Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Książki - co polecacie? :)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  277
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2011
  • Status:  Offline

Jak już jesteście w temacie kryminałów, to polecę Lisę Gardner i Sophie Hannah. Tę drugą szczególnie w "Druga połowa żyje dalej". Pochłonęłam powieść w zawrotnym tempie i jeszcze tydzień później przeżywałam fenomen fabuły. :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236781
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

-Raven-, a książki z tak zagmatwaną fabułą jak wspomniane wyżej NMN (interesuje mnie w książkach zaskoczenie, lubię być przez autora zaskoczony, lubię myśleć i sam próbować rozwiązać intrygę w książce) Czy powyższe pozycje takie są czy znasz jeszcze jakieś inne które są blisko dzieła Cobena? (bo książka Cobena rozwaliła mnie na łopatki i trudno chyba będzie ją pobić, )

 

Hmmm... Może niektóre z książek Kellermana, chociaż Coben pod kątem zaskakujących zakończeń jest raczej nie do pobicia, z tego co ja czytałem :wink:

 

zastanawiam się czy nie wziąć na warsztat twórczości Agathy Christie lub Edgara Allana Poe... Czytałeś ich dzieła?

 

Jak najbardziej warto, ale jest to literatura, która troszkę się już "przykurzyła" i dla niektórych czytelników może nie być już tak zaskakująca jak w czasach, kiedy dane pozycje były pisane.

Poe'go obowiązkowo należy znać, bo to absolutna klasyka, choć jego styl pisania nie do każdego może przemawiać. Warto jednak przekonać się samemu i wyrobić sobie swoje własne zdanie na ten temat.

 

P.S. Jeżeli lubisz zaskakujące zakończenia, to polecam (ale to już gatunek horror) zbiory opowiadań Stephena Kinga:

 

1978 – Nocna zmiana (Night Shift)

1982 – Cztery pory roku (Different Seasons)

1985 – Szkieletowa załoga (Skeleton Crew)

1990 – Czwarta po północy (Four past Midnight)

1993 – Marzenia i koszmary (Nightmares and Dreamscapes)

1999 – Serca Atlantydów (Hearts in Atlantis)

2002 – Wszystko jest względne. 14 mrocznych opowieści (Everything's Eventual: 14 Dark Tales)

2008 – Po zachodzie słońca (Just After Sunset)

 

i Grahama Mastertona:

 

1994 – Dwa tygodnie strachu (Fortnight of Fear)

1995 – Czternaście obliczy strachu (Flights of Fear)

1996 – Uciec przed koszmarem (także jako Strach ma wiele twarzy) (Faces of Fear)

1998 – Świat Mastertona (Manitou Man: The Worlds of Graham Masterton) (autorzy: Ray Clark oraz Matt Williams)

2000 – Okruchy strachu (Feelings of Fear)

2001 – Bonnie Winter (Trauma) (polska edycja powieści Trauma zawierająca również dwa dodatkowe opowiadania)

2005 – Festiwal strachu (Festival of Fear)

 

Gwarantuję, że niejednokrotnie zaskoczą Cię tak, że przywalisz półą o podłogę :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236782
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  489
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  17.08.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Przyznam że zdziwiło mnie to, że polecasz Mastertona, Raven - pisarz to bardzo zacny, ale znany z tego, że lubi koncertowo spaprać zakończenie książki :) Być może jednak inaczej jest w przypadku polecanych przez Ciebie opowiadań (w sumie to czytałem tylko "duże" powieści tego autora).

 

Z horrorów dorzuciłbym jeszcze Clive'a Barkera - pod względem oryginalności pomysłów i konkretnej dawki makabry absolutnie nie ustępuje on dwóm wyżej wymienionym nazwiskom. W pierwszej kolejności poleciłbym "Księgi Krwi", czyli zbiór opowiadań Barkera - po ich lekturze ma się jasny pogląd na to, czy lubi się twórczość tego pisarza, czy nie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236797
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Przyznam że zdziwiło mnie to, że polecasz Mastertona, Raven - pisarz to bardzo zacny, ale znany z tego, że lubi koncertowo spaprać zakończenie książki :) Być może jednak inaczej jest w przypadku polecanych przez Ciebie opowiadań (w sumie to czytałem tylko "duże" powieści tego autora).

 

Dlatego właśnie polecam OPOWIADANIA a nie powieści, bo w tych, zarówno King jak i Masterton, potrafią koncertowo zaskoczyć czytelnika :wink:

Co do Mastertona i jego powieści oraz "paprania przez niego zakończeń", to uważam, ze jednak ma on w swojej bibliografii pozycje, które kozacko potrafił zakończyć (vide: np. Tengu, Rytuał, Bonnie Winter, Zaraza, Głód itp.)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236812
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  489
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  17.08.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Przyznam że zdziwiło mnie to, że polecasz Mastertona, Raven - pisarz to bardzo zacny, ale znany z tego, że lubi koncertowo spaprać zakończenie książki :) Być może jednak inaczej jest w przypadku polecanych przez Ciebie opowiadań (w sumie to czytałem tylko "duże" powieści tego autora).

 

Dlatego właśnie polecam OPOWIADANIA a nie powieści, bo w tych, zarówno King jak i Masterton, potrafią koncertowo zaskoczyć czytelnika :wink:

Co do Mastertona i jego powieści oraz "paprania przez niego zakończeń", to uważam, ze jednak ma on w swojej bibliografii pozycje, które kozacko potrafił zakończyć (vide: np. Tengu, Rytuał, Bonnie Winter, Zaraza, Głód itp.)

 

Kwestia gustu - "Rytuał" i "Tengu" czytałem, i nie uważam zakończeń za powalające na kolana (chociaż same książki są naprawdę dobre). Co do "Głodu", wypada mi się tylko zgodzić :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236814
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

A jakie polecacie książki grozy (chodzi mi bardziej o opowiadania) gdyż często lubię się także pobać :D

 

PS. tylko nie polecajcie mi Kinga bo jego twórczość znam już dosyć dobrze a nie straszy mnie już tak bardzo jak kiedyś...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236815
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  489
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  17.08.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jeżeli chodzi o grozę, to w tych klimatach często tworzył wspomniany przez Ciebie Poe. Poza tym autorzy, o których wcześniej była mowa: King, Masterton, Barker. Z absolutnej klasyki: Howard Phillips Lovecraft (takie rzeczy jak jak "Zew Cthulhu", "W Górach Szaleństwa", "Kolor z przestworzy" albo "Herbert West: Reanimator" to lektura absolutnie obowiązkowa i podwaliny pod kult, otaczający tego pisarza). Grzebiąc w klasyce jeszcze głębiej, warto wspomnieć o autorach takich jak Ambrose Bierce albo nasz Stefan Grabowski.

 

W tej chwili do głowy przychodzi mi jeszcze Dean Koontz - autor kilkudziesięciu horrorów, thrillerów i powieści sensacyjnych. Generalnie jego powieści nie schodzą poniżej pewnego poziomu i warto zapoznać się z paroma tytułami :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236822
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W tej chwili do głowy przychodzi mi jeszcze Dean Koontz - autor kilkudziesięciu horrorów, thrillerów i powieści sensacyjnych. Generalnie jego powieści nie schodzą poniżej pewnego poziomu i warto zapoznać się z paroma tytułami :)

 

Jeżeli Koontz to zwłaszcza ten "starszy", czyli klasyka (typu np. "Pieczara Gromów", "Nocne Dreszcze", "Odwieczny Wróg", "Łzy Smoka", "Grom", "Opiekunowie", "Przełęcz Śmierci", "Nieśmiertelny", "Złe Miejsce" itp.) wydawana jeszcze przez wydawnictwo Amber (w twardych okładkach), bo jego "wczesna" twórczość była wg mnie najciekawsza. Później facet zaczął za bardzo kombinować.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-236825
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dokładnie, Koontz z czasów "Gromu" czy "Złego miejsca" to maestria horroru.

 

Moge jeszcze polecić mniej znanego autora, Paula F. Wilsona. Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu jego sześcioksiąg "The Adversary" - możecie kojarzyć jego pierwszy tom "Twierdza", bądź nieudaną ekranizację ("The Keep", nie mylić z "The Rock" z Edem Harrisem), gdzie z Rasaloma, personifikacji 'złej strony' zrobiono zwykłego wampira, Radu Molasara. Wilson prócz tego napisał cykl "The Repairman Jack" i szereg opowiadań, ale ciężko na nie trafić w Polsce. Całe "The Adversary" wydano przed laty dzięki nieocenionemu wydawnictwu Amber.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-237401
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Ostatnio dorwałem się do książki Juliusza Verne'a (którego miałem okazję wcześniej poznać przy okazji W80DDŚ) "Dzieci Kapitana Granta"

 

Fabuła opowiada o lordzie Glenarvanie, właścicielu statku Duncan który wybiera się na morze z zamiarem połowu żarłacza białego. Połów oczywiście udaje się lecz w brzuchu zabitej ryby ekipa lorda dostrzega butelkę w której po zbiciu znajdują trzy liściki w językach: angielskim, francuskim i niemieckim. Problem jednak polegał na tym że woda morska zmyła atrament z listów zostawiając tylko pozbawione sensu strzępki słów. Po przeanalizowaniu listów ekipa Glenarvana odkrywa że owe listy są wołaniem o pomoc trzech rozbitków w którym jednym jest kapitan Grant. Zawierają również cenną wskazówkę: szerokość geograficzną która zawiera informację dotyczącą miejsca pobytu rozbitków, problem jednak w tym że w liście brak jest długości geograficznej która pozwoliłaby na dokładną informację miejsca katastrofy jednak jak już wcześniej było wspomniane większość tuszu została zmyta przez wodę... W poszukiwaniach rozbitków lordowi pomagają dzieci kapitana: Robert i Mary oraz ich opiekun, francuski naukowiec Jacques Paganel...

 

Ogólnie książkę uważam za niezwykle ciekawą, obfitującą w wiedzę z zakresu geografii (jak to już u Verne'a bywa), z ciekawym (i szczęśliwym zakończeniem of course, bo to przecież pozycja dla młodszych czytelników), zachęcam przy okazji porównać książkę z filmem o tym samym tytule który raz na jakiś czas pojawia się w polskiej telewizji ;)

 

Tu link z filmweba: http://www.filmweb.pl/film/Dzieci+kapitana+Granta-1962-38243

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-238562
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

RR, a przeczytałeś coś ciekawego z tej dziedziny? :) Jeśli tak to dawaj recenzję, czekamy :D
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-244259
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

To znaczy pierwszą książkę, którą jakoś wyciągnąłem z mojej szafeczki jest The War in Crotia and Bosnia- Hercegovina pod redakcją Branki Magas oraz Ivo Zanica, ze wstępem Noela Malcolma, wydana w 2001 roku. Po cóż ona komuś będzie w ogóle potrzebna? Otóż teraz w mediach jest nagłośniony okres polskiej prezydencji w UE i to właśnie my mamy/powinniśmy (no to nie od nas zależy :P ) ,,wprowadzić za rączkę " Chorwację w struktury unijne. Lecz jaka była droga do niepodległości tego państwa, po cóż są wysyłani jeszcze nasi żołnierze czy policjanci na Bałkany, kim jest zatrzymany ostatnio stary pijak Mladić itd.

Książka daje odpowiedzi na te pytania, jak i w poszczególnych częściach napisanych przez tamtejszych badaczy czy wojskowych zaangażowanych w te konflikty ukazuje nam najpełniejszy chyba i najbardziej rzeczywisty obraz tamtejszych antagonizmów, otoczenia politycznego, zaplecza militarnego, działań na froncie, zaangażowania uczestników trzecich, czwartych i następnych.

Pozycja wartościowa dla każdego zainteresowanego historią i skomplikowaniem wieloaspektowym Bałkan, stosunkami międzynarodowymi, militariami, konfliktami, kryzysami humanitarnymi czy też podobnymi. Co najważniejsze, jest to opis osób których tematyka dotykała bezpośrednio, wydana w przyswajalnym przez większość świata zachodniego języku angielskim.

http://http//www.waterstones.com/wat/images/nbd/m/978071/468/9780714682013.jpg

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-244284
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Michael Marshall - "Niewidzialni (The Straw Men)"

 

Książka zaczyna się masakrą "zupełnie od czapy". Oto w zapadłej amerykańskiej dziurze, gdzie jedyną atrakcją jest bar McD, dochodzi do tragedii. Dwóch mężczyzn zabija kilkadziesiąt osób w lokalu spod znaku "I'm lovin' it", po czym prowodyr (najwyraźniej) zdarzenia zabija również swego kompana. I... zdarzenie to nie jest wspominane aż do ostatniego rozdziału książki.

 

Potem akcja toczy się w dwóch płaszczyznach:

1) pierwszoosobowy opis świata oczyma byłego agenta CIA, którego rodzice zginęli w wypadku (lecz czy aby na pewno zginęli??). Ward wraz z kuplem z czasów Agencji prowadzi prywatne śledztwo.

2) trzecioosobowa narracja, gdzie głównym bohaterem jest były gliniarz, specjalista od seryjnych zabójstw. Zrzucił on niegdyś mundur po zakończonej porażką sprawie porwań morderstw młodych dziewcząt w Kalifornii (jedną z ofiar była jego córka). Po latach zabójca (a może jego naśladowca) uderza znowu i John chcąc, nie chcąc, łączy swe siły z byłą kochanką z FBI, tropiąc mordercę.

 

Oba śledztwa (w obu przypadkach nieformalne) sprowadzają dwie równoległe akcje książki do jednej, gdzie bohaterom udaje się odkryć ponadrządowy spisek. Ponadto, Ward dowiaduje się o swojej przeszłości więcej, niż by chciał.

 

Książka kończy się tak, że ... się nie kończy, i już muszę polować na dwa kolejne tomy tej serii.

 

Solidnie napisana sensacja, z czystym sumieniem polecam miłośnikom tego gatunku.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-244596
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

  • Posty:  21
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2011
  • Status:  Offline

JA tam polecam dobra ksiazke akcjii .

Alistair MacLean - 1976 "Złote wrota" - The Golden Gate .

Pewna grupa porywa prezydenta i autobus z jego ludzmi , robia to bardzo precyzyjnie i zatrzymuja sie na moscie golden gate gdzie glownie rozgrywa sie cala akcja . Polecam to o to ksiazke dla milosnikow kryminalow , akcji i tak zwanej ganksterki . ksiazka godna polecenia . rozpisal bym sie o owej ksiazce dluzej ale coz jestem ciagle w biegu :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-260014
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Alistair MacLean - 1976 "Złote wrota" - The Golden Gate .

Pewna grupa porywa prezydenta i autobus z jego ludzmi , robia to bardzo precyzyjnie i zatrzymuja sie na moscie golden gate gdzie glownie rozgrywa sie cala akcja

Jest polskie tłumaczenie tej książki (bo wnioskuję z tytułu który podałeś że czytałeś wersję po angielsku?)? Bo nie ukrywam że bardzo zainteresowała mnie jej fabuła (jak to ja- miłośnik literatury kryminalnej :P )
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2605-ksi%C4%85%C5%BCki-co-polecacie/page/10/#findComment-260140
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...