Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Z ostatniej chwili: Czy CM Punk odejdzie z WWE? uzupełnione


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 862
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Podobno chodzi dużo plotek, jakoby w najbliższym czasie kariera CM Punka w federacji WWE dobiegła końca. Podobno zawodnik nie jest zainteresowany podpisaniem nowego kontraktu, ponieważ federacja nie wykorzystuje w odpowiedni sposób jego osoby, a aktualne storyline`y z jego udziałem prowadzą donikąd.

Podobno całe rozw...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/news-z-ostatniej-chwili-czy-cm-punk-odejdzie-z-wwe.html
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/24786-z-ostatniej-chwili-czy-cm-punk-odejdzie-z-wwe-uzupe%C5%82nione/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 22
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Rei Ashikaga

    3

  • Yao

    2

  • maly619

    1

  • hadaszyszek

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Trochę szkoda bo Punk to nieliczyny wrestler którego szanuje w WWE ale rzeczywiście bookerzy mają słabe pomysły na niego.Marze by zobaczyć go znowu w ROH 8)

Punk zasługuje coś wiecej w WWE. Odkąd stracił WHC ciągle jest szmacony. Przegrał feud z Takerem, Mysterio, Showem, teraz nic nie wskazuje że wygra z Ortonem. Szkoda go trochę.

Jak dla mnie draft jest beznadziejny. Mieli wzmocnić SD, a ono jest jeszcze gorsze.


  • Posty:  417
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2010
  • Status:  Offline

Yes, Yes, Yes! Wreszcie! Zobaczę pepsi plunge z powrotem! <3

Tak, tak. Podczas gdy większość smartów płacze, ja napierdalam tańce radości. Jakkolwiek by się nie starali, WWE nie wykorzystałoby przy swojej polityce pełnego potencjału Punka. A prawda taka, że nie wykorzystywali go nawet w ćwierci.

Liczę na wycieczkę do ROH czy PWG, oczywiście jako heel (tam go nie będą ograniczać i może znowu usłyszymy vintagowego Phila z niewyparzoną gębą), w TNA tez mi nie zawadzi, ale Punk jest za dobrym wrestlerem na to, co się teraz dzieje w tej federacji.

W każdym razie bardzo się cieszę, bo CM był chyba (może jest jeszcze Del Rio, ale nie wymaga on ode mnie regularnego oglądania w przeciwieństwie do Punka, któremu markuję) jedynym powodem, dla którego oglądałam WWE i teraz moja nerwostrada jest odciążona o 1GB tygodniowo ;)


  • Posty:  89
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2011
  • Status:  Offline

Nie dziwię się Punkowi. Wrestler o takim potencjale jak on powinien już dawno zdobyć pas WWE, a nie być ośmieszanym przez Ortona. Marzy mi się jego powrót do ROH :)

  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tak, tak. Podczas gdy większość smartów płacze, ja napierdalam tańce radości.

No niewiem czy będziesz się cieszyć jak okaże się że dupa z indy i Punk przestanie mieć cokolwiek wspólnego z wrestlingiem.Oby tak się nie stało ale to bardzo możliwe :).


  • Posty:  394
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.11.2010
  • Status:  Offline

Zobaczmy kiedy Punk wygrał swój ostatni feud w WWE. To było chyba w 2009 roku, a pokonanym był Jeff Hardy. Minęły blisko 2 lata, a Punk nie wygrał żadnego feudu, więc nie ma się co dziwić, że chce odejść bo jest tu traktowany jak zapchajdziura. Nawet jeśli WWE da mu wygrać z Ortonem na Extreme Rules to nierozwiąże to sytuacji. Uważam, że powinni zacząć go lepiej traktować, ale najpierw dać mu 2 miesiące urlopu, a potem do main eventów.Oczywiście jeśli przedłuży kontrakt.

  • Posty:  417
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2010
  • Status:  Offline

No niewiem czy będziesz się cieszyć jak okaże się że dupa z indy i Punk przestanie mieć cokolwiek wspólnego z wrestlingiem.Oby tak się nie stało ale to bardzo możliwe
To już takie fajne nie będzie. Ja się obawiam, że z odejścia Punka z WWE dupa - dalej będzie jobbował. Jednak plotki to plotki.

  • Posty:  478
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.12.2008
  • Status:  Offline

Nie widzę Punka w żadnej federacji Indy. W WWE siedział dość długo i osiągnął znaczące sukcesy w federacji Vinca to po kija ma walczyć w salach gimnastycznych. Prędzej Punk wyląduje w TNA. Myślę, że nawet by pasował do tej federacji. Wole jednak nie lamentować i spokojnie poczekać na rozwój sytuacji. Przecież jest jeszcze szansa na wygranie pojedynku z Ortonem który odbędzie się na ER.

  • Posty:  417
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2010
  • Status:  Offline

Zobaczmy kiedy Punk wygrał swój ostatni feud w WWE. To było chyba w 2009 roku, a pokonanym był Jeff Hardy.
Dokładnie. A wygrał tylko dlatego, że Jeff nie przedłużył kontraktu - czyli technicznie rzecz biorąc, ostatni wygrany feud był z Umagą.

Nie, czekaj, był jeszcze potem "feud" ze starszym Hardym, wygrany. Ale z nim wygrać uwzględniając jego ówczesną pozycję w WWE to tak, jakby nie wygrać wcale.

 

[ Dodano: 2011-04-26, 20:25 ]

Nie widzę Punka w żadnej federacji Indy. W WWE siedział dość długo i osiągnął znaczące sukcesy w federacji Vinca to po kija ma walczyć w salach gimnastycznych. Prędzej Punk wyląduje w TNA. Myślę, że nawet by pasował do tej federacji. Wole jednak nie lamentować i spokojnie poczekać na rozwój sytuacji. Przecież jest jeszcze szansa na wygranie pojedynku z Ortonem który odbędzie się na ER.

Za dużo mainstreamu oglądasz i masz tok myślenia Kevina Nasha ;) Punk nie jest skończonym debilem, nie jest otyły i nic nie ćpa, więc nie ma żadnego interesu, żeby iść do TNA, gdzie płacą niewiele więcej, niż w indy, a w ROH przyjmą go z otwartymi ramionami. Wielu WRESTLERÓW (czyli tych, których w WWE nie ma) woli salę gimnastyczną od elektrokurnika, gdzie uprawia się sports entertainment, albo sports entertainment pod przykrywką wrestlingu. I w przeciwieństwie do Diesela (który się zna jak ja na fizyce kwantowej), woli walczyć dla 1000 fanów wrestlingu, aniżeli dla kilku(nastu) tysięcy dzieci i zombie (przyznaj, żywa widownia w pizdu w mainstreamie). I takim WRESTLEREM jest Punk. Serena też wróciła od razu do ROH. Kto ma ślinotok na kasę, idze do WWE, kto ma skill i pasję idzie do indy. Do TNA pcha się cała reszta.

Co do pasowania - masz WWE wannabe, chujowy poziom walk, chujowe storyliny i wrestlera z zajebistymi ring i mic skillami i świetnym gimmickiem - dalej twierdziesz, że to pasuje?

Co do wygrania feudu z Ortonem, Jeff też odszedł, bo nie podobało mu się to, jak CT go wykorzystuje. Więc nawet, jeśli by wygrał, to raczej nie zmieni decyzji.

Edytowane przez Rei Ashikaga

  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Jak CM Punk ma odchodzić z WWE to tylko do ROH, bo w TNA jakoś go nie widzę. Uważam dokładnie tak samo jak Rei Ashikaga. Punk już swoje zarobił, pieniądze ma, to po co ma iść do TNA? Lepiej już byłoby dla niego gdyby trafił do ROH i pokazywał w tej federacji to co potrafi robić najlepiej. Mimo wszystko najlepiej byłoby jakby Punk został w WWE. Wielką stratą dla federacji Vince'a będzie utracenie tego wrestlera.

  • Posty:  238
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.02.2011
  • Status:  Offline

Szkoda Punka ;( no ale trudno żyje się dalej jak odejdzie to w WWE już nie będzie kogo oglądać no prócz Sin Cary.

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

A ja popłaczę. To nie jest tak, że w WWE CM Punk jest jedynym czegoś wartym zawodnikiem. Są jeszcze Alberto del Rio, Wade Barrett oraz oczywiście Triple H i Taker - chociaż ci dwaj ostatni to już praktycznie emeryci. Do tego dochodzą całkiem znośni kolesie jak RKO, JoMo czy pojawiający się teraz na horyzoncie Sin Cara oraz Brutus Clay. Ale prawda jest też taka, że Punk to jeden z najlepszych jeżeli nie najlepszy wrestler WWE i jego odejście byłoby ogromną stratą. Mam nadzieję, że plotki o jego odejściu są tylko... plotkami. Ale że jest od pewnego czasu konsekwentnie podkładany kolejnym face'om to już fakt. Że pas dzierży obecnie koleś, którego ringskille wołają o pomstę do nieba i który Punkowi do pięt nie dorasta to też fakt. Stąd więc te plotki brzmią sensownie. Ja mogę mieć tylko nadzieję, że pójdą w końcu po rozum do głowy i wymyślą Punkowi jakiś epicki storyline z finałem w postaci tryumfu nad kimś "znacznym". I będą konsekwentnie pushować. Ale to mogą być marzenia ściętej głowy.

No, w końcu !

 

Mam nadzieje że znów będę mógł ujrzeć „starego” Punk’a W ROH albo nawet PWG.

 

Może Phillip z powrotem będzie wchodził przy Miseria Cantare i znów będzie wykonywał Pepsi Plunie, Devil Lock DDT, Pepsi Twist i tak dalej i dalej.

 

Dokładnie w tą Niedziele myślałem sobie czy zobaczę jeszcze jakąś walkę Punka z Chrisem Hero.

I może będę miał okazje.

 

Więcej nie muszę pisać, bo wszystko ładnie wyjaśniła Rei.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
    • SinMaker
      @IIL ja już jestem w tym wieku że nie pamiętam co było tydzień temu 😉
×
×
  • Dodaj nową pozycję...