Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Triple H ożywi dywizję tag teamów, Steve Austin na WM 28?, H


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 936
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.05.2005
  • Status:  Offline

Portal ABC.com zamieścił ankietę pytając ludzi, kogo chcieliby zobaczyć w kolejnej edycji amerykańskiego programu "Taniec z gwiazdami". Wśród nazwisk wymienionych przez ankietowanych są m. in.: Melina, Velvet Sky, Ashley Massaro i Maria Kannelis.

 

 

Chodzą pogłoski, że Triple H, który pełni role oficjalne...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/news-triple-h-ozywi-dywizje-tag-teamow-steve-austin.html
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/26561-triple-h-o%C5%BCywi-dywizj%C4%99-tag-team%C3%B3w-steve-austin-na-wm-28-h/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 17
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • marcel

    2

  • Menez

    1

  • Sebu

    1

  • MJ

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 258
  • Reputacja:   257
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Hunico nieźle się spisał zastępując na SmackDown Sin Carę. Nawet lepiej wyszło mu wejście do ringu. Co do jego feudu z prawdziwym Sin Carą jestem na tak. Ringowo nie powinniśmy się zawieść, ale przydałby się ktoś do pracy za miciem w tym feudzie gdyż Sin Cara po angielsku nie mówi jeszcze.

  • Posty:  37
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.08.2011
  • Status:  Offline

Ale z naszego Heatha jest wywijas :D

Jeśli chodzi o Maxine, to ja chętnie pooglądał bym ją podczas tygodniówek (WWE Superstars)xD

Steve Austin w ringu raz jeszcze? Jestem za. W jednym z wywiadów Goldberg mówi, iż powróci do ringu przed końcem 2011 roku, a w roli swojego potencjalnego rywala widziałby właśnie Steve'a Austina... aż chce mi się krzyczeć Hell Yeah!

Jeśli chodzi zaś o feud SC vs. SC, to z tego co tu piszą do takowego nie dojdzie, ponieważ ma on (Hunico) od razu zostać zdemaskowany, no i chyba trafić do głównego rosteru... przynajmniej tak to zrozumiałem...

 

P.S. Muszę do kogoś napisać (fifka?)

Beer Money w WWE ? Ależ oczywiście! Do tego Chris Hero i Claudio Castagnoli - napływ świeżej krwi + kilka Tag Teamów stworzonych z mid carderów WWE dało by sie zrobić, bo jak narazie, to źadnego fajnego Tagu WWE nie ma, prócz McGilicuty'ego i Otungi. Rozwalili Hart Dynasty, Crime Tyme, Nexusa...więc gdyby podkupili jeszcze Motor City Machineguns byłoby kapitalnie:)

Slater to dla mnie poraźka, w ringu nijaki, nudny a przy mikrofonie tragedia (te jego przeciąganie słów), nie wiem po co WWE go trzyma, w Nexus'ie było kilku lepszych od niego, którzy mogliby zrobić feud z Gabrielem.

Hunico jako Sin Cara - wiedziałem, że coś jest nie tak - za gruby ten Sin Cara coś był:P


  • Posty:  782
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.06.2008
  • Status:  Offline

Tsa.. Już to widzę jak Beer Money przechodzi do WWE. Roode przed którym stoją Main Event'y TNA i Storm który w TNA też na pewno nie zginie po rozpadzie ich tagu.. Rozumiem, że być może większa kasa, zawalczenie dla szerszej publiki jednak myślę, że piwosze nie sprzedadzą się Vince'owi.

  • Posty:  50
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.04.2011
  • Status:  Offline

To że w ostatnim smackdown nie był sin cara było widać już od jego wejscia i po ruchach w ringu.
W WWE wszystko może się zdarzyć, Beer Money kończą się kontrakty, tak samo jak Samoa Joe a wiele osób chciałoby go widzieć w WWE, przede wszystkim SCSA z tego co czytałem. Skoro TNA/IW zatrudnia zawodników, którym skończyły się kontrakty lub zostali zwolnieni przez WWE, to czemu nie miało by to zadziałać w drugą stronę, w końcu trochę zwolnień było i kimś trzeba zastąpić Kozlova i resztę, a w FCW zbyt wielu zawodników, których od razu można wrzucić na głęboką wodę nie ma. W WWE coś drgnęło ostatnimi miesiącami, od powrotu The Rocka, akcji z CM-em, przejęcie "władzy" przez HHH. Fajnie by było zobaczyć Roode'a i Storma w WWE. I zadziwia mnie fakt, że TNA zatrudnia takich zawodników jak Austin Aries, Crimson, Jack Evans - kapitalni zawodnicy, a w WWE kogoś pokroku Heatha Slatera, który ledwo mówić potrafi, a co dopiero pokazywać coś w ringu...

  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

W WWE wszystko może się zdarzyć, Beer Money kończą się kontrakty, tak samo jak Samoa Joe

 

Bzdura. Joe w okolicach grudnia/stycznia podpisał nową umowę (wg Dixie 3-letnią), więc plotki o jego przejściu do WWE można wsadzić między książki. Nie wiem jaki jest status Beer Money, ale nie dawałbym wielu szans McMahonowi na ich zatrudnienie. Storm jest w federacji od samego początku jej istnienia i razem z Roodem uchodzą za TNA Oryginalsów. Nawet po rozpadzie tagu (co się nieuchronnie zbliża) żaden z nich nie będzie narzekał na brak czasu antenowego - Roode ma zapewnienie, że pójdzie do ME.


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Dzieci WWE chcą żeby BeeR Money przeszli do wwe hahaahahaha

NIE MA TAKIEJ OPCJI

Poza tymt o wszystko w porządku, w domu wszyscy zdrowi..?

 

Bzdura. Joe w okolicach grudnia/stycznia podpisał nową umowę (wg Dixie 3-letnią), więc plotki o jego przejściu do WWE można wsadzić między książki.

Ja nawet żadnych plotek o jego odejściu do WWE do dzisiaj nie słyszałem - nie ma takiej opcji. Beer Money też nie wchodzą w grę i nie wiem, czy nie lepiej byłoby przygarnąć Generation Me, którzy udanej przygody z TNA chyba jednak nie mieli.


  • Posty:  1 660
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.04.2011
  • Status:  Offline

Dzieci WWE chcą żeby BeeR Money przeszli do wwe hahaahahaha

NIE MA TAKIEJ OPCJI

 

Pomyliłeś strony kolego..


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Bzdura. Joe w okolicach grudnia/stycznia podpisał nową umowę (wg Dixie 3-letnią), więc plotki o jego przejściu do WWE można wsadzić między książki.

Ja nawet żadnych plotek o jego odejściu do WWE do dzisiaj nie słyszałem

 

U "konkurencji" pojawił się taki news.

 

Bardzo brakuje mi starej dywizji TT. Nie rozumiem, czemu nie mogą zrobić takich tagów, jak kiedyś.

 

Edge & Christian/Rey/Hogan/Jericho/Orton - Copeland prawdziwy mistrz tag teamów

Cena & HBK

Jericho & Benoit

Angle & Benoit

Los Guerreros

Brothers Of Destruction

Big Show & Kane

Miz & Morrison

MNM

Haas & Benjamin

Eddie & Rey

Batista & Rey

HHH & Austin

 

Lata 1999-2002 to była kwintesencja tej dywizji. Czemu nie mogą połączyć w tagi kilku Mid Carderów i dać im powalczyć o pasy? Roster przepełniony jest zawodnikami, którzy nie mają zapewnionego czasu antenowego. To by wyszło wszystkich na dobre, bo zamiast zwalniać można ich jeszcze dobrze wykorzystać i cała dywizja by na tym zyskała. Tak to teraz na kryzysie dywizji korzystają takie drewniaki jak Otunga (2-kortny mistrz) i Slater (3-krotny) :roll:

Tez chcialbym zobaczyc dywizje Tag Teamow jak za starych dobrych czasow...

Teraz wyglada to tak ze mamy mistrzow ( teraz nieszczesliwych Nexusow) i pretendentow z dupy wzietych;/

 

Z midcarterow czy tez joberow tez mozna stworzyc porzadne Tag Teamy

McIntyre nic nie robi ( a ma przegramny potencjal)

UnDashing tez ostatnio spadl w hierarchi...

i innych wieleprzykladow bym znalazl....

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...