Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Książki - co polecacie? :)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Roger Federer. Najwspanialszy"

Książka Chrisa Bowersa z pewnością spodoba się wszystkim sympatykom tenisa, a zwłaszcza Rogera Federera. Bowers pokazuje w książce nieco więcej niż wszyscy wiemy. Znajdziemy w niej komentarze i opinie na temat pamiętnych meczów z udziałem szwajcarskiego mistrza, jednak autor o wiele bardziej skoncentrował się na młodzieńczych latach Szwajcaria, kiedy to kształtowała się w nim miłość do tenisa. Ukazane zostały także słabości ,,Feda" - jego krnąbrny charakter z dzieciństwa i stopniowo przełamywanie barier mentalnych. Droga Rogera od zdolnego juniora po legendę dyscypliny wcale nie była pasmem samych sukcesów. Wszyscy sympatycy tenisa ziemnego (czyli m. in. ja) powinni sięgnąć po tę pozycję.

Moja ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-341240
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Star Wars: Maska kłamstw - James Luceno

W końcu skończyłem to czytać. Trochę to trwało, a powody były tak naprawdę dwa. Pierwszy - niezwiązany z książką, to po prostu obowiązki na studiach i sesja. Drugi powód dotyczy już jednak książki, bo po prostu chwilami ciężko się ją czytało. Porównując ją do poprzednio czytanych przeze mnie dzieł, a więc trylogii Bane'a, to po prostu niebo a ziemia.

Tak naprawdę książkę mogę od razu odradzić osobom które nie są jakimiś wielkimi fanami Star Wars. Ja jednak jestem mało wymagającym fanem tego uniwersum i znalazłem tutaj nawet spore pozytywy.

Największym plusem książki jest w moich oczach postać Palpatine'a. Genialnie poprowadzona postać, zwłaszcza jeśli znamy jego dalsze losy i wiemy jak to się potoczyło ;) Ogólnie czytając o tych wszystkich spiskach, o tym jak idealnie zostało to zaplanowane, człowiek jest pod wielkim wrażeniem senatora. Gdy książka się skończyła przypomniałem sobie o słowach Bane'a, gdzie mówił, że Sithowie powinni być cierpliwi i powoli, stopniowo dążyć do celu jakim jest zniszczenie Jedi i władza nad Galaktyką.

Chyba najbardziej podobał mi się jeden z ostatnich rozdziałów, gdzie paru senatorów rozmawiało na temat przyszłego kanclerza, typach kto powinien nim zostać itd. i jeden z nich stwierdził, że najlepiej jeśli będzie to Palpatine, bo najmniej im zaszkodzi, zwłaszcza, że jego poglądy są podobne do ich poglądów :D Manipulacja na poziomie master po prostu :D

Drugi plus książki to właśnie wszystkie kwestie polityki w Galaktyce. Książka bardzo dobrze opisuje sprawy polityczne i można naprawdę dużo z niej wyciągnąć. Pytanie tylko, czy komuś aż tak na tym zależy, albo czy go to wciągnie. Mnie wciągnęło, chociaż biorę pod uwagę, że dla kogoś czytającego książkę Sci-Fi, kwestie polityki są mało ciekawe, albo wręcz niepotrzebne.

 

Ogólnie sama książka wywołała u mnie dwie rzeczy. Pierwsza to niesamowita chęć obejrzenia pierwszej części Star Wars, ale skupienie się w niej tylko i wyłącznie na postaci senatora, na polityce i na Federacji Handlowej (z książki dowiadujemy się jak doszli oni do takiej potęgi wojskowej).

Druga rzecz, to jeszcze lepsze poznanie historii Palpatine'a. I to do tego stopnia, że chyba oleję dalsze książki, a zaopatrzę się w "Darth Plagueis" tego samego autora (sama książka ma bardzo wysokie oceny) i zaspokoję swoją ciekawość ;)

 

Trzeba powiedzieć sobie wprost: nie jest to książka dla każdego. Jeśli nie jesteś maniakiem Star Wars i nie zależy ci na czerpaniu jakiejkolwiek wiedzy na temat tego świata, to możesz sobie ją odpuścić ;)

 

Aktualnie robię sobie przerwę ze światem Gwiezdnych Wojen, bo muszę przeczytać w końcu swój prezent gwiazdkowy, a więc książkę Philippa Lahma "Drobna różnica" oraz mój prezent gwiazdkowy dla ojca, a więc Jurgen Klopp. Czarodziej z Dortmundu. Także klimaty piłkarskie ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-345458
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.10.2013
  • Status:  Offline

A czy userzy Attitude mogą mi polecić jakieś książki o tematyce apokalipsy? Mogą być różne, od współczesnych tytułów po dawniejsze dzieła. Ostatnio wypożyczyłem ''Małą Apokalipsę'' oraz ''Ostatni brzeg'' i muszę przyznać że książki są całkiem ciekawe.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-345462
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Edward Lee, „Sukkub”, „Ludzie z bagien”, „Golem”

 

Nie jestem fanem horrorów, a slashery, gore, czy inne tego typu gówna staram się omijać szerokim łukiem. Staram się, ale nie zawsze to wychodzi. Jeżeli ktoś referuje mi jakiś kontrowersyjny film lub książkę słowami „Chłopie! To jest chore, zboczone i lepiej trzymaj się od tego z daleka”, to z jednej strony wiem, że powinienem tak właśnie zrobić, a z drugiej targa mną wielka ciekawość i ostatecznie muszę na własnej skórze przekonać się, czy to rzeczywiście jest tak chore jak ludziska twierdzą i jeszcze raz poddać próbie swoją wrażliwość. Tak właśnie było w przypadku Edwarda Lee, którego twórczość opisywaliście kilka postów wcześniej. Morderstwa, gwałty, wszelkie możliwe dewiacje seksualne? No kurcze! To aż trzeba sprawdzić!

 

Zacząłem od „Sukkuba” i muszę przyznać, że wciągnęło mnie jak cholera. Zapewne wyczyny niejakiego Duke’a, gwałciciela-sadysty, który zwiewa z zakładu dla chorych umysłowo i krwawo znaczy drogę swojej eskapady pokiereszowałyby moją wyobraźnię, gdyby nie fakt, że jest to jednak książka, a wszelkie okropieństwa w takowej łatwiej mi z jakiś powodów zdzierżyć niż w filmie. W powieści rzeczywiście jest sporo makabry, gwałtów, prawdziwej Sodomy i Gomory (a właściwie gorzej), ale wszelkie teksty o tym, że nie należy czytać tego po posiłku i podobne „O rany boskie!” przestrogi są wg mnie przesadzone (a przynajmniej pod adresem tych książek, bo z tego co się orientuję to Lee napisał znacznie mocniejsze "dzieła" z osławionym "Bigheadem" na czele). Edward Lee ma przede wszystkim świetne pióro. Akcja wciąga, postacie są ciekawe, klimat powieści jest niesamowity. „Sukkuba” łyknąłem w tempie błyskawicznym i od razu zabrałem się za „Ludzi z bagien”. Krótko: połączenie kryminału i horroru w tejże powieści to prawdziwy majstersztyk. To taki „Harry Angel” (myślę, że inspiracja jest oczywista), ale dziesięć razy bardziej krwawy i pornograficzny (w przypadku powieści Edwarda Lee słowo erotyka jest nietrafione i na dobrą sprawę nie wiem, czy pornografia nie jest również eufemizmem). Znowu mamy bogatą galerię odmieńców, tym razem nawet zwielokrotnioną, sporo czarnego humoru i wartką akcję z trzymającą za jaja końcówką. Ludziska co prawda rozpisują się, że zakończenie jest zaskakujące, co jest przesadą (jak już się przeczytało jedną opowieść Edwarda Lee, to właściwie mniej więcej wiadomo, czego możemy się spodziewać w finale kolejnej), ale nie zmniejsza to faktu, że „Ludzie z bagien” jako całość wypadają rewelacyjnie. Po „Golema” sięgnąłem jako po ostatniego i moim skromnym zdaniem jest to najsłabsza z trzech wymienionych książeczek, ale czas poświęcony na jej czytanie nie uważam za zmarnowany. Trochę irytowała mnie para głównych bohaterów, którzy zachowywali się jak postacie z jakiegoś nieudanego horroru, ale takie niedociągnięcia można Edwardowi Lee wybaczyć, bo zaletą jego powieści jest coś innego. Nie przypominam sobie w każdym razie autora, którego trzy książki łyknąłbym w zaledwie półtora tygodnia.

 

Na Lubimy Czytać dałem następujące oceny: „Sukkub” 8/10, „Ludzie z bagien” 9/10, „Golem” 6/10.

 

PS W „Ludziach z bagien” jest wątek wrestlingowy. Wg mnie – zabawny.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-346742
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  558
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  10.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

http://ecsmedia.pl/c/masa-o-kobietach-polskiej-mafii-b-iext24690733.jpg

 

Polski świadek koronny numer jeden przerywa milczenie!

 

Kim były matki, żony i kochanki polskich gangsterów?

Wstrząsająca opowieść o kobietach w cieniu wielkich mafiosów. Co porabia piękna i bezwzględna Inka, która wystawiła ministra Dębskiego? Poznaj Monikę Z, żonę Słowika, damę z zamiłowaniem do ogromnego luksusu i potencjałem mafijnego bossa. Agnieszka R., konkubina Świni. Git-falbana, czyli prawdziwa kobieta mafii. Niewiarygodna historia pięknej Polki, która trzęsła kalabryjską mafią! Szaleńczo zakochane? Żądne sławy i luksusu? A może z ambicjami, by wpływać na decyzje polskiej mafii?

 

Całkiem ciekawa książka, którą wchłonąłem w ciągu jednego dnia. Ponad 130 stron o kobietach związanych z mafią pruszkowską. Osobiście nie pamiętam tamtych czasów i tamte czasy to dla mnie kompletna egzotyka, ale wielu forumowiczów może znacznie lepiej orientować się w tamtych realiach. Niektóre opowieści Sokołowskiego wydają się wręcz nieprawdopodobne i prędzej widziałbym je w filmach niż na polskich ulicach. Z drugiej strony pokusiłem się o sprawdzenie kilku faktów i z pewnością można stwierdzić, że były mafiozo w większości przypadków nie kłamał.

Szkoda, że tak mało poświęcono prawdziwym kobietom mafii. Pierwsza część książki to niemalże w 100% opis podbojów i jednorazowych przygód bossów mafii. Podobno to tylko wstęp i Górski wraz z Masą mają wziąć się za pisanie kolejnej części, tym razem w innej tematyce związanej z mafią. Ja osobiście czekam, chociaż jak już wcześniej wspominałem opisywane czasy to nie moje klimaty.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-350588
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dziś z mojej strony recenzja trzech książek... no może 2 i pół, ale o tym za chwilę.

 

W swoim poprzednim poście w tym temacie zapowiadałem chęć przeczytania Darth Plagueis'a oraz dwóch biografii piłkarskich: "Philipp Lahm. Drobna różnica" oraz "Jurgen Klopp. Czarodziej z Dortmundu".

 

Zacznę od tej przeczytanej całkiem niedawno, a więc Star Wars: Darth Plagueis.

 

Książka zaczyna się... mocno - bo od wydarzeń do których ma dojść na końcu. Nie chce rzucać spoilerami, ale jest to świetne zagranie. Człowiek będąc w ostatnich rozdziałach czeka na to wydarzenie i ciągle tylko zastanawia się kiedy w końcu do tego dojdzie, a co chyba jeszcze ważniejsze będzie powodem tego wydarzenia, bo przez praktycznie całą książkę nic nie wskazywałoby, że do tego dojdzie.

 

Sama książka podzielona jest na trzy części, dziejące się z mniej więcej w dziesięcioletnich odstępach. Pierwsza cześć to skupienie się na tytułowym Plaguisie. Dostajemy końcówkę jego życia jako ucznia i stanie się mistrzem - na początku samotnym, ale po czasie już z uczniem, znanym nam Palpatinem.

Druga część to już coraz większe skupienia się na Palpatinie oraz wprowadzanie Wielkiego Planu przez obu Sithów.

Trzecia część to już praktycznie wprowadzenie do filmu Mroczne Widmo, a potem nawet wydarzenia równoległe i spojrzenie na nie z innej strony.

 

Ogólnie książka jest świetna. Najlepsza jest w niej ilość nawiązań do innych książek, albo do filmu. Znając te zdarzenia czyta się to bardzo fajnie i człowiek cieszy się, że może zobaczyć te zdarzenia innymi oczami, albo poznać genezę niektórych wydarzeń.

Tak jak w Masce Kłamstw jest tu bardzo dużo polityki. Nie każdemu może się to podobać, a jest to jednak obok spisków i knucia jest to główny element tej powieści.

Jednak różnica między "Maską Kłamstw", a "Darth Plagueisem" jest bardzo znacząca. Tak jak Maskę czytało się ciężko, tak Plagueisa czyta się przyjemnie, a wydarzenia zachęcają do czytania kolejnych rozdziałów.

 

Ostatni plus tej książki na których chcę zwrócić uwagę to dialogi. Są one świetnie napisane i idealnie przedstawiają podwójną naturę obu Sithów (bo obaj oprócz bycia Sithem, byli również mocno związani z polityką). Gdy czytamy rozmowy Sithów czujemy jak są przepełnieni chęcią zniszczenia Republiki i jak planują jej zniszczenie. Natomiast gdy ujawnia się ich "polityczna natura" widzimy biznesmenów, polityków, którzy niby walczą o dobro, a tak naprawdę jest to część ich wielkiego planu. Czytanie jak wdrażają te wszystkie plany sprawia dużą przyjemność.

 

Przy recenzji Maski Kłamstw mówiłem, że chcę to przeczytać by lepiej poznać Palpatine'a i nie zawiodłem się, a nawet dostałem jeszcze więcej niż oczekiwałem. Świetna pozycja, choć raczej dla maniaków Star Wars, którzy będą potrafili wyciągnąć te wszystkie niuanse. Nowi fani Star Wars powinni raczej zacząć od czego innego, a osoby w ogóle nie interesujące się tym uniwersum powinny trzymać się od tej książki z daleka ;)

 

 

 

 

Philipp Lahm. Drobna różnica oraz Jurgen Klopp. Czarodziej z Dortmundu.

 

Biografię Lahma przeczytałem już dawno temu. Czekałem jednak z jej recenzją aż do skończenia drugiej biografii piłkarskiej - tak aby je porównać. Problem w tym, że nie ma czego porównywać - bo książka o trenerze BVB - pod redakcją Nevelinga Elmara jest fatalna! Dlatego też napisałem, że recenzja 2.5 książki, bo po prostu nie dałem rady jej przeczytać do końca (i nie wiem czy dam radę).

 

Fatalny w tej książce jest styl pisania. Co mnie kurde interesuje jak wygląda bar w którym Klopp chodził za młodzika. Albo jaki jest stan murawy jego pierwszej, amatorskiej drużyny. I takich głupkowantych opisów jest pełno. A ja od biografii oczekiwałbym konkretów, a nie opisów rodem z lektur szkolnych.

 

Na szczęście z książką Lahma nie ma tego problemu. Pierwszy ważny plus jest taki, że Lahm sam napisał tą książkę. Przez to, jak wszystko opisuje, jak opowiada rózne historie czyta się to ze sporym zainteresowaniem.

Wprawdzie osoby oczekujące jakiś mega sensacji mogą być zawiedzione, ale też nie jest to bardzo grzeczna, poprawna politycznie książka.

Mi najbardziej podobał się fragment o Pucharze UEFA w którym Lahm stwierdza wprost, że dla takiego klubu jak Bayern to była kara. Zawodnicy w ośrodkach treningowych oglądali Ligę Mistrzów z udziałem innych niemieckich drużyn i zazdrościli im, a sami byli załamani koniecznością gry w jakiś małych miastach w Europie.

Z innych ciekawszych rzeczy Lahm bardzo fajnie opowiadał o spotkaniach towarzyskich i o tym jak zawodnik nawet podświadomie nie gra w takich spotkaniach na 100%.

Piękne było też podsumowanie Klinsmanna jako trenera Bayernu, bo Lahm stwierdził, że już po tygodniu wiedzieli, że to będzie stracony sezon :D

Fajnych opinii - nie tylko na tematy piłkarskie - jest w tej książce więcej. Poza różnymi poglądami dostajemy historię Philipa w Bayernie - to jak się dostał do szkółki, jego wypożyczenie i wybicie się w Stuttgarcie, powrót do Bayernu, zostanie kapitanem itd.

 

Nie wiem jak wyglądają inne biografie piłkarzy, bo to moja pierwsza książka takiego typu. Czytało się ją jednak bardzo fajnie, a człowiek nabrał jeszcze większego respektu do Lahma. Polecam nie tylko fanom Bayernu, ale i wszystkim fanom piłki nożnej, bo to naprawdę fajna pozycja. A biografię Kloppa omijajcie z daleka ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-352878
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

No i kolejna pozycja w klimatach Star Wars - tym razem The Old Republic: Revan

 

Jak mówi okładka: "Książka na podstawie nowej gry wideo BioWare i LucasArts" - choć tak naprawdę dzieje się 300 lat przed zdarzeniami opisywanymi w grze The Old Republic - dopiero kolejne książki z serii Starej Republiki (które też mam ;) ) opisują zdarzenia ściśle związane z grą.

 

No ale przechodząc do książki. W książce mamy przeplatające się dwa wątki: tytułowego Revana oraz Lorda Sithów Scourge'a.

Revan jest na emeryturze, a jego związek z zakonem Jedi jest bardzo słaby. Aktualnie skupia się na swojej żonie, znanej fanom KotORa, Bastili. Niestety od jakiegoś czasu nawiedzają go koszmary - wizje przyszłych tragicznych wydarzeń. Revan postanawia kolejny raz działać i wyrusza w podróż, by powstrzymać to zagrożenie, a przy okazji odzyskać utraconą pamięć. W podróży towarzyszą mu kolejni znani z KotORa: Canderous Ordo oraz T3-M4.

Historia Scourge'a to to co lubimy najbardziej u Sithów, a więc ciągłe spiski, podejrzenia i knucia. I choć jest ona trochę przewidywalna, to opisy świata , Imperium Sithów, zasad tam panujących, Mrocznej Rady jak i samego Imperatora idealnie wprowadzają do gry Old Republic.

 

W pierwszej części książki wątki te przedstawiane są na zmianę. W drugiej części łączą się, my przenosimy się o dwa lata w przód, a do gry wchodzi Meetra Surik - główna bohaterka KotORa II. Tak przy okazji warto powiedzieć, że część pierwsza książki dzieje się przed KotORem II, a druga gdzieś rok po nim. Piszę o tym, bo od początku myślałem, że jest to po KotORze II i zdziwiłem się gdy Revan i Canderous brali się za szukanie maski Mandalora którą w drugiej części gry lider klanu Ordo już ma.

 

W drugiej części książka nabiera jeszcze większej dynamiki i robi się naprawdę ciekawie. Wydarzenia dzieją się tylko w Imperium Sithów, ale dzięki temu kolejny raz, jeszcze lepiej możemy poznać ten świat. Aby nie rzucać spoilerami napiszę tylko, że fabuła w drugiej części jest bardzo ciekawa, a zakończenie zaskakuje i dobrze tłumaczy przyszłe zdarzenia.

 

Ogólnie książka bardzo dobrze spełniła swoje zadanie jako wprowadzenie do świata TOR i jako swego rodzaju pomost między TORem a KotORem. Oczywiście, jeśli ktoś (tak jak ja) grał w KotORy po parę razy różnymi ścieżkami, to może czuć niedosyt. Człowiek chciałby jeszcze więcej historii Revana i innych znajomych z gry. Tutaj postawiono jednak na wprowadzenie do nowego świata i wypadło to bardzo dobrze. Fanom KotORa gorąco polecam, a ja biorę się za następną książkę z serii The Old Republic ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-353983
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Od ostatniego postu trochę zwolniłem tempo, jednak książek wpadło mi w ręce. Pozycje, które przeczytałem już jakiś czas temu i średnio je pamiętam to:

 

Dean Koontz - "Prędkość"

Do tej książki zachęciła mnie przyzwoita ocena na jednym z portali czytelników. Czy mi się spodobała? W sumie tak. Ale nie jest to nic specjalnego. Owszem, akcja jest dynamiczna i naprawdę można się wkręcić, ale zakończenie kompletnie mi się nie spodobało. Poniższe książki tego samego autora jakoś bardziej przypadły mi do gustu. 5/10.

 

Dean Koontz - "Łzy Smoka"

W internecie można znaleźć również tytuł "Smocze Łzy" - zapewne jest to ta sama książka. Tym razem miałem do czynienia z większym polotem i fantazją autora. Są zjawiska fantastyczne, co z początku niezbyt mi się podobało, jednak z czasem realizm i fantastyka bardzo przyjemnie się łączą. Para bohaterów da się lubić, czarny charakter również dosyć oryginalny. Zakończenie nieco bardziej mi się podobało niż w "Prędkości", aczkolwiek nie zaskakuje. No i ciągle potwierdza się opinia Ravena - późniejsze książki Deana to średniaki. Tutaj jest cholernie mocny średniak :) 7/10

 

(Jej, ciężko napisać coś o książce, którą czytało się pół roku temu, jednak poczułem chęć skrobnięcia czegoś na forum :D )

 

Dean Koontz - "Pieczara Gromów"

Pod wpływem zachęty Ravena ("dyszke" wystawił, więc nastawiony byłem pozytywnie) i ta książka trafiła w moje ręce. Niby nie długa, nie zanosi się na coś specjalnego - to pierwsze moje myśli. Ale to, co ujrzałem później po prostu mnie rozwaliło. Ta książka to było coś, czego właśnie oczekiwałem. W momencie, w którym "zacząłem czytać na serio", czyli coś więcej niż lektury szkolne, liczyłem dokładnie na taką mieszankę: barwne postacie, wkręcająca fabuła, cudowne zwroty akcji i MIAŻDŻĄCE zakończenie. Choć z początku odtrącały mnie niektóre elementy (jeśli dobrze pamiętam najbardziej irytowały mnie zombie, i to nie spoiler), tak na końcu jest to wyjaśnione w taki sposób, że ja pytań nie mam. Warto się zabrać za ten świetny, nieco ponad 200 stronicowy zlepek kartek. 10/10 ;)

 

Jeśli dobrze pamiętam, to jeszcze łyknąłem Carrie, ale to już chyba pisałem w poprzednich postach. Ostatnio miałem przerwę od maja z czytaniem, zaś na wakacje pochwyciłem "To" Kinga. Ogólnie liczba stron lubi mnie odstraszać (tutaj jest ich 1100), jednak tym razem przemogłem się i postanowiłem, że dobrnę do końca. Efekt? Niecałe 600 stron za mną. Są fragmenty, które ciężko się czyta, ale wydarzenia są tak ułożone, że człowiek po prostu jest za każdym razem zachęcany do kontynuacji. Mam nadzieję, że warto będzie pokonać kolejne 500 stron, bo póki co zapowiada się cie...Wróc! Przy 600 stronie powiedzieć, że zapowiada się ciekawie, to trochę złe określenie :P Stephen zbudował klimat i ciekawą historię, oby druga połowa co najmniej utrzymała poziom :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-361510
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

William Wallace-Waleczne Serce Szkocji.

 

Nie ma osoby, która choć szczątkowo nie słyszałaby o Walecznym sercu, przydomku jaki nosił Szkot walczący o niepodległość swojej ojczyzny, William Wallace. Można rzec, że postać ta na stałe zadomowiła się w popkulturze, po tym jak w 1995 r. na ekrany kin wszedł spektakularny film Braveheart – Waleczne serce , a za jego pośrednictwem takie sformułowania jak „Alba gu bràth” czy „Freedom”…Tak jak film, który w Polsce znalazł rzeszę fanów i zna go praktycznie każdy, tak książka Andrew Fishera pt. William Wallace. Waleczne serce Szkocji to absolutna nowość na naszym rynku wydawniczym. Kładę szczególny nacisk na słowo „nowość”, ponieważ jest to pierwsza biografia Wallace po polsku, jaka pojawiał się w naszym kraju. Zawdzięczamy to Wydawnictwu Replika, pod której egidą od tego roku książka dostępna jest na półkach naszych księgarni.Na wstępie trzeba powiedzieć, że książka Andrew Fishera znacznie odbiega od filmu Mela Gibsona. Na szczęście narracja nie powiela pomysłu, jaki padł w słynnej ekranizacji. Zwykle przystępując do lektury książki, na której treści oparty został film, ma się nieodparte odczucie rekonstruowania faktów i postaci w oparciu o obraz kinowy. Niestety, ale polski czytelnik z góry jest skazany na tego typu sytuację. Szczęściem jest to, że pierwsze wydanie pochodzi na 9 lat przed tym, zanim Mel Gibson podjął się wyreżyserowania filmu, a sama książka, jak już wspominałem wyżej, bardzo od niego odbiega.Postać Wallace’a na kartach książki Andrew Fishera jest diametralnie różna jak ta, którą zdecydowali się przedstawić filmowcy z Hollywood. Można rzec, że ta u Gibsona, to w zasadzie potulny baranek… W rzeczywistości było inaczej, nie zdradzając zbytnio z treści, chciałbym tylko napomknąć, że Wallace u Fishera to prawdziwy diabeł, rzezimieszek, brutal jakich mało, człowiek w żadnym wypadku nie skory do miłości, a przynajmniej takiej, jaką przedstawił Gibson w swym dziele. Oczywiście, historykowi, a takowym jest Andrew Fisher (nota bene dobrym), jest zdecydowanie trudniej, gdyż zmuszony jest operować na źródłach angielskich, które z logicznych względów, są stronnicze. Może co prawda pozwolić sobie na źródła szkockie, ale tych znów jest stanowczo za mało, a w dodatku nie są rzetelne (jak choćby biogram Wallace’a autorstwa Ślepego Harry’ego). Filmowcy mogli sobie na wiele pozwolić, wszak obowiązuje ich licentia poetica.W tym miejscu kończę już porównywanie książki do filmu, gdyż sama publikacja broni się wyśmienicie sama. A zatem styl jaki zaproponował nam jej Autor jest bardzo dobry. Książkę czyta się zaskakująco szybko, a co ciekawe, chwilami chłonie się ją jak dobry kryminał lub film (sic!) akcji. Andrew Fisher to doskonały badacz, prawdziwy znawca tematu, uparcie rekonstruujący czasy, które zacierają się w źródłach historycznych (a tych jest tu sporo). Na kartach biografii proponuje szereg ciekawych koncepcji, które pomóc mają w lepszym zrozumieniu opisywanych sytuacji, wydarzeń i ludzi.Treść biografii poprowadzona została w stylu naukowym, choć język nie jest suchy i przyswaja się go z łatwością. Książka posiada również cały szereg przypisów, które ukazują bogactwo źródeł historycznych i opracowań współczesnych (angielskich i szkockich) dotyczących samej postaci Williama Wallace’a i jego czasów, dotąd nie znanych polskiemu czytelnikowi. Minusem, i to w mojej opinii znacznym, jest zupełny brak spisu bibliograficznego z podziałem na źródła i opracowania. Pozwoliłoby to czytelnikowi na zapoznanie się z niektórymi pozycjami.Książka posiada miękką okładkę ze skrzydełkami. Jest ona wyjątkowo imponująca pod względem wizualnym, ale budzi zastrzeżenia fakt co do jakości, podobnie jak papier. Czcionka jest czytelna, ale gdzieniegdzie widać drobne rozmazania tuszu. Między przedmową do wydania drugiego, a wstępem umieszczona została mapka przedstawiająca Szkocję w latach 1297-1305. Zaznaczone zostały na niej najważniejsze miejscowości i miejsca związane z wojną o niepodległość Szkocji. Co ciekawe, brakuje na niej Falkirk, czyli miejsca wielkiej batalii z 22 lipca 1298 r., gdzie siły Wallace’a uległy siłom Edwarda I Longshanks, króla Anglii.Reasumując, książka Andrew Fishera wydana nakładem Wydawnictwa Replika, ma trzy podstawowe atuty. Po pierwsze, jest dobrze napisana. Po drugie, jest to pierwsza tego typu pozycja na polskim rynku księgarskim. Po trzecie zaś, przedstawia wybitnie ciekawą tematykę, która w Polsce ma skromną tradycję naukową, a przynajmniej bibliograficzną. Uważam zatem, że te aspekty powinny zachęcić zainteresowanych do sięgnięcia po tę pozycję.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-364944
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Humphrey Bogart-Twardziel bez Broni.

 

Jeżeli ktoś miał wątpliwości, którego z wielkich aktorów – Jamesa Deana, Marlona Brando czy Steve’a McQueena, nazwać można największym buntownikiem w historii kina, książka autorstwa Stefana Kanfera z pewnością w rozwiązaniu tego dylematu nie pomoże. Wręcz przeciwnie, wzbogaci tę galerię o jeszcze jedną wyjątkową postać. Tego, który zwykł dzielić ludzi na profesjonalistów i dupków, a ze światem problem miał taki, że wszyscy zawsze byli o kilka drinków do tyłu. Taki właśnie był Humphrey Bogart z nieodłączną szklaneczką czegoś mocniejszego w dłoni i nadpalonym chesterfieldem w kącikach ust. Szczery, elokwentny, obdarzony dobrym refleksem i poczuciem humoru, które nie każdemu przypaść miało do gustu.

 

Bogart zwykł buntować się przeciw wszystkim i wszystkiemu. Nie mógł znaleźć wspólnego języka z oziębłą matką (Maud Humphrey była znakomitą ilustratorką i nieustępliwą feministką), notorycznie podważał też szkolne, i nie tylko, autorytety. Wiele trudu kosztowało go znalezienie szczęścia w małżeństwie (żonaty był cztery razy, a do jego związku z Mayo Methot nie bez kozery przylgnęła łatka „bitnych Bogartów”), a kolejne epizody wieloletniego sporu z Jackiem Warnerem stanowią po dziś dzień wdzięczne karty zakulisowej historii Hollywood. Kolejne przejawy niezgody na otaczającą rzeczywistość różniła jedynie forma. Kiedy było trzeba, potrafił wygarnąć wprost, za co zdarzało mu się chociażby wylecieć ze szkoły, kiedy indziej, w imię większego dobra (najczęściej pracy), wolał trzymać język za zębami, smutki topiąc w modnych knajpkach w Nowym Jorku czy Los Angeles. Bowiem obok papierosów, alkoholu i zapewne też kobiet największym uzależnieniem i obsesją Humphreya Bogarta była właśnie praca.

 

Na to, że Bogie został aktorem, złożyło się pewnie wiele czynników, a niepoślednią rolę odegrał, a jakże, przypadek. Po krótkim epizodzie wojennym, jak wielu młodych weteranów, z nieco zwichniętą psychiką, imał się różnych zajęć. Za sprawą przyjaciela z lat dziecinnych Billa Brady’ego jr., a może bardziej jego ojca, wziętego producenta teatralnego, a później i filmowego, młody Bogart rozpoczął swoją przygodę ze światem sztuki. Co prawda, początkowo w roli... gońca, ale z uwagi na niezwykle dynamiczną sytuację w branży szybko rozszerzył swoje zawodowe kwalifikacje. Był zatem dublerem, operatorem sceny, scenarzystą, zaliczył małą reżyserską przygodę, by wreszcie dostawać niewielkie role na drugim planie. Grywał zazwyczaj, zgodnie zresztą ze swoim pochodzeniem, młodzieńca z dobrego domu, który w spektaklu pojawia się tylko dlatego, by reżyser mógł „oczyścić” scenę z pozostałych bohaterów i sprawnie przejść do kolejnego aktu. Pierwsze role Bogarta spotykały się, delikatnie mówiąc, z dość chłodnym przyjęciem, w czym brylował zwłaszcza popularny krytyk Alexander Woollcott. To właśnie jego słowa, napisane po jednej ze sztuk: „Młody człowiek, który ucieleśnia tegoż potomka wyższych sfer, jest, jak to się zazwyczaj litościwie określa – niedostateczny”, odegrały ważną rolę w zawodowym życiu Bogarta, stanowiąc dla niego doskonałą motywację.

 

Zastanawiając się nad fenomenem Bogarta, pisząc o kolejnych przełomach w jego karierze, jakim były m.in. role w „Skamieniałym lesie” (najpierw na deskach teatru, później w kinie), „High Sierra” czy „Sokole maltańskim”,Stefan Kanfer zwraca uwagę na kilka wzajemnie dopełniających się czynników. Bogie do swojego zawodu był przygotowany jak mało który aktor, choć de facto nie odebrał w tym kierunku żadnego wykształcenia. Zanim zaczął pojawiać się na pierwszym miejscu w napisach (o co w Hollywood toczyły się prawdziwe wojny), na swoim koncie miał cały szereg mniejszych ról – na Broadwayu czy w dość topornych produkcjach klasy B. Gardził modną podówczas metodą wywodzącą się z teatru Stanisławskiego, przeciwstawiając temu swoją własną metodę – prób i błędów. Gdy tak naprawdę zadebiutował na srebrnym ekranie, dobiegał czterdziestki, co z dzisiejszej perspektywy wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Każda jego kolejna rola nosiła znamiona pewnej samoświadomości, choć niewątpliwemu talentowi często trzeba było pomóc. „Aktor, który lubił roztaczać wokół siebie aurę samotnika, który upierał się, by iść własną drogą, w rzeczywistości najbardziej ze wszystkich gwiazd grających główne role potrzebował przewodnika. Bez utalentowanego szefa był skazany na powtarzanie siebie w jednej produkcji za drugą” – konstatuje Kanfer. Takimi osobami z pewnością był Nicholas Ray czy jego wieloletni przyjaciel (także od kieliszka) John Huston. Atutem Bogarta było jednak to, że kiedy zachodziła taka potrzeba, potrafił słuchać.

 

Wertując opublikowaną nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego książkę Stefana Kanfera, wieloletniego krytyka tygodnika „Time” i autora kilkunastu biografii, musi zrodzić się pytanie, skąd w ogóle taki pomysł. O Bogarcie przecież napisano już wszystko. Od monumentalnej biografii pióra Ann M. Sperber i Erica Laxa po chociażby wspomnienia domniemanej kochanki czy książkę napisaną przez syna aktora – Stephena. W zasadzie trudno znaleźć mi jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, co jednak w żaden sposób nie umniejsza znaczenia publikacji, którą właśnie trzymam w ręku. To bowiem wnikliwe i bardzo interesujące studium Bogarta nie tylko jako aktora, ale i człowieka. Wydaje się, że osią opowieści jest jednak dla Kanfera kariera najwybitniejszego aktora w dziejach kina, ale jednocześnie autor nie zapomina o wszystkim tym, co się na nią złożyło. O blaskach i cieniach życia w świetle reflektorów, o często niełatwych wyborach i niechęci pójścia na kompromis czy ucieczkach w chwilach największego kryzysu na pokład ukochanego jachtu, gdzie wydaje się, że Bogart był dużo bardziej szczęśliwy niż w miejskiej dżungli.

 

Kanfer barwnie opisuje amerykańską rzeczywistość, w której przyszło funkcjonować Bogartowi, nie stroniąc też od zawadiackich wycieczek w stronę Hollywood. „Humphrey Bogart. Twardziel bez broni” (druga część tytułu to słowa mistrza czarnego kryminału Raymonda Chandlera) w anegdotycznym tonie rzuca światło na to, jak wyglądała praca na planach filmowych późniejszych wielkich przebojów. Od wymiany „uprzejmości” z Jackiem Warnerem, przez fascynacje Trumanem Capote po podstawówkowe żarty, w jakich brylował Bogart wraz z Peterem Lorre. Ciekawe są ostatnie dwa rozdziały, w których autor, z różnych perspektyw, przygląda się temu, jak tworzył się kult Humphreya Bogarta po jego śmierci. To swoiste „życie po życiu”, które trwa przecież po dziś dzień.

 

„Humphrey Bogart. Twardziel bez broni” to książka niesamowicie wciągająca. Nie boję się powiedzieć, że to jedna z ciekawszych biograficznych propozycji, jakie miałem ostatnio okazję czytać. W jej recepcji pojawia się jednak mała, ale momentami irytująca rysa, związana z redakcją tekstu (pojawiają się błędy w nazwiskach, jak chociażby w przypadku Umberto Eco). Ale półżartem, może to właśnie pasowałoby do Bogarta. Wielkiej gwiazdy, wybitnego aktora, który przecież... seplenił.Gorąco Polecam!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-371387
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Salman Rushdie - Szatańskie Wersety

 

Porównują tą książkę do Mistrza i Małgorzaty, nie wiem czemu, po przeczytaniu, do MiM, Szatańskim Wersetom brakuje bardzo dużo, nie ten kaliber.

Powieść została uznana za kontrowersyjna, ponieważ w paru miejscach opowiada losy młodego Mahometa, jak po jakimś czasie odrzucił parę wersetów koranu, uznając je za "szatańskie", które podyktował mu upadły anioł żeby zrobić na złość, w nich wcześniej zawarł innych też bogów.

Autor ma wyrok śmierci przez fundamentalistów, ale w książce nie ma nic takiego intrygującego oprócz tych fragmentów.

Opowiada o dwóch Hindusach, którzy lecą samolotem, porwani przez terrorystów. Samolot się rozbija, a oni nie giną, jeden i drugi zamienia się w anioła, tylko że jeden w upadłego. Po tej sytuacji, następuje w książce niezły chaos, mnóstwo postaci pobocznych i historii. Dużo opisów niepotrzebnych, metafor, książka jest trudna w odbiorze, mimo tego że parę wątków jest naprawdę ciekawych to jednak całość daje niedosyt.

 

6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-372059
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

  • Posty:  123
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.05.2013
  • Status:  Offline

Temat prawie martwy, więc czas go ożywić. Nigdy nie lubiłem czytać, ale mniej więcej od września się to zmieniło i zacząłem czytać książki poświęcone postaciom ze świata sportu. Od jesieni uzbierałem aż 20 książek, z czego zdążyłem przeczytać już połowę z nich. https://pbs.twimg.com/media/B8s_P77IcAASxCY.jpg - Od dołu do Pepa Guardiolii.

 

Do tego na zdjęciu brakuje jednej pozycji, w której trakcie czytania jestem teraz i ją chcę polecić. Mową tu o książce Krzysztofa Stanowskiego i Grzegorza Szamotulskiego Szamo . Książka ta została wybrana sportową książką minionego roku i jak się przekonałem w pełni zasłużenie.

 

Opis książki:

Wszystko, co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby Cię nie oszukiwano.

 

Zaczynałem jako długowłosy lewoskrzydłowy, skończyłem jako łysy bramkarz. Na piłce – w przenośni i dosłownie – połamałem sobie zęby (spytajcie mojego dentysty). Powoływało mnie kilku selekcjonerów reprezentacji Polski i właśnie w tej sekundzie ze zdziwieniem odkryłem, że była to jedna z niewielu drużyn, z których nikt nigdy nie próbował mnie wyrzucić (poza Pawłem Janasem, ale wtedy akurat był dziabnięty, więc się nie liczy). Grałem w piłkę w siedmiu różnych krajach, w osiemnastu klubach, u kilkudziesięciu trenerów, Dzieliłem szatnię z wirtuozami, z antytalentami, z leniami, ze śmierdzielami, z idolami, ze złodziejami, z pięknisiami, z fajnymi kolesiami, no i z pedałami też. Strzelali mi bramki wszyscy jak leci – od Flisa z Arki Gdynia po Ronaldo z reprezentacji Brazylii. Czasami jednak udało się coś obronić, chociaż z perspektywy czasu przyznaję: w planach miałem troszkę większą liczbę skutecznych interwencji. Tak czy siak, swoje przeżyłem. Witajcie w moim pokręconym świecie. Wchodzicie na własną odpowiedzialność.

 

Szamotulski na pewno nie jest wybitną postacią polskiej piłki, co zresztą sam zauważa. W książce nie mamy zatem nudnego opisywania kolejno rozdziałów z kariery zawodnika, lecz masę anegdotek na temat innych zawodników, czy trenerów, z którymi miał do czynienia. Cała książka składa się z opisanych przez Szama śmiesznych historyjek. Naprawdę czyta się to bardzo przyjemnie i można momentami skręcać się ze śmiechu. Czasem, niektóre z anegdotek wydają się, aż tak nieprawdopodobne, że ciężko w nie uwierzyć, ale czego to ludzie nie robią po pijaku... :twisted:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-376707
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Ok to ja tez opisze po krótce biografie piłkarza, książka wpadla przez przypadek, na mojego pocketbooka, ale z ciekawosci przeczytałem początek i po 3dniach, książka była juz przeczytana.

 

Igor Sypniewski. Zasypany

 

Pamiętam tego piłkarza za 2ligi w Łksie, jak go widziałem na boisku to naprawde był niezły, drużyna grala mocno średnio, ale dzieki niemu praktycznie lecialy punkty i awansowali.

Później tylko słyszałęm o zadymie przez niego na Łksie i tyle...

Nie pamiętałem zbytnio tych meczów w Grecji, może dlatego ze za Grecką piłką nie przepadam i mecze nawet w pucharach głównie odpószczam, chyba że trafiali nap olskie kluby.

Troche pograł więc i w lidze mistrzów i w Szwecji był bliski wicemistrzostwa i zostawił Łks w sumie z dobrą atmosfera, a za chiwle ta drużyna zdobyła mistrza.

I nic nie zdobył podczas swojej kariery, w żadnym klubie mistrza, mogł coś wiecej, ale 2 jego demony mu to uniemożliwiły- alkohol i depresja.

W tej książce własnie jest to opisane, troche śmiesznych akcji troche żałosnych, później jednak coraz większy upadek.

W ksiązce jest luźny styl, ale nie ma tam morilizatorstwa że lako jest złe, rzucania winy na wychowanie w złym miejscu ( Bałuty, Polesie największe slumsy Łódzkie), naszczęscie Sypa nie urzala się zbytnio nad sobą, podejscie na chłodno.

Końcówka książki jest dopiero mocno przygnębiająca, ale można po nia sięhnąc, do szybkiego przeczytania, poniżej wklejam filmik, dla tych którzy nie znają lub niepamiętają już teraz byłego piłkarza- Sypniewskiego.

 

 

ocena: 6/10

 

 

 

Obłęd '44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując powstanie warszawskie

 

 

Książka bardzo ciekawa, szczególnie że trzeba było troche zimnej wody.

Teraz panuje moda na powstanie Warszawskie, tak jak kocham to miasto, tak uważam że było one niepotrzebne, zniszczono piękne miasto, tysiące mieszkańców zabito / zakatowano,

szefowie powstania wysyłali na śmierć nawet małe dzieci. I tak jak trzeba oddac hołd walczącym, tak inicjatorzy powstania powinni być postrzegani jako zdrajcy a nie bohaterowie.

Autor przeszkadza mi w jednym, co juz dał sie pokazać w swojej poprzedniej książce, zabardzo daje dobre recenzje niemcom, we wcześniejszej książce "Pakt Libertob-Beck", stawiał pogląd mocno kontrowersyjny, że powinniśmy podczas 2wojny światowej przyłączyć sie do Rzeszy a później ich zdradzić. Jego antyrosyjskość, niestety przesłania trzeźwe spojrzenie na niektóree sprawy i jak z teorią o powstaniu warszawskim sie z nim zgadzam, tak jakies układy z niemcami juz nie. Aczkolwiek książka jest ciekawa, jej minusem, jest zabardzo zaangażowana pisownia, uleganie emocjom przez autora, momentami też dziecinna, widać autor musi jeszcze popracować, też na wysuwaniem odpowiednich wniosków, nie wszystko można przełożyć na czarne i białe.

 

7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-376735
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  502
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.05.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Aleksander Dumas "Upadek Hrabiego Monte Christo"

 

Książka znana też pod tytułem "Martwa ręka" i przypisywana jednemu z uczniów Dumasa F. Le Prince'owi.

 

Kiedy pierwszy raz przeczytałem Hrabiego Monte Christo od razu zacząłem szukać jej kontynuacji czyli Martwej Ręki, ale przez wiele lat nie mogłem jej dostać. Dopiero przed świętami mi się udało i z wielką przyjemnością zasiadłem do lektury.

Tutaj przyjemności się zakończyły :x

 

Od początku książka mi się nie spodobała od głównego bohatera, przez jego kompletnie pozbawioną sensu i logiki zemstę, aż po brak spójności z oryginałem.

Kompletnie nie rozumiałem zachowań niektórych bohaterów, którzy po paru słowach całkowicie zmieniali swoje nastawienie i zapominali, dzięki komu są tam gdzie są lub po prostu żyją.

Na tym przykładzie widać, że już wiele lat temu próbowana kontynuować coś co było wielkim hitem, tylko ta książka to idealny przykład tego, że kontynuacja ( nawet w oparciu o notatki autora oryginału) stworzona przez kogoś innego niż oryginał to w wielu wypadkach skok na kasę i kpina z czytelników.

 

Szczerze nie polecam 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-379612
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

http://ecsmedia.pl/c/radiota-czyli-skad-sie-biora-niedzwiedzie-b-iext25186761.jpg

 

Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2014

 

Trójka to rozgłośnia, która w pewnym momencie wyznaczała standardy jak radio powinno wyglądać, a Marek Niedźwiecki był tego częścią. Dlaczego był ? Obecną działalność różnie można oceniać.

 

Temat książki to historia Redaktora od początku do chwili obecnej. Można dowiedzieć się jak wyglądała sytuacja z muzyką (głównie zagraniczną) począwszy od końcówki lat 50tych po czasy współczesne, czym różni się płyta analogowa od cd, jak wyglądały podróże za granicę w PRL, a także podejrzeć życie studenckie w Łodzi. Oczywiście są jeszcze inne ciekawostki, ale o tym trzeba już się przekonać samemu.

 

Czyta się to lekko, dlatego nawet w dwa wieczory można to skończyć. Polecam. Ogólna ocena 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/18/#findComment-382859
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...