Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Książki - co polecacie? :)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Dawno nic nie pisałem, więc warto byłoby się znów tutaj udzielać :)

 

Oko Kaina (2009)

 

Fabuła: Hazel Caine która jest znaną w Hollywood producentką różnego rodzaju programów telewizyjnych, realizuje właśnie swój kolejny projekt- Oko Kaina. Na potrzeby programu zbiera grupkę 10 nieznanych sobie osób z których każda skrywa jakąś wstydliwą tajemnicę z przeszłości. Wśród uczestników programu są między innymi: Thomas (lekarz pozbawiony prawa wykonywania zawodu za pijaństwo), Elizabeth (maltretowana przez męża żona), Peter (autystyczne dziecko), Pearl (młoda gwiazdka filmów porno) czy Cameron (emerytowany policjant). Gdy uczestnicy jadą wynajętym autokarem na nagranie, dochodzi do niespodziewanego zdarzenia: nieznajomy mężczyzna uprowadza ich (usypiając gazem) jednocześnie inscenizując ich śmierć w wypadku (podrzucając ciała innych, wcześniej zabitych ludzi). Gdy niedoszli uczestnicy Oka Kaina odzyskują świadomość, stwierdzają że znajdują się w jakiejś opuszczonej osadzie na pustkowiu. Na dodatek nieznany porywacz nie ma najmniejszej ochoty ich wypuścić (jednocześnie co jakiś czas podrzuca im różne zagadki i łamigłówki do rozwiązania), i wkrótce jeden po drugim zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Z czasem wszyscy przestają sobie ufać, każdy dla każdego jest podejrzanym...

 

Muszę przyznać że książka jest bardzo ciekawie napisana (mimo banalnego na pierwszy rzuk oka pomysłu),wciągająca a co najważniejsze z każdym rozdziałem chce się coraz bardziej poznać zakończenie tej całej tajemniczej gry oraz motywy porywacza. Styl autora Patricka Bauwena także (jak na jego debiutancką książkę) bardzo mi podszedł: ciekawe metafory oraz bardzo szczegółowe opisy miejsc i sytuacji. Nie chcę zdradzać zbyt wiele żeby nie psuć Wam przyjemności z czytania, ale powiem tylko tyle: porwanie nie jest przypadkowe a zakończenie zaskoczy każdego (nawet ja byłem zaskoczony, mimo że w trakcie jej słuchania nawinęło mi się parę teorii)

 

Jeśli kogoś zainteresowałem moją recenzją i chciałby się z tą pozycją zapoznać albo po prostu szuka dobrego kryminału/thrillera to proszę o kontakt na PW (dysponuję linkiem do audiobooka)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-328948
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  128
  • Reputacja:   3
  • Dołączył:  30.09.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Jakie książki z gatunku horror polecacie? Ostatnio zaciekawiły mnie mroczne powieści i teraz chciałbym sobie zakupić jakąś książkę o takiej tematyce :D
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329755
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  180
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.07.2012
  • Status:  Offline

Osobiście polecam Stephena Kinga zwanego królem horroru pisanego.Z jego dzieł zwłaszcza polecam Miasteczko Salem,Lśnienie i Łowcę Snów.Świetny też jest Lovecraft.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329758
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  692
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.06.2007
  • Status:  Offline

Terry Goodkind - Cykl o poszukiwaczu

 

Oryginalnego cyklu książek jest 11'cie. Teraz pojawiły się dwie kolejne, ale na razie jeszcze po nie nie sięgnąłem z braku czasu. Serią zainteresowałem się po obejrzeniu kilku odcinków serialu "Legend of the Seeker" Sama Raimi'ego. Serial nie jest najwyższych lotów i widać w nim rękę gościa, który tworzył takie cuda fantasy jak "Herkules" czy "Xena".

Co do książek... Pierwsza jest słaba. Długo się rozkręca, po czym finał to zaledwie kilka ostatnich stron. Później jest jednak coraz lepiej. Pojawiają się tak znakomite twory fantasy jak Mord-Sith, które są chyba nocnym marzeniem autora - laski poubierane w skórzane obcisłe stroje ze szpicrutą w ręce, której dotyk powoduje niewyobrażalne cierpienia, siostry światła i siostry mroku i wiele, wiele innych. Nie chcę tu zbyt dużo pisać o fabule, ale gorąco polecam fanom fantasy.

 

 

Dan Simmons - Cykl o Hyperionie

 

Jedna z najlepszych książek s-f jakie w życiu czytałem. Simmons to wirtuoz słowa. Bohaterami cyklu są pielgrzymi, którzy odbywają pielgrzymkę do grobowców czasu, które zamieszkuje Bóg cierni - Chyżwar. Każdy ma swój cel w tej pielgrzymce i w pierwszej książce, każdy opisuje swoje losy i to jak trafił na pielgrzymkę. A postaci są bardzo różne i sposób opowiadania również. Inny styl pisarski obserwujemy podczas opowiadania poety, a inny, gdy historię opowiada ex-żołnierz.

 

Brian Lumley - Cykl o Nekroskopie

 

Długa saga opisująca losy rodziny Keogh. Późniejsze książki mocno zmieniają klimat, ale pierwsze, opisujące życia pierwszego nekroskopa - Harry'ego Keogha naprawdę dają radę. Czas sagi to okres zimnej wojny, kiedy to Rosjanie, Amerykanie i Brytyjczycy w ścisłej tajemnicy eksperymentowali z tworzeniem wywiadu opartego na różnej maści telepatach, jasnowidzach i podobnej maści agentach. Nekroskop to człowiek, który rozmawia ze zmarłymi. Może się również od nich uczyć, a zmarli zamiast iść do nieba czy piekła pozostają w jakiejś formie zaświatów i dalej robią to, czym zajmowali się za życia. Architekci projektują coraz zmyślniejsze budowle, matematycy opracowują nowe twierdzenia, a pisarze piszą kolejne książki. W cyklu ważne miejsce mają też wampiry. Ale wampiry stworzone przez Lumley'a są całkowicie inne od wampirów Rice czy też świecących emowampirów z Twilightu. [/b]

 

[ Dodano: 2013-09-02, 20:11 ]

Osobiście polecam Stephena Kinga zwanego królem horroru pisanego.Z jego dzieł zwłaszcza polecam Miasteczko Salem,Lśnienie i Łowcę Snów.Świetny też jest Lovecraft.

 

 

Lovecraft jest niesamowity, ale nie wiem czy trafi do współczesnych nastolatków. To rodzaj horroru oparty głównie na lęku przed niewytłumaczalnym, gdzie trupów i efektownych scen mordu jak na lekarstwo. Poza tym styl pisarski Lovecrafta to coś, na co sam bym się nie zdecydował w wieku 16 lat.

 

Co do Kinga to duże "TAK". Od Kinga zaczynałem przygodę z horrorem. Ja z kolei polecam "Sklepik z Marzeniami", "Desperację" i "Wielki Marsz" (King napisał to pod pseudonimem Richard Bachman). "Lśnienie" obowiązkowo:)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329759
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Co do Kinga to duże "TAK". Od Kinga zaczynałem przygodę z horrorem. Ja z kolei polecam "Sklepik z Marzeniami", "Desperację" i "Wielki Marsz" (King napisał to pod pseudonimem Richard Bachman). "Lśnienie" obowiązkowo:)

 

Ja zaś od siebie dołożę także tytuły: "Blaze", "Cmętarz Zwierząt" oraz "Christine". Ta ostatnia bardzo przypadła mi do gustu. Cmętarz również bardzo dobry, Blaze może nieco słabszy, jednak był to pierwszy tytuł Kinga jaki przeczytałem. Oprócz tego możesz się skusić na "Buick 8", choć według mnie horror raczej z tego słaby. Obecnie czytam "Misery" - recenzje podobno kapitalne, ale póki co jestem na początku książko i nie jestem w stanie powiedzieć nic szczególnego na jej temat :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329771
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Jakie książki z gatunku horror polecacie? Ostatnio zaciekawiły mnie mroczne powieści i teraz chciałbym sobie zakupić jakąś książkę o takiej tematyce :D
Widzę że koledzy poniżej polecają Ci Kinga. To jest dobry wybór gdyż książki ma całkiem niezłe. Ja polecałbym Ci "Misery" (nie wiem czy oglądałeś film na podstawie książki ze świetną Kathy Bates). Książka opowiada o pisarzu Paulu Sheldonie który zostaje ranny w wypadku samochodowym podczas dużej śnieżycy. Na szczęście z wypadku ratuje go Annie Wilkes- była pielęgniarka i wierna fanka jego cyklu romansideł o Misery Chaistein (która autor w najnowszej książce postanowił uśmiercić). Kobieta zabiera Paula do swojego domu i troskliwie się nim opiekuje. Jej nastawienie zmienia się gdy wraca ze sklepu z najnowszą książką o Misery... Naprawdę świetną książka pokazująca dramat człowieka poszkodowanego w wypadku (połamane nogi) uwięzionego w domu psychopatycznej fanki (film nawet nie umywa się do książki).

 

chciałbym sobie zakupić jakąś książkę o takiej tematyce :D
Po co od razu kupować? Nie lepiej po prostu ściągnąć audiobooka/PDF i zobaczyć czy będzie nas to interesować? Bo później będzie pluło się w brodę że wydało się kasę na książkę która nas nudzi (ja sam pobieram audiobooki)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329777
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Brian Lumley - Cykl o Nekroskopie

 

Długa saga opisująca losy rodziny Keogh. Późniejsze książki mocno zmieniają klimat, ale pierwsze, opisujące życia pierwszego nekroskopa - Harry'ego Keogha naprawdę dają radę. Czas sagi to okres zimnej wojny, kiedy to Rosjanie, Amerykanie i Brytyjczycy w ścisłej tajemnicy eksperymentowali z tworzeniem wywiadu opartego na różnej maści telepatach, jasnowidzach i podobnej maści agentach. Nekroskop to człowiek, który rozmawia ze zmarłymi. Może się również od nich uczyć, a zmarli zamiast iść do nieba czy piekła pozostają w jakiejś formie zaświatów i dalej robią to, czym zajmowali się za życia. Architekci projektują coraz zmyślniejsze budowle, matematycy opracowują nowe twierdzenia, a pisarze piszą kolejne książki. W cyklu ważne miejsce mają też wampiry. Ale wampiry stworzone przez Lumley'a są całkowicie inne od wampirów Rice czy też świecących emowampirów z Twilightu. [/b]

 

Taak, co do Nekroskopa, to pierwsze 5 części kopie dupę (reszty nie czytałem). Pamiętam, że pochłaniałem kolejne części, za czasów liceum, z wypiekami na twarzy. Świetnie zarysowane postacie wampirów, zwłaszcza kiedy akcja przenosi się do innego wymiaru - krainy rządzonej przez te stworzenia. Świetny klimat, dobre pióro Lumley'a oraz ciekawie zarysowane postacie.

 

P.S. Jak możesz Nightwatcher, to skrobnij, o czym są kolejne tomy, bo wydawało mi się, że pierwszy pięcioksiąg tworzy świetną, spójna, zamkniętą całość (pamiętam, że końcówka "Mówcy Umarłych" mnie rozwaliła. Zwłaszcza jak poleciały Egzorcysty - wiesz o czym mówię :wink: ), a po latach pojawiła się jakaś kontynuacja i kolejne części (podejrzewałem, że to typowy skok na kasę i olałem sprawę).

 

Osobiście polecam Stephena Kinga zwanego królem horroru pisanego.Z jego dzieł zwłaszcza polecam Miasteczko Salem,Lśnienie i Łowcę Snów.Świetny też jest Lovecraft.

 

King jest bardzo nierównym autorem. Potrafi pisać mistrzowskie pozycje, ale też wypuszczać straszne gnioty i totalne przeciętniaki, a że lubuje się on rozpisać, to momentami trudno jest przebrnąć przez niektóre jego książki.

Co by jednak nie mówić o Kingu - to jest on niekwestionowanym MISTRZEM w pisaniu opowiadań (kasuje np. Mastertona, z palcem w kakaowym oczku :D ) i polecam w ciemno wszystkie jego zbiorki krótszych form, bo pomysły ma wyjebane w kosmos, pióro ostre, a zakończenia potrafią czytelnika rozłożyć na łopatki.

 

[ Dodano: 2013-09-02, 23:28 ]

.Dave. napisał/a:

chciałbym sobie zakupić jakąś książkę o takiej tematyce :D

Po co od razu kupować? Nie lepiej po prostu ściągnąć audiobooka/PDF i zobaczyć czy będzie nas to interesować? Bo później będzie pluło się w brodę że wydało się kasę na książkę która nas nudzi (ja sam pobieram audiobooki)

 

Oj dzieci neostrady, dzieci neostrady... Jest jeszcze coś takiego jak biblioteka, gdzie można dorwać bardzo szybko wszelkie nowości (w mojej po kilku miechach jest już to co debiutowało w księgarniach, a więc zaopatrzenie jest pierwsza klasa), za friko i w formie, która jest o niebo przyjemniejsza do czytania niż wszelkie formy elektroniczne :wink:

A odsłuchanie audiobooka w porównaniu do przeczytania (standardowo) książki, to tak jak obejrzenie sobie porka, a bzyknięcie panienki. Niby jedno i drugie jest podniecające, ale doznania - niebotycznie różne.

Edytowane przez -Raven-
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329778
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Oj dzieci neostrady, dzieci neostrady...
Taki młodzian to już nie jestem, jakbyś nie zauważył :wink:

 

Jest jeszcze coś takiego jak biblioteka, gdzie można dorwać bardzo szybko wszelkie nowości (w mojej po kilku miechach jest już to co debiutowało w księgarniach, a więc zaopatrzenie jest pierwsza klasa), za friko i w formie, która jest o niebo przyjemniejsza do czytania niż wszelkie formy elektroniczne :wink:
Spokojnie, spokojnie. Jeszcze zacznie mi biblioteka wychodzić bokiem za parę miesięcy (w czerwcu obrona pracy dyplomowej) ;)

 

A odsłuchanie audiobooka w porównaniu do przeczytania (standardowo) książki, to tak jak obejrzenie sobie porka, a bzyknięcie panienki. Niby jedno i drugie jest podniecające, ale doznania - niebotycznie różne.
Zdaję sobie z tego sprawę że papierowa książka i audiobook to kolosalna różnica ale pomimo tego w jestem wręcz uzależniony od audiobooków (po prostu wolę tą formę), choć czasem zdarza mi się też łyknąć coś papierowego. Być może to przez moją pozostałą z lat szkolnych niechęć do czytania lektur (do dziś pamiętam jak kazano nam czytać ""Ferdydurke" Gombrowicza- koszmar!), choć nie powiem- są gusta i guściki, i ja się z tym spierać nie zamierzam ;)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329783
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

-Raven- napisał/a:

Oj dzieci neostrady, dzieci neostrady...

Taki młodzian to już nie jestem, jakbyś nie zauważył :wink:

 

Nie chodziło mi o wiek, a o stan umysłu :D

 

Spokojnie, spokojnie. Jeszcze zacznie mi biblioteka wychodzić bokiem za parę miesięcy (w czerwcu obrona pracy dyplomowej) ;)

 

To chodź tam po książki do czytania, które lubisz pochłaniać, a nie tylko po "źródła" do dyplomówki.

 

Być może to przez moją pozostałą z lat szkolnych niechęć do czytania lektur (do dziś pamiętam jak kazano nam czytać ""Ferdydurke" Gombrowicza- koszmar!), choć nie powiem- są gusta i guściki, i ja się z tym spierać nie zamierzam ;)

 

To fakt z tym gustem, bo dla mnie Ferdydurke to wyśmienita pozycja, pełna niesamowitych metafor i odniesień. W surrealistyczny sposób mówiąca o człowieku i jego naturze. Z pewnością nie jest łatwa, ale prowadzi czytelnika do wniosków, w których można się przeglądać jak w lustrze. Jak dla mnie - prawdziwie wielkie dzieło i ścisła czołówka lektur szkolnych, które czytałem (a czytałem wszystkie, bo Polonistkę mieliśmy taką kosę, że potrafiła nawet czasem ujebać kogoś kto czytał dana lekturę, jeżeli nie czytał jej uważnie i ze zrozumieniem, tak więc streszczenia można było sobie w dupę wsadzić, za co dziś jestem jej bezgranicznie wdzięczny).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329784
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

TakerFanKrk napisał/a:

-Raven- napisał/a:

Oj dzieci neostrady, dzieci neostrady...

Taki młodzian to już nie jestem, jakbyś nie zauważył :wink:

 

 

Nie chodziło mi o wiek, a o stan umysłu :D

Na stan umysłu też nie mam co narzekać ;)

 

TakerFanKrk napisał/a:

Spokojnie, spokojnie. Jeszcze zacznie mi biblioteka wychodzić bokiem za parę miesięcy (w czerwcu obrona pracy dyplomowej) ;)

 

 

To chodź tam po książki do czytania, które lubisz pochłaniać, a nie tylko po "źródła" do dyplomówki.

Przedtem gdy byłem mały to co chwila latałem do biblioteki, niestety upływający czas i rozwój internetu (a co za tym idzie: łatwy dostęp do audiobooków) zrobił swoje :wink:

 

dla mnie Ferdydurke to wyśmienita pozycja, pełna niesamowitych metafor i odniesień. W surrealistyczny sposób mówiąca o człowieku i jego naturze. Z pewnością nie jest łatwa, ale prowadzi czytelnika do wniosków, w których można się przeglądać jak w lustrze. Jak dla mnie - prawdziwie wielkie dzieło i ścisła czołówka lektur szkolnych, które czytałem (a czytałem wszystkie, bo Polonistkę mieliśmy taką kosę, że potrafiła nawet czasem ujebać kogoś kto czytał dana lekturę, jeżeli nie czytał jej uważnie i ze zrozumieniem, tak więc streszczenia można było sobie w dupę wsadzić, za co dziś jestem jej bezgranicznie wdzięczny).
Podziwiam Cię że Ci się podobała i ją przeczytałeś bo dla mnie była po prostu za trudna (być może dla mojej dziecięcej psychiki było to jak lekcje matematyki w szkole podstawowej- a matematyczkę miałem straszną ;D), choć może spróbuję do niej podejść (przez te lata nie miałem jej ani razu w rękach/słuchawkach)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329792
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  692
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.06.2007
  • Status:  Offline

Przyznam się Raven, że też skończyłem na 5 częściach. Od kilku lat obiecuję sobie wrócić do cyklu, ale póki co mało ostatnio czytam fabuły, bo każdą wolną chwilę, gdy mogę coś poczytać przeznaczam na literaturę "branżową" i na resztę trochę mało czasu jest.

Pomimo, że historie Mieszkańca (Rezydenta) Harrego Juniora i świata wampirów chłonąłem tak samo radośnie, to jednak wolałem ten etap gdy dochodziło do rozgrywek pomiędzy wywiadem Rosji i UK.

 

 

Co do Kinga to faktycznie ostatnio próbowałem się zmierzyć z "Under the Dome" i poległem. Tak samo (i tu się pewnie niektórym fanom narażę) wymiękłem na Mrocznej Wieży. Rewolwerowiec z żuchwą w kieszeni był na tamten moment zbyt abstrakcyjny jak dla mnie. Może kiedyś jeszcze sięgnę po sagę, ale póki co, nie bawi mnie to.

 

[ Dodano: 2013-09-03, 15:05 ]

Co do Audiobooków. I tak i nie ;)

 

Jak tylko mam możliwość i czas to wolę książkę pisaną. Najlepiej w twardej oprawie. Tryb życia (dużo się ostatnio przenosiłem) sprawił jendak, że zakupiłem e-readera, bo taszczenie ze sobą grubych ksiąg mijało się z celem. Teraz więcej czytam pdf'ów i ePub'ów.

A w kwestii audiobooków, to przerobiłem w ten sposób choćby sagę o Wiedźminie, gdy w czasie wakacji malowałem przęsła do płotu:P

Kilka książek przerobiłem też w ten sposób, gdy dojeżdżałem rowerem godzinę do pracy. Nie umiem jednak słuchać książek będąc w domu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329804
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Podziwiam Cię że Ci się podobała i ją przeczytałeś bo dla mnie była po prostu za trudna (być może dla mojej dziecięcej psychiki było to jak lekcje matematyki w szkole podstawowej- a matematyczkę miałem straszną ;D), choć może spróbuję do niej podejść (przez te lata nie miałem jej ani razu w rękach/słuchawkach)

 

Taker, z książkami jak z kobietami, jednemu jedna w pełni podejdzie i uda się mu ją zrozumieć, a inny zupełnie nie strawi jej i nie doceni jakichkolwiek walorów :wink: Co do Gombrowicza, to ogólnie nie jest to łatwy autor, ponieważ wiele rzeczy przekazuje poprzez alegorie, rozbudowaną symbolikę, czy przemyca „pomiędzy wierszami”. W „Ferdydurke” dochodzi też nietypowa – surrealistyczna – forma (wszystko dzieje się niejako w śnie i jest momentami mocno odrealnione oraz groteskowe), która potrafi już na samym starcie odrzucić niektórych czytelników (podobnie jak z filmami surrealistów, pokroju Jodorowsky’ego czy Lyncha). Moja rada jest taka, że jeżeli książka nie przemówiła do Ciebie za pierwszym podejściem, a chcesz się z nią ponownie zmierzyć – najpierw poszukaj w necie jej opracowań i interpretacji (nie mylić ze streszczeniami), które pomogą Ci zwrócić uwagę na najważniejsze zagadnienia poruszane przez autora, następnie przeczytaj „Ferdydurke” raz jeszcze, przemyśl ją i wyrób sobie własną interpretację oraz zdanie na jej temat. Dla mnie ta książka jest ponadczasowa, bo pokazuje – choć w groteskowy i często przerysowany sposób (a więc z premedytacją śmiechem i szyderstwem maskując prawdziwą powagę rozważań Gombrowicza) – te mechanizmy współżycia społecznego oraz cechy charakteru człowieka, które zawsze były, są i będą nas cechowały – co niekoniecznie sprzyja optymistycznej ocenie kondycji naszego gatunku.

 

Pomimo, że historie Mieszkańca (Rezydenta) Harrego Juniora i świata wampirów chłonąłem tak samo radośnie, to jednak wolałem ten etap gdy dochodziło do rozgrywek pomiędzy wywiadem Rosji i UK.

 

Kwestia gustu :wink: Mi się podobały jedne i drugie motywy, choć elementy wampiryczne jednak najbardziej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329863
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 236
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jakie książki z gatunku horror polecacie? Ostatnio zaciekawiły mnie mroczne powieści i teraz chciałbym sobie zakupić jakąś książkę o takiej tematyce

_________________

 

Nie czytałem tylko kilku pozycji, ale jeśli miałbym wybrać top 3 Kinga to zdecydowanie wyglądałby tak :

1. Wielki Marsz

ex aequo TO oraz Bastion - nie wiem, która z nich lepsza :)

a tuż za nimi wszelkie zbiory opowiadań - na czele ze "Szkieletową załogą", "Nocną zmianą" oraz "Wszystko jest względne" :)

 

 

Wielki Marsz - 10/10 - Chyba najlepsze co wyszło spod pióra Stefana. 2 dni temu przeczytałem książkę po raz piąty i nigdy mi się nie nudzi :)

 

Cujo - 5/10 - sama ksiązka czasem nudziła, a czasem była niezła akcja. Strasznie nierówna.

 

Cmętaż zwieżąt - tutaj nie rozumiem wysokich ocen, bo ani książka ani film mnie nie porwały. Cóż, każdy ma swój gust, ale dla mnie książka trochę zamulająca i na tylko na 5.

 

Szkieletowa załoga - absolutnie genialna "Mgła" wraz z ekranizacją, która... przebiła książkę! co rzadko się zdarza :) świetny zbiór :) 10/10

 

Chudszy - tudzież film "Przeklęty" ;) tak jak i książka tak i film nierówny. 6 i trochę szkoda, bo potencjał nie w pełni wykorzystany..

 

TO - wspaniała książka :) Jedna z lepszych i jedna z najdłuższych jakie czytałem (ponad tysiąc stron :)), ale nie przeszkodziło przeczytać 2 razy :) ode mnie 10/10.

 

Nocna zmiana - kolejny świetny zbiór :) kilka perełek i kilka dobrych opowiadań, które nie schodziły poniżej pewnego wysokiego poziomu. 10/10

 

Martwa Strefa - czytałem jakieś pół roku temu i... byłem bardzo pozytywnie zaskoczony :) Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła. Po przeczytaniu włączyłem ekranizacje i nawet ok film, ale czy tylko ja sobie wyobrażałem Johnnyego całkowicie inaczej niźli Christophera Walkena? :) Wcale mi nie pasował. Ocena 7/10.

 

Lśnienie - jeden z najbardziej przereklamowanych horrorów literackich jak i filmowych. Mogła by być krótsza i nic by na tym nie straciła, ba, nawet zyskałaby po utracie wielu niepotrzebnych wątków. Irytujące postacie oraz nudne momenty... 6/10

 

Bastion - i kolejna już 10tka :) Literature oceniam inaczej niż filmy (Żadnemu filmowi nie dałem nigdy 10, bo takich nie ma :)) Strasznie mi się ta książka podobała i mimo swojej długości (razem z "TYM" najdłuższa w mojej karierze :)) nie zamulała za bardzo. Postacie, które można było polubić oraz Randall Flagg :)

 

Cztery pory roku - 4 opowiastki w tym genialny "Skazani na SHawshank" - chyba najlepszy film jaki kiedykolwiek powstał w moim osobistym rankingu ;) Powieść super choć film jeszcze lepszy :) Uczeń diabła pozytywnie mnie zaskoczył :) Ciało niestety znudziło choć w "Stand by me" fajnie ujęte :) Metoda oddychania również na plus :) 7+/10

 

Mroczna połowa - niezłe czytadło :) aczkolwiek kilka motywów zbędnych przez co traci. Ekranizacji jeszcze nie widziałem. Na moje oko 6+/10 :)

 

Sklepiku z marzeniami nie czytałem, aczkolwiek film był nawet całkiem znośny :)

 

Dolores Claiborne - ksiązka wiele straciła w moich oczach tym jak jest napisana - niektórym taki sposób przedstawienia wydarzeń się podoba, ale mi niezbyt podszedł, dlatego książke czytało mi się z trudem. 4/10

 

Zielona mila - nie czytałem, ale ekranizacja jest bardzo dobrym dziełem filmowym ;) Więc pewnie warto :) (Ale i tak Shawshank lepsze :))

 

Buick 8 - Niestety jedna z najsłabszych ksiązek Stefana Króla.. strasznie się wynudziłem, dziać się zaczyna coś dopiero w dalszej części książki, a początek tylko zniechęca.. straszna nędza 2/10

 

Regulatorzy - sytuacja podobna jak wyżej, nie polecam. Chyba, że od razu chcecie się zniechęcić do twórczości Kinga jeśli zaczynacie z nim przygodę... 2/10

 

Serca Atlantydów - jedna z dziwaczniejszych książek jaką miałem okazje czytać. Nie podobało mi się. 3/10

 

Łowca Snów - nieprzywzwoicie nierówny, miała swoje lepsze i gorsze momenty, ekranizacja tak samo :) 6+/10

 

Wszystko jest względne - i kolejny już zbiór opowiadań, tym razem nieco słabszy, ale i tak genialny. 9+/10

 

Carrie - kolejny obok Lśnienia przeceniany twór Stefana. Książka nie była zła, ale film... wg mnie za dużo momentów niezwiązanych z grozą a bardziej z dramatem, ponadto liczne przestoje. King miał lepsze pozycje w swoim dorobku, ale cóż od czegoś musiał zaczynać :) Książka na 6+, a film oceniam na średniaka - 5/10.

 

Joyland - jedna z najnowszych książek Kinga - mało tu grozy, bardziej thriller, ale bardzo wciągający i spodobał mi się. Świetne czytadło - jednak nie wyszedł z formy Stephen.

 

Co do pozostałych dzieł albo czytałem i zapomniałem o nich, albo nie czytałem i nie zapomniałem :D DO nadrobienia w każdym razie.

 

Od siebie polecam znanych już chyba każdemu mistrzów i konkurentów Stephena - Grahama Mastertona oraz Deana Koontza, którzy pomimo mojej miłości do pióra Króla - nie raz udowodnili, że oni też pisać potrafią i w kilku momentach swojej kariery pisali, niektóre ksiązki lepsze niż klasyki omawianego tutaj autora typu kochana przez wielu "Carrie" bądź "Lśnienie", którym King nie zabłysnął :))

 

Może później o nich też napiszę parę zdań ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-329935
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Wielki Marsz - 10/10 - Chyba najlepsze co wyszło spod pióra Stefana. 2 dni temu przeczytałem książkę po raz piąty i nigdy mi się nie nudzi

 

Mógłbyś własnymi słowami po krótce napisać o czym jest ta książka? King to chyba jedyny pisarz, którego czytam z własnej woli, ale pierwszy raz słyszę o tym tytule. Skoro oceniasz go tak świetnie, to sam z chęcią bym się za to zabrał :)

 

Cmętaż zwieżąt - tutaj nie rozumiem wysokich ocen, bo ani książka ani film mnie nie porwały. Cóż, każdy ma swój gust, ale dla mnie książka trochę zamulająca i na tylko na 5.

 

Tutaj trochę się zdziwiłem dlaczego tylko 5/10. Wiem jednak, że czytam mało, także nie umiem oceniać książek. Dzielę je na te, które doczytałem do końca, bo mnie wciągnęły i te, które doczytałem do końca, bo na drugi dzień był z nich sprawdzian w szkole :twisted:. Jednak "Cmentarz" bardzo mnie zaciekawił. Początkowo akcja jest dość żmudna, jednak z każdym momentem jest co raz lepiej. No może z wyjątkiem pewnych wydarzeń w zakończeniu. Jednak książka ma w sobie coś takiego, że zwalnia tempo, nagle jest wzmianka o pewnym wydarzeniu, które zmienia całkowicie postać rzeczy. Wtedy aż nie chce się odkładać książki :)

 

Bastion - i kolejna już 10tka Literature oceniam inaczej niż filmy (Żadnemu filmowi nie dałem nigdy 10, bo takich nie ma ) Strasznie mi się ta książka podobała i mimo swojej długości (razem z "TYM" najdłuższa w mojej karierze ) nie zamulała za bardzo. Postacie, które można było polubić oraz Randall Flagg

 

Akurat "Bastion" strasznie mnie odpycha. Primo: długość. Nie umiem się przekonać, że ta książka mająca ponad 1000 stron (chyba xD) potrafiłaby mnie wciągnąć przez cały okres czytania :) Poza tym fabuła nie jest zbytnio w moim typie (z tego co pamiętam klimaty apokalipsy itp.).

 

Zielona mila - nie czytałem, ale ekranizacja jest bardzo dobrym dziełem filmowym Więc pewnie warto (Ale i tak Shawshank lepsze )

 

Przyznam szczerze, że po obejrzeniu filmu nie przeczytałem Mili do końca. W przeciwieństwie do Shawshank. I tutaj się z Tobą zgadzam - Shawshank kupiło mnie bardziej :).

 

Buick 8 - Niestety jedna z najsłabszych ksiązek Stefana Króla.. strasznie się wynudziłem, dziać się zaczyna coś dopiero w dalszej części książki, a początek tylko zniechęca.. straszna nędza 2/10

 

Przyznam, że osobiście przeczytałem go tylko dlatego, bo była wzmianka o samochodzie. Akurat skończyłem czytać "Christine" (chyba moja ulubiona książka :D) i strasznie napaliłem się na ten tytuł. Jednak czytało się ciężko, mało grozy, nie wciągnęło mnie zbytnio i praktycznie w żadnym momencie nie powaliło na kolana. Z perspektywy czasu książka ta faktycznie wydaje mi się kiepska.

 

Lśnienie - jeden z najbardziej przereklamowanych horrorów literackich jak i filmowych. Mogła by być krótsza i nic by na tym nie straciła, ba, nawet zyskałaby po utracie wielu niepotrzebnych wątków. Irytujące postacie oraz nudne momenty... 6/10

 

Aż się zastanawiam czy to naprawdę jest takie słabe? Specjalnie wstrzymuję się z czytaniem "Lśnienia" aby najpierw obejrzeć film. Jednak Twoja ocena mocno mnie zdziwiła. Zapytam tylko, czy w filmie postacie także są irytujące?

 

Poza tym mam takie pytanie - skąd brać opowiadania Kinga, tzn. chciałbym je przeczytać, jednak nie sądzę, abym znalazł je w bibliotece. W końcu jeśli jest to opowiadanie to najlepiej jakiś e-book. Ktoś poleci fajną stronę? :)

 

I jeszcze jedno, CzaQ, jakie utwory Mastertona i Koontza polecasz? Wielokrotnie widziałem ich pozycje na półkach w bibliotece, jednak za każdym razem odpuszczałem na rzecz Kinga, ostatnio nawet wybrałem literaturę sensacyjną, a przyznam, że z chęcią Grahama Mastertona coś bym przeczytał ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-330018
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

CzaQ napisał/a:

Wielki Marsz - 10/10 - Chyba najlepsze co wyszło spod pióra Stefana. 2 dni temu przeczytałem książkę po raz piąty i nigdy mi się nie nudzi

 

 

Mógłbyś własnymi słowami po krótce napisać o czym jest ta książka? King to chyba jedyny pisarz, którego czytam z własnej woli, ale pierwszy raz słyszę o tym tytule. Skoro oceniasz go tak świetnie, to sam z chęcią bym się za to zabrał :)

 

"Mroczna alegoryczna wizja przyszłości Stanów Zjednoczonych.

Stu chłopców wyrusza w morderczy marsz - meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich. Tu nie ma miejsca na sportową rywalizację, ludzkie uczucia ani na fair play, ponieważ gra toczy się o bardzo wysoką stawkę. Najwyższą z możliwych."

 

Wg mnie także jedna z najlepszych książek Kinga. Świetnie napisana, poruszająca i wciąż aktualna (w czasach kiedy wszelkiego rodzaju pojebane show notują olbrzymia oglądalność).

 

CzaQ napisał/a:

Cmętaż zwieżąt - tutaj nie rozumiem wysokich ocen, bo ani książka ani film mnie nie porwały. Cóż, każdy ma swój gust, ale dla mnie książka trochę zamulająca i na tylko na 5.

 

 

Tutaj trochę się zdziwiłem dlaczego tylko 5/10. Wiem jednak, że czytam mało, także nie umiem oceniać książek. Dzielę je na te, które doczytałem do końca, bo mnie wciągnęły i te, które doczytałem do końca, bo na drugi dzień był z nich sprawdzian w szkole :twisted: . Jednak "Cmentarz" bardzo mnie zaciekawił. Początkowo akcja jest dość żmudna, jednak z każdym momentem jest co raz lepiej. No może z wyjątkiem pewnych wydarzeń w zakończeniu. Jednak książka ma w sobie coś takiego, że zwalnia tempo, nagle jest wzmianka o pewnym wydarzeniu, które zmienia całkowicie postać rzeczy. Wtedy aż nie chce się odkładać książki :)

 

Też bym tutaj polemizował. "Smętarz" to dla mnie przynajmniej 7/10. Jedna z tych pozycji Króla, która jest nie za długa (nie przynudza), z klimatem i wciąga niemal od samego początku. Mnie się tam podobała.

 

CzaQ napisał/a:

Lśnienie - jeden z najbardziej przereklamowanych horrorów literackich jak i filmowych. Mogła by być krótsza i nic by na tym nie straciła, ba, nawet zyskałaby po utracie wielu niepotrzebnych wątków. Irytujące postacie oraz nudne momenty... 6/10

 

 

Aż się zastanawiam czy to naprawdę jest takie słabe? Specjalnie wstrzymuję się z czytaniem "Lśnienia" aby najpierw obejrzeć film. Jednak Twoja ocena mocno mnie zdziwiła. Zapytam tylko, czy w filmie postacie także są irytujące?

 

Dla mnie film jak i książka to absolutny TOP. Wyjebany w kosmos, schizolski klimat. po prostu czuje się to narastające szaleństwo i to, że za chwilę coś tu musi pierdolnąć.

Irytujące postacie? Przecież główny bohater to jedna z najlepszych ról Nicholsona...

 

I jeszcze jedno, CzaQ, jakie utwory Mastertona i Koontza polecasz? Wielokrotnie widziałem ich pozycje na półkach w bibliotece, jednak za każdym razem odpuszczałem na rzecz Kinga, ostatnio nawet wybrałem literaturę sensacyjną, a przyznam, że z chęcią Grahama Mastertona coś bym przeczytał ;)

 

Jeżeli chodzi o Mastertona i zważywszy na to, że nie lubisz zbyt długich książek, to zacznij od Manitou (dla mnie 10/10). Pozycja, która łyka się z zapartym tchem, w jeden wieczór.

Czytałem niemal wszystkie książki Grahama i zwłaszcza polecam takie pozycje jak:

- Studnie Piekieł 8/10

- Tengu 8/10

- Rytuał (absolutne) 10/10

- Zaklęci 10/10

- Podpalacze Ludzi 9/10

- Zwierciadło Piekieł 9/10

- Bezsenni 8/10

- Ciało i krew 9/10

- Dziecko Ciemności 8/10

- Głód 10/10

 

Jeżeli chodzi o Koontza, to sięgnij zwłaszcza po jego starsze pozycje (bo później dla mnie zaczął już walić typowe średniaki):

- Nocne Dreszcze 9/10

- Pieczara Gromów 10/10

- Odwieczny Wróg 8,5/10

- Słudzy Ciemności 8/10

- Grom 9/10

- Złe Miejsce 9/10

- Przełęcz Śmierci 8/10

- Łzy Smoka 9/10

- Niezniszczalny 8,5/10

- Jedyna Ocalona 8,5/10

- Nieśmiertelny 8,5/10

 

Znajomość z Koontzem zacząłbym od "Pieczary Gromów" lub "Gromu".

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/14/#findComment-330032
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...