Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE Survivor Series 2011 (zapowiedź, spoilery, dyskusja)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

US Title:

Fajny opener, ale kurde za krótki. Wrestlerzy właśnie zaczęli się w pełni rozkręcać, szła akcja za akcją, a tu koniec. Cieszę się jednak, że Dolph wygrał, a co ważne, nie stracił tego pasa na rzecz Zacka, bo byłem pewien, że na tym PPV do tego dojdzie. Zack w końcu i tak zgarnie ten pas, co średnio mi się podoba, dlatego też każdy moment w którym pas pozostaje przy Zigglerze mnie cieszy.

 

Divas:

Bardzo fajny finiszer Beth.

 

5 vs 5:

To może jakieś ważniejsze rzeczy z tej walki

- Dolph szybko wyeliminowany i trochę szkoda, ale można go wytłumaczyć, bo to była jego druga walka na tym PPV

- Botch i kontuzja Sin Cary. Mi ogólnie nigdy nie przeszkadzały tak bardzo te błędy Sin Cary. Podchodziłem do tego tak, że to jego moveset wymusza w pewnym stopniu te wszystkie błędy. I dopiero wczorajsza walka uświadomiła mi, że Sin Cara to poważne zagrożenie. I nie mówię tu tylko o takich sytuacjach jak tu, gdzie trzeba zmienić w jakimś stopniu scenariusz walki. Sin Cara mógłby kiedyś doprowadzić do kontuzji którejś z czołowych gwiazd i wtedy dopiero mielibyśmy problem.

Jeszcze co do tej całej sytuacji, to Orton wyglądał na nieźle podkurwionego. Nie zdziwię się, jak wpłynie trochę na zwolnienie Sin Cary :P Zresztą, do jego zwolnienia i tak w końcu dojdzie. Myślę, że po tej gali skończyła się cierpliwość Vince'a i Sin Cary już nie zobaczymy w ringu, a nawet jeśli, to będzie tam maksymalnie midcarderem i tylko po to, żeby sprzedawać jego maski.

- RKO na Hunico. Tak właściwie, to wiedziałem, że Hunico dostanie RKO już wtedy gdy szykował się do skoku. Nie zmienia to jednak faktu, że uwielbiam takie RKO z każdej pozycji i mogę na nie patrzeć co galę ;)

- No i największe zaskoczenie, czyli wygrana Teamu Barretta. Ja już w czasie walki, gdy został sam Orton, straszliwie wkurwiałem się, że zaraz zacznie się rozdawania na lewo i prawo RKO i Orton uratuje swój zespół. Tak się nie stało, wygrał Barrett i Cody, czyli ci wśród których mamy chyba największe nadzieje na przyszłość.

- jeszcze jednak sprawa, mianowicie chanty "Undertaker". Gdy je usłyszałem i zacząłem myśleć o tym, to strasznie się napaliłem, bo jego powrót był dla mnie bardzo możliwy i wcale nie taki głupi. Najpierw pomyślałem o tym, gdy jeszcze walka trwała i myślałem, że wygra Orton. Uznałbym to jako powtórkę z rozrywki, bo za czasów Ortona Legend Killera też dostaliśmy pojawienie się Takera, gdy Orton dał zwycięstwo swojej drużynie.

Drugi raz widziałem jego powrót podczas cieszenia się Barretta. W końcu to Nexus zakopało na jednaj z gal Takera, także też w jakimś stopniu by to pasowało.

Ostatni raz o powrocie Takera pomyślałem już przy innej walce, a raczej po niej. Było to w czasie gdy Henry chciał zniszczyć nogę Big Showa.

 

WHC Title:

No, a skoro już zacząłem o tej walce ;) Ogólnie straszliwa nuda. Galę oglądałem na żywo i poważnie obawiałem się, że zasnę i będę musiał ją ściągać. Dobrze, że były takie momenty, jak zniszczenie barierek czy wchodzenie Showa na narożnik i jego elbow drop (który był z jednekj strony imponujący, a z drugiej śmieszne było to, jak Show stał na narożniku i tak długo szykował się do skoku). Niestety, była to najsłabsza walka tych panów spośród wszystkich jakie do tej pory oglądaliśmy. Szkoda, że nie było tu żadnej stypulacji, bo mogłoby to uratować tą walkę. Niestety feud ten będzie dalej kontynuowany, ale na TLC pewnie dostaniemy jakąś stypulację, więc mam nadzieję, że będzie już o wiele ciekawiej.

 

WWE Title:

Niestety zawiodłem się na tej walce, albo też inaczej, potwierdziła ona, że Punk i Del Rio to nie tacy wirtuozi ringu, na jakich niektórzy chcieliby ich kreować. Nie powiem, końcówka trochę emocji przyniosła, ale ogólnie liczyłem na więcej, a motyw z atakowaniem jednej części ciała rywala strasznie mnie irytuje.

Zirytowała mnie też wygrana Punka. Wiedziałem, że w końcu zgarnie on ten pas, ale liczyłem ,że tu jeszcze wygra Del Rio, a dopiero na TLC pas dostanie Punk. Niestety tak się nie stało i znów możemy powiedzieć, że Del Rio zawiódł, tym razem jako mistrz. Strasznie lubię Alberto i nie podoba mi się to co widzę, bo zaczynam się obawiać, że jego postać spadnie teraz w dół i nie będzie już czołową postacią federacji, a raczej "dostarczycielem pushu".

 

A i jeszcze sprawa cieszenia się Punka po walce. Cóż to jest za hipokryzja ze strony niektórych osób. Jak Cena cieszył się z wygranej pasa, biegał do fanów i trwało to długo, to było wkurwianie się itp. Jak robi to Punk, to jest to zajebista sprawa, na którą miło się patrzy i wcale nie zajmuje ona czasu na gali :twisted:

 

Never Before, Never Again:

Byłem pod dużym wrażeniem początku walki i tego co pokazał The Rock. Było szybko, było dynamicznie, naprawdę duże brawa. Oczywiście, można zadać sobie pytanie, czy dałby on tak radę przez całą walkę, a nie pierwsze 5 minut, ale na to odpowiedź uzyskamy na WMce :P

Sama walka była jednak słaba i nudna. Stała sprawa, czyli obijanie face'a, którym był Cena. Wiele osób to dziwi, ale tka naprawdę czego się spodziewaliście? The Rock wrócił na ring i musiał zdominować to PPV. Musiał być najważniejsza osobą tego PPV, bo jest to właśnie cześć promocji walki na WM.

Co do kwestii heel turnu Ceny, oczywiście, że teraz była szansa na jego przeprowadzenie, ja jednak wolałbym poczekać do WMki. Tam będzie wprost idealnie i byłaby to wisienka na torcie tej WMki ;)

 

Ogólnie z gali jestem zadowolony. Jedyny taki minus, to to, że nie czułem, że jest to jedna z ważniejszych gal w roku. Ja wiem, że tą ważną sprawą był The Rock. Jednak pisałem o tym już wcześniej, The Rockiem mnie nie kupią, dlatego też oczekiwałem jeszcze czegoś większego (cash in Bryana, czy powrót Takera :P). Jeśli jednak popatrzę na to, jak na zwykła galę PPV, to wypada dobrze.

  • Odpowiedzi 255
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • MJ

    23

  • PH93

    15

  • -Raven-

    14

  • maly619

    11

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

A i jeszcze sprawa cieszenia się Punka po walce. Cóż to jest za hipokryzja ze strony niektórych osób. Jak Cena cieszył się z wygranej pasa, biegał do fanów i trwało to długo, to było wkurwianie się itp. Jak robi to Punk, to jest to zajebista sprawa, na którą miło się patrzy i wcale nie zajmuje ona czasu na gali

Jak Cena zdobywa pas po raz dziesiąty kiedy to ostatnio dzierżył go może miesiąc-dwa wcześniej, to tak - wygląda to komicznie. Jak Punk (po tym jak został dwa razy wychujany przez arystokratę) zdobywa go po raz drugi w karierze, to jego celebracja wg mnie w ogóle nie wydaje się przesadzona. W końcu zdobył coś, od czego wszyscy go odciągali (Jasiu, Nash, Alberto, Trajpel, Miz i Truth).

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Mi nie przeszkadzało to, że Punk cieszył się z wygranej, ale tak samo nie przeszkadzało mi cieszenie się Ceny.

Sam napisałeś, że Cena zdobył pas po raz dziesiąty, to chyba dobry powód, żeby okazywać tak dużą radość? I Cena wtedy i Punk teraz mieli moim zdaniem doskonałe powody do takiej radości, a pisanie teraz, że radość Punka była zajebista, gdy wcześniej pisało się, że u Ceny to strata czasu, to dla mnie po prostu hipokryzja i kolejny raz pokazanie, że w przypadku Punka ocena jego postaci i zachowania zawsze jest tłumaczona tak, żeby wyszedł on zajebiście.


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

Sam napisałeś, że Cena zdobył pas po raz dziesiąty, to chyba dobry powód, żeby okazywać tak dużą radość?

Po tym jak trzymał go dosłownie dwa miechy wcześniej? No sorry, to tak jakbym ja (albo ktokolwiek inny) miał okazywać euforię, bo wygrałem piętnasty raz Mercedesa. Chyba, że chodzi Ci konkretnie o jubileusz. Który tak na marginesie sam w sobie nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

a pisanie teraz, że radość Punka była zajebista, gdy wcześniej pisało się, że u Ceny to strata czasu

Nie pamiętam bym gdziekolwiek pisał, że radość Jasia była konkretnie "stratą czasu". Pamiętam za to - i owszem - że pisałem, że wyglądała co najmniej śmiesznie, bo koleś który generalnie do tytułu pewno się już przyzwyczaił... cieszy się jakby go zdobył pierwszy raz.

to dla mnie po prostu hipokryzja i kolejny raz pokazanie, że w przypadku Punka ocena jego postaci i zachowania zawsze jest tłumaczona tak, żeby wyszedł on zajebiście.

Siłą rzeczy radość jest większa kiedy tytuł zdobywa koleś, któremu kibicujesz niż koleś, którym już ci się chce rzygać. Ja tu nie widzę żadnej hipokryzji.

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  430
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2010
  • Status:  Offline

Nie wiem czemu się wkręciłem, wiem jednak, że mi się udało, a Dwayne swoją osobą mnie zdobył. Ba! Rocky uświadomił mi reakcją publiczności na niego w MSG... jaki gimmick Jasia jest żałosny. Pomijając fakt, że nudny i przejedzony - jak do jasnej cholery NAJWIĘKSZY FACE W FEDERACJI może zbierać największy heel heat

 

Powiem tak,że mnie to cieszy...Nie z powodu złośliwości i mówię to bez żadnej podpierdółki...ciesze się zajebiście ,bo to może wreszcie pokaże bookerom ,że czas na zmiany w postaci Johna Ceny.Czas na odświeżenie gimmicku Johna na bardziej ostrzejszy...już nawet nie mówię tutaj o tym heel turnie,bo na tej gali była znakomita okazja.

Zdenerwowany Cena tym,że koleś po takiej przerwie wraca i zgarnia większy pop od niego...co więcej,tak jak napisałeś,twarz federacji zbiera największy heel heat ,po czym atakuje Rocka w akcie "desperacji" i wszyscy są zadowoleni.

Wywołało to u mnie uśmiech na twarzy,gdy John zbierał taki heat ,ale po obejrzeniu gali i ochłonięciu jest mi gościa szkoda.Można powiedzieć wiele złego o jego GIMMICKU,ale nie o tym,że jest słabym wrestlerem,bo jest wrestlerem zajebistym i wykonuje po prostu swoją prace.Ja na chwilę obecną nie wyobrażam sobie ,żeby tak prowadzona postać pod dzieciaków ,pokonała taką legendę jaką jest The Great One...umówmy się ,to po prostu nie będzie wiarygodne w oczach zwykłych odbiorców wrestlingu.Owszem,dzieciaki to chwycą ale to chyba nie na tym ma polegać.

Nawet w pojedynku Hogan vs Rock na WM to ten pierwszy zgarną większy pop,ale na pojawienie się Johnsona nie było żadnego buczenia...jestem tym trochę zażenowany,choć nie należę do fanów Ceny,ale patrząc obiektywnie to nie do końca fair.

 

Koleś który opuścił swoich fanów dla pieniędzy był aż tak lepiej zabookowany od "Twarzy" WWE?.

 

Dziwią mnie trochę tego typu wypowiedzi...fakt faktem,The Rock na fanów i na ten cały biznes się wypiął ,ale powracająca legenda po 7 latach na ring musi mieć dobry booking...dlaczego?

A dlatego,że gdyby John dominował przez całą walkę i po prostu czysto jechał Miza i Truth ,to po co tam Dwayne? No bez sensu,a teraz gdy superhero Cena dostawał oklep od swoich przeciwników,a nagle wleciał Rocki i pojechał ich czysto to markom nasuwa się taka myśl..." kurde ,ten The Rock to jednak kozak i Cena może przegrać ...ale no gdzie,on rzadko przegrywa,to niemożliwe ...i co teraz będzie?" przez co wzrasta niepewność u nich,sprzedaż biletów na WM będzie większa a większe show = kasa

Taka jest polityka WWE i nawet na 25 edycje Survivor Series ,musieli dać jakąś "bombę" ...no i dali

 

.

Ja tam się cieszę, bo w końcu dostałem coś innego niż tryumfującego po raz setny Jaśka

Z tego punktu widzenia też warto spojrzeć,bo chociaż mamy jakieś odświeżenie ,a nie wiecznie to samo...

 

Szczerze mówiąc,to zaskoczyła mnie forma The Rocka...no naprawdę,zaimponowało mi to i aż było miło popatrzeć.Fakt faktem ,kick up nie chciał chyba wykonywać po tym,jak na którymś Raw przed WM mu to nie wyszło,ale mimo wszystko to jak na tak ogromną przerwę...czapki z głów.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Może ja jestem trochę przewrażliwiony na temat Punka i zawsze doszukuję się jakiegoś "ale", albo staram się dokuczyć jakoś jego maniakalnym fanom ;P, ale tak to wszystko odbieram.

 

Chyba, że chodzi Ci konkretnie o jubileusz. Który tak na marginesie sam w sobie nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

Ja uważam, że taki jubileusz to jest jednak coś. Może i WWE jakoś tego nie podkreślało wielce, ale właśnie radość Ceny odebrałem, jako takie pokazanie, że to jest ten 10 raz.


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

Survivor Series 2011 chciałbym przeanalizować pod nie pod względem danych walk, tylko popu, jaki otrzymywali dani gwiazdorzy.

No to, co robi z publicznością Zack Ryder w pewnych halach czy miastach to przechodzi ludzkie pojęcie. Podczas skleconej na biegu walki o pas Stanów Zjednoczonych słychać było tylko - We want Ryder Woo Woo Wooo. Jeżeli MAdison Squere Garden Ciebie pragnie, to jesteś gościu...i tyle.. Przegrany i odchodzący chyba z federacji John Morrison może tylko pomarzyć o wywoływaniu takich emocji. Poza tym JoMo nie dał z siebie nawet 50% tego, czym może błyszczeć w ringu.

W końcu nowy mistrz, CM PUNK cieszący się jak dziecko z pasa, to już stałe bożyszcze smartów czy starszych miłośników wrestlingu. W samej walce nie było jakiś takich super emocjonujących momentów,ale postać fanatyka hardcore'u non stop rozgrzewała publiczność. No i chwała mu za to, oby dziś pokazał cos ciekawego na RAW.

Powracający the rock....czyli nadpompowany aktorzyna powracający do biznesu. Zaraz..to przecież ROcky..ludzie podczas jego promo czy drobnych popisów ringowych mieli kisiel w majtach. Ja sam nie wiem dlaczego,choć jego występ był bardziej emocjonujący aniżeli powrót na ostatnim RAW. I w ten sposób ośmieszono młode pokolenie i zasłużonego zawodnika po heelturnie pukającego do main eventów, by podpromować najstarszego w ringu, który wrestling zaczął mieć chyba w dupie...i taki to dziwny biznes. Ale Dwayne nadal rozumie jego zasady i dlatego tak działa na fanów :twisted:

A tak poza tym?

Psioczycie na walkę gigantów? No macie rację, dla mnie ich pojedynki powinny się kręcić wokół jednego, mega spotu. MEga KURWA akcji, w tym przypadku dobre byłoby no disqualification match i jakaś jadka na parkingu, rzucanie fiatami 126p w siebie czy przewracanie Tirów. a tak dostaliśmy kop w kroczę....jaki żal bookingu w wykonaniu WWE.

W kobiet był GlamSlamm z narożnika...czad...serio...

a tak kończąc, mam nadzieje, że Wade Barret wykorzysta ten drobny push,jaki na niego spływa.

Roots Rock Reggae

Odpowiedz mi kim jestem!?!

173694779448d910b615175.jpg


  • Posty:  10 225
  • Reputacja:   240
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Morrison vs. Ziggler - mocne pierdolnięcie jak na początek, bo opener jak na WWE był naprawdę wysokich lotów i trzymał w napięciu. Ziggi jak zwykle pokazał się z kozackiej strony i tylko szkoda, że tak słabo (zwłaszcza jak na face'a) rozpisano Morrisona, bo to jednak heel dominował większą część walki (John raczej nie przedłużył kontraktu, sądząc po bookingu) i nie dano w pełni zabłysnąć face'owi.

Przerażają mnie te chanty za Ryderem... Jeszcze ktoś z CT tego wysłucha i dadzą mu US Title'a, którego wartość automatycznie poszybowałaby w dół (po tym jak wypromował go Ziggler). Gość w takim gimmicku jak Ryder nie powinien wyjść poza zwykły midcard, bo będzie tak przekonujący w tej roli, jak np. Santino Marella.

 

2. Eve vs. Beth - słaba walka z nienajgorszą końcówką (finiszer from top rope). Standardowo dziwny booking tak dominującej fizycznie Divy jak Phoenix, która przez większość walki była rozbijana przez Ewkę, żeby dopiero na końcu zatriumfować.

Pytanie dnia, to na H... ogana była to walka z "drwalkami", skoro ich udział w starciu ograniczał się niemal tylko do świecenia dupami? :roll:

 

3. Promo Rock'a - nie porwało mnie zupełnie. Dwayne robił pałę Nowojorczykom tak, że aż mu po brodzie ściekało, a generowanie tego typu cheap popu, tak wielkiej gwieździe po prostu nie przystoi. Ludzie i tak go kochają, bez wchodzenia im w dwunastnicę (bo nazwać to "wchodzeniem w dupę", to jak nazwać Mount Everest po prostu górą). Johnson mógł się popisać większą kreatywnością.

 

4. Elimination Match - tak jak uwielbiam klasyczne, eliminacyjne pojedynki, tak ten mnie jakoś nie porwał. Heele pomimo, że wygrali, to rozpisani zostali mega-słabo. Sin Cara sam się wyeliminował przez kontuzję (zapewne work, chyba że w końcu jego botche przyniosły plon :lol: ), Sheamus - sam przez DQ, Mason Ryan - wyłapując "z partyzanta" finiszer, a Randal został wykończony walcząc z czwórką oponentów (dobre i to, bo obawiałem się, że wybije całą "fantastyczną czwórkę" :roll: ). Tylko Kofi został spinowany całkowicie "bezdyskusyjnie".

Szkoda, że tak szybko odpadł Dolph (choć spokojnie można to wytłumaczyć tym, że walczył drugi pojedynek tej nocy - tak więc nic mu nie ubędzie). Dość mocno podpromowali Barrett'a, który chyba w końcu dostanie jakiś push...

Szkoda, mogli to zabookować trochę bardziej wyrównanie i dramatycznie, tym bardziej że była to jedyna klasyczna walka w stylu "Survivor Series" na tym PPV.

 

5. Show vs. Henry - nudny, wlokący się, wolny sleeper, gdzie wypromowany na twardego heela Henryk - był zabookowany na tradycyjną cipę made in WWE. Jedyne co mi się tu podobało, bo ten Elbow Drop from Top Rope, w wykonaniu Show'a. Robiło to wrażenie.

Henry na chama wymusza DQ i mamy kontynuację tego arcy-ciekawego programu. Geeez, jak się cieszę :roll:

Po końcowej demolce Showa na Henryku, aż się prosiło żeby Dragon wjechał z walizą.

 

6. Punk vs. Del Rio - sama walka dupy nie urywała i miała o wiele większy potencjał. Przez większą część brakowało dramaturgii (która była dopiero w samej końcówce) i jakichś płynnych zmian przewag. Najpierw jeden podominował, później drugi... Normalnie, jak to standardowo w WWE.

Końcówka jednak była emocjonująca i cieszy zwycięstwo Punka, zwłaszcza przez Anakondę Vice (powinni bardziej wypromować ten finiszer). To co zrobił z publiką po walce CM, to mistrzostwo świata. Publika w MSG jak zwykle była zajebista, a Brooks tak nią zakręcił, że fani jedli mu z ręki. Klasyka po prostu, choć po samym pojedynku mam jednak niedosyt. Poza tym - ponowna zmiana mistrza? Are You Serious, Bro? Nie lepiej było dać tytuł Punkowi na następnym PPV i pozwolić się Del Rio trochę nacieszyć "złotem" (zwłaszcza, że Rock całkowicie przyćmił jego moment)?

 

7. Rock & Cena vs. Miz & Truth - ta walka była totalnie gówniana pod kątem wrestlingowym, ale cholera... podobała mi się jak diabli :D Było ku temu kilka powodów.

Primo - profesjonalizm Ceny. Uwielbiam Jaśka jako prawdziwego zawodowca (P.S. Nie liczcie na mnie pod kątem hejtowania go w kwietniu, w Gdańsku). Facet ma zajebisty dystans do siebie (to jak wchodził na arenę i przywitał go mega-heat, a Jasiek do kamery: "jestem ich ulubieńcem. Oni po prostu mnie kochają!" - urwało mi jaja :lol: ) i robi świetną robotę. W ringu odjebał niemal całość, żeby Rock mógł wypaść lepiej (baty zbierał Cena, ring czyścił Johnson i pinował też Johnson), spędził w nim 3/4 walki żeby Dwayne się za bardzo nie spocił i jeszcze na koniec dał się zgnoić Rock'owi, który musiał oczywiście dopierdolić mu Rock Bottom'a i udowodnić pod kątem generowania popu, że to jego bardziej kocha publika). Podobała mi się też gra twarzą Ceny, który fajnie pobłażliwą miną traktował spinającego dupsko i robiącego groźne grymasy - Rocka :wink:

Secundo - forma Rocka, który nadal potrafi zamieszać w ringu, nadal jest szybki i wydaje się wcale nie być zardzewiały przez tak długi rozbrat z wrestlingiem. Wszystko to sprawia, że o main event nadchodzącej WrestleManii jestem całkowicie spokojny.

Tertio - publika, która była zajebista niemal jak ta w Gdańsku :lol: i totalnie żywiołowo reagowała na wszystko co się działo w ringu. Pozwalało to się wkręcić nawet w tak słaby ringowo pojedynek.

 

Reasumując - moje ulubione PPV roku wypadło ogólnie nader słabo. Poza bardzo solidnym openerem i dającym wiele odpowiedzi main eventem - nie było tu zbyt wiele ciekawego do oglądania. Zdobycie pasa przez Punka zbyt szybkie (na luzie mogli się wstrzymać do przyszłego PPV). Poprzez to, że było to "PPV z Rock'iem" - momentum Brooksa spadło zdecydowanie na drugi plan. Poza tym, sama walka nie wykorzystała nawet w połowie potencjału tkwiącego w zawodnikach. Najbardziej jednak boleję, że był tylko jeden klasyczny, eliminacyjny pojedynek i to taki, do którego bookerzy podeszli po macoszemu, fundując nam przeciętniaka, bez fajerwerków. Cała reszta ssała pałkę na maksa. Normalnie dałbym max 2/6, ale ze względu na totalnie zajebistą publikę w MSG, podbijam do 2+/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 660
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.04.2011
  • Status:  Offline

1. John Morrison vs. Dolph Ziggler - Powiem szczerze, że zawiodłem się lekko, poszło parę dobrych akcji, np. Moonlight Drive. Ogólnie, słabo rozpisany JoMo, widać, że jednak opuści federację. Denerwowało mnie to "We Want Ryder!" i jego atak.. Oj, strach, że to on będzie posiadaczem tego oto pasa.

 

2. Eve vs. Beth Phoenix - Przewinąłem ten cały pojedynek, na plus tylko końcówka, ładnie to wyglądało.

 

3. 5on5 - Ajj, zawiodłem się i to bardzo, Dolph tak szybko wyrzucony? Też można zrozumieć, że mogli się trochę pogubić przez kontuzję Sin Cary. Ogólnie to nic, ale to nic nie zrobiło żadnego wrażenia, jedynie to się uśmiechnąłem, jak Wade przypiął Ortona.

 

4. Mark Henry vs. Big Show - Przewijanie i w sumie po tym co przeczytałem to nie żałuje. Czekałem na jakiś return czy ''cash in'', ani tego, ani tego :roll:

 

5. CM Punk vs. Alberto Del Rio - Walka nie najlepsza, ale również nie najgorsza. Postarali się obaj, damn! Denerwuje mnie to cholernie, że menadżer zawodnika (heela w dodatku) musi być taką pussy. Liczę, że z "nowym" mistrzem będzie lepiej, będzie ciekawiej, czekam na ich pojedynek na TLC.

 

6. Rock and Cena vs. Miz and Truth -

 

Primo - profesjonalizm Ceny. Uwielbiam Jaśka jako prawdziwego zawodowca (P.S. Nie liczcie na mnie pod kątem hejtowania go w kwietniu, w Gdańsku). Facet ma zajebisty dystans do siebie (to jak wchodził na arenę i przywitał go mega-heat, a Jasiek do kamery: "jestem ich ulubieńcem. Oni po prostu mnie kochają!" - urwało mi jaja :lol: ) i robi świetną robotę. W ringu odjebał niemal całość, żeby Rock mógł wypaść lepiej (baty zbierał Cena, ring czyścił Johnson i pinował też Johnson), spędził w nim 3/4 walki żeby Dwayne się za bardzo nie spocił i jeszcze na koniec dał się zgnoić Rock'owi, który musiał oczywiście dopierdolić mu Rock Bottom'a i udowodnić pod kątem generowania popu, że to jego bardziej kocha publika). Podobała mi się też gra twarzą Ceny, który fajnie pobłażliwą miną traktował spinającego dupsko i robiącego groźne grymasy - Rocka :wink:

 

Nic dodać, nic ująć. Cholera, teraz pojąłem, że jestem fanem Ceny i nie zmienię tego TO JEST SILNIEJSZE ODE MNIE :twisted: Tak na poważnie, Rock jakoś mnie nie zachwycił, nie przepadam za nim i irytuje mnie te pokazywanie "Zostaw/cisza!" czy mówienie o sobie w trzeciej o sobie, takie "Rock mówić tak, ma być tak" No tak to mnie wygląda. Mecz był nudny, myślałem, że już coś się kroi, jak Johnowi uśmiech z twarzy zniknął po meczu. Miałem nadzieję, że to Cena go załatwi, ale niestety stało się na odwrót. No i ciekawe co dalej z JC, gdyż ponoć "Rocky" leci dalej do filmów.. Czyżby znowu co drugie RAW "Rock 2night via satellite"..

18056192365019276624f15.jpg


  • Posty:  276
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2011
  • Status:  Offline

Ziggler vs Morrisom

Bardzo mnie się ta walka podobała, dobry opener. Obaj panowie pokazali dużą klasę w ringu. Jedynie szkoda, że nie dano im z 5 minut więcej. Końcówka walki przyszła tak nagle, ale to raczej jedyny minus. To prawdopodobnie już definitywny koniec w federacji Morrisona. Ogólnie nie jestem fanem zatrudniania przez TNA dawnych wrestlerów WWE, jednak w tym przypadku chciałbym, żeby Morrison znalazł się w federacji z Orlando. Po walce wszedł Ryder i dostał chyba najlepszą po Rocku i Punku owację wieczoru. Chciałbym, żeby na TLC Ryder odebrał już pas Zigglerowi (najlepiej chyba w ladder matchu), dalej widzę dla Dolpha autostradę do main-eventu z najważniejszym przystankiem Royal Rumble. Chciałbym, żeby Ziggler wygrał Rumble, a potem na Wrestlemanii odebrał pas Punkowi. Wydaję mnie się, że nie mieli oni jeszcze walki ze sobą (przynajmniej nie pamiętam), a potencjał w ringu i na micu jest ogromny.

 

Beth vs Eve

Nie wiem po co w ogóle była dodana stypulacja. Fajna końcówka, udało im się nie zbotchować. Dobrze, że Beth trzyma wciąż pas, teraz czekam na Natalya vs Beth na Wrestlemanii.

 

team Barrett vs team Orton

Zaskoczył mnie wynik, spodziewałem się, że facowie jednak wygrają. Tak zresztą postawiłem w typerze. Denerwuje mnie jedna rzecz. Mianowicie: Henry, Rhodes i Barrett w ciągu półtora miesiąca po dwa razy pokonują Ortona, Henry nawet kopiąc po RKO, a Christian w półrocznym feudzie wygrał tylko raz i to w walce z jakąś porąbaną stypulacją, a po tej walce i tak niemiłosiernie oberwał. Orton kopał równo, zarówno po Spearze jak i Killswitchu i to wykonanych tuż po sobie (!), a Christianowi ani razu dane nie było odkopać finishera Ortona. No trudno. Co do Christiana, to dziwne, że go nie było przy ringu jako, że miał wspierać team Barretta. Szkoda Sin Cary, jednak po raz kolejny popełnia błąd, jaki takiemu doświadczonemu i dobremu zawodnikowi nie powinien się przydarzyć. Ciekawe jak dalej potoczą się jego losy w WWE. Kolejna rzecz: Rhodes eliminuje Ryana, sprawa zdecydowanie na plus. Ciekawe czy i kiedy Vince się opamięta i przykręci kurek z pushem walijczykowi. Gimmick Hunico bardzo mnie się podoba, mam nadzieję, że z gościa coś będzie. Świetnie sprzedał RKO od Ortona, ten drugi także świetnie się spisał w tej akcji. Sheamus zdyskwalifikowany. To akurat moim zdaniem było głupie. No ale musieli jakoś go wyeliminować, czyste pojechanie w jednej walce Ortona i Irlandczyka przez Barretta to byłoby na razie za dużo. Walka ogólnie na plus, najbardziej cieszą zwycięzcy.

 

Henry vs Big Show

Przewijałem, więc za dużo o walce powiedzieć nie mogę, jednak chyba nie ma o czym mówić. Chanty publiki: boring, boring oddają poziom pojedynku. Po walce było oczekiwanie na Bryana, jednak się nie pojawił. Trudno. Ciekawe czy na TLC znów zrobią znów walkę dwóch olbrzymów. To by było chyba jednak ponad miarę. Cztery PPV z ich walkami w ciągu jednego roku to za dużo, jednak nie ma raczej nikogo na horyzoncie kto mógłby powalczyć z Henrym. Może tylko Sheamus, bo Orton raczej będzie kontynuował program z Barretem. Się zobaczy co będzie dalej. Walka na minus.

 

Alberto vs Punk

Fantastyczne reakcje publiczności, ogólnie na całej gali publika dawała radę. W końcu to było Madison Square Garden. Walka mnie się podobała, było prawie tak fajnie jak w Punk vs Cena na Money In The Bank. Różnica taka, że tamta walka była częścią lepszego storylinu. Szkoda tylko Alberta, znów musiał klepać facowemu main-eventerowi. Ten fakt zwraca uwagę na jedną rzecz: Del Rio potrzebuje jeszcze jednego finishera. Takiego niesubmissionowego. Jakiś superkick byłby chyba najlepszy. W ogóle heelowi w WWE ciężko żyć tylko z submissionem. Chciałbym, żeby facowie klepali po dźwigniach trochę częściej. I to najlepiej facowie powyżej midcardu, nawet main-eventerowcy. To kłóci się jednak z obrazem face-maineventera w WWE, który musi być niezniszczalny. Ale tutaj odchodzę od tematu gali. Rodriguez bardzo fajnie włączył się do tej walki. Teraz minusy: lepiej by raczej było, gdyby Punk przejął pas na TLC. Wolałbym taki scenariusz. Gdyby walka potrwała chwilę dłużej świat by się chyba nie zawalił, a byłoby jeszcze lepiej. Walka raczej na plus, może oprócz wyniku, jednak nie rozpaczam.

 

Rock i Cena vs Miz i Truth

Tragedii nie było, spodziewałem się, że będzie gorzej. Na plus postawa Rocka w ringu. Powrót po siedmiu latach do kwadratowego pierścienia i poradził sobie w porządku, dopatrzyłem się tylko jednego małego botcha, ale to czepianie się. Dobrze, że między Ceną i Rockiem iskrzyło podczas walki. Teraz minusy: mimo, że lubię i Trutha, i Miza, odnoszę wrażenie, że byli zbyt słabo wypromowani do tej walki, jednak wystarczy porównać ich star power ze star powerem przeciwników: widoczna różnica. Trochę komedii w ringu było, szczególnie ze strony R-Trutha, walka zbyt długa, było też dużo nudzenia w ringu. Mam nadzieję, że drużyna heeli nie rozpadnie się po dwóch tygodniach, gdyż mają wciąż duży potencjał, a na razie w solowych karierach nie mają czego szukać. Szkoda, że walka zakończona od razu po Spinebusterze i People's Elbow. Rock Bottom wykonany przez Rocka na Cenie na koniec gali daje jasny przekaz kto wygra na Wrestlemanii. Liczę, że może wreszcie doczekamy się heel turnu Janusza. Walka ani na plus, ani na minus.

 

 

Spodziewałem się po całej gali, że będzie gorsza, warto wspomnieć wysoki poziom ringowy walk o US i WWE Championship. Największy minus dla walki Henrego i Showa. Ogólna ocena dla gali 4-/6. Czekam na TLC.

Semper invicta

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Survivor Series całkiem, całkiem… Jakoś lepiej mi się to oglądało niż ostatnie ppv spod znaku WWE, ale nie aż tak, żeby się osrywać jak np. po MitB, albo b. ciekawym wg mnie Royal Rumble. Możliwe, że zaprocentował fakt, że obejrzałem sobie to wyjątkowo na wielkiej plazmie i stąd taki efekt, bo prawda jest taka, że walki (do czego już przyzwyczaiła federacja Vince’a) nie były jakieś wybitne.

 

Zaczęło się od walki Dolpha z JoMo i był to pod względem ringowym całkiem dobry pojedynek. Imponujący Dolph rzekłbym. W głowie siedziała mi dyskusja z forum, że Ziggler miałby wyjść z midcardu, żeby rywalizować z czołówką. Jeżeli tak, to akcja z Ryderem i fakt, że Dolph został szybko zamieciony z ringu w 5-on-5 matchu jest dość dziwną promocją…

 

5-on-5 match zaskoczył mnie na plus ze względu na wynik. Nie wiem jak pierwotnie miała wyglądać ta walka (zakładam, że kontuzja Sin Cary jest prawdziwa), ale to, co stało się na końcu zaskoczyło mnie i ucieszyło zarazem. Gdy RKO został na ringu z trzema rywalami pomyślałem o dwóch scenariuszach. Pierwszy był taki, że Randy po prostu w pojedynkę to wygra. A drugi że Viper posprząta dwóch a ulegnie dopiero trzeciemu (Barrettowi lub Cody’emu). Zatem zaskoczenie było spore, że z tryumfu cieszyło się aż dwóch heeli. Bardzo ciekawe rozwiązanie. Plusik dla bookerów WWE. Mam nadzieję, że z Barrettem, którego lubię zacznie się w końcu coś ciekawego dziać. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że mogą to być płonne nadzieje.

 

Mark Henry vs. Big Show… Nie chce mi się teraz szukać, ale czy ktoś nie pisał, że nie ma bata, żeby była tam powtórka z Ergo Areny? I co dostaliśmy… To było jak deja vu. I nawet było głośne „booooring” z trybun chociaż forumowiczów z Atti tam nie było (chyba, że o czymś nie wiem). Chyba tylko elbow drop Big Showa wyróżniał tą walkę. A propos… Męczę się jak patrzę na Showa. Facet ledwo zipie. Naprawdę zaczyna mi go być żal, bo wygląda jakby zaraz miała zapaść się pod nim ziemia.

 

CM Punk vs. Alberto del Rio - jak na takich zawodników i jak na pas WWE, to podbudówka była nijaka. Oczywiście federacja zwracała uwagę na walkę z udziałem The Rocka więc wyszło jak wyszło. Sam pojedynek mi się podobał. Kilka ciekawych akcji w wykonaniu obu panów. Końcówka nawet dosyć emocjonująca. CM Punk nowym mistrzem… Mam nadzieję, że nie przegra tego pasa na WM-ce.

 

Janusz vs. The Rock - kurwa… McMahon musi być strasznym sadystą, żeby Jasia trzymać jako face’a i jeszcze mieszać go w takie historie jak ta z The Rockiem. Autentycznie było mi Ceny żal, gdy publiczność buczeniem wgniatała go w ziemię (bodaj jedyny kojący moment dla Janusza był gdy nastąpiła wymiana chantów „Let’s go Cena” i „Cena suck!”). Sama walka nie była za dobra. Dynamiczny początek w wykonaniu The Rocka był ciekawy. A później już tylko szeroko pojęta psychologia ringowa z mocnym akcentem na nieporozumienia na linii Janusz-People’s Champ. Sam się sobie dziwię, ale jakoś w tym wszystkim moja sympatia obróciła się w stronę Jasia. Może mam coś z Matki Teresy. Jak ktoś ma tak przejebane u publiczności tak jak Janusz w Medison, to automatycznie jestem po jego stronie... Pierdolę... Jak przyjedzie do Gdańska, to będę mu chyba cheerował. :)

 

Acha… ze wszystkich prom wygłoszonych na SS najbardziej podobało mi się gadka Trutha. ;-)

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Ziggler vs Morrison – Całkiem fajny opener. Mistrz rozpisany zajebiście, bez próby kantowania, co rzadko się zdarza u heeli. Biorąc pod uwagę plotki o odejściu JoMo spodziewałem się raczej wyrównanego starcia, żeby mógł się godnie pożegnać, a tu Ziggler kontrolował walkę i tylko momentami oddawał inicjatywę. Po walce wpadł pajacyków i szykuje się między tą dwójką feud. Niech Ziggler straci pas, bo go blokuje. Facet ma papiery na Main Eventy.

 

Team Orton vs Team Barrett – Bardzo lubię walki eliminacyjne, liczyłem na dobry poziom i było przyzwoicie. Na pewno walka byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie kontuzja Cary (półroczna pauza brzmi jak wyrok. Trzymaj się chłopie). Stało się to na samym początku i na pewno spowodowało sporo zamętu i korekt. Musieli porzucić wszystkie akcje z nim, a pewnie miał sporo zabukowanych spotów z Hunico. Nawet nie ma co mówić tutaj o pechu. Jeśli się robi błędy i zahacza o linę w takich prostych dla highflyerów spotach to u McMahona nie ma czego szukać. Przesadzili z tak szybkim wyeliminowaniem Zigglera, szczególnie po dobrym zabukowaniu w openerze. Nie była to długa i mordercza walka żeby mogli to wytłumaczyć zmęczeniem.

 

Heniek vs Byk Slow – Straszny sleeper, który z trudem oglądało się bez przewijania. Rozwalanie barierek i Byku wspinający się na trzecią linę to za mało na zainteresowanie widza. Jedynie dzięki publice, która – nie po raz pierwszy tego wieczora – zachowywała się fantastycznie można było wytrzymać (chyba czytali raport z Ergo Areny). Henry zginął od własnej broni i już wyczekiwałem Bryana z walizką, ale nie tym razem.

 

Del Rio vs Punk – Fajny motyw z Finkelem, jako ring announcerem Punka. Facet jest legendą, jego głos towarzyszył najlepszym walkom w historii WWF i cieszę się, że mogłem go znowu usłyszeć. Walka miała wolne tempo i mimo emocjonującej końcówki był to co najwyżej średniak. Oczekiwałem więcej, szczególnie od Brooksa. Nie wiem, czy nie lepiej byłoby dać pas Punkowi na TLC. W końcu Del Rio wygrał w tym roku RR i zdobył walizkę, a ze złota cieszył się krótko. Trochę jego sytuacja przypomina mi Andersona w TNA – mistrz przejściowy.

 

Cena & Rocky vs Awesome Truth - Walka ringowo była fatalna (trzymanie face’a przez cały czas w defensywie można serwować na tygodniówce, a nie w ME PPV), ale oglądałem ją z wielkim zainteresowaniem. Ciekawiło mnie, jak spisze się Rocky i nie było po nim widać długiego rozbratu z ringiem (z drugiej strony zbyt dużo czasu w kwadratowym pierścieniu nie spędził). Jeszcze nigdy nie widziałem tak słabo rozpisanego Jasia. Nawet jako rookie w walkach z Kurtem Angle miał więcej do powiedzenia. Rocky zebrał wszystkie laury. Szacun dla Jasia za reakcje i odwalenie całej roboty.

 

Ocena gali: 3-/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

Przerażają mnie te chanty za Ryderem... Jeszcze ktoś z CT tego wysłucha i dadzą mu US Title'a, którego wartość automatycznie poszybowałaby w dół (po tym jak wypromował go Ziggler). Gość w takim gimmicku jak Ryder nie powinien wyjść poza zwykły midcard, bo będzie tak przekonujący w tej roli, jak np. Santino Marella.

Nie widzisz, że Zack to Honky Tonk man XXI wieku? I dlatego powinien w końcu dostać ten pas. Dla jaj, dla radości i śmiechu fanów, przez co Ziggler mógłby mógłby zainteresować się Punkiem? (no, może nie teraz, lecz potencjalnie)

Jedyne co mi się tu podobało, bo ten Elbow Drop from Top Rope, w wykonaniu Show'a. Robiło to wrażenie.

Fakt...to mógł być botch roku lub dewastacja ringu. A wyszedł nawet dobry lot...choć star był kiepski, jak Show sie bujał na tym ringu, nie te lata by robić takie akcje jak za młodu w WCW.

kurwa… McMahon musi być strasznym sadystą, żeby Jasia trzymać jako face’a i jeszcze mieszać go w takie historie jak ta z The Rockiem

Prawda prawda prawda...to aż krzyczy nie tylko heelturn, ale brutalne i skurwysyńskie zagranie...i przejście na złą stronę mocy.Tylko że taki turn musi być na tyle mocny, by przeciwnikom zamknąć usta, a nie dawać powód ku temu by uważali, iż jest to naciągane. Tylko co? mhhh...założenie stajni z talibami, AA na ciężarnej Beyonce czy zakładanie STF w skórzanym stroju sado maso? :twisted: :twisted:

Roots Rock Reggae

Odpowiedz mi kim jestem!?!

173694779448d910b615175.jpg


  • Posty:  276
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2011
  • Status:  Offline

Prawda prawda prawda...to aż krzyczy nie tylko heelturn, ale brutalne i skurwysyńskie zagranie...i przejście na złą stronę mocy.Tylko że taki turn musi być na tyle mocny, by przeciwnikom zamknąć usta, a nie dawać powód ku temu by uważali, iż jest to naciągane. Tylko co? mhhh...założenie stajni z talibami, AA na ciężarnej Beyonce czy zakładanie STF w skórzanym stroju sado maso?

 

Starczy zmasakrowanie Rocka krzesłem tak jak zrobił to Austin na WM 17, a potem jedno odpowiednie promo.

Semper invicta

  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux

Tutaj dokładnie zobaczcie. Naskok jeszcze przed skokiem nad linami mu nie wyszedł. Dlatego potem zahaczył o linę i spieprzył skok.

 

Starczy zmasakrowanie Rocka krzesłem tak jak zrobił to Austin na WM 17, a potem jedno odpowiednie promo.

Raven pamiętasz naszą dyskusję z pociągu o heel turnie Janusza. Zdecydowanie uważam, że w konflikcie z Rockiem nie doczekamy się turnu Jaśka.

Poruszałem ten temat z Ravenem podczas powrotu do Szczecina z gali w Gdańsku. Najlepszym momentem na heel turn, który maksymalnie wkurwiłby fanów, byłaby WM 29. Undertaker podczas kolejnej WM28 podbija streak do 20-0, a na WM29 dochodzi do walki, w której John Cena kantem pokonuje Takera i przerywa jego streak przechodząc heel turn :twisted: Czekam na ten moment

 

A swoją drogą to rzygać mi się chciało The Rockiem na tym PPV, jak i na ostatnim RAW. Niestety mnie on od czasu powrotu do federacji (tylko pierwsze promo z powrotu) nie grzeje. Bardziej ziębi. Nie wiem czemu mam taką awersję do gościa, który kiedy był stałym wrestlerem potrafił mnie porwać przed szklanym ekranem. A teraz? Teraz wali oklepane motywy, od których opadają uszy, albo strasznie przynudza.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Lubię to
      • 20 odpowiedzi
    • WWE Royal Rumble 2025
      Spekulacje i dyskusje na temat WWE Royal Rumble 2025!
      • 79 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 17 922 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 686 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
      • 100 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
      • 9 350 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 146 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 172 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 513 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 851 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Kaczy316
      Ja bym widział ten pojedynek o WHC, tu aż się prosi o dodanie tego tytułu w tle.   Tu bym widział w takim wypadku Jey vs Cody, Jey vs Cody ma jakieś podstawy w przeciwieństwie do Cena vs Cody gdzie na miejscu Kodeusza mógłby być ktokolwiek i podstawa byłaby taka sama "JADĘ PO 17 TYTUŁ ULALA! ZABIORĘ MAIN EVENT KOMUŚ UTALENTOWANEMU ALBO OSOBIE, KTÓRA MIAŁABY SENS W TEJ WALCE!" Cały czas jestem hejterem tego pojedynku, jak jeszcze w styczniu bym powiedział, że niech Cena sobie wygra EC i zawalczy z Kodeuszem tak teraz jestem zdecydowanie na nie, gość, który do RR pokazał się raz, jedynie, żeby zapowiedzieć udział w RR Matchu miał wygrać RR......teraz nawet na tygodniówkach się nie będzie pojawiał do EC, bo mógł sobie powiedzieć, że wejdzie do EC, Triple H mu polizał rowa i powiedział, że za zasługi wejdzie do EC, to ja za zasługi bym widział jeszcze Rica Flaira, Hogana, Undertakera, HBK i Goldberga w tym EC PRZECIEŻ TOĆ TO LEGENDY! Przepraszam wymieniłem potencjalnych zwycięzców przyszłorocznego RR Matchu u kebabów, a wracając do Lidera Cenation po tym co odwala teraz, że zamiast być w drodze do WM, bo to jego ostatnia to ten lata sobie po zdjęciach do filmów i na plany ogólnie  to ja podziękuję za taki udział Ceny w drodze do WM, niech se będzie w main evencie, ale Evolve co najwyżej, nie wiem no mam szczerą nadzieję, że w to nie pójdą, a Cena dostanie Logana Paula, Logan vs Cena i Jey vs Cody to dwa Money Matche, lepsze takie niż jeden Cody vs Cena prawda? To już Rock potrafił sobie grafik ogarnąć i docisnąć całą road to WM w zeszłym roku i wyglądało to przekozacko, że nikt nie miał problemu, że jest w ME WM 1 dnia, a Cena zrobi to co Rock mógł zrobić w zeszłym roku, przyjdzie i zabierze ME WM jednego dnia komuś nawet się nie pojawiając, po prostu przyjdzie, wygra jedną walkę, bo będzie w niej dlatego, że jest Wielkim Johnem Ceną, ale to jest tiltujące, dawno się tak nie zirytowałem, chyba od czasu WM 38, gdzie z niczego Lesnar sobie powrócił, wygrał 2x WWE Championship w przeciągu 2 miesięcy, wygrał RR i Main Eventował WM, nie wiem no Cena, który powraca, nie występuję na tygodniówkach ani walk nie robi jest dobry i może main eventować WM ku ucieszę fanów, ale Charlotte, która chociaż wykręci kozacki pojedynek nieważne czy to z Tiff czy Rheą i jeśli przegra to wypromuję fest taką Stratton to już BLEEEE, BO ONA NIE POTRZEBUJĘ! NIKT JEJ NIE CHCĘ! Dla mnie to dramat co się odwala, bo mamy analogiczną sytuację w dywizji kobiet, z tą różnicą, że Charlotte się pojawia i nie zdycha po wykonaniu jednego finishera i ciekawe jest to, że jak Kodeusz go pokona....to totalnie nic tym nie zyska, Cena będzie wtedy kolejnym rywalem, który został odbębniony i tyle, dalej liczę na Jey vs Cody, Punk vs Cody albo najlepsza możliwa opcja czyli Cody vs Orton, skoro KO idzie na Samiego, to nie dostaniemy chyba KO vs Orton na WM, a Orton powinien się pojawić na tej gali, więc może jednak się zdecydują na Rhodes vs Orton obyyyyy.
    • HeymanGuy
      WWE NXT - 04.02.2025 Stephanie Vaquer vs. Jacy Jayne: Solidne otwarcie gali, ale bez fajerwerków. Vaquer, odkąd wpadła do NXT, robi robotę i tu też błyszczała, ale Jayne nie odpuszczała. Z początku szło w stronę technicznego starcia, ale Jayne dorzuciła parę solidnych kopniaków, które wyglądały, jakby faktycznie mogły zaboleć. Superplex Vaquer? Wyglądało kozacko, ale nagle Jayne dostała dodatkowego paliwa, co trochę rozwodniło całą narrację walki. Potem mieliśmy klasyczny numer z nieudaną interwencją – Nyx miała pomóc, ale tylko zaszkodziła. Trochę chaotyczne zakończenie, ale wynik nie budzi wątpliwości – Vaquer dalej dostaje mocny push i dobrze, bo ma papiery na coś więcej niż nawet sam szczyt NXT. Wszystko fajnie, ale kolory strojów panie mogły inaczej zgrać, bo wyglądały jakby były w Tag Teamie. Channing Lorenzo vs. Ridge Holland: A to akurat było dość szybkie i konkretne. Stacks od razu rzucił się na Hollanda, ale w sumie to chyba tylko go wkurzył, bo Ridge zrobił z niego swoją osobistą szmacianą lalkę. Shawn Spears oglądający z góry może oznaczać, że budują jakąś historię, ale na razie nie wiadomo, czy to coś więcej niż zwykły tease. Najlepszą częścią tej części show i tak był Fandango przy mikrofonie.! Po pierwsze, szok, że w ogóle się pojawił (dziękuję kooperacji NXT-TNA), po drugie, roast młodego Pillmana za jego "namalowane" włosy – 10/10. Sol Ruca i Zaria vs. Gigi Dolin i Tatum Paxley: Nie będę ściemniał – średnie to było. Ruca i Zaria w duecie? Brzmi spoko, ale momentami wyglądało, jakby nie do końca wiedziały, co chcą zrobić jako team. Zakończenie trochę z czapy, ale niech im będzie. Ruca i Zaria wygrały, co oznacza, że pewnie będą teraz dostawać więcej czasu antenowego, no powiedzmy. Ruca czasem wygląda, jakby zapominała, co ma robić. Jej jednym z większych plusów (o ile są jakieś inne) to moment w którym czysto trafi finisherem, wygląda to przekozacko. Kelani Jordan vs. Karmen Petrovic: Po drodze omówię segment z Bayley, Perez i Giulią. Bayley próbuje być głosem rozsądku, ale kto by jej słuchał? Charlotte się pojawia, robi lekki teasing na NXT Title – czy ktokolwiek w ogóle w to wierzy? Na to wszystko odpowiada Cora Jade, napada Bayley kijem i ucieka – okej, przynajmniej coś się dzieje, Cora wygląda coraz solidniej, a zaczynałem myśleć, że już nic z niej nie będzie w WWE. Dobra, wracamy do walki. Petrovic kontra Jordan, obie wypadły okej, jest jakieś budowanie historii z Jaidą Parker i w sumie nic poza tym. Jordan zaczyna pokazywać heelowe zagrywki i wygląda na to, że może być z tego coś ciekawego. Jordan wygrywa przez poddanie, ale nie chce puścić chwytu, więc sędzia odwraca decyzję. No dobra, WWE, przynajmniej próbuje robić coś innego, dawno w sumie tego nie widziałem. Lepsze to niż DQ z dupy. Heelowa Jordan? To może być ciekawe. Poza tym wnoszę o petycję, aby więcej workerów w WWE pojawiało się z ostrymi narzędziami na galach - jakieś Kraków Style, czy coś. Tak całkiem serio to nawet podobał mi się motyw Drew z mieczem i teraz Karmen. Dlaczego nikt nie wpadł na to, aby Katana Chance biegała z Kataną? Idąc takim tokiem rozumowania SCSA musiałby mieć przy sobie Zimny Kamień. shante Adonis ratujący Petrovic – szykują jakiś wątek romantyczny? Brakuje mocnego wątku w WWE na tym tle - wolałbym to zobaczyć w MR, aniżeli w NXT. Oba Femi i Trick Williams vs. A-Town Down Under:Main Event i klasyczny motyw "mamy mistrza i partnera, którzy się nie dogadują". Williams i Femi zamiast się skupić na rywalach, więcej uwagi poświęcają sobie nawzajem, nic nadzwyczajnego. Trick dostaje porządny oklep przez większość walki, aż w końcu Femi wraca i zaczyna siać zniszczenie. Typowy schemat tag team matchu, ale działa. Niespodzianka? Eddy Thorpe wbija i obala Tricka pasem, co kosztuje go walkę. A co robi Femi? Spokojnie sobie idzie, bo co go to obchodzi. Dla jednych może to być mocny teasing heel turnu, dla mnie zalatuje nonsensem, ale może się to jakoś wyjaśni. Waller z Theorym to duet, który powinien mieć więcej czasu na RAW albo SD. A najlepiej by było, jakby panowie rozeszli się w swoje strony, dla jednego i drugiego, nie służy im już ten duet. Femi jak totalny badass – zero emocji, zero reakcji, po prostu odchodzi - nie wiem co o tym myśleć. Gala nie była zła, ale nie była też czymś, co trzeba zobaczyć. Chyba najlepszym wydarzeniem był powrót Fandango. WWE dość dobitnie stawia na współpracę z TNA i to może przynieść ciekawe efekty, szkoda tylko że na razie w samym NXT poza małymi wyjątkami na RR. Coś było tu jednak dziwnie znajome – brakowało konkretnego punktu zaczepienia. Wszystko miało sens w kontekście storyline’ów, ale brakowało czegoś, co rozwaliłoby system.
    • Attitude
      Za nami kolejny epizod NXT, który w głównej mierze skupił się na podbudowie nadchodzącego Vengeance Day. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych informacji z tego show. Na otwarcie Stephanie Vaquer pokonała Jacy Jayne, mimo próby ingerencji Fatal Influence. Link do filmu Na zapleczu doszło do spięcia na linii Zaria i Sol Ruca - Lash Legend i Jakara Jackson - Tatum Paxley, Tatum, Gigi Dolin i Shotzi. W ringu pojawił się Lexis King, który stwierdził, iż wreszcie zrozumiał, kim jest. Przekazał także, że ma plany na zmiany wobec Heritage Cup i kończy z bronieniem tytułu na zasadzie rund, czy pomocy narożników. Wypowiedź mistrza przerwał... powracający Fandango! Który przedstawił się jako JDC reprezentujący "The System" w TNA. Przekazał, iż rozmawiał z Avą i zawalczy o Heritage Cup. Link do filmu Ridge Holland pokonał Stacksa, a ponownie doszło do zamieszania z udziałem Izzi Dame. Link do filmu Zaria i Sol Ruca pokonały Gigi Dolin i Tatum Paxley. Doszło do zapowiadanego Vengeance Day Summit z udziałem mistrzyni NXT Giulii oraz pretendentek - Bayley i Roxanne Perez. Jednak nie tylko one miały swoje plany wobec mistrzostwa kobiet, bowiem... pojawiła się także zwyciężczyni kobiecego Royal Rumble Matchu - Charlotte Flair. A wszystko skwitowała... Cora Jade, atakując Giulię i Bayley kijem do baseballa. A blisko było, by oberwało się również i Perez. Link do filmu Link do filmu Link do filmu Choć Kelani Jordan pokonała Karmen Petrovic, to sędzia zmienił decyzję po przesadnym ataku Kelani na przeciwniczce po walce. W walce wieczoru A-Town Down Under pokonali mistrza NXT Oba Femiego i Tricka Williamsa. Jednak nie odbyło się bez ingerencji Eddy'ego Thorpe'a, który zaatakował Williamsa. Eddy okładał jeszcze Tricka po starciu. Link do filmu Link do filmu Skrót: Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • KyRenLo
      John Cena: Czyli jedna tygodniówka w styczniu i zapewne ani jedna w lutym. Mam nadzieję, że później jakoś nabierze to rozpędu. Jade Cargill:
    • Tomos
      Dorzucą stypulację "if Roman wins, Rollins przeprasza za rozpad Shield" i ludzie będą klaskać uszami. Plus, to w końcu main event dla Punka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...