Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Jakie płyty polecacie?


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

Kilka moich recenzji ;)

 

Czarne złoto- Jajo super się spisał z podkładami, w końcu są one fajne, melodyjne, miłe do słuchania, a nie mdłe, ciągle te same dudnienia, które mnie zabiły u Młodziaka. Masa gości, którzy fajnie się uzupełniali i zmieniali co zwrotkę. Największe zaskoczenie to dla mnie Fokus. Na Alfie i Omedze nie dałem rady go słuchać, wyłączyłem po kilku kawałkach. A teraz proszę- cud miodo, do tego stopnia, że chyba jeszcze raz sięgnę po AiO. Nagrywki gości ze stolicy, mimo, że ich nie lubię, tez muszę pochwalić, szczególnie Tede. Za dużo HST, ale to pewnie dlatego, że kiedyś uczuliłem się na niego. Cała reszta nieźle się wpasowała, ale trzeba jeszcze wyróżnić jedną postać. To co zrobił PIH wgniotło mnie w ziemię i długo nie mogłem się otrząsnąć. Ostatnio zwrotką u Buczera z PTP bardzo mnie zdziwił swoim stylem, ale to co zrobił u Joja to przerasta moje o nim wyobrażenia. Szkoda, że nie skończył swojej kwestii wers wcześniej, chociaż z drugiej strony może to i lepiej, bo pewnie szybko by sie przejadł. A i jeszcze jedno- mam nadzieję, że Smarki nigdy nie wyda na legalu i do końca świata będzie rozpierdalał, jak to zawsze robi.

 

Fuck Tede- tytuł płyty powala, nie powiem. Chciałem się zmusić, żeby ją przesłuchać, żeby z czystym sumieniem móc krytykować i się zawiodłem. Bardzo dobry krążek, z nielicznymi minusami. Tede co prawda dalej, po dziennikarsku, potrafi rapować przez 4 min, a całą treść można zamknąć w jednym zdaniu, ale dzięki Michowi nawet przyjemnie się tego słucha. Najlepszy kawałek to bez wątpienia singlowy "Dokąd idziesz Polsko". Dużą rolę na płycie mają goście. Pierwszy pojawia się Pezet. Przyznam, że byłem w szoku, bo po beefie z Płomieniem nie wierzyłem, że kiedykolwiek ze sobą nagrają. Fajny track wyszedł, tylko szkoda, że mało nawiązali do tego jak się pogodzili. Następnie dostajemy Molestę, co też było niespodzianką. Po tym to już tylko czekałem na Eldokę i niestety się doczekałem. Tyle lat się nie lubili i dopiero Peja ich pogodził, trochę to śmieszne. Cała płyta to dla mnie miła niespodzianka, bo nie spodziewałem się tak dobrej produkcji. Duża zasługa Sir Micha, nie wiem jak to by wyglądało bez niego. Dodatkowy plus za "It was written" Marleya- jaram się tym już kilka miesięcy i bardzo mnie ta nutka ucieszyła.

Glam Rap- pierwsza płyta pozytywnie zaskoczyła, więc tym bardziej ciekawiło mnie co będzie na tej. I tu kolejna niespodzianka, bo dostajemy audycję radiową radia "SexiSexi 69 FM":) Taka koncepcja zawszę mi się podobała, ale nie pamiętam, żeby ktoś ją dobrze wykorzystał. 5G FM, oba mixtapy PROSTO miały tylko groźnych prowadzących ciągle wykrzykujących "sprawdź to", "wciąż to gramy", "jo" itp. W Jamie zła było lepiej, ale na dłuższą metę (cały mixtape) jest to jednak za wulgarne. Tutaj gadki Tedego z prowadzącym (za nic go nie mogę poznać) są luźne, fajne i co najważniejsze zabawne. Piosenki też nie najgorsze, choć dla mnie to one były tylko przerywnikami w audycji ;) Krótkie, zazwyczaj dwuzwrotkowe, imprezowe nutki, z których najlepiej wypada singlowy Imprezowy automat (nie słyszałem wcześniej TDFa w takim stylu). Dużo w piosenki wniosły zaproszone panie. Ogólnie druga bardzo dobra płyta Tedego. Sam nie mogę uwierzyć, że to piszę.

 

Kronika Remix- jak napisałem dopijające bity, przez co ciężko się tego słucha. Ale zapominając o tym- Młody M ma kozak flow i bardzo dobre rymy, z chęcią bym go posłuchał u kogoś gościnnie, przy ludzkich podkładach. Oryginalnej Kroniki nie słyszałem, więc nie mogę porównać (może ktoś to zrobi? :) ). Duży wkład w płytę mają goście, dla mnie najlepiej wypadli Pyskaty i Ero. Szczególnie ucieszyły mnie wersy tego drugiego:

"Wciąż słyszę: kiedy ta płyta

wkrótce ziom, niejedna"

Wiadomo, że Ero nagrywa solówkę, ale o nowej płycie JWP nic nie słyszałem. Za to obiło mi się o uszy, że ma nagrać wspólny projekt z Pyskatym. To by było coś ;)

 

Na koniec włączyłem sobie Benzynę. Chłopaki (i dziewczyna) z Szybkiego szmalu skleili płytę nieco gorszą od poprzedniej (Dżonson), ale również zacną. Ich ciekawe wypowiedzi, starannie skonstruowane zdania są ciekawym materiałem do analizy. Treści ukryte między wierszami można czerpać garściami. Nie doświadczymy bogatych wersów różnorakich gości, jak na poprzedniej produkcji. Będzie brakować wielkich słów m. in. reprezentanta Brudnych serc, czy Krzysztofa Kozaka. Mimo to, wielkie uszanowanie dla zespołu SzSz za tak elokwentny i poważny projekt, który na długo zostanie w naszej pamięci.

Chyba, że o jeszcze wyższy poziom postara się, nagrywający w podobnym stylu, Kapitan Kajdan, który powraca już niedługo DZIWKO! jest na co czekać ;)

"Chciałbym tak zawszę, rzucić plik na brudne biurko,

Od dziś, mam nowe motto, żyję dziś, umrę jutro,

Za długo wierzyłem, że inna może być codzienność,

Kapitalizm ma to w dupie i nie zmienia nic w wzajemność"

  • Odpowiedzi 709
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    108

  • Streetovs

    75

  • Dejv

    28

  • Ganzes

    28

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Najlepszy kawałek to bez wątpienia singlowy "Dokąd idziesz Polsko".

 

Zdecydowanie. Refreny w szczególności mistrzowskie.

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg


  • Posty:  101
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.11.2007
  • Status:  Offline

Dla mnie zdecydowanie najlepszy kawałek na płycie to "Muzyka miejska" z Pezetem, swoją drogą fajnie się stało, że w końcu nagrali kawałek.

 

Co do całego "Fuck Tede"(kozacki tytuł) to kompletne zaskoczenie, spodziewałem się zdecydowanie gorszej płyty. Szczerze mówiąc trudno znaleźć jakiś słaby kawałek(lirycznie) czy beat(Michu kozacka robota). Płyta zdecydowanie lepsza od "Note2" i od najnowszej płytki Gurala. "Glam Rap" do posłuchania przy browarku.

  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  755
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

http://1.bp.blogspot.com/_xTa-cy4K8e0/TEIL-nzGylI/AAAAAAAAAZ4/iPSea831gbI/s1600/Ok%C5%82adka+1+%28Prz%C3%B3d%29.jpg

Po raz kolejny rzucę produkcją podziemną. Tym razem gość z mojego miasta, zajebisty kumpel, zajebisty producent. Rozwój jego obserwowany od lat 4 i z gościa, który jarał się robieniem chujowych bitów w Magixie zrobił się mistrz samplingu, który stworzył klimatyczny materiał oparty na gitarach i nie tylko. Sam rap jest tutaj umilającym słuchanie dodatkiem i to on jest tłem dla bitów, a nie odwrotnie. Po prostu muzyka jest tutaj powodem, dla którego warto poświęcić tę chwilę i ściągnąć album. No cóż jeszcze powiedzieć, pozwolę sobie zacytować samego twórcę, wrzucę linki, listę sampli i życzę miłego ściągania.

 

No i trach. Wyszedł sobie mój album producencki.

Zacznijmy od najważniejszego: "Standby Lights" to stuprocentowe odbicie mnie. Począwszy od sampli, przez koncepty na kawałki, ludzi towarzyszących mi na tym projekcie, skończywszy na dacie premiery - nic tu nie jest przypadkowe. Taki album autentycznie pod publikę - z tym, że jednoosobową.

Moje ambicje kazały mi stworzyć album konceptualny. Strasznie jaram się takimi przedsięwzięciami, ale dotąd nie miałem pojęcia, jak dużo energii zabierają. Zdecydowanie więcej niż normalne płyty. Koniec końców udało mi się zawrzeć tu konceptualizm, ale nie będę go szerzej opisywał i narzucał Wam niczego. Każdy go sobie odbierze jak chce.

Od zawsze chciałem zrobić płytę opartą na gitarach, wzorem Banned Cartoons. I to założenie też zrealizowałem - gitary pojawiają się w każdym kawałku, choć nie wszędzie grają taką samą rolę.

Na zakończenie monologu opiszę klimat produkcji.

Albo nie. Nie zrobię tego, potrzymam Was w niepewności. Wystarczy powiedzieć, że to zderzenie dwóch diametralnie różniących się od siebie muzycznych światów.

Linki do "Standby Lights" znajdziecie poniżej. A tutaj lista osób, które pojawiły się gościnnie:

 

ABStrakt, Ams (Dawajhajs), Człowieczek (5procent), Czubitson (5procent), Deote, DPD, Efris (5procent), GBR, Gnuśny Badyl, Jotu Fabek Szuszul, Kamil Jaworczak, Lite, Kodjo, Ogas (EWK), Ola Białek, Pe.eS.Be., Robs, Skibaz (Dawajhajs), Szyja, Temate (ex-Supa Skillz), Xeyos (Bez Beki).

 

Lista sampli(zasugerowałem 2 z nich, zaznaczę je pogrubieniem):

 

AJPW - Holy War 21 (Toshiaki Kawada)

American Analog Set - Hard to find

Anthrax - Armed and dangerous

Bobby Womack - California dreamin'

Bobby Womack - Ruby dean

Bobby Womack - Sweet Caroline

Bruce Springsteen - Streets of Philadelphia

Charles Jackson - Love of you

Chet Baker - The nearnless of you

Dire Straits - Why Worry

DMX - Dogs for life

Dynamic Superiors - Happy song

Dynamic Superiors - Here comes that feeling again

Farben Lehre - Kwiaty

Full Flava - Betcha wouldn't hurt me

Godsmack - Good day to die

Godsmack - Speak

Greg Perry - Will she meet the train in the rain

Groove Armada - Madder

Hodges, James & Smith - Sexy ways

Hotei Tomoyasu - Battle without honor or humanity

Inlove - Winter in New York

Judas Priest - In between

Judas Priest - Lochness

Judas Priest - Rock you all around the world

Just Brothers - Sliced tomatoes

KoRn - Here it comes again

Leela James - Music

Lisa Miskovsky - Still alive

Marek Tranda - Taki most

Mica Paris - Nothing hits your heart like soul music

Mica Paris - Sway

Mutya Buena - BBoy baby

Nancy Wilson - Streetrunner

Nicole Willis & The Soul Investigators - Invisible man

Offspring - Me & my old lady

Offspring - Mota

Paprika Korps - Follow follow

Paprika Korps - Standby lights

Patti Austin & James Ingram - Baby come to me

Pockets - Come go with me

Rammstein - Engel

Rayman 3 Soundtrack - The Hoodstomper theme

Sidney Polak - Zwolnij dziś

Slayer - World painted blood

Slayer - Playing with dolls

Starfire - Make the most of it

Switchfoot - Mess of me

System of a Down - Toxicity

System of a Down - Violent pornography

System of a Down - B.Y.O.B.

Tata Vega - Blame it on the sun

Tom Brock - If we don't make it, nobody can

Tyrone Davis - A woman needs to be loved

Van Halen - You really got me

W.A.S.P. - The idol

 

 

Download:

http://www.sendspace.com/file/npt5r6

http://www.wrzuc.to/9gnDf9.wt

http://www.mediafire.com/?g9lq0ojlooixg4b

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  10 277
  • Reputacja:   292
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Iron Maiden - The Final Frontier

 

Dziwna płyta... Teoretycznie Ironi nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu i "Final Frontier" także ma kilka ciekawych rzeczy do zaoferowania słuchaczowi, ale jak dla mnie Angole nagrali swoje najnowsze dzieło bez pazura, bez szybkości, w bardziej stonowanych klimatach, co nie wyszło płycie (przynajmniej jak na mój gust) na dobre i od razu skojarzyła mi się ona z takimi wydawnictwami jak "Virtual XI", czy "The X-Factor" (które pomimo, że jakieś złe nie są, to daleko im do najlepszych dokonań Żelaznej Dziewicy).

Żeby nie było tak gorzko, to na tej płycie jest z pewnością kilka na prawdę niezłych kawałków, które powinny się spodobać słuchaczom, ale album jako całość jakoś nie spełnił moich oczekiwań (już bardziej mi się podobała ich przedostatnia płyta), które standardowo wobec tak wielkiej legendy heavy - są wysokie.

 

Ozzy Osbourne - Scream

 

To czego nie uczynili Ironi - uczynił Ozzy :wink: "Scream" to świetna, zagrana ostro, obfitująca w chwytliwe kawałki płyta, która spodobała mi się już po pierwszym przesłuchaniu. Ten album ma po prostu pazur a Ozzy udowodnił na niej, że nadal żyje i jest w świetnej formie. Baaardzo dobry materiał i miłe zaskoczenie, bo sądziłem że Osbourne będzie już teraz tylko odcinał kupony od swej świetnej kariery. Zdecydowanie godne polecenia!

Quo Vadis - Infernal Chaos

 

Tak jak zawsze markowałem tej kapeli (są w końcu ze Szczecina) za dobrą muzę i świetne, polskie (ocierające się o punkową tematykę) teksty - tak ostatnia ich płyta nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Muza jakoś nie powala (choć jest kilka nienajgorszych kawałków) a kawałki są śpiewane w języku Szekspira (a ja od zawsze miałem słabość do grup, które nie wstydzą się polskiego języka i na dokładkę mają jeszcze w swoich kawałkach coś ciekawego do powiedzenia), co mocno mnie rozczarowało.

Przeciętna - jako całość - płyta, można posłuchać (zwłaszcza jeżeli ktoś zna i lubi kapelę), ale jeżeli się ją "przeoczy", to też zbyt wielkiej straty nie będzie.

 

Borgmester Dahl - Demo 98

 

Świetny mariaż blacku i death metalu w polskim wydaniu. Przyznam, że demo niesamowicie miło mnie zaskoczyło, bo tak od strony muzycznej (zróżnicowane tempa, niezłe przejścia, mariaż mocy i klimatu) jak i wokalnej (kawałki śpiewane po polsku) - kapela zagrała bez zarzutu.

W prawdzie utwory są tu tylko cztery (w końcu to tylko demo), ale ich poziom jest na prawdę solidny i z wielką niecierpliwością będę czekał na pełnometrażowy album Polaków. Tym bardziej, że opisywane demo liczy już sobie "kilka" ładnych lat a chłopaki ewidentnie posiadają talent do grania "czarnej muzy" :D

 

Ihsahn - After

 

Bardzo ciekawa płyta byłego frontmana Emperora. Potężna dawka progresywnego metalu z zajebistymi saksofonowymi wstawkami i niesamowitym klimatem. Dużo fascynujących przejść, przywodzących na myśl Opeth i jego doskonały "Blackwater Park" oraz zróżnicowanej, atmosferycznej muzy. Są zarówno kawałki szybkie, z agresywnym growlingiem, jak i spokojniejsze, z stonowanym wokalem. Myślę, że każdy fan metalu, otwarty na eksperymenty (mocno progresywny kawałek metalowej muzyki) znajdzie na tej płycie coś dla siebie.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  185
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2008
  • Status:  Offline

Blind Guardian "At the Edge of Time".

Dość pozytywne zaskoczenie ze strony Niemców. Nie jestem ich fanem, nawet podchodzę raczej pod kategorię anty-fana tego zespołu. Niemniej jednak, to wydawnictwo jest naprawdę zacnym gejmetalowym krążkiem. Ogólnie Hansi brzmi całkiem sensownie, gitary (które moim zdaniem zawsze były najmocniejszym punktem Guardiana) są całkiem dobre, rytmicznie nie ma do czego się przyczepić. Płytkę polecę każdemu fanowi power metalu, nie jest to może poziom zeszłorocznego "To The Metal" Gammy, ale nadal da sie posłuchać. Oceniam ten krążek na -3/6.

 

The No-Mads "The Age of Demise".

Dostałem ten krążek po kilku miesącach szukania go, i muszę przyznać, że jestem bardzo, bardzo zadowolony z faktu że w końcu go dostałem. Ten ff thrash rodem z Katowic stoi na naprawdę wysokim poziomie. Ich poprzednia płytka, "Deranged" jest świetna, dlatego po "The Age of Demise" miałem wysokie oczekiwania. Tak jak już wspomniałem, nie rozczarowałem się ani troszku, Sylwia na wokalu jest tak mocna jak tylko się da. Pokłony dla niej. Polecam każdemu kto lubi thrash. 4+/6

 

Destroyers "The Miseries of Virtue".

Na koniec zostawiłem sobie prawdziwą perełkę. Destroyersi ogólnie w mojej świadomości żyją jako zapomniany bóg naszego metalu. Nieistniejący już niestety thrash band moim zdaniem można spokojnie wymieniać obok legend gatunku (mam na myśli poważny thrash, jeżeli czytając "legendy gatunku" pomyślałeś o metalice, czas się powiesić) takich jak wczesny Sodom. Płyta "Miseries of Virtue" to prawdziwe arcydzieło. Lirycznie nie jest to może potęga (głównie o seksie i kobietach, tych złych), ale hej - jebać teksty, jeżeli w tle słyszymy naprawdę konkretna napierdalanę. Destroyers - na pier da lać. 666/6.

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  984
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.08.2007
  • Status:  Offline

Acid Drinkers - Fishdick Zwei - The Dick is Rising Again

Nowa produkcja od kwasożłopów. Od ponad miesiąca z niecierpliwością czekałem na ten krążek. Teledysk do "Love Shack'a" budził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony przyzwoity kawałek i ciekawy klip, ale z drugiej strony BARDZO nie chciałbym, aby cała płyta była w tak, jakby nie patrzeć lekkim stylu. Gdy Acidzi kilka dni przed premierą wstawili do przesłuchania fragmenty utworów, od razu się za to zabrałem i dało to dobry przedsmak. Obawiałem się najbardziej Nothing Else Matters z Mozilem, ale okazało się że z tego nudnego kawałka da się coś wykrzesać, choć na pewno nie zalicza się on do najlepszych na tej płycie.. Micha mi się cieszyła przez pare dni, gdy po pięciodniowym oczekiwaniu wreszcie płyta wreszcie doszła do miejscowego sklepu muzycznego.

Ogólnie jestem z albumu niezmiernie zadowolony. Blood Sugar Sex Magic RHCP lepszy od oryginału, New York Sinatry w świetnej, metalowej wersji, ale z zachowanym klimatem i kapitalne Ring Of Fire Johnnego Casha, to tylko trzy z wielu świetnych kawałków na tej płycie.

Na minus policzyłbym Seasons In The Abyss Slayera. Chcieli zrobić coś "zabawnego" z tym kawałkiem, ale IMO im nie wyszło. Nie bawi mnie taki kawałek w wersji country.

Polecam każdemu.

http://www.lastfm.pl/user/milkSHAKE619

"Bez sensu i celu, podziały i nienawiść. Komercja, moda, pieniądze i zawiść"

5077314944c546db6bd6cc.jpg


  • Posty:  185
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2008
  • Status:  Offline

Dzisiaj mam do polecenia moim zdaniem album roku (wiem że to kolejny który tak tytułuję, ale tym razem chyba mam rację). Chodzi oczywiście o ostatni krążek legendarnego Accept - "Blood of the Nations".

Płyta utrzymana w klasycznej heavymetalowej konwencji, sekcja rytmiczna na miejscu (czasem nawet rewelacyjna), gitary świetne (jak zwykle na krążkach Acceptu), wokal który dla mnie był zagadką totalną, okazał się być naprawdę potężny. Miejscami brzmi nieco jak Biff z Saxona, co w moim ratingu oznacza +2 do oceny. Polecam każdemu kto lubi heavy metal w najczystszej postaci. Wielu mówiło że klasycznego heavy metalu już nie ma (modern metal I don't give a fuck, UGH, i was raised on rock, jak śpiewał Fenriz w "Raised On Rock"), pojawiają się wypierdki w stylu 3 Inches of Blood, a tu niespodzianka - prawdziwy masterpis ze strony Acceptu. Zasłużone 9/10. Polecam każdemu kto na muzyce się zna.


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Accept po powrocie zapierdala w moich głośnikach bardzo często. To jest dobry Heavy.

U mnie tez 9/10 świetny powrót.

Co do Iron Maiden to dla mnie od plyty Brave new world, wieje chujem. Zamulaja strasznie, choc zbytnio nigdy nie przepadalem za ta kapelka.

Ostatni Grave Digger, tez mi srednio podszedł. Za to polecam ostatni album ozzego oraz Black Label Society.

 

Therion - Sitra Ahra

 

Chyba ostatnimi laty w przypadku Theriona nie mozna mowic o slabej dyspozycji. Kolejny krazek to potwierdza, jest tylko bardziej lekki, kompozycje patetyczne, vokale mocno zroznicowane, dobrze ze jeszcze Snow przed odejsciem cos dogral ( moze znowi projekt Notre Dame).

Ogolnie bez rewelacji, ale nadal poziom wysoki zachowany.

 

7/10

 

Wallachia- Ceremony of Ascension

 

Norweska kapelka blackowa powraca po 10latach. I to z bardzo dobrym albumem. Nadal symfonicznie zroznicowanie, az dziwi to ze to dopiero drugi album kapeli.

Klimat bardziej optymistyczny.

 

7/10

 

Reszte ocen z nowosci jakie przesluchalem:

 

SuicidalTendencies-No Mercy Fool-The Suicidal Family

Niestety b. slaby powrot Suicidal, album brzmi jak demo garazowe, kompozycje na jedno kopyto.

 

3/10

 

Death Angel - Relentless Retribution

Coraz bardziej cukierkowato, niestety pojawiaja sie elementy gownianego nu.

 

3/10

 

Enthroned - Pentagrammaton

Sieczka bez polotu, cos ostatnio Enthroned jakby wypada z formy

 

4/10

 

Dream Evil - In The Night

 

Sredni album, na pare przesluchan

 

4/10

 

 

Acid Drinkers - Fishdick Zwei - The Dick is Rising Again

Niektore covery naprawde smieszne. Niektore sknocone jak ten Red Hotow.

 

5/10

 

Apocalyptica-7th symphony

 

Bywaly lepsze albumy, srednio

 

5/10

 

Marty Friedman - BAD D.N.A

 

Sredni tez Fredman

 

5/10

 

Kataklysm - Heaven's Venom

 

Niewyszedl album Kataklysmowi, mam nadzieje ze chwilowa zadyszka.

 

3/10

Absence of War Does Not Mean Peace

3669750324873c0356f997.gif


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ja moze nie tyle co polece, a odradze solowa plyte Sully Erny (wokalista Godsmack) pt: Avalon. Czekalem na nią, a tam jest tylko 10 kawalkow, ktore w wiekszosci sa do siebie podobne. 2 piosenki mi sie spodobaly, a reszta szalu nie robi.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  212
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.09.2008
  • Status:  Offline

Scorpions - Sting in the Tail (2010)

 

Bardzo pozytywne zaskoczenie. Album ma już pół roku, ale pierwszy raz usłyszałem go mniej więcej miesiąc temu. Pożegnalne wydawnictwo legendy hard rocka, jest albumem równym, na dobrym poziomie. Jest kilka typowo hard rockowych piosenek : "The Good Die Young", czy "Rock Zone", ale także bardzo dobrą balladę Lorelei. Jest to dla mnie jeden z tych albumów, które mam ochotę słuchać w całości, bez jakiegokolwiek przewijania. Żyję nadzieją że rok 2011 będzie genialnym rokiem koncertowym (już mamy Destruction, Overkilla i Rogera Watersa), i do tego grona dołączą Scorpionsi. The Best is Yet to Come

 

8/10

Dwa razy się zastanów, zanim poczęstujesz się miodem podanym na ostrym nożu.

2349695364ab77fee2b70b.jpg


  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

http://merlin.pl/Podroze-Po-Amplitudzie_Rahim,images_big,25,MFR1310.JPG[/img

Baaaardzo polecam, Rahim- Podróże po amplitudzie. Po pierwszych dwóch, trzech odsłuchaniach byłem zawiedziony, ale potem się wkręciłem i płyta jest KOZACKA! Każdy kawałek przejedwabisty, Fejm z Grubsonem i AbraDabem zamiata, ale inne kawałki też są super, jak dla mnie jedna z najlepszych płyt 2010.

Szef wszystkich szefów.

140584860950408dc238d96.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  10 277
  • Reputacja:   292
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dimmu Borgir "Abrahadabra"

 

Przyznam, że od lat jestem markiem "Mrocznej Twierdzy" a płyty takie jak "Enthrone Dark Triumphant" (10/10), czy "Spiritual Black Dimensions" (9/10) do dzisiaj często sączą się u mnie w domu z głośników :wink: Niestety, podobnie jak w przypadku Cradle of Filth, ta świetna kapela, która zawsze potrafiła doskonale wyważyć stosunek blacku i symfonii w swojej muzyce - od jakiegoś już czasu obniżyła loty i nie powoduje u mnie przyspieszonego bicia serca. Nie oznacza to oczywiście, że Dimmu walą chałę, bo tej klasy kapela nigdy nie schodzi poniżej określonego poziomu, po prostu Skandynawowie swojego czasu wypuścili kilka tak wyjebanych w kosmos albumów, że to co produkują teraz, niestety nie sięga tamtym wydawnictwom do pięt i jest jak dla mnie krokiem wstecz (choć muzycy pewnie nazwali by to progresją :lol:)

"Abrahadabra" jest płytą mocno klimatyczną, ale niestety Dimmu Borgir stawiając bardziej na symfonię, mocno spiłowali pazurki i potraktowali wybielaczem grany kiedyś przez siebie black. Nie jest już tak ostro (choć nadal majestatycznie i chwytliwie) i po tamtym zapachu siarki nie został już nawet ślad. Komercja? Otwarcie się na nowe eksperymenty? Być może, ale dla mnie to już nie to co kiedyś i Dimmu nie powala już na kolana, chociaż nadal gra całkiem niezły kawałek muzy. Moja ocena: 6/10

 

Therion "Sitra Ahra"

 

Powiem tak, Therion nadal gra swoje i wychodzi mu to nawet ładnie, ale gra jakby z "tłumikiem", tracąc gdzieś po drodze metalowe korzenie, z których się kapela wywodzi, oraz cały metalowy "posmak" (zbyt mocno postawili na klimat i symfonię a zbyt małą dodali szczyptę samego "metalu"). "Sitra Ahra" jakoś nie powaliła mnie na glebę. Jest tutaj kilka naprawdę ciekawych kawałków, ale ogólnie jest za lekko a klimat (choć mocno eksponowany) nie jest tak gęsty jak na płytach pokroju "Theli", "Lepaca Kliffoth", czy nawet "Secret of the Runes". Ogólnie album jest fajny żeby go sobie posłuchać gdzieś tam jednym uchem, tak przy okazji, robiąc coś w międzyczasie. Nie jest to jednak z pewnością wydawnictwo, któremu chciałbym się oddać całkowicie, bez reszty, skupiając się wyłącznie na dźwiękach i pozwalając się zatracić w muzyce. Moja ocena: 5/10

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  484
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

Vavamuffin Mo' Better Rootz

 

Bardzo fajny krążek Warszawiaków.Długo trochę czekałem na płytę,ale się nie zawiodłem.Bardzo fajne,pozytywne kawałki przy których można wyluzować.Szczególnie podoba mi się utwór Nowy Dzień.Gorąco polecam. :)

21413621404d57aa3f81990.jpg


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

Dawno tutaj nie wchodziłem, lecz widze że jest o czym poduskutować.

Dużą rolę na płycie mają goście

moim zdaniem nie byłoby czego słuchac bez gości. Przyznam szczerze, iż nigdy nie byłem fanem Jacusia i z tą płytą zapoznałem się, gdyż mój ojciec próbujący się odmłodzić był jej ciekawy. I szczerze, goście naczele z niesamiwytym flow Pezeta ratują płytę Fuck Tede. plusem jak dla mnie jest utwór- gryzę się w język- wulgarny, prosty, niczym moja osoba :twisted:

Z kolei trudno jest poważnie oceniać Glam Rap, gdyż jest to płyta nagrana dla jaj. Nie da się tego ukryć. Plusem jest bez wątpienia tło dla piosenek, czyli luźna audycja radiowa, która należy słuchac w sypialni oraz w łazience blisko pralki :twisted:

Dziwna płyta

Pierwsze kilka minutek i te same słowa chodzą mi po głowie. Lecz uważając dziwna, nie wiedziałem, jak mam się ustosunkować. I wyszło, że zakochałem się w tej płycie. Dla mnie jest dojrzała, wyśmienita i muzycznie niekiedy barokowa. Może przesadzam, ale jest to płyta w którą włożono mnóstwo pracy. z jednej strony ortodoksyjni fani Dziewicy mogą kręcić głową, lecz ci, którzy rzeczywiście wychowali się na Iron Maiden na pewno dorośli do tych brzmień. Dla zwykłego słuchacza nie mającego emocjonalnego stosunku do zespołu, to wydawnictwo może zaciekawić i wciągnąć w swoją głębie, nie zastanawiając się, iż brakuje ciągłego dynamizmu czy pierdolnięcia.

Baaardzo dobry materiał i miłe zaskoczenie, bo sądziłem że Osbourne będzie już teraz tylko odcinał kupony od swej świetnej kariery

Materiał jest dobry, gdyż Ozzy poświęca płytą mnóstwo czasu, daje swoim współpracownikom luz i możliwość kreatywnego działania. W związku z tą płytą niepokoi mnie jedno, czy wnosi ona cokolwiek niesamowitego do bogatego dorobku Księcia Ciemności? Nie. Poza tym, brakuje mi Zakka Wylde'a.

Roots Rock Reggae

Odpowiedz mi kim jestem!?!

173694779448d910b615175.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • PTW
      KTO JEST WIĘKSZYM SIGMĄ? Istnieje szansa, że odpowiedź na to pytanie poznamy już jutro, a tymczasem Emanuel El G Wrestling Page mocno sugeruje, że SigmaBoy PTW nie tylko nie będzie miał z nim szans w walce, ale ma też niedobory w złożach sigmy... Który z wojowników zapracuje na pierwsze zwycięstwo w PTW? Młody Sigma, czy bardziej doświadczony najeźdźca z Włoch? GALA JUŻ JUTRO, MACIE OFICJALNE POZWOLENIE ŻEBY SIĘ EKSCYTOWAĆ :D Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • -Raven-
      1. Jamie Hayter vs. Mercedes Moné - mocno średnia walka (zwłaszcza jak na te z Moneciarą w składzie), z bardzo dobrym finiszem. Szefowa Mercedesa została rozpisana za mocno, przez co często walka była bardzo jednostronna. Wkurwia to tym bardziej, że przecież rozpisano jej wygraną. Mocny finisz, gdzie chwilami można było się łudzić, że Hejterka to jednak ugra. Jednak nic z tego. Samochodówka oczywiście musiała zaorać kolejną rywalkę i zdobyć kolejne trofeum. Wkurwia mnie babsko straszliwie, ale nie tak heelowo (jak powinna), ale tak po prostu, normalnie - po ludzku. Mam tylko nadzieję, że nie planują zrobić z niej pierwszej laski w AEW z dwoma babskimi pasami : 2. FTR (Cash Wheeler and Dax Harwood) (with Stokely) vs. Daniel Garcia and Nigel McGuinness - słabiutka walka, przez większość czasu oparta o gnojenie Nigela i niedopuszczanie Garcii do ringu, czyli bookingową sztampę. Jedyne zaskoczenie, to to, że finalnie to Daniel jobnął, bo spodziewałem się, że od tego tu będzie Angol. Uśpiło mnie to starcie i kilkukrotnie musiałem cofać, co nie jest najlepszą rekomendacją. 3. Mark Briscoe vs. Ricochet - kolejny zmarnowany potencjał przez durny booking. Pomimo niezłych spotów i fajnych motywów komediowych, Maras przez 90% walki wycierał sobie buty Łysolem, żeby ten na koniec wygrał po dwóch akcjach z nożyczkami... Kto to kurwa rozpisuje??? Podkupili bookerów z WWE? 4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley and Shelton Benjamin) (c) (with MVP and MJF) vs. The Sons of Texas (Dustin Rhodes and Sammy Guevara) - walka z dupy, o randze tygodniówki, a oglądało się ją całkiem spoko. Nie była zbyt długa, były zmiany przewag, fajnie rozpisany Dustin (który z wiekiem jest jak wino) i nie przynudzała. Żaden tam wypas, ale mimo wszystko, dostałem więcej niż się spodziewałem (choć za wiele się nie spodziewałem). 5. Kazuchika Okada (c) vs. "Speedball" Mike Bailey - pierwsza, naprawdę dobra walka na tym PPV. Mocno kibicuję Karate Kid'owi od czasów TNA i tutaj także błyszczał, a walka nabierała kolorów, kiedy Bailey zaczynał ją prowadzić (bo Okada standardowo potrafił ją ringowo zamulić). Zajebiste kontry, zmiany przewag i solidnie rozpisany pretendent, który - pomimo, że nie miał prawa tego wygrać - zafundował nam kilka niezłych near falli. Fajnie się to wszystko oglądało. Akurat na Bitch'a Bailey jest obecnie za krótki (pod kątem wypromowania), ale mam nadzieję, że finalnie dostanie w AEW push adekwatny do jego skillsów. 6. "Timeless" Toni Storm (c) (with Luther) vs. Mina Shirakawa - no żesz ja pierdolę! Przecież za takie rozpisywanie walk powinny być instant wyjebki z roboty. Sikawa robi miękkim dzyndzlem Sztormiaczkę przez niemal całą walkę, kontruje, obija, ogólnie niemal ośmiesza w ringu, żeby Antośka na sam koniec miała reaktywację i po odpaleniu jednego finiszera, skradła wygraną??? To musiał bookować ten sam kretyn, co rozpisywał walkę Rico z Briscoe. Widać tą samą spierdolinę mózgową i zero pojęcia o co chodzi w tym biznesie 7. Kenny Omega, Swerve Strickland, Willow Nightingale, and The Opps (Samoa Joe, Powerhouse Hobbs, and Katsuyori Shibata) vs. Death Riders (Jon Moxley, Claudio Castagnoli, Marina Shafir, and Wheeler Yuta) and The Young Bucks (Matthew Jackson and Nicholas Jackson) - mam z tą walką duży problem. Z jednej strony 3/4 było mega chujowym chaosem, pełnym słabego brawlu i okraszonym jakimiś debilnymi przyśpiewkami i odpustową muzą lecącą w tle (serio???), co wymęczyło mnie w chuj i spowodowało permanentne odliczanie do końca. Jednak pozostała 1/4, a zwłaszcza to co działo się stricte w ringu, potrafiło diabelnie wkręcić i sprawić, że momentami można było zamarkować. Te wariackie spoty, szaleństwo i konkretny hardcore - prawie uratowały to starcie. "Prawie" robi jednak różnicę. Nie wiem czy Joe miał jakąś kontuzję, ale nie było go tu niemal widać, gdzie to on powinien poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa (powinni go uwiarygodnić), żeby na następnym PPV, mógł gładko jobnąć Mox'owi, w walce "jeden na jeden". Dziwnie to wyglądało, że Kapitan Teamu stosunkowo (do reszty) gówno tutaj zrobił. 8. The Paragon (Adam Cole, Kyle O'Reilly, and Roderick Strong) vs. The Don Callis Family (Konosuke Takeshita, Kyle Fletcher, and Josh Alexander) (with Don Callis) - nie wiem co było nie tak z tą walką, ale za cholerę nie potrafiła mnie wkręcić. Ringowo było spoko (bo oba teamy, to świetni zawodnicy), ale czułem jakby każdy odpierdalał tam swoje, bez jakiejś większej ringowej chemii. Finisz też był jak cała walka... Po prostu był, ot tak, bez jakiejkolwiek finezji. Szkoda, bo potencjał by tutaj na prawdziwego killera, a dostaliśmy walkę jakich wiele... na tygodniówkach. Swoją drogą Cole ładnie poleciał w dół w kwestii pushu. Od main eventera do udupienia w tagach. Wygląda jakby kompletnie nie mieli obecnie na niego pomysłu. 9. "Hangman" Adam Page vs. Will Ospreay - byłem podjarany wizją tej walki jak ksiądz proboszcz przed wizytą w Smyku. Finalnie powiem tak - było bardzo dobrze, ze świetnie rozpisanymi zawodnikami, kozackimi kontrami i mnóstwem near falli. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie spodziewałem się po taki składzie jeszcze więcej. Jedna rzecz była tam dla mnie jak kamyk w zajebiście wygodnych butach, a mianowicie tempo stracia. Kiedy Kowboj prowadził pojedynek, było chwilami wolno jak w walkach Reignsa, z tą jednak różnicą, że Adaś potrafi robić to na pełnej kurwie (co pokazał nie raz) w przeciwieństwie do Pięknego. Ktoś znowu rozpisał to po chuju, bookując Hangmana z "zaciągniętym ręcznym" :roll: Szkoda, bo mogli skrócić to o te 10 minut, ale pozwolić obu wcisnąć gaz do dechy, a wtedy ponowne ojcostwo już by mi nie groziło, bo urwałoby mi jaja Nigdy nie czytam innych opinii przed napisaniem własnej, ale podejrzewam, że za wynik pewnie AEW dostało mocne zjeby. Ja tam nie narzekam. Od zawsze mocno kibicuje Wisielcowi (bardzo lubię jego postać oraz ringowe skille) i cieszy mnie push dla niego. Podejrzewam, że wygrał, bo chcą jeszcze zostawić pas u Moxa (Adaś niestety nie da tutaj rady), a jak już Ospreay dostanie swoją szansę na Złoto - to ją wykorzysta. Swoją drogą Angol jest trochę rozpisywany jak Omega - potrafi przegrać z teoretycznie słabiej promowanym rywalem, ale potrafi też wygrać dosłownie z każdym, co zapewne wkurwia jego fanów, ale też powoduje, że przy jego starciach, nie można być do końca niczego pewnym. Reasumując - kolejne już PPV od AEW, które jak na ich możliwości, to dupy nie urywa. Od chuja niewykorzystanego potencjału i bookerskiej fuszerki. Tak na dobrą sprawę, to były tylko 2 bardzo dobre walki (main event i Okada z Bailey'em) i 2, które były spoko (walka o pas tagów oraz Anarchy). Cała reszta zassała w mniejszym lub większym stopniu, co jak na umiejętności AEW (a pokazali nie raz, że potrafią montować kurewsko dobre PPV's) jest jednak mocno rozczarowujące. Moja ocena: 3-/6.  
    • PTW
      GALA JUŻ W SOBOTĘ, KTO OKAŻE SIĘ PROTAGONISTĄ KOMIKSU NAPISANEGO W NASZYM RINGU? :) To tylko mała zajawka tego, co wydarzy się 31 maja w ramach pro wrestlingowej extravaganzy zatytułowanej PTW: Dzień Dziecka. Kto napisze kolejny rozdział epickiej historii, a kto utonie w falach zapomnienia? Bądź z nami i przeżywaj losy swoich ulubionych bohaterów! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...