Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Bukmacherskie Pewniaki


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 157
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2009
  • Status:  Offline

Gratuluję N!KO :wink:

 

A teraz panowie mam pytanie, które było już milion razy, ale wtedy się tym nie interesowałem. Dawno już nic nie stawiałem , a czasem mam chęć raz na czas cóż puścić, ale lenistwo bierze górę i w końcu nie stawiam nic. Wychodzę więc z pytaniem, który internetowy bet jest wg was najlepszy i dlaczego?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402208
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • NalepRKO

    223

  • N!KO

    109

  • Holyshit

    109

  • PH93

    106

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Badu, zależy, co glownie grasz - jak 1X2 z piłki to Marathonbet albo PinnacleSports (tyle ze nie ma tam bonusów na start) jesli jakies futbolowe wymysly typu liczba rożnych zdobytych przez gospodarzy w 1. Połowie to bet365 (najlepszy bonus + freebety od czasu do czasu), Unibet i tez Marathon. Jak inne dyscypliny to doprecyzuj.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402214
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  635
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.05.2008
  • Status:  Offline

Częściowo podłączam się do pytania. Aktualnie gram na bet365, ale chciałbym założyć nowe konto u innego buka żeby wyłapać jakiś fajny bonus startowy. Jakie polecacie na ten moment?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402215
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Ja osobiście gram na polskim STS - dla nowych graczy jest bonus 200 zł. W sumie oferta dla mnie jest OK - bo to co obstawiałem na bet365 itd. mam na STS. Plus jest taki, że nie trzeba się spinać z tym wypłatami bo polskie prawo jest na tyle zjebane, że dalej nie wiadomo czy wolno czy nie wolno obstawiać... O wypłacie potencjalnych wysokich wygranych nie wspominam (nie muszę się też bawić w Skrilla itd.). Minus jest taki, że nie ma zakładów na żywo do zamknięcia. Edytowane przez PH93
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402216
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Bet365 jest najlepszy na rynku, jeśli chodzi o granie na żywo. Ma też najszerszą ofertę (łącznie) dotyczącą wszystkich sportów. Ich live jest najlepszy na planecie i długo nikt ich nie przebije. Mają fajne lojalnościówki, choć osobiście się zawiodłem w tę środę, gdyż zostawiłem u nich dużo pieniążków, a dostałem tylko 50 zł. Mam nadzieję, że mi tak co środę będą wypłacać, to jeszcze ujdzie. :)

 

Natomiast jeśli jest tu jakiś fan koszykówki, który szuka zakładów na zawodników, to w tym aspekcie najlepsze jest Betano. Z tym, że jak ich ograsz, to potem szybko Cię limitują.

 

Skoro pochwalił się N!KO, to ja też się pochwalę. Niecały miesiąc temu:

 

http://images.tinypic.pl/i/00774/pd2ud5ap68ai.png

 

O wypłacie potencjalnych wysokich wygranych nie wspominam (nie muszę się też bawić w Skrilla itd.). Minus jest taki, że nie ma zakładów na żywo do zamknięcia.

 

Skrill jest mega wygodną opcją. Po pierwsze, pieniądze są mega szybko. Po drugie, nie mogą Ci nic zrobić, bo jest to portfel internetowy, a po trzecie - nie płacisz jakiegoś głupiego podatku, który w przypadku wysokich wygranych jest naprawdę duży.

Edytowane przez NalepRKO
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402217
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 157
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2009
  • Status:  Offline

Z polskich buków raczej nie chcę korzystać, bo np. taki STS lubi strasznie obcinać kursy w porównaniu np. z Fortuną (miałem przypadek co na ten sam mecz za postawienie Irlandii Północnej z kimś tam na STSie był kurs 4.1, a na Fortunie blisko 6). Poza tym zabiera dużo ten podatek, no ale...jak to dokładnie z tym jest? Czy jeśli będę korzystał z zagranicznego buka gdzie nie ma podatku, to nie będzie z tego kiedyś jakichś problemów?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402226
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Aktualnie gram na bet365, ale chciałbym założyć nowe konto u innego buka żeby wyłapać jakiś fajny bonus startowy. Jakie polecacie na ten moment?

 

Expekt i Betclic mają darmowe zakłady odpowiednio do 111 i 100 zł (do niedawna było 2x tyle) bez potrzeby obracania bonusem (wygrywasz - możesz od razu wypłacić, przegrywasz - również możesz wypłacić zwróconą stówę) gdzie można go wykorzystać albo jako surebet (pewne ok. 80 zł w zależności od znalezionego zakładu), albo iść na całość i postawić jakiś kupon ze sporym kursem.

 

Betano ma również fajny bonus, 100% do 200 zł, tylko że tam trzeba obrócić chyba 10x (w b365 jest 6x) i cały czas nie jestem przekonany co do wypłacaloności tego bukmachera, swego czasu sporo na niego narzekano, sam osobiście konta jeszcze nie zakładałem.

To samo w Betssonie, tylko trzeba obrócić 12 razy (fjne kursy z MMA, często jedyny bukmacher, który śpi, podczas gdy reszta dostaje jakiegoś insidera i znacznie zmienia kursy, niestety limity)

 

A skoro jesteśmy przy MMA, to tu rządzi absolutnie 5Dimes (bonus bodajże 50% do 400$, 5x obrót), Unibet zaczyna mu dorównywać.

 

Ja osobiście gram na polskim STS - dla nowych graczy jest bonus 200 zł. W sumie oferta dla mnie jest OK - bo to co obstawiałem na bet365 itd. mam na STS. Plus jest taki, że nie trzeba się spinać z tym wypłatami bo polskie prawo jest na tyle zjebane, że dalej nie wiadomo czy wolno czy nie wolno obstawiać...

 

Oczywiście, że wolno..w polskich "legalnych" ziemniakach :D Oczywiście, że nie wolno w zarejestrowanych w rajach podatkowych bukach egzotycznych (zagranicznych) :D

 

Przy niewielkich stawkach może i warto stawiać w STSach i Fortunach, jednak jeśli przykładowo podwoisz 2000 zł to ciężko się patrzy, jak kilka stówek trzeba oddać państwu. Poza tym na dłuższą metę utrzymywanie 10% zysku jest bardzo dobrym wynikiem, a pomyśl, że 12% musisz oddać - wtedy żeby gra warta była świeczki potrzebny jest ok 20% yield.

 

O wypłacie potencjalnych wysokich wygranych nie wspominam (nie muszę się też bawić w Skrilla itd.)

 

no ale...jak to dokładnie z tym jest? Czy jeśli będę korzystał z zagranicznego buka gdzie nie ma podatku, to nie będzie z tego kiedyś jakichś problemów?

 

Jeśli nie będziesz wpłacał regularnie 4-5 cyfrowych sum na swoje konto to nie ma praktycznie żadnych obaw.Jakiś czas temu bet-at-home udostępnił/sprzedał dane jakiegoś procenta swoich polskich klientów, z czego kolejny odsetek rzekomo otrzymał wezwanie do wyjaśnień od Urzędu Celnego. Ale kto kurwa gra na portalu z najbardziej złodziejskimi marżami w internecie :D HAJ NIKO, HAŁJU DUŁYN

 

A jeśli chcesz się jeszcze bardziej zapezpieczyć, to polecam wspomniany przez PH portfel internetowy Skrill - zarejestrowany bodajże na Malcie, tak jak sporo firm bukmacherskich, przy większych przychodach warto o tym pomyśleć (40 zł rocznie za kartę Skrilla, z której możesz skorzystać w każdym banmkomacie, wtedy twoje prywatne konto nie ma żadnego doczynienia z wygranymi pieniędzmi). Osobiście mam do nich chyba większe zaufanie, niż do mojego BGŻ BNP :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402237
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  635
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.05.2008
  • Status:  Offline

Expekt i Betclic mają darmowe zakłady odpowiednio do 111 i 100 zł (do niedawna było 2x tyle) bez potrzeby obracania bonusem (wygrywasz - możesz od razu wypłacić, przegrywasz - również możesz wypłacić zwróconą stówę) gdzie można go wykorzystać albo jako surebet (pewne ok. 80 zł w zależności od znalezionego zakładu), albo iść na całość i postawić jakiś kupon ze sporym kursem.

 

Bonusy mam wykorzystane właśnie na STSach, bet'cie, expektcie i betclicu (przy eliminacjach do ME udało się wyciągnąć 1200 za 200 cashbacka, także miło wspominam), szukam właśnie jeszcze jakiś podobnych, bo na koncie wala mi się luźne 50zł, to czemu by tego jakoś nie pomnożyć i nie pograć :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-402248
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

90 zł za eurowizje i zwycięstwo ukrainy. Wiedziałem że te europejskie kurwy pójdą w poprawność polityczną i w tym "apolitycznym" konkursie Ukraina musi zwycięzyć. Szkoda bo gdybym kolo 23 postawil zamiast o 19 to miałbym na koncie okolo 2000 zł. :/
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-404183
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  233
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Fajne kupony, ale następnym razem wrzuć przed rozstrzygnięciem
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-406314
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  233
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline

Argentyna Chile za 30 minut. Coś takiego puściłem.

http://www.fotosik.pl/zdjecie/pelne/c541ab66dceb0592

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-406316
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 157
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2009
  • Status:  Offline

http://i67.tinypic.com/iokbwh.png

 

2.50 żaden piniondz, a ile emocji.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-406329
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 157
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2009
  • Status:  Offline

http://i65.tinypic.com/f9ebup.png

 

Ziarnko do ziarnka...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-406559
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Nie było mnie na forum sporo czasu, ale akurat w tym biznesie siedzę ciągle z różnym skutkiem. Poprzednie dwa miesiące były w plecy, ale to nie znaczy, że nie trafiałem perełek - także takich, które spowodowały, że minus był naprawdę malutki i w ogólnym rozrachunku od tej całej wygranej na 6.5 kafla dalej jestem na plus. Szczególnie, że dobrze wszedłem w lipiec.

 

Pobiłem też swój osobisty rekord na singlowy zakład, którego kurs wcześniej wynosił @12.00 przy okazji All-Star Weekendu, kiedy to postawiłem pieniądze na to, że MVP Meczu Gwiazd zostanie Russell Westbrook. Wczoraj oglądając finał ME tuż na początku dogrywki postawiłem niedużą (ale jednak, bo kurs jednak mega wysoki, więc nie szalałem ze stawkami) stawkę na to, że Portugalczycy wygrają mecz w dogrywce. Po bramce Edera byłem mega zadowolony. Nie tylko dlatego, że CR7 wygrał w końcu trofeum z reprezentacją. :) Kurs @13 to mój aktualny personal best.

 

http://i64.tinypic.com/fxsfba.jpg

 

http://i68.tinypic.com/2klnyb.jpg

 

http://i64.tinypic.com/2djqfiq.jpg

 

http://i67.tinypic.com/k99pua.jpg

 

http://i68.tinypic.com/j9veyu.jpg

 

 

Tutaj podaję link do tematu na forum, na którym po prostu prowadzę swój temat. M.in. po to, żeby się kontrolować. Mam wgląd we wszystko. Oczywiście live'ów poza dwoma ostatnimi raczej tam nie wklejam. Teraz się podzieliłem live'ami, ponieważ wczoraj poleciłem go także innym użytkownikom na wspomnianym forum. Robię to za darmo, bo nie uważam się za nie wiadomo kogo, więc jak ktoś chce niech gra ze mną. http://www.forum.bukmacherskie.com/f15/hazardowy-eden-128869-8.html

I jeszcze:

:D Edytowane przez NalepRKO
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/28297-bukmacherskie-pewniaki/page/64/#findComment-406978
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...