzyli się Dover i Corvus kontra Nitro (Fancy Boy!) i jeszcze jeden koleś, już nie od nich z fedki. Tam już wszyscy się wygodnie rozsiedli, można było zacząć kibicowanie. Przy wejściu face'ów, Fancy Boy przybijał wszystkim piątkę, ja wstałem, zacząłem się do niego uśmiechać z wystawioną w górę ręką, jak największy mark, a gdy tylko biegł by przybić piątkę... odwróciłem się i usiadłem, słysząc za plecami "Oh.. What the Fuck?!". Spory ubaw i pierwsza śmieszna sytuacja na linii N!KO-Nitro. Ten drugi szybko ogarnął, kto przejął rolę gniazdowego, i kogo przychylność trzeba sobie zaskarbić, żeby liczyć na reakcje publiczności - oh it's true. Kolejna sytuacja miała miejsce zaraz po gongu, kiedy Fancy Boy zaczął bić brawo, by rozkręcić publike. Jednak to brawo bił patrząc na mnie, gdzie spotkał się z wymowną, kamienną twarzą. Kontakt wzrokowy skończył się na tym, że przestał próbować, bo wiedział, że to bez sensu - zapytał tylko "No?". Można by rzec 2-0, ale to nie rywalizacja, a spoko historia z happy endem. Na moment przeskakujemy jednak na Węgierskich destroyerów, Dovera i Corvusa. Ten pierwszy, jak to heel, w pewnym momencie zdjął koszulę i wyrzucił za ring... pech chciał, że nieopodal mnie. Wstałem, wziąłem koszulę, odrzuciłem na ring, trafiając delikwenta w twarz - niechcący, ale nawet tak trafia się w "10" :wink: Dover się lekko oburzył, rzucił koszulką mnie, i wszystko wyglądało spoko, niczym w amerykańskich fedkach niezależnych - jak później się dowiedzieliśmy, facet nie miał z tym żadnego problemu - a ja dostałem pierwsze ostrzeżenie. Ostrzeżenie mówiące, że zaraz zostane wyproszony z gali... Wracamy do Nitro. Trzecią, kończącą naszą historie sytuacją, był efektowny skok za ring tego zawodnika. Facet zrobił to w kierunku naszego sektora, wylądował, popatrzył na mnie i wystawił rękę w moją stronę. Już myślałem, że zaraz się odwdzięczy, odsunie rękę, ale piątka została przybita. Można powiedzieć, "N!KO Approved". Choć z początku mogło to wyglądać źle, kolesia wspominam chyba najlepiej. Po takie interakcje z wrestlerami się jeździ. Mówiłem, że będzie happy end :wink: Walka sama w sobie była najlepsza na gali, bo i przeważali doświadczeni zawodnicy - HCW. Heelowie prezentowali się konkretnie, Fancy Boy i jego partner też. Przyjemne, wszyscy przytakiwali.

 

Następny był Battle Royal. W zasadzie wymieszali ludzi, których mieli w karcie, dorzucili jakiegoś typa i wszystkie trzy dziewczyny. Pop walki - jak nie gali - zgarnęła Bianca. Choć booking był przewidywalny i gdy Bianca przytuliła się do narożnika, to wszyscy wiedzieli, że wygra, tak nie przeszkadzało nam to w cheerowaniu. Ba, uważam, że pomogło, bo zrobiło się bardzo komediowo. Ludzie pewnie byli lekko zdezorientowani, że krzyczymy w kierunku dziewczyny, która nic nie robi, ale to w tym było najpiękniejsze - zresztą, ludzie też już bawili się z nami coraz lepiej, a i nie mieli oporów by śmiać się z naszych, często zgryźliwych, komentarzy (wesoła atmosfera). Dochodziło do sytuacji - "O patrzcie, ktoś wypadł..... .... Let's Go Bianca!!" Ciekawi mnie do teraz, czy dziewczyna się nie uśmiechnęła - pewnie zaprzeczy, bo tam panuje przekonanie, że Attitude (a głównie N!KO) to zło i trzeba cisnąć z nimi/nim - ale ludzie z kamerami i aparatami poszli tam robić foty, więc może się przekonamy. Do nas się nie odwróciła, choć były chanty "Popatrz na nas!". Generalnie, bardzo w porzadku atmosfera, pojawił się nawet plan, by cheerować do bólu walke kobiet. Zrobić z Bianci naszą faworytkę - ale do tego dojdziemy później. Warto też wspomnieć, że pogadałem chwilę z Panią fotograf, która - bez żadnej prośby :wink: - zaproponowała, że zrobi mi zdjęcie, jak tylko będzie lepsze światło - What does Everybody Want?? Hea... nieważne, do tego też jeszcze wrócimy :wink:

 

Renegade vs Klarys, to też jedna z ciekawszych walk, gdzie kolejny raz była wyraźna dyspropocja między HCW a DDW - tą wyjaśnię w kolejnych akapitach, pamiętajcie, chronologicznie się staram :wink: W zasadzie to tutaj był wyraźny podział na face vs heel, gdzie Attitude zaczęło cheerować złego. Pokrzyżowaliśmy im lekko plany, ale przecież nie ma co rozpaczać, ważne, że jest reakcja - najgorszy jest jej brak. W zachwytach nad poziomem się rozplywać nie wypada, ale bawiliśmy się w porządku, więc coś musieli zrobić dobrze. Wyszło na to, że Klarys dostał największy heat na gali. Nie wiem, czy było to spowodowane byciem częścią Attitude, o którym zapomniał, czy odwróceniem się na pięcie w dniu gali, gdy zobaczył koszulki Atti w sklepie - to znam tylko z relacji - ale nikt jakoś długo się zastanawiać. Jest heat, to lecimy za gniazdowym. I mimo, że nim byłem, to tak... nie wiem, czemu się tak od niego odwróciliśmy. Chanty wpadały naturalnie, a zakończyliśmy wymownym "U Still Suck", kiedy ten leżał po środku krzeseł - walka zakończyła się przez DQ, pas nie zmienił posiadacza.

 

Intermission, czyli postójmy, poczekajmy, zobaczymy co się wydarzy. I choć wielu oczekiwało tego w jakimś AM, tak miałem okazje wymienić parę słów z Donem. Atmosfera bardzo dziwna. Uśmiech na twarzy po obu stronach, ale tak naprawdę nastawienie mocno negatywne. Ja szanuje fakt, że to była gadka "Off the Record", więc też jakoś w szczegóły wdawał się nie będę. Myślę, że oba stanowiska są dobrze znane, a jeśli ktoś z grupy zebranych wokół userów wąpił, że DDW słucha AM, to te wątpliwości zostały rozwiane - przynajmniej tak to podsumowali. Zaczęło się niewinnie, bo Roid zapytał Schoopa, jak się podoba gala... a pech chciał, że stałem nieopodal i pozwoliłem sobie na to pytanie odpowiedzieć - czyt. Tag Team spoko, reszta lipa, bo prawdy w oczy się powiedzieć nie boje. Usłyszałem sarkastyczne: "Niko, łatwo Cię zadowolić", i przeszliśmy do mojego pytania o gimmickach.

N: Kto odpowiada za gimmicki w DDW, bo większość wygląda jakby je wyciągnięto z wczesnych lat 90-tych?

D: Kto odpowiada za Twój gimmick?

N: Nie mam gimmicku.

D: Masz. Jesteś dupkiem! (przyp. Mr. Anderson? Daj mi mikrofon, a gwarantuje, że będę lepszy :wink: )

Gadka szmatka w sumie z tego się zrobiła, kilka faktów usłyszeliśmy, w większości nie byłem dopuszczany do głosu. W telegraficznym skrócie wygląda to tak: Attitude jestescie spoko, macie w sobie wiele pasji, ale TY Niko.... i wiadomo, co dalej. Widocznie ja już pasji w sobie nie mam, bo "mówie jak jest". Widocznie moja dusza została gdzieś sprzedana za moimi plecami.

 

Wracamy do gali, gdzie do ringu zmierza Pan P. z Bianca. Ta druga (przeciwniczka) została zastąpiona tą trzecią (nową przeciwniczką), ale wcześniej promo od managera. Mój pomysł - wiem, że to w DDW czytacie (jakkolwiek byście się wypierali, że nie czytacie i mnie nie słuchacie, tak w naturze KAŻDEGO człowieka, jest chęć posłuchania/poczytania, na swój temat - szczególnie federacji, o której nie gadają wszyscy na każdym kroku) i wiem, że macie z tym wielki problem, ale tak, to był mój pomysł - oczywiście zakładał zerową reakcję. Totalną ciszę, bo wiem, co jest najbardziej bolesne. By podkreślić swoje niezadowolenie z tego, co oglądam, poprosiłem sektor Attitude, o odwrócenie się plecami do wszystkiego i nie wydawanie żadnego dźwieku. Dodatkowo wstałem i pokazałem palcem do WSZYSTKICH zgromadzonych, by robili to samo - w sumie przez większośc czasu byli w miarę cicho, wiec nie wiem, czy jakkolwiek wpłynąłem na ich działanie. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że za nami koleś się mocuje z promem, My siedzimy plecami, na sali totalna cisza, i pojawia się... Pani Marzenka, fotograf. Pamiętacie, jak chciała mi zrobić zdjęcie przy lepszym świetle? To sobie moment wybrała! Machnęła fote, ale nie pasowało jej coś, więc poprosiła bym wstał. Teraz ja stoję, za mną ciągle rozgrywe się show DDW, ale to mi robią zdjęcia - priceless? Wszystko zostało skwitowane dość mocnym "Let's Go N!KO" - dzięki Panowie - i odpowiedzią po drugiej stronie - pierwsza kontra, pierwsza oznaka życia - "N!KO Sucks" - i tak, Wam też dzięki, moglibyście być nawet głośniej. Attitude 1:0 Rest of the DDW fans. I tak jak chcieliśmy cheerować Biance, zestawienie jej z Panem P. pokrzyżowało plany. Walka spłynęła po wszystkich, słychać było tylko docinki, a czuć parówki. Użytkownik o nicku na "G", nie wiem, czy tożsamość mogę zdradzać, wpadł na pomysł poczęstowania parówkami, Pana P., co wymownie uczynił. Te zostały odrzucone, itd. Wiadomo, że wszystko frajda, choć reakcja DDW bardzo negatywna. Rzekomo takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, a ja widywałem w lepszych federacjach, gorsze przedmioty lecące w kierunku ringu. Nie jesteśmy idiotami, parówkami w głowe jak ktoś dostanie, to też mu się srednio coś stanie. Może to taki rodzaj heatu?

 

Zejde na chwile z toru, na wyjaśnienie kilku spraw w tym poście - się zebrał w pore Nikoś. Cofnę się w czasie - i cała chronologia też w piz... - do tych docinek, o których pisałem wyżej. Warto nadmienić, że tutaj dostaniecie w większości te ciekawsze chanty, sytuacje, widziane MOIMI oczami. Teksty (często docinki, trafne komentarze, REAKCJE) leciały w każdym możliwym momencie, i to dosłownie od każdego. Czy to P0, Ganzesa, Kurczaka, Kowala, Brejvera - "z każdym piwem, gala coraz lepsza" - You Name It! Kazdy dorzucił coś od siebie, i w sumie nie słyszałem, żebyśmy mieli jakieś "czarne owce" w stadzie, które uparcie chciały cheerować kogoś innego - zgrana ekipa. Podkreślić wypada przede wszystkim Streeta, który gejowską "sciezke zdrowia", zrobił każdemu. Każdy był pytany o orientacje, u każdego pojawiało sie takie samo zdziwienie. Aż wrócę do sytuacji z poczatku, kiedy kręcił się koło nas kamerzysta. Po tym pytaniu od Streeta, jego mina była bezcenna. Tak jakby stał na ringu bokserskim, ale przeciwnik był tak szybki, że zdawało się myśleć, że walczy z dwoma - nie wiedział, co go uderzyło. Jak się później okazało, facet był odpowiedzialny za dokument o Jędrusiu. Dokument, w którym w większości kręcone było Attitude - dobra edycja, nie wycinanie nas, i mamy 10/10 w skali N!Ka na imdb :wink:

 

Światła zgasły, typy z ogniami wlazły, Piękny Kawaler będzie debiutował. Gość z wybitnie trefnym gimmickiem, jest jednym z lepszych w DDW. W zasadzie śmiało można go zestawiać na szczycie z Kamilem na ten moment. I ring attire, i wejście, kupy się trzymało. Trochę mniej jego śpiewy i dość przykra psychodeliczna gadka. Ringowo było czuc jego ciosy, a i widać, że trenował w innym miejscu, i gdzieś doświadczenie łapał. Była u niego interakcja z fanami - coś, co widać u HCW, a próżno szukać u naszych. Współpracował z nami, bo hej, bez publiki nie macie po co wystawiać show. W zasadzie miał kilka momentów. Zaczął od próby oplucia mnie gumą, którą pewnie ktoś z tyłu dostał. Generalnie w kategorii "celne splunięcie", dostaje 3/10, choć obiekt naprawdę wybrał zacny - zgnojcie, zgnojcie tego Niko, nawoływał pewnie generał Roid swoich żółnierzy (bo ja nawet nie reagowałem na Kawalerisa naszego). Nawet jakby trafił, to pewnie jakichś większych pretensji bym nie miał. To show, ja się bawić mogę. Później próbował nastraszyć Kowala, ale że chłop wielki, to się Kawaleris musiał wycofać. Obrał sobie później inne szczytne cele, bo wyraźnie kłócił się z Schoopem - pyskował w jego kierunku na ostrej - ale nie reagował na chanty Streeta, w ... wiadomym temacie :wink: Przypadek? :twisted: Jego przeciwnik tez na plus. Wcale nie przyszedł tam jobbnać, a i kilka akcji pokazał. Plus dla Kowalskiego.

 

Z racji, że chantów przy Kawalerze nie było, zebraliśmy się na zdarcie gardeł w kierunku Kamila. Oczywiście znów wybraliśmy heela, ale nikt nie ukrywa, że to nasz faworyt od dawna, czego o Jędrusiu powiedzieć nie można. Swoją drogą, ciekawe czemu zrezygnował ze swoich punchy. Dosłownie, jakby ktoś głośno o ich wątpliwej jakości mówił w podcascie... Przeważało "Kamil Aleksander, Kamil Alekdander", na wiecej już nam nie pozwolili. Kilka spoko akcji od Kamila, widać, że kreatywnie podchodzi do sprawy - nic dziwnego, że zaprzyjaźnione federacje są na jego występy u nich otwarte. Piątka za spot przybita, i tym razem, mimo, że to ja wystawiłem rękę jako pierwszy, miałem wrażenie, że może to się obrócić przeciwko mnie. Przyjął gratulacje, był cheer. Zagadkowa była końcówka walki, gdzie sędzia się lekko zawiesił, lub zmienili finish na koniec. Mamy pin, a tam raz-dwa-... cisza. Ręka wisi w powietrzu, wszyscy myślą, że to jakiś podstęp (storyline) Pana P., a tu zaraz trzy-i cztery nawet też. Skwitowaliśmy to zgodnym "You Fucked Up"

 

Po gali trochę się kręciliśmy bez celu, w zasadzie licząc niewiadomo na co. Ganzes chciał Biance, ale z "naszych" wyszła garstka. Pierwszy chyba wyleciał Jędruś, ktory wreszcie miał czas na dokument, ale zdążył go tylko Street zapytać o orientacje - Znowu? YES! YES! YES! - potem widziałem jeszcze lekko obleganego Kamila. Na nas trafił Renegade, który przyznał się do tego, że był to największy pop w jego życiu. Gadaliśmy jak z kolegą, pytając o dowolne sprawy. Opowiedział o różnicach między HCW a DDW - i tym, jak im jest wygodniej trenować (wszyscy w jednym mieście) - o tym, kogo uważa za najlepszego z naszych adeptów - nie różnił się od naszych opinii - a na koniec pochwalił się swoim pasem. Szybko podsumowałem, że jest lepszy od naszego i chwilę później dostałem go do rąk. Byłem pozytywnie zaskoczony jego wagą, bo wcale nie były to jakieś lesbijskie igraszki. Szybko pas zarzuciłem na ramię i wyzwałem Renegade'a do walki - promo na biegu, sztampa, ale płynnie i bez tragedii. Powiedziałem, że pas mi pasuje i że pewnie walnęlibyśmy 5-stara. Uświadomiłem chłopaka tylko o tym, że jak ze mną tam wejdzie, to już nie może liczyć na żaden cheer. Obok stał jego kumpel, Corvus - swoją drogą, w miarę płynnie mówiący w naszym języku, pół-polak, pół-węgier - który podsumował, że jestem mocny w gębie - poznali się na mnie szybko, god dammit! Wszystko w przyjemnej atmosferze. Przybili piątke z każdym osobiście i momentalnie stali się naszymi ulubieńcami - czy naprawdę wymagamy tak wiele?

 

Powrót to już tylko Hotel i tam sączenie piw (lub wody), z podsumowaniem gali i działania DDW. Mimo, że tekst spory, to wiadomo, że mógłbym powiedzieć jeszcze wiele - szczególnie o tym drugim. Żartów nie przytocze, na zlotach trzeba po prostu być.

 

Jeśli chodzi o Reyshona, bo już ktoś zdążył zapytać w SB, to chłopak był spoko, sam go polubiłem, ale po gali sprzedał w naszym kierunku "fucka". Odrzucił parówki - to na drugi dzień był faktycznie słaby/zbędny ruch z naszej strony - i pokazał środkowy palec. Może do mnie, raczej do wszystkich. Generalnie ja mam to gdzieś. Mam świadomość, że mną tam gardzą - maja pełne do tego prawo - ale ludzie, opamiętajcie się z takim traktowaniem innych. Attitude to w zasadzie jedyna zorganizowana grupa, odwiedzajaca Wasze gale i REAGUJĄCA na Waszych galach. Bez nas nie bedzie tak głośno, chyba, że sobie odtworzycie nas z głośników - i nie mówcie, że będzie, bo mogli to równie dobrze udowodnić wczoraj. Mnie sobie możecie nienawidzić, ale za co te środkowe palce ma znosić taki Brejver, który jechał tam z Gdańska? Jak ma odbierać takie środkowe palce Maxi, który jeszcze do teraz - która to godzina!! - jedzie w Polskim Busie? Znów, wstawcie dowolny nick, i powiedzcie mi za co? Za to, że pokonali setki kilometrów, kupili bilet i dawali głos na gali? W prostych słowach zrobili to, co właściciel tak bardzo cenił, i do czego tak bardzo zachęcał? WTF! I spoko, ja wiem, że pewnie po tutaj przytoczonych userach, ten "fuck" też ostro spłynął, ale traktowanie tak swoich fanów, jest mocnym kopniakiem w krocze. Swoje własne. Kup bilet, pochantuj, potem spierdalaj (dosłownie). Ciekawe, czy taki klient wróci, nawet jeśli w okolicy nie ma innego sklepu serwującego taki produkt.

Nijak nie możecie się czepiać naszych reakcji, a fakt, że chantujemy "odwrotnie" od tego, jak sobie to wyobrażaliście, to wybaczcie, ale tak działa ten biznes - nie fochujcie się, wyciągajcie wnioski. Płacimy za te emocje, a jakie one będą, to nic Wam do tego. Nikt Wam gali nie przerwał, nikt na ring nie wbiegł. Odwrócenie się plecami, to ta sama brocha. Zapłaciłem, nie zmusisz mnie, żebym na to patrzył i tego słuchał.

 

Pisze ten post specjalnie dla Streetovs'a, aby mógł go sobie przeczytać "do poduszki" ... ale i tak pewnie nie da rady, bo mnie lekko poniosło z ilością. Poczytajcie wszyscy. W AM prawdopodobnie na to wszystko wyłożę - chyba, zależy od humoru - a w tym całym temacie, mam do powiedzenia jeszcze drugie tyle. Nawet jak mówie, że jestem otwarty się dogadać, słyszę po drugiej stronie strach. Koleś ze słuchawkami na głowie był w stanie pogrzebać FEDERACJE? To może faktycznie cos jest nie tak. Każdy ma swoją głową, swój umysł, ja zdolności do hipnozy żadnych. Ja Was nie pogrzebałem, sami to zrobiliście.

Edytowane przez N!KO

_________________

50608915156a3743c1fa34.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327954
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Pierwszą część podróży na zlot musiałem odbyć już w piątek. Było to ledwie 20 km z mojej wiochy do Opola, ale kluczowe jeśli chodzi o dostanie się na pociąg do Katowic, bo teraz już nawet objazd zamkniętego objazdu zamkniętej drogi remontują i było zbyt duże prawdopodobieństwo że coś może mi stanąć na drodze w dotarciu do Opola. Więc kimnąłem się u babci i o 4:40 wyruszyłem na MZK, bo niestety o tej porze jedzie tylko jeden autobus na godzinę i żeby zdążyć na pociąg na 5:50 musiałem się tak poświęcić. Ale jeśli chodzi o expres to jechałęm nim pierwszy raz i jestem bardzo zadowolony, bo i wygodnie było i kawę dali. Niestety, albo stety w Katowicach razem z małym (619, nie żadnym innym), który dosiadł się po godzinie drogi, przesiedliśmy się do Polskiego Busa, którego standard jak na polskie warunki dobry, prawie taki jak ma Sindbad. W Krakowie miał się dosiąść Schoop więc postanowiłem mu wysłać SMS- a gdzie siedzimy żeby łatwiej mu było nas znaleźć, a ten zamiast być wdzięcznym to wyraża niezrozumiałe zdziwienie skąd mam jego numer, choć w kwietniu sam mi go podawał :D Po 12 dotarliśmy do Rzeszowa i oczywiście wiadomo dzięki komu wylądowaliśmy w Mc’ u. Ale mniejsza o to, bo przynajmniej coś zjedliśmy i potem jeszcze kupiliśmy browar. Droga do Iskry była trochę ciężka, bo mogliśmy jechać busem, a niestety wybraliśmy pielgrzymkę półgodzinną na piechotę. Ale jakoś dotarliśmy, mijając po drodze kościół, na którym widniał jakże niezrozumiały dla nas baner: „ sierpień miesiącem trzeźwości”. Pod iskrą czekały już z tego co pamiętam trzy osoby, z których znałem tylko jedną. Poznaliśmy Ganzesa i dch. Potem dojechała reszta, i wyruszyliśmy w daleką pielgrzymkę pieszą do Galaktyki. Pod nią czekał na nas domniemany menager, a tak naprawdę użytkownik naszego forum kr3cik. Lokal okazał się być całkiem przyjemny, ale na boga, dhc, nie było nic tańszego w Rzeszowie? Piwo po 8 zeta, a tiger po 9? Ceny po prostu powalały i kupując cztery piwa, pizzę i dwie cole strasznie dużo kasy mi zniknęło z portfela. Ale kij z tym, bo przynajmniej to nie była jakaś zadymiona mordownia, tylko kulturalny lokal z torami do kręgli. O wyczynach Nikodema na tych wszystkich maszynach nie będę wspominał, żeby mu nie robić rozgłosu, bo się jeszcze do Pawłowskiego upodobni. Do Palmy poszliśmy przed 18, a właściwie to szliśmy ja i Ganzes, a reszta się wlokła w peletonie daleko z tyłu. Jak zobaczyłem siedzibę DDW i jej otocznie to myślałem że padnę. Rozkopane wszystko, dwóch kibiców (syn i ojciec) i ogólnie dziwna atmosfera nie napawały optymizmem. W pewnym momencie wyszedł Don mówiąc że jest dla nas więcej miejsc w 1 rzędzie, więc od razu postanowiłem się załapać. Ledwo dałem Przemkowi kasę, a zaraz wielki mały Roid ogłosił że jest jednak tylko jedno miejsc e, więc załapałem się siedząc jak intruz z prowadzącymi AM:D Ale nie żałuję, bo momenty poza ringiem pozwoliły mi zapomnieć o kiepskiej akcji w ringu. Zanim nas wpuszczono ja, Ganzes i bodajże Brejver poszliśmy do sklepu, gdzie jakaś typka w koszulce DDW mówi nam hej. Dopiero po chwili dowiedziałem się że to była żona Dona, która notabene przy nim wygląda jak piękna przy mini bestii. Przed klubem też było wesoło, bo rozmowa o Total Divas speszyła nawet jakąś nastolatkę. Ze sporym opóźnieniem wpuszczono nas na galę, na której pierwszy raz w życiu miałem okazję oglądać wrestling z jakichś dwóch metrów, a dokładniej z pierwszego rzędu nieodgrodzonego od ringu barierkami.

 

Roid vs Straceniec

 

Przed walką spotkała nas, jak się pod koniec gali okazało, niemiła niespodzianka, bo spikerem gali okazał się nasz były już kolega Rayshon, którego tam dali chyba za karę za nie staranie się na treningach, bo zupełnie nie był przygotowany do swojej roli, Publikę miał taką jak podczas wygłaszania referatu przed klasą w podstawówce, a pomimo to ewidentnie trzęsły mu się ręce jakby występować przed tysiącem widzów. Ale przejdę do samego starcia. Jak zobaczyłem Dona w majtach to wydawało mi się że to dziecko bez pieluchy. Strasznie kiepska walka, podczas której nawet nie dowiedzieliśmy się jak nazywa się teraz rywal Dona. Promo straceńca było przez nas skutecznie zagłuszane, a waga zawodników była tak mała, że ring podczas walki prawie się nie ruszał. Ale muszę przyznać że strasznie zamarkowałem jak Don wyskoczył poza ring, gdzie nie było nawet materacy amortyzujących upadek.

 

Dover i Corvus (HCW) pokonali Nitro (HCW) i Roberta Stara

 

Dobra walka, której główną gwiazdą był N!KO, który rzucił w twarz Węgrowi koszulą, którą ten sam sekundę wcześniej wyrzucił poza ring. Ogólne podobała mi się ta walka, jeden z Węgrów wylądował prawie na moich nogach, co wywołało u mnie kolejny Mark mode. Ale w przeciwieństwie do poprzedniej walki tutaj zawodnicy byli na tyle duzi, że jak skakali z 3 liny to nie mogli skakać ani trochę w górę, bo nawet stojąc na linach prawie dotykali głową sufitu.

 

Battle Royal

 

Pomieszali kobiety z mężczyznami, co popsuło zupełnie poziom tego starcia. Pacjent w miarę szybko wyleciał i straciłem mojego faworyta. Bianca przykleiła się do ringu i przez zaskoczenie wygrała. Walka totalnie do dupy.

 

Renegade kontra Klarys

 

Klarys to jest tak straszny paralityk w ringu, że nawet na walkę na trampolinach w ogrodzie bym go nie wystawił. Za to Węgier był całkiem niezły i dostał od nas całkiem niezłą ilość chantów. Oczywiście mu się to nie podobało, ale wynagrodził nam to potem bardzo mocno.

 

Bianca vs Mira

 

Bez komentarza. Walka div była strasznie kiepska, no może prócz spodni Miry, pod którymi było widać gatki i jeśli dobrze się przyjrzałem coś jeszcze, ale słabo :D

Pawłowski dostał kiełbasę, ale chyba nie było głodny. W sumie w Rzeszowie wszędzie można kupić zapiekanki, więc pewnie już się najadł przed galą.

 

Piękny Kawaler vs Mateusz Kowalski

 

Dobra ringowo walka, ale to co się działo przed walką przebiło wszystko inne. Najpierw wejście jak u Undertakera. A to co się stało potem nawet mnie zaskoczyło. Kawaler spina się do 1 rzędu i zatrzymuje się przede mną i próbuje się spinać patrząc mi w oczy. Ja oczywiście miałem na niego wyjebane bo wzrok miał przerażony, a on dalej próbował. Coś tam pomachał łapami ale dalej się go nie bałem wiec sobie poszedł. Wiem, mogłem wstać, ale jakoś wtedy o tym nie pomyślałem.

 

Jędruś vs Kamil

 

Kiepska walka z dziwną końcówką, Mi się wydaje że podczas tej ostatniej akcji Kamil spadł szyją na piszczel Jędrusia i dlatego ta walka była taka krótka.

Mam nadzieję że to co nakręcił ten kamerzysta gdzieś się pojawi. Bo ciągle nas kamerował i zawsze długo trzymał kamerę skierowaną na mnie. W czasie przerwy z nim gadałem i dowiedziałem się o tym dokumencie o Jędrusiu. Najlepsze że podczas walki Bułecki próbował nakręcić jakiś pop dla niego a my nic. Powiedziałem mu do kamery żeby kręcił akcje w ringu, a Chanty powklejał z innej walki, bo tu nic nie nakręci. Wcześniej powiedział też, że może wstawi jakieś nasze reakcje na neta.

Po gali wiadomo co się działo, ale w kwestii powrotu mam kilka zdań do powiedzenia:

 

- Ganzes jest świetnym przewodnikiem i bardzo Ci dziękuję za podjechanie z nami na dworzec. Mam nadzieję że zobaczymy się w maju znowu.

 

- Na dworcu czekając na autobus mały619 mi pokazał że Jędruś również tam jest.

 

Podszedłem do niego zapytałem jak gala i zamieniłem kilka zdań które wypowiedział poza gimmnickiem, więc wrestlerzy DDW to jednak ludzie. Chociaż jak z nim rozmawiałem to wydawał się pokręcony jak wibrator na bateriach duracell. Oni mu chyba tylko dają ciupagę i strój, potem uczą góralskiej gwary i jeśli chodzi o osobowość mają gotowy produkt.

 

- Razem z nami jechali prowadzący inną audycje, czyli T & D. Straszne z nich leszcze. Stali w kolejce do wejścia do busa a ja ich wypchnąłem mówiąc że Attitude jest najlepsze a oni mają wiadomo co zrobić. Nic się nie odezwali a w busie próbowali coś zagadać ale bez rezultatu bo my z dziwakami nie rozmawiamy.

 

O problemach podczas powrotu do domu już mi się nie chce pisać. Inter Regio Bus to chyba rodzina Pawłowskiego...

 

Dzięki wszystkim za ten zlot. Było świetnie i na pewno będę go długo wspominał! # Gay friendly!

 

A i Street, to ja pierwszy proponowałem bana dla spikera, więc proszę mnie nie pomijać w opisywaniu grona decyzyjnego :D

Edytowane przez Kowal

_________________

28054889252fa02dfba372.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327961
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Przed klubem też było wesoło, bo rozmowa o Total Divas speszyła nawet jakąś nastolatkę.

 

Nie speszyła, tylko ostro potoczyła dziewczyna beke, bo wszyscy gadali o zwiazkach Nikki z Cena, jak podniecony target takiego reality (szesnastki), którego reprezentantką ona mogła śmiało być. Dla mnie jeden z zabawniejszych momentow, bo taki przypadkowy, zwiazany z osoba z zewnatrz. Podobnie ma się sprawa z innymi fanami, którzy też pozwalali sobie pozniej na jakies teksty. A jak się dziewczyny jakieś śmiały przy openerze, to i nam było weselej. Juz nie wspominając o "lej homofoba", przy Kawalerze, od koleżki z piwem w ręku i uśmiechem na twarzy - powtórzył po Streecie, ale spoko, że mu się spodobało. To było fajne, że jak ktoś poza nami coś powiedział, to od razu się patrzyliśmy. Wystarczył kontakt wzrokowy i wiadomo było o co chodzi. Nie trzeba było komentować, samą mimiką sie dogadaliśmy.

 

Co do chantów, to równie spontaniczne i fajne, było "Spadł Wam baner!". A jak go poprawili, poszło "Dziękujemy!"

_________________

50608915156a3743c1fa34.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327967
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  114
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.01.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Czuję się wywołana do tablicy przez Streeta, ale jako że od dwóch godzin toczę prywatny feud domowy :D, to chyba zbytnio się już dziś nie rozpiszę. Ale:

 

* atmosfera zlotowa jak zwykle na duży plus, zresztą tym razem było jakoś nawet minimalnie fajniej niż zwykle - może dzięki temu, że integrować zaczęliśmy się już w czasie podróży, gdzie Brejver służył za gadający GPS, a Street trenował zadawanie 100 pytań na minutę (chociaż rekordy padały w drodze powrotnej, kiedy Brejver usiłował go naśladować, co spowodowało niewielki przesyt informacyjny - dowiedziałam się m.in. które piosenkarki są ładniejsze od innych, czemu siatkówka jest sportem gejowskim oraz uświadomiono mnie, że istnieje federacja, gdzie kobiety walczą nago... zastanawialiśmy się, co możnaby tam chantować, bo "pokaż cycki" chyba odpada :D

 

* "walki" pięknie opisane przez poprzedników - widzę, że Kowal również odrobił pracę domową, bo ja też dopiero w domu dowiedziałam się, że w pierwszej walce pojawił się Straceniec, a przeciwniczką Bianki została ostatecznie Mira... ktoś próbował chantować "konferansjerowi" Justin Roberts, ale on chyba z reguły wymienia wszystkie nicki? :D

 

* oficjalnie zostaję fanką federacji HCW - zabawne, że trzej występujący gościnnie Węgrzy prezentowali gimmicki, na widok których w myślach ściągam majtki przez głowę :D A tak serio to ringowo prezentowali się bardzo solidnie, a po gali zaimponowało mi, że wyszli do nas porozmawiać jako jedyni - i szczerze mówiąc, mnie osobiście było przykro, że żaden Polak się nie pofatygował, a kiedy Ganzes poszedł poprosić, aby Bianca wyszła do zdjęcia, to zamknięto mu bez słowa drzwi przed nosem... serio? :( Ja pierdzielę, to nie jest kwestia jakichś fochów, ale zwyczajnie mnie to zasmuciło. Aha, sorry, wyszedł jeszcze Jędruś, ale po pytaniu o orientację ze strony Streeta szybko się zwinął, czemu się w sumie nie dziwię :D

 

* motyw gejowsko-tolerancyjno-biedroniowski towarzyszył nam przez cały pobyt. Street najbardziej zawstydził chyba kamerzystę, który podobno zaczął się tłumaczyć, że ma żonę i dzieci :D W ogóle Street to mistrz chantów na gali - oprócz "Ujawnij się!" i różnorakich odzywek homonawiązujących podobało mi się również wydawanie odgłosów rannego łosia na puszczy podczas wszelakich akcji, co skwitowaliśmy stwierdzeniem, że lepiej sprzedaje ból niż zawodnicy :D

 

* to, co opowiadał Renegade - czapki z głów, że w cztery lata doszli do takiego poziomu jako federacja. Brawo :)

 

* Piękny Kawaler - naprawdę niezła interakcja z publicznością, czego zresztą brakuje większości Polaków (a szkoda). Zadatki na dobrego heela, tylko dla mnie gimmick jest niespójny, bo za dużo w nim elementów, a i nick jakiś dziwaczny. W ogóle nie rozumiem - czy serio taki Straceniec na przykład brzmi lepiej niż Terry Shadow?

 

* co do afterka etc. - uwielbiam zloty :D Ganzes odgrażał się chyba najbardziej, ile to nie wysiedzi, a podczas rozmowy zaczął nagle chrapać :D Aha, i dziękuję Przemk0 za zrobienie mi reklamy - teraz pewnie wszyscy chcący złapać chociaż parę godzin snu będą chcieli być ze mną w pokoju, Brejver zdaje się już rezerwował :D

 

Reszta może jutro :)

 

Edit:

Przed klubem też było wesoło, bo rozmowa o Total Divas speszyła nawet jakąś nastolatkę.

 

Nie speszyła, tylko ostro potoczyła dziewczyna beke, bo wszyscy gadali o zwiazkach Nikki z Cena, jak podniecony target takiego reality (szesnastki), którego reprezentantką ona mogła śmiało być.

Przepraszam - NIE wszyscy.

_________________

I'm just driven by anger
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327968
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux
  • Styl:  Klasyczny

Ganzes odgrażał się chyba najbardziej, ile to nie wysiedzi, a podczas rozmowy zaczął nagle chrapać :D

Patrzcie - kolejny chce zając mój spotlight ze zlotów i pokonać mnie w siedzeniu całą noc. Póki co zostałem chyba nie pokonany w nie spaniu na zlotach :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327969
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  114
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.01.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ganzes odgrażał się chyba najbardziej, ile to nie wysiedzi, a podczas rozmowy zaczął nagle chrapać :D

Patrzcie - kolejny chce zając mój spotlight ze zlotów i pokonać mnie w siedzeniu całą noc. Póki co zostałem chyba nie pokonany w nie spaniu na zlotach :D

Nie ma opcji :) Chociaż chodzą słuchy, że Ty nie jesteś człowiekiem, także nie wiem, czy powinieneś być w tej samej kategorii co reszta ;)

_________________

I'm just driven by anger
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327972
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux
  • Styl:  Klasyczny

Nie ma opcji :) Chociaż chodzą słuchy, że Ty nie jesteś człowiekiem, także nie wiem, czy powinieneś być w tej samej kategorii co reszta ;)

No wiesz Rayne, pamiętam słuchy, że masz większe jaja niż N!KO. I nie, nie jestem botem, to Bonkol jest. :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327973
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

dowiedziałam się m.in. które piosenkarki są ładniejsze od innych, czemu siatkówka jest sportem gejowskim oraz uświadomiono mnie, że istnieje federacja, gdzie kobiety walczą nago... zastanawialiśmy się, co możnaby tam chantować, bo "pokaż cycki" chyba odpada :D

 

* "walki" pięknie opisane przez poprzedników - widzę, że Kowal również odrobił pracę domową, bo ja też dopiero w domu dowiedziałam się, że w pierwszej walce pojawił się Straceniec

 

- o gejostwie w siatkówce i klepaniu po tyłku po każdym punkcie zostało w ciągu ostatnich dwóch dni powiedziane bardzo dużo, więc na ten temat nie ma co rozmawiać, bo my jesteśmy tolerancyjni, ale nie aż tak bardzo.

 

- zaiste Carmen Electra ze Słonecznego patrolu prowadzi/ prowadziła fajną federację kobiet, która pokazuje jak się oszczędza na strojach ringowych. Widziałem kilka odcinków i każda ich gala ma u mnie 9/10 :D

 

- wiesz, on w trakcie proma coś mówił że jest straceńcem, ale po pierwsze mocno go zagłuszaliśmy, więc było go kiepsko słychać, a po drugie nie podkreślił tego słowa tak mocno, żebym mógł pomyśleć że to jest jego nowy ringname.

_________________

28054889252fa02dfba372.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327977
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  905
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.02.2006
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Uwaga uwaga !

 

Oficjalnie o 23:32 wszedłem do domu wiec zamykam zlot :)

Łoj, zeszło się.

 

Na wstepie nadmienię, że obok leży moja dziewczyna, z którą nie widziałem się 2 tygodnie a ja piszę relację dla Streeta aby ten mógł sobie poczytać do poduszki! Stary - takie poświęcenie! Zapamietaj to!

 

No dobra, to ja może do gali nie bedę nawiązywał bo poprzednicy wystarczająco dużo napisali. Pominięte oczywiście zostały pewne elementy zlotu, o których wspomnę ja.

 

Dla mnie Zlot rozpoczął się już w piatek o 13. Nocleg w Wawie i wyjazd o 7 rano aby na 8:30 być po drugiej stronie Wawy. Oczywiście spanikwoany wielkością Stolicy wysiadłem za wcześnie. po telefonicznej konsultacji z Przemkiem dowiedziałem się, że jeszcze 3 przystanki. Mając 25 minut zapasu stwierdziłem, że te 3 przystanki się przejdę - spóźniłem się 5 minut :/ Fuck :/ Ale spacer z rana elegancki a w dodatku przemk0 spóźnił się ejszcze więcej.

 

Jedzie się dobrze i mimo, że wysiada nam nawigacja to Brejver zaczyna spełniać jej rolę :)

Stary!!! Do Sandomierza byśmy pojechali!!! :D

 

No dobra, to wyruszyliśmy z P0, Rayne i Streetem do Radomia po NIko. Słuchajcie, w podróży wyszło tyle różnych anegdot, historii i żartów, ze nie sposób to wszystki ani spamietać, ani przytoczyć. W każdym razie pewnym jest to, że jesteśmy Gay Friendly :) O innych kierunkach naszej przyjaźnie nie wspomnę bo różne były.

 

PS. Wiecie, że w Radomiu mają Napiekanki :D? W całej Polsce są Zapiekanki a tam takie cuś (w drodze powrotnej jadłem - dobre :) )

 

W podróży zadzwonił Schoop, który mowił, że jest Polskim Busie a obok niego jest Kowal i jego Mały. No i na pewien czas zostało. :)

 

Na Biforku było ciekawie, inaczej niż zwykle bo na aktywnie. Od Bilarda, poprzez Piłkarzyki aż do koszykówki (jest nagrana). Próbowaliśmy nawet zrobić zawody w cymbergej o puchar gejtutude. Ale odpuściliśmy.

 

Później stało się coś co mnie powaliło - dosłownie - na podłogę. Śmiech pozbawił mnie tchu i tylko refleks Maxiego uratował tę sytuację bo by się jej bohater wyparł na bank.

Otóż, Kowal wielokrotnie uderzał w "Boxera" bijac rekordy w okolicach 940 pkt. Ja - w swojej skromnej i mikrej osobie - zrobiłem 904 pkt. No no, szaleństwo. Po mnie próbował kurczak iiii...

 

http://img12.imageshack.us/img12/9940/uwfp.jpg

 

Dokładnie tak!!! Dobrze widzicie!!! Okrągłe oczko!!! Nie wiem jak on to zrobił ale udało mu się :D

Mam nadzieję, że się nie obrazisz za tę historię bo to ja byłem Brejvenem Kaktusem przez długi okres czasu. Ale po tym zlocie chyba zmienisz zdanie co :P?

Bo z moich skromnych obliczeń wyszło, ze wypiłem 12 piw (w tym 1 Shandy i 6 Redsów [mają 4,5% więc lcizą się jako piwo]). Z tych 12 piw 6 wypiłem na gali i w tedy też poszedł ode mnie tekst wspomniany przez N!KO, ze "Z każdym piwem gala coraz lepsza" na co była pozytywna reakcja :)

 

O gali się nie wypowiadam bo po co.

 

Po gali jakoś wszyscy byli zmęczeni podróżą i widowiskiem, że ja odpadłem chyba chwilę po 00:00 a ostatni koło 2. Niestety nikt nie chciał z N!KO oglądać UFC :D

 

W podróży powrotnej natomiast hiciorem był Kamil Leśny, który okazał się ratownikiem DDW, który po chancie "Spadł wam banner" zgrabym ruchem go ponownie poprawił. SZACUN!!!

 

Oprócz tego oczywiste dopierda..nie się N!KO do siatkówki :) Oczywiście gdybym go nie znał to by mnie to ubodło :)

 

P.S.2.

Z gier warto podkreślić, że choć w piłkarzyki jestem w stanie sam ograć Ganzesa i Kowala w Handicapie, tak jak tylko pojawia się po przeciwnej stronie Przemk0, to wyglądam jak Sporting Gijon na tle Barcelony.

Albo Bah Bah Karabah :D

 

P.S.3.

teraz pewnie wszyscy chcący złapać chociaż parę godzin snu będą chcieli być ze mną w pokoju, Brejver zdaje się już rezerwował :D

A i owszem :D

 

P.S.4.

* atmosfera zlotowa jak zwykle na duży plus, zresztą tym razem było jakoś nawet minimalnie fajniej niż zwykle - może dzięki temu, że integrować zaczęliśmy się już w czasie podróży, gdzie Brejver służył za gadający GPS, a Street trenował zadawanie 100 pytań na minutę (chociaż rekordy padały w drodze powrotnej, kiedy Brejver usiłował go naśladować, co spowodowało niewielki przesyt informacyjny - dowiedziałam się m.in. które piosenkarki są ładniejsze od innych, czemu siatkówka jest sportem gejowskim oraz uświadomiono mnie, że istnieje federacja, gdzie kobiety walczą nago... zastanawialiśmy się, co możnaby tam chantować, bo "pokaż cycki" chyba odpada :D

Ba! Mało tego. Rozkminialiśmy czy istnieje federacja gdzie geje walczą na golasa. I co w takim wypadku chantować? A jak by komentował Andrzej Supron? "Hopa! i Przypięcie!" :D

 

jak się coś jeszcze przypomni to napiszę :) Idę do Obecnej Brejvera :)

_________________

5199219949eed950a51bb.png

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327980
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

 

W podróży zadzwonił Schoop, który mowił, że jest Polskim Busie a obok niego jest Kowal i jego Mały. No i na pewien czas zostało. :)

 

Na Biforku było ciekawie, inaczej niż zwykle bo na aktywnie. Od Bilarda, poprzez Piłkarzyki aż do koszykówki (jest nagrana). Próbowaliśmy nawet zrobić zawody w cymbergej o puchar gejtutude. Ale odpuściliśmy.

 

Później stało się coś co mnie powaliło - dosłownie - na podłogę. Śmiech pozbawił mnie tchu i tylko refleks Maxiego uratował tę sytuację bo by się jej bohater wyparł na bank.

Otóż, Kowal wielokrotnie uderzał w "Boxera" bijac rekordy w okolicach 940 pkt. Ja - w swojej skromnej i mikrej osobie - zrobiłem 904 pkt. No no, szaleństwo. Po mnie próbował kurczak iiii...

 

 

Przepraszam, ale ja swojego " Małego" ( nie komentujmy czy chodzi tu o powszechnie obowiązujące określenie czy o coś innego) mam zawsze ze sobą, a nie czekam aż wsiądzie do do pociągu :D A to że mały619 ma taki nic a nie inny to już nie moja wina. Z resztą to wina Kurczaka, który wymyślał takie związki i ja nie będę się z tego tłumaczył :D

 

Co do Kurczaka i mocy jego skrzydełek, to jakbym nie zaliczył wizyty w toalecie chwilę wcześniej, to po jego pokazie pt: "jak być anty kopią Tysona " musiałbym lecieć do Iskry zmieniać spodnie :D Najlepsze że jego skrzydła miały najczęściej porównywalne wyniki w biciu w gruchę :D Grunt to konsekwencja! 8-)

 

Kurczak proszę wstawić film będący na Twojej kamerce z moim wynikiem :D Niech to nie będą suche fakty tylko filmik lepszy niż te z DDW :D

Edytowane przez Kowal

_________________

28054889252fa02dfba372.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327983
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  613
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ganzes odgrażał się chyba najbardziej, ile to nie wysiedzi, a podczas rozmowy zaczął nagle chrapać :D

Patrzcie - kolejny chce zając mój spotlight ze zlotów i pokonać mnie w siedzeniu całą noc. Póki co zostałem chyba nie pokonany w nie spaniu na zlotach :D

Nie wiem, ja tam ze względów logistycznych pewnie "wysiedziałem" najdłużej, bo po opuszczeniu hotelu czekał mnie godzinny spacer i finalnie przytuliłem się do łóżka coś koło trzeciej :D

 

No to może ja dorzucę swoje trzy grosze :) Ze względu, że to był mój debiut na zlocie, na gali DDW jak i w wrestlingu na żywo to zapewne zaleci tu mocniej markowaniem niż u innych.

 

Wyruszyłem 14:38 autobusem komunikacji miejskiej. W galaktyce byłem trochę po 15. Po drodze minąłem się z polską (męską) częścią DDW. Powiedziałem do nich: "cześć, dajcie fajny show", ale potraktowali mnie lekkim uśmiechem i poszli dalej. Pewno dlatego, że nie byłem ubrany w barwy wojenne attitude (swoją drogą chyba pora sobie sprawić :D).

 

Jako, że nikogo nie było jeszcze na miejscu to sobie siadłem pod parasolką na zewnątrz i czekałem z wytęsknieniem. Lekki stres, bo znam z widzenia tylko shoopa i niko, a oni mogli się wlec z tyłu i bym się minął z pierwszą falą zlotu :D Całe szczęście spora część miała barwy wojenne, więc ogólnie luz. Na wstępie lekkie śmiechy i zastanowienia który to krecik: ten z krecikiem w logo czy z królikiem ronnie. Potem "próba" ratowania bulinho przed banem. Ufff... zostałem zaakceptowany. ^^

 

W środku kilka piwek, pojedynki billardowe i piłkarzykowe. Pokaz NIKO "jak przejebać w kosza 4-ma punktami". Oficjalne odczytanie listu od jakiegoś kolo z uniwerku gdańskiego. Salwa śmiechu przy zdaniu: "Darren Young dobrym wrestlerem". Ogólnie to nawet miło, że jednak ktoś spoza wrestlingu jakoś kojarzy Attitude.

Tutaj wtrącę się odnośnie cen za browce i "złotego tigera dla radomia". Ceny w pubach takie są (brak promocji w soboty). Ogólnie to piwo wychodzi po 6zł za lane, 7 butelkowe, 8 te lepsze. Tigery nie wiem, ale cena aż tak mnie nie zaskoczyła (choć osobiście bym oddał im :D). Taniej piwo to byśmy dostali w Warce (koło rynku), bo tam sprzedają na metry (wyszło by ok. 5 zł za kufel/szklankę). W Galaktyce plusem była odległość od gali.

 

Wyruszyliśmy na galę. Plac przed palmą wyglądał jakby Don jednak stawiał ten pomnik dla Niko. Siedliśmy sobie na paletach, zbiórka hajsu, część poszła po zapasy. Niko chyba miał żal za te 9 zł co wydał na tigera, bo wrócił z sześcioma chyba :D Ciche podśmiechujki z typa ubranego w dżona cenę (wersja zielona) i większości att jak jakaś dziewczyna miała niezłą radochę z facetów gadających o związkach ceny i bryana z bellaskami. W międzyczasie Don stwierdził, że są opóźnienia, wziął do powieszenia banner Att i potem go zwrócił.

 

Shoop rzetelnego materiału nie nakręcił, bo mu gwizdnęli kamerę.

 

Początek gali i oczywiste, bezsłowne wybranie gniazdowego.

 

Zapowiedź i pstryczek w nos dla Att wykonany przez typa w garniaku. Zapowiedź Dona. Wchodzi trochę pokrzyczał i poczekał na przeciwnika. Włącza się muzyka i wchodzi typ w stylu "norwegian true black speed pagan metal". Wygląda na to, że to oczywiste kim on jest. Dla mnie nie, ale co ja się tam znam. Tak teraz sobie przypominam, że Terry się jednak przedstawił. Pierwsze zdanie to było: "Jestem straceńcem na costamdalej". Tyle, że każdy pomyślał, że to część proma/przymiotnik opisujący postać a nie: "siema jestem heniu". Walka jak dla mnie szału nie zrobiła aczkolwiek też nie wiedziałem czego się spodziewać. Radochę sprawiało mi podłączanie się do chantów :) Niko mnie rozwalił jak ten kamerzysta od bułecki filmował nasz "sektor" a ten mu wypali: "Panie to moment jego życia (o Terrym/Straceńcu) jego filmuj" :D Trochę zmartwiła mnie końcówka, bo donakonda (WTF?! to brzmi jak tytuł pornola :twisted: ) nie miała przygotowanego gruntu.

 

Tag team match mnie rozwalił! Tak to się powinno robić! (przynajmniej jeśli chodzi o polskie realia) Interakcja z publiką na piątkę. Najlepszy był pocieszny chłopaczek fancy boy, który już pewnie podczas walki dona wiedział w który sektor "uderzać". IMHO tego się spodziewałem i dla takich walk mógłbym chodzić na gale.

 

Battle royal trochę zepsuty przez udział pań, ale w takim rosterze to nieuniknione. Dobre chanty "damski bokser", "brawo bianca" i końcowe "zaskocz go!". Podczas powrotu do domu zaskoczyłem (niezły refleks :D) i stwierdziłem, że można było krzyczeć do Bianci: "To nie pole dance".

 

Podczas wejściówki Renegade'a szukałem Sexy Jessie, ale się nie doszukałem :( Chłopak próbował grać heela, nawet często do nas krzyczał (znowu kolejny z HCW wie gdzie szukać reakcji), ale "we still like you!" :D Walka nawet ciekawa, zrobili swoje. Węgier wyszedł do kibla w środku walki, po powrocie sponiewierał klarysa pożegnanego gromkimi "you still suck".

 

Bianca vs Mira słabo, ale wybaczamy. Natomiast nie wybaczamy Pana P, co skwitowaliśmy odwróceniem się plecami i fotosesją Niko.

 

Kawaler na plus, bo dobra wejściówka, gra z publiką. Słabe te kolędy, ale tragedii nie było. Kowalski też na plus i mam nadzieję, że posiedzi trochę w szkółce, bo jakieś podstawy ma.

 

Jędruś i Kamil końcówka z dupy, pewnie trzeba było jakoś to kończyć, bo coś się przy ciupadze stało. Jakby byli mądrzy to by jakoś to podpięli pod story.

 

Ogólnie mega pozytyw ze strony HCW - tego się spodziewałem raczej po naszych, bo przecież to im bardziej zależy. Nie wiem może złapaliśmy renegade'a na wyjściu do kibla i już nie miał innej opcji jak zagadać? Pozytywny gość, pogadaliśmy (głównie Niko i Przmko, ale to było do przewidzenia) w zasadzie o tym o czym moglibyśmy z "naszymi" i by spiny nie było. Może kiedyś wybierzemy się do nich i zasypiemy Renegade'a popem? :D Był wyraźnie podekscytowany tym faktem.

 

Potem posiedzieliśmy chwilę w galaktyce, poszliśmy do tesco i do iskry Niko wygłosił kolejne promo o DDW (Don byłby niepocieszony :twisted: ) i rozstaliśmy się w pokoju :) Ja musiałem na dole poczekać z 5 minut, bo woźny/recepcjonista/ochroniarz zamknął drzwi i polazł do kibla. Do domu wróciłem koło 3 w nocy.

 

Prawdopodobnie na DDW #9 będę sam więc na jakąś relację możecie liczyć w formie postu/vloga.

 

Ogólnie propsy dla nas za zlot :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327984
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Użytkownik o nicku na "G", nie wiem, czy tożsamość mogę zdradzać, wpadł na pomysł poczęstowania parówkami, Pana P., co wymownie uczynił.
Rok temu hot dog, teraz tylko parówki? Ganzes coś kiepsko Ci się chyba ostatnio wiedzie ;)

 

Reprezentacja HCW bez Ninji i Jessi to huj nie reprezentacja! Jak mozecie ich jeszcze chwalic?

 

Węgier wyszedł do kibla w środku walki
Dooobre, This is wrestling! :)

_________________

"Chciałbym tak zawszę, rzucić plik na brudne biurko,

Od dziś, mam nowe motto, żyję dziś, umrę jutro,

Za długo wierzyłem, że inna może być codzienność,

Kapitalizm ma to w dupie i nie zmienia nic w wzajemność"

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327986
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Sporo już zostało napisane, ale też pokuszę się o jakiś opis.

 

Pobudka o 4. 6.02 czerwoniakiem do stolicy i 08.15 Polskim Busem z Metra Wilanowska. Podróż spoko i do tego z niespodzianką, dlatego że pojawił się niespodziewany przystanek przy dworcu głównym PKP Rzeszowie. Byłem tam o 13.15. O 13.30 złapałem 0 i po kolejnych 15 minutach (m.in. dzięki wskazówkom kr3cik-bmc) byłem już w Iskrze. Zameldowałem się, powitałem się z już obecnymi i razem czekaliśmy na resztę. Nie doczekaliśmy się niestety na Bullinho, co wprowadziło trochę zamieszania w rezerwacji. Nie mniej głównym tematem w Iskrze, podczas drogi do Galaktyki i na początku bifora w Galaktyce był mail jaki dotarł do Attitude, O reszcie nie będę wspominał, bo zostało już to opisane.

 

Co do gali uczucia mam mieszane. Po pierwsze dłuższe oczekiwanie (od pierwotnie obiecywanego) było nieco uciążliwe. Dla mnie (i nie tylko) była to wysoka temperatura i prażące słońce, chociaż to nie był jedyny problem... Fajnie zobaczyć produkt w jakimś tam sensie made in Poland, ale jego jakość tyłka nie urywała. Faktycznie rozkręciliśmy galę i ewentualne prowokacyjne gesty ze strony DDW, jak to stwierdził N!KO, spłynęły po mnie. Nieoczekiwane (ale i interesujące) było spotkanie z Węgrami. Nie udało się niestety wyciągnąć Bianki (tutaj krecha dla Pacjenta, za to, że zachował się po chamsku w stosunku do kulturalnego zapytania Ganzesa).

 

Po drodze z Klubu, a nawet do końca dnia głównym tematem było: "Quo Vadis DDW ?" Moim zdaniem jeżeli nie wprowadzą zmian to albo będą egzystować na jeszcze gorszym poziomie niż dotychczas (w październiku większej grupy od nas nie będzie, jeżeli chodzi o maj, to wszystko zależy już od nich; tak czy owak z frekwencją mogą mieć problemy), albo w pewnym momencie w ogóle przestaną istnieć.

 

Po dotarciu do kręgielni część zasiadła w środku, a część na zewnątrz. Jakiś czas potem już wszyscy przebywaliśmy na świeżym powietrzu. Grupą zdecydowaliśmy, że dalsza część aftera odbędzie się w Iskrze, więc niezbędne okazało się zrobienie zapasów w Tesco. Gdy już szliśmy w kierunku Hotelu, okazało się, że Przemk0 o czymś zapomniał, więc chwilę trzeba było na niego zaczekać. Ruszyliśmy dalej i wtedy grupa podzieliła się na dwie części: pierwszą którą kierował miejscowy przewodnik (niestety nie pamiętam nicka tego Użytkownika), który mniej więcej w połowie drogi (ze względu na bliskość zamieszkania), pożegnał się z nami i przekazał funkcję Ganzesowi (wielki Ci dzięki za prowadzenie nas po Rzeszowie); drugą stanowili Maruderzy. Dzięki ulokowaniu się w pierwszej grupie mogłem usłyszeć ciekawą wymianę zdań dotyczącą fascynacji filmowych, która odbywała się pomiędzy N!KO, Kowalem albo Ganzesem (nie jestem w tej chwili pewien) i Streetem, którego opowieści geograficzne również urozmaiciły powrót do hotelu. Tutaj należy wspomnieć, że pomimo dosyć wysokiej temperatury pogoda była dla nas bardziej łaskawa niż w Łodzi.

 

Po dotarciu na miejsce, szybkie ogarnięcie i dalsza część aftera w jednym z pokojów. Miejsca nie było dużo, ale nas także nie, więc spokojnie przy piwie (Przepity Tigerami N!KO sączył już tylko wodę) można było wymienić swoje przemyślenia na temat gali (tutaj dowiedzieliśmy się ilu mieszkańców jest w Rzeszowie), przy okazji zeszliśmy na temat podziału ludów pod względem grup językowych (kto należy do grupy ugrofińskiej, a kto do słowiańskiej). Ok. 2.00 wróciliśmy z Przemkiem do pokoju i poszliśmy spać.

 

Pobudka nastąpiła o 08.50. Chwilę po 09.00 wszyscy (poza Schoopem, który chyba był wtedy jeszcze w podróży powrotnej) spotkaliśmy się na śniadaniu. Raczej wszyscy zmęczeni (większość procentami, N!KO Tigerami). Wielki plus dla hotelowej restauracji. Można było zjeść coś ciepłego (pojawił się nawet żurek). Można było się jedynie przyczepić do jakości kawy. Po śniadaniu część z osób udała się na swoje powrotne środki transportu (ewentualnie jeszcze na nie oczekiwała). Niewiele później pożegnałem się z grupą Przemka

i udałem się na dworzec PKP. Tam oczekiwałem na Pociąg TLK, którym jechało więcej osób niż było miejsc (sytuacji nie rozwiązało nawet podczepienie dwóch wagonów Lublinie. Także po prawie 6 h i 30 minutach dotarłem do Warszawy, a po następnych dwóch do domu.

 

Jestem zmęczony, ale bardzo zadowolony z kolejnego zlotu. Chciałbym podziękować każdemu z Was za obecność i już nie mogę doczekać się kolejnego zlotu :smile:

Edytowane przez filomatrix

_________________

"Jeśli mówisz do Boga, jesteś osobą religijną. Jeśli Bóg ci odpowiada, jesteś chory psychicznie"

House M.D. S02E19

211015597452e3a27e841d5.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327988
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  759
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Rzetelnego materiału z DDW nie ma, dlatego też zmuszony jestem napisać kilka słów w tym temacie. Plusem jest to, że Niko tak dokładnie opisał wam wszystkie walki i nie będę musiał tego robić (za dużo pisania, to też jest niebezpieczne :P)

 

Gdybym miał porównywać wszystkie zloty i gale na których dotychczas jakimś cudem się pojawiałem, to z pewnością DDW uplasowałoby się gdzieś w okolicach miejsca pierwszego. Mimo wszystko nie umiem rozgraniczyć moich wrażeń jako fan, od tych które mam jako użytkownik Attitude.

 

Na wstępie chciałbym wyjaśnić brak jakiegokolwiek materiału ze zlotu. „Ochroniarz” przy wejściu zarekwirował mi kamerę i żadne tłumaczenia tutaj nie pomogły. W przerwie okazało się, że mimo partnerstwa medialnego, nie poprosiłem wcześniej o zgodę na filmowanie. Błahostka, ale na galach WWE kręciłem bez problemu.

 

Sama zabawa była przednia. Uwielbiam oglądać PWG i siedzenie w pierwszym rzędzie tuż przy ringu było dla mnie namiastką indy wrestlingu. Pochwalić wypada chłopaków z Węgier, za to co zaprezentowali i w ringu, i poza nim, oraz „Pięknego Kawalera”, za podjęcie próby interakcji z nami.

 

Zostając jeszcze w temacie kawalera. Don wymaga od nas markowego zachowania. Pop powinni dostawać ci dobrzy i tej konwencji mamy się trzymać. Szkoda, że nie ma tutaj nikogo z DDW, ponieważ ciekawi mnie jedna kwestia. W trakcie walki „piękny” rzucił do mnie hasłem „spierdalaj”, niby wszystko ok, ba jestem zadowolony z tego, że w jakiś sposób zareagował, ale jeśli mamy być markami, to jak mam się czuć w takiej sytuacji kiedy zawodnik każe mi szybciej biec? Traktujmy się poważnie, bo i ja teraz mogę zacząć lamentować o to jak zostałem potraktowany, a chyba nie o to tu chodzi.

 

DDW będzie miało okazję sprawdzić się z „normalną” publicznością już w październiku, bo Atti jest chyba banned from the ringside i zostajemy w domach :P. Nadal nie rozumiem tej wielkiej afery związanej z naszym zachowaniem. Mimo, że zdzieraliśmy dla nich gardła i jako jedyni cokolwiek krzyczeliśmy, to postąpiliśmy źle bawiąc się dobrze i trzeba było nas olać.

 

Mam nadzieję, że ktoś z DDW poczyta nasze posty. Nikt z nas nie stara się na siłę zrobić wam krzywdę. Czy wyjście na chwilę do tego złego portalu to aż taki problem dla naszych „gwiazd”? Czasem mam wrażenie, że jakieś chore personalne animozje odbijają się na tym co obie strony kochają. Różnica jest taka, że w tej chwili to my jesteśmy w lepszej sytuacji. Attitude poradzi sobie bez DDW. Jeden czy dwa zloty w roku mnie to nie jest dla nas problem, natomiast nie jestem pewien jak poradzi sobie tak wysoko aspirująca federacja bez żywiołowo reagującej publiki.

 

Mimo wszystko jestem zadowolony i z gali i ze zlotu. Było wyśmienicie, ze zlotu na zlot bawimy się lepiej, ale z tego miejsca chciałbym podziękować też ekipie DDW. Dzieli nas dużo, ale wypada docenić wasz trud włożony w treningi i galę. Pluć jadem mogę dopiero w następnym AM. Trzeba wykorzystać moc tego podcastu :D.

_________________

The man with two personalities

6939757594f665b525713a.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/33144-ddw-8-gala-zlot-nocleg-w%C4%85tek-organizacyjny/page/10/#findComment-327989
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: PpW Clash Of The Creeps Data: 30.10.2025 Federacja: PpW Ewenement Wrestling Typ: Event Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie, Polska Arena: Kinoteka Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • Attitude
      Nazwa gali: BZW Party Data: 31.10.2025 Federacja: Banger Zone Wrestling Typ: Event Lokalizacja: Hallennes-lez-Haubourdin, Francja Arena: Bunker Paillettes Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • VictorV2
      Miło zobaczyć kogoś z w miarę realną opinią na temat HH.  Przeglądając z ciekawości kilka miejsc widziałem tyle copium że nie byłem pewny czy to ja byłem odklejony od rzeczywistości, czy to jakiś globalny gaslighting operation.   Youngets OGs dostali to czego potrzebują - czas na antenie i kogoś bardziej doświadczonego. O ile oczywiste jest że mają przyszłość, potrzebują doświadczenia i botche to jest coś czego trzeba się spodziewać. Fun match na początek i tyle.  Ethan i Wagner zdecydowanie pokazali najwięcej. Warto zaznaczyć że moja opinia "dobrego matchu" nie ma dużo wspólnego z technicznym poziomiem. Dla mnie dobry match, to coś co przekazuje emocję i historię. Jeśli przy okazji match jest dobry technicznie, to tylko bonus. Absolutnie najlepsza część tego show - mimo mojej osobistej sympatii do Pax.  Blake i Zaria - średni match ale głównie przez nieco zamulony finish, mam wrażenie że straciły dużo tempa na to co się działo za ringiem i z czegoś co się prezentowało solidnie, zeszły dosyć nisko. Nie da się ukryć że Blake w tym momencie przyćmiewa wszystkie inne zawodniczki w dywizji. Zgodzę się że nie powinna być w NXT długo, bo...z kim miałaby tam pracować? W tym momencie nie ma za wielu osób z wypracowaną renomą żeby rywalizacja z Blake miała dużo sensu, ale zobaczymy. Główny roster potrzebuje nowych kobiecych gwiazd i to na wczoraj... Pax. Osobiście, najlepszy moment wieczoru od strony emocjonalnej. Jestem fanem Pax ale nawet ja nie wierzyłem że to się wydarzy - teraz proszę o plot twist że to Pax jest mastermind'em i to ona zmanipulowała Izzy i Culling żeby wygrać pas I w sumie...to był highpoint, bo od teraz lecimy w dół na łeb, na szyję bez hamulców.    DarkState Vs Senior Citizen Patrol. Poważnie? 4 młode byki, w walce bez dyskwalifikacji Vs 2 50letnich weteranów...i ta walka była TAK bliska? Pomijając fakt że chwilowy title reight braci Hardy był chyba tylko po to żeby dodać im kolejny pas do CV, to w tym momencie NXT Tag Champs wyglądają tragicznie, skoro w czwórkę ledwo dali radę pokonać dwóch emerytów. Sorry, ale nawet jak na pro wrestling to jest takie dno że nie jest w żaden sposób do uwierzenia. Początek DS był super i wyglądał obiecująco...przez jakieś pierwszy tydzień czy dwa. Potem nagle nikt się nimi nie przejmował, nikt nie zwracał na nich uwagi i oni też nic nie robili. Jeśli mieli jakikolwiek hype przed HH, to HH dobiło ich całkowicie. Absolutnie bezsensownie zaplanowany match. I kiedy myślimy że już gorzej być nie może, bo przecież w walce wieczoru jest Ricky Saints...to jednak nawet Ricky Saint nie jest wyciągnąć ani grama, ani 1 sekundy dobrej telewizji z Trick'a. Jeśli już nawet Saints nie jest w stanie mieć z Trick'iem dobrego match'u (czegoś czego Trick nie miał w sumie odkąd pracował z Ethan'em i Dragunovem), to nie wiem co on tam jeszcze robi. Odkąd pokonał Ilje, próbowali z nim...4? 5 różnych gimmicków i stylówek? W pewnym momencie miałem wrażenie że co tydzień czy dwa dostajemy zupełnie inną osobę i wciąż nic nie działa. Ricky Saints Vs Broomstick byłby o wiele lepszym main event'em.    W tym momencie Trick i Kelani Jordan są w tym samym miejscu - ewidentnie mają wszystko czego trzeba, wygląd, umiejętności atletyczne, background. Tylko o ile Kelani próbuje i ma jakieś przebłyski od czasu do czasu, które sprawiają że widać postęp, tak "H1M 2.0" sprawia że Carmelo Hayes staje się gorszy tylko dlatego przez powiązanie między nimi.    Jestem fanem NXT, to jest od dawna mój ulubiony brand który mam wrażenie jako jedyny stara się mieć jakikolwiek sens i promować nowe osoby, ale jeśli zobaczę jeszcze jeden Main Event o NXT Title z udziałem Williams'a to napraw-...hmm? Co zapowiedzieli na ostatnim NXT? Ricky Vs...kto...?  
    • VictorV2
      Zanim zaczęło się intro, widzimy podjeżdzające pod budynek auto, z którego wysiadł Paul Heyman oraz Bron Breakker, który wyjął swoją walizkę z bagażnika. Obaj rozmawiali, wydawali się być w dobrym nastroju. Chwilę po tym pokazano Jay’a White, który szedł w stronę budynku w towarzystwie BangBang Gang. Cała czwórka śmiała się, mając uśmiechy na ustach. Main Event zapowiada się imponująco. Po tym, zaczęło się intro po którym przenieśliśmy się do stołu komentatorskiego, gdzie widzimy Jeff’a Bryson’a oraz Wolfpack.   Jeff: Witamy serdecznie! Kolejne show czas rozpocząć, szczególnie że Main Event jest ustalony - Bron Breakker Vs Jay White, All-American Bash Match!    Jays: Obaj są już w budynku, obaj gotowi do walki - Breakker o mało nie przywitał się z BangBang Gang ostatnio.   Dom: Poza tym - Alpha Academy są w budynku! Zwycięzcy Jingle Jam zostali zaproszeni do udziału w Tag Team Grand Prix. Wiemy że ich match odbędzie się na Gauntlet…pytanie, przeciwko komu?   Jeff: Jingle Jam…czy to nie ten turniej gdzie-...   Jays: Shhooooooooosh! Nie rozmawiamy o tym. Pamiętaj, jesteśmy na emeryturze.    Jeff: (śmiech) Nie na długo - bo mówiąc o LoF Gauntlet i Tag Team Grand Prix - doczekaliśmy się. Wolfpack. Quinter’s Factory. One more match. Myślę że sama ta okazja ściagnie dużo widzów.   Dom: Ughh…mówiłem Ci Andrew, to był zły pomysł…   Jeff: Karta na Gauntlet buduje się w bardzo ciekawy sposób. Dzisiaj dowiemy się również kto zmierzy się z Sarą o pas mistrzowski kobiet, Willow, Izzy, Kat oraz Mary McKnee - Fatal-4-Way Match. Pytanie brzmi, w jakim stanie jest Willow?   Jays: Katherine Edwards jest chyba jedyną osobą której Willow nie zaimponowała, co można było zobaczyć na koniec ostatniego show.   Dom: Mam nadzieję że doszła do siebie, byłoby szkoda gdyby straciła swoją szansę.   Jeff: Swoją szansę dostaną też inne osoby - nasz pierwszy match to Tag Team Grand Prix w którym na szali jest więcej niż awans do kolejnej rundy. Rythm Breakers oraz Beast Mode zmierzą się, mając nadzieję że udany początek swojej kariery.   Jays: Tag Team Wrestling…jeśli GWA było w czymś najlepsze - to właśnie to. Dywizja drużynowa zawsze miała świetne talenty. Zobaczymy czy LoF pójdzie w tą samą stronę.   [Materiał promujący match Rythm Breakers i Beast Mode, przedstawiający czwórkę zawodników oraz ich dotychczasową ścieżkę kariery].   Po materiale rozpoczął się Theme Song The Rythm Breakers - Ace Donovan i Tyson Roberts pojawili się na rampie, obaj tańcząc w rytm swojej muzyki, ubrani w stroje wyglądające jakby szykowali się na imprezę, obaj witali się z widownią, schodząc po rampie do ringu. Od zewnętrznej strony ringu wskoczyli na sąsiednie narożniki, rozglądając się po arenie, zdecydowanie oszołomieni rozmiarem widowni. Kiedy wreszcie wskoczyli do ringu, światła zgasły i rozległo się klikanie klawiatury - na titantornie, razem z muzyką pojawiły się słowa:  Activating… Beast Mode.   Prawa część titantronu zapaliła się na czerwono, Lewa na zielono - światła wychodziły też z pod rampy. Kiedy światła wróciły, na rampie stało dwóch zawodników - obaj byli ubrani podobnie, tylko że ich kurtki były w innych kolorach - Leo, czerwono-złota, z Neon Line Art’owym wzorem głowy lwa na plecach. Aries, zielono-czarna, ze wzorem głowy barana. Obaj mieli przy kurtkach tylko jeden rękaw - Leo prawy, Aries lewy. Obaj zawodnicy z pewnością siebie schodzili do ringu, ale ich miny zdradzały że i oni czuli presję swojego debiutu.   Match 1: Tag Team Grand Prix Match Rythm Breakers (Ace Donovan & Tyson Roberts) Vs Beast Mode (Leo & Aries)   Highlights: Walka zaczęła się dynamicznie, Ace i Aries zaczęli wymieniać się akcjami, rozkręcając sytuację bardzo szybko. O ile RB przejęli kontrolę, to Aries nie dawał za wygraną. Obie strony chciały pokazać się jak najlepiej i było to widać. Być może próbowali przeładować match, ale tempo było imponujące. Aries próbował przełamać ich ofensywę, kiedy pchnęli go na liny Double Irish Whip’em - ale jego Springboard Crossbody zostało przechwycone i Rythm Breakers wspólnie rzucili go do tyłu Fallaway Slam’em, po którym Aries został w ich narożniku. Solidny opener, bez większych szaleństw, ale i większych  błędów. Na końcu Leo trafił Ace'a z Lion's Roar (Big Boot Stomp) po tym jak Aries wypadł z ringu z Roberts'em po Springboard Crossbody. Zwycięzcy: Beast Mode   Jeff: Co za match…oba team’y powinny awansować dalej.   Jays: Zaczynam żałować że zgodziliśmy się na match z Quinters’ami - kiedy wygramy, będziemy musieli walczyć z kimś takim? W naszym wieku? Emerytura brzmiała fajniej…   Dom: Przynajmniej mamy najlepsze miejsca na obserwowanie ich. Droga do tytułów LoF nie będzie łatwa…   Jeff: Szybka zmiana. Najpierw nie chcieliście brać udziału, teraz planujecie wygrać cały turniej?   Jays: Skoro już się zgodziliśmy, oczywiście że wygramy. Czego innego się spodziewasz?   Jeff: Życzę wam jak najlepiej, ale ten Stomp nie wyglądał jak coś po czym można wstać.    Dom: Wystarczy nim nie dostać (śmiech).   Jeff: Brzmi dosyć prosto. Zobaczymy jak wam się to uda.   [ I. 3 minutowa przerwa reklamowa ]   Kamera przeniosła nas na backstage, do biura Thunder’a gdzie siedział Paul Heyman, Thunder oraz Arnold Becker - ostatni z nich nie wyglądał na zadowolonego.    Arnold: Nie? Tylko tyle miał do powiedzenia?   Thunder: Nie mogę go zmusić do niczego. Jego kontrakt nie przewiduje aktywnego bycia w ringu, w jego przypadku to bardziej kwestia tego co uważa za warte jego czasu.   Arnold: Czyli to on decyduje co będzie robił? Czy ty mówisz poważnie?!   Thunder podniósł rękę, próbując go uspokoić.    Thunder: Spokojnie. CM Punk to nie jest ktoś, z kimś możesz po prostu walczyć. Dobrze wiesz jak to działa. Na jego etapie kariery, on nie potrzebuje walczyć z każdym. Nie musiał nawet podpisywać kontraktu, zrobił to głównie po to, żeby pomóc z rozwojem kolejnego pokolenia. Obrażając go, nie pomagasz ani sobie, ani nam.   Paul Heyman odchrząknął delikatnie, zanim Arnold mógł coś powiedzieć.   Heyman: Panie Becker, jeśli mogę coś doradzić. CM Punk zdecydowanie nie jest osobą z którą może rywalizować każdy. Na Pana miejscu wziąłbym to pod uwagę i spróbował swoich sił gdzieś indziej. Powinien Pan wiedzieć, że potrzeba czegoś więcej niż tylko słowa że sprawić że CM Punk uzna Pana za problem.    Arnold wyglądał jakby chciał coś powiedzieć (ewentualnie…uderzyć kogoś?) ale powstrzymał się i wstał. Spojrzał jeszcze raz na ich obu i wyszedł ze wściekłą miną. Thunder odetchnął głęboko.   Thunder: Dziękuję za pomoc. Lawirowanie relacji z członkami rosteru z pozycji szefa nie jest moją najlepszą stroną.   Paul uśmiechnął się i sięgnął, klepiąc go po ramieniu.   Heyman: NIe przejmuj się, dojdziesz do wprawy. Musisz tylko pamiętać, że dobro pojedynczych zawodników czasami gryzie się z dobrej organizacji - a ostatecznie to przetrwanie LoF jest najważniejsze.   Thunder kiwnął głową, przeglądając papiery na biurku   Thunder: Wracając do naszej rozmowy…zgadzamy się że dzisiejszy match Bron’a to dobra okazja do ocenienia go?   Heyman: Szczerze mówiąc, uważam że powinniśmy go zatrudnić tak czy owak. Talenty takie jak on nie pojawiają się często   Thunder pomyślał chwilę, sprawdzając kolejne dokumenty.   Thunder: Coś w tym jest…ale wciąż chciałbym zobaczyć go w akcji, zanim podejmę decyzję.    Paul wydawał się zadowolony i obaj wrócili do kolejnej rozmowy, podczas gdy kamerzysta wyszedł z biura. Zanim wróciliśmy do ringu, kamera pokazała nam wysiadających z bardzo ładnie wyglądającego auta MJF’a i Hammerstone’a. MJF był wyraźnie zdenerwowany   MJF: Uwierzysz w to? Ten Tag Team Match nie ma sensu. Thunder miał czelność powiedzieć mi…MI…że jeśli chce dostać kolejną szansę, powinienem ją sobie wygrać. Wszystko przez to że Knight użył krzesła…   Hammerstone kiwnął tylko głową, idąc za nim, rozglądając się.   MJF: Hej, gdzie jest biuro Thunder’a?    MJF szczeknął na jednego z pracowników, który pokazał im gdzie jest biuro Thunder’a, obaj bez dalszych słów ruszyli we wskazanym kierunku. Zatrzymali się nagle i MJF zrobił się czerwony ze złości.   MJF: Ty…   Kamera obróciła się i pokazała T-Ash’a, który stał oparty o ścianę, patrząc na nich.    Ash: Tak, ja. Miło że jeszcze mnie pamiętasz.    MJF: Zejdź mi z drogi. Mam coś od omówienia z Thunder’em.    Ash odepchnął się ramieniem od ściany i podszedł do niego, mierząc go wzrokiem   Ash: Tak, wiem. Problem polega na tym że Thunder jest zajęty. Ale poprosił żebym przekazał Ci coś.   MJF rozejrzał się z niedowierzaniem   MJF: Co teraz, jesteś jego sekretarką? Nie może ze mną porozmawiać sam?   Ash zaśmiał się pod nosem i delikatnie poprawił marynarkę MJF’a.   Ash: Pewnie by mógł. Ale tak samo jak każdy inny, ma Cię pewnie dość. Co do wiadomości - na kolejnym Strike spotkamy się w ringu, jeden na jeden. Brzmi jak ciekawe wyzwanie.   MJF zaśmiał się, patrząc na niego rozbawiony   MJF: Ty i ja? W ringu? Proszę Cię, to nie będzie nawet rozgrzewka, lepiej żebyś…   Ash mrugnął do niego i klepnął go po ramieniu.   Ash: Nie mówiłem do Ciebie.    Ash zaśmiał się i minął ich, odchodząc z kadru. MJF patrzył na niego, kompletnie skołowany tą odpowiedzią. Dopiero po chwili spojrzał na Hammerstone’a i zrozumiał o co chodziło. Wściekł się jeszcze bardziej, ruszając ponownie w stronę biura Thunder’a. Obraz wrócił w okolice ringu.    Jeff: MJF ciężko przyjmuje odmowy…   Jays: Podejrzewam że dlatego ma problem z kobietami?   Dom: Nie, to zupełnie inny problem. Bardziej chodzi o jego…   Jeff: Stoooooooop. Nie kończ tego, proszę. Nie musimy wiedzieć co masz na myśli.   Wilki zaśmiały się, podczas gdy Jeff potrząsnął głową.   Jeff: W każdym razie, z tego co widzieliśmy, zapowiada się match pomiędzy T-Ash’em i Hammerstone’em - po raz kolejny Ash oddaje dosyć sporą różnice w rozmiarze.   Jays: Widzieliśmy już kilka razy że nie przeszkadza mu to. Nie ważne czy jesteś duży czy mały, jego submission game jest równie skuteczne.    Dom: W przeciwieństwie do MJF’a, gdzie rozmiar ma zna-....   Jeff: Jamie, wracaj, proszę…nie wiem ile jeszcze z nimi wytrzymam…   Na szczęście Bryson’a, rozpoczął się Theme Song El Hijo Del Lucha. Romeo i Cielo pojawili się na rampie, schodząc po rampie, przygotowując się do jeszcze jednej szansy jaką dostali. Kiedy wskoczyli do ringu, rozpoczął się Theme Song Raze’a i amerykanin wyszedł na rampę - choć trzeba przyznać, nie wyglądał na bardzo zadowolonego. Wziął głębszy oddech i westchnął, podczas gdy rozbrzmiał Theme Song Coven i za nim na rampie pojawiła się Witchcraft, której towarzyszył Orion oraz Willow. Olbrzym zatrzymał się przy Raze’ie i spojrzał na niego, po czym minął go i poszedł do ringu. Raze dołączył do niego chwilę później.   [ II. 3 minutowa przerwa reklamowa ]    Match 2: Tag Team Grand Prix Match El Hijo Del Lucha (Romeo Clemente & El Hijo Del Cielo) Vs Raze & Orion /w Witchcraft & Willow Blackwood   Highlights: Romeo i Raze zaczęli match, szło im całkiem dobrze - nie zaczęli na pełnych obrotach, ale Romeo wciąż pokazał co potrafi. Korzystając ze swojej przewagi technicznej, przejął kontrolę nad walką, ściągając go na matę Arm Drag Takedown’em, po którym przytrzymał go na macie Hammerlock’iem - kiedy Raze podniósł się, próbując się wykręcić, Clemente szybko ściągnął go na dół Jumping Hurricanranną. Meksykanin podniósł go w narożniku, gdzie Raze’owi udało się wreszcie coś zrobić - odepchnął nadbiegającego przeciwnika nogami, niestety w stronę narożnika gdzie czekał Cielo. Klepnął partnera w ramię i kiedy Raze powalił wracającego Clemente Clothesline’em, Cielo wskoczył do ringu trafiając go Springboard Dropkick’iem. Walka wyglądała w miarę standardowo, do momentu kiedy Witchcraft znudziła się tym co się działo. Po pstryknięciu palcami Orion trafił Romeo Big Boot'em kiedy ten szykował się do Springboard ataku. El Hijo chciał coś z tym zrobić, ale dostał Chokeslam po którym Raze odliczył go, sam zaskoczony tym co się stało.   Zwycięzcy: Raze & Orion   Jeff: Raze wreszcie chyba znalazł sobie przyjaciół…tylko dlaczego Coven?   Jays: Jesteś pewny że to on znalazł ich? Wyglądało tak jakby to oni znaleźli jego.   Dom: Zgadzam się, w dodatku Orion nie był w nastroju na zabawę. Romeo wciąż leży za ringiem a jego partner nie wygląda lepiej.    Jeff: Oby nie przejechał się na tym. Prawie wszystkie team’y są już w kolejnej rundzie, pozostało niewiele do…hej, co ona robi?    Witchcraft wydawała się być zadowolona, podnosząc dłoń. Orion spojrzał na nią, kiedy ta pstryknęła palcami. Orion złapał Cielo raz jeszcze, podnosząc go jeszcze raz! Wrzucił go sobie na ramiona, obracając się w stronę Witchcraft, która oparła się łokciami o kant ringu, opierając brodę na dłoniach i obserwując go. Zanim jednak mogła dać mu znak - na arenia pojawiła się nowa melodia. Po chwili na titantronie pojawił się obraz z jasnego pokoju, w którym dominował biały, niebieski i różowy. Po środku stał stolik z zastawą do herbaty. Do kadru tanecznym krokiem weszła Katherine Edwards - tańcząc z kukłą, ubraną podobnie do Maximillian’a. Katherine nuciła sobie pod nosem i wreszcie zatrzymała się za stołem, patrząc na głowę kukły, do której przyczepiona była (Dosyć dużymi i nieprzyjemnie wyglądającymi igłami) kartka z twarzą Maximillian’a. Katherine zaśmiała się, obracając się z nią jeszcze raz.   Katherine: Niedługo będziemy mieli gości, Maxi…powinniśmy się przygotować. Nie chcielibyśmy żeby musieli czekać na kogoś, prawda?    Przez chwilę wpatrywała sie w kukłę, jakby słuchając czegoś.   Katherine: Hmmm…naprawdę? Interesujące…ale dobrze wiedzieć, upewnię się że wszystko jest…przygotowane. Nie martw się o to.   Katherine obróciła delikatnie głowę, patrząc w kamerę   Katherine: Nawet Ci którzy byli niegrzeczni, zasługują na odrobinę gościnności…   Jej głos i mina spoważniała na chwilę - scenę przerwała głowa kukły, która odpadła, uderzając o podłogę i turlając się poza kadr. Katherine spojrzała na resztę zaskoczona, mrugając kilka razy z delikatnie otwartymi ustami, jakby nie spodziewała się tego co się stało…po czym zaczęła śmiać się histerycznie, rzucając kukłę za siebie - słychać było jak uderzyła o ścianę poza kadrem. Wyciągnęła dłoń za kadr, patrząc w kamerę i śpiewając sobie cicho pod nosem   Katherine: Ding Dong…I know you can hear me…Open up the door…   Zamachnęła się, trzymając swój dmuchany młot (Który wciąż wydawał się być dziwnie ciężki i solidny, jak na swój wygląd) i jednym płynnych ruchem zrzuciła i roztrzaskała całą zastawę na stole, rozsypując kawałki po podłodze. Drugą ręką przewróciła stół i z poważną miną podeszła do kamery, do momentu aż tylko jej oczy były widoczne.   Katherine: I only want to play a little…   Obraz po tym od razu zerwał się, po kilku sekundach obrazu na którym widać było “Sorry for technical difficulties” wraz z kreskówkową wersją Katherine, która uderzała swoim młotkiem w niedziałający telewizor, titantron zgasł. Witchcraft, Willow i Orion stali w ringu, nie do końca wiedząc jak zareagować. Raze wyniósł się, korzystając z zamieszania a El Hijo Del Lucha otrzymali pomoc od sędziów i medyków.   [ III. 3 minutowa przerwa reklamowa ]    Po reklamach trafiamy na backstage, do szatni BangBang Gang, gdzie cała czwórka siedzi, śmiejąc się i rozmawiając. Ucichli dopiero kiedy do szatni wszedł Ko Reitz. Jay uśmiechnął się i wstał, stając przed nim.   White: Dobrze Cię widzieć.   Reitz: Chciałem Cię złapać przed twoją walką, jeśli chodzi o ostatnie show, to-...   Jay podniósł ręce w geście kapitulacji   White: Rozumiem i przepraszam. Wiem że wcisnęliśmy się w twój biznes, ale chciałem tylko pomóc. Mam nadzieję że-...   Teraz to Ko uniósł ręce, wchodząc mu w słowo   Reitz: Nie, jest ok. Jestem wdzięczny. Dobrze wiedzieć że mam kogoś kto pilnuje mi pleców. Dlatego chciałem się odwdzięczyć. Wiem że reszta BangBang Gang jest zbanowana, więc może wyjdę tam z tobą, na wszelki wypadek?    Reitz wyciągnął do niego rękę, Jay spojrzał na niego i uścisnął ją z impetem.   White: Jak najbardziej. W przeciwieństwie do niektórych, nie próbuje Ci pomóc bo Cię potrzebuje. Chcę Ci pomóc bo chcę Ci pomóc. Wiem że Allin kręci się wokół Ciebie - słowo rady, jeśli mogę - on zawsze był szybki do przyczepiania się do osób lepszych od niego, żeby ugrać coś dla siebie. Uważaj na niego.   Reitz kiwnął głową i obaj stuknęli się przedramionami.   Reitz: Dzięki. Zobaczymy się później. Colten, Austin, świetna robota z Grand Prix.    Colten: Dzięki.    Austin: Jest szansa że załatwisz nam trochę sprzętu?   Reitz: Masz na myśli coś w stylu tych nowych syntetycznych lin treningowych od Life Fitness? Szczerze, są świetne. Nie ślizgają się w dłoniach, nie strzępią się i są dostępne w różnej wadze - dajcie znać jakie checie i coś się załatwi. Szczególnie że jest nowy kod promocyjny - DutchFitness, poza zniżką na wszystkie suplementy dostaniemy też darmową wysyłkę.    Wszyscy wydali okrzyk zadowolenia, Ko jeszcze raz stuknął się przedramieniem z Jay’em i wyszedł. White odwrócił się do reszty, pokazując kciukiem za siebie   White: Mówiłem wam? Idealny człowiek dla nas.    BangBang Gang kontynuowali swoją rozmowe, podczas gdy kamera wróciła w okolice ringu. Witchcraft stała w ringu raz z Willow, której kolano było mocno obwiązane bandażem i taśmą kinetyczną, pamiątka po zakończeniu poprzedniego show. Rozpoczął się Theme Song Royalty - przy którym na rampie zjawiła się Izzy, co zwiastuje Fatal 4 Way Match. Brytyjka zeszła do ringu pewna siebie. Zaraz po niej rozbrzmiał Theme Song Mary McKnee - Irlandka jak zwykle pełna energii, zjawiła się na rampie, witając się z fanami. Trzecia w kolejności była Kat Leone - której akompaniował nie tylko jej Theme Song, ale również spora reakcja widowni, która ucieszyła się na jej widok.    Match 3: Fatal 4 Way #1 Contender’s Match for LoF Women’s Championship Izzy Vs Mary McKnee Vs Kat Leone Vs Willow Blackwood /w Witchcraft   Highlights: Cała czwórka z początku zaczęła spoglądać na siebie, szukając możliwości do ataku - po czym Izzy, Kat i Mary powoli spojrzały na Willow, której zdecydowanie się to nie spodobało. Zawodniczka wyskoczyła z ringu, co wykorzystała Izzy, atakując Mary od tyłu, wyrzucając przy tym z ringu Kat. Willow przez większość czasu dawała radę unikać udziału w walce, korzystając z tego że zarówno Mary jak i Kat miały bardziej oko na Izzy, chcąc wyrównać z nią porachunki. Dopiero kiedy Kat popisała się siłą i zamieniła Superplex Izzy w typowy Powerbomb z narożnika dla obu rywalek, Willow wskoczyła do ringu i wypchnęła ją, próbując wykorzystać okazję, próbując zakończyć walkę szybko, zanim rywalki doszły do siebie. Z pomocą Mary McKnee, młode zawodniczki miały okazję się pokazać. Każda z nich miała kilka chwil żeby się wykazać - końcowna sekwencja dała nam Kat Leone która trafiła z Lioness Kick, wyrzucając Izzy z ringu. Willow powaliła brazylijkę swoim Willow's Whip (Spinning Roundhouse Kick) ale zanim przeszła do pinu, Mary McKnee złapała ją za włosy i dodała Irish-Plex (Perfect-Plex). Izzy zdołała przerwać pin i po Touch-Up (Cravate Facebreaker) wygrała match. Zwyciężczyni: Izzy   Izzy wyturlała się z ringu, patrząc na Witchcraft która wyglądała na bardzo zdenerwowaną! Nie może jednak nic zrobić, poza sprawdzeniem stanu swojej podopiecznej.   Jeff: Huh…kto by się spodziewał że przyjdzie dzień w którym będę cieszył się ze zwycięstwa Izzy?   Jays: Willow powoli traci skupienie, za dużo rzeczy naraz.    Dom: Nie raz, nie dwa tego typu rozproszenia sprawiały że zawodnicy tracili dużo. Dla własnego dobra, powinna ustalić sobie priorytety.    Jeff: Najlepszym priorytetem byłoby zostawienie Coven. Patrząc na jej talent, nie wydaje mi się że potrzebuje ich.   Jays: Młodzi zawodnicy są często łatwi do zmanipulowania, doświadczenia nie da się nauczyć.    Jeff: Doświadczenia na pewno nie można odmówić uczestnikom kolejnej walki - Jay White i Bron Breakker. Obaj mają już na swoim koncie sporo sukcesów, teraz ich drogi skrzyżują się w LoF w ramach All-American Bash.   Dom: Nie mogę się doczekać. Breakker ma dosyć specyficzny styl walki - patrząc na niego, w życiu nie spodziewałbym się jak szybko potrafi się ruszać.    Jays: White będzie miał pełne ręce roboty, jeśli chciałby awansować dalej.    [ IV. 3 minutowa przerwa reklamowa ]    Kamera przeniosła nas przed biuro Thunder’a - z którego wyszedł właśnie szef LoF. Rozejrzał się i uśmiechnął, podchodząc do kogoś - kim okazało być się Alpha Academy. Chad Gable oraz Otis wyglądali dosyć…oficjalnie. Chad miał na sobie garnitur, za to Otis spodnie garniturowe, koszulkę Alpha Academy bez rękawów, czerwony krawat i jego włosy były spięte z tyłu, w sposób który na każdym innym wyglądałby schludnie i oficjalnie.    Thunder: Cieszę się że mogliście się pojawić.    Gable: Dziękujemy za zaproszenie do Grand Prix. Bylibyśmy bardziej zadowoleni, gdybyśmy wiedzieli z kim będziemy walczyć.   Thunder: Rozumiem. Nie martwcie się, wasi przeciwnicy będą tu niedługo. Chciałbym żebyście dołączyli do mnie w ringu po walce wieczoru, żebyśmy mogli oficjalnie zaprezentować was jak i waszych przeciwników. W międzyczasie, zapraszam, możemy obejrzeć walkę w moim biurze, przygotowaliśmy coś do jedzenia, mam nadzieję że-..   Otis: OHHHH YEAAAAAAAAAAAAH!    W swój charakterystyczny sposób Otis uniósł ręce, słysząc słowo na J i od razu skierował się do jego biura. Chad westchnął patrząc za nim   Gable: To wszystko przez samolot, te małe paczki orzeszków nigdy nie wystarczają…   Thunder: Jak najbardziej rozumiem. A jeszcze żeby je otworzyć…   Obaj kiwnęli głowami i poszli za Otis, zamykając za sobą drzwi od biura. Kamera wróciła do ringu, gdzie słychać już Theme Song Breakker’a, który pojawił się na rampie, gotowy do walki i nabuzowany adrenaliną. Zbiegł na pełnej prędkości do ringu, wślizgując się do niego. Po chwili rozpoczął się Theme Song BBG przy którym na rampie pojawił się Jay White w towarzystwie Ko Reitz’a, który zszedł w stronę ringu razem z nim.   Main Event: All-American Bash Qualifier Bron Breakker Vs Jay White /w Ko Reitz   White nie czekał na nic - kiedy Breakker zakładam ramiączka od swojego stroju, Jay rzucił się do ataku, zasypując go ciosami w narożniku. Szybko przeszedł do Irish Whip’u, posyłając go na liny…z których Bron wrócił jeszcze szybciej! Running Shoulder Block! Jay odleciał do lin i od razu wyturlał się z ringu, gdzie Ko sprawdza co z jego ramieniem. Breakker zaczął chodzić niecierpliwie w ringu, pokazując oponentowi żeby wracał do środka. White powoli wskoczył na kant ringu, czekając aż sędzia odciągnie go i zrobi mu miejsce. Obaj zaczęli krążyć w ringu, Jay rozmasowywał swoje ramię…i szybkie zwarcie z którego Breakker przeszedł za plecy rywala, rzucając go na matę Belly-To-Back Suplex’em! Różnica siły i rozmiaru robi swoje, Jay będzie miał problem żeby sobie z tym poradzić…Próbuje przełamać chwyt Bron’a…złapał go za palce, wyginając je tak bardzo jak to możliwe! I wreszcie udało mu się uwolnić! Obaj wrócili szybko na nogi…ale to Bron atakuje pierwszy! Discuss Clothesline! Od razu przeszedł do pinu! …1…2… Jay przerwał liczenie! Breakker podniósł się, łapiąc przeciwnika za włosy…podniósł go za sobą, dodając mocny cios w twarz. Irish Whip…i wysoki Back Body Drop! White podniósł się powoli, trzymając się za plecy, podczas gdy Bron nie planuje zwalniać! Corner Clothesline…i jeszcze jeden Irish Whip, tym razem włożył niego znacznie więcej siły, posyłając go do przeciwnego narożnika! “Switchblade” odbił się od narożnika, padając na kolana! Reitz stara się go dopingować…natomiast Breakker jeszcze raz rzuca oponentem! Overhead Belly-To-Belly Suplex! White jeszcze raz ratuje się, opuszczając ring…tym razem Breakker podąża za nim! Wyszedł z ringu, obchodząc go…Reitz stanął mu na drodze! Obaj wymieniają się słowami. Breakker pokazuje mu żeby nie mieszał się…podczas gdy Jay wrócił do ringu! Baseball Slide! Bron wpadł w barierki, podczas gdy Ko przybił piątkę z White’em. Z trudem podniósł rywala, wrzucając go z powrotem do ringu…podczas gdy on sam wszedł na narożnik! Diving Elbow Drop! Prosto w klatkę piersiową Bron’a! Jay przetoczył się, przechodząc do pinu! …1…2… Nie wystarczyło! Kilka szybkich uderzeń, zanim White wstał, kopiąc rywala w żebra…moment - czy on chce…nie, nie możliwe…złapał Bron’a w pasie…i próbuje go podnieść! Próbuje wymierzyć Deadlift German! Podniósł go z maty…ale Breakker uderzył go łokciem! Udało mu się wrócić na nogi, Jay wciąż trzyma go w pasie… jeszcze raz próbował go podnieść, ale znowu dostał łokciem…ruszył w stronę lin, próbując sobie nimi pomóc…ale Breakker zdążył się ich złapać! White odturlał się sam! Podniósł się idealnie, żeby dostać solidnym Lariat’em! Aż Ko złapał się za głowę, widząc z jaką siłą Bron trafił oponenta! Amerykanin podniósł się, pełny adrenaliny, szarpnął za liny, opuszczając ramiączka w narożniku, gotowy do zakończenia tej walki! Reitz wskoczył na kant ringu, odciągając jego uwagę! Sędzia wszedł od razu między nich, pokazując Holendrowi żeby zszedł na dół! Ko nie spieszy się z tym, stojąc prawie twarzą w twarz z Breakker’em! Zeskoczył wreszcie na dół, kiedy sędzia zagroził mu wyrzuceniem go z areny… i zanim sędzia odwrócił się z powrotem, Jay kopnął Bron’a w krocze! Uśmiechnął się, kiedy rywal padł przed nim na kolano…po czym złapał go za nogę, wymierzając Kiwi Krusher (Leghook Fisherman Driver)! Przytrzymał od razu jego nogi do pinu! …1…2… Kick out! Kick out! Bron zdążył przerwać liczenie! Jay nie może w to uwierzyć! Podniósł się, podchodząc do narożnika…co on…zdjął jedną z poduszek a narożnika! Sędzia wyrwał mu ją z ręki i upomniał go…ale kiedy sędzia zaczął przywiązywać ją z powrotem, Jay podbiegł do lin, pokazując Reitz’owi żeby coś mu podał - Holender od razu chwycił jedno z krzesełek i złożył je, wyciągając je w stronę Jay’a! To się nie skończy dobr-...moment, Ko zabrał krzesło z zasięgu ręki Jay’a, zanim ten mógł je złapać? O co cho…Chair Shot prosto w twarz! Ko uśmiechnął się i uderzył White’a prosto w twarz trzymanym krzesłem! Lider BangBang Gang cofnął się ogłuszony…i wpadł prosto pod Spear! Spear od Breakker’a! Sędzia odwrócił się w momencie kiedy Bron przeszedł do pinu i szybko skoczył na matę, odliczając pin!  …1…2…3! Bron Breakker przechodzi do kolejnej rundy All-American Bash!    Panie i Panowie zwycięzcą walki zostaje Bron Breakker!    Ko wszedł do ringu, stając nad White’em, pochylając się nad nim - kamera wychwyciła tylko kilka słów “Don’t mess with my matches again”. Przybili sobie fist bump a Breakker’em i razem opuścili ring, w którym Jay zdołał doczołgać się do narożnika, opierając się o niego plecami i patrząc na nich wściekle.   Jeff: Huh…czyli jednak Ko nie wydaje się zainteresowany towarzystwem BangBang Gang?   Jays: Na to wygląda. Miło że nauczył się używania krzesła, technika na tym była zaskakująco dobra.   Dom: Wyglądało jakby lokalny Chairman LoF miał w tym rękę…   Jeff: Nie mogę zaprzeczyć, ani potwierdzić tej informacji. Jamie jest nieobecny, więc ktoś musi pilnować treningów naszych podopiecznych (śmiech)   Jays: W każdym razie, Bron Breakker i Ko Reitz awansowali dalej. Patrząc na dzisiejszy występ, myślę że chyba bezpiecznie można założyć że Paul Heyman miał rację co do Bron’a?   Jeff: Zobaczymy co powie Thunder - ale wydaje mi się że Breakker wpasował się dosyć ładnie w LoF i miło byłoby zobaczyć go u nas ponownie.    Dom: Tymczasem nam pozostało już tylko jedno - Thunder obiecał zapowiedzieć ostatni match z pierwszej rundy Grand Prix, prawda?   Jeff: Tak. Wiemy że Alpha Academy są w budynku, wiemy że ich przeciwnicy również tu są i wiemy że ich walka odbędzie się na Gauntlet. Zobaczmy więc co nas czeka…   Rozpoczął się Theme Song LoF przy którym na rampie pojawił się Thunder, witany przez widownię. Wszedł do ringu, biorąc mikrofon od technika.   Thunder: Ufff…musze przyznać, nie tylko nasze Grand Prix zaczyna się rozgrzewać. Na LoF Gauntlet odbędą się ostatnie dwie walki z pierwszej rundy Grand Prix. Jedną z nich będzie starcie Quinter’s Factory i Wolfpack   Thunder podszedł do lin, patrząc na stół komentatorski   Thunder: Miło wiedzieć że ciągle macie siły na cokolwiek, bałem się że dom spokojnej starości zorganizuje kolejny wieczór bingo i nie będziecie mogli sie pojawić.    Thunder zaśmiał się, razem z całą trójką przy stole komentatorskim, po czym odszedł z powrotem na środek ringu.   Thunder: Drugim starciem, będzie pojedynek pomiędzy dwoma uznanymi Tag Team’ami, które mają na swoim koncie spore sukcesy. Cieszę się że udało nam się zaprosić do udziału nazwiska dużego kalibru. LoF jest organizacją skupioną na młodych talentach - ale pewnych rzeczy nie można nauczyć, w pewnym momencie nasi młodzi zawodnicy muszą stanąć twarzą w twarz z kimś kto jest od nich lepszy, żeby mieć motywację i okazję do poprawy swoich umiejętności. Dlatego proszę, pomóżcie mi przywitać - zwycięzcy Jingle Jam 2023, Chad Gable oraz Otis - THE. ALPHA. ACAAADEMY!   Rozbrzmiał ich Theme Song i obaj zawodnicy pojawili się na rampie (koszulka oraz krawat Otis’a nosiły ślady jakiegoś sosu). Obaj schodząc do ringu witali się z widownią, przy czym Otis cieszył się większą popularnością niż Chad. Trener Alpha Academy nie wydawał się tym przejmować, ani nie wydawał się być zaskoczony. Obaj dołączyli wreszcie w ringu do Thunder’a, Gable również wziął mikrofon.    Gable: Raz jeszcze, dziękujemy za zaproszenie. GWA zawsze było mocno skupione na dywizji Tag Team’owej, więc możliwość w kontynuacji tego dziedzictwa jest dużym zaszczytem. Przejdźmy jednak do głównego tematu - bo odkąd zostaliśmy poinformowani o zaproszeniu, nie mogliśmy doprosić się informacji z kim będziemy walczyć. Ciężko jest się przygotować do takiej walki, nie wiedząc z kim będziemy w ringu.   Thunder: Rozumiem - obiecałem że znajdziemy dla was godnych przeciwników i wasz udział nie będzie tylko zachętą dla ludzi żeby śledzić przebieg tego turnieju. Obiecaliśmy wam rywali na odpowiednim poziomie i cieszę się że mogę powiedzieć, znaleźliśmy kogoś kto na pewno kwalifikuje się do tego.    Gable: Bardzo dobrze - ale to i tak nie ma znaczenia. Zarówno ja, jak i Otis, jesteśmy gotowi i nie ważne kto stanie z nami w ringu, będą musieli uznać wyższość Alpha Academy. Kto byłby lepszy do roli mistrzów Tag Team’owych w organizacji która chce szkolić nowe pokolenie? Nie znajdziecie lepszego trenera niż Master Gable.    Thunder uśmiechnął się, rozglądając się po widowni.   Thunder: Z pewnością dużo osób się z tobą zgadza i bylibyśmy dumni gdyby ktoś tak uzdolniony był skłonny pomóc w rozwoju naszego rosteru - ale znam co najmniej dwie osoby które nie mogą doczekać się żeby się z tobą nie zgodzić.    Thunder wskazał dłonią na rampę, podczas gdy uderzył nowy Theme Song.   UUUUUUUUUUUUSOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!   Fani wybuchli cheer’em, kiedy na rampie pojawił się nie kto inny niż Jimmy i Jay Uso! Obaj pełni energii zaczęli szaleć na rampie, przybijając piątki z fanami. Chad Gable i Otis byli absolutnie w szoku, podczas gdy bracia Uso wskoczyli do ringu, witając się z Thunder’em, biorąc mikrofony, dając widowni chwilę do obniżenia hałasu.    Jay: Hey, Atlanta…The Usos…are now…in…ya…ciiitttyyyyyyy!    Obaj bracia wznieśli do góry swoje palce, razem z dużą częścią widowni. Po tym Jay obrócił się w stronę Alpha Academy   Jay: Hey, hey, hey, spójrz na to, Uce. Wreszcie wiemy komu możemy spuścić łomot w Grand Prix   Jimmy: I kto by pomyślał - gruby i grubszy.   Chad i Otis spojrzeli na siebie, Gable wydawał się być skołowany   Gable: Gruby? Jeśli macie z tym problem, to mogę wam powiedzieć że mam poniżej 10% tłuszczu, co jest idealnym wynikiem dla sportowca w moim wieku.    Jimmy: Miałem na myśli twoją głowę, dawg.   Chad wyraźnie urażony tym komentarzem chciał coś dodać, ale Jay wszedł mu w słowo   Jey: Hej, Uce, nie zrozum nas źle. Wiemy kim jesteście. Byli mistrzowie tag team’owi.   Jimmy: Yeet.   Jey: Kilkukrotni mistrzowie, mogę dodać.   Jimmy: Yeet.    Jey: Chad Gable, Olimpijczyk reprezentujący USA w zapasach.   Jimmy: Yeet.   Jey: Otis, Olimpijczyk reprezentujący USA w jedzeniu Hot Dogów.   Jimmy: Yeet.    Jey: The. Alpha. Academy.    Jimmy: YEEEEEEEEEEEEEEET.   Chad i Otis wciąż próbowali coś powiedzieć, ale Uso’s nie przejmowali się tym zbytnio.   Jey: Być może byliście najlepsi, być może jesteście dobrzy - ale pozwól że przypomnę Ci jedno, Uce.    Jey spoważniał, patrząc na Gable’a.   Jey: You the twos…and we…the…ones!   Obaj raz jeszcze wznieśli palce w górę, razem z widownią i uderzył ich Theme Song. Kamera pokazała całą czwórkę, która wymieniała jeszcze ostatnie słowa w ringu, zanim obraz zniknął.    Co ciekawe, po outro obraz wrócił, pokazując Coven - Witchcraft, Willow, Maximillian, Orion i Mirror wychodzili wspólnie z areny. Witchcraft i Willow rozmawiały między sobą, reszta nie wydawała się być zainteresowana.    Willow: Jesteś pewna że powinniśmy ją zignorować?    Witchcraft: Jak najbardziej. Uwierz mi, Katherine nie jest problemem. Jedyne co może zrobić, to poszczekać na nas.   Willow: Mam nadzieję że masz rac-...hej, co to?   Willow schyliła się, podnosząc mały obiekt który przypadkiem kopnęła. Było to nic innego jak głowa kukły, którą trzymała wcześniej Katherine Edwards. Na kartce z twarzą Max’a, był napis “Boom!”, jaskrawym różowym flamastrem. Witchcraft zaśmiała się, zasłaniając usta dłonią, po czym wzięła głowę kukły i rzuciła ją za siebie.   Witchcraft: Całkiem urocze, ale jak mówiłam, jedyne co może to poszczekać w nasza stronę.    Cała piątka wyszła z budynku i momentalnie zatrzymali się. Kamera obróciła się i pokazała ich samochód…który płonął. Na karoserii widać było wgniecenia, oraz ślady różowej i niebieskiej farby.   Willow: Myślę że postanowiła Ci zaimponować…   Witchcraft patrzyła przez chwilę na samochód z niedowierzaniem, po czym zaczęła się śmiać, doceniając starania Katherine. Po tym obraz zniknął. 
    • Jeffrey Nero
      Akurat uwierzę gościowi, który co dopiero fejkował kontuzję bardziej wiarygodny byłby wywiad z Kukiełką Pinokio 🤣😂🤣
×
×
  • Dodaj nową pozycję...