Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Ring of Honor - Dyskusja Ogolna


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline

Kto może pokonać Lethala? Gość jest mistrzem prawie rok. Pokonał Jay'a Briscoe, Stronga, Stylesa, Elgina w japonii i w triple treacie Cole'a i Kyle'a. Oni by musieli kogoś promować chyba przez rok żeby był wiarygodny na następnego mistrza. Aczkolwiek świetna robota z tym pasem. Dla mnie obecnie najbardziej wartościowy pas w prowrestlingu.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-402607
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  598
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

KLowskie Video LIVE #96 – ROH kobiecym okiem

 

W tym odcinku tematem będzie drugi dzień ROH Supercard of Honor X, a gościem będzie debiutująca w tym podcaście – mająca jednak niemałe doświadczenie w występowaniu w podcastach – Monika która ogólnie raczej nie ogląda ROH, więc zobaczymy na ile intrygujące może być Ring of Honor dla kogoś, kto na co dzień nie śledzi tej federacji.

 

Czwartek (21.04), godzina 20:00

 

Edytowane przez KL
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-402692
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  238
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.05.2011
  • Status:  Offline

I jak tu traktować poważnie ROH jak przez najbliższy czas będziemy raczeni powtórkami z gali sprzed 2 miesięcy? Ishii zdążył już ten pas bronić ze Strongiem i Fishem, a tu pokazują jak go wygrał.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-402767
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

I jak tu traktować poważnie ROH jak przez najbliższy czas będziemy raczeni powtórkami z gali sprzed 2 miesięcy? Ishii zdążył już ten pas bronić ze Strongiem i Fishem, a tu pokazują jak go wygrał.

 

Zgodzę się, strasznie mnie to denerwuje i rozstraja w ROH. Wprowadzają gigantyczny chaos i sprawiają, że ciężko się wczuć w jakiekolwiek wydarzenia. Nie oglądałem jeszcze odcinka ale zakładam z góry, że była to jakaś przerwa między tapingami a takie idzie o wiele lepiej wykorzystać. Ba... nawet jak chcieli nas uraczyć jakąś starszą walką z PPV/Video on demend to czy przypadkiem ostatnio nie było Supercard of Honor?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-402768
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 059
  • Reputacja:   590
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Problem z tygodniówkami ROH jest chyba wszystkim doskonale znany i jest to jeden z powodów dlaczego tak mało osób je ogląda. Sam już dawno przestałem oglądać wszystkie tygodniówki ROH, a sprawdzam je tylko gdy widzę coś godnego uwagi. Narzekania dotyczące tego tematu pojawiały się chyba już za czasów HDNet.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-402828
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline

I jak tu traktować poważnie ROH jak przez najbliższy czas będziemy raczeni powtórkami z gali sprzed 2 miesięcy? Ishii zdążył już ten pas bronić ze Strongiem i Fishem, a tu pokazują jak go wygrał.

 

To się nazywa "druga" federacja wrestlingu w USA w pełnej krasie :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-402831
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  598
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

KLowskie Video LIVE #97 – ryba w wodzie nie utonie

 

Kolejna odsłona wspólnych gal ROH i NJPW przed nami. Skupimy się na Global Wars, bo to gala PPV, a o pozostałości może lekko zahaczymy.

Bawimy się po Wrestlefanowsku ! Gościem admina forum WF będzie świeżo upieczony moderator forum WF, Siwy.

 

Start: 20.00

 

Link wkrótce

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-403857
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

ROH/NJPW Global Wars

 

Dalton Castle vs Roderick Strong vs ACH vs Adam Page

Pojedynek bardzo średni. Mam wrażenie, że bardziej przechodzili z akcji do akcji niż tworzyli płynne starcie a do tego publiczność na początku gali była strasznie martwa(na szczęście się rozkręciła) co nie pomogło w odbiorze. Dalton Castle jako pretendent raczej mnie nie grzeje... ACH to chyba nigdy się tego TV Title nie doczeka :P.

 

Ligerburger vs The Addiction

Piszę z pamięci więc pewnie porypię kolejność walk. Pojedynek raczej ciężko oceniać pod kątem ringowym, Cheeseburger jako comedy act a Liger wiele czasu nie dostał. Próbowali z tego zrobić wrestling ale no nie wyszło. Daniels przypięty przez Cheeseburgera, The Addiction zaczyna promować innych... bardzo dobrze ale mam nadzieje, że do Title Picture jeszcze się dostaną.

 

War Machine vs The Briscoes

Jak na razie najlepszy pojedynek gali. Do tego pojawiło się parę wiarygodnych near falli. Po Jay Drillerze myślałem, że to już koniec. Szkoda, że odbiór walki psuje zbotchowana końcówka... bo wydaje mi się, że Mark miał kick-outować z tego Fallout'a.

 

Kyle'O Reilly vs Tetsuya Naito

Na tej walce psuć zaczął mi się stream a więc za wiele z niej nie zobaczyłem. To chyba pierwsze pojawienie się Naito w ROH w gimmicku Tranquilo i znów wyszedł świetnie. Nie wiem czy mimo wszystko nie wolałbym zwycięstwa Kyle'a... ale z drugiej strony po co podkładać IWGP Championa? Szczególnie świeżo po rozpoczęciu runu i kiedy jest on na takiej fali.

 

Moose & Kazuchika Okada vs Michael Elgin & Hiroshi Tanahashi

Coś tam się działo ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że walczy ze sobą czterech indywidualistów. Wydaje mi się, że Elgin powinien zostać w NJPW na stałe... tam znalazł swój nowy dom i wydaje mi się, że walcząc tam na nowo odkrywa swoją pasję do wrestlingu, którą stracił na początku zeszłego roku.

Trochę zaskakująca wygrana Moose'a i Okady... jakby nie patrzeć Tana i Elgin to już Tag Team(o dużym starpowerze warto dodać) a przegrywają ze zlepkiem.

 

Bobby Fish vs Tomohiro Ishii

Dobry pojedynek... ale co tu się dziwić, ani Ishii ani Fish złych walk nie robią. Nowy TV Champion na plus, należało sie Infamousowi jak psu buda a do tego ma on papiery na dobry title reign. Pojawiła mi się w głowie wizja feudu wewnątrz reDRagon ale Kyle ma chyba ważniejsze rzeczy na głowie :).

 

MCMG, KUSHIDA & Matt Sydal vs Bullet Club

Skisłę... Superkick Counter i żadnego superkicka w pojedynku, genialny zabieg :lol:. Mimo braku tego co najlepsze w walkach Bucksów, pojedynek oglądało się świetnie. Rola goryli właściwie ograniczona do minimum... ciekawe dlaczego :D. Nie no, Tama Tonga dawał radę ale exCamacho pamiętam tylko z przyjęcia superkicka... to znaczy... press kicka :D. Mimo wszystko jeśli mam gdzieś zaakceptować ten odpad z WWE to chyba właśnie w Bullet Club.

 

Jay Lethal vs Colt Cabana

Dali radę... nie było to nic wielce wyjątkowego ale Cabana nie zamulał i pojedynek oglądało się dobrze. Ale i tak najważniejsze jest chyba to co się stało w końcówce... nowy członek Bullet Club - ADAM COLE BAYBAY! Drugi rok z rzędu Adam Cole przynosi jak na razie najlepsze storyline'owe wydarzenie w roku. Takiego przejęcia federacji nie było od czasu debiutu powiększonej wersji SCUM. BC zniszczyli wszystkich, rekord superkicków pobity(choć counter trochę kłamał bo nie powinien liczyć superkicków Cole'a :D) i w sumie aż jestem ciekaw kolejnej tygodniówki. Rozumiem, że Adam będzie liderem ROH'owskiego odłamu Bullet Club i aż chce mi się go zobaczyć ponownie jako mistrza. Tylko czy fakt, że Adam będzie przejmować pozycję top 1 heela oznacza face turn The House of Truth? Bo wątpię w walki heel vs heel na linii Cole-Lethal.

 

Bardzo przyjemne PPV. Co prawda gdyby nie wydarzenie zamykające galę to byłoby to po prostu kolejne PPV ROH wypełnione wrestlingiem... ale czasem taki jeden plot twist wystarczy. Jestem zadowolony... dowiedziałem się o tym, że dzisiaj było Global Wars na 10 minut przed galą a spędziłem przy niej przyjemne 3 godzinki :D.

Edytowane przez DashingNoMore
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-403891
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  238
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.05.2011
  • Status:  Offline

ROH/NJPW Global Wars

 

Dalton Castle vs Roderick Strong vs ACH vs Adam Page

 

Myślałem, że ta walka jest tylko dla przedłużenia feudu Stronga z Fishem ale jednak poszli w innym kierunku. I dobrze, bo nie lubię stylu Stronga. Castle ostatnio mocno promowany, w ringu też nie zamula więc jego wygrana też nie może dziwić.

 

Liger & Cheesburger vs The Addiction

 

Nic specjalnego. Ciężko kupić Burgera walczącego jak równy z równym patrząc na jego posturę. Latające małpki też mają jakąś muskulature. Ale widocznie też musi być ktoś od zabawiania publiki. W sumie mi to strasznie nie przeszkadza.

 

War Machine vs The Briscoes

 

Bardzo fajny pojedynek. Nie nudziłem się. Bardzo wiarygodne near falle, aż brakowało chociaż jednego ze strony braci. Kto następny dla War Machine?

 

Kyle'O Reilly vs Tetsuya Naito

 

Naito to jeden z niewielu charyzmatycznych Japończyków (nie wiem jak było przed LI, bo NJPW oglądam dopiero od początku tego roku). Zdziwiło mnie, że publika stała po jego stronie. Kolejny fajny pojedynek, choć Tag Teamy mnie bardziej wciągnęły. Kyle po prostu nie mógł tego wygrać. New Japan nie pozwoliłby podłożyć swojego najważniejszego mistrza w pojedynku na 1 na 1.

 

Moose & Kazuchika Okada vs Michael Elgin & Hiroshi Tanahashi

 

Dziwi mnie wynik. Bądź co bądź Elgin i Tana ostatnio to już prawie Tag Team. Ta walka jakoś przeszła mi przed oczami bezwiednie. Umiejętności dwóch Japończyków może i są bardzo wysokie, ale mnie kompletnie nudzą (po tych kilku miesiącach)...

 

Bobby Fish vs Tomohiro Ishii

 

... A Ishiiego bardzo lubię. Szczególnie po pojedynkach z Shibatą. Bardzo fajny pojedynek, oparty na uderzeniach ale nie do przesady. Lubię taki ostry styl walki. Nie spodziewałem się tylko, że Fish uśpi Ishiego. Myślałem, że skończą po jakimś finisherze. Mistrza musieli zmienić, bo już ostatnio go nie było na większej gali.

 

MCMG, KUSHIDA & Matt Sydal vs Bullet Club

 

Superkick Counter i zero na liczniku :) Pomimo tego mieliśmy bardzo fajny pojedynek. Chociaż ta końcówka była jakaś taka niespodziewanie szybka. Tama Roa ograniczony do minimum ale nie ma co się dziwić, bo gość jest fatalny.

 

Jay Lethal vs Colt Cabana

 

Nie spodziewałem się, że Cabana jest całkiem niezły w ringu (nigdy go nie widziałem oprócz tej tygodniówki co wygrał z Lethalem). Całkiem przyjemny pojedynek. Nieskończony, czyli Colt dalej powienien się gdzieś koło tytułu kręcić.

 

Całą galę się zastanawiałem jak to możliwe, że Adama Cole'a nie ma w karcie, a jak przyszło do tej interwencji to wcale się go nie spodziewałem :) BC ostatnio prezentował się mizernie (poza Elite), a tu dostaliśmy taki zastrzyk świeżej krwi. Pytanie czy Adam będzie też stałym członkiem w Japonii? To by go oddalało pewnie o jakieś dwa lata od NXT (a tam go chcę zobaczyć). Ale przeboleję to bo Cole w Bullet Club to jest coś co mnie bardzo ciekawi.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-403900
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

RoH Global Wars

ACH vs Adam Page vs Roderick Strong vs Dalton Castle – Przyjemny pojedynek. Nie był przesadnie długi, co wyszło mu na dobre. Treściwa porcja wrestlingu, gdzie każdy dostał swoje 5-min. Fajnie, że wygrał Castle, który zaprezentował się tu najlepiej. Tak od strony rozrywkowej – co dla niego typowe – jak i czysto ringowej – co u niego coraz częstsze. Gość zasługuje na pas TV. Jestem ciekaw takiej opcji. Dobrze, że nie wygrał „Przerażająco Nudny” Adaś, czy Strong, który mógłby być pretendentem „just like that” i nic byśmy z tej walki nie wycisnęli.

 

Addiction vs Jushin Liger & Cheeseburger – Wciąż mam ciary, jak wchodzi Liger. Delikatne, ale są. Jednak mimo sympatii do niego, i niechęci do Addiction, nie rozpisałbym jego drużynie zwycięstwa. To taki comedy act. Jest fajny, kiedy wchodzi, wywołuje reakcje, i na tym festyniarstwo powinno się skończyć. Jakoś mijam się z popularnością Cheeseburgera. Dla mnie lekka obraza dla wrestlingu. Ludzie go lubią – fajnie, ale niech nie wygrywa, bo ja tego nie kupuje. Nie jest tak fenomenalny, żebym kupił jego... cokolwiek. Nie dla mnie skrojona postać – może dlatego, że ze zwycięstw takich ludzi się człowiek cieszy tylko wtedy, kiedy widział ich setki porażek. Walka była słabiutka, a ożyłem tylko wtedy, gdy spuścili Jushina prosto na głowę.

 

Briscoes vs War Machine – Oj już widzę Vince McMahona, który siedzi za monitorem i widzi, jak jego zawodnik przeleciał przez stół, a teraz poprawia sobie włosy i zarost. Poplułby ze złości cały ekran. Najwyraźniej Hanson musiał dobrze wyglądać, skoro wiedział, że jest rozpisany na niezłego terminatora. Wyszedł z dwóch poważnych near-falli, a finalnie spinował Marka. Końcówka lekko zmieszała publikę. Nie dość, że byli za braciakami, to chcieli pewnie więcej, bo to dobra walka. Briscoes poprowadzili Wojenną Maszynę za rączkę i faktycznie okazali się takim stemplem jakości, jaki był tu zapowiadany.

 

Kyle O’Reilly vs Tatsuya Naito – Mamy jakąś czystą kopię theme songu Los Ingobernables? Brzmi spoko. Naito tylko zostałby przekopany przez old-schoolowych promotorów za takie traktowanie mistrzowskiego tytułu, ale rozumiem, że to część gimmicku. Po takim zestawieniu obiecywałem sobie więcej. Nie porwali mnie, nie usadzili na dupie, nie wkręcili. Fajnie, płynnie, ale nie było emocji, a te są najważniejsze. A i Naito mógłby spuścić z tonu, jeśli chodzi o ten swój taunt. Less is More.

 

Tanahashi & Elgin vs Moose & Okada – Podczepiam się pod nieśmiałym życzeniem fanów – Moose i Elgin, idźcie sobie na zaplecze. Spora dysproporcja w umiejętnościach i trochę mi szkoda ich było, jak weszli po pierwszym pokazie gwiazd NJPW. Walka dupy mi nie urwała. Podobne zażalenia, jak u poprzedników.

 

Bobby Fish vs Tomohiro Ishii – Tak jak był to idealny moment na zwycięstwo Bobbyego, to troche żałuję, że Dalton nie ruszy na mistrza Ishiiego. Przyznacie, że to mogłaby być wybuchowa mieszanka. Walka mocno spoilerowała taki finisz. Tomohiro poniewierał praktycznie bezbronnego Fisha. Okazjonalnie się Rybka odgryzał, ale mistrz miał znaczącą przewagę. Minusem takiego odpływania jest dość kiepska reakcja, kiedy już gośćia nie ma. Trzeba naprawdę genialnej podbudowy przed taką akcją, żeby ludzie kupili ją w pełni. Plus jest oczywisty – Ishii odpłynął, ale nie odklepał. Dalej jest kozak.

 

Sydal, Kushida & MCMG vs Bullet Club – Ubzdurała mi się fanaberia, że chciałbym zobaczyć Gorillaz of Destiny w walce z Usos. Sporą historie dzielą. W ogóle synalki Haku mają bardzo dobrą prezencję ringową. Nie idzie ona w parze z dobrymi umiejętnościami, ale na wizerunku i tak mogą daleko zajechać. Walka miała być spotfestem i wolałbym, żeby była krótsza, ale nie zwalniała ani na moment. Lepiej by to się prezentowało. Rozbawil mnie Superkick Counter.

 

Colt Cabana vs Jay Lethal – Ok, to będzie pokręcony post. Pokolei

- Zastanawiam się, czy dało się więcej wycisnąć z Cabany. Czy jeśli dłużej pociągnąć to story z powrotem, to ludzie by lepiej reagowali? Czy może RoH świadomie nie chciało pompować balonika, bo w końcu to tylko Colt? Okazało się szybko, że Colt tu jest w ogóle nie ważny. I teraz...

- Najazd Bullet Club nie wiąże się z Main Eventem. Nie wiem, czy nie zorganizowałbym ich nalotu bliżej końcówki, gdzie byłyby już jakieś emocje – kto wyjdzie jako mistrz, itp. Bądź też już po pojedynku, bo skoro nie mieli nic wspólnego, to mogliśmy wykorzystać już tego Cabane i coś z niego wycisnąć. A tak ląduje on na bocznym torze.

- Adam Cole BayBay! Ja mu markuje, więc pojawienie się jak najbardziej wskazane. Trudno, że przerwał Main Event – przeboleje :wink: Przed seansem nie patrzyłem na pełną kartę i trochę byłem zawiedziony, że się nie pojawił. No to dostałem, co chciałem. Pasuje idealnie, od razu urósł do rangi pretendenta, a Bullet Club przejęli show. Oby to nie był jednorazowy wyskok. RoH niech kuje żelazo póki gorące – w czym najlepsi nie są, bo co roku potrafią przespać kilkanaście dobrych motywów

Wniosek z tego taki, że mi się podobało i nie podobało :smile: Bardziej na tak, bo to "moment", a te w wrestlingu się tylko liczą

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-403909
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

ROH Global Wars

 

-Strong vs Page vs ACH vs Castle- Niezły opener, szybki, rozgrzał publikę. Nikt o nim za 2 dni nie będzie pamiętał, ale swoją rolę spełnił. Plus dla ACH'a za cosplay Luffy'ego. I oczywiście za zwycięstwo Daltona, choć późniejsze wydarzenia to psują.

 

-Addiction vs LigerBurger- Jushin przyszedł się pobawić. Japończycy lubią absurdy, więc Cheeseburger to pewnie ziomek każdego z nich. Nic ciekawego, nie licząc faktu, że to pierwsza walka i zwycięstwo Serka w głównej karcie PPV. Biedny Daniels.

 

-War Machine vs Briscoes- Na początku miałem mieszane odczucia, bo nie wierzyłem w zmianę mistrzów i wydawało się to nieciekawe. Po Jay Drilerze jednak zwątpiłem. Propsy za dobre starcie. Kto następny dla mistrzów?

 

-Naito vs O'Reilly- Tutaj wg mnie gorzej niż poprzednicy, bo nawet na sekundę nie dałem szans Kyle'owi. Tetsuya wydaje się ciekawą postacią, choć by powiedzieć więcej musiałbym pewnie skupić się na NJPW.

 

-Tanahashi/Elgin vs Okada/Moose- Nie spuszczam się na widok złotej dwójki w ringu tak jak reszta, więc trochę po mnie ta walka spłynęła. Na pewno nie dali z siebie 100%, w końcu głupio by było, gdyby któryś złapał kontuzję w ROH w starciu o nic. Moose nic nie zyskuje, bo pin zgarnął Okada. Elgin nawet wejściówki nie dostał, zapchajdziura do spinowania. Nudy.

 

-Ishii vs Fish- Tutaj w grę wchodzą moje osobiste upodobania. Pojedynek dobry, ale Bobby mnie ni ziębi, ni grzeje, a po jego zwycięstwie jestem pewien, że Dalton swoją szansę na pas przewali. Wolałbym jego z pasem.

 

-MCMG/Sydal/Kushida vs Bullet Club- Taki skład nie mógł zawieść. No, chyba że ktoś chciał liczyć superkicki, których ze strony Bucksów nie było żadnych. Fun fact: tylko Sabin nie jest w NJPW. Nawet Camacho się załapał...

 

-Cabana vs Lethal- Ech... Tak naprawdę nie ma o czym pisać ze względu na wydarzenia po walce. I mam z nimi problem. Samo dołączenie Cole'a do BC jest OK i niech sobie roznoszą Main Event... ale nie to miejsce, nie ten czas. Było to zostawić na inny moment. Ludzie chcieli Colta, to Chicago. Walka wybroniłaby się bez niczego. Nawet jakby przegrał. A jak chcieli umocnić Bulletów jako heeli to też źle, bo nawet w takim momencie oni nie dostaną heatu. Mogli tym ubarwić coś mniej ciekawego, po prostu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-403914
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  598
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

KLowskie Video LIVE #98 – Superkick !

 

Ostatnio bywali goście związani z WF, to dla równowagi teraz Attitudyńczycy. A używam liczby mnogiej, bo gości będzie dwóch – Arkao i Michcio. Podyskutujemy o rezultatach ROH & NJPW Global Wars PPV i pewnie zahaczymy też o pierwszą noc War of the Worlds, gdzie kilka ciekawych rzeczy miało miejsce.

 

Piątek, 13.05.

Start: 21.00

 

Edytowane przez KL
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-404060
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

Krótko o Global Wars:

- Four way o pretendenta bardzo dobry, Dalton z Fishem na pewno coś ukręcą, ale szczerze mówiąc to bardziej ciekawiło by mnie starcie właśnie Daltona z Ishiim.

- Dobra walka o pasy tag-team, choć już się obawiałem, że braciaki zdobędą pasy.

- Ishii wiadomo, że by przegrał, bo dalej raz do roku by pasa nie bronił. Jak zaczęli mówić o tym, że Tomohiro nigdy nie klepał, to bałem się, że właśnie tak zabookują końcówkę. Na szczęście tak się nie stało i Fishu sprawił, że przeciwnik jego "tylko" odpłynął. Bobby pas zdobył zasłużenie, bo jest on jednym z lepszych wrestlerów w ROH.

- Ale sobie Mr.Wrestling zrobił deal życia. Licznik superkicków i żadnego w tej walce. Aż 6 tysięcy poszło się :twisted:

- Czyżby story Lethala z Cabaną było kontynuowane i tylko dorzucili tam BC, czy Colt idzie na boczny tor?Main event nie ważny zwłaszcza patrząc pod kątem tego co się działo po walce. Jak się Cole nie pojawił w karcie, to na koniec on razem z Bucksami robi taką rozpierduchę. Cole w Bullet Clubie? Jestem na zdecydowane TAK!

 

 

A teraz War of the Worlds noc pierwsza (spoilerów chyba nie muszę zakrywać):

- Addiction przegrywa noc wcześniej z dziadkiem i jobberem, a 24 godziny później już zdobywa pasy, które trzymali goście, którzy jakoś wytrzymali tą mocarną walkę z Briscoes. Bez sensu 1

- Kolejny nowy członek Bullet Clubu!!! I jest nim Adam Page!!! Że co? Adam Page? Ale jak to, że Page? To New Japan nie ma pojęcia kogo tam wrzucić? Czy w takim ROH nie ma lepszych gości niż on? Mamy Stronga, który ma wspólną historię (Mount Rushmore). Mamy Silasa, którego nawet nie wiem po co wymieniam, chyba tylko dlatego, bo uważam, że jest dużo lepszy niż Page. Mamy BJa, który coś tam. Adam nie ma charyzmy, ani wyglądu, ani umiejętności, żeby porwać publiczność. Ja wiem, że próbowałem kiedyś tego nieszczęsnego Page'a bronić, no ale 3/4 rosteru NJPW go tam w Japonii zgnębi. Bez sensu 2 i od razu 3

Edytowane przez urbino
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-404131
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  598
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

ROH & NJPW: War of the Worlds 2016: Night 1, 9.05.2016, Dearborn

 

Widać, że jak nie są w PPV czy TV, to mogą sobie pozwolić na więcej. Początkowy segment z Bullet Club i ROH, i proszę bardzo – Jay Briscoe bez cenzury rzucający przekleństwa, Sabin z NWO i DX wannabe. Mimo że wiemy dziś jak to było z Adamem Pagem, trochę śmiesznie to wyglądało, że niby on miał obok Briscoes i Motor City walczyć z Bullet Club. Żeby się podpromować, musiał wspominać o zwycięstwie nad Whitmerem na live evencie, który raczej niewiele osób widziało, bo dzień wcześniej na PPV nie ma się czym chwalić :J

 

 

ACH i Matt Sydal vs Silas Young i Beer City Bruiser

Przyjemny pojedynek, gdzie najbardziej błyszczał ACH, a najmniej o dziwo Silas Young, wobec którego już prawie straciłem nadzieję, że coś jeszcze można z nim zrobić.

ACH chce iść solo ? Niezbyt to brzmi wiarygodne z ust gościa, który w ostatnich latach jest w ścisłej czołówce najwięcej przegrywających :/ Pewnie za jakiś miesiąc czy dwa pójdzie na Fisha; sobie Bobby nabije zwycięstwo.

Lio Rush vs Roderick Strong

Roddy kolejny raz bawi się w egzaminatora. Dał troszkę Rushowi się pokazać i mogło się podobać. Rush zebrał już niezłe doświadczenie – ma za sobą walki z Lethalem, Danielsem i teraz Strongiem. Za chwilę będzie Alex Shelley. Potrzeba w ROH choć cząstki odświeżenia, potrzeba nowej krwi, bo od jakiegoś już czasu czuję poważny zastój w tej federacji. Z ACHem swego czasu nie wyszło, teraz szansa że z Rushem może coś na jakiś stabilny mid-card się wykreuje. Trzymam kciuki.

ROH World Tag Team Championship

War Machine © vs Kazuchika Okada i Gedo

Okada tak jechał War Machine, że jakby walczył handicapowo, to by chyba wygrał te pasy. Ale jest Gedo, no to jest kogo odliczyć i zaliczyć wygraną po stronie reprezentantów ROH.

KUSHIDA vs Dalton Castle

Trochę się pobawili (nawet fajna kłótnia do kogo chłopcy należą), trochę powalczyli. Parę fajnych akcji, lecz ogólnie nic specjalnego. Obejrzeć, zapomnieć. Więcej powinien pokazać pan pretendent do pasa ROH TV.

 

Michael Elgin i Hiroshi Tanahashi vs All Night Express

Elgin goniący Kinga :D Jedynym celem tej walki było pocieszenie Elgina i Tanahasiego po porażce z Okadą i Moosem. Tutaj nie było ani przez sekundę wątpliwości, że to wygrają. ANX coś tam pouderzało, pokopało lecz bez większego trudu pokonani.

Moose vs Tomohiro Ishii

Ishii, zwykle budowany na twardziela, wyglądał tu jak underdog :P Kilka kontr, kilka near-falli i wyszła całkiem przyzwoita walka. Niby nie dziwne że Ishii wygrywa, ale trochę mi szkoda porażki Moose’a; ROH wyraźnie nie wie, co z nim zrobić. Błąka się w pustce i jakby dziś WWE podebrało ROH Moose’a, nie czułbym jakiejś dużej straty.

 

ROH World Tag Team Championship

War Machine © vs The Addiction

Rowe ma uraz i trzeba zdjąć pasy – OK, zdarza się. Ale The Addiction, które ostatnio sporo przegrywało, a dzień przed tym eventem daje się pokonać Cheeseburgerowi ? :J Ja liczyłem, że MCMG odbiorą pasy, ale że tu zajęci są main eventem, to można było dać ACHa i Sydala, a najlepiej Young Bucksów, żeby Bullet Club znów pokazało pazur. Mam nadzieję, że The Addiction mają pasy po to, aby potem Motor City je od nich przejęli.

reDRagon vs Jay Lethal i Tetsuya Naito

Trzech championów i Kyle O’Reilly :) Dobry pojedynek, nie zawiedli. Byłem ciekaw nie tylko wyniku, ale też kto kogo odliczy. reDRagon odlicza Lethala, ale moment wcześniej O’Reilly sam mógł załatwić ROH World championa. Lethal może mieć na swoje usprawiedliwienie, że dzień wcześniej dostał łomot od Bullet Club. Wciąż nie tracę myśli, że to właśnie Kyle będzie pogromcą Lethala. Tylko przesunie się to w czasie, bo Jay Briscoe na Best in the World to nie jest coś co mi się podoba, mimo że bardzo go szanuję.

 

Team ROH (The Briscoes, MCMG, Colt Cabana) vs Bullet Club (Cole, Bucks, Guerrillas of Destiny)

Tradycyjny styl walki: najpierw ci dobrzy atakują, potem źli obijają dłuższy czas jednego, hot tag i mamy rozpierdol. Na to ostatnie dali trochę czasu i w sumie wyszło naprawdę dobre starcie. Może nie jakieś nadzwyczajne, ale lepsze niż 8-man tag team match dzień wcześniej.

Niby zmiana na lepsze, że Cabana – mający motyw utraconej szansy na pas – za Page’a, a w sumie mało widoczny był on.

Ależ przyjemnie się ogląda Cole’a i Young Bucksów w jednej drużynie:)

Adam Page w Bullet Club ? Nosił wodę i ręcznik w The Decade, to teraz będzie robił to samo w BC ? :P Uparcie próbują coś z nim zrobić. Nie jara mnie jego dołączenie do ekipy, ale skoro wkrótce ma wyruszyć do Japonii, może czegoś się nauczy i nie będzie już taki nijaki.

Duszenie sznurem ? Faktycznie jak to nie PPV lub TV, to potrafią nieźle dać :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-404736
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  598
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

ROH & NJPW War of the Worlds 2016 New York City, 14.05.2016

 

All Night Express vs reDRagon

Ta kampania „make wrestling great again” w wykonaniu ANX niezbyt mnie przekonuje. Dla mnie to tak, jakby polski klub piłkarski miał przekonywać o awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów. „5 minut” ANX minęło i ich pozycję w hierarchii tag teamów porównałbym do Silasa Younga i Beer City Bruisera. Również i tutaj wyglądało to schematowo. Bez niespodzianek, bez innowacji. Panowie przyszli, zrobili swoje i poszli.Kyle chyba nawet swojego „Nigelowego” odbicia nie wykonał.

 

Dalton Castle vs Michael Elgin vs Moose vs Lio Rush

W niezły skład wrzucili Rusha, który jeden po drugim zalicza poważnych rywali w ringu. A publika w Nowym Jorku kocha Daltona Castle.

Ładny popis dała cała czwórka. Naprawdę mogło się podobać. Odpowiedni wybór, że Dalton – pretendent do pasa ROH TV – wygrywa, ale szkoda że to Rusha akurat odliczył. Lepiej by było, gdyby odliczył Elgina: warty odnotowania punkt przed title matchem, a poza tym Big Mike i tak już występuje w ROH gościnnie.

KUSHIDA vs Silas Young

Biedny ten Silas. Nie dość że booking jego postaci jest do dupy, to jeszcze jego dupa się pokazała widzom. Innego wyniku, niż zwycięstwo KUSHIDY być nie mogło. Wyszli i zrobili swoje, nawet nieźle im to wyszło.

 

Trent Barretta i Gedo vs Motor City Machine Guns

Ależ Sabin z Shelley’em świetnie się rozumieją. Timing mieli w tej walce momentami naprawdę imponujący. To się nazywa drużyna. Z takimi rywalami wiadomo że przegrać nie mogli, ale zrobili tu na mnie duże wrażenie i tylko umocnili moją myśl, że oni powinni odebrać pasy tag teamowe War Machine – a teraz już The Addiction, do czego mam nadzieję dojdzie niebawem.

 

The Briscoes i Jushin „Thunder” Liger vs Guerrillas of Destiny i Adam Page

Drugi skład Bullet Club przegrywa dość łatwo. Nawet Jay nie był potrzebny do wykończenia (ale wcześniej ładnie wyszedł z Superkickiem). Nie ma o czym pisać. Obejrzeć raz i tyle.

 

A zatem Corino vs Whitmer w Fight Without Honor na Best in the World. Ringowo to będzie zapewne koszmarne, ale wreszcie jakaś walka mająca za sobą historię (i to jak długo budowaną ^^ ). Ciekaw jestem, czy w tej walce swoją rolę odegra Colby Corino.

 

Cedric Alexander vs Donovan Dijak

Ostatnia walka Cedrica, który żegna się z ROH. Pożegnał się całkiem przyjemną walką z Dijakiem. Czy będę za nim tęsknił ? Ringowo jest niezły, ale charyzmy ni krzty. Skoro Veda Scott przy boku nie pomogła (choć to bardziej wina bookingu; co z tym pozywaniem za niebezpieczne środowisko pracy ? A przy okazji, gdzie jest Jonathan Gresham ?) to ciężko wymyślić coś, co mogłoby jeszcze pomóc karierze Cedrica w ROH. Powodzenia w dalszym przedsięwzięciu.

 

ROH World Tag Team Championship Match

The Addiction © vs War Machine

Zgłupiałem już; trzeba było zdejmować pasy z War Machine czy nie trzeba było ? Sam pojedynek nie porwał, chyba już zmęczeni po tym cały tour z New Japan. Zamieszanie zwiastuje że spotkają się znowu, w walce No DQ.

 

Matt Sydal vs Hiroshi Tanahashi

Podobnie jak przypadku Kyle’a z Naito na Global Wars; nie dawali nawet złudzeń (no, może jeden krótki moment), że mogłaby być niespodzianka. Łatwe zwycięstwo Tanahashiego. Kwestia więc była tego, by pojedynek wyglądał ładnie ringowo i nawet taki był, choć nie czuję w pełni wykorzystanego potencjału. Jednakże Boston Crab Tanahasiego….. brrr ! Aż sam to poczułem:/

 

Tetsuya Naito vs ACH

ACH mówi Sydalowi że chce iść solo i na pierwszym kroku spotyka IWGP Heavyweight Championa. Fajnie:) Ale akurat tutaj wiadomo że to tylko special attraction, tak samo jak wtedy gdy ACH walczył z AJ Stylesem, z Samoa Joe czy z Alberto. Trochę zabawy, potem wrestling (dobrze wyszło) i Naito bez cienia wątpliwości wygrywa.

 

Adam Cole i Matt Jackson vs Tomohiro Ishii i Kazuchika Okada vs Roderick Strong i Jay Lethal

Piękne zwieńczenie tegorocznego touru z New Japan. Dobre emocje, a pod koniec ta seria to już po prostu cudo ! Cieszy, że wreszcie wygrywają swoi i że w końcu ten z ROH pokonał tego z NJPW.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20209-ring-of-honor-dyskusja-ogolna/page/72/#findComment-405029
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...