Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

TNA Bound for Glory 2011 (zapowiedź, spoilery, komentarze)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  378
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.01.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ja się wypowiem krótko na temat każdej z walk.

 

Austin Aries vs. Brian Kendrick

Całkiem dobra walka na początek gali. Było kilka ciekawych akcji, a do tego Aries zatrzymuje pas.

 

RVD vs. Jerry Lynn

Tutaj nasuwa mi się porównanie do pojedynku Ortona z Christianem, gdzie ten drugi zebrał więcej bumpów. Tak było i w tym wypadku. Niemniej walka dobra, kilka fajnych akcji.

 

Crimson vs. Samoa Joe vs. Matt Morgan

Niezbyt dobra walka. Do tego pin na Joe.

 

Bully Ray vs. Mr. Anderson

Tutaj panowie się postarali i nie było zamuły. Bardzo dobre wykorzystanie różnych przedmiotów. Walka na plus.

 

Knockout's przewinąłem, ale w sumie cieszy mnie wygrana Velvet.

 

AJ Styles vs. Daniels

Niezbyt mi się podobało. Kilka fajnych spotów i słaba, moim zdaniem, końcówka. Poza tym wygląda na to, że feud będzie kontynuowany i nie jestem przekonany co do słuszności tego pomysłu.

 

Jeff vs. Jeff. Wiele się nie spodziewam, aczkolwiek może być przyzwoicie.

 

Hulk Hogan vs. Sting

Przebieg walki łatwy do przewidzenia, choć spodziewałem się, że mimo wszystko będzie to wyglądało gorzej. Pop jaki zgarnął Hulkster przy rozrywaniu koszulki mnie zaskoczył, oczywiście pozytywnie. Wydaje mi się, że całą historię dobrze poprowadzili.

 

Kurt Angle vs. Bobby Roode

Mnóstwo przejść z jednego submissiona na drugi, dużo kontr, dobra technicznie walka - to mogło się podobać. Niestety końcówka niejako przekreśliła starania obu panów. Kompletnie mi się to nie podobało.

 

Ogólnie BFG wypadło bardzo dobrze, do tych z poprzednich lat nie mam porównania, bo ich nie oglądałem, ale tegoroczne PPV podobało mi się. Publika momentami odrobinę zasysała, ale mimo wszystko na plus. Polecam każdemu, kto jeszcze nie oglądał;)

  • Odpowiedzi 155
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Arthur Credible

    24

  • Vercyn

    14

  • Icon

    10

  • Wojtax

    9

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Drugie PPV spod szyldu TNA w tym roku, które oglądam, a wszystko dlatego, ze to ich najważniejsza gala roku, tak więc liczyłem na dobre widowisko.

 

X Div:

Bardzo fajny opener. Dla mnie to była kwintesencja X Dywizji. Szybka walka, dużo kontr, ciekawe akcje. Takie coś chce się oglądać. Szkoda, że nie dostaliśmy więcej walk tej dywizji na tym PPV, albo że nie była to walka z większą ilością osób. no, ale nie można mieć wszystkiego ;) Najważniejsze, że ta walka dała mi dobre wejście do dalszego oglądania tej gali.

 

RVD vs Lynn:

Pierwsza sprawa to RVD. Dawno nie widziałem go w akcji, ale trochę się zawiodłem na tym co tu pokazał, bo mimo iż moveset ma bez zmian, to wszystkie jego ciosy są jakby wolniej wykonywane niż kiedyś. Jakby puścić je w zwolnieniu. Na walce trochę się zawiodłem, bo liczyłem na większe użycie sprzętu. A tak dwie drabiny i jedno krzesło? Trochę mało. Miałem też często wrażenie, że walka prowadzona jest w jakimś chaosie, zwłaszcza ze strony RVD, który tu łapał za krzesło, nagle je odkładał i brał za co innego i tego typu sprawy. Zdarzyło się też parę botchy.

Podsumowując tutaj trochę się zawiodłem, liczyłem na więcej.

 

Crimson vs Joe vs Morgan:

Na początku podobał mi się ten booking, w którym na zmianę walczyło dwóch na jednego. Czekałem, aż w końcu zamieni się to w prawdziwą wojnę, ale takie coś nie nastąpiło.

Pierwszy raz w akcji widziałem Crimsona, którego tak wszyscy chwalą i jakoś poza wyglądem, nie widzę w nim nic ciekawego. Nie wiem, może to wina tego, że przyćmił go w moich oczach Joe, który strasznie mi imponował tym co robił w tej walce.

Najgorszy był jednak koniec tej walki. Debilne to było jak nie wiem. Dlaczego Morgan nie atakował Crimsona pinującego Joe? Nawet jeśli sprzedawał kontuzję nogi, to przecież był tak blisko, że wystarczyło się rzucić na ziemię. Kompletnie nie kupiłem zakończenia.

 

Mr. Anderson vs Bully Ray:

Walka może nie urywała jaj, ale dobrze mi się ją oglądało. Najgorsze będzie jednak to, że rzecz, którą się najbardziej pamięta, to źle trafiony Kenton. Na szczęście Anderson szybko dogadał z Bullym, że dobije Mic Chekiem, więc jakoś z tego wyszli.

 

Divy...ekhm Knockout:

Pomyślałem, że spróbuję to obejrzeć, ale niestety po paru minutach totalnie mnie to znudziło, nie mówiąc o tym, że nie rozumiałem zasad tej walki i niekiedy się gubiłem w tym wszystkim. Jedyny pozytyw taki, że dobrze trafiłem w typerze, choc nie ukrywam, podejrzałem jak głosowali inny :twisted:

Aha, Velvet Sky ma zaaaajebiste wejście na ring :D

 

Styles vs Daniels:

Początek straszliwie nudny. Ciągłe duszenia i inne submissiony. Mnie to zawsze nudzi, a od tych panów oczekiwałem czegoś innego. Jeszcze ten sędzia wkładający prawie mikrofon zawodnikom do buzi :lol: Śmieszyła mnie też gadka Danielsa, jak to zaraz zamorduje AJ'a na ringu. No, ale zaraz po tej gadce do ataku ruszył AJ, walka się ładnie rozkręciła (w końcu zacząłem dostawać to na co czekałem), a tu "I Quit" Danielsa i koniec. W tym momencie się załamałem. Skończyli walkę w momencie, w którym miała sie dopiero zacząć. Zresztą, ja liczyłem, że skoro to I Quit, a Daniels robił takie ostre zapowiedzi, to też będzie ostro. A tu taki szybki koniec. Boli też to, że po walce nastąpił atak, który zwiastuje kontynuowanie tego, a czy najważniejsza gala roku nie powinna byc idealnym momentem na kończenie takich feudów?

 

Sting vs Hogan:

Nie ukrywam, ale podobało mi się to. Myślałem, że dostaniemy gniota na miarę Bret Hart vs McMahon, a tu proszę. Na koniec Hogan przechodzi face turn, wszyscy się radują. Jak dla mnie moment idealny na zakończenie gali, dlatego nie rozumiem, dlaczego nie był to Main Event (zwłaszcza, że stawką było przejęcie federacji).

Nie rozumiem też jeszcze jednej rzeczy. Sędzia, czyli syn Bischoffa. Dlaczego nie pozwolił na atak krzesłem? Zwłaszcza, że wcześniej w segmencie mówił jak to kocha ojca, że go nie zawiedzie itd, a tutaj nie wiedzieć czemu robi takie coś. Ja wiem, że w wrestlingu nie powinno się doszukiwać logiki, ale to bardzo rzuciło mi się w oczy.

A tak BTW, to śmieszne są dla mnie te pogadanki komentatorów, którzy jakby tłumaczyli widzom, co właśnie się stało. Tak jakby TNA chciało mieć pewność, że publika dobrze ich zrozumie i dobrze odbiorą omawiany segment czy zdarzenie. Śmieszne, bo pokazuje też, że federacja nie potrafi tak zrobić segmentu, żeby nie trzeba było tłumaczyć.

 

Angle vs Roode:

Kompletnie nie umiałem się wczuć w emocje tej walki. Zresztą tak jak publika (zwłaszcza w pierwszych rzędach), która też tak jakby czekała już na koniec. Właśnie dlatego uważam, że to nie powinien być ME, bo jak widac nawet po publice, to na inną walkę tu przyszli.

Walka ogólnie była spoko, poza końcówką, która nie dała mi żadnych emocji. Jednak po walce sędzia pokazał "X", więc może to oznaczać, że Angle doznał kontuzji i była to wymuszona końcówka.

Nie rozumiem też decyzji o zachowaniu pasa przez Kurta. No to po co był ten cały turniej? Żeby ktoś mógł powalczyć o pas i nie wygrać? Oczywiście, może teraz Roode zostanie na stałe w ME, ale to była idealna okazja, żeby dać mu pas.

 

Podsumowując, gala była fajna i nie żałuję, że kolejny raz sięgnąłem po produkt TNA. Na pewno trochę nie czułem tego, że to była najważniejsza gala roku. Jednak WWE jest mistrzowskie w pokazywaniu tego, ale nie ma co porównywać, bo to są dwa inne światy. Niestety, poza walką Hogan vs Sting nie było tu czegoś na miarę najważniejszej gali roku. Niektórym walką brakowało zakończenia na miarę najważniejszej gali roku. Więc jeśli mam patrzec na to, jako na wielką galę, to niestety jest zawód. Jeśli jednak mam to ocenic jak zwykłą galę PPV (a tak też odbieram to), to jestem zadowolony.


  • Posty:  359
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.09.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Double A vs Kendrick.

Porządny opener, który bardzo mi się podobał. Końcówka nawet wzbudziła u mnie emocje, bo nie zdziwiłbym się jakby Kendrick odzyskał pas. Fajna walka, liczę że na następnym ppv ujrzymy Aries vs AJ (chodź mało możliwe).

 

RVD vs Jerry Lynn

Ja nie jestem takim hater'em Roba, a mi się jego styl walki bardzo podoba. Ta walka ożywiła publikę, mi osobiście fajnie się ją oglądało. Fajne spoty, chociaż brakowało mi tego wejścia na drabinę, 5 Star Frog Splasha, czy Piledriver'a. Jednak było bardzo dobrze. Widać pomiędzy nimi chemie, jednak nie dziwne patrząc na ich serię meczów z ECW. Jak dla mnie poza Main Eventem jedna z najlepszych walka na gali (panowie podali sobie ręce - co na + bo nie będzie kontynuacji feudu).

 

Crimson vs Morgan vs Samoa Joe

Zdziwiło mnie trochę, że Joe był najbardziej cheer'owany a Crimson najmniej. Sama walka niezbyt. Słaby booking - oklepane 2 face'ówn a heela, po czym face'owie się skłócają. Nie podobało mi się. Końcówka ssała. Nie do końca zrozumiałem - to Morgan nie trafił tym Big Bootem? Słaba walka i tyle. Zwycięzca do przewidzenia.

 

Ray vs Anderson

Liczyłem na porządne wykorzystanie stypulacji.. nie zawiodłem mi się. Takie rzeczy jak chodzenie po hali, zabranie transparentu fanu, czy też nawet ten motyw z mikrofonem sprawiły, że nie nudziłem się podczas tej walki. Zepsuła to trochę zbotchowana końcówka, jednak ogólnie wrażenia po walce dobre.

 

AJ vs Daniels

Taa. I Quit Match dla High Flyer'ów. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł, ale mi się stanowczo nie podobał. Spowodowało to, że zawodnicy nie byli w stanie wykorzystać swojego potencjału.. Lepszą stypulacą byłby wg mnie Steel Cage, czy cuś. Fajny heel z tego Danielsa wyrasta. Ciekawe wykorzystanie śrubokręta, chociaż w sumie dobrze, że walka zakończyła się nie sztampowo. Ten Feud się rozkręcił. Sama walka dobra, jednakże nie bardzo dobra, ale nie było źle.

 

Segment 2 Jeffów akurat nie był zły. Jeff dostał fajny theme. Ich feud może być ciekawy, chociaż szkoda, że Jarrett nie ma żadnych szans.

 

HH vs Sting

Samej walki nie chce mi się oceniać, bo wiadomo że mimo wszystko taki hit spełnił swoją opcję - wzbudził zainteresowanie. Podoba mi się to, że Hulk przeszedł Face Turn, bo na największej gali roku powinno być jakieś boom. Szkoda tylko, że to zapowiada, że dziadkowie będą mieli nadal ważne role. Co do face turnu to strasznie mi się nie podoba motyw - Sting powiedział do Hogana "pomóż mi" i co, nagle mu serce zmiękło? I jeszcze ta uradowana Dixie.. zakończenie jak z bajki dla dzieci. -.-

 

Bobby Roode vs Kurt Angle

Zdecydowanie najlepsza walka tej gali. Dobra pod względem technicznymi i te przejścia np. z Crossface na Ankle Lock - cudo! Trochę dziwne, że Bobby używa Crossface'a bo nigdy mi się technikiem nie wydawał. Co do zakończenia - bądź co bądź zaskoczyło, a o to chodzi. Bobby i tak jest Main Eventerem, wystarczy zobaczyć jak został zabookowany. Jak dla mnie teraz Roode powinien przerwać streak Crimsona co by go bardziej uwiarygodniło i ponownie zmierzyć się o główny pas federacji. Szkoda tylko, że bardziej możliwą opcją jest feud Crimsona z Angle'm i wygrana tego pierwszego..

 

Podsumowanie: Galę można zaliczyć do udanych, TNA stanęło na wysokości zadania i największe wydarzenie roku nie zawiodło. Dobrze, że wszystko miało sens. Jednak pozostał pewien niesmak, bo wiem że mogło być jeszcze lepiej (triple threath, I quit). No i od takich gal jak BFG wymagam więcej. Moja ocena to 8/10. Zdecydowanie lepsza gala niż WrestleMania 27.


  • Posty:  191
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2006
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

No dobra, to krótko o każdej walce.

 

Opener X Division nie zawiódł. Aries od momentu powrotu nie miał jeszcze żadnej skuchy, każda walka i każde promo sporo powyżej przeciętnej. Tu z Kendrickiem także było nieźle, dostali sporo czasu i sklecili całkiem niezły pojedynek, z dobrymi nearfallami w który można było się wgryźć. Plusik.

 

RVD i Jerry Lynn zrobili dokładnie to czego się po nich spodziewano, czyli walkę z dużą ilością bumpów i akcji podwyższonego ryzyka. Nie obyło się bez paru botchów, ale całość dobrze się oglądało. Propsy dla obu, bo naprawdę nieźle się poobijali. Również na plus.

 

3 way też nie był zły. Joe trzymał ten pojedynek jako tako w ryzach i naprawdę się starał. Pozostała dwójka trochę przynudzała, ale koniec końców walka lepsza niż się spodziewałem. Nie widze dalszej kariery Samoańczyka w TNA, został już tak zeszmacony, że coby z nim nie robili to go nie odbudują. Mały plusik.

 

Anderson vs Ray. Bardzo duże zaskoczenie. Jak dla mnie najlepsza walka na BFG. Anderson szczerze mi tu zaimponował. Nie trawie gościa, jest dla mnie kiepskim workerem, do tego strasznie wkurwiającym na micu. W tym brawlu jednak świetnie dawał radę. Nie było zbyt dużo przestojów i bezsensownego łażenia po hali bez żadnych akcji, dużo spotów, bumpów, wszystko w dobrym tempie i z wykorzystaniem rekwizytów. Aż nie mogę uwierzyć, że Kennedy zrobił coś tak dobrego. Duży plus.

 

Kobitki tak jak zwykle czyli beznadziejnie. Kompletny chaos, nic sie nie kleiło. Karen ładnie się prezentowała w pasiaku, to jedyny pozytyw. Minus.

 

AJ vs Daniels. Spore rozczarowanie. Walka została zabita już na starcie przez głupią stypulacje, bo jestem pewien, że w normalnym starciu Ci dwaj otarliby się o 4 gwiazdki. Za szybko i za często sięgano po mikrofon. Poddanie w I Quit Matchu po boston crabie, no bez przesady.. Walka była po prostu nudna, nie zaplanowano jakichś spektakularnych spotów nieodzownych w tego typu walkach. Na dodatek zjebany finisz. Wielki minus.

 

Hulk vs Sting. Wyszło to im chyba najlepiej jak mogło. Sama walka to w sumie tło dla show Hogana po walce. Dużo punchy, kopniaków, Hogan nawet pare bumpów przyjął. Co do post matchu, to przez cały czas miałem banana na ryju. Ładnie przeprowadzony face-turn, Hogan pomaga Stingerowi, razem spuszczają wpierdol Immortalom i pozują dla fanów, którzy szaleją. Mistrzostwo. Co by nie mówić o Hulksterze, to pomimo wieku jego magia wciąż działa. Plus.

 

Angle vs Roode. Trochę się zawiodłem. Widać było, że Kurt przystępował do walki z kontuzją, która w trakcie walki jeszcze się pogłębiła. Sam pojedynek był niezły, dużo submissionów, reversali - to mogło się podobać, obaj mieli po kilka wiarygodnych nearfalli. Wszystko jednak trwało zbyt krótko jak na Main Event, brakowało też atmosfery. Końcówka totalnie spieprzona. Kurt pinuje Bobby'ego z ręką na linie? Na najważniejszej gali roku? Cały ten świetny buildup przez ostatnie miesiące dla Bobby'ego na nic się nie zdał i mamy mistrza z kontuzją i challengera szlochającego w narożniku po walce. Minus duży.

 

Cała gala wypadła nieźle, większość walk była dobra, zabrakło jednak naprawdę zajebistego pojedynku, który zapadłby w pamięć na dłużej, nie obyło się też bez poważnych wpadek. 6,5-7/10 WWE miało kilka lepszych gal w tym roku.

17251576114d67ab5cd84bb.jpg


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux
  • Styl:  Klasyczny

O ku*wa padłem, gdy zobaczyłem newsa o wyniku walki Roode vs Angle. Okazało się, że decyzję o zmianie zwycięzcy podjęto w ostatniej chwili pod wpływem...Hulka Hogana. Bolea nie był ponoć do końca przekonany, że Roode podoła, jako główny mistrz TNA, czyli że Bobby nie jest gotowy do noszenia pasa. Jednak to nie koniec, żeby było śmieszniej Roode ma przejąć pas na najbliższej gali Impact lub nadchodzącym PPV. Więc ja do cholery pytam - na kij był ten cały turniej BfG? Wypromować człowieka, dać mu szansę, silnie go pushować, aby nie dać mu pasa na najważniejsze gali w roku ze względu na widzimisię kalekiej legendy wrestlingu, która ma klapki na oczach niczym koń na torze służewieckim :/ Do tego może się okazać, że Roode pasa nie dostanie, a przejmie go dopiero Jeff Hardy w wyniku feudu z Kurtem.

  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

O ku*wa padłem, gdy zobaczyłem newsa o wyniku walki Roode vs Angle. Okazało się, że decyzję o zmianie zwycięzcy podjęto w ostatniej chwili pod wpływem...Hulka Hogana. Bolea nie był ponoć do końca przekonany, że Roode podoła, jako główny mistrz TNA, czyli że Bobby nie jest gotowy do noszenia pasa.

Nic nie uchroni mnie przed zastosowaniem tego gifa:

 

http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/125740-barney-stinson.gif


  • Posty:  359
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.09.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Do tego może się okazać, że Roode pasa nie dostanie, a przejmie go dopiero Jeff Hardy w wyniku feudu z Kurtem.

 

A Crimson? Przecież wygrał walkę na BFG i jak mówili komentatorzy jest bardzo blisko shota na pas. No i łatwo skojarzyć, że jeszcze przed BFG prowadził feud z Kurtem. Mi się wydaję, że najbliższym World Champion'em zostanie właśnie Crimson.

 

Ech.. najlepszym miejscem na danie pasa Roodowi jest Lockdown, ale do tej gali jest sporo czasu.. więc powinien zdobyć pas nas BFG i tyle. Hulk wcześniej już na twitterze krytykował Roode'a, podobno wpadł w sprzeczkę z AJ'em.


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Real HH is Back.

Bez kitu, ale to było naprawdę epickie.

ArhutWF raz przedstawił podobną wersję zdarzeń - śmiałem się w tedy w duchu, ale trzeba przyznać, że się dużo nie pomyliłeś.

 

Co do reszty BFG - wypowiem się jak zobaczę ME.

 

[ Dodano: 2011-10-17, 22:25 ]

ME zaliczony.

Muszę przyznać, że mam ochotę poyebać całe TNA.

Ale do jutra chyba mi przjedzie.

Nie bierz życia za poważnie,

Bo i tak trafisz do piachu.

1240828704e1eb65585182.jpg


  • Posty:  3 495
  • Reputacja:   383
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Ciemny

Na początku gali poczułem się jak za czasów WCW chodzi mi o klimat na hali. Jako, że rozpoczynałem przygodę z wrestlingiem od oglądania WCW to mnie naprawdę ucieszyło. TNA musi nagrywać Impacty co raz częściej po za Orlando a PPV na takich większych hala jak ta z BFG.

 

X division championship

Austin Aries vs. Brian Kendrick

 

Jeśli chodzi o galę to opener był bardzo dobry Aries wyciągnął wiele z poprzedniego mistrza. Podobała mi się reakcja fanów, którzy cheerowali heelowi. Walka i wynik na plus.

 

FULL METAL MAYHEM:

Rob Van Dam vs. Jerry Lynn

 

Nie spodziewałem się wiele po tej walce, ale dzięki stypulacji była ona znośna mimo iż pojawiły się botche. Zabrakło 5 star splash na koniec po tej akcji z drabinami i krzesłem.

 

Triple Threat match

Crimson vs. Samoa Joe vs. Matt Morgan

 

Z tej walki można było trochę więcej wycisnąć. Dziwna końcówka. Byłem przekonany, że wygra Joe pinując Morgana i Crimson pozostanie nie pokonany bo nie będzie przypięty.

 

Falls Count Anywhere Philadelphia Street Fight

Bully Ray vs. Mr. Anderson

 

Walka zdecydowanie lepsza od ich pierwszego starcia. Na koniec mieliśmy botcha, ale jakoś z tego wybrnęli. Jak na tych dwóch to oglądało się to nie najgorzej.

 

Four-way match for the TNA Women's Knockout Championship.

Velvet Sky vsWinter © vs Mickie James vs Madison Rayne

 

Spodziewałem się takiego wyniku. Dodali Karen jako sędziego i związku z tym rosły szansę Madison. Jednak mimo wielkiego zamieszania po finisherze w stylu Bella Twins z WWE wygrała Velvet. Wynik na plus.

 

I Quit match

A.J. Styles vs Christopher Daniels

 

Nowy theme A.J nie podoba mi się.Spodziewałem się zdecydowanie lepszej walki tej dwójki, ale po końcowym gongu okazało się dlaczego walka nie była lepsza. Prawdopodobnie dostaniemy kontynuację fedu a stypulacja następnej walki to Last man Standing match. Bardziej spodobała by mi się końcówka gdyby Daniels przez pomyłkę gdy siedział na krześle powiedział I quit.

 

Hardy vs Jarrett segment w ringu

 

Myślałem, że to będzie zwykła walka gdyż na początku gali kiedy pokazywali wszystkie starcia widniało właśnie to starcie. Nowy theme Jeffa nie najgorszy, ale zdecydowanie wołałem Another me.

 

Sting vs Hulk Hogan

 

Dokładnie takiego scenariusza się spodziewałem. Hogan okłada Stingera Flair mu pomaga później odżywa Sting a na koniec powraca dobry Hulk. Fajnie, że młody Bischoff postawił się ojcu to był mały element zaskoczenia.

 

Kurt Angle © vs Bobby Roode

 

Walka jaj nie urwała, ale może być jak na ostatnie ME TNA. Wynik zdecydowanie na minus po co tak promowali Roode? Słyszałem , że pas może dostać już na kolejnym IW po jakiego grzyba? Jak promują nową gwiazdę to chyba lepszego momentu jak największa gala w roku nie ma.

 

Podsumowując gala wypadła nieźle, ale mogło być ciut lepiej. Może nie istotny szczegół, ale przy wyjściu zawodników na ring na największej gali w roku brakło efektów specjalnych, które dostajemy na tygodniówkach. Are you serious TNA?

W skali szkolnej może przesadzę, ale niech się TNA cieszy 4.

Najdłużej panujący w historii Attitude Mówi Typer Champion of the world!!!

1. Miejsce - Typer AEW 2020

1. Miejsce - Typer AEW 2021

2. Miejsce - Typer WWE 2020

3. Miejsce - Typer Mistrzostw Świata 2014

3. Miejsce - Typer Ligii Europy 2014/2015

156429637657b4c00661021.jpg


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Tag Team Titles - Ta walka byla kiepskim prognostykiem przed gala. Ponioslem sie na Pre-Show, bo to w koncu najwieksza gala w Dixielandzie, wiec mozna zrobic wyjatek. Zaluje straconego czasu. Dziekuje za mozliwosc przewijania. Anarquia prezentowal sie jeszcze gorzej niz zwykle, a ze skokow za ring, tylko Moore zrobil to plynnie. Wygladalo to troche jak walka chcacych sie pokazac zoltodziobow (tempo takie). Mimo wszystko plusa za TNA, ze postanowili to odsunac od glownej karty.

 

X-Division Title - Przy wejsciu Kendricka zaczalem kwestionowac publike - "moze przyjechali z Azji, bo latwiej by sie wtopili w tamtejsze areny". Smarty jednak sie przebudzily troche na Ariesa, ktory blysnal lsniacym strojem. W sumie podobala mi sie taka reakcja na Briana, bo moze to da do myslenia TNA, i zmienia mu ten przykry (pseudo)komediowy gimmick. Walka byla niezla, choc jaj nie urywala. Pretendent mial zaskakujaco duza przewage przez wiekszosc czasu, a gdyby bylo odwrotnie, to pewnie bym lepiej sie wypowiadal o openerze. Jednak ciesze sie, ze TBK pokazal wiecej niz zwykle. Gdyby dal swoj standardowy popis smutnych chwytow, to by byla tragedia.

 

Przerazajaco sztuczny segment z Karen i Tracy...

 

Lynn vs RVD - Nie wiem, jak sobie wyobrazali ten powerbomb za ring na drabine. To nie moglo wyjsc plynnie. Gdyby nie notoryczne chanty ECW, to pewnie bym odniosl troche gorsze wrazenie, ale przy takich reakcjach oglada sie wszystko o wiele lepiej. Dziadki zrobily robote. Euforii nie bylo, bo i nie bylem zwolennikiem tego starcia, ale przyznaje, ze wyszlo o wiele lepiej niz przewidywalem. To chyba jego najwiekszy plus. Nawet mnie RVD nie draznil, a o tym, ze Dixieland inwestuje w zawodnika, ktory na nic im sie juz nie przyda (Lynn) zapomnialem z czasem.

 

Crimson vs Joe vs Morgan - To dopiero byla tragedia. Czepiac sie pozostalych walk nie wypada. Nawet nie wiem co napisac. Dwoch na jednego. Pozniej spiecie gigantow z przesadzonymi punchami. Za duzo brawlu. Za nudne tempo. Podsumowanie tego buczeniem bylo trafne, choc mam wrazenie, ze mieli na mysli zwyciezce... Masakra!

 

Anderson vs Ray - Czyzby Ken zrezygnowal z farbowania wlosow? To by byl blad, bo ten kolor, ktory teraz mu wychodzi jest straszny. Nie mniej jednak, "welcome To Philly... Bitch" - to chyba najlepszy motyw tej walki. Poza tym dostalismy sporo brawlu, i kombinowanie z kreatywnym uszkodzeniem przeciwnika na terenie hali. Rzadko mnie takie cos rajcuje, a i koncowka niestety sie nie udala.

 

Knockouts Title - Przy wejsciowkach odnioslem wrazenie, ze Mickie sie inspirowala Trish Stratus (jakos pamietam jak wygladala podczas WM21), a i Velvet pokazala nowy stroik wysuwajacy ja do roli faworytki. Juz wiadomo, ze to sie rozwinie na jakis wiekszy storyline, bo i Karen nie pogodzi sie z tym, iz to nie ona odliczyla 3-Count.

 

Daniels vs Styles - Z poczatku sie cieszylem, ze bedzie to "I Quit Match", bo to na pozor stypulacja idealnie pasujaca do zwienczenia tego programu. Niestety, notoryczne wtykanie mikrofonu w gebe przeciwnika przy probie najbanalniejszych submissionow mi sie nie spodobalo. To wszystko mialo fajne tempo, ktore pewnie by rozroslo sie do czegos godnego BfG, gdyby nie taki rodzaj starcia. Koncowki nie skomentuje....

 

Usilne wciskanie Hardyego w najwieksza gale roku okazalo sie zbedne. Segment godny tygodniowki, i niczego wiecej. Plus, ze Jeff zmienil theme song.

 

Sting vs Hogan - To mialo byc wielkie wydarzenie, ale zostalo splycone do face-turnu Hogana (poszli na latwizne). Chcialbym jednak sie dowiedziec, czym bylo umotywowane to przejscie... TNA nie ma fajerwerkow, zeby odwalic zolto-czerwony powrot.

 

Roode vs Angle - Oczekiwalem technicznej wojny, ale takiej nie dostalem. Oczekiwalem reakcji na Roode'a, ktory w koncu z samego dna wspinal sie na szczyt do roli pretendenta, ale tego nie dostalem. Oczekiwalem nowego Main Eventera, ale tego nie dostalem... Zawiodlo mnie TNA, bo BfG Series stracilo mocno na wartosci. Matrwie sie, ze poniesie ich na danie tytulu Hardy'emu. Szkoda mi wtedy bedzie dzisiejszego wrestlingu. To miala byc gala, ktorej kluczowym momentem bedzie zdobycie zlota przez Bobbyego. Zamiast tego zdecydowali sie na zmiane Hogana. Pewnie tym kierowal swoj rzekomy brak wiary w niedoszlego championa. Nie wierze, ze nagle wywnioskowali iz sobie nie poradzi. To mnie wybitnie rozbawilo. Hulkster wciaz dba o swoj interes, i nie pozwolilby, zeby cos przycmilo jego "wielki" face-turn. Publika nie pomogla tym Panom. Wydawali sie chyba zmeczeni ta gala. Oczywiscie kontrowersyjna koncowka, ale teraz juz nie chce pasa dla Roode'a. To bedzie do dupy jak mu dadza na Impactcie. To bedzie do dupy jak mu dadza na normalnym PPV. BfG mialo byc jego momentem, ale kogos ego zwyciezylo. Jedyny plus jaki w tym dostrzegam to to, ze moze dojsc do feudu Storm vs Roode. Cos na zasadzie - "nie dales rady/nie zaslugiwales na ta szasne".

 

Najlepsze walki:

1. Lynn vs RVD

2. X-Division Title

3. Roode vs Angle

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Kendrick vs Aries – Rozpoczęli galę mocnym akcentem. Byłem pewny zwycięstwa mistrza to jednak momentami powiało niespodzianką. Kontry były mocnym punktem tej walki. Opener mógł się podobać i było to najlepsze starcie tych zawodników. Publika cherowała Double A ku mojej radości. Alladyn odbębniony, teraz czas na Iona.

 

RVD vs Lynn – Przebili poziomem walkę z DX, tego się właśnie po nich spodziewałem. Kilka świetnych spotów, jak za czasów ECW. Można się przyczepić, że nie wykorzystali do końca potencjału stypulacji (żaden stół nie został złamany), ale nie można mieć wszystkiego. Szkoda, że ten powerbomb na drabinę nie wyszedł. Lynn jak zwykle musiał jobbnąć. Mimo kilku lat więcej na karku spisywał się lepiej od rywala i był szybszy w swoich akcjach. Jeżeli ode mnie by zależało to zaproponowałbym Lynnowi stały kontrakt kosztem Mr. Taunta. Czas się niestety z nim pożegnać, podanie rąk świadczy, że nie będzie następnej walki.

 

Morgan vs Joe vs Crimson – Jakiś kretyn bukował tą walkę. Nudno, wolno, bez emocji i z deja vu z DX. Joe jedyny coś tutaj pokazał i skończyło się to dla niego jak zwykle. Liczyłem, że ten handicap match zamieni się w końcu na prawdziwą rozpierduchę i wymianę power-movesów, ale nic takiego nie nastąpiło. Joe upadł na samo dno i będzie mu ciężko coś jeszcze osiągnąć w TNA.

 

Ray vs Anderson – Dobrze mi się oglądało tą walkę. Fajny brawl, wykorzystali dużo przestrzeni wokół ringu i użyli wiele przedmiotów. Podobało mi się szczególnie użycie barierki. Sądziłem, że Anderson będzie starał się jak najmniej sprzedać Kenton Bomb na barierkę, jednak wyszło to świetnie. Na plus jeszcze motyw Raya z mikrofonem i riposta od Kena. Szkoda zepsutej końcówki, ale jakoś z tego wybrnęli. Jak do tej pory najlepsza walka.

 

Knockouts Title – Tradycyjnie przewinąłem, ale cieszy mnie zdobycie pierwszego tytułu przez Sky. Teraz niech wykuruje Sabina.

 

Daniels vs Styles – Ci goście nigdy mnie nie zawodzą. Trochę dziwnie oglądało się tą walkę bez typowo efektownych dla nich akcji, ale taka rola „I quit” match. Sędzia przesadzał z przykładaniem mikrofonu zawodnikom do ust. Robił to przy każdym submissionie, a wypadałoby raz na jakiś czas. Daniels spisał się świetnie, szczególnie ze swoimi psychologicznymi torturami. Jestem markiem AJ’a, ale to Fallen Angel powinien tutaj wygrać i zakończyć w ten sposób feud. Nie podobała mi się końcówka (powinni dać Stylesowi użyć śrubokręta i w ten sposób zakończyć walkę), ale w ogólnym rozrachunku walka mi się podobała. Nowy theme Stylesa ssie.

 

Hogan vs Sting – Odwołuję wszystkie moje złe słowa na temat Hogana. Sądziłem, że stypulację wybrali specjalnie pod interwencję Immortal, a Hogan walczył sam i dał radę. Nie był to co prawda 5star, ale niech nikt mi nie powie, że się nudził. Cała otoczka i reakcja publiki była świetna, a Hogan załatwił sobie dodatkowe wsparcie w postaci Flaira. Rozegrali to najlepiej jak mogli. Sceny po walce i jeden z największych cherów w historii TNA są godne zapamiętania. To było epickie.

 

Angle vs Roode – Jak zwykle TNA musiało coś zjebać… Całe BFG Series można uznać za stracone, bo nie po to robi się 4-miesięczny turniej żeby udupić jego zwycięzcę w taki sposób. Nawet jeśli Bobby zdobędzie pas (za końcówkę dostanie rewa na bank) to już nie będzie to samo. Nie wyobrażam sobie żeby przypiął Kurta w kurniku. Nie ta atmosfera, nie ta publiczność. Wypromowali go solidnie i to na największej gali powinny być narodziny nowej gwiazdy. To psuje obraz bardzo dobrej walki.

 

Ocena gali: 4.5/6

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  468
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.07.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie wiem o co wam chodzi z tym main eventem. Ja już miesiąc temu mówiłem że tą walkę powinien wygrać Kurt. W ciągu tego miesiąca TNA zrobiło bardzo dużo by wypromować Bobbyego, ale jak dla mnie to on nadal jest członkiem tag teamu Beer Money, a nie jedną z największych gwiazd federacji. Mówiłem że Bobby powinien przegrać, bo według mnie to wrestler ma promować pas, a nie pas promować wrestlera. Wydaje mi się że niektórzy to się chyba za dużo WWE naoglądali, ja na szczęście wypocin Vinca już nie oglądam ponad dwa lata, więc już nieco się wyleczyłem z takiego myślenia. dla mnie oczywiste było że Roode jeszcze na mistrza się nie nadaje. Przyznam że mnie trochę TNA zmyliło tym jak bardzo mocno się wzięli za promocję Bobbyego, te filmiki itp, myślę sobie, kurde chyba oni to na serio z tym Roodem, no ale w końcu wyszło jak miało wyjść.

 

Dokładnie powtórzę moje słowa. Jeśli Roode przegra po kancie z Kurtem to będzie dla niego lepsze niż wygranie czysto.

 

Czy Bobby stracił coś dzięki tej porażce? Powiedzcie sami, przecież wszyscy widzieli jak wygrał Kurt, jak dla mnie to było idealnie rozegrane. TNA teraz ma spokojnie chwilę czasu żeby z Roodea zrobić prawdziwą gwiazdę.

 

 

Ta całą walka Hogana ze Stingiem, była po prostu piękna, przyznam się szczerze że łza się w oku zakręciła, w pewnych momentach to prawie podskakiwałem z siedzenia. Hulk rozrywa koszulkę, dostaje mega pop i razem ze Stingiem wszystkich rozwalają. Lepiej się tego nie dało zrobić. Cieszy fakt że w końcu ujawnili że młody Bischoff, to młody Bischoff.

 

Ogólnie BFG bardzo udane, w porównaniu do tego co było w ubiegłym roku, to na prawdę bardzo się poprawili. Zrobili to co pisałem, po prostu nie zrazili do siebie fanów.

Można by teraz powiedzieć: "thank you Mr. Bischoff, thank you Mr. Russo" :P

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ - Świat TNA!!!-Najlepszy Blog w Polsce poświęcony TNA Wrestling.

13693993954dde481a95f4b.jpg


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

AA Vs Kendrick ***1\4(dokładnie to czego sie spodziewałem)

Lynn Vs RVD **1\4(botch za botchem)

Joe Vs Crimson Vs Morgan *3\4(kijowe)

Anderson Vs Ray ***(końcówkę zrypalii,ale na szczęście uratowali to troszkę)

Winter Vs Mickie Vs Madison Vs Velvet *(no comment)

AJ Styles Vs Daniels ***1\4(potworny zawód,który nie kończy feudu)

Sting Vs Hogan -**(REALLY?Co za ........brak mi słów.Zaklejcie oczy)

Roode Vs Angle ***1\2(bardzo dobre,ale za krótkie i......finisz)

 

5.75\10


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie wiem o co wam chodzi z tym main eventem. Ja już miesiąc temu mówiłem że tą walkę powinien wygrać Kurt. W ciągu tego miesiąca TNA zrobiło bardzo dużo by wypromować Bobbyego, ale jak dla mnie to on nadal jest członkiem tag teamu Beer Money, a nie jedną z największych gwiazd federacji

Więc po jaką cholere był ten turniej? I po co wygrał go Roode? Po to, żeby podłożyć się Angle'owi na najważniejszym PPV w roku? Takie walki to na iMPACT! albo mniej ważne gale.

 

Wydaje mi się że niektórzy to się chyba za dużo WWE naoglądali, ja na szczęście wypocin Vinca już nie oglądam ponad dwa lata

Fajnie, naprawdę, mógłbyś jednak nie komentować wypocin Vince'a skoro ich nie oglaasz.

 

PPV nie widziałem (i raczej nie oberjze) i nie czepiam się samego poziomu, a wyniku ME, który jak dla mnie jest idiotyczny (mimo mojego uwielbienia do Angle'a).


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Aries vs. Kendrick - dobry, "rozgrzewający" opener, który obfitował w ciekawe spoty i był prowadzony w całkiem niezłym tempie. Zawodnikom nie udało się jednak uniknąć kilku botchy, a poza tym - cały czas uważam, że tą dwójkę stać na sporo więcej niż pokazali nam na tym i wcześniejszym PPV. Czego mi tu zabrakło? Przede wszystkim więcej wiarygodnych near fall'i oraz liczniejszych zmian przewag. Było dobrze, a miało potencjał aby być zajebiście. Aries , mimo że heel, dostał zajebisty doping w Filadelfii. Kariera Indys w CV, w takich miejscach, to jak błękitna krew w żyłach :wink:

 

2. RVD vs. Lynn - jeżeli wzięło się poprawkę na to, że to już nie ECW i ci Panowie nie zrobią tak wyjebanego w kosmos pojedynku (chociażby pod względem szybkości), oraz przymknęło się oko na sporo zjebanych akcji (zwłaszcza jak Jerry nie trafił Rob'em w drabinę, zasadzając mu sunset flip power bomb), to walka mogła naprawdę się spodobać, bo było dużo niezłych, hardcore'owych spotów i obaj weterani nie oszczędzali się ani przez chwilę. Walce można było faktycznie sporo zarzucić (niestety, ale mocno odczuwało się jej wolny przebieg), ale momentami czuło się klimat starego ECW, a tak Lynn jak i RVD pokazali nam swoje niemal wszystkie "asy z rękawa". Reasumując - dupy nie urywało, ale przez względ na stare czasy i doceniając poświęcenie weteranów, można było się wkręcić.

 

3. Joe vs. Morgan vs. Crimson - słabiutkie to było, a głupi booking dopełniał mizerii. Śmieszne były te próby Joe "szczucia" Crimsona na Matt'a i odwrotnie, skoro sam rodzaj tego pojedynku wymagał na wrestlerach to, że każdy jest sam. Poza tym - Joe ponownie jobuje... No ileż można? A przecież była świetna okazja, żeby Samoa skradł tu zwycięstwo, odliczając Morgana (wiadomo, że "Karmazynowy" musiał zachować dziewictwo) po jakiejś akcji Crimsona?

Fajnie rozkładała się tu jedynie sympatia widzów, bo najbardziej dopingowany był tu Joe, a najbardziej hejtowany Crimson :D

 

4. Anderson vs. Ray - niezłe i sprytne promo Bully'ego przed walką, którą zraził do siebie mieszkańców Filadelfii i zapewne ograniczył dla siebie pop z ich strony (który zapewne by dostał jako rdzenny wrestler ECW). Sama walka, to w większości nudny, siermiężny brawl, gdzie dziać się coś zaczęło dopiero pod sam koniec, kiedy zawodnicy zaczęli przełamywać swoje finiszery. Ogólnie - zdrowo się tu wynudziłem.

Sądzę, że ostatni Mic Check przez stół był wymuszony, bo Anderson spierdolił sprawę i nie rozwalił stołu, skacząc z narożnika na leżącego na nim Bully'ego.

 

5. Panie - w tej walce podobało mi się tylko wejście Velvetki (+100 do libido :lol: ). Cała reszta była tak prosta do przewidzenia jak wynik meczu w piłkę nożną pomiędzy Polską a Niemcami :D Czy ktokolwiek miał wątpliwości, że w pewnym momencie Karen zostanie w jakiś sposób wyeliminowana z gry i Brooks'owa przybiegnie "podarować" pinfall dla którejś face'ówki?

Słabe to było, a okrzyki "booring, booring" na widowni świadczą same za siebie.

 

6. AJ vs. Daniels - kolejne bardzo dobre starcie tej dwójki świetnych wrestlerów. Uwielbiam ich za to, że pomimo, iż walczyli wielokrotnie - każde ich starcie opowiada inną historię.

Na tą walkę pewnie sporo osób będzie psioczyć, bo było tu dość wolno jak na ten duet i mocniejszy nacisk był na psychologię ringową niż fajerwerki, ale mi się tam podobało. Świetna gra aktorska Fallen Angel'a. Jego mimika i zachowanie, kiedy trafił BME na plecy rywala - mistrzostwo świata :D Tak samo świetny motyw jak dojebał Styles'owi na rampie (już po walce) i odchodząc z pogardą wykonał ruchy stopami jak pies zasypujący piaskiem miejsce gdzie właśnie się wylał :D

Szkoda tylko, że jak zwykle na PPV, to Chris musi się podkładać. Męczy mnie to cholernie, tym bardziej że Daniels ringowo nie jest zbyt wiele gorszy od AJ'a, a pod kątem mic skillsów i gry aktorskiej - kasuje Styles'a z biegu. Facet mógłby zrobić o wiele większą karierę, ale nigdy nie pozwalają mu wyjść z cienia wielkiego AJ'a.

Nie wiem co za debil bookował końcówkę. Daniels obsrany na sam widok Styles'a ze śrubokrętem od razu wykrzykuje "I Quit" :roll: Mogli chociaż pozwolić żeby AJ rzucił się faktycznie z tym śrubokrętem na przeciwnika, a nie od razu "kupa w gaciach na sam widok". Szkoda, tym bardziej że przez całą walkę "Upadły Anioł" był bookowany na twardziela.

 

7. Hogan vs. Sting - dla mnie ta walka była żenująca. Nie wiem ile padnie tu głosów o spotkaniu się dwóch legend i nostalgicznej podróży w przeszłość, ale dla mnie było to zwykłe dno i bąble. Hogan ledwo ruszający się w ringu, który przez 9/10 walki dominuje fizycznie Stinga... :roll: Give me a break! Sting, który może sobie pozwolić tylko na punche (żeby nie zabić Hulka), quasi-Stinger Splash'e (sorry, ale Borden starał się niemal nie dotknąć Terry'ego podczas tych akcji) i Scorpion Death Lock, który był tak zapięty, że trudno było mi się nie zbrechtać. Walka ta przypominała mi klasyka "Hitman vs. McMahon", z tym że tam dominacja fizyczna Breta była uzasadniona, a tu była naciągana jak stare gacie.

Pomimo sentymentu do klasyki - nie chcę oglądać takich gówien. Wolę wspominać stare, dobre starcia niż oglądać żenadę, którą pokazują obecnie w ringu wrestlerzy na których się wychowałem.

 

8. Angle vs. Roode - dość ciekawe i dramatyczne starcie, tylko czas na nie przeznaczony (około 15 minut) to smiech na sali jak na main event największego PPV roku. Obaj zawodnicy pokazali się z dobrej strony, była i dramaturgia, kontry i liczne zmiany przewag, jednak czas trwania walki, powodował, że po jej zakończeniu, strzeliłem lekkiego karpia, myśląc: "to już?".

Szkoda, że zjebali momentum Roode'a. Możeliwe, że Bobik zdobędzie w końcu pas w jakimś rewanżu, ale wygrana (najlepiej czysta) z Angle'em, na największym PPV roku wypromowałaby go jak nic innego. TNA postanowiło jednak nas zaskoczyć... Szkoda tylko, że kosztem Roode'a.

 

Reasumując - kolejne "największe show roku", które dupska nie urywało, choć nie można go nazwać złym. Było kilka niezłych walk (opener, main event, Daniels vs. AJ czy Metal Mayhem), ale druga połowa starć była albo słaba, albo żenująca (Hogan vs. Sting). Poza tym TNA jednak nie zdecydowało się pójść na całość i jobnąć Angle'a Roode'owi, przez co Roberto nie został tu namaszczony na "przyszłość Federacji". Moja ocena: 3/6

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • IIL
      Z pozostałych pasuje mi najbardziej L.A Knight. Gościu nie miał jeszcze głównego pasa, a jego momentum było systematycznie używane do podkarmiania runów Romana czy Cody'ego. Zwycięstwo nad Cena w ostatniej walce, to coś jak złamanie streaku Takera - zawsze będziemy o tym pamiętać i tego mu życzę.
    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
    • xAttitude
      AEW FULL GEAR 2025 NEWARK • Prudential Center • 22.11.2025 ŚREDNIA OCENA WYDARZENIA 8.40 (242 głosów)   Szczegóły Wydarzenia Data: 22.11.2025 Promocja: All Elite Wrestling Typ: Pay Per View Lokalizacja: Newark, New Jersey, USA
×
×
  • Dodaj nową pozycję...