Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE Payback 2013 PPV (zapowiedź, spoilery, dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  408
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline

Bullinho, powiem więcej, strata pasa daje jeszcze jeden pozytyw dla Zigglera (IMO bynajmniej) - Ziggler w końcu dostanie program o pas WHC w którym to on będzie centralną postacią. Jeszcze nie dawno Dolph był tylko dodatkiem do pasa; jako face, Ziggler będzie gonił pas, więc koniec końców CT będzie musiało go promować jeśli miałby odzyskać pas. A właśnie tego oczekiwaliśmy - Ziggler, który nie jest zapychaczem dla miałkiego feudu o pas główny, teraz będzie musiał grać główną rolę w przedstawieniu o tytule World Heavyweight Championship

 

i to jest właśnie problem WWE. Rok temu Ziggler wygrał na tym portalu głosowanie na wrestlera miesiąca. "Jest over z fanami, są pomysły na niego (miał mieć program z Flairem w wakacje), potem zdobył walizkę, no musi być coś ciekawego". I co przez ten rok się wydarzyło? Podobnie Bryan teraz, ma być kimś kto pokona Supermana Cene i przegrywa kolejne starcie? Ja wiem że WWE ma taki debilny styl, i push dla kogoś często wiąże się z jego porażkami (Ryback na WM), ale nie zdziwcie się jak Ziggler nie będzie miał dłuższego runu z pasem w najbliższym czasie

  • Odpowiedzi 141
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • TakerFanKrk

    25

  • maly619

    7

  • Ghostwriter

    6

  • Jack Doomsday

    6


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Napoleoni, to że będzie gonił pas, nie oznacza że go dogoni. Tylko, że jeśli go nie dogoni, to wg mnie, cały rok 2013 będzie dla Zigglera stracony, a łatki "jobber to the stars" od siebie nigdy nie oderwie. Ziggi po PPV, jest teraz na takim etapie że każda porażka go ściągnie w dół, Dabju nie może w tym przypadku zastosować tej chorej zasady, bo chłopa pogrzebią.

 

Wiesz, nikt nigdy nie powiedział że Daniel wygra pas WWE od Jaśka na następnym PPV (narazie to patrzymy na to oczami naszej wybujałej wyobraźni). W jego przypadku gruntem jest samo otrzymanie możliwości stoczenia tej walki.

 

Taker, chcą obrócić obu (double turn), i rzucić Ziggiemu ostatnią deskę ratunku. Ziggler i bez kontuzji był słabym mistrzem, a wg mnie gdyby obronił pas, to skończyło by się na tym że ADR sprał by mu dupę po walce, czyli Ziggler nie potrafi wyjść z gali o własnych siłach (czyli wieczny underdog); co stawiało by go na poziomie ostatnio "promowanego" Barretta. Ostatnim mistrzem-underdogiem w tak słabej kreacji był Punk w 2008, muszę przyznać że o ile Dolph ma pecha (kontuzja przekreśliła 2/3 jego momentum), tak mistrzem był najsłabszym od czasu wcześniej wspomnianego Punka.

 

Cały ten cyrk ma na celu wepchnąć widzom Zigglera tak bardzo, aż ci zaczną nim rzygać. I wiesz, nie życz mu walizki bo inaczej jego pozycja "mistrza-cioty-jobber to the stars-itp" nigdy się już nie zmieni (co to za moda wpychać walizki ludziom, którzy nie powinni ich dostać 2 raz). Jako mistrz był tylko jednym z wielu, na SD. Teraz, bez pasa ma być wypromowany na numero uno (Inaczej sobie tego nie wyobrażam)

Edytowane przez Jack Doomsday

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

W ogóle zastanawia mnie co ma mieć na celu obecne traktowanie Zigglera? W ogóle Dolph ma chyba jakiegoś pecha: chłop latał prawie rok z walizką w międzyczasie podkładając się innym (a początek miał świetny: przecież już w grudniu na TLC pojechał w ladder matchu samego Cenę!), potem gdy już zdobył upragniony pas to przyszedł uraz który wyeliminował go na parę tygodni. W pierwszym występie na tygodniówce po powrocie został spinowany a teraz oddał tytuł w zwykłym squashu... Naprawdę nie tak wyobrażałem sobie ten jego title run. No chyba że tak go szmacą bo ma zdobyć kolejną walizkę już w lipcu na PPV? :co:

 

[ Dodano: 2013-06-17, 20:35 ]

Ostatnim mistrzem-underdogiem w tak słabej kreacji był Punk w 2008, muszę przyznać że o ile Dolph ma pecha (kontuzja przekreśliła 2/3 jego momentum), tak mistrzem był najsłabszym od czasu wcześniej wspomnianego Punka.
Skoro jest tak promowany, to się nie dziw. Tak naprawdę WWE nigdy nie pozwoliło Dolphowi w pełni rozwinąć skrzydeł, bo co z tego że koleś wykręca w ringu cuda, jak debilne rozpiski kreatywnych go ograniczają (a chyba stosunek WWE do byłego mistrza dobrze obrazuje niedawny segment gdy Dolph na pierwszym Smacku po zdobyciu pasa nie mógł spokojnie wygłosić inauguracyjnego speechu gdyż co chwilę albo przeszkadzał mu wychodzący Jericho albo Alberto).

 

Cały ten cyrk ma na celu wepchnąć widzom Zigglera tak bardzo, aż ci zaczną nim rzygać.
Ja bardziej odczytuję to jako małą zemstę McMahona na smartach typu "nie chcieliście na niego buczeć mimo że był heelem to ja wam pokażę" :)

 

I wiesz, nie życz mu walizki bo inaczej jego pozycja "mistrza-cioty-jobber to the stars-itp" nigdy się już nie zmieni (co to za moda wpychać walizki ludziom, którzy nie powinni ich dostać 2 raz)
Nie życzę, tylko spekuluje bo sam przecież wiesz że polityka federacji jest taka: chcemy Ci dać walizkę to musimy Cię porządnie zeszmacić żeby ludzie mieli zaskoczenie

 

Jako mistrz był tylko jednym z wielu, na SD. Teraz, bez pasa ma być wypromowany na numero uno (Inaczej sobie tego nie wyobrażam)
Boję się że znając "zajebiste pomysły" Vince'a i jego Yes-Manów (zwanych potocznie "kreatywnymi") poprawy nie będzie (a niestety jest to możliwe patrząc na to jak całkowicie położyli lagę na sprawie powrotu CM Punka czy zniszczyli postać Cesaro), ale nie chcę być złym prorokiem

  • Posty:  237
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.02.2012
  • Status:  Offline

Jestem pewien, że Ziggi przejdzie face turn a Del Rio heel turn. W walce Dolph pokazał niebywała wolę walki face'a, a Del Rio w stylu heelowskim skupił się na jego głowie, a przeciez niedawno Ziggler miał wstrząs mózgu. W tym było bardzo dużo logiki i po ochłonięciu mogę to spokojnie napisać. Oczywiście szkoda mi było Dolpha, ale własnie WWE chciało by ludziom mu było go szkoda...i WWE się to udało.

106454733352d6a8573c2d7.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Taker, nie watpie w to że Dabju nie pozwoliło Zigglerowi się w pełni pokazać. Rzecz w tym że jakoś nie jestem przekonany czy nawet po pokonaniu Jaśka byłby przyjmowany na klatę jako mistrz. Nie jestem pewien czy Dolph dałby radę udźwignąć tytuł na tym pushu (szczególnie że dał się besztać na majku), w końcu to nie pas promuje zawodnika, a zawodnik pas. Jego run był modelowym przykładem tego pierwszego przypadku (pas promuje zawodnika), jego turn ma sprawdzić czy jest w stanie po porządnym wstrząsie jego postaci promować pas swoją osobą (do MitB a może i SS, powinniśmy się spuszczać nad zajebistością Ziggiego i jego pushu, inaczej pies pogrzebany). Dlatego teraz Dabju najzwyczajniej w świecie musi mu dać Zigglerowi się wyszaleć na tygodniówkach.

 

Sama koncepcja dawania mu walizki po raz drugi jest już dla mnie pomyłką. Wg mnie nie powinno się dawać walizki nikomu 2 razy. Poza tym Ziggler mógłby na tym stracić - nie uznaje czegoś takiego jak Main Eventer, który nie potrafi zdobyć pasa bez walizki (a chyba tym Dolph ma być).

 

Na dobrą sprawę los Ziggiego jest mi obojętny... a chociaż nie, był mi obojętny. Uznaje to story jako jego światełko w tunelu (albo w ciemnicy Kreatywnych), którym ma pokazać "tak, jestem gotowy na mistrza, a wy tępaki z CT możecie mi naskoczyć". Dabju nie może tego spierdolić (kij z Cesaro, Szwajcar jeszcze się odbuduje), trzeba być dobrej myśli, poza tym fani raczej nie pozwolą na zniszczenie takiego zawodnika (chłopak co by nie był wychował się w Dabju).


  • Posty:  555
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Czy tylko ja ujrzałem w zakończeniu walki Zigglera z Del Rio, "zakończenie" kariery Flaira?

 

http://imageshack.us/scaled/landing/7/1chy.jpg http://imageshack.us/scaled/landing/62/fv5a.jpg

 

Końcówka była ogólnie podobna, nawet zakończenie superkickami. Osobiście, jestem fanem pomysłu stworzenia pary Dolph - Flair. Było już parę nawiązań do Hall of Famera w wykonaniu Show Offa. Szkoda tylko, że trochę późno i po historii z Mizem.


  • Posty:  367
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

To ja dzisiaj szybko i w krótko bo taka gala nie zasługuje na więcej.

 

IC Title- Axel sobie tutaj nieźle poradził a miał pod górkę bo w ringu miał dwóch drewniaków. Na pochwałę zasługuje tutaj pomysł z pinem pod koniec matchu.

-3/5.

Powaliła mnie mina Paula gdy w końcu Vince uścisnął mu dłoń :D

 

Divas Title- Raczej nikt na forum nie stawiał na Pannę Katarzynę raczej każdy w tym pojedynku stawiał na AJ, zdziwieniem był dla mnie czas poświęcony na tę walkę bo dostaliśmy chyba około 15 minut walki, może być, w końcu to (raczej) koniec story AJ z Kaitlyn chociaż najbardziej odpowiednim momentem na to była WM29 w mieście AJ.

-4/5 (W SKALI DIV*)

 

U.S Title- Co tu dużo mówić, nie spodziewałem się że będzie to jakiś piorunujący pojedynek, niemniej jednak rozczarowała mnie końcówka.

-2/5

Rob Van Dam! Rob Van Dam! Rob Van Dam!

 

WH Title- Rozczarowanie nocy, aż się nie chciało potem oglądać reszty gali :shock: jeżeli nie ujrzałem podczas tej walki podwójnego turnu to chyba zacznę częściej oglądać TNA :roll:

1.5/5

 

Chris Jericho vs CM Punk- Gdy zaczęło grać Cult of Personality i przez dłuższą chwilę kamery nie pokazywały na rampę myślałem że Punka nie będzie ale...Chwilę potem Brooks wyszedł pewnym krokiem jakby w ogóle nie opuszczał federacji na 2 miechy, ciut się zdziwiłem gdy Phil zdjął kaptur, czy tylko mi on przypomina Hugh Jackmana w roli Wolverine'a? :D. Dla mnie walka wieczoru, nie brakowało tutaj niczego, mieliśmy wymianę finisherów, chwile niepewności...dostaliśmy nawet Codebreaker w powietrzu, wynik troszeczkę rozczarował, Brooks wchodzi, wygrywa i wychodzi więc nie wiem jak to można pociągnąć dalej no chyba że Punk znów wróci na odpoczynek. Po walce nie było widać czy Punk jest facem czy heelem ale po walce na zapleczu Phil powiedział Heymanowi żeby nie nazywał go swoim klientem co może coś oznaczać.

-4.5/5

 

Tag Team Title- Nie napalałem się, wynik wiadomy, heel turnu Ortona czy Bryana nie widać, całą walką oglądałem chyba tylko dlatego że Daniel i Seth byli razem w ringu co jest już dobrym argumentem.

-3/5

 

WWE Title- Kolejność wygranych trafiłem lecz to trudne nie było, najbardziej zapamiętałem z tego pojedynku rzucenie się midcardów i jobberów na Rybacka i skok Ala Spider-man Johna Ceny, powalił jednym ruchem około 25 wrestlerów, czyli marzenia się jednak spełniają :twisted:

-3/5

 

Ogólnie dam gali 2.5/5 bo nie porywała ale więcej się nie spodziewałem po kolejnym wynalazku typu Capitol Punishment, szkoda tylko kolegów z Chicago bo trafiła im się taka słaba gala, oby za rok dostali Money in the Bank! :D

66487669857979e1f5d8b5.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Miz vs Curtis Axel vs Wade Barrett - Opener opierał się na klasycznym schemacie 3-Wayów made in WWE, czyli dwóch się bije, trzeci odpoczywa, ale wypadł całkiem nieźle. Interesowała mnie ta walka z uwagi na osobę Axela. Chciałem wreszcie przekonać się, jak w ringu radzi sobie syn Perfecta (nie oglądam tygodniówek od WWE, więc to była moja pierwsza okazja ku temu) i ta walka nie zaspokoiła mojej ciekawości, bo z początku obrał strategię, polegającą na rzadkim kontakcie z rywalami i zademonstrował jedynie kilka akcji. Młodziak w końcówce wykazał sprytem i teraz tak prędko nie zniknie z ekranu, więc będę miał jeszcze szansę zobaczyć go w akcji. Mam nadzieję, że facet nie będzie bazował jedynie na legendzie ojca i pokaże coś od siebie.

 

Kane vs Dean Ambrose - Słaba i pozbawiona emocji walka młodego wilka z podstarzałym Kanem, który nigdy jakimś wielkim wirtuozem nie był. Jedyny motyw do odnotowania, to parodiowanie Takera, przez co zostawiają sobie furtkę do ewentualnego pojawienia się Grabarza, być może na Summerslam.

 

Alberto Del Rio vs Dolph Ziggler - WWE lubiło w przeszłości wykorzystywać motyw z prawdziwą kontuzją lub jakimś osobistym problemem wrestlera i nie omieszkali skorzystać z tego także tutaj. Bardzo fajnie budowali psychologię ringową i ukazali Dolpha, jako zawodnika walczącego z samym sobą, ale ucierpiała na tym sama walka, bo jej poziom nie był zadowalający. Pierwsza moja reakcja na zmianę mistrza - pewnie jak wielu - nie była pozytywna, ale gdyby zastanowić się na tym głębiej, może to wyjść Zigglerowi na dobre. Prawdopodobnie byliśmy świadkami podwójnego turnu i to blondas będzie teraz gonił za pasem. Może być ciekawe story z walką o powrót do zdrowia i jestem pewny, że Ziggy dzięki temu jeszcze powącha złota. A jeśli Swagger w dalszym ciągu będzie się kręcił wokół tego towarzystwa i ponowią na Summerslam zaplanowany wcześniej ladder match, to będę podwójnie zadowolony.

 

Chris Jericho vs CM Punk - To będzie kandydat do walki roku. Mogła tutaj zadziałać na mnie magia Chicago (powoli staje się ono jednym z moich ulubionych lokalizacji gal) i już lekka tęsknota za Brooksem, ale obydwaj panowie zasłużyli na wszelkie pochwały za swoją postawę. Zawodnicy zostali rozpisani na równo, nie zabrakło kontr, przełamywania finisherów i emocji przez cały pojedynek. Zawiedli jedynie kreatywni rozpisaniem kiepskiej historii. Chyba każdy spodziewał się tutaj jakiegoś pomysłu na storyline, albo chociaż zalążku do takowego, tymczasem Punk wyszedł, sprawił radość miejscowej publice i jakby nic opuścił arenę. Kiepsko.

 

Shield vs Daniel Bryan & Randy Orton - Tarcia u face'ów były pewne, pytanie pozostawało jedno - czy któryś z nich zaliczy turn już tutaj. Początek był przeciętny, ale wraz ze zmianą Dragona, walka podobała mi się coraz bardziej. O tym, że Bryan cieszy się obecnie dobrą opinią i jest mocarnie pushowany świadczy to, że to Orton był przez większość czasu maltretowany przez tarczowników. Czekałem na rozpoczęcie się szaleństwa Dragona i jak już wyskoczył z całym swoim arsenałem na oponentów, cała konstrukcja hali musiała drżeć pod wpływem reakcji publiki. Facet jest niesamowity, wywołuje mega pozytywne emocje i czekam na moment zdobycia przez niego WWE title tak samo, jak u konkurencji przechwycenia głównego złota przez Stylesa.

 

Ryback vs John Cena - Pierwszy fall to dla mnie była jedynie przystawka do dalszej części. Przebieg lumberjack matchu jest zawsze taki sam i kwestią czasu było pobicie się drwali między sobą. Cena powalający 20 chłopa za pomocą crossbody był komicznym widokiem i nie był to moment, który wymagał katowania widza przez realizatora aż tyloma powtórkami. Tables matchu nie trawię z uwagi na jego oklepany schemat (jedynie Hardasy sprawdzają się w tego rodzaju pojedynku), ale ten oglądało mi się to dobrze, nawet mimo pewności, że Ryback nie wygra tego w stosunku 2-0. Trzeci fall wypadł z tego najlepiej. Nie był to siermiężny brawl, a umiejętne wykorzystanie różnych elementów karetki. Takiego zakończenia ambulance matchu jeszcze nie widziałem i cieszy mnie, że dali tyle powtórek z różnych perspektyw.

 

Gala mi się podobała. Z tego zestawienia tylko dwie walki były słabe, co jak na obecne standardy WWE jest dobrym wynikiem. Punk z Jericho wykręcili show steelera, co było do przewidzenia. Podobał mi się ME (z uwagi na jego kreatywność), starcie o pasy drużynowe (szalejący Dragon dużo dał tej walce), a całość uzupełnia niezły opener. Ocena gali: 3/6.

 

BTW czy ten fella wygrał roczny karnet na gale WWE? Widzę go na każdym PPV, zawsze w pierwszym rzędzie i w tej samej koszulce. :D

 

 

http://i42.tinypic.com/2rd88e8.jpg

 

 

Jeszcze co do RVD - euforia fanów WWE skończy się, gdy ten pan zaprezentuje się w ringu. Ci, którzy śledzili wyczyny No Job Roba w TNA, będą wiedzieli, do czego piję.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  367
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

BTW czy ten fella wygrał roczny karnet na gale WWE? Widzę go na każdym PPV, zawsze w pierwszym rzędzie i w tej samej koszulce.

 

Ja tam się nie dziwie, koleś dostał w 2012 więcej czasu antenowego niż Alex Riley :D

66487669857979e1f5d8b5.jpg


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   39
  • Dołączył:  20.12.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Trudno mi cokolwiek napisać o wczorajszej gali bo nadal mam emocjonalny Roller Coaster.

Mimo to postaram się wyrazić moją opinię na temat owego ppv. Payback oglądałam na żywo tak jaz to zapowiadałam wcześniej, nie obyło się bez problemów technicznych bo co jakiś czas znikało mi połączanie internetowe. Stąd musiałam dziś po południu nadrobić kilka momentów z gali. Rozpisywać szczegółowo każdej walki nie będę bo wiele osób przede mną już to uczyniło. Skupię się na tym co mi się podobało i jakie mam odczucia odnośnie każdej z walk.

 

Pre Show nie oglądałam, więc pozostawię ocenę walki Sandowa i Sheamusa innym.

 

Walka 1: Intercontinental Championship: Niezłe tempo, kilka dobrych akcji. Zakończenie mnie zaskoczyło. Teraz tylko trzeba będzie czekać co zrobi z pasem Axel.

Moja ocena: 3+/5.

 

Walka 2: Diva's Championship: Cała walka AJ z Kaitlyn podobała mi się bardzo wynika to z tego, że jestem miłośniczką dywizji kobiet. Aj Lee pokazała się z jak najlepszej strony. Ciekawy był początek walki jak Aprilka posłała buziaczka Kaitlyn, jak i przelot Aj przez stół komentatorski. Przyznam, że AJ robiła niezłe miny :) Mimo, iż przy ringu był obecny Big E to AJ wygrała czysto poddając Kaitlyn, wykonując na niej swój finisher Black Widow. Nie ukrywam, ze uwielbiam akcję kończącą AJ. Nie potrafiłam ukryć jak bardzo cieszę się z wygranej AJ, choć z drugiej strony szkoda mi Kaitlyn bo ją zaraz po AJ lubię najbardziej ze wszystkich div. Po tej walce moje emocje były u samego szczytu :)

Moja ocena: 4/5.

 

Walka 3: US Championship: Ta walka jakoś przeleciał mi przez oczy,mimo iż lubię oglądać wali Kane'a. Wynik końcowy jak dla mnie był do przewidzenia.

Moja ocena: 2+/5

 

Walka 4: World Hevyweight Championship: Tutaj spodziewałam się dominacji Dolpha i Jego wygranej. Jakoś Alberto mnie w tym starciu nie zachwycił a wręcz zirytował oraz pokazał a raczej nie pokazał jak możne inaczej walczyć a niżeli tylko poprzez osłabianie przeciwnika w miejsce gdzie niedawno było ono powodem urazu. Cóż szkoda mi Dolpha i tego, ze przegrał i utracił pas, bo tak liczyłam , że w końcu doczekamy się pary królewskiej, która posiada dwa tytuły w posiadaniu. Mam nadzieję, ze szybko pas uda się Dolphowi odzyskać. Po tej walce moje emocje opadły tak, że nie potrafiłam cieszyć się wcześniejszą wygraną AJ. Dodatkowo zadaje sobie pytanie po kiego grzyba Dolph stracił pas???

Moja ocena: 1+/5 (za utratę pasa Dolpha)

 

Walka 5: Chris Jericho vs CM PUNK: Zastanawiałam się w jakim stylu powróci Punk. Moim zdaniem powinien powrócić w bardziej spektakularny sposób, choć Jego wejście było typowe w Jego stylu co mi nie przeszkadzało. Cała walka dobra i miła do obejrzenia. Zwycięstwo Punka do przewidzenia bo to w Jego mieście. Dla mnie i tak zawsze jest The Best In The World. :)

Moja ocena: 3+/5

 

Walka 6: Tag Team Championship: Tutaj niestety zaczęły się moje kłopoty z barkiem łączności internetowej. Jednak wiedziałam od początku jaki będzie wynik tego meczu. Dobre były częste zmiany i czysta wygrana Shield.

Moja ocena: 2+/5

 

Walka 7: WWE Championship: Jeśli chodzi o tę walkę to nie byłam pewna kto ja wygra. Pierwsza część Lumberjack poszedł w miarę szybko z wynikiem 1:0 dla Rybacka. Tables match nie był dla mnie zaskoczeniem, że wygrał to Jasiu. Ambulance match niezły, w szczególności zarwany dach karetki przez który Ryback wleciał do jej środka. Szkoda tylko pojazdu, ze tak ucierpiał. :P

Ze względu na karetkę Moja ocena: 3+/5.

 

Całą galę ocenie na dobrą. Najważniejszym moment dla mnie to zdobycie pasa przez moją (pozwolę sobie określić Ją) ukochaną AJ Lee. :)

 

Teraz tylko czekam na RAW i SmackDown by zobaczyć co dalej będzie się działo po wydarzeniach z Payback. Chodzi i mi co dalej z Dolphem i jak będzie radziła sobie AJ jako mistrzyni Div.

 

PS: Wnerwiło mnie coś bardzo a chodzi o zachowanie Alberta. Wkurzył mnie kiedy to kopną pas Div pod stół komentatorski. Co za brak poszanowania tytułu, który wcześniej wywalczyła sobie AJ. Oj Alberto przegiął jeśli chodzi o moją osobę.

Edytowane przez MissApril

2025collage.png


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Pre-show: tak jak się spodziewałem, zobaczyliśmy to samo, co kilkukrotnie na tygodniówkach, Sheamus bez historii pojechał Sandowa, poziom walki utwierdził mnie w przekonaniu, że był to pojedynek co najwyżej na Kickoff.

 

Axel vs Barrett vs Miz - pierwsze starcie gali i już pozytywne zaskoczenie, kilka zwrotów akcji, przez chwilę nawet przez głowę przeszła mi myśl, że Wade odklepie Figure-3,5, na szczęscie tak się nie stało i w całkiem ciekawy sposób Curtis zgarnia swój pierwszy tytuł w WWE, walka jak najbardziej na plus, czego się nie spodziewałem.

 

AJ vs Kaitlyn - bookerzy WWE pozazdrościli chyba Dixielandowi ostatniej walki Knokałts i chcieli pokazać na co stać kobiety w ich federacji. Nie wyszło to może tak efektownie, lecz pod względem emocjonalnym po strokroć lepiej niż Last KO Standing. AJ w tym starciu została rozpisana jak nad-człowiek, połączenie Ceny i Bryana z ostatniego miesiąca, po finisherze rywalki bez pinu doczołgała się do lin, odkopała Speara, przez większośc walki przeważała, nie wypuściła Kaitlyn z Czarnej Wdowy, końcówka generowała napięcie jak finish walki Shawn Michaels vs Kurt Angle z WM 21 :-) #poorKaitlyn

 

Kane vs Ambrose - moim zdaniem najsłabsza walka głównej karty, panowie nie pokazali praktycznie to samo co na tygodniówkach, jakąkolwiek jakość starcia uratował znowu Dean, który nie stronił od swoich "vintage" minek, kolorytu walce dodały też takie niuanse jak próba Old School.

 

Zapowiedź powrotu..Boba van Dama :o Moim zdaniem popełniono ten sam błąd, co przy informacji o returnie Hardasa przed Slammi, jednak Vince zrobił to z odpowiednim uprzedzeniem, dzięki czemu prędkość sprzedaży biletów na MitB została podwojona.

 

Ziggler vs del Rio - kolejny gigant pod względem psychologii ringowej. Na ten jeden wieczór panowie zamienili się miejscami - Ziggler jako biedny i bezbronny, kontuzjowany wojownik, który jest gotów umrzeć w ringu, Alberto - bezlitosny brutal wykorzystujący każdą słabośc rywala. Po serii kopniaków myślałem, że to koniec walki i del Rio odzyskuje tytul, choć wydawalo mi się to nieprawdopodobne, po kickoucie Dolpha i Zig-Zagu, byłem pewien, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i ten wyjdzie z gali z pasem, lecz to, co stało się na końcu wywołało u mnie reakcję "CO KURWA!?", gdy przy Dolphie pojawił się lekarz miałem nadzieję, że wynik zostanie odwrócony na DQ dla niego właśnie, gdy Alberto wrócił wygłosić mini-promo, liczyłem na Vince'a, który odebrałby mu tytuł, nic jednak takiego sie nie stało. Fail podobny do porażki stylesa na Slammi, jedna z najgorszych decyzji, o ile nie najgorsza w tym roku, nie jestem jakimś wielkim fanem Zigglera, ale podpisuję się pod reakcją Chicago Crowd, która pokazała, co sądzi o takim rezultacie, jak dla mnie pomysł kompletnie bez sensu, jeżeli Dolph nadal jest niezdolny do walki, można było miesiąc temu zrobić mini-turniej, który wyłoniłby nowego mistrza do wakującego pasa, Makaron długo nie nacieszył się pasem, nad czym bardzo ubolewam, watpię, by odzyskał go w rewanżu, być może nie dostanie kolejnej takiej szansy przez dłuugi czas. Bullshit of the night.

 

Punk vs Jericho - stało się to, czego się obawiałem - Punk jak nigdy nic wchodzi, walczy i pokonuje rywala, bez żadnej historii, program, który miał potencjał, by kontynuować go przez całe lato został zakończony w ekspresowy sposób, gdyby CM zawalczył, lecz przegrał, mógłby obwiniac Paula, że ten zabookował mu walke, gdy on nie był na nią gotowy, priorytetem byla jednak sprzedaż biletów i PPV's, gdybym nie byl nabierząco ze storyline'ami, wziąłbym taką walkę w ciemno, technicznie była ona najlepsza na gali, tylko to w jakiś sposób osłodziło mi niesmak, jaki wywołał u mnie powrót Punka.

 

RKNo! vs Shield - walka dostała więcej czasu niż na poprzednim PPV (Orton robi swoje), jednak nie zachwyciła, tak jak dotychczasowe pojedynki między Bryanem i Shieldsami, typowy przeciętniak, spodziewałem się także heel turnu jednego z zawdników, do takowej sytuacji będziemy musieli poczekac do RAW.

 

Cena vs Ryback - całokoształt mojej opinii uratował Ambulance match, który zdecydowanie wyróżnił się na tle sztampowego Tables oraz nudnego jak zwykle Lumberjack matchu, nietuzinkowa końcówka, koniec programu i koniec gali w standardowym dla WWE stylu - ju tajm is of ma tajm is nał ju kien si mi ma tajm is nał.

 

Payback idealnei wpasował się do szablonu, jaki w tym roku WWE stosuje dla gal PPV - bez rewelacji, ale i bez zbędnego hejtowania, o ile w poprzednich miesiącach ubolewałem nad zbyt krótkimi pojedynkami, tym razem karta została ułożona umiejętnie, walki dostaliśmy bardzo solidne (6/8 było do przełknięcia, z czego 6/7 w głównej karcie), za to brakowało momentów, które pozwoliłyby odróżnić pPV od zwykłej tygodniówki, można przecież było dać chociażby powrót któregoś z kontuzjowanych wrestlerów, skoro Taker ma zawalczyć na SummerSlam, już teraz mógł rozpocząć swój program, mogliśmy dostać debiut rodziny Wyattów lub czwartego członka Shield, HH mógł sprzedać Pedigree McMahonowi, a skończyło się drętwo jak zwykle. Gala nie zasługuje na ocenę wyższą niż 6/10

 

1. Punk vs Jericho

2. Ziggler vs del Rio

3. Ryback vs Cena

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

-IC Title- Z samej walki zbyt wiele nie pamiętam. Jedynie spory pop po Perfect Plexie i bardzo fajną końcówkę, przypięcie Barretta kiedy Miz trzymał go w czwórce. Dzień Ojca itd. - wszystko się zgrabnie połączyło. Pytanie, co będzie z Fandango - jak się nie przesłyszałem, publika dalej lubi jego theme.

 

-Divas- Chyba najlepsza walka kobiet w WWE w tym roku, choć to żaden wyczyn i nie wiem, czy bym to komuś polecił. W tym wypadku TNA wygrywa, choć - powtórzenie - to żaden wyczyn. Mimo wszystko cieszy pas dla AJ.

 

-US Title- Nic ciekawego. Ambrose jest dobry, ale w ringu nie pociągnie ludzi typu Kane. Podobne rzeczy widywaliśmy na tygodniówkach.

 

RVD! Cieszy mnie tylko to, że na pewno nie zobaczę go w TNA, jednego dziada mniej u Dixie. W WWE chyba nie będzie mi aż tak wadził - o ile nie zrobią z niego gwiazdora pokroju Lesnara. Nie mówię o sile, a o częstotliwości występów i, przede wszystkim, ich kaliber.

 

-WHC- Dolph był gnojony przez prawie całe starcie, by na końcu jobbnąć. Nie mogę powiedzieć, że mi się to podobało. Niby szykuje się podwójny turn i np. na SummerSlan Ziggler może odbić tytuł jako face[i dobry Ziggie może nie będzie pomiatany w ringu, nie liczę na drugiego Bryana ale powinno być też fajnie], ale niesmak pozostaje.

 

-Punk vs Jericho- Znów to samo. Uwielbiam obu gości. Ale ich walki jakoś ciężko mi się ogląda. Myślałem sobie dzisiaj: "może miałem gorszy humor na WM, ER i którymś RAW, temu ich nie doceniłem" - ale jak kolejny raz mnie nie porwali, to coś jest na rzeczy. Oni wybitnie nie mają między sobą chemii ringowej.

Pomijając starcie - Punk przychodzi ot tak po prostu, wygrywa i odchodzi jakby nigdy nic. Zmarnowali szansę, by to lepiej rozegrać. A, okazało się że miał małą sprzeczkę z Heymanem - szkoda, że dowiedziałem się z filmików po gali, a nie zaraz po walce.

Chociaż publika dała radę. CM Punk oczywiście ma mega reakcję, a Jericho zgarnął spory heat - może i większy, niż zazwyczaj za czasów heelowania :P

 

-TT Titles- Poza dzikim Bryanem i sytuacjami między nim a Ortonem[suicide dive, rzucenie Daniela na speara] było tak sobie. Dla mnie największy zawód gali.

 

-3 Stages Of Hell- Publika była ciekawa, nie na co dzień zdarza się, by buczeli na obu zawodników. "You both suck" lol.

Lumberjack - spodobał mi się chaos po ataku wszystkich na Rybacka i skok Ceny prosto w nich. Zauważyłem Rileya, który się wcale nie pojawia[tylko przegrywa na NXT], ale dostał... własną koszulkę. Fajnie że Ryback wygrał, może mówić że powinien być Champem - gdyby nie 2 out of 3 falls, byłby mistrzem.

Tables - fajnie było jak Ryback odrzucił stół by nie przegrać. Ja bym go lepiej podbudował, bookując to tak, by przypadkiem sam się wpakował na stół - straciłby jeszcze mniej, a Jasiu nadal byłby mistrzem.

Ambulance - taka walka to praktycznie NHB, więc dało się to zrobić inaczej niż tylko obijanie się częściami karetki. Końcówkę[wlot przez dach] już gdzieś widziałem - Mike Awesome? Ale ogólnie, jak na resztę gali, walka nie była taka kiepska.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

BTW czy ten fella wygrał roczny karnet na gale WWE? Widzę go na każdym PPV, zawsze w pierwszym rzędzie i w tej samej koszulce. :D

 

 

 

Ten to jeszcze nic. Ten pan nie opuścił żadnego PPV od Ruttles Agression. :D

 

 

 

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Ogólnie jestem zawiedziony tą galą, bo nie wydarzyło się na niej nic ciekawego, nic co by spowodowało, że czekałbym na RAW. A co zaskakujące, to najmniej zawiodłem się na stracie pasa przez Zigglera, ale o tym w opisie tej walki.

 

TTM o pas IC: Przyzwoity opener i słuszna wygrana Axela. Danie mu pasa IC to aktualnie jedyny sposób by coś z jego postaci wyciągnąć. Facet musi jak najwięcej nawiązywać do Mr. Perfecta. Niech wspomina o tym, że jego ojciec był jednym z najlepszych mistrzów IC w historii, niech mówi, że będzie lepszy od niego. W ten sposób ludzie kupią jego postać. Inaczej facet zginie i będzie tylko jednym wielkim rozczarowaniem.

 

AJ vs Kaitlyn: Z reguły nie oglądam walk kobiet, ale tu za względu na skład zrobiłem wyjątek i nie zawiodłem się. Oczywiście, nie było to arcydzieło, ale jak na kobiety naprawdę przyjemna i przyzwoita walka, która o dziwo przysporzyła trochę emocji. Najważniejsze, że AJ zdobyła pas i do tego zrobiła to kompletnie bez pomocy Big E.

 

Ambrose vs Kane: Ambrose jest genialny jeśli chodzi o psychologię ringową i mimikę. Ale co można wyciągnąć z takiej walki? Jak dla mnie porażka, bo walka była słaba, kompletnie mnie nie wciągnęła, a i sam wynik był oczywisty.

 

Del Rio vs Ziggler: czyli walka, która wywołuje największe emocje po tym PPV. Jak już wspomniałem na początku, wcale nie narzekam na przegraną Dolpha. Wszystko przez to jak do tego doszło, bo czy Ziggy nie przeszedł w tej walce face turnu? Ktoś powie, że mieliśmy bardzo smartową publikę, ale jednak WWE też zaznaczało jak poszkodowanym stał się Dolph. Świadczy o tym ciągłe pokazywanie buczących ludzi na Del Rio, albo Jerry, który raczej rzadko popiera heeli.

Ogólnie cały ten motyw strasznie mi się podobał. W czasie trwania walki każdy z zawodników przechodził stopniowy turn. Pierwszy raz widzę coś takiego w życiu i przyznaję, pomysł jest świetny. Zresztą, nie tylko pomysł, bo i wykonanie. Wciągając się w tą walkę naprawdę robiło się szkoda Zigglera. Tak samo reagowała publika, bo w segmencie po walce nie było na hali osoby, która by nie buczała na nowego mistrza.

Tak naprawdę to ta walka była jedyną ciekawą z całego PPV. Jako jedyna spowodowała, że jestem ciekaw co stanie się na RAW w związku z pasem WHC.

 

Punk vs Jericho: Dla mnie największy zawód gali. Co z tego, że walka była dobra? Zresztą co do tego, że walka była dobra, to też nie przesadzałbym. W moich oczach panowie kolejny raz udowodnili, że nie ma między nimi chemii. Jasne, mieliśmy spotkanie dwóch bardzo dobrych wrestlerów, więc walka była przyzwoita, ale na pewno nie nazwałbym jej wybitną, nie mówiąc o wrzucaniu jej do worka z walkami roku w WWE (a takie głosy już widziałem).

Najbardziej jestem zawiedziony tym, że powrót CM Punka nie wniósł niczego ciekawego. Stało się to, czego nie chciałem, czyli po prostu dostaliśmy powrót Punka w swoim mieście. I nic poza tym. Kompletne zero. Powiem więcej, ktoś kto nie oglądał wrestlingu przez ostatnie miesiące nawet nie wiedziałby że to powrót, bo dostaliśmy zwykłą walkę i nic poza tym. Duże rozczarowanie.

 

Shield vs Bryan i Orton: Bryan jak zawsze wymiatał, ale poza sytuacjami między nim i Ortonem, nie ma nic ciekawego o czym można by tu napisać. Podobnie jak z Ambrosem, tu także nie było emocji, bo i wynik był raczej pewny.

Heel turnu żadnego z panów nie dostaliśmy, ale ich feud jest chyba coraz bliżej.

 

3 Stages of Hell: Przyjemna walka. Niewątpliwie moment gali to skok Ceny z narożnika na całą grupę zawodników. Trzeba przyznać, że raz na jakiś czas Jaś potrafi zaskoczyć nas czymś ciekawym. Ze wszystkich "części" walki, najciekawszy był oczywiście Ambulance Match, a to dlatego, że panowie ładnie wykorzystali karetkę w walce.

Oczywiście Cena wygrywa i jestem ciekaw co dalej. Nie tyle z Jasiem, ale co dalej z Rybackiem. Pozycję nadal ma bardzo mocną, więc jestem ciekaw co dla niego szykują.

 

[ Dodano: 2013-06-18, 10:04 ]

Ziggler i bez kontuzji był słabym mistrzem

 

Był słabym mistrzem, bo stał w cieniu feudu Del Rio i Swaggera. On tam był na doczepkę i teraz miał zacząć się jego indywidualny program i prawdziwy run z pasem, który pokazałby, czy jest coś wart. Nie możemy mówić, że Dolph był słabym mistrzem, kiedy tak naprawdę nie dostał szansy pokazania się. I nie mówmy, że to wina kreatywnych, bo ci tylko wykorzystali kontuzję Zigglera do zrobienia czegoś ciekawszego. Jestem wręcz pewien, że gdyby nie kontuzja Dolpha, to ten dalej byłby mistrzem heelem. A tak, trafiłą się idealna okazja na turn obu panów i spróbowanie czegoś nowego.

 

No chyba że tak go szmacą bo ma zdobyć kolejną walizkę już w lipcu na PPV?

 

Czy Ziggler jest szmacony? Czy w ogóle porażkę z Del Rio można tak nazwać? Moim zdaniem nie, bo ta walka ma przeprowadzić face turn Zigglera i heel turn Del Rio (a przynajmniej mam taką nadzieję ;) ). Ma wywołać współczucie wobec Dolpha i trzeba powiedzieć, że WWE się to udało.

Poczekajmy jak dalej to pociągną, bo ja uważam, że Dolph może jeszcze zyskać na tej stracie pasa.


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Obejrzałem Payback.

Pojawił się? Pojawił :D Walczył? Walczył :D (Chodzi oczywiście o CM Punka). HA!

 

PPV oceniam w następujący sposób. Wszystko, co działo się przed walką Punkera z Y2J według mnie zasługuje na określenie "pre-show", natomiast to, co miało miejsce po ich starciu - "post-show".

 

Oficjalny początek gali, czyli walka o pas IC, był obiecujący. Co prawda żaden z jej uczestników nie jest wirtuozem ringowym, ale tempo starcia sprawiło, że ten mankament był mało widoczny.

Na szczególne uznanie zasłużył Miz, który dwoił się i troił, dbając, aby tempo walki nie siadło.

Niestety pas dostał Curtis Axel, który prawdopodobnie będzie kolejnym przykładem na to, że push za dupę lub plecy do niczego dobrego nie prowadzi.

 

Walki div wyjątkowo nie przewinąłem ze względu na zafundowaną na samym poczatku przez panie akcję ze stołem komentatorskim. Później było mniej widowiskowo, ale mimo wszystko całkiem solidnie.

 

Pojedynek o pas US był najgorszym momentem gali, za co jednakową odpowiedzialność ponoszą Ambrose i Kane. Powolna, zupełnie pozbawiona emocji walka na odpierdol, poziomem pasująca do trzeciorzędnej tygodniówki WWE.

W jej trakcie rozbawił mnie Lawler, który potwierdził, że gimmick Ambrose`a jest inspirowany postacią Jokera.

 

Chicagowską publiczność przebudzili z letargu Alberto i Dolph. Sam początek starcia był obiecujący, ponieważ Ziggler zachowywał się nonszalancko wobec pretendenta do tytułu, czym, przynajmniej u mnie wywołał mylnie przekonanie, że będę świadkiem równorzędnego pojedynku. Jednak wraz z upływem czasu walka upodobniła się do konfrontacji Alexis i Cristal z serialu "Dynastia". Del Rio z uporem maniaka atakował głowę Dolpha, a ten przesadnie sprzedawał kontuzję, zwijając się z bólu, nawet gdy cios latynosa trafiał we włosy. Chyba nie tylko ja tak odebrałem walkę o pas, o czym swiadczyły chanty przede wszystkim na cześć powracajacego RVD.

Zmiana posiadacza była zaskakująca. Cóż, Ziggler chyba nieprędko odzyska złoto, od prawdopodobnie przymierzanego do kolejnego heel turnu ADR.

 

Później nastąpiło to, na co wszyscy czekali. Jeszcze w trakcie odgrywania "Cult Of Personality" miałem wątpliwości, czy zakapturzona postać to rzeczywiście CM Punk. Gdy Brooks odsłonił twarz, a euforia na trybunach sięgnęła zenitu, wiedziałem, że będę świadkiem czegoś interesującego.

Jericho i Punk oraz publika w hali sprawili, że typowy zapychacz karty PPV był bardziej emocjonujący od walk o stawkę. Obaj wrestlerzy zostali zabookowani jako godni siebie i szanujący nawzajem przeciwnicy, fundując widzom popis umiejętności technicznych. Wszystkie akcje były płynne, przez co starcie od początku przebiegało na wysokich obrotach i do końca nie było wiadomo, kto wyjdzie z niego zwycięsko.

Bardzo przypadło mi do gustu to, że pojedynczy finisher nie zakończył walki. Nieprawdopodobny near fall zawsze dodaje emocji, a jednocześnie podnosi rangę wrestlera, który nie pozwolił doliczyć do trzech po przyjęciu finishera.

Reasumując walka o przysłowiową pietruszkę ukradła show.

 

Walki tag-teamów i 3 stages of hell niestety nie były już tak emocjonujące. Wiedziałem wcześniej, że podczas PPV nastąpiły 3 zmiany posiadaczy pasów i ten limit został już wyczerpany.

 

Starcie drużynowe było popisem Daniela Bryana, który wypadł co najmniej o klasę lepiej od Ortona, Reignsa i zachwalanego ostatnio przeze mnie Rollinsa. Wiadomo, że taki stan rzeczy to przejaw pushu dla American Dragona, który rozpocznie teraz program z Ceną, więc nie jest zainteresowany kolejnym runem jako mistrz drużynowy z partnerem z łapanki.

 

Z wyżej wymienionego powodu walkę Jaśka z Rybackiem oglądałem tylko ze względu na potencjalną demolkę przy okazji tables matchu i ambulance matchu.

Myślę, że, pomimo porażki, Ryback nic nie stracił. Z przebiegu walki na poszczególnych piekielnych scenach :twisted: wynikało, że on i Cena są godnymi siebie przeciwnikami, a Jaś wygrał 2-1 przede wszystkim ze względu na spryt i szczęście.

 

Jak wspomniałem na początku, Payback to dla mnie walka Jericho z Punkiem i cała reszta. Danie główne mnie zachwyciło, a przystawki i deser były zjadliwe.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...