Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Felieton koszykarsko-wrestlingowy :)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 485
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Ehhh, no comments... Nie masz za duzo pojecia o NBA, wiec nie bede z Toba na ten temat dyskutowal, bo tylko sprawiasz ze zaczynam wpadac w zly nastroj... a tego nie chcesz...
The best there is, the best there was, the best there ever will be... Hartfan

1683510344acb5553018c.jpg

  • Odpowiedzi 55
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Piotrekmilan

    10

  • Ceglak

    10

  • Hartfan

    7

  • SPoP

    7

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 861
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.09.2004
  • Status:  Offline

niech wyjda 1 na 1 i zobaczymy kto jest lepszy

 

Weź sobie pooglądaj troszkę meczów Cavaliers vs. Nets lub Suns,Mavs i zobacz jak Twoim Lebornem potrafią zakręcić Kidd i Nash a potem czepiaj się Jordana

 

[ Dodano: 2005-07-31, 09:47 ]

Lato cavs mieli obfite w transfery

 

Zgadza się właśnie stracili Jeff'a McInnis'a który wybrał grę u boku Kidd'a :lol:

Take me down to the paradise city

Where the grass is green and the girls are pretty

114037126847768c6792b79.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

zawsze sie znajdzie jakis rewolucjonista co ledwie popatrzyl sobie na "new generation" NBa i juz wszystko wie...

 

prawda jest taka ze nowym gwiazdkom daleko do poziomu Chamberlaina, Jabbara, Barkleya, Ervinga, Johnsona, czy nawet Wilkinsa, ze o innych juz nawet nie bede wspominal.

 

Troche suchych faktow. Powiedz mi PiotrekMilan, jak to jest ze skoro teraz NBA ma takich swietnych graczy i jest taka taka swietna to spada popularnosc na trybunach?? sprawdz sobie jak nie wierzysz

 

I jak to jest ze dawniej zawodnicy grali na bardzo dobrym odestku 50% z gry a teraz jak wyciagna no powiedzmy 44 to sa juz swietni??

 

Tak na marginesie to ciekawe jak w wieku schylkowym KARIERY MJ`a bedzie gral LeBron czy Kobe...

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  1 066
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

ja sie na koszykowce nie znam wiec wypiwiadac sie w tej kwestii nie bede.

 

Co do felietonu to przeczytalem go uwaznie, faktycznie SPOP ma duza latwosc pisania, dobrze mu to wychodzi, text jest napisany ladnie, zgrabnie. Co do tematu i jej glownego watku to bym sie nie posunal do porowania MJ'a z Hoganem.

W moim mniemaniu MJ osiagnal cos olbrzymiego a sam fakt ,ze mowi o tym czlowiek ktory wogole nie interesuje sie ksozykowka jest tego dowodem.

MJ zdobyl tytul olimpijski, zdobyl wiele tytulow NBA w dyscyplinie sportowej w ktorej udowadnial swoja wyzszosc na dziesiatkami najlpeszych na swiecie koszykarzy, ktorzy zawsze kumulowani byli w NBA. Jordan nie tylko blyszczal na ich tle ale wykazywal sie niezwykla klasa, te shoty w ostatnich sekundach to jest cos wielkiego co ja bardzo szanuje i w pelni uwazam ,ze JOrdan zasluguje na pomnik jaki za zycia mu postawili.

 

Hogan jest legenda wrestlingu, jestem jego fanem co widac i o czym nie wstydze sie pisac, ale mimo wszytsko porowanie Hogana i Jordana jest w moim odczuciu nie gustowne, nie na mijescu nie wiem nie jestem tak elokwentny i chyba brakuje mi slowa.

 

Jesli porownywac wielkosci roznych ludzi z wielkoscia Jordana to jesli chodzi o moje skojarzenie to ja bym porownal go powiedzmy z Clintem Eastwoodem, z kims kto osiagnal powszechy szacunek, prestiz. Hogan ma na swoim koncie wiele niepowodzen ktore nawet tak wielki jego fan jak ja dostrzegam.

szpaler drzewek wydaje się kłaniać w powitalnym geście

205322999744c9c3acda6ae.jpg


  • Posty:  149
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2003
  • Status:  Offline

niech wyjda 1 na 1 i zobaczymy kto jest lepszy

 

Weź sobie pooglądaj troszkę meczów Cavaliers vs. Nets lub Suns,Mavs i zobacz jak Twoim Lebornem potrafią zakręcić Kidd i Nash a potem czepiaj się Jordana

 

[ Dodano: 2005-07-31, 09:47 ]

Lato cavs mieli obfite w transfery

 

Zgadza się właśnie stracili Jeff'a McInnis'a który wybrał grę u boku Kidd'a :lol:

LOL!!!!!

Obejrzyj sobie chociaz jeden mecz NBA w sezonie zanim sie odezwiesz :D

Lebron jest wyzszy od nich o 10 centymetrow i to on nimi spokojnie kręci, poza tym graja na zupelnie innych pozycjach jakbys nie wiedzial :lol:

 

Nie wiem czy wiesz ale Cavs zyskali na PG Jarica , ktory jest zawodnikiem o trzy nieba lepszym niz wspomniany jeff :) i to nie bedzie gra u boku kida bo tam gra vince i jefferson, a siedzenie na lawce po 40 minut na mecz :)

Szkoda słów czasami :lol:

 

zawsze sie znajdzie jakis rewolucjonista co ledwie popatrzyl sobie na "new generation" NBa i juz wszystko wie...

 

prawda jest taka ze nowym gwiazdkom daleko do poziomu Chamberlaina, Jabbara, Barkleya, Ervinga, Johnsona, czy nawet Wilkinsa, ze o innych juz nawet nie bede wspominal.

 

 

LOL :lol:

ledwo zobaczyl, dobre :lol:

 

A co Kobe'mu brakuje do barkleya przykladowo? :D

55965160441aaee9f94fef.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

skoro uwazasz ze niczego mu nie brakuje to powiedz w czym jest lepszy...

 

zamiast sie smiac moze bys jakies fakty przytoczyl, czyli to czego Ci brakuje, jakos na inne argumenty nic nie znalazles... rzeczywiscie nie dorosles do tego typu dyskusji a juz myslalem ze Hartfan przesadzil, jednak pomylilem sie, ludzka rzecz...

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  17
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.10.2004
  • Status:  Offline

Tez nie za bardzo sie orientuje w dzisiejszym koszu, no ale powstrzymac sie juz nie moge. Porownywac pokolenia mozna chociazby na podstawie Dream Teamow, a z tego co ostatnio widzialem, to ten nowiuski, w odniesieniu do ery Jordanow, Robinsonow i reszty, wypada raczej bladziutko. Choc moze sie myle. :P

 

EDIT: Pytales sie w czym Barkley jest (byl) lepszy od Kobyego i innych... potrafil zajebac maskotce. :D


  • Posty:  2 861
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.09.2004
  • Status:  Offline

Lebron jest wyzszy od nich o 10 centymetrow i to on nimi spokojnie kręci, poza tym graja na zupelnie innych pozycjach jakbys nie wiedzial

 

Tak zgadzam się z Tobą rozgrywający niema prawa ogrywać skrzydłowego :lol: A wzrost ma przytym ogromne znaczenie :lol:

 

I napisz mi jeszcze ile razy ten Twój obecny Dreamteam zdobył złoty medal olimpijski?

Take me down to the paradise city

Where the grass is green and the girls are pretty

114037126847768c6792b79.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

EDIT: Pytales sie w czym Barkley jest (byl) lepszy od Kobyego i innych... potrafil zajebac maskotce. :D

 

i wszczynac bojki w barze (z Jordanem LOL!!) :lol: :lol: :lol:

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  2 485
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Jaric = cudowny PG... Palce lizac... All Star Game starter... Geeeeez...

 

A jesli juz piszesz Piotrekmilan, ze Jaric jest lepszy 3 razy... Napisz mi w czym jest lepszy 3 razy... Takie glupie pisanie "3 razy lepszy" nie poparte zadnymi argumentami mozna wsadzic sobie w dupe...

The best there is, the best there was, the best there ever will be... Hartfan

1683510344acb5553018c.jpg


  • Posty:  149
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2003
  • Status:  Offline

Nie wiem czy wiecie ale dream teamow juz nie ma :(

Jakby zebrali prawdziwy dream team, (shaq, t-mac, kobe itp) to bylaby zabaw jak za dawnych lat. Ale skoro NEw York nie dostal igrzysk to nawet Big Ben i Big Shot odmawiaja gry :D

 

A porownujac Jarica i McInnisa nie ma co, bo to zupelnie inna kultura gry.Jest graczej bardziej kreatywnym i wiecej widzacym, lepiej asystuje, zbiera i gra w obronie jak dla mnie :). Powiecie, ze brak mi argumentow i rzuczam ogolnikami ale to poprostu trzeba zobaczyc a do tego trzeba ogladac nba a wiekszosci z was to nie jest najwyrazniej dane :)

 

Tak zgadzam się z Tobą rozgrywający niema prawa ogrywać skrzydłowego :lol: A wzrost ma przytym ogromne znaczenie :lol:

ciekawe ile razy nash czy kidd ograli lebrona, ja tam co tydzien widzialem w top ten akcje king james'a jak odbieral pilke rozgrywajacemu po czym robil show time sam na sam z koszem ale co tam :) co tam ze zakonczyl sezon na 3 miejscu wsrod najlepiej przechwytujacaych, cienki z niego obronca a wszyscy nim kreca jak chca :D btw byl tez na 6 miejscu wsrod asyst w lidze :)

Aha i wzrost nie ma zadnego znaczenia ze parker biega szybciej od shaqa :) to tylko zludzenie :D

55965160441aaee9f94fef.jpg


  • Posty:  1 334
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Oj, dużo się nazbierało do skomentowania ;)

 

Okej…

 

Dejv napisał jakoś tak ;)

Brawo ! Dawno nie czytałem tak dobrego felietonu w naszym rodzimym języku.Może w końcu coś się ruszy w tym co by nie mówić "zastałym" światku wrestlingowym w polsce i będziemy mogli częściej czytać tak dobre felietony ?

 

Też mam taką nadzieję Dejv i z niecierpliwością czekam na jakiś Twój równie ciekawy tekst :P

 

PiotrekMilan:

 

MJ ciągnął wózek z Bullami jako ich najlepszy gracz, więc dla mnie to logiczne, że w każdym meczu miał te swoje 40 rzutów, w końcu skądś się musiała brać ta jego przyznasz, że bardzo wyśrubowana średnia…A czy był samolubem? Śmiem wątpić… Może średnia około 5-6 asyst na mecz nie jest zbyt wybitna, ale jak na rzucającego obrońcę chyba całkiem przyzwoita. Poza tym, jak zapewne dobrze wiesz, będąc tak wielkim fanem NBA, są co najmniej 2 decydujące akcje 2 różnych Finałów NBA, w których Jordan w decydującym momencie nie zdecydował się na kończenie ostatniej akcji rzutem, a podawał do lepiej ustawionych kolegów. Mam tu na myśli:

- ostatni mecz Finałów 1992 roku z Suns, kiedy pięknie przyciągnął na siebie trójkę graczy z Phoenix i podał do nieobstawionego Johna Paxtona, który z dystansu i rozstrzygnął losy meczu

- analogiczna sytuacja miała miejsce podczas Finałów 1997 z Jazzmanami – tym razem w roli bohatera wystąpił Steve Kerr.

 

Na moje tak nie postępują samolubne gwiazdki. A poza tym liczba tytułów, jakie zdobył (a śmiem twierdzić, że trudniej było zdobyć tytuł wtedy niż teraz z powodu bardziej wyrównanej stawki i chyba jednak wyższego poziomu (mój nieobiektywizm i ignorancja, wybacz…  ) mówią chyba same za siebie…

 

Napisałeś też coś w stylu:

Po czwarte wreszcie nie wiem czy byl kiedys czlowiek bardziej oddany koszykowce jak Kobe. Czlowiek , ktory pracuje nad swoim graniem prawie 24h na dobe, nie robi sobie wakacji, a jedyne o czym mysli to koszykowka. Dodatkowo jest czlowiekiem bardzo skromnym i zawsze postepujacym honorowo wiec mowienie o nim jako rozkapryszonym dzieciaku to malo powiedziane glupota.

 

Przepraszam, ale to stwierdzenie wzbudziło we mnie salwę śmiechu (aż się Madziarzy na mnie oglądali i pukali znacząco w głowę  ).

I wybacz w tym miejscu złośliwość, ale tak to jest, jak się dane na temat koszykarza bierze z NBA Home Videos, których głównym celem jest przecież przedstawienie koszykarza w jak najlepszym świetle. Bo podejrzewam, że cytat w znacznej części pochodzi właśnie z tego filmu… No i co ja mam na to?

To jest naprawdę ten sam Kobe, który rozpieprzył rok temu tak dobrą drużynę? To ten sam Kobe, którego „honor” niejako zmusił Shaq’a do przenosin z LA do Miami, bo niby Shaq zabierał mu miejsce na piedestale? To ten sam Kobe, który pożarł się z Malone’m o jakieś gówno? To ten sam Kobe, który wyruchał jakąś laskę i musiał się potem z nią układać, żeby uniknąć prawdopodobnego skazania? I zdefiniuj mi proszę jak rozumiesz „honorowo”, bo jeśli to dla Ciebie synonim słowa „egocentryk” wtedy mogę uznać, że Phil Jackson odszedł z drużyny Jeziorowców z takiego oto powodu, że Kobe był „honorowy”…aż za bardzo…

Czy jest erudytą, nie wiem…ale nie sądzę, żeby był jakoś specjalnie „media friendly”, o czym przekonuje mnie kilka artykułów przeczytanych na jego temat oraz zdanie ITrzyka, którego obok Harta uważam za znacznie większych znawców kosza od mojej skromnej osoby ;)

 

 

Swoją drogą to fajne….24/7 nic tylko pracuje nad sobą, nie śpi, nie je (No, chyba, że odżywki i Gejtorejdy, oczywiście puszczając wówczas subtelne oko do kamery – trzeba dbać o formę), nie ma życia prywatnego, nie dupczy, nic tylko biega po parkiecie i rzuca do kosza, z przerwami na siłownię i udział w biegach maratońskich dla poprawy kondycji.

 

Z drugiej strony widzę, że z KB8 to jest tak samo jak ze mną i moimi tekstami… Całe dnie i noce spędzam na udoskonalaniu mojego pisarskiego warsztatu. Przynajmniej przez 3 godziny dziennie przeglądam słownik w poszukiwaniu godnych słów, które chciałbym zamieścić w felietonach. Czytam bez ustanku dzieła najlepszych klasyków, robię z nich notatki, żeby uczyć się od najlepszych. Dokładnie ważę każde słowo, a po skończeniu pracy czytam kilka razy gotowy tekst wyraz po wyrazie, żeby wychwycić każdą, nawet najmniejszą pomyłkę… Tak, to jest chyba wada… Jestem cholernym perfekcjonistą – nie skończę, dopóki wszystko co robię, nie będzie idealne… Aha, i jestem honorowy…a żeby się o tym przekonać zapraszam do 1-wszego w historii RazoRMedia Home Video zatytułowanego „SPoP’s Hard Way to Stardom – An Official Guide for the Internet Insiders” ;););) I co? Uwierzyliście mi… :P:P

 

A tak trochę poważniej – ja nie neguję tego, że Kobe (i I3, którego akurat w tej dyspucie pominęliśmy ;) ) to bardzo dobrzy koszykarze. Może nawet wybitni…

Pamiętam, pod jak wielkim wrażeniem Kobiego byłem, kiedy wchodził do NBA. Prosto ze szkoły średniej, od razu wypłynął na szerokie wody i…właściwie od samego początku dawał radę. Wydaje mi się, że jego problemem było to, że zbyt wielu ludzi mówiło mu, że jest Bogiem koszykówki, a on w to uwierzył… To znaczy, nie ma nic złego w nadmiernej pewności siebie, to może dodać Ci nawet skrzydeł i zwiększyć Twój heat, ale jeśli z drugiej strony przyczynia się do nadmiernego rozrostu Twojego ego to to niestety może rozjebać cały świetnie funkcjonujący mechanizm – i to mogliśmy zaobserwować rok temu w LAL. Bo nawet jeśli jesteś Bogiem koszykówki, to koniec końców na parkiecie za wiele nie osiągniesz. Kto tu podał ten przykład T-Maca, który wymiatał w Magic jak szalony, a oni mimo wszystko wlekli się na samym końcu? Kobe IMHO sądził, że sam da radę pociągnąć ten wózek, ale hej! Przecież nawet „dziadek” Air nic nie zdziałał, dopóki nie zyskał do swojej drużyny klasowego trenera i równie klasowych podwykonawc.ów ;);)

 

Koniec końców…na moje to Kobiemu się w dupie poprzewracało. I tyle ;)

 

 

 

Sixter: Ja nie uważam, żeby porównanie MJ’a z Hoganem było nie na miejscu, a już tym bardziej – niesmaczne. Już na samym początku stwierdziłem, że między tymi dwoma osobnikami jest multum różnic, ale nie może to także przykrywać podobieństw między nimi. Do najważniejszych z nich zaliczam:

 

- fakt, że zarówno Hogan, jak i MJ byli w swoich czasach najbardziej „over”, tzn. przerastali (bądź przerastają ;) ) pod względem popularności i osiągnięć w swoich dziedzinach całą resztę ziomków z ich biznesów

- piękna okazja, żeby skończyć karierę będąc na samym szczycie i fakt, że obaj jej nie wykorzystali, wracając, czego IMHO jak najbardziej nie powinni robić

 

Poza tym…obaj są „celebrities”, więc nie rozumiem co może być niesmacznego w takim porównaniu? Że wrestling nie jest sportem? Co z tego? Równie dobrze mógłbym porównać Hogana, czy MJ’a do Ciccioliny, która też miała okazję odejść u szczytu, (tzn. kiedy nic jej jeszcze nie zwisało i mimo brzydkiej od zawsze gęby ciałko miała jako takie ;) ), a z tego co słyszę ciągle kręci pornosy, tyle że teraz dla coraz bardziej „niszowej” grupy targetowej (Fetyszyści lub tzw. grupa MILF – rozumiem, że wszyscy wiedzą o co chodzi, więc wyjaśniał nie będę ;) W każdym razie bottom line jest taki, że też nie da się ich oglądać dla normalnego człowieka :D:D:D )

 

Nie odbieraj tych tekstów tak dosłownie, ok.? ;)

 

 

 

Raven: Ja tam wolę w tej chwili zdecydowanie Flaira od Hogana (Też miałem kiedyś króciutką fazę bycia Hulkamaniac, ale to było tak dawno, że już sam nie pamiętam ;) ). Tak jak napisałem….Hogan jest dla mnie diablo przewidywalny, jestem w stanie przewidzieć praktycznie każde jego słowo, praktycznie każdą akcję w ringu i mam wrażenie, że nie jestem w tym osamotniony… Więc co z niego w tej chwili za entertainer? Rozumiem, że w halach, gdzie WWE przyjeżdża powiedzmy raz na rok to jest jakaś atrakcja usłyszeć żywą legendę na żywo, więc jestem w stanie zrozumieć ten heat, ale jak tak siadam co tydzień przed monitorem (Teraz już nie ;)) ), to co to za entertainemnt? To tak, jakby oglądać 243 powtórkę „Dynastii”…

 

Flair…Hmm…jeśli chodzi o walki, to faktycznie nie jest to specjalnie miłe dla oka, ale na moje czasem uda mu się jeszcze zrobić coś niezłego (Choćby ten niedawny pojedynek z Anglem) No i entertainerem jest na moje chyba jednak lepszym… Plus, świetnie się sprawdza w roli menadżera (Tak jak Harley Race był dla mnie archetypem menadżera na początku lat 90-tych ;) )

Tak więc wolę go w tej chwili znacznie bardziej od Hulka ;)

 

Przy okazji dziękuję za wszystkie komentarze…zarówno te mniej, jak i bardziej przychylne ;)

 

 

 

PS. A z obecnych gwiazd NBA najbardziej świetlaną przyszłość widzę przed Leronem i Wade’m. Szczerze wierzę, że za kilka dobrych lat dorównają osiągnięciami i poziomem tym najlepszym w historii…Ale na Boga, nie piszcie, że już są tak wielcy jak tamci…

 

Ktoś tu już dobrze napisał poza tym, że koszykówka ciągle się zmienia, coraz większy nacisk kładzie się na przygotowanie atletyczne, więc to raczej normalne, że 20 lat temu nie były tak powszechne dzikie i zwariowane 360 stopni-4 razy dookoła własnej osi-slam Dunki ;);)

 

Pozdrawiam

What is the difference between Sheamus and the World War II? WW II is over ;)

13629172384628ee9bd26ff.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

PS. A z obecnych gwiazd NBA najbardziej świetlaną przyszłość widzę przed Leronem i Wade’m. Szczerze wierzę, że za kilka dobrych lat dorównają osiągnięciami i poziomem tym najlepszym w historii…Ale na Boga, nie piszcie, że już są tak wielcy jak tamci…

 

Ktoś tu już dobrze napisał poza tym, że koszykówka ciągle się zmienia, coraz większy nacisk kładzie się na przygotowanie atletyczne, więc to raczej normalne, że 20 lat temu nie były tak powszechne dzikie i zwariowane 360 stopni-4 razy dookoła własnej osi-slam Dunki ;);)

 

dzieki spop za przywrocenie ladu 8)

 

co do ostatniego zdania, takie zabawy koncza sie w wieku, powiedzmy 30/32 lat... i potem dopiero poznaje sie prawdziewego gracza, to jak umie skladnie wykonczyc akcje z dystansu, to ze nawet wykonujac 40 rzutow to polowe jednak z nich trafi. Pokazal to Jordan, ktory mimo ze ustepowal juz szybkoscia innym to potrafil jednak rzucic im sprzed twarzy i trafic mowiac jednoczesnie: IN YOUR FACE!!!!!!!!!!!!!

 

pzdr

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  933
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.06.2005
  • Status:  Offline

Dzięki za fajny felieton. Widzę że dyskusja trochę podryfowała w kierunku NBA, więc chciałbym zauważyć jeszcze jedno. Różnica między gwiazdami lat 90-tych a tymi obecnymi jest jeszcze jedna - oni byli nierozerwalnie związani z jednym klubem i miastem (z małymi wyjątkami). Jordan - Chicago, Ewing - Nowy Jork, Barkley - Phoenix (to ten wyjątek, bo wcześniej Philadelphia), Olajuwon - Houston, Malone i Stockton - Salt Lake City, Robinson - San Antonio. Z tego powodu mecze były chyba bardziej emocjonujące bo kibice byli zżyci z tymi zawodnikami, którzy symbolizowali "ich" miasto i często byli jego wizytówką. Czasami jedyną, jak Malone, no chyba że jeszcze mormoni a teraz olimpiada, a to przepraszam;) Obecnie chyba sytuacja trochę się zmieniła, transfery są częstsze i często pojedynki między drużynami są bardziej analizowane pod kątem personalnej rywalizacji poszczególnych zawodników a nie jako "kolejne wielkie starcie", dajmy na to, Chicago i Nowego Jorku. Nie śledzę obecnie NBA zbyt dokładnie, ale tak mi się wydaje.

SPoP, w swoim felietonie wspomniałeś coś o zachowaniu Hogana u schyłku WCW. Mógłbyś kiedyś napisać o tym parę zdań, byłby to taki appendix do felietonu:) Z góry dzięki, pozdrawiam.

"This liver gave me an excellent additional 8 year run" - Superstar Billy Graham

156748212945e09151e9b78.jpg


  • Posty:  1 334
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Jedna mala dygresja off-topic, o ktorej zawsze zapominalem :)

 

Serdecznie pozdrawiam obu RM'owskich ziomkow z Torunia :)) tzn. Cegle i Spinebustera :))

 

I o ile nie jestescie dresiarzami, ani innym marginesem spolecznym to jako przyszywany Torunianin proponuje dobre piwko na poczatku pazdziernika - w koncu scena musi sie jakos integrowac, nie? :))))

Zreszta, nawet jak jestescie...propozycje podtrzymuje :))

 

Spinebuster: good point, oczywiscie napisze, ale wieczorem albo jutro rano, bo teraz wychodze i nie bardzo mam czas :)

 

Aha, i niech ktos w koncu skomentuje tu cos o wrestlingu, zamiast ciagle walkowac ta cala NBA :)))

What is the difference between Sheamus and the World War II? WW II is over ;)

13629172384628ee9bd26ff.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...