Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Z ostatniej chwili: Czy CM Punk odejdzie z WWE? uzupełnione


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  294
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.08.2009
  • Status:  Offline

Jeśli CM odejdzie, to dla kogo oglądać WWE? Shawn, Edge, teraz CePek. Dobrze, że jest szansa na powrót Chrisa Jericho (wiem, wiem taniec z gwiazdami, ale powrót za parę miesięcy). Jest jeszcze Sheamus i... nikt więcej. :sad:
  • Odpowiedzi 22
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Rei Ashikaga

    3

  • Yao

    2

  • maly619

    1

  • hadaszyszek

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Nie będę krył swojego zadowolenia z tego newsa. CM Punk odwala w WWE kawał dobrej roboty, a McMahon nie potrafi tego docenić. Wygrał feud z Hardym (pewnie gdyby Jeff nie odchodził to też zebrałby łomot) i od tamtej pory robią z niego szmatę na każdym kroku. Przegrał feud z Mysterio i Big Showem, którym to nic nie pomogło. Nawet porażki by im nie zaszkodziły, bo mają już wyrobioną markę i autorytet wśród fanów. Z Punka zrobili leszcza, który zasłania się najpierw za przydupasami ze SES, a teraz Nexusa :/ Okroili mu move-set, zbanowali Anaconda Vice (słyszałem, że niedawno tego użył, więc to pierwsza taka sytuacja od dawien dawna). WWE nie potrafi nawet w połowie jego potencjału i nie sądzę żeby miałoby się to zmienić. CM Punk jest zajebisty pod każdym względem i tyle w temacie. W takim razie nie dziwię się jego narzekaniom i czekam na jego powrót do ROH, a może nawet... drugie podejście do TNA (marki WWE pewnie zjadą mnie za to) :twisted:

  • Posty:  167
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.01.2010
  • Status:  Offline

No lipa jak on odejdzie ;/ Nikogo fajnego już nie ma z tych bardziej doświadczonych. Kiedyś był Ric Flair , Lashley , Lesnar , Stone Cold , The Rock , Mr Anderson :D , Edge lipa jeszcze chociaż jakby HHH i Undertaker mogli by jeszcze walczyć. Y2J kończ ten taniec z gwiazdami i wracaj !!!

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Piszecie kurde tak jakby on już odszedł, parę godzin temu z WWE. Jak dla mnie to to jest głupia plotka. Zresztą WWE nie ma wyboru, bo po odejściu Edge'a musi promować innych, a Punka właściwie nie trzeba wielce promować. Ja jestem przekonany, że Punk nie odejdzie, a WWE jeszcze go doceni i da mu jakiś pas.

  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

Kurde, bardzo bym się zawiódł. Markuję mu strasznie i to w tej chwili mój ulubiony wrestler (tak, superstarem to może sobie być Justin Bieber, nie ważne jak się ich w danej chwili nazywa - to są dalej wrestlerzy, nawet w WWE). Jedno jest pewne - nie wiem gdzie, ale chcę go oglądać. Może od jakiś 4 lat oglądam w ogóle wrestling (WWE) z małymi przerwami, gdzieś od września poprzedniego roku dołączyłem TNA. Próbuję się też teraz przekonać do ROH choć ciężko to idzie, bo po tym co do tej pory zobaczyłem gał mi z oczodołów nie wyjebało. :roll: Mniejsza - mam ogromną nadzieję, że będzie występował w jednej z tych trzech federacji. A już w ogóle, że to tylko głupie plotki. Prawda jest taka, że Phillip ciągnie w tej chwili swoimi umiejęnościami cały ten wózek o nazwie WWE i bez niego będzie się go wiele ciężej oglądało. Zwłaszcza, że coraz więcej ludzi odchodzi, a Vince nie kwapi się by promować młodą krew, która mogłaby ich zastąpić (a potem zdziwko, że nikogo wartościowego nie mamy, a są tylko młodzi z potencjałem).

 

Może po prostu weźmie sobie przerwe jak Y2J? Parę razy zatańczy i wróci jak nowo narodzony :D .


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Trochę śmieszy mnie postawa Punka jak i jego tutejszych fanów. CM to nie dziecko, poszedł do McMahonlandu trzepać kasiorę ("chwałę" to on zdobywał na ringach Indys) i w porównaniu z tym co zarabiał wcześniej - bankowo ją trzepie. Skąd więc teraz ten bulwers, że nie wykorzystują jego postaci (co przecież faktycznie się dzieje)? Punk jest dorosły i doskonale wiedział, że w WWE pushu się nie dostaje za skillsy. Poleciał na kasę (ja go nie osądzam. W końcu "wrestler" to zawód - idzie się tam gdzie dają więcej. Spokojnie jestem w stanie to zrozumieć), dostał ją a teraz zamierza biadolić, że go odpowiednio nie pushują (tak, mnie też to wkurwia, ale nie w tym rzecz). Przecież nikt mu tego pushu nie obiecywał (a między bogiem a prawdą to CM był chyba jednym z najbardziej przypushowanych swojego czasów wrestlerów z Indys w McMahonlandzie. W końcu zdobył u Vince'a 4 razy pas HW jeżeli wliczymy w to ECW Title'a), a wręcz był on mało prawdopodobny, bo CM nie ma wyglądu (Superstars Look) takiego jak McMahon lubi i nie jest chowańcem (tylko "przybłęda" z Indys) Papy Vince'a.

Do czego zmierzam? Może nas to wkurwiać, może Punka to wkurwiać, ale nie bądźmy dziećmi - jeżeli chce się być kowalem własnego losu (być promowanym za to jak dobrym się jest w ringu czy przy micu) to leje się na Vince'a i walczy za mniejszą kasę w Indys. Jeżeli chce się robić szmal, to trzeba schować dumę w kieszeń, dać się czasem nawet zajobować na śmierć, stulić mordę i liczyć u Vince'a Dolary wpływające na konto. Punk ze względu na swój wiek i staż w tym biznesie powinien doskonale o tym wiedzieć.


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

Nie jestem pewien, czy Vince pozwoliłby odejść Punkowi, tym bardziej, że stracił ostatnio dużo bardzo cennych gwiazd (Michaels, Batista, Edge, Jericho czy nawet Undertaker, który pojawia się dwa razy w roku, więc nie ma z jego obecności zbyt wielkiego pożytku), by pożegnać się z kolejną. Problemem jest to, że Punk w WWE nic nie osiągnie jako heel. Mimo, że "czarnym charakterem" jest świetnym i często w pojedynkę ciągnie ten wózek, to wiadomo jak kreowany jest heel w WWE. Nawet Sheamus, który miał potencjał na całkiem przyjemnego destroyera stał się popierdółką, która zawijała z ringu, kiedy tylko zwąchał jakiegokolwiek zagrożenie. Sytuacja Punka się na tyle komplikuje, że na RAW mamy Miza z Alberto, czyli osoby, które w ciemno mogą walczyć w main eventach o pas. Odrobinkę łudziłem się, że być może Straight Edge przejdzie na drafcie na SD, gdzie mógłby nawet rywalizować o tytuł HW z Christianem, ale tak się nie stało. Niemniej jednak mam wrażenie, że Vince nie będzie chciał ryzykować straty kolejnej gwiazdy i być może w przyszłości coś ruszy z jego postacią, a CM nie będzie dostawał w każdym możliwym feudzie po dupie. Jeśli nie odejdzie, to coś czuję, że dostanie tradycyjnego punta w łeb i wróci za jakiś czas nawrócony :roll:

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Faktycznie jedynym sposobem który mógłby pomóc Punkowi to chyba jedynie face turn (mimo że heelem jest genialnym i takim chciałbym go oglądać), pamiętam że nawet dostawał spory cheer od publiki gdy w czasie kontuzji zajmował miejsce przy stole komentatorskim na RAW więc w sumie turn CM'a byłby wskazany (zważywszy że mamy na RAW zatrzęsienie heeli taki jak: Miz, Del Rio, dołączył Truth, Ziggler, McIntyre a Punk nie został przeniesiony w drafcie na SD!) a coś czuję że w oczach bookerów (a nie nas fanów) nie ma na Punka pomysłu i dlatego jest on podkładany kolejnym "dobrym" więc może po "zmianie charakteru" bookerzy znów by coś dla niego znaleźli. Oczywiście nie chciałbym face turnu Punka ale widząc to co robią z postacią jednego z najlepszych wrestlerów (i mojego ulubieńca ;) ) aż samo słowo "turn" mi się ciśnie na usta (przedtem cisnęło się "SmackDown!" ale CM został na RAW ;/ ) Taka osobowość jak Punk już dawno powinna się kręcić wokół mistrzowskiego pasa a nie być upychana w feudach o przysłowiową "pietruszkę" które i tak wszystkie przegrywa... I tak to jest nieprzerwanie od 2009 r...

 

Albo po prostu lepsze wyjście: zniknąć na parę miesięcy, odpocząć i potem wracając już wkroczyć od razu w Main Eventy a nie w jakiś gówniany midcard jak obecnie (przynajmniej przerwa w występach Punka uświadomiłaby może writerom ich własną głupotę w prowadzeniu postaci CM'a i pomogła im napisać dla niego w końcu jakąś porządną historię z prawdziwego zdarzenia gdzie nie byłby podkładany i przy okazji zakręcił się w końcu koło złota) ;)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
    • SinMaker
      @IIL ja już jestem w tym wieku że nie pamiętam co było tydzień temu 😉
    • IIL
      Chodzi o dochód z sprzedaży biletów. 
    • Nialler
      A właśnie o co chodzi z tym "largest arena gate"? Nie chodzi chyba o frekwencję? 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...