Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

TNA Lockdown 2012 (zapowiedź, spoilery, komentarze)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Lethal Lockdown - z zasady nie trawię tego typu walki. Jest to jeden wielki schemat, gdzie przez 3/4 starcia mamy w ringu chaos, a wchodzący zawodnicy odwalają swoje spotfesty, a na koniec dostajemy jeden, wielki festiwal finisherów. Tutaj także nie było inaczej. Podobać mogło się jedynie pastwienie się nad "przyszłością biznesu", czyli młodym Bischoffem :D , cała reszta tonęła w sztampie. Końcówka musiała się rozegrać pomiędzy ojcem i synem i... nie uwierzycie... rozegrała się! :lol:

Jak na opener, nie rozgrzała mnie ta walka zupełnie. Podobały mi się reakcje fanów na Ariesa i AJ'a. Mniej na RVD, bo Mr Taunt dostał cholernie mocny pop i mogą go znowu zacząć pushować :roll:

 

2. MCMG vs. Joe & Magnus - dobre starcie, które spokojnie mogło się podobać. W prawdzie MCMG przyzwyczaili nas do jeszcze lepszych walk (vide z Piwoszami czy Bucksami), ale tutaj także było dramatycznie i widowiskowo, a Mistrzowie nie zostali rozpisani jak chłopcy do bicia. Podobał mi się selling Joe, bo był bardzo realistyczny. Końcówka, z tymi wszystkimi kontrami i zmianami przewag - potrafiła porwać. Cieszy mnie czysta wygrana heelowych Mistrzów, bo bookerzy pokazują w ten sposób, ze nie jest to jakiś przypadkowy tag "z dupy", ale "dwójka" działająca jak jedna, dobrze naoliwiona maszyna :wink:

 

3. Robbie E. vs. Devon - walka, której równie dobrze mogłoby nie być na tym PPV i nikt by nie zapłakał. Szkoda, że Robbie tak słabo wypada w ringu, bo gimmickowo daje facet radę i gdyby miał ring skillsy chociażby na poziomie Erica Younga, to byłby dla mnie całkiem ciekawym zawodnikiem.

Devon broni na sporym luzie tytuł i... to chyba na tyle. Takie coś to na tygodniówkę.

 

4. Gail Kim vs. Velvet Sky - Velvet nadal zdrowo ssa pałkę w ringu (żeby chociaż... :lol: ) i całe szczęście, że nie dali jej pasa (za wygląd już raz dostała i wystarczy). Sama walka nie porywała, bo kiedy zaczynała prowadzić ją Velvetka, to mocno drewnem to trąciło. Ładny power bomb z narożnika, niestety podejście do próby pinowania zbyt wolne, tak więc near fall wyszedł z tego słabiutki.

Gail zachowuje tytuł i na chwilę obecną jakoś nie widzę przedstawicielki KO's, która byłaby na tyle wypromowana, aby ją pojechać z pasa. Może i dobrze, bo Kim w ringu nadal bardzo dobrze się ogląda (no chyba, że musi tam poprowadzić żeńską wersję Pinokia :twisted: ).

 

5. Crimson vs. Morgan - siermiężny brawl, który mnie osobiście nie potrafił wciągnąć. Najpierw jeden trochę podominował, później drugi, a na zakończenie dostaliśmy debilną końcówkę (Matt był tak zaplątany w te liny, że ja pierdole. Trzeba by było być chyba niepełnosprawnym, żeby się z tego nie wyplątać :roll: ).

Streak nie zostaje złamany, a my dostaniemy zapewne kontynuację tego feudu. Jedyne co mnie ciekawi to to, czy dadzą Morganowi w końcu złamać streak Karmazynowego, czy może jednak Crimson natnie się dopiero gdzieś w main eventach? (nadal nie mogę rozgryźć - tak jak i chyba "kreatywni" w TNA - jakie są plany wobec Rudego)

 

6. Hardy vs. Angle - kolejne świetne starcie pomiędzy tą dwójką. Pełne dramaturgii, zmian przewag i widowiskowych spotów, oraz wiarygodnych near falli. Momentami faktycznie można było zamarkować (np. kiedy Angle kick out'ował po combo "Twist Of Fate + 2xSwanton" :shock: ). Między tą dwójką jest zajebista ringowa chemia i ja bym ich feudy mógł oglądać w nieskończoność (choć to chyba była finalna walka w tym storyline'nie).

Bardzo mocno rozpisany (jak na heela. Ucz się Vince!) został Angle, który przełamywał wszystkie akcje Hardasa, które były do przełamania. Świetnie się oglądało w akcji takiego heelowego twardziela, a nie standardową, heelową piczkę.

Finalny, masakryczny Swanton ze szczytu klatki - to wisienka na tym "ringowym torcie". Osobiście myślałem, że Hardas nie trafi (często mu się to zdarza, kiedy zamiast logiką, kieruje się emocjami i "widowiskowością"), ale akcja weszła i Kurt musiał jobnąć. Po tak świetnie rozpisanej walce - to żaden wstyd. Oby więcej tego typu pojedynków!

 

7. ODB & Young vs. Rosita & Sarita - walka z kapelusza, tylko po to, aby dać facetom popatrzeć sobie na prężące się latynoski (fajny motyw jak szczuły Erica :D ) oraz całej reszcie - pobrechtać się z Younga (nikt nie jest bez wad. Jedni lubią wylewać browar, innych kręcą kurczaki, a mnie - nadal jest w stanie rozbawić Young :twisted: ). Oczywiście ta walka także (podobnie jak starcie o pas TV) nie była godna by zabierać czas tego PPV, ale pewnie ktoś "genialny", wpadł na pomysł, jak dać odsapnąć widzom przed main eventem. Pokerowe zagranie, nie ma co! :lol:

 

8. Storm vs. Roode - przyznam się, że spodziewałem się o wiele więcej po main evencie i dwóch tak niezłych, main eventowych "młodych wilkach". Zawiódł tu zwłaszcza booking, bo przez to, że postanowiono zrobić ze Storma worek do bicia w stylu He-Mana (na zasadzie: "napierdalaj aż się zmęczysz - i tak nie jesteś w stanie mnie pokonać"), walka traciła swoje tępo, oraz po prostu momentami przynudzała. Nie pomagało jej też to, że postawiono na "5 minut" dla każdego z zawodników, zamiast rozpisać jakieś kontry i niespodziewane zmiany przewag.

Ciekawa była końcówka, zwłaszcza kiedy Storm kick out'ował po ciosie butelką. Rozsądnie zabookowany sam koniec, gdzie moralnym zwycięzcą zostaje Kowboj, ale pas zachowuje Bobik (bardzo dobry ruch). Fajnie, że nie podłożyli tu z tytułu Roode'a (czego się obawiałem), bo Bobik jako Champ ma jeszcze sporo niewykorzystanego potencjału.

Ogólnie, po tym jak długo Storm ścigał pas, myślałem że to starcie będzie bardziej dramatyczne i jego losy będą się zmieniały jak w kalejdoskopie. Niestety - do walki Kurta z Hardasem, to main eventowi brakowało i to sporo.

 

Reasumując - jakoś nie powaliło mnie to PPV. Dostaliśmy jedną świetną walkę (wiadomo którą), jedną naprawdę dobrą (o pasy tag team mężczyzn), oraz średniaka w main evencie. Cała reszta była najzwyczajniej w świecie słaba (podobać mógł się jeszcze speech Flaira, ale to raczej normalka) i jak na PPV tej klasy co LockDown (które w przeszłości wyrobiło sobie jednak jakąś renomę), to wyszło bez fajerwerków. Moja ocena 2+/6

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • Odpowiedzi 44
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Ceglak

    6

  • -Raven-

    6

  • marcel

    5

  • Catarax

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Z tego PPV zaledwie cztery, może pięć walk obejrzę i je opiszę. Reszty nawet nie mam zamiaru oglądać.

 

Team Match- Muszę przyznać, że składy obu drużyn są rewelacyjne. Dobry Star Power. Bardzo spodobała się mi stypulacja walki. Starcie nieco zamulało do chwili, gdy pojawił się Aries. Pojawił się on i w końcu zaczęło się coś ciekawszego dziać. Kazarian zgolił włosy... Przynajmniej ciekawiej wygląda. AJ dostał wejście smoka :twisted: Podoba się mi jego nowy ring attire tzn. miał już go wcześniej, ale ja to dopiero teraz piszę, bo nie piszę swoich relacji z tygodniówek. RVD dostał jeszcze lepszy start, ale akurat w jego przypadku mnie to wcale nie dziwi. Dobry motyw z tym jak Eric napieprzał Garretta i krzyczał przy tym ''U e son of bitch!''. Walka trochę z lipnym zakończeniem, ale ogólnie była dobra.

 

Tag Team- Cieszę się z powrotu Sabina. Ładny, w szybkim tempie start walki. Starcie mocno podobało się mi. Było kilka ciekawych momentów w tym: Avalncha Powerbomb, Z tym Michinoku Driver? i Sentonem... Przyjemna walka.

 

Hardy vs Angle- Dobra walka. Fajnie, że zabookowane zostało Avalancha Olimpic Slam. 3 finishery pod rząd od Hardy'ego robi to dobre wrażenie. A nawet i cztery, po czym Kurt Kick-Out'ował to znacznie go umocniło. W tym Jeff wykonał dwa finishery Kurta, a ten ani jedną akcją Jeffa nie odpowiedział. Konkretna końcówka i nie dziwię się, że to co padło na końcu zadecydowało o wyniku.

 

Roode vs Storm- Walka dwójki prawdziwych przyjaciół bez wątpienia musi być najlepsza... Nie tylko chodzi o jej skład, to że są przyjaciółmi, a sam czas przeznaczony na nią. Całkiem ciekawy pomysł na początek, gdzie zanim zawodnicy weszli do klatki i rozpoczęli oficjalny początek starcia, doszło do brawlu poza klatką. I przy okazji sędzia zebrał Super Kicka. Jednak co było najlepsze to końcówka tej, rozweseliło mnie ona :twisted: A sama walka była w miarę dobra, nie specjalnie się mi podobała.

 

Ogólnie: Gala nawet, nawet się mi podobała. Żałuję, że jednak nie próbowali pobić rekordu walki Rudego z Bryanem z Wrestlemani starciem Devon vs Roobie. Dzięki czemu zostałoby całkiem sporo czasu, który mógłby zostać przeznaczony na dłuższy ME lub starcie Hardy-Angle. Wszystkie walki dobrze wytypowałem :)


  • Posty:  276
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

PPV obejrzane, co prawda z braku czasu niektóre walki trochę przewijałem, jednak PPV generalnie mi się podobało i z paroma wyjątkami miło spędziłem czas przy oglądaniu tej gali.

 

Lethal Lockdown

Było w porządku, aczkolwiek nie został w pełni wykorzystany potencjał tego gimmicku matchu. Przyznam szczerze, że oglądam Impact Wrestling raz na ruski rok i do końca nie wiedziałem dlaczego tyle osób na forum jest tak negatywnie nastawionych do Garetta Bischoffa. Po tej walce znam raczej po części odpowiedź dlaczego tak jest. Koleś nic nie pokazał i gdyby nie nazwisko nigdy nie miałby prawa brać udziału w takiej walce i takim storylinie. Szkoda, że w walce nie było efektownego spotu ze szczytu klatki tak jak w poprzednich latach, szczególnie, że w pojedynku brały udział nazwiska nadające się do czegoś takiego.

 

Magnus & Joe vs Motor City Machine Guns

Zdziwiła mnie słaba reakcja publiki na face'ową drużynę. Walka dobra, ale jak na nazwiska czuję niedosyt. Na szczęście program będzie kontynuowany i mam nadzieję, że oba tag teamy w następnych walkach się rozkręcą. To co mogę zapisać na plus to bardzo dynamiczna i ciekawa końcówka pojedynku. Szkoda, że całe starcie tak nie wyglądało.

 

Devon vs Robbie E

Przewinąłem bez wyrzutów sumienia i chyba nie mam czego żałować.

 

Gail Kim vs Velvet Sky

Szkoda, że Velvet nie robiła wygibasów między linami, ale generalnie wyglądała bardzo ładnie, mniej agresywny makijaż jej posłużył. Gail oczywiście także niczego sobie. Walka nawet nie zawiodła, brawa dla panny Sky za nie zbotchowanie hurricanrany, czy co to było oraz powerbombu z narożnika. Reszta sztampowa, ale walka na pewno nie idzie na minus.

 

Matt Morgan vs Crimson

Nie jestem fanem żadnego z zawodników, darzę dość wyraźną, niezbyt racjonalnie wytłumaczalną niechęcią tego pierwszego, więc do walki podchodziłem z dystansem i słusznie, bo na kolana to nie powalało. Między oboma wrestlerami nie ma chyba za grosz chemii ringowej, bo mimo, że obaj są całkiem solidnymi zawodnikami, to dobrą walkę im ciężko sklecić. Końcówka starcia daje jasne przesłanki do kontynuacji tego feudu, co nie jest dobrym prognostykiem. Teraz Crimsonowi jako heelowi będzie ciężej utrzymywać streak, ale TNA wciąż może ładnie dociągnąć wątek niepokonanego do końca. Boję się, że z uwagi, że jest to właśnie ta federacja, tak jednak nie będzie.

 

Jeff Hardy vs Kurt Angle

Bardzo mi się ta walka podobała, choć wydaje mi się, że trochę za szybko wprowadzono motyw krwi. Reszta raczej bez zarzutu. Muszę pochwalić Hardy'ego, który widać, że wziął się trochę do roboty, lub może to moja niechęć do tej postaci trochę zmalała. Końcowy spot świetnie wykonany, Swanton niczym za najlepszych lat. W tym roku Kurt nie zrobił moonsaulta ze szczytu klatki, a szkoda, bo poprzednie (szczególnie ten z 2010 r.) wyszły mu przekozacko. Muszę pochwalić jeszcze w miarę wiarygodne nearfalle i atakowanie finiszerami przeciwnika. Lubię takie motywy.

 

ODB & Eric Young vs Los Prostitutos

Czy to w ogóle było w zapowiedzianej karcie? Zresztą i tak mało mnie to obchodzi, z czystym sumieniem przewinąłem.

 

Bobby Roode vs James Storm

Zacznę od tego, że publika była fatalna. Powinni zrobić owację - niczym w Chicago dla Punka - swojemu hometown hero, a heelowi zgotować piekło, a wyszło tak, że ta walka jakby nikogo nie interesowała. Może ludzie na widowni byli już zmęczeni? Sam pojedynek bardzo dobry, tego oczekiwałem. Znów szybko pojawiająca się krew, ale nie narzekam. Szczerze spodziewałem się, że Kowboj przejmie tytuł - co i tak stanie się za jakiś czas - ale TNA wybrało inaczej i dobrze. Wypromowano bardziej Roode'a, a przy okazji Storm nic nie stracił. Końcówka świetna i pomysłowa, naprawdę myślałem, że Storm jednak wykończy rywala. Muszę także pochwalić codebreaker z drugiej liny - świetnie to wyszło, idealnie w czasie i jakże dynamicznie. Dla mnie akcja wieczoru.

Semper invicta

  • Posty:  3 942
  • Reputacja:   1 261
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Ciemny

Team Eric Bischoff vs. Team Garett Bischoff - jestem niezadowolony po tej walce i czuje spory niedosyt. Lubię tą stypulację, bo rzadko mamy okazje ją oglądać w TNA. Zawsze mi się podobały tego typu pojedynki, mimo tej schematycznośći która od nich bije. Niestety, tym razem wyszło słabo. Początek walki, czyli wejścia co jakiś czas, takie jak zwykle. Ten kto ma przewage liczebną przeważa, nic nowego. Gdy jednak pojawiła się górna konstrukcja liczyłem na to, że pojedynek się rozkręci. Może jakiś spot AJ'a, który w poprzednich latach był niejako tradycją. Niestety, nic z tych rzeczy. W zamian dostaliśmy kilka obić kijami i w zasadzie tyle. Miałem jeszcze nadzieję, że AJ z Kazem wejdą na górę gdy ze sobą walczyli, ale przeliczyłem się. Nie dostaliśmy nic specjalnego. Mam wrażenie, że ta walka miała się odbyć i TNA ma teraz święty spokój. Końcówka to już jakaś masakra. Wszyscy leżą i oczywiście wyłania się Eric. Walka była przewidywalna i rozczarowała mnie zupełnie. Był tutaj potencjał, bo mieliśmy dobrych zawodników, jednak TNA nie stanęło na wysokości zadania. Duży minus.

 

MCMG vs. Magnus & Joe - niezła walka, ale tylko niezła. W ringu raczej nie było na co narzekać, ale było kilka innych rzeczy, które zawiodły. Po pierwsze nie odczuwałem żadnych emocji przy tej walce. Nie zapamiętałem żadnego pinu, gdzie mógłbym uwierzyć, że Gunsi sięgną po złoto. Po drugie, drętwa publika, która przeszła jakby obok matchu. Po trzecie, panowie dostali za mało czasu. Wolałbym zobaczyć dłuższą walkę tutaj niż np. cały pojedynek o pas TV. Oczywiście, gdyby te trzy pozostałe rzeczy wypaliły to dostalibyśmy five stara, ale musimy poczekać do następnego ppv. Myślę, że tam będzie lepiej, bo w tych zawodnikach drzemie olbrzymi potencjał. Mam nadzieję, że na tygodniówkach ten feud rozwinie się już na dobre.

 

Robbie E vs. Devon - kompletna porażka. Nie było w tej walce nic ciekawego. W zasadzie takie coś mogli załatwić na pierwszym lepszym impakcie. Devona pewnie zobaczymy z Robbim za miesiąc przy okazji następnego ppv, tak więc do widzenia. Szkoda tylko, że musimy oglądać takie coś na Lockdown.

 

Velvet Sky vs. Gail Kim - tutaj patrzyłem tylko na Velvet, a o samej walce nie ma co mówić. Kim zachowała pas i w zasadzie tyle w temacie pań.

 

Konfrontacje Hogana z Flairem mogli sobie darować na ppv i spokojnie przenieść na impact. Po prostu szkoda czasu na tak ważnej gali na tego typu segmenty.

 

“The Blueprint” Matt Morgan vs. Crimson - słabo, ale tego się spodziewałem. Zupełnie nie grzeje mnie ich feud, który mógłby się zakończyć. Morgan od kilkunastu miesięcy jak stał w miejscu tak stoi. Traci tylko czas. Co do samej walki, to moje odczucia były podobne do publiczności na gali. Rozbawiła mnie sytuacja na początku gdy Matt mógł wyjść, ale czekał na reakcję publiczności. Pewnie spodziewał się dopingu, ale nikt tym nie był specjalnie zainteresowany. No i wisienka na torcie, czyli końcówka. Morgan, chłopisko jak dąb nie może wyplątać się z lin. Czegoś głupszego jeszcze nie widziałem. Rozumiem to jest wrestling, ale bez przesady. Jeszcze najlepsze, że gdy tylko Crimson zaczął schodzić, Matt "cudem" uwolnił swoją nogę. Dramaturgia ala TNA.

 

“The Charismatic Enigma” Jeff Hardy vs. Kurt Angle - dobra walka, jednak po tym składzie musieliśmy oczekiwać takiego pojedynku. Początek mnie nie zachwycił, bo Kurt obijał Hardy'ego, ale na szczęście później walka ruszyła do przodu. Mogliśmy chyba pierwszy raz na tym ppv zobaczyć jakiekolwiek widowiskowe akcje. Hardy trochę polatał, ale niestety Kurt musiał to wszystko przyjąć. TNA powinno dać mu trochę odpocząć na jakiś czas, bo wydaję mi się, że bardzo by mu to pomogło.

 

Rosita, Sarita vs. Eric Young & ODB - dno. Te pasy TNA mogłoby sobie już darować. Tak poza tym świetna walka Younga, który nie wszedł choćby na sekunde na ring. Brawo.

 

Bobby Roode (champion) vs. “Cowboy” James Storm - main event wyszedł dobrze. Dostaliśmy solidny pojedynek, który tylko na początku zamulał. Roode po raz kolejny broni tytuł w tak żałosny sposób, że chciałbym aby w końcu ktoś inny zdobył złoto. Rozumiem, że Roode jest tego typu heelem, ale bez przesady. Spokojnie mógł wygrać, a jak już to po jakimś kancie opuscić klatke. TNA wolało jednak zrobić coś takiego.

 

Ogólnie ppv mnie zawiodło. Pewnie za jakiś czas zapomnę o nim i tyle z tego będzie. Do tego doszła ta tragiczna publika, która praktycznie przeszła obok tej gali.

Ocena:2/6

 

 


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Raz - zabito we mnie po raz kolejny kawałek fana TNA stąd będzie duża liczba przekleństw za co z góry PRZEPRASZAM najmocniej.

Dwa - co za debil ostalał kolejność walk?

Trzy - poza paroma wyjątkami fani ssali pałę z połykiem, ba mało tego, chyba całe jajka weszły, plus jeszcze wylizali rodzynę. Tragedia, porównywalne z iMPACT Zone.

Cztery - Tenay z Tazem zaczynają mnie najnormalniej na świecie wkurwiać. Nie oddają w ogóle emocji walki, już pod tym względem lepszy był West, który pierdolił trzy po trzy i czasem reagował ponad miarę, ale chociaż oddawał jakieś emocje podczas walki. Tymczasem słuchamy jak Taz pierdoli jak to ciężko się przygotować do pojedynku z zawodnikami pokroju Jeffa czy Kurta, podczas samej walki zupełnie nie mówiąc co się dzieje w ringu.

 

 

 

Lethal Lockdown Match: Team Garett vs Team Eric

Zamulacz. Nie stało się nic fanego. Na dodatek zwycięzca męczennik narodów, wielka gwiazda chuj ci na imię Bischoff! NEXT!

 

Tag Team Championship Match: Motorcity Machine Guns vs Samoa Joe & Magnus ©

Walka bardzo fajna, tylko końcówka jakaś taka bez emocji, słabo zbudowane napięcie, ale po części przez fanów, którzy w ogóle nie reagowali(no prawie w ogóle) i komentatorów, którzy jak wspomniałem wyżej zajęci byli chuj wie czym.

 

TV Championship Match: Devon © vs Robbie E

Fajna walka, ale na iMPACT!

 

Knockouts Championship Match: Velvet Sky vs Gail Kim ©

Velvet już na iMPACT! pokazała się z swojej akurat lepszej strony, teraz też nie dała dupy, ale niestety nawet jej niezła postawa i tak stawia ją daleko w tyle jeśli chodzi o umiejętności i sama Gail nie była w stanie zrobić z tego dobrej walki. Cieszy mnie tylko zwycięstwo Gail, okupione niestety paskudnym power bombem, który nie jestem pewien, ale chyba mógł nawet skrócić tę walkę.

 

 

Flair i Hogan w ringu - WTF was that? Na dodatek obydwaj za bardzo to przeciągnęli to wg newsów zabrało czas z innych walk. Gratulacje stare chuje - WYPIERDALAĆ! Steiner ma 100% racji widać!

 

Matt Morgan vs Crimson

Zero emocji, dziękuję.

 

Jeff Hardy vs Kurt Angle

Niezła walka, nawet dobra, może nawet bardzo dobra, ale jak oglądam te zjebane swantony to mam ochotę najebać Jeffowi! Noż kurwa nie potrafi wykonać dobrze z narożnika to jeszcze dają mu wejść na szczyt klatki i pozwalają SPAŚĆ na Kurta. Swoją drogą dziwie się, że Kurt się na to zgodził. Szkoda zdrowia.

 

TT Knockout Sarita & Rosita vs ODB & Eric Young

Przed walką wieczoru takie coś? TAKIE COŚ?! FUCK!

 

World Heavyweight Championship Match: Bobby Roode © vs James Storm

Walka do momentu finishu świetna, ale... Storm wygrywa konkurs na idiotę roku. No dobra, to nie jego wina. Przesadziłem. Niby nie ma Russo, ale czy to nie przypomniało Wam sytuacji kiedy Russo zdobył pas, bo Goldberg go rozwalil o klatkę i w ten sposób zdobył tytuł? Sytuacja bardzo podobna i tak - w ten sposób Roode wychodzi na pizde nie mistrza(chociaż mógł wyjść z klatki i wygrać wcześniej), a Storm na debila. Oczywiście to nie ich wina, bo inaczej nie dało się tego odegrać. Co za skończony debil pomyślał, że to będzie genialne posunięcie...

 

Spieprzono jedno z największych PPV roku. Jeszcze raz gratuluje. Jakbym kupował PPV to bym nie kupił więcej do czasu, aż naprawdę by sprawili że warto je oglądać. Na razie więc chyba na znak wewnętrznego protestu przestanę ściągać kolejne PPV.

 

p.s.

2500 ludzi w arenie... śmiech na sali. Zaczynają zbierać pokłosie spierdolonych przez lata okresów Russo, a obecnie przez Hogana i Easy E, którzy widać mają za dużo do powiedzenia.

 

Kaz obciął włosy. I co? I nic! No właśnie NIC! GÓWNO, SHIT! A możnabyło wyciągnąć z tego jakiś storyline, angle, feud, hair vs coś tam, gdzie heel traci DŁUGIE WŁOSY! Kurwa czy nikt tam nie myśli?!

 

No i koniec z wychodzeniem z klatki przez DRZWI! Koniec kurwa z tą denną możliwością. Kategorycznie odmawiam oglądania walk, gdzie wygrać można wychodząc przez drzwi, które jeszcze na dodatek otwiera sędzia! Albo górą, albo pin, albo sub, albo 10 count i chuj wie co jeszcze, ale żadnego wychodzenia przez drzwi!

 

Nie jestem pewien, ale najlepsze czasy to chyba booking D`Amore. Dać mu ponownie księgę, poprosić o pomoc Scotta Levy i jechać z tym gównem!

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Cieszy mnie czysta wygrana heelowych Mistrzów, bo bookerzy pokazują w ten sposób, ze nie jest to jakiś przypadkowy tag "z dupy", ale "dwójka" działająca jak jedna, dobrze naoliwiona maszyna :wink:

Czy na pewno Magnus i Joe to heelowi mistrzowie? Po reakcji, jaką otrzymali w Londynie oraz po tym, że opowiedzieli się po stronie Storma i byli w nim w tagu przeciwko bodajże A Double, Roode'owi i Bully'emu, przeszli chyba face turn lub są obecnie kimś w rodzaju tweenerów. Nie oglądam IW, ale w raporcie jakimś było, że "okazali szacunek Gunsom". Nie wiem, czy to jest prawda, ale jeśli tak, to heelami bym ich nie nazwał :wink:

 

Bardzo mocno rozpisany (jak na heela. Ucz się Vince!) został Angle, który przełamywał wszystkie akcje Hardasa, które były do przełamania. Świetnie się oglądało w akcji takiego heelowego twardziela, a nie standardową, heelową piczkę.

Weź tylko pod uwagę, że jest to Kurt Angle. Nie przypominam sobie, by Vince z jakichś swoich legend, kręcących się w main eventach, po przejściu turnu robił cipy (inna sprawa, że obecnie oprócz Kane'a nie ma legendy-heela w WWE :twisted: ). Roode jest bookowany strasznie niekonsekwentnie i mnie to mierzi. Co z tego, że "zniszczył" Stinga, "zaatakował" Dixie, skoro ma już na swoim koncie zagrywki, które plasują go jako tego cipo-heela (m.in. błaganie "naładowanego" Stinga o litość).

Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe.

11985408557829e91eb351.jpg


  • Posty:  359
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.09.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Czy na pewno Magnus i Joe to heelowi mistrzowie? Po reakcji, jaką otrzymali w Londynie

 

Przecież Magnus urodził się w Anglii, więc dziwne, jakby go nie otrzymali.


  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

I celowo napisałem więcej powodów, dla których uważam ich za face'ów, a mimo to trzeba się było przyczepić jednego :wink:
Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe.

11985408557829e91eb351.jpg


  • Posty:  359
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.09.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ja nie neguje tego, że są tweenerami, bo też tak ich odbieram. Ale sorry, co to kuźwa za argument, że dostając cheer w londynie to są face'ami, skoro Magnus się urodził w Anglii? I nie pisz, że się czepiam, tylko mi to wytłumacz.

  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

To, że na ogół w świecie wrestlingu heel robi wszystko, by w swoim mieście wywołać nienawiść? Nie polega to na tym, że "jestem zły, walczę u siebie, więc pocykam fotki z fanami, a za tydzień znowu będę kopał dupy". Historia wrestlingu zna wiele przypadków, kiedy pojawia się zawodnik, jest traktowany jak król, a potem wyskakuje Piłsudskim "naród wspaniały, tylko ludzie kurwy" i dostaje heat (Punk na przykład za czasu S.E.S.). W Londynie Magnus i Joe nie tylko zostali milion razy lepiej przyjęci od mistrzów, co zrozumiałe, ale też TNA w żaden sposób tego nie zakrywało, tylko poszło swoim życiem. I od tego czasu stoją po tej lepszej stronie.

 

Patrząc na to na chłodno, to Londyn rzeczywiście był tym miejscem, gdzie przeszli ten turn.

Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe.

11985408557829e91eb351.jpg


  • Posty:  359
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.09.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

To, że na ogół w świecie wrestlingu heel robi wszystko, by w swoim mieście wywołać nienawiść?

 

:grin: No to posłuchaj sobie tego proma Magnusa, który nawet mówił, że wspaniale jest występować w UK (chociaż to dopiero przy drugim tygodniu).

 

Jak już jesteśmy przy reakcjach to ta na Lockdown była tragiczna. Nie rozumiem tak marnej reakcji dla Jamesa. Albo z nim jest coś nie halo, albo na tą galę przyszli jacyś niedzielni fani. Już nawet wolę tą widownię indys, może nie są jacyś liczni, ale dają z siebie wszystko, często rzucają jakieś inteligentne chanty. Jak dla mnie TNA powinno dążyć do zmienienia tego - jak IW było w UK to czułem się jakbym oglądał inne show.

 

Co do samej gali to tak... zastanawiam się do czego prowadzi te prowadzenie Garretta. Okay, zwyciężył feud z tatusiem i co dalej? Szykują mu Main Event na BFG? Run z pasem TV? W tym momencie nie jestem ironiczny, naprawdę próbuję rozkminić do czego to prowadzi. A Lethal Lockdown lubię, jeden z moich ulubionych rodzai walk, lecz w tym roku wypadła miernie.

 

Cieszy mnie rezultat walki o pasy TT, bo Joe & Magnus stają się TT z prawdziwego zdarzenia. Jedyne co mi w nich brakuje, to brak jakiegoś wyrazu. W sumie Joe może wrócić do Nation of Violence, Magnus jako Gladiator i już mamy coś ciekawszego. :P

 

ME - brakowało mi jakiegoś szybszego tempa walki, ale jednak musieli sprzedać te mocne rozpoczęcie (napieprzanie się butelkami). Po walce duży niedosyt, ale gdyby publiczność była choćby na takim poziomie jak co tydzień na RAW, to ocena mojej walki pewnie by się zmieniła o 180 stopni. Co do końcówki to mnie już wkurwia jak Roode jest bookowany - 2 miesiąc wygrywa bezpośrednio po tym jak rywal wykonuję mu finishera. Nie pasuję mi takie coś do mistrza świata.

 

Walki Angle'a z Hardym nie obejrzałem (chodź planuję) ze względu na poziom ich storyline'u - był tragiczny, więc zwycięzca tak czy inaczej mnie nie interesował.


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Zwróciliście uwagę, ile było błędów technicznych podczas gali? Już pomijam spóźniony theme MMG (Alex i Chris mieli z tego niezłą bekę), czy problemy z powtórkami na koniec walk. Przy wejściu Gunnera, tuż za jego plecami przechadzali się RVD, Anderson i Aries. Dziwnie to wyglądało, jak po wszystkich to spływa, a za chwilę mieli wejść do klatki i się tłuc po mordach. Ktoś powinien ich poinstruować, gdzie mogą się przygotowywać do walki, albo uprzedzić operatora kamery, że ma ustawić się tak aby złapać w kadr samego zawodnika.
"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

To, że na ogół w świecie wrestlingu heel robi wszystko, by w swoim mieście wywołać nienawiść? Nie polega to na tym, że "jestem zły, walczę u siebie, więc pocykam fotki z fanami, a za tydzień znowu będę kopał dupy". Historia wrestlingu zna wiele przypadków, kiedy pojawia się zawodnik, jest traktowany jak król, a potem wyskakuje Piłsudskim "naród wspaniały, tylko ludzie kurwy" i dostaje heat (Punk na przykład za czasu S.E.S.). W Londynie Magnus i Joe nie tylko zostali milion razy lepiej przyjęci od mistrzów, co zrozumiałe, ale też TNA w żaden sposób tego nie zakrywało, tylko poszło swoim życiem. I od tego czasu stoją po tej lepszej stronie.

 

Hammer - sęk w tym, że w USA można w miarę łatwo wywołać cheap heat, nawet jeżeli się pochodzi z danego miasta. No bo ilu wrestlerów może się wywodzić z tego miasta? Zapewne sporo... Jeżeli jednak do Europy wraca tutejszy heel, który osiągnął coś za wielką wodą (w końcu zbyt wielu takowych nie ma), w dużej Federacji mainstreamowej, to nawet gdyby walnął na majku, że pierdoli matki wszystkich zgromadzonych, to i tak dostałby przywitanie jak bohater narodowy. Magnus był skazany na pop w Anglii (a wraz z nim Joe).

TNA zbytnio nie gustuje w tweenerach, tak więc dopóki Magnus i Joe na PPV's będą występować wyłącznie przeciwko face'owym tagom - to dla mnie będą heelami. Być może jakiś ich turn jest szykowany i Fedka testuje reakcje publiki na taki ruch, ale na chwilę obecną, dla mnie Tagowi Mistrzowie to heele.

 

Weź tylko pod uwagę, że jest to Kurt Angle. Nie przypominam sobie, by Vince z jakichś swoich legend, kręcących się w main eventach, po przejściu turnu robił cipy (inna sprawa, że obecnie oprócz Kane'a nie ma legendy-heela w WWE :twisted: ).

 

Tak na szybkiego - chociażby Jericho (przed odejściem na urlop), czy Orton (który to potrafił nawet zajebać Sędziemu, byle tylko utrzymać pas przez DQ).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  214
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.12.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Kurcze jakby Main Event miał końcówke walki Morgan/Crimson to Roode by bardzo na tym zyskał a tak.. ehh. Jedno z trzech najważniejszych PPV TNA i ... niestety ale kompletnie nie widze ŻADNYCH plusów. Po prostu nic.

 

Lockdown - kompletnie nic sie nie działo. Publika martwa. Czułem sie jak na pogrzebie. To juz chyba w kurniku turyści są żywsi. Przed walką Garrett "chce zasłużyć na wasz szacun wiec ide 1szy". Matko boska :shock: . Drużyna Face'ów dostaje oklep do czasu aż wbija mesjasz RVD. Wynik z góry wiadomy. Najgorszy lockdown ze wszystkich do tej pory. No i wynik znany z góry również wpływał negatywnie na odbiór w moim przypadku. Bo tak poważnie. Czy jest choć jedna osoba, która myślała ze młody Bischoff przegra ? Przecież to "future of this business, brother !".

 

TagTeam - Kolejny raz publika sie nie popisała. Do dupy z nimi. Juz wiedziałem, że ciężko bedzie mi strawić to PPV. Ogólnie walka całkiem fajna, dobre tempo ale wydaje mi się, że obie drużyny wykręcą jeszcze lepsze walki tylko Sabin nie jest chyba jeszcze w pełni sił i chłopak sie oszczędza.

 

TV championship - Na impact z tym gównem. Za co Ci amerykańce płacą.

 

Knockouts - wydaje mi sie ze ten powerbomb to był botch gdyż Velvet miała wykonać swego finishera z narożnika. Ale to może już moje oczy mi wysiadały bo późno już było.

 

Morgan vs Crimson - hmmm "The Undefeated" ... matko boska ale ta walka ssała. Mattowi kończy sie pod koniec roku kontrakt i chyba wraca do WWE. Cóż szkoda chłopa ale jak zwykle TNA niewiedzą co z nim robić. Końcówka rozegrana kapitalnie, podobała mi sie jak Crimson kozacko wypierdala z klatki szkoda tylko, że Matt jakos bardziej wiarygodnie nie zaplątany miedzy linami. Po co dalej beda ten feud kontynuować gdy nawet ameba wie, że nie podłożą Mattowi Karmazynowego o_O

 

Nastała chwila konsternacji. Zastanawiam sie jak Wrestlerzy mogą chcieć dla tej fedki pracowac ? Publika ma wyjebane na to co dzieje sie w ringu. Taz i Mike też jakby myślami byli gdzieś Bóg wie gdzie. Gdzie jest jakaś motywacja ?

 

EY/ODB vs Rosita/Sarita - Boże miej nas w swej opiece.

 

Hardy vs Angle - dobra walka ale widzialem juz lepsze w ich wykonaniu. Kolejny spierdolony Swanton tym razem ze szczytu klatki. Zastanawiałem sie ile żeber Jeffuś połamał Kurtowi.

 

Storm vs Roode - Walka całkiem calkiem. Wiedziałem, że nie dadzą Jamesowi wygrać by zrobić z Rooda wiekszego skurwiela. Wiedziałem. Roode wyszedłby na skurwiela gdyby koncówka IMO była tą z walki Morgan/Crimson. A tak Roode nie wyszedł na skurwiela a na wiekszą fuksiarską pizde.

 

Ogólnie po tym PPV to albo niech TNA zacznie poważnie myśleć o jakiejś rekonstrukcji zarządu albo niech zamykają interes. Kompletne dno. Nie ma czym bronić tego PPV. Zawsze bylem na dobre i na złe z TNA gdy zaczałem fedke ogladać regularnie od 2005 roku ale cierpliwość sie kończy a i nie mogę patrzeć jak TNA, które miało potencjal jeszcze pare lat temu teraz serwuje takie gówno.

 

ps. zapomnialem o segmencie Hogan/Flair. Oni to chyba dla beki zrobili. Uśmiechali sie do siebie a mnie kurwica strzelała. Segment o niczym, przydługawy i zabójczy punch Hogana. Welcome to WCW v2. Scottie Steiner miał racje na Tweeterze. Oni zażynają tą federacje i albo Dixie o tego nie widzi albo boi sie odezwać. Mam nadzieje, że jej stary wkońcu powie dość, zakręci kurek z mamoną i powie "wypierdalać" tlenionemu i jego szajce. Niestety przy okazji bedzie to koniec TNA no ale ile można.

 

Kolejny raz miałem nadzieje. Kolejny raz nie spałem w nocy tylko ogladałem. Kolejny raz skończyło sie to wkurwieniem i worami pod oczami.


  • Posty:  189
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

w ten sposób Roode wychodzi na pizde nie mistrza(chociaż mógł wyjść z klatki i wygrać wcześniej), a Storm na debila. Oczywiście to nie ich wina, bo inaczej nie dało się tego odegrać. Co za skończony debil pomyślał, że to będzie genialne posunięcie...

Ja tylko jak zobaczyłem gdzie po pierwszym kopniaku Storma poleciał Roode i gdzie się wystawiał na drugiego to już wynik walki był jasny. Bardziej tu Storm wyszedł na idiotę kopiąc Rooda prosto na drzwiczki. Roode nawet mogąc spokojnie wyjść, zaatakował jeszcze Storma butelką, co mnie zaskoczyło przy jego obecnym prowadzeniu, no ale i tak niczego ta walka nie zmieniła. Mistrz znowu wygrał przegrywając i będzie się tym chełpił. Nie chcieli jednak podkładać mu Storma, wszak wcześniej planowano zmianę pasa na tej gali.

Ogólnie, tak jak przewidywałem, gala słaba. Wydaje się że TNA zbliża się do jakiegoś punktu zwrotnego, czyli albo jakiś przewrót i powstanie dużej stajni, albo jakieś zawirowania wokół możnych typu Hogan, Bischoff itp.

Egoista, alkoholik, fan wrestlingu lat 90-tych :)

7062611814df90a2160f60.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • IIL
      Z pozostałych pasuje mi najbardziej L.A Knight. Gościu nie miał jeszcze głównego pasa, a jego momentum było systematycznie używane do podkarmiania runów Romana czy Cody'ego. Zwycięstwo nad Cena w ostatniej walce, to coś jak złamanie streaku Takera - zawsze będziemy o tym pamiętać i tego mu życzę.
    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
    • xAttitude
      AEW FULL GEAR 2025 NEWARK • Prudential Center • 22.11.2025 ŚREDNIA OCENA WYDARZENIA 8.40 (242 głosów)   Szczegóły Wydarzenia Data: 22.11.2025 Promocja: All Elite Wrestling Typ: Pay Per View Lokalizacja: Newark, New Jersey, USA
×
×
  • Dodaj nową pozycję...