Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Siatkówka - dyskusja ogólna


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  210
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.01.2014
  • Status:  Offline

ahhahaaah USA wg 97% ludzi miała pewny awans do 3 rundy :P Brawo Polacy za świetny doping dla Argentyńczyków. Gramy z Francją o pierwsze miejsce!
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363401
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 262
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • filomatrix

    24

  • Krzychu

    21

  • Pavlos

    20

  • maly619

    19

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

Nie wierzyłem w Albicelestes, a tu taka niespodzianka. Teraz trzeba się spiąć i wygrać z Trójkolorowymi, żeby dalej (chociaż po części) mieć łatwiej...
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363404
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Polska - Francja 3-2

Im dłużej trwał ten mecz, tym bardziej spadało jego znaczenie. Wygrana jednak cieszy, choć należy pamiętać, że trudności sprawiała nam druga szóstka Francji. Momentami miałem wrażenie, że Stephane Antiga trochę po omacku mieszał składem. Niektóre zmiany nie miały większego sensu. Mam głęboką niczym Bajkał nadzieję, że na trzecią fazę podstawowym środkowym będzie Marcin Możdżonek. Piotr Nowakowski niesłychanie irytuje i zastanawiam się czy gracz Resovii nie powinien czasem oglądać kolejnych gier na trybunach w towarzystwie Krzysztofa Ignaczaka. Słów kilka o trzeciej fazie MŚ, która według mnie jest przekombinowaniem. Chcieliśmy przebić Włochów w roli kreatywnych organizatorów i to nam się udało. Wystarczyło nie zrobić skandalu w postaci promowania przegrywających. Niestety też może dojść do pewnych paradoksów. Może się okazać, że niektóre zespoły w trakcie jednego turnieju spotkają się ze sobą trzykrotnie. Pod tym względem japońskie mistrzostwa sprzed ośmiu lat biją nas na głowę. Najpierw było pięć meczów I fazy, potem cztery II fazy i gra o medale...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363415
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2008
  • Status:  Offline

No i sobie polosowaliśmy... Rosja i Brazylia w 3 fazie, czyli najgorszy z możliwych układów... Będzie ciężko... bardzo ciężko...
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363416
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 059
  • Reputacja:   590
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Faktycznie trafiliśmy najgorzej jak się dało, ale trzeba walczyć. Jeśli chce się zdobyć medal to i tak trzeba pokonać tych najlepszych. Szkoda, że nie wylosowaliśmy obok Brazylii Iranu, bo była taka opcja, ale teraz nie ma co już gdybać. Mam nadzieję, że wróci Winiar, a wtedy możemy pokonać każdego. Jeśli zagramy tak jak w dwóch pierwszych setach w spotkaniu z Iranem i będziemy skoncentrowani to jestem spokojny o wynik. Na pewno kibice w tych meczach pomogą chłopakom z całych sił. Szkoda, że nie jesteśmy na miejscu Francji, bo zabrakło niewiele do pierwszego miejsca, ale to już przeszłość. Dla nas dobry jest układ, że będziemy znać wynik starcia Brazylii z Rosją. To powinno nam pomóc, szczególnie jeśli we wtorek uzyskamy dobry rezultat. :-)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363421
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Polska - Francja 3:2

Mimo iż bez takich emocji, bo awans pewny to liczyłem, że pokonamy Francuzów i zajmiemy pierwsze miejsce. Znowu męczarnia, która przyniosła nam triumf po Tie-breaku. Szkoda, bo Francuzom to pierwsze miejsce dużo dało. Najważniejsze, że poradziliśmy sobie bez Winiarskiego. Mika poradził sobie w roli zmiennika, co również ma znaczenie. Powinniśmy także częściej korzystać z Możdżonka.

 

Argentyna - USA 3:2

Może dziwnie zabrzmieć, ale przeżywałem większe emocje niż na meczu Polski. Argentyna pokazała pazur i mimo iż nie mieli szans na awans grali jakby o życie. Bałem się, że będzie ciężko, bo Amerykanie rozkręcali się od trzeciego seta, ale na szczęście zgubili gdzieś ton gry. Zupełnie nie wiem czemu w decydującym momencie jankesi odstali zwiechy, ale brawa dla Argentyny. Po raz kolejny faworyt mający los we własnych rękach potyka się na teoretycznie najłatwiejszym zadaniu.

 

Brazylia - Rosja 3:1

Mecz, na który chyba każdy kto śledzi czekał. Okazało się, że Brazylia w LŚ znowu miała zniżkę formy, bo tutaj jedzie każdego nawet solidną Rosję. Canarinhos znowu pokazali kunszt gry. Wypracowali przewagę nad rywalami, którzy jak to Rosjanie zaczęli się gubić i denerwować. Po przegranym secie Brazylia znowu wróciła do dominacji i utrzymała ją do końca. Który to już raz przerwa sprawia, że "kanarki" wychodzą odmienione. Ci goście po prostu wiedzą, co robić.

 

Niemcy - Kanada 3:0

Ogromny zawód. Oczekiwałem walki od Kanady, ale materiałem na "czarnego konia" pozostają Niemcy. Nasi sąsiedzi z zachodu pozbawili nas złudzeń o kopciuszku w gronie sześciu najlepszych drużyn świata w trzech setach. Siatkarze z Ameryki Płn. obejmowali prowadzenie i nie potrafili utrzymać. To miał być wyrównany mecz, a tym czasem okazała się zwycięska gonitwa Niemców. Kanadyjczykom zabrakło dyscypliny. Dwie zmarnowane piłki setowe w pierwszym secie stworzyły syndrom, który powtarzał się u Kanadyjczyków przez resztę meczu.

 

I losowanie...

 

Czemu mnie to nie dziwi? Fajnie, że dwie przodujące w klasyfikacji ogólnej drużyny są w tej samej grupie. Czy oni mogą przestać kombinować i ustalić jeden, właściwy system rozgrywek, a nie zmieniać go, co kolejny turniej? :/

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363443
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

Tak się poukładało, że porażka z USA czy męczarnie z Iranem okazały się dla nas meczami bez konsekwencji. Wszystko dzięki Argentynie. Przed ostatnim meczem, wszystko już zależało tylko i wyłącznie od nas - czy do losowania będziemy stawać z pozycji zespołu rozstawionego, czy losowanego. Beznadziejny czwarty set i chyba czekanie na uśmiech losu. Tym razem (stety lub niestety) kos ten spłatał Orłom figla. Najpierw przedstawiciel polskiego sztabu wylosował do grupy z Brazylią Biało-Czerwonych, a potem jeszcze ta Rosja i mamy grupę śmierci. Najbardziej realnym scenariuszem teraz jest uczestnictwo w meczu o 5 miejsce. Chociaż z drugiej strony, jeżeli jakoś udałoby się wejść do półfinału, to zostawilibyśmy w tyle jednego z faworytów (kandydatem jest tutaj Rosja) i mielibyśmy otwartą drogę do finału (przecież każda drużyna z drugiej grupy jest spokojnie do ogrania).

Najważniejsze jest to, aby nasi nie przegrali żadnego z dwóch meczy już w szatni, bo niektórzy tak wyglądają. Jeszcze co do składu, to podzielam zdanie Bastiana. Nowakowski w pierwszym składzie w tej chwili, to jakieś nieporozumienie. Zaczął grać słabo od meczu z USA i tak to się ciągnie. Zdecydowanie lepiej dla nas wszystkich będzie, jeżeli decydujące mecze przesiedzi na trybunach.[/center]

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363513
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  471
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.09.2012
  • Status:  Offline

O 5 miejsce to raczej Brazylia będzie walczyła. Polacy tylko półfinał ! PO tym meczu wiem, że są w stanie wygrać z każdym.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363586
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2008
  • Status:  Offline

Cóż to był za horror :D Od wygranego seta, poprzez blamaż, odrodzenie, dominację, ponowny horror aż do wygranej. Mam nadzieję, że Nowakowski już nie zawita w podstawowej szóstce, bo to co ten chłopak wyprawia to istna kompromitacja. Jutro trzeba kibicować.... taaaa ROSJI, która będzie zdeterminowana do rewanżu za 2 fazę grupową. Piękna wygrana w szalonym meczu... za to kocham naszą reprezentację i ten sport :D
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363591
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  190
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.03.2013
  • Status:  Offline

Kolejny horror, kolejne emocje, kolejny piękny, a co najważniejsze zwycięski mecz! Wlazły mistrz. Wróci Winiar i możemy śmiało myśleć o finale.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363593
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Polska- Brazylia 3:2

Nie pisałem tu ostatnio postów bo jakoś nie mam weny do opisywania meczów Polaków, ale to co się dzisiaj działo aż zmusza żeby się wypowiedzieć. To nie był pierwszy mecz naszych w którym wygrywamy 3:2, ale ten z pewnością był najbardziej emocjonujący. Można nie lubić siatkówki, ale mało jest dyscyplin wywołujących tak skrajne emocje nie tylko w końcówce spotkania, ale właściwie przez cały mecz.

Pierwsze trzy sety oglądałem wyrywkowo z racji meczów Ligi Mistrzów, ale to co się działo w trzecim secie nie zachęcało żeby śledzić dokładniej ten mecz. A później Polacy wrócili na właściwe tory i Brazylia zaczęła popełniać sporo błędów. Piąty set to najpierw nasze prowadzenie, a później dostaliśmy emocje na rzadko spotykanym poziomie i całe szczęście wygraliśmy! Można nazywać siatkówkę sportem dla Januszy jak kilka innych dyscyplin, ja uważam że tak samo dobrze w siatę pograć jak i oglądać, bo mogą się trafić tak wybitne mecze jak ten. Oby w czwartek Polacy grali już spokojniej i wygrali pewniej niż dzisiaj.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363594
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Polska - Brazylia 3:2

Chyba jeden z najlepszych meczów turnieju. Nasi znowu pokazali, że powinny ich sponsorować firmy produkujące leki na serce. Pierwszy set zaskoczył pozytywnie, żeby kolejne 2 zawiodły. Całe szczęście, że daliśmy radę. Cieszę się, że powoli klątwa Brazylii nas opuszcza i teraz mamy ogromną szansę na awans do półfinałów i nie trzeba bać się ruskich. Wlazły po raz kolejny pokazuje, że jest zawodnikiem klasy światowej i bez niego byłoby ciężko. Możdżonek powinien wejść na stałe, bo Nowakowski sobie zupełnie nie radzi w tym czempionacie. Wystarczy teraz czekać na dzisiejszy mecz Rosji z Brazylią. Chociaż nie wydaje mi się, żeby Brazylijczycy byli podłamani to na pewno będzie ciekawe starcie. Szansa na rewanż, zapewnienia sobie awansu bez względu na wynik meczu z nami oraz wyeliminowanie Brazylii. Nasi sąsiedzi chyba mają więcej powodów do mobilizacji na dzisiejsze spotkanie. :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363661
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

Co to był za mecz ! Pierwszy set bardzo dobrze, drugi słabo, a trzeci to już totalne lanie od Brazylijczyków. Stopniowo w czwartym chłopcy zaczęli się podnosić i w końcówce to Canarinhos mieli pełne spodenki. Piąty set to jakby podsumowanie poprzednich setów - dobra gra Biało-Czerwonych, dobra gra Brazylijczyków i w końcu triumf Polaków.

Trzeba jeszcze napisać o niskim poziomie pracy głównego sędziego, o tym że Nowakowski dalej nic wielkiego nie pokazał i o tym, że podobno trener Rezende pokazał po meczy jednemu z dziennikarzy środkowy palec.

 

Jeżeli chodzi o wczorajszy drugi mecz, to Francja gładko pokonała Niemcy 3:0. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Trójkolorowi sięgnęli po medal.

 

O dzisiejszych meczach nie ma za bardzo co się rozpisywać. Rosjanie nie grając praktycznie nic obroną, w trzech setach przegrali z Brazylią. Canarinhos nic wielkiego nie pokazali, ale wystarczyło to aby szybko rozprawić się ze Sborną. Jeżeli do jutra nic u przeciwników nie zaskoczy, to Polacy powinni ten mecz spokojnie wygrać. W drugim meczu Niemcy szybko rozprawili się z Iranem. Trochę zdziwił mnie ten wynik. Zastanawiam się co w związku z tym będzie jutro. Wszystko wskazuje na to, że wygrają Francuzi i dzięki temu w półfinale zawitają nasi zachodni sąsiedzi...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363676
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2008
  • Status:  Offline

W tym momencie już można ogłosić, że wchodzimy w strefę medalową :D

Pierwsze dwa sety z Rosją świetne, nasi grają jak natchnieni! Teraz trzeba tylko utrzymać formę i możemy osiągnąć wielki sukces :)

 

Tymczasem spadam na 3 seta :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363746
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

No jednak Polacy po raz kolejny pokazali że szanują swoich kibiców i nie chcą, żeby ci wydawali kasę na bilet na mecz, w którym będą tylko trzy sety :D Tak więc dwa sety super żeby pokazać przewagę, dwa kolejne nie najgorzej, ale żeby nie kończyć meczu zbyt szybko, a piąty pewnie wygrać :P O ile mnie pamięć nie myli to był już trzeci mecz z rzędu rozegrany przez naszych na dystansie pięciu setów. Emocje spadły do zera po drugim secie który dał awans, wróciły jedynie na chwilę w piątym, w którym Polacy mieli cały czas przewagę. Mecz oglądałem fragmentami, ale mogę powiedzieć że jak nasi nauczą się grać trzy sety tak jak teraz grają dwa to będzie pudło na tych mistrzostwach. Bo wygraliśmy z Rosją, z Brazylią, jakie potęgi następne w kolejce? :D Edytowane przez Kowal
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/22184-siatk%C3%B3wka-dyskusja-og%C3%B3lna/page/14/#findComment-363752
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...