Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

NBA - Dyskusje, polemiki, opinie...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  882
  • Reputacja:   76
  • Dołączył:  08.01.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Oglądał ktoś z was mecze Wizards z Bulls na Canal+ Sport? Aż się chce oglądać słuchając tak obiektywnego komentarza... Dzisiaj musiałem wyciszyć ostatnie kilka minut bo już naprawdę nie dało się wytrzymać komentowania każdej straty czarodziejów słowem "niestety" (tym samym słowem były też komentowane każde udane akcje byków).
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350274
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 775
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Hartfan

    135

  • Bonkol

    82

  • mnih

    63

  • Lil Abyss

    46

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  214
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.01.2012
  • Status:  Offline

OglÄdaĹ ktoĹ z was mecze Wizards z Bulls na Canal+ Sport? AĹź siÄ chce oglÄdaÄ sĹuchajÄc tak obiektywnego komentarza... Dzisiaj musiaĹem wyciszyÄ ostatnie kilka minut bo juĹź naprawdÄ nie daĹo siÄ wytrzymaÄ komentowania kaĹźdej straty czarodziejĂłw sĹowem "niestety" (tym samym sĹowem byĹy teĹź komentowane kaĹźde udane akcje bykĂłw).

 

Ja oglÄdaĹem i powiem ci, Ĺźe nie byĹem wcale zdziwiony takim komentarzem tak samo jak nie byĹem zdziwiony, Ĺźe w Play Offach na C+ pokazujÄ tylko mecze WizardsĂłw.Wiadomo, Ĺźe jak jedyny Polak gra w Play Offach to bÄdÄ to puszczaÄ i bÄdÄ teĹź komentowaÄ pod WizardsĂłw bo pewnie wiÄkszoĹc ktĂłrzy oglÄdaja na C+ to sÄ fani MG13(Pewnie tylko go znajÄ z NBA :D).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350280
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  281
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.06.2010
  • Status:  Offline

Rzeczywiście komentarz był stronniczy i mało obiektywny. Wojtek wcześniej nie miał takich akcji, jednak kiedy chodzi o Polaka w NBA to zmienia swoje stanowisko wobec drużyn NBA.

Z drugiej strony nie tylko Wojtek tak komentuje, Sergiusz z N Sport bardzo stronniczo komentował mecze Borussi ze względu na udział Lewego. To aż odbiera przyjemność z oglądania meczy.

 

Wracając do NBA. Mamy w prawie każdej rywalizacji stan 2-1 lub bliski tego. Świadczy to o dość wyrównanej formie wszystkich drużyn. I nie ma znaczenia czy ktoś startuje z 1 czy 8 miejsca (Indiana-Atlanta czy Oklahoma-Memphis) rywalizacja jest wyrównana. W tym roku play offy ciekawie się rozpoczęły i mam nadzieję, że nadal będą tak wyrównane.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350285
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2010
  • Status:  Offline

Jak lubię Wojciecha Michałowicza i te charakterystyczne dla niego powiedzonka (niektórym się podobają niektórym nie) to w serii niestety nie da się go słuchać. Zgadzam się z tym co mówicie - jest bardzo stronniczy i pomimo obowiązku bycia bezstronnym to tutaj ściska kciuki za klub Marcina Gortata Washington Wizzards. Na jego lekkie usprawiedliwienie jest to, że komentuje mecze WAS ze Stanów dlatego daje się ponieść emocjom.

 

Sama pierwsza runda tegorocznych play offów jest niesamowita! Miało wiać nudą, szczególnie na Wschodzie, a tym czasem jest bardzo ciekawie. Mało interesujące jest tylko to co dzieje się w serii Miami z Charlotte Bobcats. Indiana strasznie się męczy i absolutnie nie wygląda na team numer 1 na Wschodzie. Myślałem, że play offy zmobilizują ich i zaczną lepiej grać a tym czasem jest kicha. 2:2 w serii i na dobrą sprawę przy takiej grze wszystko się może zdarzyć. Atlanta pomimo braków kadrowych prezentuje się całkiem przyzwoicie. Washington prowadzi 2:1 z Bulls ale ostatnia scesja Nene z Jimmy'm Butlerem kosztować go będzie mecz pauzy, a więc nie zagra w meczu numer 4. To duuuża strata dla Wizzard, ponieważ Brazylijczyk jest bardzo mocnym punktem tego zespołu. Po 2:0 myślałem, że już po Chicago a tym czasem może tutaj się jeszcze dużo wydażyć. Absencja Nene i ewentualne 2:2 robi tą serię otwartą. Brooklyn prowadzi póki co 2:1 z Toronto i jest bliżej gry w kolejnej rundzie. Nie mówię tutaj tylko o samym prowadzeniu w serii ale dużo lepiej wyglądają na parkiecie niż Raptors. Doświadczenie robi swoje, a jak wiemy w ekipie Nets tego nie brakuje. Na Zachodzie równie ciekawie. Dzisiaj Dallas po niesamowitym game winnerze Cartera pokonało San Antonio Spurs i prowadzi w serii 2:1. Mimo tego prowadzenia wydaje mi się, że faworytem do awansu dalej są Spursi z racji swojego doświadczenia i posiadania na ławce najlepszego trenera w NBA. Niesamowita jest też seria Oklahomy z Memphis. Jest 2:2, gdzie aż 3 mecze kończyły się dogrywkami! Portland prowadzi z Houston 2:1 i wygląda po prostu lepiej niż Houston, czego wcale się nie spodziewałem przed startem tej rywalizacji. Aldridge wygląda jak czarny Dirk Nowitzki w najlepszym dla niego okresie. W ostatniej parze LA Clippers prowadzą na chwilę obecną 2:1 z Golden State. Mecze pomimo braków kadrowych Warriors są w miarę wyrównane (za wyjątkiem jednego blowoutu). Serii GSW nie wygra ale strachu może trochę napędzić Clippersom. W drużynie z LA bardzo dobrze wygląda Blake Griffin, można powiedzieć śmiało że to póki co jego play offy a nie Chrisa Paula.

 

Świetna pierwsza runda PO! :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350312
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  558
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  10.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Niedziela, 27 kwietnia 2014

Oracle Arena, Oakland

Los Angeles Clippers 97 - 118 Golden State Warriors

 

LAC: M. Barnes - B. Griffin - D. Jordan - J. Redick - C. Paul

GSW: A. Igoudala - D. Green - D. Lee - K. Thompson - S. Curry

 

Curry Show, które zapewniło Golden State remis w pojedynku z Clippers. Steph dwoił się i troił przez co zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Jego rzuty za 3. i passy sprawiły także, że publiczność ożyła i do końcu meczu została ze swoimi. A w spoilerze kibice, który kosztem właściciela LAC skradli show.

 

10157398_680179408713824_6986620600970894351_n.jpg

 

W kolejnych kwartach SC stopniowo przygasał, ale równie dobrze spisywał się Igoudala (22 p - 4 r - 9 a) czy rezerwowy Barnes (15 - 2 - 4). Przez chwilę mogło się wydawać, że prowadzący 2-1 w PO podejmą walkę mimo 20-punktowej straty, jednak tak się nie stało. O wszystkim zadecydowała pierwsza kwarta w której gospodarze wywalczyli sobie aż 25 punktów przewagi. Kolejny ciekawy pojedynek i doskonały dowód na to, że faworyci w tej edycji PO mogą mieć problemy.

Polecam obejrzeć tylko pierwszą kwartę, bo to co wyrabiał Curry w niektórych momentach było aż niewyobrażalne.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350369
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Jako fan Nets zarwałem noc, by obejrzeć czwarty mecz z Raptors.

Coś złego dzieje się z drużyną Kidda :???: W sezonie zasadniczym wszyscy się uzupełniali i Brooklyn miał właściwie dwie prawie równorzędne piątki. Teraz w drużynie coś nie jest nie tak z komunikacją.

Dwie pierwsze kwarty to pokaz niemocy nowojorczyków i gra "na pałę" tym samym schematem, który Valenciunas, Vasquez i DeRozan rozpracowali w ciągu kilku minut.

Pod koniec pierwszej połowy Nets jakimś cudem dogonili przeciwników, a w trzeciej kwarcie zdobyli minimalną przewagę. Jednak to, co działo się pod koniec, to żenada.

Niby Brooklyn ma doświadczonych dobrych zawodników, ale Pierce i Williams pudłowali. Dodatkowo "Plums" chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że to play offy, a nie mecz pokazowy, bo w kluczowych momentach próbował wsadów. Natomiast Kirilenko łapał faule częściej niż piłkę.

Jednym wyróżniającym się zawodnikiem Brooklynu był Teletovic, który grał swoje, ale bez wsparcia reszty niewiele mógł zdziałać.

 

Toronto jest nadal do ogrania, bo w ważnych momentach pękają i kompletnie nie dają sobie rady. Jednak są kolektywem w przeciwieństwie do Nets.

Jeśli Kidd nie poskłada drużyny, rywalizacja zakończy się w Kanadzie i Raptors zagrają w następnej rundzie z Heat :roll:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350381
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  281
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.06.2010
  • Status:  Offline

Ja jako fan Raptors muszę troszkę swoich pochwalić ;) DeRozan i Lowry z meczu na mecz co raz lepiej sobie radzą i wspólnie przewodzą drużynie. Do pomocy mają zadaniowców jak Amir czy Vasqez z ławki, który jest świetnym wsparciem. Niby nie mają doświadczenia w PO (a to nie oszukujmy się jest bardzo ważne) ale determinacja pozwala im grać z weteranami z Nets jak równy z równym. Teraz wracamy do Toronto i liczę na prowadzenie w serii 3-2. Każdy mecz nie miał większej przewagi niż 8 pkt. a to świadczy o wyrównanej walce.

 

Jedynie bardzo mnie zawodzi Terrence Ross, który kompletnie nie istnieje w tej serii. A o dobrego zmiennika na jego pozycje trochę u nas ciężko. Zobaczymy jak będzie dalej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350392
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Ja jestem fanem Wizards (i to nie od tego sezonu "if you know what i mean") oraz między innymi Raptors, to też coś napiszę.

 

Niesamowicie irytuję mnie to co się dzieje w seri z Nets, ponieważ koszykarze z Toronto są pod względem "operowania" piłką, rzutowym oraz atletycznym półkę wyżej niż ich rywale ale w ich gre wkradają się jakieś dziwne przestoje co dla takich weteranów z Brooklynu jest ogromną szansą którą już wykorzystali 2 razy.

 

Co do Wizards to śmieszyły mnie te wszystkie zapowiedzi PO, gdzie "zachwycano" się Chicago i 5 innymi drużynami wchodu zapominając właśnie o "Czarodziejach" i Hawks. Drużyna ze stolicy ma 4 graczy powyżej 40% za 3, ma jeden z najszybszych i najsprawniejszych zestawów zawodników podkoszowych - tam wszystko funkcjonuję idealnie i w 100% sprawdził się mix weteranów z "młodymi wilkami". Drużyna Chicago nie ma szans bo po prostu jest mniej utalentowana a jedynie obroną nic nie ugra tym bardziej, że Wizards sami świetnie bronią.

 

Negatyvny - mam pytanie.

Za co ty lubisz Nets - przecież to najgorszy model tworzenia zespołu

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350398
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Ja jestem fanem Wizards (i to nie od tego sezonu "if you know what i mean") oraz między innymi Raptors, to też coś napiszę.

 

Ja Wizards i OKC od tego sezonu, bo od tego się zacząłem na poważnie NBA interesować :P Lubię też Portland, więc to jest moje TOP 3.

 

Drużyna ze stolicy ma 4 graczy powyżej 40% za 3

 

Da radę to zauważyć w NBA 2K14 xD Ariza, Beal, Wall + rezerwowi naprawdę mają wielkie skille, co do rzucania za 3, a wracając do realu - mam nadzieję, że Wizards zapewnią sobie awans już teraz przy najbliższej okazji w Chicago. To będzie trudne, ale jak pokazały dwa poprzednie mecze rozgrywane w United Center, jest to możliwe. Jeśli się nie mylę, to Wizards są niepokonani w hali Bullsów, co wydaje się dość śmieszne. W ogóle nie śmieszy mnie to ile ludzi kibicuje Bullsom. Pewnie decydują o tym takie aspekty, jak epoka Jordana oraz to, że w Chicago mieszka najwięcej Polaków na świecie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350400
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Da radę to zauważyć w NBA 2K14 xD Ariza, Beal, Wall + rezerwowi naprawdę mają wielkie skille, co do rzucania za 3, a wracając do realu - mam nadzieję, że Wizards zapewnią sobie awans już teraz przy najbliższej okazji w Chicago. To będzie trudne, ale jak pokazały dwa poprzednie mecze rozgrywane w United Center, jest to możliwe. Jeśli się nie mylę, to Wizards są niepokonani w hali Bullsów, co wydaje się dość śmieszne. W ogóle nie śmieszy mnie to ile ludzi kibicuje Bullsom. Pewnie decydują o tym takie aspekty, jak epoka Jordana oraz to, że w Chicago mieszka najwięcej Polaków na świecie.

 

Bulls to po prostu marka i "esencja" basketu (zaangażowania, walka, kibice, wspaniałe "legendy") tak jak Boston Celtics którym też kibicuje ze względu na atmosfere w hali. Co do Portland to też niesamowicie zaczyna mi się ta drużyna podobać i tam też jest fantastyczna publika która z racji 1 drużyny w mieście (nie mają teamu w NHL, NFL, MLB) kocha swoich koszykarzy miłością bezgraniczną. :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350402
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

PH93, Nets przypomina mi drużynę Utah Jazz sprzed lat. Tę ze Stocktonem, Malone`m i Hornackiem, która rywalizowała przez dwa sezony z Bulls (Jordan, Pippen, Rodman, Kukoc). Grają bez popisów i napinania się (mistrz w tej dziedzinie - King James akurat został cztery razy w tym sezonie zdetronizowany przez Brooklyn :twisted: ).

 

Nie rozumiem, czemu wszyscy nazywają Nets drużyną weteranów. Mają doświadczonych graczy (Pierce i Garnet), kilku ukształtowanych (Williams, Teletovic, Blatche) i młodych (Plumlee, Teague). Co, mają grać piętnastolatkami?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350405
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Grają bez popisów

 

Może nie potrafią? :grin:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350410
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Może nie potrafią?

Dopóki w NBA nie ma punktów za styl i ilość złota na szyi, gra Nets mi pasuje :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350417
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  55
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.07.2010
  • Status:  Offline

Wizards zagrali wczoraj fenomenalne 48 minut. Można się do nich przyczepić, że 4 kwarta dla nich zaczęła się mega katastrofą (Bulls zeszli na 8 punktów w pewnym momencie), ale później się to wszystko ustabilizowało. Kapitalny mecz rozegrał Ariza, świetne 30 punktów - pewność siebie na parkiecie. Bulls jednak są młodym (nie liczmy Boozera, czy Hinricha) zespołem, perspektywicznym i też to było wczoraj widać. Ich marka jest niezawodna, ale sam Noah nie wystarcza do wygrania meczu. Czuję, że Wojtek Michałowicz zostanie o wiele dłużej w Stanach i będzie podążać za Wizards w trakcie play-off, bo stracić taką przewagę 3-1 to byłaby katastrofa niewybaczalna.

 

Gortat nie zagrał najgorszego meczu, ba - był czołowym punktem. Wczoraj rozdał 5 asyst w czym 4(!) Arizie, widziałem dobrą współpracę między dwoma zawodnikami. Marcin się bardziej rozwinął, dobrze operował piłką oraz dosyć dobrze wykonywał zadanie na zasłonach. Tylko ta skuteczność Polish Hammera - 6/18... Gdyby trafiał więcej tych wolnych to 20+ punktów by miał. Teraz dla Gortata wszystko co dobre się liczy - walczy o ostatni większy kontrakt w NBA, lata lecą.

 

Jestem pełen podziwu dla Clippers, że nie dali się prowokować i na rozgrzewce byli w strojach odwróconych na lewą stronę. Co do meczu to była katastrofa Lob City.. Straty, nie potrzebne 2 faule na samym początku Chrisa Paula ustawiły mecz... Stephen Curry zagrał po raz kolejny kapitalny mecz - 5/6 za 3 w 1 kwarcie (!). To jest godny pochwały czyn. W dodatku bardzo dobry mecz od ostatniego czasu zagrał Iguodala. Tak jak go bardzo lubię tak żałuję, że nie jest tak eksploatowany w zespole, na parkiecie (jego cross z sezonu regularnego <3). Lee, Thompson też zagrali dobrze, a pochwalić też można Barnesa.. W końcu widzę go na parkiecie na każdej pozycji, aż dobrze to się ogląda. Gracze z Los Angeles muszą się otrząsnąć trochę, bo jest 2-2, a grając taką koszykówkę jak wczorajszego późnego wieczoru mogą stracić szansę na dalszą rywalizację.

 

Gdzieś dzisiaj widziałem opinię, że to najlepsza 1 runda w historii.. W pełnych utożsamiam się z tym zdaniem...

 

Widzę, że nie tylko ja tutaj jestem fanem Netsów. Mam trochę zastrzeżeń do ich gry, a mianowicie nie do końca dobre wykorzystywanie Pierce'a i Garnetta. O ile wiemy, że ten drugi boryka się z plecami i długo nie jest na parkiecie, to jednak Paul gra cały czas. A jak dużo meczy nie kończył z punktami 10+ to aż łzy się cisną. W Bostonie do końca grał mocno. Dzisiaj dobrze zagrał, 22 punkty kosztem Johnsona (9 pkt?)... Za dużo właśnie samemu grają Johnson i Williams, ale to tylko moja opinia nie wiążąca się z jakimś podlizywaniem się.

 

Btw. jak myślicie co NBA zarządzi w sprawie Sterlinga? Zawiesi go, i każe natychmiastowo sprzedać mu klub (mają prawo do narzucenia czegoś takiego), czy zarządzą karę finansową jakąś większą, czy obciążą sankcjami klub? : )

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350450
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

1. Zawieszenie

2. "Nakłonienie" do sprzedaży klubu.

 

Z resztą jutro ma być konferencja, także "stay tuned"

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/2115-nba-dyskusje-polemiki-opinie/page/47/#findComment-350451
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...