Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

UFC 128: Shogun vs Jones WYNIKI


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  153
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.03.2011
  • Status:  Offline

http://u.mmarocks.pl/2011/02/UFC-128.jpg

 

Walka wieczoru:

 

Pojedynek o pas mistrza UFC w wadze półciężkiej

205 lbs.: Jon Jones vs Maurico Rua - przez TKO (pięści i kolano), 2:37 runda 3

 

Główna karta:

 

135 lbs.: Urijah Faber vs Eddie Wineland - przez jednogłośną decyzję, 3 x 29-28

155 lbs.: Jim Miller vs Kamal Shalorus - przez TKO (uderzenia w parterze), 2:15 runda 3

185 lbs.: Nate Marquardt vs Dan Miller - przez jednogłośną decyzję, 3 x 30-27

265 lbs.: Brendan Schaub vs Mirko Filipovic - przez TKO (uderzenia w parterze), 3:24 runda 3

 

Walki w Spike TV:

 

205 lbs.: Luis Artur Cane Jr. vs Eliot Marshall - przez TKO (uderzenia w parterze), 2:15 runda 1

155 lbs.: Edson Barboza vs Anthony Njokuani - przez jednogłośną decyzję, 3 x 29-28

 

Walki na facebooku:

 

170 lbs.: Mike Pyle vs Ricardo Almeida - przez jednogłośną decyzję, 2 x 30-27; 29-28

155 lbs.: Gleison Tibau vs Kurt Pellegrino - przez niejednogłośną decyzję, 2 x 29-28; 28-29

 

Pozostałe:

 

135 lbs.: Joseph Benavidez vs Ian Loveland - przez jednogłośną decyzję, 2 x 30-27; 29-28

195 lbs.: Nick Catone vs Costantinos Philippou - przez jednogłośną decyzję, 3 x 30-27

145 lbs.: Erik Koch vs Raphael Assuncao - przez KO (prawy sierpowy), 2:32 runda 1

 

 

 

 

Crocop vs Schaub - tradycyjnie, Chorwat by wygrał decyzją ale typowo dla niego przez ostatnie ~3 lata, wyłapał po drodze KO. Chyba pora kończyć Mirko, rekord co raz gorszy, nie godny legendy. Natomiast dla Schauba widzę świetlaną przyszłość, super zawodnik.

 

Miller vs Shalorus - bardzo fajna walka, z każdą wymianą co raz bardziej było widać przewage Millera i T/KO było tylko kwestią czasu.

 

Faber vs Wineland - dość monotonna walka, w której obaj panowie postawili sobie jako priorytet sprowadzić walkę do parteru, a że obaj mieli świetne obrony przed takowymi to niewiele się działo. Jak już walka się przeniosła do parteru to albo od razu wracano do stójki albo Faber dominował z góry, więc decyzja jak najbardziej słuszna.

 

Jones vs Shogun - ...co to miało być? Shogun był totalnie defensywny, na glebie nie potrafił nic zrobić. Czyli tradycyjny powrót Rua po kontuzji, szkoda, bo to na prawdę wielki talent. Jones pokazał, że jest niesamowicie szybki (pewnie już wcześniej ale ja nie widziałem jego walk ; p) więc pas może potrzymać.

 

(przykra gala dla dawnego fana Pride ale to standard w UFC)

  • Odpowiedzi 6
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    2

  • theGrimRipper

    1

  • N!KO

    1

  • DesL

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Cro Cop vs Schaub - Troche za duzo klinczu, zeby sie to moglo podobac. Po deklaracjach Schauba autentycznie myslalem, ze bedzie walczyl w stojce. Zawsze by wiele zyskal, gdyby wygral z poczciwym Cro Copem (nazwisko wciaz cos znaczy) w jego grze. Brendanowi sie to dosc szybko przejadlo, i ruszal na obalenia. Na punkty by wygral, ale dorzucil do tego ladne KO pod koniec. Mirko pieknie polecial, z reka do gory, na dno. Ciekaw jestem czy Dana wciaz bedzie inwestowal swoj czas w Chorwata, bo mozliwe, ze to jego koniec w UFC. Zwyciezca nie zrobil na mnie wrazenia.

 

Marquardt vs Dan Miller - Szkoda, ze nie bylo Akiyamy. Ten pojedynek bardzo czesto wygladal jak walka ucznia z mistrzem. Mistrz, gdy tylko chcial to albo rzucal mlokosem, albo go punktowal w stojce. Uczen mogl tylko sie ogryzc gilotyna, ktora postraszyl dwukrotnie.

 

Jim Miller vs Shalorus - Stojkowa wojna, w ktorej o wiele bardziej skuteczny byl Jim Miller. Dobrze, ze wygral, bo lubie goscia, i mam nadzieje, ze dojdzie do statusu pretendenta. Kamal Shalorus tez jest ciekawym zawodnikiem, ale juz ma swoje lata (38), wiec zadnej kariery nie zrobi.

 

Faber vs Wineland - Faber robi bardzo fajne uniki w stojce, a Wineland dobrze broni sie przed obaleniami. Nie wiem czemu, ale po kogutach zawsze oczekuje dynamicznego starcia. Tutaj tego nie bylo, bo Urijah przyspieszyl dopiero pod koniec 3 rundy, kiedy to trafil kilka prostych

 

Jones vs Rua - To na co wszyscy czekali! W walce wszystko zalezalo od postawy Brazylijczyka. Ciekawy bylem jaki Mauricio wroci po kontuzji, i trzeba przyznac, ze najwyzsza forma to nie byla, choc nie mozna umniejszac postawy Jonesa z pierwszych 5minut. Z poczatku mialem wrazenie, ze Bones na sile chce czyms zaskoczyc. Wyskoczyl z kolanem, pozniej jakies kopy z obrotu, ale nie zrobilo to wrazenia na mistrzu. W parterze sie lekko balem o pretendenta, bo tam moze on popelnic jakis glupi blad, ale jak tylko wstali to Shogun wylapal pare kolan i widac bylo, ze ledwo sie trzyma na nogach. Krzyczalem w domu, ze mamy nowego mistrza (az tak to przezywalem). Byle tylko nie popelnil jakiegos bledu. Byle sie nie podpalil. W drugiej rundzie kontynuowal dobra robote. W trzeciej Shogun zostal zniszczony i JON BONES JONES, nowym mistrzem UFC. To jest (choc bezpieczniej powiedziec, moze byc) Michael Jordan MMA.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

1. Shogun vs. Jones - pal licho, że Bones to wygrał (byłem o tym przekonany na 90%), ale to w jaki sposób tego dokonał jest naprawdę przerażające... Rua w ogóle nie potrafił znaleźć sposobu na Jon'a. Nie potrafił skutecznie skracać dystansu, odgryzać się z pleców ani wykorzystać swojego atutu, jakim zawsze była walka w klinczu. Niesamowicie "młody" rozmontował starego wygę, obalał jak chciał, w stójce punktował mądrze wykorzystując przewagę zasięgu a na glebie - jeśli nie mógł wciskać Shogunowi łokci na twarz, atakował łokciami na korpus, odbierając rywalowi oddech. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że chłopak ma dopiero 23 lata a MMA ćwiczy "zaledwie" od 4-5 lat, to aż starch pomyśleć jaki poziom będzie prezentował Jones za kilka lat, kiedy jeszcze nabierze doświadczenia i wyeliminuje niedociągnięcia (cały czas zostawiał ręce na klacie Ruy, co mogło się skończyć poddaniem z gardy).

Niesamowita dominacja pretendenta, który spowodował, że taki stary rutyniarz jak Shogun w ogóle w tej walce nie istaniał. Jestem naprawdę pod wrażeniem!

 

P.S. No to Rashad Evans, zgodnie z zapowiedzią, będzie chyba musiał zmienić kategorię wagową :D

 

P.S.2 Jak pomyślę o walce Jones'a ze Spiderem (w końcu były plany zestawienia go z Ruą, kiedy ten miał jeszcze pas) to normalnie ciary przechodzą mi po plerach :wink:

 

2. CroCop vs. Schaub - słaba walka, obfitująca w wiele śmierdzących biernością i "przytulankami" klinczów. Bardzo słaba postawa naczelnego wędkarza UFC. Miras wyprowadzał niewiele uderzeń, słabo bronił obaleń i ogólnie cechował się małą agresją w walce. Wg mnie, czas aby Chorwat przemyślał sprawę zawieszenia butów na kołku.

Co do Schauba to pokazał niezłą, agresywną stójkę, skuteczne obalenia (a Filipovic nie jest łatwy w sprowadzeniach) oraz nienajgorsze kombinacje pięściarskie. Dość słabo prezentował się jednak w klinczach i dość łatwo pozwalał wstawać spod siebie Chorwatowi.

Filipovic ponownie przegrywa w ostatnich sekundach walki, po jednym, celnym uderzeniu (kolejne ciężkie KO). Przykro patrzeć gdy legendy są rozbijane w taki sposób przez młode wilki. Miras - daj już sobie spokój.

 

3. Faber vs. Wineland - Urijah nie potrafił się odnaleźć w pierwszej rundzie i dał się wypunktować Eddie'mu w stójce. W drugiej rundzie, gdy Faber obalił, był już wówczas spektakl jednego aktora, bo oglądanie G&P w wykonaniu Kalifornijczyka to prawdziwa przyjemność (chłopak potrafi robić użytek z łokci). W trzeciej rundzie Faber zaczął umiejętnie skracać dystans i punktować w stójce a pod koniec rundy obalił i obił Winelanda łokciami na glebie. Ładna walka i zasłużona wygrana Poster Boy'a.

 

4. Marquardt vs. Miller - mocna dominacja Nate'a, który narzucił rywalowi swoją grę rozbijając go w stójce i demolując łokciami na ziemi. Miller długo polował na gilotynę z gardy oraz kilka razy ładnie się odgryzł w stójce z kontry, ale to było zbyt mało żeby urwac Marquardt'owi choćby jeden punkt.

 

5. Jim Miller vs. Kamal Shalorus - bardzo ciekawe starcie, w którym sporo się działo zarówno w stójce jak i na ziemi. Poziom był dosyć wyrównany (zwłaszcza w stójce) i każdy z zawodników zaprezentował się z dobrej strony.

Świetna końcówka, gdzie Miller trafia podbródkowym, wyczekuje kulącego się rywala i sprzedaje mu mega-kolano na twarz. Dobiecie Kamala na ziemi jest już tylko formalnością. Kolejny dobry występ Jima Millera.

 

6. Njokuani vs. Barboza - świetna stójkowa wojna dwóch zajebistych strikerów. Bardzo dobry występ Barbozy, który już w pierwszej rundzie posłał oponenta na deski i kilka razy trafił tak, że nogi ugięły się pod czarnoskórym fighterem. Edson świetnie się poruszał (ogromny luz), łatwo skracał dystans i punktował pięściarsko a ta jego trafiona obrotówka na sekundy przed końcem, kiedy Njokuani aż się zachwiał - to było mistrzostwo świata. Warto zwrócić uwagę na tego fightera, bo może on sporo namieszać w swojej kategorii wagowej (taki mały Junior Dos Santos :D).

 

Chorwat by wygrał decyzją ale typowo dla niego przez ostatnie ~3 lata, wyłapał po drodze KO.

 

Chyba oglądaliśmy inne walki. CroCop przepierdalał starcie na punkty aż miło (przez 2 pierwsze rundy niemal w ogóle go nie było). Schaub fundując mu KO postawił tylko kropkę nad "i", bo decyzję miał już w kieszeni (choć ta jego dominacja nie była jakaś masakryczna).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

A więc mieliśmy dublet Jonesa - parę godzin przed galą wygrał ze złodziejem damskich torebek przez poddanie w 1.rundzie (figure 4 leg lock), a potem z Shogunem przez KO ;)

  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

parę godzin przed galą wygrał ze złodziejem damskich torebek przez poddanie w 1.rundzie (figure 4 leg lock)

 

faktycznie, ale to było trzech na jednego bo był z trenerami :)

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

No i jednak Schaub zafundował Mirasowi zwolnienie z UFC...

 

Niech Kawulski z Lewandowskim ściągną go dla Pudziana (tja...) :twisted: Może i rozjechałby jak czołg Super-Marią, ale przynajmniej włodarze KSW w 100-u procentach wypełniliby swoje szumne zapowiedzi odnośnie jakości przyszłego rywala Pudzilli :twisted:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Brendan Schaub vs Mirko Filipović

Zawiodłem się na Mirko strasznie. Rozumiem, że lata robią swoje, ale gość, który wie, że musi się pokazać z jak najlepszej strony, żeby Dana się go nie pozbył nie zrobił w tej walce po prostu nic. Schaub spokojnie punktował i mimo, że markowałem Cro Copowi to nie było mi go żal jak Brendan zafundował mu TKO, bo pracował na to od początku walki i zdecydowanie na to zasłużył. Schaub od momentu wyłapania tego cepa w walce z Nelsonem naprawdę robi dobre walki i pewnie wygrywa. Ciekawe czy teraz dostanie kogoś z wyższej półki.

 

Nate Marquardt vs Dan Miller

Trochę mnie Miller zawiódł, bo Nate strasznie spokojnie sobie z nim radził i oprócz prób gilotyny z pozycji defensywnej w parterze Miller został przyćmiony przez będącego ostatnio w średniej formie Nathana. W ogóle Marquardt to ciekawy fighter, jak jest w formie to jest za dobry na średniaków pokroju Millera, ale za słaby na kogoś lepszego. Może jeszcze uda mu się kiedyś wywalczyć jakiegoś shota, ale bardzo w to wątpię, bo wyraźne porażki z Sonnenem i Okamim pewnie odstraszyły bookerów.

 

Jim Miller vs Kamal Shalorus

Miło mi się oglądało tą walkę. Kamal to już zaawansowany wiekowo zawodnik i jeżeli po tej porażce szybko się nie ogarnie to może zbyt dużej kariery w UFC nie zrobić. Miller spokojnie punktował byłego zawodnika WEC i gdyby nie kombinacje w ostatniej rundzie to i tak wygrałby na punkty. Jim ma naprawdę imponującą serie zwycięstw i taka wygrana nad renomowanym przecież Shalorusem może mu dać jakąś konkretną szanse i może niebawem jakąś szanse walki o title shota. To była jego 7 wygrana z rzędu, a jedyne porażki ponosił właśnie w starciach z Edgarem i Maynardem(obie przez decyzje), więc kto wie, może jakiś rewanż. ;)

 

Urijah Faber vs Eddie Wineland

Zawiodłem się na tej walce. Zdecydowanie liczyłem na coś więcej coś co bardziej porwie publikę, ale było nudno. Wineland jako underdog powinien się mocniej zmobilizować, bo odkąd Faber powrócił po kontuzji to ciągle nie jest w najwyższej formie i widać to w każdej walce z tym, że na Eddiego to w zupełności wystarczyło.

 

Maurício Rua vs Jon Jones

Lubie obu zawodników, ale w tej walce byłem chyba jednak bardziej za Brazylijczykiem, głównie dlatego, że Jones jest jeszcze młody i przy jego umiejętnościach tylko kwestią czasu byłoby zdobycie pasa. Przed walką długo zastanawiałem się, czy Rua był ostatnio w tak świetnej formie czy może Machida był w tak słabej i chyba wyszło na to drugie. Rozumiem też, że Shogun szykował się na zupełnie inną walkę, ale on w tym starciu nie miał absolutnie nic do powiedzenia i został zdominowany od pierwszej sekundy. Jones to nieprawdopodobne przygotowanie fizyczne, on po walce wyglądał jakby mógł od razu wyjść do walki z Evansem i obronić pas. Totalna masakra. Jeżeli Rashad szybko nie trafi Jonesa to wróże mu dojście do maksimum drugiej rundy.

 

Jeżeli chodzi o inne walki to warto obejrzeć pojedynek Njokuani vs Barboza o czym już wspomniał -Raven-. Fajna walka w stójce, ostre wymiany i naprawdę klasa Barbozy, który pokazał się ze świetnej strony. Njokuani zwrócił szczególnie moją uwagę, bo przecież przegrał z Irokezem na gali WEC i mimo, że w UFC na dzień dobry też przegrał to styl w jakim to zrobił może mu jeszcze zagwarantować miejsce w rosterze. Podobał mi się też Joseph Benavidez (co ten gość robił w takim miejscu karty?!), który dobrze zaczął przygodę z UFCowskim Octagonem i może tam namieszać.

15974308365193fac7b7921.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 119 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 018 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 884 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      Night 1 1. Gunther (c) vs. Jey Uso - nie wkręciła mnie ta walka. Niby coś się działo, ale wszystko szło jakby obok mnie. Tak rozpisali Szkopa, że zamiast podejrzeń, człowiek nabierał tylko pewności, że żadnego zaskoczenia tu nie będzie i pas zmieni właściciela. Tanie sztuczki typu przywalenie pasem i "o, kurwa - po tym się już bankowo nie podniesie!" - nie zadziałały. Na koniec zrobili Guntherowi dobrze, bo Yeet-Man nie potrafił go dobić żadnym z własnych finiszerów i musiał się posłużyć subem rywala. Jak na opener, to jakoś za specjalnie mnie to nie nakręciło na ciąg dalszy gali. P.S. Lałem z tego buraka, jakiegoś długowłosego amerykańskiego sportowca, którego pokazaywali w przerwie, a ten popisywał się, że na raz potrafi wyzerować kubek piwa... Widać kolo zatrzymał się mentalnie na etapie gimnazjum  P.S. 2 Ta dupa co zapowiada walki powinna bulić prawa autorskie za fryzurę, dziadkowi Morty'ego 2. The War Raiders (Erik and Ivar) (c) vs. The New Day (Kofi Kingston and Xavier Woods) - nie spodziewałem się niczego, po tej dorzuconej do karty walce, może też dlatego całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie było to może nic wielkiego, ale sporo się tam działo, były solidnie rozpisane oba teamy i całkiem przyjemny, zakręcony finisz. Jak na takie tygodniówkowe gówno-starcie, to lepiej by się to sprawdziło w openerze niż Yeet-Man. 3. Jade Cargill vs. Naomi - jak na tak "emocjonalny" feud, walka z tych emocji była kompletnie wykastrowana. Odpierdalały swoje od spotu do spotu, a pojedynek ciągnął się jak wóz z węglem. Zero odgrywania w ringu tej "nienawiści" na której był nakręcany ten angle. Liczyłem na jakieś zawirowania, pojawienie się Bi-Anki (że to jednak nie Glowo była mózgiem ataku), jakieś elementy niepewności, a tutaj pojechali po lini najmniejszego oporu, że Siwa się odegrała i tyle. Spierdolili potencjał tego feudu po całości, spłycając go w chuj. Z innej beczki - Callgirl oszpeciła się na maksa tymi krótkimi włosami. Czyżby wizażystka Rondy nadal dorabiała sobie w WWE? 4. LA Knight (c) vs. Jacob Fatu - ogólnie nic ciekawego, ale walka została rozpisana dokładnie tak jak musiała zostać - Grubasu musiał dominować, a Rycerz bazować na unikach i kontrach. Totalne rozczarowanie to finisz. Był potencjał żeby zaognić zgrzyty pomiędzy Jakubem a Sikaczem (przez co LAczek zachowałby pas), a oni czysto podłożyli mistrza heelowi. Niby fajnie, że mocno promują Tłuszczaka, ale tutaj to aż prosiło się o to, żeby Solista przypadkowo wyjebał Spike'a Kubie i uniemożliwił mu zdobycie Srebra. 5. Rey Fenix vs. El Grande Americano - w końcu konkretna walka na tym PPV, szybka, dynamiczna, z kontrami, zmianami przewag i świetnymi akcjami. Szkoda tylko, że finisz rozpisali tak sztampowo, ale cóż - Fenix był tam tylko na zastępstwo Mysteriusza, tak więc musieli zachować dziewictwo Americano dla Krasnala jak już wróci po kontuzji. Mogli to tylko zrobić jakoś bardziej pomsłowo, a nie "just like that". 6. Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair - tak właśnie powinna zostać rozpisana walka Jade i Glow. Tutaj w każdej sekundzie widać było, że babki się nienawidzą i chcą się pozabijać. Bardzo dobra walka, pełna emocji i zwrotów akcji. Zabukowana tak, że do samego końca nie można było być pewnym, która z tego wyjdzie z pasem. Bardzo mocno rozpisana każda z zawodniczek. Stratna wcale nie odstawała na tle bardziej doświadczonej Flary. Plus za finisz, gdzie młoda czysto pokonuje Królową Rozwodów. Tak się powinno promować nowe gwiazdy. Na marginesie - nie wiem, kto odpowiada za strój Jabłecznikowej, ale gacie dobrali jej tak, że podkreślały mocno brak dupska, bo wisiały na niej jak pranie na sznurze, nie mając się na czym opinać. 7. Roman Reigns vs. CM Punk (with Paul Heyman) vs. Seth Rollins - wybaczam. Wybaczam chujowe rozpisanie tej walki, która przez połowę czasu nie mogła się rozkręcić. Wybaczam słabe rozpisanie ringowe, gdzie mało się działo (mocnych momentów było jak na lekarstwo), a wszystko ciągnęło się bardzo wolno. Wybaczam, że Heymana, który był clue całego tego feudu, uaktywnił się dopiero na samym końcu, a przez całą walkę nie widać po nim było żadnych dylematów. Wybaczam, bo scena gdzie na koniec Rollo stoi tyłem do czającego się z krzesłem Romka i nie odwraca się nawet na moment (świetnie odegrał to twarzą), bo wie, co zaraz odjebie Paul - to było mistrzostwo świata. Na dokładkę ludzie popujący Setkę i odklepanie Rzymskiego - to było piękne (mógł tylko Crub Stomp pójść na krzesło, bo zwyklak na Pięknego, to trochę mało wiarygodne). Pomimo, że ten main event dupy nie urwał pod kątem ringowym (uważam, że potencjał nie został tu wykorzystany nawet w połowie), to wygrana Rollka (gdzie "pogodził" dwóch cwaniaków) cieszy mnie jak sam chuj. Prawie tak samo jak brak wygranej Punka.  
    • MattDevitto
      Walka z pre-show w porządku. Nic specjalnego, ale było trochę pozytywnego chaosu i koniec końców wyszło ok. Małe 'ale' - już nie wiem co oni robią z tą Roxanne i Corą. Raz są w teamie, zaraz nie są i tak w kółko. One dwie w NXT miały więcej powrotów do siebie niż Ridge i Brooke w Modzie na Sukces #gimbynieznają Opener - byłem dość sceptycznie nastawiony na pojedynek tej dwójki, ale zupełnie niepotrzebnie, bo wyszło całkiem dobrze. Nie był to oczywiście żaden 5-star, ale przyjemnie się oglądało takie zestawienie w akcji. Zmiany przewag zrobiły robotę dzięki czemu można było uwierzyć w zmianę mistrza. Ostatecznie Ricky broni pas, ale nie będę udawał, że interesuje mnie co dalej będzie się z nim działo Tag teamy - MOTYC i choć piszę na bieżąco to strzelam, że MOTN. Ciężko będzie przebić reszcie co tu się działo...Było dynamicznie, widowiskowo, zaskakująco, jednym słowem dostaliśmy w tej walce absolutnie wszystko. Świetne starcie, które nawiązywało poziomem do klasyków NXT z przeszłości. Paradoks obecnie tej dywizji jest jednak taki, że na PLE praktycznie zawsze teamy dowożą, natomiast jeśli idzie o historie i znaczące story to już inna sprawa. Zmiana mistrzów na plus Ladder match - kto nie lubi ladder matchy? Szczególnie jak wychodzą tak dobrze jak ten. Zadanie nie było proste, bo panie musiały wyjść po świetnej walce tagów, ale dały radę. Nie było zamulania, a to w takich pojedynkach najważniejsze. Spodziewałem się jak będzie wyglądać końcówka, ale Sol to do końca kariery będzie miała puszczane ostatnie minuty tego pojedynku. Ponownie dobra decyzja co do nowej mistrzyni i już widzę kolejkę, która ustawia się do tego tytułu. Sol vs. Kelani, Zaria itd. to znowu mogą być interesujące zestawienia już na niedaleką przyszłość. Tag teamy - niezła walka, która jednak pozostawała gdzieś w tle do tego co działo się między członkami D'Angelo Family. Rozegrali to wręcz idealnie, bo kiedy wszyscy myśleli, że już nic z tego nie będzie - znowu zaskoczyli. Od dawna całe to family już mnie nie interesuje, ale teraz sam jestem zainteresowany co będzie dalej. Podoba mi się to rozwiązanie i fakt, że zacznie dziać się w końcu coś nowego, świeżego wokół Tony'ego. Czas na to najwyższy... 4-way - przyjemna walka, choć nie ukrywam, że czekam już na story Giuli z Vaquer. Grace i Parker niech robią swoje, ale w zestawieniu o którym wspomniałem jest największy potencjał. Cała czwórka pokazała się tutaj z dobrej strony i każda miała swoje 5 minut w walce. Jedyny minus jest tak naprawdę taki, że absolutnie niczym nie zaskoczyli. Stephanie dalej z mistrzostwem po odliczeniu Parker - tak jak można było obstawiać domy. PS: Booker totalnie odleciał ME bardzo dobry, ale Williams tylko w 3-waych wypada dobrze i nie chce mi się już go szczerze oglądać na szczycie karty w NXT. Trzeba końcu po tylu miesiącach czegoś nowego. Oba dalej mistrzem, czyli bez zaskoczenia, ale skłamałbym gdyby jego title run był ciekawy. Wieje nudą w main eventach i nawet bardzo dobre walki tego nie zmienią, bo teraz znowu będzie trzeba męczyć się z lichymi segmentami tydzień po tygodniu. Podsumowując, nic nowego: NXT znowu dowiozło na PLE, ale nie ma tu story (poza mały wyjątkami) dla którego warto włączać ten brand co tydzień. Mimo to gala do polecenia każdemu, kawał dobrego wrs
    • IIL
      Sabu zakończył karierę na gali Joey Janela Spring Break w No Ropes Barbed Wire i mimo, że to jego ostatnia walka, nie poszedł na skróty...  
    • LegendKiller
      Dobra, powiem to całkiem szczerze — już po tym RAW, kiedy Rollins rzucił Heymanowi, że “wisi mu przysługę”, miałem przeczucie, że Gruby wydyma i Punka, i Romana. I co? Dokładnie tak się stało. W normalnych okolicznościach marudziłbym jak ostatni skurwysyn — że przewidywalne, że naciągane, że “sratatata”. Ale nie tym razem.   Całokształt tego main eventu, tempo walki, emocje, a przede wszystkim absolutnie fenomenalna gra aktorska Heymana sprawiły, że oglądało mi się to z kurewską satysfakcją. A to się u mnie, zgryźliwego dziada, nie zdarza często. Mało która walka potrafi mnie jeszcze poruszyć na tyle, żebym po wszystkim powiedział: „No kurwa, to było dobre.” A tu? Tu się udało. I to z nawiązką. Jednym z najlepszych momentów był ten szalony spot, gdzie każdy każdemu odpalił jego własny finisher. Kurwa, jak to było świetnie rozpisane i zrealizowane — totalna uczta dla fanów. Czysty chaos, ale kontrolowany i cholernie efektowny. MVP tej walki — ba, całej pierwszej nocy WrestleManii — to bezapelacyjnie Seth. Pieprzony. Rollins. Gość udźwignął ten storytelling jak nikt inny. Po jego drugim łomie aż podskoczyłem z kanapy i z takim impetem zajebałem ręką w półkę, że świeczka się rozjebała, a żona się wkurwiła. Warto było. Coś pięknego. Ten match dosłownie uratował tę miałką, nijaką pierwszą noc. Dla mnie: absolutny five-star. Zero gadania. Po prostu mistrzostwo. No ale żeby nie było za słodko — były też momenty, które wywołały u mnie co najwyżej wzruszenie ramion albo lekką irytację. Na pierwszy ogień: opener. Nie wiem, może jestem już skrzywiony przez najbardziej gejowski chant we współczesnym sports entertainment i przez samego Jeya Uso (dla mnie to tylko i aż bardzo dobry tag wrestler), ale serio — miałem wrażenie, że oglądam Sami Zayn vs Gunther, tylko że w wersji z Temu. Jay ma tyle wspólnego z ringową psychologią co ja z lewicą. A to, że walka o World Heavyweight Championship wyglądała bardziej jak segment mający rozgrzać publikę wejściem Jeya, to dla mnie totalne nieporozumienie. I nie zrozumiem nigdy, dlaczego TLC match – który idealnie pasowałby jako opener, żeby dać ludziom konkretny zastrzyk adrenaliny – został przesunięty na… SmackDown. Kto to kurwa bookował? Jeszcze słówko o Guntherze. Reign tragiczny. Jedna naprawdę dobra walka z Ortonem, poza tym wieczne tkwienie w tle i absolutny brak momentów, które by coś znaczyły. Porównanie jego IC title runu do tego WHC to jak porównywać gówno z czekoladą. Bez smaku, bez mocy, bez sensu. Z rzeczy, które mnie zaskoczyły na plus — Charlotte Flair. Serio, nie sądziłem, że to powiem, ale szacunek za to, że schowała ego w kieszeń i czysto jobbnęła Tiffy. Niestety, sama walka do zbyt dobrych nie należała — Stratton momentami wyglądała jakby zgubiła mapę. Jeszcze sporo nauki przed nią, bo na razie to raczej vibe NXT niż Mania. Fatu vs LA Knight oraz Jade vs Naomi — tu zapamiętałem głównie dwa momenty: piękną kontrę moonsaulta w BFT i ten brutalny powerbomb z pozycji electric chair dropa. Reszta? Meh. No i tag teamy… totalny filler. Nawet nie próbuję udawać, że oglądałem — robiłem sobie w tym czasie śniadanie.  
    • IIL
      Obudzić się do takiego newsa w trakcie weekendu WM to jakiś scenariusz z horroru...      Niezbyt mnie to cieszy. Monopol w wrestlingu do niczego dobrego nie prowadzi. Odbito też piłkę odnośnie kolaboracji CMLL/AEW w Arena Mexico i WWE zorganizuje w czerwcu supershow AAA/NXT... JBL w story przejął AAA, komplementuje Alberto Del Rio i nazywa Meksyk krajem trzeciego świata...    Co dalej? Impact? NOAH?   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...