Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Vttitude #8 CM Punk miota Vincem jak Szatan, Kto zgarnie wal


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  478
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.12.2008
  • Status:  Offline

Widać że na prawdę nie oglądasz TNA

Wiem

przez to odnosze wrażenie że twoje oglądanie WWE weszło na droge ,,Chuja sie znasz".

Nie rozumiem

Wrestling tacy jak Sting i Double J albo Steiner mogli by zastąpić Ortona w walkach o pas wagi ciężkiej...

Zgodzę się, że JJ

Oglądałeś TNA wczesniej i go nie znasz? pozostawie to bez komentarzu ich "słaba" walka niszczy wszystkie walki Hardcore w 2DobljuI, a w tej walce Hardcoru było tyle ile dwa krzesła.

Who cares? Wszyscy wiemy, że w WWE hardkoru nie ma, każdy kto ogląda ten produkt powinien się z tym pogodzić

No i przejdźmy do zestarzalych panów Danielsa i Stylsa którzy zrobili walke która jak narazie niszczy wszystkie walki WWE po Wrestlemani 27...

Tak z pewnością ta walka zniszczyła poziomem beznadziejną walkę Ortona z Christianem na OTL :roll:

Na prawde mało się znasz na TNA

Wiem, ale nie czuję się źle z tym, że postanowiłem choć raz spróbować coś powiedzieć

tylko z tego ostatniego 10 minut Vittitude to było zwykle pierdolenie kotka młotkiem...

Jak odniosłeś takie wrażenie to w porządku.

I Rafikov po prostu to bylo moje zdanie do twojego Vittitude bo do ciebie nic nie mam, zwłaszcza za pociski po ortonie.

I co do Stinga, to jesgo Gimmick jest najlepszym gimmickiem w tym roku bez wątpnenia...

Why you so serious?

Spoko dobrze, że wstawiłeś taki komentarz wypunktowałeś mnie i udowodniłeś, że nie znam się na TNA czego nie zamierzam ukrywać bo tak jest. Słyszalem, że Stinger daję radę jako Joker

Edytowane przez Rafikov
  • Odpowiedzi 60
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Rafikov

    11

  • PH93

    5

  • Arthur Credible

    4

  • Icon

    3

Top użytkownicy w tym temacie

I Rafikov po prostu to bylo moje zdanie do twojego Vittitude bo do ciebie nic nie mam, zwłaszcza za pociski po ortonie.

I co do Stinga, to jesgo Gimmick jest najlepszym gimmickiem w tym roku bez wątpnenia...

Why you so serious?


  • Posty:  789
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.09.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Showstopper napisał/a:

No i przejdźmy do zestarzalych panów Danielsa i Stylsa którzy zrobili walke która jak narazie niszczy wszystkie walki WWE po Wrestlemani 27...

 

Tak z pewnością ta walka zniszczyła poziomem beznadziejną walkę Ortona z Christianem na OTL :roll:

dziwi mnie ten pogląd ze walka zeby byla dobra wystarczy ze zawiera kilkanascie akcji podczas których zawodnicy skacza po linach albo wyczyniają niesamowite akrobacje w powietrzu. po takie rzeczy to do cyrku. Niestety wrestling to słowo ktorego pochodzenie sugeruje wyraznie iż sa to zapasy a nie skoki. Wiec jesli ktos mowi ze walka byla dobra to dla mnie powinno to oznaczac: byly dzwignie, byly rzuty, byly puncze i (czemu nie)byly akcje high fly. Dlatego Mecz Danielsa z AJ Stylesem oceniam bardzo wysoko, podobnie jak Ortona z Christianem, ale juz ten mecz "o literke X" nie za bardzo bo zabraklo mi tam dobrego brawlu i "holdów", bylo li tylko skakanie.

 

 

re down:

nie wspomnialem o entertainmencie, neislusznie, przyznaję, gdyz odnosilem sie do wrestlingu jako walki. W dzisiejszych czasach jednakze nie produkuje sie juz walk dla samych walk. Warto dla porównania obejrzec niektore walki z WCW przed wejsciem nWo. Dlugie kilkunastominutowe albo i jeszcze dluzsze, konczone bez wielkiego halo, po prostu nagle ktos wrzucil piledrivera albo crossbody i koniec - czesto zaskakujący swoja nagłoscią i braka reakcji publiki. Te walki jednak, same w sobie byly naprawde dobre. Tylko ze zabraklo w nich entertainmentu.

Edytowane przez Alacer

  • Posty:  478
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.12.2008
  • Status:  Offline

Żeby nie było, moja wypowiedz z beznadziejną walką Christiana z Ortonem na OTL była ironią

 

Co do Twojego postu Alacer. Ciekawy problem poruszyłeś, rzeczywiście przyjęło się im więcej akcji high fly tym walka jest lepiej oceniania. Każdy fan ma własne kryterium według którego ocenia walki. Dla jednego liczą się akcje high fly, inny powie, że brawl jest najważniejszy, kolejny powie, że technika. Osobiście dla mnie najbardziej liczą się emocję podczas walki, często na ocenę walki wpływa podbudowa storyline'owa. Chodzi mi o to, że walka może być średnia patrząc na czysto ringowy aspekt, ale towarzyszące jej emocje mogą ponieść ocenę przynajmniej o półtora oczka wyżej. Przykład pierwszy lepszy Wade Barrett vs Orton z sędzią specjalnym Johnem z Survivor Series gdzie stypulacją było być albo nie być Ceny w WWE. Myślę, że mało kto zwraca uwagę na korzenie wrestlingu w dzisiejszych czasach, sam do takich osób się zaliczam bo dla mnie przede wszystkim liczy się entertainment


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

I jak tu się z fanboyów TNA nie śmiać, którzy na każdym kroku muszą udowodnić swoją i ich ukochanej federacji wyższość. Szkoda, że w większości są to anonimowe osoby. :roll:

 

No i przejdźmy do zestarzalych panów Danielsa i Stylsa którzy zrobili walke która jak narazie niszczy wszystkie walki WWE po Wrestlemani 27...

A dla mnie ta walka była TYLKO dobra (stać ich na wiele więcej) i absolutnie nie zgodzę się, że niszczy ona wszystkie walki WWE po WM (Christian/Orton czy nawet Christian/Del Rio podobało mi się bardziej...).


  • Posty:  468
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.07.2008
  • Status:  Offline

Jakby patrzeć tak z technicznego punktu widzenia to walka AJa i Danielsa nie była całkiem taka zła, ba nawet bym powiedział że była bardzo, ale to bardzo dobra, pomijając ten botch AJa. Jednak wszyscy gdy dowiedzieli się że ci panowie zmierzą się ze sobą na Destination X liczyli że tak powiem na "grzmoty". Styl techniczny jaki oni w większej części zaprezentowali nie jest aż tak widowiskowy jak to co mieliśmy w walce o kontrakt. Większość fanów oczekiwała spektakularnej, elektryzujące i szokującej walki, a dostała bardzo dobry techniczny pojedynek. Obaj panowie na prawdę włożyli w to wszystko wiele zdrowia, świadczy o tym fakt że Daniels podczas walki dostał wstrząsu mózgu.

 

Gdyby ta walka odbyła się na jakimś innym PPV to większość piała by z zachwytu, jednak z racji tego że to było Destination X no to same wymagania były trochę inne.

 

Dodam jeszcze tylko tyle że Kid Kash podpisał kontrakt z TNA, a więc te całe Destination X raczej nie było tylko dla jaj.


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline

Dodam jeszcze tylko tyle że Kid Kash podpisał kontrakt z TNA, a więc te całe Destination X raczej nie było tylko dla jaj.

 

Jeśli to prawda, to jestem w Valhallii.

 

Zresztą widać po tapingu na 14 że X diwizja powinna póki co żyć.

A temacie znaczeni słowa "wrestling". Jak zapewne większość zauważyła na BS czy gdzięś indziej zawodnicy zawsze używają zwrotu - pro wresler - niejako aby podkreślić różnicę między wrestling a "entertajment resling"

DestinationX to byla naprawde dobra gala. Po pojedynku AJ-Daniels rzeczywiscie mozna bylo sie spodziewac czegos nieco innego ale to nie znaczy ze byl on slaby. Walka o kontrakt byla swietna i na pewno nikt sie nie zawiodl. Jak dla mnie to na zatrudnienie zasluguja jeszcze Low-Ki,Evans,Jimmy Yang.

  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Jakby patrzeć tak z technicznego punktu widzenia to walka AJa i Danielsa nie była całkiem taka zła, ba nawet bym powiedział że była bardzo, ale to bardzo dobra, pomijając ten botch AJa. Jednak wszyscy gdy dowiedzieli się że ci panowie zmierzą się ze sobą na Destination X liczyli że tak powiem na "grzmoty". Styl techniczny jaki oni w większej części zaprezentowali nie jest aż tak widowiskowy jak to co mieliśmy w walce o kontrakt. Większość fanów oczekiwała spektakularnej, elektryzujące i szokującej walki, a dostała bardzo dobry techniczny pojedynek. Obaj panowie na prawdę włożyli w to wszystko wiele zdrowia, świadczy o tym fakt że Daniels podczas walki dostał wstrząsu mózgu.

 

Gdyby ta walka odbyła się na jakimś innym PPV to większość piała by z zachwytu, jednak z racji tego że to było Destination X no to same wymagania były trochę inne.

Być może. Oglądałem ją zaraz po pojedynku o kontrakt (czyli zdecydowanie najlepszym na gali, mi się takie spot festy podobają. Kendrick/Abyss sobie odpuściłem), być może dlatego jestem nią trochę rozczarowany.


  • Posty:  148
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.05.2011
  • Status:  Offline

Ja powiem tak Christian w TNA mógł pokazać na co go stać w WWE tak nie jest (oczywiście jeśli chodzi o heela).CM Punk musi to wygrać za daleko to zabrnęło , żeby teraz Jasiek wygrał.

Audycja ogólnie spoko oprócz tego, że nie znasz historii wrestlingu bo według mnie jakbyś wiedział kim był Jerry Lynn oceniłbyś pozytywnie tą walkę.

Kid Kash podpisał kontrakt z Impact W. ?! wspaniała wiadomość !

Co do WWE , nie chciałbym żeby moją wypowiedz odebrano jako osąd co jest lepsze a co gorsze,nie mam tego na myśli.Ogladam wrestling więcej lat niż ma większość z was,obserwując jak wrestling ewoluował na przestrzeni bez mała 15-18 lat,mogę z czystym sumieniem stwierdzić że obecne WWE to hamburger ,wielki,kolorowy,ładnie podany i gó..o warty.W WWE jest paru naprawdę rewelacyjnych zawodników,ale co z tego skoro ich walki są kastrowane,nie mogą tego,tego czy też tamtego zrobić,czy to jeszcze można nazwać wrestlingiem ?! .Nie muszę wam przypominać że nawet sam Vinc wypiął się na nazwę wrestling.

Co do tego ,,newsa,, ,wybaczcie że nie pamiętam autora,ale nie mam zamiaru nawet zapamiętywać jego nicku,mam pare uwag,pierwsza najważniejsza,jakiś tam Sting ?! życzą Ci żeby w WWE był chociaż jeden taki Sting,a fakt jest ktoś taki Taker :) którego po każdej walce muszą znosić z ringu,druga sprawa,jeśli oceniasz walki to oglądaj je w całości.Jeszcze jedna uwaga,chlopcze warto by było popracować nad kulturą osobistą,bo Twoje wypowiedzi są na poziomi płytek chodnikowych.


  • Posty:  468
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.07.2008
  • Status:  Offline

Oto co napisał na Twitterze Kid Kash:

 

"well its official wrestling fans.. are you ready for this? I just signed/re-signed with TNA.. so be looking for it.."

 

 

Ja nie będę tutaj jechał po WWE, bo to niema sensu, ale jeśli chodzi o mnie to rzeczywiście zostawiłem w cholerę WWE głównie dlatego że to już nie to samo WWE w którym się zakochałem. Gdyby jeszcze było tak jak w roku 2007 chociażby, to bym nie miał nic przeciwko.

 

Co do TNA, to bardzo się cieszę że "super trio" z TNA czyli Bischoff, Russo, Hogan w końcu wpadli na to że niema TNA bez X Dywizji. Mimo iż Kid Kash ma już swoje lata, no to jest to jednak chodząca legenda tej dywizji i z pewnością przyczyni się do powrotu starych fanów TNA do oglądania obecnego IMPACT WRESTLING. Podpisanie kontraktu przez Kid Kasha z pewnością daje nadzieję że inni też to zrobią, myślę tutaj głównie o Ion'ie i Low Ki, bo wiadomo Evans głownie koncentruje się na Triple A, zresztą ma tam pas tag team.


  • Posty:  478
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.12.2008
  • Status:  Offline

Jeszcze jedna uwaga,chlopcze warto by było popracować nad kulturą osobistą,bo Twoje wypowiedzi są na poziomi płytek chodnikowych.

 

Zgaduję, że jegomość jest wykształciuchem z dużego miasta, pewnie elektorat PO wielce oświeceni i mądrzejsi od wszystkich, przede wszystkim anonimowi bo nie mają jaj aby napisać z konta. Nie zamierzam pracować nad kulturą osobistą, uważam, że ilość przekleństw nie jest zbyt uderzająca. Wolę przeklinać niż siedzieć z kijem w dupie i udawać elokwentnego bo nie o to chodzi w mojej audycji

 

Co do historii tak nie znam się, przyznaję się. Znam tylko absolutne podstawy. Moim zadaniem jest mówienie o dzisiejszym WWE. Nie boli mnie to, że nie znam postaci Jerrego Lynna. Tak naprawdę mam pojęcie jedynie o dzisiejszym WWE i nie wstydzę się tego

,,Zgaduję, że jegomość jest wykształciuchem z dużego miasta, pewnie elektorat PO wielce oświeceni i mądrzejsi od wszystkich, przede wszystkim anonimowi bo nie mają jaj aby napisać z konta. Nie zamierzam pracować nad kulturą osobistą, uważam, że ilość przekleństw nie jest zbyt uderzająca. Wolę przeklinać niż siedzieć z kijem w dupie i udawać elokwentnego bo nie o to chodzi w mojej audycji,,

 

nawet nie skomentuje Twojej wypowiedzi :) dobitnie mówi o Tobie :)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...