Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE Survivor Series 2010 (dyskusja, spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  370
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.01.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

edit: przypomniało mi się że Cena jest zapowiedziany na grudniową walkę na MSG, więc kreatywni popełnili wielką klapę. jestem przeciwnikiem nierealnych angli, więc jeśli wg scenariusza Cena zostaje zwolniony to dostaje wypowiedzenie a każdy wrestler po zwolnieniu jest zawieszony na 3 miesiące więc John tak czy inaczej nie może wrócić wcześniej niż za właśnie ten okres czasu, tak jak miał np. kolega Bryan. no chyba że na najbliższym RAW jakoś to wszystko odkręcą

 

Zawodnik odchodzący z WWE otrzymuje zawieszenie na udział w innej federacji filmowanej do telewizji na 90 dni. Do WWE może wrócić kiedykolwiek. Bryan powrócił do WWE po ok.70 dniach. A Cena był zapowiadany na walkę MSG, a teraz jest zwolniony, więc jak może walczyć :D.

 

Oby dzisiaj Cena szybko załatwił to co trzeba i poszedł bez żadnych przywróceń bo to by bylo najgorsze w WWE co może być. Oczekuję spektakularnego powrotu na RR z jakimś nowym raperskim utworem.

9077542924c72bcdfb4ec5.jpg

  • Odpowiedzi 161
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    9

  • Hawok

    8

  • bulba

    8

  • Heib

    7

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  15
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

http://www.desirulez.net/pay-per-views/157542-wwe-survivor-series-|-november-21st-2010-|-divx-*-hq-*-|-watch-online.html ---> Link do survivor series ;] Na góze do obejrzenia online - troche w dół macie download ;) Edytowane przez kysio2607

  • Posty:  430
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Daniel Bryan vs Ted DiBiase:

Początek nuda,nic ciekawego...pózniej pare skoków,z czego byłem bardzo zadowolony ,kilka ciekawych ciosów,następnie tradycyjne submission Daniela,co już jest tak nudne... no ale bywa;]

Walkę oceniam 5/10

 

Kaval vs Dolph:

Walka zbyt denna,bez płynności,od czasu do czasu coś ciekawego.Podejrzewam ,że gdybym oglądał live to bym usnął przez to... W każdym razie,szkoda,że Kaval nie wygrał.

Walkę oceniam 4/10

 

Sheamus vs John Morrison:

Koleś feudujący z Tryple H,pokonujący go na Extreme Rules przegrywa z Morrisonem? Przecież to kpina jakaś jest... Mało tego,że walka nudna,to jeszcze taki wynik końcowy ? Nie no dajcie spokój,gruba przesada.

Walkę oceniam 3/10

 

Team Rey Mysterio vs. Team Alberto Del Rio:

Jedna z lepszych walk tej gali,do samego końca nie było wiadomo,która drużyna odniesie zwycięstwo.Pojedynek trzymał w napięciu ,był ciekawy i oby więcej takich starć ,bo po prostu wyszło świetnie!

Walkę oceniam 7/10

 

Justin Gabriel & Heath Slater vs. Santino Marella & Vladimir Kozlov:

Przewinięte do samego końca.Wynik walki pozytywny,Nexus przy pasach.

 

Kane © vs. Edge:

Po prostu przeciętność ...nic wielkiego nie pokazał ani jeden,ani drugi...nurtuje mnie jedno,dlaczego Edge nie został Mistrzem? Jak ktoś by mógł,to prosze na pw;]

Segment z Paulem bardzo mi się podoba,wkurzony Kane za to co zrobił Edge próbuje się na nim zemścić,ale jednak brakuje tej dramaturgi ,ciekawości,płynności...Słabo poprostu

Walkę oceniam 6/10

 

Lay-Cool © vs. Natalya:

Przewinięte

 

Randy Orton © vs. Wade Barrett (with John Cena as special guest referee):

Tutaj aż trzeba napisać kilka zdań...

Przede wszystkim,bardzo się ciesze ,że Randy Orton zostaje przy posiadaniu pasa Championa.Na old school Raw ,Orton został zaatakowany przez Johna ,więc wskazywało na to,że będzie za Barretem...tym czasem,o dziwo Cena sędziuje sprawiedliwie,walka trwa i jest ciekawie.Pojedynek bardzo dobrze zorganizowany przez obu panów i nie było nudno!

W pewnym momencie ,Wade zostaje przypięty no i co dalej?

Przyjacielski gest Jasia do Ortona,aż zacząłem bić brawa: ) Bardzo mi się podobało takie "pojednanie" można powiedzieć.Zastanawiałem się,czy może Randy zrzeknie się pasa po to,aby Cena został w WWE,jednak na szczęście tak się nie stało(mam nadzieję,że na Raw do tego nie dojdzie).Do ostatniego momentu myślałem,że coś jeszcze po tym pojedynku się wydarzy.Super hero żegna się z fanami,z bólem serca upuszcza gale;] NAJLEPSZY MATCH GALI! JEDEN Z LEPSZYCH WALK ROKU!

Walkę oceniam 10/10

 

Podsumowując:

Gala wypadła ogólnie przeciętnie,lecz uważam ją za dobrą głównie za ostatni pojedynek tegorocznego Survivor Series.CT idzie w lepszym kierunku moim zdaniem;]

GALE OCENIAM 7/10


  • Posty:  54
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.03.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

No i na jakiś czas żegnamy Jasia.

 

Moim zdaniem rozwiązanie z dupy. Dlaczego ?

 

1) Mało rozsądnie WWE w erze PG zdecydowało się na takie rozwiązanie. Po co ?! (Cena przecież nie ma żadnej kontuzji żeby tak to załatwiać storylinowo) Jasiek dla RAW jest tym czym Rey dla SD! - "naczelną gwiazdą PG", przyciągaczem dzieciaków i generatorem hajsu (koszulki, frotki itd). Dzieciaki same sobie tego nie kupią więc ciągną za sobą rodziców. Efekt braku Jaśka ? Mniejsza sprzedaż biletów i mniejsze zyski z towaru

 

2) Wade'owi pas się należał jak psu buda (dlaczego to chyba każdy widział co tydzień na RAW) i byłaby to świeża, uargumentowana pracą Barretta opcja a nie nudna 3 osobowa rotacja pasa: Cena - Orton - Sheamus


  • Posty:  478
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.12.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Kompletnie mnie to nie interesowalo. Lepiej byloby zrobic z tego tradycyjny Survivor Series Match. Mogli im tam dorzucic kogokolwiek

 

Muszę się z Tobą niezgodzić, uważam, że walka jeden na jeden świetnie im wyszła, może historia tego konfliktu jakoś mnie nie porwała ale walka jak najbardziej zajebista. Elimination match okazał by się kaszaną patrząc na to kogo by tam mogli dorzucić. Morrison pokonuje byłego mistrza WWE i jest to warte odnotowania. Mam nadzieję, że to jakaś zapowiedź drogi do main eventu, bo wszyscy na to czekamy od dłuższego czasu

 

Koleś feudujący z Tryple H,pokonujący go na Extreme Rules przegrywa z Morrisonem? Przecież to kpina jakaś jest... Mało tego,że walka nudna,to jeszcze taki wynik końcowy ? Nie no dajcie spokój,gruba przesada.

 

To czy walka nudna czy zajebista może zależeć od subiektywnej oceny. Sheamus tak w zasadzie dużo nie stracił na tej przegranej, bo i tak narazie o pas nie powalczy, za to Morrison wygrał zasłużenie, czas najwyższy na wprowadzanie tego zawodnika do main eventów albo chociaż na wyciągnięcie go z mid cardowego grajdołka. Tak swoją drogą co ma powiedzieć Jack Swagger tegoroczny mistrz świata przegrał czysto z Danielem Bryanem :)

 

I przechodząc do Daniela Bryana, ciągle nie mogę się nadziwić w pozytywnym sensie, że WWE tak pushuje Dragona. Summerslam->Noc->HiaC->BR->SS kurcze 5 PPV pod rząd wygrał skubany a na RAW niszczy każdego kto mu stanie na drodze (wyjątek Sheamus) Mnie bardzo cieszy push, publika dobrze na niego reaguje, a Bryan tworzy co by tu nie powiedzieć najlepsze walki WWE ta z Tedem też niezła, nie było lepiej niż z Zigglerem, ale ciągle na wysokim poziomie. Jeszcze raz brawo dla kreatywnych za odważne postawienie na Daniela

 

Edge vs Taker - tylko początek walki był szybki potem już było tak jak się spodziewałem, więc nie jestem zawiedziony tym pojedynkiem, ale zakończenie to było WTF? Edge wykonuje speara i sobie myśle aha to teraz będą chwilę leżeć koło siebie a Edge wkońcu przypinuje a Kane zkikcoutuje, ale sędzia zaczyna kurna liczyć OMFG. Już się cieszyłem, że Edge jest 10 time champ, ale to było by za proste

 

Barret vs Orton - no nie ma co zaskoczyli mnie szczerze mówiąc, ktoś słusznie napisał wybrali jedno z 2 najprostszych rozwiązań. Mimo wszystko miło było zobaczyć byłych Nemesis w "uścisku pojednania" Striker ładnie zjebał "Cena is free" Teraz pozostaje czekać zniecierpliwością na RAW

 

ileż to może Orton wygrywać.

Myślę, że do Wrestlemani XXVII albo i dłużej


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

To co, zjechać to PPV? Nie, no co wy, nie było tak źle, niekidy bywało dobrze i radosnie.

Opener w zestawieniu gwiazda indie (no wiem, już WWE) i chłopaszek z rodziny wrestlingowej wypadł przyzwoicie. Raduje mnie pop dla Brayana i takie ryzykowne akcje w WWE jak suiciede dive, choć prawdziwy repertuar Danielsona jest nadal baaardzo ukryty w sekretach WWE. Oczywista wygrana mistrza Stanów Zjednoczonych ukazuje, że jest on dobrze promowany. A tak na marginesie,Marysia wystapiła w futrze…powinna mieć solo z Joasią Krupą!

Pojawienie się Miza oznaczło, iż czyli klasyk z 2010 roku ciąg dalszy nastąpił. Dobre promo pana Awesome oraz nawiązanie do NBA mogło dawac jakiś dreszczyk emocji, ale zaraz? Walizeczkę się wykorzystuje w niespodziewanym momencie, a nie gada sie o tym godzinami co RAW, PPV itd, choć z drugiej strony, to MIZ :twisted: u niego nawet taka akcja by przeszła.

Sheamus vs Szaman, czyli brutal kontra latający parkurowiec. Trochę finisz walki mnie zniesmaczył, wolałbym wykonanie moonlight drive, aniżeli taki shinning wizard...Morrison pokonał jakiegoś main eventera, mały plusik w jego karierze.

Na zapleczu podobała mi się ciekawa gadka Cena- Truth i tutaj ponownie rodziła się nadzieja, że Ron coś wrobi w tym main evencie, niekoniecznie to, co mówił, ale zrobi cokolwiek. Przecież stawał się jakims elementem tej układanki, gadał o tym co RAW.

W walce o pas interkontynentalny było trochę niezrozumiałości przy akcjach Kavala,ale widowisko było naprawdę dobre. I wygrana blondynka, a szkoda. Choć z drugiej strony, to przecież mały z Brooklynu po takim jobbowaniu nie mógł od razu zgarnąć pasa.

 

Walka klasycznie na przetrwanie i wytrzymanie drużyny przeciwnika powinna być kwintesencją tejże gali. I czy była? Nie, brak było podbudowania przed samym PPV.

Warto zauważyć oczywisty pop dla MVP oraz jego parszywą eliminację! A już myślałem, że odegra tu jakąś większą rolę. Eliminacja Tylera też nie była jakaś niesamowita. No i Cody się wkurzył i w buzię dostał. do końca myslałem, że del Rio powróci jeszcze na rign, gdyz nie był oficjalnie odliczony. A tu się okazało, że ręka Big Showa łamie nawet elity meksykańskie.

 

LAycool vs Natalka miało byc weług mnie potwierdzeniem nudnej już dominacji duetu małej i wysokiej lub ich rozpadem, a tu dostaliśmu totalnie dewastujące zblokowanie panny Neidhart! która zasłużyła na ten pas. I powrót Glamazone, coś się w dywizji Div będzie dziać.

 

Word heavyweight championship, czyli walka z podtytułem- gdzie jest tatuś. Hahahah, końcówka była tak beznadziejna, że aż mnie urzekła. Edge bez pasa, Kane bez ojca. Na plus oczywiście należy zaliczyć wypadek na wózeczku.

 

Kozlov i santino vs nexus= standard w wykonaniu panów z N na piersiach. Komicy musieli to przegrać.

 

No i walka wieeeeczoru, walka dusz o Jasia. Walka poziomem z tygodniówki poniedziałkowej (jaj mi nie urwało, ani mi nie spuchły z podniety) i koniec. Cena odchodzi. Długie pożeganie z tłumem i...co mam napisać? Szkoda promocji Wade'a, Raw może być trochę nudniejszy pod względem segmentów (Miz bedzie miał chyba z godzinny czas antenowy na paplaninę), mistrz nietykalny.

Nie zjadę tego PPV, gdyż nie mam za co. Może main event okazał się tak banalny, że aż przewidywalny i realny. Przecież John jest prawilny i sprawiedliwy :P

Roots Rock Reggae

Odpowiedz mi kim jestem!?!

173694779448d910b615175.jpg


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

1. Daniel Bryan vs. Ted DiBiase

Właściwie, jeśli chodzi o to całe PPV, to czekałem na dwa momenty - Maryse i rozwiązanie tej sytuacji z Ceną. Dlatego, jakby main event był drugą walką w karcie show, to prawdopodobnie na tym bym poprzestał oglądanie PPV i podziękował. Ta cała gala była tak specyficzna, że cieszyły mnie pierdoły, jak na przykład ten suplex Teda za linami - zawsze w takich sytuacjach jest blok i suplex do ringu, a tutaj było odwrotnie. Ten back suplex Danielsona z narożnika także wyglądał bardzo interesująco. Nie mam większych zastrzeżeń co do tej walki, była naprawdę ok, chociaż mam wrażenie, że DiBiase u boku Bryana jest w stanie zrobić jeszcze lepszą walkę, która mogłaby skraść niejedno PPV. A tak już zmieniając temat, to dostaję za przeproszeniem pierdolca, jeśli czytam, że nie mają pomysłu na Bryana. Gość rozwala w chwili obecnej każdego, mając trzykrotnie na rozkładzie mistrza Interkontynentalnego z konkurencyjnego brandu czy byłego world champa. Ale wracając do walki - naprawdę solidny opener.

 

2. Sheamus vs. John Morrison

Jedni z moich ulubionych zapaśników na RAW w jednym ringu. W pamięci mam ich walkę na RAW w stypulacji "Falls count anywhere" i tam walka wyszła im świetna. Tutaj było trochę inaczej, choć nie było dramatu - poprawnie, ale bez rewelacji. W oczy rzuca się niestety trochę głupia końcówka walki... Spokojnie mogliby pozwolić JoMo odliczyć Rudego po Starship Pain. Sheamus ma potencjał na takiego niezłego powera i to on powinien od początku być niezniszczalnym, który leje każdego i się nikogo nie boi, a nie Drew McIntyre, którego dopiero odliczył po paru miesiącach Kane... big bootem. Mniejsza o to. Zastanawiam się tylko, tak przechodząc do końcówki walki, czy Sheamus nie daje rady wykonać tego swojego Celtic Cross w sposób normalny? Czyli z wyniesieniem rywala? Bo na razie - na tych większych - robi tylko to w sytuacji, gdy dana osoba "umiera" na narożniku. A tak od początku do końca sprzedał to tylko Bryanowi i Evanowi, o ile dobrze pamiętam. Bardzo się cieszę za to z pushu dla Morrisona, którego bardzo lubię i jak wspomniałem, widzę w nim nie następcę Jeffa w WWE (tak jak chyba na początku miało być), ale Shawna Michaelsa - w końcu "Shaman of Sexy" do czegoś zobowiązuje. Warto zauważyć, że ma 31-lat, a więc tak naprawdę to dopiero rozpoczyna swoją wielką karierę, choć parę lat już walczy. Może to się wielu nie spodoba, ale przy odpowiedniej promocji byłbym w stanie zaakceptować Johna Morrisona jako WWE championa, tak myślę może pod koniec 2011 roku?

 

3. Dolph Ziggler vs. Kaval

Raczej niespodzianki nie było absolutnie żadnej. Kaval stracił swój title shot, ale pokazał się z naprawdę świetnej strony i chciałbym, by zostało to wykorzystane na następnym PPV. Wróćmy do walki. Nie jestem pewien, czy ten kopniak w twarz od Kavala naprawdę miał tak wyglądać... Bo wyglądało to tak, jakby Dolph nieco wystawił twarz do przodu, wtedy Kaval wyprowadził kopnięcie i naprawdę groźnie to wyglądało. Ale i tak Ziggler szybko się otrząsnął. Też nie wiem, co mały wojownik próbował zrobić na tym narożniku, ale żal tyłek ściska, że WWE tak dmucha i chucha na swoich zawodników i nie pozwolili tego przyjąć Zigglerowi, bo mogłoby to być naprawdę mocnym punktem tej walki. Ogólnie to był to najprawdopodobniej najlepszy mecz na tej gali - sporo pinów, tempo momentami było świetne. Kaval zdał egzamin swojego debiutu na PPV na 5 i teraz trzeba liczyć na to, że to nie jest jeszcze koniec. W końcówce zauważyłem, że chyba faktycznie ten kopniak w twarz nie wyszedł, bo Dolph krwawił trochę.

 

4. Team Mysterio vs. Team Del Rio

Ładnie publika przyjęła w domu Montela, co niestety nie często się zdarza. I generalnie to muszę przyznać, że lubię Reya i to bardzo - dla mnie to jeden z najlepszych high flyerów w historii WWE. Problem jest jednak taki, że oni robią z niego pieprzonego terminatora, do którego nie pasuje ani stylem walki, ani gabarytami, dosłownie niczym. Dodatkowo - rozbiła mnie zapowiedź Chimela, że to tradycyjny mecz eliminacyjny. Dla mnie to można określić jako pewnego rodzaju profanacja - profanacja tradycji, by robić jeden mecz eliminacyjny na PPV, które właśnie z takiej formuły słynie. Ale ogólnie to ładny początek show - Rhodes z Reyem bardzo ładnie ruszyli z tym meczem, później niestety było już tylko gorzej. I po raz kolejny WWE ma w dupie to, że dany zawodnik występuje u siebie - tak bywało z Punkiem, który został zniszczony przez Umagę czy ostatnio przez Big Showa, tak teraz był to M.V.P., który wyleciał najwcześniej ze wszystkich. No chyba, że jesteś Cena/Rey/Orton, to wtedy rozwalasz pół rosteru przed własną publicznością. Genialna była mina teamu Alberta, kiedy do ringu wgramolił się Big Show - warte zapamiętania. No i Cole wciąż pieprzy głupoty za stołkiem - że Alberto jest świetnym kapitanem, dlatego wpuścił Swaggera do ringu, bo miał jakąś tam historię z Big Showem :lol: No i przechodzę do najbardziej żałosnej części programu - Del Rio dostaje KO Punch i leci z walki. Mam tylko jedno uzasadnienie - kontuzja bądź jakieś drobne problemy zdrowotne Alberta. Jeśli nie, to kurwa jest skandal, że Rey sobie superbohater wrócił na Bragging Rights, by rozpieprzyć rywali, a Albert dostaje bombę i już go nie ma do końca walki. Dlatego reszta walki mniej już absolutnie nie interesowała - po raz kolejny Rey i jego wielki przyjaciel rozwalili wszystkich możliwych wrogów, no ile to można oglądać? :roll:

 

5. LayCool vs. Natalya

Ogólnie to było tak oczywiste, że byłem niemalże pewien tego, że WWE jednak pozwoli w jakiś sposób utrzymać jeszcze ten pas LayCool i dopiero na TLC Natalya zgarnie ten tytuł. A tak to... głupio, bo akurat mi Layla i Michelle nie przeszkadzają i dla mnie są o wiele ciekawsze niż Natalya. Konflikt pań? Byłoby to nagle głupie, bo na gali nie było absolutnie żadnych przesłanek świadczących, że do czegoś takiego może dojść (ok, Michelle zasadziła kopa Layli, ale ile razy ona to już zrobiła i zawsze było to olane?). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma nikogo na horyzoncie, kto mógłby teraz ruszyć w roli pretendenta... A, no tak. Zapomniałem o tym przykrym incydencie, jakim był powrót Beth Phoenix. Tyle tylko, że taki program face vs. face wśród div jest czymś rzadkim niż dobry mecz Mastersa, dlatego zapewne zobaczymy jakąś akcję tagową - Beth/Natalya vs. LayCool, czyli to samo, co było chociażby z Beth/Tiffany, tylko zamiast tej ładniejszej pani McIntyre, pojawi się Neidhart.

 

6. Edge vs. Kane

Zęby bolały, na dodatek idiotyczna - a jakżeby inaczej - końcówka, w której poszedł Spear i obaj siebie odliczyli. Nie lubię czegoś takiego, bo to zakończenie jest naciągane do granic możliwości. Leżąc na macie tak szukali swoich rąk, że dobrze się stało, że nie złapali się za nie, bo to by chyba nie było nic przyjemnego dla oka. Co tu dużo mówić... spodziewałem się, że Edge nie przegra tej walki. Obstawiałem nawet, że wygra... DQ może count out, ale no contest to też jakieś rozwiązanie jest. Najciekawszym momentem tej walki było to, co wydarzyło się już po niej - co dobitnie świadczy o jej poziomie - kiedy to Edge wjechał w barierkę wózkiem, na którym siedział Kane. Teraz zapewne trzeba czekać na TLC, kiedy to chyba będzie najwyższy czas, aby Rated R Superstar po raz dziesiąty został mistrzem, a potem kolejny, czwarty już bodajże turn? :twisted:

 

7. Santino Marella & Vladimir Kozlov vs. Nexus

Czy to naprawdę było potrzebne? Usos bym jeszcze jakoś przyjął, no ale walka heel vs. heel byłaby zdaniem WWE nudna i niedopuszczalna do realizacji. Dudebusters już nie mamy, Curta Hawkinsa i Archera już nie mamy, Hart Dynasty już nie mamy. To kto nam został? Władek i Santino. No chyba, że wpadną na pomysł taki, by przeprowadzić face turn Usos, co by nie było nawet takie głupie, biorąc pod uwagę, że nawet Beth i Natala byłyby ciekawszymi pretendentkami do pasów tag team niż włosko-rosyjski duet. Mogliby zmienić Santino tego finishera, bo ja rozumiem czym jest wrestling, ale to powinno być, że się tak wyrażę, "w miarę realne". A ta Cobra to... no dajcie spokój.

 

8. Randy Orton vs. Wade Barrett

Po reakcjach, jakie przeczytałem czy to w komentarzach pod raportami na stronach o wrestlingu, czy to w różnych rozmowach widzę, że Orton już się powoli przejada w roli tego całego niepokonanego Vipera. Specyfika tej walki była taka, że wszyscy mieli/mają w dupie to, jaki był poziom tego meczu. Tutaj chodzi przede wszystkim o sytuację z Ceną, która mnie trochę zaskoczyła, bo mimo wszystko nie spodziewałem się tego - obstawiałem coś w stylu "Barrett zdobywa pas po normalnej walce, wpada Miz z walizką i ją inkasuje, przez co Wade już nie jest mistrzem, no ale miał pas, więc zwolnić Johna nie może". A tutaj czyste odklepanie Barretta i Cena żegna się z WWE. Straszną tandetą zajechało to pseudo pożegnanie - jakby to było naprawdę, to ok, ale po co odpieprzać taką szopkę, skoro nie będzie go MAKSYMALNIE do Royal Rumble, a mam wrażenie, że wróci dużo, dużo wcześniej (a nawet nie zdziwię się, jak wpadnie Vince i odwoła tę decyzję).

 

Reasumując: PPV całkiem ok. Trzeba przyznać, że po przyjściu do WWE Danielsona i Kavala, wrestling wrócił do tej federacji. Olbrzymi plus za brak strachu w promowaniu młodych - Dolph czy Morrison to przyszłości tej federacji i świetnie, że mają większy lub mniejszy udział w danej gali. Sporo było co prawda minusów (debilny pomysł z wyłączeniem Del Rio, który mógł wymyślić tylko ciężki kretyn), ale mnie się ogólnie to podobało.

 

Teraz trzeba czekać na RAW i ckliwe pożegnanie Ceny ( :zygi: ) no i zobaczymy, co dalej.


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Nie mam jakoś ochoty żeby rozpisywać się na temat każdej walki osobno, ale całość mi się podobała. Na pewno zawiodłem się na walce Kane vs Edge mimo, że nie oczekiwałem po niej wiele(chociaż finisz akurat akceptuje, dawno już nie widziałem double pinu w WWE). Szkoda, że Kaval nie wygrał pasa, bo na Survivor Series mógł się pokazać z dobrej strony i z miejsca wypromować jako nowa twarz pasa Intercontinental, a tak mamy ciągle nudzącego już mnie do bólu Dolpha(Cole znów dał dupy, bo chyba nawet nie wie jak wygląda Zig Zag). Walka o pas tagów równie dobrze mogła się odbyć na Superstars, bo jeżeli chodzi o emocje, booking i pomysł na walkę to do tej klasy PPV się to nie nadawało.

 

Fajnie natomiast, że Bryan ciągle wygrywa kolejne walki i broni pasa, fajnie też, że Natalya wreszcie wygrała, bo mało jest osób, które zasługiwały na to bardziej od niej. Ciekawie wygląda sytuacja Morrisona, którego WWE zaczyna chyba pushować, bo przecież Sheamus to już nie byle kto i takie czyste zwycięstwo musi do czegoś prowadzić, a John to osoba, która może się sprawdzić, bo publiczność go łyka w całości(mógłby popracować nad swoją postacią, bo osobiście to nie widzę u niego różnicy, a czas płynie...).

 

Elimination Match całkiem niezły, ale kolejne zwycięstwo face'ów to już przesada, a biedny Del Rio chyba już osiągnął szczyt swojego pushu, chociaż chciałbym się mylić...Main event to było coś naprawdę pozytywnego, może nie sama walka, bo przecież Orton z Barrettem nie mogli zrobić czegoś po czym wstałoby się z fotela, ale sama końcówka bardzo dobra i otwierająca jakieś tam możliwości(mam nadzieje, że Cena nie wróci jeszcze w tym roku :roll: ) jak np. transfer na SmackDown ? Powrót do federacji jako heel ? Cóż pozostaje mieć takie nadzieje, bo jeżeli Jasiek wróci jako face, bo takim zagraniu w main evencie SS to będzie jeszcze bardziej cukierkowy, jeszcze bardziej kochany przez dzieciaki i jeszcze bardziej nie do strawienia przez smartów. ;)

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  1 615
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2006
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Podbudowa pod walkę Ortona z Barrettem była rewelacyjna. Naprawdę, od czasu mojego powrotu do oglądania wrestlingu w 2005 roku mogę policzyć na palcach jednej ręki starcia, które były tak fenomenalnie przygotowane. Psychologia grała tutaj pierwsze skrzypce, wszystkie 3 czołowe postacie zyskały przez to na głębi. Nawet Miz tutaj dorzucił swoje 3 grosze także jeszcze rozbudowując ten obraz. Sam build-up przed walką był genialny, świetnie oddający emocje. WWE przez ten miesiąc zafundowało nam masę mniejszych i większych segmentów, które świetnie podbudowały napięcie i niepewność co zrobi Cena. Naprawdę mogę powiedzieć same dobre rzeczy o promocji tego pojedynku. Problem jest tylko jeden - samo starcie zawiodło bo nie wydarzyło się w nim kompletnie NIC. Nie było żadnych dylematów moralnych Jasia (prócz małego, prawie niezauważalnego stopu przy pinie), nie zobaczyliśmy rewanżu Ceny na Nexusie, nie było jego heel turnu, Orton nikogo nie kopnął w głowę. John po prostu odklepał Wade'a i poszedł do domu. Duży zawód jednak mimo wszystko feud Cena - Barrett jest murowanym kandydatem do rywalizaji roku.

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Bardzo fajne PPV.

 

Zaczęło się od trzech bardzo dobrych walk. Co do ich wyników, to dobrze, że wygrał Danel Bryan, JoMo może w końcu dostanie większy push, a Kaval vs Dolph, to uważam, iż dobrze że wygrał Dolph. Bardzo go lubię i cieszy mnie to, że ma pas, ale mimo wszystko mam nadzieję, że jego feud z Kavalem jeszcze jakoś się rozwinie i Kaval zgarnie pas, by potem spotkać się z Bryanem o unifikację.

 

Z Div cieszy mnie powrót Beth, którą bardzo lubię, mimo iż walki Div średnio mnie interesują.

 

Jedyna tradycyjna walka 5 vs 5 nie zawiodła. Nie zdziwiła mnie wygrana faców, bo to było raczej pewne. Liczyłem jednak, że Alberto wróci na koniec na ring i spinuje Showa lub Reya, a potem i tak przegra, a tak po prostu się nie pojawił. Jako pozytyw można podać jednak to, że każdy zawodnik zaprezentował się w miarę dobrze, miał chwilę dla siebie (choć MVP nie miał jej tak dużo, ale ogólnie było ok).

 

Walki Tag Team nie skomentuje, bo nie było czego.

 

Edge vs Kane - można by spodziewać się lepszej walki. Zakończenie też dziwne, choć jakby nie patrzeć prawidłowe. Ogólnie cieszy mnie wynik i mam nadzieję, że rewanż na TLC dostanie jakąś fajną stypulację, a wtedy walka powinna być o niebo lepsza.

 

No i walka wieczoru, czyli to, na co chyba każdy czekał. Ogólnie brakowało mi w walce emocji. Mało się działo, mało miał Cena momentów w których mógłby pokazać wewnętrzne rozerwanie. Walka skończyła się jak dla mnie za normalnie. Znów brakowało mi jakiś emocji. Po walce długie pożegnanie Ceny z fanami, ciekawe, czy pojawi się na RAW. Teraz zapewne czeka go przerwa, a potem powrót i zapewne w pełni zemsta na Nexus.

 

Ogólnie gala sprawiła, że jestem ciekaw tego co stanie się na RAW, więc jest dobrze.


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. DiBiase vs. Daniel - jak dla mnie baaardzo przeciętny pojedynek, zwłaszcza jak na obecność Dragona. Niestety większą rolę rozpisano młodemu Million Dolar Man'owi a ten średnio radził sobie z jego prowadzeniem. Walka nabierała rumieńców kiedy pałeczkę przejmował Danielson oraz dopiero pod sam koniec, ale było to za mało żeby uratować to starcie.

Rozwala mnie Maryśka. Nie wiem, czy specjalnie rozpisali jej taką rolę, ale jej znudzenie jak stoi przy ringu jest niemal namacalne :twisted: Laska ma minę (i to bez względu na to, który zawodnik właśnie klepie którego) jakby zastanawiała się, gdzie tu sobie jutro poprawić tipsy :lol:

 

2. Morrison vs. Sheamus - całkiem niezła walka, zwłaszcza kiedy do głosu dochodził John (bo Celt momentami trochę zamulał). Szajbus całkiem nieźle grał power house'a a Morison ładnie polował na kontry. Sporo akcji i niezła końcówka. Czysta wygrana Johna powaliła mnie na cyce :shock: Pytanie tylko, czy to dla Morrisona szykowany jest push, czy to może Blademu przykręcono właśnie "promocyjny kurek". Jakby nie było, trochę dziwne zagranie ze strony WWE (nie żebym się nie cieszył z takiego wyniku :wink:), jeżeli ma być kontynuowany feud Szajbusa z powracającym Game'em (Celt sporo stracił przez tą porażkę na wiarygodności jako równorzędny rywal dla Trypla).

 

3. Ziggler vs. Kaval - całkiem niezłe starcie i to ze strony obydwóch zawodników. Sporo się działo i momentami była nawet niezła szczypta dramaturgii, pozwalająca zamarkować na rzecz underdoga. Kaval oczywiście nie mógł tego wygrać, ale pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie i mam nadzieję, że CT będzie widział większą rolę dla Low Ki w głównym rosterze.

 

4. Team Mysterio vs. Team Del Rio - jestem markiem klasycznych, eliminacyjnych walk z jakich słynie Survivor Series i to starcie także mi się podobało i to nawet bardzo. Było na co popatrzeć i było się z czego pobrechtać. Było w miarę szybko i składnie, były zmiany przewag, wiarygodne near fall'e i ładne kontry. Myślałem, że się zleję jak Del Rio sprytnie zmienił się z Drew aby uniknąć walki z Showem i zaczął się śmiać olbrzymowi w twarz (genialna gra twarzą. Albercik w tej kwestii to klasa sama w sobie :D) po czym wyłapał nokautującego cepa. Oczywiście kretyństwem było to, że Del Rio przez to został niemal wyniesiony na zaplecze i już nie powrócił (myślałem, że wróci "z partyzanta" i rzutem na taśmę pomoże wygrać swojemu team'owi, a tu gówno :roll: To było mega-słabe). Najlepszy jednak motyw, to Cody i jego foch po tym jak Kofi ośmielił się uderzyć go z liścia w twarz (Cole z tekstem: "za takie coś powinna być dyskwalifikacja!" po prostu mnie zniszczył :lol:). Po prostu jakbym widział Flair'a :D Świetnie rozegrana scenka przez młodego Rhodes'a (który notabene pod każdym względem wciąga nosem swojego byłego tag partnera, DiBiase'ego).

To co mnie standardowo wkurwiało to Krasnal. Ja rozumiem, że Rey to bohater dzieci i naprawdę zajebisty wrestler, ale jak widzę, że nie ma takiej sytuacji, której Mysterio nie potrafiłby tak skontrować, że rywal - choćby ze środka ringu - jak pershing leci na liny w pozycji do 619, to mnie centralnie trafia. Obawiam się, że nawet gdyby Rey pierdnął, to przeciwniki i tak siłą odrzutu wylądowałby właśnie w takiej pozycji :roll: Po prostu bookują bardzo mało realistycznie Krasnala, bo Rey jako mały underdog powinien czasami zdołać skontrować akcje większych rywali (a przez większość czasu - być niszczonym) a ten rzadko kiedy czegoś nie kontruje. Jest to przesłodzone do wyrzygania i strasznie mnie to od dłuższego czasu wkurwia.

Sama jednak walka, pomimo powyższych mankamentów, jak najbardziej ciekawa i świetnie się na niej bawiłem.

 

5. LayCool vs. Natalya - bardzo krótka walka jak na match w którym miała się zmienić posiadaczka pasa. Było tak krótko, że nie zdążyłem się zmęczyć tym starciem :D Natalka została mocno zabookowana i cieszę się, że podłożyli jej właśnie Takerową, czyli mocniejszą część LayCool - tym lepiej wypromowało to ją jako nową Mistrzynię.

Świetny powrót Beth Phoenix (czy to tylko ten nowy strój, czy może jednak Beth sobie powiększyła "bufet"?), chociaż jak wzięła Natalkę na barana (swoją drogą babka ma sporo pary :wink:), to od razu zacząłem kombinować, czy aby zaraz nie sprzeda jej finishera i czy nie będzie tu turnu (ach, ta moja niewiara w dobro ludzkie... :D)

 

6. Kane vs. Edge - słabe, siermiężne "widowisko", podczas którego, przez większość czasu widownia była niemal jak martwa. Było wolno i mało wciągająco a podobać się mógł jedynie początek, gdzie Edge ładnie wykorzystywał zwinność i spryt, aby zdominować dużo silniejszego rywala. Później było już tylko gorzej. Głupia końcówka (baardzo sztucznie wyglądający double pin fall) gwarantująca nam, że jeszcze obejrzymy przynajmniej jedno takie starcie i to najpewniej w stypulacji coś a'la Stretcher Match (to użycie wózka inwalidzkiego po walce to niemal spoiler gimmicku walki, jaką Edge i Kane stoczą na kolejnym PPV). Słabe to było i sądzę, że następne starcie wyjdzie niestety podobnie.

 

7. Nexus vs. Santino & Kozlov - słaba walka, bez większych fajerwerków, ale i niezły pokaz, że młodziki z Nexusa w kupie są niczym wataha wilków - nie do wyjebania :D Szkoda, że rookies bookują na takich mistrzów, którzy muszą kantować żeby pokonać takie tagowe "tuzy" jak Marella i Koziołek :roll:

 

8. Orton vs. Barrett - walka ogólnie nic specjalnego (choć z pewnością lepsza niż ich poprzednia). Było za wolno i bez większej dramaturgii (liczyłem, że Orton jakoś niechcący przyjebie Cenie czy zrobi coś, co będzie dawało nadzieję, że Jasiek się wkurwi i wydyma Vipera), bo jedno zawahanie się Cenaminatora przed finalnym klepnięciem w matę, to było o wiele zbyt mało (CT się nie postarał. Atmosfera niepewności powinna być podkręcana zdecydowanie mocniej i od początku starcia).

Jasiek się jednak nie sprzedał i pewnie zniknie z TV na kilka tygodni a później powróci - mścić się na chłopakach Wade'a. Szkoda... Kolejna świetna okazja do heelturnu poszła uprawiać seks :roll:

Ładna gra aktorska Janusza. Całkiem nieźle odstawiał rozdartego smutasa, który do końca nie wie co zrobić. Niezłe pożegnanie. Marki pewnie do teraz myślą, że już nigdy nie zobaczą swego herosa w ringu WWE :twisted:

 

Reasumując - dość słabe PPV, zwłaszcza jak na show z "wielkiej czwórki" (co do których mam zawsze większe oczekiwania). Zawiodły najważniejsze pojedynki (czyli te o pasy HW) a finalny pomysł na rozwiązanie main eventu (nad którym się głowiliśmy tygodniami) poszedł po najmniejszej linii oporu, bez żadnej bookingowej finezji. Bardzo dobry klasyczny pojedynek z cyklu Survivor Series (najlepsza walka na tym PPV), całkiem niezłe starcie Bladego z Morrisonem oraz match o pas IC. Cała reszta była albo słaba, albo do bólu przeciętna. Mizernie jak na PPV tego kalibru. Moja ocena: 2+/6

 

P.S. Na początku, jak zaczęło siadać oświetlenie, to myślałem, że będziemy mieli jakąś "wiadomość z zaświatów" od Undertakera :twisted:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  484
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ostatnia gala z 'wielkiej czórki' za nami.PPV wypadło nieźle.Kilka mocnych punktów,ale były też momenty,które obniżały pozoiom show.

Bardzo mi się podobały walki o pas IC i US.Świetne mecze.Szczególnie do gustu przypadło mi stracie Kavala z Zigglerem.

Postarali się panowie.

Natalya mistrzynią.LayCool uwielbiam,ale Hartówna zasłużyła na pas.Naprawdę się wyróżnia skillsami z pośród reszty pań.

Beth powrca.Nie przepadam za nią.

Pojedynek drużyn Meksykaninów przyzwoity.Ciekawie zabookowna.Przyjemnie się oglądało.

Walki o najważniejsze pasy federacji cienkie.Zmuła,wolne tempo.Fatalnie się takie coś oglądało.

Cena wylatuje-ah ta reakcja fanów.Wszyscy załamani,zszkokowani.John i tak wróci...

 

SS 2010 oceniam na 6/10.

21413621404d57aa3f81990.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
    • xAttitude
      AEW FULL GEAR 2025 NEWARK • Prudential Center • 22.11.2025 ŚREDNIA OCENA WYDARZENIA 8.40 (242 głosów)   Szczegóły Wydarzenia Data: 22.11.2025 Promocja: All Elite Wrestling Typ: Pay Per View Lokalizacja: Newark, New Jersey, USA
    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...