Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Muzyka - dyskusja ogólna


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Shotgun które na kolana mnie nie powałiło

Shogun jest trudnym kawałkiem, w którym następuja dosyć perfidna zmiana tempa, przez co wg. mnie utwór gubi cały klimat. Ale intro, zwrotki i refren jak dla mnie są mega. Z jednej strony ostry minimalizm, ale za to refren już mega poruszający :)

 

Przy okazji skrobnę coś o pewnym artyście, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. W soundtracku do trzeciej części Igrzysk Śmierci znalazłem utwór "Dead Air" autorstwa CHVRCHES (jakkolwiek się to czyta). Gatunkowo wg. mnie jest to pop, aczkolwiek mocno się różni od tego, co na co dzień można znaleźć w radiu. Wokalistka ma bardzo przyjemny głosik, zaś melodia jest zbudowana bardzo ciekawymi efektami. Daje się wyczuć mocny minimalizm. I taka też jest ich płyta "The Bones of What You Believe", z której można wyhaczyć kilka dobrych propozycji - Gun, Lungs i mój ulubiony Lies :)

 

Z innej beczki - jeśli ktoś ma ochotę na dobry punk rock, to niech łapie pierwsze dwie płyty grupy Blink 182. Większość zapewne o nich słyszała, jednak nie polecam nic, co wydali po roku 1999. Dude Ranch i Enema Of The State to jedyne słuszne płyty od tej trójki ;) Dammit, All The Small Things każdemu znane, ale tak naprawdę warto ogarnąć wszystkie utwory z tych dwóch albumów :)

Edytowane przez jakub97sc

1047920915357ecfbacc6b.jpg

  • 1 miesiąc temu...
  • Odpowiedzi 63
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Pinio

    12

  • Mad-Man

    9

  • jakub97sc

    4

  • wojtek95

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

W miniony weekend odbyło się Rock In Rio - jeden z największych koncertowych eventów. Oprócz Rio warto jeszcze czekać na Rock Am Ring, Glastonbury i Wacken, ale w tym roku Rock In Rio rozbito na dwie części - pierwsza odbyła się w Las Vegas, druga w sierpniu w Rio De Janeiro. Dlatego też przed standardowym już czerwcem dla Rock Am Ring, jako pierwsze poszło Rio. Obejrzałem kilka koncertów, które mnie zainteresowały i postanowiłem podzielić się opinią:

The Pretty Reckless - jeden z tych zespołów, które w studio brzmią dużo lepiej niż na żywo. Pierwsza połowa koncertu mocno średnia - Taylor ma fatalną manierę w głosie, mianowicie dużo tekstu mówi, na dodatek dosyć cicho. Na szczęście przy kawałkach z nowej płyty już się ogarnęła i druga połowa śmignęła przyzwoicie :)

Rise Against - jeśli Recklessi brzmią na żywo słabo, to RA nie brzmi w ogóle. O ile czuć, że pod sceną dzieje się rozpierdol, to oglądając to na spokojnie w domu idzie się mocno zawieść. Wokal, jak zawsze już, słaby. Agresywny, ale przeciążony. Energia jest, ale żeby ją poczuć - trzeba tam być. Na duży plus repertuar. Sądziłem, że zagrają sporo kawałków z nowej płyty (IMO średniej) i pozytywnie się zawiodłem. Chyba tylko 3 utwory zagrane z Black Marketu (a i tego nie jestem pewien - mnóstwo utworów kojarzę, ale z tytułu raptem kilka), reszta same najlepsze utwory :D Co prawda zabrakło mi Hero Of War, ale Behind Close Doors pozamiatało sprawę - nic mi więcej nie potrzeba :)

Linkin Park - ich nowy stuff mi nie leży. Może nie jest zły, ale zdecydowanie jestem fanem ich starego stylu. I właśnie my - ludzie wychowani na Meteorze czy Hybrid Theory cierpimy najbardziej. Chester co prawda ciągle dobrze brzmi, ale repertuar bardzo mnie boli. Za dużo nowego syfu (choć i tak mogło być gorzej), SOTD i LOATR złączone i skrócone do dwóch minut, brakuje tej energii. Każdy się starzeje, ale w przypadku LP oni ewoluowali...szkoda, że w coś gorszego :(

Metallica - stara, ale jara. Serio - żeby to oni zagrali najlepszy koncert... Po primo - gratulacje dla dźwiękowca, mistrzowsko ogarnięte brzmienie, bass <3 Kirk nawet się nie mylił, James jakby nabrał mocy w głosie (choć momentami czuło się, jakby nie był w pełni sił), Lars... mogło być gorzej :P Repertuar chciałbym pochwalić, bo odkurzyli Disposable Heroes, Turn The Page (jeden z moich ulubionych utworów) i King Nothing (no fajnie, chociaż nie lubię :P ), ale kosztem Fade To Black, The Day That Never Comes, Ride The Lightning i kilku innych dużo lepszych kawałków. No ale cóż...nie można mieć wszystkiego. Gdybym chciał usłyszeć podczas jednego koncertu Mety wszystkie upragnione utwory, to festiwal musiałby się nazywać Metallica In Rio :)

Jeszcze ostatnie zdanie - publika ssała. Zero reakcji. Chyba dopiero na Metę się nieco przebudzili, ale i tak crowd daleki od dobrych :/

Teraz pozostaje czekać na Rock Am Ring, Wacken, Glasto i regionalnie - Dni DG, Sosnowca i Będzina :D

1047920915357ecfbacc6b.jpg

  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  12
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.01.2015
  • Status:  Offline

amatroka trochę, ale sprawdzamy, sprawdzamy

Edytowane przez Reggae.

  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Nie napisałem jeszcze recki najnowszego albumu Halestorm, więc wypadałoby w końcu wylać tę falę hejtu. Album zapowiadał się na najsłabsze wydanie Lzzy i spółki. Mało rocka, mało pazura, ogólnie strasznie ubogi materiał bez jakiegokolwiek charakterystycznego elementu - to byłem w stanie ocenić po trzech kawałkach, które zostały udostępnione przed wydaniem płyty. Następnie doszedł "I Am The Fire", który ślepo zakochani fani zdążyli ochrzcić mianem nowego "Familiar Taste Of Poison" (to jest tak, jakbym nazwał "The Day That Never Comes" Mety nowym "Fade To Black" z tą różnicą, że The Day faktycznie jest dobre). Nudna balladka, która "...Poison" może buty czyścić.

Nadchodzi dzień ukazania się pełnego albumu i jego przesłuchanie kończy się katastrofą. Serio - jest to jeden z najgorszych albumów, jaki miałem okazję przesłuchać. Być może oceniłbym go nieco lepiej, gdybym nie był tak napalony na ten zespół. Akurat moja fascynacja Halestorm nastąpiła w momencie, w którym nowy album był blisko zapowiedzi. Liczyłem na to, że naprawdę dostanę kawał mięcha, zajebiste riffy i konkretną dawkę wokalu od jednej z lepszych lasek w rock and rollowym biznesie.

Tymczasem "Into The Wild Life" (bo tak zwie się najnowsza płytka) to tandeta. Do tej pory Halestorm zawalało sprawę na zasadzie "Pół płyty - mocny, dobry rock, reszta - pseudo pop-rockowe brzdąkanie i balladki". Tutaj najbardziej rockowe kawałki ujawnione zostały przed wydaniem płyty, reszta to bardzo łagodne brzdąkanko, które jako jedyne naprawdę w miarę wpada w ucho. Oprócz trzech singli możecie się złapać za "Sick Individual", "New Modern Love", "Gonna Get Mine" i ewentualnie "Bad Girl's World". Reszta to tylko śmieci. Kapela z bardzo dobrego rocka przeszła do pop-rocka, który prezentuje naprawdę niski poziom :(

 

Przy okazji w miniony weekend odbyły się Dni Dąbrowy Górniczej, podczas których udało mi się bawić na koncertach takich kapel jak: Frontside, Luxtorpeda i Red Lips.

Na pierwszy ogień w piątkowe popołudnie poszedł Frontside. Nigdy specjalnie nie interesowałem się tym zespołem. Wiem tylko tyle, że kiedyś grali bardzo ostro, teraz zmienili styl na dużo bardziej komercyjny. Mimo wszystko na koncercie zagrali z mocą. Była niesamowita siekiera. Wokal, gitary, bass (kozak nagłośnienie) - można się było bawić bez posiadania jakiejkolwiek wiedzy o ich kawałkach. Znałem dwa (w tym jeden z Roguckim, więc na bank nie mogli go zagrać), jeden zagrali - Wspomnienia jak relikwie. Jak wypadł, dobrze, choć nic więcej nie powiem - poszedłem w pogo. W każdym razie Frontside pozytywnie mnie zaskoczył.

Gwiazdą piątkowego wieczoru była kapela, którą miałem okazję widzieć na żywo po raz trzeci - Luxtorpeda. Nie zagrali nic nowego (choć 3000 Świń na żywo słyszałem po raz pierwszy), ale to jest ciągle Luxtorpeda - moc, energia, przekaz, uczucie, poziom grania naprawdę znakomity. Nagłośnienie po raz kolejny kapitalne, Litza praktycznie w jakości studyjnej, Krzyżyk standardowo na garach latał niczym Rey Mysterio za czasów świetności. Pogo było jeszcze większe niż na Froncie - co prawda było dużo więcej nastolatków, ale jakościowo dalej był czad. No i dopiero na trzecim koncercie udało mi się zrobić foto z Robertem Friedrichem (do tej pory skompletowałem autografy całej ekipy i kostkę Litzy, którą swoją drogą oddałem mu właśnie na Dniach DG, w zamian dostając inną). Piątek zakończył się bólem gardła, katarem i bolącymi nogami. Pierwsze dwa objawy męczą mnie do dziś - zaczęła mi się alergia :(

W sobotę, mocno spizgany majestatycznym piątkiem i znudzony wręcz beznadziejną pogodą (lało co pół godziny, z przerwami na słońce), ruszyłem autobusem na koncert Lipsów. Red Lips znany głównie z kawałka puszczanego średnio 5 razy dziennie w RMF - "To co nam było", nie okazał się zespołem "One hit wonder". Na koncercie zaprezentowali kilka bardzo dobrych utworów rockowych, oczywiście dorzucając jedną balladkę i najbardziej popularne hity. Dodatkowo pojawiły się dwa covery (co prawda strasznie oklepane...) - I Love Rock & Roll oraz What's Up. Ruda na żywo pozostawia zajebiste wrażenie - ma świetny głos i kozacki kontakt z publiką. Gitarzysta również bez biedy - grać potrafi całkiem nieźle. Basista i kucharz za to słabo, ale wystarczająco na komercyjne hiciorki.

Tak się skończyły moje Dni DG, bowiem do Kasi Kowalskiej nie dotrwałem (zdrowie i zmęczenie nie pozwoliło), zaś grający po Lipsach Pectus miałem w głębokim poważaniu.

Następny na horyzoncie koncert to sobotnie występy Video i Eweliny Lisowskiej na Dniach Sosnowca. W piątek odwiedzą nas jeszcze D-Bomb, Long & Junior, Kate Ryan i Boys, ale jakiekolwiek opisywanie koncertów disco polo mija się z celem :P

1047920915357ecfbacc6b.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Grins
      Zelina i tak pójdzie dalej i za pewnie zdobędzie jako pierwsza meksykanka główne mistrzostwo, chociaż nie wiem zdobyła już jakaś babka z Meksyku głównego mistrzostwo kobiet w WWE? Jak nie, to pewnie ona będzie pierwsza ale dajmy jej czas dopiero co zdobyła swój pierwszy tytuł  nie ma co od razu pchać ją w główny obrazek to i tak dużo że rok temu podajże walczyła o główny pas czy tam dwa lata temu. 
    • Attitude
      Nazwa gali: DDT Dramatic Dream Takashimaya Vol. 3 Data: 31.05.2025 Federacja: DDT Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Takashimaya 1st Floor JR Exit Special Venue Format: Taped Data emisji: 03.06.2025 Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • CzaQ
    • Giero
      Za nami kolejny epizod WWE Friday Night SmackDown w drodze do Money in the Bank 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. SmackDown otworzyła Bianca Belair, która przyznała, że nie jest jeszcze gotowa do akcji. Show odbywało się jednak w jej rodzinnym Knoxville, Tennessee stąd się pojawiła. Szybko przerwała jej Naomi. Która zdradziła, że była w domu rodziców Bianci i widziała album zdjęć. Co przypomniało jej czasy, gdy były szczęśliwe jako tag team. Belair jeszcze raz zaznaczyła, iż to koniec między nimi. Zdenerwowana Naomi skwitowała, iż chciałaby, by Bianca była na wózku inwalidzkim, tak samo jak jej matka. Wtrąciła się wreszcie Jade Cargill, która zaatakowała Naomi. Z tego zwinnie przeszliśmy do walki kwalifikacyjnej do Money in the Bank Ladder Matchu. Naomi pokonała Nię Jax i Jade Cargill. JC Mateo łatwo rozprawił się z R-Truthem. Po pojedynku z Solo kontynuowali atak, aż pojawił się Jimmy Uso. Wyatt Sicks ponownie zaatakowali tag teamy ze SmackDown – #DIY, Motor City Machine Guns, Fraxiom i Street Profits. Los Garza pokonali zespół Je’Vona Evansa i Reya Fenixa, jako przedsmak Worlds Collide. Przy stanowisku komentatorskim był NXT North American Champion Ethan Page, który zaingerował w pojedynek. Zelina Vega pokonała Albę Fyre. Duże zamieszanie wywołała Chelsea Green. Damian Priest ostrzegł mistrza US Jacoba Fatu. W kolejnej walce kwalifikacyjnej do MITB Matchu Andrade pokonał Jacoba Fatu i Carmelo Hayesa. Ponownie doszło do spięcia na linii Fatu – Solo Sikoa i JC Mateo. A SmackDown kończyła konfrontacja Cody’ego Rhodesa i Jeya Uso z Johnem Ceną i Loganem Paulem. Skrót gali
    • MissApril
      Zelina powinna już iść dalej jako mistrzyni US, trochę słabo to wygląda, a kręcenie się w kółko przy Albie, Piper i Chelsea jest po prostu nudne. Przydałoby się odświeżenie jej runu z inną zawodniczką na tym etapie posiadania pasa. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...