Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Undertaker odejdzie na emeryturę, Nowy heelowy tagteam w WWE


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Wygląda na to, że z The Corre na stałe pożegnał się Ezekiel Jackson. Osoby, który oglądały już SmackDown! dobrze wiedzą w jakich okolicznościach się to odbyło. Być może szykuje się program Zeke'a i Wade'a. Oto co Barrett napisał na Twitterze - It’s been a pleasure working with you, Zeke. Zeke got too bi...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/news-undertaker-odejdzie-na-emeryture-nowy-heelowy.html
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/24923-undertaker-odejdzie-na-emerytur%C4%99-nowy-heelowy-tagteam-w-wwe/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 28
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    6

  • Ghostwriter

    4

  • Vercyn

    2

  • Mr. Black

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  167
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.01.2010
  • Status:  Offline

Hmmmmm

W jednym z wywiadów Chris Jericho został zapytany o to kiedy powróci do WWE. Odpowiedział, że chce powrócić, ale nie chce robić tego co przed odejściem. Chce jakichś zmian w kreowanej przez niego postaci.

 

Może mi ktoś to bardziej wytłumaczyć ? :P Chodzi o Face Turn ?


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Dobrze że Chris chce zmian w swojej postaci... Jako heel który cały czas powtarzał "I'm the best in the world at what I do" i wyzywający publiczność od hipokrytów był strasznie denerwujący (i to nie w adekwatnym do roli heela znaczeniu)...

 

Co do tego która jest lepsza laska... Trudne pytanie :D I Layla jest boska i Tessmacher :) Jednak wybieram Angielkę :P

 

Ps. jeśli rzeczywiście Taker ma ostatnią walkę stoczyć na 28 WMce to nie widziałbym dla niego innego przeciwnika jak Jaśka (niestety jednak jego candy ass jest zarezerwowany dla innego pana :) ) a rematchu Taker vs HHH nie chciałbym widzieć... To może Del Rio? ;)

To nie sprawiedliwe i znowu TNA bedzie nizej. Przeciez tej Miss Tecostam obito twarz lomem, z reszta tak samo Angelinie.

 

Taker niech zdobedzie te 20:0 w Triple Threat o pas WWE i wszyscy beda szczesliwi.


  • Posty:  167
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.01.2010
  • Status:  Offline

Z tą Kharmą to moglibyście trochę pomyśleć. Kharma to jest coś na zasadzie "Robisz dobrze, masz dobrą karmę" "Robisz źle, masz złą karmę". Czyli w tym przypadku atakuje te divy, które przegrały w jakimś tam pojedynku odnosząc się do zasady "Robisz źle, masz złą karmę". Kharma żeruje na poległych i "słabych", które przegrywają.

  • Posty:  423
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.12.2007
  • Status:  Offline

Layla bije Brooke na głowę!

  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Natomiast na zapleczu pojawiają się komentarze, że Kong jest bardzo brutalna w stosunku do Div na ringu. Podczas piątkowego SD! Alicia Fox ucierpiała w wyniku clothesline'u otrzymanego od Kharmy. Doznała kontuzji ramienia. Kharma pojawiła się także podczas live eventów. Po przegranej przez Eve Torres walce z Brie Bella, Kharma zaatakowała Eve. Dziwi to, tym bardziej, że do tej pory atakowała one heelowe Divy (Michelle McCool, Alicia Fox, Maryse).

 

A mi się wydaje, że większość Div w WWE to takie salonowe pindzie, które nie wiedzą co to stiff w ringu i jeżeli muszą sprzedawać jakieś brutalniejsze akcje niż szarpanie się za kudły, to już kwękają, że brutalne, ryzykowne dla zdrowia itp. W TNA jakoś Konockouts'y nie narzekały na Kong, ale wówczas tam się WALCZYŁO a nie pozowało w ringu jak teraz często bywa w WWE.

 

Co do Kharmy, to tak jak pisałem już wcześniej - stawiam że będzie taka dominatorką kobiecej dywizji u Vince'a, która będzie niszczyła zarówno zawodniczki face'owe jak i heelowe. I nie dorabiałbym jakichś zbyt głębokich teorii w kwestii jej nick'u (pewnie pasował im pod kątem tego jak brzmi i że brzmi "tajemniczo" dla dzieciarni) jak kolega trzy posty wyżej :wink:

 

Co do Div, to pod kątem twarzy, Layla wciąga oponentkę nosem (czy tylko mi przypomina ona trochę naszą Herbusiową? :D ). Co do porównania ciał, to i tak brałbym Laylę, która może nie jest tak wyrzeźbiona jak konkurentka z TNA, ale dlatego też wygląda dla mnie bardziej kobieco.

co do takera dla zdrowia niech kończy za rok

co do kharmy pierwotnie myślałem że będzie ona atakować heel divy które przegrywały by z face divami

pamiętajcie że różnica między wwe a tna jest taka że wwe stawiam bardziej na rozrywke a tna nie dlatego divy wwe mówią że to niebezpieczne dla zdrowia bo one to mało walk mają i głównie pozują do fotek

 

co do fotek maryse kurwa mać za te fotki dla cb vercyn +1000 zajebiste

co do div wwe kontra tna

layla to jedna z najsexowniejszych div (ona kelly kelly i maryse)

chociaż brooke nie jest zła ale layla bije je na głowe

aż chciałoby się mieć jedną z tych 3 wymienionych powyżej chociaż na kilka godzin


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Jeżeli dojdzie do ostatniej walki w karierze Takera na następnej WM-ce to mam nadzieję, że jego przeciwnikiem nie będzie ponownie Triple H, który też jest już praktycznie emerytem. Walka z Phenomem to olbrzymia szansa na wypromowanie się (nawet jeżeli będzie się robić jako kolejna liczba w streaku) i powinien być to któryś z młodszych zawodników. Jakiś czas temu Alberto del Rio mówił w wywiadzie o tym jak w Meksyku Deadman jest popularny i że marzy o walce z nim. Ale to tylko taki luźny przykład. Jeszcze większą promocją byłoby ewentualne przerwanie streaku ale do tego raczej nie dojdzie.

  • Posty:  25
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.10.2010
  • Status:  Offline

Taker niech dojdzie do tego 20:0 i skończy bo już szkoda na niego patrzeć.

  • Posty:  15
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.08.2010
  • Status:  Offline

Na Wm 28 zobaczymy Taker vs Jericho i wygrana Takera ;). No bo z kim miały walczyć? Z Y2J jeszcze nie walczył. Oprócz niego mógłbym obstawić też Cenę, ale on już będzie walczył z Rockiem.

  • Posty:  217
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.02.2011
  • Status:  Offline

Zdecydowanie pani Layla. :)

A co do Takera, i tak się już nie pojawia, więc co za różnica. Takie przeciąganie na siłę nie jest czymś w porządku. Prawda, że Taker wciąż potrafi dostarczyć emocje,ale po co się tak wyniszczać. 20-0 i koniec


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Taker niech dojdzie do tego 20:0 i skończy bo już szkoda na niego patrzeć.

 

Taaak, kurwa... Zwłaszcza szkoda na niego patrzeć jak po raz kolejny kleci najlepszą walkę na WrestleManii i pokazuje "młodym wilkom" gdzie jest ich miejsce w szeregu :roll:

 

Jeżeli dojdzie do ostatniej walki w karierze Takera na następnej WM-ce to mam nadzieję, że jego przeciwnikiem nie będzie ponownie Triple H, który też jest już praktycznie emerytem. Walka z Phenomem to olbrzymia szansa na wypromowanie się (nawet jeżeli będzie się robić jako kolejna liczba w streaku) i powinien być to któryś z młodszych zawodników.

 

Ja bym w ostatniej walce zobaczył go najchętniej z Ceną. Nawet chętniej niż Cenę z Rock'iem. W tej drugiej walce na 99% wygra Cena. W starciu z Takerem wynik do ostatniej chwili byłby niewiadomą, bo nigdy nie moglibyśmy być pewni, czy Vince nie postanowił przełamać streaku i zrobić z Janusza "żywej legendy dzisiejszych czasów"...


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Ja bym w ostatniej walce zobaczył go najchętniej z Ceną. Nawet chętniej niż Cenę z Rock'iem. W tej drugiej walce na 99% wygra Cena. W starciu z Takerem wynik do ostatniej chwili byłby niewiadomą, bo nigdy nie moglibyśmy być pewni, czy Vince nie postanowił przełamać streaku i zrobić z Janusza "żywej legendy dzisiejszych czasów"...

 

Tutaj masz absolutną rację. Jasiek to jedyny wrestler, w którego zwycięstwo można by było uwierzyć. Osobiście markowałbym Takerowi i osrywałbym się przy każdym odliczaniu Phenoma.

 

Co do pojedynku Ceny z Rockiem to mi też sprawa wydaje się przesądzona. Nawet wyobraziłem sobie jak wyglądała rozmowa Vince'a z Rockiem...

 

Rock: "Może i kasę proponujesz sporą ale podłożyć się Cenie... No k..wa sam nie wiem... "

Vince: "A pamiętasz jak podłożyliśmy ci Hogana? Tak już jest z legendami. Hogan wypromował ciebie. Ty wypromujesz Jaśka. Zresztą zrobimy to tak, że wyjdziesz z tego z twarzą i tylko formalnie przegrasz".

Rock: "Pie...isz jak zwykle Vince. Ale kasa to kasa"

 

:]

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
    • SinMaker
      @IIL ja już jestem w tym wieku że nie pamiętam co było tydzień temu 😉
    • IIL
      Chodzi o dochód z sprzedaży biletów. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...