Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE Payback 2013 PPV (zapowiedź, spoilery, dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  408
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline

Bullinho, powiem więcej, strata pasa daje jeszcze jeden pozytyw dla Zigglera (IMO bynajmniej) - Ziggler w końcu dostanie program o pas WHC w którym to on będzie centralną postacią. Jeszcze nie dawno Dolph był tylko dodatkiem do pasa; jako face, Ziggler będzie gonił pas, więc koniec końców CT będzie musiało go promować jeśli miałby odzyskać pas. A właśnie tego oczekiwaliśmy - Ziggler, który nie jest zapychaczem dla miałkiego feudu o pas główny, teraz będzie musiał grać główną rolę w przedstawieniu o tytule World Heavyweight Championship

 

i to jest właśnie problem WWE. Rok temu Ziggler wygrał na tym portalu głosowanie na wrestlera miesiąca. "Jest over z fanami, są pomysły na niego (miał mieć program z Flairem w wakacje), potem zdobył walizkę, no musi być coś ciekawego". I co przez ten rok się wydarzyło? Podobnie Bryan teraz, ma być kimś kto pokona Supermana Cene i przegrywa kolejne starcie? Ja wiem że WWE ma taki debilny styl, i push dla kogoś często wiąże się z jego porażkami (Ryback na WM), ale nie zdziwcie się jak Ziggler nie będzie miał dłuższego runu z pasem w najbliższym czasie

  • Odpowiedzi 141
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • TakerFanKrk

    25

  • maly619

    7

  • Ghostwriter

    6

  • Jack Doomsday

    6


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Napoleoni, to że będzie gonił pas, nie oznacza że go dogoni. Tylko, że jeśli go nie dogoni, to wg mnie, cały rok 2013 będzie dla Zigglera stracony, a łatki "jobber to the stars" od siebie nigdy nie oderwie. Ziggi po PPV, jest teraz na takim etapie że każda porażka go ściągnie w dół, Dabju nie może w tym przypadku zastosować tej chorej zasady, bo chłopa pogrzebią.

 

Wiesz, nikt nigdy nie powiedział że Daniel wygra pas WWE od Jaśka na następnym PPV (narazie to patrzymy na to oczami naszej wybujałej wyobraźni). W jego przypadku gruntem jest samo otrzymanie możliwości stoczenia tej walki.

 

Taker, chcą obrócić obu (double turn), i rzucić Ziggiemu ostatnią deskę ratunku. Ziggler i bez kontuzji był słabym mistrzem, a wg mnie gdyby obronił pas, to skończyło by się na tym że ADR sprał by mu dupę po walce, czyli Ziggler nie potrafi wyjść z gali o własnych siłach (czyli wieczny underdog); co stawiało by go na poziomie ostatnio "promowanego" Barretta. Ostatnim mistrzem-underdogiem w tak słabej kreacji był Punk w 2008, muszę przyznać że o ile Dolph ma pecha (kontuzja przekreśliła 2/3 jego momentum), tak mistrzem był najsłabszym od czasu wcześniej wspomnianego Punka.

 

Cały ten cyrk ma na celu wepchnąć widzom Zigglera tak bardzo, aż ci zaczną nim rzygać. I wiesz, nie życz mu walizki bo inaczej jego pozycja "mistrza-cioty-jobber to the stars-itp" nigdy się już nie zmieni (co to za moda wpychać walizki ludziom, którzy nie powinni ich dostać 2 raz). Jako mistrz był tylko jednym z wielu, na SD. Teraz, bez pasa ma być wypromowany na numero uno (Inaczej sobie tego nie wyobrażam)

Edytowane przez Jack Doomsday

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

W ogóle zastanawia mnie co ma mieć na celu obecne traktowanie Zigglera? W ogóle Dolph ma chyba jakiegoś pecha: chłop latał prawie rok z walizką w międzyczasie podkładając się innym (a początek miał świetny: przecież już w grudniu na TLC pojechał w ladder matchu samego Cenę!), potem gdy już zdobył upragniony pas to przyszedł uraz który wyeliminował go na parę tygodni. W pierwszym występie na tygodniówce po powrocie został spinowany a teraz oddał tytuł w zwykłym squashu... Naprawdę nie tak wyobrażałem sobie ten jego title run. No chyba że tak go szmacą bo ma zdobyć kolejną walizkę już w lipcu na PPV? :co:

 

[ Dodano: 2013-06-17, 20:35 ]

Ostatnim mistrzem-underdogiem w tak słabej kreacji był Punk w 2008, muszę przyznać że o ile Dolph ma pecha (kontuzja przekreśliła 2/3 jego momentum), tak mistrzem był najsłabszym od czasu wcześniej wspomnianego Punka.
Skoro jest tak promowany, to się nie dziw. Tak naprawdę WWE nigdy nie pozwoliło Dolphowi w pełni rozwinąć skrzydeł, bo co z tego że koleś wykręca w ringu cuda, jak debilne rozpiski kreatywnych go ograniczają (a chyba stosunek WWE do byłego mistrza dobrze obrazuje niedawny segment gdy Dolph na pierwszym Smacku po zdobyciu pasa nie mógł spokojnie wygłosić inauguracyjnego speechu gdyż co chwilę albo przeszkadzał mu wychodzący Jericho albo Alberto).

 

Cały ten cyrk ma na celu wepchnąć widzom Zigglera tak bardzo, aż ci zaczną nim rzygać.
Ja bardziej odczytuję to jako małą zemstę McMahona na smartach typu "nie chcieliście na niego buczeć mimo że był heelem to ja wam pokażę" :)

 

I wiesz, nie życz mu walizki bo inaczej jego pozycja "mistrza-cioty-jobber to the stars-itp" nigdy się już nie zmieni (co to za moda wpychać walizki ludziom, którzy nie powinni ich dostać 2 raz)
Nie życzę, tylko spekuluje bo sam przecież wiesz że polityka federacji jest taka: chcemy Ci dać walizkę to musimy Cię porządnie zeszmacić żeby ludzie mieli zaskoczenie

 

Jako mistrz był tylko jednym z wielu, na SD. Teraz, bez pasa ma być wypromowany na numero uno (Inaczej sobie tego nie wyobrażam)
Boję się że znając "zajebiste pomysły" Vince'a i jego Yes-Manów (zwanych potocznie "kreatywnymi") poprawy nie będzie (a niestety jest to możliwe patrząc na to jak całkowicie położyli lagę na sprawie powrotu CM Punka czy zniszczyli postać Cesaro), ale nie chcę być złym prorokiem

  • Posty:  237
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.02.2012
  • Status:  Offline

Jestem pewien, że Ziggi przejdzie face turn a Del Rio heel turn. W walce Dolph pokazał niebywała wolę walki face'a, a Del Rio w stylu heelowskim skupił się na jego głowie, a przeciez niedawno Ziggler miał wstrząs mózgu. W tym było bardzo dużo logiki i po ochłonięciu mogę to spokojnie napisać. Oczywiście szkoda mi było Dolpha, ale własnie WWE chciało by ludziom mu było go szkoda...i WWE się to udało.

106454733352d6a8573c2d7.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Taker, nie watpie w to że Dabju nie pozwoliło Zigglerowi się w pełni pokazać. Rzecz w tym że jakoś nie jestem przekonany czy nawet po pokonaniu Jaśka byłby przyjmowany na klatę jako mistrz. Nie jestem pewien czy Dolph dałby radę udźwignąć tytuł na tym pushu (szczególnie że dał się besztać na majku), w końcu to nie pas promuje zawodnika, a zawodnik pas. Jego run był modelowym przykładem tego pierwszego przypadku (pas promuje zawodnika), jego turn ma sprawdzić czy jest w stanie po porządnym wstrząsie jego postaci promować pas swoją osobą (do MitB a może i SS, powinniśmy się spuszczać nad zajebistością Ziggiego i jego pushu, inaczej pies pogrzebany). Dlatego teraz Dabju najzwyczajniej w świecie musi mu dać Zigglerowi się wyszaleć na tygodniówkach.

 

Sama koncepcja dawania mu walizki po raz drugi jest już dla mnie pomyłką. Wg mnie nie powinno się dawać walizki nikomu 2 razy. Poza tym Ziggler mógłby na tym stracić - nie uznaje czegoś takiego jak Main Eventer, który nie potrafi zdobyć pasa bez walizki (a chyba tym Dolph ma być).

 

Na dobrą sprawę los Ziggiego jest mi obojętny... a chociaż nie, był mi obojętny. Uznaje to story jako jego światełko w tunelu (albo w ciemnicy Kreatywnych), którym ma pokazać "tak, jestem gotowy na mistrza, a wy tępaki z CT możecie mi naskoczyć". Dabju nie może tego spierdolić (kij z Cesaro, Szwajcar jeszcze się odbuduje), trzeba być dobrej myśli, poza tym fani raczej nie pozwolą na zniszczenie takiego zawodnika (chłopak co by nie był wychował się w Dabju).


  • Posty:  555
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Czy tylko ja ujrzałem w zakończeniu walki Zigglera z Del Rio, "zakończenie" kariery Flaira?

 

http://imageshack.us/scaled/landing/7/1chy.jpg http://imageshack.us/scaled/landing/62/fv5a.jpg

 

Końcówka była ogólnie podobna, nawet zakończenie superkickami. Osobiście, jestem fanem pomysłu stworzenia pary Dolph - Flair. Było już parę nawiązań do Hall of Famera w wykonaniu Show Offa. Szkoda tylko, że trochę późno i po historii z Mizem.


  • Posty:  367
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

To ja dzisiaj szybko i w krótko bo taka gala nie zasługuje na więcej.

 

IC Title- Axel sobie tutaj nieźle poradził a miał pod górkę bo w ringu miał dwóch drewniaków. Na pochwałę zasługuje tutaj pomysł z pinem pod koniec matchu.

-3/5.

Powaliła mnie mina Paula gdy w końcu Vince uścisnął mu dłoń :D

 

Divas Title- Raczej nikt na forum nie stawiał na Pannę Katarzynę raczej każdy w tym pojedynku stawiał na AJ, zdziwieniem był dla mnie czas poświęcony na tę walkę bo dostaliśmy chyba około 15 minut walki, może być, w końcu to (raczej) koniec story AJ z Kaitlyn chociaż najbardziej odpowiednim momentem na to była WM29 w mieście AJ.

-4/5 (W SKALI DIV*)

 

U.S Title- Co tu dużo mówić, nie spodziewałem się że będzie to jakiś piorunujący pojedynek, niemniej jednak rozczarowała mnie końcówka.

-2/5

Rob Van Dam! Rob Van Dam! Rob Van Dam!

 

WH Title- Rozczarowanie nocy, aż się nie chciało potem oglądać reszty gali :shock: jeżeli nie ujrzałem podczas tej walki podwójnego turnu to chyba zacznę częściej oglądać TNA :roll:

1.5/5

 

Chris Jericho vs CM Punk- Gdy zaczęło grać Cult of Personality i przez dłuższą chwilę kamery nie pokazywały na rampę myślałem że Punka nie będzie ale...Chwilę potem Brooks wyszedł pewnym krokiem jakby w ogóle nie opuszczał federacji na 2 miechy, ciut się zdziwiłem gdy Phil zdjął kaptur, czy tylko mi on przypomina Hugh Jackmana w roli Wolverine'a? :D. Dla mnie walka wieczoru, nie brakowało tutaj niczego, mieliśmy wymianę finisherów, chwile niepewności...dostaliśmy nawet Codebreaker w powietrzu, wynik troszeczkę rozczarował, Brooks wchodzi, wygrywa i wychodzi więc nie wiem jak to można pociągnąć dalej no chyba że Punk znów wróci na odpoczynek. Po walce nie było widać czy Punk jest facem czy heelem ale po walce na zapleczu Phil powiedział Heymanowi żeby nie nazywał go swoim klientem co może coś oznaczać.

-4.5/5

 

Tag Team Title- Nie napalałem się, wynik wiadomy, heel turnu Ortona czy Bryana nie widać, całą walką oglądałem chyba tylko dlatego że Daniel i Seth byli razem w ringu co jest już dobrym argumentem.

-3/5

 

WWE Title- Kolejność wygranych trafiłem lecz to trudne nie było, najbardziej zapamiętałem z tego pojedynku rzucenie się midcardów i jobberów na Rybacka i skok Ala Spider-man Johna Ceny, powalił jednym ruchem około 25 wrestlerów, czyli marzenia się jednak spełniają :twisted:

-3/5

 

Ogólnie dam gali 2.5/5 bo nie porywała ale więcej się nie spodziewałem po kolejnym wynalazku typu Capitol Punishment, szkoda tylko kolegów z Chicago bo trafiła im się taka słaba gala, oby za rok dostali Money in the Bank! :D

66487669857979e1f5d8b5.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Miz vs Curtis Axel vs Wade Barrett - Opener opierał się na klasycznym schemacie 3-Wayów made in WWE, czyli dwóch się bije, trzeci odpoczywa, ale wypadł całkiem nieźle. Interesowała mnie ta walka z uwagi na osobę Axela. Chciałem wreszcie przekonać się, jak w ringu radzi sobie syn Perfecta (nie oglądam tygodniówek od WWE, więc to była moja pierwsza okazja ku temu) i ta walka nie zaspokoiła mojej ciekawości, bo z początku obrał strategię, polegającą na rzadkim kontakcie z rywalami i zademonstrował jedynie kilka akcji. Młodziak w końcówce wykazał sprytem i teraz tak prędko nie zniknie z ekranu, więc będę miał jeszcze szansę zobaczyć go w akcji. Mam nadzieję, że facet nie będzie bazował jedynie na legendzie ojca i pokaże coś od siebie.

 

Kane vs Dean Ambrose - Słaba i pozbawiona emocji walka młodego wilka z podstarzałym Kanem, który nigdy jakimś wielkim wirtuozem nie był. Jedyny motyw do odnotowania, to parodiowanie Takera, przez co zostawiają sobie furtkę do ewentualnego pojawienia się Grabarza, być może na Summerslam.

 

Alberto Del Rio vs Dolph Ziggler - WWE lubiło w przeszłości wykorzystywać motyw z prawdziwą kontuzją lub jakimś osobistym problemem wrestlera i nie omieszkali skorzystać z tego także tutaj. Bardzo fajnie budowali psychologię ringową i ukazali Dolpha, jako zawodnika walczącego z samym sobą, ale ucierpiała na tym sama walka, bo jej poziom nie był zadowalający. Pierwsza moja reakcja na zmianę mistrza - pewnie jak wielu - nie była pozytywna, ale gdyby zastanowić się na tym głębiej, może to wyjść Zigglerowi na dobre. Prawdopodobnie byliśmy świadkami podwójnego turnu i to blondas będzie teraz gonił za pasem. Może być ciekawe story z walką o powrót do zdrowia i jestem pewny, że Ziggy dzięki temu jeszcze powącha złota. A jeśli Swagger w dalszym ciągu będzie się kręcił wokół tego towarzystwa i ponowią na Summerslam zaplanowany wcześniej ladder match, to będę podwójnie zadowolony.

 

Chris Jericho vs CM Punk - To będzie kandydat do walki roku. Mogła tutaj zadziałać na mnie magia Chicago (powoli staje się ono jednym z moich ulubionych lokalizacji gal) i już lekka tęsknota za Brooksem, ale obydwaj panowie zasłużyli na wszelkie pochwały za swoją postawę. Zawodnicy zostali rozpisani na równo, nie zabrakło kontr, przełamywania finisherów i emocji przez cały pojedynek. Zawiedli jedynie kreatywni rozpisaniem kiepskiej historii. Chyba każdy spodziewał się tutaj jakiegoś pomysłu na storyline, albo chociaż zalążku do takowego, tymczasem Punk wyszedł, sprawił radość miejscowej publice i jakby nic opuścił arenę. Kiepsko.

 

Shield vs Daniel Bryan & Randy Orton - Tarcia u face'ów były pewne, pytanie pozostawało jedno - czy któryś z nich zaliczy turn już tutaj. Początek był przeciętny, ale wraz ze zmianą Dragona, walka podobała mi się coraz bardziej. O tym, że Bryan cieszy się obecnie dobrą opinią i jest mocarnie pushowany świadczy to, że to Orton był przez większość czasu maltretowany przez tarczowników. Czekałem na rozpoczęcie się szaleństwa Dragona i jak już wyskoczył z całym swoim arsenałem na oponentów, cała konstrukcja hali musiała drżeć pod wpływem reakcji publiki. Facet jest niesamowity, wywołuje mega pozytywne emocje i czekam na moment zdobycia przez niego WWE title tak samo, jak u konkurencji przechwycenia głównego złota przez Stylesa.

 

Ryback vs John Cena - Pierwszy fall to dla mnie była jedynie przystawka do dalszej części. Przebieg lumberjack matchu jest zawsze taki sam i kwestią czasu było pobicie się drwali między sobą. Cena powalający 20 chłopa za pomocą crossbody był komicznym widokiem i nie był to moment, który wymagał katowania widza przez realizatora aż tyloma powtórkami. Tables matchu nie trawię z uwagi na jego oklepany schemat (jedynie Hardasy sprawdzają się w tego rodzaju pojedynku), ale ten oglądało mi się to dobrze, nawet mimo pewności, że Ryback nie wygra tego w stosunku 2-0. Trzeci fall wypadł z tego najlepiej. Nie był to siermiężny brawl, a umiejętne wykorzystanie różnych elementów karetki. Takiego zakończenia ambulance matchu jeszcze nie widziałem i cieszy mnie, że dali tyle powtórek z różnych perspektyw.

 

Gala mi się podobała. Z tego zestawienia tylko dwie walki były słabe, co jak na obecne standardy WWE jest dobrym wynikiem. Punk z Jericho wykręcili show steelera, co było do przewidzenia. Podobał mi się ME (z uwagi na jego kreatywność), starcie o pasy drużynowe (szalejący Dragon dużo dał tej walce), a całość uzupełnia niezły opener. Ocena gali: 3/6.

 

BTW czy ten fella wygrał roczny karnet na gale WWE? Widzę go na każdym PPV, zawsze w pierwszym rzędzie i w tej samej koszulce. :D

 

 

http://i42.tinypic.com/2rd88e8.jpg

 

 

Jeszcze co do RVD - euforia fanów WWE skończy się, gdy ten pan zaprezentuje się w ringu. Ci, którzy śledzili wyczyny No Job Roba w TNA, będą wiedzieli, do czego piję.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  367
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

BTW czy ten fella wygrał roczny karnet na gale WWE? Widzę go na każdym PPV, zawsze w pierwszym rzędzie i w tej samej koszulce.

 

Ja tam się nie dziwie, koleś dostał w 2012 więcej czasu antenowego niż Alex Riley :D

66487669857979e1f5d8b5.jpg


  • Posty:  3 550
  • Reputacja:   39
  • Dołączył:  20.12.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Trudno mi cokolwiek napisać o wczorajszej gali bo nadal mam emocjonalny Roller Coaster.

Mimo to postaram się wyrazić moją opinię na temat owego ppv. Payback oglądałam na żywo tak jaz to zapowiadałam wcześniej, nie obyło się bez problemów technicznych bo co jakiś czas znikało mi połączanie internetowe. Stąd musiałam dziś po południu nadrobić kilka momentów z gali. Rozpisywać szczegółowo każdej walki nie będę bo wiele osób przede mną już to uczyniło. Skupię się na tym co mi się podobało i jakie mam odczucia odnośnie każdej z walk.

 

Pre Show nie oglądałam, więc pozostawię ocenę walki Sandowa i Sheamusa innym.

 

Walka 1: Intercontinental Championship: Niezłe tempo, kilka dobrych akcji. Zakończenie mnie zaskoczyło. Teraz tylko trzeba będzie czekać co zrobi z pasem Axel.

Moja ocena: 3+/5.

 

Walka 2: Diva's Championship: Cała walka AJ z Kaitlyn podobała mi się bardzo wynika to z tego, że jestem miłośniczką dywizji kobiet. Aj Lee pokazała się z jak najlepszej strony. Ciekawy był początek walki jak Aprilka posłała buziaczka Kaitlyn, jak i przelot Aj przez stół komentatorski. Przyznam, że AJ robiła niezłe miny :) Mimo, iż przy ringu był obecny Big E to AJ wygrała czysto poddając Kaitlyn, wykonując na niej swój finisher Black Widow. Nie ukrywam, ze uwielbiam akcję kończącą AJ. Nie potrafiłam ukryć jak bardzo cieszę się z wygranej AJ, choć z drugiej strony szkoda mi Kaitlyn bo ją zaraz po AJ lubię najbardziej ze wszystkich div. Po tej walce moje emocje były u samego szczytu :)

Moja ocena: 4/5.

 

Walka 3: US Championship: Ta walka jakoś przeleciał mi przez oczy,mimo iż lubię oglądać wali Kane'a. Wynik końcowy jak dla mnie był do przewidzenia.

Moja ocena: 2+/5

 

Walka 4: World Hevyweight Championship: Tutaj spodziewałam się dominacji Dolpha i Jego wygranej. Jakoś Alberto mnie w tym starciu nie zachwycił a wręcz zirytował oraz pokazał a raczej nie pokazał jak możne inaczej walczyć a niżeli tylko poprzez osłabianie przeciwnika w miejsce gdzie niedawno było ono powodem urazu. Cóż szkoda mi Dolpha i tego, ze przegrał i utracił pas, bo tak liczyłam , że w końcu doczekamy się pary królewskiej, która posiada dwa tytuły w posiadaniu. Mam nadzieję, ze szybko pas uda się Dolphowi odzyskać. Po tej walce moje emocje opadły tak, że nie potrafiłam cieszyć się wcześniejszą wygraną AJ. Dodatkowo zadaje sobie pytanie po kiego grzyba Dolph stracił pas???

Moja ocena: 1+/5 (za utratę pasa Dolpha)

 

Walka 5: Chris Jericho vs CM PUNK: Zastanawiałam się w jakim stylu powróci Punk. Moim zdaniem powinien powrócić w bardziej spektakularny sposób, choć Jego wejście było typowe w Jego stylu co mi nie przeszkadzało. Cała walka dobra i miła do obejrzenia. Zwycięstwo Punka do przewidzenia bo to w Jego mieście. Dla mnie i tak zawsze jest The Best In The World. :)

Moja ocena: 3+/5

 

Walka 6: Tag Team Championship: Tutaj niestety zaczęły się moje kłopoty z barkiem łączności internetowej. Jednak wiedziałam od początku jaki będzie wynik tego meczu. Dobre były częste zmiany i czysta wygrana Shield.

Moja ocena: 2+/5

 

Walka 7: WWE Championship: Jeśli chodzi o tę walkę to nie byłam pewna kto ja wygra. Pierwsza część Lumberjack poszedł w miarę szybko z wynikiem 1:0 dla Rybacka. Tables match nie był dla mnie zaskoczeniem, że wygrał to Jasiu. Ambulance match niezły, w szczególności zarwany dach karetki przez który Ryback wleciał do jej środka. Szkoda tylko pojazdu, ze tak ucierpiał. :P

Ze względu na karetkę Moja ocena: 3+/5.

 

Całą galę ocenie na dobrą. Najważniejszym moment dla mnie to zdobycie pasa przez moją (pozwolę sobie określić Ją) ukochaną AJ Lee. :)

 

Teraz tylko czekam na RAW i SmackDown by zobaczyć co dalej będzie się działo po wydarzeniach z Payback. Chodzi i mi co dalej z Dolphem i jak będzie radziła sobie AJ jako mistrzyni Div.

 

PS: Wnerwiło mnie coś bardzo a chodzi o zachowanie Alberta. Wkurzył mnie kiedy to kopną pas Div pod stół komentatorski. Co za brak poszanowania tytułu, który wcześniej wywalczyła sobie AJ. Oj Alberto przegiął jeśli chodzi o moją osobę.

Edytowane przez MissApril

2025collage.png


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Pre-show: tak jak się spodziewałem, zobaczyliśmy to samo, co kilkukrotnie na tygodniówkach, Sheamus bez historii pojechał Sandowa, poziom walki utwierdził mnie w przekonaniu, że był to pojedynek co najwyżej na Kickoff.

 

Axel vs Barrett vs Miz - pierwsze starcie gali i już pozytywne zaskoczenie, kilka zwrotów akcji, przez chwilę nawet przez głowę przeszła mi myśl, że Wade odklepie Figure-3,5, na szczęscie tak się nie stało i w całkiem ciekawy sposób Curtis zgarnia swój pierwszy tytuł w WWE, walka jak najbardziej na plus, czego się nie spodziewałem.

 

AJ vs Kaitlyn - bookerzy WWE pozazdrościli chyba Dixielandowi ostatniej walki Knokałts i chcieli pokazać na co stać kobiety w ich federacji. Nie wyszło to może tak efektownie, lecz pod względem emocjonalnym po strokroć lepiej niż Last KO Standing. AJ w tym starciu została rozpisana jak nad-człowiek, połączenie Ceny i Bryana z ostatniego miesiąca, po finisherze rywalki bez pinu doczołgała się do lin, odkopała Speara, przez większośc walki przeważała, nie wypuściła Kaitlyn z Czarnej Wdowy, końcówka generowała napięcie jak finish walki Shawn Michaels vs Kurt Angle z WM 21 :-) #poorKaitlyn

 

Kane vs Ambrose - moim zdaniem najsłabsza walka głównej karty, panowie nie pokazali praktycznie to samo co na tygodniówkach, jakąkolwiek jakość starcia uratował znowu Dean, który nie stronił od swoich "vintage" minek, kolorytu walce dodały też takie niuanse jak próba Old School.

 

Zapowiedź powrotu..Boba van Dama :o Moim zdaniem popełniono ten sam błąd, co przy informacji o returnie Hardasa przed Slammi, jednak Vince zrobił to z odpowiednim uprzedzeniem, dzięki czemu prędkość sprzedaży biletów na MitB została podwojona.

 

Ziggler vs del Rio - kolejny gigant pod względem psychologii ringowej. Na ten jeden wieczór panowie zamienili się miejscami - Ziggler jako biedny i bezbronny, kontuzjowany wojownik, który jest gotów umrzeć w ringu, Alberto - bezlitosny brutal wykorzystujący każdą słabośc rywala. Po serii kopniaków myślałem, że to koniec walki i del Rio odzyskuje tytul, choć wydawalo mi się to nieprawdopodobne, po kickoucie Dolpha i Zig-Zagu, byłem pewien, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i ten wyjdzie z gali z pasem, lecz to, co stało się na końcu wywołało u mnie reakcję "CO KURWA!?", gdy przy Dolphie pojawił się lekarz miałem nadzieję, że wynik zostanie odwrócony na DQ dla niego właśnie, gdy Alberto wrócił wygłosić mini-promo, liczyłem na Vince'a, który odebrałby mu tytuł, nic jednak takiego sie nie stało. Fail podobny do porażki stylesa na Slammi, jedna z najgorszych decyzji, o ile nie najgorsza w tym roku, nie jestem jakimś wielkim fanem Zigglera, ale podpisuję się pod reakcją Chicago Crowd, która pokazała, co sądzi o takim rezultacie, jak dla mnie pomysł kompletnie bez sensu, jeżeli Dolph nadal jest niezdolny do walki, można było miesiąc temu zrobić mini-turniej, który wyłoniłby nowego mistrza do wakującego pasa, Makaron długo nie nacieszył się pasem, nad czym bardzo ubolewam, watpię, by odzyskał go w rewanżu, być może nie dostanie kolejnej takiej szansy przez dłuugi czas. Bullshit of the night.

 

Punk vs Jericho - stało się to, czego się obawiałem - Punk jak nigdy nic wchodzi, walczy i pokonuje rywala, bez żadnej historii, program, który miał potencjał, by kontynuować go przez całe lato został zakończony w ekspresowy sposób, gdyby CM zawalczył, lecz przegrał, mógłby obwiniac Paula, że ten zabookował mu walke, gdy on nie był na nią gotowy, priorytetem byla jednak sprzedaż biletów i PPV's, gdybym nie byl nabierząco ze storyline'ami, wziąłbym taką walkę w ciemno, technicznie była ona najlepsza na gali, tylko to w jakiś sposób osłodziło mi niesmak, jaki wywołał u mnie powrót Punka.

 

RKNo! vs Shield - walka dostała więcej czasu niż na poprzednim PPV (Orton robi swoje), jednak nie zachwyciła, tak jak dotychczasowe pojedynki między Bryanem i Shieldsami, typowy przeciętniak, spodziewałem się także heel turnu jednego z zawdników, do takowej sytuacji będziemy musieli poczekac do RAW.

 

Cena vs Ryback - całokoształt mojej opinii uratował Ambulance match, który zdecydowanie wyróżnił się na tle sztampowego Tables oraz nudnego jak zwykle Lumberjack matchu, nietuzinkowa końcówka, koniec programu i koniec gali w standardowym dla WWE stylu - ju tajm is of ma tajm is nał ju kien si mi ma tajm is nał.

 

Payback idealnei wpasował się do szablonu, jaki w tym roku WWE stosuje dla gal PPV - bez rewelacji, ale i bez zbędnego hejtowania, o ile w poprzednich miesiącach ubolewałem nad zbyt krótkimi pojedynkami, tym razem karta została ułożona umiejętnie, walki dostaliśmy bardzo solidne (6/8 było do przełknięcia, z czego 6/7 w głównej karcie), za to brakowało momentów, które pozwoliłyby odróżnić pPV od zwykłej tygodniówki, można przecież było dać chociażby powrót któregoś z kontuzjowanych wrestlerów, skoro Taker ma zawalczyć na SummerSlam, już teraz mógł rozpocząć swój program, mogliśmy dostać debiut rodziny Wyattów lub czwartego członka Shield, HH mógł sprzedać Pedigree McMahonowi, a skończyło się drętwo jak zwykle. Gala nie zasługuje na ocenę wyższą niż 6/10

 

1. Punk vs Jericho

2. Ziggler vs del Rio

3. Ryback vs Cena

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

-IC Title- Z samej walki zbyt wiele nie pamiętam. Jedynie spory pop po Perfect Plexie i bardzo fajną końcówkę, przypięcie Barretta kiedy Miz trzymał go w czwórce. Dzień Ojca itd. - wszystko się zgrabnie połączyło. Pytanie, co będzie z Fandango - jak się nie przesłyszałem, publika dalej lubi jego theme.

 

-Divas- Chyba najlepsza walka kobiet w WWE w tym roku, choć to żaden wyczyn i nie wiem, czy bym to komuś polecił. W tym wypadku TNA wygrywa, choć - powtórzenie - to żaden wyczyn. Mimo wszystko cieszy pas dla AJ.

 

-US Title- Nic ciekawego. Ambrose jest dobry, ale w ringu nie pociągnie ludzi typu Kane. Podobne rzeczy widywaliśmy na tygodniówkach.

 

RVD! Cieszy mnie tylko to, że na pewno nie zobaczę go w TNA, jednego dziada mniej u Dixie. W WWE chyba nie będzie mi aż tak wadził - o ile nie zrobią z niego gwiazdora pokroju Lesnara. Nie mówię o sile, a o częstotliwości występów i, przede wszystkim, ich kaliber.

 

-WHC- Dolph był gnojony przez prawie całe starcie, by na końcu jobbnąć. Nie mogę powiedzieć, że mi się to podobało. Niby szykuje się podwójny turn i np. na SummerSlan Ziggler może odbić tytuł jako face[i dobry Ziggie może nie będzie pomiatany w ringu, nie liczę na drugiego Bryana ale powinno być też fajnie], ale niesmak pozostaje.

 

-Punk vs Jericho- Znów to samo. Uwielbiam obu gości. Ale ich walki jakoś ciężko mi się ogląda. Myślałem sobie dzisiaj: "może miałem gorszy humor na WM, ER i którymś RAW, temu ich nie doceniłem" - ale jak kolejny raz mnie nie porwali, to coś jest na rzeczy. Oni wybitnie nie mają między sobą chemii ringowej.

Pomijając starcie - Punk przychodzi ot tak po prostu, wygrywa i odchodzi jakby nigdy nic. Zmarnowali szansę, by to lepiej rozegrać. A, okazało się że miał małą sprzeczkę z Heymanem - szkoda, że dowiedziałem się z filmików po gali, a nie zaraz po walce.

Chociaż publika dała radę. CM Punk oczywiście ma mega reakcję, a Jericho zgarnął spory heat - może i większy, niż zazwyczaj za czasów heelowania :P

 

-TT Titles- Poza dzikim Bryanem i sytuacjami między nim a Ortonem[suicide dive, rzucenie Daniela na speara] było tak sobie. Dla mnie największy zawód gali.

 

-3 Stages Of Hell- Publika była ciekawa, nie na co dzień zdarza się, by buczeli na obu zawodników. "You both suck" lol.

Lumberjack - spodobał mi się chaos po ataku wszystkich na Rybacka i skok Ceny prosto w nich. Zauważyłem Rileya, który się wcale nie pojawia[tylko przegrywa na NXT], ale dostał... własną koszulkę. Fajnie że Ryback wygrał, może mówić że powinien być Champem - gdyby nie 2 out of 3 falls, byłby mistrzem.

Tables - fajnie było jak Ryback odrzucił stół by nie przegrać. Ja bym go lepiej podbudował, bookując to tak, by przypadkiem sam się wpakował na stół - straciłby jeszcze mniej, a Jasiu nadal byłby mistrzem.

Ambulance - taka walka to praktycznie NHB, więc dało się to zrobić inaczej niż tylko obijanie się częściami karetki. Końcówkę[wlot przez dach] już gdzieś widziałem - Mike Awesome? Ale ogólnie, jak na resztę gali, walka nie była taka kiepska.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

BTW czy ten fella wygrał roczny karnet na gale WWE? Widzę go na każdym PPV, zawsze w pierwszym rzędzie i w tej samej koszulce. :D

 

 

 

Ten to jeszcze nic. Ten pan nie opuścił żadnego PPV od Ruttles Agression. :D

 

 

 

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Ogólnie jestem zawiedziony tą galą, bo nie wydarzyło się na niej nic ciekawego, nic co by spowodowało, że czekałbym na RAW. A co zaskakujące, to najmniej zawiodłem się na stracie pasa przez Zigglera, ale o tym w opisie tej walki.

 

TTM o pas IC: Przyzwoity opener i słuszna wygrana Axela. Danie mu pasa IC to aktualnie jedyny sposób by coś z jego postaci wyciągnąć. Facet musi jak najwięcej nawiązywać do Mr. Perfecta. Niech wspomina o tym, że jego ojciec był jednym z najlepszych mistrzów IC w historii, niech mówi, że będzie lepszy od niego. W ten sposób ludzie kupią jego postać. Inaczej facet zginie i będzie tylko jednym wielkim rozczarowaniem.

 

AJ vs Kaitlyn: Z reguły nie oglądam walk kobiet, ale tu za względu na skład zrobiłem wyjątek i nie zawiodłem się. Oczywiście, nie było to arcydzieło, ale jak na kobiety naprawdę przyjemna i przyzwoita walka, która o dziwo przysporzyła trochę emocji. Najważniejsze, że AJ zdobyła pas i do tego zrobiła to kompletnie bez pomocy Big E.

 

Ambrose vs Kane: Ambrose jest genialny jeśli chodzi o psychologię ringową i mimikę. Ale co można wyciągnąć z takiej walki? Jak dla mnie porażka, bo walka była słaba, kompletnie mnie nie wciągnęła, a i sam wynik był oczywisty.

 

Del Rio vs Ziggler: czyli walka, która wywołuje największe emocje po tym PPV. Jak już wspomniałem na początku, wcale nie narzekam na przegraną Dolpha. Wszystko przez to jak do tego doszło, bo czy Ziggy nie przeszedł w tej walce face turnu? Ktoś powie, że mieliśmy bardzo smartową publikę, ale jednak WWE też zaznaczało jak poszkodowanym stał się Dolph. Świadczy o tym ciągłe pokazywanie buczących ludzi na Del Rio, albo Jerry, który raczej rzadko popiera heeli.

Ogólnie cały ten motyw strasznie mi się podobał. W czasie trwania walki każdy z zawodników przechodził stopniowy turn. Pierwszy raz widzę coś takiego w życiu i przyznaję, pomysł jest świetny. Zresztą, nie tylko pomysł, bo i wykonanie. Wciągając się w tą walkę naprawdę robiło się szkoda Zigglera. Tak samo reagowała publika, bo w segmencie po walce nie było na hali osoby, która by nie buczała na nowego mistrza.

Tak naprawdę to ta walka była jedyną ciekawą z całego PPV. Jako jedyna spowodowała, że jestem ciekaw co stanie się na RAW w związku z pasem WHC.

 

Punk vs Jericho: Dla mnie największy zawód gali. Co z tego, że walka była dobra? Zresztą co do tego, że walka była dobra, to też nie przesadzałbym. W moich oczach panowie kolejny raz udowodnili, że nie ma między nimi chemii. Jasne, mieliśmy spotkanie dwóch bardzo dobrych wrestlerów, więc walka była przyzwoita, ale na pewno nie nazwałbym jej wybitną, nie mówiąc o wrzucaniu jej do worka z walkami roku w WWE (a takie głosy już widziałem).

Najbardziej jestem zawiedziony tym, że powrót CM Punka nie wniósł niczego ciekawego. Stało się to, czego nie chciałem, czyli po prostu dostaliśmy powrót Punka w swoim mieście. I nic poza tym. Kompletne zero. Powiem więcej, ktoś kto nie oglądał wrestlingu przez ostatnie miesiące nawet nie wiedziałby że to powrót, bo dostaliśmy zwykłą walkę i nic poza tym. Duże rozczarowanie.

 

Shield vs Bryan i Orton: Bryan jak zawsze wymiatał, ale poza sytuacjami między nim i Ortonem, nie ma nic ciekawego o czym można by tu napisać. Podobnie jak z Ambrosem, tu także nie było emocji, bo i wynik był raczej pewny.

Heel turnu żadnego z panów nie dostaliśmy, ale ich feud jest chyba coraz bliżej.

 

3 Stages of Hell: Przyjemna walka. Niewątpliwie moment gali to skok Ceny z narożnika na całą grupę zawodników. Trzeba przyznać, że raz na jakiś czas Jaś potrafi zaskoczyć nas czymś ciekawym. Ze wszystkich "części" walki, najciekawszy był oczywiście Ambulance Match, a to dlatego, że panowie ładnie wykorzystali karetkę w walce.

Oczywiście Cena wygrywa i jestem ciekaw co dalej. Nie tyle z Jasiem, ale co dalej z Rybackiem. Pozycję nadal ma bardzo mocną, więc jestem ciekaw co dla niego szykują.

 

[ Dodano: 2013-06-18, 10:04 ]

Ziggler i bez kontuzji był słabym mistrzem

 

Był słabym mistrzem, bo stał w cieniu feudu Del Rio i Swaggera. On tam był na doczepkę i teraz miał zacząć się jego indywidualny program i prawdziwy run z pasem, który pokazałby, czy jest coś wart. Nie możemy mówić, że Dolph był słabym mistrzem, kiedy tak naprawdę nie dostał szansy pokazania się. I nie mówmy, że to wina kreatywnych, bo ci tylko wykorzystali kontuzję Zigglera do zrobienia czegoś ciekawszego. Jestem wręcz pewien, że gdyby nie kontuzja Dolpha, to ten dalej byłby mistrzem heelem. A tak, trafiłą się idealna okazja na turn obu panów i spróbowanie czegoś nowego.

 

No chyba że tak go szmacą bo ma zdobyć kolejną walizkę już w lipcu na PPV?

 

Czy Ziggler jest szmacony? Czy w ogóle porażkę z Del Rio można tak nazwać? Moim zdaniem nie, bo ta walka ma przeprowadzić face turn Zigglera i heel turn Del Rio (a przynajmniej mam taką nadzieję ;) ). Ma wywołać współczucie wobec Dolpha i trzeba powiedzieć, że WWE się to udało.

Poczekajmy jak dalej to pociągną, bo ja uważam, że Dolph może jeszcze zyskać na tej stracie pasa.


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Obejrzałem Payback.

Pojawił się? Pojawił :D Walczył? Walczył :D (Chodzi oczywiście o CM Punka). HA!

 

PPV oceniam w następujący sposób. Wszystko, co działo się przed walką Punkera z Y2J według mnie zasługuje na określenie "pre-show", natomiast to, co miało miejsce po ich starciu - "post-show".

 

Oficjalny początek gali, czyli walka o pas IC, był obiecujący. Co prawda żaden z jej uczestników nie jest wirtuozem ringowym, ale tempo starcia sprawiło, że ten mankament był mało widoczny.

Na szczególne uznanie zasłużył Miz, który dwoił się i troił, dbając, aby tempo walki nie siadło.

Niestety pas dostał Curtis Axel, który prawdopodobnie będzie kolejnym przykładem na to, że push za dupę lub plecy do niczego dobrego nie prowadzi.

 

Walki div wyjątkowo nie przewinąłem ze względu na zafundowaną na samym poczatku przez panie akcję ze stołem komentatorskim. Później było mniej widowiskowo, ale mimo wszystko całkiem solidnie.

 

Pojedynek o pas US był najgorszym momentem gali, za co jednakową odpowiedzialność ponoszą Ambrose i Kane. Powolna, zupełnie pozbawiona emocji walka na odpierdol, poziomem pasująca do trzeciorzędnej tygodniówki WWE.

W jej trakcie rozbawił mnie Lawler, który potwierdził, że gimmick Ambrose`a jest inspirowany postacią Jokera.

 

Chicagowską publiczność przebudzili z letargu Alberto i Dolph. Sam początek starcia był obiecujący, ponieważ Ziggler zachowywał się nonszalancko wobec pretendenta do tytułu, czym, przynajmniej u mnie wywołał mylnie przekonanie, że będę świadkiem równorzędnego pojedynku. Jednak wraz z upływem czasu walka upodobniła się do konfrontacji Alexis i Cristal z serialu "Dynastia". Del Rio z uporem maniaka atakował głowę Dolpha, a ten przesadnie sprzedawał kontuzję, zwijając się z bólu, nawet gdy cios latynosa trafiał we włosy. Chyba nie tylko ja tak odebrałem walkę o pas, o czym swiadczyły chanty przede wszystkim na cześć powracajacego RVD.

Zmiana posiadacza była zaskakująca. Cóż, Ziggler chyba nieprędko odzyska złoto, od prawdopodobnie przymierzanego do kolejnego heel turnu ADR.

 

Później nastąpiło to, na co wszyscy czekali. Jeszcze w trakcie odgrywania "Cult Of Personality" miałem wątpliwości, czy zakapturzona postać to rzeczywiście CM Punk. Gdy Brooks odsłonił twarz, a euforia na trybunach sięgnęła zenitu, wiedziałem, że będę świadkiem czegoś interesującego.

Jericho i Punk oraz publika w hali sprawili, że typowy zapychacz karty PPV był bardziej emocjonujący od walk o stawkę. Obaj wrestlerzy zostali zabookowani jako godni siebie i szanujący nawzajem przeciwnicy, fundując widzom popis umiejętności technicznych. Wszystkie akcje były płynne, przez co starcie od początku przebiegało na wysokich obrotach i do końca nie było wiadomo, kto wyjdzie z niego zwycięsko.

Bardzo przypadło mi do gustu to, że pojedynczy finisher nie zakończył walki. Nieprawdopodobny near fall zawsze dodaje emocji, a jednocześnie podnosi rangę wrestlera, który nie pozwolił doliczyć do trzech po przyjęciu finishera.

Reasumując walka o przysłowiową pietruszkę ukradła show.

 

Walki tag-teamów i 3 stages of hell niestety nie były już tak emocjonujące. Wiedziałem wcześniej, że podczas PPV nastąpiły 3 zmiany posiadaczy pasów i ten limit został już wyczerpany.

 

Starcie drużynowe było popisem Daniela Bryana, który wypadł co najmniej o klasę lepiej od Ortona, Reignsa i zachwalanego ostatnio przeze mnie Rollinsa. Wiadomo, że taki stan rzeczy to przejaw pushu dla American Dragona, który rozpocznie teraz program z Ceną, więc nie jest zainteresowany kolejnym runem jako mistrz drużynowy z partnerem z łapanki.

 

Z wyżej wymienionego powodu walkę Jaśka z Rybackiem oglądałem tylko ze względu na potencjalną demolkę przy okazji tables matchu i ambulance matchu.

Myślę, że, pomimo porażki, Ryback nic nie stracił. Z przebiegu walki na poszczególnych piekielnych scenach :twisted: wynikało, że on i Cena są godnymi siebie przeciwnikami, a Jaś wygrał 2-1 przede wszystkim ze względu na spryt i szczęście.

 

Jak wspomniałem na początku, Payback to dla mnie walka Jericho z Punkiem i cała reszta. Danie główne mnie zachwyciło, a przystawki i deser były zjadliwe.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: wXw We Love Wrestling - Live in Dinkelsbühl Data: 31.05.2025 Federacja: Westside Xtreme Wrestling Typ: Event Lokalizacja: Dinkelsbühl, Bayern, Niemcy Arena: Dinkelsbühler Schranne Publiczność: 150 Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Main Event #662 Data: 02.06.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: Online Stream Lokalizacja: Tulsa, Oklahoma, USA Arena: BOK Center Format: Taped Data emisji: 05.06.2025 Platforma: Peacock Komentarz: Blake Howard & Vic Joseph Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
    • Grins
      Od samego początku pompują w niego srogi push, samo to mówi za siebie że na swojej pierwszej WrestleManii już zdobył swój pierwszy tytuł, nie obcięli mu move-stu ba nawet dają mu szaleć, skakać  Jacob to przyszłość za rok lub dwa rozpierdoli Romana na jakieś w WM albo SummerSlam i to on zostanie wodzem plemienia, podobne sam CM Punk wyraził chęć stoczenia walki z Fatu... Wgl samo to że pozostawili mu jego ring name już mówi dużo, bardzo dobrze że idą w jego push z pewnością gdy zostanie mistrzem i główną twarzą federacji to będzie to duży plus który przyciągnie dużo osób przed telewizory... Aj tam z walizką w sumie fajnie by było jakby podbudowali program ze Solo, ale pewnie mają już na to inny plan, wgl coś czuje że szykuje się na lato debiut Zilla Fatu  Jacob bez walizki do człapie się na szczyt. 
    • Grins
      No fakt, ale zbytnio dużego wyboru nie ma może po MITB Gulia na nią pójdzie, chociaż ja to bym widział Gulie z walizką a nie z pasem US'a. 
    • Bastian
      A faktycznie, mój błąd.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...