Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

Ring of Honor - Dyskusja Ogolna


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  431
  • Reputacja:   226
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  iPhone

ROH on Honor Club - 23.01.2025

Setny epizod ROH on Honor Club. Brzmi jak duża sprawa, prawda? No właśnie... teoretycznie. Problem w tym, że zamiast fajerwerków dostaliśmy typowy ROH-owy miks – trochę fajnych momentów, ale ogólnie nic, co wbijałoby w fotel. No ale po kolei.

ROH TV Title Match - Komander (c) vs. QT Marshall: Komander obronił i... no, jak się domyślacie, nie była to walka, która zmieni cokolwiek w historii wrestlingu. QT Marshall to typowy gość, który jest meh, więc nawet jak Komander go pokonał, to nie poczułem żadnej satysfakcji. Fajnie, że Komander wygrał, ale jak ROH chce, żeby ten tytuł coś znaczył, to niech przestaną traktować Komandera jak worek treningowy w AEW. Walka na plus, ale bez szału.

Leila Grey vs. Marti Belle: Leila Grey wygląda coraz lepiej w ringu i w sumie spoko, że dostała szansę. Marti Belle miała tu głównie przegrać i spełniła swoje zadanie. Zwycięstwo Leili to krok w dobrą stronę, ale czy ktoś w ROH serio wierzy w jej push? Trochę wątpię. 

The Outrunners vs. Rosario Grillo & Jon Cruz: Outrunners to świetna zabawa, jak zawsze. Publika ich kocha, oni robią swoje i wszystko działa. Walka to szybki squash, ale właśnie tego tu potrzebowaliśmy. Total Recall i po zawodach. 

The Beast Mortos vs. Lord Crewe: Mortos wygląda jak maszyna do niszczenia, ale serio – dlaczego pozwalają gościowi walczyć jak równy z równym z typem pokroju Crewe? Po co? Jeśli Mortos ma być bestią, niech rozjeżdża rywali jak walec, a nie robi z siebie faceta, który ledwo wygrywa.

Throwback (2006): ROH World Tag Team Titles Match - Christopher Daniels & Matt Sydal vs. CIMA & SHINGO: Klasyczne ROH w pełnej krasie! Daniels i Sydal pokazali, dlaczego wówczas nazywano ich jednym z najlepszych tag teamów, a Cima i Shingo idealnie im dorównywali. Naprawdę solidna walka, która przypomniała, jak świetne tagi kiedyś mieliśmy w ROH. Boże, cóż to był za złoty okres dla takich organizacji jak właśnie Ring of Honor. Aż się przykro patrzy na to co było wtedy, a to co mamy dziś, totalnie inaczej się ocenia takie walki.

Taya Valkyrie vs. Lady Frost: Taya z Deonną w narożniku? Brzmi spoko, ale walka? No cóż, mogło być lepiej. Lady Frost starała się jak mogła, ale Taya zbyt często wygląda na kogoś, kto jest bardziej gwiazdą niż zawodniczką. Wynik przewidywalny, a sama walka... po prostu była. 

Gates Of Agony vs. Jay Lucas & Terry Yaki: Totalna dominacja Gates Of Agony. Walka trwała krócej, niż potrzebujesz na zamówienie pizzy. Lucas i Yaki wyglądali jak dwóch przypadkowych typów w ringu. Szybko, skutecznie, ale czy zapamiętam? Raczej nie. 

Shane Taylor vs. Katsuyori Shibata: Taylor to koleś, któremu ROH od dawna robi hype, ale jak tu się nim ekscytować, skoro przegrywa czysto z Shibatą? Serio, to już któryś raz, gdy Taylor wygląda jak gość, który nie umie dowieźć wyniku. Shibata świetny jak zawsze, ale znowu: wybierzcie lepszego przeciwnika, jeśli chcecie go podbudować. 

To miało być świętowanie setnego odcinka, a czułem się, jakbym oglądał zwykły odcinek ROH. Okej, było kilka cameo (Mark Briscoe, Athena, nawet Jericho dorzucił swoje trzy grosze), ale nic, co by sprawiło, że to show wyróżniałoby się na tle innych. Retro match był super, ale reszta? No cóż, powiedzmy sobie szczerze: można było to pominąć. Średniawka z fajnymi momentami, ale bez ognia. ROH, możecie lepiej!

  • Dzięki 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      WWE Saturday Night's Main Event - 25.01.2025 Wow, WWE naprawdę dowiozło. Drugi odcinek nowej fali Saturday Night’s Main Event miał być niby tylko wstępem do Royal Rumble, ale to był solidny wrestlingowy spektakl, który absolutnie nie wyglądał jak zapychacz. Dwie godziny akcji? Proszę bardzo! Tempo? Jak rajdówka na nitro. Nie było miejsca na nudę, bo każda sekunda miała swoje znaczenie. WWE Women's World Title Match - Rhea Ripley (c) vs. Nia Jax: Nia, jak na heel’a przystało, zaczęła z zaskoczenia, rzucając headbuttem, ale Rhea odpowiedziała dropkickiem, jakby chciała powiedzieć: "Nie tak prędko, koleżanko." Dwie kobiety o potężnej budowie i jeszcze potężniejszych ciosach dały nam typowy match „kto jest silniejszy.” I szczerze? To działało.nSolidny opener. Rhea utrzymuje momentum, a Nia... cóż, powiedzmy, że powraca do formy po kontrowersyjnych decyzjach creative teamu. WWE Intercontinental Title Match - Bron Breakker (c) vs. Sheamus: Panowie, mamy Match of the Night. Sheamus, legenda z mottem „walka to moje drugie imię”, kontra Bron Breakker, który swoją szybkością i brutalnością jest chodzącą maszyną do demolki. Walka była jak kino akcji – z wysokim budżetem, napięciem i czystym chaosem. To było jak starcie starej szkoły z nową erą. Sheamus udowodnił, że wciąż ma to coś, ale Breakker? Ten gość to przyszłość. Niesamowity potencjał, a przy tym odpowiedni luz w ringu. Braun Strowman vs. Jacob Fatu: No dobra, klasyczne starcie „meaty men slapping meat.” 😂 Fatu kontra Strowman miało swoje momenty, ale zakończenie przez DQ trochę zabiło flow. Fatu rzucający sędziego, Strowman cały zakrwawiony po moonsaultach. Brak czystego finiszu boli, ale też otwiera drzwi na ich kolejne starcie, które może być czymś wyjątkowym. Match solidny, ale brak sensownego zakończenia trochę go osłabił. Fatu ma potencjał na super monster heela, jeśli WWE dobrze to rozegra. WWE World Heavyweight Title Match - Gunther (c) vs. Jey Uso: Main Event, jak przystało, nie zawiódł. Gunther i Jey stworzyli walkę, w której wszystko działało. Były brutalne chopy, były fałszywe finisze, było to zaniepokojenie, że „a może jednak Jey to wygra?” Jey wchodzący w wymianę chopów z Guntherem? Szaleństwo, ale epickie. Gunther, jak zwykle, zyskał na swojej dominującej obecności. Ten koleś to idealny mistrz – wygląda, walczy i sprzedaje siebie jak król. Uso, mimo przegranej, wyglądał jak milion dolarów. WWE zrobiło świetną robotę, budując go jako faceta, który prawie wygrał. Gunther udowadnia, że jest mistrzem, którego nie można zignorować. To SNME było jak idealna rozgrzewka przed Royal Rumble, podziałało. Każda walka miała swój klimat, a cały show utrzymał mnie na krawędzi siedzenia. Oczywiście, nie wszystko było idealne – brak czystego finiszu w walce Strowmana boli, ale całościowo? Nawet, nawet. Sheamus i Breakker ukradli show, ale każdy dał coś od siebie. Skłamałbym jakbym powiedział, że po tej gali nie czekam na RR jeszcze bardziej, chyba o to w tej gali chodziło najbardziej.
    • HeymanGuy
      AEW Collision - Homecoming - 25.01.2025 Samoa Joe vs. Nick Wayne: Zaczęli od solidnego kopa w twarz (dosłownie i w przenośni). Samoa Joe jak zawsze w formie, ten facet to gwarancja jakości. Nick Wayne to raczej przystawka niż przeciwnik, ale z jakiegoś powodu to działało. Było szybkie, dominujące i pozwoliło Joe'owi błyszczeć. Miły start. Non-Title Match - Kazuchika Okada vs. Komander: Komander to taka maskotka AEW – wrzuć go do ringu z każdym, a zrobi show. Okada? Klasa sama w sobie, ale po co te ataki po walce? Trochę takie "musimy go utrzymać jako heel’a". Fajnie, ale zaczynam się martwić, że Komander za chwilę będzie robiony na chłopca do bicia, o ile już nie jest. Dawajcie mu w końcu jakieś zwycięstwa, bo zaczyna się robić smutno, tym bardziej patrząc na niego w kontekście posiadanego mistrzostwa ROH TV. Hobbs/BigBill Brawl: To było dzikie i brudne – dokładnie tak, jak powinno być. Hobbs z niskim kopem i rzutem Billa przez stół? Proszę bardzo, to się ogląda! Big Bill taszczący plecak z cegłami? To jest absurdalne w najlepszy sposób. Gdyby każda bójka parkingowa była tak odjechana, to nie narzekałbym nigdy, serio mi się podobało. Angelo Parker & Matt Menard & Daniel Garcia vs. The Undisputed Kingdom: Fajny match, ale brakuje wyjaśnienia. Co się dzieje z Tavenem i Bennettem? Grupa robi wrażenie rozbitków i chaosu, co niby może być celowe, ale w praktyce wygląda jak niezdecydowanie bookerów. Minus za fabularny bałagan. Storm/May: Toni Storm w "Timeless" wersji to absolutny hit. Każdy jej segment to złoto, a ten był pełen emocji, zwrotów itd. Kocham tę absurdalność. AEW w końcu odkryło, jak prowadzić kobiece story z jajem i dramatem. Więcej tego w takim układzie poproszę. Gates of Agony vs. Hounds of Hell: Brody King i Buddy Matthews to potężna ekipa, ale debiut pod nową nazwą mógł być bardziej dominujący (czyli co, faktycznie żegnamy Blacka, Aleister z powrotem w W?). Ludzie ich lubią, mają świetny vibe, ale dali im tylko solidny występ zamiast konkretnego "statement matchu". Czekam na więcej, bo potencjał jest ogromny. Serena Deeb vs. Deonna Purrazzo vs. Yuka Sakazaki vs. Queen Aminata: Serio, co oni robią z Purrazzo? Kobita ma umiejętności, charyzmę i wszystko, co trzeba, żeby być gwiazdą, a oni dają jej… rollup przegraną. Niech ktoś tam w końcu się obudzi, bo wygląda to jak marnowanie złota. Sam match był spoko, ale widać, że brak im pomysłu na jej postać. AEW International Title Match - Konosuke Takeshita (c) vs. Katsuyori Shibata: Świetny Main Event! Takeshita to absolutny skarb AEW, a Shibata jak zawsze wniósł powagę do ringu. Było dynamicznie, intensywnie i pasuje jako zamknięcie show. Plus, Don Callis jako menedżer robi robotę. Oby dalej dawali Takeshicie takich przeciwników. Collision było naprawdę solidne, nawet mi się nie dłużyło. Były fajne walki, dobre segmenty i rozwój historii, ale też kilka dziwnych decyzji bookingowych, które frustrują. Toni Storm skradła show, Takeshita udowodnił, że jest mistrzem z krwi i kości, a Big Bill z cegłami mnie rozbawił. Dawajcie więcej takiego AEW, ale poprawcie w końcu booking kobiet (i Komandera, koniecznie)!
    • MattDevitto
      Zgadzam się, że Cody jako mistrz nie zachwyca, ale Amerykanie go kupują i dlatego też jest obecnie na topie. Jestem za tym, żeby postawili na kogoś nowego, świeżego, ale nie na Owensa. To jest fajna ,,zapchajdziura'' jak trzeba podłożyć się w ME, dać dobry pojedynek, a nie materiał na twarz brandu. Tu natomiast przydałby się ktoś kto odświeży szczyt karty...
    • LegendKiller
      Blagam - niech mistrzostwo zostanie przerzucone na Owensa. To jedyna iskra dla której chce się człowiekowi rzucić okiem na te marne Smackdowny. Ubiegły rok w tym brandzie, tak od kwietnia, to taka popelina, że się odechciewa. Nuuuuuuuuuuudny mistrz, do porzygu ciągnięte story z Bloodline (z tym kurwa grubasem Solo, który ma charyzmę ketchupu na czele), co tydzień wałkowane to samo. RAW też nie jest jakieś wybitne, aczkolwiek na SD to już się zbliża dno.    PS. Cody ssie aż po mostek. Jeszcze paręnaście lat temu taki miałki chujek byłby wybuczany poza arenę jak wówczas Cena. 
    • Kaczy316
      No to co lecimy z kolejnym wydaniem Saturday Night's Main Event! Poprzednie było po prostu dobre, czy tym razem będzie tak samo? Zobaczymy!   Rhea Ripley vs Nia Jax, Women's World Championship Singles Match Jak dobrze, że jest to opener, chociaż muszę przyznać, że zaczęło się i mam dziwną ochotę to oglądać xD, więc dajmy szansę, Ripley tutaj wygrywa raczej, ale no może będzie fajna walka, ogólnie nie ma tej gali na Netflixie, smuteg, trzeba korzystać ze starych sposobów. 6,5 minuty walki w TV i jedna reklama bodajże to może z 9 minut Panie dostały, solidna walka, ale krótsza niż na Raw nawet, cieszę się, że nie musiałem dłużej oglądać Jax w ringu xD, ale ogólnie szybka ona była i można się przy niej dobrze bawić, Rhea wygrała i lecimy dalej.   Bron Breakker vs Sheamus, Intercontinental Championship Singles Match Kolejny pojedynek, który powinien być bangerkiem, Bron niestety mocno przygasł jako Champ przez booking, brak jego pokazywania się na galach robi swoje, to samo z Guntherem jak dla mnie, obecnie więcej ich nie ma niż są(chyba że na trybunach robią za fanów, widać, że WWE ma problem z wyprzedaniem gali xD)Ale wracając do walki to liczę na naprawdę mocne starcie i nawet chciałbym wygranej Sheamusa, ale to chyba marzenie ściętej głowy, a przynajmniej na tej gali, lepiej byłoby na Raw czy PLE zdecydowanie, SNME raczej nie będzie galą do takich wydarzeń jak zmiana mistrzów czy coś, tak mi się zdaję. 8 minut bangerka w TV na to liczyłem czyli z reklamą pewnie dostali z 10-11 minut, bardzo dobre starcie, jest to potencjalny showstealer o ile Jey z Guntherkiem tego nie przebiją, bardzo dobrze się to oglądało i świetnie zabookowane, Sheamus wyglądał na mega zdeterminowanego, sporo kontr, widać chemię pomiędzy tymi zawodnikami ja poproszę to na Royal Rumble albo WM, bo genialnie to wyglądało i polecam to starcie, Bron obronił tak jak się spodziewałem.   Podpisanie kontraktu na walkę Cody Rhodes vs Kevin Owens na Royal Rumble No w sumie to nie wiem czego tu się spodziewać, ale niczego wielkiego się nie spodziewam, w sensie powyzywają się trochę, powiedzą dlaczego to oni wygrają i ściągną tytuły i brawl i tyle imo, zobaczymy czy mam rację. Dobra KO powiedział coś ciekawego, wspomniał o tym, że Cody mówił o nim jako o osobie, która wybiera łatwe drogi, ale przypomniał, że na Bash miał okazję rozwalić Rhodesa przez jego kolano, ale nie zrobił tego, bo bardziej dbał o ich przyjaźń niż Rhodes kiedykolwiek i w sumie to jest prawda. Nie wiem no jak dla mnie KO za każdym razem jak dostaje mica to niszczy Rhodesa tak, że nie ma co zbierać, DLACZEGO ON NIE MA JESZCZE TYTUŁU MISTRZA ŚWIATA?! No i KO za to, że prowadzi ten feud i niszczy Rhodesa we wszystkim to.....dostaję Sweet Chin Music  No cóż jest jak jest, jeszcze jedno SD przed nami, ale sercem jestem tak za KO, że to hit, fajny segmencik, lepszy niż myślałem.   Jacob Fatu vs Braun Strowman, Singles Match Raczej nie liczę tutaj na długą wybitną walkę, bardziej na pokazanie siły i wytrzymałości Jacoba no i oczywiście na wygraną Samoańczyka. Około 5,5 minuty w TV, więc ogółem dostaliśmy pewnie 7-8 minut, takiej przeciętnej walki, nic wyjątkowego dla mnie tutaj nie było, a ostatnie 1-2 minuty to wbijanie się w Strowmana w narożniku przez Jacoba, zapomniałem jak się nazywał ten ruch nawet, chyba Running Hip Attack czy jakoś tak, średnia walka, aby tylko pokazać, jak to Jacob jest mocny i rozwalił Strowmana po walce także, nie wiem czy to było potrzebne, w sensie widzieliśmy takie rzeczy wiele razy na tygodniówkach, tutaj więcej by dała jak dla mnie czysta wygrana Jacoba nad Braunem, ale no jest jak jest, nic wielce złego tu nie było, ale zbyt wiele też nie wniosło w moim subiektywnym odczuciu, a no i to Braun wygrał przez DQ, bo Fatu zaatakował sędziego xD.   Gunther vs Jey Uso, World Heavyweight Championship Singles Match Pora na Main Event, tutaj Panowie mogą się popisać uważam, ale raczej o wiele więcej niż poprzednie walki to nie dostaną, ale showstealerem też ta walka może być, przekonajmy się, Guntherek raczej spokojnie sobie zaliczy kolejną obronę. Kurde Gunther odkopuję po 2 Spearach i Uso Splashu, czy oni budują go na jakiegoś mocnego przeciwnika w przyszłości? W sumie na Goldberga, racja xD. No lekko ponad 10 minut czasu w TV, więc z reklamą to z 12-13 minut Panowie dostali, niewiele więcej niż walka o tytuł IC, lecz czas wykorzystany w 100% i chyba najlepsza walka tego wieczoru, w sensie minimalnie moim zdaniem przebiła pojedynek o tytuł IC ringowo, ale przy tytule IC miałem większe emocję, bo mimo wszystko w zmianę mistrzostwa mid cardowego łatwiej uwierzyć na takiej gali niż przy sklejonym na szybko feudzie o tytuł World Heavyweight, gdzie Gunther dalej jest mocno budowany pomimo kiepskiego obecnie jak dla mnie bookingu, ale walkę polecam obejrzeć, ostatecznie Gunther wygrywa walkę po 2 Powerbombach z rzędu i dalej wygląda mocarnie.   Match Of The Night: Gunther vs Jey Uso, World Heavyweight Championship Singles Match   Plusy: Nia vs Ripley Bron vs Sheamus Podpisanie kontraktu, a KO to złoto Main Event   Neutral: Jacob vs Braun   Podsumowanie: Nie ma co się rozpisywać, gala osiągnęła taki sam poziom jak grudniowa edycja z pod tej samej nazwy, nic więcej poza tygodniówkowym poziomem tutaj raczej nie uświadczymy, walki mocne i fajne, ale bez większych zaskoczeń czy emocji i zmian, po prostu przyjemne wrestlingowe show do obejrzenia przy piweczku ot co, ale bawiłem się dobrze, bo fajnie obejrzeć taki szybszy wrestling z lepszym tempem niż na tygodniówkach, gdzie na tygodniówkach często się sporo ociągają, a tutaj w każdej walce było szybko, bo mało czasu, więc przyjemnie się takie coś oglądało, a dodatkowo każda akcja i kontra miała sens.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...