UFC on FX 2 - dyskusja, wyniki, spoilery

[N!KO]

Walka wieczoru:

 

170 lbs.: Martin Kampmann (18-5) vs. Thiago Alves (19-

 

Główna karta:

 

125 lbs.: Ian McCall (11-2) vs. Demetrious Johnson (11-2)

125 lbs.: Yasuhiro Urushitani (19-4-6) vs. Joseph Benavidez (15-2)

185 lbs.: Court McGee (13-1) vs. Constantinos Philippou (9-2)

 

Pozostałe:

 

205 lbs.: James Te Huna (13-5) vs. Aaron Rosa (17-4)

205 lbs.: Anthony Perosh (12-6) vs. Nick Penner (11-1)

145 lbs.: Cole Miller (18-5) vs. Steven Siler (19-9)

185 lbs.: Kyle Noke (19-5-1) vs. Andrew Craig (6-0)

170 lbs.: Jake Hecht (11-2) vs. T.J. Waldburger (14-6)

265 lbs.: Shawn Jordan (12-3) vs. Oli Thompson (9-2)

145 lbs.: Mackens Semerzier (6-3) vs. Daniel Pineda (16-7)

źródło: MMARocks.pl

 

Karta bez szalenstw, i nastawiona na Main Event. Jesli mialbym stawiac pieniadze, to musze isc za Pitbullem. Dobrze sie zaprezentowal z Abedim. Musi wspinac sie w hierarchii po porazce ze Storym (z ktorym notabene ostatnio wygral Kampmann).

Poza tym, mam nadzieje, ze Urushitani zostanie uwalony, bo widze, ze wiekszosc walk wygral przez decyzje... Za duzo kogutow w glownej karcie

Edytowane 3 Marca 2012 przez N!KO

[DesL]

Mało ciekawa gala, raczej nie obejrze na żywo zwłaszcza że jest w środku tygodnia o ile dobrze pamiętam, ale podyskutować można.

Co do main eventu to się nie zgodzę, Alves moim zdaniem to już nie to samo co kiedyś. Story zrobił go jak chciał a Abediemu pozwolił narzucić jego grę i wygraną zawdzięcza petardom w łapach. Kampmann za to jest bardzo konsekwentny w punktowaniu i nie zdziwię się jak powtórzy dzieło Rickiego.

Turniej w muszej mało mnie interesuje ze względu na śmiechowość () tych walk ale sądzę, że schodzący koguci UFC zmierzą się w finale.

Finalnie walka otwierająca kartę. Philipou walczy dość efektownie za to McGee nudzi. Cholera wie co z tego wyjdzie ale pewnie Curt wyciągnie decyzje

[N!KO]

Costa vs McGee - Nudna walka z niewielka przewaga Costy. Jakos w jego uderzeniach bylo widac moc, choc pod koniec pierwszej nogi sie ugiely, i gdyby nie gong, to mogloby byc po walce. Stojkowa wojna bez fajerwerkow

 

Mighty Mouse vs McCall - Waga musza wyglada jak nielegalne walki nastolatkow. W ogole mi sie nie podoba wprowadzanie kolejnego tytulu, i kolejnej - prawdopodobnie nudnej - kategorii wagowej. Ta walka mogla sie podobac, i mam wrazenie, ze to przedwczesny final. Bylem za mysza, ale ostatnia runde ledwo przetrwal. McCall ma zapasy, ktore przyniosa mu wiele korzysci w tej kategorii, i prawdopodobnie skonczy z tym pasem.

 

Benavidez vs Usushitani - Wreszcie jakies KO. Ladnie padl Japonczyk, ale troche nieadekwatnie do uderzenia. Nie wygladalo tak zabojczo, ale to w koncu waga musza. W ciemno moglem stawiac, ze skosne oczy przegraja

 

Alves vs Kampmann - Kolejny Comeback w UFC. Szkoda mi troche Pitbulla, bo bardziej mi sie podobal w tym starciu, choc po frontalu na twarz jaki przyjal w pierwszej rundzie, zaczalem kwestionowac jego koncowy sukces. Szybko sie podniosl, ale dal dupy na koniec. Kontrolowal starcie, i jak amator dal sie udusic. Przeciez sam pchal tam ten pusty łeb...

 

Z tego co widze to nastepne UFC w ... kwietniu? DAMN

[-Raven-]

Walka wieczoru:

 

170 lbs.: Martin Kampmann pok. Thiago Alvesa przez poddanie (gilotyna), 4:12 runda 3

 

Główna karta:

 

125 lbs.: Joseph Benavidez pok. Yasuhiro Urushitaniego przez TKO (uderzenia w parterze), 0:11 runda 2

125 lbs.: Ian McCall większościowo zremisował z Demetriousem Johnsonem, 28-28; 29-29; 28-29 ^

185 lbs.: Constantinos Philippou pok. Courta McGee przez jednogłośną decyzję, 3 x 29-28

 

Walki na UFC.tv

 

205 lbs.: James Te Huna pok. Aarona Rosę przez TKO (uderzenia w parterze), 2:08 runda 1

205 lbs.: Anthony Perosh pok. Nicka Pennera przez TKO (uderzenia w parterze), 4:59 runda 1

145 lbs.: Steven Siler pokonał Cole’a Millera przez jednogłośną decyzję, 3 x 29-28

185 lbs.: Andrew Craig pokonał Kyle’a Noke’a przez jednogłośną decyzję, 3 x 29-28

170 lbs.: T.J. Waldburger pokonał Jake’a Hechta przez poddanie (balacha), 0:55 runda 1

145 lbs.: Daniel Pineda pokonał Mackensa Semerziera przez poddanie (trójkąt/balacha), 2:05 runda 1

 

Pozostałe:

 

265 lbs.: Shawn Jordan pokonał Oliego Thompsona przez TKO (uderzenia), 3:53 runda 2

 

^ Błąd w dodawaniu oficjela komisji w Nowej Południowej Walii spowodował, że oryginalnie ogłoszono wynik pojedynku jako zwycięstwo Demetriousa Johnsona i dlatego nie zarządzono obowiązującej w przypadku remisu rundy dodatkowej.

 

Bonusy po 50 tys. $

 

Walki wieczoru: Ian McCall vs. Demetrious Johnson

Nokaut wieczoru: Joseph Benavidez

Poddanie wieczoru: Martin Kampmann

 

Yasuhiro Urushitani vs. Joseph Benavidez - w pierwszej rundzie sporo badania się w stójce, chociaż walka przebiegaa tam pod dyktando Benny'ego, który punktował pojedynczymi trafieniami. Po siłowym obaleniu z klinczu, Joseph całkowicie zdominował na glebie przeciwnika i na 11 sekund przed końcem rundy - dopiął RNC, ale rywalowi udało się dotrwać do końcowej syreny.

Na samym początku drugiej rundy Joe blokuje wysokie kopnięcie Urushitani i natychmiast wypuszcza soczystego sierpowego, który trafia na brodę i posyła rywala na dechy. Tam Benavidez przypuszcza blietzkrieg przez G&P i sędzia zmuszony jest przerwać ten jednostronny spektakl. Szczerze mówiąc Yasuhiro wyglądał od początku jakby sam nie wierzył, że może tutaj coś ugrać, tak więc przejebał to jeszcze przed rozpoczęciem walki.

 

Ian McCall vs. Demetrious Johnson - ależ świetna i szybka walka! McCall udowodnił dlaczego uznawany jest za najlepszego muszego na świecie. Ktoś kto 4 razy obala takiego zapasiora jak Mighty Mouse (nie dając się połozyć na plecach ani razu) - zasługuje na szacunek. Walka mocno wyrównana (poza 3 rundą, która była ewidentnie dla Ian'a, któremu zabrakło jeszcze kilkunastu sekund, aby zatłuc przeciwnika na glebie), bo Johnson radził sobie całkiem nieźle w stójce (choć i tak wg mnie lekka przewaga była po stronie McCall'a), ale obalenia i parter to już spektakl jednego aktora, którym był Ian.

Powiem tak - niby walka wyrównana, ale wynik dla mnie z dupy. O "oczko", bo o "oczko", ale wygrana należała się McCallowi jak psu buda. Buczenie publiczności jednoznacznie określiło co sądzą o takim werdykcie. Szkoda Ian'a, bo świetnie zadebiutował w UFC i jak dla mnie - to pokazał się z lepszej strony niż Mighty Mouse (co jasno oznacza, że facet to killer i UFC powinno go promować).

 

P.S. Dopiero po walce się okazało, że sędziowie jednak wypunktowali remis (za MMARocks):

 

"Niestety błąd dyrektora komisji w Nowej Południowej Walii nie pozwolił zawodnikom wyłonić zwycięzcy w tej walce. Według przepisów tego mini-turnieju w razie remisu, miała być zarządzona dogrywka. Jednak w wyniku błędu przy przepisywaniu kart sędziowskim, zwycięzcą walki ogłoszono Johnsona. Dopiero po gali okazało się, że sędziowie wypunktowali remis, ale wtedy było już za późno by zarządzić dogrywkę."

 

Podobno w kwietniu ma dojść do rewanżu. I słusznie!

 

Martin Kampmann vs. Thiago Alves - Kampmann zawalczył dla mnie jakoś tak bez ducha walki (odwalał MMA-owe szachy) i zdecydowanie nie odrobił zadania domowego, bo patent na Alvesa - to naciskanie na niego od pierwszych sekund (wówczas się gubi).

Niezły początek dla Martina, który ładnie trafił front kickiem, który mocno zachwiał Brazylijskim fighterem. Kampmann jakoś jednak nie potrafił iść za ciosem (na kiego grzyba kolankował go na korpus, zamiast przetestować nadruszoną szczenę?) i druga połowa rundy należała do Thiago, który świetnie obalił i całkowicie zdominował na glebie takiego grapplingowego kota jak Martin.

Kolejne rundy to dalsza dominacja Alvesa, który coraz bardziej się rozkręcał, bronił wszystkie próby obaleń i obijał rywala w stójce.

Na minutę przed końcem, Alves obala, a Kampmann w locie zapina Gilotynę i na glebie natychmiast przetacza, dopinając duszenie. Thiago odklepuje, przegrywając starcie, które spokojnie prowadził na punkty. Szkoda Brazylijczyka, bo zasłużył tu na wygraną, ale w tym tkwi piękno MMA, że niczego nie można być pewnym, do samego końca.

 

Zajebista publiczności w Australii!!! Nie to co Hamburgery. Rzadko się zdarza żeby fani regularnie oklaskiwali co ciekawszą akcje podczas walk. Baardzo mi się podobał taki pokaz szacunku dla fighterów.

 

Waga musza wyglada jak nielegalne walki nastolatkow. W ogole mi sie nie podoba wprowadzanie kolejnego tytulu, i kolejnej - prawdopodobnie nudnej - kategorii wagowej.

 

Jak ktoś kto oglądał starcie Myszy z McCall'em może coś takiego napisać, N!KO? Jeżeli dane nam będzie oglądać walki na tym poziomie to dla mnie mogą walczyć nawet i karły, bo starcie było kozackie i skradło cały ten show.

 

Wreszcie jakies KO. Ladnie padl Japonczyk, ale troche nieadekwatnie do uderzenia.

 

Jak nie adekwatnie? Facet dostał przecież sierpa prosto na brodę. Jakby to była waga wyżej, to Benavidez nie miałby już co dobijać na glebie.

[N!KO]

Jak ktoś kto oglądał starcie Myszy z McCall'em może coś takiego napisać, N!KO? Jeżeli dane nam będzie oglądać walki na tym poziomie to dla mnie mogą walczyć nawet i karły, bo starcie było kozackie i skradło cały ten show.

 

Tak, w pelni sie zgadzam, ze ta walka byla dobra, ale obawiam sie, ze wiecej takich nie dostaniemy. Beda rozbudowywac ta dywizje, i pojawia sie jakies nudne ogorki. Tutaj bralem pod uwage doswiadczenie z walk chociazby wagi koguciej, gdzie przewaznie sie nudze. Obstawiam, ze z musza bedzie to samo (pisalem "prawdopodobnie", wiec nie biore tego za pewnik)

 

Jak nie adekwatnie? Facet dostał przecież sierpa prosto na brodę. Jakby to była waga wyżej, to Benavidez nie miałby już co dobijać na glebie.

 

Nieadekwatnie, czy tez malo naturalnie. Serio, jak to widzialem, to wygladalo jak z nedznego filmu klasy B. W ogole glowa mu odskoczyla w jedna strone, a on padl w druga. Praktycznie sie rzucil na ta glebe (taaaak mu rece poszybowaly), i brakowalo tylko fifraka jakiegos