Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

5 zawodników kontuzjowanych podczas RAW, Timothy Smith nie ż


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  359
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.09.2011
  • Status:  Offline

Dwayne jest - patrząc z perspektywy czasu - bodaj najbardziej charyzmatycznym wrestlerem w historii tego biznesu. A jeżeli nie naj, to na pewno znajduje się w czołówce (chyba tylko SCSA go rzeczywiście przebijał). Być może była to kwestia czasów, w jakich zarówno Jasiek, jak i Rock się znajdują/znajdowali, ale patrząc na to obiektywnie, to ten ostatni na przestrzeni lat dostarczył po prostu niesamowitej ilości czystego entertainmentu, tej czystej radości i ekscytacji fanom. Jasiu, ze względu na prowadzenie jego postaci, zamieniał się w kogoś znienawidzonego, czego efektem jest reakcja, którą zbiera dzisiaj.

 

Tyle, że nie byłoby tego narzekania do Rocka jakby się nie przykładał. Nie wiem jak jest naprawdę, ale to nie zmienia faktu, że Dwayne'a średnio się ogląda. I mi się podoba to, że userzy nie patrzą na Rocka przez pryzmat przeszłości, tylko są wstanie ocenić jego postać na dzień dzisiejszy.

 

Dla mnie to dalej jest tylko rozrywka, na miły bóg. Nie traktuję tego w kategorii "Cena jest lojalny, a Rock ma wszystkich w dupie", bo dla mnie to troszkę chore podejście (niczym do prawdziwego sportu, lojalność zawodnika wobec klubu i takie tam). Ja generalnie chcę się dobrze bawić przy najbliższych galach i, mimo wszystko, Rock potrafi wywołać swoją obecnością fajne emocje, potrafi podnieść poziom entertainmentu jak nikt inny. A czy nie o to właśnie w tym chodzi? "Wrestling składa się z momentów".

 

Traktujesz to jak rozrywkę, więc mam nadzieję, że nie ruszyło cię np. to, że zabrali pas Christianowi po 2 dniach i czekałeś spokojnie na rozwój wypadku? :)

 

Ja np. umiem patrzeć na jakąś postać tylko przez storyline i gdyby w życiu rzeczywistym był największym skurwielem a w storylinie fajnie by mi się go oglądało to bym go lubił. Ale skoro typowy smart dowie się o np. charakterze Ortona to trudno mu obiektywnie patrzeć na jego postać skoro już posiada taką informację (trzeba to zrozumieć).

 

Mi nie przeszkadza, że Rock się pojawia od święta, itd. Jestem tolerancyjny, a skoro woli filmy aniżeli wrestling to potrafię to zrozumieć. Ja po prostu oceniam to jak mi się go ogląda i jak wypada ten cały storyline, a że jest źle, to mówię, że jest źle. Jakby The Rock dobrze wypadał to nawet nie musiałbyś pisać tego posta, bo narzekań by nie było.

  • Odpowiedzi 22
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Napoleoni

    5

  • Vercyn

    2

  • Anapolon

    2

  • JSH

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

Tyle, że nie byłoby tego narzekania do Rocka jakby się nie przykładał. Nie wiem jak jest naprawdę, ale to nie zmienia faktu, że Dwayne'a średnio się ogląda. I mi się podoba to, że userzy nie patrzą na Rocka przez pryzmat przeszłości, tylko są wstanie ocenić jego postać na dzień dzisiejszy.

I jest to całkiem zdrowe podejście. Oglądając archiwalne segmenty Dwayne'a sprzed tych dziesięciu lat i oglądając te z 'dzisiaj', to jest to rzeczywiście niebo a ziemia. Ale mimo wszystko i teraz osobiście daję się mu czasami "porwać". Gość jakoś niewyobrażalnej ilości swojej charyzmy w moich oczach koniec końców nie zatracił (wiem, strasznie niepopularna opinia) i dalej, kiedy jest zapowiedziana jego obecność na gali, mimo wszystko bardzo na niego czekam.

Traktujesz to jak rozrywkę, więc mam nadzieję, że nie ruszyło cię np. to, że zabrali pas Christianowi po 2 dniach i czekałeś spokojnie na rozwój wypadku?

Ruszyć ruszyło, ale - patrząc na niesamowity wybuch tego całego hejtu i internetową chęć ukrzyżowania Ortona w tamtym okresie - nie podążyłem (albo przynajmniej tak mi się zdaje) za wszystkimi w tamtym wypadku. O ile sobie dobrze przypominam, to napisałem wtedy coś w takim tonie jak Y2J kilka dni później na Twitterze: "Zrobili Christianowi świństwo, ale mimo wszystko ja bym jeszcze wstrzymał się z osądami, bo może się okazać, że ten storyline będzie przecież całkiem fajny". Wydaje mi się, że i wtedy potrafiłem zachować dystans.

Nie znaczy to oczywiście, że nie potrafię porwać się chwili. Ale dla mnie głupotą jest ocenianie tego z perspektywy "sprawiedliwości" dla jakiegośtam wrestlera. Jeżeli to, co widzę na ekranie mi się podoba i jest ciekawe, to równie dobrze mogę na WM'ce zobaczyć Jaśka tapującego po Sharpshooterze Rocka po 10 sekundach pojedynku (oczywiście sam w sobie akurat taki scenariusz byłby chujowy i być może wyszedł mi tu z lekka mały oksymoron, ale dałem tylko taki pierwszy lepszy przykład).

Ja np. umiem patrzeć na jakąś postać tylko przez storyline i gdyby w życiu rzeczywistym był największym skurwielem a w storylinie fajnie by mi się go oglądało to bym go lubił.

I dokładnie o tym mówię. Liczy się to, co widzimy na ekranie i właśnie stricte storyline'y, a nie, że tak to ujmę, "pozaboiskowe (czy w tym przypadku 'pozaringowe') postępowanie" danego ktosia. Ja tak na to przynajmniej patrzę. Kibicować Jasiowi na WM'ce przez to, że "jest lojalny", a Dwayne'a z całej siły hejtować dlatego, że się niby na mnie wypiął w rozumieniu większości? Hah! Sorry, ale jak dla mnie jest to trochę śmieszne kiedy mówimy o 'rozrywce sportowej' i czymś takim jak wrestling.

 

[ Dodano: 2012-02-21, 21:33 ]

Jakby The Rock dobrze wypadał to nawet nie musiałbyś pisać tego posta, bo narzekań by nie było.

Powątpiewam. Wydaje mi się, że tu nie chodzi stricte o jego 'performance', jak o sam fakt pojawiania się raz na jakiś czas. Przecież właśnie to jest głównym argumentem jego hejterów.


  • Posty:  877
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.01.2011
  • Status:  Offline

Ja np. umiem patrzeć na jakąś postać tylko przez storyline i gdyby w życiu rzeczywistym był największym skurwielem a w storylinie fajnie by mi się go oglądało to bym go lubił. Ale skoro typowy smart dowie się o np. charakterze Ortona to trudno mu obiektywnie patrzeć na jego postać skoro już posiada taką informację (trzeba to zrozumieć).

 

Trudno mu obiektywnie patrzeć? Jak taki Orton robi zajebistą robotę i ogląda się go zdecydowanie najlepiej z całego rosteru to co mnie obchodzi jak on się zachowuje w szatni? Dla mnie jako dla widza nic to nie zmienia. Genialny przykład to Shawn Michaels, który był przecież przekapitalnym zawodnikiem ale przez swoją niechęć do podkładania się i Montreal Screwjob nie przepadam za nim, ale to nie oznacza, że nie potrafię docenić tego co robił w ringu i gdyby był teraz najjaśniejszym punktem federacji to chwaliłbym go i bez wahania cieszyłbym się gdyby zdobył pas, a nic by mnie to nie obchodziło czy on sobie go wybłagał czy nie.

 

Osobiście Dwayne'a nie lubię, tak samo jak ktoś może nie lubić Dody czy Tuska, ja nie lubię Johnsona, ale gdy wejdzie do ringu jako The Rock to dla mnie staje się kimś innym i razem z nim wykrzykuje wszystkie catchphrasy i ciesze się razem z fanami na widowni.


  • Posty:  408
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline

WWE jest w praktyce serialem, w którym aktorzy grają rolę i robią to za co im się zapłaci. Zapłacą Natalii żeby grała niemotę puszczającą bąki, zrobi to. Zapłacą Cenie żeby tysiące mogło go wyzywać, zrobi to. Zapłacą Rockowi żeby podłożył się Jaśkowi to zrobi to. Podejrzewam że nawet Takerowi gdyby dobrze zapłacili to dałby się pokonać Santino na WMce. Oczywiście część z gwiazd ma dużo swobody, mogą improwizować, czy tak jak Rock lub Taker pojawiać się okazjonalnie. Co do Rocka, przez sekundę nie oczekiwałem że wróci na stałe. Podejrzewam że pociągnie jeszcze nawet parę lat w WWE, ale będą to występy od święta. Osobiście uwielbiam jak jakaś gwiazda powraca po jakimś czasie. Tak jak Triple H. Gdy pojawia się po jakimś czasie przerwy odczuwam emocje, gdy pojawiał się praktycznie co parę dni, nie miało to takiego smaku. Podobnie jak Taker. Można narzekać że walkę na WM mają Taker, Triple H czy Rock, którzy walczą okazjonalnie, a nie ludzie którzy harują co parę dni. Ale Ci panowie lata w których pokazywali się na każdym RAW/SD mają już za sobą. Nie wyobrażam sobie Takera walczącego co SD z takim Tysonem Kiddem, bo to nie ta liga. Narzekam jednak na debilną moim zdaniem politykę WWE. Moim zdaniem nie promuje się zupełnie nowych gwiazd, tacy Barrett, Ziggler, Rhodes potrzebują mocnego feudu z jakąś dawną gwiazdą aby podbudować się. W praktyce walczą między sobą i nie mogą robić znacznych postępów.

 

[ Dodano: 2012-02-21, 23:33 ]

Catarax napisał/a:

Ja np. umiem patrzeć na jakąś postać tylko przez storyline i gdyby w życiu rzeczywistym był największym skurwielem a w storylinie fajnie by mi się go oglądało to bym go lubił.

 

I dokładnie o tym mówię. Liczy się to, co widzimy na ekranie i właśnie stricte storyline'y, a nie, że tak to ujmę, "pozaboiskowe (czy w tym przypadku 'pozaringowe') postępowanie" danego ktosia. Ja tak na to przynajmniej patrzę. Kibicować Jasiowi na WM'ce przez to, że "jest lojalny", a Dwayne'a z całej siły hejtować dlatego, że się niby na mnie wypiął w rozumieniu większości? Hah! Sorry, ale jak dla mnie jest to trochę śmieszne kiedy mówimy o 'rozrywce sportowej' i czymś takim jak wrestling.

 

Raczej nie nazywał bym tego hejtowaniem. A z zawodnikami jest jak z muzykami, czy aktorami, słuchasz tego co tworzy albo oceniasz jak gra daną rolę, ale jeśli wiesz że w życiu prywatnym jest gejem, sika przy ludziach, czy nie zakłada majtek, twoje spostrzeżenie mogą być inne. I trudno nam powiedzieć czy taki Jericho jest ignorantem w realu, rockmanem który ma gdzieś fanów, czy zwykłym facetem który się rozkleił mówiąc o swojej zmarłej matce (amerykański Taniec z Gwiazdami, bodajże 3-4 odcinek)


  • Posty:  54
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2008
  • Status:  Offline

"To wszystko z dedykacją dla ludzi uważających że wrestling jest udawany i nic to nikogo nie boli". Czemu "udawany" łączysz z brakiem bólu ? Udawać też trzeba umieć, wystarczy, że taki kretyn jak Barret (bo zakładam, że to jego wina), źle złapie/wyląduje i już nie dość, że on dostaje kontuzji to jeszcze kolega - ale w założeniu WWE nic nikogo nie miało boleć.

Ból w większości bierze się z tego, że ktoś nie wykonał swojej pracy. Biorąc pod uwagę ile Ci ludzie zarabiają i ile pracują REALNIE dziennie (10minutowa walka, 6 dni w tygodniu - realna praca = 1 godzina) to przez pozostały czas ich obowiązkiem jest dążyć do takiej perfekcji, żeby chociaż kolega nie wyrządził sobie krzywdy. 47 godzin tygodniowo powinno być wystarczające, zęby się wyrobić (a do takiego battle royal-a trochę tygodni Barretowi minęło).

Mówiąc prosto WWE = fake + okazjonalny ból, najczęściej wynikający z niekompetencji i lenistwa zawodników, dziękuje dobranoc.


  • Posty:  408
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.09.2011
  • Status:  Offline

Udawać też trzeba umieć, wystarczy, że taki kretyn jak Barret (bo zakładam, że to jego wina), źle złapie/wyląduje i już nie dość, że on dostaje kontuzji to jeszcze kolega - ale w założeniu WWE nic nikogo nie miało boleć.
. Biorąc pod uwagę ile Ci ludzie zarabiają i ile pracują REALNIE dziennie (10minutowa walka, 6 dni w tygodniu - realna praca = 1 godzina) to przez pozostały czas ich obowiązkiem jest dążyć do takiej perfekcji, żeby chociaż kolega nie wyrządził sobie krzywdy.
Mówiąc prosto WWE = fake + okazjonalny ból, najczęściej wynikający z niekompetencji i lenistwa zawodników, dziękuje dobranoc.

 

http://i.pinger.pl/pgr320/69d0be6c00249da04eceb449/Ja-pierdole.jpg

 

Z całym szacunkiem oczywiście ale pobiłeś kolego wszelki możliwe granice debilizmu. Nie wiem czy jest sens cokolwiek Ci tłumaczyć, ale może zrozumiesz. 10 minut w tygodniu? Rozumiem że zawodnicy opanowali sztukę teleportacji i przemieszczają się między kolejnymi galami nie spędzając dziesiątek godzin w samolotach. Na House Showach występują sobowtóry, podobnie jak na różnego rodzaju spotkaniach z fanami. Urodzili się z umiejętnościami, więc nie muszą trenować, samo wszystko się robi. Nie, no przecież codziennie żłopią piwo przed TV zajadając się chipsami i z łaski raz na jakiś czas pojawią się udając walkę. I jeszcze biorą za to przeogromną kasę. Zróbmy tak, weźmiemy takiego przypadkowego zawodnika, żeby przy**ł Ci krzesełkiem po głowie, albo skoczysz z wysokiej drabiny na metalowy stół. Zrobisz tak żeby nie odnieść kontuzji, i żeby Cię to nie zabolało. A jeśli tylko za piśniesz że coś jest nie tak, to powiem że przecież powinieneś to opanować do perfekcji, i wynika to tylko z lenistwa. Sorry człowieku, każdy ma prawo do własnego zdania, ale jeśli czytam że nazywasz faceta który od kilkunastu lat dzień w dzień haruje żeby dojść tam gdzie obecnie jest, który nie ma czasu dla swojej rodziny, i znosi brutalne kontuzje, kretynem i leniem, to uważam że to Ty jesteś kretynem

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Aigor
      •MLW World Heavyweight Championship Match: Satoshi Kojima (champion) vs. Matt Riddle •MLW Women’s World Featherweight Championship – Title vs. Hair Match: Janai Kai (champion) vs. Delmi Exo •KENTA vs. Donovan Dijak •Gravity Gamble Ladder Match: AKIRA vs. Mads Krule Krugger vs. BRG vs. Matthew Justice vs. Kevin Knight •CMLL Lucha Libre Showcase: Atlantis & Atlantis Jr. vs. Blue Panther & Dark Panther
    • -Raven-
      Podpowiedź - koleżka nie poprzestaje na podglądaniu parki...
    • MattDevitto
      Kurczę patrząc na te wszystkie strony i  komentarze muszę przyznać, że poza atti to kojarzę jedynie te największe strony typu WF czy BGZ. Inną, którą kojarzę jest niezawodny Przyjaciel wiadomo kogo od której rozpoczęła się moja przygoda w necie z wrs. Tam czytałem pierwsze informacje o tym biznesie i tak też wchodziłem bardziej w ten świat. Wcześniej natomiast z pełnym uśmiechem łykałem wszystko z tv
    • MattDevitto
      Zaczął się czas kiedy to WWE będzie zamieszczać różne RR matche z przeszłości na swoje kanały
    • Mr_Hardy
      Niezbyt dobrze się dzisiaj czuję i obejrzenie Collision zajęło mi z pół dnia. Ogólnie solidna tygodniówka, dobre walki, fajne proma Hangmana i Danielsa. Ciekawe, co będzie dalej z House of Black. Walka Mariah z Harley taka zwykła, bez fajerwerków, ale uczta dla oczu była 😉. Na koniec dostaliśmy klasyczny, fajny brawl. Szczerze, to nie mogę się doczekać, aż Moxley straci pas, lecz Hobbs mu go nie odbierze. Nie ma na to szans, za cienki na ten pas jest. Jakoś mi ta jego grupa Moxa nie przypada do gustu. Ciekawe, kiedy Christian wykorzysta swój kontrakt. Specjalny odcinek Dynamite zapowiada się bardzo dobrze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...