Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

NBA - Dyskusje, polemiki, opinie...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2010
  • Status:  Offline

Holyshit, dzięki za odświeżenie tematu :) Sam długo zabierałem się do napisania czegoś o nowym sezonie NBA ale zawsze odkładałem to "na później". Twój post zmobilizował to skrobnięcia czegoś podobnego do tego co Ty napisałeś.

 

Najpierw może te przyjemniejsze, pozytywne, aspekty których może nie do końca się spodziewaliśmy. Na Wschodzie super gra Atlanta. Trener Budenholzer wieloletni asystent trenera Popovicia wykonuje kawał dobrej roboty. Manegment Hawks jednak znacząco mu w tym pomógł (nie umiejszając oczywiście jego zasług) bo zbudował bardzo zbilansowany skład - rezerwowi wnoszą masę dobrego do gry. Obecny bilans Atlanty 24:8 i pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej robi wrażenie, bo raczej nikt ich tak wysoko nie typował. Toronto, które jest obecnie drugie, sam lokowałem w top 4 Wschodu zaskakuje szczególnie, że w skutek kontuzji nie gra DeRozan a oni dalej wygrywają. Lowy to już absolutnie poziom All Star. Washington też daje radę i widać, że na Wschodzie będzie bił się z każdym. Na Wschodzie pozytywnie zaskakuje mnie jeszcze Milwaukee. Szkoda tylko, że Jabari Parker mój faworyt tegosezonowego draftu wypadł z gry do końca sezonu. W Kidda jakoś specjalnie nie wierzyłem i dalej nie wierzę jako trenera ale póki co wyciąga z chłopaków (na ogół przeciętnych) dość dużo co starsza na bilans .500 póki co. To na pewno sukces, bo drużyna ta typowana była raczej na samym dnie. Chicago nie zaskakuje bardziej to jak Pau Gasol rewelacyjnie wkomponował się w ten zespół. Oprócz Butlera (indywidualnej rewelacji tego sezonu) chyba drugi najważniejszy zawodnik tego sezonu Bulls. Derrick Rose po kontuzji bardzo nieregularny. Zachód to kapitalna gra Golden State !! Trener debiutant i plejada superstrzelców uzupełniona bardzo dobrymi defensorami. To wypaliło. Liderują całej NBA ze świetnym bilansem 26:5. Curry i Thompson to bez dwóch zdań najlepszy obecnie duet obwodowy w lidze. Absolutnie nie da się ich powstrzymać! Szkoda tylko, że ostoja ich obrony w postaci Boguta wypadła z gry na miesiąc. Pomimo tego na razie jego absencja nie rzuca się w oczy patrząc na bilans. Portland jest drugie o czym dużo się nie mówi. Grają na prawdę dobrze i w ataku i w obronie. Ten wyraźny brak zachwytów nad tą drużyną pewnie spowodowany jest tym, że ludzie mają w pamięci co było sezon temu. Też super wystartowali podobnie jak teraz, ale potem dostali zadyszki i osunęli się w dół tabeli. W tym roku wcale tak być nie musi. Lillard z sezonu na sezon wyrasta na coraz to większą gwiazdę NBA a Aldridge coraz bardziej staje się czarnym Dirkiem za najlepszych lat Niemca. Memphis też jest pozytywnym zaskoczeniem tego sezonu. Mieli być w top8 ale nie aż tak wysoko. Zawdzięczają to zdrowiu, bo z tym były zwykle tam problemy ale także póki co sezonowi życia Marca Gasola. Dallas po pozyskaniu Rondo powinni się liczyć. Na razie nie zachwyca San Antonio i Clippersi. Ci pierwsi pewnie oszczędzają siły na play offy a ci drudzy cholera wie ;) Oklahoma wreszcie dobiła do bilansu na zero (17:17) i będzie biła się o jaknajwyższą pozycję w play offach - bo że się tam znajdą nie mam żadnych wątpliwości. Durant i Westbrook wrócili po opuszczeniu wskutek kontuzji początku sezonu i nie dadzą teraz wątpliwości awansując do po. No a przynajmniej mam taką nadzieję. Na minus zaskakuje mimo wszystko od tego zacznę Cleveland. Mają nowe big 3 ale coś nie trybi. Daleki jestem od tego żeby o marną grę winić trenera Blatta. Jest to debiutant w NBA ale z mega doświadczeniem i sukcesami w Europie. Koszykówką europejską też się interesuję więc wiem co mówię. Duuużym błędem byłoby jakby Cavs postanowili go zwolnić. Początki Spoelstry z James w Miami też dobre nie były a jak się skończyły każdy wie - 4 sezony i za każdym razem finał NBA. LeBron po tym jak schudł dość znacząco jakby coś stracił w swojej grze. No ale nie mogło być inaczej skoro w większości bazował na swojej sile. Kevin Love póki ma problemy z tym żeby odnaleźć się jako 2-3 opcja drużyny. FATALNIE gra Nowy Jork. Co tam się wyprawia to nie mam pojęcia. Trójkąty to już chyba nie to. No albo wykonawcy nieodpowiedni. Bilans 5:30 to dla mieszkańców NJ zakochanych w koszykówce (knicksowej) dramat. Na Zachodnie Minnesota słabiutko. O Philadelphi nie ma co pisać bo, że tak będzie każdy wiedział ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-372274
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 775
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Hartfan

    135

  • Bonkol

    82

  • mnih

    63

  • Lil Abyss

    46

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

5. Atlanta Hawks - ci goście grają basket podobny do SAS. Nic dziwnego, skoro ich coachem jest Mike Budenholzer, czyli były członek sztabu szkoleniowego Popovicha. Millsap, Horford, Teague, Korver i reszta ekipy grają naprawdę fajną koszykówkę.

 

6. Wypada też wspomnieć o GSW. Ta drużyna może wygrać zasadniczy, są bardzo poukładani. Pytanie tylko czy dadzą radę przełożyć tą grę na Play-Offy. Myślę, że jedynym problemem mogą być głowy takich zawodników jak Thompson, czy Curry (choć o tego martwię się najmniej).

 

Co do reszty to te 3 teamy, które wymieniłeś będą "walczyć" o jedynkę, tutaj całkowicie się zgadzam. Knicks to już w ogóle będą w dupie, jak im Melo wypadnie do końca sezonu.

 

Smith "rakiem"? Poczekajmy. Po pierwsze w Pistons nie grał na swojej nominalnej pozycji, a co do Rockets, to tym bym się nie sugerował. Dla Pistons to o wiele lepiej, bo też Monroe więcej tam sobie porzuca. Cavs rozczarowanie? Big three całkiem okej, najgorzej to Love, bo chłop raz ma fatalny mecz, gdzie wydaje się, że gorzej być nie może, po czym wykręca niezłe liczby na całkiej dobrej skuteczności. Kyrie wiadomo, w ofensywie kozak, ale jak przychodzi bronić to już tak dobrze nie jest. Poza tym to jeździec bez głowy. LeBron też potrzebuje czasu, a teraz wypadł na min. 2 tygodnie. Co do Cavs to Varejao to przeciętniak i w drużynie, która przyszłościowo marzy o pierścieniach taki ktoś grać po prostu nie może. Jeszcze odnośnie Raptors. Wydawało się, że pod obecność DeRozana (który notabene wkrótce wraca) będzie to wyglądać gorzej, ale Lowry, Lou Williams, czy Valanciunas grają nieźle, co przekłada się na dobre wyniki drużyny. Do tego dochodzi Ross z dobrą trójką.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-372275
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  797
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.10.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Chicago nie zaskakuje bardziej to jak Pau Gasol rewelacyjnie wkomponował się w ten zespół. Oprócz Butlera (indywidualnej rewelacji tego sezonu) chyba drugi najważniejszy zawodnik tego sezonu Bulls. Derrick Rose po kontuzji bardzo nieregularny.

 

Generalnie to Bulls postawili w tym sezonie na ofensywę, co zresztą widać w wynikach. Gasol gra świetnie, Butler może zgarnąć nagrodę MIP. Ławka to wsparcie chociażby Brooksa (którego notabene lubię), Gibsona, który w wielu drużynach byłby starterem, a także niesamowitego (jak dla mnie i pewnie dla wielu) Miroticia, który jest jednym z najlepszych debiutantów tego sezonu. Czekam na McDermotta, który leczył kontuzję, bo chłopak również ma spory potencjał. Mam nadzieję, że Noah będzie powoli wracał do swojej najlepszej formy, a Dunleavy ową formę ustabilizuję. Facet ma dni, kiedy potrafi rzucać trójki jak na zawołanie, a już w kolejnym meczu, zdobyć kilka punktów. Na koniec Rose. Widać, że zmienił styl gry w obawie przed kolejnymi kontuzjami. Brak dynamicznych wejść pod kosz, odbija się tym, że Derrick stał się shooterem, co mu nie wychodzi. Nie oszukujmy się, ale w bodaj 2 ostatnich meczach, jego statystyki w rzutach za 3, mówią same za siebie (2-15). Rose mówił ostatnio, że na treningach nie ma czasu na trenowanie rzutów i podczas meczów, gdy tylko będzie miał otwartą przestrzeń, będzie oddawał rzuty.

 

Smith "rakiem"?

 

Może i się pośpieszyłem, ale może i coś w tym jest. Zresztą facet jest teraz w komfortowej sytuacji. Gra w Rockets, płacą mu i Rockets i Pistons. Żyć nie umierać.

 

Cavs rozczarowanie?
Dla mnie tak. Nie oszukujmy się, ale z taką paką to oni powinni mieć teraz bilans taki, który ma Atlanta albo i lepszy. LBJ wypadł teraz na 2 tygodnie, Varejao na cały sezon. Kiepsko widzę Cavs, jeśli chodzi o zdobycie mistrzostwa, a nawet dojście do finału. Swoją drogą, ciekawe jest to, że podobno LeBron rozpisuje zagrywki, ustala co grają itd. Blatt jest tam popychadłem co też LBJ dosłownie ukazał.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-372281
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Dla mnie tak. Nie oszukujmy się, ale z taką paką to oni powinni mieć teraz bilans taki, który ma Atlanta albo i lepszy. LBJ wypadł teraz na 2 tygodnie, Varejao na cały sezon. Kiepsko widzę Cavs, jeśli chodzi o zdobycie mistrzostwa, a nawet dojście do finału. Swoją drogą, ciekawe jest to, że podobno LeBron rozpisuje zagrywki, ustala co grają itd. Blatt jest tam popychadłem co też LBJ dosłownie ukazał.

 

Media napompowały balonik pt. "Cavs mistrzami przed sezonem" ze względu na to, że tu podobnie jak w Heat stworzyło się Big Three - oczywiście z odpowiednim dystansem przy porównaniach. Myślę, że Blatt sobie nie poradzi (no chyba, że nagle zaczną grać, to będzie rozchwytywany), bo po prostu wcześniej nie prowadził żadnego zespołu w NBA, a sukcesy na parkietach Euroligi znaczą tyle, że np. taki Rudy Fernandez nie zawojował ligi zza Oceanu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-372286
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Ja nie zmieniam sposobu oglądania NBA. Koncentruję się na meczach Nets i Spurs, a w drugiej kolejności Bulls, Lakers, Golden State i Toronto. Dlatego część ekip oglądałem w akcji raz. Przyznam, że dopiero po przeczytaniu Waszych postów sprawdziłem, jak wygląda sytuacja w obu konferencjach i jestem trochę zdziwiony pozycjami niektórych drużyn w tabeli ;)

Nie wierzę, że taki układ sił pozostanie bez zmian i fazie play off zobaczymy wszystkie drużyny, które obecnie zajmują miejsca gwarantujące niej udział.

 

Na zachodzie najprzyjemniejszą dla mojego oka koszykówkę grają znajdujące się pod kreską Pelikany, Thunder i Lakers. Mój wymarzony finał tej konferencji to ten, w którym na przeciw siebie stają Stephen Curry i Tim Duncan.

Na wschodzie dominacja trzech ekip. Myślę, że ktoś z trójki Hawks, Bulls, Raptors potknie się w pierwszej rundzie play offów. Oby na mojej ulubionej ekipie z Brooklynu, która właśnie rozpoczęła tradycyjny szczęśliwy styczeń ;)

Co do Cavs to uważam ten team za sklecony na szybko samograj, który nie zasługuje na finał konferencji.

Naprawdę nie rozumiem, skąd wysoka pozycja Wizards. Ta drużyna gra w sposób przyprawiający mnie o ból zębów i ilekroć ich oglądam, przegrywają.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-372341
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2010
  • Status:  Offline

Wracając jeszcze do Cavs, to tymi 3 ostatnimi transferami (J.R. Smith, Iman Shumpert i Timofey Mozgov, których mają praktycznie tylko oddając Oklahomie Waitersa) myślę zrobili super robotę !! Wzmocnili się na prawdę mocno. Oby to wypaliło bo im trochę kibicuję. Blatt musi zostać na stanowisku, zarząd musi wytrzymać ewentualną nagonkę na niego. Wydaje mi się, że wytrzymuje póki co i z nim jaki trenerem skończy sezon. Dostał praktycznie nową drużynę, bo tam mało kto grał w poprzednim sezonie z obecnego składu. Oni muszą się zgrywać cały czas. Powinno to potrwać do końca sezonu regularnego. Czy wejdą z 2, 3, 4 czy nawet 5 miejsca do play offów to nie ma znaczenia. Potencjał mają taki, że na wyjeździe z takimi Chicago, Toronto czy Washingtonem dadzą radę. Skład na papierze jest na prawdę mocny! Na pg mają przecież Irvinga. Trochę zmiennik jest mało ok jak dla mnie. Do jego obrony mocno bym się przyczepił - jest trochę za miękki, ale w ataku daje radę kierować zespołem. Mówię oczywiście o Dellavedovie. Pozycja rzucającego obrońcy najbardziej im się wzmocniła. Zaczynali sezon Marionem na dwójce (a to przecież trójka czy nawet small ballowa czwórka) a zmiennikiem był Mike Miller albo no name jak dla mnie niejaki Joe Harris (białas jakiś). Teraz mają świetnego w ataku J.R. Smitha (wiadomo w obronie daje dupy) i świetnego w obronie Shumperta, który zagra również na trójce i z powodzeniem może zatrzymywać gwiazdy zespołów przeciwnych z pozycji od 1 do 3. Do tego dochodzi jako trzeci Mike Miller. Super! Na trójce mają wiadomo LeBrona i Mariona. Do tego dochodzi jeszcze w głębokiej rotacji super strzelec za 3 James Jones. Silny skrzydłowy to wiadomo Kevin Love. Przy small ballu może być centrem a LeBron czwórką. Thompson może być zmiennikiem Love'a na czwórce ale także da radę zagrać na centrze i zmieniać Mozgova. Pod nieobecnośc Varejao tak właśnie grał, czyli na środku. Mozgov, Love, Thompson pod koszem jak dla mnie ok. W rotacji gdzieś tam daleko jest jeszcze Haywood ale to już nie to co kiedyś szczególnie w ataku. Bardzo brakuje zdrowego Brazylijczyka. Niemniej jednak pod koszem po przybyciu Timofeya moim zdaniem jest wystarczająco chłopa żeby powalczyć. Ta trójka powinna conajmniej równorzędną walkę podjąć z Bulls (Pau, Noah, Gibson) czy z Wizards (Gortat, Nene, Seraphin czy Humphries).
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-373112
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Dlatego twierdzę, że trzeba dać im czas i podpisuje się pod Twoim postem KaMaz w stu procentach. Tylko ten Varejao mi nie pasuje. Nie życzy się nikomu źle, ale w sumie dobrze, że go nie będzie do końca sezonu.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-373118
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  304
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2014
  • Status:  Offline

Jeśli dzisiaj Atlanta pokona New Orleans Pelicans będą już mieli 20-0., awansują na czawrte miejsce wszech czasów. Czy ktoś by się tego spodziewał przed sezonem? :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-375735
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Hej, Hej tu NBA

 

 

Dawno nie miałem takiej frajdy z basketu jak w tym sezonie. Sam nie wiem co w danym dniu oglądać... to tylko świadczy o tym jak liga jest ciekawa. Wczoraj GSW z Atlantą pokazali ile znaczy Thompson a ile Korver dla zespołu. Brak Kyle'a kompletnie rozbroił Hawks - GSW miało bardzo dużo miejsca na parkiecie a to co robił Green to poezja - chłopak się niesamowicie rozwinął. Z 2round Pick stał się jednym z top 5 defensorów w lidze (moje zdanie) i jeszcze daje mnóstwo opcji w ataku. Jeszcze niedawno z przymrużeniem oka podchodziłem do GSW jako mistrzów, ale kto wie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-377833
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  3 059
  • Reputacja:   590
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Straszna cisza w tym wątku, choć trochę się nie dziwię, bo na razie play-offy dosyć jednostronne. Dzisiaj miałem obejrzeć dwa mecze, ale przy drugim dałem sobie spokój. Chodzi tu o spotkanie LAC ze Spursami, gdzie ekipa z LA grała bardzo przeciętnie i od razu było widać jak to się skończy. W pierwszej połowie mieli fatalną skuteczność i myślę, że teraz może to się skończyć na 4-1 dla San Antonio. Poza tym obejrzałem mecz Houston z Dallas i się nie zawiodłem. Emocje były do samego końca, ale na szczęście Rockets dali radę. Popis Hardena, który robił co chciał, ale trzeba powiedzieć, że Mavs mu na to pozwalali. Reszta zespołu też zagrała na dobrym poziomie. Liczę, że w kolejnym spotkaniu będzie już 4-0. :wink: Kolejna runda szykuje się znakomicie, czekam na serie SAS z Houston.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-380789
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  797
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.10.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Derrick Rose! I w sumie tyle w temacie dzisiejszego meczu. Jeśli Bulls wygrają też jutro, to raczej będę spokojny o wynik serii.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-381905
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

No i nie wygrali. Rose ma świetną serię i zaskakująco dobrze spisuje się jako strzelec po koźle, może taki styl gry sprawi, że stanie się mnie podatny na kontuzje. Cavs wygrali mecz, czy Bulls ten mecz przegrali? Bo wydaje mi się, że to drugie. Gdyby 3-1 było to pozamiatane a tak wróciliśmy do punktu wyjścia. Cavs bez Love'a z kontuzjowanym Shumpertem, Irvingiem 2/10 z gry i Jamesem 10/30 z gry + 8TO wygrali mecz. Cavs wymęczyli zwycięstwo a takie mecze budują drużynę. Bulls bez Gasola będzie ciężko bo brakuje kogoś jeszcze do zdobywania punktów.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-382062
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Paradoksalnie, jeśli James zdoła tą serie wygrać (przy wszystkich problemach CAVS) z Chicago to pokaże swoją wielkość bardziej niż gdy wygrywał pierścienie. Dla mnie Bulls powinni spokojnie sobie poradzić, nawet jeśli będzie to oznaczało 7 gier. Chciago to od początku dla mnie była ekipa która zagra z Memphis w finale i jedynie D Rose był czynnikiem który mógł to zmienić ... Patrząc na jego formę i to jak się czuje, raczej Chciago jest pewnym finalistą.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-382064
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

LeBron w Cavs a LeBron w Miami to dwóch innych zawodników. I ten z Miami jest znacznie lepszy. Nawet nie chodzi tutaj o mistrzostwa, które zdobył dla Heat, po prostu grał znacznie lepiej, bardziej dla drużyny a w Cavs zawsze gra jako ten mesjasz i zbawca, który sam zrobi mistrzostwo. Dodatkowo w Cavs przy Jamesie, taki Irving przestał się rozwijać jako playmaker o Kevinie Love szkoda gadać bo na ten moment jest dla mnie mniej wart niż Chris Bosh w pierwszym sezonie w Miami.

 

Typujesz finał Memphis vs Chicago?

 

Memphis są na papierze gorsi od GSW i od LAC, dziś w nocy GSW musi zremisować, trzeci słaby mecz z rzędu od Curry'ego i Thompson'a nie może się zdarzyć.

 

Jeśli chodzi o wschód to ja bym jeszcze nie skreślał Atlanty, nie mają wielkich gwiazd czy doświadczenia w PO, ale mają niesamowicie równy skład i dobrą ławkę, mogę wygrać z Cavs/Chicago bo mają obrońców na Rose'a i Butler'a lub na Jamesa i Irvinga.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-382065
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Ja coś czuję, że jednak mimo wszystko Cavs wygrają Wschód, ale polegną w finale ze świetnie dysponowanym Memphis lub... GSW. Zobaczymy jak to będzie. Właśnie w Miśkach/Warriorsach widzę przyszłych zdobywców pierścieni. Jeśli chodzi o tę parę, to jestem za Cavs, bo nie lubię... nie tyle Chicago, co tego całego hype'u polskich "fanów", co wiedzą o Bykach tyle, że grał tam kiedyś MJ23.

 

Hawks to niech najpierw przejdą Wizards. Szykuje się wg mnie 7 meczów w tej rywalizacji. Na tę chwilę jest/a raczej zaraz będzie 2-2. Wizards jeśli dostaliby się do finału Wschodu, to myślę, że mogą nawet go wygrać, ale najpierw niech skupią się nad ekipą Budenholzera. Jeśli już doszliby do NBA Finals, to tam nie dawałbym im jednak większych szans. Mimo, że ekipę Wittmana lubię (go już mniej) i fajnie byłoby po raz kolejny zobaczyć Gortata w finałach. Tutaj już z o wiele większą rolą.

Edytowane przez NalepRKO
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/49/#findComment-382067
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...