Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

UFC 114: Rampage vs Evans- Wyniki Live


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  460
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.05.2009
  • Status:  Offline

Walka wieczoru:

 

205 lbs.: Rashad Evans pok. Quintona Jacksona przez jednogłośną decyzje

 

Główna karta:

 

185 lbs.: Michael Bisping pok. Dana Millera przez jednogłośną decyzję, 30-27, 30-27, 29-28

265 lbs.: Mike Russow pok. Todda Duffee przez KO ( prawy prosty ), 2:35 runda 3

205 lbs.: Antonio Rogerio Nogueira pok. Jasona Brilza przez niejednogłośną decyzję, 28-29, 2x 29-28

170 lbs.: John Hathaway pok. Diego Sancheza przez jednogłośną decyzję, 30-27, 30-27, 30-26

 

Walki w Spike TV

170 lbs.: Dong Hyun-Kim pok. Amira Sadollaha przez jednogłośną decyzję, 3 x 30-27

155 lbs.: Efrain Escudero pok.. Dana Lauzona przez jednogłośną decyzję, 3 x 29-27

 

Pozostałe:

 

155 lbs.: Melvin Guillard pok. Waylona Lowe przez TKO (uderzenia w parterze ), 3:28 runda 1

205 lbs.: Cyrille Diabate pok. Luiza Cane’a przez TKO ( uderzenia w parterze ), 2:13 runda 1

155 lbs.: Aaron Riley pok. Joe Brammera przez jednogłośną decyzję, 3 x 30-27

185 lbs.: Ryan Jensen pok. Jessie’go Forbesa przez poddanie ( duszenie gilotynowe ), 1:06 runda 1

8434236214bec043e1f826.jpg

  • Odpowiedzi 22
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    8

  • Scythe

    5

  • Ceglak

    3

  • Ja Myung Agissi

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

1. Evans vs. Rampage - niestety, tak jak przewidywałem - nie był to zbyt ciekawy dla oka pojedynek, bo Shad postanowił wypunktować rywala i robił to w dość mało widowiskowy sposób (spychanie pod siatkę i siłowanie się w klinczu). Dziwna strategia Evansa, aby w walce z Ramp'em nie wyprowadzić ani jednego kopnięcia (zwłaszcza low kicków)... To tak jakby walczyć z Demianem Maia i postanowić nie walczyć z nim w stójce :lol:

Cała walka to dominacja Evansa. Ramp przebudził się na chwilę w 3 rundzie i nieomal nie znokautował rywala (szacun dla Sugar'a, że to przetrwał, bo koniec był na prawdę bliski), ale później (po powrocie do stójki) odpuścił (zabrakło paliwa), Rashad się zregenerował i znowu zaczął obalać i punktować na glebie, potwierdzając swoją dominację w tym pojedynku.

Cóż mogę powiedzieć? Kto kolwiek by tu nie wygrał w tym starciu (zwycięzca ma title shot'a), to przy takiej formie jaką zaprezentowali obaj Panowie - Shogun przerobiłby im dupska na mielone :twisted: Może i dobrze, że nie wygrał Ramp, bo Rua zalow-kickowałby go na śmierć :twisted:

 

2. Mały Nog vs. Jason Brilz - powiem tak, jestem markiem braci Nogueira, ale uważam, że Brilz nigdy w życiu nie zaznał takiego seksu jak na tej gali UFC, gdzie wydymali go bez mydła :schock: Jason dominował przez 2 rundy zarówno w stójce jak i w parterze a Minotoro nie potrafił znaleźć na niego sposobu i niewiele brakowało żeby został zduszony w Gilotynie. Trzecia runda to była reaktywacja Małego Noga, który w końcu pokazał ładne BJJ, ale wynik walki to dla mnie BEZDYSKUSYJNE 2-1 w rundach dla Brilza (a mówię to z wielkim bólem serca, bo trzymałem za Minotoro). Nog popisał się tylko twardą szczeną, bo chaotyczne cepy Jasona wielokrotnie lądowały własnie na niej i niejeden fighter zaliczyłby po czymś takim glebę.

Ciekawa walka, fantastyczna postawa Brilza, który miał być mięsem armatnim dla Nog'a a totalnie zdominował go przez 2 rundy, ale wynik... skandaliczny :roll:

 

3. Cane vs. Diabate - mocny akcent Cyrila, który wykorzystując zasięg ramion (cholernie długie ma te łapska :wink: ) i mocną szczenkę (ładnie powrócił do gry po nokdaunie) nokautuje w stójce, tak solidnego stójkowicza jak Cane. Krótka walka, ale ładny popis w wykonaniu Diabate.

 

4. Guillard vs. Lowe - z tej walki zapamiętam tylko świetny takedown w wykonaniu Lowe'a (powerowo to wyglądało) i dość niespotykaną końcówkę, gdzie po kolanie na korpus, Lowe pada na ziemię (sam Guillard niesamowicie się zdziwił i dopiero po chwili wrócił i dopadł rywala na glebie z G&P) i mamy koniec walki. Musiał chyba facet wyłapać to kolano czysto na splot słoneczny...

 

5. Sanchez vs. Hathaway - świetna walka w wykonaniu Johna, który sprawił Diego niesamowite problemy w tym starciu. Już na początku, przy próbie wejścia w nogi, Diego wyłapuje kolano na twarz i Hathaway do końca rundy robi mu pogrom przez G&P. Dwie kolejne rundy były ciut bardziej wyrównane, choć bezdyskusyjnie częściej trafiał pojedynczymi uderzeniami Hathaway, wypunktowując bardziej doświadczonego rywala i sprawiając widzom niespodziankę. Ciekawy pojedynek i kolejny dowód na to, że w MMA nie wygrywają "nazwiska", ale ten kto jest w danym dniu w lepszej formie.

 

6. Bisping vs. Miller - dziwi mnie strategia Millera, który ma czarny pas w BJJ a uparł się walczyć z Angolem w stójce :shock: Tak jak jeszcze pierwsza runda była wyrównana w tej materii, tak od drugiej zaczęła się mocno zarysowywać przewaga Bispinga, który pomimo tego, że Miller miał serce do walki i nie odpuszczał - wypunktował rywala na pełnym dystansie. Szkoda, że Dan nie postawił na parter, bo mogłaby się ta walka trochę inaczej potoczyć (chociaż obawiam się, że i tak wynik raczej byłby prawdopodobnie taki sam).

 

7. Todd Duffee vs Mike Russow - nie popisał się jeden z większych prospektów w UFC (większość fachowców wróżyła mu miejsce w 10 HW w niedługim czasie :twisted:). Sama walka jako żywo przypominała starcie Lawlera z Manhoef'em :lol: Todd obijał przez 99% walki Russowa, który usiłował wyłącznie przetrwać. Niestety facet nie potrafił przycisnąć Mike'a i skończyć walki, co srogo się na nim zemściło. W połowie trzeciej rundy Russow wyprowadza 2 ciosy, które lądują prosto na szczęce Duffee'go, posyłając go do krainy wiecznego snu :lol:

Zaskakująca (choć mało ciekawa) walka i dobra lekcja dla Kaczora Duffee'go, że jak się jest lepszym w stójce, to trzeba walkę kończyć jak najszybciej a nie się bawić, bo w MMA różnie to bywa...

Myślę, że Russow był dzisiaj jednym z największych szczęściarzy na świecie :wink:

 

8. Amir Sadollah vs Dong Hyun Kim - tutaj były 2 scenariusze: albo Amir będzie potrafił bronić obaleń i zdemoluje rywala w stójce za pomocą swojego, niezłego muai thai, albo Koreańczyk będzie go obalał i robił w parterze co chciał. Niestety Sadollah nie odrobił zadania domowego, nie potrafił się bronić przed obaleniami Kim'a i ten przeleżał na nim większość czasu walki, niczym na żonie, podczas nocy poślubnej :twisted:, robiąc tam co tylko chciał.

Bezdyskusyjne zwycięstwo Koreańczyka, obnażające jak bardzo jednowymiarowym zawodnikiem jest Amir (w parterze go po prostu nie było).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Light Heavyweight bout: Quinton Jackson vs. Rashad Evans - decyzja

 

-Raven-, totalna porażka! Na mmarocks typowali inaczej, jak mogłeś? :lol:

 

Szczerze mówiąc oglądałem tylko main event, bo reszta gali była ponoć zwyczajnie przeciętna i w sumie to samo mogę powiedzieć o walce wieczoru. Styl zwycięstwa Evansa efektowny nie był, przez te przepychanki przy klatce wiało straszną nudą. Dziwi mnie, że Rampage wiedząc w 3 rundzie iż na pewno przegra nie postawił wszystkiego na jedną kartę i nie zaczął szarżować (jego najlepszej akcji, która mimo wszystko wyglądała na dość przypadkową nie liczę). Co do wyniku nawet trudno polemizować, bo wydaje mi się, że trudno nawet 3 rundę uznać za wygraną przez Jacksona.

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Właśnie skończyłem oglądać walkę wieczoru, która prawdę mówiąc trochę zawiodła moje wielkie oczekiwania. Spodziewałem się z pewnością TKO w wykonaniu Rampage'a, lecz wolałem, aby to Rashad wygrał przez decyzją i tak się stało. Jednak nie zmienia to faktu, że się zawiodłem. Walka ogólnie rzecz biorąc nie wżynała w fotel i brakowało ciekawych akcji ze strony oby dwóch zapaśników, chociaż muszę przyznać, iż Evans dosyć fajnie zaczął. W parterze cały czas mogliśmy dostrzec dominację tylko jednego fightera. Odnosząc się do wyniku walki to po 15 minutach tylko takiej decyzji można było się spodziewać. Quinton chyba już zapomniał co to jest prawdziwe MMA i musi wiele trenować, aby wzbić się na wyżyny. Rashad od czasu kiedy przegrał po raz pierwszy w swojej karierze z Machidą, to z walki na walkę prezentuję się naprawdę co raz lepiej, a przynajmniej lepiej od swoich przeciwników.

 

Styl zwycięstwa Evansa efektowny nie był, przez te przepychanki przy klatce wiało straszną nudą.

 

Dokładne stwierdzenie.

 

Reszta Main Cardu również nie była najlepsza. I dlatego nie będę komentował tych walk. Mam nadzieję, że na nadchodzącej gali UFC 115 zobaczymy coś lepszego. Chuck POWER!!! :twisted:


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

-Raven- napisał/a:

Light Heavyweight bout: Quinton Jackson vs. Rashad Evans - decyzja

 

 

-Raven-, totalna porażka! Na mmarocks typowali inaczej, jak mogłeś? :lol:

 

Tym razem postanowiłem dla zmylenia przeciwnika zerżnąć typ tej walki od Longera :lol:

 

Dziwi mnie, że Rampage wiedząc w 3 rundzie iż na pewno przegra nie postawił wszystkiego na jedną kartę i nie zaczął szarżować (jego najlepszej akcji, która mimo wszystko wyglądała na dość przypadkową nie liczę).

 

Myslę, że Ramp nie miał już paliwa żeby pójść za ciosem i przycisnąć Rashada. Po nokdaunie i powrocie do stójki, Ramp wyglądał jak króliczek Duracell'a, któremu ktoś podjebał baterię :D

 

Rashad od czasu kiedy przegrał po raz pierwszy w swojej karierze z Machidą, to z walki na walkę prezentuję się naprawdę co raz lepiej, a przynajmniej lepiej od swoich przeciwników.

 

Tu bym polemizował. Wg mnie po porażce z Machidą, Shad z walki na walkę prezentuje się coraz gorzej. Zaczął stawiać na swoje zapasy zamiast na pięści, przez co jego walki stały się nudne i schematyczne. Przez taki siłowy styl walki (siłowe obalenia i przepychanki przy klatce) traci sporo energii i nie wiele brakowało aby Thiago Silva wykończył go w ostatniej rundzie, kiedy zupełnie siadło mu kardio. W ostatniej walce, będący bez formy Ramp nieomal go znokautował w ostatniej rundzie, bo Shad przez te przepychanki przy klatce zipał niemal jak Pudzian (stawiam, że Quinton w formie znokautowałby obecnego Evansa w przeciągu 2 rund).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  460
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.05.2009
  • Status:  Offline

Przesadzacie z tym werdyktem w walce LilNoga, pierwsza i trzecia jak dla mnie to dla LilNoga, ew. pierwsza na remis, bo była dosyć wyrównana, może w drugiej Brilz miał większą przewagę niż Nog w pierwszej ale co z tego. Może w fightmetrice pierwsza jest bardzo wyrównana, ale Nog dla mnie pozostawił lepsze wrażenie.

Polecam http://fightmetric.com/fights/Nogueira-Brilz.html

Jeszcze ciekawostka o Duffee, w poprzedniej walce ustanowił rekord ufc, bo najszybciej w historii ufc znokautował rywala, natomiast na 114 pobił rekord Jon Jonesa, który posiadał ten rekord po porażce z Hamillem, chodzi o różnice zadanych ciosów na korzyść przegranego, czyli o to, że Duffee zadał znacznie więcej ciosów, a przegrał. Taką ciekawostkę wyczytałem na BE. Co do tej walki to masakra, jak oglądałem to zdawało mi się, że to był w ogóle pierwszy cios jaki doszedł do szczęki Duffee i chyba tak było. :lol:

Najbardziej mnie zaskoczyła postawa Sancheza, o ile do tego kolana jeszcze walczył w swoim stylu, tak później wszystko zbierał na twarz, masakra... Co się z nim dzieje, chyba ma jeszcze na psychice tą demolka Penna, szkoda.

W ogóle to Rashad zaczyna mnie co raz bardziej irytować, podobnie jak GSP, co ten Greg Jackson z nimi robi, walczą tak nudno, że aż się rzygać chce... masakra:/ GSP już rzygam od dłuższego czasu i Evansem też powoli zaczynam. Co do Rampage to zdecydowanie ta przerwa od treningów mu nie pomogła.

8434236214bec043e1f826.jpg


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Tym razem postanowiłem dla zmylenia przeciwnika zerżnąć typ tej walki od Longera

 

Chyba się nie zawiodłeś, nie? :P

 

u bym polemizował. Wg mnie po porażce z Machidą, Shad z walki na walkę prezentuje się coraz gorzej.

 

E tam, ja swojego zdanie nie zmienię i nie będę się tutaj sprzeczał, bo moim zdaniem po walce z Machidą dostał takiego jakby kopa i teraz nie będzie przegrywał. Wczoraj forma Rashada nie była tak dobra jak w walce min. z Chuckiem Liddellem, ale to wystarczyło na Rampage'a, a więc po co miał za wszelką cenę znokautować Jacksona lub zadawać więcej ataków?

 

(stawiam, że Quinton w formie znokautowałby obecnego Evansa w przeciągu 2 rund).

 

Zależy w jakiej formie, bo Quinton zazwyczaj ma świetną formę, ale u tak wielkiego zapaśnika ''forma'' na każdej walce jest inna, lecz przy wczorajszej dyspozycji Rashada to raczej nie miałby większych problemów.


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

Przesadzacie z tym werdyktem w walce LilNoga, pierwsza i trzecia jak dla mnie to dla LilNoga, ew. pierwsza na remis, bo była dosyć wyrównana, może w drugiej Brilz miał większą przewagę niż Nog w pierwszej ale co z tego. Może w fightmetrice pierwsza jest bardzo wyrównana, ale Nog dla mnie pozostawił lepsze wrażenie.

 

Pierwsza runda była wg mnie zdecydowanie dla Brilza. Kręcił w parterze Nog'iem jak dzieckiem. Z przerażeniem na to patrzyłem. Dwie pierwsze rundy ewidentnie dla Brilza, trzecia - dla Nog'a.

 

-Raven- napisał/a:

Tym razem postanowiłem dla zmylenia przeciwnika zerżnąć typ tej walki od Longera

 

 

Chyba się nie zawiodłeś, nie? :P

 

Jasne, że nie. Począwszy od podstawówki, zawsze zrzynałem od największych ekspertów, tak więc olałem tych lamusów z MMARocks :lol:

 

bo moim zdaniem po walce z Machidą dostał takiego jakby kopa i teraz nie będzie przegrywał

 

Pewnie, że nie będzie przegrywał, aż... do następnego swojego występu, gdzie Rua go zniszczy jeżeli Shad wyjdzie do oktagonu w podobnej formie jak obecnie :twisted:

 

ale to wystarczyło na Rampage'a, a więc po co miał za wszelką cenę znokautować Jacksona lub zadawać więcej ataków?

 

Może po to, by wyeliminować ryzyko tego, że Page pośle go spać niemal przed samym końcem walki, tak jak było to teraz, w trzeciej rundzie? :roll:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Panowie, zauważyłem ostatnio (mimo, że nie bywam tu zbyt często, jednak mam nadzieję kiedyś powrócić na dobre ;)) jakąś tendencję do ciągłego ironizowania, sarkazmu i mówiąc po swojsku, dopierdalania się na zasadzie "każdy do każdego". Wiem na własnym przykładzie, że kiedyś może i to pobudzało do gorącej dyskusji i fajnie było sobie popierzyć z kimś o bzdetach przez 18 stron w temacie, jednak może dalibyśmy już spokój i nauczyli się jakoś wspólnie egzystować (szczególnie w sytuacji, kiedy na forum jest może MAX 15 fanów MMA oglądających w miarę regularnie gale).

 

Co do gali, wypowiem się jutro (lub pojutrze :twisted: ), a teraz jedynie pozwolę sobie na jeden dowcipny komentarz z mojej strony :D

 

Dziwna strategia Evansa, aby w walce z Ramp'em nie wyprowadzić ani jednego kopnięcia (zwłaszcza low kicków)... To tak jakby walczyć z Demianem Maia i postanowić nie walczyć z nim w stójce

 

Shogun przerobiłby im dupska na mielone Może i dobrze, że nie wygrał Ramp, bo Rua zalow-kickowałby go na śmierć

 

Wspominałem już, że to nudne? :twisted:

 

BTW. Nie radziłbym osądzać z góry, komu i w jaki sposób Shogun przerobi dupsko na mielone, bo takie same gadki dotyczące Machidy mieliśmy okazję czytać po jego walce z Evansem, ewentualnie moge też tu wymienić przykład Penna, który może niekoniecznie przegrał z Edgarem (chociaż według mnie przegrał), ale na niego również miało nie być bata w LW. W dzisiejszych czasach, w MMA naprawdę może zdarzyć się wszystko i nie mam tu na myśli żadnego lucky punch, ani nagłego zwrotu akcji, jak w przypadku pojedynku Russow - Duffee, lecz samego faktu, że za te 3 miesiące Rashad może wejśc do octagonu i po prostu zdeklasować Shoguna, który nagle okaże się cieniem samego siebie w tej walce. Tak to już jest panowie :) Nie popełniajmy po raz 400 tego samego błędu, wynosząc kogoś na wyżyny, zanim przystąpi do swojej pierwszej obrony. Poczekamy, zobaczymy (btw. liczę na to, że Sho poskłada Evansa jak dziecko :D).

 

[ Dodano: 2010-05-30, 22:52 ]

Dodam jeszcze jedno. Jeżeli chodzi o pierwszą rundę i mocne trafienie Evansa, to dla mnie sa tylko 2 opcje. Albo Ramp się po prostu poślizgnął i wyglądało to poważniej, niż w rzeczywistości było, albo Quinton ma najszybszy pasek regeneracji w MMA po uderzeniach, które innych mogłyby posłać lulu :)

 

Strasznie mi przykro, że fighter, który 7 lat temu spowodował, że zacząłem interesować się MMA i wciąż jest moim ulubionym zawodnikiem (bez względu na formę, die hard fan to die hard fan :faja: ) postawił Hollywood ponad sport i po tej walce zacząłem się zastanawiać, czy nie czeka go teraz ten sam los, co Liddella po stracie tytułu, czy Wanda po KO od Mirasa.

Do It Like A BOSS !

52212044855de371531fdf.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

Nie no, wiadomo Scy, że to MMA i wszystko się może zdarzyć, ale sam chyba przyznasz, że Shogun, który operuje low kickami lepiej niż Griffin (a one mocno ustawiły walkę Quintona z Forrestem) byłby baaardzo niewygodnym przeciwnikiem dla Page'a.

Odnośnie "przerobienia dupska na mielone" przypominam tylko, że napisałem dokładnie: "Ktokolwiek by tu nie wygrał w tym starciu (zwycięzca ma title shot'a), to przy takiej formie jaką zaprezentowali obaj Panowie - Shogun przerobiłby im dupska na mielone", czyli gdyby Page i Shad wyszli do walki z Ruą w takiej formie jak w walce między sobą.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 864
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.01.2008
  • Status:  Offline

Strasznie mi przykro, że fighter, który 7 lat temu spowodował, że zacząłem interesować się MMA i wciąż jest moim ulubionym zawodnikiem (bez względu na formę, die hard fan to die hard fan ) postawił Hollywood ponad sport i po tej walce zacząłem się zastanawiać, czy nie czeka go teraz ten sam los, co Liddella po stracie tytułu, czy Wanda po KO od Mirasa.

 

Oj tam, dla mnie jest bardziej przykre to, ze facet ma wielki talent, a nie jest na tyle chętny do treningów jak powinien. Kwestia nagłego głodu "aktorstwa" to sprawa następna, niech sobie robi co mu się podoba, lecz wypadałoby wybrać jedną rzecz. Moja logika odnosi się do prostego "albo rób jedno dobrze, albo nie rób wcale jeśli masz robić 1000 rzeczy". Dodatkowo prześledziłem przygotowania Rampa po jego "powrocie" (żebyś mnie nie odsyłał tak jak kiedyś :twisted: ) i nie były one jakieś fenomenalne, naprawdę, nie dziwię się, że Evans wygrał. Rashad dobrze przepracował swój czas, co prawda od pojedynku z Machidą jest ... słabszy w moich oczach, albo po prostu nie przypadły mi do gustu game plany przygotowane na 2 ostatnie pojedynki.

EWF, III Oddział Kancelarii Osobistej Jego Imperatorskiej Mości.

Cultured Society|The Princess of Attitude.

I love the whisper of Attitude <3.

3926129444e3b08a90b45e.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

Dodam jeszcze jedno. Jeżeli chodzi o pierwszą rundę i mocne trafienie Evansa, to dla mnie sa tylko 2 opcje. Albo Ramp się po prostu poślizgnął i wyglądało to poważniej, niż w rzeczywistości było, albo Quinton ma najszybszy pasek regeneracji w MMA po uderzeniach, które innych mogłyby posłać lulu :)

 

Z pewnością Ramp się nie poślizgnął. Na powtórce było dokładnie widać, że dostał czystego na brodę. Imponujące, że po tym ustał (choć nogi mu się zdrowo ugięły i złapał mocny "boczny wiatr") :shock:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Czystego na brodę widziałem, tylko po prostu nie rozumiem, jakim cudem Page zregenerował się po takim ciosie jeszcze przed dojściem Rashada pod klatkę :) Według mnie ten cios nie odbiegał siłą od uderzenia, które posłało spać Icemana. Chociaż według mnie, na największy szacunek i tak zasługuje Mike Russow, bo to, co zebrał w pierwszej rundzie na szczękę, to poezja :D
Do It Like A BOSS !

52212044855de371531fdf.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

Czystego na brodę widziałem, tylko po prostu nie rozumiem, jakim cudem Page zregenerował się po takim ciosie jeszcze przed dojściem Rashada pod klatkę :) Według mnie ten cios nie odbiegał siłą od uderzenia, które posłało spać Icemana.

 

Rampage ma bardzo mocną półę (przegrywał przez nokaut tylko 3 razy w karierze. 2 razy z Wandem i raz... z Shogunem, po Soccer Kicku :wink:), ale nie róbmy z niego gościa, którego tylko kryptonit jest w stanie powalić :lol: Page zainkasował czystego strzała od Shada na samym początku starcia, kiedy jeszcze miał "pełny bak" (choć i tak było bardzo imponujące, że nawet na deski nie poleciał, tylko się zatoczył :shock: ). Gdyby jednak ta sytuacja odbyła się powiedzmy w 3 rundzie, nie sądzę żeby wymęczony Quinton przyjął to uderzenie tak "gładko", bo Evans ma na tyle silne uderzenie żeby znokautować niemal każdego...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

przegrywał przez nokaut tylko 3 razy w karierze. 2 razy z Wandem i raz... z Shogunem, po Soccer Kicku ), ale nie róbmy z niego gościa, którego tylko kryptonit jest w stanie powalić

 

Tak dla wyjaśnienia, przez nokaut to przegrał tylko raz w karierze :) Reszta przykładów to TKO, gdzie w przypadku pierwszego starcia z Wandem Quinton stał na nogach po 17 kolanach i upadł dopiero, kiedy sędzia zakończył pojedynek (a zakończył go chwilę przed upadkiem), w drugim przypadku Jackson uciekł do narożnika i sam czekał, aż sędzia przerwie walkę, bo nie uśmiechało mu się dalej z połamanym żebrem walczyć ;)

 

Jeżeli chodzi o jego szczękę, to jestem wręcz przekonany, że na obecny moment w UFC w wadze 205 nie ma nikogo, kto byłby w stanie jednym ciosem posłać Rampage'a spać. To jednak o czymś świadczy :)

 

Wracając do tematu formy. Jego następna walka pokaże, czy jest w stanie jeszcze coś ugrać w LHW, czy już może zbierać oferty od producentów filmów klasy F. Mam nadzieję, że to pierwsze, ale jestem świadomy, że to drugie jest bardzo prawdopodobne...

Do It Like A BOSS !

52212044855de371531fdf.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 119 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 018 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 884 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Caribbean Cool
      Zmiana drugiego dnia 1. Livaski 2. logan 3. Dominik 4. Drew 5. Orton 6. Cena     a i ominalem laski lol 7. Iyo
    • -Raven-
      Night 1 1. Gunther (c) vs. Jey Uso - nie wkręciła mnie ta walka. Niby coś się działo, ale wszystko szło jakby obok mnie. Tak rozpisali Szkopa, że zamiast podejrzeń, człowiek nabierał tylko pewności, że żadnego zaskoczenia tu nie będzie i pas zmieni właściciela. Tanie sztuczki typu przywalenie pasem i "o, kurwa - po tym się już bankowo nie podniesie!" - nie zadziałały. Na koniec zrobili Guntherowi dobrze, bo Yeet-Man nie potrafił go dobić żadnym z własnych finiszerów i musiał się posłużyć subem rywala. Jak na opener, to jakoś za specjalnie mnie to nie nakręciło na ciąg dalszy gali. P.S. Lałem z tego buraka, jakiegoś długowłosego amerykańskiego sportowca, którego pokazaywali w przerwie, a ten popisywał się, że na raz potrafi wyzerować kubek piwa... Widać kolo zatrzymał się mentalnie na etapie gimnazjum  P.S. 2 Ta dupa co zapowiada walki powinna bulić prawa autorskie za fryzurę, dziadkowi Morty'ego 2. The War Raiders (Erik and Ivar) (c) vs. The New Day (Kofi Kingston and Xavier Woods) - nie spodziewałem się niczego, po tej dorzuconej do karty walce, może też dlatego całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie było to może nic wielkiego, ale sporo się tam działo, były solidnie rozpisane oba teamy i całkiem przyjemny, zakręcony finisz. Jak na takie tygodniówkowe gówno-starcie, to lepiej by się to sprawdziło w openerze niż Yeet-Man. 3. Jade Cargill vs. Naomi - jak na tak "emocjonalny" feud, walka z tych emocji była kompletnie wykastrowana. Odpierdalały swoje od spotu do spotu, a pojedynek ciągnął się jak wóz z węglem. Zero odgrywania w ringu tej "nienawiści" na której był nakręcany ten angle. Liczyłem na jakieś zawirowania, pojawienie się Bi-Anki (że to jednak nie Glowo była mózgiem ataku), jakieś elementy niepewności, a tutaj pojechali po lini najmniejszego oporu, że Siwa się odegrała i tyle. Spierdolili potencjał tego feudu po całości, spłycając go w chuj. Z innej beczki - Callgirl oszpeciła się na maksa tymi krótkimi włosami. Czyżby wizażystka Rondy nadal dorabiała sobie w WWE? 4. LA Knight (c) vs. Jacob Fatu - ogólnie nic ciekawego, ale walka została rozpisana dokładnie tak jak musiała zostać - Grubasu musiał dominować, a Rycerz bazować na unikach i kontrach. Totalne rozczarowanie to finisz. Był potencjał żeby zaognić zgrzyty pomiędzy Jakubem a Sikaczem (przez co LAczek zachowałby pas), a oni czysto podłożyli mistrza heelowi. Niby fajnie, że mocno promują Tłuszczaka, ale tutaj to aż prosiło się o to, żeby Solista przypadkowo wyjebał Spike'a Kubie i uniemożliwił mu zdobycie Srebra. 5. Rey Fenix vs. El Grande Americano - w końcu konkretna walka na tym PPV, szybka, dynamiczna, z kontrami, zmianami przewag i świetnymi akcjami. Szkoda tylko, że finisz rozpisali tak sztampowo, ale cóż - Fenix był tam tylko na zastępstwo Mysteriusza, tak więc musieli zachować dziewictwo Americano dla Krasnala jak już wróci po kontuzji. Mogli to tylko zrobić jakoś bardziej pomsłowo, a nie "just like that". 6. Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair - tak właśnie powinna zostać rozpisana walka Jade i Glow. Tutaj w każdej sekundzie widać było, że babki się nienawidzą i chcą się pozabijać. Bardzo dobra walka, pełna emocji i zwrotów akcji. Zabukowana tak, że do samego końca nie można było być pewnym, która z tego wyjdzie z pasem. Bardzo mocno rozpisana każda z zawodniczek. Stratna wcale nie odstawała na tle bardziej doświadczonej Flary. Plus za finisz, gdzie młoda czysto pokonuje Królową Rozwodów. Tak się powinno promować nowe gwiazdy. Na marginesie - nie wiem, kto odpowiada za strój Jabłecznikowej, ale gacie dobrali jej tak, że podkreślały mocno brak dupska, bo wisiały na niej jak pranie na sznurze, nie mając się na czym opinać. 7. Roman Reigns vs. CM Punk (with Paul Heyman) vs. Seth Rollins - wybaczam. Wybaczam chujowe rozpisanie tej walki, która przez połowę czasu nie mogła się rozkręcić. Wybaczam słabe rozpisanie ringowe, gdzie mało się działo (mocnych momentów było jak na lekarstwo), a wszystko ciągnęło się bardzo wolno. Wybaczam, że Heymana, który był clue całego tego feudu, uaktywnił się dopiero na samym końcu, a przez całą walkę nie widać po nim było żadnych dylematów. Wybaczam, bo scena gdzie na koniec Rollo stoi tyłem do czającego się z krzesłem Romka i nie odwraca się nawet na moment (świetnie odegrał to twarzą), bo wie, co zaraz odjebie Paul - to było mistrzostwo świata. Na dokładkę ludzie popujący Setkę i odklepanie Rzymskiego - to było piękne (mógł tylko Crub Stomp pójść na krzesło, bo zwyklak na Pięknego, to trochę mało wiarygodne). Pomimo, że ten main event dupy nie urwał pod kątem ringowym (uważam, że potencjał nie został tu wykorzystany nawet w połowie), to wygrana Rollka (gdzie "pogodził" dwóch cwaniaków) cieszy mnie jak sam chuj. Prawie tak samo jak brak wygranej Punka.  
    • MattDevitto
      Walka z pre-show w porządku. Nic specjalnego, ale było trochę pozytywnego chaosu i koniec końców wyszło ok. Małe 'ale' - już nie wiem co oni robią z tą Roxanne i Corą. Raz są w teamie, zaraz nie są i tak w kółko. One dwie w NXT miały więcej powrotów do siebie niż Ridge i Brooke w Modzie na Sukces #gimbynieznają Opener - byłem dość sceptycznie nastawiony na pojedynek tej dwójki, ale zupełnie niepotrzebnie, bo wyszło całkiem dobrze. Nie był to oczywiście żaden 5-star, ale przyjemnie się oglądało takie zestawienie w akcji. Zmiany przewag zrobiły robotę dzięki czemu można było uwierzyć w zmianę mistrza. Ostatecznie Ricky broni pas, ale nie będę udawał, że interesuje mnie co dalej będzie się z nim działo Tag teamy - MOTYC i choć piszę na bieżąco to strzelam, że MOTN. Ciężko będzie przebić reszcie co tu się działo...Było dynamicznie, widowiskowo, zaskakująco, jednym słowem dostaliśmy w tej walce absolutnie wszystko. Świetne starcie, które nawiązywało poziomem do klasyków NXT z przeszłości. Paradoks obecnie tej dywizji jest jednak taki, że na PLE praktycznie zawsze teamy dowożą, natomiast jeśli idzie o historie i znaczące story to już inna sprawa. Zmiana mistrzów na plus Ladder match - kto nie lubi ladder matchy? Szczególnie jak wychodzą tak dobrze jak ten. Zadanie nie było proste, bo panie musiały wyjść po świetnej walce tagów, ale dały radę. Nie było zamulania, a to w takich pojedynkach najważniejsze. Spodziewałem się jak będzie wyglądać końcówka, ale Sol to do końca kariery będzie miała puszczane ostatnie minuty tego pojedynku. Ponownie dobra decyzja co do nowej mistrzyni i już widzę kolejkę, która ustawia się do tego tytułu. Sol vs. Kelani, Zaria itd. to znowu mogą być interesujące zestawienia już na niedaleką przyszłość. Tag teamy - niezła walka, która jednak pozostawała gdzieś w tle do tego co działo się między członkami D'Angelo Family. Rozegrali to wręcz idealnie, bo kiedy wszyscy myśleli, że już nic z tego nie będzie - znowu zaskoczyli. Od dawna całe to family już mnie nie interesuje, ale teraz sam jestem zainteresowany co będzie dalej. Podoba mi się to rozwiązanie i fakt, że zacznie dziać się w końcu coś nowego, świeżego wokół Tony'ego. Czas na to najwyższy... 4-way - przyjemna walka, choć nie ukrywam, że czekam już na story Giuli z Vaquer. Grace i Parker niech robią swoje, ale w zestawieniu o którym wspomniałem jest największy potencjał. Cała czwórka pokazała się tutaj z dobrej strony i każda miała swoje 5 minut w walce. Jedyny minus jest tak naprawdę taki, że absolutnie niczym nie zaskoczyli. Stephanie dalej z mistrzostwem po odliczeniu Parker - tak jak można było obstawiać domy. PS: Booker totalnie odleciał ME bardzo dobry, ale Williams tylko w 3-waych wypada dobrze i nie chce mi się już go szczerze oglądać na szczycie karty w NXT. Trzeba końcu po tylu miesiącach czegoś nowego. Oba dalej mistrzem, czyli bez zaskoczenia, ale skłamałbym gdyby jego title run był ciekawy. Wieje nudą w main eventach i nawet bardzo dobre walki tego nie zmienią, bo teraz znowu będzie trzeba męczyć się z lichymi segmentami tydzień po tygodniu. Podsumowując, nic nowego: NXT znowu dowiozło na PLE, ale nie ma tu story (poza mały wyjątkami) dla którego warto włączać ten brand co tydzień. Mimo to gala do polecenia każdemu, kawał dobrego wrs
    • IIL
      Sabu zakończył karierę na gali Joey Janela Spring Break w No Ropes Barbed Wire i mimo, że to jego ostatnia walka, nie poszedł na skróty...  
    • LegendKiller
      Dobra, powiem to całkiem szczerze — już po tym RAW, kiedy Rollins rzucił Heymanowi, że “wisi mu przysługę”, miałem przeczucie, że Gruby wydyma i Punka, i Romana. I co? Dokładnie tak się stało. W normalnych okolicznościach marudziłbym jak ostatni skurwysyn — że przewidywalne, że naciągane, że “sratatata”. Ale nie tym razem.   Całokształt tego main eventu, tempo walki, emocje, a przede wszystkim absolutnie fenomenalna gra aktorska Heymana sprawiły, że oglądało mi się to z kurewską satysfakcją. A to się u mnie, zgryźliwego dziada, nie zdarza często. Mało która walka potrafi mnie jeszcze poruszyć na tyle, żebym po wszystkim powiedział: „No kurwa, to było dobre.” A tu? Tu się udało. I to z nawiązką. Jednym z najlepszych momentów był ten szalony spot, gdzie każdy każdemu odpalił jego własny finisher. Kurwa, jak to było świetnie rozpisane i zrealizowane — totalna uczta dla fanów. Czysty chaos, ale kontrolowany i cholernie efektowny. MVP tej walki — ba, całej pierwszej nocy WrestleManii — to bezapelacyjnie Seth. Pieprzony. Rollins. Gość udźwignął ten storytelling jak nikt inny. Po jego drugim łomie aż podskoczyłem z kanapy i z takim impetem zajebałem ręką w półkę, że świeczka się rozjebała, a żona się wkurwiła. Warto było. Coś pięknego. Ten match dosłownie uratował tę miałką, nijaką pierwszą noc. Dla mnie: absolutny five-star. Zero gadania. Po prostu mistrzostwo. No ale żeby nie było za słodko — były też momenty, które wywołały u mnie co najwyżej wzruszenie ramion albo lekką irytację. Na pierwszy ogień: opener. Nie wiem, może jestem już skrzywiony przez najbardziej gejowski chant we współczesnym sports entertainment i przez samego Jeya Uso (dla mnie to tylko i aż bardzo dobry tag wrestler), ale serio — miałem wrażenie, że oglądam Sami Zayn vs Gunther, tylko że w wersji z Temu. Jay ma tyle wspólnego z ringową psychologią co ja z lewicą. A to, że walka o World Heavyweight Championship wyglądała bardziej jak segment mający rozgrzać publikę wejściem Jeya, to dla mnie totalne nieporozumienie. I nie zrozumiem nigdy, dlaczego TLC match – który idealnie pasowałby jako opener, żeby dać ludziom konkretny zastrzyk adrenaliny – został przesunięty na… SmackDown. Kto to kurwa bookował? Jeszcze słówko o Guntherze. Reign tragiczny. Jedna naprawdę dobra walka z Ortonem, poza tym wieczne tkwienie w tle i absolutny brak momentów, które by coś znaczyły. Porównanie jego IC title runu do tego WHC to jak porównywać gówno z czekoladą. Bez smaku, bez mocy, bez sensu. Z rzeczy, które mnie zaskoczyły na plus — Charlotte Flair. Serio, nie sądziłem, że to powiem, ale szacunek za to, że schowała ego w kieszeń i czysto jobbnęła Tiffy. Niestety, sama walka do zbyt dobrych nie należała — Stratton momentami wyglądała jakby zgubiła mapę. Jeszcze sporo nauki przed nią, bo na razie to raczej vibe NXT niż Mania. Fatu vs LA Knight oraz Jade vs Naomi — tu zapamiętałem głównie dwa momenty: piękną kontrę moonsaulta w BFT i ten brutalny powerbomb z pozycji electric chair dropa. Reszta? Meh. No i tag teamy… totalny filler. Nawet nie próbuję udawać, że oglądałem — robiłem sobie w tym czasie śniadanie.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...