Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE PPV: Extreme Rules 2013 - Dyskusja, zapowiedź, spoilery


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  217
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.07.2012
  • Status:  Offline

Pre-Show dosłownie obejrzałem w dwie, może trzy minuty. Wszystkie proma walk widziałem uprzednio po kilka razy, ale dla mnie ważne odnotowania jest iż wreszcie WWE postawiło na "niedoświadczonych" komentatorów. Zobaczyliśmy Titusa oraz Barretta, którzy mimo niewielu pomyłek wypadli bardzo pozytywnie. Walka to każdy wie jak wyglądała, ale Miz w ringu nie czuł się swobodnie, bardzo asekuracyjnie się zachował.

 

Opener wypadł nieźle, choć spodziewałem się czegoś więcej. Dablju zrobiło ogromny błąd nie dając stypulacji temu starciu, a powiedzmy sobie wprost, że w Falls Count Anywhere Matchu panowie poradziliby sobie lepiej. Mniej więcej porównywalnie do Wrestlemanii tylko ze zmiennym zwycięzcą co mi przyprawiło uśmiech na twarzy gdyż Chris wreszcie jakieś zwycięstwo zyskał. Kilka niezłych akcji, fajne tempo akcji bez przerw, ale to niestety tyle co można powiedzieć o starciu.

 

Walka o pas US wypadła również solidnie, ale bez rewelacji. Dean musiał zdobyć złoto co jest ogromnym plusem, a jego charyzma tylko pokazuje że ten chłopak niedługo zapuka do bram Main Eventu samodzielnie. Dość czysto składa sobie Kingstona, który nieźle asystował w akcjach Ambrosowi. Ciekawe co teraz dalej z pasem, może faktycznie jak w post-shole powiedział iż te pasy dostaną teraz więcej "mocy", oby bo zaczęły się kurzyć.

 

Strap Match to totalny sleeper, w międzyczasie oglądania zrobiłem sobie coś do jedzenia - nie przegapiłem nic. Tempo ssało, emocji zero, nic mi się nie podobało. Jedyne co mogło to starcie uratować to zwycięzca w postaci Marka Henry'ego, ale po co? Lepiej postawić po raz 153162 na Sheamusa ku uciesze milionów!

 

Praktycznie w ogóle nie rozumiem bookingu #1 Contender Matchu. Zawsze w "I Quitach" sędzia do 5s pytał się czy ten chce zrezygnować z walki? Może zbyt dawno taką stypulację oglądałem, no cóż to tylko opóźniało akcje i spadało przez to tempo. Całe starcie nie było złe, ale emocji praktycznie zerowych chociaż przy tej kontrowersyjnej końcówce kiedy Swagger był zwycięzcom ucieszyłem się, że w mniejszym bądź większym stopniu jakiś shocker był. Oczywiście dziwny system powtórek - restart oraz terminatorskie zwycięstwo Del Rio - scenariusz jaki obstawiałem przed PPV.

 

Tornado Match podobnie jak pierwsze dwie walki na show wypadł tylko nieźle. WWE rzadko korzysta z takiego gimmickowego starcia, a szkoda bo emocji z pewnością więcej. Shield zwycięża i zasłużenie bo to prawdziwy team, widać to przy dobrze przemyślanych akcjach w zespole. Niestety i tak było za dużo leżenia dwójki, szczególnie na początku gdyż spodziewałem się czwórki cały czas w ringu bez przerw. Niemniej jednak spokojnie mogli powalczyć jeszcze kilka dobrych minut i wykorzystać swoje ring skille żeby dać więcej emocji.

 

Pozytywne reakcje widzę tutaj zgarnia Extreme Rules Match i również poprę to zdanie. Nie było świetnie, ale było lepiej niż się spodziewałem - a w WWE to nie jest częsta sytuacja. Kilka przedmiotów, niezłych akcji i nieźle radzący sobie Big Show złożyły się na miłą dla oka walkę z niezłym końcem bo wreszcie choć w pierwiastku powróciliśmy do starego, dobrego Ortona, który swoją drogą przed swoją publicznością musiał wygrać.

 

Pierwsze dziesięć minut walki o pas WWE można spokojnie przewinąć i nic nie stracicie, natomiast potem było już całkiem przyjemnie. Zauważyłem, że federacja stara się budować napięcie w takich starciach i nieźle im to wychodzi. Kilka dobrych spotów - idealnie pasujących nie tylko do nazwy PPV, ale również do stypulacji. Godne uwagi akcji to rozbicie barierek, gaśnica, skok Ceny na stół czy nawet ten ostatni chwyt, którego ja w ogóle nie kupiłem. Widać było, że to była mega bezpieczna akcja, ale jakoś trzeba było ten pojedynek zakończyć. Zobaczymy tą dwójkę na Payback gdzie pewnie ostatecznie zakończą swój program - i dobrze bo nudzi mi się choć trwa lekko ponad miesiąc...

 

Main Event wypadł nieźle, ale z tych trzech starć to najgorsze moim zdaniem. Stypulacja wykorzystana została nieźle, Steel Cage to tylko obijanie o stal czy próba ucieczki, ale nic więcej. Bardzo dobrze sprzedawana kontuzja Brocka, Tryplak utrzymał tempo o co się bałem przed starciem. Przestojów niewiele, a jeśli już to krótkie z ciekawymi wstawkami z Heymanem. Sprytnie sobie Hunter ukrył młot, dobrze że Paul wrzucił im krzesło, które zostało kilka razy użyte. Na plus również kilka legendarnych submissionów wykonanych przez naszego COO. To na tyle o tej gali.

  • Odpowiedzi 134
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Skinner

    12

  • TakerFanKrk

    11

  • -Raven-

    8

  • 8693

    8

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Chris Jericho vs. Fandango - Vince chciał dać to jako opener, żeby kamery mogły pokazać na dzień dobry ludzi nucących theme tancerza. Sama walka całkiem przyzwoita. Obu panom dawałem niemal równe szanse na wygraną i to stworzyło emocje. Wkręcił mnie w każdym razie ten festiwal nearfalli na końcu. Codebreaker na spadającym z narożnika Fandango w finale pojedynku - poezja. Niezły początek show.

 

Dean Ambrose vs. Kofi Kingston - tutaj dla odmiany o emocje było trudno, bo Ambrose był pewniakiem do przejęcia pasa US, tak samo jak Romek z Rollinsem w przypadku mistrzostwa tag teamowego. Ale walka była naprawdę ładna, szybka, równała w górę mierny poziom WWE. Kingston nie po raz pierwszy udowodnił, że to absolutnie górna półka jeżeli chodzi o ringskille w McMahonlandii. No i Ambrose wypromuje trochę ten pas. Fedka, która funduje takie szambo zawsze wyskakuje z kimś dla kogo warto oglądać ten show. Punk, Danielson, Cesaro, teraz (miejmy nadzieje) Ambrose...

 

Sheamus vs. Mark Henry - zastanawiałem się dlaczego ludzie w typerze stawiali na Henryka i zachodziłem w głowę, czy aby nie przewinąłem jakiejś ważnej wskazówki na Smacku, która wskazywałaby na zwycięstwo byłego strongmana. Bo po swoim sensacyjnym zwycięstwie na WM-ce po prostu musiał jobbnąć Rudemu, zwłaszcza, że ten dla odmiany na największej gali roku zanotował porażkę. Poza tym fedka stara się ostatnio pokazywać Irlandczyka jako cwaniaka, który z tymi najsilniejszymi niekoniecznie musi wygrywać siłą, ale stosuje fortele. No i ma morderczego brogue kicka. Strap Match był idealny pod ten wizerunek Sheamusa. A co do walki to stwierdzam, że lepszy był ten cyrk niż jak miałbym oglądać standardową miernotę w wykonaniu obydwu panów.

 

Alberto Del Rio przeszedł drogę krzyżową nawiązującą do niesławnej walki Johna Ceny z The Mizem na Over the Limit w 2011 roku - aczkolwiek poziom gówna ze wspomnianego matchu był trudny do osiągnięcia, wszak trzeba by było to ciągnąć 25 minut, a tutaj postanowili katować nas krócej... "Bohaterski" Meksykanin mówiący po każdym niemal ciosie Swaggera "no" był sztuczny, irytował, w końcu zaczynał śmieszyć. Jedynym zaskakującym zwrotem akcji była ta chwilowa wygrana Swaggera - zwłaszcza, że ten przez lwią część pojedynku dominował nad Alberto i jego ewentualny tryumf byłby zaprzeczeniem sztandarowej paki serwowanej nam przez Vince'a i jego ludzi. Ale później wszystko wróciło do normy i przynajmniej człowiek zarobił kolejny punk w typerze.

 

The Shield vs. Team Hell No - to obok pojedynku Ambrose'a z Kingstonem najlepsza walka gali. Nawet Roman z Kane'm dostosowali się do szybkiego tempa tego pojedynku, fajne znajdowali się jako ci dwaj olbrzymi walczący obok swoich mniejszych kolegów. Solidne pożegnanie pasa drużynowego Danielsona z Jacobsem. Liczę na rozpad teamu i solową karierę Daniela Bryana, którego - mam nadzieję - nie udupią w midcardzie.

 

Randy Orton vs. Big Show - walka bez rewelacji, ale mogło być gorzej. Gdzie do cholery ten heelturn Vipera?

John Cena vs. Ryback - walka, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Początkowo ziewałem i myślałem sobie, że zaraz dostanę lepsze porównanie do wspomnianego przeze mnie wcześniej pojedynku Ceny z Mizem. Ale panowie co jakiś czas wykręcali coś, co niszczyło te moje wyobrażenie. Końcówka z wędrówką po arenie mogła być. Zakończenie też niezłe. Trochę obawiałem się, że Janusz zaraz się wyłoni z tej dziury w lampkach w stylu bohaterów kina akcji z serii "Zabili go i uciekł".

 

Triple H vs. Brock Lesnar - oby to był koniec tego feudu. Początek był dynamiczny, ale im bliżej końca tym coraz częściej zerkałem na czasomierz. Lesnar nie mógł tego wygrać czysto. Ale ważne, że koniec końców tryumfował. Z niecierpliwością czekam na jego następny feud. Miejmy nadzieje, że zza zasłony nie wyłoni się po raz kolejny Hunter z promem, że znowu musi coś sobie udowodnić... Co do przyszłości Brocka to chciałbym zobaczyć jego walkę z fejsowym CM Punkiem. Najlepiej na WM-ce. W międzyczasie mógłby obic jakiegoś Ortona albo innego Sheamusa.

 

Reasumując: gala przeciętna, nieciekawe feudy, odgrzewane kotlety. Ale walki z udziałem The Shield naprawdę ładne, opener przyzwoity, a Janusz i Ryberg zaskoczyli pozytywnie - aczkolwiek bez nadmiernego osrywania się.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  10 225
  • Reputacja:   240
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Jericho vs. Fandango - sama walka była średnia, ale booking Fan'a jasno pokazywał, że Vinnie ma co do niego spore plany. Młodemu dali przełamać Lion Sault, nie dali odklepać w Walls of Jericho, a przez sporą ilość czasu - Curtis stawiał trudne warunki weteranowi. Poza tym - nie zabookowano go jak standardowego, spylającego cipo-heela (Jericho go odepchnął - ten zrewanżował się tym samym, Jericho sprzedał mu liścia, ten się odwzajemnił, zamiast podkulić dupę), co już samo w w sobie jest czymś odbiegającym od normy w WWE.

Panowie fatalnie zbotch'owali akcję ze zroll'owaniem po odbiciu od lin (tu raczej Y2J dał dupy), ale za to nadrobili całkiem ładnym finishem w lotniczym stylu Ortona (Curtis nieźle to sprzedał). Występ Fandango całkiem nienajgorszy. Curtis może w ringu dupy nie urywał, ale wypadał tam przyzwoicie oraz nieźle trzymał się gimmicku. Zobaczymy, może będą z niego jeszcze ludzie :wink:

Szkoda, że Vince nie zrobił tego na odwrót, bo dla Fan'a korzystniejszym byłoby zmoczyć na WrestleManii (z Jericho to nie ujma), a wygrać drugą walkę, kończącą feud i jako winner wejść w kolejny angle z innym zawodnikiem.

 

2. Kingston vs. Ambrose - całkiem solidna walka. Na Kofiego można narzekać, ale nie zmienia to faktu, że w ringu potrafi to i owo pokazać. Ambrose też ładnie się z nim zgrywał w tej materii. Podobało mi się to, że kumple z Tarczy pozwolili Dean'owi walczyć samotnie i heel wygrał tu zupełnie czysto, jadąc naczelnego uper midcardera WWE.

Myślę, że ten pojedynek byłby jeszcze lepszy, gdyby przeznaczono na niego trochę więcej czasu. Miło było ponownie zobaczyć pokryty już kurzem zapomnienia Chicken Wing Cross Face, tym bardziej że panowie sprzedali go na tyle wiarygodnie, że widz nie podchodził do tego jak do zwykłego rest holdu. A jeszcze milej widzieć, kiedy nowe nabytki z Indys zdobywają swoje pierwsze tytuły :wink:

 

3. Henry vs. Sheamus - to po to podkładali Heńkowi Wędkarza na WrestleManii, żeby go teraz ujebać Rudzielcowi w gimmick matchu? (w którym gdyby Celt przegrał, to by mu nic nie ubyło). To po to Rudy ośmieszał Enrique na tygodniówkach, aby na dokładkę zgnoić go jeszcze na PPV? :roll: Serio, nie dziwię się, że przy takim bookingu przybywa hejterów Rudego, tym bardziej że przy tym jego kpiarsko-cwaniackim gimmicku, faktycznie ma się ochotę, żeby ktoś go skrzywdził w ringu :D

Sama walka nie mogła być dobra (nie widziałem jeszcze dobrego starcia w tego typu gównianym gimmick matchu) i taka też nie była. Irytacja Bladym rosła już od samego początku, kiedy bawił się pasem, czy wywrócił nim Marka. Na dokładkę - głupia końcówka, bo trwało to wszystko za długo i normalnie zapalone lampki powinny już dawno zgasnąć, zanim Majonez klepnął ostatni narożnik (no, ale przecież musiał mieć jeszcze czas na Brogue'a, zamiast od razu - co by było wiarygodne - szczupakiem rzucić się do narożnika). Echhhh...

 

4. Alberto vs. Swagger - słaba walka, obfitująca w "plastikowy" hardcore made in WWE (krzesełko + kendo stick). Nie działo się tam niemal zupełnie nic ciekawego, a końcówka całkowicie obnażyła głupotę i brak wyobraźni bookerów... Dwa pytania:

- jak w walce, która kończy sie TYLKO wtedy, kiedy jeden z wrestlerów wypowie magiczne słowa "I Quit", osoba trzecia może poddać (rzucony ręcznik) walczącego zawodnika? :roll:

- a skoro już przyjęto ten idiotyczny wariant i sedzia zobaczył na powtórce, że to Zeb rzucił ręcznik, to czemu kazał wznowić starcie, zamiast z biegu ogłosić zwycięzcą Alberto? (przecież skoro Zeb rzucił ręcznik, to tym samym technicznie poddał swojego zawodnika :D )

Szkoda słów.

 

P.S. Ja bym wykręcił "I Quit'a" pomiędzy Danielem Bryanem a wrestlerem X (np. z Kane'em, jeśli już dojdzie do tego feudu pomiędzy nimi), gdzie na finiszu, Pan X, unieruchamia Dragona pomiędzy linami, schodzi z ringu i spod niego wyciąga Philishave'a, z którym zmierza w stronę Bryana, a ten panicznie wykrzykuje "I Quit! I Quit", ratując swoją ukochana brodę :lol:

 

5. Hell No vs. Tarcza - tym raczem "Czarni" zostali bardzo słabo rozpisani, bo chociaż świetnie współpracowali, ratując się nawzajem, to poza samą końcówką, face'owie kopali im dupy jak dzieciom z przedszkola. Cieszą jednak kolejne pasy dla Tarczowników i ich czysta wygrana. Sama walka była zbyt jednostronna, by mogła być dobra, choć jakiejś tragedii też nie było.

 

6. Orton vs. Big Show - standardowe starcie Wighta, czyli zamulacz. Jedyny ciekawy moment to kick out po RKO, cała reszta to mizeria (czemu Show po zwykłym RKO ledwo kick out'ował, a po drugim - i to na krzesło - z miejsca zaczął się podnosić i dawał radę czołgać się do narożnika? :roll: ). Randal po Punt'cie powinien od razu pinować, a nie świrować jeszcze do fanów, bo trochę w słabym świetle stawia heela taki pin fall (z reguły po takich finiszerach pinowanych "za chwilę", mamy kick out'y).

 

7. Cena vs. Ryback - WWE potrafi robić walki spod znaku LMS i tym razem też zrobiło solidne starcie. Fakt, że Wędkarz był rozpisany mega-mocno, ale tak musiało być, że power house niszczy, ale nie może zniszczyć Niezniszczalnego Jaśka :D Cenny ładnie dawkował emocje i po mocniejszych akcjach wstawał dopiero na "8" (nie przesadzał z "9-kami", ani też nie podrywał się w połowie liczenia), co mogło się podobać. Skip także nieźle odgrywał terminatora, po którym większość akcji Jacha spływa niczym woda po kaczce.

Nie podobało mi się jednak zakończenie, bo sędzia powinien jednak ich wyliczyć do "10" (skoro już nie miało być rozstrzygnięcia), tym bardziej, że Cenaminator był niemal martwy, a Wędkarz jakoś ze wsparciem się podniósł. Oczywiście wszystko ma na celu kontynuowanie feudu, ale dla mnie w LMS nie ma pierdolenia - cokolwiek by sie nie wydarzyło, Sędzia powinien finalnie doliczyć do "10".

Rozwaliła mnie też jednak akcja, gdzie Jasiek zdusił Skipa w STFU, Sędzia twardo liczy, Wędkarz umarł i się nie rusza, a Cena jakby niby nic idzie sobie po stół spod ringu... Noż kurwa, Jasiek! To, że wiedziałeś, że Ryback wstanie, to nie znaczy, że należało podkopać tą wątpliwość markom. Numer walki, to Ryback ledwo wstający po tym wszystkim na "9", a Cena odwrócony plerami, nawet nie patrzył (a przecież powinien zakładać, że rywal nie wstanie), tylko ustawiał sobie spokojnie stół... Mega-głupio to wyglądało (chamsko wiało reżyserką, czego wrestling zawsze unika).

 

8. Lesnar vs. HHH - he, he, Nochal nie mógł się chyba powstrzymać, żeby nie wjebać swojej skromnej osoby do main eventu (a powinna tam być walka o pas, a nie o pietruszkę) :roll:

Sama walka najsłabsza dla mnie z całej trylogii. Nie było ani tej agresji, ani tej dramaturgii jak w poprzednich starciach tej dwójki. Przyznam, że raz czy dwa poleciała mi na niej głowa i musiałem cofać, tak więc chyba emocje nie były najwyższych lotów.

Jedyny plus to wygrana Lesnara (triumf logiki nad ego męża Stefki) i koniec tego feudu, który powinien się zakończyć po zeszłorocznym Summer Slam i wygranej tam Brocka. Szkoda, bo liczyłem na większe fajerwerki, do których przyzwyczaiły mnie dwa wcześniejsze pojedynki Trypla z "Niemcem" (jak nazywa Lesnara moja Babcia, bo z ryja wygląda jej na Szwaba :D )

 

Reasumując - kolejne PPV od Vince'a, które nie powaliło. Cieszą wygrane Shields'ów, czy finalny triumf Lesnara, ale na tej gali nie było ani jednej walki, która mógłbym nazwac "zajebistą", main event mimo wszystko zawiódł (obniżenie lotów), a co-main event - choć dobry - mógł być jeszcze lepszy niż był (widziałem w chuj lepszych LMS'ów u McMahona). Reszta walk to średniaki lub słabiaki, do obejrzenia i zapomnienia, co też nie jest najlepszą rekomendacją dla Extreme Rules. Moja ocena: 2/6.

 

[ Dodano: 2013-05-21, 06:58 ]

Co Wy tak z tym zwiastowaniem turnu Ortona, bo wykonał Punta??? Bez przesady, koleś nie mógł ubić Showa za pomocą RKO, to wykończył go Puntem. Koniec historii i nie dorabiałbym do tego żadnej ideologii (co oczywiście nie oznacza, że Randal niedługo może się nie zturnować).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Extreme Rules obejrzane już wczoraj, ale gala tak mnie zmuliła, że nie miałem ochoty już nic skrobać.

 

Pre-show warty obejrzenia tylko, by usłyszeć piękną reakcję, jaką dostał JBL, podczas wejścia na ring, walka Rhodesa z Mizem bez historii, chyba wszyscy spodziewali się poddania po Leglocku.

Fandango vs Jericho - sam pojedynek podobał mi się chyba bardziej niż na Wrestlemanii, Curtis częściej dochodził do głosu, było kilka ciekawych kontr i przełamań, a finish chyba najbardziej efektowny. Warto dodać, że kilka lat temu identyczny codebreaker otrzymał Punk, co wyszło mu dużo gorzej :)

US title: Kofi vs Ambrose - bardzo dobry, dynamiczny pojedynek, nie spodziewałem się, że Dean może dorównać tepmu Kingstona, 7 minut pożądnego pojedynku, najważniejsze, że Ambrose wygrał bez pomocy Shield, przyjął całe combo rywala, mimo wszystko wygrał. Szkoda, że tak krótko, ale tak samo jak twierdziłem przed WMką - jest o jedną walkę za dużo. W tamtej chwili myślałem, że któryś z pojedynków skończy się sqashem. Dobrze, że dwa singles matche poszły na początek.

Strap match: Sheamus vs Henry - pierwsze niemiłe zaskoczenie, Blademu wygrana nie daje zbyt wiele, Henremu ujmuje pierwiastek potwora, samo starcie nie było moim zdaniem złe, była taktyka a'la JTG (klepanie naroznika zaraz po rywalu), była taktyka z ciągnięciem związanego rywala, z obchodzeniem ringu od zewnątrz, o ile stypulacja nie pozwalała na wiele, o tyle panowie wykrzesali z niej bardzo dużo.

"I quit" match: Swagger vs del Rio - tak samo jak na WM, walka ta wzbudzała we mnie najmniej emocji, przed starciem znowu popis umiejętności dał Colter, który rozpalił do czerwoności średnio rozgarniętą publikę, z czasem walka mnie wciągnęła, jedyny minusik to fakt, że sędzia zbyt czesto wypytywał o poddanie, co powinien robić tylko po "grubszych akcjach", lepiej byłoby, gdyby pierwsze zakończenie walki było tym ostatecznym - Zeb rzuca ręcznik, zdezorientowany sedzia ogłasza koniec pojedynku, Alberto się nie poddaje, Swagger wygrywa, 4 tygodnie szamotaniny i mamy Triple Threat na Payback. W obecnej sytuacji raczej dostaniemy singles match na następnym PPV.

Tornado TT titles match: Hell no vs Shield - kolejna walka z wielkim potencjalem, tak samo jak na Wmce, gdyby dostali chociaż 2x więcej czasu, mogliby skraśc show, przebić walkę z TLC. Było wszystko co miało być - dynamika, wymiana spotów, zwroty akcji, końcówka lekko zamulona, ale radośc Shield i fanów godna zapamiętania.

Extreme Rules: Show vs Orton - Randy, jak przystało na gospodarza, przywitany wyśmienicie, szkoda, że dostaliśmy tak mało akcji wysokiego ryzyka, starcie wypadło blado na tle ubiegłorocznego main eventu (również ER match), fajnie, że Randall przypomniał sobie o Punt Kicku, zgodnie z planem wygrał.

Last Man Standing WWE title: Ryback vs Cena - początek słaby, zaczynałem przysypiać, potem nieco się rozkręciło, ten sam zarzut co do I quit - gdzieś w 5. minucie walki sedzia doliczał Cenę już do 9., za szybko przeszliśmy do decydującej fazy pojedynku. Końcówka świetna, lecz przewidywalna, Ryback przełamał swój PPV's loosing streak, Johna Cena {*].

Steel cage match: Lesnar vs HHH - na poczatku pragnę pochwalić Bobów budowniczych za nowy projekt klatki, wygląda inaczej i moim zdaniem lepiej, sam pojedynek wypadł gorzej niż ten z Wrestlemanii, tym razem to Hunter tyrał rywala, a zwłaszcza jego nogę, wiele do starcia wnieśli Sladgehammer i Paul Heyman, a końcówka potoczyła się identycznie jak na SummerSlam - zbyt wcześnie i z theme songiem Triple H'a na zakończenie. Mimo wszystko była to chyba walka wieczoru.

1. Hunter vs Lesnar

2. Kingston vs Ambrose

3. Hell No vs Shield

 

Podsumować pozwolę sobie swoim wlasnym, obiektywnym systemem:

Karta - nie różniła się wiele od tej z W-Manii, jedyny widoczny brak to Punk vs Taker, jednak z racji absencji tego pierwszego i Zigglera dam 2 pkt na 3 możliwe.

Poziom pojedynków - tendencja utrzymuje się od poczatku roku - zarówno RR, EC jak i WM nie porwały, ale także wiele brakowało każdej z walk do 5 star, po raz kolejny mam mieszane uczucia. 1,5/3

Widownia - warto wspomieć o żywiołowej reakcji na 3 monsterów - Lesnara, Henrego i Rybacka, jednak największy pop zgarnęli "topowi" fejsowie - Orton (#1), Cena i Sheamus, do tego słabiutka oprawa podczas samych walk, zero chantów, 1/2.

Segmenty - ze 2 wywiady, brawl między AJ i Kaitlyn, 0,5/1.

Momenty - Finisher Jericho, Punkt Kick, zakończenie WWE title matchu, Tarcza wraca z Tarczą - to zapamiętałem z tej gali. Nic wybitnego, ale jednak. 0,5/1.

Ogółem: 5,5/10.

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline

Bez zbędnego wstępu, przejdę od razu do omówienia gali:

 

1.Pre-Show: A więc to Cody jest w chwili obecnej większym nieudacznikiem z tej dwójki, która po swoim naprawdę dobrym highlightu kariery spadła do low mid-cardu. Walki nie oglądałem, bo mnie tak to interesowało jak to, co dzieje się u sąsiada, w jego roli głównej z kozą, gdy nikogo w poblirzu nie ma.

 

2.Y2J vs Fandango!: Wygrał ten, który wygrać powinien, czyli Krzysiu. Mam nadzieję, że za jakiś czas Krzysio ruszy po jakiś pas, a najlepiej po IC, któremu by nieco odbudował jego pozycję w hierachi, bo mam wrażenie, że nawet pas US, który jest (był) w posiadaniu szarego Kingstona jest bardziej wartościowy od pasa IC. Co do samej walki, to nie była ona zła, a była całkiem ciekawa, choć na opener moim zdaniem nie nadawała się, ale końcówka była świetna.

 

3.For US: Pojedynek choć krótki, to był według mnie cholernie ciekawy oraz dobry, a wszystko dzięki Ambrose'owi, który jest wprost zajebisty :) Oczwyście Deanowi wszystkiego nie można przypisać, bo i również dzięki Kofiemu to starcie było bardzo ładne... Tutaj jak i w poprzedniej walce, końcówka spodobała się mi.

 

4.Henry vs Sheamus: Widok Marka, który napierdalał Rudego pasem w powtórce tak mnie rozbawił, że już prawie przestałem być zły na samego siebie, że nie podałem typerów... Walki nie oglądałem, a wynik mnie wnerwił i znowu jestem wkurwiony przez to, że wygrał Rudy :x .

 

5.For Cotender: Zastanawiałem się nad tym, czy obejrzeć tę walkę, czy nie, więc najpierw postanowiłem przeczytać pierwszą lepszą opinię na jej temat i to tyle... Przewinąłem.

 

6.For TT: Z początku przypuszczałem, że ten TT będzie wyglądał jak ostatnio 4 lub 3 Way mecze (wiecie o co mi chodzi), a jednak było małe zaskoczenie, ponieważ walka podobała się mi. Padło w niej kilka ciekawych, podwójnych akcji, jak np.Romero Special + Low Front Dropkick (szkoda, że pod koniec reignu Bryan i Kane dostali tę ackję), Argentina Rack + Diving Double Foot Stomp... Walka ogólnie była dobra oraz podobała się mi.

 

7.Orton vs Show: Skład walki był tak mocno interesujący dla mnie, że ominąłem ją szerokim łukiem... A jej wynik, to dla mnie również dosyć spore zaskoczenie, ale tak właśnie przypuszczałem, że ER nie będzie galą sukcesów destroy'erów, którzy zostaną rozjebani przez terminatorów.

 

8.For WWE: Walkę może i obejrzałbym, ale szkoda mi czasu, bo i tak poświęciłem go sporo na oglądanie 3 walk spośród dziewięciu :twisted: Powiem tylko tyle, że jestem zadowolony ze sposobu jakim się zakończyła, bo Ryback nic na przegranej nie stracił.

 

9.Lesnar vs HHH: tę walkę jak większość pojedynków wchodzących w skład gali PPV, ER ominąłem szerokim łukiem. Nie miałem zamiaru oglądać tej dwójki po raz trzeci na przeciw sobie.


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Y2J vs Fandango

 

Tych dwóch panów nie mogło zrobić nudnej walki i ta walka nudna nie była, ale brakowało w niej jakiegoś zaskoczenia. Wygrał Jericho, wiadomo, teraz musiał już wygrać, a np. ten Codebraker niby efektowny, ale takie już były nie raz. W ogóle to ta walka nie była Extreme i nie pasowała do tej gali.

 

Dean Ambrose vs Kofi Kingston

 

Kofi nareszcie straci tytuł. A pierwszy pas dla The Shield stał się faktem co bardzo cieszy, bo to podbuduje tą stajnię. Sama walka nawet dobra, prowadzona w dobrym tempie, a Kofi i Ambrose dobrze się w ringu rozumieli. Samo zakończenie walki też dobre.

 

Mark Henry vs Sheamus

 

Już na pierwszy rzut oka widać, że WWE dodało do tej stypulacji te lampki, które pokazują kto ma już ten narożnik zdobyty. Z tego co pamiętam wcześniej pokazywali nam to jedynie na ekranie. Nie przekonuje mnie wynik tej walki. Po co było tyle czasu promować siłę Marka, skoro teraz przegrał on w starciu siłowym. Strasznie wolna była ta walka, a skupianie się tylko na dotykaniu narożników nie przypomina za bardzo walki. Wniosek po tej walce jest taki, że albo Sheamus jedzie na koksach, albo Henry się pompował kompresorem.

 

Jack Swagger vs Alberto del Rio

 

Walka strasznie wolna, ale to wina stypulacji. Jednak pomimo to podobała mi się. Było sporo akcji w ringu, jednak sędzia za bardzo wczuł się w rolę bo zbyt często latał się pytać o poddania. Co do końcówki, to nareszcie ktoś utarł nosa Colterowi. Czyżby feud z sędzią?:) Dobrze że Alberto wygrał, bo pudla to ja nie mogę oglądać.

 

Team Hell No vs 2/3 Shield

 

Wersja Tornado jest z pewnością o wiele ciekawsza od normalnego meczu drużynowego. Obejrzałem tą walkę z dużą przyjemnością, bo stale coś działo się w ringu. The Shield dopełniło swojej misji i wszyscy wygrali pasy. Szykuje się więc kreowanie stajni na miarę Evolution według mnie.

 

Randy Orton vs Big Show

 

Zaskakująco ciekawa walka, jak na starcie z udziałem Showa. Biło sporo ciekawych akcji z użyciem przedmiotów, jednak najbardziej podobała mi się końcówka, czyli „ nie wykończę go przez RKO, trzeba mu sprzedać buta w ryj”

 

John Cena vs Ryback

 

Dwie ostatnie walki z tej gali oglądałem na żywo, bo akurat wstawałem do pracy. I trochę się zawiodłem że wcześniej wstałem. Walka strasznie nudna, jedynie zakończenie trochę mnie obudziło, ale daje nam ono pewność kontynuacji feudu.

 

HHH vs Lesnar

 

Nareszcie Lesnar odnosi zwycięstwo. Niestety tak jak można było przewidywać, stypulacja klatki była wykorzystana tylko poprzez rzucanie się w siatkę. Dlatego jeśli chodzi o klatki to wolę jednak HIAC. Niestety nic więcej z tej walki nie pamiętam, więc wiadomo że była słaba…

 

Ocena gali: 5/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Chris Jericho vs Fandango - Nie przypadła mi do gustu ta walka, podobnie jak ich poprzedni pojedynek z Wrestlemanii. Było kilka dobrych akcji, szczególnie ta kończąca walkę, ale moje uprzedzenie do tancerza chyba odgrywa decydującą rolę w odbiorze jego występów. Dziwi mnie logika WWE. Dają Fandango wielkie zwycięstwo w debiucie na najważniejszej gali roku, by podłożyć go miesiąc później na kolejnym PPV. Nie mogło być odwrotnie? Jericho powinien zlać świeżaka na WM, następnie udupić rewanż, dzięki czemu tancerz poszedłby dalej mając wygrany feud na koncie z ikoną.

 

Dean Ambrose vs Kofi Kingston - Całkiem dobra walka z przewidywalnym, choć miłym zakończeniem. Kofi tradycyjnie dbał o odpowiednią ilość ładnych dla oka spotów, a Dean wziął się za budowanie psychologii ringowej. Trzeba przyznać, że w tym facet jest dobry. Dziwi mnie, że ma tak ubogi move-set. Widziałem jego walki z Rollinsem z FCW i tam pokazywał więcej. Teraz ma pas i mam nadzieję, że jego reign podkreślą dodaniem nowych akcji. Dobre było jeszcze to, że Tarczownicy nie kręcili się wokół ringu i Ambrose wykonał robotę samodzielnie. 1:0 dla Shield.

 

Mark Hendy vs Sheamus - Nienawidzę tego gimmick matchu, bo całość zawsze przebiega w ten sam sposób, a dodatkowo denerwuje mnie opieszałość zawodników przy próbie dotknięcia ostatniego narożnika. Tutaj nie było inaczej i powiem szczerze, że nie obyło się bez przewijania. Ponownie ukazuje się problem logiki w WWE. Po co Markowi była wygrana z Rybackiem, skoro tutaj dał się łatwo udupić? Fuck logic.

 

Alberto Del Rio vs Jack Swagger - Ostatni "I quit" match w WWE miał miejsce jeszcze za panowania Miza, a więc już kawałek czasu temu. Walka nie byłaby taka zła, gdyby nie natrętność sędziego w przystawianiu mikrofonu do ust zawodnika. Robił to dosłownie po każdej akcji. Mogli sobie to darować, bo nawet najgorszy jobber nie wypowie magicznych słów po zwykłym pchnięciu w schodki. :roll: Mocno zirytowała mnie jeszcze końcówka. Nie znoszę takich sytuacji, kiedy na siłę robią zamieszanie, a i tak nie ma ono większego znaczenia, bo ledwo po restarcie walka się kończy. Dzięki temu będą chcieli dalej przytrzymać Swaggera wokół pasa i zrobić ten 3-way ladder match, ale mogli się pokusić o coś bardziej kreatywnego.

 

Team Hell No vs The Shield - Do tej pory najlepsza walka na gali. Zawodnicy od początku narzucili szybkie tempo, przy czym ci masywniejsi nie odstawali od Rollinsa i Dragona. Padło kilka ciekawych zespołowych akcji z obydwu stron, Tarczownicy dobrze się wspierali i ostatecznie zgarnęli kolejne złoto. Fajnie wyszła im ta końcówka, ale double foot stomp na dragonie wyglądałby jeszcze bardziej kozacko.

 

Big Show vs Randy Orton - O dziwo walka nie wypadła tak źle, jakby się mogło wydawać. Jak na pojedynki Showa nie było aż takiego zamulania, a użycie kilku przedmiotów nadało smaczku temu pojedynkowi. Poszła fajna akcja na drabinę, kick out po firmowej akcji Ortona i dawno niewidziany punt kick. U siebie musiał wygrać.

 

Ryback vs John Cena - Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że federacja Vincenta ma łeb do bukowania LMS matchy. Od początku walka mi się spodobała, dzięki kilku mocarnym power movesom od Rybacka (i jak go nie porównywać do Golberga), ale Jasiek nie pozostał dłużny waląc oponentowi powerbomba. Uwielbiam takie akcje, przy których aż czuje się ich moc. Jak cała gala, również ta walka miała swoje minusy. Gówniano budowali w niej napięcie, bo zawodnik po wykonaniu akcji, zaczynał rozkładanie stołu, przez to od razu było wiadomo, że starcie będzie trwało dalej. Nieźle została przemyślana końcówka, ale tutaj również nie popisali się, kończąc walkę bez wyliczenia. Identyczna sytuacja była w LMS matchu Takera z Batistą z 2007 roku i tam ogłosili remis. Tu powinno być tak samo. Najlepsza walka na gali.

 

Brock Lesnar vs Triple H - Mocno średni Main Event i najgorsza walka tej dwójki. Jestem zawiedziony, bo liczyłem na lekką nutkę hardcoru (w ramach PG oczywiście) od Lesnara, a ten musiał sprzedawać tu kontuzję, co zresztą wychodziło mu bardzo dobrze. Ciężko napisać coś więcej o walce, w której było mało dramaturgi, a całość złożyła się jedynie na rzucaniu po klatce, dwóch kickoutach po finiszerach i marnym użyciu młota. Przynajmniej Lesnar to wygrał, czym prawdopodobnie zakończył feud z Hunterem.

 

Extreme Rules z reguły wychodził WWE dobrze. Ten miał swoje plusy (US title, tagi, LMS), ale reszta była albo przeciętna (Show vs Orton, steel cage), albo słaba (cała reszta). Brak logiki w niektórych walkach raził w oczy. Dziwi mnie jeszcze wrzucenie aż 8 walk do karty (jak na standardy WWE to jedna, a nawet dwie ponad normę), co odbiło się na długości wielu z nich. Tego czasu zabrakło szczególnie tag teamom, bo przy odpowiedniej jego ilości, panowie mogli wykręcić nawet show steelera. Ocena gali: 2+/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Jedynym PPV, które mnie uśpiło do wczoraj był Armageddon z 2007 r. Teraz do sleeperów zaliczam również tegoroczne Extreme Rules. Kompletnie nie rozumiem zachwytów nad tą galą.

 

Starciu Jericho i Fandango brakowało płynności. Walkę oparto na schemacie "cios-przerwa-cios". Fandango nie potrafił sprzedać jakiegokolwiek trafienia ze strony Y2J. Poza tym zastanawia mnie totalne skurwienie niegdyś zabójczego walls of jericho zwłaszcza w obliczu przegranej tancerza. Spodziewałem się dalszego promowania Curtisa, tymczasem przegrał z sezonowo pojawiającym się w WWE weteranem, a przy okazji pokazano, że byle leszcz przełamuje submission Jericho.

 

Chyba ci, którzy pozytywnie oceniają walkę Ambrose`a z Kofim, wyzbyli się obiektywizmu z chwilą, gdy ex Moxley uniósł pas.

Tych gwiazdek przy ocenie walk nie przyznaje się za to, że wrestler zachowywał się nonszalancko w ringu, a dla mnie niestety to był jedyny atut Ambrose`a podczas tej gali. Jednowymiarowy Kingston serwujący spot za spotem i pseudo Joker o twarzy Corey`a Feldmana, który ich unikał to wg mnie nie jest przepis na "five-stara".

 

Tag team match nie zapadł w ogóle w mojej pamięci. Dobrze, że Tarcza wygrała, bo to przyniesie jakiś powiew świeżości w dywizji walk drużynowych, chociaż wielce prawdopodobny jest kolejny długi okres dominacji innego, mniej charyzmatycznego od Hell No tag-teamu.

Starcie Ortona z Big Showem bez historii. Chociaż w tym przypadku zwróciłem uwagę na w końcu poprawnie wykonane przez Randy`ego rope-hung ddt.

 

Za poprawną przynajmniej technicznie i pod względem dynamiki walkę uznaję dopiero "I quit match". Oczywiście wszystko zostało spieprzone przez pozbawioną sensu końcówkę.

 

Przed starciem Rybacka z Ceną przysnąłem, więc ostatnie dwa pojedynki obejrzałem dopiero dziś.

 

Heh, nie sądziłem, że Janusz i Skip uratują galę. Co prawda LMS match dupy nie urywał, ale doceniam brak udziwnień na rzecz brawlingu, kontynuację podbudowy postaci Rybacka i zaskakujące zakończenie. Przy okazji WWE nabrało wszystkich (nie mnie), którzy wróżyli face turn Skipa.

 

Match HHH i Lesnara był nudny. Brock kwiczący przez 3/4 walki, że boli go noga, podpowiedział mi, kto na końcu będzie górą. Prawie żadnych near falli, które dodałyby dramaturgii, a zamiast nich powtarzane do porzygania rzucanie na ściany klatki.

 

Reasumując-to PPV stoi na drabinie i puka w dno wrestlingowego syfu od spodu. Nuda, brak dynamiki, połowa walk w stypulacji bez żadnego "extreme". Już o nim zapomniałem.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  10 225
  • Reputacja:   240
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Przy okazji WWE nabrało wszystkich (nie mnie), którzy wróżyli face turn Skipa.

 

Nie mów hop. Feud Jacha i Wędkarza jeszcze się nie skończył :D

 

Zastanawia mnie to trademarkowe złożenie rąk leżącego Trypla przez Lesnara (na samym końcu) a'la Undertaker... Przypadek, czy jakaś prowokacja w stronę Grabarza (i zapowiedź ich feudu)? Dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby starcie Takera z Lesnarem już na SummerSlam. Widzę tu same plusy - nie jest to WrestleMania, a więc porażka Brocka nie byłaby tu wcale taka pewna, a na dokładkę - nie sądzę, by angle między nimi potrwał aż do WM'ki, a więc na Największym PPV Roku, na 99% dostalibyśmy tak oczekiwana walkę DaedMana z Ceną :wink:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

Przy okazji WWE nabrało wszystkich (nie mnie), którzy wróżyli face turn Skipa.

 

Nie mów hop. Feud Jacha i Wędkarza jeszcze się nie skończył :D

 

Zastanawia mnie to trademarkowe złożenie rąk leżącego Trypla przez Lesnara (na samym końcu) a'la Undertaker... Przypadek, czy jakaś prowokacja w stronę Grabarza (i zapowiedź ich feudu)? Dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby starcie Takera z Lesnarem już na SummerSlam. Widzę tu same plusy - nie jest to WrestleMania, a więc porażka Brocka nie byłaby tu wcale taka pewna, a na dokładkę - nie sądzę, by angle między nimi potrwał aż do WM'ki, a więc na Największym PPV Roku, na 99% dostalibyśmy tak oczekiwana walkę DaedMana z Ceną :wink:

 

Właśnie ewentualna wygrana Lesnara z Takerem na SummerSlam byłaby idealna, aby kontynuować dalej ten feud i podgrzać jeszcze bardziej atmosferę przed WM - chyba nie muszę mówić, dlaczego pojawiłyby się w takiej sytuacji wątpliwości w głowach fanów wrestlingu.

 

Z drugiej strony, feud nie musi trwać dalej, a sama przegrana Grabarza mocno podważy głęboką wiarę w niemożliwość przerwania streaku. Skoro Lesnar wygrał z Deadmanem, to może zrobić to również kto inny - np. pogromca Brocka, czyli John Cena.

 

Jest jeszcze i ... trzecia strona. Cały czas sądzę, że Calloway powiedział o chęci walki z Lesnarem tylko po to, aby wygrać i wyrównać rachunki sprzed kilkunastu lat. Dlatego lepszym pomysłem dla mnie byłaby walka na SS jak Ty to sugerujesz, (jeśli Taker miałby się odegrać), a następnie kontynuuowanie kariery obu oddzielnymi ścieżkami.


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Przy okazji WWE nabrało wszystkich (nie mnie), którzy wróżyli face turn Skipa.

 

Nie mów hop. Feud Jacha i Wędkarza jeszcze się nie skończył :D

 

Zastanawia mnie to trademarkowe złożenie rąk leżącego Trypla przez Lesnara (na samym końcu) a'la Undertaker... Przypadek, czy jakaś prowokacja w stronę Grabarza (i zapowiedź ich feudu)? Dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby starcie Takera z Lesnarem już na SummerSlam. Widzę tu same plusy - nie jest to WrestleMania, a więc porażka Brocka nie byłaby tu wcale taka pewna, a na dokładkę - nie sądzę, by angle między nimi potrwał aż do WM'ki, a więc na Największym PPV Roku, na 99% dostalibyśmy tak oczekiwana walkę DaedMana z Ceną :wink:

 

Nie wiem, co działo się pod koniec RAW, ale do momentu, w którym przerwałem oglądanie, Ryback wyzwał publiczność, obiecał wsadzić do karetki Jaśka, a później wrzucił tam Rydera. Tak WWE teraz tworzy heela. Podobnie było z Punkiem.

 

Też bym zobaczył walkę Takera z Lesnarem, ale Brock jest chyba zbyt stiffowy jak na kondycję Grabarza. Suplexy i F5 na Deadmanie? No, nie wiem :roll:

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  103
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.06.2013
  • Status:  Offline

Pomyślałem, że pomimo, że po czasie to napisze o moim szokującym odkryciu ( nawet jeśli było szokujące tylko dla mnie ). Mianowicie "I quit" mecze, kończą się przez rzucenie na ring białego ręcznika przez osobę trzecią. Tak skończył się mecz pomiędzy Stephanie a Vince'em na No Mercy 2003.

  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Kończą się, gdy jeden z walczących powie do mikrofonu "I quit". :roll: Tam akurat Linda (matka Stephanie) rzuciła ręcznik, aby poddać córkę, która przecież była już właściwie nieprzytomna od tego duszenia, więc kontynuowanie walki mogło, by się dla niej źle skończyć. Motyw z ręcznikiem był chociaż na WM'ce 27, kiedy Swagger chciał poddać Cole'a, a był to zwykły Singles match.

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 19 odpowiedzi
    • WWE Royal Rumble 2025
      Spekulacje i dyskusje na temat WWE Royal Rumble 2025!
        • Dzięki
      • 79 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 17 922 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 686 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 100 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 350 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 146 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 172 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 513 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 850 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Za nami kolejny epizod NXT, który w głównej mierze skupił się na podbudowie nadchodzącego Vengeance Day. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych informacji z tego show. Na otwarcie Stephanie Vaquer pokonała Jacy Jayne, mimo próby ingerencji Fatal Influence. Link do filmu Na zapleczu doszło do spięcia na linii Zaria i Sol Ruca - Lash Legend i Jakara Jackson - Tatum Paxley, Tatum, Gigi Dolin i Shotzi. W ringu pojawił się Lexis King, który stwierdził, iż wreszcie zrozumiał, kim jest. Przekazał także, że ma plany na zmiany wobec Heritage Cup i kończy z bronieniem tytułu na zasadzie rund, czy pomocy narożników. Wypowiedź mistrza przerwał... powracający Fandango! Który przedstawił się jako JDC reprezentujący "The System" w TNA. Przekazał, iż rozmawiał z Avą i zawalczy o Heritage Cup. Link do filmu Ridge Holland pokonał Stacksa, a ponownie doszło do zamieszania z udziałem Izzi Dame. Link do filmu Zaria i Sol Ruca pokonały Gigi Dolin i Tatum Paxley. Doszło do zapowiadanego Vengeance Day Summit z udziałem mistrzyni NXT Giulii oraz pretendentek - Bayley i Roxanne Perez. Jednak nie tylko one miały swoje plany wobec mistrzostwa kobiet, bowiem... pojawiła się także zwyciężczyni kobiecego Royal Rumble Matchu - Charlotte Flair. A wszystko skwitowała... Cora Jade, atakując Giulię i Bayley kijem do baseballa. A blisko było, by oberwało się również i Perez. Link do filmu Link do filmu Link do filmu Choć Kelani Jordan pokonała Karmen Petrovic, to sędzia zmienił decyzję po przesadnym ataku Kelani na przeciwniczce po walce. W walce wieczoru A-Town Down Under pokonali mistrza NXT Oba Femiego i Tricka Williamsa. Jednak nie odbyło się bez ingerencji Eddy'ego Thorpe'a, który zaatakował Williamsa. Eddy okładał jeszcze Tricka po starciu. Link do filmu Link do filmu Skrót: Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • KyRenLo
      John Cena: Czyli jedna tygodniówka w styczniu i zapewne ani jedna w lutym. Mam nadzieję, że później jakoś nabierze to rozpędu. Jade Cargill:
    • Tomos
      Dorzucą stypulację "if Roman wins, Rollins przeprasza za rozpad Shield" i ludzie będą klaskać uszami. Plus, to w końcu main event dla Punka
    • IIL
      Roman Reigns vs CM Punk vs Seth Rollins może zamknąć pierwsza noc WM 41 Just a moment... WWW.WEBISJERICHO.COM Trochę dziwnie, że taki triple threat będzie tam o pietruszkę. Roman też raczej wygrywa. Nie uwalą go dwa lata z rzędu.  Czyli Cody vs Cena domknie drugą noc, a zwycięzca RR w takim układzie do openera? 
    • Attitude
      Nazwa gali: WWE NXT #771 Data: 04.02.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: TV-Show Lokalizacja: Orlando, Florida, USA Arena: WWE Performance Center Format: Live Platforma: The CW Komentarz: Booker T, Corey Graves & Vic Joseph Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...