Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

TNA Slammiversary X


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

PPV poza kompletnym zniszczeniem Crimsona, przejęciem tytułu przez Brooke i dość słabym Main Eventem ŚWIETNE!

 

Wizyta CC mogła być czymś szczególnym, szkoda że wykorzystali go tylko do zaprezentowania #1 best of...

 

Ostatnie promo Roode/Sting: Roode w skupieniu opowiadający o storyline, a w tle ktoś popierdziela w kapciach króliczkach! BEZCENNE :D:D:D:D:D:D

 

Szczegóły później. Dobre PPV, szkoda tylko że słabo podbudowane. Plus dla publiczności, szczególnie podczas walki Park - Ray!

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg

  • Odpowiedzi 53
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • marcel

    5

  • Phenomenal

    4

  • Ceglak

    3

  • PiTeRo

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline

PPV faktycznie fajne, a żeby było jeszcze "obramowane" świetną podbudową to zachowałbym je pewnie na dłużej jak inne klasyki. Małe szczegóły...

 

 

Świetna walka Joe vs Aries. Panowie dali nam kawałek mega wrestlingu, stiffu i emocji. Szkoda, że nie ochrzczone to było wcześniej podbudową, nawet sztampową jak na takie emocje. Dwóch przyjaciół, czy znajomych z dawnych czasów, którzy są obecnie kimś więcej chcą dać pokaz umiejętności na najważniejszym PPV w historii. Kilka segmentów na backstage, jakiś wspólny speach, face to face w ringu i wygrane przed PPV na tygodniówce i stardown (czy jak to się pisze). Tego jedynie brakowało... btw. Joe znowu mógł się podobać!

 

Kiepski ME, skład byłby okej jak na tą galę (zwłaszcza, że wprowadzono do HoF Stingera), ale znowu brakowało podbudowy, takiej konkretnej.

 

Szkoda trochę Crimsona, bo zniszczyli jednak ten motyw ze Streakiem (który i tak w sumie mało znaczył). Stormowi taka wygrana nic nie da, ale zapowiada nam to feud między tymi Panami. Albo chcą wypromować Rudego, albo Storm dostaje na powrót do zjedzenia młokosa, w którego przestana wierzyć na zapleczu.

 

Pojedynek tagów w końcu podpromowany, a to co się działo w ringu było wręcz genialne. Jak można nie lubić Kurta i AJ'a? German Suplex za każdym razem w tej walce rozpierdalał mnie na łopatki, mega starcie! Czyżby mieli zamiar podpromować pasy drużynowe?

 

Kolejne wypromowane starcie, czyli Bully vs Park... wszystko okej, szkoda tylko, że Ray musiał odegrać gościa, który prosił o litość w pewnym momencie osobę, która była zawsze w tym story popychadłem. Dziwne, bo nawet w obecności obecna mistrza TNA grał kozaka. Znikanie Parka z dupy i Abyss wychodzący z drugiej strony okazało się głupotą... inaczej się tego nie dało?

 

Fajna walka o #1 Contendera... boooking, jakiego zawsze oczekiwaliśmy od takich walk spełnił swoje założenia i dało się to obejrzeć, bdb.

 

Christian Cage... fajnie, tylko czemu w takim głupim segmencie i dlatego biło od CC taką sztucznością?

 

Publiczność na plus, hala na plus... dało się w końcu zauważyć, że ktoś się stara być realną konkurencją Vince'a.

 

 

Ogólnie, fajne PPV, a jakby dodać do tego tą cholerną promocję walk, byłoby mega! BRAWO!


  • Posty:  1 009
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.04.2011
  • Status:  Offline

Nie jestem fanem TNA i nie oglądam, ale takiej gali nie mogłem sobie odpuścić. Chciałem zobaczyć co TNA nam zaoferuje na X rocznicę. Krótkie podsumowanie:

 

*Super walka o pas X Division. Właśnie, co do walki, to niestety Hogan zaspoilerował z miejsca wynik walki, bo o ile można było dyskutować kto wygra, to po ogłoszeniu, że walka będzie o ten pas, to nikt nie weźmie poważnie straty pasa przez Ariesa po walce, która nie miała podbudowy. Teraz, żeby A Double wiarygodnie stracił trofeum potrzeba fajnego story i tego main eventu na Destination X. Marzyłby mi się wielki main event Austin Aries vs Low Ki (nie wiem co się z nim dzieje). Ewentualnie nadal mam w głowie walkę Ariesa i... Morrisona. Kto by nie chciał zobaczyć JoMo wykonującego masę jego wszystkich skoków, kopnięć, uników, kontr.

 

*Tag Team - mecz, który zawierał team złożony z końca feudu oraz team Kaza i Danielsa (nie wnikam czy z dupy, bo wiem, że byli bodajże w 4tune) wyszedł ZA-JE-BIŚ-CIE! Kurt! Jak ja go kocham. Człowiek jest jak wino. Im starszy tym lepszy. Te wszystkie dynamiczne suplexy. Chyba nawet młodzi wrestlerzy aż takich szybkich rzutów nie potrafią wykonać, a szkoda, bo taki Del Rio mógłby popracować nad dynamiką, bo jego walki często zamulają. Do tego stary AJ Styles z całą dynamiką powietrzną przez cały pojedynek. Wynik trochę słaby, bo mistrzowie zmienili się po krótkim okresie czasu i praktycznie feud już jest zakończony, bo dobro szybko wygrało.

 

Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ta walka była No DQ? Sędzia (a no tak to stary Earl) miał cały czas wyjebane na to, że w ringu biegało 4 zawodników na raz. Jedynie obudził się kiedy szykował się AJ pod Superplexa i zaczął odliczać.

48798430952f294e69c1e4.jpg


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline

PiTeRoNGW, właśnie zapomniałem o tym dodać... wyliczanie w walce o pasy tagów to jedno, ale po raz kolejny Sting może chodzić wokół ringu po kilkanaście/kilkadziesiąt sekund i obijać przeciwnika, a sędzia nic sobie z tego nie robi. Wiem, że to zabijanie ringowych braków, ale skoro jest coś takiego jak DQ to wypadałoby na to uważać...

 

Co do "niemieckich" suplexów, zajebiście podobało mi się przyjmowanie ich przez Kazariana, czuć było moc!


  • Posty:  1 009
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.04.2011
  • Status:  Offline

Jeszcze jedna rzecz. Mianowicie obejrzałem końcówkę walki Park vs Bully Ray i jedno mnie denerwuje. Ok wszedł Abyss, dał chokeslama na stół, wszedł spowrotem pod ring i wyszedł jego brat. Bully leżał dobre 10 sekund i nawet nie starczyło mu sił na kickout i potem jeszcze leżał nieprzytomny. Ludzie nie po takich akcjach mecze trwały dalej, a tutaj dodatkowo Bully miał trochę czasu na regenerację.

48798430952f294e69c1e4.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Samoa Joe vs Austin Aries – Dobry ruch Hogana z postawieniem pasa na szali (jebać limit, to jest święto). Wdarł się dodatkowy smaczek do walki, która i bez tego była genialna od samego początku do końca. Aries jak zwykle spisywał się świetnie, Joe zaprezentował cały swój arsenał z najlepszych lat i dorównywał kroku mistrzowi (dawno nie widzieliśmy go przechodzącego z jednego submission do drugiego). Było sporo dramaturgii, widowiskowych akcji, nearfalli i mocny akcent na zakończenie (wyniesienie na brainduster zawodnika o takiej masie zrobiło na mnie nie mniejsze wrażenie niż taki sam wyczyn na Bully Ray’u). Znakomita walka i najlepsze z możliwych otwarcie gali.

 

Kid Kash vs Hernandez – Krótkie, ale dobre starcie, czego się nie spodziewałem. Teraz widać, jakim kołem u wozu był Anarquia dla Hernandeza. Supermex odżył. Pokazał wiele koronnych akcji ze swojego move-setu, których dawno nie używał. Kash tradycyjnie wykręcił hurricanranę, ale pozostał w cieniu oponenta. Hernandez wraca do łask i chyba przechodzi turn.

 

Robbie E & Robbie T vs Devon & Garett Bischoff – Poszło szybko i oby to już był koniec tego cyrku. Tyle. Son of the Bi(tch)schoff został przyjęty pięknym„you can’t wrestle”.

 

Mr. Anderson vs RVD vs Jeff Hardy – Jestem mile zaskoczony poziomem tego starcia. Zanosiło się na niezbyt porywającą walkę, tymczasem tempo było szybkie przez cały okres jej trwania i nawet na RVD dało się patrzeć. Starali się zrobić prawdziwy 3way, z małą ilością typowej konfrontacji 1na1, rozpisali kilka fajnych kombinacji i akcji dwójkowych.

 

Crimson vs James Storm - Dobry ruch z dwóch powodów. Crimson pozbędzie się łatki niepokonanego, która ewidentnie mu bardziej przeszkadzała niż służyła. Storm z kolei przerywając taki streak wraca do gry i z miejsca staje się faworytem do odebrania pasa Bobikowi (na co liczyłem już w Texasie, ale nie mam nic przeciwko odwlekania momentu do BFG).

 

Bully Ray vs Joseph Park – To było porównywalne do Cena vs Laurinaitis, ale jednak lepsze z dwóch powodów – Bully Ray i świetnie reagująca publika. Mimo wszystko uważam, że coś takiego nie powinno mieć miejsca na jednej z najważniejszych gal. Abyss unikał kamery, więc to raczej był ktoś przebrany, a Ziutek zbyt mało czasu spędził pod ringiem, żeby zdążyć zmienić ciuchy.

 

Daniels & Kazarian vs Angle & Styles – Holy crap! To się nazywa pierdolniecie! Mając w składzie czterech takich killerów walka musiała wyjść świetnie i jak do tej pory była najlepsza na gali. Szczególnie Angle dał tutaj popis rozdając suplexy na lewo i prawo, ale i tak akcja wieczoru należy do AJ’a. Piękny shooting star press poza ring. Nie sądziłem, że tak szybko przyjdzie pora na zmianę mistrzów. Ci dotychczasowi byli bardziej zgraną ekipą, co pokazali w tej walce, wykonując kilka fajnych dwójkowych akcji. Angle i Styles jeszcze się takich nie dorobili. Star power wziął jednak górę i team Daniels/Kaz cieszyli się z pasów raptem miesiąc. Rywalizacja będzie jednak jeszcze kontynuowana ku mojej uciesze.

 

Sting vs Bobby Roode - Wcześniejsze ukoronowanie Stinga odebrałem jako spoiler, przez który nie miałem żadnych złudzeń co do końcowego rezultatu. Hof + zdobycie pasa, to by było za dużo jak na jeden wieczór. Wynik świetny, jednak sama walka przeciętna. Wszystko, co najlepsze wydarzyło się już po niej. Trzeba było dodać stypulację Falls Count Anywhere i uraczyć nas czymś więcej niż Scorpionem z rampy na stół już po gongu.

 

Co do pojawienia się Christiana - jestem rozczarowany, że wyglądało to jak wyglądało. Instant Classic sprawiał wrażenie, jakby został zmuszony do wrócenia na stare śmieci i biło od niego sztucznością. Oczekiwałem lepszego proma i odegranie większej roli, a nie samo odczytanie #1 TNA moments.

 

Sama gala jak najbardziej na plus, na co się nie zapowiadało. Jednak reguła - im gorsza karta, tym lepsza gala się sprawdza. Ocena gali: 3+/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Zanim przejdę do wrażeń z gali chciałbym pochwalić publikę w Arlington.Pokazali, że na eventach TNA może być fajna atmosfera a nie jak to było w Nashville

 

X Division match: Aries Vs Joe

 

Wiadomo było, że Aries wygra z choćby takiego powodu, że Joe wagowo nie należy do X-ów więc potem musieliby mu ten pas jakoś zabrać.Ale co z tego że wynik był wiadomy z góry.Każdy wiedział, że Angle z Benoit w 2003 na RR wygra a nie przeszkodziło im to w stworzeniu ***** walki.Tutaj takiej nie mieliśmy, ale i tak była wystarczająco dobra na 2-gą walkę gali i jedną z lepszych walk w TNA tego roku. ***3\4

 

Kid Kash Vs Hernandez

 

Taki filler który był w karcie, a budowa chyba była na Xplosion bo na Impactach nie było o tym mowy.Ot taki fajny filler match nie za dobry ale też nie było źle.Zdaje się że chcą znowu pushować singlowo Hernandeza.Zobaczymy co z tego wyniknie. **1\4

 

Rob Terry & Robbie E. Vs Devon & Garett Bischoff

 

Po wała taka walka na rocznicowej gali?Tyle chyba wystarczy powiedzieć.Aha fajnie publika reagowała na Bischoffa buczeniem.Nie wiem czy Eric naprawdę ma taką mocną pozycję w TNA żeby tak przepychać ten push synka że nikt tego nie ukróci?Whatever. *1\2

 

#1 contender's match: Hardy Vs Anderson Vs RVD

 

Całkiem fajna walka.Trochę za krótka, można by skrócić nieco segment HoF i dać na inne walki(w tym na tą) czasu.Ale poza tym było dobrze.RVD czysto jobbnął Andersonowi to szok.Spodziewałem się że padnie po 3 finisherach a nie po jednym ledwie.Ale co tam.Fajna walka. ***1\2

 

Crimson Open Challenge

 

Streak Crimsona przerwał "Cowboy" James Storm.Nie spodziewałem się osobiście, że powróci na Slammiversary.Spodziewałem się rzekomego debiutu Mastersa, a tak mieliśmy epicki squash, na któy publika reagowała fantastycznie.Nie da rady tego ocenić, bo trwało za krótko.

 

Knockouts Championship Match: Gail Kim Vs Brooke Tessmacher

 

Nie wiem po co wrócili do starego ring name Tessmacher.Tamten był dużo lepszy.Sama walka znacznie gorsza od tej z Sacrifice(chyba, niech mnie ktoś poprawi).Nie wiem z czego to wynikało, ale tak wszystko ślimaczanie wychodziło w ringu, botch za botchem.I fakt że Tessmacher wygrała bez ŻADNEJ budowy to jest jakaś kpina dla mnie.Rozumiem, Gail miała pas od Turning Point zeszłego roku więc to dosyć długo, ale jeżeli tak zmieniamy pas to chyba przedtem musi być jakaś budowa, nie? *

 

Bully Ray Vs Joseph Park - Anything Goes Match

 

Chyba lepiej to wyglądać nie mogło.Pod względem technicznym wyszło fatalnie, ale ratowali się obaj opowiedzaną historią ringową i odgrywaniem swoich postaci.Chyba tyle wystarczy tutaj powiedzieć.Ciekawe jak dalej storyline z Abyssem się potoczy. **1\2

 

TT Championship Match: Angle & AJ Vs Kaz & Daniels

 

Walka roku w TNA.To co zrobili wszyscy 4 przez te 15 minut(szkoda że tylko tyle powinni klepnąć około 20) to było coś niesamowitego.Angle mając te wszystkie kontuzje robił coś, czego pół rosteru by nie mogło zrobić.Widzieliście te suple na Kazie?Kaz je bardzo ładnie sprzedawał, ale z jaką szybkością Kurt je wykonywał.Wow.Nowi mistrzowie, nie mam z tym problemów(oprócz tego że w typerze mi nie wpadło) bo ta walka mogła pójść w obie strony.Storyline na pewno się jeszcze nie skończył, prawdopodobnie pociągniemy to do BfG jakoś. ****

 

WHC Match: Roode Vs Sting

 

Typowy mecz Sting w 21 wieku.Średni do bólu i oczywiśćie Roode musiał wygrać nieczysto i dostał baty po meczu od Sting.C'mon, nie wystawiajcie już przeciwko niemu Stinga tylko zacznijcie robić budowę do walki Storm Vs Roode na BfG i tam nasz Champ nareszcie straci pas(przynajmniej logika na to wskazuje, a w TNA raczej to nie jest jakaś wytyczna).**


  • Posty:  3 410
  • Reputacja:   845
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Samoa Joe vs. X Division Champion Austin Aries - bardzo dobry opener. Nareszcie dostaliśmy match o x division championship godny tej dywizji. Podobało mi się to, że Joe dominował w tej walce i momentami Aries był bezradny. Po cichu liczyłem, że tytuł trafi do Joe, jednak Austin ma niepodważalną pozycję w tej chwili. Może jeszcze Joe dostanie swoją szansę w najbliższym czasie, bo zasługuje na to. Sama walka nie zawiodła, było sporo efektownych akcji i emocji. Już po świetnym 450 splashu myślałem, że Aries wygra, ale na szczęście pojedynek trwał dalej. Na plus trzeba zaliczyć również publikę, która różniła się od pikniku w Impact Zone. Aries dalej ze złotem, jednak liczę na title run Joe w najbliższym czasie. Dobra robota.

 

Kid Kash vs. Hernandez - średniak. Dosyć krótka walka i niewiele więcej dało się tutaj zrobić. Zarówno Kash jak i Hernandez nie zawiedli i pokazali się z całkiem niezłej strony. Brakowało tutaj rzecz jasna emocji, jednak należy pamiętać, że nie było tu żadnej podbudowy po ich starcie. Wynik sugeruje, że TNA będzie chciało po raz kolejny dać szansę Hernandezowi, może tym razem w solowej karierze. Mexican America okazało się niewypałem, ale można spróbować czegoś innego.

 

Devon & Garett Bischoff vs. Robbie E & Robbie T - nudny tag team match. W zasadzie to samo zobaczyliśmy na ostatnim impakcie. Nie wydarzyło się tu nic co mogłoby wywołać jakiekolwiek większe emocje. Devon był tu zabookowany niczym terminator, bo nie otrzymał nawet ciosu. (nie liczę przerwanego pinowania przez Terry'ego). Teraz liczę, że Robbie E oddali się od pasa TV title, a Devon dostanie innego rywala i straci ten pas na rzecz jakiegoś obiecującego wrestlera. TNA powinno dać poprzez ten pas szansę młodym, bo czasy Devona już dawno minęły.

 

Rob Van Dam vs. Jeff Hardy vs. Mr. Anderson - nie spodziewałem się, ale wyszedł całkiem dobry match. Brakowało mi tutaj tego czegoś, ale nie można narzekać. Szybka i efektowna walka. Był moment w którym Hardy wypadł za ring i zostali w nim RVD oraz Anderson. Wtedy już byłem na 99% przekonany o zwycięstwie Van Dama, jednak na szczęście stało się inaczej. Anderson z tej trójki jest jeszcze do przyjęcia, bo RVD i Hardy powinni trzymac się z dala od pasa. Na pewno pojedynek na plus, co jest dla mnie zaskoczeniem.

 

Crimson vs. James Storm - oczekiwałem jakiegoś Eric Younga lub jobbera, a pojawił się Storm. Nawet wtedy nie liczyłem na czystą wygraną Jamesa, jednak bardzo się myliłem. Streak przeszedł do historii w niespodziewany sposób. W szybkiej walce o której nikt nie będzie pamiętał. Wszyscy stawiali w ciemno na Crimsona, ale bardzo się pomyliliśmy. Ciekawe co dalej z jego postacią, bo teraz nie wróżę mu przyszłości. Storm powinien wrócić natomiast jak najszybciej do main eventów, bo TNA na niego stawia. W kilka minut poradził sobie z Crimsonem, który przecież od wielu miesięcy pykał każdego. Spore zaskoczenie.

 

Brooke Tessmacher vs. Gail Kim © - sprawdziły się moje przewidywania i Brooke zdobyła pas. Ciekawe z kim teraz będzie feudowała, bo w tej dywizji panuje ostatnio posucha.

 

Bully Ray vs. Joseph Park - nie za ciekawie to wyglądało. Miałem nadzieję na coś lepszego, ale nie tym razem. Końcówka wyglądała komicznie, bo ciężko uwierzyć, że ktoś nie połapał się, że Abyss to Park. Cóż, gdy Joseph ukrył się pod ringiem, wszystko było przewidywalne do bólu. Pewnie teraz dostaniemy feud na linii Abyss kontra Ray. Może zaowocuje on jakimś Monsters Ball matchem. Trochę lipnie ogląda się takie walki na takiej gali. Mogli to zostawić na jakiś impact albo mniej ważne ppv. Szkoda czasu.

 

Daniels & Kazarian © vs. AJ Styles & Kurt Angle - bardzo dobra walka, godna tej gali. Od początku świetne tempo i masa spotów. Oba teamy dawały z siebie wszystko i nikt się nie oszczędzał. Sporo dramaturgii w końcówce i mamy nowych mistrzów. Przewidywałem taki ruch ze strony TNA, bo na najważniejszej gali dwójka topowych wrestlerów nie powinna przegrywać. Cieszę się z wyniku, bo AJ i Kurt dostarczą nam jeszcze razem wiele emocji. Rewanż powinien także być świetną walką. Ten pojedynek mógł trwać nawet godzinę, a nie narzekałbym na nudę. Brawo.

 

Bobby Roode © vs. "The Icon" Sting - słaby ME. Walki Stinga nie porywają i dostaliśmy po raz kolejny nudny brawl. Match trwał bardzo krótko, ale cieszy sam wynik. Roode wygrał po kancie, ale to Sting znów był górą. Nie napawa mnie to optymizmem, bo Stinger raczej dostanie rewanż, a wtedy szanse Bobby'ego znacznie zmaleją. Szczerze, nie chciałbym widzieć Stinga z pasem, bo po prostu jego czas już minął.

 

Oprócz walk mieliśmy jeszcze segmenty. Wprowadzenie Stinga do HoF to dobry wybór. Cieszę się, że nie był to Christian, którego TNA wykorzystało w trochę lipny sposób. :D Sama gala mi się podobała. Było trochę dobrych walk, trochę słabszych, jednak miło spędziłem czas. Ocena: 3/6

 

 

 


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Samoa Joe vs. X Division Champion Austin Aries

Świetna walka. Bardzo czekałem na ten pojedynek i nie zawiodłem się na nim, gdyby TNA dało im jeszcze z 5 – 10 min więcej to moglibyśmy dostać rewelacyjne widowisko. Podobało mi się jak Aries chciał przypiąć Joe, gdy ten wykonywał mu submission. Również na plus taka gra z fanami poprzez uderzenie i sprawdzanie na kogo publika lepiej zareaguje. Po tym 450 splashu byłem pewny, że będzie koniec walki, a tu bardzo miłe zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że Aries będzie w stanie wykonać swój finisher na Joe, który do lekkich zawodników napewno nie należy. Widać, że publika świetnie reaguje na Samoa Joe, więc mam nadzieje, że TNA spojrzy na to i da mu jakiś naprawde ciekawy feud, a nawet pas. Wiadomo, że nie jest to ten sam Joe co pare lat temu, ale nadal jest w stanie zrobić dobrą walkę i porwać publiczność, więc jako mistrz napewno by się nadawał. Nawet jak się okazało, że ta walka jest o pas miałem taką nadzieje, że Joe tą walkę wygra i po feudzie z Ariesem ten drugi pójdzie na stałe do ME, a Joe będzie terminatorzył w X Division.

 

Kid Kash vs. Hernandez

Pojedynek raczej należał do średnich, ale wkońcu gabaryty Hernandeza nie pozwolą mu na bieganie po ringu przez cały czas. Kid Kash również nie jest już najmłodszy. Pomimo tego byli w stanie pokazać kilka naprawde dobrych akcji i dobrze było ich zobaczyć po takiej przerwie. Kid Kash powinien działać regularnie w X Division, a Hernandeza po przypushowaniu można śmiało pchać do ME. Znając jednak TNA to dostanie się do jakiegoś TT co może być złym pomysłem ( po tym Mexican America ) chyba, że uda im się ściągnąć Homicide'a to wtedy z chęcią bym ich zobaczył ponownie jako mistrzów dywizji Tag Team.

 

Robbie T & Robbie E vs TV Champion Devon & Garett Bischoff

Walka była krótka z czego bardzo się ciesze, w sumie była podobna do tych z poprzednich impactów. Dwójka face'ów przeważała prawie całą walkę i później Devon przypomina mniejszego Roberta. Garett powinien uczyć się od Devona jak złapać kontakt z publicznością, bo widać, że publika go kocha. Było nawet słychać chanty "ECW". Oczywiście nie zabrakło także wątku miłosnego, czyli Madison Rayne. Nie mam pojęcia czy ona nie jadła przez pare dni czy coś, ale wyglądała okropnie. Ręce wyglądały jak wykałaczki, a o twarzy nawet nie chce mówić ( może to tylko złą tapete nałożyła na twarz, ale efekt był straszny ).

 

#1 CONTENDER'S MATCH

Rob Van Dam vs. Jeff Hardy vs. Mr. Anderson

Nie spodziewałem się zbyt wiele po tej walce, a tu prosze miłe zaskoczenie. Na samym początku już mnie publiczność ucieszyła, gdy RVD zebrał najcichszą owacje z nich wszystkich, taki drobiazg, a jak cieszy. :D Podobało mi się, że dostaliśmy wiele akcji dwójkowych, gdzie np : RVD wykonywał jakąś akcje Andersonowi, który spadł na Jeffa lub podwójny pin na RVD. Każdy z nich miał swoje 5 minut na pokazanie swoich umiejętności i nie zmarnowali ich. Zdziwiło mnie, że RVD został czysto odliczony ( od jego pobytu w TNA jest to już chyba 3 czysta przegrana ). Cieszy mnie fakt, że to Anderson wygrał pojedynek, pozostała dwójka już dostała swoją szansę i głupotą byłoby dawanie ich poraz kolejny do walki o WHC. Roode ostatnio poprawił swój mic skill, więc segmenty z ich udziałem powinny trzymać poziom. Jakby do tej walki dodali jeszcze drabiny to już byłbym całkowicie zadowolony z tej walki.

 

Crimson's Open Challenge

Na początku musze go pochwalić za wywiad z Jeremym Borashem. Crimson pokazał się z dobrej strony i fajnie wygląda jako taki egoista, który ciągle mówi, że nie obawia się żadnego rywala, że jest doskonały oraz o swoim streaku. Tak go powinni promować od samego początku, gdy wpadli na ten pomysł ze streakiem.

JAMES STORM ! Wiedziałem, że tego wrestlera nie mogło tutaj zabraknąć, osobiście bardziej spodziewałem się go w interwencji podczas ME, ale przerwanie streaku od razu stawia go w dogodnej sytuacji. Fajnie, że James wyszedł w płaszczu AMW, gdyby jeszcze strzelił z lewolwerów to poczułbym się jak w 2002 r :D Walka była krótka, ale nawet dobra. James Storm jako rywal Crimsona wogóle nie przechodził mi przez myśli, więc bardzo miłe zaskoczenie. Reakcja Crimsona na Storma również na plus, że o rekacji publiki już nie wspomne. Późniejsze świętowanie jak zawsze Stormowi wyszło, chociaż na początku widać, że się wkurzył, bo ktoś mu schował piwo ( kto by się w sumie nie zdenerwował :D ). Liczę teraz na feud Storma z Roodem, który finał będzie miał na Bound for Glory, gdzie dostaniemy zmianę mistrza.

 

Hall of Fame

Tutaj mam mieszane uczucia. Początek był świetny, podobało mi się, że wszyscy zawodnicy byli obecni na rampie, aby przywitać pierwszego w histori TNA Hall of Famera, później te skróty walk Stingera i to jak zawodnicy wypowiadali się o Stingu, to wszystko wypadło naprawde dobrze. Szkoda, że od razu nie wręczono mu jakieś statuetki czy co to oni będą tam dawać tylko musimy czekać do Bound for Glory. Dużo lepiej jakby to wszystko odbyło się na jednej gali zamiast rozdzielać to na dwie gale. Mam nadzieje, że na BfG przygotują Stingowi naprawde świetną oprawę i że publiczność dopisze tak jak w Dallas.

 

KNOCKOUTS CHAMPIONSHIP

Brooke Tessmacher vs. Gail Kim ©

Walke zaliczyć można raczej do tych średnich. Całą walkę przeważała Gail Kim, a na końcu zwycięstwo odebrała jej Miss Tessmacher. Szkoda, że nie dali się wykazać Tessmacher, bo takto to jej zwycięstwo nie wyszło na tak zasłużone. Gail Kim trzymała pas naprawde długo i teraz był chyba odpowiedni moment na zmianę mistrzyni, a Tessmacher była przecież dość dobrze promowana. Jestem ciekaw z kim teraz nowa mistrzyni będzie prowadzić feud, mam dziwne przeczucie, że może to być Mickie James, która prawdopodobnie przejdzie heel turn.

 

Bully Ray vs. Joseph Park

Początek walki był naprawde ciekawy, fajny motyw z tym pierwszym ciosem dla Bully'ego przez co Joseph dostawał po twarzy. Abyss jako swój brat spisuje się nawet dobrze, udaje nieporadnego itp. Bully Ray natomiast pokazał się z jak najlepszej strony. Świetne heelowe zagrywki, oplucie rywala. Szkoda, że TNA poszło najprostszą drogą jeśli chodzi o pokazanie się Abyssa na gali. Któż by się spodziewał, że gdy Joseph wszedł pod ringu po drugiej stronie wyjdzie Abyss? Prawdopodobnie każdy. TNA miało ten komfort, że Abyss to zamaskowany wrestler i ma jeszcze kaptur na głowie, więc wystarczyło znaleźć kogoś podobnych gabarytów, ubrać go i żeby poprostu podczas walki wyszedł na rampe. To napewno byłoby dużo lepsze od tego co dostailśmy. Nawet po zakończeniu liczyłem na to, że właśnie ktoś przebrany za Abyssa wyjdzie na ring i stanie naprzeciwko Josepha, co napewno u niektórych wywołąłoby zaskoczenie.

 

Jeśli chodzi o pojawienie się Christiana Cage'a to troche rozczarowało, publika na początku go słabo przyjęła, ale gdy zaczeli krzyczeć "Please come back " to pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Christian jest jednym z moich ulubionych wrestlerów i z checią bym go zobaczył ponownie w TNA. Szkoda, że był tylko pokazać #1 w tych 10 najważniejszych momentach TNA, spodziewałem się, że pojawi się podczas ogłoszenia Stinga HoF. Wtedy byłby dużo większy szok, gdyby nagle pojawiło się odliczanie, muzyczka Christiana, następnie jego przemowa na temat Stinga i pokazanie tego najważniejszego wydarzenia. Takto Hogan powiedział nam kto wyjdzie, po czym rozbrzmiała jego muzyczka, mogli chociaż nie mówić, że teraz wejdzie Christian. Ale ogólnie dobrze go widzieć ponownie w TNA chociaż na jedną noc. Aż przypomniał mi się jego debiut w TNA i słowa " I love wrestling " :D

 

WORLD TAG TEAM CHAMPIONSHIP

AJ Styles & Kurt Angle vs. Kazarian & Daniels

Świetny pojedynek. Szybkie tempo przez cały pojedynek i na dodatek te akcje. Dwa razy wymiana finisherów, ten podwójny german suplex, moonsault z lin ( jeśli to się inaczej nazywa to przepraszam za błąd ) i świetne zakończenie. Wogóle nie spodziewałem się, że tą walkę mogą wygrać Kurt Angle i AJ Styles. Ale po tym co obaj zaprezentowali w ringu trzeba przyznać, że należało im się. Dzięki temu Kurta nie będziemy widzieć przy ME przez co będzie wiecej miejsca dla innych zawodników, a AJ wkońcu dostał pas i mam nadzieje, że go długo będą trzymać. Dwie walki, na które najbardziej czekałem nie zawiodły mnie. Naprawde warto obejrzeć tą walkę.

 

WORLD HEAVYWEIGHT CHAMPIONSHIP

"The Icon" Sting vs Bobby Roode ©

Ringowo było średnio, ale zabookowane naprawde dobrze. Sting po tym jak został pierwszym w historii TNA HoF, gdy jego powrót okazał się najważniejszym momentem dla TNA poprostu nie mógł przegrać tej walki czysto. Roode stracić pasa również nie mógł, a jako heel miał wielki wybór jak zakończyć walkę. Próbował uciec, ale się nie udało, więc uderzył Stingera butelką w głowę. Po takim zakończeniu mamy sytego wilka i całą owcę.

 

Ogólnie PPV mi oglądało się poprostu świetnie. Wszystkie walki miały w sobie coś co zaskoczyło i co warto zapamiętać. Na olbrzymi plus również publiczność, która spisała się świetnie i w każdej walce byli głośni, takiej publiki raczej długo nie zobaczymy ponownie w TNA. Te walki, na które najbardziej czekałem wyszły świetnie, niektóre mile zaskoczyły. Najsłabszym punktem gali była walka Robertów z Devonem i Garettem, ale tego się spodziewałem, więc oczekiwania były niskie. Aktualnie jest to gala roku 2012 i jedynie BfG może okazać się lepsza, ale naprawde ciężko będzie przebić to PPV.

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals


  • Posty:  114
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline

Właściwie moje odczucia są podobne do opinii innych tutaj się wypowiadających. Zapowiadała się słaba gala, a wyszła naprawdę świetnie. Poza walką wieczoru i walką tag teamową z udziałem dywizji telewizyjnej.

 

Publika świetna, nie sądziłem, że od razu będzie tak głośno i ludzie się będą dobrze bawić od pierwszego starcia. Samoa Joe vs Austin Aries - nie było podbudowy, ale walka wyszła świetnie, miałem lekkiego smaka na zmianę pasa, ale mimo tego jest ok - obaj panowie odwalili kawał dobrej roboty.

 

Czy starcie Kurt Angle & AJ Styles vs Christopher Daniels & Kazarian nie powinno zostać 5-starem?

Emocje były jak na Unbreakable 2005 moim zdaniem.

BOBBY ROODE - LONGEST REIGNING TNA WORLD HEAVYWEIGHT CHAMPION

17298674fa58df4e3b7a.jpg


  • Posty:  118
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  21.06.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Bully Ray vs. Joseph Park - nie za ciekawie to wyglądało. Miałem nadzieję na coś lepszego, ale nie tym razem. Końcówka wyglądała komicznie, bo ciężko uwierzyć, że ktoś nie połapał się, że Abyss to Park. Cóż, gdy Joseph ukrył się pod ringiem, wszystko było przewidywalne do bólu. Pewnie teraz dostaniemy feud na linii Abyss kontra Ray. Może zaowocuje on jakimś Monsters Ball matchem. Trochę lipnie ogląda się takie walki na takiej gali. Mogli to zostawić na jakiś impact albo mniej ważne ppv. Szkoda czasu.

 

Tylko ze Abyss nie byl abysem. W jego role wcielil sie Lance z akademii Team 3d :)

15877257184b44c26ca49bf.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

ok lecimy.

 

Ludzi usadzili podobnie jak w iMPACT Zone, jedna ze stron była w dużej mierze zajęta przez ekipe techniczną, przez co przy sprawnym operowaniu kamerą, wydawało się że hala jest wypełniona po brzegi. Ludzi mogło być ok 6tyś, może 7, ale to już maks. Zresztą nieważne ile ich było, wazne było jak się zachowywali, a zachowywali się świetnie, oby częściej udawało się im tak wypełniać hale!

 

 

Hogan na dzień dobry zupełnie niepotrzebny, dodatkowo albo Joe schudł w ostatnim czasie, albo zniesiono znowu limity z X-Division. Sama walka, REWELACJA! I na tym poprzestanę. Było prawie że idealnie!

 

Kash vs Hernandez

pare spalonych spotów, ale nie było najgorzej. Szkoda tylko że nie dano im 2-3 minut więcej. Hernandez wniósł się mega wysoko w swoim locie! Prawie mi szczena opadła z wrażenia. Samo to daje tej walce plus mimo wszystko.

 

Robertowie vs Devon i Garett

Fani za mało pastwili się nad Garettem. Przy nim nawet Rob Terry wygląda rewelacyjnie. Miałem małe problemy wersją którą ściągnąłem i troche mi ucięło tej walki. Może to i lepiej ;) Pare lepszych tekstów: Robbie zatrudnił osobistego trenera od opalania - HAHAHAHAH dobre

 

Wywiad z Danielsem i Kazem - Daniels wypijający obydwa martini - Daniels wymiata!

 

Hardy vs RVD vs Mr. Asshole

Hardy rzucający monetę - świetny pomysł, ale lepiej by przeszło, gdyby to był Anderson.

Niespodziewałem się po nich tak dobrej walki! Dwa kciuki w górę. Szybko, sprawnie, płynnie! Ładne zwroty akcji bez zbędnych przestojów! Coś w stylu starego dobrego ECW.

 

Crimson vs Storm

Ehh kiedy już streal Crimsona miał jakiś przekaz, jego proma zaczynały byś naprawdę przyjemne dla ucha, udupili go. Duży błąd ze strony TNA! Stormowi jak wszyscy już napisali nic to nie dało. Mogli dawać Crimsonowi jakichś niezłych weteranów przez jakiś czas, a tak bez przyczyny go zniszczyli. Nie żeby znaczył wcześniej wiele, ale w końcu zrobili z jego streaku fajny gimmick zadufanego w sobie wrestlera.

 

Hall of Fame

Jakieś takie przedwsięwzięcie bez pompy. NIC CIEKAWEGO!

 

Brooke vs Gail Kim

Kasuje tę walkę z mojej pamięci. TO SIĘ NIE WYDARZYŁO, a Gail jest dalej mistrzynią!

 

Aries w wywiadzie na zapleczu trochę się pogubił.

 

Ray vs Joseph Park

Jak zobaczyłem Parka tak wiedziałem, że ktoś musi tam pilnować najdrobniejszych szczegółów. Rewelka. Jeśli chodzi o budowanie emocji i reakcję publiczności to 5+ na 6! Na ringu nie mieliśmy prawidzwego Abyssa, ktoś się za niego podszył, ciekawe jak dalej to pociągną.

 

Christian Cage. Bez przekonania. Bez wyrazu. Do tego ściągnęli go na coś tak dennego? I to jest numer jeden? Where the fuck is Skipper?!

 

AJ/Kurt vs Daniels/Kaz

Trochę za mało w tej walce ofensywy ze strony Danielsa i Kaza, ale to tak drobny minus, że można to "przeżyć." Walka miodzio!

 

Main Event

Średniawo, bez większych fajerwerków, które mogłyby nam to osłodzić choć trochę. Za taki nie mogę uznać Deathlocka na stole komentatorskim. No i znowu na koniec zeszmacono Roode`a.

 

Main Event trochę zepsuł całość oceny gali, ale i tak PPV z wyższej półki w ostatnim czasie. Nie stawiam ocen, powiem tylko BYŁO DOBRZE!

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Joe vs. Aries - oglądając tego typu starcie, człowiek w duchu modli się żeby tylko bookerzy nic nie spierdolili, bo o wrestlerów można tu być spokojnym. Bardzo dobry, potrafiący wciągnąć i rozgrzać przed dalszą częścią PPV - opener, gdzie znowu (po Daniel vs. Punk u Vince'a) mielismy okazję zobaczyć starą szkołę RoH. Teoretycznie wszystko było jak należy, bo i była dramaturgia i niezłe dla oka akcje, ale człowiek wciąż miał wrażenie, że z tego typu zestawienia spokojnie można było wycisnąć jeszcze więcej, gdyby przeznaczyć na nie trochę więcej czasu i dorzucić jeszcze kilka zajebistych near fall'i. Nie ma jednak co psioczyć, bo pojedynek spokojnie mógł się podobać, chociaż Aries fatalnie spierdolił tą kontrę Muscle Bustera, która miała być płynnym przejściem do crucyfix'a, a trzeba było ją poprawiać naskokiem z ziemi.

Chętnie zobaczyłbym jakiś poważny program pomiędzy tą dwójką, a nie tylko starcie wytrzaśnięte z dupy, na potrzeby PPV.

 

2. Kid Kash vs. Hernandez - niby nic wielkiego, ot brawlowe starcie małego power house'a z dużym, ale jakoś mi się to podobało, bo tempo było szybkie i czuć było moc. Kash niestety spierdolił Huricanę, ale jego późniejsze Jumpin DDT i Plancha Herniego wynagrodziła to z nawiązką :wink: Kolejna na tym PPV walka bez historii, ale całkiem przyjemna dla oka. Hernandez chyba wraca o formy, bo nawet ładnie zrzucił z sadełka (ale dziarę sobie zajebał na brzuchu po feście. Markerem lepsza bym maznął :D ), i w ringu znowu jest szybki.

 

3. Devon & Bischoff vs. Dwa Roberty - pierwsze nieporozumienie na tym PPV. Walka taka jaka musiała być, czyli mizerna. Jedyne fajne momenty to jak Duży Rob gnoił Przyszłość Biznesu :lol:

Tańczący po walce Garrett mnie sponiewierał. Psychicznie.

 

4. RVD vs. Anderson vs. Hardy - niezły festiwal spotów i kontr, gdzie cały czas coś się działo. Walka mogła się podobać, bo near falli było sporo i przewagi zmieniały się jak w kalejdoskopie. Niestety Hardas zjebał Twist of Fate, a Anderson w finale mało płynnie skontrował Rolling Thunder w finishera. Poza tym było spoko.

Zwycięzca łatwy do przewidzenia (najdawniej nie miał do czynienia z Roode'em), a już tym bardziej - spoilerujący wynik main eventu (zwłaszcza, jak Anderson idąc do szatni pitolił, że zmierza po Roode'a :D ). Sama walka jednak spokojnie na plus.

 

5. Crimson vs. Storm - buehehehehe :twisted: Kreatywni w TNA powinni się po prostu kurwa przebadać na łeb... Budują miesiącami streak Crimsona, robią z niego coś na kształt Goldberga made in TNA, aby później zajobować go "z dupy", w squashu, Stormowi - z którym Crimson nawet nie miał feudu. Po prostu I'm speechless :roll: Dawno nie spotkałem się z debilizmem w tak skondensowanej, czystej formie.

 

6. HoF - pierwszym wprowadzonym zostaje Sting... Niby wsio ok (legenda, Ikona itp. sraty-taty)., ale ja jako pierwszego widziałbym tu jednak bardziej jakiegoś Orginalsa, pokroju Styles'a, bo Sting został wprowadzony za swoją legendę, która głównie zbudował poza TNA, a AJ pomagał budować Fedkę od zera. Dużo bardziej niż Borden pasowałby mi tu także Jeff Jarrett.

Okrzyki YES!!! YES!!! YES!!! podczas speechu Stingera - bezcenne :D A ktoś tu kiedyś na Forum pisał, że Danielsonowe "YES!" szybciorem przeminie i wszyscy o nim za moment zapomną :roll: (a póki co - podłapują to nawet w innych Fedkach).

 

7. Gail vs. Tessmacher - Brooke dostaje pas chyba tylko za cycki, po cienkiej walce, gdzie Kim dominowała prez 9/10 starcia i została zrollowana przez własną głupotę. Przykro patrzeć jak ktoś o takich skillsach jak Kim jest podkładany lasce, która w ringu jest drewniana, niczym najstarsze Drzewce z Władcy Pierścieni. Gówniana walka i gówniana nowa Mistrzyni.

 

8. Park vs. Bully - kolejne gówniane starcie, nudne niczym walka Jaśka z Laurinaitisem. Szkoda Ray'a żeby jobował w takich shitach, bo facet jest wręcz genialnym heelem i powinni go pchać w main eventy.

Końcówka mnie nie przekonała. Zanim Park wylazł spod ringu i przeszedł do pinowania, minęło zbyt wiele czasu żeby Bully nie odbił. Ray nie po takich akcjach walił kick outy podczas swojej ostatniej, krwawej jatki z Abyss'em.

 

P.S. Park powinien założyć maskę. Jego gra twarzą jest tak przeszarżowana, jakby wzorował się na mimice Culkina, rodem z "Kevina samego w domu" :roll:

 

9. Christian - słabo go wykorzystali. Walnął lurowaty speech, podkreślił zmiany w Fedce, zapowiedział moment #1 w historii TNA i... już. Myślałem, że Cage np. zainterweniuje w jakiejś walce i walnie speech, lub jakoś aktywniej weźmie udział (oczywiście nie mówię o uczestnictwie w pojedynku) w tym PPV (np. ktoś mu przeszkodzi w speechu, a Kapitan obije mu mordę :D ).

Swoją drogą - "Sting w TNA" momentem #1 w historii TNA? :shock: Dla mnie nic nie przebije podkupienia Kurta Angle McMahonowi. Bezsprzeczny, pieprzony #1, jak dla mnie!

 

10. Kazarian & Daniels vs. AJ & Angle - walka, ktora zaczęła się dość słabo (sztampowo przewaga jednych, a później przewaga drugich), by od drugiej połowy pomknąć niczym rwący potok, zalewając nam ekran zajebistymi spotami, kontrami i near fallami. Im dalej, tym ciekawiej się to wszystko oglądało (piękny podwójny "Niemiec" Kurta), zabrakło mi tylko jakiejś roli Dixie lub jej męża, bo niestety w czystej walce, Kaz i Fallen Angel byli skazani na pożarcie, przy takim "star powerowym" duecie jak Styles i Kurt.

Powiem tak - dawno nie widziałem już tak pięknie sprzedanego submissiona, jak zrobił to Kazarian. Po prostu wręcz czuło się jego ból. Niby mały szczegół, a zajebiście zaplusował w tej walce jak dla mnie. Sheamus powinien napierdalać koniec tego starcia po 10 razy dziennie, jako "szkoleniówkę".

 

11. Sting vs. Roode - straszliwie słaby main event, zresztą jak większość ostatnich walk Bordena. Siermiężny brawl, bez grosza dramaturgii, jaka powinna cechować walkę o tytuł w main evencie. Roode broni pas kantem, a Sting bierze odwet i demoluje go po walce - czyli standard. Pojedynek bardzo krótki jak na Walkę Wieczoru, ale zważywszy na to jak słabe to było - może i dobrze...

 

Reasumując - jak na najważniejsze PPV roku, to Slammiversery pozostawiało jednak sporo do życzenia. Jak na standardowe PPV to było całkiem nieźle, bo dostaliśmy 4 na prawdę dobre walki (opener, Tag Team Championship, Kash vs. Hernandez, Eliminator do HW Title'a), które mogły się podobać. Niestety kolejnych pięć, wraz z main eventem na czele - było cholernie marnych, Christian został słabo wykorzystany, streak Crimsona debilnie przerwany, a Bully - zamiast pushu, dostał kolejne joby. Duży plus za publikę, która reagowała zajebiście żywiołowo, nawet podczas takich gówien jak błazenada Bully'ego z Park'iem. Moja ocena: 3=/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Brooke dostaje pas chyba tylko za cycki

 

Bardziej za dupe. Nie wiem czy inni też zauważyli, ale cycki ma brzydkie ;P Nie że same w sobie, ale ich "ułożenie." Ma po prostu tak ogromną przerwę między lewym i prawym, albo prawym i lewym jak kto woli, że nie mogę jej traktować poważnie jako mistrzyni :lol:

Jedynym pocieszeniem jest fakt, że ringowo jest lepsza niż Velvet, ale z drugiej strony cieżko być gorszą od Velvet.

 

jak na najważniejsze PPV roku, to Slammiversery pozostawiało jednak sporo do życzenia

 

Najwazniejszym pozostaje BfG. W końcu nawet na Bound For Glory zapowiedziano już oficjalne wprowadzenie Stinga z wszelkimi honorami. Więc Slammiversary do BfG jest czymś bardziej pokroju Summerslam, Rumble czy SS do Wrestlemanii. Slammy jest jednym z głównych PPV, ale zdecydowanie nie najwazniejszym.

 

Dla mnie nic nie przebije podkupienia Kurta Angle McMahonowi. Bezsprzeczny, pieprzony #1, jak dla mnie!

 

Słuszna uwaga.

 

Budują miesiącami streak Crimsona, robią z niego coś na kształt Goldberga made in TNA

 

Nie wiem Raven czy zauważyłeś, ale już od pewnego czasu streak Crimsona stał się bardziej gimmickiem niż realnie budowanym storylinem. Streak miał tylko pokazać jego zadufanie w sobie i promować jego osobę, ale już nie w kontekście bycia kolejnym Goldbergiem, ale żeby pokazać w końcu jego charakter, to COŚ czego szukamy we wrestlerach żeby się z nimi jakoś związać. I rzeczywiście w ciągu ostatnich paru tygodni robiono to rewelacyjnie.

No, ale w niedziele niestety debilnie zabito potencjalnie fajny program z kimś kto by go tego dopiero pozbawił(czytaj odebrano heelowi zabawkę).

Szkoda, naprawdę szkoda.

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2012
  • Status:  Offline

kilka razy byłem bardzo zaskoczony najbardziej po zwycięstwie Stylsa i Kurta nad Danielsem i Kazarianem Kurt w moim odczuciu nie jest jeszcze face'm a co dopiero TT Champion z AJ Stylsem WOW ! mega zaskoczenie

 

oraz przejęcie pasa Kobiet przez Brooke tu się ciesze ponieważ Gali znudziła mi się jako mistrzyni a po drugie zapowiada to program między tymi paniami nareszcie coś poważniejszego w knockout

247782758521a06569bd9f.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...