Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE WrestleMania XXIX PPV (zapowiedź,spoilery,dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  191
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

Ja ostatnio zastanawiałem się nad walką Ziggler vs Bryan. Widzieliśmy ich razem chyba ze 2 razy: na Bragging Rights 2010 i Raw gdzieś w 2012 i obie walki były wręcz świetne. Mam więc nadzieję, że na Wrestlemanii XXX zobaczymy taką walkę, najlepiej o pas World Heavyweight. Bądź co bądź, jeśliby się przygotowali do walki, dorzucając jakiś niezły story , to mógłby być nawet 5-star
  • Odpowiedzi 551
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Ghostwriter

    44

  • TakerFanKrk

    32

  • PH93

    28

  • Croos

    26

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  324
  • Reputacja:   21
  • Dołączył:  27.08.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Najbardziej na tej WrestleManii wkurza mnie to ze CM Punk jest skazany na porazke, nie wazne gdzie by trafil ze swoich mozliwosci:

 

1.Undertaker: tutaj za duzo tlumaczyc nie musze, nie wazne jakim wiarygodnym przeciwnikiem Punk bedzie, Streak nie zostanie przerwany. Gdyby jednak tak sie stalo ucieszyl bym sie jak dziecko z nowej zabawki no ale nie wierzmy w cuda.

 

2.Rock i Cena: przed wspaniala walka Cena oraz Punka spekulowalo sie ze na WM zobaczymy Triple Threat o pas WWE, wkoncu feud po walce Rocka i Punka z EC byl jeszcze troche ciagniety kiedy to Punk zaatakowal z tylu Cene swoim starym pasem. Tutaj jednak Punk tez na sto procent by przegral bo pas nie dawno stracil a Jasiek musi wreszcie na WM wygrac.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Najbardziej na tej WrestleManii wkurza mnie to ze CM Punk jest skazany na porazke, nie wazne gdzie by trafil ze swoich mozliwosci:

 

Trochę nie rozumiem takiego myślenia. Punk był mistrzem przez ponad 400 dni i tym oto sposobem wpisał się w karty historii federacji. Nie może przecież wiecznie wygrywać.


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Najbardziej na tej WrestleManii wkurza mnie to ze CM Punk jest skazany na porazke, nie wazne gdzie by trafil ze swoich mozliwosci:

 

Trochę nie rozumiem takiego myślenia. Punk był mistrzem przez ponad 400 dni i tym oto sposobem wpisał się w karty historii federacji. Nie może przecież wiecznie wygrywać.

 

Jeżeli ograniczyć karierę CM Punka do runu z pasem, to można byłoby mówić o "wiecznym" wygrywaniu. Ale to oczywiste obracanie kota ogonem, bo CM Punk jest w tej federacji "nieco" dłużej niż te 434 dni (a propos - sławetne 434 dni się skończyło ponad miesiąc temu i na ostatnich ppv jobbował Rockowi) i tutaj sprawa nie wygląda tak różowo. Jakiś czas temu podliczyłem sobie tryumfy CM Punka i jego porażki na ppv w WWE. Okazało się, że liczba zwycięstw przeskoczyła liczbę porażek dopiero podczas runu (nie potrafię teraz podać precyzyjnych danych, ale było bliżej końca niż początku jego mistrzowania). Dzisiaj wygląda to pewnie mniej więcej tak, że Punk ma minimalnie więcej zwycięstw niż porażek na ppv, co w porównaniu do innych gwiazd federacji (obecnych i byłych) nie powala na kolana. Chociaż oczywiście byli w tej fedce wrestlerzy, którzy mimo świetnych umiejętności mogli pomarzyć o "osiągnięciach" Hulka Hogana czy Johna Ceny jeżeli chodzi o zwycięstwa na ppv, WM-kach, czy też jeżeli chodzi o długość runów z pasem. Przykładowo: Mr. Perfect czy HBK. Nie zmienia to faktu, że pisanie o "wiecznych wygranych" Punka to przegięcie.

 

Jeżeli chodzi o statystykę CM Punka na Wrestlemaniach to jest 3-3, z czego dwa zwycięstwa zaliczył podczas Money in the bank (jedna z porażek też była na mitb), a wygrał tylko jedną singlową walkę - rok temu z Y2J.

 

Jeżeli chodzi o walkę z Takerem to chcę ją obejrzeć, ale podobnie jak w przypadku Killaza martwi mnie, że CM Punk będzie musiał jobbnąć Deadmanowi. Sprawa jest prosta - fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają. Pewnie zaraz przeczytam, że to jeden ch., bo i tak wszystko jest ustawiane, a liczy się show. W końcu można iść w zaparte. Nie chce mi się jednak wierzyć, że ci, którzy kibicują Punkowi nie podskoczyliby z radości, gdyby ten rzeczywiście przełamał streak (do czego rzecz jasna nie dojdzie).


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

bo CM Punk jest w tej federacji "nieco" dłużej niż te 434 dni (a propos - sławetne 434 dni się skończyło ponad miesiąc temu i na ostatnich ppv jobbował Rockowi) i tutaj sprawa nie wygląda tak różowo.

 

Chyba zbyt dosłownie wziąłeś moje "wiecznie". Zresztą i tak to co piszesz jest bez sensu, no bo jaki sens ma ocena zawodnika przez pryzmat całej kariery w federacji? Idąc tym tokiem rozumowania, taki Tyson Kidd nigdy nie będzie mógł zrobić kariery w WWE, bo przecież przez te ostatnie X lat był jobberem. I nawet roczny konsekwentny push mu nie pomoże.

 

Nie zmienia to faktu, że pisanie o "wiecznych wygranych" Punka to przegięcie.

 

Dobrze, to niech będzie, że znów użyłem złego słowa i powinienem powiedzieć "bycie na szczycie" :roll: . I wiem, że zaraz pójdzie argument, że jaki to szczyt, skoro przez połowę title runu Punk nawet nie walczył w Main Eventach. Jestem na to przygotowany :D

Bo powiedzmy sobie szczerze, co było bardziej historycznego? Co zapamiętają fani na wiele lat? Najdłuższy title run nowej ery, czy Cenę pokonującego Laurinaitisa, czy też inne przeciwności z jakimi walczył zabierając w ten sposób walki wieczoru Punkowi.

I w tym wszystkim chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że Punk miał już swój rok i teraz czas na kogoś innego. To jest wrestling, tutaj nic nie może trwać wiecznie. Punk i tak dobrze się trzymał, bo jego title run przez praktycznie cały czas był ciekawy. Jak przypomnę sobie czasy Ceny-terminatora, to... oj, lepiej sobie tego nie przypominać ;)

 

Jeżeli chodzi o statystykę CM Punka na Wrestlemaniach to jest 3-3

 

Znów liczenie statystyk? Serio? W wrestlingu? Powiedz mi, że nie ma to dla ciebie znaczenia i tylko tak to zaznaczyłeś, bo nawet wrestlerzy nie patrzą w swoje statystyki wygranych i przegranych, a liczy się danie dobrego show.

 

Jeżeli chodzi o walkę z Takerem to chcę ją obejrzeć, ale podobnie jak w przypadku Killaza martwi mnie, że CM Punk będzie musiał jobbnąć Deadmanowi

 

Nie takie tuzy z nim przegrywały

 

Sprawa jest prosta - fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają. Pewnie zaraz przeczytam, że to jeden ch., bo i tak wszystko jest ustawiane, a liczy się show

 

Wiadomo, że liczy się show. Z tym, że fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają, to się nie zgodzę. Może kolejny przykład: aktualny Daniel Bryan. Przecież facet przegrywa większość swoich walk. A czy ktoś powie, że jego postać jest do dupy? Albo ktoś, kto jest jego fanem będzie narzekać na postać "kozy"? Nie, bo Daniel Bryan robi świetne show.

Ja na pierwszym miejscu stawiam dobre show. I jeśli wymagałoby to przegranej któregoś z moich ulubieńców, to proszę bardzo. Nie miałbym z tym problemu. Tylko wiadomo jak to jest wtedy, gdy myślimy o naszym ulubieńcu - to show musi być dobre.

Czy takie show dostaniemy w przypadku Punka i Takera? Ja myślę że tak.

 

Nie chce mi się jednak wierzyć, że ci, którzy kibicują Punkowi nie podskoczyliby z radości, gdyby ten rzeczywiście przełamał streak (do czego rzecz jasna nie dojdzie).

 

Nawet ja ucieszyłbym się z tego wyniku, mimo iż moje aktualne TOP3 to: 1. Taker 2. Ziggler 3. Punk, a sam uważam, że streak nigdy nie powinien zostać przerwany. Czemu? Bo byłoby to zaskoczenie. Ba, zaskoczenie to nawet mało powiedziane, to byłby chyba największy szok w historii wrestlingu.


  • Posty:  1 176
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

No to 3 walki są już potwierdzone (Cena vs Rock o WWE Title, Del Rio vs Swagger o WHC Title oraz Taker vs Punk o streak) oraz 3 praktycznie pewne (Lesnar vs HHH, Ryback vs Henry oraz Orton/Sheamus/Big Show vs The Shield). Karta zapowiada się ciekawie, choć niestety ma strasznie chujowu build-up. Żeby było bardziej interesująco dodałbym walkę o pasy drużynowe Team Hell No vs PTP, w której czarnoskórzy komedianci w końcu wygrają zasłużone złota i chętnie ujrzałbym powrót Money In The Bank na Wrestlemanie. Skład tylko 6-osobowy (by nie było tłoku) dla niewykorzystanych wrestlerów o dość silnej pozycji i pasujących do tej stypulacji: Jericho, Miz, Christian, Barrett, Cesaro no i Ziggler. :)

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Idąc tym tokiem rozumowania, taki Tyson Kidd nigdy nie będzie mógł zrobić kariery w WWE, bo przecież przez te ostatnie X lat był jobberem. I nawet roczny konsekwentny push mu nie pomoże.

 

Mały... Myślę, że ty sam dobrze wiesz, że tutaj nie tylko obróciłeś kota ogonem, ale wystrzeliłeś go jeszcze w czarną dziurę, gdzie przemieliło mu oko z nosem, nogę z wąsami i zęby z dupą.

 

Znów liczenie statystyk? Serio? W wrestlingu? Powiedz mi, że nie ma to dla ciebie znaczenia i tylko tak to zaznaczyłeś, bo nawet wrestlerzy nie patrzą w swoje statystyki wygranych i przegranych, a liczy się danie dobrego show.

 

Wiadomo, że liczy się show. Z tym, że fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają, to się nie zgodzę. Może kolejny przykład: aktualny Daniel Bryan. Przecież facet przegrywa większość swoich walk. A czy ktoś powie, że jego postać jest do dupy? Albo ktoś, kto jest jego fanem będzie narzekać na postać "kozy"? Nie, bo Daniel Bryan robi świetne show.

 

Show jest dobry do pewnego momentu. Summa summarum każdy w końcu się orientuje, że wygrane ciągną go w górę (polecam poczytać autobiografie wrestlerów). Jedni do przegranych podchodzą spokojnie (aczkolwiek jobbując jednemu, liczą, że wkrótce pokonają innego - bo muszą jakoś wyglądać w oczach fanów), a dla innych jest to niemal punkt honoru. Jaki jest Punk - nie wiem. Ale przypuszczam, że, jak wszyscy, lubi być na topie, a więc wygrywać, dzierżyć pas, być w main evencie. No i jako fan życzę mu tego.

 

Co do Bryana, to z jednej strony cieszymy się z każdego segmentu z jego udziałem, a z drugiej liczymy, że będzie miał jeszcze swój wielki moment w tej federacji - odniesie zwycięstwo na Wrestlemanii, wygra pas lub coś w tym stylu. Kwestia zwycięstw i pasów, to też kwestia doceniania jakiegoś zawodnika. Ale oczywiście zgadzam się z tym, że Daniel Bryan przegrywa i mimo wszystko jest fajny. CM Punk też był (i jest!) fajny mimo porażek. I byli przed nimi tacy, którzy byli fajni nawet, gdy federacja fundowała im najgorszy syf. To umiejętność, którą niektórzy mają, a niektórzy nie. Bo zajebistość niektórych opiera się tylko i wyłącznie na bookingu, a i tak działa to głównie na marków (patrz: Sheamus).

 

Swoją drogą - gdybym nie dostrzegał tego czegoś we wrestlerach i opierał się tylko i wyłącznie na tym, czy wygrywa czy przegrywa, to zamiast wrestlerów, których wpisałem sobie w ulubionych miałbym tam Goldberga, Hogana, Undartakera (jego akurat lubię, aczkolwiek nie tak bardzo jak wcześniej) oraz Cenę. Statystyka miała mi posłużyć do obalenia tego twojego stwierdzenia o wiecznych wygranych Punka. I myślę, że ta kwestia nie podlega dyskusji skoro sam przyznałeś, że użyłeś złego słowa.

 

Ja na pierwszym miejscu stawiam dobre show. I jeśli wymagałoby to przegranej któregoś z moich ulubieńców, to proszę bardzo. Nie miałbym z tym problemu. Tylko wiadomo jak to jest wtedy, gdy myślimy o naszym ulubieńcu - to show musi być dobre.

Czy takie show dostaniemy w przypadku Punka i Takera? Ja myślę że tak.

 

Też zakładam, że show będzie dobry. Pewnie kojarzysz, że nie raz już o tym pisałem, bo o ile mnie pamięć nie myli jakiś czas temu prowadziliśmy dyskusję zahaczającą o ten wątek. I też potrafię przełknąć porażki ulubieńców. W tym przypadku też przełknę, ale akurat fakt jobbowania Punka, który - wbrew temu co sądzisz - nie jest wiecznym zwycięzcą (tak, tak - teraz piszę złośliwie ;) ) jednak mi doskwiera. Oczywiście nie na tyle, żebym miał rwać resztki włosów z głowy (w końcu to Takerowi, tak jak zauważyłeś, kilku wybitnych wrestlerów już jobbnęło na WM-kach) i psuć sobie radość z tej walki.

 

Nawet ja ucieszyłbym się z tego wyniku, mimo iż moje aktualne TOP3 to: 1. Taker 2. Ziggler 3. Punk, a sam uważam, że streak nigdy nie powinien zostać przerwany. Czemu? Bo byłoby to zaskoczenie. Ba, zaskoczenie to nawet mało powiedziane, to byłby chyba największy szok w historii wrestlingu.

 

Nie chcesz przerwania streaku, bo byłoby to zaskoczenie? Kurcze... jak dla mnie to atut, a nie argument na "nie". Wydawało mi się, że fani wrestlingu lubią być zaskakiwani. Gdybyś napisał, że nie chcesz przerwania streaku, które nastąpi gdzieś w środku karty (zakładam, że Cena vs. The Rock będzie main eventem, a niewykluczone, że Tryplak wpieprzy się z Lesnarem po Punku) i wolałbyś, żeby to nastąpiło na WM30 to jeszcze od biedy bym to zrozumiał.

 

No i dostrzegam tutaj pewną niekonsekwencję. Z jednej strony piszesz, że cieszyłbyś się z przerwania streaku przez Punka, a z drugiej strony jesteś przeciwny.

 

Dobrze, to niech będzie, że znów użyłem złego słowa i powinienem powiedzieć "bycie na szczycie" . I wiem, że zaraz pójdzie argument, że jaki to szczyt, skoro przez połowę title runu Punk nawet nie walczył w Main Eventach. Jestem na to przygotowany

 

Temat wałkowany nie raz. Punk miał najlepszy rok w karierze. Ale w hierarchii wyżej Johna Ceny nie podskoczył i pewnie nigdy już nie podskoczy. Ja sam z jednej strony cieszę się z tego, co dostał (przed pamiętną walką w Chicago nawet nie zakładałem, że podzierży pas tak długo i zaliczy tyle zwycięstw), a z drugiej uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie aby dostał więcej.


  • Posty:  191
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

Bo powiedzmy sobie szczerze, co było bardziej historycznego? Co zapamiętają fani na wiele lat? Najdłuższy title run nowej ery, czy Cenę pokonującego Laurinaitisa, czy też inne przeciwności z jakimi walczył zabierając w ten sposób walki wieczoru Punkowi.

Dobra myśl. Punk mimo tego, że nie bywał zbyt często w main eventach, będzie raczej zapamiętany. Myślę, że za 15 lat ktoś, kto dowie się, ile trwał reign CM Punka będzie bardziej skłonny do oglądania jego walk, (tym bardziej jeśli dowie się, jakie były dobre) niż do wyżej wymienionych "pojedynków", które były jednak main eventami gal (tak z innej beczki, to Laurinaitis wtedy wygrał z Ceną. Zapamiętałem to, bo w walkę zainterweniował zturnowany Big Show :P).

 

Co do przełamywania streaku Takera, to brałbym pod uwagę tylko dwie osoby: Ric Flair i Goldberg. Ten pierwszy walczył już z Undertakerem na Wrestlemanii(konkretnie osiemnastej), natomiast nie wiem, czy Goldberg spotkał się kiedykolwiek z Phenomem. W przypadku Flaira, wygrana z Takerem byłaby podsumowaniem jego wspaniałej kariery w różnych federacjach (musieliby jednak walczyć ze sobą dobrych parę lat wcześniej, niż teraz), natomiast w przypadku Billa taka walka miałaby pewnie wielką podbudowę i Goldberg mógłby wygrać, jeśli pojedynek rozegrałby się na końcu lat 90', i... no właśnie, w jednej federacji.

Więc jak widzicie na chwilę obecną nie ma sensownych osób, które mogłyby przerwać serię zwycięstw Takera, nawet CM Punk.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ale przypuszczam, że, jak wszyscy, lubi być na topie, a więc wygrywać, dzierżyć pas, być w main evencie. No i jako fan życzę mu tego.

 

W sumie też życzę mu jak najlepiej (tak jak każdemu kogo lubię/cenię), bo Punk jednak jest bardzo dobrym dostarczycielem "show". Jednak czy do tego jest potrzebne ciągłe trzymanie się blisko pasa? Punk może nie być najważniejszą osobą na RAW, a i tak będzie robić najlepszą robotę i to jego feudy i walki będzie mi się oglądać z największą przyjemnością.

 

Co do Bryana, to z jednej strony cieszymy się z każdego segmentu z jego udziałem, a z drugiej liczymy, że będzie miał jeszcze swój wielki moment w tej federacji - odniesie zwycięstwo na Wrestlemanii, wygra pas lub coś w tym stylu.

 

Zgadzam się z tym. Tak jak pisałem wyżej, też życzę każdemu kogo lubię pushu, ale znów, nie zawsze uważam to za konieczność, by dostać to co lubię w wrestlingu.

 

Nie chcesz przerwania streaku, bo byłoby to zaskoczenie? Kurcze... jak dla mnie to atut, a nie argument na "nie". Wydawało mi się, że fani wrestlingu lubią być zaskakiwani. Gdybyś napisał, że nie chcesz przerwania streaku, które nastąpi gdzieś w środku karty (zakładam, że Cena vs. The Rock będzie main eventem, a niewykluczone, że Tryplak wpieprzy się z Lesnarem po Punku) i wolałbyś, żeby to nastąpiło na WM30 to jeszcze od biedy bym to zrozumiał.

 

Kurde :/ pisałem to na szybko i nie przeczytałem potem, no i potem wychodzą takie kwiatki :P

Oczywiście, że cieszyłbym się z zaskoczenia, przecież to najlepsze co daje wrestling (a niestety najbliższa WMka raczej nie będzie obfitować w zaskoczenia). To co tam napisałem miało raczej brzmieć tak, że mimo iż nie chcę przerwania streaku, to gdyby to się stało, to cieszyłbym się, bo byłby to dla mnie ogromny szok.

 

z drugiej uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie aby dostał więcej.

 

Chyba jednak stoi :P Vince, kasa jaką robi na Cenie, no i przekonanie, że BezCenny lepiej sprzeda RAW niż Punk ;)


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Ale przypuszczam, że, jak wszyscy, lubi być na topie, a więc wygrywać, dzierżyć pas, być w main evencie. No i jako fan życzę mu tego.

 

W sumie też życzę mu jak najlepiej (tak jak każdemu kogo lubię/cenię), bo Punk jednak jest bardzo dobrym dostarczycielem "show". Jednak czy do tego jest potrzebne ciągłe trzymanie się blisko pasa? Punk może nie być najważniejszą osobą na RAW, a i tak będzie robić najlepszą robotę i to jego feudy i walki będzie mi się oglądać z największą przyjemnością.

 

Ależ ja nie twierdzę, że jest inaczej. Aczkolwiek uważam, że pas mu pasuje. I życzę tryumfów i runów z pasem nie tylko jemu, ale i fanom. Niedługo będziemy oglądać (najprawdopodobniej) znowu mistrza-Cenę. Czyli - dupa zbita...

 

Zgadzam się z tym. Tak jak pisałem wyżej, też życzę każdemu kogo lubię pushu, ale znów, nie zawsze uważam to za konieczność, by dostać to co lubię w wrestlingu.

 

Konieczność - nie. To za mocne słowo. Ale tak jest po prostu lepiej. ;)

 

Chyba jednak stoi :P Vince, kasa jaką robi na Cenie, no i przekonanie, że BezCenny lepiej sprzeda RAW niż Punk ;)

 

Hehe. To akurat wiem. Myślałem się, że domyślisz się, że chodzi tutaj o moje postrzeganie całej sprawy, a nie kwestie tego jak patrzy na to Vince. Bo jego wizję wszyscy dość dobrze znamy i jest mniej więcej tak jak piszesz.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Lol, kłócicie się o nic, a i tak się zgadzacie.

 

Wygaśnie

 

Gdybyś obserwował nasze wcześniejsze "kłótnie", to wiedziałbyś, że my po prostu tak dyskutujemy :D

Zresztą, ja i tak nie mam już nic do powiedzenia w tym temacie, bo uważam że wszystko zostało wyjaśnione i powiedziane.


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Lol, kłócicie się o nic, a i tak się zgadzacie.

 

Wygaśnie

 

Gdybyś obserwował nasze wcześniejsze "kłótnie", to wiedziałbyś, że my po prostu tak dyskutujemy :D

Zresztą, ja i tak nie mam już nic do powiedzenia w tym temacie, bo uważam że wszystko zostało wyjaśnione i powiedziane.

 

Gdyby Enigmatic_One obserwował naszą wymianę zdań, to doszedłby raczej do wniosku, że w wielu kwestiach nie zgadzamy się w ogóle, a po prostu po wyjaśnieniu swojego stanowiska dochodzimy do spraw, w których osiągnęliśmy konsensus, bo wiemy, że w pozostałych i tak się nie przekonamy. ;)

 

Wiem Mały, że chciałeś zakończyć, ale nasunęła mi się jeszcze jedna sprawa i to jest po prostu silniejsze ode mnie, żeby tego nie poruszyć. Chodzi mi mianowicie o to co pisałeś w kwestii tego, co będziemy pamiętać: run Punka, a nie np. wygraną Ceny nad People Power (swoją drogą - jako zagorzały fan Johnny'ego tęsknię za nim :) ). Oczywiście zgadzam się z tym. Poszedłbym dalej: ja będę pamiętał i cenił bardziej jeden speech Punka bez pasa na ramieniu niż 10 pasów Ceny + wszystkie pasy Sheamusa, fejsowego Randy'ego Ortona i innych takich razem wzięte. Ale zauważ, że sam wymieniasz jako godne zapamiętania coś, co kojarzy się z tryumfem Punka, a nie coś, co było związane z jego porażką (a przecież on nawet przegrywać potrafi w fajny sposób)... A wcześniej pisałeś, że - cytuję - "z tym, że fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają, to się nie zgodzę."


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

jako zagorzały fan Johnny'ego tęsknię za nim :)

 

ja też ;)

 

Co do dalszej części posta, to starałem się sobie przypomnieć jakiś moment o którym będę pamiętać do końca życia, a wiązał się z porażką ulubieńca, no i przyznaję, że nie potrafię czegoś takiego znaleźć. Wiem ale czemu tak jest. Mówiąc o momentach które zapamiętamy do końca życia, mówimy o czymś naprawdę epickim, a takie rzeczy wiążą się z reguły z wygranymi. Tak właściwie o epickich przegranych możemy mówić chyba tylko i wyłącznie w ostatnich walkach w karierze zawodnika. Jestem pewien, że fani Shawna, albo Flaira do końca życia będą pamiętać o ich ostatnich walkach na WMkach.

 

W przypadku moich ulubieńców, to u Takera rzeczywiście pamiętam tylko jego epickie wygrane, a u Zigglera dopiero czekam na nadejście czegoś takiego ;)

 

Podsumowując, tak zgadzam się, że rzeczy naprawdę godne zapamiętania najczęściej wiążą się z wygranymi.

Jeśli jednak myślimy o takich zwykłych momentach w federacji jakich wiele, to już wcale tak nie jest. Mogę znów wrócić do wspominanego przy tamtej okazji Bryana. Jego przegrane i komediowy gimmick na pewno nie będą dostarczycielem czegoś historycznego, czegoś godnego zapamiętania. Jednak w takim cotygodniowym dostarczaniu rozrywki sprawdza się to dobrze.


  • Posty:  89
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.07.2012
  • Status:  Offline

Chodzi mi mianowicie o to co pisałeś w kwestii tego, co będziemy pamiętać: run Punka, a nie np. wygraną Ceny nad People Power (swoją drogą - jako zagorzały fan Johnny'ego tęsknię za nim :) ). Oczywiście zgadzam się z tym. Poszedłbym dalej: ja będę pamiętał i cenił bardziej jeden speech Punka bez pasa na ramieniu niż 10 pasów Ceny + wszystkie pasy Sheamusa, fejsowego Randy'ego Ortona i innych takich razem wzięte. Ale zauważ, że sam wymieniasz jako godne zapamiętania coś, co kojarzy się z tryumfem Punka, a nie coś, co było związane z jego porażką (a przecież on nawet przegrywać potrafi w fajny sposób)... A wcześniej pisałeś, że - cytuję - "z tym, że fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają, to się nie zgodzę."

 

Wiadomo, że run Punka będziemy pamiętać jako 434 dni panującego mistrza, ale tylko w liczbach i końcówkę, czyli od momentu stanie się "Paul Heyman's Guyem", ale reszta nie wliczając feudu z Jericho była po prostu strasznie cienka. Bo przypomnijmy to sobie, Punk zdobywa tytuł na Surviovor Series po przeciętnym meczu z Del Rio, który wtedy był piątym kołem u wozu nieustannie gadającym o przeznaczeniu. Na TLC Punk bronił swojego pasa przeciwko Del Rio i Mizowi ( :? ). Potem zaczęliśmy feud Jericho vs Punk i przeszliśmy do feudu z Bryanem i Kanem oraz AJ. WWE Champion jak się okazało był najgorszym storylinowym ogniwem, bo AJ wyszła z tego jako GM RAW, a Bryan i Kane są dalej ciekawymi mistrzami Tag Team, Chicago Made nic z tego nie dostał. Potem obrona pasa na RAW 1000 i mocno naciągany heel turn. Zaczęła się cała szopka z Respect itd. itd. Na Summerslam Punk bronił pasa przeciw Showowi i Jaśkowi. Dalej średni feud z Jaśkiem i Double Pin na NoC. Screwjob na Rybacku podczas HiaC, który wypromował tylko Maddoxa, a z Punka zrobił w oczach młodocianych fanów mistrza, który nie umie wygrać bez pomocy sędziego. Na Survivor Series był Triple Threat z Rybackiem i Ceną, debiut The Shield i po raz kolejny Punk nie wygrywa samodzielnie. Przed porażką z Rockiem Punk bronił pasa tylko z Rybackiem na RAW w TLC Matchu, który wygrał po interwencji The Shield.

 

Podsumowując większość face'owego reignu było terminatorzenie, a heel'owego wygrywanie po interwencjach innych.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Chodzi mi mianowicie o to co pisałeś w kwestii tego, co będziemy pamiętać: run Punka, a nie np. wygraną Ceny nad People Power (swoją drogą - jako zagorzały fan Johnny'ego tęsknię za nim :) ). Oczywiście zgadzam się z tym. Poszedłbym dalej: ja będę pamiętał i cenił bardziej jeden speech Punka bez pasa na ramieniu niż 10 pasów Ceny + wszystkie pasy Sheamusa, fejsowego Randy'ego Ortona i innych takich razem wzięte. Ale zauważ, że sam wymieniasz jako godne zapamiętania coś, co kojarzy się z tryumfem Punka, a nie coś, co było związane z jego porażką (a przecież on nawet przegrywać potrafi w fajny sposób)... A wcześniej pisałeś, że - cytuję - "z tym, że fajnie jak nasi ulubieńcy wygrywają, to się nie zgodzę."

 

Wiadomo, że run Punka będziemy pamiętać jako 434 dni panującego mistrza, ale tylko w liczbach i końcówkę, czyli od momentu stanie się "Paul Heyman's Guyem", ale reszta nie wliczając feudu z Jericho była po prostu strasznie cienka. Bo przypomnijmy to sobie, Punk zdobywa tytuł na Surviovor Series po przeciętnym meczu z Del Rio, który wtedy był piątym kołem u wozu nieustannie gadającym o przeznaczeniu. Na TLC Punk bronił swojego pasa przeciwko Del Rio i Mizowi ( :? ). Potem zaczęliśmy feud Jericho vs Punk i przeszliśmy do feudu z Bryanem i Kanem oraz AJ. WWE Champion jak się okazało był najgorszym storylinowym ogniwem, bo AJ wyszła z tego jako GM RAW, a Bryan i Kane są dalej ciekawymi mistrzami Tag Team, Chicago Made nic z tego nie dostał. Potem obrona pasa na RAW 1000 i mocno naciągany heel turn. Zaczęła się cała szopka z Respect itd. itd. Na Summerslam Punk bronił pasa przeciw Showowi i Jaśkowi. Dalej średni feud z Jaśkiem i Double Pin na NoC. Screwjob na Rybacku podczas HiaC, który wypromował tylko Maddoxa, a z Punka zrobił w oczach młodocianych fanów mistrza, który nie umie wygrać bez pomocy sędziego. Na Survivor Series był Triple Threat z Rybackiem i Ceną, debiut The Shield i po raz kolejny Punk nie wygrywa samodzielnie. Przed porażką z Rockiem Punk bronił pasa tylko z Rybackiem na RAW w TLC Matchu, który wygrał po interwencji The Shield.

 

Podsumowując większość face'owego reignu było terminatorzenie, a heel'owego wygrywanie po interwencjach innych.

 

Nie rozumiesz. Teraz jesteś na świeżo z tym wszystkim, więc wszystko pamiętasz. Nam (a na pewno mi) chodzi o coś długofalowego. Za 10 lat nie będziesz wymieniac tych wszystkich feudów, tylko będziesz opowiadac młodszym fanom, jak to kiedyś był taki zajebisty wrestler CM Punk, który trzymał pas przez 434 dni.

Nie jestem osobą, która zna bardzo dokładnie historię wszystkich ważniejszych wydarzeń, które są wspominane do dziś, ale myślę, że na przykład Ghost mógłby ci podać przykłady takich wydarzeń, które teraz są uznawane za historyczne, a wtedy nie były tak kolorowe.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      To akurat zależne jest w AEW raczej od fanów na trybunach jak jest dużo lub są dobrze rozmieszczeni to są zawsze oświetleni. Duża hala mało ludzi z reguły ciemno, ale mała hala ta sama liczba ludzi już jest jasno.  
    • Jeffrey Nero
      Wiesz, że Cash ma 37 lat a Dax 40 to chyba Randy Orton 44 lata to już chodząca śmierć czy Aj Styles 47 lat, Kewin Owens kolejny emeryt 40 lat, Sami Zayn 40 lat, Roman Reigns 39 lat to tylko kilka przykładów.
    • Pioro86
      Tak, ale wieku nie oszukasz, to co dla Adama może być "wykrzesaniem" wszystkich sił, dla innego zawodnika może być normalnym wyczynem, z czysto wrestlingowego punktu widzenia. Nie lubię oglądać starszych wrestlerów, wole postawić na młodość  
    • Pioro86
      Pierwsze Dynamite w tym roku, pierwsze na Maxie, nie urwało jaj. Spodziewałem się więcej akcji, soczystych prom, trochę wulgarnego języka (coś co odróżnia AEW od WWE). Było kilka momentów, w których łapałem się za głowę: -Jeff Jerret i jego chęć zdobycia głównego pasa. Serio? Wspominkowy speech, zieeeeeew, wiadomo było, że to nie koniec kariery. Sory, ale nie w ten sposób. Może niech jeszcze wskrzeszą Flaira i pójda po mistrzostwo tag team. Po co? Emeryci out. -squash Hobbsa, po co takie starcia? Hoobs tego potrzebuje? Nowicjusz? Zajmuje niepotrzebnie czas antenowy. -skakanie po wątkach, momentami było tego za dużo, co chwilę jakiś krótkie promo, wywiady. Za dużo.  -Rated FTR nie zdzierżę takich tworów, emeryt plus przedemerytalni. Lubiłem ich, ale kilka ładnych lat temu. To co nie lubie, to pchanie dziadków do ME. -Adam, MJF, White, Jerret, Hangman, Orange  - kto jeszcze po pas? -3 Punche w kierunku Hangmana, jeden Buckshot Lariat i koniec Pomarańczowego (wyszedł na niezlego pizdeusza). -Hayter vs Hart - podkładanie Hayter (która swego czasu była na topie) nowicjuszce Hart? Czemu? Nie mogli dać jej Atheny, Aminaty, czy innej gwiazdeczki z drugiego szeregu?   Na plus: -hell turn RIcocheta, to było cudowne, tylko błagam, błagam, błagam, niech od razu nie dają walki z Swerve na jakimś Dynamite, niech przeciągną rywalizację do Revolution. Ten Feud ma potencjał na top 3 2025. -budowanie pozycji Hangmana, czyściutka wygrana z Pomarańczowym + demolka. Takiego Page'a to ja lubię oglądać, tylko w takiej formie -main event - spodziewałem się sleepera, ale końcówka uratowała starcie. Operatorzy trochę nie dawali radę, i speera na barierki nie było widać. Szkoda. Jay White z jego szybkim blade runnerem to materiał na mistrza, coraz więcej czasu dostaje, w pełni to wykorzystuje. Mam mieszane uczucia co do ostatniego show, konkurencja nie śpi, obawiam się, że Raw na Netflix może być lepsze. Niestety,
    • DarthVader
      Corbin by mógł mieć niezły run w TNA. To akurat takie miejsce dla outcastów z AEW i WWE. Ogółem TNA czeka dużo zmian w tym roku. Wiele wrestlerów odeszło lub odejdzie, a mają dosyć duże plany na 2025. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...