Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

Bound for Glory 2010 (dyskusja, spoilery, komentarze)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Motor City Machine Guns vs Generation Me

Świetny, szybki opener, który jak zwykle miał rozgrzać publikę do czerwoności i wywiązał się ze swojego zadania idealnie. Było dużo emocji i świetnych near falle'i, bo Young Bucks zostali naprawdę mocno rozpisani. Myślę, że ich walka była lepsza niż starcie tych dwóch teamów w PWG, a to coś znaczy. Mam nadzieje, że to jeszcze nie koniec programu(chociaż prawie pewne jest, że Bucks pójdą w odstawkę i szanse dostanie jakiś inne tag team, niestety), bo do feudu z Beer Money dużo brakuje.

 

2. Angelina Love vs Velvet Sky vs Tara vs Madison Rayne

Walka nie była taka zła, ale zdecydowanie wolałbym gdyby o pas walczył ktoś taki jak Gail Kim, Awesome Kong, Hamada, Sarita, Daffney, Roxxi czy chociażby Wilde. Do tego pojedynku nie pasowała Tara, bo przewyższa umiejętnościami koleżanki, chociaż widać, że wszystkie panie się rozwijają dzięki temu, że często mogą potrenować na Impacie. Szkoda, że Velvet nie dostała szansy wygrania pasa, bo jej postać na pewno by na tym zyskała, a tak ciągle wypada na to, że jest tą najmniej znaczącą postacią BP, bo wszystko przechodzi jej koło nosa. Mickie jako sędzia chyba tylko po to, żeby mogła się pokazać na PPV, już lepszą opcją byłaby Miss Tessmacher.

 

3. Orlando Jordan & Eric Young vs Ink Inc.

Totalny debilizm TNA. Nie wiem po co takie coś wrzucili na "najważniejsze PPV w historii federacji", chyba tylko po to, żeby można było trochę skrytykować to gówno. Young znów gra jakiegoś idiotę i trzeba mieć nadzieje, że to już koniec jego wspaniałego teamu i trzeba się tylko cieszyć, że bookerzy nie wpadli na pomysł dania im zwycięstwa, bo to byłoby kompletnie poronione, a bardzo się o to bałem i myślałem, że Young dostanie jako nagrodę zwycięską walkę na BFG. Słabe ring skillsy, brak emocji, słaby humor. Dno jeżeli przystosować to do tego typu show.

 

4. Jay Lethal vs Doug Williams

To co się działo się w ringu jeżeli chodzi o umiejętności obu panów było oczywiście bardzo dobre, ale zawiódł booking. Williams przez całą walkę potrafił dominować nad mistrzem, a Jay był głównie w głębokiej defensywie czasami tylko kontratakując. Zawiodła też końcówka, bo liczyłem na o wiele lepsze wypromowanie mistrza, bo koniec końców na tle swojego poprzednika wypadł bardzo blado. Po walce kretynizm TNA pokazał swoje kolejne oblicze, bo zanosi się na to, że Lethal będzie miał program z Eckosem i Shore trzeba będzie oglądać regularnie na Impact, żałosne.

 

5. Abyss vs RVD

Duży zawód. Niby było nieźle, były bumpy, ale przede wszystkim brakowało większych emocji i sam finał walki to klapa na całej linii. Brakowało też zmian przewag, bo obaj po bumpach dość szybko dochodzili do siebie i walka była bardzo równo rozpisana i gdyby była dłuższa i z lepszą końcówką to na pewno byłby to jej atut. Abyss to chyba najgorzej prowadzona postać w historii TNA(nie licząc czasów gdy u boku miał Mitchella). Najpierw płacze, potem chce zabijać, a i tak głównie jobbuje, to trochę śmieszne. Liczyłem na jakąś niespodziankę, może jakaś interwencje, ale skończyło się tak jak miało się skończyć, czyli powrót RVD = bezproblemowe pokonanie Monstera.

 

6. Samoa Joe & Jeff Jarrett vs Kevin Nash & Sting & D'Angelo Dinero

Kolejna niesamowita słabizna. Joe i Pope muszą się męczyć i walczyć w jednym ringu z Nashem i Stingiem(Jarrett jeszcze potrafi zrobić dobrą walkę, ale ostatnio nie miał do tego okazji). Samoa w okrutny sposób zajobbowany na najważniejszej gali roku, brak słów co zrobili z jego postacią(ponownie). Proponuje Stingowi przejście na emeryturę(kto jeszcze uważa, że Borden kogoś promuje ? ) i okazjonalne występy raz na rok, a Nashowi role w której nie będzie się musiał męczyć w ringu(może komentator, bo Tenay i Tazz są teraz tak przesłodzeni, że czasami się chce rzygać).

 

Oświadczenie Team 3D zupełnie nieprzekonujące. Wychodzi na to, że podczas następnej walki MCMG przegrają z Dudleyami i jeżeli będzie to walka o pas to je stracą, a Bubba i Devon będą sobie siedzieć w rosterze z nowymi kontraktami. Mam nadzieje, że nie zostanie to rozwiązane w tak głupi sposób, bo Sabin i Shelley to mistrzowie idealni i mimo, że lubię i w jakimś tam stopniu markuje 3D to nie chciałbym, żeby wygrali pas(ale chciałbym, żeby zostali w TNA).

 

7. EV 2.0 vs Fourtune

Walka niezła, były ryzykowne spoty, zmiany przewag, ale booking okazał się całkowicie beznadziejny. EV 2.0 w końcówce dokonali niezłego zniszczenia na ekipie Flaira(fajnie, że mieli jakiś pomysł na Kendricka, bo jego gimmick może być całkiem ciekawy) i totalnie zdominowali całą stajnie. Spot na szczycie klatki wyszedł średnio, bo widać, że wrestlerzy jednak boją się całkowicie zaryzykować, ale i tak mi się podobało. Nie wiem po co promować EV w takiej walce skoro za kilka tygodni pewnie większość zniknie z TV(albo zostanie zwolniona), a Fourtune to przecież przyszłość tej federacji i na takiej gali wypadałoby to promować. Wychodzi na to, że całą walkę najlepiej wypromowali Flair i Foley i trzeba przyznać, że sprawdzają się w roli non-wrestlerów(nawet dobrą walkę potrafili zrobić w czwartek) i bardzo dobrze wypromowali to starcie na PPV. Nie widzę jednak dalszego sensu promowania płaczliwego Dreamera i spółki, myślę i mam nadzieje, że to już koniec tej stajni i jak najszybciej wszystko wróci do normalnego porządku.

 

8. Jeff Hardy vs Kurt Angle vs Mr. Anderson

Niezła walka, ale Anderson nie nadaje się jeszcze do main eventów, bo w ringu nie potrafi się odnaleźć obok Kurta czy Hardy'ego(ten też nie jest mistrzem, ale świetnie potrafi sprzedać walkę jak i samego siebie podczas pojedynku). Emocji było mnóstwo, dobre near falle(ależ się ucieszyłem, że Earl nie sędziował, bo on potrafi zniszczyć wszystkie emocje swoim beznadziejnym klepaniem) i ogólnie dobrze rozpisana walka. Później było już gorzej...pojawił się Easy E, pojawił się Hogan, a Hardy stał się heelem(można było to przewidzieć, bo walka miała 3 face'ów, a kolejne turny Angle'a czy Andersona byłyby głupie i wybór Jeffa nie najgorszy). They to chyba największy niewypał jaki można było wprowadzić w życie, wiele nadziei można było mieć z tej okazji, a okazało się, że TNA w dalszym ciągu będzie beznadziejne i trzeba będzie cieszyć się małymi pozytywami.

 

Podsumowując. TNA ośmieszyło się tą galą, oprócz openera w każdej innej walce były jakieś wady, mniejsze lub większe, ale zawsze. Niech mi ktoś jeszcze powie, że starzy wyjadacze nie zabierają czasu młodszym to ich wyśmieje po prostu. Dla mnie to szok jak federacja może podejmować tyle fatalnych decyzji, co oni mają z tymi głowami ? Za dużo grzybów? Przecież ta federacja jeszcze dwa lata temu(niech będzie, że nawet rok) to był duży pozytyw(chociaż już zaczęło się robić źle) i ciekawa odskocznia od WWE, a teraz mają gorszy produkt od Vince'a mimo dziecięcej ery. To już nie jest odskocznia, to jest słaba federacja, którą będę oglądać tylko z przyzwyczajenia i dla kilku wrestlerów. Smutne, ale prawdziwe.

15974308365193fac7b7921.jpg

  • Odpowiedzi 115
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Bonkol

    15

  • Ceglak

    12

  • DOG

    8

  • Tupak

    7

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Rejestrując się postanowiłem, że będę się starał nie używać wulgaryzmów, ale widząc takie gówno momentami ciężko jest nie skomentować tego w inny sposób. Ale ok, po kolei.

 

- Motor City Machine Guns vs. Generation Me

Nie będę oryginalny - walka genialna, w moim odczuciu to PPV powinno się skończyć po tej walce, a wtedy gala dostałaby 10/10. Chciałbym obejrzeć kiedyś galę, w której występować będą jedynie Gunsi, GeMe, AJ, Beer Money, Kurt i jeszcze kilku ludzi na najwyższym poziomie. Wtedy pokochałbym TNA, ale niestety to fantastyka. Poziom walki - kosmos, nie ma się co oszukiwać. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie i nawet nie chcę żadnego innego tagu, który miałby zabrać pas MCMG. Dla mnie oni mogą być całe życie championami, byle tylko dostali pretendentów, którzy potrafią się ruszać, a przyznać trzeba, że na razie takowych mają/mieli (Beer Money, Generation Me). Jedyne co mnie wkurza to to, że ta walka jest openerem. Ok, chcą rozruszać publikę, ale walka o takim poziomie spokojnie mogłaby się znaleźć tuż przed main eventem, ale oczywiście tego się nie doczekamy.

 

- Angelina Love vs. Velvet Sky vs. Tara vs. Madison

Bardzo pozytywnie w ringu zaskoczyła mnie Velvet, która głównie wygląda, ale teraz całkiem interesująco się zaprezentowała. Cóż, wygrywa Tara... ok, niech będzie. Teraz zapewne Angelina dostanie rematch na iMPACT, a na następne PPV możemy się szykować na mecz Mickie James vs. Tara. Mam nadzieję, że teraz na dalszy plan zejdzie postać Madison... Cholera, jak jej głos mnie irytuje..

 

- Orlando Jordan & Eric Young vs. Ink Inc.

Po wydarzeniach na iMPACT napisałem, że sytuacja z Youngiem była debilna, itp, itd. Ale ten poziom głupoty jest na tyle głupi (masło maślane), że to aż śmieszne. Ta sytuacja ze zmianą narożnika, sędziowanie, etc, etc. Jakiegoś kosmicznego poziomu nie oczekiwałem, ale nawet buźka mi się uśmiechnęła, widząc niektóre akcje Erica. Jednak zgadzam się, że tego meczu nie powinno być w karcie Bound For Glory (jak kilku innych, ale mniejsza o to). Teraz niech sytuacja rozwija się na iMPACT - zawsze lepsze to, niż oglądanie zielonego karła z konkurencji.

 

- Jay Lethal vs. Douglas Williams

Załamałem się widząc, że Lethal wybił się po naprawdę efektownym finisherze Anglika. Dla mnie Jay to nie taki poziom, by wybijać się z takich akcji - rozumiem jakieś dupowate zrzucenie z barów, ale finisher Douglasa ma moc i powinien kończyć walki... Ale mniejsza już o to. Ogólnie, to słabo wypromowane starcie. Wygrywa ten, co wygrać miał, teraz trochę żałuję, że TNA wcześniej nie rozpoczęło programu między tą dwójką i nie dało pasa Jayowi wcześniej (woleli skupić się na Kendricku...), bo teraz ich walka, a konkretniej wynik mógłby być sprawą otwartą.. A tutaj koniec. Nie wiem jak rozwiąże się sprawa z EV - Fortune, ale chyba trzeba szukać nowego pretendenta. No i właśnie - co to się pojawiło na koniec? O ile wolę Younga od Hornswoggle'a, tak w przypadku tych dwóch ludzi Hornie jest dla mnie mega zajebisty.

 

- Abyss vs. Rob Van Dam

Zabrakło mi krwi trochę w tej walce, poza tym jasny wynik - powracający Rob musiał się zemścić na kimś, kto go tak zniszczył. A swoją drogą, spece od titantronów w TNA znowu błysnęli. Może się czepiam, ale w filmiku dawanie zakrwawionego Roba to chyba leciutka przewaga. Ale mniejsza o to. Dzięki Bogu, że nie był to zwykły mecz, bo nie wyrobiłbym z Abyssem... Kilka naprawdę niezłych akcji, w końcu Janice została użyta - już powoli mi się śmiać chciało, gdy widziałem jak zawsze ktoś ją bierze do ręki, ale guzik z tego wychodzi, bo nigdy przeciwnik nią nie dostawał.

 

- Kevin Nash & Sting & Pope vs. Jeff Jarrett & Samoa Joe

Dziwnie mi się to oglądało, przyznam szczerze. Joe walczył cały czas, drugi team jakoś się tam zmieniał... Końcówka jakoś mało pasjonująca, to fakt. Jarrett zdradza Joe, po czym Nash wykonuje Powerbomb Samoa (tutaj przeżyłem mały szok, nie ukrywam) i mamy koniec. Tej walki również nie powinno być w karcie BfG, przynajmniej w takiej konfiguracji. Już bym wolał jakby Sting i Jarrett np. wystawili własne teamy, później Jeff i tak zdradził swój, ale przynajmniej dziadów w ringu by nie było.

 

To przemówienie Teamu 3D olałem. Nie rajcują mnie gadki, gdy ktoś przedłuża kontrakt, a później mówi, że odchodzi. Bez jaj.

 

- EV2.0 vs. Fortune

Końcówka walki... Nie no, żenua ogólnie. Ale od początku - Sabu mało się nie wywalił skacząc na drugą linę przy tym Tornado DDT, Raven ciężko rusza się w ringu i ogólnie to nie lubię oglądać, gdy ktoś, kogo pamiętam z dobrych, krwawych walk, chodzi jak starsza babcia. Na koniec Kendrick mało nie zabija Kazariana, zrzucając go z drabiny na... drabinę i klatkę. Zwycięzca był pewny, ale mimo wszystko człowiek łudził się, że wygrają ci, co powinni. Flair biedaczek - w tym roku przegrał ze swoją bandą już dwa Lethal Lockdown, w pierwszym przypadku ze zbieraniną Hogana, w drugim z emerytami. Absolutnie wynik mi się nie podoba. No i ta jeszcze nawalanka wokół ringu, Flair znowu krwawi jak zarzynany prosiak... Niech oni nie męczą ludzi i skończą już to EV vs. Fortune. Wracając do Briana... Nie no, żenada... Jego widok wyłaniającego się spod tej szmaty chyba będzie mi się śnił. I niestety, nie będzie to przyjemny sen.

 

- Jeff Hardy vs. Mr. Anderson vs. Kurt Angle

Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek czegoś takiego doczekam - heel turn Jeffa. Main Event ten obejrzałem już przewijając walkę, ale końcówka mnie totalnie załamała. Wielki storyline z they okazał się totalnym gównem. Abyss biegający i krzyczący "They pojawią się i przejmą TNA", a okazało się, że "they" jest... założyciel federacji, dwie osoby rządzące tam obecnie i wrestler, który nijak nie pasuje mi na heela. Naprawdę nie tego się spodziewałem, ale... nie to jest najgorsze. Otóż, panie i panowie, chłopcy i dziewczęta - szykuje się nam kolejna wojna gangów. Bo chyba nikt nie wyobraża sobie, że ci "they" będą sobie dominować, niszczyć wszystko i wszystkich, a to zostanie bez echa. Zaraz wpadnie Joe, Angle, Anderson, RVD, zbiorą kogoś tam jeszcze (Sting, Pope, Nash?) i jedziemy od nowa. No żenada...

 

Na gali najbardziej spodobały mi się dwie rzeczy - to, że BfG odbyło się w fajnej hali, znacznie lepiej się to oglądało niż w Orlando oraz opener. To chyba niezbyt wiele, jak na najważniejsze PPV w kalendarzu Total Nonstop Action. Przynajmniej - na siłę, wpychając to do plusów - można powiedzieć, że TNA zaskoczyło dając pas Jeffowi. Tragiczny w ogóle był pomysł na walkę OJ/Young vs. Ink Inc. i Sting/Nash/Pope vs. JJ/Joe na takim PPV. No i za podsumowanie robi osoba Kendricka w końcówce walki... chociaż na upartego można uznać to za plus, bo jakby nie patrzeć była interwencja z zewnątrz i Fortune nie przegrali tak do końca czysto.


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Kilka naprawdę niezłych akcji, w końcu Janice została użyta - już powoli mi się śmiać chciało, gdy widziałem jak zawsze ktoś ją bierze do ręki, ale guzik z tego wychodzi, bo nigdy przeciwnik nią nie dostawał.

 

Dokładnie, te chwile grozy kiedy Abyss na każdej gali Impact! niszczył...narożnik...

 

Niech oni nie męczą ludzi i skończą już to EV vs. Fortune. Wracając do Briana... Nie no, żenada... Jego widok wyłaniającego się spod tej szmaty chyba będzie mi się śnił. I niestety, nie będzie to przyjemny sen.

 

Zgodzę się z tym, że Kendrick raczej nie pasuje do EV, ale ktoś młodszy dodał starym wyjadaczom trochę świeżości, więc raczej pozytywnie to odbieram. Pozytywny jest też gimmick, bo lepsze to niż postać, której nie potrafi się sprzedać i jest bez wyrazu.

 

 

Jeszcze słowo dla obrońców Stinga i jego promowania świeżej krwi. Bound For Glory to najważniejsze PPV w TNA, a Borden walczył w main evencie tej gali w 2006 roku (vs Jarrett, wygrał) w 2007 roku (vs Kurt Angle, wygrał), w 2008 roku (vs Samoa Joe, wygrał) i w 2009 roku (vs AJ Styles, przegrał! ). W tym roku znów wygrał mimo, że nie walczył w main evencie o pas. Promocja innych wrestlerów aż od niego kipi! :twisted:

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  1 936
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.05.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jeszcze słowo dla obrońców Stinga i jego promowania świeżej krwi. Bound For Glory to najważniejsze PPV w TNA, a Borden walczył w main evencie tej gali w 2006 roku (vs Jarrett, wygrał) w 2007 roku (vs Kurt Angle, wygrał), w 2008 roku (vs Samoa Joe, wygrał) i w 2009 roku (vs AJ Styles, przegrał! ). W tym roku znów wygrał mimo, że nie walczył w main evencie o pas. Promocja innych wrestlerów aż od niego kipi! :twisted:

 

Ale czy Jarret, Angle, Samoa Joe albo przeciwnicy tegoroczni z BFG to świeża krew?

Od razu zaznaczam, że niczyim zwolennikiem nie jestem, bo nie oglądam TNA, ale wydaje mi się, że ci zawodnicy nie należeli ani do młodych, ani do nowych nabytków federacji w momencie gdy dostawali walki ze Stingiem. Chyba, że przykłady które wymieniłeś to tylko dopełnienie tego, co działo się na innych galach, to wtedy już co innego.


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Zgodzę się z tym, że Kendrick raczej nie pasuje do EV, ale ktoś młodszy dodał starym wyjadaczom trochę świeżości, więc raczej pozytywnie to odbieram. Pozytywny jest też gimmick, bo lepsze to niż postać, której nie potrafi się sprzedać i jest bez wyrazu.

Niestety, ale mam problem z tym, że często umniejszam zasługi wrestlera, którego nie lubię. A co do samego Kendricka, to akurat Briana w tagu z Paulem Londonem bardzo lubiłem, tylko jakoś w TNA mnie jego postać drażni...

 

Ale co do samej treści posta - akurat nie Kendrick, bo każdego, kto ma dużo przed czterdziestką gdybyś wrzucił do EV, to dałby im powiem świeżości :P Ja nie czepiam się Kendricka w EV - wziął się tam z kosmosu, ale niech sobie będzie. Po prostu załamała mnie ta jego interwencja w tej walce - przeleżał sobie 90% meczu na klatce, wstał, mało nie zabił Kazariana i zaczął medytować. Ok, może to kogoś rusza, ale mnie taki gimmick... nie bardzo. Milion razy bardziej wolałbym go zobaczyć w walce niż w takiej "interwencji". Mogli go na upartego wrzucić za Ravena, na którego naprawdę ciężko patrzeć.


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Ale czy Jarret, Angle, Samoa Joe albo przeciwnicy tegoroczni z BFG to świeża krew?

Od razu zaznaczam, że niczyim zwolennikiem nie jestem, bo nie oglądam TNA, ale wydaje mi się, że ci zawodnicy nie należeli ani do młodych, ani do nowych nabytków federacji w momencie gdy dostawali walki ze Stingiem. Chyba, że przykłady które wymieniłeś to tylko dopełnienie tego, co działo się na innych galach, to wtedy już co innego.

 

Umieściłem ich w nawiasie tylko jako dodatkową informacje. Ogólne przesłanie było takie, że przez sam fakt, że ciągle walczył w main evencie najważniejszej gali o najważniejszy pas i tym samym zabierał to co obiecał dawać poprzez podłożenie się innym, czy decydowanie się na odgrywanie mnie znaczącej roli.

 

Mogli go na upartego wrzucić za Ravena, na którego naprawdę ciężko patrzeć.

 

Z jednej strony tak, ale z drugiej Raven potrafił zrobić niezłą walkę z Dreamerem na Hardcore Justice, więc przy odpowiednim bookingu na pewno dałby rade i wypadłby pozytywnie albo chociaż zjadliwie.

 

Co do Kendricka. Gimmick może nie jest najlepszy, ale dzięki niemu Brian może się pokazać z dobrej strony, a tak po przegranym feudzie z Williamsem poszedłby w odstawkę. Najlepszym przykładem takiego typu zagrywek ze strony TNA jest postać Desmonda, który po świetnym wyrównanym programie(mimo, że przegrał wszystko na PPV) z Kurtem spadł kilka szczebli w hierarchii federacji i teraz częściej widać go na Xplosion.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  103
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.10.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Bound For Glory 2010 nie było ani dobre, ani złe. Było średnie.

 

Zacznę od kwestii technicznych. Zawsze miło jest zobaczyć TNA poza "kurnikiem" w Orlando. Dzięki temu gale mają od razu lepszy klimat. Największe wrażenie w wystroju hali zrobił na mnie titantron. Te 3 ogromne telebimy podnoszone do góry + lampy znajdujące się za nimi, robiły genialny nastrój przy wejściu zawodników. Brakowało jedynie pirotechniki, ale i tak wielki plus za ten aspekt.

 

Co do samej gali, to już nie było aż tak różowo.

 

- MCMG vs. GM

Opener i zarazem walka gali. Znakomite starcie, w którym praktycznie niczego nie brakowało. Mam nadzieję, że te dwa teamy dostaną jeszcze szansę na współpracę ze sobą. Ciekawi mnie, co teraz czeka GM?

 

- Velvet vs. Angelina vs. Tara vs. Madison

Najbardziej zaskoczyła mnie w tym pojedynku Velvet. Zaskoczyła na plus. Bardzo rozwinęła się wrestlingowo w ostatnim czasie. Madison bardzo fajnie odgrywa irytującego heela. Pewnie czeka ją teraz konflikt z Tarą i... Mickie?

 

- Young & Orlando vs. Ink Inc

Miało być komediowe starcie i było. Eric po okresie odgrywania poważnej osoboy, wraca do tego w czym jest najlepszy, czyli do komediowego gimmicku. Nie powiem, zdarzyło mi się uśmiechnąć podczas tego pojedynku, więc jego rola została spełniona dobrze. Dziwi mnie tylko obecność tej walki na największej gali roku.

 

- Lethal vs. Williams

Porządne starcie i nic poza tym. Nie ruszyła mnie jakoś specjalnie ta walka. Zdziwił mnie Lethal przełamujący finisher Williamsa. Udało się to już komuś wcześniej, czy Jay był pierwszy? Akcja po walce zmartwiła mnie, bo szykuje się feud z Shore. Jednak na razie nie zamierzam krytykować, bo trzeba poczekać na to co Robbie E pokaże w ringu.

 

- Abyss vs. RVD

Najbardziej w tej walce brakowało mi krwi. Van Dam wpada twarzą prosto w drut kolczasty i jedyne co mu się dzieje, to jakaś mała plamka krwi na nosie? C'mon, trochę realizmu! Sama walka efektowna, z użyciem wielu ciekawych narzędzi. Jednak na tle poprzednich monsters balls wypadła blado.

 

- Sting & Pope & Nash vs. Joe & Jarrett

Pope z Joe ciągnęli większość walki, co było do przewidzenia. Zaskoczyło mnie odejście Jarretta. Było to dobrze zagrane. Podobało mi się, jak osamotniony Joe nie poddał się i mimo to zaatakował trójkę przeciwników, wciąż wierząc, że walczy w słusznej sprawie. Jacknife na Joe zrobił na mnie duże wrażenie.

 

Anderson na backstagu gadający o kopniaku we "freakin' nuts" wymiótł :) "That shit hurt, not just the left one, but the right one as well, both, equally" :D

 

Ogłoszenie Team 3D. Nie spodobał mi się ten segment. Nie lubię motywów, gdy ktoś udaje, że odchodzi, a tak naprawdę nic takiego nie ma miejsca. Ciekawe, co teraz z MCMG?

 

- Fourtune vs. EV2.0

Rozwalił mnie Flair uderzający Dreamera w głowę przez dziurę dla kamerzysty. Prawdziwy "dirtiest player in the game". Sama walka nie zachwyciła. Jak to zawsze bywa w Lethal Lockdown, na początku było czekanie, aż wszyscy znajdą się w klatce, a później nastał typowy chaos. Kendrick wyłaniający się spod prześcieradła na szczycie klatki totalnie mnie rozbawił. A później to jego zen było wisienką na torcie :P Nie wiem co oni robią z niego, ale jest to coś niewyobrażalnie głupiego. Wynik walki rozczarował mnie, ale był do przewidzenia. Mam nadzieję, że teraz, jak emeryci wygrali, EV2.0 zakończy swoją działalność.

 

- Angle vs. Anderson vs. Hardy

Starcie bardzo dobre, z dużą ilością wiarygodnych near falli (przez moment autentycznie myślałem, że Asshole zostanie mistrzem), toczone w niezłym tempie. Strasznie się wkurzyłem, jak zobaczyłem, że sędzia został ZNÓW znokautowany. Miałem nadzieję na czyste rozstrzygnięcie tego pojedynku. Jednak umożliwiło to debiut They. Ich skład był dość łatwy do przewidzenia. Jak sam się domyślałem, ostatnia operacja Hogana była workiem, dzięki któremu Hulk "zadziwił" wszystkich. Jedynym zaskoczeniem był heel turn Hardy'ego. Najmniej się o nim mówiło w kontekście tego pojedynku (nie brałem go nawet pod uwagę jako zwycięzcę), więc w sumie taka decyzja była na miejscu. Zobaczymy jak wypadnie "zły" Jeff, bo obawiam się, że może z tym być ciężko. Pozostaje teraz czekać i zobaczyć jak rozwinie się ta sytuacja.

 

Tak jak wspomniałem na początku, największa gala TNA okazała się średnia. Było tak naprawdę tylko jedno bardzo dobre starcie - opener. Oprócz niej na uwagę zasługiwał również main event. Reszta walk była przeciętna.

 

Największe oczekiwania związane były z ujawnieniem się They i TNA zrobiło najlepsze co mogło w tej kwestii. Bo czego innego można było się spodziewać? Pojawienia się Heymana lub The Rocka? Inwazji wrestlerów z AAA? Roster jest już i tak wystarczająco przepełniony.

Martwi fakt, że utworzyła się kolejna grupa, ale sądzę, że będzie to bardziej ekipa na zasadzie Main Event Mafii, która będzie chciała przejąć władzę w federacji, a niekoniecznie grupa w stylu Fourtune.

Tak, czy inaczej, może być ciekawie i trzeba dać szansę tej historii.

Edytowane przez spooki

  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Jak sam się domyślałem, ostatnia operacja Hogana była workiem, dzięki któremu Hulk "zadziwił" wszystkich.

 

Może jego pojawienie się było niespodziewane(dla mnie spodziewane), ale akurat kontuzja była prawdziwa, Hulk powinien odpuścić wszystko co wiąże się z wysiłkiem fizycznym, bo może się to dla niego fatalnie skończyć.

 

Największe oczekiwania związane były z ujawnieniem się They i TNA zrobiło najlepsze co mogło w tej kwestii.

 

Kwestia gustu. Ostatnio w TNA stajnia goni stajnie, jedna jest ważniejsza, druga mniej, ale takie co rządziły całą federacją też się zdarzały, więc dla mnie nie ma w tym nic ciekawego, tym bardziej, że Hogan+Bishoff nie robi już na mnie żadnego wrażenia.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  103
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.10.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie chodziło mi o to, że kontuzja Hogana była wymyślona, tylko o fakt, że obecnie Hulk miał leżeć w szpitalnym łóżku.

 

Może i w nowej grupie Hogana i Bischoffa nie ma nic oryginalnego i rewelacyjnego, ale po tylu miesiącach hypu, nic nie sprostałoby oczekiwaniom. Zbyt długo było przeciągane ujawnienie They, jak również zbyt dużo było nielogiczności w tej historii, by mogła ona wzbudzić większe emocje. Ciekawość we mnie powoduje nie sam fakt utworzenia kolejnej stajni, a to jak zostanie ona (i jej członkowie) "wkomponowana" w obecny krajobraz TNA.


  • Posty:  692
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.06.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Bound of glory można oceniać pod kątem samych walk i "elektryzującej nas" kwestii "They".

 

Motor City Maschine Guns vs. Generation ME

 

Trochę to przykre, że tego typu walki chyba zawsze będą openerami. Chłopaki oczywiście dali radę i praktycznie nie ma się do czego przyczepić. Sam feud pod względem emocji jest prowadzony bardzo bezbarwnie więc nie nastawiałem się na dramatyzm czy też "oko za oko" w wykonaniu Guns'ów.

 

Velvet Sky vs. Angelina Love vs. Tara vs. Madison Rayne

 

Walka technicznie jak na panie całkiem strawna. Sporo się działo, mało pisków i ciągnięcia za włosy, a więcej moves'ów. Cieszę się, że Tara wygrała bo może się od tego rozdartego kartofla uwolni (choć jako heel Madison i jej piski działają na mnie jak "Excuse me" Vicki, więc chyba nieźle odgrywa gimmick). No i oczywiście Mickie :serca: Chyba jej trochę markuję i lubię na nią popatrzeć. Mimo, że w walce była zbędna i niewiele do niej wniosła.

 

Young & Orlando vs. Ink Inc

 

Może i debilizm, może i niski poziom humoru. No cóż. Nie jestem wymagający. Walka technicznie słaba, ale dla mnie zabawna. Tłum też się przednio bawił. Motywy z odgrywaniem sędziego, strzelaniem piątek ze wszystkimi czy wrzuceniem Orlando przy pomocy pociągnięcia lin, naprawdę mnie rozbawiły. A sądząc po reakcji publiki to nowy Young wychodzi na czołowego babyface'a:D. No i lubię ten gimmick Orlando.

 

Lethal vs. Williams

 

Walka solidna. Niewiele więcej mogę o niej powiedzieć. Ani dramatyzmu, ani jakiś mocnych high spot'ów. Za kilka dni nie będę o niej pamiętał.

 

Abyss vs. RVD

 

Kolejna dobra walka.Mogło by być trochę więcej dramatyzmu i high spotów, ale nie zawiodłem się. Aha, tylko pinesek i jakiegoś black hole slam na nie mi mocno zabrakło.

 

Sting & Pope & Nash vs. Joe & Jarrett

 

Walka najsłabsza na gali, ale to było do przewidzenia. Joe dwoił się i troił, żeby coś z tego było. To co istotne w tej walce to to, że najprawdopodobniej źli Jedi staną się automatycznie tymi dobrymi. Czyli ratujący federację Sting - do którego teraz zwróci się Dixie, kontra zły Hogan. Tylko zdrowie panowie już nie to. No i na młodzież w ringu w ME dalej nie ma co liczyć, skoro będą się tam kręcić Jarrett, Hogan, Nash i Sting. No i jeszcze dojdzie Flair i Foley... brawo...

Ale wracając jeszcze do walki, to niestety, ale mimo najsłabszego poziomu psychologia w tej walce była najciekawsza. Chłopaki nie mają już tyle siły. "Młodziak" Joe robił z nimi co chciał. No i po odejściu JJ'a to Joe się na nich rzucił. Oni zachowali się raczej jak face'e.

 

Fourtune vs. EV2.0

 

Paradoksalnie walka była ciekawsza zanim zjechał dach klatki. Sporo fajnych moves'ów, zmiana przewag po wejściach. Po zjechaniu dachu kamera mocno się zagubiła. Połowy ciekawych spotów nie było widać, a przeskoki kamery były irytujące. Zabrakło kilku spotów, które naprawdę będzie się pamiętać. Wstrzymałem oddech jak Kaz podszedł z Richards'em do krawędzi, ale (może na szczęście) odpuścili. Motyw z Kendrick'iem ok, choć chyba coś tam inaczej to miało wyglądać. No ni nikt nie wpadł przez dziurę w dachu do środka :(

 

Angle vs. Anderson vs. Hardy

 

Walka naprawdę dobra. Były zmiany przewag, ciekawe moves'y, near falle. Czyli wszystko co potrzebne do dobrego main eventu (no może tylko Ceny zabrakło :P ). Niestety zawalili końcówkę po całej linii. Po pierwsze było wiadomo, że skoro They nie pokazali się wcześniej to wpłyną na końcówkę walki o pas. Jak pojawił się Bischoff to zwątpiłem. Chyba tylko scenariusz z rodzicami Dixie mógłby być gorszy. To jak oglądanie tego samego kryminału po raz drugi. Gdy już wiesz, kto zabił. Szumne obietnice, niedopowiedzenia, nadzieje...a tu kompletny brak logiki. Przecież obaj mieli już władzę, więc to przejście na ciemną stronę mocy to jak zdemolowanie własnego mieszkania. Jak mają booking w ręku to przeciw komu oni mają zamiar walczyć?

 

Podsumowując:

 

Pod względem poziomu walk - całkiem ok.

Dramatyzmu na gali, która miała zmienić wszytko - niewiele.

Rozwiązanie kwestii "They" ...no cóż... poczekamy, zobaczymy. Na razie to się zapowiada odgrzewany kotlet. I to taki przeterminowany.

213559901458cecbdd39123.jpg


  • Posty:  452
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  18.12.2003
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Gala ogólnie mi się podobała. Oczywiście najważniejsze było dla mnie, aby, tak szumnie zapowiadani They, nie okazali się niewypałem. TNA miało tylko dwie możliwości: mega gwiazdy pokroju The Rock czy JBL - wiadomo nierealne albo Hogan, Bischoff, Jarrett i Abyss powtarzają sukces WCW. Druga opcja była na 99% procent pewna. Lekkie zaskoczenie to tylko Hardy, ale zaskoczenie na duży plus. Bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy. Liczę teraz, że grupa ta dostanie nazwę, theme i totalnie zdominuje TNA, jak nWo zrobiło z WCW. Dobrze też dokooptować tam paru zawodników np. Rob Terry świetnie by pasował. Trzeba też jak najszybciej sprowadzić Scotta Halla i wrzucić do grupy. Myślałem, że będzie więcej nawiązań do Bash At The Beach. Jedyne to... zaśmiecenie ringu przez publikę, dawno przeze mnie niewidziane.

Na koniec trzeba pochwalić TNA, że pozwoliło zakończyć Kevinowi Nashowi walkę na koniec jego wspaniałej kariery.

Człowiek przede wszystkim.

  • Posty:  386
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Najbardziej oczekiwana gala roku, a sciągała się jak krew z nosa więc zobaczyłem ją przed momentem...

Zaczyna się i widzę ludzi! Tak powinien wyglądać Impact!

 

- MCMG vs. GM

Ekrany robią wrażenie

TNA Lubi powtarzać walki o pas... Czas więc na powtórkę!:D

Dużo lepsza walka niż poprzednie ich starcie, nie jest to może tak klasa co walka z BM, jednak nie można mieć wszystkiego. Dla fanów wszelkiego latania, to totalny odlot:D Ja jednak fanem nie jestem lataczy lecz i tak piąteczka jak nic:P

 

Teraz kolejny tak dla MCMG, walka na impact!, potem powtórka na PPV. Lub walka na PPV oraz powtórka na następnym:P jak zwykle:D

6/6

- Velvet vs. Angelina vs. Tara vs. Madison

HA HA HA wiedziałem! TARA ma pas:P choć pewnie na chwile:D Nie rozumie to byl każdy na kazdego czy tag? tag o pas? Bez sensu:P Pomijając że jestem głupi i trochę tego nie zrozumiałem to walka jak na panie nawet niezła. Dziwne przypięcie tary tak bez sensu:D

Mała wiedźmo-bosica ma za swoje:D

4/6

- Young & Orlando vs. Ink Inc

Orlando ostatnio poprawił się, czy to w ringu czy w gimnicku. Droga na humor wyszła:D, przez co zwyczajnie go lubię (nie oskarżać mnie o odmienną orientacje:P pod wym względem wole Hamade kluseczka rządzi)

Eric w robieniu z siebie idioty, a także w robieniu z innych idioty jest niezły:D

Dziwie się czemu Orlando go nie zabił, co dziwne licze na ich rozpad i solową karierę obu:D

jako walka 2/6 jako komedia 4/6, wiec 3/6

- Lethal vs. Williams

Kolejna powtórka... TNA zróbcie coś z Lethalem koleś ma talent, ale bez gimnicku nikt nie pociągnie! Williams zdecydowanie bardziej błyszczał niż Lethal, a ten finisher po którym Jay się podniósł był piękny! Walka dla Williamsa i powiem szczerze, Lethal weź się za siebie!

Walka troche poniżej oczekiwań, jednak źle nie było. 3/6

 

Robią nową gwiazdę X-D.. i dobrze, jeśli nie będzie beztalenciem to przynajmniej ktoś wyraźny będzie mieć pas! Wole pacana jako mistrza niż taką wodzionke (chleb zalewany wodą czyli coś bez smaku charakteru) jaką jest Lethal.

- Abyss vs. RVD

Poprawnie, ok, a nawet dobrze. Dobra walka z przebłyskami jednak nie wybitna. 4.5/5:D Jakoś nie chce mi sie wypowiadać, no ale stało się jak z założenia powinno się stać.

 

- Sting & Pope & Nash vs. Joe & Jarrett

Poniżej oczekiwań. Joe zacznie chyba się mścić. Trochę to bez sensu, chociaż Popa i Joe się fajnie ogląda.

3/6

 

- Fourtune vs. EV2.0

Fajnie, naprawde fanie. Stwierdze że powyżej oczekiwań. Rick dostał koszulke i tak powinno zostać:P Kendrick... dajcie spokój ! Niedługo TNA wynajmie Yode by urealnić jego gimnick, tym sposobem dostaniemy najlepszego managera wszech czasów... Już widze te przemowy

"Kendrick do mistrza najlepszym kandydatem byc. Tak, hmmm"

 

- Angle vs. Anderson vs. Hardy

 

Walka Fajna 5/6

Co do They, bardzo dobre spodziewane wyjście. O moich AAA się nie martwie, bo mają się i tak pojawić:P

 

czekam na impact!:D

 

Ogólnie gala dobra, tak zwyczajnie.


  • Posty:  133
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.09.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

MCMG vs. GM

Oczywiście kto dostał największy POP? Shelley i wszystko jasne, walka fajna dynamicznie prowadzona, naprawdę oby jak najwięcej takich walk, jedyne co boli to że to opener :/ no ale nie ma co narzekać, chłopaki zrobili swoje, pokazali co potrafią i jest ok, najlepsza walka gali.

 

Velvet vs. Angelina vs. Tara vs. Madison

Może to dziwne ale podobała mi się ta walka, fajnie zabookowana, końcówka trochę głupia, szkoda że wyszło tak ze Tara przez przypadek zdobyła pas, powinna specjalnie odwrócić się od Madison. No ale mimo fajnej walki i tak entrance najlepszy :P sądzę zę teraz będzie coś takiego ze Madison będzie kazała Tarze dać się spinować, liczę że Tara przejdzie face turn, jako face mi się bardziej podoba, mimo iż pasuje do roli takiej wrednej suki, twarz do tego ma :P

 

Young & Orlando vs. Ink Inc

To był bardziej comedy match, Orlando oczywiście denerwuje mnie na maxa i doprowadza o mdłości, co w sumie rzeczy jest znakiem że gimmick sprawdza się idealnie. Taki miał cel i tak jest, Jakoś byłem anty nastawiony do tego że Young robi z siebie idiotę, no ale w tej walce kilka razy mnie rozbawił, nie wiem dlaczego ale po tej walce naszła mnie ochota na zobaczenia walki Younga z Coltem Cabaną, albo z którymś z chłopaków z 3.0 w jakimś comedy matchu. HEHE Young do CHIKARA!!!

 

Lethal vs. Williams

Boli mnie że po tym jak Jay miał genialny gimmick Macho mana i jeszce genialniejszy Flaira teraz jest kimś bez gimmicku, chętnie zobaczyłbym go w jakimś, umiejętności nie można mu odmówić, no ale mimo wszystko gimmick....

Walka naprawdę dobra, no ale końcówka tragiczna, fakt że na razie jestem zniesmaczony tym Robbie E, no ale takie samo zdanie miałem np na temat Zacka Rydera, a teraz chętnie widziałbym go jako US Champa, więc poczekam z jakąś oceną tego zawodnika.

Szkoda natomiast Douglasa, koles naprawdę jest fantastyczny, jako champ roxował, wielkie brawa dla niego.

 

Abyss vs. RVD

Fajna walka, nie spodziewałem się czegoś wielkiego no ale RVD naprawdę dał radę, gdyby nie te ciągłe taunty które mnie najnormalniej w świecie wkurwiały było by bardzo pozytywnie, do tego ta gadka na koniec ze strony Abyssa, czekałem na rozwinięcie tematu o They.

 

Sting & Pope & Nash vs. Joe & Jarrett

Jak dla mnie słabiutka walka, ale miała ona na celu tylko i wyłącznie dołaczenie Jeffa do They, co mnie ciekawi co będzie miał do tego Joe? zwykła marionetka?Poczekamy zobaczymy.

 

Fourtune vs. EV2.0

Mimo iż uwielbiam Kendricka to nienawidzę tego gimmicka, może z czasem mi przejdzie bo zawsze jak widzę gówniany gimmick z czasem mi się podoba, no ale ta medytacja to jakaś kpina była. Walka ok, ale spodziewałem się więcej, no i liczyłem na wygraną AJa, trudno, warto dodać to zę to była ostatnia walka Rhino w TNA. Brawa za kilka lat spędzonych w TNA.

 

Angle vs. Anderson vs. Hardy

Fajna walka z genialną końcówką, to ze Hulk i Eric będa w They wiedziałem, ale Jeff i Jeff (o fuck xD ) naprawdę na plus, licze że za jakiś czas jakoś fajnie się to potoczy

 

Gala naprawdę mi się podobała.


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jak tu czytam samych znawcow i ekspertow dla ktorych ta gala tak niemilosiernie ssała to odechciewa mi sie czytac tego forum. Walki ladne dla oka(w wiekszosci), niezły booking, pare niespodzianek(lepszych czy gorszych). Ogólnie gala na 4 z nawet z plusem, bo po jej zakonczeniu mamy przed soba teoretycznie cala mase nowych i co wazne ciekawych storyline`ów. W chwili wolnego czasu uzupelnie moja wypowiedz, bo na chwile obecna trzeba wracac do pracy.
Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  219
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.03.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jak tu czytam samych znawcow i ekspertow dla ktorych ta gala tak niemilosiernie ssała to odechciewa mi sie czytac tego forum. Walki ladne dla oka(w wiekszosci), niezły booking, pare niespodzianek(lepszych czy gorszych). Ogólnie gala na 4 z nawet z plusem, bo po jej zakonczeniu mamy przed soba teoretycznie cala mase nowych i co wazne ciekawych storyline`ów. W chwili wolnego czasu uzupelnie moja wypowiedz, bo na chwile obecna trzeba wracac do pracy.

 

W pełni się zgadzam, za nami udana gala. Problemem dla niektórych jest chyba znalezienie właściwego punktu odniesienia, w oparciu o który oceniałaby się gale. Wszyscy widzimy, co obecnie prezentują produkty TNA i WWE, zatem na tle tego należy dokonywać ocen, a nie wspomnień genialnych PPV choćby z czasów WCW.

 

Tegoroczne Bound for Glory było naprawdę udane (poza kilkoma segmentami, vide Team 3D), aczkolwiek jakąś wyjątkową estymą darzę ubiegłoroczną galę.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
      Teraz to ja już mam podobnie. Zapowiada się na finał Jey vs. Gunther (Walka numer 100) lub LA Knight vs. Gunther. I o ile lubię LA i chciałbym go kiedyś zobaczyć z głównym pasem to nie pasi mi na finałowego rywala Ceny. Uso nawet nie będę komentował. Rozczarował mnie ten jeszcze nie zakończony turniej.
    • KyRenLo
      AEW: Worlds End 2025 Data: 27/12/2025 NOW Arena Hoffman Estates, Illinois
    • Grins
      To akurat mnie rozśmieszyło   
    • xAttitude
      AEW FULL GEAR 2025 NEWARK • Prudential Center • 22.11.2025 ŚREDNIA OCENA WYDARZENIA 8.40 (242 głosów)   Szczegóły Wydarzenia Data: 22.11.2025 Promocja: All Elite Wrestling Typ: Pay Per View Lokalizacja: Newark, New Jersey, USA
    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...