Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

TNA Lockdown 2011 - dyskusja, komentarze (spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. X-Division Cage Match - dobry, "rozgrzewający" opener obfitujący w niezłe spoty. Całkiem mocno rozpisany Robbie E, który dotrwał niemal do samego końca. Słabo zarysowane rozgrywki pomiędzy Bucks'ami, opierające się raczej na brawlu zamiast akcjach podwyższonego ryzyka i spotach H-F.

Ogólnie walka jak najbardziej na plus i spokojnie mogła się podobać, choć momentami (zwłaszcza pod sam koniec) miałem wrażenie, że zawodników stać na więcej i były chwile kiedy naprawdę - jak na taki skład i tego typu starcie - mało się działo.

 

2. Tag teams Cage Match - całkiem niezłe starcie, gdzie sporo się działo i choć chaosu było także sporo - całkiem nienajgorzej się to wszystko oglądało. Zupełnie nieźle zaprezentował się Neal (wg mnie jeszcze będą z niego ludzie, na przekór wszystkim krytykantom :wink:), zabawne były motywy komediowe z Orlando (zwłaszcza jak przybił sobie piątkę z Nealem, a później klepnął go w dupsko :D) i Youngiem, usiłującym uciec z klatki (choć nie był to ten typ walki :lol:), trochę zabrakło dramaturgii, ale ogólnie walka wyszła i tak na plus. Jaj to może i nie urywało, ale było spokojnie "do zrobienia".

 

3. Madison vs. Mickie - podręcznikowy przykład bookerskiego debilizmu. Jak można w taki sposób podłożyć kobietę, która przez pół roku trząsła całą dywizją knockouts'ów? Poza tym - trwający kilkadziesiąt sekund squash na zakończenie tak długo (jak na tą dywizję) trwającego i zaciekłego feudu??? Kurwa, szkoda mi ścierać klawiatury kompa żeby opisywać dalej to gówno.

 

4. Joe vs. Pope - nie wciągnęła mnie jakoś ta walka (chociaż nie była specjalnie zła) tak jak i cały ten feud pomiędzy Pope'em i Joe. Samo starcie to typowy średniak, z wolnym tempem, który może i nie sprawiał że miało się ochotę "popchnąć" walkę na odtwarzaczu o 10 sekund do przodu, ale też po jej obejrzeniu niewiele pozostało w pamięci. Ot, taka jednorazówka, do obejrzenia i zapomnienia.

 

5. Morgan vs. Hernandez - zbyt siermiężne to było, zbyt dużo pajacowania Super Mex'a i jego dominacji, żeby ta walka mogła mi się spodobać. Było sleeper'owato na maxa. Jedyny mały pozytyw to finisz i ładny (choć lekko przekoszony) Carbon Foot Print na lecącym "from top rope" Hernim, ale i tak nie uratowało to tego starcia jako całości.

 

6. Angle vs. Jarrett - bardzo dobry i obfitujący w dramatyczne zwroty pojedynek. Kurt i Jeff po raz kolejny pokazali, że pomimo wszystkich animozji, są w ringu prawdziwymi profesjonalistami i potrafią zmontować świetne widowisko. Było by jeszcze lepiej gdyby nie beznadziejny młody Hebner (facet pinuje podczas submission match'u... Kiedy Jarrett blokuje German Suplex łapiąc się lin, ten głupek odrywa mu ręce, zamiast przerwać Angle'owi akcję... Odklepując w "pin fall match'u" robi to tak nieporadnie, że przez długi czas po odklepaniu nie wiadomo było czy było "2" czy "3" :roll:) i tandetna publika, która kwasiła jak na stypie. Szkoda, bo zawodnicy dali z siebie bardzo dużo (ten quasi-power bomb from top rope wyglądał niesamowicie groźnie. Myślałem, ze Angle znowu sobie karczycho zaprawił :shock:) i walka wyszła im naprawdę dramatycznie i wciągająco.

W sumie liczyłem na Kurta, ale jeśli Panowie mają nam przygotować kolejne tej klasy starcie, to jak dla mnie ten feud spokojnie może być dalej kontynuowany.

 

7. RVD vs. Sting vs. Anderson - słaby pojedynek bez większych emocji i wiarygodnych near fall'i. Nawet gdy były przełamywane finishery, było to robione w sposób nie budzący we mnie większych emocji. Poza tym - tempo robione pod Stinga, czyli wolno i bez fajerwerków. Myślałem, że pas dano Stingerowi żeby zaskoczyć fanów i Steve w miarę szybko go odda komuś bardziej przyszłościowemu. Niestety Borden nadal czopuje title'a, mocno dominując młodszych pretendentów.

 

8. Fortune vs. Immortal - jak ja nie trawię walk w stypulacji "lethal lockdown"... Są jak "Kevin sam w domu" na każde Święta. Ta sama sztampa (a ja co roku muszę się powtarzać z tym samym wywodem), gdzie goście mający przewagę liczebną obijają tych w mniejszości, później wpada koleś równoważący siły i przez cały czas (do wejścia kolejnej osoby) dominują Ci, co przed chwilą byli obijani - i tak na zmianę, aż do wejścia wszystkich. Następnie opuszcza się kopuła z quasi-hardcore'owym sprzętem, mamy krótki, chaotyczny, pseudo-hardcore'owy brawl, po którym ktoś się wpierdala na szczyt klatki a drugi zawodnik go ściga. Następnie mamy bump na - lub "ze" - szczytu klatki, po czym akcja rozwiązuje się w ringu. Co roku ten sam schemat i w tym też nie było inaczej. Czy ktoś był bardzo zdziwiony, że AJ przybiegł kompanom z odsieczą? :roll: Poza tym dobił mnie Flair świecący gołą dupą. Już chciałem mu zaliczyć na plus to, że postanowił walczyć w koszulce, ale jakiś geniusz musiał oczywiście zabookować, że przeciwnicy obedrą go z łachów podczas walki. Genialne...

Tak jak co roku trudno mi było podczas tej sztampy stłumić ziewanie.

 

Reasumując - po bardzo solidnym początku (opener i walka tag'ów) to PPV mocno rozbudziło mój apetyt, niestety im dalej tym było gorzej (z małą perełką w postaci walki Kurta z Jarrett'em) począwszy od kretyńsko zabookowanej walki o pas kobiet, poprzez lichutki triple threat o HW Title po - jak co roku - sztampowy main event. Słabe jako całokształt to było. Moja ocena: 2+/6

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • Odpowiedzi 67
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Sebu

    8

  • Icon

    6

  • DOG

    5

  • marcel

    5

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Bilans ofiar: Matt hardy po spadnięciu z klatki złamał ramię, Jarrett ma połamane żebra, Bully Rey został wyniesiony na noszach (to pewnie umyślna zagrywka, żeby sprzedać atak Stylesa). Dobrze, że Flair się nie rozleciał.
"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  419
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Matt hardy po spadnięciu z klatki złamał ramię

 

Z tym złamanym ramieniem to kayfabe raczej był tym bardziej, że informacja wypłynęła z twittera poszkodowanego. Hardy jednak już sprostował, że złamania nie ma, ramię jednak będzie miał usztywnione i pojawi się na dzisiejszym tapingu.

 

Co do walki Mickie/Madison to była jaka była ponieważ Mickie odczuwa jeszcze skutki kontuzji, której się nabawiła podczas jednego z house showów TNA i nie jest w stanie walczyć na 100%. Jak było widać na Lockdown na 10% też nie :smile:


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co do walki Mickie/Madison to była jaka była ponieważ Mickie odczuwa jeszcze skutki kontuzji, której się nabawiła podczas jednego z house showów TNA i nie jest w stanie walczyć na 100%. Jak było widać na Lockdown na 10% też nie

Dlatego też głupotą było robić tą walkę, by zeszmacić ostatnio najbardziej promowaną KO - Madison Rayne. Mogła ją przeciez zaatakować ponownie na backstage, a swoje ostateczne starcie stoczyłyby po kontuzji Mickie. Wejście Rayne trwające 5 minut, bezsensu gadający Bischoff - 10 minut więcej dla Kurta i Jarretta.


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

No muszę przyznać, że TNA pozytywnie mnie zaskoczyło.

 

samo pojawienie się walki X dywizji było miłe, a do tego jeszcze amazing red ze swoim code red czy efektowny closeline Sabina wystarczył aby opener uznać za udany. (70%)

 

Starcie TT z ciekawym doborem przeciwników nie mogło zawieść, i tak było ;) może i brakowało szaleństwa, ale grunt, że akcja nie stała w miejscu. (75%)

 

Joe i Pope może i jak na swoje możliwości nie pokazali nawet 50% swoich umiejętności, to i tak nie można powiedzieć, że było nudno. Krótka ciekawa w miarę szybka walka, jak na standardy w TNA na + (60%)

 

Angle i Jarrett pokazali kawał dobrego wrestlingu. I mógłbym tutaj jedynie doczepić się do interwencji tego babska, które było całkiem niepotrzebne. Czemu zwycięstwo nie mogło być czyste? (90%)

 

Starcie o WHC w pierwszej chwili lekko rozczarowało pod względem wrestlingu jak i wyniku (pojedynek zakończył się bez turnu którym tak śmierdziało) ale po ochłonięciu było to chyba najlepsze rozwiązanie. Bo w końcu przejście RVD zbyt oczywiste, Anderson? bez sensu a Sting jest w konflikcie z Hoganem. Ale nie zmienia to faktu, że walka ssała. (60%)

 

Main event oglądało się przyjemnie, to trzeba przyznać. I pomimo cienkiego składu immortals, wyszło bardzo przyjemnie. I ten powrót AJa (80%)

 

Krótko mówiąc PPV poprowadzone bezpiecznie (bez ryzykownych decyzji). Najlepszą walką gali oczywiście starcie Kurta z Jarrettem. Końcowej oceny nie zamieszczam, z uwagi na to, że pominąłem walki pań i starcie Hernandeza z Morganem które mnie w ogóle nie interesowały.

 

Taka mała można by powiedzieć dygresja - pomysł DOG'a z tym wskaźnikiem zadowolenia całkiem fajny :P

 

 

Dlatego też głupotą było robić tą walkę, by zeszmacić ostatnio najbardziej promowaną KO - Madison Rayne. Mogła ją przeciez zaatakować ponownie na backstage, a swoje ostateczne starcie stoczyłyby po kontuzji Mickie. Wejście Rayne trwające 5 minut, bezsensu gadający Bischoff - 10 minut więcej dla Kurta i Jarretta.

Atak na backstage i rezygnacja walki = rozczarowanie fanów i z pewnością Twoje że walka w ogóle się nie odbyła.

10 minut więcej dla Kurta i Jarretta mogłoby tylko wszystko popsuć. Co za dużo to nie zdrowo w przypadku wretlingu też się sprawdza. Wątpię, aby chłopaki mieli siłę nadal trzymać walkę w dobrym tempie. A jeśli nawet udałoby im się to, z pewnością pojawiłyby się narzekania, że wszystko bosko ale zbędnie przeciągnięte. Zaś co do występu Bischoffa, nie było to na darmo, z pewnością ma to związek z czymś, co powoli nadchodzi w TNA. Kto wie, a może to on jest network i szykuje nam się face-turn? TNA lubi zaskakiwać w końcu :) a przyjęcie nowej osoby i rzucenie ją na głęboką wodę nie jest podobne do tej federacji (przypomnijmy sobie skład They z tamtego roku) więc różnie może być.


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Atak na backstage i rezygnacja walki = rozczarowanie fanów i z pewnością Twoje że walka w ogóle się nie odbyła.

 

Jeżeli wcześniej poinformowaliby o kontuzji Mickie i o tym, że nie będzie w stanie walczyć - nikt nie mógłby czuć się rozczarowany. Gorzej, kiedy wchodzą do ringu, ta rzuca mistrzynią trzy razy o klatkę i wygrywa. W końcu jest to sytuacja zamierzona i nie można wtedy obwiniać federacji.


  • Posty:  394
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

PPV trwało 3 godziny, a około 30 minut zajęły na początku gali promo i przedstawianie karty. To pierwsze PPV Tna jakie oglądam w tym roku i zastanawiam się czy tam takie cuda to norma?

 

 

X Division Xscape Match- Coś czego niema w WWE, a jest specjalnością Tna. Ten rodzaj walki widziałem pierwszy raz i trochę wyglądało to jak starsze Fatal four way matche w WWE gdzie też trzeba było robić zmiany.Zdecydowanie najsłabszy w całym towarzystwie był Robbie E. Dopiero po pierwszym pinfallu zrozumiałem, że jest to walka eliminacyjna. Przed walką myślałem, że może to być prawdziwa perełka, a lekko zawiodłem się na niej, ponieważ za mało było dramaturgii, a atmosfera podczas walki przypominała zwykły Impact, a nie jedno z najważniejszych PPV w roku.

 

 

Four Way Tag Team Match- Walka chyba była tylko po to, aby jak najwięcej wrestlerów mogło wystąpić na PPV. Od walki niewiele oczekiwałemi dlatego się nie rozczarowałem. Scott Steiner mimo wielu lat na karku w ringu prezentuje się całkiem nieźle choć move set ma ograniczony. Zwycięzcy mnie zaskoczyli, gdyż spodziewałem się iż to British Invasion odniesie zwycięstwo.

 

 

Samoa Joe vs The Pope- Feud przeciągneli chyba tylko po to, żeby obaj mogli wystąpić na tym PPV. Moim zdaniem obaj mieli potencjał aby zrobić dobry pojedynek niestety zawiodłem się na Papieżu, który nie pokazał praktycznie nic wartego uwagi. Joe w ringu prezentuje się świetnie, a jego finisher robi wrażenie. Piszę posta w trakcie oglądania i końcówka walki zmieniła moje zdanie i uważam, że wypadła dobrze.

 

 

Matt Morgan vs Hernandez- Tutaj sytuacja jest podobna jak z poprzednią walką i feud został na siłę preciągnięty do Lockdown. Tu również był potencjał na stworzenie walki na dobrym poziomie, a może nawet lepszej niż poprzednia. Carbon Footprint na koniec mi się podobał, ale w ogólnym rozrachunku to walka wypadła przeciętnie.

 

 

Kurt Angle vs Jeff Jarrett- Na początku napiszę, że promo do walki bardzo mi się podobało. Angle mimo upływu lat dalej znakomicie prezentuje się w ringu, natomiast Jarrett nieźle gra swoją postać, ale w ringu jest dla mnie przeciętny. Na początku walka była całkiem niezła chociaż oczywiste było, że pierwszy punkt zdobędzie Angle po swoim Ankle Locku. Druga runda też trzymała pryzwoity poziom i Jeff nie odstawał tak mocno od Kurta i został dobrze zabookowany nie dając się odliczyć po Angle Slam czy też po Belly to Belly z narożnika i RKO w wykonaniu Kurta, a sam wykonał tylko Roll Up, który pozwolił wygrać mu drugą rundę. Trzecia runda to znęcanie się Kurta nad Jarrettem na twarzy, którego pojawiła się krew(chyba pierwsza na gali). Świetnie wyglądał Powerbomb niemal ze szczytu klatki, Angle Slam z narożnika również mi się podobał. Pojawienie się Gunnera nie podobało mi się, ale za to przyczyniło się do tego że Kurt wykonał Moonsault ze szczytu klatki. Końcówka była emocjonująca i bardzo dobrze podziałała na publiczność, a Kurt został zabookowany niesamowicie mocno co i tak nie dało mu nic , a to on bardziej zasłużył na wygraną.

 

 

Mr. Anderson vs RVD vs Sting- Walka na którą czekałem najbardziej i walka, która była najlepiej wypromowaną walką ze wszystkich. Scorpion Death Lock na 2 oponentach już na początku walki nie był dobrym pomysłem, lepiej zostawić takie coś na końcówke walki. Podobnie z podwójnym Mic Checkiem. Jeśli takie akcje wykorzystuje się na początku walki to pewne staje się, że pojedynek nie będzie trwał więcej niż 15 minut. Trochę ponarzekałem, ale mimo, że walka miała mały limit czasowy to była dobra. Wszyscy trzej leżą i Hogan pojawią się z pałką którą przekazuje RVD, ale ten wolał ją wyrzucić. Anderson przejmuje pałke i uderza nią RVD, ale otrzymuje Scorpion Death Drop i po walce. Szkoda, że pojedynek szybko się skończył bo mimo, że dostali tylko 9 minut to wypadli dobrze.

 

Immortal vs Fortune- Pierwszą walką jaką widziałem w tej stypulacji było starcie EV 2.0 z Fortune na Bound For Glory i teraz mam okazję porównać, które z nich wypadło lepiej. Niestety walka była przewidywalna i wiadomo było, że kiedy pojawia się nowy zawodnik to jego drużyna będzie miała przewagę. Mimo tej schematyczności to głównie za sprawą Fortune walkę oglądało się przyjemnie w oczekiwaniu na opuszczenie broni. Kiedy to nastąpiło rozpoczęła się ciekawsza(przynajmniej dla mnie)

część walki. Hardy i Daniels szybko znaleźli się na szcycie klatki, a w ringu wrażenie na mnie zrobił kompletnie zakrwawiony Flair. Styles nie uczestniczył w walce, więc znakomitym Crossbody ze szczytu popisał się Daniels. Jednak Styles powrócił i odrazu popisał się genialnym kopniakiem. Zakończenie walki na plus i cieszy, że TNA promuje swoje gwiazdy.

 

Tna Lockdown moim zdaniem wypadło dobrze i nie zawiodłem się na tym PPV. 3 ostatnie walki były zdecydowanie najlepsze na gali, ale trochę więcej spodziewałem się po openerze. Nadal natomiast nikt nie dołączył do Immortal, a przed galą dużo się o tym mówiło.


  • Posty:  452
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  18.12.2003
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

PPV trwało 3 godziny, a około 30 minut zajęły na początku gali promo i przedstawianie karty. To pierwsze PPV Tna jakie oglądam w tym roku i zastanawiam się czy tam takie cuda to norma?

 

Pierwsze pół godziny to był tzw. Pre-Show. 2-3 lata temu była to stała praktyka przed każdym PPV w TNA. Teraz najwidoczniej do tego wrócono. Wydaje mi się, że to taki bonus dla tych, którzy opłacają TNA On Demand. Zwykle jest to program, który przedstawia kartę i ogólne do niej przewidywania. Często znajduje się tam jakaś walka. W tym przypadku był to pojedynek pomiędzy Devonem a Anarquią, który oceniłem w poprzednim poście.

Człowiek przede wszystkim.

  • Posty:  576
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.04.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

I mógłbym tutaj jedynie doczepić się do interwencji tego babska, które było całkiem niepotrzebne. Czemu zwycięstwo nie mogło być czyste?

 

A jak wypadłby wtedy Kurt, który cały feud dostaje po dupie i jeszcze na Lockdown miałby czysto przegrać? W jakim świetle by go to postawiło? Jak dla mnie heele powinni tylko wygrywać czysto, gdy są monsterami lub gdy walczą z kompletnie niżej ustawionym w hierarchii przeciwnikiem, a nie w takiej walce jak Kurta z Jeffem. Gdyby Kurt przegrał feud czysto z Jarrettem to nieporozumieniem by było ciągnięcie go dalej(bo przecież dostał czysto od Jeffa to czego on jeszcze szuka? A tak został wydymany i szuka zemsty) i jeszcze większym nieporozumieniem byłoby postawienie Kurta w obrazku głównego tytułu(czego on tam szuka jak dostał takie lanie od Jarretta?). Taki zawodnik-face jak Angle nie może po prostu przegrać feudu, nie z jego poziomem wypromowania.

7614081404f146f966c931.jpg


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

LockDown obejżane. Pokrótce to co na + i na -

 

Plusy

+ mecz otwarcia

+ mecz TT

+ Kurt vs Jeff

+ ME ( i to na taki w h*y duży + )

+ zalany krwią Dick Flair ( chyba mam trochę spaczoną wyobraźnię :P )

+ AJ is back

 

Minusy

- zmiana posiadaczki pasa KO jak i sama walka

- walka o pas wagi ciężkiej za krótka

- Dark Savior odliczony jako pierwszy w meczu otwarcia ( rzekomo był to Daniels, więc nie rozumiem czemu w Suicide 'a nie wcielił się np. "okejda" ? )

 

Nijak

x Hernandez vs "DNA of TNA" i Pope vs Joe

Poprawnie acz bez fajerwerków.

 

Ocena: 89%

Nie bierz życia za poważnie,

Bo i tak trafisz do piachu.

1240828704e1eb65585182.jpg


  • Posty:  369
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.05.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie narzekam na Lockdown i nie zgodzę się z tym, że WM 27 było lepsze.

Z PPV WWE zapamiętałem tylko Taker vs. HHH, pozostałe walki były beznadziejne i do bólu przewidywalne. Mogę wszystko we wrestlingu wybaczyć, ale nie przewidywalność - ma być ciekawie!

 

W meczu X-div było tempo i niesamowite spoty. Tu Sin Cara miałby z kim powalczyć, ale że żyje w krainie przepushowanych powolnych cieciów nazywanych superstars... :twisted: W tym "przeciętnym" meczyku, jak to niektórzy nazwali były takie akcje, które widziałem pierwszy raz w życiu, więc nie rozumiem rozczarowania... Zwyciężył Max, tu też nie rozumiem waszego rozczarowania - przecież Kaz jest facem, nie...

 

Kolejne mecze nie były fenomenalne, ale przyzwoite. Winę upatrywałbym w za długich nudnych feudach. Dobrze, że Joe wygrał, ale niech dadzą mu kogoś innego, to samo z Morganem... Niech to cholerne TNA wreszcie zaryzykuje trochę i da Mattowi pas HW! Jak się później przekonaliśmy dziadzia Stink, Asshole i RVD - nic wielkigo nie dokonali... PRomujcie młodzież!

 

Gówniany booking był widoczny przy walce kobiet, no a potem przy końcówce Kurt-Jeff. Skoro Micky jest kontuzjowana to po cholere dawać jej pas teraz i w squashu?? :???:

No a z żonką Jarreta - jak jej zakazał przebywania przy ringu, to już jej nie powinno być... Choć z drugiej strony po cholere ją było banować, skoro walka jest w KLATCE?? Co wlazłaby w szpilkach po siatce?? :twisted:

 

Mecz Angle-Jarrett byl fantastyczny, oprócz końcówki - od momentu gdy pojawił się Gunner. Po jasną cholerę Kurt skakał na Jeffa, zamiast na Gunnera?? Zawsze muszą z face'a robić głupka? Spadłby na Gunnera, wygrałby mecz...

Świetne było Rko i przekoszony powerbomb z narożnika (jak ktoś miałby zginąć na tym PPV, to właśnie Angle) makabrycznie wyglądający. Czy Angle kiedykolwiek wygra z Jarettem?? Przecież to miałbyć koniec...

 

ME - dość przyzwoity z elementami obowiązkowymi typu rozkwaszenie Rica i skok z klatki, no i oczywiście fatalnym występem misia Hardego. Dobrze, że wrócił AJ, chciałbym widzieć go w ME o pas HW przeciw Morganowi i Stingowi, ale wiem że tak dobrze to nie będzie, bo Hogan grozi powrotem na ring :evil:

I'm the Nonsense Connoisseur 4 LIFE

 

DRINK UNTIL YOU SINK!

 

Facel Vega 62' - Real Gangsta Ride

3072429474c657d5bdd659.jpg


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Mam 2 pytania.

Jaka frekwencja :)

i

Czy mecz o pas, nie był włosy vs pas ?

Nie bierz życia za poważnie,

Bo i tak trafisz do piachu.

1240828704e1eb65585182.jpg


  • Posty:  151
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.07.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Frekwencja ponoć 4500.

Tak, była to walka włosy Mickie vs. pas Madison. Wygrała James, więc zachowała fryzurę, zaś Rayne utraciła pas.


  • Posty:  417
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Frekwencja ponoć 4500.

Tak, była to walka włosy Mickie vs. pas Madison. Wygrała James, więc zachowała fryzurę, zaś Rayne utraciła pas.

5500 z tego co ja wiem. Tak czy siak, bardzo ładna.

Jak uzbieram na czołg to macie przejebane

The Antichrist of Attitude

20403598514e52bccf88146.jpg


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Czyli nie było rekordu, tak jak zapowiadał JB ?

Nie bierz życia za poważnie,

Bo i tak trafisz do piachu.

1240828704e1eb65585182.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
      No. Słynny Road Dogg. To w dużej mierze on odpowiada za ten wybitny poziom Smackdown. Może tu powinna odbyć się jakaś zmiana. Cóż, zakładam, że to dobry kumpel Huntera, więc pewnie nic w tej kwestii się nie zmieni. No nic pozostaje czekać na kolejny odcinek, który i tak nie powali na łopatki, bo odcinki już nagrane wcześniej zawsze jakoś wzbudzają u mnie mniej emocji i nigdy nie przepadałem za takimi manewrami, ale pisze się trudno. Obejrzeć i tak się obejrzy.
    • IIL
      Z pozostałych pasuje mi najbardziej L.A Knight. Gościu nie miał jeszcze głównego pasa, a jego momentum było systematycznie używane do podkarmiania runów Romana czy Cody'ego. Zwycięstwo nad Cena w ostatniej walce, to coś jak złamanie streaku Takera - zawsze będziemy o tym pamiętać i tego mu życzę.
    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...