Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

TNA One Night Only PPV (temat zbiorczy)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. The New Church vs. L.A.X - co za gówno dali na sam początek... :roll: Nie dośc, że było to wolne jak rzut wolny, to na dokładkę obfitowało w taki "hardcore", którego powstydziłby się nawet główny guru Ery PG, czyli Wujek Vince. Fatalnie mi sie to oglądało, a te pseudo-bumpy wywoływały tylko mój szyderczy uśmieszek na twarzy.

Z ciekawostek, Hernandez z ogoloną gęba wygląda jak młodszy brat Kurta Angle :D

 

2. Jackie Moore vs. ODB - kiepski, siermiężny brawl + ODB kaleczy jeszcze finalną akcję. Słabo się to oglądało, tym bardziej, że walczyła przecież Jackie, która zawsze wcześniej dawała radę w ringu.

 

3. Generation Me vs. Bad Influence - z takim składem i w takim gimmick matchu, ta walka musiała urwać jaja i przyznam szczerze, że zdrowo naruszyła moją mosznę, bo była szybka, efektowna i do końca trzymała w niepewności co do wygranych. Sporo bumps'ów, multum akcji podwyższonego ryzyka, przewagi zmieniające się jak w kalejdoskopie - czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Buck'si pokazują, że nadal kopią dupę po całości i do teraz zachodzę w głowę, jak TNA mogło pozwolić odejść tak utalentowanym młodzikom? :shock: Baaardzo dobra walka i w końcu coś, co mogło się podobać na tym ONS'sie.

 

4. Hardcore Guantlet Match - przyjemna podróż w przeszłość. Miło było zobaczyć takich starych wyjadaczy jak Little Guido, 2 Cold Scorpio, czy Shark Boy i przekonać się, że They Still Got It! Szkoda, że z tą końcówką pocisnęli zdrowo w stronę komedii (ciekawe, czy jacyś obrońcy zwierząt nie przypieprzą się za takie użycie ryby podczas walki? :D ), ale z drugiej strony cieszy zwycięstwo Sharky'ego, bo było przynajmniej zaskakujące.

 

5. James Storm, Hardcore Holly & Magnus vs. The Aces & Eights - jedna z tych walk, które sie ogląda bez jakiegoś strasznego bólu, ale po jej zakończeniu - niewiele z niej pozostaje w pamięci. Typowy średniak, który można zahaczyć jednym okiem, będąc spokojnym o stan swojej dupy, bo urwana to ona z pewnością nie zostanie.

Holly mocno zardzewiał i oglądanie Ex-Rajdowca powoli zaczyna sprawiać ból. TNA nie powinno go już wydobywać z mroków niepamięci.

 

6. Joseph Park vs. Judas Mesias - tradycyjna parodia wrestlingu w wykonaniu irytującego Parka. Standardowe walenie po schemacie: "boję się, dostaję wpierdol, czasem coś skontruję niby przypadkowo, dostaję wpierdol, zaczynam krwawić, Abyss Mode on, rozpiździel, wygrana, Abyss Mode off, zdziwienie". No ileż można to wałkować? Tym bardziej, że z walki na walkę staje się to coraz mniej śmieszne i coraz bardziej denerwujące, bo ktoś o takim gimmicku jak Park, nie powinien wygrywać w monster ballu, z prawdziwym hardcore'owcem pokroju Mesiasa. Chujnia z patatajnią i nic więcej.

 

7. Team 3D vs. Jeff Hardy & Spike Dudley - słaby main event, niemal zero konkretnych bumps'ów oraz ciekawych spotów. Większość czasu to obijanie Ex-Spike'a i brak jakichś ciekawszych i choć w miarę wiarygodnych ataków na stół. Było krótko (choć w tym przypadku to może i nawet plus) i kijowo, a finalne rozwalenie stołu - żenujące, bo ledwo się on złamał. Nawet Hitman nie dałby tutaj 4/10. Oczywiście to Hardas musiał postawić tutaj kropkę nad "i" (a mogli pozwolić na to Runt'owi, skoro to on tu się najwięcej napracował).

 

Reasumując - bardzo słaba odsłona ONS, tym bardziej że TNA już nie raz pokazywało, że hardcore nie jest im obcy i jak chcą, to potrafią zmontować świetne tego typu widowisko. Widać tym razem im sie nie chciało. Poza świetną walka Bucks'ów z Kaz'em i Danielsem, oraz w miarę przyjemnego Hardcore Guantlet Match'u, cała reszta to było dno i metr mułu. Szkoda, bo akurat po tym gimmick match'owym ONS spodziewałem sie dużo więcej, stąd też i moje rozczarowanie jest większe. Moja ocena: 2-/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • 4 tygodnie później...
  • Odpowiedzi 149
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • marcel

    23

  • aRo

    21

  • Tupak

    19

  • Kowal

    13

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

TNA 10 REUNION

 

1. Kenny King vs Petey Williams vs Sonjay Dutt - **3/4

2. Velvet Sky vs Gail Kim - **

3. Matt Morgan vs Cassidy Reilly, Chase Stevens, Jessie Godderz, Johnny Devine, Johnny Swinger, Joseph Park, Mr. Anderson, Robbie E., Shark Boy - BRAK OCENY

4. Bully Ray & Devon vs Christopher Daniels & Kazarian, Hernandez & Homicide - ***

5. Jeff Hardy vs Austin Aries - ***1/2

6. James Storm vs Bobby Roode - ***1/4

7. Kurt Angle vs Samoa Joe - ***1/4

 

 

Kenny King vs Petey Williams vs Sonjay Dutt

 

Gdyby Three Way był emitowany po raz pierwszy być może bardziej zwróciłbym na to uwagę. Po tylu Three Wayach które zobaczyliśmy na impastach ta nie mogła powalić. Dostaliśmy typową walkę na tygodniówkę i jedyna różnica to długość walki. Tradycyjnie już Petey pokazał się z najlepszej strony co niejako mogło mu osłodzić przegraną. Fajnie było także zobaczyć Canadian Destroyera. Nie wiem dlaczego ale nie przepadam za Three Wayami od TNA. Ot wrestlerzy przechodzą do kolejnej akcji bez większego sensu. Kolejny problem to wykorzystanie zawodników. Praktycznie w każdej walce dostajemy głównie 1v1 z trzecią osobą leżącą poza ringiem ewentualnie obok lin, brakowało mi większej kreatywności.

 

 

Velvet Sky vs Gail Kim

4 minuty przy kompletnej ciszy. Nie, dziękuje

 

 

Matt Morgan vs Cassidy Reilly, Chase Stevens, Jessie Godderz, Johnny Devine, Johnny Swinger, Joseph Park, Mr. Anderson, Robbie E., Shark Boy

 

Na początek kilka nieścisłości. Na necie pojawia się kilka różnych kart Reunion. Na jednej z nich reklamowana była walka Morgana z Parkiem tymczasem dostajemy gauntlet match. Podobnie było w przypadku openera. Na jednej z nich reklamowany był Fatal Four Way z Kazarianem a tymczasem dostajemy Triple Threat.

Sama walka tak jak reszta walk do tej pory. Słabiutka. Dostaliśmy 5 no name’ów, do tego kilka osób z głownego posteru + Matt Morgan, osoba zwolniona wygrywająca walkę. Naprawde dziwnie ogląda się takie walki. Botch z początku walki Johnny’ego Devine’a jest dokładnym podsumowaniem tego co działo się podczas walki. Na miejscu Devine’a zapadłbym się pod ziemię i nigdy z tamtąd nie wyłaził, tragicznie się to oglądało.

 

 

Bully Ray & Devon vs Christopher Daniels & Kazarian, Hernandez & Homicide

 

Wreszcie walka przy której można się zatrzymać. Tempa genialnego nie było, przez większą część było nudno ale na tle pozostałych pojedynków ta walka była dobra. Zaskakująco dużo czasu dostał Homicide. Ogólnie LAX byli w tej walce stroną dominującą ograniczając niemal do minimum 3D (może to i dobrze). Szkoda, że nie zobaczyliśmy czegoś nowego. Bad Influence nie pokazali nawet 50% swoich możliwość a Hernandez robił swoje typowe akcje.

 

 

Jeff Hardy vs Austin Aries

 

Pierwszych kilku minut pojedynku Aries miał chyba dość. Wyglądał przy Hardasie niczym amator, który stara się zdobyć przewagę jednak z miejsca jest karcony, tą samą akcją kilka razy. Miałem trochę za złe tego ciągłego uciekania Ariesa, bawienia się w kotka i myszkę. Walka i tak nie była długa więc powinni przeznaczyć ten czas nieco inaczej. Dopatrzyłem się botcha Hardy’ego, który padł rażony piorunem po swojej akcji. Miał uderzyć półobrotowym w Ariesa, ten tymczasem całkiem odszedł na bok planując wykonać coś innego. Dużo do życzenia pozostawiała końcówka. Wygrana przez roll up to nie jest to na co czekałem ale jest to pokłosie niewielkiej ilości czasu.

 

 

James Storm vs Bobby Roode

 

Najdłuższa walka wieczoru z potencjałem, zmarnowanym potencjałem. Nie mam informacji co do tego którą z kolei nagrywaną galę było Reunion ale widać było oszczędzanie się, nie tylko w tej walce ale również w pozostałych. Walczyli może na 50 % swoich możliwości. Szkoda, że nie było żadnej stypulacji bo dla mnie oni sprawdzają się najlepiej w dzikim brawlu bez zasad coś a’la BFG z poprzedniego roku. Dużo walki przy linach, Rest holdów i nic poza tym. Do tego kolejna walka z kolejnym dziwnym zakończeniem. Być może pojedynek wypadły lepiej gdyby nie publiczność. Storm zdobywa przewagę po kilkuminutowej dominacji Roode’a, ma swoje momentum, wydaje się, że będzie szykował się do Last Call ... a publiczność śpi, zero reakcji.

 

 

Kurt Angle vs Samoa Joe

Dziwnie to powiedzieć w przypadku tych dwóch osób ale walka wypadła słabo. To jest to o czym pisałem przy poprzedniej walce. Reunion musiało być kolejną z kolei nagrywaną galą bo widać było, że strasznie się męczą. Po 8 minutach wcale nie szybkiego tempa leżeli na ringu i ciężko dyszeli. Pod koniec starali się to ratować kontrami i próbami submissionów z obu stron ale wszystko było robione w wolnym tempie. Obaj wyglądali tak jakby dorzucono im kilka kilogramów masy ewentualnie jakąś kulę ołowiową do nogi.


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Obejrzałem TNA 10 Reunion z komentarzem niemieckim. Pierwszy raz. Nic nie rozumiałem z tego, co mówili, ale przynajmniej mogłem skupić całą uwagę na walkach. Ludzie w Stanach, którzy nie mieli okazji zobaczyć tego PPV, nie mają czego żałować. TNA powinno iść tą drogą i zrezygnować z emisji kolejnych ONO, bo wystawiają się na nieprzychylne komentarze i marnują czas oglądających.

 

Kolejny raz nie mam ochoty opisywać całej gali, więc pokrótce wymienię tylko kilka spostrzeżeń...

 

- Po tym PPV można wyjść z wnioskiem, który dało się zaobserwować przy okazji Joker's Wild oraz HJ2 - gale robione są na odpierdol. Rzadko w której walce obecne są emocje, dramaturgia i kończą się one w banalny sposób. Sami zawodnicy wyraźnie się oszczędzają (nawet X Division, co wydaje się nie do pomyślenia) walcząc co najwyżej na 50% możliwości (może poza wyjątkiem Young Bucks i Bad Influence z poprzedniego PPV). Hardy vs Aries oraz Joe vs Angle nie były złymi walkami, aczkolwiek porównując je z poprzednimi starciami tych par, nie wypadły one jakoś okazale (przy pierwszej aż żal się robiło beznadziejnie rozpisanego Ariesa). Gale ONO - jak sama nazwa wskazuje - powinny być czymś szczególnym, tymczasem po kolejnej z nich odczuwam potrzebę odpoczynku od wrestlingu na jakiś czas...

 

- Johnny Devine zanotował najbardziej spektakularny powrót od wielu lat. Przebywał w ringu może ze 2 minuty, a mimo to zdążył się popisać kuriozalnym botchem. W takich sytuacjach, kiedy zawodnik niebezpiecznie spada na kark, nie mam w zwyczaju śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, ale po tym widoku nie mogłem się powstrzymać. Czekam, aż ktoś zrobi z tego gifa. Murowany hit internetu. :lol:

 

- Shark Boy przydałby się TNA. Lepsza z niego komediowa postać od Robbiego, Jessiego, Parka i Younga razem wziętych, a w ringu też coś potrafi.

 

- Nagrywanie wszystkich gal naraz i z wielomiesięcznym wyprzedzeniem nie wyjdzie nikomu na dobre. Nie chodzi tylko o wspomniane oszczędzanie się zawodników. Dostajemy takie kuriozum, jak wygrywanie walki przez zawodnika, którego w federacji już nie ma (Morgan).

 

Ocena gali: 2/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

X-Div - słabe tempo, nic specjalnego. Nie wierzę... Końcówka w miarę OK, ale ogólnie walka na minus!

Normalnie odechciało mi się oglądać resztę. Ale... Wypada spróbować...

 

KO nudziły, ale... Nagle mam przeskok do gauntleta. WTF? Wersja tak skopana, że reszty nie dałem rady ogarnąć. Z tego co czytam, za dużo nie straciłem, ale mimo wszystko chciałbym spróbować obejrzeć tą galę z normalnym dźwiękiem i obrazem, by samemu móc ocenić.

Chociaż... Skoro oni nie potrafią po ludzku pokazać ONO nawet tym, co chcą płacić, to czemu ja mam chcieć to oglądać?

 

Johnny Devine zanotował najbardziej spektakularny powrót od wielu lat. Przebywał w ringu może ze 2 minuty, a mimo to zdążył się popisać kuriozalnym botchem. W takich sytuacjach, kiedy zawodnik niebezpiecznie spada na kark, nie mam w zwyczaju śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, ale po tym widoku nie mogłem się powstrzymać. Czekam, aż ktoś zrobi z tego gifa. Murowany hit internetu. :lol:

Ech, chociaż tu miałbym jakąś rozrywkę, lol. Szkoda że w mojej cudownej wersji tego nie było. Gdzie to zobaczę?

[inna rzecz, że jak najbardziej ma bawić kontuzja, to kolejny argument by ominąć galę]

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

 

Johnny Devine zanotował najbardziej spektakularny powrót od wielu lat. Przebywał w ringu może ze 2 minuty, a mimo to zdążył się popisać kuriozalnym botchem. W takich sytuacjach, kiedy zawodnik niebezpiecznie spada na kark, nie mam w zwyczaju śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, ale po tym widoku nie mogłem się powstrzymać. Czekam, aż ktoś zrobi z tego gifa. Murowany hit internetu. :lol:

Ech, chociaż tu miałbym jakąś rozrywkę, lol. Szkoda że w mojej cudownej wersji tego nie było. Gdzie to zobaczę?

[inna rzecz, że jak najbardziej ma bawić kontuzja, to kolejny argument by ominąć galę]

 

Chcesz to zobaczyć? Mówisz masz. Wkleje to jako spoiler aby nie psuć tym co nie widzieli całej gali zabawy :lol:

 

 

http://s6.ifotos.pl/img/BLARGHgif_nexqaha.gif

 


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Łał. Nie tak go zapamiętałem :twisted: Niech już lepiej nie wraca. Jeszcze sobie zrobi większą krzywdę. Wolałbym go pamiętać ze starszych walk, a teraz pierwsze co mi przyjdzie na myśl to ten botch.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  1 867
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.03.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Heh, tak zmyślnego piledrivera na sobie samym to dawno widziałem.

  • Posty:  244
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Takiego Mega Botcha dawno nie widziałem :D

165537016952a258451c0fc.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

TNA 10 Reunion

 

1. Sonjay Dutt vs. Petey Williams vs. Kenny King - całkiem przyjemny dla oka, bo obfitujący w całkiem niezłe akcje opener. Przyznam jednak, że jak na tak świetny skład i samo X-Division, to spodziewałem się jednak tutaj trochę więcej (szybszego tempa i więcej akcji podwyższonego ryzyka). Irytowała mnie ta marginalizacja zajebistego Dutt'a, bo facet jest wciąż w formie, a tutaj nie dali mu się niemal zupełnie wykazać i co chwilę był kontrowany, a walka rozstrzygała się pomiędzy Kingiem a Williamsem :roll:

Reasumując - opener ok, choć jakiegoś szału to tutaj nie było.

 

2. Velvet Sky vs. Gail Kim - słaba, niczym nie porywająca walka. Velvetka nadal jest w ringu drewniana jak kutas Pinokia i na tle takich killerek jak Gail, rzuca się to bardzo w oczy. Na dokładkę jeszcze rozpisali jej wygraną :roll: Sky pewnie dałaby sobie radę u Vince’a, bo wizualnie nadal jest pierwsza klasa, ale jeżeli chodzi o ring skillsy, to jak na Knockouts’y, laska jest strasznie siermiężna i chyba w tej kwestii niewiele już się zmieni. Mam tylko nadzieję, że jej run ze Złotem, to była jednorazowa fanaberia Dixie i więcej takiego babola TNA nam nie zasadzi.

 

3. Gauntlet Match - nudy i dłużyzna. Taki Royal Rumble dla ubogich. Z jednej strony fajnie było zobaczyć sobie ponownie dawnych zawodników występujących w TNA, tylko… czy ktoś tak naprawdę akurat za tymi się stęsknił? (no może poza Shark Boy’em, który – parodiujący Stone Colda – nadal potrafi mnie rozbawić). Ringowo było lipnie i chaotycznie. Było kilka zabawnych motywów (w wykonaniu Robbiego E i Jessiego G., a później Shark Boy’a), ale przez większość czasu wiało nudą i jechali po sztampie (wchodzący do ringu, nowy zawodnik, squashuje wszystkich dookoła). Dobrze przynajmniej, że nie dali wygrać Park’owi (bo w pewnym momencie zacząłem się już tego obawiać). Morgan jako zwycięzca był wiarygodnym rozwiązaniem + fajnie, że Sharky’emu dali zostać w ringu niemal do końca.

 

P.S. Botch w wykonaniu Divine’a niemal mnie zabił. Niemal tak jak i jego. Fatalnie to wyglądało. Bolało od samego patrzenia :?

 

4. Team 3D vs. The Latin American Xchange vs. Bad Influence - niby skład był świetny, niby coś się tam nawet działo w tym ringu, niby jakieś nawet w miarę spoty były, ale mimo wszystko walka wypadła poniżej moich oczekiwań. Za mało było Bad Influence, którzy świetnie nadają kolorytu takim starciom, a tu robili wyłącznie za tło i mięso armatnie. Poza tym, zabrakło jakichś wiarygodnych near falli, gdzie człowiek mógłby się na poważnie zastanawiać "czy to już?". Takie zestawienie miało papiery na zdecydowanie lepszą walkę, a wyszedł zwykły średniak, który może i ogląda sie nawet przyjemnie, ale zaraz po "seansie", człowiek nie bardzo może sobie przypomnieć kto i co tam wyczyniał.

 

5. Jeff Hardy vs. Austin Aries - kolejna walka, która na papierze lepiej wyglądała niż w realu. Dla mnie nie rozpisano tego jako pojedynku dwóch main eventerów, ale jak jakis mid card. Podominował jeden, podominował drugi, zbyt wielu ciekawych kontr nie było, wiarygodnych near falli także, przełamany został tylko jeden finiszer (a przy tak mocnych przeciwnikach wypadałoby podkręcić emocje kilkoma takimi przełamaniami). Ot, walka jakich multum, a od tak topowych w TNA zawodników wymagam zdecydowanie więcej.

Co do finiszu, to właśnie tak sobie wyobrażam wygraną Danielsona nad Ceną na Summer Slam (oczywiście wątpię, by rozpisano to Dragonowi totalnie czysto, jak tutaj Hardasowi). Ładnie, dynamicznie i płynnie Jeff wykonał ten small package na Ariesie. Przynajmniej Austin nie jobnął po finiszerze :wink:

 

6. James Storm vs. Bobby Roode - kolejna walka, która była słabsza niż te z przeszłości, a które miała przywoływać. Ot, średniej klasy brawl pomiędzy byłymi tag team partnerami, który oglądałem bez większej wkrętki. Nie wiem, czy to wina bookingu, czy tego, że wrestlerzy nie oddają aż takich emocji w ringu, kiedy faktycznie nie ma pomiędzy nimi żadnego feudu, ale w porównaniu do dawnych walk Roode vs. Storm, to to tutaj było to niczym turecka podróbka - z wyglądu podobna, ale jakościowo (w porównaniu) - chujnia z patatajnią. Ot, średniak niegodny tamtych historycznych starć.

 

7. Moment #1 10-cio lecia to Sting w TNA??? :roll: Ściągnięcie emeryta, jest większym wydarzeniem niż podpierdolenie Vince'owi ultra top'owej, będącej w pełnym gazie, gwiazdy (Kurt), który to moment dostaje zaledwie #4? :shock: Give me a breake, z takim rankingiem.

Pytanie tej gali - co ma ranking momentów 10-cio lecia TNA wspólnego z paczką czopków? Jedno i drugie jest wyłącznie do dupy :D

 

8. Kurt Angle vs. Samoa Joe - kolejna walka, która nie przetrwała próby czasu, a samo starcie wyszło jak popłuczyny tego co ci wrestlerzy montowali w przeszłości. Nie żeby tu było jakoś fatalnie, bo tacy zawodnicy nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu, ale jeżeli ktoś pamięta stare walki Kurta z Joe, to ta tutaj była stosunkowo wolna, mało dramatyczna i mało efektowna. Poza końcówką i niezłymi kontrami finiszerów, nie było tu bardziej na czym oka zawiesić, bo reszta walki przypominała jedno ze starć jakie możemy oglądać na Impact'cie.

 

Reasumując - smutna gala. Wg mnie nie powinno się robić remake'ów starych "klasyków" jeżeli nie ma sie pewności, że wyjdą one choć porównywalnie dobrze. W przeciwnym wypadku widz zaczyna się zastanawiać, czy to starzy ringowi killerzy tak oklapli z czasem, czy to obecni bookerzy nie potrafią porządnie rozpisać na nowo takich starć - a wnioski nie są zbyt budujące. Osobiście wolałbym tej gali nie oglądać i mieć w pamięci wyłącznie tamte, zajebiste starcia, bo te tutaj, śmierdziały mi regresem na milę i miały poziom o lata świetlne odległy od oryginałów. Niestety, we wrestlingu jest tak jak z filmami - jeżeli nie ma się dobrego, świeżego pomysłu na remake, to nie powinno się go robić. Moja ocena: 2/6.

Edytowane przez -Raven-

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 196
  • Reputacja:   3
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

-Raven-, gdzie Ty w pierwszej walce miałeś Kazariana? :D

  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

-Raven-, gdzie Ty w pierwszej walce miałeś Kazariana? :D

 

Oczywiście nigdzie. Robiłem (do recki) bezmyślnie kopiuj-wklej karty zamieszczonej na PWT, pod właściwym torrentem - i widać tam walnęli takiego "kwiatka" :D

 

P.S. Jeszcze co do gali, to motywu jak Sting poddaje Hogana nie powinni NIGDY i NIGDZIE przypominać. Serio. Wieki nie widziałem tak zjebanej końcówki i kalecznie zapiętego sub'a. Nie wiem kogo bardziej to bolało - widzów, którzy byli zmuszeni to oglądać? Stinga, który kucał przy tym Death Lock'u tak jakby go przycisnęło na kibel, ale do końca nie był przekonany, czy mózg dostał już maila od tworzącej się kupy o nadchodzącym spotkaniu w klopie? Czy może Hogana, który pomimo, że na jego giry nie był położony niemal żaden nacisk - klepał tak natychmiastowo i panicznie, jakby ktoś mu zapakował do dupy rozgrzaną lutownicę? :D

Dla mnie to jeden z najbardziej żenujących motywów w main eventach TNA i przebija go chyba tylko naćpany Hardas i jego "interpretacja" walki wieczoru :roll:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

10 Reunion zaczyna się od przyjemnego proma, w którym mogliśmy zobaczyć wiele ciekawych momentów przez co można je było sobie poprzypominać.

 

Sonjay Dutt vs Petey Williams vs Kenny King

Starcie było w miarę dobre, ale po tych zawodnikach spodziewałem się znacznie więcej. Miałem wrażenie, że Kenny King tylko przeszkadza w tej walce chociaż trzeba przyznać, że kilka akcji w jego wykonaniu wyglądało bardzo dobrze. Jednak wolałbym, aby ta walka była single matchem. Sonjay i Petey dobrze ze sobą współgrają i czuć między nimi chemię ringową. Brakowało mi tutaj więcej akcji czysto trójkowych, bo większość starcia było niestety klasycznie zabookowane, czyli jeden koleś leży za ringiem, a dwóch się bije i później zmiana. Nie zdziwiło mnie, że wygrał Kenny King. A tak na marginesie, gdzie do cholery jest King i Williams? Oni przecież ( o ile się nie mylę ) mieli normalne kontrakty, a w TV ich w ogóle nie widać.

Ocena : *** i 1/4 *

 

Walka z proma pomiędzy Ravenem i Jeffem Jarrettem oceniłem na 4 i 3/4. Naprawde świetne starcie chociaż nie ukrywam, że tak wysoką notę dałem za całość, czyli od zdobycia miana pretendenta przez Ravena, proma przez miesiąc i zwieńczenie tego tą oto walką.

 

Gail Kim vs Velvet Sky

Szkoda, że tutaj dostaliśmy walkę tylko dwóch pań. Dużo bardziej wolałbym zobaczyć coś na wzór pierwszego pojedynku o pas KO niż walkę 1 vs 1. Jeśli chodzi o samą walkę to była ona przeciętna, zbyt wiele w ringu się nie działo, ale trzeba pamiętać, że walczyła tutaj Velvet Sky, a ona nie jest od robienia dobrych walk.

Ocena : ** i 1/4 *

 

 

Gauntlet Match

Jedyny plus z tej walki jest taki, że pojawili się zawodnicy, których dawno nie widziałem. Ale jeśli chodzi o poziom to ta walka ma szanse stać się najgorszą walką roku i tym samym dodaję tą walkę do jakżesz zaszczytnej listy walk obok takich perełek jak Hardy vs Sting z VR, Harris vs Storm z LD 2007 i Jenna Morasca vs Sharmell z VR 2009.

Ocena : *

 

Three Way Tag-Team Match: Bad Influence vs Bully Ray & Devon vs L.A.X.

Skład walki był bardzo ciekawy, jednak sama walka nie była zbyt dobra. Początek był troche nudny i dopiero pod sam koniec coś zaczęło się dziać, ale wtedy pojedynek już dobiegał do końca. Dobrze, że dostaliśmy chociaż czyste zwycięstwo Team 3D.

Ocena : ** i 3/4

 

Debiut Christiana Cage'a i to promo, które wtedy wygłosił oglądam co jakiś czas i nadal mi się nie znudziło. Chciałbym go widzieć znów w TNA.

 

Austin Aries vs Jeff Hardy

Najsłabsza walka tej dwójki. Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie jakby ta walka w ogóle im się nie kleiła, a przecież w poprzednich walkach pokazywali, że w ringu rozumieją się bardzo dobrze. Było kilka ładnych akcji, ale od Ariesa i Hardy'ego chciałem zobaczyć znacznie więcej i po walce odczuwam spory niedosyt. W dodatku zakończenie walki ...

Ocena : ** i 1/2

 

Bobby Roode vs James Storm

Na tą walkę czekałem mając najdzieje, że ta walka podniesie ocenę tego PPV. Niestety tak samo jak poprzednie nie spełniła moich oczekiwań. Walka miała raczej wolne tempo i w dodatku zbyt wiele się nie działo, troszke za dużo było tego duszenia itp. Zakończenie walki również do kitu... Nie można było dać czystego zwycięstwa Stormowi?

Ocena : ** i 1/2 *

 

Samoa Joe vs Kurt Angle

Main Event podobnie jak poprzednie walki nie spełniły moich oczekiwań. Mając w pamięci ich poprzednie walki to oglądanie tej aż bolało. W ringu mało się działo i ogólnie miałem wrażenie, że nawet zawodnikom nie chce się walczyć i mają tego dość.

Ocena : ** i 1/4 *

 

Ogólnie całe PPV obejrzane bez żadnych emocji. Nawet nie chce mi się opisywać szerzej poszczególnych walk. Zazwyczaj zachęcam do oglądania gal TNA, ale w tym przypadku zachęcając kogoś do tego popełniłbym grzech. Nie warto tego oglądać, gala niestety słaba.

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Dutt vs Williams vs King Dobra walka na podkręcenie emocji przed resztą gali. Chociaż jak na X- divisi on to walka była tylko dobra. Dutt i Williams to klasa sama w sobie a Kenny King był dla nich świetnym dodatkiem, który dodatkowo z nimi wygrał. Było w tej walce kilka momentów, które przykuły moją uwagę, ale żadnych innowacyjnych akcji się nie dopatrzyłem. Canadian Destroyer wydawał mi się jakoś tak wolno zrobiony, bo Dutt był chyba za bardzo wyprostowany podczas jego wykonywania. Nie zmienia to faktu że ta akcja i tak nie dała Kanadyjczykowi zwycięstwa. Ocena: 6.5/10

 

Gail Kim vs Velvet Sky Średnia walka pań, które są w stanie stworzyć naprawdę dobre widowisko w ringu. Szczególnie zawiodła mnie Gail, która nie pokazała za wiele. Po tych filmikach przed walką obstawiałem wygraną Velvet i tak tez się stało, w końcu wynik też musiał nawiązywać do historii. Ocena: 3/10

 

Gountlet match Walka strasznie kiepska, wręcz ośmielę się powiedzieć że to jest niewypał. Wyglądało to tak jakby do Shark boya i Morgana dołożyli zawodników, którzy mieli akurat blisko na galę albo byli tani. Dobrze że chociaż tych dwóch zawodników coś pokazało, a nie tak jak Devine, który prawie sam się zabił podczas tej walki. Jak to zobaczyłem myślałem że skręcił sobie kark, ale jednak ma twardą szyję. W ogóle on jak szedł do lin to już się potknął, więc obstawiam że miał syndrom Jeffa Hardego. Ocena: 1,5/10

 

Bad Influence vs LAX vs 3D To się panowie nie postarali. Z takim składem powinienem dostać walkę przy której szalałbym z zachwytu. A tu dostałem starcie z małą ilością emocji a ze zwiększoną dawką cudowania. Szczególnie zawiedli 3D, którzy niszczą dobre imię tego teamu występując pod tą nazwą pomimo że są w Asach. Ocena: 2/10

 

Jeff Hardy vs Austin Aries Dobra walka, chyba pierwsza od openera, która trzymała poziom. Pomimo wygranej Hardego większe wrażenie zrobił na mnie Aries, który dał z siebie dużo w tej walce. A Hardy przez większość czasu dawał się obijać, czasem tylko atakował, a i tak wygrał. Nawet nie chciało mu się skończyć z narożnika tylko zrobił roll up. Ocena: 6/10

 

Roode vs Storm Panowie mieli feud całkiem niedawno, więc ich starcie na gali rocznicowej nie wywołało u mnie jakichś większych emocji. Walka była trochę mdła i pierwszy raz podczas oglądania tej gali zacząłem przewijać. I do tego jeszcze kiepskie zakończenie, w którym sędzia klepie nie widząc nóg Roode’a na linach, bo liczy z głową na macie. Ocena: 3/10

 

Joe vs Angle Zawiódł mnie ME na całej linii. Z takimi zawodnikami powinniśmy dostać świetną walkę, a to co widziałem nadaje się najwyżej na Xplosion. Rozumiem że kontuzja Kurta mogła być prawdziwa, ale Samoa Joe też za wiele nie pokazał. Dobrze chociaż że na rocznicowej gali dali wygrać Kurtowi. Ocena: 3,5/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Postanowiłem sobie przejrzeć ten Gauntlet Match, faktycznie kiepski :twisted:

 

Botch Devine'a jest zabawniejszy na gali niż w gifie. Posłuchajcie sobie co on krzyczy zaraz przed akcją :twisted:

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Ja tam w tym botch'u nic zabawnego nie widzę. Niewiele brakowało żebyśmy mieli drugiego Hayabusę. Przecież facet nieomal sobie kark skręcił.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
      Czerwona tygodniówka: Roman i Punk, i Blondas. Ależ przepotężny skład na sam początek RAW.  Koniec końców to nie było nic wielkiego poza samą końcówką i tekstem Romana o pasie. Logan wymienił wszystkich, ażeby ostatecznie na końcu już pokazać na siebie. Pewnie to nawet on zgarnie wygraną. Gunther powrócił i dał dwa zajebiste pojedynki. Najpierw Evans, a teraz Melo. Obaj rywale byłego mistrza pokazali się z bardzo dobrej strony, ale zwycięzcą w obu pojedynkach mógł być tylko Gunthe
    • KyRenLo
      No. Słynny Road Dogg. To w dużej mierze on odpowiada za ten wybitny poziom Smackdown. Może tu powinna odbyć się jakaś zmiana. Cóż, zakładam, że to dobry kumpel Huntera, więc pewnie nic w tej kwestii się nie zmieni. No nic pozostaje czekać na kolejny odcinek, który i tak nie powali na łopatki, bo odcinki już nagrane wcześniej zawsze jakoś wzbudzają u mnie mniej emocji i nigdy nie przepadałem za takimi manewrami, ale pisze się trudno. Obejrzeć i tak się obejrzy.
    • IIL
      Z pozostałych pasuje mi najbardziej L.A Knight. Gościu nie miał jeszcze głównego pasa, a jego momentum było systematycznie używane do podkarmiania runów Romana czy Cody'ego. Zwycięstwo nad Cena w ostatniej walce, to coś jak złamanie streaku Takera - zawsze będziemy o tym pamiętać i tego mu życzę.
    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
×
×
  • Dodaj nową pozycję...